Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2007, 09:28   #1
 
Hael's Avatar
 
Reputacja: 1 Hael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodzeHael jest na bardzo dobrej drodze
Mirabiliter Kielcensis

<-klik->

Kielce...
Nasze drogie, zapyziałe miasto na wschodniej ścianie. Brud, zalane betonem ulice i totalna nuda. Jednak, jest jakiś urok, jest jakaś magia w tym mieście. Niezwykłość, która tylko czeka, aby ja odkryć.

Skąpana w świetle lamp noc na Sienkiewicza...
Cisza wypełniona szumem wiatru na wietrzni...
Ciężki zadumą spokój starego cmentarza...
Huk aut i pociągów na Herbach...
Kasztany w parku...

Tak, Kielce są pełne magii, jestem o tym przekonany. Może jest jej nawet więcej, niźli to widać? Trzeba się tylko dobrze przypatrzeć...
Margot, Alex, Sh’eenaz, Lukas, Stalker i Simba...

Oto nasze Mirabiliter Kielcensis.


* * *
A więc witajcie, drodzy gracze moi!
Trochę to trwało, w końcu jednak doszliśmy do chwili w której rozpoczynamy naszą zabawę. Oby przypadła wam do gustu w równym stopniu, jak mi podoba się perspektywa prowadzenia jej...
Na początek, jeszcze kilka wskazówek. Są... Dość istotne.
Spacerujcie, oglądajcie. Przyczyniajcie się do budowania klimatu i piszcie, jak wy widzicie Kielce. Wiele tajemnic jest zręcznie poukrywanych w różnych zakamarkach miejskiego Centrum i jego niedalekich okolic, także będziecie się pewnie musieli porozglądać, zanim je znajdziecie.
Bądźcie spontaniczni – wymienienie się numerami komórki z nowo poznanym wampirem może okazać się dobrym pomysłem. Póki co, poopisujcie trochę takiego swego „zwykłego” życia, a wkrótce pojawią się w nim wątki „niezwykłe”.
To nie gra komputerowa. Gdy wymyślałem zadanie, nie wymyślałem do niego już rozwiązania. Niemal każde z nich można rozwiązać na dokładnie tyle sposobów, ile sami wymyślicie. I żaden prawdopodobnie nie jest tym najlepszym... Kombinujcie!
Będą zagadki, będą zadania. Gracz nie może pomagać w myśleniu drugiemu graczowi, chyba, że akurat w świecie gry są razem. To ważne. I to już nie do samo, co podpieprzenie mi na przerwie kart postaci. Spróbujcie się tylko nie dostosować...
Ściągajcie „soundtracki”, które prawdopodobnie regularnie będę załączał do postów. Poświęcam im bowiem sporo serca i służyć nam będą w budowaniu klimatu... Pierwszy z nich, powyżej.
Życzył bym sobie regularnych postów. Najlepiej codziennie, przynajmniej kilka linijek. Narracja ma być trzecio-, a nie pierwszoosobowa! Oczywiście, mogą być też rzadziej lub częściej – wedle uznania... Ja też nie bywam zbytnio regularny, ale będę się starać.
Tutaj piszemy tylko posty do gry, reszta mniej i bardziej luźno związana -TUTAJ.

Nie umieszczam was od razu w konkretnym miejscu i czasie. Zalecenie jest jedno: Kielce, środek Maja. Co robicie, gdzie jesteście, gdy zaczyna się gra – macie (możecie?) wymyślić sobie sami. A ja się tylko potem zacznę wtrącać.
Z początku, pewnie nawet przez kilka dni, nie będzie się działo nic niezwykłego. Przejście od Kielcensis do Mirabiliter będzie stopniowe.
To chyba byłoby na tyle... Oby ta bujda stała się dla nas przygodą...

W drogę!

