Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-11-2018, 12:25   #231
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Thazar przez moment milczał.

- Ta wyspa jest bardzo ładna - powiedział w końcu - ale nie chcielibyśmy tu spędzić całego życia, na dodatek ścigani przez mniejsze i większe zombie. Załatwienie sprawy z ich twórcą zdało się nam najrozsądniejszym wyjściem. A nuż by się dał przekonać i powstrzymał na jakiś czas swoje stwory - dodał z cieniem wątpliwości w głosie.

- Zabicie nekromanty zdaje mi się ostateczną ostatecznością - dodał.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-11-2018, 23:33   #232
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
obrze się stało, że Tajga się ujawniła. Nie wykluczone, że licz zdawał sobie sprawę z obecności wszystkich w pomieszczeniu. Nie byłoby to nic wielce zaskakującego, a ukrywanie się przed nim raczej nie podziała na niego pozytywnie. W międzyczasie powiódł wzrokiem za kobietą, która dopadła do jaszczuroczłeka. Kwestia budzenia jaszczura wzbudziła w nim niepokój, bowiem poczęła go dręczyć myśl, że pomiędzy tymi dwoma może dojść do czegoś, co zburzyć tę umiarkowanie spokojną atmosferę.

– Jeżeli nie będzie chciał współpracować trzeba będzie się go pozbyć. Co się tyczy planów tego, ja owego czynu dokonać, to nie ma zbytnio co gdybać jeżeli nie wiemy nic o miejscu, w którym przebywa. Nawet początkujący strateg winien zdawać sobie sprawę z tego, jak istotną jest rola zwiadu i znajomości swego przeciwnika. Wiele przegranych bitew można było wygrać, gdyby uprzednio przeprowadzono rekonesans, bądź rozesłano kompetentnych szpiegów – rzekł Edrik wróciwszy wzrokiem do czarnoksiężnika. – Musimy wydostać się stąd jak najprędzej – dodał na koniec.
 
Zormar jest offline  
Stary 24-11-2018, 19:30   #233
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Siedząca samotnie w szafie Jasmal zastanawiała się co dalej. W końcu już całe towarzystwo ujawniło się ich nietypowemu gospodarzowi, jedynie jeszcze ona pozostawała ukryta przed nieumarłym... który cały czas zachowywał się wobec "intruzów" w swoim domostwie przyjaźnie.

Oj małe, małe problemiki, zagwozdki, dylematy. Calishytka cichutko sobie westchnęła w owej szafie, po czym zerknęła do szkatułki. Zdziwiła się na widok klejnotów, kto trzyma bowiem szkatułkę z klejnotami w szafie?? Nic jednak chwilowo sobie nie przywłaszczyła, zamknęła wieczko, po czym jej wzrok spoczął na płaszczach. W końcu była przemoczona, było jej nieco zimno, a owe płaszcze wyglądały naprawdę nieźle...

~

- Aaaa... psik! - Wyjątkowo, wyjątkowo udawanie i wielce teatralnie w końcu ujawniła się i Jasmal, wchodząc do pomieszczenia, w którym przebywali wszyscy z nieumarłym.


Minimalnie uniosła się jedna z jej brewek, na widok JAK właśnie owy nieumarły... wyglądał.
- Chyba się przeziębiłam - Powiedziała słodkim, słodkim głosikiem, z małą nutką pretensji, udając cukierkowatą idiotkę. Jednocześnie poprawiła poły płaszczyka, ale i tak jedno...nagie ramię było odkryte, dekolt dziewczyna również miała spory i widoczny dla wszystkich, mignęła także naga skóra bioderka. Czy Jasmal była pod owym płaszczem naga??

- A wy z kim tu tak dyskutujecie? Ojej... - Niby dopiero teraz zauważyła gospodarza - Witam panie... yyyy gospodarzu? Jestem Jasmal - Dygnęła prawie po dworsku z wielkim uśmieszkiem - Mokrusi byłam po deszczu, pożyczyłam sobie płaszczyk, zimno mi... och, widzę, że jest winko? Czy mogłabym puchar na rozgrzanie? - Usiadła na pierwszym krześle z brzegu, z nóżką na nóżkę, tym razem dla odmiany świecąc częściowo spod płaszcza nagą nogą aż do połowy uda.




