Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Toplisty > Raporty z sesji
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 08-02-2011, 22:57   #1
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
[WFRP 2ed] Rycerskie Obyczaje II

Raport sesyjny
Rycerskie obyczaje II

Technika budowy scenariusza

Od dłuższego czasu hołduje technice budowy scenariuszy polegającej na kilkuwarstwowości i kilkuwątkowości. Tym razem starałem się ją przeprowadzić wespół z cohenem. W realu rzecz była by niezmiernie trudna do zrealizowania. W PBF wymaga klepania w klawiaturę i opisywania zdarzeń różnistych, co przedkłada się na poświęcony sesji czas.
W związku z tym moje sesje składają się z Wątku Głównego oraz kilku Wątków Pobocznych, z których każdy w każdej chwili scenariusza gotów jest ewoluować do roli Wątku Głównego. To pozwala prowadzić umiarkowanie nieliniowo. Ot takie tam zaciemnianie spraw. Jak do tego dodamy TŁO w rozumieniu zdarzeń niezależnych, które i tak się wydarzą, no chyba że BG wejdą w to i zmienią bieg wydarzeń, to sesja zwykle pętli się do kwadratu i daje nam wszystkim masę radości.
Takie tam założenia przedsesyjne. Wiecie. Życie jednak pętli własne pętle i tak sesja poszła w pizdu! Inaczej tego określić nie sposób. A technika budowy scenariusza z użytkową niewiele miała wspólnego. Co jest żywym dowodem niedoskonałości doskonałych zdawało by się teorii w zderzeniu z niedoskonałym w swej formie życiem. Też nihil novi.
Mimo to zaznaczę, że Wątkiem Głównym sesji miała być zbrojna rozprawa D’Arvill z Du’Ponte. Podjazdy, zajazdy, palenie, grabież i inne rozrywki. Wątki poboczne to było śledztwo dotyczące kolejno Fałszywego Inkwizytora, pertraktacje z kompanią handlową pewnego kupca, śledztwo prowadzone przez Prawdziwego Inkwizytora oraz dworskie intrygi Panicza Malcolma. Z tych wszystkich zaplanowanych zdarzeń nie wydarzyło się niemal nic. Ot, marginalnie zaistniał wątek Fałszywego Inkwizytora, bowiem Gracze szybko się z nim samym uporali. Oraz końcowo pojawiła się napominka o intrydze dworskiej Panicza Malkolma. Za wszystkie wydarzenia Graczom wystarczyli w tej sesji sami Gracze. W sumie dobrze i źle.

„Ale koni, ale koni, ale koni, ale koni żal!”

Plan sesji:

Plan był następujący. Robimy łubu dubu dup, i siup! A poważnie, Gracze zostają zaproszeni na urodzinową imprezę jednego z miejskich notabli. Było to o tyle istotne, że urodziny dawały mi sporą łatwość wprowadzenia do sesji różnych BG, zwłaszcza tych, którzy we wcześniejszej sesji nie uczestniczyli. Tym samym dawało sporą łatwość nawiązania relacji wewnątrz drużynowych. Osz jaki ja byłem durny! Na tym etapie sesji popełniłem jeden, ale za to kardynalny i brzemienny w skutkach dla samej sesji błąd. Ulokowałem imprezę w Zajeździe pod Złotą Monetą.

Aschaar chciał być Tłem. Nie miał czasu i chęci angażować się w sesję ponad minimum stawiane Tłu i takie ulokowanie sesji okazało się dlań sporym obciążeniem, zwłaszcza że z uporem wyznawał zasadę, że to „JEGO Zajazd”. Jego ludzie, jego zabawki i on decyduje o ich funkcjonowaniu. Nie powiedział mi tego wprost jako MG, ale nerwowość w reakcjach na nadużycia na tym polu innych Graczy była widoczna gołym okiem. Moja wina, choć wielkiego wyboru nie miałem. Tym bardziej, że Aschaar uczynił z Młokosa z końcem sesji całkiem wpływową osobę i dziwnym było by, gdyby go w zabawie pominięto a jego lokal należał do najokazalszych. Wybór zdawał się oczywisty.

Początek, niemrawy, miał nieco ostudzić niepokój Graczy. W drugim pojawiła się głowa z pudełka. I rój. I krzyk „Zaraza”.

