Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-01-2018, 18:37   #11
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Ci, którzy przetrwali sztorm i zatonięcie Ujadania Banshee, mieli się całkiem dobrze pomimo tego co przeszli. Chociaż ich ciała były poobijane i obolałe to żaden z rozbitków nie cierpiał z powodu połamanych kości czy innych strasznych rzeczy. Siniaki, zgrzytający między zębami piach i posmak morskiej wody w ustach były chyba jedynymi niedogodnościami na chwilę obecną. Było ich dziewięcioro. Siedmioro, którzy zatrudnili się do pracy, bądź opłacili przeprawę. Była też młoda kapłanka Umberlee, która wyraźniej nie spisała się w tej podróży. Ostatnim z ocalałych był młody chłopak z załogi o szczurzej gębie i zwinnych palcach, który na orle gniazdo wspinał się w rekordowe dziesięć sekund.
Kasandra, bo tak do kapłanki zwracał się kapitan, nie dawała o sobie zapomnieć co jakiś czas krzycząc z oddali. Młódka siedziała z podciągniętymi pod brzuch nogami na wystającej ponad wodę skale kilkanaście metrów od plaży. Jej noga krwawiła, ale póki co pozostali rozbitkowie nie wiele uwagi jej poświęcali.

Edrik jako najstarszy z ocalałych z zimną krwią rozpoczął rekonesans plaży. Fale wyrzuciły wiele szczątków Ujadania Banshee. Deski, beczki, skrzynie i kilka trupów. Większość skrzyń i beczek była porozbijana, a ich zawartość pochłonęło morze. Na ustach wojownika pojawił się szeroki uśmiech, gdy pięćdziesięcio litrowa beczka, która ugrzęzła w piachu okazała się być szczelna i po brzeg wypełniona substancją, którą po szybkich oględzinach mężczyzna uznał za wino.
Mokhrul rozglądał się za kotem, a przypadkiem odnalazł rozbitą skrzynię. Znajdował się w niej spory zapas suszonego mięsa w plastrach. Mężczyzna od razu porachował wzrokiem dla ilu głodnych gęb będzie to musiało wystarczyć i z łatwością oszacował, że przez najbliższe cztery dni nie będą głodni.
-Co z nią robimy?- zagaił siedzący na piasku Boro, dzieciak o szczurzych zębach i zapadniętych policzkach.

Kącik ust Thazara uniósł się do góry, kiedy ujrzał bladą i półprzytomną Tajgę. Wspólne przygody w przeszłości sprawiły, że mniej więcej wiedzieli jak na sobie polegać oraz jak wspólnie wykorzystywać swoje zdolności. Złotowłosa bardka odzyskała przytomność krótką chwilę temu i z trudem powstrzymała się przed zwymiotowaniem, jakie miała z powodu zawrotów głowy. Jednak w duchu również “ucieszyła się”, że jej kompan przeżył. W jej kierunku powoli zbliżał się Searos, tajemniczy mężczyzna, który swoim opanowaniem i spokojem ducha podczas morskiej wyprawy, przypominał jednego z legendarnych mnichów.
Searos kolejno sprawdzał tętno tych, którzy wciąż się nie ruszali. Po kilku chwilach doliczył się na plaży pięciu trupów. Nieszczęśnicy nie mieli przy sobie zbyt wiele cennych rzeczy. W kieszeni jednego znalazł się piękny rubin wielkości paznokcia kciuka, a pozostali mogli się poszczycić co najwyżej dobrymi butami, czy skórzaną kamizelką.
No i złoto. Było tego łącznie czternaście monet, ale nie zapowiadało się na to, aby na cokolwiek im się miały przydać.

