Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-07-2012, 22:38   #31
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Historia była interesująca, mimo że dość skrótowa. Wszystkie niedopowiedzenia tylko dodawały smaczku a oczy Dona ślizgały się bardziej po otoczeniu niż po samym mówiącym. Przyglądał się ozdobom i powoli wracającym do siebie ludziom i innym stworzeniom. Drink powoli zaczynał szumieć mu w głowie więc powitał koniec opowieści i zaprowadzenie do kwater niemalże z radością.

Następnego dnia załatwił swoje sprawy w Zdechłym Szczurze. Nie było tego dużo, po prostu przedstawił wszystkich przed faktami i zabrał resztkę swojego bardzo skromnego dobytku. Miał jeszcze sporo czasu do wieczora. Zamiast jednak szwendać się po mieście, wrócił do Goblina, trzeba było poznać dokładne rozmieszczenie pomieszczeń, wrażliwe i strategiczne punkty. Miejsca gdzie jakaś rozróba mogła wywołać większe zniszczenia niż te, które były wliczone w normalne prowadzenie lokalu.

Przed wieczorem udało mu się złapać jeszcze kilka godzin snu i jakiś obiad. Teraz zaczynała się trudniejsza część, trzeba było zarobić na obiecane złoto. Ze składziku kasyna wypożyczył solidną łamigłówkę. Sztyletami czy tasakiem co prawda zwykle lepiej mu się operowało, ale nie o to przecież chodziło. Mimo dość wybuchowego otwarcia i niewątpliwej zachęty dla ludzi szukających guza, goście liczyli na to że nawet jeśli przeholują, to skończą co najwyżej z solidnym guzem. Trupy były niezdrowe dla biznesu, a skoro teraz pracował dla Saula... wypadało się o to zatroszczyć.

Na widok grubaski z poprzedniego wieczoru żółć nieco podeszła mu do gardła, ale szybko wziął się w garść. Trzeba się było zachowywać profesjonalnie. Jego uwagę zresztą szybko przykuła grupka siedząca przy Ghulletce. Ruszył w tamtym kierunku z pałką za pasem, czasem dawało się co nieco rozwiązać dyplomacją, ale nos mu podpowiadał że to nie była jedna z tych okazji.
- Dobry wieczór panom, może skusicie się na łyk świeżego, nadmorskiego powietrza. Nasz kochany ghul każdemu potrafi podnieść ciśnienie. - mówił na tyle głośno żeby czwórka słyszała go bez problemu, stojąc jednocześnie na tyle daleko, że dałby radę wyciągnąć pałkę i zdzielić przynajmniej jednego z nich, zanim wstaną.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 14-07-2012, 08:30   #32
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Azak pokiwał ze smutkiem głową.
- Wielką zbrodnię syn wasz popełnił. W mym kraju za samo krzywe spojrzenie na alchemika grozi gotowanie we wrzącym oleju. Do tego grzywna za prostytutkę! A Kai! Jednakowoż ten prymitywny barbarzyńca Zincher winien zginąć straszliwą śmiercią . Proponuje truciznę - Rzekł. Zaraz potem wrócił do swej nędznej klitki i wrócił do Goblina. W piwnicy rozłożył swój dobytek. Posprzątał, a następnie dokonał przeglądu trunków. Tutaj będzie jego pracownia!
Potem przyniósł resztę swego dobra do pokoju i wrócił za bar!
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 15-07-2012, 22:22   #33
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Ano, ten opalony ma rację. Bandytę zabijemy i oskórujemy, tak proponuję. To powinno pokazać wszystkim jemu podobnym, że nie warto napadać na niewinnych ludzi. Właściwie... — Pomyślał przez chwilę. — Zemsta wymaga, aby Zindera spalić żywcem tak, jak on spalił twoją żonę. No, ale nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu póki się go nie upolowało.

