Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-04-2009, 11:54   #1
 
Radioaktywny's Avatar
 
Reputacja: 1 Radioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemu
[Autorski] Spełnione marzenia

Podróż była długa i nieprzyjemna, twoje nogi mówiły ci że jesteś już w dosyć sporej odległości od miasta. Już miały ci odmówić posłuszeństwa kiedy oczom twym ukazało się mocniejsze żółte światło bijące kilkadziesiąt metrów od was. Była tam jakaś drewniana chatka przed której drzwiami płonęły dwie pochodnie. Małe zielone światełko poprowadziło cię wprost pod drzwi i zgasnęło. Teraz nie było wyboru, pchnąłeś/aś drzwi a one skrzypiąc otworzyły się.

Za nimi ukazało się małe pomieszczenie. Przy jednej ze ścian stał kominek w którym wesoło tańczyły płomienie, oprócz tego były tam dwie sofy i regał z książkami. Zdziwił cię brak żywej duszy w środku jednak cisza nie trwała długo. Przerwał ją ciepły, przyjazny głos dobiegający z kominka:

-Witaj. Wiedziałem że zdecydujesz się przyjść. Usiądź proszę, wybacz że będziesz musiał chwilę poczekać ale będziemy mieli jeszcze kilku gości. Dla zabicia czasu możesz uraczyć się księgą z mojego zbioru.

Czas mijał, przyjemne ciepło bijące od kominka wprawiało cię w przyjemny nastrój a wygodna, jakby magiczna kanapa, sprawiła że opuściło cię zmęczenie po żmudnej podróży. Co jakiś czas drzwi skrzypiały i w środku pojawiały się kolejne postaci. Każda prócz ostatniej usłyszała identyczne powitanie. Ta została tylko powitana i zaproszona do spoczynku na sofie. Gdy tylko zajęła swoje miejsce płomienie znów przemówiły

-Przyjaciele. Niezmierniem rad z waszego przybycia. Zdaję sobie sprawę że wszystkich was zaprząta myśl w jaki sposób urzeczywistnię wasze marzenia. Jestem istotą której nie jesteście w stanie zobaczyć, ale za to ja potrafię dojrzeć wszystko co się dzieje na tym planie. Zarówno na zewnątrz jak i w waszych duszach. Mam także moc kreowania rzeczy czy też zakrzywiania czasu. Jednakże niczym jest taki byt kiedy jestem samotny. Za długo obserwowałem ten plan i przez to posiadłem też uczucia istot na nim żyjących. Jakże bym chciał móc choć raz spróbować mięsa smażonego na ogniu, skosztować złocistego trunku który zwiecie piwem czy też pocałować piękną kobietę. Mam moc kreowania rzeczywistości jednak nie mogę działać sam na siebie. Dręczony uczuciami samotnika przeszukiwałem wiedzę wszystkich istnień, aż w końcu znalazłem coś co dało mi nadzieję. Jest sposób aby sprowadzić mnie do waszego planu. Wiele lat zajęło mi znalezienie odpowiednich osób do tego zadania i to spotkanie jest efektem tych poszukiwań. Wy uczynicie mnie jednym z was a w zamian za to ja uczynię was szczęśliwymi. Będzie wam towarzyszył mój sługa, jest wtajemniczony w tą wiedzę i on was wprowadzi w szczegóły zadania. Powinien tu być ale znowu go gdzieś wywiało. Norm! - w tym momencie z ognia zaczął sie dobywać głos o podniesionym tonie - Norm do cholery gdzie ty sie znowu podziewasz?!

Wtem drzwi się otworzyły a do chatki wpadła mała pokraczna postać. Wpadła jest dobrym określeniem gdyż nie zauważyła progu i wylądowała twarzą na posadzce. Była czymś w rodzaju skrzata, jednak był nieco za gruby na zwykłego karła, ponadto miał przerośniętą głowę, wielkości prawie połowy jego ciała, pokrytą małą ilością długich szarych włosów. Skóra jego była pokryta szczeciną o brązowo-zielonkawym kolorze. Tors miał odziany w długą beżową kamizelkę sięgającą prawie do ziemi, spod niej było widać tylko kawałek bordowych spodni i czerwonych butów. Szpiczaste uszy i wielki uśmiech z wystającymi przednimi zębami dodawał mu dziwacznego wyrazu twarzy. Szybko się pozbierał i odezwał śmiesznym skrzeczliwym głosikiem:

-Juź jestem sefuńciu, wybac ale utknąłem miedzy kozeniami i nie mogłem sie wydostać... A to wy.. witajcie. Juz zacynałem sie maltwić ze nie psybędziecie...