W tym samym czasie półork Mokhrul zdążył zamienić kilka zdań z czarnowłosą Jasmal uświadamiając sobie z bliska jak piękna i tajemniczo pociągająca to kobieta. Cały żar podsycał jej akcent, który brzmiał w uszach półorka niczym jakaś piękna egzotyka. Po krótkiej rozmowie i ustaleniu właściciela znaleźnego plecaka i jego zawartości rozmówcy postanowili dołączyć do zbierającej się w całość grupy.
Wtedy, nagle z głębi lądu, gdzieś z leśnej gęstwiny zagrzmiało potężne wycie jakiegoś ogromnego monstrum. Ten straszliwy wrzask spłoszył dziesiątki ptaków ukrytych na szczytach palm i w koronach drzew.
-Co to na wszystkich bogów było?!- krzyknął spanikowany majtek, który bez chwili namysłu wbiegł z plaży do falującej wody i dopłynął do skał, na których siedziała Kasandra. Cokolwiek czyhało gdzieś tam w lesie, nie mogło być dalej jak milę od plaży i żaden z rozbitków nie miał wątpliwości, że nie chce się przekonać na własne oczy cóż to za stwór daje o sobie znać.

 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 03-01-2018, 21:08   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Przeżył - to był plus.
Tajga też przeżyła - następny plus. Ktoś, na kogo można było liczyć, zawsze się przydał. Szczególnie jeśli tym kimś był ktoś i ładny, i uzdolniony.
Inni też przeżyli... w liczniejszym towarzystwie łatwiej było sobie dać radę.
Była też piękna plaża i piękne, błękitne morze.
Na dodatek na brzegu leżało nieco rzeczy, dzięki czemu szansa na przeżycie się zwiększyła. Była na przykład piękna kusza, o wiele lepsza niż ta, którą pochłonęły morskie odmęty.

No ale było też parę minusów. Jeden z nich właśnie się odezwał w głębi dżungli, odrywając Thazara od rozmyślań i gromadzenia ekwipunku.
Wycie spowodowało, że wszystkie opowieści o potworach z Chult jak żywo stanęły przed oczami maga. Najchętniej poszedłby w ślady majtka, ale nie sądził, by odrobina wody uchroniła kogokolwiek przed kilkunastometrowym potworem.
Z drugiej strony sterczenie na plaży i czekanie na cud również mijało się z celem. Należało zabrać co się dało, a potem ruszyć w drogę. Na południe, bo tam zapewne znajdowało się Mezro.
Jeśli, oczywiście, trafili na półwysep, a nie na jakąś wyspę, leżącą u wybrzeży Chultu.
Przymknął oczy, usiłując przypomnieć sobie, jak wyglądał półwysep na oglądanych u Vincenta Courteza, a później przed wypłynięciem, w Calimporcie. Różniły się między sobą, to fakt, ale różnice nie były aż takie wielkie.

- Proponowałbym zabrać stąd wszystko, co zdołamy unieść - powiedział na tyle głośno, by wszyscy go słyszeli - i ruszyć plażą tam. - Wskazał na północ. - Tam chyba jest Mezro... - Tego nie był tak całkiem pewien. - Czy ktoś może chce czekać tutaj na pomoc?
Podszedł do Tajgi.
- Jak sądzisz... Uda ci się namówić tamtą dwójkę na powrót na suchy ląd? - spytał znacznie ciszej.
 
Kerm jest offline  
Stary 04-01-2018, 23:56   #13
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Anna pozbierała swój dobytek. Co delikatniejsze rzeczy były całkiem szczelnie zamknięte w plecakach, na zewnątrz zaś przypięte lina, narzędzia pokroju łomu czy łopaty, latarnia oraz gruby zwitek jakiegoś materiału. Na sobie nosiła również widoczną broń, kuszę, buzdygan, puklerz oraz oczywiście instrument, wiszący teraz na ramieniu. Przygniotła się balastem, który był niemały i podeszła do grupki formującej się na plaży.

Przeżyło ich więcej, niż się z początku Annie wydawało. Całą wyprawę szlag trafił, ale przynajmniej nie została samotnym rozbitkiem. Wszystkich kojarzyła z widzenia, gorzej jednak było z bliższym poznaniem. Najlepiej znała majtka, półorka i... blondynę? Wyszczerzyła się do Tajgi, która haftała pół rejsu i w zasadzie była to jedyna cecha, jaką mogła kobiecie przypisać, co stawiało ją na zaszczytnym trzecim miejscu znajomych. Doprawdy, pech chciał, że wszystkich z którymi zdążyła się zbratać, wywiało do krainy wiecznych łowów.

