Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Toplisty > Raporty z sesji
Zarejestruj się Użytkownicy


Zamknięty Temat
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 15-10-2010, 20:58   #1
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
[DnD – Grehawk: Bisseld20] To tylko interes – raport z sesji

To tylko interes

Tytułowa sesja byłą dalszą częścią planowej kampanii, którą rozpoczęła Racja Stanu. Po zakończeniu małym przeskokiem w czasie, BG znowu się spotykają. Bielon we wstępie swym pozostawił te sprawę otwartą. W tej sesji co nieco miało szanse się wyjaśnić, ale niestety nie udało się rozegrać sesji w pełnym wymiarze, o czym za chwilę.

Czas i miejsce akcji

Sesja w całości toczyła się w prowincji Ainor, w królestwie Bissel. Bissel leży w Greyhowku, jednak nasza kraina z klasycznym DnD ma bardzo niewiele wspólnego. Nasze Bissel bardziej przypomina mroki średniowiecza z jedną wiarą, Kościołem, Świętą Inkwizycją i Trybunałem, czyli lokalną służbą bezpieczeństwa. Aktualny obraz Bissel tworzył się przez już chyba kilkadziesiąt różnych sesji a konsekwencje niektórych z nich, obecni gracze odczuwają na swoje skórze. Tak jest np. z Ainorem. W całym Bissel magia jako taka jest zakazana i karana stosem. Mogą się nią posługiwać wyłącznie posiadacze królewskiego glejtu, a tych szczęśliwców jest nie wielu. Dodatkowo, jedną z wspomnianych konsekwencji, jest to, że konkretnie w Ainorze magia nie działa, lub działa dużo słabiej niż gdzie indziej. Choć są i tacy, którzy twierdzą, że i to się powoli zmienia.

Klimat, tudzież wątek główny

Klimat miał być rzeczny. Ot jedna grupa BG – kościelni, którym udało się przeżyć poprzednią sesje plus dwójka nowych graczy – dostają zlecanie eskortowania ważnego ładunku. Druga grupa BG – ludzie Trybunału, w całości bohaterowie z poprzedniej sesji - ma mieć na nich i ów ładunek oko. Ładunek jest o tyle nie typowy, że jest to trumna zawierające zwłoki ważnego jegomościa, którą trzeba dostarczyć w rodzinne strony. Dostarczyć rzeką, na barce, która stała się miejscem spotkanie wszystkich BG.

Wspólnie z Bielonem omówiliśmy kilka atrakcji, które mogły spotkać naszych dzielnych marynarzy i pozostawić im wybór, w którą zechcą się bardziej zaangażować. Mieśmy wiec przygodę w karczmie, gdzie Tępiciele (lokalna policja) chcieli zarekwirować lodź wraz z ładunkiem, mieliśmy rzekomy planowany napad na wspomnianą karczmę, w której zatrzymali się nasi bohaterowie, mieliśmy upierdliwego celnika, co chciał barkę ze zwłokami spalić, bo ponoć w Gniewie, skąd nasi BG wypłynęli zaraza jakowaś wybuchała. Z wszystkiego gracze wykpili się gładko. NPCeci nasi pyskowali i odgrażali się, ale koniec końców stawało na racji BG.

W końcu jednak trafili na oponenta, z którym nie dało się wejść w dyskusje. Zeulg, ubogi krewny morskiego krakena, okazał się nader kłopotliwym przeciwnikiem dla naszych marynarzy.

Tu nadmienię, że korcą mnie palce, aby napisać wam coś więcej o tym jegomościu i przyczynach manta jakie dostali BG w starciu z nim, jednak nie został on jeszcze definitywnie ubity i może nasi dzielni BG, go jeszcze spotkają, więc się powstrzymam.

Zeulg barkę zaatakował i udało mu się ubić kilku pasażerów, kilku innych poranił. Sam jednak nie wyszedł bez szwanku, po nieco kuriozalnej akcji Salima, który chwycił piłę do drewna i ją ucinać mackę potwora. Mnie osobiście takie groteskowe nieco zagranie nie przeszkadzało, ba, nawet bawiłem się świetnie, zdradzę jednak, że Bielon zdawał się tracić swą słynną cierpliwość. Dobrze, że los Bakluna był w moich rękach

Tak czy siak, potworowi udało się uszkodzić barkę a co ważniejsze porwać trumnę. BG gremialnie postanowili ją odzyskać i zapolować na stwora w jego podwodnej kryjówce. Zaznaczę, że to był właśnie ten moment, w którym gracze zadecydowali o dalszy wątku głównym sesji. Mogli wszak odpłynąć, jak radził kapitan i wezwać pomoc. Zwłaszcza ci z trybunału, wszak oni mieli tylko mieć oko na wszystko. Sesja potyczka by się wtedy inaczej.

Stało się jednak jak się stało. BG w pomysłowy sposób dostali się do leża potwora i... No właśnie. Odniosłem wrażanie, że tu zabrakło im pomysłu, co właściwe chcą zrobić. Fakt, ze niespodzianie spotkali opiekunów „Maleństwa”, ale oni byli tylko dodatkiem do stwora. Tymczasem BG zachowali się dość niefrasobliwie z jednej strony wdając się w walkę, ale bez pomysłu na ubicie bądź co bądź potężnego przeciwnika. Do boju ruszył tylko Słowo Boże, reszta ograniczyła się do ostrzału, unikając bezpośredniego starcia. Cilian miał pomysł z zawalaniem kolumny skalnej, ale niewiele z tego wyszło. Skończyło się na tym, ze BG ubili opiekunów stwora a Słowo Boże zdołał go poważnie zranić, ale zapłacił za to najwyższą cenę. Podobnie jak kilku innych BG.