Po czym znów głos zabrzmiał z płomieni

-Wybaczcie jego maniery. To Norm, pokraka i nieudacznik, lecz wierny i zaufany sługa posiadający dużą mądrość. On was poprowadzi w czasie waszej przygody... ja będę was obserwował i w miarę możliwości starał się ułatwiać wam wasze zadanie. Mimo to będzie was to kosztować wiele sił, jednak mniemam że nagroda jest tego godna. Tymczasem bywajcie przyjaciele... i powodzenia

Ogień zaczął płonąć jakby ktoś dolał do niego oliwy, po czym uspokoił się i zaczął płonąć zwykłym płomieniem... zaraz po tym norm niezdarnie wyszedł na krzesło żeby być na wysokości twarzy większości z przybyłych... popatrzył po wszystkich... było tam dwóch mężczyzn, kobieta, dziecko i rusałka a za drzwiami stał ent, który z racji swoich gabarytów musiał obserwować sytuację przez okno chatki... wiedział dokładnie kim są ale uznał że lepiej będzie jak sami się przedstawią... dał wszystkim czas na ochłonięcie i ponownie zabrał głos tym samym śmiesznym głosem co jakiś czas mlaskając ustami

-eghmm... jak sefuńcio powiedział od dzisiaj bendziemy dluzynom dlatego dobze byłoby zebyście sie sobie psedstawili... mlask... Je jestem Nolm i jak sefuńcio powiedział mam być wasym psewodowcem. Pewnie ziaśtanawiacie sie co mamy zlobić i zalaz wam to powiem... mlask...mlask... bendziemy musieli źdobyć piólo sksydlatego konika, któly siedzi w magicnym gaju, łuśke źłotego śmoka ź wulkanu, mieć któly ziabił tysionc ludzi ź ziamku slaśliwego lyceza, wode źe śtudni pociontku, kociołek diabełka, scięśliwego kazełka z ich wiośki, i najpienkniejsy kwiatek świata od carownicy. Potem jus tylko zostanie psycarowanie tu sefuńcia.... mlask... w jakiej kolejności to źdobendziemy to waźne nie jeśt dlatego wy wybielajcie cio najpielw... aha i jak wam cegoś ceba to mówcie a sefuńcio wam moze wycaluje... i jak macie pytania to tes pytajcie...

Po tym chciał ruszył w stronę drużyny jednakże zapomniał, że stoi na krześle... po raz kolejny jego twarz znalazła się na podłodze... nic sobie z tego nie robiąc wstał i podbiegł w stronę kominka aby dorzucić drewna do kominka... wyglądało jakby był do tych upadków przyzwyczajony, a może i nawet ewolucyjnie przystosowany gdyż przód twarzy miał nieco spłaszczony... po chwili odwrócił się patrząc na członków drużyny... uznał że teraz ich kolej mówienia a on się postanowił uważnie wsłuchiwać...
 

Ostatnio edytowane przez Radioaktywny : 21-04-2009 o 13:27.
Radioaktywny jest offline  
Stary 21-04-2009, 13:55   #2
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje stał przed chatką, za to wkładając do chatki całą swoją koronę. Był Entem, tudzież drzewcem. Widząc ogień trochę się wystraszył ale uznał, że każda istota, która pali w kominku wie co robi i nie będzie to dla niego groźne. Jak każdy szanujący się dąb spojrzał z ukosa i nie krył swego niezadowolenia z powodu podkładania do kominka, jednak cóż było robić. Taki zwyczaj. Nic nie mówiąc wyciągnął koszyk ze swojej korony i rozstawiał na stole po drodze wywracając wszystko co się dało wywrócić. Gdy położył koszyk na stoliku wyciągnął z niego kilka przedmiotów. Te przedmioty okazały być się zwykłymi cynowymi kubkami oraz cynowym czajnikiem. Nasypał czegoś do tych kubków i zalał zimną wodą mieszając je jednocześnie. Woda w kubkach nabrała lekkiego odcienia brązu i dało się zauważyć, iż w jednym z kubków pływa kilka żołędzi, w innym jest liść...
- To ja herbatki zrobiłem jak ktoś chce niech się częstuje - po tych słowach wziął jeden z kubków i zaczął pić napój. Gdy popatrzył się na resztę uznał, że on zacznie jako pierwszy:
- Jestem Drzewcem albo Entem, różnie mnie nazywają. W tutejszych krainach jestem nazywany To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje, dziwnie długie to imię no ale to nie ja je wymyśliłem. Często mnie tak nazywają ludzie z toporami, którzy tną drzewa. Ponoć niektórzy zwą mnie pastuchem drzew ale nigdy nie udało mi się niestety paść tych drzew ani nie chciały chodzić na łąkę.... - po tym krótkim wstępie czekał aż reszta coś powie.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 21-04-2009, 18:38   #3
 
