Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 26-06-2019, 11:35   #651
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Cała nadzieja w Rycerzach Purpurowego smoka, Bojowych magach oraz takim osobistościom jak ty czy Venora- odparła królowa.
Panna Oakenfold patrząc na smoka który łasi się na królewskie siedzisko pokręciła głową dając mu niemy przekaz, żeby tego nie robił i skierowała wzrok na Alusair.
- Pokonamy ich - powiedziała czarnowłosa z przekonaniem w głosie. - Ale bez strat się nie obędzie niestety - dodała.
-Że też nie wzięłam tego pod uwagę…- odparła sarkastycznie regentka. -Odpocznijcie, jutro czeka nas ciężki dzień.- odprawiła ostatnich adiutantów.
- Wybacz mi pani tą oczywistość, ale przemęczenie już przeze mnie przemawia - odezwała się paladynka, gdy towarzystwo w namiocie zrobiło się mocno okrojone. - Jeśli to wszystko co ode mnie potrzebujesz pani, to pozwól że udam się na spoczynek
Alusair skinęła im głową na pożegnanie, po czym pogładziła palcami skronie.
Czarnowłosa pokłoniła się i wyszła z namiotu. Na zewnątrz, po minięciu straży, odetchnęła zimnym powietrzem i spojrzała na Silwera.

- Zapraszam na nocleg do namiotu mojej drużyny. Mamy niestety dużo miejsca - zaproponowała i wskazała który to, bo nie znajdował się on daleko od namiotu Regentki. Zapewne przez dokonania zyskała prestiż na tyle duży, by już nie trzymano ich na obrzeżu obozowiska. -Proszę tylko, żebyś nie dał się sprowokować smoczydłu, które tam jest, bo ja jeszcze muszę odwiedzić lazaret - przestrzegła nim poszła w swoją stronę.
Venora nie mogłaby zasnąć gdyby nie sprawdziła w jakim stanie są jej ranni towarzysze. Medycy mieli dość czasu by ich dokładnie popatrzeć i wydać swoje osądy. Weszła do długiego namiotu, rozglądając się za Dundeinem, kapłankami Tempusa i elfkami. Silwer zaśmiał się nieznacznie pod nosem.
-Jakiś czas temu dopiero się zbudziłem. Zapragnę snu dopiero za kilka dekadni. Będę nocą fruwał nad okolicą i obserwował czy orkowie nie zbliżają się podstępnie do obozu- wyjaśnił prędko. -Ale z chęcią poznam resztę twych towarzyszy- powiedział rycerce. W pierwszej kolejności, Venora jednak skierowała swoje kroki w kierunku polowego szpitala, gdzie przebywała część jej kompanów.

Z całej grupy tylko Dundein zdążył się do tej pory wybudzić. Jego twarz była sromotnie poobijana, a głowę zabandażowano, przez co wyglądał dość zabawnie nawet jak na grobową i ponurą atmosferę, która tu panowała. Medycy nie widzieli przeciwskazań by wypuścić krasnoluda, gdy tylko odzyska siły żeby wstać.
Gorzej było z Agnes. Jej ręka była połamana w kilku miejscach i nawet kiedy odzyska przytomność medyk zalecał kilka dekadni odpoczynku od wypadów za przygodą. Leśnego Ducha nigdzie nie było. Półelfi medyk wyjaśnił, że druidka zniknęła w ciągu kilku chwil, podczas gdy on i jego towarzysze zajmowali się opatrywaniem Agnes. Nikt nie był w stanie wyjaśnić okoliczności ucieczki Zjawy, ale Venora czuła, że ich drogi jeszcze kiedyś się skrzyżują. Pozostali mieli się nieźle, choć wszyscy spali i medyk prosił by pozwolić im odpoczywać.
-Ten kutafon myśli, że będę tu leżał, kiedy będziecie walczyć z zielonoskórymi... - sarknął Dundein rechocząc pod nosem głupawo. -Nawet mithrilowe kajdany by mnie nie powstrzymały.- dodał wzruszając brwiami.

- Pozwól im o siebie zadbać - powiedziała Venora tonem wyrażającym troskę o towarzysza. - Wypocznij, to była ciężka walka, a my ruszamy dopiero w południe - wyjaśniła, mając nadzieję, że to uspokoi krasnoluda. - Poza tym Silwer przybył nas wspomóc - dodała spoglądając ku wyjściu z namiotu, gdzie stał gad w swojej humanoidalnej postaci. Dundein wypuścił powoli powietrze nosem, spojrzał tylko na Venorę i wzruszył lekko ramionami.
-Czekaj mnie o świcie.- powiedział krótko.
- Wyśpij się - odparła na paladynka tonem rozkazu. - Bez ciebie nie wyruszymy - zapewniła.
-No ja kurna myślę!- odburknął -A co z resztą?- spytał, rzucając pytające spojrzenie na pozostałych rannych, którzy również zajmowali prycze w polowym szpitalu.
Czarnowłosa skierowała wzrok w tym samym kierunku co on.
- Będą musieli zostać. Ja niestety całą objawioną moc leczenia przeznaczyłam na ciebie i Arla, więc dziś nic więcej nie mogę dla nich zrobić - wyjaśniła. -A jutro... Będę potrzebowała tej energii na walkę-
Dundein przytaknął jej głową, nakrył się kocem i oddał się chwilom spokoju i odpoczynku.

~***~

Paladynka nie pozostała za długo z rannymi bo obawiała się tego co zastanie po powrocie do namiotu, bo Arlo i Balthazaar nie wydawali się być skorzy do dogadania się, co mogło się skończyć połamanymi kończynami albo dezintegracją smoczydła. O ile wiedziała, że Arlo nie da się łatwo sprowokować, to była pewna, że Balthazaar nie odpuści okazji by mu dogryzać. Z resztą Venora nie rozumiała skąd u smoczydła taka złośliwość względem maga.
Pokręciła głową i przyśpieszyła kroku, a jej smoczy towarzysz podążył za nią. Na miejscu, o dziwo, panował spokój. Balthazaar siedział na trawie, przy palenisku wpatrując się na pozór bezmyślnie w strzelające iskrami drwa. Arlo w tym czasie medytował nieopodal wejścia, siedząc ze skrzyżowanymi nogami na ziemi. Segrid nie marnowała czasu, czyszcząc zbroję i doglądając buzdyganu. Gdy Venora wkroczyła do środka nikogo to zbytnio nie zdziwiło, ale gdy usłyszeli brzęk zbroi towarzyszącej jej osoby, podnieśli spojrzenia. Segrid zmierzyła Silwera od stóp do głów, lecz milczała udając brak zainteresowania. Balthazaar poruszył nozdrzami i lekko odwrócił głowę, jakby chciał rzucić okiem spod ukosa. Smoczydło zmrużyło oczy i wstało zerkając na Silwera w taki sposób, jakby jego humanoidalny wygląd wcale nie był dla Balthazaara iluzorycznym oszustwem.