***
Tak, wiem, na obrazku ruda wampirzyca, i nietoperki i na trumnie siedzi... no ale tak mniej więcej, frywolnie Jasmal w chwili obecnej wygląda :P
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 10-12-2018, 22:35   #234
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Pobierzne przyjrzenie się obrażeniom jaszczura nie zdradzało widocznych ran. Bardka zaczęła strącać książki i resztki półki jakie leżały na nim. Żył na pewno, bo pierś mu się unosiła i opadała, a z nosa wydobywał się świst oddechu. Wyglądało na to, że mocno oberwał po głowie i stracił przytomność.

Florence uniósł rękę i położył dłoń na twarzy, pocierając palcami nasadę nosa. Milczał, najwyraźniej trawiąc informacje jakie mu przekazali. Wyprostował się, a jego spojrzenie skupiło się na postaci złotowłosej kobiety, pochylającej się nad niebieskołuskim. W tym czasie kontynuował jedzenie jabłka.

Anna i Mokhul w końcu przysiedli się do stołu by zaspokoić głód oraz niedosyt po posiłkach jakie mieli w ostatnim czasie. Starali się przy tym jak najciszej mlaskać.

- Zabicie go może być jedynym rozwiązaniem - stwierdził nagle Florence i odłożył ogryzek na blat stołu. - Chodzi mi o nekromantę - doprecyzował, gdy zdał sobie sprawę, że mogóby to zostać opatrznie odebrane, ale rozproszyło go wejście Jasmal. Mag wyraźnie oniemiał, a powód tego można było sobie tylko dopowiadać. Uważnie przyjrzał się czarnowłosej odzianej w równie czarny płaszcz. Przez chwilę wyglądał jakby miał o coś zapytać, ale zrezygnował.

- Ugoszczę was na dzisiejszą noc - oznajmił mag. - A jutro spróbuję wam pomóc. Możliwe, że wasza inicjatywa pomoże i mnie - pokiwał głową i spojrzał w drugą stronę, ku Tajdze.
Pod wpływem działań bardki jaszczur otworzył oczy i wydał z siebie odgłos przypominający warknięcie i stęknięcie z bólu. Z pomocą blondynki podniósł się, ale wciąż wyglądał na oszołomionego.

- T'ahw aer kahassk shoning jar od - w przeciwieństwie do Thazara, Florence mówił płynnie w języku Slaak'Hana. Jaszczur zrobił oniemiałą minę, a jeszcze do niedawna uchodził za takiego, który na wszystko był przygotowany.
-Sham ba end tesh - odpowiedział błękitny, a mag pokiwał głową w zamyśleniu.
- Ank ba tlak - odparł Florence i już miał mówić, ale zauważył, że Thazar się im przysłuchuje i nawet nieco rozumie.

- Pomówię sobie z waszym przewodnikiem na osobności - oznajmił wszystkim mag i wskazał Slaak'Hanowi drzwi do pokoju z którego wyszła Jasmal. Jaszczur nie oponował i skinął głową. - Za tamtymi drzwiami - Florence wskazał ścianę na której znikąd pojawiły się drzwi. - Znajdziecie komnaty dla siebie. Każdy osobną byście wypoczęli dobrze przed wyprawą do nekromanty - po tych słowach on i Slaak'Han ruszyli do przeszukanego przez kobiety pokoju. Drzwi za nimi zamknęły się i ocaleńcy zostali sami ze stołem zastawionym jedzeniem, w pomieszczeniu w którym magia sprawiła, że podłogi zaczęły błyszczeć jakby ktoś dopiero co je wypolerował.

- Jak nic się zmówią przeciw nam - burknęła Anna. - Zabiją nas we śnie i zjedzą - zawyrokowała.
- Czemu miałby to robić, skoro potrafi magią wyczarować jedzenie? - zapytał ją niewzruszony Morkhul, zajadając się udkiem indyczym.
- Ej, ale czemu trup miałby nam pomagać? - nie dawała za wygraną.
- Konflikt interesów - wzruszył ramionami półork.
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 13-12-2018, 17:37   #235
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Czy Florence nie mijał się z prawdą, tego Thazar nie wiedział. Na razie jednak wszystko wyglądało, jakby sprawa była na dobrej drodze. A gdyby faktycznie trzeba było zabić nekromantę, to pomoc maga z pewnością byłaby bezcenna.
Czy Florence pomógłby im bezinteresownie? Thazar był pewien, że nie. Że za poczynaniami ich gościnnego gospodarza stały jakieś prywatne interesy i w jakiś sposób trzeba będzie za pomoc zapłacić.
Wyglądało jednak na to, że nieumarłemu magowi zależało na pozbyciu się... konkurencji, jeśli tym faktycznie był dla Florence'a nekromanta.