Wycie z głębi lądu wystraszyło Peck i pobudziło do działania rozsądek, którego kobieta zwykle nie słuchała. W podziemiach widziała i słyszała dużo dziwnych rzeczy, ale na lądzie mieściły się poczwary wielokrotnie większe. Do tego, żeby bez echa doszło ich tak wyraźnie... skurczybyk musiał być ogromny i zdecydowanie nie na możliwości podróżniczki.

Ktoś jednak miał plan! Nie był wyjątkowo zmyślny, ale dokładnie taki, jakiego potrzebowali - brać nogi za pas, biorąc wszystko co się da. Poczuła się, jakby sama go wymyśliła. Zaczęła ubierać buty w pośpiechu, jednocześnie mówiąc.

- Mezro to miejsce, gdzie mieliśmy zacumować? To się świetnie składa, skoro mają tam port, to pewnie będzie można zabrać się jakimś statkiem z powrotem do Calimportu. Wybaczcie, ale nie pomogę dźwigać, ledwie włóczę nogami z własnymi gratami.

Poprawiła ostatni rzemień i ruszyła naprzód, nie chcąc zostawać w tyle przez balast, jaki dźwigała. Kto szedł ostatni, tego najprędzej mogło zjeść... cokolwiek czekało w dżungli.

- Tak w ogóle, to jestem Anna - dodała, kiedy przystanęła, nabrawszy dystansu.
 
Avdima jest offline  
Stary 05-01-2018, 10:02   #14
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Nikt nie jęczał przesadnie i wszyscy szybko zabrali się do roboty. Niektórzy nawet gadali całkiem sensownie i przejmowali inicjatywę, co dobrze wróżyło ich małej zbieraninie. Ryk z dżungli już mniej. Tajga nigdy nie lubiła lasów, dodatkowo ten wyglądał dziwacznie i wyjątkowo mało przyjaźnie.

- Mogę spróbować, choć nie jestem pewna, czy używanie magii na kapłance jest dobrym pomysłem. Kto wie, czy to nie właśnie przez nią się rozbiliśmy... - w końcu mogła wykorzystać swą moc nie do ujarzmienia sztormu, a wręcz przeciwnie. Z drugiej strony mogła się przydać, choć Tajga wątpiła czy ma na podorędziu jakieś ofensywne modlitwy. Sądząc po stanie jej nogi leczyć też nie umiała. - Ale mogę z nią pogadać. Lepiej mieć bogów po swojej stronie niż nie mieć.
Tajga nieprzyjaźnie spojrzała na morze, westchnęła i zaczęła brnąć w stronę skały. Przynajmniej opłucze się z piasku, który wlazł jej dosłownie wszędzie. Wypłukanie go z majtek wydawało się coraz lepszym pomysłem, zwłaszcza w perspektywie dłuższej wędrówki nie wiadomo dokąd.
- Zbieramy zapasy i idziemy na północ - oświadczyła, nie bawiąc się w powitania. W końcu nadal czuła irytację za przymusową kąpiel w słonej wodzie. Z drugiej strony dzięki temu szybciej znaleźli się na lądzie, więc... - W pakunkach... Jeśli chcesz mogę spróbować podleczyć twoją nogę - podlizała się, zmieniając zdanie w pół słowa. Sojusznik czy mięso armatnie, Kasandra mogła się przydać, ponad to majtek wyraźnie preferował jej towarzystwo; widać było, kto w tej dwójce nosił spodnie.
- Potrafisz określić gdzie jesteśmy? - Tajga nie znała się na morskich bóstwach; kto wie jakie zdolności mogła mieć kapłanka Umberlee.


 
Sayane jest offline  
Stary 05-01-2018, 21:14   #15
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
lga to była wielka, kiedy wśród sterty wyrzuconych na brzeg kawałków statku znalazł tubę. Była wilgotna w dotyku i pokryta piaskiem, ale raczej nic nie wskazywało na to, by woda dostała się do środka. Chciał już ją otworzyć, lecz powstrzymał się. Lepiej kiedy wyschnie, przeszło mu przez myśl. Właściwie to dopiero w tejże chwili dostrzegł, co działo się na plaży. Nie był jedynym ocalałym, byli także inni jak Tajga, Thazar, ta cała Anna, czy kapłanka Suczej Królowej… Doprawdy nie wiedział, czy ma się z tego faktu radować, czy wręcz przeciwnie. Ostatecznie uznał, że ma inne zmartwienia.