Venora zdziwiła się, kiedy jej łuskowaty towarzysz nieznacznie się pokłonił przed Silwerem, na co ten drugi odpowiedział skinieniem głowy.
Smoczydło było jedynym spośród kompanów paladynki, który nie znał wojownika.
-Balthazaarze, poznaj Silwera. Wspólnie pokonaliśmy Zieloną Koronę, nieśmiertelnego szmaragdowego smoka, który rozpanoszył się na planie Ziemi - wyjaśniła skąd pozyskała tak niecodziennego sojusznika, ale pominęła kwestie okoliczności towarzyszących znalezieniu srebrnego smoka.
-W takim razie nie ma innej opcji jak tylko zwycięstwo- odparł Balthazaar, tak bardzo pokornym tonem, że nawet Segrid zbliżyła się by dokładnie przyjrzeć się smokowi.
-Silwer? Co to za imię?- rzuciła krasnoludka, nie będąc do końca świadomą kogo ma przed sobą. Być po prostu nie dosłyszała krótkiej wymiany zdań swych towarzyszy.
-Mojego imienia nie byłabyś w stanie powtórzyć.- zażartował, po czym zdjął hełm.
- Na pewno przeciwnik nie spodziewa się zobaczyć smoka na niebie - stwierdziła z zadowoleniem panna Oakenfold. Obecność Silwera znacznie poprawiła jej humor, bo świadomość posiadania silnego sprzymierzeńca sprawiała, że ciężar jaki czuła na swoich barkach odrobinę zelżał.
-Nie ma się co cieszyć zawczasu- odezwał się Arlo -Pamiętaj, że to nie byle goblinoidzi. Na usługach tych orków są demony i cała, liczna horda zielonoskórych. Jeden smok nie przechyli szali zwycięstwa na naszą stronę- oznajmił mag.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 27-06-2019, 23:57   #652
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
-A dwa smoki?- wtrącił się Balthazaar prychając z nozdrzy parą. Arlo chciał coś chyba powiedzieć, lecz ugryzł się w język i odwrócił wzrok do swej księgi zaklęć.
- Balthazaar w pojedynkę wyswobodził się z niewoli Ilithidów - powiedziała Venora, siadając obok Arla i objęła go. - No i nawet trochę mi pomógł w walce z Yurthusem - dodała z mrugnięciem oka skierowanym do smoczydła.
-Nie zaczynaj opowiadać, co się działo wcześniej, bo nam nocy nie starczy- skomentował jaszczur.
-Nie traćcie sił na spory i gadanie. Odpoczywajcie, bo jutro wiele od was będzie zależało- wtrącił Silwer.
- Jeszcze południa nie ma, więc mamy całą dobę na odpoczynek - zauważyła paladynka. - A ja jeszcze muszę znaleźć mojego wierzchowca. Może poprowadził stado tu do zagrody - dodała z nadzieją i wstała, wychodząc z namiotu.

~***~

Obozowisko wojsk Cormyru było bardzo rozległe i by obejść je całe potrzeba było dłuższej chwili. Samotnie idąca pomiędzy namiotami Venora, owinięta szczelnie plaszczem, szukała sobie miejsca gdzie mogłaby w spokoju ogarnąć myślami ostatnie wydarzenia. Walka z bogiem zarazy, pośmiertne spotkanie z patronem i powrót do żywych z nową energią. Dosłownie. Na razie skupiła się na pozytywach: pokonaniu kolejnej hordy nieumarłych wraz z bogiem zarazy oraz na powrocie jej przyjaciela, Balthazaara, za którym ogromnie tęskniła przez te ostatnie tygodnie.
Zagroda z wierzchowcami wydawała się jej dobrym miejscem i odwiedzenie koni było dodatkowo dobrym pretekstem by nikt za nią nie poszedł. Paladynka zwyczajnie nie chciała martwić nikogo tym, że czuła i zachowywała się nieco inaczej.
~ Bo chyba nie do końca jestem teraz sobą... ~ zmarszczyła brwi i zaciągnęła bardziej kaptur na twarz, by wiatr nie targał jej włosów.


Niecierpliwe rżenie dało się słyszeć na długo zanim panna Oakenfold minęła ostatnie namioty i zobaczyła przed sobą zagrodę. Venora ucieszyła się widząc jak jej rumak stoi wyprostowany, górując nad dwoma koniuszymi zaniepokojonymi jego zachowaniem i strzyże uszami w kierunku swojej pani. Ogier wyczuwał rozterki swojego jeżdżca i przez to był nerwowy. Parobkowie wyraźnie odetchnęli z ulgą, widząc paladynkę, bo najwidoczniej jej wierzchowiec pod jej nieobecność musiał być trudny do oporządzenia.
- Dobry Młot - Venora pogłaskała go po boku, gdy usiała na prowizorycznym ogrodzeniu wybiegu dla koni. Zwierze od razu się uspokoiło. W otoczeniu ogiera znajdowały się również pozostałe wierzchowce członków drużyny paladynki. - Jestem z ciebie dumna, że przyprowadziłeś wszystkich - pochwaliła go.
Czarny rumak położył wielki łeb na ramieniu rycerki i swoim zwyczajem zaczął domagać się głaskania. Venora objęła go i zaczęła głaskać za uchem.