- Wygląda na to, że obaj doszli do porozumienia - powiedział cicho Thazar, gdy gospodarz i jaszczur zniknęli za drzwiami. - Slaak'Han zdaje się chce zakończyć sprawę swego pobratymca, a Florence... Jeśli dojdą do porozumienia, to jaszczurowi pomoże.

Miał zamiar najeść się do syta a potem zobaczyć, jakie kwatery przygotował im gospodarz.
Pytanie tylko brzmiało - dlaczego Florence nalegał, by spędzili noc każdy w innym pokoju...
 
Kerm jest offline  
Stary 15-12-2018, 18:20   #236
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
drik wpatrywał się w maga, gdy ten wysnuwał swą opinię na temat nekromanty. Bez wątpienia mógł mieć rację, już sam fakt, że tamten bez umiaru wskrzeszał umarlaków świadczył o tym, iż nie w smak mu żywi na wyspie. Niemniej oznaczało to również to, że szybka droga do Tethyru z lekarstwem przestawała istnieć. A może wręcz przeciwnie? Czyż nie krążyły opowieści o magach, potężnych czaromiotach, którzy skinieniem palca potrafili się znaleźć na drugim końcu kontynentu? Czy ich gospodarz był na tyle potężny nie potrafił stwierdzić, lecz doprawdy już sam fakt, że był liczem, jak również to co potrafił robić ze swym domem świadczył, że nie mają do czynienia z byle sztuczkami z magicznego festiwalu.

Być może wreszcie zrealizuje swój cel i to szybciej niż przypuszcza? Nowa dawka nadziei rozpaliła jego serce, a natłok myśli sprawił, że prawie przegapił moment, kiedy jaszczuroczłek się przebudził. Na jego szczęście gadzia mowa stanowiła coś na tyle niecodziennego, że zwracała uwagę. Z kolei bezproblemowość z jaką Florence posługiwał się owym językiem była nie niepokojąca, tak samo jak ich wyjście na osobistą pogawędkę.

Kiedy czarodziej i jaszczur wyszli Edrik wreszcie spoczął. Wręcz opadł na krzesło, a po pomieszczeniu rozniósł się brzdęk metalu. Już nie pamiętał, kiedy ostatni raz miał okazję zasiąść na prawdziwym krześle. Sięgnął również po kawałek kurczaka. Popijając winem oczekiwał na powrót gospodarza, jak również przysłuchiwał się dyskusji obok.

Nonsens. – Wtrącił się, gdy tylko skończył obgryzać pieczone skrzydełko. Kosteczki z głuchym brzdękiem wylądowały na talerzu przed nim. – Gdyby nasz gospodarz chciał się nas pozbyć, bądź po prostu wyciągnąć informacje jestem niemal pewien, że już by to zrobił. Założę się, że dysponuje mocą mogącą wyciągać nam myśli z głów. Jestem też pewien, że jest świadomy naszej rozmowy, jesteśmy wszakże w jego domenie. – Pociągnął łyk z kielicha. – Jak mawiają elfy: I' goth edan will utua ta easily. Eller naa hardly ai' quel niasa.*

A co wy sądzicie o naszym gospodarzu? – zwrócił się do Tajgi i Jasmal.


____________________
*"Człowiek wroga znajdzie bez trudu. Dobrego sojusznika prawie nie uświadczy."
 
Zormar jest offline  
Stary 19-12-2018, 21:21   #237
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Na pytanie rycerza Tajga wzruszyła ramionami.
- Co mamy sądzić. Pokazał się od jak najlepszej strony. Strach się bać co będzie, gdy zechce nam się pokazać od tej gorszej… Póki co mamy szansę coś zyskać nie tracą wiele... chyba. Przynajmniej nie wygląda by w interesie tego maga leżał nasz zgon.

Z drugiej strony... To trochę dziwne, że nie wie co wyrabia się na tej wyspie i to na taką skalę. Czyżby przespał całą imprezę z powstaniem nekromanty i armii zombie? Patrząc na moc nekro-jaszczura i to co się wokoło dzieje to trochę dziwne...