 
__________________
Ich bin ein Teil von jener Kraft
Die stets das Böse will
Und stets das Gute schafft...

Ostatnio edytowane przez Hael : 13-05-2007 o 09:49.
Hael jest offline  
Stary 13-05-2007, 10:38   #2
 
Stalker's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
Stalker obudził się o siódmej rano i zdziwił się ilością tego pieprzonego światła, które zalewało mu pokój. Wiedział już że nie uśnie w taki poranek, więc po 10minutach bezczynnego leżenia wstał, ubrał się, umył, nalał sobie mleka do miski, dosypał płatków, zjadł to wszystko do połowy, wyjął z garażu rower i ruszył w swoją cotygodniową monotonna drogę na 8 rano do kościoła. Lubił kościoły. Widział w nich coś czego nie widzieli inni. W zasadzie bardziej czuł niż widział. Coś mistycznego. Niesamowitego, nieuchwytnego, niewidzialnego, nieograniczenie magicznego. W kościołach poszukiwał prawdy. Kiedyś ślepo wierzył tak jak wiara chrześcijańska nakazywała, ale coś zmusiło go do myślenia. I już nic nie było takie samo. W jego oczach wszystko zmieniało kształt, jeśli chodzi o wiarę, oczywiście. Teraz liczyła się dla niego tylko prawda. Przeżył jakoś mszę, dopchał się do wyjścia, pobiegł przez plac i dopadł roweru. Wrócił do domu.
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline  
Stary 13-05-2007, 11:05   #3
 
DoomThrower's Avatar
 
Reputacja: 1 DoomThrower nie jest za bardzo znany
Lukas [1]

<-klik->

Czas zacząć...

* * *

Lukas, jak zwykle w niedzielę, miał kłopoty ze zwleczeniem się z łóżka. I choć ten element był całkowicie naturalny, to w tej niedzieli było coś... niezwykłego. Jedyny problem polegał na tym, że o tak 'wczesnej' porze [dziewiąta z minutami], trudno było sobie przypomnieć co było tak niezwykłe. Rozglądając się po pokoju, do głowy Lukas'a uderzały wspomnienia.

Ten pokój był najszczęśliwszym elementem jego dzieciństwa... Przed oczami miał te wszystkie zabawy z kolegami, wojny na żołnierzyki, wyścigi samochodzikami... Nagle, to wszystko znika z jego głowy jak sen... I pojawiają się wspomnienia piekła... Gdyż ten pokój stał się dla niego piekłem w okresie dojrzewania. W gimnazjum Lukas nie był w stanie się odnaleźć, nie miał nawet jednej osoby, którą mógłby nazwać przyjacielem. Miał za to dziesiątki prawdziwych wrogów, których słowa po prostu bolały... I tak, ten pokój był też dla niego więzieniem. Otchłanią samotności, w której kładł się spać z nadzieją, że może już się nie obudzi. Ale budził się, co dnia. A teraz, kiedy spotkał Sh'eenaz, jest wdzięczny za to, że tak było. Sh'eenaz stała się dla Lukas'a bratnią duszą, okazując mu to, czego brakowało mu najbardziej... zrozumienie. Po blisko roku praktycznie tylko wirtualnej znajomości, coś się stało. Z początku Lukas nie wiedział co. Nie rozumiał. Teraz już wie, choć nadal nie może Jej tego powiedzieć. Kocha Ją. I Ona o tym wie.

Lukas zamyka oczy, próbując sobie przypomnieć to, o czym zapomniał. Nagle myśl uderza w niego jak grom z jasnego nieba. "Choleraaa! Jutro matura z matmy! Ostatni gwizdek, żeby się czegoś nauczyć..." krzyczał głos rozsądku w jego głowie. Lukas zatonął więc w liczbach, logarytmach, ciągach, stereometrii, funkcjach trygonometrycznych i innych fragmentach matematyki, których 'normalny śmiertelnik' nawet by nie tknął. To była walka... Walka o przyszłość, o spełnienie marzeń, o wstąpienie do krainy wiecznego szczęścia [mimo, że była to, bądź co bądź, matma]. Przed rozpoczęciem nauki, Lukas wyjrzał jeszcze przez okno. Świeciło słońce. On nienawidził słońca. Tylko jeden jego aspekt był przydatny... "Daje cień". Z tą myślą, Lukas zatonął w książkach...

* * *

Na dziś tyle. Zgodne z prawdą, choć może nieco wyolbrzymione.
 
__________________
LoBo

"Rzucę pawiem dalej niż widzę!"