- Chciałabym, żeby w końcu zaczęło robić się łatwiej - powiedziała czarnowłosa szeptem do Młota. Żałowała, że nie wzięła ze sobą jakiegoś wina, bo mogłaby się wtedy nim zaprawić i łatwo poszłaby spać. Na myśl o śnie, zaczęła zastanawiać się kiedy ostatni raz spała. Zmrużyła oczy, ze zdziwieniem stwierdzając, że jak na ponad dobę ciągłego bycia na nogach to na pewno była zmęczona, ale... nie była pewna czy czuła senność. Już raz tak miała... Zaraz po pierwszym wskrzeszeniu.
Było to trudne do opisania uczucie, ale tak jak poprzednim razem, pewnie przemęczy się kilka dób i przejdzie samo. Na obecny moment to nawet byłoby paladynce na rękę. Oby tylko nie za długo, bo nie będzie wiedziała co z tym czasem bezsenności miała by robić.
~ Mogłabym oddać Arlowi pierścień wyżywienia to wtedy będzie miał więcej czasu nie tylko na siedzenie nad księgami, ale i dla mnie ~ starała się myśleć pozytywnie.
Głaszcząc Młota po szyi panna Oakenfold zastanawiała się jak teraz będzie wyglądała jej przyszłość. Czy nadal było tak jak w jej wizjach? A może coś znacząco się zmieniło i... Będzie inaczej.

Choć nie powinna była to jednak rozmyślała co będzie gdy zdobędą zamek i będzie można wracać do siebie. Na pewno w świątyni Helma będzie miała wiele do opowiadania. A czy uda jej się w drodze powrotnej odwiedzić rodziców? Regentka już teraz była zadowolona na tyle, że Venora mogła spodziewać się otrzymania w podzięce ziem i dworku. To nie cieszyło paladynki, bo chyba popadnie w rozpacz jeśli będzie to zamek z jej koszmaru, który miała na planie Ziemi.
Czarnowłosa pokręciła głową, pocieszając się, że tamta wizja była jedynie próbą pokonania jej ducha przez jakiś byt, najpewniej Zieloną Koronę czy jakiegoś z jego popleczników. Bo przecież sama była pewna, że nie porzuciłaby swojej posługi Helmowi, tym bardziej teraz, gdy przyjęła od niego kolejne dary i poświęciła duszę dziadka.
Paladynka zastanawiała się czy powinna o tym co zadziało się w zaświatach powiedzieć komukolwiek. Na pewno byłoby jej lżej móc z kimś o tym porozmawiać. Najodpowiedniejszy do tego wydawał się Balthazaar, bo znał ją i jej dziwactwa dość długo, by przynajmniej udawać zrozumienie. Chciała też opowiedzieć to Arlowi, ale obawiała się, że go to wszystko przerośnie, bo już walka z Yurthusem i bycie na skraju życia wyraźnie odcisnęły się na magu.

Choć może, gdy wypocznie to wróci wszystko do normy... W końcu blondyn od początku wyróżniał się na tle innych. Był pierwszym mężczyzną, zdawał się nie być onieśmielony jej osobą. Podobało jej się to jaki był bezpośredni i śmiały. Ale to może była tylko kwestia tymczasowego braku smoczydła za jej plecami, którego obecność na pewno działała zniechęcająco dla każdego chętnego zagadać do dziewczyny z mieczem u pasa.
- Chyba powinnam sama skończyć to co jest między nami, jak tylko zakończy się ta kampania. Oszczędzi mu to problemów... - westchnęła boleśnie, bo naprawdę kochała Arla i nie chciała by ich drogi kiedykolwiek się rozeszły. W końcu ostatni mężczyzna który się w niej zakochał i tak skończył źle mimo, że nie odwzajemniła jego uczucia. Ostatecznie więc z nadzieją uznała, że opowie magowi o wszystkim, a jeśli on nie ucieknie przed nią w popłochu to będzie szansa, że coś z tego wyjdzie. A chciała być z nim szczera, bo nie chciała niczego ukrywać przed swoim ukochanym.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 01-07-2019, 12:27   #653
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
~***~

Kiedy zapadł zmierzch, ogromny obóz zalśnił tysiącem pochodni, palenisk i lamp porozwieszanych przy większych namiotach ważniejszych oficerów. Górski klimat nie sprzyjał obozowaniu, a silny wiatr wył między górskimi szczytami i w masywnej przełęczy, gdzie przebywali żołdacy pod sztandarem Purpurowego Smoka. Venora oraz setki żołnierzy dziękowało Tymorze i innym bogom, że przynajmniej nie pada deszcz jak na tę porę roku przystało. W powietrzu dało się co jakiś czas usłyszeć trzepot skrzydeł Silwera, który zgodnie z obietnicą miał patrolować okolice nad obozem, podczas gdy wojskowi odpoczywali gotując się na bitwę następnego dnia.
-Jak pomyśle o tylu zielonych ryjach do obicia, to aż dostaje gęsiej skóry- pochwaliła się Segrid, uśmiechając się przy tym złowrogo.
-Nie lekceważ tych orków. Bratają się z Tanar’ri i nie wiemy na co ich stać- odparł Arlo.
- Ważne, żeby oni nas zlekceważyli - odezwała się na to panna Oakenfold, spoglądając w niebo. - W każdym razie ja się cieszę, że przynajmniej pozbyliśmy się hordy nieumarłych i boga zarazy. Przynajmniej o tyle teraz walka będzie dla nas łatwiejsza - dodała z optymistyczną nutą. - Idźcie spać. Jakby się coś miało wcześniej wydarzyć to was obudzę w pierwszej kolejności - poradziła.

-Masz rację- sarknęła Segrid, zrzucając powoli kolejne elementy swej zbroi. Krasnoludka szybko się oporządziła i niedługo potem leżała już na pryczy, przykryta swym zielonym kocem. Arlo również nie zwlekał. Nie wiele miał czasu dla siebie tego dnia, a musiał jeszcze przygotować odpowiedni pakiet zaklęć na jutrzejszy dzień.
-Też udam się na odpoczynek. Muszę pomyśleć, jakie zaklęcia będą jutro najbardziej przydatne- wyjaśnił, pocałował ukochaną w policzek i usiadł nad swoją masywną księgą. Venora kątem oka dostrzegła Balthazaara, siedzącego tuż przy wejściu do namiotu, na zewnątrz. Smoczydło siedziało wygodnie, opierając się o płachtę służącą za ścianę.
- Jakaś dezintegracja na pewno by się przydała - odparła do maga i czule pogładziła go po głowie. Nie chciała mu przeszkadzać, więc zostawiła go w spokoju z jego księgą.