iał szczęście. W całym ogromie tej katastrofy miał zaprawdę ogromne szczęście, bowiem nie dość, że przetrwał ten straszliwy sztorm, to na dodatek w piasku i wśród szczątek odnalazł praktycznie wszystkie swoje rzeczy. Zarówno szablę, bułat, topór, plecak jak i worek z pancerzem. Najgorzej było z zapakowanym prowiantem. Suchary zmieniły się w niejadalną papkę ze słoną wodą i piachem. Pozbył się ich więc i na szybko wyprał plecak w morskiej wodzie. Rozłożył go na rozgrzanych słońcem skałach i zabrał się za sprawdzanie reszty ekwipunku.

***

Ktoś mi z tym pomoże? – rzucił do grupki zebranej w miejscu, gdzie blondynka rzuciła to co znalazła. Zadając swe pytanie trzymał w rękach elementy zbroi, głównie w formie stalowej plecionki i metalowych płytek. Twarz jego zdradzała coś pomiędzy lekkim znużeniem, zniecierpliwieniem, jak również pewną dozę uprzejmości.
Thazar rozejrzał się dokoła, lecz nie zauważył, by tłum chętnych rzucił się do pomagania. Fakt - byli zajęci gromadzeniem dóbr wszelakich.
Mogę pomóc – powiedział. – Sam co prawda nie noszę takich rzeczy, ale widziałem jak to się robi…
Na jego słowa Edrik skinął z wdzięcznością głową i kończył zapinać rzemienie elementów pokrywających nogi. Podpinka z wszytymi weń metalowymi płytkami szczelnie zakrywała ciało, zaś umieszczona na wysokości kolan plecionka pozwalała na swobodne ruchy. W chwili, kiedy Thazar zbliżył się, on mocował się już z doczepianiem nogawic do przeszywanicy.
Mnóstwo metalu, utrudniającego ruchy... Thazar, gdyby się w coś takiego wbił, czułby się jak rybka w puszce. Na szczęście nie musiał czegoś takiego nosić. Ale rozumiał podejście Edrika do zagadnienia. Znał wiele osób, które zakładały na siebie warstwy płótna, skór, blachy. Na szczęście nie potrzeba było do tego kowala ani włamywacza.
Mów, gdy się zrobi za ciasno – powiedział, po czym zaczął dociągać pierwszy rzemyk. Bajki opowiadały co prawda o księżniczkach, które mdlały od zbyt ciasno zawiązanych gorsetów, ale tu chyba nie było takiej możliwości.
Tyle wystarczy… Czekaj, sprawdzę – rzekł w chwili, kiedy pancerz odpowiednio mocno go oplótł. Odsunął Thazara lekko ręką, po czym zrobił kilka przysiadów, wymachów i jeszcze kilkoma ćwiczeniami powykręcał swoje ciało, czemu wtórował brzęk metalu i delikatne jęki skórzanych paseczków.
Dobrze leży. Jeszcze tylko ręce.
Dawaj – powiedział Thazar, a gdy Edrik wyciągnął rękę, zaczął zawiązywać kolejne rzemienie.
Raz jeszcze dziękuję za pomoc – rzekł podając drugą rękę.
Po chwili zbroja na Edriku leżała jak ulał.
Zobacz, czy nie znajdziesz jakiegoś przydatnego przedmiotu – Thazar spojrzał w stronę brzegu, na który fale powyrzucały mnóstwo rzeczy.
Z grubsza już ją przeszukałem. Nie znalazłem nic ciekawego nie licząc beczki wina, mojej tuby – wskazał na suszący się w słońcu przedmiot – plecaka i kilku innych mało znaczących drobiazgów.
W takim razie chyba pora się zbierać – stwierdził Thazar – na wypadek gdyby tamten zwierzaczek z lasu lubił morskie kąpiele.
Dobrze rzeczesz… Może zadowolą go trupy i nie będzie się nami interesować. Niech Helm nas strzeże