Następnego dnia Zagrak zadomowił się przy barze, gdzie popijając piwo obserwował tłum w poszukiwaniu piratów. Wypytywał też gości, którzy się do niego przysiadali, chociaż oni go w większości zbywali. W pewnym momencie zauważył paru gości molestujących "sukkuby" i po chwili wahania zeskoczył ze stołka i do nich podszedł.
Nie patyczkuj się z gówniarzami, chłopcze — mruknął do Dona, odsuwając go na bok, po czym chwycił najbliższego pijaka za pas i pociągnął w dół, próbując obalić go i przygnieść do ziemi.
Co? Lubisz teraz, jak cię inni obłapują? Hę?! — krzyknie, jeśli powiodą się jego zamiary.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 02-08-2012, 22:57   #34
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Saul wydawał się być poruszony słowami otuchy, które mu zapewniliście. Niemniej, westchnął ciężko, otarł pot z czoła i spojrzał w sufit w zamyśleniu.

- Mój syn… nie ma co sobie nim teraz zaprzątać głowy, albo nie żyje albo ukrył się tak, że nawet jak nie mogę go znaleźć a Zincher… jest zbyt potężny i wpływowy żeby mu coś zrobić, panowie. Nie, oficjalnie wszystko pomiędzy mną a nim jest wybaczone… niesprowokowani nie powinniśmy ściągać na siebie jego gniew. Jestem tylko słabym, starym właścicielem kasyna, co mogę zrobić? – kolejny raz westchnął i znowu spojrzał na zebranych.

- Dziękuję wam jednak za ofertę, być może jeszcze z niej niestety będzie trzeba skorzystać. A teraz rozgośćcie się w swoim kwaterach i jutro do roboty! – dodał serdecznie.

~*~

Na słowa Dona pijacy zaczęli burczeć i spoglądać na niego gniewnie. Kiedy więc cała ich uwaga była poświęcona wojownikowi, krasnolud z łatwością chwycił jednego z pijaków i powalił go na ziemię. Pijak zahaczył łokciem o stół z którego spadły dwie butelki i potłukły się na pijaku, rozlewając swoją zawartość i kalecząc człowieka.

Widząc to, inni pijacy szykowali się do bójki. Don wyciągnął miecz, a za plecami pijaków pojawił się Variel, trzymając szpic kija przy głowie jednego z pijaków. Osaczeni pijacy, zaczęli się rozglądać za jakąś pomocą albo bronią, ale nic nie znaleźli. Warknęli.

- Dobra, dobra, już idziemy, psiesyny. – Krasnolud uderzył go w brzuch, a ten złożył się w pół i przez chwilę próbował zaczerpnąć powietrza, chwytając się blatu stołu.

- Trochę szacunku gnido, bo następnym razem oberwiesz w dużo bardziej czułe miejsce. – dodał krasnolud.

Don wyprowadził pijaków na zewnątrz, sprzedając jednemu z nich kopa na pożegnanie. Pijak spadł ryjem w błoto i przez chwilę się w nim przewracał, będąc zbyt pijanym aby wstać samemu. Dopiero z pomocą innych dał radę.

Kiedy wrócił do kasyna Saul stanął na podejście koło skrzyni w centrum hali. Zaczął klaskać brawo.

- Panie i panowie! Chłopcy i dziewczęta! Podłe sługi czeluści! Chciałbym przedstawić wam pięcioro bohaterów, którzy wczoraj uratowali nas przed pożarem a dziś przed bójką! Przyjaciele! Dość już zbrodni czai się na ulicach, dość haraczy i naciągaczy! Dość! Od teraz to miejsce będzie bezpieczne, a ja jako właściciel tego przybytku, gwarantuję wam, że Złoty Goblin będzie teraz wolny od przestępstw! Przyjaciele! Brawa dla naszych bohaterów! Brawa! – krzyknął a publiczność rzeczywiście zaczęła bić entuzjastycznie brawo.

Saul zszedł ze sceny i udał się do grupki bohaterów.

- Jeszcze raz wam dziękuję, dzięki waszemu heroizmowi… dzięki wam zdołałem to zrobić, zdołałem przeciwstawić się temu bezprawiu i mierności. Dzięki wam, najpierw to miejsce stanie się bezpieczne, a potem może, za naszym przykładem, kolejne! – rzucił w waszą stronę w uśmiechem.