Demon Lord's Avatar
 
Reputacja: 1 Demon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodzeDemon Lord jest na bardzo dobrej drodze
Leizar powoli kroczył przez ciemny las, bez obaw, bez strachu. Był ciekaw co dla niego szykuje stwórca.
"A więc to tutaj mnie prowadziłeś, dziękuje " Ukłonił się światełku, które zdążyło już zniknąć.
"No więc czas wejść do środka " Popchną drzwi.
Do pomieszczenia wszedł mierzący na oko 1m 80 cm mężczyzna, ubrany w biały długi płaszcz i czarne spodnie. Pod rozpiętym płaszczem nosił czarną koszulę. Na piersiach dostrzegliście krucyfiks. W ręku trzymał jakąś księgę.
Miał blond włosy sięgające mu za ramiona oraz niebieskie oczy. Jego usta były wyraźne, mocno czerwone.
Pewnym krokiem ruszył w stronę kanapy na której usiadł czekając na resztę towarzyszy. Gdy ci się zjawili został im przedstawiony cel tego spotkania. Wszyscy słuchali z zaciekawieniem. Gdy skończył mówić sługa, pierwszy zabrał głos drzewiec. Gdy skończył mówić i Ent, Leizar postanowił wygłosić małą mowę.
-Dziękuje za zaproszenie- Po czym przesunął rękę w stronę kubka z herbatką zaparzoną przez Enta.
-Poczęstuje się...może tą z żołędzia - Po czym podniósł kubek i skosztował herbatki. Była naprawdę dobra.
-Świetna Herbata To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje Powiedział z uśmiechem na twarzy.
-Jestem Leizar, specjalizuje się w teologi i filozofii miło was poznać
Po czym otworzył swoją księgę, przerzucił kilka kartek, coś przeczytał, po czym znów zaczął mówić.
-Si Deus pro nobis, quis contra nos?- Na jego twarzy znów pojawił się uśmiech
-Skoro Bóg jest z nami, któż przeciwko nam? Powiedział z dumną w głosie.
-Postaram się pomóc jak tylko potrafię, Bóg patrzy na nas z nieba...w pewnym sensie nasz "pracodawca" jest do niego podobny.- Po czym kończył pić swoją herbatkę słuchając wypowiedzi innych.
 

