|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-11-2018, 12:25 | #231 |
Administrator Reputacja: 1 | Thazar przez moment milczał. - Ta wyspa jest bardzo ładna - powiedział w końcu - ale nie chcielibyśmy tu spędzić całego życia, na dodatek ścigani przez mniejsze i większe zombie. Załatwienie sprawy z ich twórcą zdało się nam najrozsądniejszym wyjściem. A nuż by się dał przekonać i powstrzymał na jakiś czas swoje stwory - dodał z cieniem wątpliwości w głosie. - Zabicie nekromanty zdaje mi się ostateczną ostatecznością - dodał. |
14-11-2018, 23:33 | #232 |
Reputacja: 1 |
|
24-11-2018, 19:30 | #233 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Siedząca samotnie w szafie Jasmal zastanawiała się co dalej. W końcu już całe towarzystwo ujawniło się ich nietypowemu gospodarzowi, jedynie jeszcze ona pozostawała ukryta przed nieumarłym... który cały czas zachowywał się wobec "intruzów" w swoim domostwie przyjaźnie. Oj małe, małe problemiki, zagwozdki, dylematy. Calishytka cichutko sobie westchnęła w owej szafie, po czym zerknęła do szkatułki. Zdziwiła się na widok klejnotów, kto trzyma bowiem szkatułkę z klejnotami w szafie?? Nic jednak chwilowo sobie nie przywłaszczyła, zamknęła wieczko, po czym jej wzrok spoczął na płaszczach. W końcu była przemoczona, było jej nieco zimno, a owe płaszcze wyglądały naprawdę nieźle... ~ - Aaaa... psik! - Wyjątkowo, wyjątkowo udawanie i wielce teatralnie w końcu ujawniła się i Jasmal, wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywali wszyscy z nieumarłym. Minimalnie uniosła się jedna z jej brewek, na widok JAK właśnie owy nieumarły... wyglądał. - Chyba się przeziębiłam - Powiedziała słodkim, słodkim głosikiem, z małą nutką pretensji, udając cukierkowatą idiotkę. Jednocześnie poprawiła poły płaszczyka, ale i tak jedno...nagie ramię było odkryte, dekolt dziewczyna również miała spory i widoczny dla wszystkich, mignęła także naga skóra bioderka. Czy Jasmal była pod owym płaszczem naga?? - A wy z kim tu tak dyskutujecie? Ojej... - Niby dopiero teraz zauważyła gospodarza - Witam panie... yyyy gospodarzu? Jestem Jasmal - Dygnęła prawie po dworsku z wielkim uśmieszkiem - Mokrusi byłam po deszczu, pożyczyłam sobie płaszczyk, zimno mi... och, widzę, że jest winko? Czy mogłabym puchar na rozgrzanie? - Usiadła na pierwszym krześle z brzegu, z nóżką na nóżkę, tym razem dla odmiany świecąc częściowo spod płaszcza nagą nogą aż do połowy uda. *** Tak, wiem, na obrazku ruda wampirzyca, i nietoperki i na trumnie siedzi... no ale tak mniej więcej, frywolnie Jasmal w chwili obecnej wygląda :P
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
10-12-2018, 22:35 | #234 |
Reputacja: 1 | Pobierzne przyjrzenie się obrażeniom jaszczura nie zdradzało widocznych ran. Bardka zaczęła strącać książki i resztki półki jakie leżały na nim. Żył na pewno, bo pierś mu się unosiła i opadała, a z nosa wydobywał się świst oddechu. Wyglądało na to, że mocno oberwał po głowie i stracił przytomność. Florence uniósł rękę i położył dłoń na twarzy, pocierając palcami nasadę nosa. Milczał, najwyraźniej trawiąc informacje jakie mu przekazali. Wyprostował się, a jego spojrzenie skupiło się na postaci złotowłosej kobiety, pochylającej się nad niebieskołuskim. W tym czasie kontynuował jedzenie jabłka. Anna i Mokhul w końcu