Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - ogólnie > Rozmowy ogólne na temat RPG
Zarejestruj się Użytkownicy

Rozmowy ogólne na temat RPG Podziel się swoimi uwagami na temat różnych systemów RPG. Opowiedz jakie są Twoje ulubione systemy, a które według Ciebie zasługują na miano najgorszych. Albo po prostu luźno porozmawiaj na tematy powiązane z RPG.


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-05-2013, 16:24   #41
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
W temacie niezapomnianych postaci to na pewno wymienię Iskrę - półniziołkę, którą grałam na żywo i wymagała ode mnie trochę samodyscypliny z uwagi na specyficzny akcent i sposób mówienia. Niemniej bawiłam się przednio przy jej odgrywaniu. Poniżej fabularny opis z jej karty


Cytat:

Wstęp

Karczma Pod dzwoneczkiem mimo wdzięcznej nazwy była jedną z najgorszych dokowych spelun na całej długości Rejku. Jak mawiał wielki, jednooki karczmarz Maurycy – dzień bez trupa tutaj byłby dniem straconym. Oczywiście, póki było jasno, co większe patrole strażników Nuln zapuszczały się w te okolice, by doglądać porządku, przeto i podróżni czasem tu się zapuszczali. Po zmroku jednak, gdy z zaułków wynurzały się najbardziej parchate gęby, Pod dzwoneczek zachodzili już tylko najtwardsi, najodważniejsi… albo po prostu recydywiści. Zasada była prosta, kto śmierdział groszem, mógł wejść do knajpy – reszta natomiast oblegała jej drzwi na zewnątrz, by skusić tych ‘śmierdzących’ by najęli ich do jakiejś roboty lub…po prostu dać w łeb któremuś z bardziej cherlawych i upitych. Pod dzwoneczek nie zapuszczały się nawet portowe dziwki, dlatego tym dziwniejszy wydał się cienki głosik, dochodzący spod karczmarskiej lady.
- Moja przeprasza… przeprasza pana… panie Maurycy… halo! Przeprasza pana moja!
Wreszcie jednooki karczmarz dosłyszał ów głos pomiędzy pijackimi pieśniami oraz wiązankami przekleństw i wychylił szynkwasem. W pierwszej chwili pomyślał, iż zobaczył ryże dziecko – za czyste i zbyt śmiałe na żebraka. Kiedy jednak mrugnął swoim jedynym okiem, myśląc już co też taki smarkacz miałby do roboty w jego mordowni, zauważył w wycięciu kubraka dwa niewieście atrybuty.
- Czego tu? – zagadnął w swoim przyjaznym stylu aż naczynia zabrzęczały od siły jego barytonu.
Kobieta – czy co to to było – nie speszyła się jednak.
- Z panem Goldenbauerrem wyznaczono mi spotkanie, miał czekać na mnie w którymś z pańskich zacnych pokoi.