 
Sayane jest offline  
Stary 28-12-2018, 21:28   #238
Mag
 
Mag's Avatar
 
Reputacja: 1 Mag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputacjęMag ma wspaniałą reputację
Rozmowa gospodarza z jaszczurem przeciągała się. Od strony drzwi nie dochodziły żadne odgłosy czy to rozmów uniesionym głosem, czy choćby rzucania meblami. Mogło to znaczyć dobrze lub tyle, że nieumarły mag zabił Slaak'Hana jednym skinieniem palca.
W tym czasie jadła na stole zaczęło ubywać, a brzuchy rozbitków wprost proporcjonalnie się wypełniły. Najedzeni mogli pozostać i czekać na gospodarza albo udać się na zwiedzanie wyjątkowo przestronnego domostwa.

Thazar zdecydował się na to drugie. Wstał i skierował się do drzwi gdzie miały być ich sypialnie. Anka wyglądała jakby miała zamiar udać się z nim, ale tylko dolała sobie i Jasmal wina.
Czarodziej niezrażony otworzył drzwi i wszedł w korytarz za nimi. Tam było sześć drzwi, trzy po lewej i trzy po prawej stronie. Korytarz kończył się ścianą, na której wisiał zakurzony miecz półtoraręczny. Drzwi po obu stronach krótkiego korytarza stały w metrowej odległości każde od siebie. To mogło oznaczać, że pokoje mogły być klaustrofobiczne. Mag pociągnął za klamkę pierwszych z brzegu i otworzył. Zajrzał do środka i zdumiało go. Dla pewności otworzył kolejne drzwi.


Pokoje były identyczne. Każdy przestronny, rozświetlony świecami, z dużym łóżkiem, kominkiem i sporym oknem, za którym widok roztaczał się na lodowy górski wodospad. Pod oknem stała miedziana balia wypełniona po brzegi parującą gorącą wodą.

~***~

Pozostali kończyli kolację, zapychając się już tylko z samego łakomstwa.
- Nooo dziwne to mało powiedziane... Ciekawe jaka jest z nim historia - powiedziała Anna, popijając wino. Twarz miała już rumianą od trunku, którego sobie wyraźnie nie żałowała i przy okazji dbała by Jasmal dotrzymywała jej w tym kroku.
- Skupmy się na tym, że jest po naszej stronie. Nic więcej nie powinno nas interesować - burknął Morkhul, dłubiąc paznokciem w zębach. - Przynajmniej teraz nasza wyprawa nie będzie samobójstwem - dodał i wbił spojrzenie w stół.
- Taki szmat drogi przez tą pieprzoną dżunglę przeszliśmy, że głupio byłoby na koniec zginąć... - jęknęła Peck.

Zmęczenie i nasycenie sprawiło, że towarzysze nie skorzy byli do rozmów. Mag i jaszczur wciąż nie opuścili pokoju przez co każdy miał już ochotę nie czekać i pójść spać.
Już mieli sprawić by chęci zamieniły się w rzeczywistość, gdy skrzypnęły drzwi. Morkul, który już szykował się do odejścia od stołu, prędko wrócił na swoje miejsce. Po chwili ich oczom ukazał się Florence i Slaak'Han. Obaj cali i obaj zmęczeni. Ale chyba też mieli zadowolone miny, przynajmniej nieumarły mag.

- Niepotrzebnie czekaliście - zaczął Florence, a w głosie miał coś jakby współczucie. - Ale dobrze. Powiem od razu co ustaliliśmy - dodał i zasiadł przy stole. Nie mówił jednak, wyczekująco przyglądając się jaszczurowi. Ten w końcu usiadł na krześle i sięgnął po mięsiwo.

- Pomogę wam, bo wasze powodzenie pomoże mi - stwierdził niemarły. - Gdy wy będziecie spali, ja przygotuję wam to co może być dla was przydatne w walce z nim. Szczegóły opowiem o poranku, na śniadaniu - powiedział i wstał. - Czeka was trudna przeprawa, lecz z moim wsparciem nie będzie ona niemożliwa. Wyśpijcie się dobrze - jego spojrzenie skierowało się na Jasmal. W milczeniu jej się przyglądał przez krótką chwilę, po czym skinął na jaszczura z szacunkiem i poszedł do ściany obstawionej półkami z książkami. W tym czasie Slaak'Han pochłonął kilka kęsów, przetarł ramieniem pysk i udał się do pokoi sypialnych.



