|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-09-2018, 18:10 | #211 |
Reputacja: 1 |
|
06-09-2018, 18:16 | #212 |
Reputacja: 1 | Anka prawie znowu się popłakała, dłubiąc w zamku ślizgającymi się narzędziami, marznąc w deszczu, ledwie osłaniania przez Jasmal. Przemoczona sukienka kapłanki była jedyną rzeczą, która w takich warunkach mogła emanować ciepłem. Aż wreszcie kliknęło. Nie pierwszy, nie drugi, a trzeci raz. Komuś musiało bardzo zależeć, żeby nikt nie dostał się do środka... |
06-09-2018, 19:45 | #213 |
Reputacja: 1 | Zwierze musiało sobie dać spokój widząc większą grupę, więc Mokhrul odwrócił się i wszedł za innymi. Rzucił przelotne spojrzenie na jaszczura nie mogąc nie napawać się jego miną. |
08-09-2018, 22:24 | #214 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Jasmal uśmiechnęła się na widok pojawiającego się jaszczura. - Chodź - Powiedziała w jego narzeczu, zapraszając do wnętrza budynku niemym już gestem dłoni. Była przemoczona i było jej zimno, mimo ciepłego klimatu, w jakim przyszło im wojować z nieumarłymi. Do tego wszystkiego mokra sukienka kleiła się do ciała, wywołując poczucie dyskomfortu... Wewnątrz wyglądało inaczej niż się spodziewali. O wiele, wiele bardziej przestronnie, zupełnie jakby byli w sporej posiadłości a nie jakiejś małej chatce. Szybkie rozejrzenie się po otoczeniu wyłowiło ewentualne zagrożenie na fotelu, tym jednak postanowili się zająć towarzysze Calishytki. Nie miała więc zamiaru wchodzić im w paradę, i nadal zachowując ostrożność, zaczęła myszkować tu i tam. Przy okazji szukała również jakiś - miała nadzieję - niezbyt zatęchłych czy tam i zakurzonych koców, by ściągnąć mokre odzienie i się nimi opatulić. Powoli już dostawała "gęsiej skórki" i w ogóle zaczynało nią nieco trzepotać z zimna. O, czy w tym zakątku znajdowało się coś jakby pracownia alchemiczna? Jakieś dzbany, fiolki... może znajdzie coś przydatnego?
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
10-09-2018, 22:58 | #215 |
Reputacja: 1 | Thazar w towarzystwie Edrika ostrożnie ruszyli przez komnatę do fotela w którym zdawało się, że ktoś siedział. Mogło oczywiście okazać się, że była to jedynie rzucona na nie szata, ale to dopiero się miało okazać. Anna była bardzo zainteresowana widokami roztaczającymi się za oknem. Ostrożnie, rozglądając się swoim bystrym wzrokiem, podeszła do najbliższego. Było wysokie i dawało światło jakby na zewnątrz była piękna, słoneczna pogoda. I tak właśnie było za oknem, ale widok roztaczający się z niego wprawiał w konsternację. Owszem były za nimi góry, ale pasujące go terenów północy, z wysokimi iglastymi drzewami i szczytami pokrytymi śniegiem. Jak nic musiała to być jakaś iluzja. Tajga nieufnie kroczyła po deskach tego dziwnego miejsca. Starała się nie chodzić ścieżkami, którymi wcześniej już ktoś nie przeszedł, dla bezpieczeństwa, bo nie wiadomo co tu się mogło kryć. Stając sobie w sprawdzonym miejscu, rzuciła wykrycie magii i aż przytłoczyła ją mnogość zaklęć jakie tu wyczuła. Niektóre aury bardzo stare, ledwo wyczuwalne inne nowsze, choć też nie wydawały się by ktoś rzucił je niedawno. Wszystkie wciąż działające efekty działania splotu ocierały się o szkoły odrzucania, ochrony, przemian, ale głównie iluzji. Lecz mnogość czarów uniemożliwiała skupienie się na konkretnym jednym by go rozpoznać. Morkhul natomiast zainteresował się tym co stało na regałach. Było ich sporo, a niektóre tak wysokie, że na wyższe poziomy prowadziły drewniane schodki. Rozglądając się po tomiszczach jakie zdobiły te półki zauważył, że na wszystkich widniały znaczki języka, który nie był mu znany. Zniechęcony tym, nagle