Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2018, 15:35   #571
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Bo to symbole przelanej krwi oraz odebranego życia w imię czego?- wzruszył ramionami. -To przeszłość Venoro. To już przeszłość.- rzekł.
- Przelanej krwi... - powtórzyła po nim, powoli i cicho wypowiadając słowa, jakby chciała dotrzeć do sedna tego co to znaczyło. Znów popatrzyła na miecz, którego widok wywoływał emocje, jakby za nim tęskniła, jakby widziała go po długiej i trudnej rozłące. Spuściła głowę i usilnie starała się przypomnieć to, co chyba tak naprawdę starała się zapomnieć. Przynajmniej tak to wyglądało z wypowiedzi Arla. Podniosła spojrzenie na niego i objęła jego ramię.
- Jesteśmy tu sami? W tym zamku? Tylko ja, ty i... Kala? - zdrobnienie imienia dziewczynki brzmiało jej bardziej odpowiednio. - Ten zamek jest nasz?
-Tak. To nasz zamek, choć nie jesteśmy tu sami. Jest sporo służby, ogrodnicy, koniuszy, kucharze, sokolnik, nauczyciele małej i zarządcy.- wyjaśnił, niewzruszony zanikiem pamięci swojej kobiety.
To brzmiało jak całkiem spory sztab ludzi, który im usługiwał.
- Czy mam tak często? - zapytała. - Zapominam, ale wraca mi pamięć, prawda? - zapytała go z nadzieją w głosie.

Arlo przytaknął lekko głową i objął Venorę w talii.
-Czasami zapominasz, czasem budzisz się w nocy z krzykiem, wracając w koszmarach pamięcią do przeszłości. Wolę ci przypominać, niż uspokajać. To znacznie łatwiejsze…- odparł. -Chodźmy na zewnątrz. Jest piękna pogoda, szkoda marnować dnia na spacery po katakumbach.- zaproponował.
To nie brzmiało dobrze i Venora odniosła wrażenie, że dla niego było to jeszcze trudniejsze do zniesienia niż dla niej samej. Odetchnęła ciężko, wahając się czy pytać go o coś jeszcze.
- Katakumby? - zdała sobie sprawę z tego co powiedział. - Ktoś jest tu pochowany? - zapytała nim pomyślała czy warto wiedzieć.
-Tak, dwoje twoich najstarszych braci.- odpowiedział. -Chciałaś by rodzina była pochowana w jednym miejscu.- odrzekł ze zmieszaną miną, jakby spodziewając się żalu i smutku w reakcji Venory.
Owszem poczuła smutek, ale bardziej z powodu tego, że nie pamiętała ich. Owszem kojarzyła, że ma rodziców, braci, ale nie potrafiła określić nic więcej, nawet tego czy ci spoczywający w grobach byli jedynym jej rodzeństwem, ani gdzie są jej rodzice.
- Możemy pójść do nich? - poprosiła.

-Możemy, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Zawsze wpędza cię to w zły nastrój…- stwierdził Arlo.
Venora zdecydowała się zdać na jego ocenę. Znał ją przecież lepiej niż ona sama siebie, szczególnie teraz. Pokiwała głową, zgadzając się z jego decyzją.
- Jak umarli? - zapytała nie mogąc się powstrzymać przed tym by tego się dowiedzieć.
-Tak jak i ty kilka razy.- odparł niespodziewanie. -W boju, służąc niby wyższym celom.- zamilknął i dał jej czas na przetrawienie tej informacji.
Venora uniosła brwi w zdumieniu przyglądając się jego twarzy, chcąc dopatrzeć się żartu może metafory. Ale on był poważny. Wydawało jej się, że umiera się raz, a dobrze i po tym jest koniec. Otworzyła usta chcąc zapytać jak to możliwe, ale zamiast tego odwróciła się i popatrzyła na Pożogę leżącą w wyciągniętych ramionach pięknej zbroi. Z wysiłkiem próbowała przypomnieć sobie. Przymknęła oczy.

Wizja przyszła niespodziewanie, było jak błysk pioruna na ciemnym, bezgwiezdnym niebie, który na krótką chwilę rozjaśnił horyzont by zaraz znów ustąpić ciemnościom. Wspomnienie było krótkie, ale wyraziste. Potężna istota, roztaczająca wszędzie energię zła, zamachnęła się olbrzymim toporem i wbiła go prosto w jej pierś. Ostrze przedarło się bez większego oporu przez płytę napierśnika i strzaskało jej doszczętnie klatkę piersiową. Był ból, a po nim ciemność i nic więcej. Venora szybko otworzyła oczy. Odruchowo położyła dłonie na swojej piersi, czując na niej ucisk i dziwną duszność. Nawet na krótką chwilę poczuła metaliczny smak krwi w ustach. Nerwowo rozejrzała się po pomieszczeniu. Teraz stało się ono dla niej podobne do tego, w którym ją zabito. Tam też były katakumby.
- Wyjdźmy stąd - nagle zapragnęła wydostać się z tego miejsca.
Arlo skinął głową i ruszył przodem, wyprowadzając Venorę w kierunku schodów, a następnie na górę. Po chwili dotarli na parter, gdzie wszystko lśniło i imponowało kunsztem wykonania. Bez wątpienia było tu znacznie przyjemniej niż tam na dole. Venora nerwowo łapała powietrze, by zwyciężyć z doskwierającymi jej dusznościami.
-Wiem, że to co czujesz nie jest dla ciebie łatwe i przyjemne. Ale niebawem to minie.- oznajmił kładąc ręce na jej ramionach.

Czarnowłosa przytuliła się do niego, kryjąc twarz w połach jego szaty. Ciepło jego ciała i cierpliwy ton głosu uspokajały ją. W końcu zaczęła normalnie oddychać, choć ucisk na mostku nadal całkiem nie minął.
- Opowiedz mi proszę o Kali - szepnęła, chcąc posłuchać dla odmiany o czymś przyjemnym.
-Mała ma siedem lat. Poczęliśmy ją, kiedy jeszcze byliśmy na usługach królestwa. Kiedy ją urodziłaś nasze życie zmieniło się diametralnie. Za zasługi królowa podarowała nam tytuł szlachecki oraz przyznała ten zamek.- opowiadał powoli kierując kroki w stronę ogrodu.
-Mała szybko się uczyła i chłonęła świat. Od zawsze była dla ciebie wszystkim.- mówił to uśmiechał się lekko pod nosem. -Nigdy nie chorowała, nigdy nie sprawiała problemów. Potrafi czytać magiczne słowa, a szabla trzyma się jej małej rączki jakby urodziła się szermierzem.- opowiadał z fascynacją. -Zwierzęta jej się nie boją, a służba kocha ją tak mocno jak my.- spojrzał Venorze głęboko w oczy.
Faktycznie słuchanie o córce było kojące. Czarnowłosa mimowolnie uśmiechnęła się, a serce wypełniło się dumą jaką czuła za każdym razem, gdy temat schodził na małą Kalasir. Venora miała małe wrażenie jakby wspominane przez Arla wydarzenia były dla niej na wyciągnięcie ręki, ale nadal znajdowało się za jakąś barierą.
~ Wdała się we mnie ~ sparafrazowała w myślach słowa swojego ukochanego.
- I nie ma koszmarów? - dopytała nagle zmartwiona tym właśnie tym, że była tak do niej podobna.

-Nie. Wręcz przeciwnie. Ludzie z wioski przychodzą do zamku, bo obecność małej leczy choroby duszy. Ty jesteś jedynym wyjątkiem i nie potrafisz czerpać energii, którą mała emanuje. Przestudiowałem wiele ksiąg, ale żadna nie jest w stanie wyjaśnić tego co dzieje się z naszą córką.- wytłumaczył Arlo.
- Ważne, że nie dręczy jej to co mnie - odetchnęła z ogromną ulgą. Nie zmartwiło jej, że sama nie może poczuć błogosławieństwa jakie roztaczała Kalasir, bo gdyby był choćby najmniejszy cień tego, że w zamian za uleczenie jej duszy "szaleństwo" przeszłoby na małą... Venora nigdy by na to nie pozwoliła. - Nie powinna być sama, powinna mieć rodzeństwo - rzuciła bez namysłu, gdy w głowie pojawiła się jej myśl, że tak właśnie jest najlepiej, jakby na własnej skórze tego doświadczyła. Ale zanim mag mógł na to jakkolwiek zareagować, nagle zmieniła temat. - Co zrobiliśmy dla królowej? - zaintrygowało ją co było tak ważne, że w zamian otrzymali to wszystko co ją w tej chwili otaczało.
-Rozbiliśmy wszystkie znane nam komórki Kultu smoka w Cormyrze. Udało nam się przywrócić równowagę natury w Tilvertoon, które od kilku lat rozkwita na nowo. Twój oddział zwyciężył w bitwie z mrocznymi elfami, w południowo zachodniej części Cormanthoru. Z pomocą Silwera ścięliśmy łby pięciu wrogich królestwu smoków.- wyliczał bez większego namysłu. -Ale to było jeszcze przed narodzinami małej.- dodał. -Od czasu jak pojawiła się na świecie odłożyłaś swój miecz oraz zbroję i zamieszkaliśmy tutaj.-
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 10-05-2018, 11:52   #572
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Nazwa "Cormyr" brzmiała dla Venory jak dom, do którego chce się wracać i chronić. To co mówił mag było krótkim i szybkim streszczenie wydarzeń, ale w miarę jak je wymieniał, Venora czuła ogrom wysiłku i trudu jaki to wszystko ich kosztowało. Ją i Arla. Kojarzyła, że z Tilvertoon działo się coś bardzo, bardzo złego, ale nie mogła określić co konkretnie. Skoro jednak teraz rozkwitało to chyba było warto przelewać krew? Od tych rozmyślań aż głowa ją rozbolała. Potarła palcami skronie.
- Kim jest Silwer? - spytała.
-To stary przyjaciel, którego poznaliśmy podczas jednej z wypraw. Jest łowcą smoków i kilka razy nasze cele łączyły nam drogi.- wytłumaczył krótko.
-Panie. Wszędzie was szukam.- głos półelfa zadudnił za ich plecami. Kamerdyner niósł puchar z winem, który Arlo zażyczył sobie dobre kilka minut temu.
-Wybacz mi. Pokazywałem Venorze zbrojownię.- wyjaśnił, uśmiechając się lekko. Półelf nalał wina do pucharów i podał je swym chlebodawcom. Przyglądając się mu czarnowłosa zastanawiała się czy to co jej dolegało było jawne i wszyscy, włącznie z jej córką wiedzieli o jej snach i zanikach pamięci.
-Przypilnuj by mała chwilę odpoczęła, zjadła i niech powoli zaczyna nauki czytania.- nakazał mag, a półelf od razu pokłonił się i odszedł wykonać polecenie.

