Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-01-2017, 01:53   #21
 
fujiyamama's Avatar
 
Reputacja: 1 fujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputacjęfujiyamama ma wspaniałą reputację
Od historii z orkiem Silke postanowiła trzymać się blisko zbrojnego ramienia grupy. Krasnoludy i to, co mieściło się w ich definicji poczucia humoru nie przypadło jej zbyt do gustu, więc wybór padł na Lyre i wiedźma całą drogę dreptała ze swoim ptasim towarzyszem kilka kroków za uzbrojoną elfką. Uważała jednak, by te kilka kroków naprawdę było kilkoma krokami, bo im bardziej zbliżali się do miejsca wskazanego przez Yearana, tym bardziej niespokojny zdawał się Pogwizd.

Ptak już wcześniej zachowywał się jakby był niespełna rozumu i tylko kilka razy popisał się umiejętnością tworzenia sensownych zdań, lecz tym razem Silke zaczęła doszukiwać się w jego zachowaniu czegoś więcej. Na początku kruk na zmianę pogwizdywał, bulgotał i podlatywał na kilka sekund w górę wyrzucając z siebie pojedyncze słowa, lecz w miarę jak mgła gęstniała jego wypowiedź przerodziła się w dziwne monotonne powtarzanie: We mgle odbita jak w toni jest strona, kto stroni od toni ten w ton ten się skłoni… Ptaszysko powtórzyło to kilka razy jak zahipnotyzowane po czym dostało znacząco w dziób i spostrzegłszy karcące spojrzenie swojej pani wzruszyło jakby skrzydłami i zamilkło.

Chłód mglistego poranka czy dziwne zachowanie towarzysza - dziewczyna poczuła jak zaczynają wstrząsać nią dreszcze. Oczom wędrowców ukazała się wreszcie baszta, lecz nikt na wołanie nie odpowiadał... Silke, wyciągnąwszy z ostatniej akcji taką lekcję, że ostrożności nigdy za wiele, szepnęła więc kilka słów i wykonała lekki ruch ręką w nadziei, że uda jej się odkryć rodzaj magii, jakiej obecność można było w tym miejscu wyczuć.
 

Ostatnio edytowane przez fujiyamama : 17-01-2017 o 01:56.
fujiyamama jest offline  
Stary 17-01-2017, 09:39   #22
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
- No i pięknie. Mówiłam, żeby nie kombinować... - mruknęła po ucieczce orka Moira, której pozytywne podejście do świata, ludzi i nieludzi zostało tego dnia wystawione na na prawdę ciężką próbę. A może po prostu grupa zbyt długo przebywała już razem, wszyscy mieli dośc tych wrzosowisk i siebie nawzajem, a spory były tego pokłosiem? To miało się dopiero okazać w harfiarskiej kryjówce, do której prowadził ich Yeran. Czy raczej pędził jak stado baranów, którymi zresztą się okazali - orki raczej nie będą miały problemu z wytropieniem śladów takiej gromady. Cała nadzieja w "starożytnej magii".

Gdy dotarli do mglistej doliny Moira ledwie powłóczyła nogami. Brak odzewu nie wróżył najlepiej.
- Silke, możesz posłać tam swojego kruka? Bo sami może lepiej nie podchodźmy; jeszcze przywitają nas strzały zamiast śniadania.

Miała nadzieję, że Harfiarze tak wierzą w magię tego miejsca, iż po prostu nie wystawili wart. Lub mieli za mało ludzi. Zdobycia magicznej fortecy prze wrogie siły na razie nie chciała brać pod uwagę.
 
