Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-09-2017, 19:44   #31
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
O ile samo chodzenie po wsi i rozpytywnie nudziło zaklinaczkę to musiała przyznać że opowieść kupca była tego warta. Ilaria dawno nie słyszała by ktoś takie brednie opowiadał i ledwo powstrzymywała się przed tym by nie parsknąć śmiechem. Wymownie spojrzała wtedy po towarzyszach. Dolon ewidentnie nie wierzył, tak jak ona w opowiastkę, natomiast Bertrand...
Canvas wpierw uniosła brew w zaskoczeniu a później musiała na chwilę wyjść z pokoju by na korytarzu zaśmiać się. Biedaczek naprawdę uwierzył w tą opowieść. W tym momencie Ilaria zastanawiała się co było bardziej zabawne - grubasek opowiadający tą natchnioną opowieść o walce z siłami zła, czy kapłan który w to uwierzył.

- Ghula widział, może wiedźmę bagienną, ale jedyne co na pewno zrobił, to uciekał szybciej niż mógł siebie o to podejrzewać - skomentowała zaklinaczka, gdy przechodzili między domami.

Będąc u braci, Canvas zaintrygowały wizerunki przedstawione na tarczy.
- Ja wciąż obstawiam ghula. Chyba ich ślina potrafi paraliżować. Choć nie pasuje to, że zeżarł świeżo zabitego człowieka - wspomniała chłopaka z ostatniej nocy - Albo był mocno głodny, albo jest ewenementem i jedna cholera dla niego czy krwisty czy podgnity - skomentowała do swoich kapłanów. Po tych słowach spojrzała na tego z braci, który trzymał łuk. - Bardzo ładna tarcza. Sam robiłeś? - zapytała uśmiechając się uroczo. - Podobne ptaszki widziałam daleko na południu. Skąd pochodzicie? - dodała wskazując na rysunki przy tarczy.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 24-09-2017, 14:38   #32
 
Gienkoslav's Avatar
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
-Ano. Sam. Pitoszki jedynie jeden magik przejazdem mi zmalował. Cobym mógł oko trenować. Pono właśnie z południa są i bardzo szybkie. – odpowiedział Ilarii łucznik. - A jesteśmy stąd. Z okolic. – wzrok Dyzia dość wymownie przyjrzał się pannie Canvas - I dorobił ten magik o to. – głowa odwróciła się w stronę słomianej tarczy. Z ust myśliwego wydobył się świergot po czym zakrzyknął „Pidrwit!”. Po krzyku tarcza jakby ożyła, a malunki ‘pitoszków’ zaczęły pomykać po całej powierzchni w niezwykle chaotyczny sposób. Zaklinaczka szybko wyczuła prostą iluzję narzuconą na konstrukcję. Jedynym niezwykłym aspektem czaru była jego trwałość i niemal wulgarność z jaką ktoś wykorzystał kosztowny czar do tak błahej sprawy jak trening strzelectwa.
- Bedom lotać aż wszystkich nie ustrzele - uśmiechnął się Dyzio
_____Zaintrygowana panna Canvas wyciągnęła od myśliwego całą historię nabycia tej niezwykłej tarczy strzeleckiej. Okazało się, że pechowy czarodziej utknął w lodowej szczelinie uciekając przed patrolem koboldów i niemal zginął w tej ciasnej przestrzeni, gdyby nie przechodzili tamtędy bracia. W podzięce za uratowanie jego i jego kariery, a także za kilkudniową opiekę, ekscentryczny iluzjonista rzucił czar na ten prosty kawałek drewna i słomy.