-Co chcesz jeszcze wiedzieć?- spytał zerkając kątem oka na ukochaną.
Venora powiodła spojrzeniem za lokajem. Upiła wina, bo od tego ciągłego wypytywania o wszystko zaschło jej w gardle.
- Mamy jeszcze jakiś przyjaciół? - pytanie wydało jej się dziwne dopiero gdy je wypowiedziała, ale mimo to popatrzyła na niego czekając na odpowiedź.
-Mamy wielu przyjaciół, lecz większość towarzyszyła nam w wyprawach. Rzadko nas odwiedzają, ponieważ ciągle żyją życiem awanturników.- wzruszył ramionami.
- Aha - podsumowała to. Zaraz pojawiło się w jej głowie inne pytanie, związane z tym. - Nie brakuje ci tego? Jesteś tu szczęśliwy? - popatrzyła mu w oczy ze szczerą troską wymalowaną na jej twarzy.
-Tak. Od dawna namawiałem cię na porzucenie takiego życia. Od dawna namawiałem cię na wybudowanie domu i zaprzestanie tego ryzykownego żywota poszukiwacza przygód.- wzruszył ramionami kolejny raz.
Zrobiło jej się ciepło na sercu kiedy tak jej to wypominał. Ale też nie rozumiała samej siebie. ~Jak mogłabym się wzbraniać przed tym życiem? ~ pomyślała z pretensją do skierowanej do nikogo innego jak do swojej osoby. Arlo na pewno wiedział.
- Czemu się tyle czasu nie chciałam się na to zgodzić? - spytała, a w jej tonie było czuć zdumienie na własną głupotę.

-Bo najbardziej na świecie miłowałaś Helma. Do czasu aż ujrzałaś pierwszy raz swoją córkę…- odparł i dał jej chwilę na przemyślenie jego słów. Arlo uśmiechnął się i upił kilka łyków wina.
- Oh... - westchnęła ciężko, bo wspomnienie o tym z jakiegoś powodu przypomniało jej o olbrzymich rozterkach. Coś podpowiadało jej, że w głębi duszy nadal się to w niej kotłowało. Oczywiście wiedziała, że Helm jest bogiem i było to dla niej oczywiste nawet bardziej niż uczucie jakim darzyła Arla. Ale było w tym coś więcej. Coś bardzo silnego łączyło ją z tym potężnym bytem. Co chyba było absurdalne...
Venora zmarszczyła brwi, nagle łącząc to odczucie ze wspomnieniem Arla, że wiele razy umierała. Wtedy było to dziwne i niezrozumiałe. Nadal było. Ale może?
- Skoro umierałam, to dlaczego nadal tu jestem z wami? Jakim cudem żyję? - wbiła znów wyczekujące spojrzenie w oczy blondyna. - Bo ja żyję, prawda? - dodała nagle, czując zimny dreszcz na plecach, gdy pojawiła się obawa, że mogła być istotą z rodzaju nieumarłych, na przykład wampirem. Oczywiście od razu sama wykluczyła to po tym jak chodziła bez obaw w pełnym słońcu po zamkowym ogrodzie. Ale już taki licz chyba nie miałby przed tym oporów. Venora z obawą spojrzała na własne ręce, dopiero teraz się im tak naprawdę przyglądając.

Skóra jej dłoni była zdrowa i delikatna. Od dawna jej ręce nie parały się ciężką pracą, ani trzymaniem oręża. Venora widziała gołym okiem, że nie jest to dłoń nastolatki. Zdała sobie sprawę, że nawet nie wiedziała ile ma lat, ale jej refleksje przerwał głos Arla.
-Zawsze otaczałaś się zdolnymi osobnikami. Kapłani potrafią przywrócić ciało do żywych, odzyskując jego duszę.- wyjaśnił.
Coś w tym co mówił nie do końca jej się zgadzało, ale nie miała pojęcia co. Zakryła dłońmi twarz, chcąc sobie w ten sposób pomóc w przypomnieniu. Ale nie miała podstaw by mu nie wierzyć, że było tak jak mówił Arlo. Opuściła ręce i znów przylgnęła całą sobą do ukochanego.
- Czemu mnie ożywiali? - dopytała jeszcze. - Ty im kazałeś, tak? - uśmiechnęła się do niego czule. Przyszło jej to na myśl, bo sama właśnie tak by zrobiła gdyby krzywda stała się jemu. - A ja głupia, później znów szłam w bój niwecząc te wysiłki... - wywnioskowała, kręcąc głową. - Muszę same zmartwienia ci przynosić... - stwierdziła przepraszająco.
-Kiedyś.- odpowiedział błyskawicznie Arlo. -Na szczęście zrezygnowałaś z takiego życia i jedyne zmartwienie jakie mi przynosisz to jak sprostam twoim żądzom, kiedy wypijesz zbyt wiele wina…- dodał z szerokim uśmiechem.

Na te słowa Venora nieco zarumieniła się na bladych policzkach, ale zaraz odwzajemniła uśmiech i obejmując go za szyję, pocałowała czule w usta. Czuła się szczęśliwa w jego obecności i uważała, że ma niezwykłe szczęście, że z nim jest.
- Chodźmy od razu z Kalasir na plażę, proszę - powiedziała i wbiła w jego oczy swoje spojrzenie.
Arlo przyglądał się krótką chwilę Venorze, po czym w końcu skinął jej głową.
-Dobrze. Zaczekaj tu na mnie chwilę. Pójdę po nią.- rzekł i od razu ruszył w drogę.
Czarnowłosa bardzo ucieszyła się, nie mogąc się doczekać, aż spędzi czas z małą. Liczyła też że właśnie ona pomoże jej szybciej odzyskać pamięć. Czekając aż mag wróci z ich córką, Venora podeszła do wiszących na ścianach obrazów i zaczęła im się przyglądać z bliska. Blondyn wspominał, że zamek dostali w zamian za zasługi dla królestwa.
~ Ciekawe czy te miecze to pamiątki tamtych bitew ~ zastanowiło ją, wspominając całą ścianę, tam na wyższym poziomie, obwieszoną mnóstwem rozmaitego oręża.

Chwile refleksji przerwało jej pojawienie się Arla i ich córki. Uśmiechnięte dziecko rzuciło się znów na ręce matki, czule obejmując szyję Venory. Było to dziwne uczucie, gdyż Kalasir zdawała się miłować rodzicielkę ponad wszystko inne, a Venora nie mogła przypomnieć sobie nic związanego z jej narodzinami, dorastaniem czy czymkolwiek innym. A to wprawiło ją w ogromne poczucie winy i już by uroniła łzy, ale powstrzymała się, w duchu pocieszając się, że ten okropny brak pamięci minie jej. Bo wierzyła ukochanemu.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 13-05-2018, 15:50   #573
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Mamo! Nie muszę się dzisiaj uczyć?!- spytała uroczym, piskliwym głosikiem dziewczynka.
-Dzisiaj nie musisz…- odparł Arlo kręcąc nieznacznie głową, ale uśmiech na jego twarzy świadczył, o tym że nie wini dziecka za brak chęci do spędzania pięknego popołudnia na naukach.
Venora objęła mocno dziewczynkę i pocałowała ją w czoło. Przynajmniej jej niechęć do siedzenia nad książkami była przyjemnie znajoma.
- Tak, dziś spędzimy dzień na plaży. Tak jak chciałaś - powiedziała do małej i spojrzała na czarodzieja. - Konie będą nam potrzebne? - zapytała go.
Arlo spojrzał przez okno na bezchmurne niebo i tylko pokręcił głową.
-To niedaleko, za wzgórzem.- wyjaśnił.
- To weźmiemy tylko przekąski z kuchni oraz koc - ta krótka wycieczka cieszyła kobietę prawie jak szykowanie się na daleką wyprawę. - Chodźmy, nie ma co tracić więcej czasu - dodała pogodnym tonem.

~***~



Niespełna godzinę później rodzina spacerowym krokiem dotarła na miejsce. Venora ufając swemu ukochanemu dała się prowadzić aż do samej plaży. Panowały tutaj piękne widoki. Wszędzie wokół było zielono od soczystej trawy, na której pasło się kilkanaście krów, a od pastwisk do morza dzielił ich pas piętnastometrowej, piaszczystej plaży. Morska bryza chłodziła kojąco. Kal od razu pobiegła w kierunku falującej wody. Arlo odprowadził ją wzrokiem i w końcu spojrzał na ukochaną.
-Ja taki żywy nie byłem w dzieciństwie. Biegałem tylko jak uciekałem przed miejskimi strażnikami lub kiedy starsi na ulicy chcieli mnie pobić…- skomentował uśmiechając się pod nosem ze wspominek.
Venora już zrobiła krok by podążyć za małą, ale zawahała się widząc, że jej partner pozwala Kal iść samej do wody.
- Pewnie to też ma po mnie - odpowiedziała mu z mieszaniną zadowolenia i smutku, że pamięć o córce jej wciąż nie wracała. Kobieta cały czas stała w gotowości by ruszyć dziecku na pomoc. - Chyba nie powinna sama się pluskać... Fala mogłaby ją podciąć i... - stwierdziła z troską.