Sayane jest offline  
Stary 17-01-2017, 11:49   #23
 
Kawalorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwu
Eryk przez całą drogą szedł w milczeniu ze wzrokiem wbitym w ziemię. Mimochodem znalazł się na końcu grupy, źle się czując, idąc blisko kogokolwiek z drużyny. Przerażały go wszelkie konsekwencje jego planu i czuł się winny każdej z nich, od najdrobniejszej do najgorszej.
Ten bezradny wzrok Lyre... akurat to było do przewidzenia. Mógł sam poudawać awanturę z Moirą, ale nie, ważniejsze były jego opory przed obrażaniem dam... I dlaczego, cholera, nie zainterweniował w trakcie?
O wiele gorsza była sytuacja z Silke. Przecież gdyby ten ork ją porwał, mogłaby przeżyć istne piekło. Przez niego.
No i jeniec-zdrajca uciekł. Nie dość, że teraz może ruszyć pościg, to jeszcze ork udowodnił, że jest niebezpieczny - a on właśnie dał mu w rękę zasługę u jego przełożonych, możliwe, że przyczynił się do awansu takiego przeciwnika. Darowanie życia to jedno, ale trzeba mu było na odchodne odrąbać w rękę...
Właściwie sam fakt zdrady dziwny nie był, Eryk dopuszczał możliwość, że po prostu w przyszłości ork nie będzie miał ochoty korzystać z układu... ale tego nie przewidział. Kompletnie nawalił. W chwili potrzeby podjął inicjatywę - wszyscy mu zaufali - i co z tego wyszło?
Zdawał się w tamtej chwili nie zauważać, że nikt nie przewidział takich konsekwencji. Po prostu szedł i w milczeniu się obwiniał.

Gdy nie było odzewu na nawoływania Yearana, Eryk przeczuwał, że stało się coś złego. Wolał jednak już się nie wyrywać z pochopnymi wnioskami. Jedynie zaczął wreszcie zachowywać czujność i spojrzał wyczekująco na Harfiarza, gdy padło pytanie Louiego.
 
Kawalorn jest offline  
Stary 17-01-2017, 13:46   #24
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Zinbi ponownie zajęła się wysysaniem słodkich soków z trawki, gdy kazano jej udawać kłótnię z jedną z wąskodupnych. Gnomka nie do końca pojmowała dlaczego… i po co udawać, skoro można się kłócić się na poważnie… więcej przy tym zabawy no i… mniej zachodu z „grą” aktorską.
Druidka podeszła więc do zadania bardzo pragmatycznie i włożyła całe swoje serce by zgnoić i wymieszać z błotem długonogą lalusie ze szpadą u pasa. Wprawdzie zielonowłosa nigdy nie była w mieście… ba, nigdy nawet nie trafiła na wieś, ale słowniczek i wyobraźnie miała nader bogato rozwiniętą i nawet taki mieszczuch jak Lyre nie mogła poradzić sobie z potokiem szlamu jaki wylała na nią drobniutka kobietka.
Ktokolwiek nauczył dzikuskę takich sentencji, nie należał do miłych osób…

Gdy ork zaczął nawiewać, Puchaty puścił ogon Szarego, którego aktualnie masakrował, podporządkowując swojej woli i postanowił ruszyć w pościg…
Ponieważ misia jakiś tam plan nie obchodził, miś chciał zabijać…
Zinbi drapała się po głowie obserwując wierzgającą i piszczącą szamanką, którą postanowił porwać exjeniec. Nie zamierzała się jednak wtrącać… w końcu taki był plan nie?
Niedźwiedź daleko nie odbiegł, bo zorientował się, że nie ma za sobą wsparcia starszej siostry… a w pysku nie czuje znajomego smaku kwasu. Usiadł więc na zadzie i przyglądał się odbiegającemu dryblasowi, który rzucił Silke w krzaki, gdyż nie za bardzo dawał sobie rady z tak energicznym „pakunkiem”.