Ostatnio edytowane przez Demon Lord : 21-04-2009 o 18:46.
Demon Lord jest offline  
Stary 21-04-2009, 20:09   #4
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Arlina nie miała pojęcia jak długo już szła za tym przeklętym zielonym światełkiem. „Czemu dałam się na to namówić?” Spytała sama siebie. Odpowiedź była prosta – bardzo pragnęła odnaleźć Brenta. Uśmiech wykwitł na jej twarzy na samo wspomnienie tego mężczyzny. Nie wiedziała, co on takiego w sobie miał, że nie mogła wyrzucić go ze swojej pamięci ani serca. Anielica westchnęła ciężko i zacisnęła zęby. Pomimo zmęczenia, które dawało jej się we znaki szła dalej. Miasto było coraz dalej i dalej, a ona ciągle szła, nie wiedząc właściwie dokąd. Nagle, gdy myślała już, ze nogi jej odpadną dostrzegła skąpany w żółtym świetle niewyraźny zarys drewnianej chatki. Światełko doprowadziło ją do drzwi, po czym znikło równie nagle jak się pojawiło. Kobieta przełknęła ślinę po czym pchnęła drzwi, które skrzypnęły przeciągle. Arlina wzdrygnęła się. Takie dźwięki ciągle ją przerażały, pomimo iż już trochę czasu na ziemi spędziła.
Weszła do domu, ciekawie rozglądając się po wnętrzu. Zdziwiło ją to, że nigdzie nie było śladu po gospodarzu, a głos zdawał się dochodzić z kominka.
”Dziwne” - pomyślała i usiadła na sofie, tak jak ją proszono. Nagle, jak za dotknięciem magicznej różdżki całe jej zmęczenie, głód i pragnienie. Ciepło z kominka rozeszło się po całym ciele, a ona sama poczuła rozkoszną błogość. Jej wzrok padł na ogień płonący w kominku. „To musi być wyjątkowo potężny mag” pomyślała rozglądając się ciekawie po wnętrzu. Dom nie wyglądał na zamieszkany, ale mogła się mylić. Do tej pory jedyny dom, który widziała z tak bliska był dom Brenta. A on był kompletnie różny od tego.
Z zamyślenia wyrwało ją wejście do izby śmiesznego stwora, przypominającego skrzata. Był on tak pokraczny, że Arlina ledwo powstrzymała się od parsknięcia śmiechem w rękaw. Wnioskując po dialogu „Człowieka z ognia”, jak nazwała w myślach tą nieujawniającą się istotę, z tym skrzatem musiał to być jego sługa. Najwyraźniej niezbyt inteligentny i wyjątkowo niezdarny. „Nie oceniaj go” zganiła się w myśli. „Może wewnątrz jest cudowną osobą, kto wie” pomyślała uśmiechając się ciepło do swoich towarzyszy, jednocześnie przyglądając się im z wrodzoną ciekawością. Szczególnie zainteresował ją Ent. Nigdy nie widziała tych stworzeń z bliska, toteż była zachwycona możliwością poznania jednego.
Gdy poprosili ich o przedstawienie się, Arlina odczekała chwilę, by dać dojść do głosu innym po czym powiedziała:
- Jeśli chodzi o mnie to jestem Arlina. Dla większości z was pewnie wyglądam jak zwykły człowiek, ale nie jest to do końca prawda. Otóż pojawiłam się w tym świecie jako anioł. Jednak, gdy straciłam moją obiektywność zabrano mi skrzydła i zrzucono na ziemię. Moja historia jest oczywiście dużo dłuższa niż to. Nie jest ona jednak na tyle ważna, by opowiadać ją teraz.
Gdy inni opowiadali o sobie Arlina starała się słuchać, jednak nie mogła się skupić. W jej głowie ciągle kołatało się jedno pytanie.
- Dlaczego my? Jest masa innych, którzy na pewno czegoś pragną. Każdy czegoś pragnie. Więc czemu my? Wybaczcie mi, ale ja chyba jednak nie do końca nie wierzę w przypadki. Zostaliśmy wybrani z jakiegoś powodu i chciałabym wiedzieć: dlaczego.
 
Callisto jest offline  
Stary 22-04-2009, 22:47   #5
Feu
 
Feu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feu nie jest za bardzo znany
Niedaleko mojego lasu jest miasto zwane Bargand. Jest to dość dziwne miejsce, za dnia bardzo tłoczne, jednak w nocy życie tam zamiera. Na ulicach nie spotyka się żywej duszy, chyba że jakiś pijak zabłądzi w drodze powrotnej do domu. Dla mnie jest to idealne miejsce i czas do spacerowania. Za dnia nie mogę pokazać się w mieście ponieważ wzbudziłabym niemałą sensację. Ja jednak uwielbiam spacerować krętymi uliczkami i podziwiać budowle stworzone przez ludzi. Niektóre kamienice i domy są dopracowane w każdym nawet najmniejszym szczególe. W oknach często są witraże, a na murach różnokolorowe mozaiki. Naprawdę są to małe dzieła sztuki.