przysiedli się do stołu by zaspokoić głód oraz niedosyt po posiłkach jakie mieli w ostatnim czasie. Starali się przy tym jak najciszej mlaskać. - Zabicie go może być jedynym rozwiązaniem - stwierdził nagle Florence i odłożył ogryzek na blat stołu. - Chodzi mi o nekromantę - doprecyzował, gdy zdał sobie sprawę, że mogóby to zostać opatrznie odebrane, ale rozproszyło go wejście Jasmal. Mag wyraźnie oniemiał, a powód tego można było sobie tylko dopowiadać. Uważnie przyjrzał się czarnowłosej odzianej w równie czarny płaszcz. Przez chwilę wyglądał jakby miał o coś zapytać, ale zrezygnował. - Ugoszczę was na dzisiejszą noc - oznajmił mag. - A jutro spróbuję wam pomóc. Możliwe, że wasza inicjatywa pomoże i mnie - pokiwał głową i spojrzał w drugą stronę, ku Tajdze. Pod wpływem działań bardki jaszczur otworzył oczy i wydał z siebie odgłos przypominający warknięcie i stęknięcie z bólu. Z pomocą blondynki podniósł się, ale wciąż wyglądał na oszołomionego. - T'ahw aer kahassk shoning jar od - w przeciwieństwie do Thazara, Florence mówił płynnie w języku Slaak'Hana. Jaszczur zrobił oniemiałą minę, a jeszcze do niedawna uchodził za takiego, który na wszystko był przygotowany. -Sham ba end tesh - odpowiedział błękitny, a mag pokiwał głową w zamyśleniu. - Ank ba tlak - odparł Florence i już miał mówić, ale zauważył, że Thazar się im przysłuchuje i nawet nieco rozumie. - Pomówię sobie z waszym przewodnikiem na osobności - oznajmił wszystkim mag i wskazał Slaak'Hanowi drzwi do pokoju z którego wyszła Jasmal. Jaszczur nie oponował i skinął głową. - Za tamtymi drzwiami - Florence wskazał ścianę na której znikąd pojawiły się drzwi. - Znajdziecie komnaty dla siebie. Każdy osobną byście wypoczęli dobrze przed wyprawą do nekromanty - po tych słowach on i Slaak'Han ruszyli do przeszukanego przez kobiety pokoju. Drzwi za nimi zamknęły się i ocaleńcy zostali sami ze stołem zastawionym jedzeniem, w pomieszczeniu w którym magia sprawiła, że podłogi zaczęły błyszczeć jakby ktoś dopiero co je wypolerował. - Jak nic się zmówią przeciw nam - burknęła Anna. - Zabiją nas we śnie i zjedzą - zawyrokowała. - Czemu miałby to robić, skoro potrafi magią wyczarować jedzenie? - zapytał ją niewzruszony Morkhul, zajadając się udkiem indyczym. - Ej, ale czemu trup miałby nam pomagać? - nie dawała za wygraną. - Konflikt interesów - wzruszył ramionami półork. |
13-12-2018, 17:37 | #235 |
Administrator Reputacja: 1 | Czy Florence nie mijał się z prawdą, tego Thazar nie wiedział. Na razie jednak wszystko wyglądało, jakby sprawa była na dobrej drodze. A gdyby faktycznie trzeba było zabić nekromantę, to pomoc maga z pewnością byłaby bezcenna. Czy Florence pomógłby im bezinteresownie? Thazar był pewien, że nie. Że za poczynaniami ich gościnnego gospodarza stały jakieś prywatne interesy i w jakiś sposób trzeba będzie za pomoc zapłacić. Wyglądało jednak na to, że nieumarłemu magowi zależało na pozbyciu się... konkurencji, jeśli tym faktycznie był dla Florence'a nekromanta. - Wygląda na to, że obaj doszli do porozumienia - powiedział cicho Thazar, gdy gospodarz i jaszczur zniknęli za drzwiami. - Slaak'Han zdaje się chce zakończyć sprawę swego pobratymca, a Florence... Jeśli dojdą do porozumienia, to jaszczurowi pomoże. Miał zamiar najeść się do syta a potem zobaczyć, jakie kwatery przygotował im gospodarz. Pytanie tylko brzmiało - dlaczego Florence nalegał, by spędzili noc każdy w innym pokoju... |
