|
Rozmowy ogólne na temat RPG Podziel się swoimi uwagami na temat różnych systemów RPG. Opowiedz jakie są Twoje ulubione systemy, a które według Ciebie zasługują na miano najgorszych. Albo po prostu luźno porozmawiaj na tematy powiązane z RPG. |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-04-2007, 09:53 | #1 |
Reputacja: 1 | Gracze tworzą fabułę Zastanowiła mnie ostatnio jedna rzecz. Otóż jedną z lepszych rad, którą kiedykolwiek usłyszałem na temat RPG, to pomysł by przed sesją (lub ogólnie, poza nią) porozmawiać z graczami o tym, co chcieli by widzieć na sesji, co im odpowiada a co nie czy też pogadać o wpleceniu historii ich postaci do świata gry. Dobrze, ale ostatnie słowo należy do MG, on ustali, on zinterpretuje słowa graczy, on zaplanuje resztę. Co mnie nęka? A gdyby cały problem przygotowania przerzucić na graczy? Jeżeli chcą grać w danym mieście, to czemu go sami nie stworzą? Skoro chcą mieć dany rodzaj przygód, to niech stworzą do nich tło, które będzie im odpowiadało. Dzięki temu wszystkie elementy które zostały przez nich stworzone nie zmarnują się. Pomysł ma jaja, bo wyobraźcie sobie taki moment na sesji: Mg-Zgodnie z zamiarem dostaliście do drzwi Franka Millera, człowieka poszukiwanego listem gończym, ale jednocześnie osobą, która ma do dyspozycji całe grono dłużników. G1: Pukam do drzwi, modląc się o to, by ten człowiek najpierw patrzał na twarz a nie na martwe zwłoki. MG- Najwyraźniej ktoś był w środku, bo w judaszu coś mignęło. Dobrze, oddajmy głos G2, on wie więcej niż ja na temat tego człowieka... G2: Drzwi otworzyły się na oścież, a na progu stał uśmiechający się szczerze...[+opis pomieszczenia] MG- Popatrzył się na Was zapamiętując twarz przyszłych dłużników i lekkim ruchem ręki zaprosił ich do środka mówiąc "Wejdźcie, siadajcie"zamknął drzwi "i mówcie w czym tkwi problem" Minusy tego przedsięwzięcia: Gracze mogą stwierdzić prosto: Nie po to jesteśmy graczami aby teraz bawić się w MG. Dodatkowo MG może nie podobać się, że musi odtwarzać czyjś pomysł. Jeżeli jeden z graczy nie przyjdzie, zabraknie opisu jednego z miejsc/postaci itp. Komuś może nie podobać się pomysł, że podczas walki, jeden z graczy powie "po rzucie na tą szafę osuwam się na podłogę, zahaczając jednak o klamkę szafy. Ta otwiera się, a moim oczom ukazuje się nowy i błyszczący rapier" Jak oceniacie pomysł?
