Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-02-2018, 00:32   #501
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Na pierwszy rzut oka Espar przypominało przytulną mieścinę. Domy na obrzeżach miasta były drewniane i małe. Im głębiej się zapuszczali, tym budowle rosły większe a w końcu drewniane chaty ustąpiły miejsca kamiennym budowlom. Uliczki tonęły w błocie za wyjątkiem głównej arterii przecinającej miasto od południa na północ. Brukowany trakt będący fragmentem królewskiej drogi był oblegany po obu stronach przez stragany i liczną grupę kupców, próbujących przekrzyczeć się nawzajem w zachęcaniu potencjalnych klientów do swoich dóbr.
W Espar nie było zamku jak w Waymoot, choć zarządca zamieszkiwał sporą budowlę przypominającą kamienny bastion. Po drodze minęli kilka gospód i szynków.
Lokalna społeczność była zdominowana przez ludzką rasę, ale dało się zauważyć kilka krasnoludzkich szyldów, a na ulicach Venora zauważyła kilku niziołków i półelfów.
-Smocze jajo… Ciekawa nazwa…- Gustav wskazał skinieniem głowy murowaną karczmę z dobudowanym piętrem.
-Wygląda solidnie. Chyba nie ma sensu szukać innego miejsca na nocleg.- zaproponował kapłan.

- Jeśli tylko będzie można zamówić gorącą kąpiel to będzie dla mnie idealnie - stwierdziła Venora. - Ale nazwa ciekawa - zaśmiała się. Krótki spacer po mieście poprawił jej nastrój i już się nawet nie boczyła na Agness. - Opowiadałam wam jak raz zaprzyjaźniłam się z wodnym smokiem, bo odnalazłam jego jajo? - wspomniała. - Ciekawe jak ma się Qay i czy w końcu jego młode wykluło się
-Słyszałam, że smocze jaja potrafią spoczywać w leżu dziesiątki lat nim młode dojrzeje do wyklucia…- odrzekła Anger dziarskim tonem.
- Z tego co mi mówił smok, to młode samo decyduje kiedy jest gotowe wykluć się -dodała panna Oakenfold. Gospoda była pełna gości. Biesiadna izba pękała w szwach. W środku znajdowała się chmara wędrujących szlakiem handlarzy, oraz sporo mieszczan, co dało się odróżnić po ubiorze, uczesaniu czy chociażby akcencie. Na drewnianym podeście nieopodal szynkwasu młody chłopak grał na akordeonie jak opętany, śpiewając przy okazji piękną pieśń o legendarnym łuczniku, któremu wzroku zawiściły nawet elfy.

-Czy znajdzie się tu miejsce dla rycerzy orszaku jej królewskiej miłości Alusair Obarskyr?!- wrzasnął Gustav. Przez krótką chwilę izbą zawładnęła konsternacja i cisza, ale w końcu zza szynkwasu wyłonił się barczysty mężczyzna, który ocenił wzrokiem liczebność ów grupy i wskazał wystarczającej wielkości stół pod zachodnią ścianą.
-Won pijaczyny! Dość żeśta się schlali dzisiaj!- przegnał kilku drwali, którzy tego popołudnia ewidentnie wypili za dużo.
Grupka mężczyzn dość niechętnie opuściła swoje miejsca, łypiąc groźnie na Venorę i jej kompanów. Gustav odprowadził ich wzrokiem do drzwi, po czym wpuścił towarzyszy na ławy i sam usiadł na wylocie.
-Czym mogę służyć szlachetnym rycerzom z orszaku jej królewskiej mości?- spytał gospodarz.
Paladynka zajęła miejsce na ławie i rozejrzała się po twarzach obecnych w karczmie, aż w końcu spojrzała na gospodarza.
- Prosimy o jadło dla czterech osób, napitek dla pięciu i dwie izby na nocleg - oznajmiła Venora i położyła kilka złotych monet na stół. - Również przyda się dużo gorącej wody na kąpiel
-Tak jest cna pani! A woda to na kiedy ma być gotowa?- spytał uniżenie szynkarz.
- Jak tylko przygotujecie pokój i woda się zagrzeje to dajcie mi znać - odpowiedziała paladynka. Sama nie zamierzała niczego jeść więc mogła ten czas przeznaczyć na odrobinę przyjemności.

~***~

Kąpiel przyniosła znaczną ulgę ciału jak zawsze gdy wskakiwało się do balii gorącej wody po trudach długiej podróży. Przyjemny i słodki zapach wonnych olejków roznosił się po całym pomieszczeniu. Venora nareszcie mogła się nieco zrelaksować, gdy jej towarzysze biesiadowali w głównej sali karczmy objadając się do syta. Obmywając się przyjrzała się uważnie swojemu ciału, które nie zyskało nowych blizn, a ślady po otarciach na nadgarstkach prawie już zniknęły. Zaskakujące było to, że wylegiwanie się w wodzie zachęcało do tego by zatopić się we własnych przemyśleniach.
- To wszystko wina Agness... - prychnęła pod nosem Venora, zanurzając się cała pod wodą. Siedziała tak długo, aż konieczność złapania oddechu zmusiła ją do wynurzenia głowy. Panna Oakenfold choć bardzo chciała to nie potrafiła przestać myśleć o temacie, który w kółko poruszała jej towarzyszka. - Gdyby nie ona to nawet bym nie zwracała na to uwagi... - mruknęła z niezadowoleniem. Jej myśli zaczęły krążyć wokół osoby czarodzieja. Zastanawiało ją czy w tym, że jej towarzyszył podczas całej kolacji u Trollobójcy, był jakiś podtekst mówiący, że oczekiwał czegoś więcej od niej, a mianowicie tego o czym tak ciągle męczyła Agness w swoich fantazjach.
- Muszę się skupić na zadaniu, a nie jak jakaś dwórka rozczulać się nad wydumanymi romansami... Nie mam na to czasu - jęknęła i zakryła twarz dłońmi. Chwilę jeszcze się moczyła, aż w końcu wstała i wyszła z balii.

Wycierając się od sucha uznała, że próba odcięcia się od spraw ważnych jedynie sprawiło, że głupie myśli naszły jej do głowy. Dlatego wróciła do analizowania tego co wiedziała od Regentki i zaczęła sobie układać co musi jeszcze zrobić nim zostaną posłani na zwiad. A to już mogło się wydarzyć choćby z samego ranka.
~ Muszę pomówić z mistrzem Arla o tych wizjach... ~ stwierdziła ubierając się. Zdała sobie sprawę, że powinna była to zrobić już dawno temu, ale ostatnia rozmowa z Alusair wywarła na młodej rycerce tak duże wrażenie, że zupełnie jej to umknęło z głowy.
Venora skończyła się ubierać i po zebraniu swoich rzeczy wróciła do pokoju, który dzieliła z Agness i Anger. Izba była pusta, co oznaczało, że cały ten czas jej kompani ucztowali. Ubrana w codzienne szaty paladynka, zabrała płaszcz z wieszaka główkując gdzie w tym mieście mogli się zatrzymać magowie.
- Będzie trzeba popytać... - stwierdziła kręcąc głową i wyszła z pokoju. Przechodząc przez salę biesiadną, podeszła do swoich towarzyszy.
- Idę pomówić z Bestekesem, doradcą Regentki - oznajmiła. Venora tak jakoś jeszcze nie miała okazji wspomnieć im, że mężczyzna ten był również mistrzem Arla, przez co nie dawała Agness pretekstu do powrotu na tory swatania jej.
-Pójść z tobą?- rzuciła za jej plecami Anger.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 20-02-2018, 21:09   #502
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Zapewniam, że to będą nudne rozmowy - odparła paladynka, zatrzymując się w półkroku.
-No jak uważasz.- skomentowała kapłanka, wracając do rozmów przy stole. Venora opuściła gospodę raz jeszcze spoglądając na szyld nad drzwiami, by w razie pogubienia drogi wiedzieć o jaką gospodę pytać. Do traktu przecinającego miasto dzieliło ją zaledwie kilkadziesiąt kroków. Tam jednak czekał ją dylemat, gdzie udać się dalej. Owinięta szczelnie płaszczem, szła traktem rozglądając się za kimś w purpurowym płaszczu, by zapytać, bo może by taką wiedzę miał, a jednocześnie przyglądała się budynkom, próbując ocenić gdzie zatrzymała się Regentka. Bo skoro czarodzieje blisko się trzymali jej to pewnie i teraz mogli nocować w jednym miejscu. Niestety jak na złość uliczki były opustoszałe. Być może przybycie wojsk spłoszyło wszystkich kupców, którzy obawiali się, że regentka nakaże oddać ich dobra na rzecz wyższego dobra. Jedynie patrole miejskiej straży w ciemno zielonych płaszczach i kolczugach przechadzały się między domami.

Nie zastanawiając się za długo podeszła do patrolu.
- Proszę mi powiedzieć gdzie zatrzymała się Regentka i jej świta - odezwała się do strażników miejskich i odchyliła nieco kaptur by było widać jej twarz.
Bezzębny jegomość o pomarszczonej twarzy i pożółkłych oczach tyrpnął łokciem swego kamrata.
-Regentka i jej świta. A to dobre.- skomentował osobnik, co wzbudziło śmiech drugiego strażnika.
-W ratuszu, a myślała że co? Że w szynku będzie nocować?- odparł bezzębny osobnik ukazując swój “charyzmatyczny” uśmiech. Poważna mina Venory świadczyła o tym, że prawdopodobnie kobieta nie podziela szampańskiego nastroju dwójki stróżów, przez co oni sami w momencie spoważnieli.
-To ta murowana budowla w centrum miasta. Musi pójść na północ brukowaną ulicą aż dotrze do placu targowego po prawej. O tej porze będzie pusty, więc od razu zobaczy pomnik Chutanei. No i na drugim końcu placu jest budynek.- wytłumaczył nieco mniej zniszczony życiem człek.