Sama podeszła do jaszczura.
- Ty też idź odpocząć - przysiadła się obok niego. - Jutro namachasz się mieczem jeszcze bardziej niż dzisiaj
-Stęskniłem się za machaniem mieczem- odparł Balthazaar -Ostatnie dekadnie spędziłem na nieustannej tułaczce- wzruszył nieznacznie ramionami.
- Przy mnie za niedługo będziesz miał dość siekania - westchnęła. - Pamiętasz jak mi próbowałeś wmówić, że nie jestem wybrańcem Helma? - spojrzała na niego kątem oka.
-Pamiętam…- odrzekł ukazując kilka kłów jakby chciał się uśmiechnąć -i wiem co mi chcesz powiedzieć. Więc, jakie to uczucie?- zapytał.
- Haha, raczej chciałam zapytać czy ci teraz głupio, że nie wierzyłeś mojemu mentorowi i dziadkowi - mrugnęła do niego. Uśmiechnęła się i wbiła zamyślone spojrzenie w zachmurzone niebo. - Po ostatniej walce czuję się jeszcze dziwniej niż dotychczas. Helm chcąc mnie uchronić przed skutkami moich dość częstych zgonów, wzmocnił moją duszę swoją boską energią. Niejako dał mi dostęp do części swojej boskości... Ale nie wiem jak to dalej na mnie wpłynie. Na tą chwilę czuję się po prostu obco we własnym ciele - wzruszyła bezradnie ramionami. - Na pewno świadomość że mam boskie wsparcie jest pokrzepiające, szczególnie z moim talentem do znajdowania problemów, który wprawia w zdumienie nawet bogów

-To nie tak, że nie wierzyłem…- burknął Balthazaar. -Wiedziałem, że czeka cię ten los jeszcze zanim cię poznałem. Po prostu liczyłem, że uda mi się odwieść cię od tego losu…- wzruszył ramionami.
- I jak niby miałoby się to udać? - zapytała sceptycznie. -Z resztą nigdy nie nadawałam się do prowadzenia gospodarki ani tym bardziej do bycia matką gromadki dzieci - dodała bez żalu. - Ja po prostu nie jestem w stanie usiedzieć w miejscu i nic nie robić. Jak niedawno mieliśmy dużo czasu na odpoczynek to myślałam, że zanudzę się na śmierć. Dobrze, że przynajmniej poznałam Arla... - powiedziała, ale urwała wypowiedź nieco zawstydzona wspomnieniami tego co robili z magiem wieczorami. - Teraz przynajmniej jestem w stanie obronić nie tylko siebie i bliskich, ale też osobiście zadbać o bezpieczeństwo królestwa, biorąc udział choćby w tej wyprawie - stwierdziła z przekonaniem.
-Teraz jeszcze bardziej ich narażasz- odparł jaszczur -Nikogo nie obronisz będąc w trasie, a wrogów ci przybywa z każdym dniem poza klasztorem. Dlatego bycie bohaterem wiąże się z losem samotnika. Ale co ja tam mogę wiedzieć, jestem tylko…- urwał zdanie w połowie wypowiedzi skupiając spojrzenie zdrowego oka gdzieś na oddali. Venora próbowała podążyć wzrokiem za Balthazaarem, lecz nie była pewna o co może mu chodzić.

- Na pocieszaniu to ty się wogóle nie znasz - odgryzła się paladynka kręcąc głową. - Co tam wypatrzyłeś? - zapytała zainteresowana.
-A nic, chyba mi się zdawało. Pewnie jeden z giermków czy inny przydupas ważniaków jak ty.- odparł, zerkając kątem oka na Venorę, po czym zarechotał. Venora już miała mu coś powiedzieć gdy całkiem niedaleko ich namiotu, wieczorne niebo rozświetliła jaskrawa łuna ognia. Potężny huk zbudził całą okolicę. Kolejny wybuch oznaczał, że pierwszy nie był przypadkiem i któryś z wartowników zaczął bić na alarm. Żołnierze biegali w panice, bez oporządzenia. Niektórzy złapali za miecz i tarczę, a tylko nieliczni byli w pancerzach.
-Gobliny w obozie!- krzyknął ktoś przebiegając nieopodal namiotu Venory.
-Jakim cudem dostały się tak głęboko?!- warknął Balthazaar.
- Szybko, do namiotu, pomóż mi ubrać zbroję - rozkazała paladynka i wpadła do środka. - Wszyscy wstawać, zostaliśmy zaatakowani! - krzyknęła budząc wszystkich, którzy tam się znajdowali. Venora od razu wyciągnęła lodowy miecz spod pryczy i zaczęła zakładać nagolennice świeżo wypucowanego pancerza, ale zanim smoczydło zdążyło cokolwiek zrobić to rycerka oceniła, że za dużo czasu straci w ten sposób. Dlatego rzuciła element zbroi i pochwyciła miecz oraz tarczę. - Nie ma czasu do stracenia - powiedziała w tonie wyjaśnienia i machnęła ręką na pozostałych by ruszyli za nią. Musieli sprawdzić co się stało i odpowiedzieć na ten atak.

W namiocie zapanował chaos. Segrid na wzór Venory tylko złapała za swój buzdygan i tarczę, a wybiegając z namiotu tylko założyła hełm na głowę.
-Podejdź szybko!- polecił Arlo, a kiedy Venora zbliżyła się do mężczyzny, ten wyinkantował kilka fraz, po czym położył dłoń na ramieniu partnerki. Wybranka Helma poczuła jak wokół jej ciała materializuje się niezwykle lekka zbroja, stworzona z samego splotu.
Arlo skinął głową Venorze na znak, że skończył i złapał za swój miecz.
-Ej długo się tam będziecie pieścić?!- warknął Balthazaar z zewnątrz.
- Dziękuję - powiedziała paladynka i ignorując komentarze smoczydła, pocałowała maga czule w usta. - Bądź ostrożny - powiedziała do ukochanego i dopiero po tym wyszła.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 02-07-2019, 16:12   #654
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Wyczuwasz skąd dobywa swąd goblinów? - zapytała czarnowłosa patrząc na łuskowatego wojownika, samej rozglądając się w próbie ustalenia co się tak właściwie działo w obozowisku.
-Zbyt mocno wieje żeby wyczuć, ale biegnij tam gdzie ogień!- polecił, wywijając młyńca mieczem w powietrzu. Długo nie musieli szukać. Kilka chwil intensywnego biegu wystarczyło by na niewielkiej polanie, gdzie znajdowała się jedna z wielu zagród dla wierzchowców dostrzegli goblina. Nie był zwykłym zielonoskórym siepaczem. Ten gobas miał w ręku nóż z zakrzywionym ostrzem, lecz nie walka była jego celem. Na plecach bowiem miał przytroczony wielki dzban, niczym jaki osioł.


