lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Raporty z sesji (http://lastinn.info/raporty-z-sesji/)
-   -   [Grhwk-DnD]Awantura! - raport z sesji (http://lastinn.info/raporty-z-sesji/9328-grhwk-dnd-awantura-raport-z-sesji.html)

Panicz 13-10-2010 13:53

[Grhwk-DnD]Awantura! - raport z sesji
 
Na wstępie powiem, że czytałem jakiś czas temu dyskusję Malahaja i Aschaara nt. tego, jak powinien wyglądać taki klasyczny sesyjny raport. Niestety, ten nie będzie zgodny z zaleceniami i raczej się komuś pragnącemu zdobyć wiedzę o budowaniu sesji i innych takich sprawach nie przysłuży. Przysłużyć się może tym, którzy chcą zabić trochę czasu czytając głupoty i Graczom, którzy będą mogli odreagować teraz (bez obawy o postacie) ciężkie chwile w szkole czy pracy.

"Awantura!" jest moją pierwszą... Chciałem napisać samodzielnie prowadzoną, ale wszak wspierał mnie w mistrzowaniu Malahaj. Ale właściwie to pierwsza sensowna (choć czy sensowna to pod Waszą rozwagę sprawa) sesja, którą prowadzę na forum. Kiedyś pomagałem Bielonowi przy którymś z jego niezliczonych projektów "Lochów/Potworów", czyli prób przeniesienia Diablo w obręb PBFów, jednak to był niewypał. Zresztą Bielon chyba wspomina to najgorzej bo jego postać wówczas została zgwałcona przez orka podczas przejażdżki kolejką górską. Okej, pomińmy to.

Pomysł na 'Awanturę!' to standardowy swashbuckling, którego jest tu [w sensie na forum] po prostu mało. Bujanie się na żyrandolach, pyskówki, pościgi po dachach, karczemne burdy, włóczenie się po mieście nocą i bohaterowie, którzy żyją szybko i za nic mają sobie ryzyko. To jest esencja tego, co lubię. Tłem jest miasto, pełne indywiduuów, które pewnie załapałyby się na okładkę 'Faktu', świat jest żywy i barwny, ale to nie cukierkowa kraina, gdzie nieznajomi porywający dzieci do karocy to lekarze UNICEFU chcący je po prostu zaszczepić. Jeśli oglądaliście 'Snatch' i 'Lock, Stock and Two Smoking Barrels' to wiecie, co mam na myśli mówiąc o indywiduach. Indiana Jones, stare sesje Bielskiego, przemodelowana na pseudo-średniowiecze popkultura, filmy Tarantino i różne produkcje klasy Z (chociaż w sumie to takich nie oglądam), punk rock, komiksy i trochę Fajeev Jierdana. Chciałbym, aby moja sesja była jak dobre filmidło sensacyjne z domieszką czarnego humoru. Takie, na którym szamiesz popcorn, naczosy i popijasz kolą. To nie ma być ambitna produkcja dla antropologów postmodernistów czy innych takich ludzi. Dobra zabawa, a smaczki z różnych dziedzin też czasem się trafią. Aha. No i stosunkowo mało magii. To że wcielacie się w wywijających rapierami dandysów i bosonogich piratów nie znaczy, że to FR. To nie FR. Magii jest mało, świat jest w miarę brutalny, a Wy, mając to wszystko w dupie, robicie swoje.