Karczmarz zmrużył oko, namyślając się ciężko. Tak, faktycznie Goldenbauerr rzekł mu dziś rano, że będzie oczekiwał nietypowego gościa. Nie określił jednak na czym jego nietypowość ma polegać. Nic to jednak, jeśli klient gustował w mikruśnych dziewkach, to jego sprawa. Maurycy nie wybrzydzał w klientach, połowa tutaj przecie to gwałciciele i sadyści. Miewał też chłopojebców, dzieciojebców, elfojebców, kozojebców, a nawet trupojebców. Dopóki każdy płacił za pokój, karczmarza nie interesowało z jakim rodzajem jebaki ma do czynienia. Wskazał więc dziwnej mikrusce schody na piętro i rzekł równie przyjaźnie, co przedtem:
- Czecie dźwi po lewej do kurwy jebanej.
- Moja dziękuje pięknie. – rudowłosa istota uśmiechnęła się promiennie i odwróciła w stronę schodów.
Jej rozmowa z karczmarzem przyciągnęła jednak uwagę kilku zabijaków, z których jeden pochylał się teraz nad nią tarasując przejście.
- Prawdę Kulawy mówił, to coś ma cycki! – wskazał grubym, jakby niechlujnie ociosanym przez bogów paluchem. Ryża skrzywiła się i wywróciła oczami, jakby chciała powiedzieć: „Znowu się zaczyna…”
- Poka cyce mała, obaczymy lepiej czy prawdziwe. – oblizał wargi obwieś, wpatrując się intensywnie w niewielkie krągłości pod kubraczkiem.
- Moja nie pokaże, bo twoja uświni albo i popsuje. Moja za długo je hodowała!
Ci, którzy nie skupiali uwagi na samym wyglądzie rudowłosej kobietki, musieli stwierdzić, że dialekt istoty był dziwny. Wydawał się zlepkiem staroświatowego, slangów kanalarzy, złodziei, obieżyświatów, wieśniaków i… języka niziołków.
- Paczcie jak konus mi tu pyskuje – krzyknął obwieś do kamratów, śmiejąc się rubasznie - po dupie trza będzie zlać, pokory nauczyć.
To rzekłszy chwycił poły kubraka kobiety i uniósł ją kilka stóp nad ziemią, by lepiej kolegom pokazać.
- Ejj! – ryża fuknęła wściekle, lecz nie szarpała się wcale.
- Ty Antoś wybatoż ją porządnie a potem my ci pomożemy! – młody, czerwony na licu marynarz także wstał od stołu i pewnie dołączyłby do kolegi, gdyby nie zatoczył się w kierunku drugiego stolika. – Psia mać!
- Ano! – odkrzyknął ten Antosiem zwany – Trza sprawdzić czy to je nizioł czy jakie ciulstwo inne. A do tego trza se dokładnie obejrzeć co tam ma hłe hłe…
Już wyciągał drugą łapę w kierunku kubraczka ryżej, gdy nagle spostrzegł że nie mam jej już w uścisku. Rozejrzał się, lecz gdy ujrzał małą kobietkę, było już za późno. Piekący ból pod kolanami sprawił, że te ugięły się pod obwiesiem. Runął jak długi na podłogę, wyjąc przy tym niby zbity pies. Ryża istota otarła zakrwawione ostrze długiego sztyletu o kaftan pijaka i górując teraz nad nim, rzekła:
- Moja jest już spóźniona i nie ma czasu na zabawy. Moja zostawi pamiątkę amantowi i leci.
To mówiąc, kopnęła miękkim butem w twarz obwiesia, który ni to ryknął, ni jęknął, machając na oślep wielkimi łapskami. Nic sobie z tego nie robiąc, ryża wskoczyła na jego plecy i dopiero co wytartym ostrzem sztyletu zaczęła grzebać w okolicy ucha. Mężczyzna klął i wrzeszczał jak zażynana świnia, a jego wołaniu towarzyszyło dziewczęce chichotanie oprawczyni.