Arlo uniósł rękę by uspokoić gestem Venorę.
-Nie martw się na zapas.- skomentował uśmiechając się nieustannie. -Mała świetnie pływa. Po za tym jedno moje zaklęcie wyłowi ją z wody w kilka sekund.- oznajmił. -Rozkładaj koc. Otworzę wino.- zmienił temat i sięgnął ręką do wiklinowego kosza, gdzie znajdowało się sporo smakołyków. Był duży i ciężki, ale żadne z nich nie musiało tego taszczyć w rękach, bo blondyn wyczarował magiczny dysk, na który wszystko się zmieściło, nawet torba z kocem i ubraniami na zmianę.
- No dobrze... - kobieta dała się względnie przekonać, ale czujne spojrzenie jakie rzucała w kierunku córki wskazywało, że i tak Kalasir pochłaniała większość jej uwagi. Venora sięgnęła po koc lewitujący na magicznym dysku i potrząsnęła nim rozkładając go. Z pomocą wiatru, do którego ustawiła się tyłem, powoli ułożyła koc i poprawiła jego boki. Usiadła na nim w klęczki i wróciła do przyglądania się jak Kala bawi się w wodzie.
Arlo dzierżąc w dłoni butelkę wina i dwa srebrne kielichy, dołączył do niej na kocu. Samą myślą sprawił, że dysk z koszem zbliżył się do nich, przez co zawartość kosza mieli pod ręką, a fakt że unosił się nad ziemią zapewniał, że nie naleci im piasku w jedzenie.
Było tu niezwykle spokojnie. Wiatr rozwiewał Venorze długie kruczoczarne włosy, a słońce przyjemnie ogrzewało. Szum fal rozbijających się o brzeg był kojący i zachęcał do leniwego wylegiwania się na kocu. Naprawdę chciało się tu być.


~ Moja własna niebiańska kraina ~ pomyślała z błogim uśmiechem, przyglądając się jak Kalasir zbiera muszelki wyrzucone przez fale. ~ Gdybym tylko jeszcze pamiętała... ~ westchnęła i oparła się na ramieniu czarodzieja. Naprawdę chciała się w pełni cieszyć tym co miała, ale brak pamięci skutecznie jej w tym przeszkadzał. Zastanawiała się, czy gdyby jednak została w krypcie to wróciłyby jej szybciej wspomnienia.
- Nadal pamięć mi nie wraca... - przyznała się, gdy polał wino do kielichów. - Czy zdarzyło się kiedyś, żebym zbudziła się nie pamiętając nawet ciebie? - zapytała cicho, nie chcąc by dziecko miało nawet najmniejszą okazję podsłuchać ich rozmowę.
-Nie.- odparł czarodziej. -Na szczęście zawsze mnie rozpoznajesz. Chociaż bywało, że budziłaś się nocą przez swoje koszmary i trudno mi było do ciebie dotrzeć. Nawet potrząsanie niewiele dawało. Dopiero po kilku chwilach odzyskujesz świadomość.- wyjaśnił Arlo.
-Mamo, mamo! Pójdziemy zobaczyć jak udały się połowy rybakom?- krzyknęła Kal, próbując przekrzyczeć szum fal.
Z opowieści czarodzieja wyłaniał się coraz gorszy obraz tego z czym zmagała się ona i jej ukochany.
- Mój stan... Nie pogarsza się, prawda? - spytała z nadzieją, już nawet się na to nie złoszcząc, ale wciąż było jej przykro z tego powodu. Na wołanie córki zareagowała dopiero po chwili. Zupełnie brakowało jej przyzwyczajenia, że ktoś może tak się do niej zwracać. Venora wyprostowała się i uśmiechnęła do małej.

- O tej porze jeszcze są w morzu! - odkrzyknęła dziewczynce. - Później pójdziemy! Dziewczynka nic więcej nie powiedziała i od razu wróciła do malowania patykiem wzorków na mokrym piasku.
-Medycy rozkładali ręce.- Arlo wrócił do tematu. -Nie wiedzą jak zaradzić na utraty pamięci i koszmary. Próbowaliśmy ziół z każdej strony świata. Trzeba się z tym pogodzić.- wzruszył ramionami, nie widząc innej możliwości.
- Może to przez to przywracanie mnie do życia… Taki efekt uboczny - mruknęła w zamyśleniu. Przyłożyła do ust kielich i przechyliła go lekko, upijając przyjemnie słodkiego i lekkiego wina, którego smak przywodził na myśl ciepłe lato. Na jej twarzy pojawiło się zadowolenie i uznanie co do doboru alkoholu.
-Elfie, twoje ulubione…- skomentował pod nosem mag, przyglądając się ukochanej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 13-05-2018, 19:25   #574
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Venora uśmiechnęła się do niego. Sięgnęła wolną dłonią do jego policzka, gładząc go po nim i przysunęła swoją twarz do jego. Kilka razy delikatnie musnęła go ustami smakując i delektując się pocałunkami. Z każdą kolejną chwilą całowała maga coraz czulej i namiętniej, obejmując go za szyję.
- Jestem szczęśliwa, że mam ciebie... Mam was - poprawiła się na koniec, zdając sobie sprawę, że nie są sami. Tym samym opanowała się przed tym by iść dalej w czułościach. Westchnęła, ale rozbawienie malowało się jej na twarzy. - Chyba wino uderzyło mi do głowy... - zaczęła się tłumaczyć.
-Lubię, kiedy wypijesz za dużo wina…- Arlo puścił jej oczko uśmiechając się diabelsko pod nosem.
- Widzę, że lubisz wyzwania... Nic dziwnego, że pomimo wszystkich problemów nadal jesteś przy mnie - mruknęła do niego i pocałowała go czule w usta. Ale na tym się skończyło. Venora dopiła wino z kielicha i wstała z koca, zostawiając na nim naczynie. Lekkim krokiem ruszyła w kierunku dziewczynki. Piasek pod gołymi stopami był miękki, ciepły i aksamitny. Kobieta stanęła przy Kalasir, pocałowała ją w czubek głowy i przyjrzała się malunkom, które mała kreśliła patykiem na piasku.

- Co tam sobie rysujesz? - zapytała ją. Kal rysowała patykiem litery słów, które choć Venorze wydawały się znajome, nie wiele jej mówiły.
-Piszę mamo!- odpowiedziała, przyglądając się ładnie naszkicowanym symbolom. Venora próbowała sobie przypomnieć skąd zna te litery, lecz pustka w głowie była silniejsza.
Zmarszczyła czoło, nieco zirytowana i bezsilna z tego powodu. Spojrzała na córkę.
- A co takiego tu napisałaś? - zapytała ją.
-Nie wiem mamusiu. Kiedyś widziałam ten napis na jednym z twoich listów. To były piękne litery jak listy księżniczek z bajek…- dziewczynka spojrzała w górę, na swoją matkę.
-Bardzo mi się spodobał ten napis i nauczyłam się go pisać.- wyjaśniła rysując przy jednej z liter małe kwiatki i liście, by wyglądał bardziej bajecznie.
- Moich listów? - powtórzyła Venora z niedowierzaniem w głosie. Czuła się zagubiona, bo przecież skoro listy były jej, to powinna móc rozczytać napis. A może to po prostu efekt jej amnezji, przez co nawet nie poznawała znaczenia żadnych liter. Kobieta poczuła dreszcz na plecach. Spojrzała w kierunku czarodzieja.
- Arlo, mógłbyś nam to rozczytać? - poprosiła blondyna, który przyglądał im się siedząc wygodnie na kocu, przy koszyku z jedzeniem, do którego raz po raz zaglądał.

Czarodziej podniósł się ospale z koca i niespiesznie zbliżył się do córki i partnerki. Mężczyzna przyglądał się napisom i pogłaskał Kal po głowie.
-Nie wiem kochanie. Ale wiem, że bardzo ładnie piszesz.- pochwalił córkę -Ile nazbierałaś muszelek?- spytał zmieniając szybko temat.
-Tyle!- pokazała obie otwarte dłonie.
-Aż dziesięć? To jeśli uzbierasz jeszcze raz tyle, to tatuś opowie ci przed snem bajkę o rycerzu i smoku!- obiecał, na co dziewczynka zareagowała entuzjastyczną miną i od razu ruszyła na poszukiwania muszelek na piasku.
Venora z rozczuleniem przyglądała się temu. Pomyślała sobie nawet, że tak naprawdę zależało jej jedynie na odzyskaniu wspomnień dotyczących córki, by mogła w pełni cieszyć się ze spędzania z nią czasu. Bo na razie wciąż nie czuła więzi, co najbardziej ją dręczyło. Spuściła wzrok na znaki wyrysowane na mokrym piasku. Woda powoli zaczynała je rozmywać.
- Mówiła, że widziała ten napis na jednym z moich listów - powiedziała do Arla nie odrywając spojrzenia od piasku.

-Zapomnij o tym.- rzekł chłodno mag. Arlo spojrzał na biegającą po plaży Kal, a gdy upewnił się, że dziewczynka nie patrzy zatarł napis nogą i ruszył w kierunku koca.
Zaskoczył ją tym zachowaniem, szczególnie jego ton głosu. Venora spojrzała za nim pytająco, bo zdała sobie sprawę, że czarodziej mógł ją okłamać i tak naprawdę wiedział co tu było napisane. Już zrobiła krok w jego kierunku łudząc się, że uda się jej wyciągnąć z niego tą informację, ale zatrzymała się. Uznała, że po powrocie do domu przejrzy ich sypialnię, jakiś gabinet i sama spróbuje się dowiedzieć. Na tą chwilę więc odpuściła. Spojrzała za Kalasir i podążyła w jej stronę. Weszła w końcu w zasięg fal, które obmyły jej stopy. Woda była chłodna, ale kobieta nie czuła z tego powodu dyskomfortu.
-Zobacz, w miejscu gdzie fale najdalej się cofają, jest najwięcej muszelek - wskazała małej i wyciągnęła do niej rękę. - Pomogę, ci znaleźć najładniejsze - powiedziała do dziecka i chwyciła jej dłoń. - Będę ciebie trzymać, żeby fale cię nie zabrały, a ty wybierz sobie muszelki - powiedziała z ciepłym uśmiechem.
-Mamo! Ja już jestem duża!- zaprotestowała. -Nie boję się fal!- dodała piskliwym głosikiem.