Goblin wbiegł do zagrody, rzucił się z nożem na pierwszego z brzegu wierzchowca. Koń błyskawicznie kopnął agresora, a dzban na plecach zielonoskórego eksplodował zabijając wiele koni w pobliżu.
-Samobójcy! Jak z nimi walczyć?!- Balthazaar spojrzał na Venorę.
- Tylko na dystans... - odparła paladynka rozglądając się na boki. - Łucznicy i magowie muszą celować w te pieprzone dzbany zanim podejdą do koni! - krzyknęła głośno by każdy w okolicy usłyszał ją. Sama nie miała broni dystansowej więc mogła tylko liczyć, że reszta jej posłucha. - Silwer, gdzie jesteś?! - krzyknęła w niebo.
Echo jej krzyku poniosło się pomiędzy górskimi szczytami, hen daleko. Silwer jednak nie odpowiedział, co mogło być spowodowane kilkoma przyczynami. Kolejna eksplozja, a po niej jeszcze jedna dały Venorze do myślenia, że w końcu przyszedł dzień kiedy zaczęła żałować, że dawno temu zaniechała treningi strzelania z łuku czy kuszy.

Magów też w pobliżu zbyt wielu nie było, za pewne większość strzegła namiotu regentki. Ci z żołnierzy, którzy mieli przy sobie łuk, próbowali walczyć z problematycznym wrogiem, ale ciemność i skoczność zielonoskórych pokurczy sprawnie utrudniały ostrzał.
-Lady!- krzyknął bezimienny żołnierz za plecami Venory -Tam, za wzgórzem znajduje się portal, z którego wypełzają te pokraczne stwory!- krzyknął wskazując kierunek.
Venora zdała sobie sprawę z tego, że jako jedna z niewielu nie miała większych problemów z widzeniem w ciemności. Co innego ludzie w oddziałach wojska Cormyru. Mogła jednak coś na to poradzić. Skupiła się i wykorzystała wrodzone zdolności magiczne, tworząc kulę światła unoszącą się nad padokiem.
- Kontynuujcie ostrzał - nakazała paladynka i spojrzała na Arla. - Dasz radę zamknąć ten portal, prawda? - zapytała go, ale już machnęła na smoczydło i krasnoludkę, kierując swoje kroki we wspomnianym przez żołnierza kierunku.
-Tak, przynajmniej spróbuję!- odparł dziarsko czarodziej.

Grupka z Venorą na czele ruszyła w kierunku wzgórza. Żołnierz nie mylił się, gdyż już z oddali Venora czuła potężną aurę złej mocy. Czerwony krąg wirującej mocy, był portalem przez który przeskakiwały gobliny - jeden za drugim. Zielonoskóre pokurcze wyskakiwały parami, odpalając wzajemnie lont w bombach, które przynosili na plecach. Wybijanie tych poczwar byłoby łatwiejsze gdyby nie fakt, że portalu i bezpieczeństwa małych bombardierów pilnowała grupka orogów, dowodzonych przez muskularnego osobnika. przypominającego gabarytami Balthazaara. Zielonoskóry wojak był półnagi, ale nie wyglądał jakby się tym przejmował. Dwa topory, które trzymał w rękach były zdecydowanie za ciężkie by trzymać je jednorącz, przynajmniej dla przeciętnego człowieka.
Na jego paskudnej mordzie malował się wyczekujący uśmiech i od razu jak tylko zauważył przeciwników wykrzyczał rozkaz ataku, posyłając kilkunastu orczych barbarzyńców do boju.
Rycerka stanęła w postawie zdradzającej gotowość do podjęcia walki. Nie uśmiechało jej się walczyć bez pancerza, ale nie mogła na to nic poradzić.
- Arlo, jak blisko musisz być portalu, żeby go zamknąć?- - rzuciła Venora przez ramię. - Segrid, pilnuj go przed goblinami, my z Balthazaarem zajmiemy się zielonymi - rozdzieliła zadania i spojrzała na smoczydło. Dotknęła jego ramienia i wypowiedziała słowa modlitwy chroniącej przed złem.


-Podejdę najbliżej jak się da!- wycedził przez zęby mag. Rycerka skrzywiła się na te słowa, bo niestety takiej odpowiedzi się spodziewała. Rzuciła kątem oka, szybkie spojrzenie na Segrid. Krasnoludka uniosła w górę swój buzdygan, który rozbłysnął blado błękitnym światłem aktywowanej runy. Kilku żołnierzy stanęło w jednej linii z Segrid, lecz orogowie od razu otoczyli wojaków, przytłaczając ich swoją przewagą. Na szczęście do boju dołączyli Balthazaar i Venora, siekając pierwszego z brzegu zielonoskórego.
- Utrzymać szyk, nie dać się otoczyć!- krzyknęła panna Oakenfold do żołnierzy.
Obecność kompana, z którym stoczyło się niezliczoną ilość ciężkich walk, działała pokrzepiająco. Kryjąc się za tarczą, czarnowłosa zamaszystym ruchem wyprowadziła cięcie Szponem Zimy z poziomu swoich bioder, celując w podbrzusze oponenta. Jej klinga rozświetliła się boską energią, która czyniła lodowe ostrze jeszcze bardziej zabójczym dla przeciwników paladynki. Lodowe ostrze miecza świsnęło w powietrzu, a na twarzy oroga pojawił się grymas bólu i zaniepokojenia. Zamrażająca moc klingi zatrzymała flaki zielonoskórego w brzuchu, jednak rana była tak głęboka i szeroka, że śmierć osobnika była kwestią kilku chwil. Balthazaar okazał akt łaski i dobił przeciwnika, pozbawiając go głowy płynnym cięciem.