Ostatnio edytowane przez DoomThrower : 21-07-2007 o 22:40.
DoomThrower jest offline  
Stary 13-05-2007, 15:11   #4
 
Naikelea's Avatar
 
Reputacja: 1 Naikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwuNaikelea jest godny podziwu
Promienie słońca stojącego już dość wysoko na niebie wpadały przez okno do pokoju i świeciły wprost na wpół przykrytą kołdrą dziewczynę. Pokój można było opisać dość krótko: bałagan. Nie, nie bałagan. Burdel. Mimo, iż wczoraj sprzątała, nie przyniosło to żadnych zmian. Ciuchy, książki, płyty, buty, gitara wyjęta z pokrowca, notatki, śmieci i zabawki Sary leżały wszędzie. Wszędzie, tylko nie w miejscach, gdzie rzeczywiście powinny być.

Z dołu dobiegały odgłosy zwykłej niedzielnej krzątaniny przy obiedzie i to właśnie te dźwięki sprawiły, że Margot poruszyła się we śnie, a po chwili niepewnie spojrzała na świat, wciąż mrużąc oczy od nadmiaru światła. Wymruczała coś półprzytomnie sama do siebie i ponownie pacnęła głową w poduszkę. Niestety, w tej chwili, wiedziona zapewne szóstym zmysłem rodzicielki, do pokoju weszła jej mama, burząc miły i ciepły świat sennych marzeń.
- Może księżniczka raczyłaby wstać? Zapewne nie wiesz, ale jest już po trzynastej - jej wzrok zatrzymał się na otwartym laptopie leżącym obok łóżka. - Następnym razem nie siedź do czwartej nad ranem gadając ze znajomymi na Skype.

Chcąc nie chcąc, Margot powoli wstała z łóżka, zaliczając po drodze poranną gimnastykę - serię przeciągnięć, które bardziej pasowały do kota, niż do człowieka. Założyła pierwsze lepsze spodnie na spodenki i bluzę stwierdzając, że przebierze się, jeśli będzie gdzieś wychodziła. Właściwie było to mało prawdopodobne, na dziś nie miała żadnych planów.
I bardzo dobrze, pomyślała zbiegając po schodach do kuchni. Przynajmniej będę mogła bez obaw urządzić sobie poobiednią sjestę.
 
__________________
Ja jestem diabłem na dnie szklanki...
Trzeba mnie pić do dna!

Ostatnio edytowane przez Naikelea : 13-05-2007 o 15:26.
Naikelea jest offline  
Stary 13-05-2007, 15:57   #5
 
Stalker's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
Nudziło mu sie w domu. Stalker był raczej człowiekiem czynu i nie przepadał za siedzeniem przed telewizorem i gapieniem sie na durne programy. Po południu nudziło mu sie do tego stopnia, że postanowił wyjść gdzieś, chociaż było dla niego za ciepło. Nie lubił ciepła, a już na pewno gorąca. Pospiesznie zjadł obiad i oznajmił że wychodzi.
- A gdzie to sie wybierasz?- spytała go matka
- Na dwór- odpowiedział burkliwie. Nie cierpiał, kiedy matka próbowała go we wsdzystkim pilnować, jak dzidziusia.
- A gdzie konkretnie? Muszę wiedzieć o której wrócisz.
- Mamo już dawno minął okres, kiedy miałaśnade mną absolutną władzę. Zrozum to wreszcie. Potrzebuje wolności.
I wyszedł.
Po chwili jego głowa pokazała się w otwartych drzwiach i powiedziała:
- Idę do parku albo gdzieś. Nie wytrzymam w domu. Narazie.
Poczekał na przystanku 10 min i wsiadł w 15. Miał zamiar połazić troche po parku.

Kiedy dojechał na miejsce pogoda troche sie poprawiła- zaczął wiać lekki wiaterek. Dla niego była to ogromna poprawa.
Kiedy szedł główną alejką parku na ul.Ogrodowej rozglądając się jego uwagę przykuła para. Było w niej coś dziwnego. Podszedł bliżej. W parku często widywało się całujące się pary. Nie potrafił zrozumieć po co ludzie szukają sobie partnerów w ieku 12 lat.
Ta para składała się z dwunastolatków. Dwóch. Płci męskiej. Podniósł z ziemi zeszłorocznego kasztana ukrytego w trawie i cinął nim w całujących się chłopców wykrzykując przy tym nieprzyjemne słowa pod ich adresem. Stalker nie lubił pedałów. Oj nie. Spłoszeni chłopcy uciekli gdzieś dalej.
Wielki kasztan nieledwie musnął jego prawe ucho. Kiedy obrócił się nie zobaczył nikogo, chociaż przed chwilą usłyszał śmiech. Bardzo dziewczęcy. Stalker pomyślał, że gdyby sarenki sie śmiały to właśnie tak brzmiałby śmiech sarenek. Musiał wyglądać bardzo głupio, bo przechodzące obok trzy starsze panie które stały i przyglądały się całemu zajściu wytykały go sobie nawzajem palcami. Zaintrygowany całym zajściem Stalker stracił ochotę na park. Poszedł w kierunku centrum. Nie spieszył się do domu...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline  
Stary 13-05-2007, 16:29   #6
 
