|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
22-06-2017, 08:09 | #291 |
Reputacja: 1 | Nie było czasu, ni możliwości uwolnić ostrza, dlatego to sir Elvin sięgnął do pasa i wyciągnął długi, ostry puginał, który wbił w żywotne organy najbliższego lezącego ślepca - a przynajmniej miał taką nadzieję. Dalibóg, jeden z nich nie wstanie. A co dalej, to niech Torm ma rycerza w opiece, bo ni walczyć na zmiażdżonej nodze się nie dało, ni uciekać. Została tylko obrona.
__________________ Bez podpisu. |
23-06-2017, 14:14 | #292 |
Reputacja: 1 | Yetar chciał rzucić jakąś kąśliwą uwagą w stronę ślepego stwora, z którym walczył, lecz w porę ugryzł się w język. Przecież one reagowały na dźwięk, więc najlepiej było, gdyby w ogóle się nie odzywał. Przy najbliższej okazji pchnął więc swoim mieczem, chcąc jak najprędzej pozbyć się przeciwnika i ruszyć Elvinowi na pomoc. Cóż, gdyby tak ochoczo nie pchał się do walki, to bardzo możliwe, że teraz byliby w znacznie lepszej sytuacji. Czego jednak nie robi się dla przyjaciół... |
24-06-2017, 20:58 | #293 |
Reputacja: 1 | Yetar zatańczył ze swoim przeciwnikiem, jak równy z równym wymieniając z nim ciosy. Girlaen przemknęła obok, kiedy topór bezokiego zostawiał kolejną - ciągle niegroźną - ranę na ciele fetchlinga. Jego oczy jednakże w końcu dały przewagę. A może było to wykorzystanie tych ułamków sekund w płynącym czasie, które chłopak zabierał dla siebie? Te jedno mrugnięcie okiem, jedna spóźniona odrobinę zasłona i miecz wbił się w bebechy bezokiego stwora. Elvin oberwał z czoła w nos. Bryznęła krew, ale jego sztylet wszedł także w ciało wroga. Nie tak jak zamierzał rycerz, lecz nie było co narzekać. Szczególnie, że Luna całkiem celnie rąbnęła wroga w łeb, a ten zdezorientowany odwinął się niziołce całkiem nieskutecznie, pozwalając Blacktowerowi zrzucić go z siebie. Mauzoleum przeszył świst pocisku, który wreszcie celnie ugodził trzeciego, już stojącego wroga. Wbił się głęboko w jego pierś. Yetar doskoczył do tego, którego zrzucił Elvin i przebił go swoim mieczem. Zapadła cisza, przez którą przebijały się tylko stłumione odgłosy walenia o magiczne wrota. I głos niematerialnego maga, o którym wszyscy zdążyli zapomnieć. Ale on pamiętał o nich. Ulotne słowa magicznej formuły natychmiast wyparowały z ich pamięci. Świat zawirował, wsysając ich w siebie, prosto w ciemność. ..:: KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ ::.. |
|
| |