Tego wieczora wybrałam się w stronę parku. W pewnej chwili coś świecącego przykuło moją uwagę. Jaskrawozielona kulka wisiała nad jedną z gałęzi. Gdy się do niej zbliżyłam i chciałam dotknąć zaczęła wirować wokół mnie, po chwili zatrzymała się i zaczęła pisać. „Tak tak, wiem, że to dość nieprawdopodobne świecące kulki, park, noc i gwiazdy… ale jestem pewna tego co widziałam i nic mi się nie przyśniło”. Kulka miała dla mnie wiadomość: jeżeli chcę podjąć nowe wyzwanie to mam podążać za światłem. Nie zastanawiając się długo ruszyłam za nim. Droga była dość długa i męcząca. Szłam i szłam, już nawet miałam zrezygnować, gdy moim oczom ukazała się mała, drewniana chatka. Światełko jeszcze raz zatańczyło i zniknęło zostawiając mnie pod drzwiami. Obok domku stało wielkie drzewo, które wciskało swoją koronę do pomieszczenia. Niepewnym ruchem prześliznęłam się obok i weszłam do środka. Domek był ciasny, ale bardzo przytulny. Był tam kominek, dwie sofy i regał z książkami. Po chwili usłyszałam głos z kominka, na co odskoczyłam lekko przerażona. „Bynajmniej jeszcze nigdy nie rozmawiałam z płonącą postacią”. Głos przywitał się grzecznie i kazał poczekać na resztę. Nie wiedziałam kto jeszcze ma do nas dołączyć, jednak w pokoju były już dwie postacie. Jedną z nich był wysoki blondyn w białym, długim płaszcz i w czarnych spodniach, posiadający niesamowite niebieskie oczy, które od razu zauważyłam. Drugą- blondynka, która wyglądała jak anioł, jednak bez skrzydeł.

Po wysłuchaniu „pana płomieni” i poznaniu domowego skrzata-Norma, który miał zostać naszym przewodnikiem, członkowie mojej nowej drużyny przedstawili się. Zaczął drzewiec, którego imię jest dość dziwne- To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje. „Trzeba będzie niedługo wytłumaczyć mu, dlaczego został tak ochrzczony przez tutejszych mieszkańców”. Drugi był Leizar- teolog i filozof, który bardziej rozmawiał z Bogiem, niż z nami. Jako trzecia zabrała głos Arlina- upadły anioł.

Odczekałam chwilę, wstałam i zaczęłam:

-Witam, jestem Feuille i jak się domyślacie jestem rusałką. Jedyną cechą różniącą mnie od moich sióstr jest umiejętność władania ogniem.

Widząc zdziwienie na twarzach zgromadzonych i lekkie przerażenie w oczach drzewca dodałam:

-Nie potrafię jednak podpalić lasu, więc nie ma się czego obawiać. Moje umiejętności nie są jeszcze do końca rozwinięte, wciąż się uczę.

Uśmiechnęłam się i kontynuowałam:

-Jeśli chodzi o kolejność wykonywanych zadań to proponuję zacząć od skrzydlatego konika. Zawsze chciałam jakiegoś zobaczyć!

Kończąc zdanie usiadłam koło Leizara, który kończył pić herbatkę przygotowaną przez Enta.
 
Feu jest offline  
Stary 24-04-2009, 12:52   #6
 
Mroczusia's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodzeMroczusia jest na bardzo dobrej drodze
Dziewczynka rozejrzała się zaciekawiona po chatce. Ciekawe w jakie gówno tym razem się wpakowałem Spojrzała na enta, który właśnie proponował herbatę. Podeszła do niego, wzięła filiżankę i uśmiechnęła się słodko. Przyłożyła ją do ust, jednak zniechęcił ją nie za bardzo apetyczny zapach. Popatrzyła na zielony płyn, a następnie zamknęła oczy i szybko napiła się łyka. Przez chwile próbowała przełknąć, jednak nie dała rady i wypluła napój z powrotem. rozglądnęła się ponownie czy nikt się na nią nie patrzy i wylała napój, do stojącego obok garnka. Na litość, do czego doszło, żebym musiał pić jakąś zieloną lurę. Ludzie, choć kropelka zimnego, złotego piwa... aa.. . Mała przetarła usta ręką i oparła się o ścianę udając, że słucha co mówią inni znajdujący się w pomieszczeniu. Ent, anioł, rusałka i ten dziwny gość... Same niedorobieńce, zresztą tak jak ja...

- Jestem Er.. Morgan- Przedstawiło się dziecko i słodko uśmiechnęło.