- Wiem, że jesteś już duża - odparła Venora z rozbawieniem. - Ale przyjemniej jest robić rzeczy z pomocą innych - mrugnęła do niej. - Razem nazbieramy tyle muszelek, że ... tata będzie musiał opowiedzieć nie jedną a dwie bajki - zachęciła ją.
-No dobra!- argumenty Venory wystarczyły i dziewczynka złapała mamę za dłoń. Jej delikatne dłonie były przyjemnie ciepłe i dawały dziwne poczucie swobody oraz niezwykłej beztroski. Dopiero teraz Venora zrozumiała co Arlo miał na myśli wcześniej, gdy opowiadał o aurze ich córki.
To uczucie było przyjemne i chciało się pozostać pod jego wpływem jak najdłużej. Uśmiech Venory poszerzył się i drugą dłonią pogładziła dziewczynkę po policzku.
- No to chodźmy - powiedziała i razem z córką ruszyła głębiej w wodę. Trzymając Kal za rękę razem z nią uważnie rozglądała się w poszukiwaniu skarbów. - O tam, jest różowa - wskazała, gdy stała już w wodzie po kolana. - Chyba będziesz musiała zanurkować - dodała, spoglądając kątem oka na dziewczynkę, która zmoczona była już prawie po pas.
Po jakimś czasie udało im się uzbierać dziesięć muszelek, które oznaczały dla dziewczynki sukces.
-Tatusiu! Mamy! Mamy muszelki!- krzyknęła do zamyślonego Arla.


Czarodziej spojrzał na Kal i uśmiechnął się lekko -Chodź pokaż mi.- polecił. Dziewczynka przybiegła i położyła na kocu wszystkie muszelki.
-Piękne. Jestem z ciebie dumny.- rzekł całując dziecko w policzek.
-Może zabierzesz je do domu?- zaproponował.
-Pójdziemy do wioski zobaczyć?- spytała niespodziewanie Kal. Arlo spojrzał na Venorę i wziął głęboki wdech, pozostawiając prośbę bez komentarza. Kobieta chwilę patrzyła na swojego ukochanego zastanawiając się co też teraz może myśleć. Ale zaraz spuściła wzrok na małą. Na prośbę córki nie zamierzała pozostawać obojętna.
- Oczywiście, że pójdziemy - odpowiedziała Venora. W końcu obiecała. - Ale wpierw przebierzesz się i zjesz. Żebyś miała siłę iść do wioski - mrugnęła do niej na koniec i podeszła do torby by wyciągnąć ubranie na zmianę. Jej własna sukienka była tylko lekko wilgotna na wysokości ud, więc nie kłopotała się ze zmianą odzieży.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 14-05-2018, 12:57   #575
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Arlo nie wyglądał na zadowolonego, że Venora zgodziła się na spacer do rybackiej osady. Rybacy każdego dnia dostarczali do zamku świeże porcje ryb i Venora doskonale wiedziała, że należy im się wdzięczność.
Czarodziej spakował wszystkie rzeczy do wiklinowego kosza i postawił na granicy plaży i trawiastej polany. W okolicy nie było widać żywego ducha, więc nie trzeba było się martwić o te parę drobiazgów. Spacer po plaży był dla czarnowłosej i jej córki bardzo przyjemny. Tajemniczą zmianę nastroju Arla postanowiła zostawić na potem i w ogóle się tym nie przejmować. Kal śpiewała i podskakiwała wesoło raz po raz ciągnąc matkę za rękę by pokazać jej coś na piasku.
W końcu zza skarpy wyłoniły się dachy pierwszych chat. Venora dostrzegła kilka murowanych domów i kilkanaście drewnianych chat. Na pastwisku pasły się krowy oraz kozy. Po drugiej stronie osady, od wybrzeża w głąb falujących wód ciągła się drewniana kładka. Po obu jej stronach znajdowały się łodzie, przywiązane do palów.


Kiedy jedna z wieśniaczek doglądających dzieci ujrzała w oddali zbliżającą się Venorę z rodziną i od razu pobiegła do osady, znikając za domami. Chwilę później wróciła w to samo miejsce w towarzystwie grubego jegomościa w miarę eleganckim ubraniu.
-Bogowie uśmiechają się do nas tego dnia szczerze i ciepło! Bądźcie powitani w naszych skromnych progach! A ty jak się masz młoda damo?- zwrócił się do Kalasir pochylając się nad nią.
-Dobrze, a pan?- odparła uśmiechając się promieniście.
-Wyśmienicie drogie dziecko! Czym sobie zawdzięczamy tak zacną wizytę?- spytał unosząc wzrok na Venorę.
Powitanie sołtysa z początku zaskoczyło Venorę, ale tylko do czasu kiedy zdała sobie sprawę, że przecież było to normalne zachowanie gdy do wioski zjeżdżał szlachcic. Nie do końca odpowiadało jej takie traktowanie, bo w głębi duszy wcale nie czuła się, że jest wyższego statusu społecznego niż oni.
~ Pewnie przez to, że tytuł otrzymaliśmy, a nie odziedziczyliśmy... ~ wyjaśniła sobie czarnowłosa i uśmiechnęła się uprzejmie do sołtysa.

- Byliśmy w okolicy i Kalasir chciała się z wami przywitać - odpowiedziała Venora, kładąc dłoń na ramieniu córki. - Mam nadzieję, że dzisiejszy połów mieliście udany, a i wszyscy bezpiecznie wrócili do wioski - dodała.
-Tak lady. Rybacy wrócili z pełnymi sieciami. Dawno nie mieliśmy tak obfitego połowu. Młoda lady, zawsze nas odwiedza, kiedy jest w pobliżu, co raduje nas bardziej niż cokolwiek innego.- odparł znów uśmiechając się szeroko do dziewczynki.
-Nakażę przygotować obiad pani.- rzekł dziarskim tonem.
-Nie trzeba Aloisie. Przybyliśmy tu tylko na chwilę.- wtrącił się Arlo.
-Oh… Jak każesz panie.- odparł sołtys.
Venora bardzo chętnie by przyjęła zaproszenia, ale spojrzała na maga, który wyraźnie był niechętny by w tym miejscu przebywać i chyba tylko jego słabość do niej i córki sprawiała, że jeszcze nie nakazał by stąd sobie pójść. Nie miała mu jednak tego za złe.
- Dziękujemy za zaproszenie, ale faktycznie przyszliśmy tu tylko na chwilę - odpowiedziała sołtysowi, ale bardziej po to by zapewnić Arla, że nie będzie go zmuszać do niczego. - Przejdziemy się tylko brzegiem wioski - dodała i spojrzała na córkę. - Chcesz się pobawić chwilę z dziećmi? - zapytała ją.

-Tak!- krzyknęła dziewczynka i od razu zerwała się do biegu pomiędzy chaty.
-W takim razie nie będę przeszkadzał.- sołtys pokłonił się i zostawił Venorę i Arla samych sobie.
Kobieta powiodła spojrzeniem za córką a następnie skinęła mężczyźnie głową. Popatrzyła na Arla i objęła jego ramię.
- Chodźmy na pomost - powiedziała i nie czekając na jego reakcję, pociągnęła go we wspomnianym kierunku. - Przepraszam, że cię na to namówiłam. Widzę, że nie lubisz przebywać wśród ludzi, ale sam widziałeś jak mała garnie się do rówieśników
-Nie o to chodzi.- odparł nieco łagodniejszym tonem. -Po prostu…- pokręcił głową. -Po prostu mam gorszy dzień. Nie przejmuj się moim marudzeniem. Wrócimy do domu, zjemy, położymy się na balkonie w słońcu i od razu mi będzie lepiej.- zapewnił ją. Po chwili dotarli na miejsce. Deski pod nogami zgrzypiały, ale pomost był stabilny i wydawał się bezpieczny. Fale rozbijały się o drewniane pale, utrzymujące konstrukcję w całości.
-Przyjemny widok, prawda?- zagadał by zmienić temat, na nieco przyjemniejszy.
Venora pokiwała głową, zapatrzona w dal, tam gdzie morze łączyło się z niebem. O dziwo w tej wiosce czuła się nawet lepiej niż we własnym domu.
- To przez ten napis na piasku jesteś przygnębiony, prawda? - zapytała mimo jego usilnych prób, by zignorować temat jego zmiany nastroju.


-Zdarzało się, że o wszystkim zapominałaś. Ale kiedy już dopytywałaś o przeszłość, to zazwyczaj tę bliską. Nie dociekałaś jak to było, zanim na świat przyszła Kal.- odparł nie odrywając wzroku od horyzontu.
Tym pytaniem na pewno osiągnęła jedno - jej poczucie winy było jeszcze większe. Westchnęła ciężko.
- Rozumiem, że tamten czas nie był dla ciebie łatwy... - skomentowała Venora przyglądając się jego twarzy.
-Nie, niewiele rozumiesz.- odparł czarodziej. -Jest nam dobrze, kiedy nie wracamy do tamtych czasów. To był czas rozlewu krwi, śmierci i pożogi. Nic przyjemnego, ani nic miłego…- spojrzał na Venorę. Co do tego miał absolutną rację. Nic nie rozumiała i nie miała szansy zrozumieć jeśli nie odzyska wspomnień. Powstrzymała się jednak od wypowiedzenia tej myśli na głos, bo przeczuwała, że tylko rozzłości tym Arla.