I naraz wszystko się spierdzieliło. Nie wiem czyja to była wina tak szczerze powiedziawszy. Poza tym, że na pewno MG. Ot, chyba w wyniku ogólnej nerwowości Gracze rozpędzili się z postami i w sumie z nerwowego rozgardiaszu naraz wybuchła spora awantura, szczęknął oręż, polała się krew. Ach, i pojawił się nasz mały kłamczuszek z pismem i pyskiem pełnym buty na podobieństwo Prawdziwych Inkwizytorów.

Założenie sesyjne oraz intryga była taka: Du’Ponte szykował się do opanowania D’Arvill. Jego zbrojne zastępy ruszyły na ziemie Lorda Berengera, ale by odwrócić jego uwagę od planów napaści skorzystano z dobrych rad pewnego uciekiniera z D’Arvill, który miał z niektórymi osobami na usługach Lorda Berengera na pieńku. On więc skłonił bogatego kupca do wyprawienia urodzin w Zajeździe Aschaara. I do zaproszenia wszystkich Bohaterów. Liczono, że intryga się uda a ludzie z D’Arvill sami zajmą się sobą i napaść na ich ziemie zostanie odkryta dopiero w chwili, kiedy pod murami zamku, a może i na jego dziedzińcu, staną zbrojne zastępy Du’Ponte. Wszystko szło jak po maśle do chwili w której Młokos zablefował i krzyknął „Fałszywe papiery!”. Jego blef okazał się strzałem w dziesiątkę. To były fałszywe papiery. Nie spodziewałem się tego zupełnie ale czymże to było w porównaniu do dalszego przebiegu akcji?

Rzeź na dziedzińcu Zajazdu pod Złotą Monetą wybuchła w chwili impasu. Gracze okopali się, wycelowali w siebie broń i nagle rozpętało się piekło za sprawą przypadkowego wystrzału. To była pierwsza, przednia scena dla MG. Przypadła w opisie Cohenowi. Poradził sobie lepiej niż sam bym mógł. Dla nastroju w sesji ważnym jednak było coś innego. Gracze wzajemnie nieco się „nadpisali”. A nadto MG pominął kilka ich „istotnych” deklaracji. Jak na ten przykład strzelanie przez ludzi Młokosa do wszystkich na mostku. Przyznam, że nie pamiętam już dokładnie tegoż wydarzenia i deklaracji. Nie wiem również, czy była aż tak istotna by kruszyć o nią kopie. Skoro jednak zostały skruszone, to pewnie ta było. Nie wiem. Wiem jednak, że naraz w sesji ogromne znaczenie zyskały deklaracje Graczy. Jedne z wielu wariantów działań ich postaci na okoliczność taką i sraką. Coś niezwykle nużącego. Dla MG. Bo musi zapamiętać każdy z wariantów zachowań BG. A nie daj Bóg jeszcze i podległych mu NPCów. Pół biedy jak Gracz rozumie, że NPC może pomylić się, nie wykonać rozkazu lub zrobić coś zupełnie na obrót. Nie każdy to jednak rozumiał.

Napięcie w sesji rosło. Pierwszego zenitu sięgnęło w chwili rozstrzelania Zygfryda de Leve. Drugiego w chwili dekapitacji Młokosa. Trzeciego na zamkowym dziedzińcu.

Dalszy przebieg sesji był wręcz banalny. Lord Berenger ruszył śladem Inkwizytora, by samodzielnie nadzorować przebieg jego działań, wierząc że ma do czynienia z oryginałem. Miał, ale nie wiedział, że aż takim. Przy Zajeździe poznał brudną prawdę o Młokosie. Jednak, o dziwo, poznał dodatkowo kilka brudnych prawd o różnych osobach ze swego najbliższego grona. To, co leżało mu na wątrobie od dłuższego czasu, naraz odbiło się czkawką i skisło w ustach. No bo jak syn bretońskiej ziemi, dziad z pradziada herbowy i pasowany, mający swe korzenie do siedemnastu pokoleń wstecz w pamięci miałby zrozumieć takie rozdawnictwo szlachectwa dla ludzi z gminu? To co z trudem tolerował w chwili, kiedy wypłynęły na światło dzienne konszachty Młokosa z Tupikiem, który był wszystkiemu winny od strony formalnoprawnej, musiało się dla malca skończyć w najlepszym razie wygnaniem. Jednak później już zadziałały słowa. Każdy z kolejnych „gadaczy” własnym jęzorem plątał sznur, bo w Berengerze miast stygnąć narastała furia. Słuchał tego wszystkiego i tężał. A BG gadali jak najęci pogrążając siebie nawzajem oraz pozostałych BG. Stąd finał inny być już nie mógł. Zwłaszcza, że na pewnym etapie pojawiło się ultimatum i groźba. To płazem już puszczone być nie mogło. Głowy musiały zostać dane. Zaś kot wystąpił w zaszczytnej roli zapalnika.