_____W tym samym czasie, Bertrand i Dolon doszli do porozumienia w sprawie dalszych działań. Od gawędziarza Hyzia, najstarszego z braci, dostali mapę rzekomego tunelu do którego dokopano się w sztolni, ale nikt o tym nie mówi. Wedle słów Hyzia, Varrin stracił kilku najętych górników gdy osypała się część ściany odsłaniając wejście do tunelu. Tunel był zalany i bez odpowiedniego przygotowania nie dało się dalej wejść dlatego grubas zarządził zatuszowanie wypadku i ukrycie dowodów w postaci ciał wykorzystując zalany tunel. Na pytanie Dolona o pogorzelisko i Costicka, Hyzio wskazał najkrótszą drogę do jednego i drugiego miejsca z domu myśliwych. Jako że ich chata znajdowała się na jednym ze skrajów wioski, poszukiwacze przygód najbliżej mieli do spalonego domostwa elfów.



_____Po krótkim spacerze trójka towarzyszy dotarła do elfiej chaty. Niedaleko widać było unoszącą się parę znad stawów. Energia geotermalna bezustannie stawiała opór mrozom północy. Z domostwa zostało praktycznie nic. Płomień był na tyle intensywny, że ostały się jedynie mało palne elementy takie jak sterczący samotnie komin, jedna ze ścian i kilka najgrubszych belek, których ogień nie zdążył do końca przetrawić. A także nierozpoznawalne szczątki zwęglonego wyposażenia, które z powodu swego umiejscowienia dłużej stawiały opór gorącu. Zaznajomiona z płomieniami Ilaria najlepiej potrafiła określić skalę pożaru. Gdyby nie stojąca ściana i komin można by było pomyśleć, że użyte zostały tutaj któreś czary z domeny ognia. Podłoga w jednym miejscu ginęła pod niezwykle grubą warstwą śniegu.
_____Po spokojnych i metodycznych oględzinach pogorzeliska bohaterowie znaleźli spalone szczątki, których czerep został przygnieciony fragmentem kalenicy. Szkielet wykazywał cechy kobiece, a jego ułożenie sugerowało próbę ucieczki na zewnątrz, zakończoną drastyczną porażką. Zaspa śniegu zaintrygowała psy, które zabrał ze sobą kapłan Lathandera, ale nawet ich ochocze kopanie, nie zdołało odsłonić w tym miejscu całej podłogi, a jedynie jej nadpalona i połamaną krawędź. Warstwa białego puchut sięgała jakby niżej. Za to oględziny przeprowadzone wokół nadpalonej ściany, również za pomocą zaintrygowanych psów, pozwoliły odkryć zejście do piwnicy.

_____Poza oblodzoną klapą do podziemi budynku, towarzyszom udało się również odszukać niewielką studnie, ledwo wystającą ponad poziom gruntu przy której uzbierała się zaspa świeżego śniegu.
Najprawdopodobniej powstałą po opadach tej i poprzedniej nocy. W zaprawę między kamieniami wbity został hak z przymocowanym łańcuchem. Bliższe oględziny pozwoliły ustalić, że łańcuch był lekko przerdzewiały, a na jego końcu znajdowało się wiadro, z którego ostał się jedynie uchwyt. Całość była zadziwiająco sucha, jakby w studni od dawna nie było wody. Bystry wzrok niziołka dostrzegł że wewnątrz na kamieniach, a także wokół samego haka znajdowały się zadrapania. Łańcuch miał jakieś 5metrów długości i sprawiał wrażenie, że wytrzyma ciężar dorosłego człowieka.