Ranny potwór uciekł a do jaskini poczęli schodzić kolejni ludzie, zwabieni odgłosami walki. Tym razem jednak BG na nich czekali. Udało im się ubić kolejnych kilku a Cilian zdołał pochwycić ich przywódczynie i zaszantażować pozostałych.

W tym momencie jednak w sesji pozostali już tylko Salim i Cilian, Bielon miał swoje problemy a ja zajęty byłem nowym członkiem rodziny, więc postanowiliśmy zakończyć sesje i poczekać z kontynuacją, na powrót do dyspozycji Bielona. Znów okazałem się dobrym wujkiem, bo Salim i Cilian kompletni nie zgrali się w swoich poczynaniach i Rzeźnik już ostrzył na nich zęby. Udało im się jednak wydostać z pułapki, czyniąc przy tym nie małą rzeźnię. Na końcu spotkali Noe, tajemniczego osobnika, który w mym zamyśle miał rozkręcić fabułę sesji w nowym kierunku.

Zakończenie po raz kolejny pozostało otwarte i jak przypuszczam mało satysfakcjonujące. Tym razem jednak na swoje usprawiedliwcie ma fakt, że to tak na prawdę nawet nie połowa przygody i dzięki takiemu rozwiązaniu dwójka przetrwałych postaci dostanie rozwinięcia

O sesji

Cóż, za wiele napisać nie mogę, bo w tej przygodzie uczestniczyłem znacznie mniej niż w poprzedniej. Bielon od pewnego momentu został sam i pech chciał, że akurat wtedy spadły na niego kłopoty i niemożność zajęcia się sesją. Rozgrywka okazała się też bardzo krwawa i nagle okazało się, że nie ma dla kogo prowadzić. Ot życie. Niektórzy ubici za niepostownie inny w wyniku same sesji.

Wychodzi tez na to, że nie mam talentu do zakończeń, przynajmniej jeśli chodzi o Bissel. Następnym razem to Bielon pisze finałowego posta

O graczach

W większości w sesji wzięli udział BG, którzy przetrwali poprzednią. Nowych graczy było raptem dwóch. Z perspektyw czasu, można było jeszcze paru dorekrutować a nuż by kilku dożyło do tego momentu i można by jechać z sesją dalej?

Gantolandon jako Ilmar – podobnie jak w przypadku pozostałych Trybualczków odniosłem wrażenie, że lepiej mu się grało w miejskich klimatach. Ubity za niepostowanie, co mnie bardzo zdziwiło, bo akurat jemu zdarza się nader rzadko. Szkoda wielka.

Mike jako Hank Hein – stary, dobry Mikie i jego posty, o długości których nawet nie będę pisał. Kiedyś mnie to irytowało, bo znam jego możliwości w tym temacie. W sumie się jednak przyzwyczaiłem i przestało mi to przeszkadzać. Jak to bywa z upływem lat, uznałem ze długość nie jest najważniejsza. Zginał w starciu z zeulgiem, co mnie mocno zdziwiło. Wpisuje się to jednak w klimat Bissel, gdzie zginać może każdy, nawet najlepszy. Ot życie.

Cohen jako Cilian Mahone – ostatni z wielkie trójki z poprzedniej sesji i tym razem trzymał poziom. To jest właśnie typ gracza jakich lubię i chce mieć na sesjach. Planuje, realizuje i pcha fabułę do przodu. No i pisze całkiem ładnie. Jeden z dwójki, której udało się przeżyć. Wielkie brawa.

Nafarius jako Słowo Boże – pierwszy fanatyk Niezwyciężonego w Bissel we własnej osobie. W tej sesji znacznie rzadziej był stawiany przez MG, przed trudnymi wyborami, ale koniec końców dokonał tego najważniejszego, całkowicie ufając swemu patronowi. Z fatalnym dla niego skutkiem, ale uratował skórę reszty drużyny. Ciężko ranny, umierający został zdany na laskę swych towarzyszy, którzy zlali go ciepłym moczem zastawiając na śmierć z wykrwawienia. Czyż to nie takie bisselowe?

Panicz jako Salim – No wreszcie! Zdarzają się, rzadko, ale zdarzają się, tacy gracze których styl pisania rozpoznaje się do razu na pierwszy rzut oka. Kolega do takich właśnie należy. Salim szalał. Wreszcie nie spał w szopie, tylko rąbał zeulag piłą, cwaniakował i masakrował towarzystwo. Czyli to co umie najlepiej. Do podsypania w szopie nie waż mi się wracać! Zdziwiło mnie tylko trochę, że nie zintegrował się z trójką trybunalczków, bo charakterowo pasuje jak ulał. Przeżył, co tym razem jest nie lada sukcesem.

Pterosław jako Sir Havelock Venterin III – No tym razem już było dużo lepiej. Mimo że postawił się reszcie przy budowanie tamy, zlewając ich wysiłki, to było całkiem dobrze. Venterin robił co mógł, choć rozwalił mnie totalnie, kiedy począł przelewać naftę z jednej flaszki do drugiej, na pokładzie atakowanej przez zeulga tratwy. Padł w walce z potworem. Szkoda. Widzę jednak, że kontynuuje karierę u Bielona na innej sesji, więc może się jeszcze spotkamy.