Fabuła
Na dobrą sprawę to fabuła była wątła i trochę się obawiałem, że wszystko się rozleci. Nie lubię decydować za Graczy i odbierać im wolnej woli, więc pomysł na sesję, w której od startu będą mieli przesrane i przyjdzie im uciekać przed wszystkimi zdawał się ciężki do zrealizowania. Właściwie to zastanawiałem się co tu urządzić, żeby cwaniaki w sesji nie porzuciły ściągającego im na głowy pogoni ładunku i nie zniknęły z miasta. Trochę kombinowałem, coby nie naruszając ich wolności do decydowania tej wolności ich pozbawić, ale okazało się, że niepotrzebnie. Gracze, banda oszustów i nożowników, nie zmykali tylko zaczęli zabawę w detektywów. Sytuacja dla MG idealna, ofiary same wkraczają do paszczy lwa. Mój plan, by rozbijali się po mieście w roli przynęty dla złowrogiego kultu, który zdradziecki pryncypał BG chciał wywabić z kryjówki wypalił. W pewnym momencie doszło nawet do zmiany stron, gdy postać Majka, półork Blak, przeszedł na stronę owych chorych fanatyków. Łotry namieszały mu w głowie i wróżyły mu już karierę we własnych szeregach, a zabicie dawnych kompanów miało być dla orka finalnym testem przed przystąpieniem do wariatów. Jego pech, że korzystałem z kostkownicy na d20srd.org. Rzeźnikowi wypadły chyba ze trzy jedynki pod rząd i oblał egzamin, współgracze go zatłukli. W tym samym poście odpadła też Jamila, której również nie powiodły się rzuty. Jej pogromcą była dziwaczana wariacja na temat Herkulesa Poirot, którą Malahaj wprowadził do naszego scenariusza. Po różnych przetasowaniach Graczy została dwójka, a ambaras, którego wokół siebie narobili kwalifikował się już na odpowiednik sześciu gwiazdek w GTA. Może coś by się tam jeszcze dało wycisnąć, ale Myvern, postać Rychtera, zachował się, mając na plecach oddział ścigających go strażników, mało rozsądnie. Zamiast brać nogi za pas zaczął szykować sobie jakąś drogę ucieczki, bawić się z jakąś liną, robić spacery po korytarzach. Na przyszłość Rychterze, jeśli będziesz miał dziesięć metrów za sobą grupkę policjantów to nie grzeb w plecaku tylko się zwijaj. Obity przez psiarnię Myvern odpadł i została sama Kerin, prowadzona przez koleżankę o ksywie 'Rudzielec'. Na zakończenie postanowiłem podarować jej małą gonitwę po dachach, cóż to byłaby za sesja bez takiej zabawy w kominiarzy. Koniec, padła i owa niewiasta. Oboje, Kerin z Myvernem, trafili do więzienia, gdzie czekają na wyrok śmierci. Może nie jest to happy end, ale przynajmniej przed powieszeniem na gałęzi zdążyli usłyszeć od odwiedzającego ich w pudle pracodawcy odpowiedzi na wszystkie nurtujące ich pytania. Czyli w epilogu pojawił się taki skrót sesji, wyjaśnienie niejasnych wątków.

Uwagi
Przeczytałem w komentarzach uwagę Mike'a, który narzekał na prowadzenie Graczy za rączkę. Zaskoczyło mnie to nieco, bo zarzut wydaje mi się niesłuszny. Owszem, starałem się, jak wspomniałem wyżej, znaleźć coś, co ich wbije w główny nurt sesji i zmusi do działania wg pewnej linii, ale nie zakładałem, że temu przymusowi ulegną. Ba, cały czas się pociłem, pełen obaw o to czy w ogóle uda mi się nakłonić ich do czegokolwiek. To, że pod koniec sesji, początkowo pracodawca BG, a później jeden z ważniejszych antagonistów Hassan, przedstawił coś, co wygląda na zarys moich notatek zza ekranu MG to tylko jedna strona medalu. To, że NPC miał jakiś plan i motywację to w mojej opinii plus, a że Gracze łyknęli haczyk? Szczególnie tacy Gracze, łotry z piekła rodem? Mogło się to wszystko potoczyć zupełnie inaczej.