Choć oklaski umilkły, spośród tłumu nadal było słychać pojedyncze, powolne klaskanie. Źródło klaskania zaczęło się powoli zbliżać w waszą stronę, ani na chwilę nie przestając klaskać. W końcu, z tłumu i oparów dymu, wyłonił się człowiek w średnim wieku. Krótkie włosy i jakby gburowata twarz sprawiały niemiłe wrażenie, pomimo uśmiechu na jego twarzy. Oczy miał jednak czujne i pozbawione emocji, co z kolei czyniło uśmiech mało rzetelnym. Towarzyszyło mu dwóch osiłków, półorków, co można było poznać po zielonkawym odcieniu skóry i świńskiej urodzie.


- Brawo Saul, jestem pod wrażeniem. Twoje kasyno wygląda na doskonale prosperujący interes… i widzę, że masz nowych przyjaciół. – spojrzał na was i lekko się ukłonił.

- Clegg Zincher, prosty kupiec i właściciel niezbyt znaczących lokali, do usług. – przedstawił się i podrapał za uchem.

- Witaj Clegg, nie sądziłem że nas odwiedzisz… cóż sprowadza cię w nasze skromne progi? – spytał ostrożnie Saul.

- Ciekawość i troska, przyjacielu. Byłem zmartwiony wczorajszym pożarem i chciałem się przekonać czy wszystko u ciebie w porządku… jestem niezmiernie szczęśliwy, że jesteś cały… – spojrzał na „klucz” który Saul miał zamiast dłoni w odpowiedzi właściciel kasyna cofnął się o krok, Zincher uśmiechnął się- i zdrowy.

- Jestem ci niezmiernie wdzięczny za troskę. – odpowiedział mężczyzna, bacznie obserwując osiłków.

- Ależ nie ma za co, z uwagi na nasze wspólne dzieje… to przecież naturalne. Ale skoro nic ci nie jest to ja sobie jeszcze chwilę pogram i wracam do siebie. Bywaj, stary przyjacielu. – rzucił do Saula i oddalił się.

- Bywaj. – i westchną kiedy Zincher odszedł.

- Nie podoba mi się, że tu węszy… obserwujcie go i jego ludzi. Może tu być ktoś jeszcze z jego szajki…Saul ścisnął dłoń i szybko się oddalił.
 
Qumi jest offline  
Stary 05-08-2012, 21:59   #35
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Pierwsza grupka została wyprowadzona, nie wątpił że nie była to ostatnia. Przynajmniej błotko na zewnątrz gwarantowało że będą czuli że przesadzili a jednocześnie nie uszkodzi nikogo na tyle, żeby od razu szukali zemsty. Zupełnie jednak nie rozumiał po co Saul musiał robić z tego szopkę. Don nigdy nie był dobrym aktorem.
- Jeśli on stoi za wczorajszą sprawą to nawet na pewno jest tu ktoś jeszcze z jego ludzi, ale raczej dzisiaj niczego nie będzie próbował. Przynajmniej dzisiaj. - odparł dhampir.

Jednak to, co myślał nie miał w tym wypadku większego znaczenia, nie był jedną z wielkich ryb w tym mieście, więc zostawało mu raczej reagować. Zajął się więc tym, na czym się znał. Zajął strategiczne miejsce niedaleko toalet, wczoraj tam właśnie próbowali się przegrupować, ale to był drugorzędny powód. Tutaj łatwiej było mu wychwycić czy ktoś zaserwował sobie coś mocniejszego niż tutejsze drinki, jedną z tych alchemicznych mieszanek, po którym ludziom odbijało. Niektórych klientów Goblina było stać na aż nazbyt wiele.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 05-08-2012, 22:08   #36
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Szczytny to cel — powiedział do towarzyszy Zagrak, słuchając przemowy Saula — ale człowiek za wcześnie składa obietnice. Prędzej czy później komuś coś się stanie, ludzie żądać będą sprawiedliwości i zwrócą się przeciwko niemu zamiast prawdziwym sprawcom. Taka to ironia panuje na tym świecie.