Komtur jako Luggi Vespa – Było nieźle, choć niektóre posty mieściły się w SMSie, za co kolega dostał naganę od Bielona. Co później kilka razy MG swym wypominał, menda jedna Mnie to w sumie nie przeszkadzało, ale mordercze zapędy Bielona podsycałeś kolego skutecznie. PBF to wszak zabawa słowem. Baw się nim więc. Luggi miał nie wiele okazji żeby się wykazać, sam chwilami tez był bierny. Rozpoczął samozwańczo starcie z zeulgiem w podwodnej jaskini i ostatecznie zginął z jego ręki (macki :P). Nie przejmuj się jednak, skoro takim szychą jak Mike się to zdarza, to może i tobie

Awalon jako Krathell – cóż, gracz mi mignął zaledwie w sesji, więc nic nie mogę na jego temat powiedzieć. Ubity przez zeulga na barce.


Sesja trwała od 23 sierpnia do 12 października, czyli dosyć długi, ale posty nie pojawiały się szczególnie gęsto i były zazwyczaj sporo krótsze niż w poprzedniej części. Sesja tak naprawdę przerwana w połowie, więc ciężko ją oceniać. Na pewno duża śmiertelność. Częściowo to wina niepostownia graczy, ale sporo też padło w walce. Prawda taka, że potwór, bestia taka jak zeulg ma w naszym bissel i przy naszych cyferkach dużo większą potęgę niż przy standartowych zasadach i warto o tym pamiętać, wybierając się na polowanie

No, ode mnie tyle. Bielon jak się pojawi, to może coś dopisze. Teraz wy możecie się znęcać i rzucać bluzgi.

Jeszcze tylko link do sesji.

http://lastinn.info/sesje-rpg-dnd/89...ko-biznes.html

Pozdrawiam
malahaj
 
__________________
naturalne jak telekineza.

Ostatnio edytowane przez malahaj : 15-10-2010 o 22:21. Powód: to co zwykle
malahaj jest offline  
Stary 16-10-2010, 13:18   #2
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Podbita. Dzielę się swoimi odczuciami i są następujące: początek nieco dziwaczny. Niby wszyscy pamiętaliśmy, co się wydarzyło we 'śnie', a jednak miała mieć tu miejsce jakaś zgodna współpraca. Trochę to nadużycie, bo jeśli nie ktoś z trójki trybunalczyków to ja sam ubiłbym Słowo Boże we śnie. I w tym momencie Gracz stoi na przesranej pozycji od startu, a przecież niczym nie zawinił. Wiem, że niby to 'tylko sen', ale Baklun zarżnąłby go i wrzucił do rzeki dla pewności. Myślę, że może lepszym rozwiązaniem byłoby jakieś 'zaciemnienie' pamięci BG po wcześniejszych zdarzeniach czy coś takiego. Albo, żeby przynajmniej fragmentów nie pamiętali. Bo niby nowa sesja, hopla, a jeden z BG ma na sobie wzrok gotowych go zabić towarzyszy.

Po drugie, żałuję, że nie spotkaliśmy się z tymi szubrawcami, którzy zostali przedstawieni w prologu. Dobrze mi się zdaje, że to ta banda Jierdana, którą już Bielon parę razy umieszczał w swoich sesjach? No, ale mówi się trudno. Parliśmy naprzód.

Rejon zeugla był ciekawą miejscówą, bo mogłem dać upust moim magicznym zdolnościom. Myślałem, że któryś z kompanów okaże głęboką wdzięczność, jakieś pieniądze albo może zapracuje na miano 'głębokiego gardła'. No, ale trudno. Przynajmniej obdarłem ich trupy z tego, co tam chowali po kieszeniach.

- - -

Mam wrażenie, że posty, zarówno moje, jak i reszty Graczy były średnio udane. Z początku jakoś było, a później już chyba powietrze z nas uleciało i bywało, że do posta siadałem przymuszając się do tego. Tak to chyba wygląda, gdy zostaje nas mała garstka i jednocześnie jesteśmy w głębokiej dupie, gdzie modlimy się przed każdym ruchem.

Na plus, że przeżyłem i trochę krwi się rozlało. Na minus, że żadnego fraga na graczach nie zdobyłem. Czekam na kontynuację i wciąż szukam tego punktu G salimowego skurwysyństwa. Kiedy już zostanie odnaleziony to liczę na rozpętanie prawdziwego chaosu.

Dziękuję MG za prowadzenie i Graczom za miłe towarzystwo.
JLB dranie, piątka szufla strzała.
 
Panicz jest offline  
Stary 16-10-2010, 21:41   #3
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Nie ma się co pastwić, wyszło jak wyszło, shit happens.
Powiem tylko, że ta sesja wyglądała jak poród: na początku główka wyszła szybko i gładko, ale potem ramiona się zaklinowały i potrzebna była cesarka.
Po prawdzie, to chciałbym kiedyś tę sesję dokończyć, ale zapewne im dłużej będzie leżała i pokrywała się kurzem, tym mniejsze będą szanse na jej reaktywcję. Szkoda.

Natomiast zwracam uwagę wszystkich zainteresowanych na temat wałkowany od dawna, który pamiętam z bissel.pl, a którego początek miał miejsce, nim jeszcze tam dołączyłem.

Cytat:
Napisał malahaj Zobacz post
Nowych graczy było raptem dwóch.
No właśnie. W pierwszej części graczy było ponad dziesięciu, z czego większość stąd. I głównie ta większość nie dotrwała do końca.
W tej też stopniowo zostawali ci, którzy w bissel bawili się jeszcze na poprzednim forum.
O ile pamiętam, celem połączenia z LI był napływ nowych graczy. Jak wyszło, widzimy wszyscy.
Może za wcześnie, żeby stawiać taką tezę, w końcu to dopiero druga sesja. Mimo wszystko chyba coś jest na rzeczy?
Wątpię, czy chce się wam (wam, czyli Bielon, malahaj, Ganto, Mike, może Panicz) przerabiać ten temat ponownie i w sumie to tylko taka moja luźna dygresja.
 