Chwile, gdy to prowadzący decydowali za Graczy były dwie. Mój pierwszy post (egzekwuję sobie prawo do jakiegoś rozpoczęcia narracji) i drugi post Malahaja. Przyznaję, że nie spodobało mi się to zagonienie Graczy na arenę i ogólne odcięcie dróg ucieczki. Rozmawiałem o tym z Malahajem, bo wrobienie wygadanych i diablo sprytnych postaci w mało skomplikowane starcie na arenie zdało mnie się niezasłużonym przez nich prztyczkiem w nos. Coby jednak nie mówić, otworzyło to też drogę dla Blaka do wywarcia pomsty na zdradzieckich kompanach, więc jakiś pożytek był. Przynajmniej dla Rychtera, który zarobił pierwszego fraga.

Spośród Graczy ucierpieć mogła jeszcze Ruda, której postać postąpiła inaczej niż Graczka miała zamiar. Może wszystko potoczyłoby się inaczej i Majk dożyłby do końca sesji, ale tutaj nie miałem wyjścia. Koleżanka sporo spóźniała się z postem, a reszta drużyny już zdecydowała, więc musiałem, na moment wchodząc w psychikę dziewczęcia, zgadnąć, co by uczyniła. Przyjąłem, że to, co i reszta kompanii. Dłużej już czekać nie szło. Drugi moment, gdy Kerin się zagalopowała to pościg po dachach. Kto wie, może miała jakiegoś asa w rękawie, a ja popchnąłem akcję ciut za daleko. Tak czy owak, została sama na placu boju, za plecami mając oddział straży, a przed sobą dwóch NPCów, z którymi byłoby chyba ciężej niż z Magoo. Co robić, zamknąłem sesję i tyle.

Aha. Wszystkie lokacje, wszyscy NPCe (poza Hassanem i Rashidem) byli wymyślani na bieżąco, więc nie ma mowy o żadnej grze paragrafowej. Jeśli byście postanowili uciec z miasta z worem złota to może by się Wam poszczęściło, a ja stękałbym nad nowymi wyzwaniami.

Wypadałoby na koniec coś nabazgrać, ale na tę chwilę nie mam pomysłów. Zapraszam do komentowania, biczowania MG, wylewania żali, obelg i ciągnięcia za włosy. Chętnie odniosę się do wszelkich uwag. No i do zobaczenia w kontynuacji, jeśli ktoś się zdecyduje na udział w kolejnych epizodach. A teraz mała (czysto subiektywna i może niewłaściwa) ocena Was, jako Graczy i mojego kamrata, Malahaja jako MG.


Awalon jako Arthan, elfi magik gustujący w złotej biżuterii – Taki zawodnik to prawdziwy skarb. Nie narzeka, nie krytykuje, nie wchodzi w kłótnie w komentarzach i w ogóle siedzi cichutko. W sesji też nie postuje, więc daje prowadzącemu szansę na podgrzanie atmosfery jakąś efektowną śmiercią. Wprawdzie poślizgnięcie się i upadek z dachu trzy czy cztery metry nad ziemią jest przeciwieństwem efektownej śmierci, ale było zabawnie. Dla mnie. Przynajmniej kiedy to opisywałem, bo przed sesją było dziwnie. Awalon przesłał mi postać w jakimś dziwnym systemie: nie wiem czy była to druga edycja DnD, Kryształy Czasu czy Oko Yrrhedesa. Trzecie DD nie było to z pewnością. Magiczne przedmioty i kompletnie skopane statystyki dopełniały dzieła, ale moje prośby o poprawienie karty nie pozostawały bez echa. Karta była poprawiana. Kilkukrotnie. Przyjąłem ją, choć wersja finalna też była z istotną pomyłką. Tylko dla wytrwałych.