Venora od razu skierowała swoje kroki we wskazanym kierunku. Po paru dłuższych chwilach intensywnego marszu dotarła na miejsce. Spory plac był uprzątnięty tylko w teorii, gdyż znajdowało się tu wiele śmieci i resztek po całodziennym handlu, a władze najwyraźniej uznały że taki widok z okna nie będzie przeszkadzał jej królewskiej miłości Alusair. Budynek miał zaledwie jedno piętro wysokości, ale zajmował spory kawał przestrzeni, a powiększone o Purpurowych Smoków patrole straży świadczyły, że Venora jest we właściwym miejscu. Przed masywnymi, okutymi stalą drzwiami stała czwórka rycerzy w czerwonych płaszczach. Najwyraźniej kojarzyli Venorę, gdyż nie zatrzymywali jej przed wejściem do środka.
Rycerka przeszła obok nich pewnym krokiem i weszła do budynku. Na korytarzu zwolniła kroku i puściła luźno płaszcz, zrzucając przy tym kaptur z głowy. Przeczesała palcami potargane przez wiatr włosy i podeszła do jednego z mężczyzny w purpurowym płaszczu.
- Gdzie znajdę maga Bestekesa? - zapytała uprzejmym tonem głosu.
-Starzec zamknął się w swojej izbie na piętrze. Ale… Bestekes nie przyjmuje nigdy gości…- wyjaśnił rycerz. -Nawet jego uczeń nie przebywa z nim wieczorami.- dodał prędko.

Venora zmartwiła się nieco tą wiadomością. Mogło się okazać, że przyszła na darmo. Ale na dobrą sprawę i tak nic ważnego nie miała zaplanowane na ten wieczór.
- Jak mnie nie przyjmie to po prostu sobie pójdę - odparła z lekkim uśmiechem. - Którędy dojdę do jego pokoju? - dopytała.
Zbrojni wymienili spojrzenia, a ten który rozmawiał z Venorą lekko się uśmiechnął.
-Za schodami skręcisz w prawo w korytarz. A dalej sobie poradzisz, zaufaj mi.- wyjaśnił. Panna Oakenfold skinęła mu głową i ruszyła energicznym krokiem w głąb holu. Szerokie na dwa i pół metra schody o niskich stopniach doprowadziły ją na piętro. Paladynka stała na skrzyżowaniu korytarzy i zgodnie z instrukcjami udała się w prawo. Stawiała szybkie, żołnierskie kroki, uważnie rozglądając się na boki, próbując wypatrzyć “wyjątkowych drzwi”. W końcu po chwili poczuła silną woń ziół, a chwilę później ujrzała jaskrawe znaki naszkicowane na drzwiach.
Czarnowłosa niepewnie podeszła do nich i zatrzymała się, przyglądając znakom. Miała ogromną nadzieję, że gdy zapuka to nic nie wybuchnie. Wzięła głęboki oddech i odważyła się. Uniosła rękę i zastukała w drzwi.

Na pukanie odpowiedziała jej jedynie cisza.
Venora zapukała jeszcze raz.
- Bestekesie, chciałam z tobą pomówić o wizji, którą miałeś - powiedziała do drzwi. Po raz kolejny odpowiedziała jej cisza, ale rycerka usłyszała skrzypienie desek za plecami. Sekundę później otworzyły się drzwi, a oczom Venory ukazał się Arlo. Młody mag oparł się o futrynę drzwi a na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
-Te runy wyciszają hałasy z korytarza.- wyjaśnił, wciąż się uśmiechając. -Wejdź.- zaproponował odsuwając się z progu.
Venora zawahała się, jeszcze raz spoglądając na drzwi do pokoju wieszcza.
- Czyli faktycznie nikogo nie przyjmuje o tej porze... - skomentowała i wróciła spojrzeniem na blondyna mimowolnie zastanawiając się nad jego intencjami. Po chwili jednak dała sobie spokój, ponownie winiąc w myślach Agness, za to że doszukuje się niewiadomo czego.
- Skoro już tu jestem - odparła z przyjacielskim uśmiechem i weszła do jego pokoju, uznając, że może spróbować z nim porozmawiać na temat zwiadu, a może nawet będzie wiedział coś więcej niż to co powiedziała jej Regentka o wizji wieszcza.

Arlo miał na sobie zwykłe ubranie, w którym nawet odrobinę nie przypominał szanowanego czarodzieja. Jego izba była dość skromna i niewielka. Na stoliku pod oknem leżała otwarta księga zaklęć, a obok niej stała butelka wina i pusty kielich.
-Nikogo nie przyjmuje o tej porze?- uniósł brew, zamykając za Venorą drzwi. -Skąd pomysł, że o innej porze cię przyjmie?- spytał, po czym podszedł by zamknąć księgę zaklęć i odłożyć ją na komodę, na drugim końcu izby.
- Tak jakoś... - zmarszczyła brwi, przyglądając się czarodziejowi. - Chyba uznałam, że będzie z nim dużo łatwiej pomówić niż z królową - wzruszyła ramionami. - Miałam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o tym co mi powiedziała o jego wizji Regentka. O tej wizji przez którą zmieniły się plany i teraz mamy zostać wysłani na zwiad - wyjaśniła i rozejrzała się za jakimś krzesłem, na którym mogłaby usiąść.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 21-02-2018, 12:55   #503
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Mój mistrz to… To stary dziwak. Nie przyjmie cię choćbyś wysłała do niego oficjalny list z prośbą o to.- wyjaśnił podając jej krzesło, które stało przy stoliku.
Panna Oakenfold zdjęła z siebie płaszcz, odsłaniając miecz, który miała zawsze u swojego boku. Usiadła na krześle, na którego oparciu przewiesiła swoje okrycie.
- A czy jego najlepszy uczeń byłby w stanie sprawić, żeby jego mistrz ze mną porozmawiał? - zapytała po krótkim zastanowieniu.
-Nie mam takiej mocy moja droga…- rozłożył bezradnie ręce. -Jesteś córką drwala tak?- uniósł brew. -Trudno go namówić by pomógł komuś szlechetnie urodzonemu. Niestety ale twoje zasługi to zapewne za mało by skłonić go do współpracy. Jak już mówiłem, to stary dziwak i nawet ja go nie rozumiem często.- wyjaśnił Arlo.
- Może znajdę sposób... - skomentowała Venora w zamyśleniu. Może i nie była utytuowana, ale była wybrańcem swego boga, więc musiała sobie jakoś z tym problemem poradzić. Krótką chwilę jeszcze jej myśli wokół tego krążyły, ale zdała sobie sprawę, że na szybko niczego nie wymyśli. - Może jak mi dopisze szczęście to twój mistrz ujrzy w swojej magicznej kuli, że chcę z nim pomówić - stwierdziła Venora niby w żartach.

Uśmiechnęła się do Arla po jego wspomnieniu o jej ojcu. Nie do końca już mogła się zgodzić z tym, że jej zasługi były małe, a jeśli chodziło o szlachetne urodzenie... Miała w sobie krew niebian więc i ten temat był sporny.
Odpięła pochwę z mieczem od pasa i położyła ją na swoich kolanach, by móc wygodniej usadowić się na krześle.
- Nie jestem córką drwala, a właściciela tartaku. To bardzo szanowany człowiek dający pracę wielu osobom w moich rodzinnych stronach - mrugnęła do niego. -Ale przede wszystkim jestem wnuczką rycerza i paladyna Helma, Vernera Oakenfolda. Zapewne tylko dzięki temu pokrewieństwu przyjęto mnie do zakonu - dodała z melancholią w głosie. - Pewnie już wiesz o zmianie planów. Teraz mamy zająć się zwiadem - powiedziała spoglądając na niego pytająco.
-Nie zrozum mnie źle, ale zapomnij, że Bestekes wyświadczy ci jakąkolwiek przysługę, bo tylko stracisz czas.- odparł Arlo.

-Tak. Ruszamy w góry by spotkać się ze zwiadowcami. Mamy dowiedzieć się jak wygląda sytuacja z orkami na tamtych terenach. Przejście przez góry do Wysokiego Rogu musi być bezpieczne dla żołnierzy i naszej królowej.- oznajmił poważnym tonem, choć to dla Venory nie była żadna nowość.
-Ruszamy jutro wieczorem. Gdzie się zatrzymałaś na noc? Mogę spróbować wynegocjowanie izby dla ciebie.- zaproponował.
Venora pokręciła lekko głową.
- Dziękuję za propozycję, ale nie ma potrzeby. Z towarzyszami zatrzymaliśmy się w karczmie "Smocze jajo" - odpowiedziała mu. - To nie tak, że chce przysługi od twojego mistrza. Choć na pewno wieszcz by mi pomógł z moimi problemami... - skrzywiła się na samo wspomnienie o tym. Potrząsnęła głową, chcąc się pozbyć tej rozpraszającej myśli. - Mniejsza o to... Ja chciałam z pomówić z Bestekesem, by może dokładniej opowiedział mi co widział w tej swojej wizji. Mówił ci coś o niej? - dopytała z nadzieją w głosie.