Stali więc przez dłuższą chwilę w milczeniu. Venora oparła się o bok maga, obejmując mocniej jego ramię. Nie chciała go złościć kolejnymi pytaniami na ten jakże drażliwy temat, ale w środku aż gotowała się w niej potrzeba by wiedzieć. Czarnowłosa przymknęła oczy by zapanować nad tym co teraz czuła. Potrzebowała jakiejś wiedzy z dawnych czasów, bo chyba tylko te wspomnienia były w stanie obudzić jej pamięć. Tak jak było ze wspomnieniem o śmierci, obrazem z kobietą ze złotą zbroją i jej mieczem oraz zbroją. Ale Arlo wyraził już swoje zdanie. Choć może było coś co choć dotyczyło tych okropnych czasów przed narodzinami Kalasir, to jednak było dla nich obojga przyjemne.
- Opowiesz mi o tym jak się poznaliśmy? - zapytała, przerywając ciszę.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 23-05-2018, 20:36   #576
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Arlo wziął głęboki wdech i spojrzał przez ramię na ukochaną.
-To było podczas jednej z twoich ostatnich wypraw. Ja byłem wtedy obiecującym czarodziejem, który cieszył się dużym poszanowaniem mistrza i otoczenia. Ty byłaś rycerką, której imię budziło strach w wielu prowincjach królestwa, ale i nie tylko. Naszym zadaniem było sprawdzić drogę do twierdzy okupowanej przez rzeszę potworów.- wyjaśnił Venorze.
- Moje imię budziło strach? - powtórzyła po magu, spoglądając na niego z niedowierzaniem. - Jakoś sobie tego nie jestem w stanie wyobrazić - pokręciła głową.
-Miałaś sporo szczęścia i nawet nieźle szło ci wywijanie mieczem. Prymitywizm…- skomentował uśmiechając się złośliwie pod nosem.
Na ten komentarz Venora zrobiła oburzoną minę. Zaraz jednak się roześmiała lekko i pocałowała go nagle w policzek.
- Dla kogoś kto potrafi czarować, faktycznie walka wręcz może być nudna - stwierdziła z rozbawieniem i mrugnęła do niego. - Na pewno spodobałeś mi się od pierwszego wejrzenia - dodała z promiennym uśmiechem.

-Chwila, moment! Odbyłem wiele godzin treningu w walce wręcz. Potrafię strzelać z łuku, walczyć mieczem oraz całkiem nieźle wywijałem kosturem!- oznajmił mag.
- Oh, naprawdę? Imponujące. Ty i prymitywne metody walki - skomentowała rozbawiona jego tłumaczeniem się. - Czyli nie tylko twój wygląd mnie w takim razie pociągał - dodała z zawadiackim uśmieszkiem. - Chociaż... Magia to imponująca sprawa - pokiwała głową. - Kal poczęliśmy zaraz po ślubie czy czekaliśmy na odpowiedni moment? - spytała.
-To tak naprawdę nie jest nasze dziecko…- odparł, co wręcz zamurowało Venorę. Widząc wyraz twarzy swej ukochanej przełknął ślinę i pospieszył z wyjaśnieniami.
-Któregoś razu, kiedy walczyliśmy z czarcim pomiotem, ten ciężko cię ranił… Aura demona w niezrozumiały sposób spaczyła twoje ciało. Wiele dni trawiła je ciężka choroba, a ja błądziłem po planach szukając składników na lekarstwo. Udało się zanim było za późno.- zrobił przerwę i spojrzał na ziemię.
-Niestety to zabiło twoją płodność. Medycy nie potrafili tego uleczyć. Kilka lat nie krwawiłaś i choć staraliśmy się nie udawało się.-

Arlo spojrzał na biegającą przy jednej z chat Kal i kontynuował.
-Którejś nocy, po bitwie zażyczyłem sobie kąpieli. Ty już spałaś. Nagle w uszach zabrzmiała mi melodia. Tak piękna jakby ją skomponowały anioły. Poczułem zapach fiołków, najświeższego wina i ciepłego miodu. I nagle zrobiło mi się na duszy tak lekko. Zrozumiałem, że to nie omamy. Pobiegłem na górę do komnat, gdzie leżałaś nago na ziemi, nakryta jedynie tiulową firanką…- Spojrzał na niebo i wziął głęboki wdech.
-Następnego dnia krwawiłaś. Dwa tygodnie później medyk stwierdził, że poczęliśmy dziecko. Lecz to nie ja jestem ojcem tego dziecka. Urodziłaś po pięciu miesiącach. Zdrową i bystrą. To córka aniołów. Choć jestem dla niej jak ojciec.- skończył w końcu.
Cała ta wiedza przytłoczyła Venorę tak bardzo, że aż zrobiło jej się słabo. Mocniej uchwyciła ramię swojego ukochanego. Zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. W milczeniu więc wbiła spojrzenie w bezkresną dal morza.
~ Córką aniołów? ~ powtórzyła w myślach. ~Jak to w ogóle możliwe?~ ciężko westchnęła. ~ Czy to jest powiązane z bogiem, z którym mam tą więź?~

Długo zajęło jej układanie sobie tego wszystkiego w głowie. Nie, żeby jakkolwiek jej się to udawało. Pokręciła głową, bo nadal żadne, nawet najmniejsze wspomnienie z tym związane nie pojawiło się jej w głowie. Chciała pocieszyć maga, że Kalasir na pewno jest ich prawdziwą córką i to pomimo niezwykłych okoliczności. W końcu sama Venora widziała w córce fizyczne podobieństwo nie tylko do siebie samej, ale również do Arla, lecz... odpuściła. A pewno przez te lata mieli czas by o tym nie raz rozmawiać. Zamiast tego spojrzała na Arla i uśmiechnęła się czule.
- Jesteś taki kochany. Jak wrócimy do zamku to usiądziesz sobie z książką i winem na łóżku, a ja wymasuję ci plecy - zaproponowała, bo z jakiegoś powodu wydało jej się, że byłoby to coś co mu by się spodobało.
-Jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć…- już chciał coś jej powiedzieć, lecz Venora kątem oka dostrzegła biegnącą w jej kierunku córkę. Dziecko złapało ją za dłoń i kazało za sobą pójść, uśmiechając się szeroko.
Kobieta nie wiedziała czy powinna prosić maga by ten w obecności powiedział jej to co chciał. Nawet poczuła zaniepokojenie, bo powiedział to takim tonem jakby ta wieść miała być podobnej wagi jak informacje o poczęciu córki. Na razie więc przyklękła i odwzajemniła uśmiech, przyglądając się Kal.
- Coś się stało? - zapytała Venora.

-Chcę ci coś pokazać. Dziewczynka, która tam mieszka ma małego kotka! No chodź mamo! Chodź ze mną proszę!- nalegała ciągnąc ją za rękę.
- No dobrze... Prowadź - odparła kobieta, odraczając tym samym w czasie to co chciał jej powiedzieć Arlo. - Pójdziesz z nami? - zapytała go, ale w jej spojrzeniu była prośba by dołączył do nich. Mag z westchnieniem wzruszył ramionami i ruszył ich śladem, lecz nie dość szybko by je dogonić. Venora pokonała z córką dystans dzielący ją do chaty i pozwoliła dziecko wejść do środka. Kalasir czuła się tutaj niezwykle swobodnie, a w oczach domowników malowała się autentyczna radość z tych odwiedzin. W środku Venora dostrzegła skromną kuchnię, na klepisku oraz izbę z kominkiem, wysłaną futrami. Na środku kuchni, gdzie w kociołku wrzała rybna zupa, stała niewiele młodsza od Kal dziewczynka. Wokół jej nóg biegało kilka małych kociaków, które wprawiały wszystkich tutaj zebranych w sielankowy nastrój.


Venora skinęła lekko głową mieszkańcom na powitanie i następnie spojrzała na córkę.
- Widzę, że faktycznie dziewczynka ma kotka. I to nie jednego - skomentowała czarnowłosa. - Przykro mi, ale nie weźmiemy kotka ze sobą - dodała naprędce, zakładając, że to było powodem przyciągnięcia rodziców przez Kal w to miejsce.
-Ale dlaczego? Opiekowałabym się nim!- zaprotestowała przybierając smutną minę.
~ W sumie to faktycznie czemu nie... ~ Venora zamyśliła się nad tym. Mieli duży dom, który był przecież ogromnym zamkiem. Taki kot to nawet myszy by gonił. Z drugiej strony nie mogła sama podjąć takiej decyzji.
- A ile teraz mamy kotów u siebie? - zapytała córkę, licząc że kupi sobie w ten sposób czas, aż przyjdzie do nich Arlo.
-Cztery. Ale wszystkie dzikie. Śpią w stajni. Do domu nie zaglądają!- wyliczyła.
~ Oby mnie Arlo nie udusił za to... ~ przeszło Venorze przez myśl, bo czuła, że jej stanowczość legła właśnie w gruzach.

- No niech będzie. Ale tylko jednego - dodała na koniec z naciskiem, już wyobrażając sobie minę maga gdy zobaczy je wracające z kociakiem. - I dopóki będzie w domu to nie będziesz próbowała namawiać nas na kolejne zwierzątko - postawiła warunek.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn

Ostatnio edytowane przez Mag : 23-05-2018 o 21:59.
Mag jest offline  
Stary 27-05-2018, 12:01   #577
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

-Mamo, zabierz go na ręce…- zachęcała ją Kalasir. Dziewczynka ostrożnie podniosła zwierzę i przybliżyła się do mamy. Venora odebrała kota o biało rudej sierści. Zwierzę przyszło na świat kilka tygodni temu. Czarnowłosa uśmiechnęła się mimowolnie i prostując się spojrzała przypadkiem w pęknięte lustro, stojące na krańcu kuchni na ziemi. Venora zamarła. Chwilę tak przyglądała się swojemu odbiciu, ignorując mówiącą do niej Kal. Jej twarz była starsza niż się spodziewała, a do tego policzek, skroń i kawałek czoła szpeciła paskudna blizna od poparzeń. Teraz też Venora zrozumiała, czemu w jej willi nie było żadnych luster.
W końcu udało jej się oderwać spojrzenie od swojego odbicia, ale przez chwilę była zagubiona. W głowie nagle pojawiła jej się wizja burzy płomieni, gradu meteorów i sceny apokalipsy. Już chciała dłonią sięgnąć do blizny, by sprawdzić czy jej się nie przewidziało, ale wiercący się jej na rękach kociak jej to uniemożliwiał. Venora cicho odetchnęła i przymknęła oczy, chcąc się opanować.
- Chodźmy już - powiedziała do córki i wymusiła na sobie uśmiech. Przytuliła do piersi kotka i zaczęła go głaskać. Zwierzątko wnet zaczęło uspokajająco mruczeć. - Tata na pewno się niecierpliwi - dodała i skierowała się do wyjścia z chaty.