_____Bertrand wolał jednak sprawdzić miejsce z łatwiejszym dostępem i wróciwszy do klapy otworzył ją. Pod spodem, w drewnie również widoczne były ślady zadrapań. Schody prowadziły w mrok, rozświetlony po chwili specjalną właściwością kapłańskiej halabardy. Co prawda jej wielkość była nieporęczna w tak niskiej przestrzeni, sam kapłan musiał się schylać żeby nie zawadzić głową o niektóre wystające ze stropu gwoździe, ale jako przenośna latarnia, sprawdzała się wyśmienicie.
W rozświetlonej magicznym blaskiem piwnicy śmierdziało zgnilizną przemieszaną z odorem spalonego drewna. Część podziemnego pokoju została przysypana szczątkami sufitu i śniegiem. Wśród zaspy można było dostrzec nadpalony fragment łóżka. Z ust najemników wydobywała się para z powodu skroplonej wilgoci w dość mocno chłodnym powietrzu. Poza zawaloną podłogą z góry, w niewielkim pomieszczeniu stała zniszczona szafka z nadjedzonymi zapasami, zbutwiały stolik niemal na środku, pieniek z wbitą siekierką, a w jednym z rogów wisiała półka z zaokrąglonym brzegiem nosząca ślady zaschniętej krwi. Pod półką leżał dziwaczny sztylet. Nie był dłuższy niż ludzka dłoń, a klinga zrobiona była z dziwnie czarnego metalu.
Rozejrzawszy się dokładnie po pomieszczeniu dwaj kapłani dostrzegli koślawy, wyryty w belce nad wejściem symbol. Przypominał trochę czaszkę z kolcami od której szczęki odchodziła prosta linia w dół. Do tego, poza typowymi śmieciami, czy pospolitym ekwipunkiem do pomocy w każdym domostwie, towarzysze rozpoznali poszarpane i nadpalone fragmenty ubrań.
 
Gienkoslav jest offline  
Stary 30-09-2017, 14:30   #33
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
- Wygląda na to, że ktoś się mocno postarał, żeby to dobrze się wypaliło. Pewnie przed wznieceniem ognia mocno podlane zostało oliwą - skomentowała Ilaria, dla której płomienie były bardzo bliskim żywiołem. - Gdyby nie ta stojąca ściana to bym mogła z czystym sumieniem stwierdzić, że to robota jakiegoś zaklinacza, który potraktował chatkę ognistą kulą. Ale wtedy mielibyśmy wybuch i masę szczątek, które rozleciałyby się daleko od budynku... - dodała analizując na głos to co widzi, rozglądając w koło.

Po znalezieniu przez psy wejścia do piwnicy, również Ila zeszła z pozostałymi na dół. Zakryła dłonią z nasuniętym rękawem usta i nos by choć trochę odciąć się od smrodu.
- Ktoś tu mieszkał... - stwierdziła z odrazą w głosie, głównie przez warunki jakie musiały tu panować. - A może to wilkołaka szukamy, a nie ghula? Wtedy by się zgadzało czemu zeżarł swoją ofiarę jeszcze cieplutką... Na przykład może dziecko tych co tu mieszkali było chore na lykantropię? Nocą trzymali je w piwnicy zamknięte, bezpieczne od świata, a świat bezpieczny od niej - rzuciła luźną sugestię. - I wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że ktoś postanowił spalić to domostwo. Opiekunowie zginęli, a stworek uciekł i teraz kręci się po okolicy... - zamyśliła się, by w końcu ruszyć w drogę powrotną. - To teraz chodźmy zobaczyć tą suchą studnię. Może jest z niej przejście do kompleksu jaskiń - zasugerowała.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 07-10-2017, 18:10   #34
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Pogorzelisko wyglądało mniej więcej tak jak się tego spodziewał. Niestrawione przez ogień resztki zabudowy oraz doszczętnie spalone sprzęty. Już samo to, że płomienie nie pokryły domostwa jednolicie pozwalało sądzić, że nie była to raczej sprawka magii. Natomiast śnieg pokrywający już większą część popiołów jednoznacznie wskazywał na to, iż nikt się tym miejscem za specjalnie nie interesował.

Dokładne oględziny odpowiedziały na jedno pytanie, jak również zadały kilka nowych.
-To kobieta. - stwierdził po bliższych oględzinach zwłok. - Tylko co z resztą rodziny? Wszakże mówili o dwóch parach elfów. Uciekli do lasu? - zapytał raczej sam siebie, aniżeli kogoś innego. Ta cała sprawa robiła się coraz dziwniejsza. Najpierw podejrzewali nieumarłych, potem wilkołaka, a teraz sam już nie widział co o tym myśleć. Jeżeli prawdą było, że elfy znały się na magii, a za pożarem stał ktoś z osady to niewykluczonym było, że potwory to tak naprawdę przywołańcy. Pytań nie było końca.