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. |
02-04-2007, 11:02 | #2 |
Banned Reputacja: 1 | Oj, widzę, że ktoś tu jest pod wpływem GNS :P Pomysł wydaje mi się żadnym pomysłem. Nie każdy gracz nadaje się do czegoś takiego, nawet jeśli bardzo chce. Powiem więcej - nie każdy MG nadaje się do takiej zabawy. Wiem jedno, są tacy gracze, którzy robią w ten sposób wcale nie umawiając się wcześniej z nikim - po prostu mają taki styl gry. Tworzą świat niemal w równym stopniu co MG. I tu właśnie pojawia się problem. Ja osobiście uważam takich graczy za szczere złoto na sesji. Sadzę jednak, że łatwo zabić w graczu ten zapał i pomysły jeśli tylko MG jest na tyle apodyktyczny i wciąż się nie będzie zgadzał z wyobraźnią takiego gracza. Jedno jest pewne, gracze, którzy potrafią kształtować otoczenie sami, bez żadnej pomocy od MG ani żadnych wskazówek powodują, że gra jest barwna i bardziej pełna. Można też powiedzieć, że dzięki nim MG ma miej roboty do wykonania, choć tutaj do końca bym się nie zgodziła, bo przecież zawsze jest coś, co MG mógłby opisać a zaoszczędzoną energię wpakować tam gdzie jeszcze można. O ile w rpg na żywo kunszt takich graczy jest (wydaje mi się) totalną rzadkością, a jeśli się zdarzy łatwo zmarnować taki zapał, o tyle w PBF jest to rzecz praktycznie niezbędna i pożądana. Opisy serwowane przez graczy to coś, bez czego PBF praktycznie nie ma racji bytu. Tutaj Gracze po prostu muszą część spraw i opisów brać w swoje ręce, inaczej sesja pbf wygląda miernie i tak samo się ją czyta. Idąc dalej: Uważam, że aktywnego kreowania świata w niemal równym stopniu co kreacje MG można się najpierw nauczyć na PBF a potem przenieść do realnych sesji RPG. Czemu tak uważam? Bo sama staram się tak robić. Fakt jest taki, że gracz musi się czuć pewnie w danym systemie, mieć o nim sporą wiedzę praktyczną i teoretyczną. Ale to przecież nic czego nie da się osiągnąć EDIT: jeszcze chciałam wtrącić mały offtopik Darken nawiązuje do modelu gracza z teorii GNS i teraz niech mi ktoś powie, że gdyby nie czytał wcześniej o GNS i nic zupełnie o tym nie wiedział to by takiego gracza traktował z należnym szacunkiem, rozumiejąc jednoczesnie jego postawę i podejście do Gry. Wydaje mi się, że to totalna bzdura. MG, ktory nie wie, że można tak grać, powie na sesji do takiego gracza: "Weś się już zamknij i zacznij grać a nie bawisz się w MG!" Może już to gdzieś pisałam, ale GNS daje nam zrozumienie pewnych rzeczy, które może gdzieś w podświadomości wyczuwaliśmy ale teraz potrafimy je rozpoznać, nazwać i się do nich prawidłowo ustosunkować. Ostatnio edytowane przez Rhamona : 02-04-2007 o 11:10. |
02-04-2007, 11:49 | #3 | ||
Reputacja: 1 | Rhamonciu, fajnie prawisz ale Cytat:
Nazwałem to pomysłem z braku innej nazwy. Może "Propozycja gry" lepiej by pasowała. Oczywiście, gracze muszą mieć wbudowane zapędy do takiego grania, być może wszyscy są MG w innych drużynach (albo kiedyś prowadzili). Nie przeczę, że w mitycznej, standardowej drużynie coś takiego może być trudne do zastosowania. Poza tym, doświadczone drużyny to w moim mniemaniu nie Ci, którzy po prostu świetnie odgrywają postacie, ale także osoby które widzą w RPG daleko szersze pole do manewru. I być może takie rozwiązanie jest właśnie dla nich. Co do PBF to nie mam nic do dodania. Widzieliśmy już sesje, w których deklaracje graczy były jedno-linijkowymi postami w stylu "Uderzam go mieczem". mini offtop Wyróżniamy 3 postawy graczy: (wyciąg z poltera.pl, by nie szukać daleko) Cytat:
Zresztą jest tam więcej tego, zapraszam do czytania tutaj.