Diriad's Avatar
 
Reputacja: 1 Diriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnieDiriad jest jak niezastąpione światło przewodnie
<< Klik >> - nie wiem, skąd ta moda.

Simba został brutalnie obudzony przez swoją rodzicielkę. Z trudem udało mu się skłonić ją do wyjścia z pokoju i przekonać, że rzeczywiście ma zamiar wstać już z łóżka. Gdy drzwi się zamknęły, usiadł na kołdrze oparty o ścianę. Włączył jakąś składankę, żeby się porozciągać.
"Jezu, moje mięśnie..." - jęknął w myślach przeklinając swoją ochotę, by poprzedniego dnia pójść na boisko na całe popołudnie. Wtedy jeszcze uparcie twierdził, że rozgrzewka przed meczem jest stratą czasu.
Skończyła się czwarta piosenka - to był znak, że ćwiczeń na rano już dość. Ile można się katować? No, dobrze, Simba lubił tą rozgrzewkę. Ale to nie zmieniało faktu, że nadal nie zdążył dośnić do końca fabuły snu.

Wrócił z łazienki, już ubrany. Wziął albę lektora i zbiegł na dół z zamarem cichego przemknięcia się do drzwi, niezauważony mijając kuchnię. Mama jednak oczywiście zaciągnęła go na śniadanie. Bo jak inaczej?
Przełknął szybko bułkę z żółtym serem i spojrzał na zegarek. Cudownie, zaraz się spóźni na mszę. Zbiegł piętro niżej, założył buty i popędził w stronę kościoła. Kilka kroków od furtki zatrzymał się.
Był w domu. Jest na ulicy. Nie otwierał drzwi, ani furtki. A były zamknięte na klucz. Co się, do cholery, dzieje? Uznał, że nie ma czasu na analizowanie sytuacji. Pobiegł Wrzosową, by zdążyć.
Wparował do zakrystii i ledwie zdążył zarzucić albę, gdy musiał wychodzić.
Msza minęła. Jakoś. Ksiądz oczywiście znów pomylił ewangelie - tak to już z nim bywa.

Wyszedłszy z kościoła, postanowił nie wracać w tym momencie do domu. Poszedł na Wietrznię, jak często. O dziwo, w krzakach, w których osiedlowi dresiarze palą trawę, nikogo nie było. Minął to miejsce, kierując się do środka rezerwatu. Zdecydował powspinać się po skałkach - nie po to w końcu chodził na ściankę, żeby z umiejętności nigdy nie korzystać. Upewniwszy się, że dookoła nikogo nie było, zaczął śpiewać piosenkę, która właśnie leciała z mp3 w jego telefonie. "Mon Essentiel". Simba był aktualnie na etapie zachwycania się kolejnym musicalem - tym razem był to "Król Słońce".

Doszedł wreszcie do celu i usiadł w słońcu. Tak... Może tu w spokoju posiedzieć, może połazić po skałkach...
Uwielbiał to miejsce.
 