15-12-2018, 18:20 | #236 |
Reputacja: 1 |
|
19-12-2018, 21:21 | #237 |
Reputacja: 1 | Na pytanie rycerza Tajga wzruszyła ramionami. - Co mamy sądzić. Pokazał się od jak najlepszej strony. Strach się bać co będzie, gdy zechce nam się pokazać od tej gorszej… Póki co mamy szansę coś zyskać nie tracą wiele... chyba. Przynajmniej nie wygląda by w interesie tego maga leżał nasz zgon. Z drugiej strony... To trochę dziwne, że nie wie co wyrabia się na tej wyspie i to na taką skalę. Czyżby przespał całą imprezę z powstaniem nekromanty i armii zombie? Patrząc na moc nekro-jaszczura i to co się wokoło dzieje to trochę dziwne... |
28-12-2018, 21:28 | #238 |
Reputacja: 1 | Rozmowa gospodarza z jaszczurem przeciągała się. Od strony drzwi nie dochodziły żadne odgłosy czy to rozmów uniesionym głosem, czy choćby rzucania meblami. Mogło to znaczyć dobrze lub tyle, że nieumarły mag zabił Slaak'Hana jednym skinieniem palca. W tym czasie jadła na stole zaczęło ubywać, a brzuchy rozbitków wprost proporcjonalnie się wypełniły. Najedzeni mogli pozostać i czekać na gospodarza albo udać się na zwiedzanie wyjątkowo przestronnego domostwa. Thazar zdecydował się na to drugie. Wstał i skierował się do drzwi gdzie miały być ich sypialnie. Anka wyglądała jakby miała zamiar udać się z nim, ale tylko dolała sobie i Jasmal wina. Czarodziej niezrażony otworzył drzwi i wszedł w korytarz za nimi. Tam było sześć drzwi, trzy po lewej i trzy po prawej stronie. Korytarz kończył się ścianą, na której wisiał zakurzony miecz półtoraręczny. Drzwi po obu stronach krótkiego korytarza stały w metrowej odległości każde od siebie. To mogło oznaczać, że pokoje mogły być klaustrofobiczne. Mag pociągnął za klamkę pierwszych z brzegu i otworzył. Zajrzał do środka i zdumiało go. Dla pewności otworzył kolejne drzwi. Pokoje były identyczne. Każdy przestronny, rozświetlony świecami, z dużym łóżkiem, kominkiem i sporym oknem, za którym widok roztaczał się na lodowy górski wodospad. Pod oknem stała miedziana balia wypełniona po brzegi parującą gorącą wodą. ~***~ Pozostali kończyli kolację, zapychając się już tylko z samego łakomstwa. - Nooo dziwne to mało powiedziane... Ciekawe jaka jest z nim historia - powiedziała Anna, popijając wino. Twarz miała już rumianą od trunku, którego sobie wyraźnie nie żałowała i przy okazji dbała by Jasmal dotrzymywała jej w tym kroku. - Skupmy się na tym, że jest po naszej stronie. Nic więcej nie powinno nas interesować - burknął Morkhul, dłubiąc paznokciem w zębach. - Przynajmniej teraz nasza wyprawa nie będzie samobójstwem - dodał i wbił spojrzenie w stół. - Taki szmat drogi przez tą pieprzoną dżunglę przeszliśmy, że głupio byłoby na koniec zginąć... - jęknęła Peck. Zmęczenie i nasycenie sprawiło, że towarzysze nie skorzy byli do rozmów. Mag i jaszczur wciąż nie opuścili pokoju przez co każdy miał już ochotę nie czekać i pójść spać. Już mieli sprawić by chęci zamieniły się w rzeczywistość, gdy skrzypnęły drzwi. Morkul, który już szykował się do odejścia od stołu, prędko wrócił na swoje miejsce. Po chwili ich oczom ukazał się Florence i Slaak'Han. Obaj cali i obaj zmęczeni. Ale chyba też mieli zadowolone miny, przynajmniej