- Ty mała… - podchmielony kamrat obwiesia wreszcie przebił się, by ruszyć na pomóc, lecz widząc krwawe dzieło, jakie powstało z ucha, wstrzymał się. Inne głowy wychyliły się, by również to zobaczyć, zrobiło się nadzwyczaj cicho. Choć niełatwo było to dokładniej dostrzec spod bryzgającej juchy, płatek ucha został finezyjnie przycięty tak, aby wyglądało ono jak mała, piecioramienna gwiazdka. Tylko jeden zabójca zwykł zostawiać taki znak swoim ofiarom. Zabójca, o którym nie słyszano w Nuln od pięciu wiosen co najmniej.
- Na Sigmara… Iskra żyje… – wyrwało się komuś z sali, a ryża istota podniosła wzrok, najwyraźniej zadowolona ze swego dzieła i puściła zalotne oczko.
- Tylko mojej nie zdradźcie. Jestem już na emeryturze. Hi hi!
I zanim ktokolwiek jeszcze zareagował, przy wtórze jęków zakrwawionego mężczyzny, Iskra pomknęła po schodach. Zatrzymała się przed wskazanymi przez karczmarza drzwiami i zapukała trzykrotnie.
- Wejść.
Za drzwiami, na lichym krześle spoczywała dość opasła sylwetka kupca, sączącego dotychczas smętnie wino ze swojego kielicha. Na widok małej, rudawej kobiety wyraźnie ożywił się. Nie wstał, lecz skinął, by zasiadła koło niego. Nalał do drugiego kielicha czerwonego napoju, po czym podał go towarzyszce.
- Tula Grassgarden, sławna… lub raczej niesławna Iskierka. Miło mi cię widzieć w dobrym zdrowiu. Mam nadzieję, że nie spotkał cię żaden kłopot ze strony tego łajna przy szynku.
- Moja miała zabawę a nie kłopot. – ryża żywo wychyliła kielich i podsunęła naczynie kupcowi, by nalał jej jeszcze. Jeśli nawet ten poczuł się urażony, nie dał po sobie tego poznać i ponownie nalał Iskrze trunku.
- Moja też się cieszy, że pana widzi, panie Edgarze Goldenbauerr czy raczej nieżyjący Knucie Bratobójco.
- Oj, nie ma potrzeby wyciągać stare brudy… ci co odeszli, niech nigdy więcej nie powstaną.
- I moja też tak myśli, dlatego moja ma interes… w imię dawnych przysług. – Iskra pochyliła się konspiracyjnie.
- Zamieniam się w słuch. – rozmówca równie chętnie pochylił się w jej stronę.
- Podobnie jak Knut kiedyś, Tula Grassgarden musi zniknąć i Iskra też musi zniknąć z miasta.
- Och, czyżby niewygodny trup?
- Moja jest na emeryturze! – ryża kobieta oburzyła się, a jej rude, długie pukle zafalowały gniewnie - Moja już nie zabija… dla zysku. Moja jest teraz uczciwym tropicielem. Moja znajduje wskazany cel, moja śledzi cel i moja przekazuje informacje komu trzeba. Moja już nie usuwa celów, jedynie czasem pożycza im przedmioty.
- Bardzo to… szlachetne.
- Moja wie. Tylko że tym razem pożyczyła o jeden przedmiot za dużo i gildia magów zaczęła koło mojej węszyć. Moja więc sobie pomyślała, że czas ruszyć na szlak. Moja jest w końcu dojrzała i skończyła z wygłupami.
- Ach tak, pewnie wielu mocodawców żałował straty tak utalentowanego zabójcy.
- Ano, żałowało i nawet jeden nasłał na moją swoich chłopców. Ale potem oni żałowali, a on… on żałował jeszcze bardziej.
- I tak Eryk Okuty stał się Erykiem Mańkutem?
- Twój jest dobrze poinformowany.
- To moja praca, Iskierko. No dobrze, zapytam moich ptaszków, jakie to się ciekawe wycieczki krajoznawcze szykują. Rozumiem, że chciałabyś na tej wycieczce zarobić?
- Nu ba. Moja nie ma urody, nie ma dużych cycków, więc moja musi być bogata, coby zapewnić sobie kąt na stare lata a nad kominkiem wyżłobić wszystkie dotychczasowe gwiazdki. Hi hi!