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. Ostatnio edytowane przez Darken : 02-04-2007 o 11:51. Powód: poprawa składni bbcode | ||
02-04-2007, 12:48 | #4 |
Patronaty i PR Reputacja: 1 | Szczerze mówiąc, nie mogę powiedzieć czy to dobry pomysł czy zły, bo nigdy tego nie próbowałam. Jak kiedyś spróbuję to wam powiem czy to da sie zrobić Głównym problemem będzie ustalenie granic - kto, kiedy, dlaczego i co opisuje. Żeby potem w trakcie sesji nie wynikła kłótnia: ale to ja chcę to opisać! Druga sprawa, znaleźć graczy, którzy chcą grać w ten sposób, i MG który chce sie dzielić władzą. Ja właściwie nie lubię kiedy ktoś wkracza na mój teren kiedy jestem MG. Pamiętam na jednej z moich sesji tu na forum któryś gracz chciał powiedzieć, że stracił przytomność i chciał opowiedzieć co mu sie wtedy śni. Nie pozwoliłam na to. Według mnie to już przekroczenie możliwości gracza. Ale jeśli od razu ustalamy, że gramy w opisany przez Darkena sposób, to co innego. Podsumowując: można kiedyś spróbować, ale obawiam się, że to niekoniecznie wyjdzie dobrze.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |
02-04-2007, 12:55 | #5 | ||
Reputacja: 1 | Cytat:
Cytat:
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. | ||
02-04-2007, 13:28 | #6 |
Reputacja: 1 | Pomysł sam w sobie jest ciekawy, ale do tego trzeba odpowiednich ludzi (po stronie MG i graczy). Dlatego nie jest to może propozycja dla każdego, szczególnie że lekko burzy to strukturę klasyczną i dla początkującego MG może być problemem we wprowadzeniu. Najważniejszym problemem w takim puszczeniu na żywioł graczy jest ich nieobiektywizm. Zauważ, że gracz, wiedząc jakie może z tego wyciągnąć korzyści zacznie układać grę "pod siebie". W końcu - zgodnie z tym co napisał Darken - on zna to lepiej. A to znajdzie miecz (lub wspomniany rapier) a to jakiś magiczny przedmiot. To zahacza o dobór odpowiednich ludzi do sesji, ale czasami natura ludzka jest silniejsza Tak patrząc na to, przypomniała mi się pewna kampania którą prowadziłem parę lat z okładem temu. Jeden z graczy był alchemikiem - miał pozycję w mieście, laboratorium oraz przyjaciół. Wynajmował on resztę drużyny, by ta sprowadzała dla niego komponenty (od tych najdroższych po te zakazane). Alchemik swoje przychody znał, dlatego zostawiłem dla niego układanie się z drużyną za ile będzie chciał mieć ich usługi. Zostawiłem mu wolną rękę jeśli chodzi o tworzenie mikstur i ich efekt, choć w określonych granicach. Teraz miał wybór i sam tworzył albo słabsze, ale za to dłużej działające po śmiercionośne, ale z potężnymi efektami uboczymi. Dzięki temu każda wyprawa po komponent miała ustaloną trudność poprzez chociażby dobór "pomocy" alchemicznych. Ale nie wyobrażam sobie by zostawić dla gracza układy w gildii czy w czymś podobnym. Ten typ przygód spowodował, że gracze bardziej poczuli się częścią czegoś większego niż tylko drużyna. Przez alchemika mieli koneksje, które mogli wykorzystać, a gracz go prowadzący wreszcie dał upust swoim zainteresowaniom i przez godzinę na każdej sesji serwował innym opis właśnie wynalezionej przez niego mikstury (a ponieważ z wykształcenia chemik więc nie było to takie głupie). Wszystko to było poprzedzone rozmową ze mną, gdzie dokładnie określiliśmy ramy dowolności oraz możliwe posunięcia gracza. Kiedy próbowałem odtworzyć to z inną drużyną - nie wyszło. Po prostu - totalna klapa. Nie pasuje ani klimat, ani sposób rozgrywki ani właśnie sam alchemik. Taki układ gdzie MG jest rozjemcą między drużyną, której części same sobie określają granice, nie bardzo się podobał. Ale ten jeden raz wyszło i było super.