W międzyczasie znaleźli starą, zapewne wsychniętą, studnię oraz klapę w podłodze. Jego samego osobiście bardziej zaciekawiła studnia, gdyż ślady na jej ściankach mogły świadczyć, że ktoś, lub coś z niej wychodziło, albo schodziło w dół. Do tego jeszcze był ten łańcuch, który pomimo rdzy nadal wydawał się mocny, a przede wszystkim suchy, co było wręcz nie do pomyślenia w takich warunkach. Niemniej ostatecznie odłożył sprawę studni na bok na rzecz zejścia do podziemi domostwa. Zaprawdę trzeba było to Bertrandowi przyznać, że jego świecąca halabarda była przydatna, aczkolwiek nieporęczna.

Samo pomieszczenie okazało się bardziej niepokojące, aniżeli studnia. Oto bowiem w powietrzu unosił się odór zgnilizny wymieszany ze spalenizną. Woń zaprawdę odrzucająca, lecz do wytrzymania, zwłaszcza dla niego, który spotykał się z takimi zapachami dość często. Rzadziej natomiast spotykał się z tym, by w domu trzymać sztylet o czarnym ostrzu, czy rysować związane ze śmiercią glify nad drzwiami. Do tego jeszcze były strzępki ubrań oraz zaschnięta krew na półce. Półce… Pod nią zaś sztylet o czarnym, wręcz rzeźbionym ostrzu. Czyżby miało to oznaczać, że krew nie była mu obca? Pchnięty wewnętrznym przeczuciem oraz obawą stanął w narożniku piwnicy i rozpoczął recytację zaklęć wróżących.

Z pomocą pierwszego z nich zdołał odkryć, iż stolik, glif nad drzwiami jak i sztylet noszą ślady magii. Nie potrafił stwierdzić, czy jest to magia kapłańska, czy też może Sztuka, ale udało się to już w kontekście, czy same przedmioty były magiczne. Otóż nie, nie były nigdy zaklęte, lecz miały kontakt z magią, która je naznaczyła samą swą obecnością.
- Sztylet, tak samo jak glif oraz stolik są naznaczone magią. Same nie są zaklęte, ale były wystawione na działanie magii. - słyszalnie przełknął ślinę, wiedział bowiem co musi zrobić w drugiej kolejności. - Niepokoi mnie ten symbol, tak samo jak fakt, że sztylet, a co bardziej niepokojące, stolik były wystawione na działanie magii. Zobaczmy… - rzekł, co miał i wziąwszy głęboki oddech wypowiedział słowa drugiego zaklęcia. Wyciągnął przed siebie ręce, a wiszący na szyi symbol rozpalił się delikatnym światłem. Następnie z całych sił skupił się na szukaniu nieumarłych. Pierwotnie chciał tego użyć, by dowiedzieć się, czy w okolicy nie ma ducha zmarłej, lecz w tej chwili okazał się bardziej przydatny, zaś to co mu on ukazał jeszcze bardziej go zaniepokoiło. Oto bowiem w całym pomieszczeniu wyczuwalna była aura istot nieumarłych, a także tak charakterystyczne dla nich zimno. Że też nie skojarzył tego wcześniej. Było tutaj zimniej niż na zewnątrz. Nie pozwolił sobie jednak, by się takim przeoczeniem rozproszył. Po chwili zlokalizował coś, co jednoznacznie wskazywało na obecność nieumarłego. Dokładniej rzecz ujmując Urogalan pozwolił mu odkryć, że pod podłogą, praktycznie pod stolikiem, znajduje się jakaś nieumarła jaźń. Z wyraźnym trudem przełknął ślinę, ale nie przerwał jeszcze swych wizji. Skupił się na stoliku, sztylecie oraz glifie. Po chwili udało mu się dostrzec, że każde z nich miało styczność z nieumarłymi.... a także z czymś jeszcze, czego nie potrafił jednoznacznie określić.