Orogowie byli bardziej wymagający od zwykłych orków, lecz i to nie wystarczyło by chociaż na chwilę zatrzymać Venorę i jej kompanów. Potężna eksplozja jaskrawej energii, wzbiła w powietrze tumany kurzu i pyłu, a boska energia zaklęta w runach Segrid oślepiła kilku zielonoskórych. Z całego tego zamieszania, walka z orogami była zdecydowanie mniej wymagająca niż szukanie sposobu na samobójcze wybuchowe gobliny. Paladynka osłoniła się tarczą przed toporem wojowniczego zielonego i od dołu pchnęła mieczem w jego trzewia. Widząc jak coraz więcej posoki przymarza do jej klingi Venora wpadła na pomysł.
- Segrid! Jak możesz stworzyć wodę to się przyda do polania samobójców! - krzyknęła przez ramię do krasnoludki.
-A do czego mam Ci tej wody nalać?!- warknęła kapłanka, próbując skontrować cios jednego z orogów.

Szpon Zimy zatopił się głęboko w brzuch zielonego wojownika, a Venora pociągnęła je w górę i do siebie, rozpruwając go niczym rzeźnik prosię i tylko dzięki mrożącej mocy zaklętej w mieczu paladynka nie skąpała się przy tym w potoku krwi. Stojący najbliżej niej Balthazaar mruknął pod nosem coś, co można było wziąć za wyraz zadowolenia i spuścił swój dwuręczny oręż na głowę skulonego w bólu oroga, pozbawiając go jej, wraz z lewym barkiem i ręką.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 11-10-2019, 17:47   #655
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Żołnierze z trudem odpierali atak lecz mężnie trzymali pozycję, chroniąc tym samym rycerkę i jej smoczego kompana przed otoczeniem ich przez wroga, który jakby tracił na zapale widząc z jaką łatwością niska kobieta i jaszczur pozbawiają zielonych życia, w zamian nie oddając własnej krwi. Jeden z orogów natarł na żołnierzy, przewracając jednego z nich, lecz nie umknęło to uwadze paladynki, która wyszarpnęła miecz z piersi kolejnego, pokonanego przeciwnika i po wykonaniu półobrotu cięła w plecy tego, który myślał, że przebił się przez żołnierzy. Lodowe ostrze zgrzytnęło na kręgosłupie, ale przeszło przez kości, natychmiast pozbawiając oponenta czucia w dolnej partii ciała. Orog zwalił się na ziemię, gdzie dobity został przez jednego z cormyrskich żołnierzy. Okazję, że czarnowłosa wystawiła się tyłem do przeciwnika, próbował wykorzystać kolejny osiłek, ale na to nie pozwolił Balthazar, osłaniając Venorę swoim mieczem. Ostrze smoczydła przyjęło na siebie atak dwóch toporów, zbijając je w bok. Balthazaar zamaszystym ruchem wykonał młynek orężem i z wielką siłą od góry spadło na plecy oroga długie ostrze.

Wirująca w koło energia wewnątrz portalu, zataczała coraz szybsze koła, a samo spoglądanie weń przyprawiało o mdłości. Na paladynce Helma to nie robiło wrażenia, lecz kilku zwyczajnych żołdaków, którzy znaleźli się tu przypadkiem, osłaniając plecy Arla, padło na kolana wymiotując w bolesnych konwulsjach.
-Spiesz się magu!- krzyknęła Segrid rozwalając czerep jednego z zielonoskórych, którego sekundę wcześniej powaliła potężnym ciosem w kolano. Arlo w milczeniu koncentrował się na magii zasilającej portal. Fala goblinów ustała, co na krótką chwilę wprawiło obrońców obozu w pozytywne nastroje, lecz to szybko się skończyło. Eksplozja energii, która miała swe epicentrum wewnątrz portalu, powaliła kilku cherlawych piechurów i kilkanaście zaskoczonych obrotem spraw goblinów. Portal dosłownie skrzył koncentrującą się w środku mocą.
-Coś się tam wyprawia!- krzyknął Balthazaar. Wyładowania energii portalu, były wręcz oślepiające. Arlo uniósł swój kostur do góry, a górny koniec zalśnił bladą poświatą. Rozbłyski portalu ustały i właśnie wtedy każdy walczący w okolicy dostrzegł wielką, szponiastą łapę powoli wyłaniającą się z drugiej strony. Sylwetka czarta była niewyraźna, ale Venora od razu czuła potężną aurę złej mocy.

-Kolejna fala goblinów!- krzyknął ktoś w oddali, a Venora i reszta dostrzegli jak mrok rozświetlały płonące lonty bomb, przenoszonych na goblinich barkach.
-Chcą powstrzymać Arla!- Segrid podniosła alarm. Jakby tego było mało gdzieś nad ich głowami rozlegały się piskliwe ujadania wywern.
Wybuchające gobliny na ziemi, latające trujące gady w powietrzu i piekielny pomiot w portalu. Łapa czarta była wielkości małej tarczy, szpony sięgały jakieś trzydziestu centymetrów i już po krótkiej chwili Venora zaczęła się zastanawiać jak tak wielki stwór zdoła się przecisnąć przez ten portal.
- Tego cholerstwa jest za dużo. Gdzie ten Silwer kiedy go potrzeba... - syknęła w złości paladynka, na krótką chwilę spoglądając w niebo. Pomoc z każdej strony teraz by im się przydała. Musieli wytrwać i żywić nadzieję, że jakieś wsparcie jest w drodze. - Balthazaar, musimy się cofnąć i wspomóc resztę w obronie Arla - rzuciła do jaszczura i powoli zaczęła się cofać. Nie trzeba było geniuszu dedukcji, żeby wiedzieć, że jeśli czarodziej zaraz nie zamknie tego portalu to zrobi się parszywie.