-Nie.- odparł krótko i na temat. -Rzadko mi o czymś mówi. Nie. Rzadko mówi o czymś królowej Alusair. Ze mną dzieli się informacjami arcyrzadko.- uśmiechnął się szeroko.
-Po prostu zapomnij o nim. Traktuj jakby go nie było i jakby do niczego nie mógł ci się przydać.- zaproponował. -A teraz… Może się napijesz?- wskazał zaczętą butelkę wina.
- Szkoda... - mruknęła zmartwiona. Na proponowane przez Arla wino skinęła głową szybciej niż o tym pomyślała. Po prawdzie to jeszcze nie miała ochoty wracać do karczmy. - Regentce w każdym razie powiedziałam co sądzę na temat tego kto stoi za zorganizowaniem orków, ale nie jest przekonana, że to Kult Smoka. A ty co o tym sądzisz?
-Kult smoka to banda pajacy, których ambicje znacznie przerastają ponad możliwości. Rzecz jasna są zagrożeniem, ale nawet gdyby udało im się przebudzić kilka gadów, to nie organizowaliby tak potężnych roszad wśród orków. Tu trzeba czegoś znacznie więcej niż szaleńca w szatach maga, oddającego cześć złym smokom. Orkowie za kimś takim nigdy by nie poszli.- odparł sięgając po drugi puchar do komody pod ścianą. Arlo przetarł naczynie i nalał do niego wina, wręczając je Venorze.
- Dzięki - odparła biorąc do ręki kielich. Upiła z niego łyk. - Mam nieco inne doświadczenia z tymi kultystami. Mi wydają się coraz lepiej organizować... Przekonali na swoją stronę gobliny, jednocząc je pod jedną wielką hordą. Udało mi się pojmać żywcem ich herszta, który jest prawdziwym fanatykiem Tiamat. Mieli do pomocy nawet olbrzyma... Ze Smoczego Wybrzeża dochodzą do mnie wieści o kolejnych stworzonych drakoliczach, a na domiar złego półtora dnia drogi od stolicy natrafiłam na lodowy zamek ze smokiem, który przeszedł rytuał usunięcia serca, by stać się nieśmiertelnym. Prawie nieśmiertelnym…

-Rozumiem, ale kilka olbrzymów, zgraja goblinów, parę fanatyków, a nawet i drakolicz. Sama ich wszystkich pokonałaś. A więc skoro jedna młoda wojowniczka rozprawia się z takimi problemami, to znaczy że nie są to problemy zagrażające królestwu.- Arlo puścił jej oczko lekko się uśmiechając pod nosem.
- Nie powiesz mi, że widok czerwonego smoka latającego nad Suzail nie jest czymś niepokojącym - zwróciła mu uwagę Venora. Wypiła wina myśląc cały czas intensywnie o tym. - I nie, nie jestem zwykłym wojownikiem... Nie przeżyłabym do dzisiejszego dnia gdyby tak było - westchnęła ciężko wbijając spojrzenie w kielich. - Smoka nie pokonałam sama. Na ratunek przybył mi awatar mojego boga. To od niego wiem jak należy skutecznie zabić takie kreatury i co kultysci potrzebują by je stworzyć - wyznała.
-Awatar twojego boga…- spojrzał na Venorę unosząc brew. -No fakt. Smok nad Suzail jest niepokojący, o ile to nie purpurowy smok…- uśmiechnął się blado. -Niebawem sami na własne oczy przekonamy się, z czym mamy do czynienia.- skinął jej głową.

- W moim zakonie mawia się, że awatar Helma pojawia się gdy ważna dla jego kleru osoba jest zagrożona. Nie pojawił się gdy smok spalił poprzedniego przeora zakonu, który wtrącił mnie do lochu... Trudno jest się odnaleźć gdy wszyscy oczekują od ciebie wielkich rzeczy, a zarazem co chwilę wytykają młody wiek. Owszem za niedługo kończę 19 lat, ale mam wrażenie jakby w ostatnich miesiącach skumulowało mi się tyle wydarzeń, że można byłoby nimi obdzielić wiele lat życia - wyżaliła się i dopiła resztę wina. Uniosła spojrzenie znad kielicha na maga. - Przepraszam, nie powinnam się skarżyć, to nie twój problem - uśmiechnęła się blado i zaraz pośpieszyła by zmienić temat.
- Z Regentką ustaliłam, że dostaniemy do zwiadu szpiega oraz najlepszego łucznika. Z moich kompanów dołączy do nas krasnolud, który jest kapłanem Moradina oraz moja specjalistka od tropienia i tematów kultystów - lekko zaśmiała się sama z określenia jakie użyła na Agness. - Jeśli przyjdzie nam dokonać czegoś niemożliwego, to z nimi na pewno się uda
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 22-02-2018, 12:28   #504
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-No i ja! Najbardziej czarujący mag Cormyru!- pokłonił się teatralnie przed Venorą.
-Skoro zatem jesteś wybrańcem Helma… Powinienem się do ciebie jakoś specjalnie zwracać?- spytał Arlo.
Wygłupy maga szczerze rozbawiły paladynkę.
- Nie mam pojęcia, ale przy nieformalnych spotkaniach możesz mi mówić po prostu "Ven" - zaproponowała uśmiechając się ciepło. Chwyciła w dłoń miecz i powoli wstała z krzesła. - Będę się zbierać, dziękuję za wino - dodała sięgając po płaszcz.
-Bądźcie gotowi. Jutro, o zmroku zjawię się w Smoczym Jaju i ruszymy w drogę.- rzekł, po czym złapał dłoń Venory i pocałował szarmancko.
-Spokojnej nocy Ven.- dodał.
Panna Oakenfold zarumieniła się na ten gest, co na jej bladym licu było dobrze widoczne.
- Do zobaczenia... - wydusiła z siebie zakłopotana. -Dobrej nocy - dodała i odwróciła się na pięcie. Wyszła z pokoju Arla i rzuciła krótkie spojrzenie na drzwi do izby Bestekesa. Idąc przez korytarz przymocowała do pasa pochwę z mieczem, a schodząc po schodach narzuciła na plecy płaszcz. Pożegnała lekkim skinieniem głowy mijanych strażników i opuściła budynek.

Nawet nie owijała się zbyt szczelnie płaszczem, bo spacer w zimnie pozwolił jej ochłonąć i ignorować myśli jakie zaczęły jej się kłębić w głowie. Mijając po drodze zamknięte stragany przeszło jej przez myśl, że może znajdzie się jakiś rzemieślnik, który zrobi pochwę na jej lodowy miecz. Prostą drogą wróciła do karczmy.
Zabawa tam trwała w najlepsze. Agness przez czas nieobecności Venory, zdążyła się spoić niemal na równi z Gustavem. Brodaty mąż śpiewał pieśni o wielkiej bitwie krasnoludów z elfami, przy czym lokalny bard wspomagał go grą na akordeonie. Dundein wesoło wybijał rytm pustym kuflem o blat stołu, a cała rzesza gości zdawała się bawić równie dobrze co kompani Venory, którzy nawet nie zauważyli jej przyjścia.
-Więc bij elfa w pysk!- Gustav krzyknął kończąc przyśpiewkę, a Dundein aż wstał z ławy i bił brawo.
-Venora!- Anger jako pierwsza dostrzegła rycerkę w biesiadnej izbie. -Chodź, siadaj!- zachęciła ją.

Paladynka, która już chciała się przekraść chyłkiem, wywołana zatrzymała się w półkroku. Wahała się, ale uznała, że skoro wyruszyć mają dopiero wieczorem to nie musi się powściągać od picia. Uśmiechnęła się i skierowała kroki do biesiadujących.
- Co mnie ciekawego ominęło? - zapytała rycerka zasiadając na ławie. Natychmiast pojawił się przed nią kufel z piwem.
-Venora! Wróciłaś! - Agness rzuciła się na rycerkę i uwiesiła jej na szyi. Gdy nie szybka reakcja Anger to razem by spadły z ławy. Kapłanka przytrzymała je obie i pomogła Venorze odkleić od niej Agness, od której mocno było czuć woń alkoholu.
Pojawienie się paladynki od razu natchnęło krasnoluda. Zaniechał swych przyśpiewek i gawiedź zaczął zabawiać opowieściami wspólnych walk jakie stoczył ramię w ramię z Venorą. Padło na walkę z wampirami. Niestety wraz z tym jak rozwijała się akcja, panna Oakenfold coraz większe miała wrażenie, że zupełnie inaczej to pamiętała. Kilka razy próbowała sprostować słowa Dundeina, ale sami słuchacze ją uciszali, by przeszkadzała mu w mówieniu. A Venora musiała przyznać, że brodacz minął się z powołaniem i powinien był zostać bardem. Liczebność sił wampirów rosła wraz z opowieścią, tak samo jak ich męstwo i odwaga bohaterów. Rycerka popijając piwo kręciła głową z rozbawieniem przyglądając się temu. Całemu zjawisku przyglądał się nawet lokalny trubadur, który został delikatnie wyparty przez Dundeina z pierwszego planu. Kapłan Moradina bardzo szczegółowo opowiadał sceny walk, zupełnie jakby tam był. Opowieść krasnoluda dobiegła końca a goście skupili się na swoich, własnych stolikach.

~***~

Tym razem Venora nie wypiła wiele. Tylko tyle by przyjemne szumienie w głowie, zagłuszyło zamartwianie się nad tym co miał przynieść im kolejny dzień. Dopiero późną nocą zaczęła zaganiać kompanów do spania. Agness z Gustavem zalali się tak bardzo, że potrzebowali pomocy by dotrzeć do pokoi. Dundein złorzeczył, że noc jeszcze młoda, ale gdy już zaprowadził kapłana Tempusa do pokoju to nie chciało mu się samemu wracać to pustej już sali biesiadnej.
Ex kapłanka zasnęła natychmiast gdy tylko padła na łóżko.
- Tyle mi gada o mężczyznach, że spodziewałam się, że zastanę ją tu z jakimś - skomentowała Venora, podpierając ręce na biodrach.
- Ano puszczała oczko do takiego jednego, ale tamten padł pod stół raptem po pół butelki gorzałki - wzruszyła ramionami Anger śmiejąc się.
- Nawet nie wiem czy się cieszyć czy współczuć - pokręciła głową paladynka.
- Nie złość się na nią, widać, że zależy jej na tobie - mrugnęła do niej Anger i poklepała ją po ramieniu.