Kończył już swój czar, kiedy to dosłownie na krawędzi zaklęcia zarejestrował jeszcze jedną aurę. W kierunku studni… Wreszcie rozproszył swą magię i wziął kilka głębokich oddechów, by się uspokoić oraz poradzić sobie ze smakiem żółci, która nagle znalazła się w gardle. Dostrzegł także zniecierpliwone spojrzenia magiczki oraz Bertranda.
- Naprawdę mamy do czynienia z nieumarłymi. - rzekł wreszcie, po czym wskazał na glif, stolik oraz sztylet. - Dzięki wizji uzyskanej z łaski Urogalana dostrzegłem, że noszą one ślady kontaktu z nieumarłymi. *Śmierdzą* nimi, a co jeszcze bardziej zatrważające wyczułem jakąś jaźń pod podłogą. Dokładnie w miejscu, gdzie stoi stolik. Niemniej to jeszcze nie wszystko. Przedmioty te noszą ślad czegoś jeszcze, czegoś, czego nie jestem wstanie określić, a także… W kierunku studni wyczułem coś jeszcze, co jest powiązane z nieumarłymi. - opowiedział im o wszystkim, co odkrył, a po chwili wypowiedział na głos myśl, która kołatała mu się po głowie. - Nie wiem jak sądzicie wy, ale ta rodzina chyba praktykowała nekromancję…
 
Zormar jest offline  
Stary 08-10-2017, 19:39   #35
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Na miejscu spalonego domu efów drużyna odnalazła szkielet kobiety, przynajmniej tak Dolon go zidentyfikował.
-Dolonie trzeba będzie nam zebrać jej szczątki i pochować, by nie powstała jako nieumarły. – stwierdził Bertrand, wyjmując z sakwy przewieszonej przez ramię jeden z schowanych tam worków. Z uwagą zbierał doczesne szczątki elfki. Ostrożnie wkładał do worka.
- Na razie zostawimy je przy włazie do piwnicy - tam też je złożył.

Piwnica wyglądała tak jak powinna wyglądać piwnica w spalonym domu. Bertrand zwrócił niemal od razu uwagę na dziwny sztylet. Wyglądał wprawdzie jak wykonany z jakiegoś czarnego metalu, lecz jak dla Bertranda mógł on być też wykonany z obsydianu. Wiedział ze używano go do składnia żywych ofiar. Oczywiście nie zawsze były one związane ze złem, lecz teraz nie miał jak teraz tego sprawdzić, jedyne wykrycie zła o jakie prosił Lathandera wykorzystał by rozwiać swoje podejrzenia co do istoty myśliwych, których podejrzewał o lykantropię.
Kapłan Pan Poranku tylko pokiwał głową usłyszawszy te rewelacje.
- Też myślę, że będą to nieumarli, jednakże do końca nie można odrzucić, że któryś z nich był przed śmiercią lykantropem. Zapewne znaleziony sztylet jest sztyletem ofiarnym, być może wykonanym z obsydianu. Trochę się na wytwarzaniu broni znam, musiał bym się w spokoju przyjrzeć. Przydało by się też sprawdzić czy przedmiot ten nie jest skażony złem. Modlitwę o wykrycie zła wykorzystałem przy myśliwych by upewnić się czy nie są oni lykantropami, nie wykryłem u nich zła. Musimy jakoś zabezpieczyć ten sztylet. Wiem, że do czasu oględzin, można go przerachować chociażby w worku. Musiałbym na niego przelać moc odpędzania nieumarłych. Myślę, że gdybyśmy się we dwóch Dolonie uczynili było by to w dwójnasób skuteczne.