Goblinów z każdą, kolejną chwilą przybywało, a jakby tego było mało, zewsząd pojawiali się orkowie i orogowie, brnąc w kierunku Arla. Czarodziej był skoncentrowany na wirującej magii portalu, a ostatni z ocalałych żołdaków pod sztandarem Cormyru, bronili go do ostatniej kropli krwi. Eksplozje w pozostałych częściach obozu ucichły, ale to nie świadczyło o niczym innym jak tylko o tym, że żywe bomby pędziły w kierunku czarodzieja i jego świty. Na szczycie wzniesienia, w centralnej części obozu zalśniła blada łuna od płonących lontów bomb. Gobliny biegły ile sił w nogach wzywane w tę stronę przez jakąś nieznaną moc.
Venora zasłoniła się tarczą, gdy świst narastający świst powietrza oznajmił jej zbliżającą się wywernę. Rycerka w ostatniej chwili zasłoniła się przed żądłem na końcu ogona, ale zanim zdążyła złapać dech, poczuła lekkie drżenie ziemi. Smród i powarkiwanie dały jej jasno i wyraźnie do zrozumienia, że tuż za jej plecami wylądował inny wywern. Na szczęście panna Oakenfold miała po swojej stronie innego jaszczura - Balthazaara.
Smoczydło bez namysłu doskoczyło do oponenta tnąc go swoim dwuręczniakiem.
-Gobliny zaraz tu będą! Jest ich tyle, że eksplozje wysadzą całe wzgórze!- krzyknęła Segrid.

Wtem echem po okolicy poniósł się tętent końskich kopyt, a na centralnym wzniesieniu pojawił się oddział Purpurowych Smoków z królową-regentką na czele, który od razu pognał za goblinami miażdżąc znacznie słabszą jednostkę w ciągu kilkunastu sekund. Nie obyło się bez przypadkowych eksplozji, ale najważniejsze że Arlo był bezpieczny i mógł kontynuować zamykanie portalu.
Paladynka, choć doświadczenia nauczyły ją by liczyć tylko na siebie i wąskie grono kompanów, to teraz ogromnie cieszyła się, że tym razem ma za sobą armię.
- Naszym priorytetem jest ochrona Arla! - przypomniała towarzyszom, by ci przypadkiem nie rozproszyli się wraz z przybyciem wsparcia, tym bardziej, że wróg był dosłownie wszędzie, a mag był jedyną osobą zdolną do zamknięcia portalu i uniemożliwienia pojawienia się na polanie czarciej istocie. A na to starcie pozbawiona ciężkiego magicznego pancerza, dodającego pewności w boju, Venora nie była gotowa.
Pędzące z wzniesienia gobliny, zostały całkowicie wchłonięte przez Rycerzy Purpurowego Smoka. Sucha, górska gleba wartko wchłonęła cuchnącą krew zielonoskórych.
-Utrzymać szyk!- krzyczał Dundein, wywijając ciężkim młotem. Na jego półnagim torsie lśniło kilka obficie krwawiących ran, lecz brodaty kapłan nie był z tych, co to płakali od byle zadrapania. Balthazaar przebił dwuręczniakiem jednego z orogów, spoglądając mu głęboko w oczy, tuż przed śmiercią.

Nagle w okolicy rozległ się huk, a fala uderzeniowa wzburzyła włosy i szaty wszystkim w pobliżu Arla. Z jego uniesionego w powietrze kostura błyskały wyładowania zielonej energii, która od razu skupiła uwagę Venory. Boski wybraniec poczuł, jak w osobie Arla koncentruje się niezwykle potężna moc, której źródło zdawało się być kwintesencją zła. Arlo krzyknął z bólu i padł na kolana, ciągle jednak trzymając laskę nad głową. Mag nieustannie inkantował frazy jakiegoś zaklęcia, aż w końcu zielone wyładowania zniknęły a wirująca w koło moc portalu przestała istnieć. Arlo upadł nieprzytomny obok wielu zamordowanych wrogów i sojuszników. W tej samej chwili kilkanaście metrów dalej olbrzymia dłoń demona spadła na glebę z przeraźliwym plaśnięciem.
-Zwycięstwo!- krzyknęła Segrid, a cała reszta żołdaków zawtórowała krasnoludce. Rycerka uważnie i dokładnie rozejrzała się wkoło, by upewnić się czy okrzyki krasnoludki nie są przesadzone. Również wykorzystała do tego swój dodatkowy zmysł wyczucia zła. Dopiero po upewnieniu się, że w najbliższym otoczeniu nie ma niczego niepokojącego, cofnęła się do czarodzieja. Przyklękła przy nieprzytomnym i wnikliwie sprawdziła czy nie jest ranny. Podejrzewała, że jest wycieńczony po tym czego dokonał, ale wolała się upewnić.
- Nie podchodźcie do demonicznej ręki! - krzyknęła jeszcze do pozostałych. Tak na wszelki wypadek.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 25-03-2020, 15:42   #656
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Zbrojni wartko rozsunęli się na boki, robiąc miejsce orszakowi królowej.
-Dzielnie walczyliście! Dobra robota. Kapitanie Lux!- Alusair wezwała jednego ze swoich popleczników. Wąsaty jegomość w półpłytowej zbroi, zbliżył się konno do regentki.
-Zajmijcie się pogrzebaniem zwłok- powiedziała -Będzie żył?- spytała Venorę, spoglądając badawczo na nieprzytomnego Arla.
Panna Oakenfold siedząc na ziemi, z głową maga leżąca jej na kolanach, z wyrazem ulgi spojrzała na władczynię.
- To co zrobił pochłonęło całe jego siły, ale będzie żył - odpowiedziała. - Trzeba go stąd zabrać - popatrzyła na Balthazaara. - Pomożesz mi? - zapytała go.
Smoczydło jednym, płynnym ruchem ręki dźwignęło ciało maga. Porównując gabaryty Arla i Balthazaara, ten pierwszy był zwykłym cherlakiem. Potomek smoków przerzucił kompana przez bark i powoli jął człapać w kierunku obozu.
-To plugastwo…- syknęła Segrid, przyglądając się jak ziemia wokół odciętej łapy na oczach wszystkich jałowieje, a pojedyncze źdźbła trawy obumierały.
-Powinnością naszą będzie się tego pozbyć…- wtrącił Dundein, podpierając się na trzonku swego młota. Jego owłosiona pierś energicznie się podnosiła i opadała. Nie był młodzieńcem jak Venora i ciężej znosił chwile po potyczce.
-Macie jakiś pomysł?- spytała Alusair.
- Nie mam pojęcia co z tym zrobić - paladynka pokręciłam bezradnie głową. - Ale ewidentnie nikt nie powinien tego dotykać - czego tylko ślepy by nie zauważył. - Poślijcie po kapłanów Helma... Jakichkolwiek kapłanów, którzy mają wiedzę o demonologii… A na razie trzeba odgrodzić to miejsce gdzie leży demoniczna łapa.