No i w końcu ruszyli. Nie w tym kierunku w którym powinni. Wszyscy jednak zdawali się wiedzieć co robią, więc Zinbi nie oponowała i po prostu szła za krasnoludami, od czasu do czasu pociągając z flaszki siarczystego łyka whisky. Wilk szedł obok, po jej prawicy, wyglądał na smutnego i zrezygnowanego. Gnomka głaskała go od czasu do czasu, ale machał tylko smętnie „wyplutym” ogonem.
Druidce było szczerze żal zwierzęcia, a może budziły się w niej matczyne instynkty? Mógł być to też kac, więc po prostu piła więcej, nie pozwalając niedźwiadkowi znęcać się nad Szarym, który ewidentnie był daleko w tyle za Puchatym jeśli chodzi o rozwój emocjonalny.

Pod koniec ich wycieczki, wesoły i brykający miś, zaczął mieć powoli dość przebierania łapami. Co raz częściej się pokładając i manifestując długimi rykami i pomrukiwaniami, że chce spać…
Zielonowłosa robiła co mogła, by zachęcić braciszka do marszu. Dawała mu jagódki, plasterki suszonej ryby, czy po prostu drapała po pleckach. Puchaty bardzo się starał ale co raz częściej potykał się o własne członki, wtedy też siadał i głośno płakał… zawodził tak bardzo, że smutny nastrój udzielał się i tak już dość deprysyjnemu wilkowi, który dołączał się do płaczu długimi wyciami.
Zinbi człowiekowi czy innemu humanoidowi dawno spuściła by wpiernicz… ale zwierzęta kochała i rozumiała ich potrzeby bardziej od potrzeb człekokształtnych. Wzięła swą dwójkę na prowizoryczną smycz z liny i narzekała razem z nimi, dodając im otuchy.

Grupa partyzantów zaczynała mieć dość do tego stopnia, że jeszcze chwila albo popełniliby zbiorowe samobójstwo, albo trójka maruderów wyjących jak stare banshee na bagnach skończyłaby na rożnie.
Na szczęście i dla jednych i drugich, na ich drodze pojawiła się wieża… Cel wędrówki.
Można było odpocząć.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 17-01-2017 o 15:06.
sunellica jest offline  
Stary 17-01-2017, 15:26   #25
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
- Harfiarze nie są aż tak liczni w Marchiach, żeby było ich stać na utrzymywanie całej obsady wieży. Zresztą od wpadki z Wieżą Księżycowej Poświaty lady Alustriel była niechętna takim wojskowym placówkom obcych organizacji na terenie jej krainy.- wyjaśnił Yearan nawołując co chwila Harveka. Póki co... bez skutku.
Powoli obchodził wieżę informując przy tym.-To miejsce jest przystankiem w którym Harfiarze zatrzymują się w drodze, a nie stała baza wypadowa.
Silke sięgając po swe talenty poczuła aurę otaczającą wieżę, magię która obejmowała okolicę potężnym uściskiem. Magia będąca mieszanką iluzji i sztuki odrzucania. Aura tej magii wręcz przytłaczała młodą adeptkę sztuk tajemnych, swą potęgą przekraczając wszystko co Silke doświadczyła w tej materii. Nie wiedziała czy to Yearan mówił o wieży jest prawdą, niemniej mogła potwierdzić jedno… potężne zaklęcia rzucono na okolicę. Przekraczające jej możliwości.
- Dobra.. nie ma co dywagować… rozbijamy obozowisko pod wieżą i czekamy aż ktoś wróci. Albo wchodzimy na siłę… wyrąbujemy drzwi toporami…- zaczął mówić Gram, a jeden z jego podwładnych krzyknął podchodząc do wieży.- Taaa… ale to są duże porządne dębowe drzwi. Trochę tego rąbania by było.
- Poza tym mogą i magiczne pułapki być.- przypomniał Yearan nadal nawołując Harveka, ale już z coraz mniejszym entuzjazmem. Silke wiedziała że bard miał rację, a co gorsza aury potężnych zaklęć rzuconych na ten cały obszar skutecznie maskowały aury magicznych pułapek założonych na przykład: na drzwi i ściany.
- Tak czy siak.- zamyślił się Gram drapiąc po brodzie.- Szliśmy tu całą noc. Powinniśmy odpocząć, zjeść coś i przespać się. Może Harvek tu wróci, albo… inny Harfiarz.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-01-2017 o 16:48.
abishai jest offline  
Stary 17-01-2017, 19:30   #26
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Moirze nie trzeba było dwa razy powtarzać. Z ulgą usiadła na jakimś głazie, ściągnęła buty i zaczęła masować sobie stopy. Ach, gdyby nadal miała Ganimedesa... Jednak przy całym jej afekcie do mężowego rumaka Moira rozumiała, że szanse odzyskania go były marne... a i ona nie była na tyle sentymentalna by ryzykować życie dla - bądź co bądź tylko - konia i pchać się do okupowanego przez orki Nesme.