Konfrontację między Saulem a Zincherem oglądał uważnie. Gdy ten drugi poszedł do innej części kasyna, Zagrak ruszył za nim, obserwując dokładnie jego poczynania. Trzymał się trochę z boku, ale poza tym nie starał się nawet specjalnie ukrywać.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 12-08-2012, 12:51   #37
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Zgodnie z poleceniami Saula, nowi pracownicy Złotego Goblina przyglądali się Zincherowi i gościom czy aby przypadkiem ktoś z nich czegoś nie knuje. Jednak ani krasnolud ani dhampir nie zauważyli niczego podejrzanego. Zincher jeszcze przez chwilę pograł w kości i ghulettkę, a potem opuścił kasyno nie sprawiając żadnych kłopotów.

Różnie goście byli dość spokojni, zapewne mając w pamięci popisy Dona. Znalazło się oczywiście paru niezbyt przyjemnych pijaków czy desperatów, którzy nie umieli przegrywać, ale z nimi łatwo poradziła sobie ochrona.

- Przepraszam pana. – usłyszał Dona głos dochodzący z lewej. Był to niski głos dziecka, nieco nieśmiały i strachliwy.

- Pan Saul kazał to panu dać. Powiedział, że to „pomniejsza torba przechowania, może pomieścić 3 dowolne przedmioty do łącznej wagi 200 kg”. – wyrecytował nie zacinając się. Był bardzo podekscytowany i kiedy skończył szeroko się uśmiechnął i wręczył Donowi niewielką sakiewkę uszytą ze skóry dzika.

Wojownik przyglądał się jej chwilę i otworzył, odwiązując rzemień owinięty wokół otworu. Ku jego zdziwieniu otwór zaczął się rozszerzać i miał wrażenie, że coś w środku jakby zabłyszczało. Ostrożnie, delikatnie włożył rękę do środka. Poczuł tam coś o gładkim i owalnym jakby kształcie z szyjką wyrastającą w górę. Chwycił za szyjkę i wyciągnął. Nie był co prawda alchemikiem, ale od razu poznał z czym ma do czynienia. Niebiesko-zielony płyn we fiolce był mu bardzo dobrze znany – eliksir leczenia lekkich ran.

Dhampir uniósł głowę w poszukiwaniu chłopca aby mu podziękować, ale jego już tam nie było. Choć Don tego nie wiedział, chłopiec poszedł do Zagraka i wręczył mu również pomniejszą pojemną torbę recytując słowa Saula.

Kiedy Zagrak i Dona badali niezwykłe właściwości swoich magicznych toreb, podszedł do każdego z nich jeden z kucharzy. Dona przywitał nieco otyły mężczyzna o twarzy zniszczonej przez ospę, Zagraka chude diabelstwo o paskudnej bliźnie na policzku. Obaj byli bardzo poddenerwowani.

-Szybko! Za mną! Stało się coś strasznego! Barman poszedł do magazynu a tam jakaś czerwona, wężowa bestia go zaatakowała! Musicie nam pomóc panie – każdy z nich powiedział niemal to samo, ale każdy mówił półszeptem – znali swój fach i wiedzieli, że nie powinni rozsiewać paniki.

Drzwi do magazynu były zamknięte kiedy dhampir i krasnolud tam przyszli. Obok, oparty o ścianę siedział Azakiir był blady a na dłoni miał ślad po ugryzieniu węża.

-Cholerstwo ugryzło mnie… jest trujący… wąż..- i zemdlał.
 
Qumi jest offline  
Stary 12-08-2012, 22:51   #38
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Zincher nie zaskoczył zbytnio dhampira, w podobny sposób zachowywali się alfonsi lub zbieracze haraczu o wiele bliżej rynsztoka niż ten tutaj. Jedyną różnicą było zwykle to, że tamci przy pierwszej wizycie zostawiali nieco większe szkody i nie brali tego zbyt osobiście. Noc mijała w miarę spokojnie, okazjonalnych zapijaczonych gości czy rozhisteryzowanych klientów, którzy właśnie stracili wszystkie oszczędności w zasadzie trzeba było liczyć jako naturalny element pracy.