Rycerka tylko westchnęła i usiadła na łóżku obok. Spojrzała pod nie, na leżący tam lodowy miecz, a po upewnieniu się, że nie zniknął, zaczęła się przebierać do spania.
- Wyśpijcie się. Ja tylko rano wstanę przejść się po kramach i straganach. A nóż coś przydatnego mi wpadnie w oko - powiedziała Venora i ziewnęła przeciągle.
- Przed południem to my się na pewno z pokoi nie wytoczymy - stwierdziła z rozbawieniem Anger, przeciągając się z przyjemnością w czystej pościeli.
- Przynajmniej nie będzie trzeba was szukać po całym mieście - skomentowała z rozbawieniem panna Oakenfold. Paladynka w końcu położyła się i okryła kołdrą. Po wielu dniach spania w śpiworze na ziemi, normalne łóżko było wielkim luksusem. Pomimo tych wygód, Venora miała problem z zaśnięciem, bo spokoju nie dawała jej ciągle wizja Besteksa.

22 dzień opadania liści. Królewski las. Miasto Espar

Świt nie był zbyt urodziwy. Słońce skryte za szarymi chmurami zwiastowały zimny i mokry dzień. Venora spojrzała na smacznie śpiących kompanów, pokręciła głową i udała się na dół. Nie czekało na nią śniadanie, a w kuchni nie było śladu ducha, który mógłby się tym zająć. Panna Oakenfold opuściła gospodę i od razu na twarzy poczuła mroźny wiatr z północy. Błoto zalegające między domami było twarde i szło się po nim zdecydowanie łatwiej. Pierwsze oznaki życia docierały z niewielkiego placu pod wschodnią częścią palisady, gdzie strażnicy trenowali walkę z drewnianymi manekinami. Po mieście kręciło się wielu żołnierzy z królewskiej armii, a nie jeden wyglądał jakby dopiero opuścił gospodę. Venora patrzyła na to z przymrużeniem oka, bo rozumiała, że najbliższe tygodnie spędzą z dala od biesiad i dobrego piwa.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 22-02-2018, 13:32   #505
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Przypadkowy patrol strażników wskazał rycerce drogę do kowala, który ich zdaniem był jedynym godnym polecenia szanującemu się paladynowi. Stary Marcus był ponoć w połowie ślepcem, ale na robocie znał się jak nikt inny. Venora miała wiele szczęścia, gdyż zapracowany jegomość od świtu pracował nad masą zleceń. Teraz jednak pierwszeństwo miały prace dla armii, głównie podkuwanie koni kawalerii.
-Poka no mi ten mieczyk…- zażądał.
Venora wyciągnęła spod płaszcza swój nietypowy miecz.
- Jest pewien problem z nim. Ja jestem na to odporna, ale jeśli go pan dotknie, nawet przez rękawice, to zamrozi panu ręce - przestrzegła i ostrożnie położyła Szpon Mrozu na stole.
-To jak mam zrobić swoją robotę?- spytał unosząc brwi, na co paladynka wzruszyła bezradnie ramionami. -Zostaw go na godzinę, to wykonam pomiary szczypcami…- zaproponował chłodnym tonem.
Większość przybytków była jeszcze pozamykana. Venora znalazła jednak antykwariat prowadzony przez starą kobietę, która miała kilka sztuk broni, parę mikstur, różne zwoje z zapisanymi zaklęciami, oraz kilka magicznych świecidełek. O dziwo kobieta wiedziała doskonale o właściwościach swojego towaru. Ponadto na zakurzonych półkach leżały różne naczynia, stare księgi i wiele innych rzeczy pasujących do antykwariatu. To było dobre miejsce by spędzić oczekiwany przez Marcusa czas.

Wczesna pora sprawiła, że rycerka była jedynym klientem w tym miejscu. Właścicielka leniwie popijała pierwszą poranną herbatę wodząc wzrokiem za Venorą, która bez pośpiechu chodziła między półkami i oglądała to co było wystawione na sprzedaż, w myślach licząc ile złota może przeznaczyć na zakupy. Najbardziej zależało jej na uzupełnieniu najpotrzebniejszych mikstur. Co ciekawszą butelkę brała do ręki podpytując właścicielkę o działanie mikstury.
- Na pewno wezmę te fiolki - wskazała na buteleczki, które przez ten czas ustawiła w rządku. Ma może pani na stanie buzdygan? - dopytała panna Oakenfold.
-Dziecko, ja to się nie znam na orężu. To co widzisz to jest na sprzedaż.- odparła kobiecina wskazując gablotę, gdzie spoczywało kilka sztuk broni. Dwa krótkie miecze, mały toporek, stary łuk, wymagający konserwacji korbacz i buzdygan. Venora miała szczęście i mogła wszystko załatwić na miejscu, za jednym razem.
Venora pokiwała głową, rozmyślając nad zakupem. Buzdygan był zupełnie zwyczajny i nawet nie najlepszej jakości wykonania. Wymagał trochę pracy by doprowadzić go do porządku, ale na to paladynka miała cały dzień. Chwilę jeszcze wahała się czy może u Marcusa nie znalazłoby się coś lepszego, ale ostatecznie uznała, że nie ma sensu wydawać fortuny na coś czego będzie używać tylko okazyjnie.

- Wezmę więc to - wskazała palcem na buzdygan. Wyciągnęła złoto i klejnoty by zapłacić nimi za zakupy, które zaraz zapakowała do swojej magicznej torby. Już miała się żegnać i wychodzić gdy uznała, że zapyta jeszcze o jedną rzecz. - Czy zna może pani kogoś, jakiegoś łowczego może, kto dobrze orientuje się w okolicy?
-Hm… W dzielnicy garbarzy, nieopodal północnej bramy znajduje się gospoda Otwarte wrota.- powiedziała drżącym głosem. -Tam przesiadują z zasady drwale, oraz poszukiwacze skarbów. Można tam też ponoć spotkać ponoć osobistości, które chełpią się doskonałą znajomością okolic i gór. Może spróbuje tam popytać.- zaproponowała starka.
- Dziękuję, to mi na pewno pomoże - odparła z uśmiechem rycerka, po czym pożegnała się z kobietą. Panna Oakenfold niechętnie wyszła na zewnątrz. Narzuciła kaptur na głowę i szczelnie owinęła się płaszczem, by wiatr nie wdarł się jej pod ubranie. Choć w antykwariacie sporo czasu spędziła to nadal nie minęła godzina. Dlatego paladynka podpytując strażników o drogę, udała się do wspomnianej karczmy. Miała tylko nadzieję, że o tak wczesnej porze znajdzie kogoś kompetentnego.

“Otwarte wrota” świeciły pustkami. Panna Oakenfold miała jednak szczęście, gdyż szynk był otwarty. W środku nie było gości, ale Venora wypatrzyła młode dziewczę, które z zaspaną miną zamiatało podłogę między ławami. Wystrój przybytku przypominał myśliwską chatę. Ściany zdobiły liczne trofea, skóry i poroża zwierząt. Kiedy dziewczynka zauważyła Venorę w progu od razu wyszła jej na przeciw.
-Jak mogę służyć pani?- spytała grzecznie.
- Chętnie napiłabym się czegoś ciepłego- odparła paladynka z przyjaznym uśmiechem, kierując się do najbliższego stołu. Wystrój karczmy był przyjemny dla Venory, bo przypominał jej pracownię ojca, w której wisiały wszędzie rozciągnięte do garbowania skóry.
-To się bardzo dobrze składa, gdyż niedawno otrzymaliśmy dostawę wyśmienitej herbaty z Calimshanu.- odparła służka. Dziewczynka prędko udała się na zaplecze, by przygotować napar dla Venory. Po dłuższej chwili wróciła niosąc elegancką szklankę z porcelany, co zdziwiło pannę Oakenfold, ale dało do myślenia, że faktycznie muszą tu gościć ludzie z różnych stron świata.
-Czerwona herbata. Pobudza i działa oczyszczająco dla ciała.- wyjaśniła, kładąc szklankę na blacie stołu.

