10-03-2021, 15:06 | #1 |
Reputacja: 1 | [WFRP 2ed] - Miłosierdzie I - Raport Raport - Miłosierdzie I MG: Ja Klimat sesji: Jeśli chodzi o sam klimat, to wyszło coś, co zupełnie nie było planowane. Chciałem „potrzewiczkować”. Osobiście jestem od lat zachwycony pojęciem „jesiennej gawędy” i sam zawsze tak staram się prowadzić. Ale wyszło, za sprawą MOICH KOCHANYCH GRACZY z Anonimem na czele, inaczej. Bardziej heroic fantasy. Choć starałem się to ubrudzić ile sił. Kolejne epizody, o ile dam radę, iść będą w tym brudniejszym kierunku, który mnie nie ukrywam cieszy wielce. Technika budowy scenariusza Budowa scenariusza była prosta jak drut. Kilka wydarzeń które miały być udziałem BG prowadząc ostatecznie do grande finale. Inaczej sobie co prawda wyobrażałem niektóre z nich, ale dając Graczom nieograniczone niemal niczym możliwości w zakresie światotworzenia powinienem był być przygotowany na relatywizm moich planów. Nie byłem. Anonim sam kreował świat, scenariusz, wydarzenia, wszystko!! W pewnym momencie zmuszając mnie jedynie do moderowania świata. Ciekawe doświadczenie, kiedy każdy post Graczy Cię zaskakuje. Ale miało być zupełnie inaczej!!!! Miała być polityczna intryga ze sporem w kościele Sigmara w centrum a wyszło…??? Zawiązanie było proste, bród, jakaś grupa zbrojnych, która go blokuje i BG próbujący swoich możliwości załatwienia spraw „na lewo”. No ale… Anonim znów wziął sprawy w swoje ręce. Gdzie nie zaczął pisać, zaraz scenariusz szedł w inną stronę. Jak Go nie kochać? Nienawidzić, zwłaszcza jak się jest MG, się da. To pewne. Później już z górki. Kilka ułożonych punkt po punkcie wydarzeń rzucających tło na mechanizm zdarzeń. Oraz możliwość wyprostowania tychże rzeczy przez Graczy. Finał przeszedł bokiem, ale nie dziwię się. BG mieli już zwyczajnie dość. I bohaterstwo było ostatnią rzeczą o jakiej marzyli. Ale i tak dali z siebie wszystko. I pomieszali mi szyki, ale to wypłynie. To kiedyś wypłynie. Mechanika: Była. Testowałem każde starcie. Stąd rany BG. Nikt jednak nie stracił PP. A ginęli wyłącznie Ci, którzy odpadali przez niepisanie lub rezygnację. Ale walki rozgrywałem. Samodzielnie wykonując rzuty na kostkownicy na telefonie. Albo z kolei na stole kuchennym. Kostkami. Moim zdaniem więcej nie trzeba było. Ja ufam Wam, ufajcie mnie. Co do samych kości, piszę zwykle by Gracze pod swoimi tekstami umieszczali notki z wynikami rzutów 5k100 co turę. Tak na wszelki wypadek, bo nigdy nie wiadomo co będę testował. Czasem zmieniam kolejność przyjmowanych wyników rzutów, albo rzucam k5 by ustalić który wynik rzutu Gracza biorę pod uwagę. Ale że pisaliście pięknie i obrazowo, nie było potrzeby rozrysowywać walk na heksy z testami co turę. W moim przekonaniu więcej mechaniki spowolniło by sesję w wersji forumowej. Czyli jak dla mnie było okej, ale chętnie poznam Wasze odczucia. Ulokowanie sesji: Sesję ulokowałem w Wissenlandzie. Opisując sobie jakieś jedno jego miejsce. Ot, graniczne tereny. Opactwo Słusznego Gniewu w Erbshauen. Nie ma zbyt wiele opisów tych terenów w dodatkach, więc można bawić się wyobraźnią dowoli. Ja zwykle kreuję świat grany od mini do maksi. Stąd na razie poznaliśmy sam klasztor i jego najbliższą okolicę. Może w kolejnych odsłonach dowiemy się jacy lordowie i o co drą koty i czemu płaci za to krwią ludność cywilna? Jaka jest w tym rola osławionego „Rzeźnika”, prezentu od … tak wiecie od kogo… od Anonima Krótkie streszczenie akcji: Gracze z różnych przyczyn zmierzają do klasztoru Sigmara w Erbshauen. Klasztor już w rekrutacji [TAK W REKRUTACJI] niemal wyrżnął … zgadnijcie kto? … tak, Anonim. Każdy z BG miał jakiś powód by się tam znaleźć. A że przy okazji trafiali w sam środek sporu rycerskiego w które zaangażowało się Święte Oficjum, tym lepiej. Niestety… Gracze zrobili