Diriad jest offline  
Stary 13-05-2007, 22:02   #7
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Znowu to głupie słońce... - jeszcze nie otwierając oczu, pomyślała Sh'eenaz. Macając obiema dłońmi dookoła znalazła swoje kotki. Leżały jak zwykle przy sobie na jej kołdrze. Nie patrzę na ten głupi zegarek. Dziś miałam siedzieć w łóżku do oporu! Przykryła się jeszcze wyżej, choś temperatura była wysoka. Zasypiała i budziła się. Była już prawie 11 gdy zwlekła się z łóżka. Od dawna nie spała, ale łóżko było baaardzo wygodne. Kawa. To słowo bardzo szybko pojawiło się w jej głowie. Kiedy woda się gotowała dziewczyna poszła umyc włosy - jak co rano. Świetnie...resztka szamponu.Nic to.Ważne, że jest.
Sam zapach kawy do końca ją rozbudził i pobudził do działania. Szybkie sprzątanie, założenie czegoś na siebie i marsz do książek! Tak tak, nawet w niedziele nauka. Między książkami do historii leżało kilka zapisanych kartek z jej opowiadaniem,zeszyt, w którym czasem rysowała. Śniadanie. Jedna jedyna bułka. Trzeba dbac o linię!
Siostra Sh'eenaz jak zwykle leniuchowała.Nie posprząta i do sklepu nie pójdzie. Jak to wyprowadzało z równowagi dziewczynę...za każdym razem.
Zbliżała się 14. Trzeba się zbierać. Pieprzone bierzmowanie. Jeszcze tylko dwa tygodnie i spokój.Sh'eenaz jest ateistką, albo jak jeden ksiądz stwierdził, innowiercą. Nie często bywała w kościele. Kilka lat temu lubiła tam chodzić. Posiedzieć, pomyśleć, porysować. Ale to było dawno.
W kościele spotkanie. Aż cała trzęsła się ze złości.Ile można się spóźniać. Na dworze był skwar, za to w kaplicy - jak w lodówce. Po 35 minutach po mszy udało się jej opuścić kościół.Ulga.
Reszta dnia była milsza. Przy obiedzie pomyślała o Lukasie. Uczy się...szkoda, że go nie ma.Za moment drzwi się otworzyły - przyszedł Lukas! wtedy stwierdziła, że nauka też umie być zabawna...

Nadszedł wieczór, chłodniejsze, dzięki Bogu, powietrze. Weider. Lubi ćwiczyć. Choć to ćwiczenie w pewnym momencie staje się nudne...
Zjadła jogurt. Na kolacje. Białko przy trawieniu spala tłuszcze...
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
Stary 14-05-2007, 13:52   #8
 
Stalker's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodzeStalker jest na bardzo dobrej drodze
Wieczorkiem Stalker zajrzał do kumpla o imieniu Julek, którego z oczywistych powodów czytelnik znać nie może. Reszta dnia upłynęła nawet przyjemnie, pomijając fakt, że znowu pokłócił się z matką, dał bratu przez łeb, zapomniał odrobić chemii i parę drobnych szczegółów.

Rano obudził się cholernie zmęczony, obolały (nie wiedzieć czemu) i wiedział, że nie chce mu sie iść do szkoły. Jak zwykle ubrał się, przy pakowaniu plecaka przypomniał sobie o chemii, zjadł śniadanie, umył się, sprawdził czy niczego nie zapomniał i wsiadł do samochodu. Po drodze matka zrobiła mu wykłado-kazanie. Nie cierpiał tego. Wysiadł na rynku i po 10 minutach doszedł na żytnią na w-f. No tak, faceta nie było. Przyszedł na chwile i powiedział nam że możemy sobie grać i poszedł. Wf minął całkiem miło. Po wf'ie Stalker przemyślał sprawę z chemią i razem z 4 kolegami zawinął się z reszty lekcji. Tak więc zakończyła sie jego poniedziałkowa przygoda ze szkołą.

Po południu nie miał ochoty wracać do domu i żreć sie z matką. Połaził sobie po Kadzielni i Wietrzni, udał się nawet na spacer po śmierdzącym mieście, którego raczej nie lubił. Bo nie lubił miast ogólnie.

Wrócił późno. Jak zwykle zbeształa go rodzicielka. Poszedł spać zmęczony z poczuciem winy. Zastanawiał się jak załatwi sprawę wacków i jakby tu powiedzieć matce, że była dzisiaj wywiadówka, o której nic nie wiedziała...
 
__________________
Chciałeś dać swego Boga innym, choć tego nie chcieli.
Żyli w zgodzie, spokoju, swego Boga już mieli...
Stalker jest offline  
Stary 14-05-2007, 20:26   #9
 
DoomThrower's Avatar
 
Reputacja: 1 DoomThrower nie jest za bardzo znany
Lukas [2]

Nastał wieczór... Słońce leniwie chowało się za horyzontem, rzucając ostatnie, jakby pożegnalne promienie słońca, które i tak znikały w zastraszającym tempie. Przynajmniej dla niektórych...