Cohen jest offline  
Stary 17-10-2010, 00:59   #4
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Cytat:
O ile pamiętam, celem połączenia z LI był napływ nowych graczy. Jak wyszło, widzimy wszyscy.
No +1. Tylko napisz jeszcze dlaczego tak jest. W sumie to z tego co pamiętam, to grasz z nami już kawałek, więc napisz jaka tego przyczyna. Twoim zdaniem oczywiście. W końcu teraz prowadzisz z Bielskim sesje w młotku, która łudząco przypomina pewną kampanie w bissel. Tyle za tam było Krull, Nadrzecze i Krzyże zamiast du Ponte

Ta sesja była, jak była. Poprzednia skończyła się, jak skończyła. Tyle, że to chyba nie problem ostatnich sesji.

Żeby nie było, że tylko wymagam, to przedstawię swoje przemyślana w temacie, co mnie niedawno naszły. Pomyślałem mianowicie, że jakby tak popatrzeć na pierwszą kampanie bissel, najdłuższą (chyba najdłuższą jaką zdarzyło mi się obserwować w przypadku PBF. Ile tych sesji było? Kilkanaście? Kilkadziesiąt?) i chyba najbardziej udaną, to na początku bynajmniej obecnego bissel nie przypominała. Może czas wrócić do korzeni? Może na początek dać graczom, zwłaszcza nowym, trochę luzu? Pod względem fabularnym , ale też hmmmm, powiedzmy postowym. Tamte posty pasował bardziej do obecnych prowadzonych przez Bielona lochów. Pozwolić im się wyżyć i związać jaką grupę, zdobyć expy, itemki, pozycje, zamek, czy coś tam a dopiero wtedy, stopniowo, jak już coś osiągną i będą mieli motywacje, aby o to walczyć/bronić, jak to Bielon mawia, przyłożyć im światem. Mrocznym, brutalnym, jeśennym, itd. Tylko czy tak forma zabawy odpowiadała by starym wyjadaczom?

W poprzednim raporcie pisałeś, ze lubisz Bielonowe bissel. Czy po takiej zmianie, to nadal byłoby Bielonowe bissel?

Bielon, czuj się wywołany do odpowiedzi.

Dopisek

Pamiętam, ze przed obecną sesją rozmawiałem z Bielonem o pomyśle na przygodę Bissel dla początkujących. Tyle, że jakoś nie wyklarowało nam się jak by to miało wyglądać. Może czas wrócić do pomysłu?
 
__________________
naturalne jak telekineza.

Ostatnio edytowane przez malahaj : 17-10-2010 o 01:03. Powód: dopisek
malahaj jest offline  
Stary 17-10-2010, 02:30   #5
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Cytat:
No +1. Tylko napisz jeszcze dlaczego tak jest. W sumie to z tego co pamiętam, to grasz z nami już kawałek, więc napisz jaka tego przyczyna.
Ameryki nie odkryję, bo zapewne większość z przyczyn już się pojawiała w poprzednich dyskusjach.
Ciężka atmosfera - nie czarujmy się, raczej mniejszość niż większość ma ochotę w DnD na niby-średniowieczne, brudne, śmierdzące gnojem, siermiężne, jesienne klimaty, gdzie jeśli nie grasz skurwysynem, to kończysz jak postać Nefariusa.
W gównie po uszy - mimo, że jak piszesz, dla Ciebie sesja to właśnie wyczołganie się z jednego, żeby zaraz wpaść następne, co akurat mnie odpowiada i wpasowuje się w klimat bissel, to jak widać nie wszyscy sobie z tym radzą i nie wszystkim pasuje; najlepszym przykładem jest poprzednia część i grupa pościgowa
Low-magic - kolejna rzecz która mi się podoba, ale dedekową większość odrzuca, no bo przecież trudno o bardziej magiczny system. A tu nie dość, że magia działa kapryśnie i szkodliwie głównie dla magika, to jeszcze jest ścigana z urzędu. Gra czaromiotem staje się wyzwaniem na poziomie doświadczonego gracza.
Ból świata - sądzę, że dla graczy, którzy jeszcze nie wyszli poza klasyczne DnD, to, że ich wychuchany wojownik/kapłan/ktokolwiek może dostać po dupie od niemal każdego, na prawie wszystkim się przejechać i w sumie od chłopa pańszczyźnianego różni go to, że ma prawdziwą broń, a nie drewniane widły upaprane łajnem, jest deprymujące. Nagle to, że ma super cyferki na karcie, a klasa opisana jest w podręczniku jako kozak, przestaje mieć znaczenie. Co łączy się z następną rzeczą, czyli
Realizm – plecy same się zrobią, jak głosi popularne ostatnio powiedzenie. Krótko, jeśli samemu się czegoś nie zrobi (czyt. nie opisze w poście), to będzie niezrobione. A jak coś spieprzysz, to będzie spieprzone.
Również to, że zabić może byle głupota, a bohaterowie przestają być postaciami z kreskówki, które po upadku z klifu wstają, otrzepują się i idą dalej. Nie są nietykalni.
Inicjatywa – no, coś dla Ciebie, malahaj W przypadku, gdy MG daje taką wolność jak Bielon, to gracze wręcz muszą sami inicjować akcje i wydarzenia, bo inaczej sesja będzie stała w miejscu. Tu znowu kłania się pierwsza część i większość graczy, która chyba faktycznie czekała, aż pojawią się gobasy do wyrzynki. Albo cholera-wie-kto i będzie im mówił co i jak zrobić.
Z niewolnika nie ma pracownika – trudno z zapałem grzebać rękoma w kompoście, jeśli nie ma w nim złotego samorodka. Nie jest nam oferowana, mimo razów bata, marchewka na kiju. Normalnie mówiąc: gracze nie są nagradzani. Owszem, uniesienie głowy jest warte odnotowania, ale miłe by było to w ramach premii, a nie nagrody głównej.