taką rozpierduchę na wstępie [Tak, znów Anonim ] że później już cały czas uciekali. A że postanowili wykaraskiwać się z każdej kabały opisem świata - vide: nagłe wilcze doły w środku kniei które ratują przed zwykłym napadem góralskich zbójcerzy - to i świat zaczął im oddawać. "No bo co w środku lasu, kręgiem, robią wykopane wilcze doły?” zastanowił się MG. I potem tak poszło z górki, że do klasztoru Gracze gnali w te pędy uciekając przed maszkarą, na którą polowano od wieków. W klasztorze panie cuda i dziwy, ale znów - ja MG nie winowaty. To Gracze!! W sensie … tak, wiecie kto Do drużyny w tym momencie dołączyli kolejni Gracze, choć Quantum nie zasmakował. Jakoś mu się nie dziwię, bo i cały czas w lochach a to nie każdy lubi. Tym bardziej, że i ja nie umiem chyba tego prowadzić. No, ale sami Gracze w ten loch wleźli. Sami. Pchali się, choć przekonywał cały Świat, że loch jest beeee. Ja ich tam nie pchałem. A że nie ograniczam, to i poszli. Od tego czasu ściągnąłem jakąś mapkę lochów i już „Pajechali!!!” Koniec końców porżnięci i pocięci BG dotarli do czegoś, co miało być miejscem jakiegoś rytuału. Dosyć szybko, ale doszedłem do wniosku, że jeszcze dwie komnaty w lochach a mój mózg wysiądzie a z drużyny zostaną trociny. Był więc jakiś rytuał. [Szczegółów nie mogę zdradzić]. I po jego brutalnym przerwaniu przez BG nasi mężni oswobodziciele Świata i okolic połatali się, zebrali łupy i dali nogę zostawiając ludzi na żer zwierzoludzi. W sensie tych złych ludzi. W rozumieniu innych niż oni . Ot i cała historia w skrócie. Gracze: Mike jako Semen Paczenko: w kilku postach ładnie zagrany kozak kislevski. W kilku sarkasta i człek znający brutalność Świata tego. W sensie mego. [Znamy się od dawna]. Niestety forma treściwych notek czasami kłuła mnie w oczy i drażniła. Po prostu Mike oszczędzasz nam swej weny a wszak stać Cię na wiele. Obaj to wiemy. Choć czasami swą treściwą notką trafiałeś w punkt!. Pisz więcej, proszę. Może następnym razem. Mnie bawi czytanie Twoich postów. hen_cerbin jako Bombastus Hohenstein: wyśmienicie odegrany medykus. Postać uwielbiana przeze mnie ze względu na niekonwencjonalność. I piękne wpisy. PIĘKNE. PIĘKNE!!! PIĘKNE!! Wiem co mówię. I klimat. Ubawiłem się dzięki Tobie przednio. Gratuluję! Mam nadzieję, że nas nie porzucisz. W sensie mnie, o resztę nie dbam . Anonim jako Sven Gnojarz: Niekonwencjonalny Gracz z niekonwencjonalnym wieśniakiem. Każdy wpis był dla mnie wyzwaniem. KAŻDY!! I radością z niespodzianki. Niestety z powodu braku informacji o przyczynie dla której Anonim nie pisze, zgładziłem przedwcześnie postać Svena. Żałuję i proszę o wybaczenie. Mam nadzieję, że uda się Ciebie jeszcze w mojej sesji znaleźć. Czasami miałem wrażenie, że Sven wie więcej niż powinien. Ale to już drobiazgi. Graygoo jako Hans Weiss: doskonale odegrany łotr i szubrawiec. Gracz piszący treściwie i sumiennie. Jak Mike. I jak Mike zbyt treściwie bo pisze świetnie. Hans wykreował się na takiego gnoja, że aż wzbudził uwagę innych Graczy. Szacunek. Pisz więcej, bawisz czytelników. To cnota. Nie popsuj tego! Quantum jako Jorg Schmelzer: łotr, któremu nie dane było zbyt długo cieszyć nas wspólną grą, bo klimat sesji nie przypadł Graczowi do gustu. Moja wina. Przepraszam. Może następnym razem. Leb Harr jako Bigdebin „Żelazna Dłoń” Durendin. Krasnolud. Odegrany po krasnoludzku. Mnie się podobał zwłaszcza ze swoimi rasistowskimi wstawkami dotyczącymi ludzi. Takiego krasnoluda jeszcze nie widziałem. Niektóre posty bardzo klimatyczne. Wyśmienite. Zwłaszcza te w których krasnolud walczył. Albo oceniał ludzi i ich marność. Cieszę się, że Bigdebin przeżył i liczę, że się jeszcze spotkamy w kolejnych sesjach. Podsumowanie: Podsumowując w tej sesji miałem wyśmienitych Graczy, dużo lepszych niż MG. Cieszę się, że mogłem Wam prowadzić i liczę na kolejne, wspólne epizody. Mam też nadzieję, że w kolejnych sesjach i Wy i ja znajdziemy dość czasu na post w podobnym, zawrotnym tempie co 2-3 dni. Takie tempo postowania nie powinno nikogo zabić a przyjemniej po stokroć gra jest przyjemniejsza. Raz jeszcze dzięki za wspólną grę i zapraszam do dyskusji nad sesją. Link do sesji: http://lastinn.info/sesje-rpg-warham...ierdzie-i.html Elo. P b . PS.: No i 5k100, wiecie, statystyka .