Bielon jako Ołka Szu, człek zajmujący się ekstremalną formą windykacji – Znam typa już parę lat, on wprowadził mnie w sensowne PBF'y i na jego starych sesjach w dużej mierze się wzorowałem. Widać uznał, że mam dług wdzięczności do spłaty, bo nie szalał przy tworzeniu postaci. Właściwie to sam mu ją musiałem mechanicznie rozpisać (fakt, że się z tym zaoferowałem, ale inaczej pewnie bym się nie doczekał), bo imię i nazwisko miał już gotowe. Ołka Szu występował już chyba w trzydziestuośmiu sesjach, w których Bielon grał. Poczułem się naprawdę wyróżniony będąc w gronie tych narratorów, których powielany metodą ctrl-c + ctrl-v Ołka nawiedził w sesji. Bielona stać było na jeden post w sesji i tyle. Dogadaliśmy się, ale trochę żałuję, bo wiem, że potrafiłby tutaj namieszać i musiałbym go zabić za nadmierne rozrabianie, a nie za brak postów. Szkoda.

Bloodsoul jako Benathi, mnich o ponurej przeszłości i nieugaszonym pragnieniu przygody – Gracz młody i chyba z krótką póki co karierą w forumowych sesjach, ale bardzo obiecujący. Początkowo zdawało mi się, że się sesją mocno jara i że będzie można na jego postowanie liczyć do końca, ale niestety nadciągnęły czarne chmury. Od pewnego momentu Gracz zamilkł i tyle było jego szaleństw w sesji. Mam nadzieję, że żyje i ma się dobrze, co najwyżej jest na detoksie albo coś z tych rzeczy, bo szkoda byłoby tak młodo porzucać rolpleje. Podsumowując, trochę było w postach niezręczności i pewnego jeszcze 'nieokrzesania', ale w tych samych postach trafiały się też momenty naprawdę bardzo dobre. Dodatkowy plus to dobudowanie do postaci pewnej historii i zabawy w retrospekcje w trakcie samej sesji. Nie żebym sam to specjalnie lubił, ale wiem, że tu na forum ludziom się to podoba, więc jeśli ktoś poza mną to czyta to może śmiało pakować tego Gracza do swojej sesji, gdzie bawicie się w psychologię i inne takie. Polecam.

Granit jako Veinrick von Dusk, szlachcic i nie lada zabijaka w stylu sarmacko-kozackim – A właściwie to ObywatelGranit, ale skróćmy to dla dobra Waszych oczu. Gracz świetnie piszący, początkowo chyba zadowolony z sesji, a przede wszystkim z towarzystwa podobnych odgrywanemu przez niego, łajdaków. O jakości postów nie będę już nic nawijał, bo to nie ja mam się tutaj podlizywać tylko Gracze mnie i Malahajowi. Kolejnym mega-atutem była ciekawa postać. Coś na kształt ukraińskiego szlachcica, który wpasowałby się ładnie w sesję w Dzikich Polach. Krwawy rezun, pozbawiony protektora szlachetka od brudnej roboty (łowy na zbiegłych chłopów czy zabawa w zajazdy) podkręcał wąsa i wprowadzał jakąś namiastkę honoru do drużyny mocno chaotycznych zawodników. Wypadł za niepostowanie, w pewnym momencie zwyczajnie przestał pisać i klops. Ale kulturalnie podziękował w komentarzach później. Czyli coś tu jest z tym honorem :wink:

Majk jako Blak, półork rozjeżdżający wrogów niczym czołg (ale nie taki znowu zwykły półork, o nie!) – Czapki z głów, najlepiej piszący z Graczy. Kocur krótko mówiąc. Postował w miarę regularnie, długo i elegancko. Jeśli nie mógł pisać to pisał, że nie może pisać. Odgrywał półorka o niezwykłych nawet jak na tę hybrydę cechach, obdarzonego mrocznym błogosławieństwem bóstwa, które należy do tych 'bardzo złych'. Sam Blak nie miał pojęcia o prawdziwej naturze swojego patrona, a właściwie mylił go z innym. To był materiał na idealny twist i taki zwrot akcji miał miejsce. Współgracze zostawili postać Majka na pastwę losu, a wybawienie, które przyszło ze strony sługusów złego bóstwa, którego ork miał być wybrańcem pewnie trochę kolegów przestraszyło. Sam też myślałem, że sprawiedliwości stanie się zadość i nielojalni kompani zostaną przez twardziela rozniesieni, ale kostki chciały inaczej. Blak odszedł na arenie, usieczony przez broniących się towarzyszy (a właściwie Rychterowi można tę wiktorię przypisać) i cieszących oko notek Majka już nie było. Czyli przechodząc do sedna... Miejcie oczy szeroko otwarte, bo ten Gracz na pewno wysmaży coś wartego uwagi w przyszłości.