***

Pakować wszystko i ruszamy – rzekł zbliżywszy się do reszty. Na zbroję narzucony miał brudny szary płaszcz spięty srebrną broszą opatrzoną symbolem Helma. Do pasa przyczepiony bułat i szabla kołysały się w rytm kroków. Na prawym ramieniu zawiesił plecak, a w lewej dłoni dzierżył okrągłą tarczę. Na głowie połyskiwały kółeczka kolczego kaptura.
Każdy niesie swoją część jedzenia – spojrzał na Annę. – Nie chcę sytuacji w której wszystko przepada przez jeden wypadek. – powiódł po wszystkich wzrokiem. – Tak?
 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 05-01-2018 o 21:24.
Zormar jest offline  
Stary 05-01-2018, 21:54   #16
 
Avdima's Avatar
 
Reputacja: 1 Avdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputacjęAvdima ma wspaniałą reputację
Anka odpowiedziała Edrikowi, który próbował wprowadzić swój porządek. Problemem jego porządku było oczywiście to, że się z nim nie zgadzała.

- Daj spokój, przecież mówię, że więcej nie udźwignę. Nie ma teraz czasu na dąsanie się czy zabawę w złego sierżanta, jeżeli tamto duże coś idzie w naszą stronę. Chyba, że chcesz nieść moje graty? To z przyjemnością, poniosę nawet i „Twoją” - powiedziała to z przekąsem - dolę i jeszcze z dokładką.


Edrik w odpowiedzi jedynie zmrużył oczy i ruszył wzdłuż plaży. Nie było sensu tego ciągnąć, bowiem skończyłoby się to jedynie stratą czasu. To co ze sobą będzie targać to już jej sprawa. Skupił się na ważniejszych sprawach niż - jego zdaniem - nierozsądne dziewczę.
 

Ostatnio edytowane przez Avdima : 06-01-2018 o 17:28. Powód: Odpowiedź Edrika.
Avdima jest offline  
Stary 07-01-2018, 16:48   #17
 
Kree's Avatar
 
Reputacja: 1 Kree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetnyKree jest po prostu świetny
~szum fal~

Searos metodycznie przewracał ciała. Nie spodziewał się zastać nikogo żywego ale nigdy nie wiadomo. Znaleziony rubin odbił się blaskiem w jego orzechowych oczach. A więc los bywa nieraz łaskawy , westchnął, po czym schował go do mieszka. Kolejno skierował swe kroki w kierunku pozostałych ocalałych. Pamiętał ich twarze z rejsu ale nie zamienił z nimi słowa. Kobieta była nad wyraz wyuzdana jak na jego normy, natomiast mag zdawał się czuć dobrze we własnym towarzystwie. Z podziwem patrzył jak dziewczę brnęło przez pieniste fale ku skałom. Los kapłanki był mu zupełnie obojętny, jednak zmysły podpowiadały mu że ma ona swoją role do odegrania. Gdzieniegdzie wciąż unosiły się szczątki statku, wypchane na powierzchnie beczki jak i coś na kształt ludzkich ciał lub odzieży. Searos wsparł się na kosturze, zaciągając głęboko morską bryzą. Jego szaty, niemal suche, łopotały delikatnie na jego smukłej sylwetce. Słońce odbijało się od jego lśniącej głowy, rozświetlając ostre rysy twarzy. Tatuaże przypominające języki ognia, pokrywające szyje i dłonie były teraz dokładnie wyraźne. Nie ulegało wątpliwości, że są to wzory nie bez znaczenia. Nie mogąc zignorować niepokojącego dźwięku bliżej nieokreślonej istoty, skupił spojrzenie na leśnej gęstwinie, która zdawała się pochłaniać plaże nieopodal swoim zielonkawym mrokiem. Niespodziewanie odezwał się do stojącego nieopodal mężczyzny.

- Wkrótce zapadnie zmrok. Powinniśmy znaleźć bezpieczne miejsce na kryjówkę i spokojnie przemyśleć nasze dalsze działanie - po czym z równie nieoczekiwanym spokojem zamilkł i przymknął oczy. Wyglądał jakby zapadł w drzemkę na stojąco, aczkolwiek w rzeczywistości po prostu nasłuchiwał uważnie odgłosów życia dżungli.
 