Sugestia Venory została wzięta pod uwagę i już po chwili podjęto kroki by wydzielić teren zniszczony przez aurę piekielnej łapy, jak również posłano po kapłanów. Paladynka nim zeszła z pola, na którym toczyli zażartą walkę, wykorzystała swoje błogosławione moce by podleczyć najciężej rannych w tym starciu.
Udali się prosto do ich namiotu, rezygnując po drodze z pomysłu zaniesienia maga do medyków, bo tamci zajęci byli nowymi rannymi. W końcu w namiocie drużyny panny Oakenfold Arlo miał opiekę więcej jak jednego kapłana wprawionego w bojach i było znacznie spokojnie, a tego akurat czarodziej potrzebował najbardziej.
Emocje powoli opadły, likier na złagodzenie nerwów został wypity i wszyscy powoli zaczęli zasypiać. Tylko Venora miała z tym problem. Obawiała się pójść spać, z myślą że zielonoskórzy znów mogą zaatakować. Dopiero zmusiła się do snu, gdy doszło do niej, że gdy rozpocznie się prawdziwe starcie to nie wiadomo, kiedy znów będą mogli odetchnąć.
~ Optymistka ze mnie ~ westchnęła bezgłośnie w komentarzu do własnych myśli. Pogładziła po policzku śpiącego Arla i ułożyła się obok niego. Długo męczyła się, ale udało jej się zasnąć.

~***~

Obudził ją harmider obozu szykującego się do działania. Szczęk ostrzonych kling, stukot młota przy prostowaniu tarczy czy napierśnika. W nocy zrobiło się chłodno, więc dzielenie śpiwora z Arlem było tym bardziej przyjemne. Niestety zarazem trudniej było przez to teraz wyjść. Venora ostrożnie opuściła posłanie i zaczęła przygotowywać się do tego co ich dziś czekało.
Czarodziej za uratowanie obozu przed wkroczeniem demona, dostał dodatkowy czas na spanie, a pozostali “mieszkańcy” namiotu starali się robić jak najmniej hałasu. Dlatego Venora spróbowała go obudzić dopiero, gdy przygotowała cały swój ekwipunek.
Dwójka kapłanów czuwała nad młodym magiem do samego dzwonka, który zbudził żołnierzy do zbiórki.
Kompani powoli szykowali się do bitwy. Dundein modlił się w kącie, unosząc przed sobą swój młot. Segrid odprawiała modły przy swej pryczy, trzymając na dłoniach święty symbol swego krasnoludzkiego patrona. Balthazaar stał przy wejściu do namiotu powoli dysząc, jak miał to w zwyczaju.

-Silwer nie wrócił.- oznajmiło smoczydło.
- Nie dobrze… Mam nadzieję, że nic mu się nie stało… - zmartwiła się paladynka.
-Moja głowa…- stęknął niespodziewanie Arlo, wiercąc się na pryczy. Zimne okłady ostudziły rozgrzane czoło, ale potwornego bólu głowy nie potrafiły ukoić. Venora od razu podeszła do pryczy czarodzieja.
-Czas się zbierać chłopcze. Królowa wzywa do bitwy.- rzekł chłodno smoczy potomek, po czym opuścił namiot dając zakochanym krótką chwilę na rozmowę.
- Balthazaar ma niestety rację - powiedziała panna Oakenfold, wnikliwie przyglądając się ukochanemu. Jednocześnie próbowała wyczuć, czy jego aura nie uległa zmianie, która mogłaby świadczyć o... demonicznym spaczeniu. - Jak się czujesz? - zapytała go z troską, gotowa w każdej chwili użyczyć mu pomocnej ręki.
- Dobrze - odparł z bladym uśmiechem, choć oboje wiedzieli, że nie do końca była to prawda. Niestety nie było miejsca na rozczulanie się nad sobą, bo mieli przed sobą ważną bitwę do stoczenia.

~***~

Niedługo później cała kompania Venory była zwarta i gotowa zmierzając w kierunku królewskiego namiotu.
Było jeszcze ciemno, a zimny, północny wiatr szarpał włosy niektórych oficerów, kręcących się w pobliżu.
-Venoro. Wraz z Purpurowymi Smokami, uderzymy Tanar’ruka i wbijemy go w glebę. Ty zaś poprowadzisz sztandar, lewą flanką. Piechota ma ściągnąć na siebie uwagę zielonoskórych, a wtedy kawaleria wedrze się do samego serca hordy. Wtedy żywot półczarta dobiegnie końca.- oznajmiła pysznie Alusair, zaciskając teatralnie pięść w powietrzu.
- Rozkaz pani! - pokłoniła się panna Oakenfold. Była w pełni gotowa do walki i choć miała mnóstwo obaw to nie mogła się już doczekać bitwy i podzielała teraz zapał regentki. Cokolwiek miałoby się teraz stać. - Czy kapłani zbadali rękę demona? - zapytała.
-Nie było na to czasu. Mieli na głowie sporo rannych do opatrzenia. Nakazałam zapieczętować to plugastwo w skrzyni, której teraz strzegą Purpurowe Smoki- odparła regentka.

Venora pokiwała głową ze zrozumieniem, bo biorąc pod uwagę okoliczności było to jedyne co mogli na teraz zrobić tym plugastwem. Żałowała tylko, że w kampanii nie wziął udziału żaden z Rycerzy Kielicha, jednak gdy wyruszali z Suzail to nawet paladynka Helma nie brała pod uwagę, że przyjdzie im stoczyć walkę z tym spaczeniem.
- Półczart bez ręki i pozbawiony mocy swojego martwego już boga powinien być osłabiony - rycerka wypowiedziała swoje przemyślenia na głos, by poprawić wszystkim zebranym morale.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172