Ostatnim z moich grzeszków, jako MG, było zezwolenie na to, by Yavandir i Peter znów poszli poza nawias wydarzeń głównych, choć los swój Kuno Wittram zawdzięcza tylko i wyłącznie Peterowi. Mam nadzieję, że to było odczucie realne Petera a nie reakcja Kerma na to w jaki sposób Gniewny rozprawił się z Aschaarem. I na dyskusje w komentarzach. Dla mnie w sumie bez znaczenia. Tak czy siak wyrzucili się znów poza sesję. Pomyślcie, o ileż wspanialej by wyglądał zamkowy dziedziniec, gdyby był tam i elf i czarodziej?

Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie szczerze żałuję i proszę o pokutę i rozgrzeszenie…

Liczba Graczy i sami Gracze:

Nie dzieliłem oficjalnie na Tło i Graczy. Wiadomym było, że Aschaar będzie wolnym strzelcem a reszta się napinała, że pisać będzie. Ta liczba Graczy była więc umiarkowana, wystarczająca. Szkoda, że kilkoro z nich zlało pisanie. Albo pisało na pewnym etapie zdawkowo. To było przykre. Teraz po kolei, kto z kim i po co:

Icarius, jako Profesor Heinrich: Postać znana mi od dawna. Gracz również. Mający wszakże jedną pryncypialną wadę. Piszący posty zawierające taką ilość mikroplanów, wariantów alternatywnych działań i przygotowań na najczarniejsze scenariusze, że jako MG mam zawsze zgryz z ich przeczytaniem. No i malkontent. Choć swój chłop. Profesora lubiłem, choć jego przemądrzałość była wręcz namacalna. Tym większy ukłon względem Gracza. Profesor był bufonem i pięknie to oddałeś.

Mike, jako Yavandir: Cóż, jeden z moich pupili. Pisze mało a gdy mu się nie chce to mniej. To jedyna wada, bo styl ma lekki i przyjemny i zawsze pcha akcję do przodu. Znów poza sesją. W następnej sesji uczynię wszystko, by mu to uniemożliwić. Elfa w postaci nie widzę. Jeszcze.

Akwus, jako Frank Kress: Kolega jest moim ulubieńcem. Pisze z wyczuciem i przedkłada dobro własne BG nad realizm działania świata. Co jest cechą rzadką. Nie dostrzegłem u Kolegi w tej sesji skłonności do utrudniania życia innym, co objawiało się od dawna i zawsze. Jakiś postęp, albo demencja…

Komtur, jako Zygfryd de Leve: Gracz dobry acz BG mu zmarł przedwcześnie. Z przyczyn deklaracji Aschaara, która mnie, jako MG nie zostawiła przestrzeni. Przykro mi. Ale i tak jakiś byłeś spętany w tej postaci, jakbyś nie był w swej skórze.

Kerm, jako Peter d’Orr: Gracz który podoba mi się z każdą sesją coraz bardziej. Peter staje się jakby bardziej ludzki, bardziej otwarty. I taki bardziej pasujący do moich sesji, czyli brudniejszy. To na pewno wina kumpla, Yavandira. Pewną rysą mogą być wyłącznie odczucia, o których wspomniałem wyżej. Ale to moje subiektywne wątpliwości, możliwe całkiem serio, że chybione.