Kree jest offline  
Stary 07-01-2018, 17:47   #18
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację

Kasandra rzuciła Tajdze chłodne i wyniosłe spojrzenie. Przecież jeszcze poprzedniego dnia to ona była w praktyce najważniejszą osobą na kupieckim okręcie, a teraz… No cóż. Los chciał, że zawiodła w jedynej misji, jaką jej powierzono i teraz musiała przyjąć pomoc rozbitków by nie skończyć marnie.
-Sztorm zepchnął nas znacznie z kursu. Widziałam jak silny wiatr i fale kierowały łajbę na południe. Nie wiem gdzie dokładnie jesteśmy, ale wydaje mi się, że do Mezro mamy kilka ładnych dni drogi - stwierdziła kapłanka. Jej wzrok powoli skierował się na ranną nogę.
-My słudzy Umberlee modlimy się o objawione psalmy w środku nocy. Z wiadomych przyczyn nie mogłam prosić bogini o zaklęcia. Jeśli więc wspomożesz mnie swoją magią leczącą będę ci dłużniczką…- posłała Tajdze blady uśmiech.

~***~

Zgodnie z wcześniejszymi “ustaleniami” grupka ocalałych rozbitków ruszyła wzdłuż plaży na północ. Piasek pod nogami był grząski, to też część grupki maszerowała tuż przy falującej wodzie, gdzie łatwiej było stawiać kroki. Inni, ci bardziej odważni (lub mniej rozważni) szli obok krańca lasu, gdzie piasek ustępował w miarę ubitej ziemi lub porastającej go trawie, po której bez wątpienia szło się przyjemniej.
W oddali, pomiędzy drzewami panowała wroga i nieprzyjazna aura. Wystarczyło tylko na krótką chwilę skupić swoją uwagę na spowitej półmrokiem gęstwinie dżungli by poczuć chłodny dreszcz na plecach, jakby las sobie nie życzył gości i dawał to do zrozumienia w jakiś nadprzyrodzony sposób.

~***~

Minął jakiś czas odkąd wyruszyli w drogę. Słońce pięło się na górę po nieboskłonie, a rosnący z każdą chwilą upał zaczął dawać im się we znaki. Pierwszy odczuł to Edrik, którego zbroja nie sprzyjała eskapadom w takim klimacie. Wojak czuł jak pot spływa mu po plecach, a w butach stopy niemal się gotowały. Czuł jak piekła go skóra wszędzie tam gdzie ocierała się o twarde elementy zbroi.
-Może pomogę? Poniosę twój plecak jeśli chcesz…- zagaił niespodziewanie Boro, odgarniając kosmyk jasnych włosów opadających na twarz.


-Patrzajcie… Trup- rzuciło któreś z nich, kiedy ze szczytu skarpy ukazało się ciało martwego człeka, skryte częściowo w wysokiej po kolana trawie. Nieszczęśnik leżał twarzą do ziemi. Miał na sobie skórzaną kamizelkę charakterystyczną dla ludzi z kontynentu, spodnie w wyblakłe, niebiesko białe paski, oraz wysokie buty. Zwłoki leżały zaledwie kilka metrów od skraju lasu. Mężczyzna musiał paść zaraz po wyjściu z cienia drzew, choć jego pozycja może była zupełnie przypadkowa. Do skórzanego paska miał przytroczoną zakrzywioną pochwę na sejmitar, choć samego miecza tam nie było.
Ze szczytu wydmy, milę na północ wzdłuż plaży, było widać dwa wraki rybackich łodzi, które zapewne zostały splądrowane wiele razy, lecz dawały odrobinę cienia w bezpiecznej odległości od linii lasu.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 07-01-2018, 19:26   #19
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po wodzie głos niósł się całkiem nieźle, więc każde słowo Kasandry dotarło do uszu Thazara.
Być może nic nie mogła poradzić przeciwko gniewowi morza... A mogło być też i tak, że to właśnie na nią pogniewała się Sucza Królowa. Wtedy jej usiłowania i tak spotkałyby się z niepowodzeniem
Była też inna możliwość... Czy czasem nie było tak, że to inny kapłan miał płynąć na pokładzie Ujadania Banshee? Może ktoś z góry wiedział, że statek znajdzie się na dnie i chciał się pozbyć Kasandry?
A może nie warto było rozważać takich możliwości? Może był to tylko i wyłącznie przypadek, jakich wiele się zdarza na na wszystkich morzach i oceanach znanego i nieznanego świata.