Venora szybkim krokiem opuściła drewnianą chatkę, a jej oczom ukazał się oparty plecami o ścianę Arlo. Czarodziej uniósł lekko brew spoglądając na kota.
-A to cóż?- spytał uśmiechając się lekko.
Czarnowłosa na te słowa odruchowo odwróciła się tak by nie było widać maleństwa które niosła, zupełnie jakby sama kryła się z nim przed rodzicami.
Opanowała się i nawet była zła na siebie za to zachowanie.
- Poniekąd jesteś współwinny - odpowiedziała Venora i pokazała mu kociątko. - Kal, on potrzebuje imienia. Musisz mu jakieś wybrać- zwróciła się do córki.
-To może nazwijmy go Morimond!- zaproponowała radosnym, piskliwym głosem. Arlo rzucił dziewczynce piorunujące spojrzenie, ale szybko się opanował i uśmiechnął blado.
-A może jakoś bardziej… Milusińsko.- zaproponował.
Venora była zdziwiona zachowaniem ukochanego, ale uznała, że może to było imię które powinno jej coś mówić. Owszem brzmiało znajomo, ale choć starała się przypomnieć kim była ta osoba to nic to nie dawało.
~ Może to jakiś nasz towarzysz...~ sama sobie wytłumaczyła na ten czas, obiecując sobie, że zapyta Arla o to imię gdy będą sami. Na tą chwilę zamyśliła się nad imieniem dla kotka.

- Może Baltek? - zaproponowała czarnowłosa.
Arlo zapowietrzył się lekko słysząc propozycję ukochanej. Czarodziej nie skomentował ani słowem, lecz dotknął opuszkami palców swoich skroni i pokręcił głową.
-Kochanie… Nazwij kotka jak tylko chcesz.- odparł uśmiechając się blado. -Wracajmy bo niebawem będzie na nas kolacja czekać.- zaproponował.
Zachowanie Arla dla Venory było co najmniej dziwne. Choć pewnie tym stwierdzeniem wykazywała się hipokryzją, bo ewidentnie jej samej do normalności było hen hen daleko. Kobieta pochyliła się w kierunku córki i podała jej zwierzątko.
- Ale najpierw sprawdź czy to na pewno chłopiec - mrugnęła do dziewczynki. - Biegnij przodem, musimy przecież wrócić po muszelki na plażę - dodała i wyprostowała się. Venora chwyciła Arla pod rękę i ruszyli w drogę powrotną, zostawiając za sobą wioskę.

- Nie jesteś zły, że zgodziłam się na tego kotka? - zapytała maga, gdy dziewczynka odeszła kawałek od nich. - Kal jest niesamowicie przekonująca... - dodała w tonie tłumaczenia się przed nim.
-Wiem o tym. Też często jej ulegam.- odparł puszczając oczko do dziewczynki. Wieśniacy pożegnali ciepłymi pozdrowieniami całą rodzinę. Chwilę później rybacka wioska zniknęła za wydmą.
- Co chciałeś mi powiedzieć? Wtedy na pomoście - wspomniała Venora, kiedy zbliżali się do kosza i koca.
-Chciałem ci powiedzieć, że bardzo cię kocham...- odparł uśmiechając się ciepło. Na te słowa Venora przysunęła się bliżej niego i pocałowała go w policzek.
-Kolacja będzie zimna. Chodźmy.- zwrócił się mag do Kal, która teraz z kotkiem na ręku szła nieco wolniej.

- Kim jest Morimond? I Baltek? - podpytała cichcem Venora.
-Morimond był twoim mentorem. To on ściągnął cię na tę przeklętą drogę, którą podążałaś tyle lat, poświęcając własne życie w imię ubzduranych idei i takich tam. Baltek. Pewnie chodzi o Balthazaara. To smoczydło, które kiedyś towarzyszyło ci w gonitwie za tym szaleństwem.- odparł.
Czarnowłosa pokiwała głową na te słowa.
- Chyba powoli coś do mnie wraca skoro jedno imię wydało mi się znajome, a drugie samo przyszło mi do głowy- stwierdziła i była nawet zadowolona z tego faktu. - Prowadziłam może jakiś dziennik? Bo może to by mi pomogło - zasugerowała.
-Dziennik?- zapytał uśmiechając się szeroko. -Nie. Zdecydowanie bardziej od pisania, wolałaś wymachiwać mieczem i ładować się w tarapaty…- dodał łapiąc ją za rękę.
Venora zaśmiała się lekko.
- A czy... Poznałeś mnie jak już miałam tą bliznę? - zapytała i jej dłoń odruchowo powędrowała do twarzy. Pod opuszkami palców czuła zniekształcenia jakie wywołał ogień a może kwas. Arlo nic nie powiedział. Pokręcił tylko nieznacznie głową i spuścił wzrok. -To również pozostawił ci demon, który odebrał ci płodność.- wyjaśnił w końcu, krótko.
Kobieta pokiwała głową ze zrozumieniem i o nic więcej nie pytała. Przynajmniej na teraz.

~***~

Niewiadomo kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Jego promienie barwiło niebo na piękne kolory. Można było zapatrzeć się na ten widok i niczego więcej w życiu nie potrzebować. Venora wraz ze swoimi najbliższymi kroczyła po ciepłym piasku do ich pakunków piknikowych. Arlo znów wyczarował magiczny dysk na którym wszystko umieścili. O tej porze zmęczenie było wyraźnie widać po małej Kalasir, która zaczynała powłuczyć nogami i marudzić gdy szli ścieżką prowadzącą do zamku. Venora już chciała wziąć córkę na ręce, ale mag wyręczył ją w tym i uniósł małą w swoje ramiona. Kal oddała matce kotka i raptem po zamienieniu z rodzicami kilku zdań zasnęła, wtulona w szyję ojca.
~ Jej podobieństwo do niego nie jest tylko moją wyobraźnią ~ stwierdziła z przekonaniem Venora, przyglądając się im bardzo wnikliwie. Kotek, który okazał się w końcu kotką, pozostał bezimienny i w rękach kobiety. Wyglądało, że nadanie imienia musiało poczekać do kolacji.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-05-2018, 13:49   #578
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Pierwszą osobą jaka ich przywitała był lokaj. Arlo obudził Kalasir i polecił jej by się umyła przed kolacją, półelf natomiast miał dopilnować jej w tym. Następnie para udała się na piętro do swojej sypialni by przebrać się przed kolacją. Tam Venora poczuła się zmęczona całym tym dniem i swoimi zmaganiami z samą sobą. Wręcz miała ochotę rzucić się na łóżko i już z niego nie wstawać, w oczekiwaniu na cud samoistnego powrotu wspomnień.
- Chciałabym już zacząć pamiętać... - jęknęła i opadła na fotel. Wbiła spojrzenie w drewniany sekretarzyk i sięgnęła ręką do szufladek by przejrzeć ich zawartość. Drugą ręką głaskała śpiącego jej na kolanach kotka.
W środku znajdowało się wiele szpargałów. Pożółknięte pergaminy, dokumenty, lecz nic, co mogłoby Venorze przywrócić chociażby odrobinę pamięci. Niektóre zapiski zanotowano w wspólnej mowie. Inne z pięknymi literami, które Venora kojarzyła z elfim dialektem, a jeszcze inne kreślone grubo i topornie niczym krasnoludzkie runy.
~ Czemu nie mogę tego rozczytać? ~ Venora zmarszczyła w poirytowaniu brwi, kiedy usilnie wpatrywała się w niezrozumiałe pismo. Odłożyła listy i otwierała kolejno każdą szufladę szukając w środku czegokolwiek. Nagle z dołu dotarły do niej dziwne dźwięki. Ktoś niemal krzyczał w holu przy wejściu i stąpał ciężko po kamiennej posadzce, a echo kroków i lekkiej szamotaniny niosło się po korytarzach willi.


Kobieta wzięła w ręce kota i położyła go na podłodze. Natychmiast wyprostowała się i wstała z fotela. Przestąpiła jeden krok ku drzwiom, ale zawahała się kiedy jej prawa ręka odruchowo sięgnęła do jej boku, ale nie natrafiła na nic, co by jej dodało pewności. Zaraz jednak zebrała się w sobie i tak jak stała ruszyła na korytarz, by zobaczyć co było powodem tego zamieszania.
Venora wartko opuściła komnatę i wyszła energicznym krokiem na wąski korytarz, zdobiony licznym orężem. Chwilę później kobieta znalazła się w holu i doskoczyła do balustrady, skąd było widać cały parter.
Przez chwilę zamarła, gdy jej oczom ukazał się jej kamerdyner, próbujący zatrzymać dwie głowy wyższą istotę o smoczym łbie i grubej łusce na ciele. Stwór uniósł głowę w górę i łypnął na Venorę jedynym okiem.
-Zabierz tego obwiesia albo w końcu zabraknie mi do niego cierpliwości!- warknął w kierunku czarnowłosej i znów spojrzał w dół na półefla, trzymającego go w pasie.

- Baltek? - z zaskoczenia słowo samo opuściło usta kobiety nim ta w ogóle pomyślała czy stosownym jest używać tego zdrobnienia dla tak dostojnej istoty. Poznała go od razu. Doskonale wiedziała, że ten miedziano łuski jaszczur był jej towarzyszem i ufała mu prawie na równi co magowi. - Przepuść go, proszę - powiedziała Venora do kamerdynera, już bardziej przytomnie. Od razu też ruszyła do schodów by zejść do niespodziewanego gościa.
-Ale pan zabronił!- odparł zdziwiony mężczyzna. Balthazaar od razu wykorzystał ten moment zawahania kamerdynera i odsunął go w bok jednym ruchem ręki.
-Zabronił?!- warknął zdziwiony, zerkając to na półelfa, to na Venorę. Czarnowłosa początkowo nie zwracała uwagi na ich wymianę zdań. Za bardzo była podekscytowana tym, że poznała tą gadzią mordę. Czuła się podobnie jak rankiem, kiedy zobaczyła ognisty miecz. Teraz też miała wrażenie jakby spotkała swojego przyjaciela po bardzo długiej rozłące. W końcu stanęła przed smoczydłem i musiała zadrzeć głowę do góry by spojrzeć mu w oczy. A raczej oko, bo jedno było ślepe. Dopiero napotykając pytające spojrzenie Balthazaara do Venory dotarł sens rozmowy jaszczura z półelfem.