- Dziękuję - odparła Venora i powąchała zawartość. Napar miał dziwny aromat, ale czarnowłosa była otwarta na nowości. Czekając aż herbata nieco ostygnie, uniosła spojrzenie na dziewczynę. - Tak się zastanawiam czy może znasz kogoś kto dobrze zna tutejszy teren i góry. Potrzebuję kogoś takiego - zapytała.
-Droga pani, tutaj tylko tacy goście bywają. Przyjeżdżają z różnych stron świata, opowiadają o swoich przygodach a pan Osten, właściciel przybytku nie raz pozwala płacić za nocleg przyniesionymi przez nich dobrami z obcych królestw i krain.- odrzekła, choć to niewiele pomogło Venorze.
Panna Oakenfold pokręciła głową.
- Chodzi mi o kogoś stąd. Łowczy może. Ktoś kto zna te tereny jak własną kieszeń - wyjaśniła.
-Ah tak! Panna Segrid. Krasnoludka z Północy, lecz obrała sobie Cormyr za dom. Wiele czasu spędza w Burzowych Rogach, a kiedy pragnie odpocząć przebywa właśnie w naszym przybytku. Masz pani szczęście, gdyż kilka dni temu wróciła z wyprawy i zapewne niebawem znów będzie chciała ruszyć. Jest w swej izbie. Może pani spróbować ją obudzić.- dodała z uśmiechem.
- O, kogoś takiego mi właśnie trzeba - ucieszyła się Venora. Fakt, że kobieta ta była krasnoludem na pewno ucieszy Dundeina. O ile w ogóle zechce współpracować. - Który to jej pokój?
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-02-2018, 12:46   #506
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-Na piętrze. Pierwsza izba po prawej.- dziewczynka poinstruowała Venorę. -Mogę jeszcze jakoś pani pomóc?- spytała.
- Dziękuję, to będzie wszystko - odpowiedziała rycerka i wyciągnęła monetę z mieszka, by zapłacić za herbatę. Dopiero teraz skosztowała naparu. Miał on dziwny smak, ale po kolejnych łykach uznała, że nawet jej smakuje. Napój przyjemnie rozgrzał ją od środka, a gdy skończyła, wstała i ruszyła ku schodom na piętro, do pokoi gościnnych.
Za drzwiami do izby panowała cisza. Pozornie. Kiedy Venora zbliżyła nieco ucho do drzwi usłyszała chrapanie i już wiedziała, że jest tam przedstawiciel rasy krasnoludów. Teraz trzeba było tylko podjąć decyzję, czy pukać i budzić krasnoludkę, czy przyjść potem.
Mogła przecież wrócić tu po tym jak odwiedzi kowala i sprawdzi jak idą mu prace nad pochwą do miecza. Ale było przecież ryzyko, że w tym czasie Sigrid ulotni się z karczmy i już jej nie znajdzie.
~ Postawię jej piwo i ją to udobrucha, jeśli będzie zła za obudzenie ~ stwierdziła w końcu Venora, bo na Dundeina ta metoda działała doskonale. Paladynka zapukała do drzwi. Ale to nie przerwało mocnego snu krasnoludki. Venora zapukała raz jeszcze, z tym że mocniej i głośniej.

-Czego do ciężkiej cholery?!- zagrzmiał głos poirytowanej kobiety. Drzwi energicznie otwarły się przed panną Oakenfold. Oczom rycerki ukazała się niska kobieta o szerokich barach i szerokich biodrach. Nie miała brody, ale zamiast tego długie, zadbane, kasztanowe włosy.
-Co?- spytała przecierając twarz dłonią.
- Potrzebuję przewodnika przez góry. Doszły mnie słuchy, że znasz dobrze te okolice - powiedziała czarnowłosa, które ze względu na swój wzrost spoglądała na krasnoludkę z góry. - Jestem lady Venora Oakenfold. Należę do wojsk królowej Regentki - przedstawiła się. - Jeśli chcesz, możemy pomówić później, z tym że przewodnika potrzebuje już na ten wieczór
-Jak już żeś mnie obudziła, to właź…- odsunęła się od drzwi, wpuszczając pannę Oakenfold do swej izby. -Widziałam orszak i od chuja żołnierzy. Co to się stało, że jej królewska mość raczyła ruszyć swoje królewskie cztery litery ze swojego zamczyska?- spytała krasnoludka. Kobieta spięła włosy w koński ogon i sięgnęła po szklaną flaszkę, którą odkorkowała i upiła kilka solidnych łyków duszkiem.
- Robi porządki z orkami - odparła krótko i na temat paladynka. - Organizujemy zwiad i z doświadczenia wiem, że zawsze dobrze mieć ze sobą kogoś kto zna ścieżki. Zainteresowana?

-I że niby ta twoja regentka nie ma swoich zwiadowców?- spytała kpiącym tonem, przyglądając się Venorze od stóp do głów. -Do czego konkretnie mnie potrzebujesz?- dopytała.
- Na pewno ma. I to najlepszych w królestwie. Ale ktoś tutejszy mimo wszystko będzie miał nad nimi przewagę w tych górach - stwierdziła paladynka z lekkim uśmiechem. - Jedyne co miałabyś robić to wskazywać drogę. Chcemy sprawdzić teren zanim wkroczymy w przełęcz. Nie chcemy, żeby orkowie nam zrobili niespodziankę - wyjaśniła.
-W którą przełęcz? I co dalej? Chcecie obejść góry? Dotrzeć do konkretnego miejsca i wrócić? Muszę wiedzieć dokładnie jak ma wyglądać moje zadanie. No i rzecz jasna, z kim przyjdzie mi działać?- uniosła brew i zrobiła jeszcze jednego, wielkiego łyka intensywnie pachnącej nalewki.
- Kierujemy się do Wysokiego Rogu. Kilkuosobowa grupa ma ruszyć przodem i sprawdzić czy orkowie nie czają się z zasadzką. Po szczegóły zapraszam do Smoczego Jaja. Wyruszamy o zmierzchu - powiedziała Venora. - W mojej drużynie będzie między innymi łucznik, mag, kapłan Moradina oraz ze dwóch wojowników - dodała.

-Przecież rozmawiamy o szczegółach. A właśnie. Jeśli o szczegóły się rozchodzi. Należność za moje usługi to tysiąc złotych monet płatne z góry przed wyruszeniem oraz równouprawnienie do wszelakiej maści zdobytego majątku w trakcie wyprawy. Leczycie swoje rany we własnym zakresie. Zaopatrzenie macie własne. Map wam nie pokażę.- postawiła jasne i twarde warunki.
- Sądzę, że przy założeniu, że nie wymagam od ciebie udziału w walkach pięćset złotych monet ci wystarczy. Nie zapłacę z góry z bardzo prostego powodu, a mianowicie dlatego, że wyruszamy już dziś, a chce trzeźwego przewodnika - Venora znacząco spojrzała na trzymaną przez krasnoludkę flaszkę. - Będziesz mogła korzystać z naszego zaopatrzenia oraz leczenia. A jeśli trafi nam się łup to nie widzę problemu by dzielić go równo, ale pod warunkiem, że przy zaproponowanej przeze mnie cenie, będziesz partycypować w walce - paladynka nie wyglądała by zamierzała odpuścić bez negocjacji.
-Kotku do gór dzieli nas kilka dni drogi. Moja trzeźwość dzisiaj ci nie będzie potrzebna. Ale skoro chcesz dyktować warunki, to znajdź lepszego przewodnika. Oby Tymora ci sprzyjała.- uśmiechnęła się szeroko.
Panna Oakenfold nie wyglądała na zrażoną tą odpowiedzią.
- Słyszałam, że dopiero co wróciłaś z wyprawy - pozornie zmieniła temat Venora. - Do stolicy dotarły złe wieści. Krucjata została przyśpieszona o dobre tygodnie. Orkowie zjednoczyli się i rosną w siłę. Mogłaś już pewnie mieć okazję dostrzec pierwsze tego symptomy. Może słyszałaś jak skończyło miasto Arabel, gdy orkowie znaleźli się u jego bram? Udało się je później odbić, ale straty były duże - skrzyżowała ręce na piersi i oparła się plecami o ścianę.

- To co mamy zrobić nie jest wyprawą bandy narwanych poszukiaczy przygód. Nie szukamy żadnego grobowca do plądrowania, ani porzuconego zamku do przeszukania. Od tego czy nam się powiedzie, zależeć będzie życie żołnierzy, którzy wiele dekadni już maszerują po to by odbić zamek na Moczarach Odległego Morza, który teraz okupują orkowie i jeźdźcy worgów. Wszystko to w imię bezpieczeństwa królestwa. A to w obecnej sytuacji już przekłada się na bezpieczeństwo mieszkańców tego miasta, tych wszystkich których mijasz na ulicach, czy spotykasz w karczmach, bo jeśli nas zaskoczą w górach orkowie, to tu, w Espar, będzie drugie Arabel - mówiła z powagą panna Oakenfold. - Potrzebuję najlepszego przewodnika. Takiego, któremu nie straszne będzie gdy napatoczy się zgraja orków. Moja oferta jest uczciwa, postaram się nawet by wypłacono tobie żołd jak każdemu uczestniczącemu w krucjacie żołnierzowi - podsumowała paladynka. - No chyba, że się boisz, to wtedy zapewne nawet obietnica dodatkowego tysiąca złota premii, gdy będę zadowolona z twoich usług, nie przekona cię do współpracy - wzruszyła na koniec ramionami.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 24-02-2018, 00:37   #507
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Oj przestań, przestań. Ja nie jestem jak moi kuzyni, pochowani w górskich fortecach. Mnie nie bawi zabijanie orków. Robię to, kiedy trzeba, lub kiedy ktoś zapłaci.- odparła ze spokojem krasnoludka. -Ilu żołnierzy prowadzi twoja królowa? Setki? Tysiąc? Więcej? Niech będzie, że tysiąc. Nie mów zatem, że życie każdego z nich nie jest warte złotej monety, bo jest. Więc jeśli chcesz bezpiecznie ich przeprowadzić przez góry. Zapłacicie mi tysiąc złotych monet. To moja cena. A jeśli chcesz tańszego przewodnika, to cóż. Szukaj dalej.- wzruszyła ramionami podobnie do Venory.
Krasnoludka była pewna swojej ceny. Rycerka miała tylko nadzieję, że nie przeceniała się i faktycznie była warta tego złota.
- Przyjdź przed zmierzchem do Smoczego Jaja. Trzeźwa. Po ustaleniu planu, jeśli będzie na to miejsce to sobie popijesz ile zechcesz - Venora wyprostowała się. - Dostaniesz też wtedy swoje złoto
-Nie musisz się martwić. Pije tylko, kiedy mam wolne. Jestem profesjonalistką.- odparła chłodno i wyciągnęła dłoń w kierunku panny Oakenfold.
Venora uścisnęła jej rękę.
- Do zobaczenia - powiedziała i ruszyła do wyjścia.