I ostatnie, ale chyba najważniejsze: niemożność sformowania się stałej grupy, takiego trzonu, wokół której kręciłaby się sesja. Co, jak widać, jest cholernie potrzebne, bo bez tego wszystko się rozłazi.
Już od wielu sesji taka grupa po prostu nie ma możliwości wykształcenia się, a to z powodów powyższych, jak i następujących:
- od razu, na samym początku gracze wrzucani są w gówno, czasami nawet w pierwszym poście. Mało to sprzyja integracji, gdy trzeba ratować własne tyłki.
- antagonizowanie graczy. Również niemal od samego początku. I co w oczywisty sposób nie prowadzi do zacieśniana więzów. Chyba, że dosłownie, konopnych mianowicie.

Tak ja to widzę. Większość uważam akurat za zalety, ale jak widać jestem w mniejszości. Co do ostatniego powodu, to tu akurat jestem za zdecydowaną zmianą.

Cytat:
Może czas wrócić do korzeni?
Już chyba pisałem Ci, że wielkie umysły myślą podobnie
Przejrzałem jakiś czas temu pierwsze Bissel (te z dnd.pl, wiszą na polterze w archiwum sesji) i faktycznie, bardziej przypominają klasyczne dedekowe przygody. Ot, spotyka się grupka różnych ludków, po czym idzie w las walczyć z czymś tam.
I to jest właśnie chwila, gdy ww. grupa powinna się zebrać. Trochę się razem poszlajać, powalczyć, nacieszyć fantami. A dopiero później, kiedy już grupa będzie w miarę stała, rzucić ją na głęboką wodę.

Moim zdaniem, jeśli chcemy zdobyć nowych graczy, to od tego trzeba zacząć. Od prostych, crpgowych przygód, w klimatach Bissel oczywiście.
Nie widziałbym tego jako regresu, ale powrót do korzeni właśnie, względnie nowy początek. I tak, zagrałbym w takiej sesji.

Cytat:
W poprzednim raporcie pisałeś, ze lubisz Bielonowe bissel. Czy po takiej zmianie, to nadal byłoby Bielonowe bissel?
Owszem, tyle, że w bardziej przystępnej formie. Nie chcemy przecież zmienić świata, tylko ułatwić nowym wejście w niego.

Cytat:
Pamiętam, ze przed obecną sesją rozmawiałem z Bielonem o pomyśle na przygodę Bissel dla początkujących. Tyle, że jakoś nie wyklarowało nam się jak by to miało wyglądać. Może czas wrócić do pomysłu?
Jak pisałem wyżej, po prostu zrobić klasyczną dedekową przygodę w Bielonowym Bissel. Tak, żeby załapali się i starzy i nowi.
Chyba, że faktycznie urządzić sesję tylko dla nowych, taką pokazową trochę, a później ewentualnie zrobić crossover lub zsyntezować z równoległą sesją 'starych', bądź ich postaciami (o ile będą żyły )
 
Cohen jest offline  
Stary 17-10-2010, 11:38   #6
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Sesje obie czytałem, dla zapoznania się ze światem i nie tylko - podkreślę dla uściślenia faktów. Zresztą może być wypowiedź z cyklu - "nie wiem, ale chętnie się wypowiem" tudzież "forum wars: ignition".

Ale: Cohen uważam, że się mijasz z prawdą w kilku miejscach.


Głównego powodu problemów upatrujesz w samym settingu. To uważam jest chybione. Dlaczego? Dlatego, że - ja tak postrzegam Bissel - jest to WH wpuszczone w mechanikę d20 + kilka zapożyczeń / autorki. Klimat powinien więć odpowiadać conajmniej dwum grupom graczy - grającym w WH (bo na forum mechanika jest powiedzmy szczerze kwestią poboczną) i DDkowcom mającym pojęcie o settingu Greyhawk, który też taki cukierkowy nie był.

Druga grupa powodów - prowadzenie. Tu się zgodzę - częściowo. Tak, pamiętanie o wszystkim w poście jest... Z drugiej strony ciągłe jechanie przez GMa na zasadzie: "wszystko co nie zostało powiedziane można zmienić" jest denerwujące. Czy w grze na żywo deklaruje się: "sierpowym go"; "atakuję go prawym sierpowym w twarz"; czy: "atakuję go prawym sierpowym w twarz uważając na stojące na stole kufle, rozlane na podłodze piwo, wiszączy kandelabr, stojące obok krzesło oraz wszystkie inne sprzęty, osoby znajdujące się w pomieszczeniu, a także stan zamknięcia okiennicy, aby uchronić się przed wlatujacym z zewnątrz kamieniem... oraz o wszystkim o czym do diabła zapomniałem!!!!!"? Właśnie. W niedookreślonym świecie wymagane są ściśle określone deklaracje - to jest niewykonalne. Jest to jakiś styl prowadzenia, który jednym będzie odpowiadał, innym nie... Mumer z "rozwiązaną sznurówką" jest fajny raz, ale powtarzany po raz setny po prostu... denerwuje. I to akuratnie - IMHO - ma niewiele wspólnego z realizmem.
Przy prowadzeniu - dla kompletności obrazu - trzeba wspomnieć jeszcze o jednym - obecności MG w sesji... Jak dobrze pamiętam żadna sesja Bielona nie obyła się bez przerwy, wycofania MG, czy czegoś takiego. To był jeden z głównych powodów, który mnie skutecznie powstrzymywał od przesyłania karty (wyjątkiem była Space Opera, ale tam już miałem taki ciąg na coś "kosmicznego", że zapisałbym się do każdego - nO (no Offence) sesja jednak... cóż.).
Temat marchewki łączę z tematem otwartośći świata. Nie czarujmy się - większość graczy nie potrafi poruszać się w światach otwartych, bo są przyzwyczajeni do prowadzenia za rączjkę. Kiedy nie wiadomo co zrobić to przeważnie nie robią nic, bo nawet marchewkę sobie trzeba samemu odgrzebać. Tutaj dygresja: Cohen w "Eliksirze" nie pojawiasz sie bo nie masz czasu (chyba nie skoro piszesz takie posty) czy dlatego, że nie wiesz co zrobić, bo świat jest zbyt otwarty??? Ha? Właśnie...