Kset, jakoTupik: Lubię z kilku powodów Gracza i z jednego nie lubię. Lubię za częstotliwość, za sumienność, za ciekawe kombinacje. Nie lubię za długość i wariantowość postów. Bywały momenty, gdy musiałem się do ich czytania zmuszać, co zwykle nie służy sesji. Poza tym BG znany mi. Powróz ukręcił sobie własnym jęzorem. Z niewielką pomocą przyjaciół. Może i dobrze, nie lubię jako MG dzielić się bohaterami z innymi MG. Taki jestem zazdrośnik.

Anonim, jako Eryk: po otrzymaniu BG wybyczonego na maksa z historią z czapy potraktowałem obu, Gracza i BG, jak szaleńców. I wprowadziłem do sesji nieświadomych mojego ich postrzegania. Miał być odpowiednikiem kolesia co chodzi po zakładzie i mówi „Jestem Napoleonem”. Skupił się na fekaliach przez czas jakiś. Zmulił mnie. I nie mnie jednego. Potencjał był, ale para poszła w gw… tfu! W dupę! Bywa.

One_worm jako Tavesson: Był potencjał, ale Gracz skapciał. W końcowej scenie nawet mi się o nim wspominać nie chciało, że go czeladź zatłukła. Szkoda, bo początek był na przyzwoitym poziomie. Tłumaczenie, że „się nie mogę odnaleźć w sytuacji” do mnie nie przemawia.

Leonceour, jako Jean-Pierre: można powiedzieć, że odkrycie dla mnie tej sesji. Gracz mi nieznany, który od jej początku do końca pisał na stałym, niezłym poziomie dobrze oddając postać. Szkoda akcji z kotem, bo zachwiała mi nieco sytuacją, ale z drugiej strony takie już życie bywa. Znaczy, nieprzewidywalne.

Aschaar, jako Młokos: Gracz piszący ładnie, ciekawie, ale w moim odczuciu nadmiernie czuły na punkcie tego co „moje”. Tylko tyle i aż tyle. I podobnie jak Icarius ferujący pochopne w moim przekonaniu sądy pod wpływem być może emocji. Nie wiem. Piję tu do zarzutu liniowości sesji, gdy ja jedyną linię w sesji widzę tę linię żywotów BG. Uciętą. Nie twierdzę jednak, że racji nie masz. Zwyczajnie ja tego nie widzę. Być może moja wina. Osobiście przepraszam za ulokowanie urodzin w Zajeździe. To był błąd, bo nie wiedziałem że tak silne masz uczucia bronienia gniazda. Mea culpa.

Erissa, jako Juliette: kolejna dama, która przestała w sesji pisać. I skapcaniała. Na koniec o gawiedzi nie napisałem, bo uznałem w swej pysze, że nie będę psuł tak pięknej sceny poświęconej tak wspaniałym Graczom jakiejś Juliette, która olała wszystko od dawna. Szkoda.

Gniewny, jako Kuno Wittram: Gracz mi znany, jeden z ulubieńców, choć nie bez łyżki dziegciu. Rozpędził się w sesji i poniósł tego konsekwencje swoim bohaterem. Cenię go za to, że nie unikał wbrew swej postaci zgotowanego jej przez nią samą losu. Jak zwykle wywołujący kontrowersje. Byle w akceptowalnej formie i będzie gites.


Współprowadzący Cohen: jak dla mnie w tej sesji dałem mu za mało pola do popisu, ale i tak scenę na dziedzińcu Zajazdu rozwiązał bardzo dobrze. I co najważniejsze zaskakująco nawet dla mnie. Osobiście prowadzi mi się z Kolegą dobrze, choć przez telefon ma aż nadto młody głos. Jest również na kogo zwalać, jak coś MG nie wyjdzie


Podsumowując, sesja zakończył się przedwcześnie, ale za to sceną, która pozostanie w mej pamięci na kolejne lata być może. Ładnie to ułożyliście. Dziękuję Wam za to.

Pozdrawiam Was serdecznie i proszę o pochwały, oklaski i lizanie dornych partii krzyży. Ewentualnie o szczere komentarze. Na własne ryzyko.

Bielon
.



P.S.: Nie da się pisac Raportu, jak się musi co chwilę odpowiadać na GG za ile będzie, co w nim będzie i gdzie on będzie. Nieco cierpliwości!



.
 
Bielon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:44.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172