Służka Helma skierowała swe kroki w kierunku kuźni. Kiedy dotarła na miejsce jej miecz leżał na jednym ze stołów, zawinięty w płótno. Piec kowalski powoli nabierał temperatury, a stary rzemieślnik wiązał właśnie rzemienie skórzanego fartucha za plecami, szykując się do pracy.
-O jesteś. Zmierzyłem twój miecz. Zrobię pochwę na twój miecz, ale to może potrwać kilka tygodni. Muszę pomyśleć nad specjalnymi materiałami, które nie ulegną zniszczeniu przy stałym kontakcie z magicznym ostrzem. Trudno mi określić koszt takiej inwestycji, ale będzie mi potrzebna zaliczka by zakupić wszystkie potrzebne rzeczy. Trzysta monet. Jeśli koszt wykonania wyjdzie tańszy od zaliczki, resztę ci zwrócę, słowo honoru.- oznajmił spokojnie. -Tam leży twoja broń. Możesz ją zabrać.- dodał na koniec.
- No tak, z tym mieczem nie mogło być prosto - mruknęła Venora i podeszła po swoją własność. Położyła dłoń na chłodnej rękojeści, zastanawiając się co zadecydować. Najbliższe tygodnie będzie musiała dalej kombinować, ale gdy będzie wracała to mogło tu na nią czekać gotowe zamówienie.
~ O ile nie rzuci mnie później gdzieś, nie wiadomo gdzie ~
- Dobrze, zaryzykujmy - stwierdziła i sięgnęła do torby, by wpłacić zaliczkę.

Venora wręczyła kowalowi równowartość zaliczki w postaci kilku małych, szlachetnych kamyków. Mężczyzna uważnie przyjrzał się zapłacie i po chwili skinął jej głową.
-Zgadza się. Kiedy tylko skończę robotę z wierzchowcami królewskiej konnicy zabiorę się za twoje zlecenie.- wyjaśnił.
- Oczywiście - skinęła głową ze zrozumieniem. - I tak odbiorę to dopiero w drodze powrotnej z wyprawy - dodała, by nie zdziwił się, że nie przyjdzie poczekać aż przyjdzie po zamówienie. -Do zobaczenia
Wyszła z kuźni i nie mając żadnych więcej planów po prostu udała się z powrotem do karczmy. Na ulicach miasta zaczęło pojawiać się więcej osób, również więcej straganów było już otwartych, przy których sprzedawcy nie zrażeni nieprzyjemną pogodą oferowali swoje towary.
Kręcąc się w poszukiwaniu co i rusz nowych miejsc, Venora musiała podpytać o drogę by trafić do Smoczego Jaja. Wyraźnie nie była zwolennikiem miejskiego życia, przez co nawet w Suzail nie szczególnie lubiła wychodzić poza teren świątyni Helma.

W karczmie nie było prawie nikogo. Właściciel leniwie wycierał ścierą jeden ze stołów, a dwie służki zamiatały podłogę. W kącie sali dostrzegła tylko Anger i ledwo żywą Agness jedzące śniadanie.
- Jeszcze śpią - odezwała się kapłanka Tempusa, uprzedzając pytanie Venory o Dundeina i Gustava.
- Dobrze, mam tylko nadzieję, że nasz krasnolud pozbiera się do wieczora - westchnęła paladynka. - Będę w pokoju, muszę wyczyścić swój pancerz i broń - dodała i zostawiła kobiety same.
Pokój chwilowo miała tylko dla siebie, więc rozłożyła na podłodze to co wymagało pielęgnacji i zabrała się do pracy. W pierwszej kolejności zaczęła czyścić miecz z białej stali, który tak dzielnie służył jej odkąd straciła Pożogę.
Ta monotonna i czasochłonna czynność wymagająca skupienia miała jednak w sobie coś uspokajającego. Venora zaśmiała się pod nosem, stwierdzając, że ma tyle do zrobienia, że po skończeniu ze wszystkim będzie oazą spokoju. Akurat idealnie przed trudną wyprawą.
Niestety wraz z upływem czasu czuła w sobie narastający niepokój przed wyprawą, która miała tak kluczowe znaczenie dla krucjaty.

~***~

Do wieczora czas minął Venorze bardzo ospale. Rycerka nie robiła nic nadzwyczajnego, a po tym jak doprowadziła swój ekwipunek do czystości zajęła się resztą przygotowań do wyprawy. Długi czas spędziła pod zadaszoną zagrodą dla koni, gdzie szczelnie opatulona płaszczem dokładnie wyczesała Młota. Następnie zajęła się siodłaniem go i wszystkim co należało zrobić przed długą wyprawą.
Kiedy słońce zbliżało się powoli w stronę horyzontu, a spod szarych chmur wyłaniały się pomarańczowe promienie zachodzącego słońca, Venora wróciła do biesiadnej izby. Towarzysze czekali przy stoliku na paladynkę. Szczególnie podekscytowany wyprawą zdawał się być Dundein. Kapłan niezrażony zakazem spożywania większych ilości alkoholu popijał jedynie gęste w konsystencji piwo.
-Zapasy mamy porobione?- spytał brodacz.
-Zorganizowałam trochę suchego prowiantu, w południe.- wtrąciła się Anger, a krasnolud poklepał ją przyjaźnie po plecach.
-Co bym bez was kobitki zrobił.- tylko skomentował.
- Na pewno byś miał problemy z organizowaniem się - mrugnęła do niego Venora. Pite przez krasnoluda piwo można było uznać za kompromis między zakazem rycerki, a ciągłym pragnieniem brodacza. - Ja zajęłam się końmi... A rankiem znalazłam przewodnika. Ciekawi mnie czy się zjawi - dodała i spojrzała w kierunku drzwi. - Anger, pamiętasz że macie z Gustavem urządzić wspólne modlitwy? - dopytała.
-Tak. Będziemy czekać aż goniec królowej przyniesie wieści, gdzie i kiedy mamy je odprawić.- odparł rosły woj.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 24-02-2018, 19:51   #508
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Panna Oakenfold uśmiechnęła się z zadowoleniem.
- No to dobrze... - pokiwała głową, rozmyślając nad tym co jeszcze muszą dopilnować przed wyruszeniem. Wyglądało jednak, że wszystko co jest potrzebne zostało już przygotowane i byli gotowi wyruszyć. - Chyba już tylko pozostaje nam czekać na trójkę wydelegowaną przez Regentkę. Ciekawi mnie jakie wieści przyniosą - paladynka miała cały czas skupioną minę i rytmicznie stukała palcami o blat stołu. - Zostanie nam już tylko narzucić zbroje i wyruszymy - dodała i oparła się łokciami na stole, podpierając rękami głowę.
Drzwi do gospody otwierały się raz za razem, ku rozczarowaniu Venory w progu zawsze pojawiali się kolejni klienci żądni roztrwonić swoje monety na gorzałę, hazard i kto wie co jeszcze. W końcu jednak czekanie dobiegło końca, a oczom panny Oakenfold pojawił się Arlo, oraz dwoje towarzyszących mu mężczyzn. Pierwszy był odziany po żołniersku. Pod skórzaną kurtką dźwięczał metal jego kolczugi. Był to przeciętnej budowy mężczyzna o szerokich barkach i giętkich nogach. Jego ręce zdobiły liczne tatuaże, a łysą głowę w pół dzielił czarny irokez.

Drugi z towarzyszy Arla był głowę niższy od kompanów. Miał na sobie wygodne ubranie, oraz skórzane bryczesy. Mężczyźni weszli do karczmy bez oręża, ale to nie oznaczało, że są bezbronni. Arlo doprowadził ich do stolika i pokłonił się lekko.
-Na chwałę Cormyru!- powitał Venorę i jej świtę, po czym bez krępacji dosiadł się do ławy.
-To Farafir. Jego umiejętności strzeleckie mogłyby zawstydzić niejednego elfa.- wskazał człeka z irokezem, który skromnie wzruszył ramionami i lekko skinął głową potencjalnym towarzyszom w wyprawie.
-Ten mniejszy to “Szczur”. To człowiek wielu talentów.- Arlo puścił Venorze dyskretne oczko. -Gdzie nasz przewodnik?- spytał prędko i nim służka Helma zdołała odpowiedzieć na to pytanie, drzwi stanęły otworem po raz kolejny a w progu pojawiła się Segrid. Trzeźwa na pierwszy rzut oka i przygotowana do drogi. Krasnoludka miała na sobie Napierśnik o charakterystycznym odcieniu metalu, z którego go wykuto. Venora od razu rozpoznała w nim Mithril.