Równy rytm pracy przerwało dopiero pojawienie się chłopca z małym prezentem. Cacuszko było bardzo użyteczne, co prawda mikstura którą znalazł w środku prędzej by go zabiła niż pomogła, ale liczył się gest, mógł ją zawsze gdzieś sprzedać lub spróbować zamienić. Mikstury leczące zawsze leczyły się dużym wzięciem. Nawet nie zdążył podziękować urwisowi, kiedy ten się ulotnił. Nie zdążył nawet do końca zbadać nowego skarbu, kiedy jeden z kucharzy przekazał mu wieści o kolejnej niespodziance. Don ruszył za nim, na miejscu udało mu się jeszcze usłyszeć Azakira zanim tamten zemdlał.
- Wynieście go, znajdźcie uzdrowiciela, lub natnijcie miejsce ugryzienia, najlepiej wyssać jad, nie wiem co go dokładnie ugryzło. - Rozejrzał się szybko po miejscu, cieszył się w takich momentach że jego niewygodne wdzianko miało w komplecie solidne rękawice. Wyciągnął ostrze, którym wygodniej było operować na tej przestrzeni.
- Zagrak, staraj się celować w głowę i ją przyszpilić. Jeśli nie zniszczymy za bardzo skóry a jest spory, to może sobie nową parę butów sprawię. Wężowa skóra jest zawsze w modzie. - zwrócił się do krasnoluda ciągle lustrując pomieszczenia za błyskiem czerwonej łuski. Miał nadzieję że bydle zużyło cały swój jad. Chociaż na to nie liczył, szczęście bywało zezowate.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 15-08-2012, 00:51   #39
 
Yzurmir's Avatar
 
Reputacja: 1 Yzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie cośYzurmir ma w sobie coś
Zagrak podrapał się w głowę. Magia — oczywiście. Miksturka nie zawadzi, ale kwestionował w duchu przydatność samej torby. Dwieście kilogramów na trzy przedmioty? Co on ma tam przechowywać — całego dzika?

Gdy zawołano go do kuchni, wydawało się, iż nie jest specjalnie zmartwiony całą sytuacją.
No tylko tego brakowało... — mruknął, ale z raczej irytacją niźli przejęciem. — Hej! — krzyknął, dobiegając do Azakiira, który właśnie tracił przytomność, i chlastając go otwartą ręką po gębie. — Co się mażesz? Tyś alchemik podobno, nie masz no żadnej odtrutki? Ech. Zemdlał.

Krasnolud odstąpił od południowca i zaczął rozglądać się po pomieszczeniu, zwłaszcza po podłodze.
Hrmrrr... Zemsta mnie czeka, a ja tutaj siedzę i poluję na węże... — mruczał pod nosem. — Hej wy! Nie słuchajcie tego człeczyny. Jak macie jakieś ranki w ustach i wyssiecie jad — postukał się w policzek, a właściwie w gęstą brodę go pokrywającą — to tylko sami się zatrujecie. Poszukajcie uzdrowiciela, co się zna na swym fachu. A ostatecznie ja go mogę obejrzeć — dodał markotnie.

Drugnarson nie miał zamiaru spędzić tutaj więcej niż jedną minutę. Jeśli wąż nie pojawi się natychmiast, będzie zmuszony napoić rannego swoją nowo zyskaną miksturą leczącą i spróbować jakoś wyleczyć zatrucie. Na razie jednak niechętnie wyjął tarczę, spełniając prośbę Dona — zamierzał przygwoździć przy jej pomocy węża i pozwolić towarzyszowi odciąć mu łeb.
A jak będziemy walczyć z jakąś futrzaną bestią, to co, też mam uważać na jej skórę, cobyś sobie sukienkę mógł zrobić? — rzucił, nie patrząc nawet na kolegę, lecz zaglądając pod różne stojące tu półki.
 
Yzurmir jest offline  
Stary 17-08-2012, 19:44   #40
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Azak był w siódmym niebie. Praca mistrza mikstur, zwanego tutaj barmanem. O dziwo jego trunki smakowały miejscowym.
Ponowne otwarcie lokalu nie zwróciło jego większej uwagi. Także przybycie obu osiłków go nie interesowało, więc poszedł do magazynu. Tam zobaczył coś łuskatego. Chwycił to, bo ma wężach robiło się cudną nalewkę, lecz zwierze go ugryzło.
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172