* * *

Nikt, jakimś dziwnym trafem, nie zdecydował się pozostać na stałe na pięknej plaży. Zabrano co się dało - niektórzy zapewne z myślą, iż w razie czego to, co będzie zbyt ciężkie, zostawi się na piasku.
Thazar, który do najsilniejszych nie należał, nigdy nie obciążał się zbyt wieloma przedmiotami. Dlatego też nawet teraz, gdy targał ze sobą wszystko, co tylko uznał za warte zabrania, nie miał zbyt wielkich problemów z przemierzaniem piaszczystej plaży. Co prawda wolałby nieco niższą temperaturę, ale w końcu urodził się w rejonach, gdzie na brak słońca narzekać nie można było, więc parę promieni słonecznych nie stanowiło dla niego zbyt wielkiego problemu, szczególnie że wcisnął na głowę nie do końca jeszcze suchy kapelusz, który morze łaskawie wyrzuciło na brzeg.
Do pomagania innym jednak się nie pchał, przynajmniej na razie - dopóki ktoś nie padnie bez sił na piasek.

* * *

O tym, że las nie jest bezpieczny, świadczyły zwłoki mężczyzny. Trup leżał co prawda na plaży, ale można było domniemywać, że tuż przed śmiercią z lasu właśnie wyszedł.
Dlaczego zginął? Z głodu? Pragnienia? Ktoś wbił mu plecy stopę stali? A może wąż czy inne jadowite paskudztwo zamierzyło się na jego stopy?
Było to interesujące i gdyby ktoś miał ochotę to sprawdzić, to mag z pewnością będzie mu towarzyszyć.
Jeśli zaś chodzi o odpoczynek w cieniu wraków... Thazar był przekonany, że nie tylko oni lubią cień, zanim więc się tam schronią, warto będzie dokładnie to miejsce sprawdzić.
 
Kerm jest offline  
Stary 07-01-2018, 22:47   #20
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Rozbitkowie okazali się całkiem przedsiębiorczy i w krótkim czasie zdążyli zszabrować plażę, a także zweryfikować kto żyw, a kto jedynie nieprzytomny. Mokhrulowi udało się skompletować aż trzy kołczany strzał, co uznał za wyjątkowo szczęśliwe, więc to czego nie zabrali na pewno będą w stanie pozyskać z lasu. Upewnił się, że ma ze sobą najważniejsze przedmioty takie jak lina, czy lusterko i ruszył brzegiem morza. Ciepłe fale omywały jego zielone stopy. Nie miał ochoty wdawać się w dyskusje, tym bardziej, że puszcza nie wyglądała na zachęcającą, jednak jeśli zwierze, które słyszeli to wiwerna, lub jakiś większy gad lądowy zyskają przewagę w gęstym listowiu. Onaga nauczył się, że większość ludzi traktuje jego lud z pogardą, jako głupszych od siebie, więc nie zamierzał póki co wyprowadzać nikogo z błędu.

* * *

Gdy znaleźli zwłoki na plaży, półork zainteresował się nimi. Nie chodzi o rabunek. Interesowało go to w jaki sposób zginął, pozwoli to bowiem zorientować się jakie niebezpieczeństwa na nich czekają. Podszedł spokojnie przyglądając się najpierw drodze jaką pokonał denat, okolicy, śladom na piasku i drzewom z których wyszedł. Dopiero potem zwrócił swoją uwagę na martwego człowieka. Przez chwilę analizował jego pozycje zastanawiając się, czy padł z wycieńczenia? Czy była to w miarę naturalna pozycja? Później zbadał ciało w poszukiwaniu tego co go zabiło. Rany ciętej, lub kłutej, zmiażdżeniom na skórze mogącym sugerować ciężki obuch, lub węża dusiciela. Również stan zwłok i napięcie mięśniowe mogły coś powiedzieć o tym jak dawno tu leży. Słowem, wszystko co pozwoliłoby tropicielowi na poznanie historii tej śmierci.
 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:17.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172