Mike jako Jamila, bakluńska piękność lubująca się w kradzieżach, podniebnych akrobacjach i przyprawianiu mężczyzn o zawał serca – Z tym człowiekiem zdarzyło mi się grać już kilka razy, jeszcze w zamierzchłych czasach dnd.pl i już w dwudziestym wieku, na bissel.pl. Tym samym wiedziałem czego się spodziewać, ale i tak się wpieniałem czytając te czterozdaniowe notki. Rozumiem troskę o ekologię i ogólną ergonomię postów Mike'a, które można było zawrzeć w smsie, choć to boli. Boli, bo ten spec od dialogów potrafi pisać fajne, żywe notki, jak ulał pasujące do sesji chcących uchodzić za sesje akcji z domieszką humoru. Dzięki Bogu, w końcu udało mi się oszukać na kostkach i utłuc jego bakluńską piękność. A poważniej, Jamila była postacią, która bardzo dużo wniosła do sesji i cieszę się, że Michał był z nami. Na minus literówki. Bez kitu, może już zdziadziałem, ale ich nie lubię. Nie żebym pajacował na szałtboksach, nazywając ludzi debilami, kiedy zamiast 'farba' napiszą 'fabra'. Po prostu w sesyjnych notkach lubię porządek i płaczę rzewnie widząc pomylone tagi oraz częste literówki.

Rudzielec jako Kerin, złotowłosa nimfa o paskudnie czarnym sercu – Jedyna dama w naszym gronie i gdyby nie obecność etatowego kombinatora Mike'a to pewnie jej postać zostałaby największą żmiją na planecie. Sam styl pisania bardzo ładny, ale mam wrażenie, że momentami trochę nierówny. Raz było świetnie, raz bardzo dobrze, a czasem tylko dobrze. Tak może już musiało być, bo Ruda dzieliła uwagę między samo pisanie, a głębokie analizowanie sesyjnej rzeczywistości. Przed niemal każdym postem byłem zalewany powodzią pytań z jej strony, a parę razy musiałem dawać pieczątkę z akceptacją dla jej postów, zanim odważyła się je wkleić do tematu sesyjnego. To miłe, bo pokazuje, że Graczka poświęca czas i uwagę sesji. Choć pewnie są i inne drogi na okazanie tego zaangażowania. Ale broń Boże nie zabraniam tego wcześniejszego ustalania, śmiało. Dodam, że był w trakcie gry kryzys, w którym Kerin miała już zamówioną przez MG trumnę, bo czas bez posta był wyjątkowo długi, ale Malahaj okazał się dobrym wujkiem, a Ruda zrewanżowała się postując do końca sesji regularnie i ładnie. Znalazła się w elitarnym gronie dwóch osób, które dożyły do końca sesji. Propsy.

Rychter jako Myvern Solettan, pospolity łajdak, szuler, opój i zbir – Ostatni z tej menażerii Gracz. Sympatyczny człowiek, dający mi liczne wskazówki w sprawie sprzętu muzycznego, co jest na wyboistej drodze grajka miłą sprawą. Wierzę jednak, że słuchać o takich pierdołach nikt tutaj nie chce, więc zmierzam do sedna. Rychter pisze bardzo dobrze. Na swój wiek, a w jego wieku w głowie mi były tylko heroina i zamachy terrorystyczne, jest po prostu świetny. Jeszcze trochę pisania i jego posty zaczną puchnąć od tych zielonych punktów reputacji. Bez kitu, hopes are high. Dość nasłodziłem, gratuluję dotrwania do końca sesji przy życiu.