Trzecia noga kulawego zydla - gracze. O tym, że nie wszyscy się nadają na sesje w otwartym świecie wspominałem. Wspominałem również o ograniczoności "draftu" - część ludzi nie zgłasza się, bo... whatever. Formowanie "stałej grupy" to po prostu tendencja do grania we własnym grajdołku. Takich grup to już tu jest kilka i to właśnie jest jedna z większych bolączek tego forum. Moim zdaniem dodatkowo odstraszająca ludzi, a nie wiążąca, czy zachęcająca. Oczywiście prowadząć kampanię trzeba mieć jakąś "drużynę" która wędruje przez całość, ale niech to nie wygląda jak "trzech wypasionych bohaterów co karczmę dobiera cztery sztuki mięsa armatniego", bo tak widzę wszystkie "stałe trzony"...


Co do reszty - celowo pominę. Ze względu na specyfikę LI jako forum... Mogłoby być niepolitycznie...
 
Aschaar jest offline  
Stary 18-10-2010, 00:41   #7
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Cohen

Ciężka atmosfera, low magic czy realizm, to coś o czym pisze na ogół już w rekrutacji, więc nie powinno być zaskoczeniem. Inicjatywa? Czy naprane wymagam tak dużo? Ja chciałbym jedynie aby BG coś robili, lub chociaż mieli pomysł jak to zrobić, a nie spali po stodołach Ból świata – tu mogę się z tobą zgodzić. Można odpuścić na początek, lub raczej pokazać ból świata, ale nie dotykać nim graczy tak bardzo. Nagrody dla BG – fakt mało ich ostatnio było, więc przyznaje Ci rację. Byle bez przesady, na nagrody trzeba choć trochę zasłużyć Antagonizowanie graczy – cóż, to bisselowa specjalność. W końcu zdrada to sól te ziemi. Tu też masz racje, choć wydaje mi się, że to po części wynika z tego, że jest to świat wręcz stworzony dla szuj i szubrawców więc konflikty miedzy BG są nieuniknione.

Cytat:
Napisał ”Cohen”
Moim zdaniem, jeśli chcemy zdobyć nowych graczy, to od tego trzeba zacząć. Od prostych, crpgowych przygód, w klimatach Bissel oczywiście.
Nie widziałbym tego jako regresu, ale powrót do korzeni właśnie, względnie nowy początek. I tak, zagrałbym w takiej sesji.
+1

Cytat:
Dlatego, że - ja tak postrzegam Bissel - jest to WH wpuszczone w mechanikę d20 + kilka zapożyczeń / autorki.
No właśnie to moim zdaniem jest jeden z problemów. Bissel by Bielon jeszcze zanim zacząłem majstrować dla niego cyferki, nie miało nic wspólnego z Dnd, czy nawet d20. Z rekrutacji mogło jednak wynikać co innego i stad późniejsze rozczarowania i zdziwienia, o których pisze Cohen.

Cytat:
(bo na forum mechanika jest powiedzmy szczerze kwestią poboczną)
Nie zupełnie. Mechanika, zwłaszcza taka jak mechanika klasycznego DnD, od razu określa rodzaj rozgrywki (heroic) a także w pewnym stopniu rodzaj świata (tez heroic). Nie uważam też, że mechanika jest kwestią poboczną. Nawet w sposobie prowadzenia Bielona, który po kostki sięga raczej rzadko (a przynajmniej mam wrażenie, że ja częściej, zwłaszcza ostatnio) są momenty, kiedy jest kluczowa. Te momenty, to starcia między BG, które akurat tutaj są częste, bo wszak są akceptowe, wywoływane i generalnie to jest to co tygrysu lubią najbardziej . Widziałem już nie jedną dobrą sesję, która rozleciała się, lub skończyła sporym niesmakiem, rozczarowaniem lub wręcz kłótnią, bo nagle okazało się, że jeden BG zabił innego BG a kierujący nimi gracze mieli zupełne inne pojęcie mechaniki, z której to wynikało, inne widzenie możliwości własnej postaci, względem świata i innych BG, itd. Dlatego, też nie znoszę mechanik DnD w PBF, bo zwyczajnie nie da się je w pełni zastosować, szczególnie jak dołoży się do tego postawie prowadzonego z rodzaju „wszystko jedno na co i ile sobie dacie, byle się wam dobrze grało”. Jak przychodzi co do czego, to okazuje się, że to jest właśnie przyczyną, że grało się źle.

To był też powód dla, którego próbujemy zmienić mechanikę do naszych potrzeba – czyli moje nieszczęsne bissel d20, które gdzieś tu wisi na forum nawet. Mimo wszystko na podstawie starcia np ze Słowem Bożym w pierwsze części, uważam, że nie wychodzi to najgorzej. Co nie oznacza, że jest już idealnie. Te kilka sesji dało mi do myślenia w tym temacie i niedługo wątek się zaktualizuje.