__________________ ...and the Dead shall walk the Earth once more _. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : .__. : ! : ._ |
02-04-2007, 22:20 | #7 |
Reputacja: 1 | Moim zdaniem taki sposób prowadzenia to podstawa PbF. I zaczynam to uważać jako takie założenie grania na forum. Co innego z gra w realu... Ja uważam, żę największą Przyjemnością dla mnie jako MG jest odgrywanie wielu NPCów, oraz opisywanie świata. Od pewnego czasu, staram sie opisywać w realu wszystko, każda dziurę jeżeli mam na to czas - czyli gracze myślą- tworzy to fajny klimat, oni mogą myśleć, a w miedzy czasie dowiadują sie więcej o miejscu w którym sie znajdują. Za to gracza pozostawiam to, że od pewnego czasu wymyślam tylko szkielet przygody, założenia co sie dzieje w świecie, kilka wydarzeń które na 100% będą miały miejsce. Zawsze jest jakieś miejsce do którego skierują sie gracze. Z samego pomysłu wyłaniają sie takie miejsca. Kolejna rzeczą jest ogólny zarys świata, co sie dzieje, polityka, struktury miejskie. Zakończenie zawsze wymyślam gdy do niego dochodzą. I w zależności jak to zrobili. Czyli u mnie gracze tworzą gl. linie fabuły ja najwyżej wplątuję ich w jakieś pobocze, których rozwój w większej lub mniejszej części zależy do nich. Od nich zależy to komu się naraża, od tego jak sie zachowują i jaki maja charakter zależy jak taki urażony jegomość sie zachowa. Ja tworze ogólny zarys przygody, to co było to co sie będzie działo tam gdzie graczy nie ma. To co mogą napotkać jako kontynuacja podstaw scenariusza. A cała droga do celu jest tak szeroka jak szeroka jest wizja świata/postaci/celów graczy. Mogą robić to co chcą i zazwyczaj jak chcą. Z ta różnica, że czasem czas ich ściga - o czym nie wiedza - zmiany w strukturze miasta, humorze pewnych osób, polityki i kontynuacji pewnych wydarzeń. To od nich zależy co odkryją. Moje założenia mogą tylko zakładać pewne rzeczy, reszta sie tworzy w praniu. Ja jako MG kontroluje świat wokół graczy, a oni tworzą swoje otoczenie - zmieniają początkowe założenia. Gracze odgrywają i opisują swoje zachowania, swoje czyny ale nie zmiany jakie wynikają z ich czynów, to robie ja. Co prawda są one w bardzo dużej mierze zgodne z tym co chcieli wywołać gracze, lecz czasem zdarza sie tak, że dla ciekawszej zabawy jeżeli jest to możliwe realnie dzieje sie coś zupełnie przeciwnego, nieidącego w tym kierunku co by chcieli gracze. I wtedy oni znów muszą kreować coś nowego. Oczywiście jeżeli czegoś nie zdążyłem opisać bo nie miałem na to czasu gdyż sytuacja nie zmuszała graczy do pomyślunku aż tak aktywnego by znaleźć na to czas pozostawiam opisy niektórych rzeczy gracza. np. opis miejsc mało znaczących do których wchodzą, a np. gracze chcą je bardzo opisać. Chyba że nie pasuje mi by w tym miejscy były takie a takie rzeczy to prostuje. Staram sie opisywać sytuacje doputy jest taka możliwość. Jeli nie muszę się wtrącać do tego nad czym dyskutują staram sie opisać co sie dzieje, jak wygląda miejsce i inne. To zapobiega pytania a jest tu... a czy on jest w takiej a takiej pozycji... walkę prowadzimy bladziej realnie niż podręcznikowo. Ja opisuje pozycje sposób ataku przeciwnika, gracz co on robi i jak. W zależności od opisu dostaje dodatkowe modyfikatory. Takim cudem gracz co potrafi coś ciekawego możliwego w jego pozycji do zrobienia i realnego, może będąc totalną łamaga tego dokonać. A gracz któremu nie chce sie grac, mając postać stworzoną do takich rzeczy tego nie dokonać. Zazwyczaj nie daje minusowych modyfikatorów chyba, że robi coś zupełnie nierealnego do wykonania. Właśnie dlatego uważam, że gracze powinni w sesjach na realu kreować pewne dziedziny świata, a nie go tworzyć! opisując. Od tego jest MG. W końcu nie on musi myśleć jak tu coś zdziałać żeby do czegoś dojść. Jego przyjemnością są opisy. W przeciwnym wypadku jedyną przyjemnością MG była by nikłą kontrola świata, prowadzenie rozmów kontaktowych NPCów z graczami, i kilka opisów. I chyba jedyna naprawdę przyjemna patrzyć jak meczą sie gracze nad problemem jaki wymyślił do tej przygody. Tak mi sie wydaje. Dziękuje za uwagę.