Póki co rozłożyła posłanie na kamieniach by trochę przeschło i zaczęła przysłuchiwać się prowadzonym rozmowom. Miała nadzieję, że harfiarz znów ugotuje obiad.

I że nie wprowadził ich w pułapkę.
 
Sayane jest offline  
Stary 19-01-2017, 21:04   #27
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Nareszcie dotarli i można było odpocząć. Szary ułożył się na trawie, ciężko dysząc i zapadając w urywaną drzemkę. Zinbi siedziała i opierała się o jego miękki brzuch, na kolanach trzymając przednie łapy i pysk Puchatego, który padł jak powalony jakimś czarem. Jego sen był mocny i przerywany długimi pochrapywaniami.
Druidka drapała swojego przyjaciela po kufie, od czasu, do czasu skubiąc go w małe uszka.

Wieża okazywała się być zabarykadowana i opustoszała, co zbytnio nie przeszkadzało gnomce, która i tak pewnie nie potrafiłaby zasnąć w zbudowanym przez humanoida budynku. W szałasie, gawrze… owszem, w elfiej chatce już prędzej, ale w wieży? Z kamienia?
Na samą myśl cierpła jej skórka.

Zielonowłosa obserwowała uważnie starego rodaka, który dzień wcześniej spróbował z nią swoich sił. Nie wyglądało na to by zamierzał ponownie próbować ją sobie podporządkowywać... i dobrze, bo mogłoby się skończyć jego przedwczesną śmiercią, gdyby zapragnął być nagle samcem alfa.
Przyjemnie grzana przez zwierzęta, poczuła, że zaczyna robić się senna. Wtulając twarz w futro wilka, jeszcze chwilę obserwowała krasnoludy jak naradzały się pod drzwiami, po czym oddała się słodkiemu odpoczynkowi.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 22-01-2017, 20:42   #28
 
Kawalorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Kawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwuKawalorn jest godny podziwu
Eryk, korzystając z zamieszania przy rozbijaniu obozowiska, podszedł z ociąganiem do Silke, gdy nikt nie był za blisko.
- Słuchaj, ja… ja przepraszam - zająknął się cicho. - Nie przewidziałem tamtego zagrożenia z Urgothem… Gdybym przewidział, nigdy bym do tego nie dopuścił... - zagryzł nerwowo wargi.
- Nie szkodzi. Zupełnie - Silke naprawdę nie wyglądała na przejętą czy obrażoną. - Plan był wspólny. A wyrywanie się z objęć obmierzłych amatorów mam nieźle przećwiczone… Mój ojciec prowadził karczmę w Everlund.
Eryk długo, głęboko odetchnął z ogromną ulgą.
- Dziękuję… I no właśnie, chciałem z tobą jeszcze o czymś pomówić. Może gdzieś tu usiądźmy, żebyśmy mogli porozmawiać w spokoju - zaproponował Eryk.