Cytat:
Tak, pamiętanie o wszystkim w poście jest... Z drugiej strony ciągłe jechanie przez GMa na zasadzie: "wszystko co nie zostało powiedziane można zmienić" jest denerwujące. Czy w grze na żywo deklaruje się: "sierpowym go"; "atakuję go prawym sierpowym w twarz"; czy: "atakuję go prawym sierpowym w twarz uważając na stojące na stole kufle, rozlane na podłodze piwo, wiszączy kandelabr, stojące obok krzesło oraz wszystkie inne sprzęty, osoby znajdujące się w pomieszczeniu, a także stan zamknięcia okiennicy, aby uchronić się przed wlatujacym z zewnątrz kamieniem... oraz o wszystkim o czym do diabła zapomniałem!!!!!"?
Aschaar czy jako obiektywny obserwator sesji uważasz, że faktycznie jest źle? Czy ja lub Bielon jesteśmy faktyczni tak czepialscy? Cohen? Przyznam, że zaskoczyło mnie to trochę i dało do myślenia. Jakieś przykłady?

Cytat:
Przy prowadzeniu - dla kompletności obrazu - trzeba wspomnieć jeszcze o jednym - obecności MG w sesji... Jak dobrze pamiętam żadna sesja Bielona nie obyła się bez przerwy, wycofania MG, czy czegoś takiego.
Co mogę tu rzec. Po to między innymi jest dwóch MG. Pierwszą sesje dzięki temu udało nam się jakoś dociągnąć do końca, choć Cohen ma racje pisząc w poprzednim raporcie, że z Bielonem na pokładzie, na pewno było by dłuższa i intensywniejsza. Tym razem się nie udało, bo akurat mnie powiększała się rodzina, więc nie mogę się w temat zaangażować jak ostatnio. Tym niemniej uważam, że i tak dwóch MG daje większą gwarancje doprowadzenia sesji do końca, niż jeden

Cytat:
Oczywiście prowadząć kampanię trzeba mieć jakąś "drużynę" która wędruje przez całość, ale niech to nie wygląda jak "trzech wypasionych bohaterów co karczmę dobiera cztery sztuki mięsa armatniego", bo tak widzę wszystkie "stałe trzony"...
Cóż, tu znów kłania się DnD, gdzie różnice między potencjałem BG na 1 a na 10 poziomie jest kosmiczna. Na naszych obecnych cyferkach już tak nie jest a i wcześniej nie było. Pamiętam, że grając BG na poziomie bodajże 2, wspólnie z podobnymi sobie nowicjuszami ubiłem, jednego„wielkiej czwórki”, bohatera grającego od początku kampanii, czyli coś koło 10 sesji i pewnie na takim mnie więcej poziomie. Inna sprawa, ze to było działanie „sposobem” a nie liczenie na cyferki, co jest częstą bolączką graczy zbyt mocno zapatrzonych w DDeka.

Stała drużyna, to IMO grupa postaci, której udało się już przeżyć kilka sesji, mają już swoje osiągnięcia i są mocno osadzeni w świecie. Na takich BG prowadzącym im graczom zaczyna już zależeć, motywacja do grania jest większa a więc i „przykręcenie” klimatu, nawet niewielkie też przynosi oczekiwany skutek.

Cytat:
Formowanie "stałej grupy" to po prostu tendencja do grania we własnym grajdołku. Takich grup to już tu jest kilka i to właśnie jest jedna z większych bolączek tego forum.
Nowy jestem, to się nie wypowiadam. A jednak podchodzę do tego inaczej. Obserwując pierwsza kampanie bissel, widząc jak leszczyki powoli przebiją się przez kolejne przygody zdobywać dla siebie coraz więcej i czyniąc samą grę coraz lepszą, sam miałem większą motywacje i chęć aby w czymś takim uczestniczyć. Długa kampania i postacie, które grają w niej od początku, to IMO raczej reklama tego, że MG i sesja ma potencjał. Bo skoro oni mogą, to czemu nie ja? Do te pory marzy mi się stworzenie takiego BG jak Blais Storm czy Żmij z Dorion. Wszak ich czyny mają spory wpływ na kształt dzisiejszego bissel, mimo, że to już prawie prehistoria

Cytat:
Mogłoby być niepolitycznie...
Lol. To mi na priva napisz bom ciekawy co to za niepolityczność, cobym samemu się nie załapał

No i na koniec podziękowanie dla obydwu Panów, za konstruktywną krytykę. Mam nadziej, że coś dobrego z tego wyjdzie
 
__________________
naturalne jak telekineza.
malahaj jest offline  
Stary 18-10-2010, 14:57   #8
 
Cohen's Avatar
 
Reputacja: 1 Cohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputacjęCohen ma wspaniałą reputację
Cytat:
Inicjatywa? Czy naprane wymagam tak dużo? Ja chciałbym jedynie aby BG coś robili, lub chociaż mieli pomysł jak to zrobić, a nie spali po stodołach
No i pokazało się, że dla niektórych nawet i to jest za dużo. Ale to już akurat nie wina systemu.

Cytat:
Antagonizowanie graczy – cóż, to bisselowa specjalność. W końcu zdrada to sól te ziemi. Tu też masz racje, choć wydaje mi się, że to po części wynika z tego, że jest to świat wręcz stworzony dla szuj i szubrawców więc konflikty miedzy BG są nieuniknione.
Chodziło mi o antagonizowanie graczy przez MG już na dzień dobry. Nie wszystkim, jak widać, się to podoba i kiepsko sprawdza.