Lepiej, żeby na razie mieli mnie za tego, na kogo wyglądam. Łatwiej będzie mi sobie ich zjednać i zresztą ta nie opisana wygoda bycia dzieckiem i wzbudzania współczucia w całej reszcie świata, gdy ma się coś poważniejszego do zrobienia.. ech, chociaż jeden plus
 
Mroczusia jest offline  
Stary 25-04-2009, 18:21   #7
 
Radioaktywny's Avatar
 
Reputacja: 1 Radioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemuRadioaktywny to imię znane każdemu
Norm stał i patrzył co reszta ma do powiedzenia. Zawiódł się nieco iż tylko dwie kobiety zabrały głos a reszta była jakby obojętna na całą tą sytuację. Postanowił odpowiedzieć najpierw anielicy

-No cus... Wiedziałem ze o to zapytacie... ziośtaliście wyblani bo kazdy z was ma ceche któlej nie mozna znaleść u kogo innego... ziośtaliście wyblani stalannie... sefuńcio długo obselwował kazdego z was i mówi ze jest pewien ze to właśnie wy... a nie mógł wyblać byle kogo bo wtedy lytuał by sie nie udał... tego jakie to cechy nie bede mówił bo moze to chcecie uklyć... jeśli bendziecie chcieli to sami powiecie...

Po tych słowach jeden z mężczyzn, ten który jeszcze się nie odzywał, wstał i trzymając się za głowę zaczął krzyczeć...

-Nie to jakieś brednie... gadający ogień, głupi skrzat, wielkie drzewo, niby anioł, małe dziecko... co wy sobie jaja ze mnie robicie?... ale ja nie dam się nabrać... nie zrobię z siebie pośmiewiska... chcecie to się bawcie... ja wracam...

Po tych słowach wybiegł z chatki. Norm tylko pokiwał głową i powiedział cicho

- Ej głupce... mogłeś być scęśliwy a zamiast tego zginies w tym pseklętym lesie... - po czym kontynuował nieco głośniej - Jeśli tez nie wiezycie mozecie lówniez odejść ale wiezcie mi ze macie małe sanse psezyćw tym lesie... plose zadawajcie pytania jeśli jakieś macie, a takze mówcie gdzie chcecie najpielw iść... ja jestem tutaj tylko zeby wam pomagać... nie moge decydować bo to mogłoby zakłócić lutuał... ja nieśtety nie mam ziadnej nietypowej cechy potsebnej do lytuału... mozecie lówniez pytać o konkletne zadanie... nie mówiłem scegółów bo o wsystkim to by za długo tlwało...

Po tym ponownie stanął patrząc na drużynę. Miał nadzieje że to tylko przez nieśmiałość są tak mało zdecydowani... i tak już stracili jednego członka przez co każdy z nich będzie musiał nieco więcej włożyć w to zadanie...
 
Radioaktywny jest offline  
Stary 26-04-2009, 09:06   #8
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Ent popatrzył się na skrzata. Myślenie trochę mu zajmowało lecz wypadałoby coś powiedzieć, tym bardziej, że w jego głowie narodziły się pewne pytania...
- Czy masz może linę? Co to za zadanie z tym wulkanem? Ja się boję ognia i wolałbym wiedzieć... No i konik ze skrzydełkami... kiedyś koń z jednym rogiem na głowie mówił mi, że są bardzo przyjacielskie dla ludzi, te konie ze skrzydełkami. Ja bym poszedł poszukać konika najpierw...- po tych słowach Ent przymknął jedno oko i rzucił żołędziem w jakąś wiewiórkę, która po nim biegała. Wiewiórka spadła na podłogę i spojrzała się oburzona, że jakieś drzewo zaczęło jej podskakiwać. Nagle skoczyła z szaleństwem i żądzą mordu na Enta, a ten nie bardzo się przejmując gniewem tejże wiewiórki zaczął ostrzeliwać ją z żołędzi. Gdy ta dobiegła już prawie do Drzewca, ten zrobił zamach ręką i wiewiórka poleciała przez dach w kierunku lasu, gdzieś w bliżej nieokreślone miejsce:
- Giń potworze - rzekł Ent z przerażeniem.
Gdy tylko chwilę się uspokoiło Ent spojrzał się na skrzata i zapytał:
- Ja mam pytanie o miecz, który zabił tysiąc ludzi...-tutaj próbował zachować pełną powagę, jednak dość szybko wypalił resztę ze strachem- Czy koniecznie musimy iść do wulkanu? Ja nie chcę, bo tam jest za ciepło.
 