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon Ostatnio edytowane przez Micas : 11-03-2021 o 09:51. Powód: Klątwami ciśniesz, Bielon. |
11-03-2021, 08:03 | #2 |
Reputacja: 1 | No ja dziękuję za dobre słowo. Wypowiem się co do moich wrażeń i odczuć. Otóż chodzenie po lochach mnie osobiście nie nużyło. Podobało mi się nawet. Zwłaszcza rozbrajanie pułapek. Rzut ciałem Janosa (chyba nie pomyliłem imion) wymiatał. Biedny Janos zyskał fabularnie po śmierci, hahahaha. I nadal się zastanawiam który korytarz był właściwy. Lewy, Prawy czy Właściwy? To mnie nurtuje. Myślę, że pisał bym się na całą sesję badania lochów. Ale z takim nastawieniem od początku. A tak my bez kilofa, lin. Dobrze, że choć łom był, ale już łopat brakło. No nic, do następnego razu. I dzięki za grę. pozdrawiam, |
11-03-2021, 22:35 | #3 |
Reputacja: 1 | Ja tam jestem ciekaw oryginalnego scenariusza. Zanim stał się anonimowy Lochy to nie świat Bielona, on za stary już na to. Lepiej idą mu intrygi i szczucie graczy na sobie. Nie to, że było źle. Było dobrze, ale mogło być lepiej. Ale wiadomo, że przy improwizacji ciężej spiąć wszystko w kupę by sens zachować Na dokładkę zdziwiłem się, że dotrwałeś do końca Bielon. Zaszyłeś się czy co? Weź poprowadź coś w starym stylu. Wiesz, trupy postaci graczy w pierwszym poście itp. |
12-03-2021, 14:31 | #4 | |
Reputacja: 1 | Zaszyłeś, nie zaszyłeś. Doszłem, najważniejsze. Tekst sesji, autorstwa o dziwo Mike: Cytat:
b .
__________________ Bielon "Bielon" Bielon | |
13-03-2021, 11:26 | #5 |
Reputacja: 1 | Za prawdę powiadam wam, że największym szokiem jest dokończenie sesji przez Bielona. Z każdym kolejnym odpisem i deklaracją oczekiwałem, że to już koniec, że nie będzie więcej odpisów i sesja upadnie, a jednak nie upadała. Trwała dalej niczym skała na wzburzonym morzu. Z powyższego wynikały moje starania wyciśnięcia jak największej ilości soków z tej fabularnej pomarańczy zanim zgnije i trzeba będzie ją wyrzucić. Stąd pojawiłem się już w rekrutacji, bo przecież już element fabularny inicjujący temat rekrutacji mógł być ostatnim elementem tej gry. Jak już tam napisałem wyżej - nie zgniła i nie trzeba było nic wyrzucać. Najbardziej podobała mi się scena w lesie. Skradanie, podchodzenie do jakiejś podejrzanej grupki obozowiczów, sięganie po sztylety i uspokojenie sytuacji przez medyka, a potem atak hordy przeciwników i kulminacja w postaci pojawienia się bestii z lasu. Klimat. Wydaje się, że ten styl lepiej pasował do mniejszej liczby graczy niż większej, ale to tylko takie odczucia. Sven na początku miał dwie motywacje: kasa i rodzina. Później doszedł do tego strach przed potworem z lasu. Zdaję się, że ten trzeci w nim wygrał i dlatego Sven robił wszystko, żeby pozostać jak najdłużej w podziemiach klasztoru. Gnojarz nie miał żadnego doświadczenia bojowego, więc sensowną była jego śmierć w niebezpiecznych komnatach. Co do śmierci Svena ze względu na moje nieodpisywanie - w porządku. Rzeczywiście mogłem ostrzec na forum, że nie będzie mnie kilka dni. Podobnie jak Michael wiem, że to tylko biznes, nic osobistego. Niestety aktualnie mam za dużo do napisania poza forum i z tego względu mało co tu bywam - ale jakbym miał wolniejszy okres to z pewnością zgłoszę się do innych twoich gier/gawęd. Jeszcze raz dzięki za grę i pozdrawiam. |