Krasnoluda miała rozpuszczone włosy, które sięgały do połowy jej pleców. Pod tą kaskadą kasztanowych włosów wystawała tarcza o dziwacznym kształcie przypominającym trzy elementy nałożone na siebie, tworzące w całości coś zbliżonego do kwadratu. U pasa spoczywały jej dwa buzdygany. Pierwszy należał do grupy ciężkich, a drugi był krótszy, lżejszy i poręczniejszy. Na głowie miała dziwaczny hełm, który chronił jedynie policzki skroń i czoło ale odsłaniał twarz i nie chronił tylnej części głowy.
Segrid weszła pewnym krokiem i nie rozglądając się po gościach, od razu ruszyła w kierunku stolika Venory.
-Na cały Morndinsamman…- burknął Dundein na widok zmierzającej w ich stronę przewodniczki. Jej zbroja była cicha i nie krępowała ruchów mimo, że stąpała twardo i ciężko.
-Co za tandetny wystrój…- skomentowała, siadając obok Arla, jak gdyby nigdy nic. -Gotowi?- spytała unosząc brew.
Paladynka spojrzała kątem ona na Dundeina zastanawiając się co też jego reakcja mogła oznaczać, jednak nie zamierzała go teraz o to pytać.
- Witaj Segrid - odezwała się do krasnoludki i wstała z ławy. - To właśnie ona będzie naszym przewodnikiem - skinęła na nią. - A skoro już wszyscy tu jesteśmy to przedstawię zebranych - dodała. -Dundein z Mithrilowej Hali, który jest kapłanem Moradina. Wojowniczka Agness, mag Arlo, łucznik Farafir oraz Szczur - wpominając tego ostatniego, Venora zastanawiała się czemu ktoś może chcieć by tak właśnie go nazywano. Może z czasem będzie miała okazję dowiedzieć się. - My już mamy przygotowane konie. Jeszcze tylko ubierzemy zbroje - dodała i spojrzała na Agness oraz Dundeina. - Zajmie nam to niecały kwadrans. Chodźcie - ponagliła swoich i udali się do pokoju na piętrze.

Przywdzianie pancerza było jak zawsze czasochłonne i gdyby nie pomoc Anger oraz Gustava, to trójka wybierająca się na zwiad mogłaby się nie wyrobić w jeden kwadrans.
- Powodzenia. Będziemy się za was modlić - powiedziała z powagą Anger, gdy wszyscy byli już gotowi, a Gustav pokiwał głową.
- Dzięki - odpowiedziała Venora i przytuliła kapłankę. - Widzimy się później
- Miej oko na naszą akolitkę - mruknął Gustaw i poklepał Agness po ramieniu.
- To na nią trzeba uważać - odparła ex kultystka, z mrugnięciem oka skierowanym do rycerki. - Gdzie nie pójdzie to wpada w kłopoty
- Taki już mój żywot - westchnęła teatralnie Venora. -[i] Chodźmy zanim pozostali zaczną się niecierpliwić.
Zbrojni opuścili izby i wrócili do sali biesiadnej gdzie byli oczekiwani.
- Ruszamy - powiedziała Venora, spoglądając po nowych towarzyszach.

24 dzień opadania liści. Skrzyżowanie traktu. Wioska Iern.

Pogoda wybitnie nie sprzyjała Venorze i podróżującej z nią grupie. Niebawem po opuszczeniu Espar w mroku nocy, już musieli się zatrzymać przez szalejącą w okolicy burzę. Całe szczęście Arlo potrafił dzięki swej magii stworzyć ciepłą i przytulną chatę, w której każdy znalazł dla siebie kawałek miejsca, a i konie mogły się schować. Segrid nie omieszkała komentować fatalnej decyzji o wyruszaniu nocą i konsekwencjach tego. Grupa przenocowała burzę i ruszyła niedługo przed świtem w dalszą drogę, kiedy tylko zrobiło się widno. Burza jednak nie odpuszczała i choć przebyli spory kawał drogi, ulewny deszcz nie odstępował ich na krok.
Po dwóch dniach uciążliwej wędrówki Segrid wskazała ręką oddaloną wioskę, na wzniesieniu, tuż obok skrzyżowania królewskiego traktu.
-Spędzimy tam noc, jeśli górale wpuszczą nas do stodoły!- krasnoludka musiała krzyczeć by jadący za nią osobnicy ją dobrze usłyszeli. Niewielka osada na wzniesieniu u podnóża północnej części Burzowych Rogów na pozór zdawała się wyludniona. Z kilkunastu domów tylko trzy zdawały się być zamieszkane, a przynajmniej tylko w nich świeciło się światło, a z komina ulatniał się dym.

Rozdział XI: Wielkie bitwy i ich bohaterowie.

Zdobyte doświadczenie: 17 000 PD
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 25-02-2018, 10:54   #509
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

-Jest stodoła!- krzyknęła Segrid wskazując drewniany budynek oddalony o kilkadziesiąt metrów. Wiatr zacinający od północy chłostał podróżników zimnymi kroplami deszczu po twarzach. Ich ubrania były kompletnie przemoczone, ale Venora była pewna, że wieśniacy zrozumieją powagę ich misji i wspomogą udostępniając miejsce przy piecach.
Grupa wjechała między pierwsze domy i panna Oakenfold nagle poczuła silną aurę złej energii w jednym z domów.
-Zapytam w tym gospodarstwie! Może pozwolą nam przenocować w stodole!- [/i]- krzyknęła krasnoludka, zsiadając z końskiego grzbietu. Pozostali poszli w jej ślady schodząc ze zmęczonych wierzchowców. Górska przewodniczka zapukała głośno w drzwi, czekając cierpliwie na to aż ktoś jej otworzy.
Venora tak jak i reszta, ruszyła za przewodniczką, ale nie spuszczała spojrzenia z tego jednego domostwa, z którego czuła negatywną energię. W tym momencie nagle przestało jej tak bardzo przeszkadzać przemoczenie.
- Tam czai się coś złego - powiedziała poważnym tonem do stojących najbliżej niej Dundeina i Agness. - Bądźmy ostrożni...

-Coś złego to się stanie jak w końcu się nie wygrzejemy i nie osuszymy naszych łachów!- odparł krasnolud, lecz Arlo nie zbagatelizował słów Venory i od razu do niej podszedł.
-Co czujesz?- spytał, wycierając spływające po twarzy krople deszczu i tak namoczonym rękawem swej szaty.
- W budynku jest bardzo silna aura zła - odparła mu Venora mrużąc oczy by skupić się bardziej na niej. - Jak obecność istoty o silnej aurze... Albo odprawiano jakieś rytuały... Może wybuch negatywnej energii... Musiałabym podejść bliżej by dokładnie to opisać - wyjaśniła. Arlo nawet chwilę się nie zastanawiał. Mag ujął swój kostur oburącz jakby szykował się do ewentualnej walki i ruszył energicznym krokiem w kierunku wskazanego domostwa. Venora była zaskoczona jego szybką reakcją, ale nie zamierzała go puścić samego i natychmiast za nim ruszyła. Stara chata zbita z desek miała zabite solidnymi gwoździami okiennice.
-Drzwi są otwarte…- skomentował lekko je uchylając. Mężczyzna upewnił się, że Venora jest gotowa na walkę i pchnął barkiem drzwi do środka. Ich oczom ukazała się zrujnowana kuchnia i sąsiadująca z nią izba. Przez dziurawy dach ciekła woda, a w środku wyglądało jakby przeszedł tędy awatar Talosa.

Venora zamknęła oczy skupiając się na wyczuwaniu negatywnej energii. Ślady obecności złej istoty były dosłownie wszędzie. Na ścianach, na suficie oraz na klepisku. Przypominały plamy oraz ślady kroków. Panna Oakenfold czuła potęgę istoty, która tutaj przebywała.
-I co?- dopytywał Arlo.
- Niedawno przywołano tu demona... Może diabła - Venora otworzyła oczy i przyjrzała się miejscu gdzie wyczuwała owe "ślady kroków". - Trzeba przeszukać to miejsce... Wypytać mieszkańców... Muszą coś wiedzieć - dodała z przejęciem i powoli próbowała podążyć śladem istoty.
-O! Twoja przewodniczka chyba nie dogadała się z gospodarzem…- burknął młodzieniec, zerkając na zewnątrz. Krasnoludka właśnie kopała drzwi, wygrażając się w rodzimej mowie, a Dundein korzystając z okazji obejmował ją w pasie, próbując odciągnąć od drzwi.
Paladynka po chwili spędzonej na przyglądaniu się śladom, zauważyła, że wyglądały one jakby ktoś kręcił się bez większego sensu po ścianach, suficie i podłodze.
- Poproszę Szczura by przeszukał to miejsce - mruknęła pod nosem i uniosła głowę spoglądając na maga. - Czy w razie problemów z dogadaniem się z nimi, jesteś w stanie wyczarować domek? - dopytała podchodząc do niego.
-Tak, oczywiście.- odrzekł ze spokojem. -Trzeba ostudzić zapał tej krasnoludzicy, bo sprowadzi nam na głowę kłopoty…- pokręcił głową z zakłopotaniem.

- Przydałoby się wylać na nią wiadro zimnej wody. Choć z drugiej strony tak jesteśmy przemoczeni, że to nic by nie dało - westchnęła panna Oakenfold. - Wracajmy zanim Segrid wystraszy pozostałych tu mieszkańców. Spróbuję coś z tym zrobić. Chodź - dodała i niechętnie wyszła na zewnątrz.
Świadomość, że Arlo może wyczarować im nocleg również na tą noc była pokrzepiająca. Z resztą gdy pierwszego dnia użył tego zaklęcia i zaprosił ich do magicznego domku to Venora była pod nie małym wrażeniem i bardzo jej wtedy to zaimponowało. Wtedy też odczuła jak przydatnym kompanem był czarodziej. Aż zaczęła się zastanawiać co Arlo pokaże gdy konieczna będzie walka. Złapała się na tym, że wyczekuje tego momentu.
Po sprawdzeniu problematycznego miejsca Venora uspokoiła się. Wraz z magiem wrócili do pozostałych.
- Segrid nie możesz grozić ludziom w ich domach - pouczyła ją paladynka. - Zróbcie miejsce... - dodała i podeszła do drzwi. Zapukała w nie donośnie. - Wiem, że boicie się - powiedziała do futryny. - Jestem paladynem Helma. Mogę wam pomóc.
-Ja dobrze wiem, co mogę a czego nie mogę!- fuknęła krasnoludka. -Ten obszczymur kazał mi spieprzać pod ziemię i nazwał brodatą suką!- wyjaśniła powody swoich nerwów. Na pukanie w drzwi nikt nie raczył Venorze odpowiedzieć, a po krótkiej chwili mieszkańcy pogasili światła udając, że nikogo nie ma w domu.