Gdy już usiedli, Eryk kontynuował:
- Najpierw może jedna sprawa bieżąca. Tam, gdzie znaleźliśmy ten nieszczęsny orkowy list, Louie znalazł też mapę fragmentu Srebrnego Lasu z zaznaczonym miejscem… Bo tobie chyba nikt jeszcze o tym nie mówił. W końcu ciągle coś się dzieje. A poza tym...Chciałem z tobą porozmawiać o Everlund - zaczął temat. - Nie było mnie tam, gdy miasto zostało zaatakowane. Możesz mi powiedzieć cokolwiek o tym, co działo się po upadku miasta? Albo i w trakcie walk. Słyszałaś coś o władzach? Wiadomo, czy przeżyli, czy był taki chaos, że nikt nic nie wiedział?
- Przykro mi, ale wiem niewiele więcej niż ty… Jeszcze przed atakiem wielu cywilów zaciągnęło się do hufca pomocniczego przy zebranej w okolicy Srebrnej Armii - ja też, służyłam jako sanitariuszka, chyba już wiesz - Silke niechętnie wracała do tych wspomnień, ale czuła że jest winna odpowiedź - Tak naprawdę gdy miasto padało byliśmy już w pełnym odwrocie, więc jedyne co widziałam to ognista łuna. Sama nie wiem nic o swoich bliskich.
Eryk wziął leżący obok kamień i rzucił go z wściekłością.
- Ja o swoich bliskich już się dowiedziałem… - powiedział z goryczą. Zamilkł na chwilę, po czym znów się odezwał. - Nie żyją… - mruknął. - Nie chcę wracać do tego myślami. Myślę, że powinnaś jeszcze o czymś wiedzieć… jeśli jeszcze nie wiesz. Znajomy setnik z Everlund mówił, że spora grupa uchodźców z naszego miasta ruszyła na południe, w okolice Yartaru… Nie wiem, co dalej się z nimi stało, ale jeżeli trafisz do Everlund i nie znajdziesz tam swojej rodziny… to jest jeszcze nadzieja - powiedział cicho.
W twarzy dziewczyny coś jakby drgnęło. Do tej pory była raczej wycofana i nieobecna, ale teraz zaświeciły się jej oczy gdy westchnęła - Moja rodzina… Naprawdę nie byłeś nigdy Pod czarcim kosmykiem? Może i racja że nie byłeś, bo tacy jak ty mogli spodziewać się tam niezłego łupnia… - Silke uśmiechnęła się kończąc, by Eryk nie zrozumiał jej źle.
Eryk uśmiechnął się smutno.
- Kto wie… Jeszcze przed wojną może bym tam pasował… albo może bym wrócił z kolegami oddać… - uśmiech stał się krzywy. Widocznie Eryka ukłuł jego własny żart. - Co zamierzasz, tak w ogóle? Znaleźć rodzinę? A jeżeli się uda… Myślałaś, co potem? - zapytał.
- Jakby to ująć… Jeżeli mój ojciec i jego chłopaki żyją, to prędzej oni znajdą mnie niż ja ich. To po pierwsze - dziewczyna lekko żachnęła się, zniecierpliwiona wyznaniami - Po drugie, śmierć zajrzała mi w oczy pod Yartar i wtedy zjawił się ten kruk, a z nim cała magia. Jeżeli myślałeś, że przed wojną udawały mi się takie sztuczki, to nie, tak nie było. To coś się do mnie przyczepiło i pojęcia nie mam, czego może ode mnie chcieć… Myślę że mam większe problemy niż układanie strategii - dodała niezbyt pewnie i spojrzała z ukosa na Pogwizda, który akurat zataczał kręgi nad ich głowami.
- Rozumiem… - zamyślił się Eryk. - A właściwie… to nie rozumiem. Ale chyba wolisz już zmienić temat? - dodał.
Silke odpowiedziała kiwnięciem głowy i oddaliła się w stronę obozu. Eryk przez chwilę siedział w zamyśleniu, aż poczuł, że jeszcze chwila, a zaśnie. Wstał więc i ruszył w stronę reszty grupy.
 