Malahaj jako Uśmiech Losu – Moje wsparcie w prowadzeniu sesji. Przyznam, bezczelny ze mnie cham, że zaangażowałem go, bo bałem się, że sam zwyczajnie nie podołam. Nie żebym nie miał szacunku dla jego kunsztu, bo graliśmy wspólnie (chyba naszymi ulubionymi postaciami?) przez parę lat w różnych sesjach i zawsze miło czytało mi się jego posty. Jako Mistrz Gry też świetnie się sprawdza i chylę czoła. To jednak moja niepewność i obawa, że nie poradzę sobie z prowadzeniem jak należy były w pierwszej kolejności motywacją do sięgnięcia po wsparcie z jego strony. Wszyscy dostaliśmy podporę w osobie Malahaja, który nie tylko pisał jak trzeba, ale i uratował niemal całą sesję, archiwizując posty. Nic nie mogło go zaskoczyć, nawet niespodziewana awaria forum i wyparowanie wszystkich postów od maja włącznie. To jemu też zawdzięczamy obecność nieodżałowanego Herkulesa Magoo, który stał się dla Graczy nemezis przez sporą część sesji. Nie ma co nawijać ponad potrzebę. Będzie mi naprawdę miło mistrzować w przyszłości wespół z Malahajem lub gościć go we własnej przygodzie jako Gracza. Albo robić razem browar na przystanku. Wielkie dzięki stary :wink:

Panicz jako Dobry i uczynny młody człowiek - Nierówno. Bywały lepsze i gorsze posty. Mogłem się bardziej postarać. Pierwsze koty za płoty.

Mike 13-10-2010 15:00

O to, że zwieje się z workiem kasy, przynajmniej z mojej strony, nie musiałeś się obawiać. Konwencja nie pozwalała dać nogi. Czułem się zobligowany do zrobienia jak największego zamieszania.
Niestety, możliwości manewru, jak dla mnie, okazały się niewielkie. Mogliśmy co prawda kreować świat, ale jak się okazało biegaliśmy na smyczy, którą ktoś ściągał coraz bardziej.
Nie mieliśmy szansy połapać się o co chodzi. Może gdyby akcja z porwaniem Hassana się udała, coś by się wyjaśniło. Ale siła wyższa zagoniła nas w punkt z którego nie było wyjścia. Jak sam przyznałeś reanimowałeś ostatnią dwójkę by miała jakieś szanse na walkę z magoo. Bez tego padli by na pysk zamiast kozaczyć.
Cóż 1 level nie sprzyja muszkieterskim opowieściom, ale jakby tak przekonwertować sesja na 7th sea... :)

To mnie bolało.
:)
Reszta ok.

Choć może jeszcze uwaga o długości postów :) Nie pisze jak nie mam nic do napisania. Po co tracić czas na wymęczenie posta, po to by wyrobić normę linijek? To nie daje satysfakcji. Jeśli post nie pisze się sam, to znak, że trzeba nacisnąć "wyślij".

Oceniał graczy nie będę bo to nie szkoła.

Rychter 13-10-2010 20:36

Cóż, wszystko co dobre szybko się kończy.
Gdy napisałeś "że piszę dobrze, jak na swój wiek", na moment prawie udało mi się zapomnieć, że za rok czeka mnie matura z j. polskiego :P:P
Dodam jeszcze, że była to moja druga sesja PBF, z czego pierwsza z fabułą (poprzednia była zwykłą, bezmyślną siekanką spętaną w żelazne kajdany mechaniki, która szybko przestała mnie satysfakcjonować).