-Dobra, chodźcie tam, po za obręb wioski. Tam wyczaruję nam miejsce na nocleg.- czarodziej wskazał palcem szczyt wzniesienia, po czym ruszył tam jako pierwszy. Rzucanie przyzywającego zaklęcia trwało kilka chwil i nic nie mogło przerwać koncentracji Arla. Młodzieniec energicznie wymachiwał rękami rysując dłońmi dziwaczne wzory w powietrzu, a jego inkantacje brzmiały niczym tajemnicza ballada w nieznanym nikomu języku. Nagle błoto pod ich nogami zaczęło lekko drżeć i bulgotać aż w końcu spod rozmokłej ziemi powyłaziły na wierzch kamienie. Duże, małe, średnie, te owalne, oraz z ostrymi krawędziami. Magia Arla złączyła je tworząc ściany i podłogę domu, a po chwili domek był już gotowy.
-Wchodźcie, wchodźcie!- zachęcał ich mag. Kiedy już wszyscy weszli do środka, czarodziej rzucił kolejne zaklęcie i po chwili Venora ujrzała w strugach deszczu humanoidalne kształty, po których spływały krople deszczu.
-Przynieś mi drewno na opał.- polecił przyzwanemu służącemu, zamknął drzwi i zdjął przemoczoną do cna szatę. Arlo cały drżał z zimna, lecz nie narzekał. Pozostali również pozbyli się części swoich ubrań. W końcu po jakimś czasie w magicznie stworzonej chacie rozległo się pukanie.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 25-02-2018, 17:02   #510
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Najbliżej drzwi siedział Szczur. Wychudzony i bezzębny jegomość otworzył drzwi i stał tak chwilę nieruchomo przyglądając się gościowi. Mężczyzna był pewny, że to niewidzialny sługa Arla wrócił z drewnem na opał, lecz ku jego zdziwieniu było to małe dziecko. Chłopak miał najwyżej dziewięć lat. Jego piżama była cała przemoczona, a bose stopy poranione od kamieni i żwiru. Stał tak w strugach deszczu patrząc na Szczura, a szpieg Khaliego nie mogąc się nadziwić gapił się na chłopca.
-Ej…- w końcu zawołał pozostałych. -Jest tu jakiś dzieciak…- wyjaśnił.
Na te słowa Venora natychmiast skierowała spojrzenie w stronę drzwi. Zaraz też odłożyła trzymany w rękach element swojej zbroi, która zaczęła już z siebie ściągać. Ruszyła do wyjścia i gdy zobaczyła dziecko zrobiła współczująca minę.
- Wejdź - zachęciła chłopca. - Jak ci na imię? - zapytała przyjaznym tonem głosu.
-Musicie stąd odejść!- krzyknął chłopiec. -Oni was zabiją! Wszystkich was zabiją! Uciekajcie stąd! Uciekajcie już!- niespodziewanie dostał ataku paniki, krzycząc na całe gardło.
Panna Oakenfold zmarszczyła brwi zmartwiona strachem dziecka.
- Chodź... - powtórzyła i wyciągnęła rękę by położyć dłoń na jego ramieniu. A gdy to zrobiła użyła swojej błogosławionej mocy by uleczyć pokaleczone stopy chłopca. Po tym pociągnęła go do wnętrza magicznego domu, by Szczur mógł w końcu zamknąć drzwi. Wtedy przyklejając na jedno kolano spojrzała dziecku w oczy.
- Opowiedz dokładnie co tu się dzieje. Możemy wam pomóc - zapewniła.


-Nie wolno mi z wami rozmawiać. Oni wszystko słyszą. Oni są wszędzie i wszystko słyszą! Oni was zabiją jeśli nie odejdziecie! Słyszysz! Musicie uciekać! Uciekajcie już!- chłopiec stracił przytomność i tylko refleks Venory uratował go przed upadkiem na twardą podłogę. Panna Oakenfold złapała chłopca w ostatniej chwili.
-Co tu się do kurwy nędzy wyprawia…- syknęła Segrid widząc całą scenę.
-Jesteśmy tu bezpieczni?- spytał łucznik z irokezem. -Czy ten dom jest w stanie nas uchronić?- dopytał.
-To tylko kamienie i trochę drewna.- odparł Arlo. -Burza go nie zrujnuje ale jeśli coś większego naprze na ściany, to po prostu się zawalą.- wzruszył ramionami.
-Szczeniak jest wycieńczony. Wygląda jakby nie spał od wielu godzin.- krasnoludka pochyliła się nad dzieckiem oceniając jego stan.
-Co robimy teraz?- spytała Agness.

Paladynka trzymając chłopca na rękach wstała i podeszła do jednej z prycz, przy którym leżały już jej tobołki. Położyła na nim dziecko i stanęła przy nim ze skrzyżowanymi na piersi rękami.
- Zwykle to dzieci okazują się być najbardziej dzielne w takich miejscach - skomentowała ze smutkiem Venora. - Oczywiście zostajemy. Musimy odpocząć. Ja będę czuwać, żeby nie zaskoczyło nas nic - dodała.
-Co ten dzieciak do cholery wygadywał?- Farafir stanął obok przyglądając mu się uważnie. -Kto niby wszystko słyszy? Jakieś duchy, czy co?- pokręcił nerwowo głową.
-Może spróbuję raz jeszcze pomówić z mieszkańcami wioski?- zastanawiał się Arlo. Drzwi do chaty powoli się otwarły a kompani ujrzeli delikatne zarysy przyzwanej przez maga istoty, która przyniosła trochę drewna na opał.
-Włóż do kominka.- polecił mag i po chwili drewno było już tam, gdzie powinno. Młodzieniec podszedł tam i wypowiedział kilka fraz inkantacji, a po chwili z jego dłoni wystrzelił jaskrawy płomień, który osuszył drewno i zajął je ogniem.
-Ciepło już mamy. Przynieś więcej.- polecił służącemu.
- Z tym widzeniem wszystkiego może być przesadzone - stwierdziła Venora. - Z Arlem przyjrzeliśmy się jednemu z domów. Ktoś tam mógł odprawiać rytuał przyzwania demona, może diabła. Ślady wydają się być świeże - wyjaśniła i spojrzała na maga. - Wątpię, żeby chcieli coś powiedzieć... Ale w sumie to teraz mamy tu czyjeś dziecko. Może to zachęci do mówienia kogoś z wioski - pokiwała głową i podniosła z podłogi ten element zbroi który wcześniej zdążyła zdjąć, a teraz na powrót musiała założyć. - Agness pójdziesz z nami. Reszta tu będzie czekać aż wrócimy. Gdyby coś się złego zaczęło dziać to użyję czaru światło, żeby was ostrzec

Agness skinęła głową i zabrała ze sobą swój buzdygan oraz tarczę, po czym wyszła na deszcz za Venorą i czarodziejem. Trójka towarzyszy skierowała swoje kroki do najbliższej chaty, do której przylegała największa w osadzie stodoła. Pogaszonego wcześniej światła nikt nie zapalił ponownie i mieszkańcy owej chaty nie mieli zamiaru chyba zmieniać tego stanu rzeczy.
Silny wiatr i deszcze nie ustępowały ani na chwilę.
-Mam wyważyć drzwi?- spytała Agness uśmiechając się blado.
- Spróbujmy podejść od stodoły. Zwykle te nie są zamknięte i w żaden sposób zaryglowane - powiedziała paladynka, niechętna by wchodzić siłą do czyjegoś domostwa. - Już kiedyś byłam w podobnej wiosce. Mieszkańcy byli zastraszeni przez zbirów i przewodzącemu im smoczydłu
-A ci są zastraszani przez kogo?- wtrącił się Arlo.
- Myślisz, że tamci powiedzieli mi w czym problem? - westchnęła Venora. -Dopóki nie wpadłam na to smoczydło to nie wiedziałam.
Agness podeszła do wielkich, drewnianych wrót do stodoły. Faktycznie wystarczyło tylko odsunąć spory kamień trzymający je w bezruchu.

Podmuch wiatru wyrwał z rąk Agness odrzwia, które z hukiem uderzyły o ścianę. W środku śmierdziało sianem oraz bydłem. Trójka podróżników weszła do środka, lecz nie było tu żadnych zwierząt. Nie było tam nawet śladu kota, czy innego zwierzęcia domowego.
-Wszystko zarżnęli?- spytała exkultystka, zerkając przez ramię na Venorę.
- Albo ktoś im zabrał wszystko - zasugerowała panna Oakenfold. Po rozejrzeniu się nie dostrzegli drzwi które prowadziłyby stąd wprost do domostwa, na co paladynka liczyła widząc że budynki się ze sobą stykają. - Spróbujemy jeszcze z jednym domem, jak nie otworzą to skorzystamy z twojej sugestii, Agness - powiedziała i wyszła pierwsza ze stodoły.
Po przejściu odcinka dzielącego jeden dom od drugiego, Venora zatrzymała się przed drzwiami i zapukała w nie.
- Porozmawiajcie z nami. Przyszło do nas jedno z dzieci z tej wioski z ostrzeżeniem - powiedziała do drzwi. Echo jej krzyku zostało szybko zagłuszone przez hulający między chatami wiatr. Venora już powoli traciła cierpliwość, a Agness tylko czekała na rozkaz.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172