"Wreszcie to cholerne słońce się wycofuje..." uradował się Lukas. Nikt nie przepada za nadmiarem skwaru, ale on był nader skrupulatny w tej kwestii. Ciemność od dawna go fascynowała, w całej swej mrocznej rozciągłości. Cień, dla prymitywnych, dawał schronienie przed żarem. Dla Lukas'a cień był czymś niemalże... żywym. Niby fakt, że zewsząd nas otacza, można z łatwością uzasadnić powołując się na prawa fizyki, ale chyba każdy odczuwa przed nim swoisty szacunek. Mrok kusi, ale i przeraża, a to z kolei daje dawki adrenaliny, bez których człowiek byłby tylko warzywem, zdanym na słońce. Lukas powolnym krokiem udał się do drzwi, starając się nie zawracać głowy nikomu z domowników. Jak zwykle, nie było żadnych problemów. Rodzice darzyli Lukas'a zaskakującym zaufaniem. Tym razem księżyc nie raczył zepsuć unikalnej nocnej atmosfery, co tylko bardziej uradowało Lukas'a. Podążając wzdłuż ul. Ściegiennego, nieuchronnie zbliżając się do centrum, jego uwagę ponownie przykuł zaskakujący, choć nie aż tak, co kilka dni wcześniej, fakt, że cienie wokół jego sylwetki zdawały się łopotać, niczym flagi na wietrze. "To tylko gra światła... Cholera, chciałbym się mylić.", pomyślał. Będąc w połowie drogi, zauważył, jak na przycmentarnym parkingu znów pojawiła się banda świeżo upieczonych dorosłych, z pod-tuningowanymi brykami za pieniążki wiecznie bogatych, i wiecznie zajętych rodziców. Lukas gardził nimi. Pewnie po części z zazdrości, ale znacznie bardziej z tego przeklętego pozerstwa. Atuty, nawet jeśli były nimi tylko żałosne pieniądze, na dodatek zdobyte przez kogoś innego, należało zachowywać, żeby zaskoczyć przeciwnika. Dla Lukas'a każdy był przeciwnikiem. Każdy? Sh'eenaz... Ona jedna nie. Pokazała mu jak bardzo się mylił... Nie każdy musiał być wrogiem. Nie każdy musiał być dwulicowy. Nie każdy chciał zniszczyć jego marzenia. Ale każdy mógł mu zagrażać, a to było ryzyko, którego nie chciał podjąć... Na szczęście, nie musiał.

Zamyślił się... Spojrzał na zegarek. 12:05. "Cholera.". Mimo, że przemożna chęć słuchania tych wszystkich bzdur wygadywanych przed 'młodzież', niesamowicie kusiła... [Takie informacje dało się sprzedać. Kto wiedział, władał.], nie chciał martwić rodziców. Wrócił do domu, przekonany, że matura poszła mu lepiej, niż powinna i zasnął snem sprawiedliwego... Na jego twarzy, jak zwykle, zakwitł uśmiech, który zdawał się mu naprawdę sprawiać wrażenie mrocznego, a w rzeczywistości nadawał jego twarzy wyraz... idioty.
 
__________________
LoBo

"Rzucę pawiem dalej niż widzę!"

Ostatnio edytowane przez DoomThrower : 14-05-2007 o 20:30.
DoomThrower jest offline  
Stary 14-05-2007, 21:02   #10
 
Reverie's Avatar
 
Reputacja: 1 Reverie nie jest za bardzo znany
Zbliżała się pierwsza w nocy, gdy wreszcie udało się jej położyć. Tak było zawsze. Chyba nie umiała, ale też nie mogła, zasnąć wcześniej.
Nocą znów śniło się jej wiele. Rankiem ledwo co je pamiętała.
W ciągu dnia znów piekło...pękała jej głowa.
Na szczęście Lukas nie dał jej o tym myśleć.
Dzięki Bogu, że on pojawił się w moim życiu...Pomyślała, w duchu śmiejąc się ze swoistego paradoksu. Niewierząca dziękuje...bogu.
 
__________________
Gdybym to ja ukradł słońce, nie dałbym go ludziom, aby mieli ciepło. Utopiłbym je w oceanie i zaczął lupować ich dusze, sprzedając im ogień...
Reverie jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172