Grało mi się bardzo przyjemnie. Nie wiem, czy MG mieli jakiś szósty zmysł, ale często jednym swoim postem niweczyli moje misterne plany, których układanie zajęło moc czasu :P
Co do wspomnianej wcześniej "żelaznej linki", może i w paru momentach się pojawiła, ale specjalnie mi to nie przeszkodziło (chyba że akurat owa "lina" niweczyła moje zamiary). Ogólnie pracę MG oceniam bardzo pozytywnie.
Urzekł mnie charakter sesji, mroczny klimacik również zrobił swoje, brudne interesy, używki, przekleństwa i seks - całkowity underground.
Tempo akcji naprawdę robiło wrażenie.
Gracze - z tego co zauważyłem, raczej bardziej doświadczeni ode mnie, dzięki współpracy z lepszymi, chyba sam trochę się podciągnąłem.
Postacie - najbardziej popaprana, patologiczna ekipa jaką widziałem, parszywa dwunastka może się schować. Jednak bujanie się po Rel Astrze z tymi typami sprawiało mi masę frajdy.
Przez ten czas polubiłem Myverna i szkoda by było, gdyby mój bohater zawisnął na stryczku. Czekam z nadzieją na kontynuację i na każdą sesję naszych MG.
Cóż kultyści mogą się rozplenić. Rel Astrze grożą wydarzenia rodem z serii Resident Evil (w sumie byłoby ciekawie, kultyści pustoszą miasto, przeciw nim staje banda śmiałków, na czele z typkami którzy przyczynili się do tej katastrofy). Poza tym mamy niewyrównane rachunki z dwoma Baklunami.
Zabieram się za upgrade karty :)

malahaj 14-10-2010 16:58

Cytat:

Na wstępie powiem, że czytałem jakiś czas temu dyskusję Malahaja i Aschaara nt. tego, jak powinien wyglądać taki klasyczny sesyjny raport.
Heh, nie należy brać tego tak dosłownie. Ja zwyczajnie lubię raporty posesyjne, szczególnie z sesji prowadzonych na forum, a tych jest jak na lekarstwo. Stąd moja dyskusja w tym temacie i wytaczanie każdego argumentu jaki przyszedł mi do głowy. Na LI nie ma zwyczaju ich umieszczania, więc postawiłem sprawić sobie taką prywatną krucjatę w tej kwestii a jak wiadomo, nic tak nie rozrusza tematu jak porządny fleim ;)

O sesji

Sesja IMO była bardzo dobra. Klimacik oddany doskonale, atmosfera ciągłej pogoni i cała barwna menażeria, która się przez fabułę przetoczyła, wszystko miodzio. Fakt, że zaszczucie, które zafundowaliśmy BG nie sprzyja prowadzenie śledztwa i rozwiązywaniu tajemnic czy ujawnianiu intryg, ale coś za coś. Ja tam lubię sesje „pościgowe”. Szybkie myślenie i szybkie działanie, inaczej mogiła. Dzięki temu atmosfera jest odpowiednia. ;) Jedni się do tego dostosowują, inni nie. Trup towarzysza, który za wolno się zbierał do działania, to tez świetna motywacja.

Cytat:

i drugi post Malahaja. Przyznaję, że nie spodobało mi się to zagonienie Graczy na arenę i ogólne odcięcie dróg ucieczki.
Rozmawiałem o tym z drugim MG i Mikem, swego czasu podobna sprawa była poruszana w innych raportach z sesji (między innymi dlatego je cenie). IMO sesja, szczególnie taka sesja, to wychodnie z jednego gówna, po to aby wpaść w drugie. Taki urok tego świata. Co do owego zagania na siłę na arenę, to cóż, przyznaje, że mogłem opisać to inaczej. Tak aby wyglądało to, powiedzmy bardziej wiarygodnie. Gracze zostawi mi ku temu kilka furtek (obity chłopak, przy wkradaniu się do karczmy, Myvern jakby nigdy nic siedzący sobie w środku przez parę godzin, harce w aptece). Być może wtedy było by mniej pretensji, choć wątpię. Nie uważam też żeby starcie na arenie było mało skomplikowane, lub jednoznaczne. Tam było dostatecznie wiele możliwości do rożnych rozwiązań, zwłaszcza, że w okolicach pojawili się co ważniejsi NPCeci.