- Może się o coś pokłóciliście? - zasugerowała czarnowłosa ze wzruszeniem ramion. Jak przez mgłę przypomniała sobie, że Arlo wrzucił smoczydło do jednego worka ze wszystkim co było złe w jej poprzednim życiu. Ona jednak nie czuła żadnej urazy do Balthazaara i miała ochotę z nim pomówić. - Choć, porozmawiamy w ogrodzie - zaproponowała.
-Nie ma czasu na rozmowę. Harfiarze odnaleźli koronę. Musimy ruszać, inaczej będzie za późno!- zaapelował. -Na co jeszcze czekasz?!- krzyknął, lecz nim Venora mu zdążyła odpowiedzieć w holu pojawił się Arlo.
-Czego tu szukasz kreaturo?!- krzyknął do olbrzymiego wojownika. Smoczydło buchnęło parą z nozdrzy ale nie odpowiedziało magowi. Balthazaar podniósł głowę i spojrzał wyczekująco na reakcję Venory.
- Jaka korona? Na co za późno? - czarnowłosa pokręciła głową, a jej mina wyraźnie dawała do zrozumienia, że nic a nic nie rozumie o czym mówi jaszczur.
-Venoro! Nie ma czasu! Spiesz się, bo musimy ruszać w drogę!- smoczydło było zaskoczone bierną postawą swej starej znajomej.
-Wynoś się stąd! Wynoś albo skończy mi się cierpliwość i już nie będę z tobą rozmawiał!- zagroził mu Arlo.

- Od lat nie miałam miecza w ręku! - fuknęła Venora, zirytowana krzykami. - Na co miałabym się komukolwiek przydać, kiedy nawet własna pamięć mnie zawodzi?! - dodała, a w jej tonie wyraźna była bezsilność.
-Co ty pierdolisz?!- krzyknął tak, że jego głos poniósł się echem po wysokich korytarzach willi. -Zabieraj miecz i zbroję i ruszamy!- powtórzył jej kolejny raz.
-Ostrzegam cię po raz ostatni! Sprawię, że nawet nie poczujesz bólu Balthazaarze!- Arlo sięgnął dłonią do kieszeni szaty, gdzie trzymał na awaryjne sytuacje komponenty niektórych zaklęć.
- Uspokójcie się! - krzyknęła Venora, przerywając im po czym spojrzała na maga, ale w jej wzroku była prośba, z nie złość za groźby jakie kierował do smoczydła. Następnie wróciła spojrzeniem na Bathazaara. Odetchnęła głęboko, by zapanować nad sobą. - Jeśli coś ci obiecałam to przykro mi, ale nie pamiętam. Tak samo jak nie pamiętam praktycznie niczego z mojego życia. Obudziłam się dziś i wszystko jest mi obce. Nie poznaję nawet większości twarzy. Co ja mówię.... samej siebie też nie poznaję, gdy patrzę w lustro - powiedziała siląc się na spokojny ton, nie mniej wypowiedziała to prawie jednym tchem.

-Nie obchodzi mnie to!- odparł Balthazaar. -Jeśli mi nie pomożesz, świat stanie w płomieniach…- rzekł już spokojnym tonem, po czym odwrócił się na pięcie, posyłając ostatnie spojrzenie czarodziejowi i wyszedł z holu.
-Przynieś mi mój pas różdżek. Tak, gdyby chciał tu wrócić…- Arlo zwrócił się do kamerdynera, na co półelf skinął głową i pognał po schodach na piętro, gdzie zniknął w korytarzu.
Venora nie ruszyła się z miejsca. Stała wpatrując się w plecy odchodzącego jaszczura i czuła się z jakiegoś powodu rozdarta. To co się tu wydarzyło nie miało dla niej najmniejszego sensu. Niczego nie rozumiała i świadomość, że tego nie zrozumie tylko bardziej ją frustrowała. Odwróciła się do Arla.
- Odpuść. Nie zrobisz mu krzywdy, bo na to nie pozwolę - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu. - A jak wróci i będzie chciał ze mną mówić to mu na to pozwolisz - na tym skończyła swoją władczą przemowę i rzucając ostatni raz spojrzenie w kierunku drzwi, za którymi zniknął Balthazaar, odwróciła się i skierowała swoje kroki do Arla.
- Chodźmy na kolację... - stwierdziła zmęczonym głosem i potarła palcami skronie.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 27-05-2018, 16:39   #579
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Kilka dni później

Wbrew obietnicom Arla, pamięć Venory nie wracała. Czarnowłosa uśmiechała się do swego ukochanego, bawiła się z córką, ale świadomość pustki w głowie była niczym trucizna z wolna zabijająca jej osobę.
Balthazaar również od tamtego wieczoru więcej się nie zjawił, choć w głębi ducha Venora czekała i nie raz przyłapywała się na tym jak wypatruje za nim w dali. Coś jej podpowiadało, że mimo całego tego bełkotu o ziemi pogrążonej w płomieniach, dłużej spędzony czas ze smoczydłem mógłby przywrócić jej trochę wspomnień.
Arlo udawał, że nic się nie dzieje. Uśmiechał się, rozmawiał z nią, zabawiał Kal, pracował nad zaklęciami. Zupełnie jakby ostrzeżenie smoczydła było dla niego nic nie wartym bełkotem. To sprawiło, że czarnowłosa sama zaczęła sobie wmawiać, że faktycznie sprawa, z którą przybyło smoczydło, była nic nie znacząca lub przynajmniej nie było to coś czego nie zrobią bez niej. W końcu tyle lat świat radził sobie bez niej i nadal trwał.
Venora spędzała popołudnie na tarasie swej willi, skąd było widać całą okolicę na południe. Ciągnące się od wschodu na zachód wybrzeżę i zielonkawe wody morza, o którego nazwę nawet się nie dopytała.


Kalasir ćwiczyła jak co dnia w ogrodzie szermierkę. Ogrodnik, krzątał się przy żywopłocie doglądając zdrowia roślin i kwiatów. Venora pustym wzrokiem błądziła gdzieś w oddali mocno zmęczona próbami skojarzenia czegokolwiek ze swoją przeszłością. Nagle coś się stało i w głowie wyklarowała jej się jedna myśl.
-Krew na Śniegu…- wypowiedziała na głos słowa, które pojawiły się w jaźni. Zmrużyła oczy. Coś jej świtało, ale nie do końca rozumiała o co chodzi. - Krew na Śniegu... - powtórzyła raz i zaraz kolejny. Po chwili zaczęła to mruczeć pod nosem te słowa jak jakieś zaklęcie, starając sobie przypomnieć co one znaczyły. Venora powtórzyła tę frazę kilka razy, aż nagle poczuła, że czegoś jej brakuje. Z początku nie była pewna o co chodzi, ale w końcu dotarło do niej, że na ten potworny skwar na zewnątrz najlepiej byłoby się ochłodzić.
Nagle na jej twarzy zakwitł triumfalny uśmiech. Wszystko złożyło się w całość, gdy zrozumiała, że Krew na Śniegu kojarzy jej się z pięknym, lodowym mieczem, którego używała w przeszłości.
~ No dobrze... Drobny to sukces, ale przynajmniej jakiś ~ skomentowała w myślach. Zdecydowała się poszukać tego miecza na ścianie w holu. Choć była szansa, że Szpon Zimy leżał "pochowany" w krypcie razem z jej braćmi, Pożogą i elfią zbroją. Uśmiechnęła się szerzej, zdając sobie sprawę, że właśnie przypomniała sobie nazwę oręża. Ruszyła więc do chłodnego wnętrza zamku.

Venora maszerowała tak szybko, że niemal przebiegła przez swoją sypialnię. Po kilku sekundach była już w korytarzu, wodząc wzrokiem po ścianie od miecza do miecza. Tym razem nie musiała im się przyglądać. Doskonale wiedziała czego szuka i na końcu korytarza zrozumiała, że tego tu nie ma. Venora zeszła po schodach do głównego holu, a następnie do katakumb, dobrze pamiętając drogę. Dopiero stając przed drzwiami przypomniała sobie, że wejście było chronione zaklęciem Arla. Mimo to czarnowłosa wyciągnęła rękę i popchnęła drzwi. Ku jej zadowoleniu ustąpiły, otwierając się przed nią.
Gdy weszła do pomieszczenia, gdzie znajdowała się zbroja elfów, w głowie znów zaświtały jej w głowie słowa: córka generała Fingolfina. Czarnowłosa krótką chwilę zawiesiła swój wzrok na pancerzu, ale nie to było jej celem. Szybki rekonesans po wnętrzu celi wystarczył by zrozumiała, że nie ma tu miecza. Venora postanowiła jednak obejść stojącą na manekinie zbroję i to było dobre posunięcie. Dopiero z tyłu, za podestem dostrzegła drewnianą skrzynię.
Czarnowłosa w swej krucjacie by odzyskać pamięć, nawet nie zastanawiała się i przyklękła przed skrzynią, przyglądając się jej. Jeden z boków skrzyni miał przeszklenie i widać było przed nie nietypowy miecz. Miał pofalowane ostrze i wydawał się być stworzony z kawałka lodu.

- Nie wyglądasz na wygodny oręż... - mruknęła pod nosem Venora i zaczęła rozglądać się za tym by otworzyć skrzynię. Chciała wziąć miecz do ręki, bo liczyła, że będzie tak jak z Pożogą i samo dotknięcie go przyniesie jej jakieś okruchy pamięci. Niestety skrzynia nie miała wieka i im dłużej ją oglądała tym bardziej przekonywała się, że musi rozbić szybę by się do niego dostać. - No trudno - westchnęła i wstała. Wróciła do drzwi i zamknęła je by w razie narobienia hałasu, nie rozniósł się on po całym zamku. Wróciła do skrzyni, po drodze podnosząc Pożogę ze stojaka. Ostrze buchnęło ogniem, co wywołało w czarnowłosej przyjemnie uczucia. Następnie zamachnęła się i uderzyła w szklaną ściankę skrzyni.
Szklany boks rozpadł się w drobny mak, a Venora od razu poczuła chłodną aurę Szponu Zimy, która ewidentnie gryzła się z aurą Pożogi. Kobieta odłożyła ogniste ostrze na jego miejsce, a następnie uważając by nie pokaleczyć się okruchami szkła sięgnęła po lodowy miecz. Objęła dłonią rękojeść, a wtedy zimno broni poczuła w całej ręce. Jednak nie zlękła się tego, jakby jej ciało spodziewało się, że tak się stanie. Venora uniosła rękę z mieczem na wysokość swojego wzroku i przyglądając się ostrzu. Zimno aż parowało na jego powierzchni. Kobieta skupiła swoje myśli kiedy zdecydowała się zakręcić mieczem młynek. Przeszła na środek sali i w naturalny wręcz sposób przybrała postawę szermierczą. Pamięć jej mięśni była niespodziewana, a przecież ponoć wiele lat nie sięgała po broń. Czarnowłosa wyważyła sobie miecz w dłoni, a następnie zakręciła nim szeroki młynek.