__________________ "Życie zaczyna się po śmierci" "Vivant omnes virgines Faciles, formosae" |
12-04-2007, 18:16 | #8 |
Reputacja: 1 | Według mnie w PBF wtrącanie się graczy w sprawy MG, tz. operowanie nie tylko graczem, ale także światem wokół niego, to podstawa dobrej sesji. W końcu bez tej wolności powstawałyby tylko sesje jednolinijkowe. Nie popieram tego w rpg na żywo, bo to mogłoby bardzo przeszkadzać MG. Ale przygotowywanie przez graczy miasta, w którym przyjdzie im grać, to lekka przesada. Przygotowywanie czegoś przez gracza oznacza ogromną wiedzę o tym miejscu, co może naprawdę popsuć sesję. Właściwie po co byłby wtedy MG? Przecież nie może on operować światem, którego nie zna. A gdyby go znał, bo gracze podzieli się z MG swoją wiedzą (do czego to doszło...), to byłby on bardzo ograniczony. Wdaje mi się, że najlepiej jest, kiedy gracze operują światem w sposób nieznaczny i kiedy nie mają oni dostępu do NPCów, a szczególnie tych ważniejszych. nie zaszkodzi, kiedy gracz stwierdzi, że biedak na ulicy uczepił się jego nogi, błagając o mały datek. Ale nie byłoby dobrze, gdyby gracze dokładali do historii nowe wątki, np. otrzymali oni od jakiegoś władcy zadanie, a kiedy dotarli na miejsce, gracz stwierdził, że zostali oni zaatakowanie przez zabójców, bo zostali oni przez wspomnianego władcę zdradzeni. |
12-04-2007, 22:33 | #9 | |
Reputacja: 1 | Bla bla bla. Czytam sobie opinię Malkava i widzę tutaj coś w stylu: "To ja mam władzę się nią nie podziele", "Prędzej zdechnę, niż pogadam z graczami, czy odpowiadał by im inny sposób grania" "Nawet mój pradziadek mówił, że". Prawdę mówiąc, wychodzi tutaj pewien brak wiedzy na temat innych stylów gry. Czy naprawdę nie do pomyślenia jest dla was, że w pewnym momencie (np. gracze wchodzą do baru) jeden z graczy zaczyna opisywać pomieszczenie i ludzi wewnątrz? Piorun was strzeli albo żyłka w mózgu pęknie? A kto powiedział, że Mg nie może wtedy wejść do akcji, i powiedzieć że sprzedają tu takie a takie piwo. Rozumiem róźne preferencję, ale tu widzę ksenofobię ze szczyptą "Nanana, nie słucham Cię, bo mam zatkane uszy" Piszę o tym w ekstremalny sposób, bo uwidacznia to pewne bezmyślnie powtarzane schematy. Cytat:
Zapraszam do czytania tego systemu: Dolina Dziwnych Rzek: The Pool PL
__________________ Mroczna wydawnicza małpa przedstawia Gindie, czyli wydawnictwo fabularnych gier karcianych. Uuuk. | |