dostrzegł coś znajomego - znaki alfabetu alzhedo. Napis "Przewodnik Vola po Dolinach". Dalej od niej był tym samym językiem opisana książka "Trunki Dżinich, szlachetna destylacja" i kilka innych pozycji z tematyki, która zainteresowałaby osoby szlachetnej krwi czyli polowania z sokołem, chów chartów, pielęgnacja jedwabników. Czyli nic co by im się przydało w obecnej sytuacji, choć instrukcja pędzenia bimbru mogła oznaczać, że gdzieś w tym miejscu takowy alkohol się znajdować. Jasmal rozglądała się za czymś co mogło robić dla niej za płaszcz. Przemoczenie i chłód sprawił, że ciepłolubna calishytka dygotała, a jej mokre ubranie zdawało się być teraz całkiem bardzo transparentne. Na szybko zauważyła, że nigdzie nie było ubrań, nawet ich resztek pozostawionych przez mole. Za to między wysokimi regałami znajdowało się przejście jakby do innego pomieszczenia. Zaglądając tam zobaczyła pokój przypominający gościnną sypialnię. Stara pościel na szerokim łóżku była zatęchła, ale nie wyglądało by była zgniła. W pomieszczeniu była jeszcze szafa, fotel, krzesło i stolik, który raczej był pulpitem do czytania ksiąg. Jedna już na nim leżała, ale kobieta nie potrafiła rozczytać języka, którym była napisana. To co znalazła Jasmal, zauważyła również Anna i Morkhul. Tymczasem Slaak'Han uważnie i bardzo nieufnie rozglądał się, węsząc dokładnie każdy pokonywany metr. Dostrzegając czym zainteresowali się Thazar i Edrik, podążył za nimi. W połowie drogi do fotela jaszczur zrównał się z nimi. W trójkę, zerkając raz po raz po sobie, w końcu obeszli fotel szerokim łukiem i nareszcie postać na nim siedząca stała się widoczna. Istota musiała być bardzo szczupła, ubrana w szeroki płaszcz, którego kolor był bliżej nieokreślonego koloru. Kaptur opadał na twarz i w pełni zakrywał ją. Wydawało się, że osobnik śpi. Jedynie czego ubiór tej sylwetki nie zasłaniał to dłonie. I to poddawało w dużą wątpliwość stan zdrowia. Były to dłonie dobrze zmumifikowanego ciała. Thazar wyciągnął rękę by podnieść kaptur, a w tym czasie Edrik i niebieskołuski, szykowali się, jakby trup miał się na nich zaraz rzucić. Odsłonięta twarz ostatecznie potwierdziła pierwsze oględziny. Kimkolwiek był mieszkaniec tego miejsca, był martwy od dłuższego czasu. Wtem w oczodołach martwego zapaliły się żółte ogniki. Drzwi wejściowe do domu zatrzasnęły się z hukiem, który każdego postawił na nogi. Thazara, Edrika i Slaak'Han coś odrzuciło w tył i uderzyli plecami o ścianę z półkami na książki. Wojownikowi nic nie było choć uderzenie wytrąciło mu broń z ręki, ale magowi odebrało to dech w piersiach. Jaszczur musiał niefortunnie uderzyć się w głowę, bo padł nieprzytomny na podłogę. Pod nogami walały im się książki, których część leżała nawet na ich przewodniku. - Któż śmie zakłócać mój spokój? - odezwało się ciało, siadając prosto w fotelu. Ogniki w pustych oczodołach zdawały się spoglądać na kulącego się z bólu maga. Pozostali słyszeli rumor rozbijanych półek, lecz słowa wypowiedziane przez osobnika na fotelu były zbyt ciche by je dosłyszeć. Ze swoich miejsc mogli co najwyżej dostrzec swoich kompanów stojących pod ścianą, przy rozbitych regałach. |
11-09-2018, 19:15 | #216 |
Administrator Reputacja: 1 | Ciekawość, jak się po raz kolejny okazało, była stopniem do kłopotów. Fakt, że Thazar był ostrożny, ale to nie wystarczyło, by uchronić się przed wylądowaniem na ścianie. Thazarowi szumiało w głowie i miał wrażenie, że z trudem przychodzi mu zebranie myśli. I nie był pewien, czy to wina uderzenia, czy widok tego, co się znajdowało się pod kapturem. Gospodarz nie wyglądał zbyt sympatycznie. I nie sprawiał wrażenia zbyt gościnnego. Ale zamiast zacząć zabijać, zadał pytanie, na które w pierwszej chwili Thazar nie znalazł odpowiedzi. No bo co miał rzec? Że przyszli gnani ciekawością i chęcią sprawdzenia, co ciekawego znajduje się w tym domostwie. - Potrzebujemy pomocy - powiedział w końcu. Co było niespotykanie bliskie prawdzie. |