Jej ruchy były zwinne i bardzo płynne, zupełnie jakby przez te wszystkie lata odpoczynku od wojaczki niczego nie zapomniała. Walka z powietrzem była banalnie prosta, a do tego jej ruchów nie krępował żaden pancerz. Czuła w środku, że choć jest szczęśliwym człowiekiem z kochającą rodziną, to jednak tęskni za szermierką. Z sentymentem spojrzała na ostrze lodowego miecza i nagle poczuła jak wracają wspomnienia z dnia, gdy pierwszy raz wzięła miecz do rąk. Lodowaty wiatr zapierający dech w piersi, skrzypiący śnieg tak biały, że aż oślepiał, oraz pokonany smok.
-Walczyłam u boku Helma…- skomentowała pod nosem, nieświadoma. Wtedy też przypomniała jej się chwila, gdy awatar boga spadł na ziemię niczym meteor by stanąć do boju ramię w ramię z nią - paladynką i rycerką.
Wróciło do niej uczucie rozpierającej serce dumy gdy później bóg wyciągnął do niej rękę by wydostała się z jaskini. Nazwał ją swym wybrańcem i pobłogosławił ją. To on przekazał jej informację jak zabijać nieśmiertelne smoki. W głowie jej się zakręciło i dopiero wtedy zdała sobie sprawę, że z wrażenia przestała oddychać. Odetchnęła, biorąc kilka głębokich oddechów i wbiła spojrzenie w pełną zbroję płytową, która teraz stanowiła dla niej symbol jej boga.
- Co się ze mną dzieje Helmie? O co w tym wszystkim chodzi? - powiedziała prawie błagalnym tonem podchodząc do zbroi zupełnie jakby sam jej patron tam stał.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-05-2018, 18:05   #580
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Bóg nie odpowiadał. Nigdy nie odpowiadał. Venora przypomniała sobie, jak ważna była dla zakonu i swego boga, ale choć kilka razy interweniował wspomagając swoją służkę, to nigdy nie odpowiadał na modlitwy i jej pytania. Venora miała ich jeszcze więcej, a nie zapowiadało się na to by ktoś chciał udzielić jej odpowiedzi.
- Gdzie oni teraz wszyscy są? - zapytała samą siebie, myśląc o zakonie. Przypominały jej się twarze sędziwych rycerzy, ale nie potrafiła, żadnego nazwać z imienia. Czuła się tym przybita i zagubiona. - Co powinnam zrobić? Czemu Balthazaar do mnie przyszedł. O co mu chodziło z tą koroną? - kręciła głową mówiąc o tym na głos. Z jednej strony zdążyła sobie wmówić, że gdyby było to ważne to by ją siłą zabrał ze sobą i w drodze wszystko wytłumaczył.
~ Bo chyba tak powinien zrobić jeśli to było ważne? ~ zapytała samą siebie. Ale pytania to było jedyne co piętrzyło się w jej głowie. Ale przynajmniej już coś do niej wracało. To miejsce było ważne i pocieszała się, że może jak przetrząśnie więcej skrzyń, kolejne przedmioty oddadzą jej cząstkę siebie. Teraz już była pewna, że wystawka w holu była bez znaczenia, to co ważne było tu. Rozglądała się czy po kątach nie ma poustawianych innych skrzyń chcąc znaleźć inne miecze, może nawet zbroje i tarcze. Lecz nie znalazła nic takiego.

Venora usłyszała na korytarzu kroki. Spojrzała w kierunku drzwi, które powoli drgnęły i otworzyły się od zewnątrz. W progu ujrzała Arla, przyglądał jej się ze zdziwioną miną. Mężczyzna wszedł powoli do środka i w milczeniu spojrzał to na Szpon Zimy, to na Pożogę.
-Co robisz?- spytał w końcu.
- Próbuję sobie przypomnieć - odparła szczerze. Już miała zamiar wytknąć mu, że zapewniał ją że wspomnienia wrócą same, ale to było bezcelowe. Odwróciła od spojrzenie od maga i nie zwracając uwagi na jego obecność, postanowiła powtórzyć swój sparing z powietrzem.
Czarodziej nie zignorował zachowanie Venory i podszedł do niej tak blisko, że poczuła na szyi jego oddech.
-Tęsknisz za tym, prawda?- syknął jej na ucho.
Kobieta zastygła w bezruchu. Miała problem z odpowiedzią na to pytanie. Spojrzała kątem oka na maga.
- Nie wiem - stwierdziła w końcu. - O czym mówił Balthazaar? Co za koronę znaleźli Harfiarze? - zapytała go, chociaż nie spodziewała się, że Arlo cokolwiek jej rozjaśni.

-Bzdury i bełkot szaleńca, który opowie każdą bajkę żeby tylko zdobyć odrobinę rozgłosu i powód do opuszczenia swej śmierdzącej jaskini…- skomentował bardzo zgryźliwie, dotykając Venorę dłonią po brzuchu.
-Na szczęście nie miał przed sobą głupca i nie zgodziłaś się na te jego żałosne przygody…- kontynuował powoli podnosząc dłoń, by w końcu złapać Venorę za pierś.
Czarnowłosa spuściła głowę, spoglądając na jego dłoń, którą coraz mocniej ją ściskał.
- Nie jestem w nastroju... - mruknęła cicho i wolną ręką odsunęła ramię ze swojego ciała. Nie spodobał jej się jego ton, ale nie chciała go z tego powodu strofować. - Szukałeś mnie? - zapytała i odchodząc do niego, zbliżając się do elfiej zbroi, przyglądając się jej z bliska. Dłonią strąciła nieco kurzu z naramienników.
-Zastanawiałem się, gdzie też podziewa się moja rozdarta wewnętrznie ukochana…- odparł. -Od razu wiedziałem gdzie powinienem cię szukać.- stwierdził.
- To znasz mnie lepiej niż ja sama - odparła nieco oschle. - Upał na zewnątrz przypomniał mi, że mam miecz, który może mnie schłodzić - dodała zaciskając dłoń na rękojeści. W myślach ciągle miotała się, nie wiedząc co powinna ze sobą zrobić. Gorączkowo się zastanawiała gdzie mogłaby szukać pomocy, bo magowi jej brak pamięci zdawał się nie przeszkadzać, może nawet być na rękę.

- Zakon... Gdzie mieści się zakon Helma, który mnie wyszkolił? - zapytała Arla.
-Miecz, który może cię schłodzić?- powtórzył za nią, kompletnie ignorując pytanie ukochanej. Arlo pochylił się i złapał do ręki Pożogę, przyglądając się sztychowi, który o dziwo nie stanął w płomieniach.
-Skoro tak bardzo tęsknisz za wojaczką…- rzekł uśmiechając się pod nosem lekko, po czym niespodziewanie doskoczył w jej kierunku wyprowadzając cios z boku, po skosie.
Kobieta zupełnie nie spodziewała się, że to zrobi. Co innego jej ciało, którego mięśnie napięły się w jednej chwili, gotując do walki. Ręce same ułożyły jej się tak, że atak maga został gładko zbity w dół. Z lodowego miecza posypał się na ziemię szron, który przy kontakcie pokrył ostrze "uśpionej" Pożogi.
- Co ty wyprawiasz? - zaskoczona syknęła do maga, nie kontratakując. Ale jej ciało ustawione było w pozycji wyrażającej gotowość do dalszej walki.
Arlo nie odpowiedział. Od razu ruszył do przodu pchając mieczem przed siebie. Nim Venora uskoczyła w bok, mężczyzna niespodziewanie uderzył ją pięścią w twarz.

-Widziałem jak ktoś cię bije, rani, krzywdzi. Słyszałem twoje krzyki i widziałem jak umierasz. Nie pozwolę ci na to, żebyś przechodziła przez to na nowo. A jeśli trzeba ci bólu to wiedz, że to też mogę ci dać…- rzekł i uśmiechając się szelmowsko wycofywał się powoli tyłem w stronę wyjścia z komnaty.
Venora była oszołomiona uderzeniem. Trzymając dłoń na obolałym policzku zupełnie nie wiedziała jak potraktować słowa maga. Czy on jej groził? Miała przez to jeszcze większy mętlik w głowie i nagle poczuła, że musi wynieść się z tego miejsca. Opuściła rękę trzymającą miecz i oddychając głęboko przez zdenerwowanie, bez słowa ruszyła za Arlem do wyjścia.
- Skoro tak mnie od wszystkiego odcinasz, to czemu pozwalasz by nasza córka uczyła się tego? - zapytała starając się stłumić złość.
Arlo uśmiechnął się i natarł na nią po raz kolejny wyprowadzając kilka błyskawicznych ciosów. Venora z łatwością je sparowała, lecz siła z jaką uderzał była na tyle wielka, by wyrządzić jej krzywdę w razie celnego trafienia.

-Pozwalam na to tylko dlatego, że gdy w jej życiu pojawi się taki Balthazaar, będzie mogła przegnać go precz!- odparł i znów natarł.
Czarnowłosa wciąż ograniczała się do parowania jego ataków, nie kierując przeciw niemu swoich własnych.
- Mówisz jak bardzo wszystko to było bez sensu - odbijając jego cios, uderzyła mocniej, że aż miecz prawie wyleciał mu z dłoni. - A jednak zapewniliśmy bezpieczeństwo królestwu, przegnaliśmy te demony i smoki - mówiła dalej, czujnie obserwując ruchy maga, by kontrować jego ataki. - Umierałam, ale wracałam
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172