Tym niemniej przyjmuję krytykę na klatę i postaram się na przyszłość mniej zaganiać BG do zagrody, jak niesforne owce. W ramach pokuty obiecuje biczować się przez godzinę. A przynajmniej to rozważyć ;)

O graczach

Rozpisywał się nie będę, bo Panicz w zasadzie wyczerpał temat i ja mogę się pod jego uwagami jedynie podpisać. Niektórzy BG zaledwie mi mignęli w sesji, np. przy spadaniu z dachu, inni byli bardzo charakterystyczni. Z kwestii nie poruszonych, to powiem, że zastawiała mnie teoretyczna potęga Blaka, w porwaniu do innych BG, w końcu na tym samym poziomie. Inna sprawa to mechanika. Mimo, że zaczynałem od d20, to przyznaje, że im dłużej z nim obcuje tym bardziej go nie znoszę. Dlatego, ku mniej radości, cyferkowniem zajął się Panicz. Sesja jak widzę prowadzona na pełnej mechanice a śmiertelność większa niż w storytelingu Bielona... Ot taka luźna uwaga, do przemyślenia dla zainteresowanych ;)

Cytat:

Bez kitu, może już zdziadziałem, ale ich nie lubię.
Święta racja! Zdziadziałeś :P

Cytat:

bo graliśmy wspólnie (chyba naszymi ulubionymi postaciami?)
No ba! Do tej pory czasami wracam do tamtych sesji szukając inspiracji. Niczego mi tak nie szkoda, jak tego, że Bielon do spółki z Sekalem czy Kiarynem nie włożył tyle serca w tamte kampanie, co w bissel, bo potencjał miała IMO ogromny i nadal uważam, że to były najlepsze sesje w jakie grałem, u takiego Bielona na przykład. Oczywiście WW mogą mieć inne zdanie i uważać inaczej, ale są nie obiektywni i ogólnie się nie znają, więc ich zdanie się nie liczy. :P

Swoją drogą Danyell i Mert pasowali by jak ulał do Awantury.

O współprowadzącym

Nie będę się rozpisywał, bo nadmiar cukru szkodzi, ale na parę rzeczy chciałem zwrócić uwagę.

Cytat:

To jemu też zawdzięczamy obecność nieodżałowanego Herkulesa Magoo,
Fakt. Rozmawiałem o tym jeszcze zdaje się przed sesją z Paniczem. Skoro mamy sesję pościgowa, to potrzebna jest zwierzyna (w postaci BG) ale i myśliwy. Ktoś, kto będzie cały czas krok za nimi, kogo oddech będzie się czuło na plecach. Któż mógłby być lepszym adwersarzem dla bandy zbirów, złodziei i nożowników, niż pucułowaty grubasek, w lakierkach, fraku i z parasolką w ręku? ;)

Moje najwyższe słowa uznania za poprowadzenie dzielnego Herculesa. Był dokładni taki, jak go sobie wyobrażałem a sceny z jego udziałem to perełki. O tym jak dobry wyszedł z niego NPCet, nich świadczą słowa poniżej.

Cytat:

Jeszcze mi się nie zdarzyło czuć takiej satysfakcji z wykończenia jakiegoś NPCa
O sobie

Na koniec o mnie. Niby jestem drugim MG, ale napisałem w tej sesji chyba najmniej ze wszystkich uczestników, więc cała chwała spada na Panicza. Taka rola mi zresztą odpowiadała, tak od czasu do czasu z doskoku coś dorzucić od siebie. Niby mam trochę praktyki w prowadzeniu w duecie z Bielonem, ale sam miałem pewne obawy jak to wyjdzie. Wyszło chyba nie najgorzej. Mi w każdym razie współpracował się laitowo. :)

Czekam na kolejne części Awantury. W roli MG wspomagającego czy gracza, chętnie się dołączę.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:08.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172