__________________
Do szczęścia potrzebuję tylko dwóch rzeczy. Władzy nad światem i jakiejś przekąski.
one_worm jest offline  
Stary 26-04-2009, 12:32   #9
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Anielicy zrobiło się przykro na widok zrezygnowanego człowieka. Widocznie nie był w stanie tego wszystkiego pojąć, to było dla niego za dużo. „Biedaczysko” Pomyślała ze współczuciem.
Arlina wzdrygnęła się widząc jak Ent potraktował wiewiórkę. W jej mniemaniu każda żywa istota zasługiwała na dobre traktowanie, nie ważne czy była człowiekiem czy też nie.
Spojrzała na Leizara. Miała nieodparte wrażenie, że już gdzieś go widziała. Czuła, że tak jak ona jest upadłym aniołem. Jednak pod innymi względami bardzo się różnili. Arlina chciała doświadczać życia, czuć jego smak, podczas gdy on zdawał się być nastawiony bardziej na kontemplacje tego, co go otacza. Wysłuchała, co on ma do powiedzenia i pokręciła głową z uśmiechem.
- Nie bój się, nie pozwolimy by coś ci się stało, drogi Drzewcu. Przynajmniej ja nie pozwolę, jeśli ci to odpowiada – powiedziała i uśmiechnęła się serdecznie po czym ponownie spojrzała na Norma.
- Jeśli mogę, mam kolejne pytanie. A właściwie kilka pytań. Skąd mamy wiedzieć, że gdy twój pan odzyska postać ludzką spełni nasze życzenia? Jaką mamy gwarancję? Jak to się stało, że twój mistrz stał się tym, czym się stał? Skąd mamy wiedzieć, że gdy przywrócimy mu postać jaką zechce nie okaże się, że wysługiwał się nami tylko po to by spełnić swoją zachciankę. Arlina wzięła głęboki oddech. – Jeśli zaś chodzi o to, gdzie mamy iść najpierw… Cóż, skłaniam się ku skrzydlatemu konikowi. Najprostsze zadanie na początek.
 
Callisto jest offline  
Stary 28-04-2009, 23:22   #10
Feu
 
Feu's Avatar
 
Reputacja: 1 Feu nie jest za bardzo znany
Jako ostatnia z naszej drużyny przedstawiła się Morgan. Była to zaledwie kilkuletnia dziewczynka, jednak coś w jej oczach mówiło, że to tylko wygląd. „Pewnie ma ciało małego dziecka, a umysł dorosłego człowieka”. Moje rozmyślania przerwał Norm, który próbował wytłumaczyć nam, czemu jesteśmy wybrańcami. Po jego słowach jeden z mężczyzn opuścił pokój. „Stchórzyć już na początku? Tylko mężczyźni poddają się tak łatwo. Ciekawe ile osób zrezygnuje podczas wyprawy…”. Skrzat kontynuował swoją wypowiedź. Za nim zabrał głos Ent. Chciał dowiedzieć się szczegółów podróży. Po chwili jednak zajął się wiewiórką skaczącą po jego gałęziach. Cała sytuacja wyglądała dość zabawnie, ponieważ w ostateczności stworzonko zostało zbombardowane żołędziami i posłane w las. „Biedna wiewiórka, nie wiedziałam, że drzewce są takie impulsywne”. To-Durne-Drzewo-Mnie-Atakuje po skończonej „walce” wrócił do zadawania pytań. Szczególnie interesowało go, czy aby na pewno musimy odwiedzać wulkan.
Następnie Arlina zabrała głos. Była to osoba idealnie nadająca się na anioła. Pierwsze, co zrobiła to zaproponowała ochronę Entowi w razie konieczności. „Mam jednak nadzieję, że nie będzie ona aż tak konieczna”. Anielica zadała bardzo dużo pytań. Ja za to siedziałam i obserwowałam moją nową drużynę. Gdy zapadła cisza zaczęłam:

-Tak jak proponowałam na początku chciałabym zacząć od konika. Poza tym może powiesz nam Normie gdzie to zadanie dokładnie się znajduje? Ile czasu będziemy podróżować? I może są zadania, które są w niewielkiej odległości od siebie? Wtedy będzie się je dało wykonać w krótkich odstępach czasu. Ponadto tak jak powiedziała Arlina skąd mamy mieć pewność, że nasze życzenia zostaną spełnione? Twój Pan jest bardzo potężny, aż ciężko uwierzyć, że tacy jak my możemy mu pomóc…
 
Feu jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172