Kawalorn jest offline  
Stary 23-01-2017, 20:36   #29
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Życie na wrzosowiskach okazało się cięższe niż się spodziewała. Może nie aż tak, żeby było to niemożliwe, ale jednak… choćby wyżywienie. Co prawda w wieży przygotowane były zapasy na kilka dekadni. Ale te zapasy składały się z twardych jak kamień sucharów i wołowiny tak mocno wysuszonej, że przypominała w smaku rzemienie. Może i to było jedzenie pożywne i długo utrzymujące świeżość… ale nie było smaczne.
Dlatego polowała. Tyle że nie była myśliwym. Co prawda umiała używać łuku, ale tropienie zwierzyny leżało poza jej możliwościami. Co gorsza… same wrzosowiska nie ułatwiały jej tego. Zwierzyna była tu czujna i dość rzadka. Żadnych sarenek, żadnych jeleni z soczystym combrem do upolowania. Nic takiego. Nawet zajęcy nie dostrzegła. Tylko… króliki. Małe zwinne, czujne. Upierdliwie niewdzięczne dranie. Trudne do trafienia, szybko chowające się w norkach. Zmuszające ją do zmarnowania kilku godzina na upolowanie dwóch małych i wyglądających na żylaste, królików. Ech… zawsze to lepsze niż twarda jak podeszwa suszona wołowina z żelaznych zapasów jej tymczasowego domu.
Wracała więc ze swoją zdobyczą do domu zastanawiając się jakby ją oporządził i ugotował jej ulubiony karczmarz. Pewnie duszone łapy z warzywami, rozpływające się w ustach.
Niestety ona sama była skazana na pieczyste… bo gotować nie potrafiła.
Takie rozmyślania jednak przerwało coś, co ją zaniepokoiło i zmusiło do przytulenia się do ziemi.
Ognisko. Ktoś rozpalił ogień przy jej domu. Tym ktosiem była całkiem spora, całkiem różnorodna i całkowicie nieznana jej grupka postaci. Przyjaciele czy wrogowie?

Akurat w tym samym czasie, Moirze przypadło czuwanie przy ogniu i pilnowanie bezpieczeństwa grupy. Osób z którymi związał ją los, jak i z którymi związał ją plan Eryka.
Ich celem było Nesme. Miejsce w którym teraz mieli… albo przyjaznego czarodziejowi orka, albo osobę która mogła ich rozpoznać i wydać swoim przełożonym. Ryzyko było warte nagrody? Czas pokaże. Niestety orki nie słynęły z honoru i Urgoth Obdzieracz zdążył udowodnić, nie jest od tej reguły wyjątkiem. Nagle… uwagę Moiry przyciągnęło nerwowe zachowanie wilczego pupilka małej wyszczekanej druidki. Później ta nerwowość przeniosła się na Puchatka… niedźwiadka Zinbi, budząc samą gnomkę. Wojowniczka nie potrzebowała jednak wyjaśnień Zinbi, by domyśleć co się stało. Ktoś się podkradał do wieży. Czyżby te bajania Yearana o tym, że tego miejsca nie dało się znaleźć, były właśnie tym... bajkami?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 23-01-2017, 22:27   #30
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Spanie pod wieża nie było wcale wygodniejsze niż spanie na wrzosowiskach, zwłaszcza że i tak trzeba było wartować. No, może tylko mniej wiało...

Moira dumała właśnie o ciepłym kominku w Akacjowym Dworze i niemniej ciepłym winie z własnej winnicy gdy pomruki kudłaczy wyrwały ją z przyjemnych wspomnień. Najpierw miała ochotę obudzić Zinbi, jednak po chwili namysłu zostawiła to zwierzakom. Ją najpewniej druidka by sklęła i narobiła przy tym rabanu. Podczołgała się więc do Eryka i delikatnie acz stanowczo zaczęła nim potrząsać wierząc, że w budząc się zachowa on więcej umiaru.
- Ktoś idzie... - syknęła gdy mężczyzna otworzył oczy i popełzła budzić Yerana.
 
Sayane jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172