Rozejrzał się po piwnicy.
- Nie widzę by prowadziła tu studnia przychylam się do sugestii panny Ilarii, powinniśmy sprawdzić i studnie, lecz przydało by się jakieś zabezpieczenie lepsze niż zardzewiały łańcuch. Przy saniach mam porządne liny. Myślę, ze powinniśmy sprawdzić jeszcze ostatnie poszlaki, potem wrócimy tu z liną i z Lugolasem, w końcu zna się on na pułapkach.
Wyjął worek położył na stoliku położył dłoń na worku sięgnął po symbol Pan Poranku.
- Dolonie pomożecie?
Nie czekając zaczął przelewać moc użyczoną przez Lathandera potrzebną do jednokrotnego odegnania nieumarłych w worek. Skończywszy zwrócił się do magiczki.
- Panno Ilario potraficie magią przenieść do worka sztylet, tak by nie trzeba było go dotykać
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 09-10-2017 o 16:29.
Cedryk jest offline  
Stary 15-10-2017, 18:15   #36
 
Gienkoslav's Avatar
 
Reputacja: 1 Gienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputacjęGienkoslav ma wspaniałą reputację
_____Elen sila lumenn omentilmo! - zawołał elf donośnym głosem i zbliżył się kilka kroków czekając aż gospodarz zaprosi go w swe progi.
Po krótkiej chwili zza drzwi nadszedł odzew - Saesa omentien lle ! - po czym na ganku ukazał się przedstawiciel gatunku szpiczastouchych. Miał na sobie tunikę plecioną w zawiły wzór znamionujący księżycowe elfy. Jego włosy były szaro-słomiane, a twarz miał lekko pobliźnioną. Jak na elfa, miał również sporo zmarszczek ulokowanych wokół oczu i przy kącikach ust.

- W czym mogę pomóc? - spytał gospodarz po elficku spoglądając na dość przeciętnie wyglądającą twarz elfiego poszukiwacza przygód.

- Czy mógłbyś mi powiedzieć jakie nastroje i co ogólnie dzieje się w tej zapomnianej przez bogów wiosce? Słyszałem opinie, że to przez was domostwa napotkały problem natury nadprzyrodzonej. A raczej przez takich jak wy czy ja.

-Ech, chłopskie gadanie – odparł elfi gospodarz spoglądając na przybysza. -Nikt z nas nie jest przyczyną nieszczęść jakie spotkały ta wioskę. My chcieliśmy tylko odpocząć od tłoku miast i metropolii. TO miejsce wydawało się najbardziej odpowiednie, chociaż nieco chłodne muszę przyznać. A problemy na tle rasowym zawsze były i będą. Nikt nie lubi gdy mu się wciska inną kulturę niż jego własna.

-Fakt. Masz poniekąd rację. A stało się tu coś niezwykłego poza oczywistymi trupami ze względu na zwierzęta czy inne potwory? - spytał Lugolas wyraźnie czując, że gospodarz nie ma zamiaru wpuścić go do swego domostwa.
_____Jednak strach przed innymi rasami, zwłaszcza podjudzany przez samego Costicka, ewidentnie zniechęcił elfa do ugaszczania odwiedzających. Choć musiał przyznać, że Lugolas był pierwszym od dawna, który nie rzucał w jego dom odpadkami i nie wyklinał jego obecności. Elf przyniósł napitek i lekką przekąskę ugaszczając poszukiwacza przygód na ganku przed domem.

-Co do ostatnich trupów, nie mam pojęcia o co tutaj chodzi. Jednak mieszkańcy wolą zrzucać winę na innych niż wziąć się własnoręcznie do roboty. Byliśmy na to przygotowani… Chociaż nie sądziłem, że szykany osiągną taki poziom. Ostatnio przyłapałem kilku którzy chcieli podłożyć pod nasz dom ogień. Na szczęście drewno jest na niego odpowiednio odporne. - gospodarz rozlał dość wykwintny trunek do drewnianych kielichów. Stanowiły one przykład kunsztu twórczego elfów. Pnącze, z którego powstały nie było cięte, a magicznie wyhodowane by uzyskać taki kształt. „Złota rączka” jeszcze chwilę rozmawiał z elfem wypytując go o rzeczy ważne i błahe.