Cytat:
Cytat:Tak, pamiętanie o wszystkim w poście jest... Z drugiej strony ciągłe jechanie przez GMa na zasadzie: "wszystko co nie zostało powiedziane można zmienić" jest denerwujące. Czy w grze na żywo deklaruje się: "sierpowym go"; "atakuję go prawym sierpowym w twarz"; czy: "atakuję go prawym sierpowym w twarz uważając na stojące na stole kufle, rozlane na podłodze piwo, wiszączy kandelabr, stojące obok krzesło oraz wszystkie inne sprzęty, osoby znajdujące się w pomieszczeniu, a także stan zamknięcia okiennicy, aby uchronić się przed wlatujacym z zewnątrz kamieniem... oraz o wszystkim o czym do diabła zapomniałem!!!!!"?

Aschaar czy jako obiektywny obserwator sesji uważasz, że faktycznie jest źle? Czy ja lub Bielon jesteśmy faktyczni tak czepialscy? Cohen? Przyznam, że zaskoczyło mnie to trochę i dało do myślenia. Jakieś przykłady?
Bzdura. Tak mógł napisać tylko paranoik.
Proste, MG wykorzystują niedookreślenie świata, więc gracze też. Ty mi piszesz, że się potykam w biegu, to ja odpisuję, że upadam na mech.
Po co się przejmować tym, co MG może graczowi zrobić? Jak zechce, to i tak zrobi.
Ja tam nie traktuję sesji jak partii szachów, gdzie myślę na dziewięć ruchów do przodu i przewiduję ruchy MG. Albo napadu na bank, gdzie wszystko musi być zgrane co do sekundy, a ja pokrywam tony papierów planami, obliczeniami i analizami blueprintów lokacji.
 
Cohen jest offline  
Stary 18-10-2010, 17:42   #9
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Ja osobiście upatruje problemów w podążaniu za stadem. Spora część graczy oczekuje narysowanej kreski na podłodze, za która się podąża. Mnie to wkurza, gdy wszyscy patrzą po sobie zastanawiając się kto powinien napisać coś popychającego sesje do przodu.
Ale niestety łatwiejsza drogą więcej graczy podąża. I niestety gubią się oni gdy dostają za dużo wolności. Do tego dochodzi stres o przeżycie postaci. "Czy ja aby napisałem, że patrzyłem pod nogi?", "A może nie powinienem pisać, że zaglądam do dziury", "Trzeba było napisać, że idę za nimi, wszystkich przecież nie zabije".

Przydała by się "lżejsza" sesja dla świeżej krwi. Lżejsza pod względem śmiertelności, nie wolności wyboru. Choć i ten na początku powinien być ograniczony do kilku zaproponowanych opcji. Graczy trzeba uczyć samodzielności.
Na początku też byłem zagubiony. Mi osobiście pomogła konstrukcja postaci, który jak przecinak dążył do celu, nie licząc się z innymi. A gdy określiłem jego cel, wszystko stało się jasne.
 
Mike jest offline  
Stary 18-10-2010, 19:39   #10
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Trochę to wygląda na szukanie dziury w całym. Jaka wysoka śmiertelność? Ta łatka 'rzeźnika' to szlifowanie imidżu i niewiele w tym prawdy. Ten tekst o wiązaniu buta, który wyprodukował Aschaar to też chyba przesada. Grając w Bissel obecną postacią nigdy nie przejmowałem się konsekwencjami, a byli i tacy gracze (vide Akwus), którzy wykorzystując światotworzenie sami sobie dosrywali, coby było trudniej. Nie odnoszę wrażenia, żeby MG ślęczeli nad postami graczy wyszukując luk, by potem ich skarcić. Nie są surowi, bez przesady. Nie wiem też czy można problem postrzegać przez pryzmat settingu, bowiem do tej pory sesje Bielskiego na tym forum nie były specjalnie mroczne i dżdżyste. W pierwszej oddział rębajłów zostaje wrobiony w grubą aferę i dalsza zabawa toczy się w płonącym, pogrążonym w zamieszkach mieście, a finał jest grany w pradawnych katakumbach. Druga to krótka podróż po rzece, która ma finał w kryjówce jakichś zdeformowanych monstrów, gdzie BG strzelają i sieką na lewo i prawo.

Jeśli jest jakiś problem to problemy (niezależne od) Bielona, które spowalniają/zawieszają sesję, a co za tym idzie, spowalniają/zawieszają tempo postowania graczy. Za jednymi idą drudzy i sesja zmienia się w bagnisko. No i wspomniane przez Aschaara zadekowanie w pewnych niszach. Niektórzy po prostu skupiają się na scenariuszach u ludzi sprawdzonych, tj. takich u których już się wcześniej bawili. A jeśli ktoś podejmie ryzyko, a potem sesja upadnie to tylko po tej przeżytej jej cząstce może osądzić czy w przyszłości zgłosi się tu ponownie.

Ja ze swojej strony apelowałbym ponownie, co robiłem już wielokrotnie, aby ten heros-slowfood skupił się na pierwszym członie nazwy i zaserwował jakąś szybką (w sensie pełną akcji i dynamiczną) sesję, gdzie *będzie się działo*. Jak za dawnych czasów. W mojej aktualnej sesji trochę małpuję dawne, bardziej przebojowe sesje Bielona. Mógłby sam porzucić intrygi w skali Cechu Garncarzy i zabrać się za rozrabiaków skaczących od scenariusza do scenariusza po całej mapie.

Buziaczki.
 
Panicz jest offline  
Zamknięty Temat



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172