nieumarły mag. - Niepotrzebnie czekaliście - zaczął Florence, a w głosie miał coś jakby współczucie. - Ale dobrze. Powiem od razu co ustaliliśmy - dodał i zasiadł przy stole. Nie mówił jednak, wyczekująco przyglądając się jaszczurowi. Ten w końcu usiadł na krześle i sięgnął po mięsiwo. - Pomogę wam, bo wasze powodzenie pomoże mi - stwierdził niemarły. - Gdy wy będziecie spali, ja przygotuję wam to co może być dla was przydatne w walce z nim. Szczegóły opowiem o poranku, na śniadaniu - powiedział i wstał. - Czeka was trudna przeprawa, lecz z moim wsparciem nie będzie ona niemożliwa. Wyśpijcie się dobrze - jego spojrzenie skierowało się na Jasmal. W milczeniu jej się przyglądał przez krótką chwilę, po czym skinął na jaszczura z szacunkiem i poszedł do ściany obstawionej półkami z książkami. W tym czasie Slaak'Han pochłonął kilka kęsów, przetarł ramieniem pysk i udał się do pokoi sypialnych. Rozdział III: Aura śmierci Zdobyte PD: 5000PD |
31-12-2018, 09:10 | #239 |
Reputacja: 1 |
|
02-01-2019, 20:32 | #240 |
Wiedźma Reputacja: 1 | Im dłużej towarzystwo czekało na powrót ich gospodarza i gadziego przewodnika z prywatnych narad, tym bardziej się wszystko Jasmal nużyło. Jadła więc, i jadła, i jadła, najpierw z głodu, a potem już z nudów. A może i dostała apetytu od spożywanego alkoholu? Kielich wina, po chwili znowu kielich wina, kielich wina... - Mófię wam... ten... hep... nowy nie? Ten umarlak... To... dziwny typek! - Zaśmiała się perliście. Pozostali jednak nie byli w tak dobrych nastrojach, i nikt się nie roześmiał, może poza sporadycznym uśmieszkiem, co wywołało u Calishytki minimalne przygnębienie. Stuliła więc dziubek, i tak jak pozostali, w milczeniu siedziała, i siedziała, i siedziała... i dalej popijała winko. ~ W końcu zjawił się i Licz i Slaak, a ich narada została zakończona. I się nie pozabijali... no to czas spać, tam gdzieś były jakieś izby dla nich... Jasmal skinęła wszystkim elegancko lekko główką na zakończenie wieczoru (a w rzeczywistości kiwała nią dziko chyba z pięć razy), po czym ruszyła chwiejnym kroczkiem do owej izby. Zatrzymała się jednak w progu jadalni, oparła o framugę, po czym zalotnie do gospodarza (a zresztą i nie tylko niego) odsłoniła nagie ramionko, mrugając niczym paralityk. A że i przy okazji ramionka, ukazała pół piersi, to tego nie zauważyła... ~ W izbie już, potykała się o meble, zataczała, chichotała, i samą siebie uciszała typowym "ćśśśśśśśś" i przykładaniem palca do ust. W końcu znalazła jakąś balię, zrzuciła z siebie odzienie na podłogę tak jak stała, i bez żadnego wypadku znalazła się w balii, gdzie zaczęła się porządnie szorować, podśpiewując w swym rodzimym języku. .... W jej izbie (a właściwie to była to izba dla Slaak'Han'a), zjawił się w końcu sam jaszczur, wpatrując się w nią ze sporym zaskoczeniem malującym na jego gadzim pysku. - Noooo... sooo? - Spytała, gestykulując do niego palcem - Bedzieszrz się taaaak gapił, szy mi... pletski umyjesz so? - Zachichotała, wstając w balii i prezentując się jemu w całej okazałości. - Choś! - Przywołała go do siebie kilkukrotnym skinięciem paluszka - Znaczy sieeee... confn - Powiedziała w smoczym, ale zamiast wyjść jej to zalotnie i słodko, to się nieco popluła wymawiając te słowo. .
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |
| |