Historia:
Tula, córka Tovy Grassgarden urodziła się na pamiątkę święta Yondally, kiedy to Krainę Zgromadzenia odwiedziła grupa wędrowców. Ci zdobili sobie przychylność starszyzny i wraz z niziołkami wzięli udział w wielkim przyjęciu przy oknisku na cześć opiekunki tejże rasy. Jadła było co nie miara, trunek lał się hojnie, śpiew roznosił się hen daleko… W ten oto czas człowiek i niziołka postanowili udać się w krzaki by poznać tajemnice swych ras.
Święto się skończyło, wędrowcy odeszli, a płowowłosa Tova Grassgarden odkryła, że bogini obdarzyła ją dzieckiem. Kiedy Tula przyszła na świat, nikomu nie było wiadomo kto jest jej ojcem. Nie przywiązywała jednak wagi do tej informacji i pewnie by zupełnie ją pominęła, gdyby nie fakt, że była jakby inna – jej stopy były mniejsze, nogi dłuższe, miała inne proporcje ciała i była zdecydowanie wyższa od pobratymców. Obawiając się skandalu, a i mając jednego starającego o względy, Tova postanowiła oddać córuchnę na wychowanie zielarce. Ta miała swoją chatynkę w połowie drogi między Krainą a wielkim miastem Nuln. Dziewięć wiosen liczyła sobie Tula gdy wtenczas po raz ostatni oglądała matkę, pełna żalu o jej decyzje i zarazem leku o swoją przyszłość.
Jej obawy ziściły się. Wiedźma Kocmołucha była starą, wredną babą, która potrzebowała taniej siły roboczej. Na domiar złego Tula okazała się nie mieć za grosz cierpliwości do ziół – ciągle coś myliła albo przypalała, toteż zbierała cięgi od staruchy. Nie miało znaczenia, że wykonywała najcięższe prace w obejściu, ani to że stała się genialnym łowcom i zawsze przynosiła babinie mięso, które ta sobie zażyczyła. Nie mogąc już zdzierżyć takiego traktowania, pewnej nocy nastoletnia Tula uciekła. Zabrała paczkę leczniczych ziół, kilka miedziaków oraz łuk, który starucha dostała za jakieś zioła od myśliwych, a którym i tak stara nie umiała się posługiwać. Ponieważ matka zapewne ułożyła sobie życie z nowym małżonkiem, dziewczyna skierowała się w przeciwną stronę i ruszyła do Nuln – miasta, którego wielkość znała tylko z opowieści.
Nie trudno zgadnąć jakim szokiem było dla młodej dziewoi wpaść w sam środek imperialnego bagna. Żeby nie dać się ścignąć na samo dno i przeżyć, dziewczyna bez znajomości i monet mogła zrobić tylko dwie rzeczy: zatrudnić się w burdelu albo dołączyć do miejscowej grupy niedorosłych złodziejaszków. Wybrała drugą ścieżkę i szybko się okazało, że właśnie przez jej dziecięcy, ale charakterystyczny wygląd, mieszkańcy Nuln tracą przy niej czujność. Dzięki swojej okrągłej buzi i burzy rudych włosów nie wyglądała jak inni żebracy i rzezimieszki, toteż zaczęła dostawać indywidualne zadania. Czuła się dumna, kiedy miast kraść, tropiła ludzi, obserwowała, a potem zadawała im cichą śmierć, gdy najmniej się tego spodziewali. Z czasem zaczęła też pracować na własną rękę. O jej zabójstwach krążyły opowieści, nikt bowiem nie widział twarzy drobnego zabójcy. Ci, którzy przeżyli spotkanie z nią, mówili jedynie o ognistej aureoli, jaka drobna postać otaczała. Nadano jej więc miano – Iskra, które idealnie oddawało również metody jej błyskawicznej pracy. Podniecona tym faktem Tula postanowiła podniecić ogień własnej legendy i wymyśliła swój znak rozpoznawczy – gwiazdę wyrytą na płatku ucha ofiary. Dzięki temu stała się sławna, a miejscowy bard ułożył nawet pieśń o niej. Zlecenia na zabójstwa sypały się drzwiami i oknami. Niestety, nie dotyczyły tylko nażartych bogaczy. Były zlecenia na pierworodnych synów, pogrążone w żalu wdowy, brzuchate córy oraz… bękarty. Choć Iskra nigdy by się do tego nie przyznała, ten ostatni typ zadań wzbudzał w niej szczególną niechęć, dlatego pewna swoich umiejętności tropienia i krycia się, postanowiła przejść na skrytobójczą emeryturę i skończyć z zabijaniem. Nie poddając się naciskom władców marionetek, wytrwała w swoim postanowieniu i zaczęła na nowo budować legendę Iskry. Niestety, jednego zadania nie powinna była przyjmować. Nie dostała pełnych danych oraz zaniedbała wywiadu na własną rękę, pozwalając sobie na zbytnią pewność siebie. Niestety dla niej, stary bogacz, któremu ukradła wysadzany szafirami sztylet, okazała się Arcymagiem gildii magicznej w Urbimo, zaś samo ostrze było umagicznione. Pojąwszy swój błąd Tula postanowiła zatrzymać wyjątkowy łup, czym naraziła się również zleceniodawcy – miejscowej hrabinie. Rozumiejąc, że jej okręt tonie, Iskra podjęła decyzję – trzeba prysnąć z miasta.
 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 31-05-2013 o 16:26.
Mira jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:01.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172