_____W ogólnym odczuciu, wynikało ze słów gospodarza, że elfom wiodło się dość dobrze, póki córka tej drugiej rodziny nie zaczęła samotnie wędrować po okolicy. Niby nie było to niczym dziwnym, młody rozum poszukiwał nowych wrażeń i lekarstwa na nudę, jednak nieuważny ruch tu czy tam, a część osób z fanatycznego kręgu Costicka zaczęło posądzać spiczastych o różne wypadki. BY unikać konfliktów, obie rodziny odcięły się nieco od integracji z tutejszą populacją lecz mimo to (a może właśnie przez to) szykany nie ustały, a bezpodstawne oskarżenia nasilały się. Kilkoro krasnoludów z wioski próbowało załagodzić sytuację i osiągnęła ona delikatny stan równowagi… Aż do pożaru i nieszczęścia w postaci powieszonego młodzieńca. Teraz wioska stanowiła jedną wielką beczkę prochu, która najpewniej wybuchnie, jeśli znajdzie się najdrobniejsza iskra. Gospodarz na koniec polecił Lugolasowi zerknąć na pogorzelisko. Może jego bystre oczy dojrzą coś co przegapili mieszkańcy, o ile w ogóle poszli tam zajrzeć.

_____Rozmowa i napitek zajęły trochę więcej czasu niż Elf się spodziewał. Pożegnawszy się zwrócił swe kroki poza wioskę udając się do spalonej chaty.

_____Będąc już kilka kroków od zniszczonego domostwa, Lugolas mógł dosłyszeć głos Bertranda, jak zwykle rządzący całą grupą. Słów nie rozróżniał, jednak najwyraźniej reszta drużyny podjęła przeszukiwanie i właśnie wychodziła z piwnicy ku podwórzu.
 
Gienkoslav jest offline  
Stary 12-11-2017, 11:24   #37
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
-Uważam, że nierozsądnym będzie zostawiać to miejsce bez nadzoru. Ruszaj po linę, a my zostaniemy. Co do lykantropii to fragmenty ubrań, które tutaj leżą nie wskazują na ich obecność. To jest nie pasują do tego jakie mogłyby być gdyby powstały w trakcie przemiany, zaś od samego dotykania rzeczy przez nie dotkniętych nie przejmie się klątwy. Musi dojść do ugryzienia. - rzekł Dolon, po czym zbliżył się do stolika.
- Przesunę go. Chcę wiedzieć, czy czasami w podłodze nie ma jakiegoś przejścia. - rzekł przyglądając się bacznie stolikowi.
Po zakończeniu operacji umieszczania sztyletu w zabezpieczonej torbie przy walnym udziale magii Ilarii. Bertrand pokiwał głową z uśmiechem.
- Warto by ktoś przeszedł po Lugolasa.

Bertrand przywołał część sfory, w tej chwili mu towarzyszącej, jednym gwizdem. W stajni gdzie umieszczono sanie i jaszczurkę wierzchowa kapłana Lathandera mniej potrzebnych pozostawionych bagaży zabrał jeden ze zwojów liny. Przez chwilę zastanawiał się nad zabraniem jaszczurki , na której mógłby zjechać w głąb studni. Przypomniał sobie jednak, iż otwór był za mały by zmieścić go wraz z wspinającym się wierzchowcem. Sprawdził jak zadbano o jego nietypowego wierzchowca. W żłobie znalazł kilka marchewek, co było widomym znakiem, iż Bea już dzisiaj była tutaj i zadbała o jaszczurkę wierzchową. Na chwilę wstąpił do sali wspólnej. Bea otoczona była wianuszkiem słuchających, zarówno dzieci jak i dorosłych. Bertrand poznał jedną opowieści o paladynie Gedeonie, jednym z bohaterów Lathandera. Gwizdami przywołał cztery z psów wspinaczy, cztery wraz z Samum zostawiając z podopieczną, by broniły jej i zgromadzonych w sali wspólnej ludzi.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 12-11-2017 o 11:28.
Cedryk jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 21:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172