11-09-2018, 21:51 | #217 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Zormar : 11-09-2018 o 21:55. |
12-09-2018, 07:06 | #218 |
Reputacja: 1 | Trup nie był trupem. Znaczy, pewnie był, ale nie takim co lubi jak mu przeszkadzają. Takie trupy miały jedną, paskudną cechę - nie dało się ich zasztyletować. Animowane magią ciała pozbawione były witalnych punktów, przynajmniej fizycznych i to się Peck bardzo nie podobało. Powinna zastosować najlepszą taktykę walki z nieumarłymi, czyli dać w długą, ale miałaby na sumieniu resztę grupy. No i drzwi były zamknięte, a za oknami widom mógł być jedynie iluzją i wypadłaby do jakiegoś planu astralnego czy co innego mogło tam być. |
17-09-2018, 20:55 | #219 |
Reputacja: 1 | Nowe znalezisko było zaiste niezwykłe. Szczyt zikkuratu co prawda zaskoczył Tajgę silną magią, z jaką nie miała do tej pory do czynienia, lecz to było... Niczym z jakiejś baśni. Mała chata a w środku inny świat. Opowieści jaszczura o pradawnych budowniczych i kwitnącej tu onegdaj cywilizacji zaczęły nabierać realnych kształtów i bardka zaczęła trochę żałować, że na wzgórzu stchórzyła i nie dała się namówić Ance do włamania. Cóż, było minęło, a ta sala... domostwo czy cokolwiek kryło się poza główna salą było z pewnością warte ryzyka. Może nawet są tu jakieś drugie drzwi i da się wyjść na zewnątrz, na zupełnie inny plan? Tajga rozmarzyła się tylko na chwilę, bo trup w fotelu był co najmniej podejrzany. Czyżby to był osławiony ex-przyjaciel błękitka? Czy dlatego nie mógł go znaleźc tyle czasu? A tu proszę - jeden mały wytrych i gotowe. Tyle, że... No właśnie. Ci władający nekromancją częstokroć sami również nie mają ochoty umierać. Tajga dyskretnie wycofała się za regał. Nie widziała stamtąd co prawda nic, co działo się w głównej sali, ale miała strategiczną pozycję do obrony. No i miała uszy. Zauważyła, że i Jasmal zdążyła przejść do bocznego pokoju. Nadstawiła uszy, równocześnie usiłując przypomnieć sobie wszystko co słyszała o liczach i innych magicznych nieumarłych. Niestety było tego mniej niż mało... Wobec tego skupiła się na dyskusji za rogiem. |
19-09-2018, 19:48 | #220 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Jasmal pokręciła nosem, niezadowolona z poszukiwań ewentualnej, dodatkowej (i przede wszystkim) suchej garderoby. Ale jak mus, to mus, owinęła się więc kocem z łóżka. Zalatywał trochę stęchlizną, ale nie był zgnity, powinno więc się nadać... Na kilka pierwszych chwil nie znalazła równie nic ciekawego wśród przedmiotów w owej sypialni, księgi zaś nie rozumiała. Może by tak lepiej pomyszkować po szafkach i tak dalej? Rozmyślania te przerwał rumor z głównego pomieszczenia, coś się tam przewracało, coś spadało... a potem odezwał się jakiś obcy głos, mający pretensje odnośnie zakłócania spokoju. Czy to był owy szkielet z fotela? Moment, szkielet który mówił?? A więc nie Zombie, coś potężniejszego! Cichutko, na paluszkach stóp, stanęła w progu sypialni, nasłuchując co też się dzieje w pomieszczeniu gdzie przebywała większość grupy. Tazar, Edrik, a nawet Anka zaczęli rozmowę z... gospodarzem tego miejsca. Calishytka postanowiła więc chwilę poczekać i się nie ujawniać. Ciekawe jak rozwinie się ta nietypowa sytuacja. Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Tajgą...
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
| |