Rozdział III: Aura śmierci

Zdobyte PD: 5000PD
 
__________________
"Just remember, there is a thin line between being a hero and being a memory"

Gram jako: Irya, Venora, Chris i Lyn
Mag jest offline  
Stary 31-12-2018, 09:10   #239
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację

otrzeba oczekiwania z jednej strony pozwalała odpocząć i odzyskać siły, lecz z drugiej irytowała. Wzbierające napięcie powodowane brakiem jakichkolwiek wskazówek o tym, cóż może dziać się za drzwiami, sprawiało, że coraz trudniej było mu wysiedzieć na krześle. Kiedy już napełnił żołądek sięgnął po swój bułat, którym począł się bawić. Wodził palcami po ostrzu, czasami dostrzegając w nim swe własne odbicie.

Wtem Thazar postanowił, że sprawdzi cóż znajduje się za drzwiami. Otworzył je i wszedł do korytarza za nimi. Edrik z braku czegoś lepszego do roboty obserwował go na tyle, na ile pozwalały rozwarte drzwi. Dostrzegł kolejne zamknięte pomieszczenia, a sposób w jaki zaglądał do nich magik świadczył o tym, iż musi być zaskoczony, przynajmniej w pewnym stopniu, tym co zobaczył. Niedługo potem powrócił jaszczuroludź i nieumarły mag. Wyprostował się na krześle, powstrzymał uczucie senności, które cisnęło mu się na usta i wysłuchał w skupieniu cóż tamci mają do powiedzenia.

Fakt, iż udało im się dogadać był pokrzepiający, aczkolwiek niezbyt zaskakujący. O wiele istotniejszą kwestią było to na jakich warunkach miałaby być to współpraca. Jakby na zawołanie Florence przeszedł od razu do tego. Obopólna korzyść była jak najbardziej zrozumiała. Zasadniczo nie zawadziłoby wiedzieć, jakiż to zysk wyniesie z tego ich gospodarz, lecz uznał, iż zachowa te myśli dla siebie. Dobrze bowiem zdawał sobie sprawę z tego, że czasami lepiej po prostu o niektórych sprawach nie wiedzieć i żyć w błogiej nieświadomości.
Niech tak będzie. – Edrik powstał z krzesła. Uczynił niewielki ukłon w stronę maga. – Dziękuję za posiłek i życzę dobrej nocy. – Kątem oka zerknął na swych towarzyszy, po czym udał się za Thazarem do komnat.

Kwatera, w której miał spać prezentowała się zaiste wspaniałe. Piękne meble, kominek, balia z wodą. Dopiero na ten widok dotarło do niego, że kolejny już niemal cały dzień spędził zakuty w pancerz. Buchająca para niejako pobudziła zmęczenie. Zamknął za sobą drzwi, by po chwili je otworzyć i po raz kolejny poprosić o pomoc Thazara. Niestety pancerze takie jak zbroje płytowe miały tę niedogodność, że potrzebowało się pomocy zarówno do ich wziewania, jak i ściągania. Kiedy wszystkie blachy już z siebie zdjął podziękował za pomoc.

Został sam. Idąc w kierunku balii zdjął z siebie resztę ubrania. Ostrożnie zanurzył się w ciepłej wodzie, która przyjęła jego ciało. Wprawdzie cały ten cholerny las był ciepły i mokry, lecz w ten nieprzyjemny sposób. Jednakże teraz uczucie to nie było irytujące, a odprężające. Ciało otrzymało pożądany odpoczynek. O duchu nie można było rzec tego samego. Kolejny przestój w podróży do nekromanty denerwował go, chociaż wiedział, że pomoc Florenca z pewnością okaże się cenna. Niestety dręczące go uczucie bezsiły nie pozwalało na odnalezienie spokoju.

Po zakończonej kąpieli udał się na spoczynek…




łońce na bezchmurnym niebie grzało na tyle mocno, że stary wojownik odziany w ciężką zbroję zapragnął skryć się przed nim w cieniu drzewa o rozłożystej koronie gęsto obrośniętej liśćmi. Od razu poczuł przyjemny chłód gdy oparł się ręką o szeroki pień. Położył stalową tarczę na trawie i...

Witaj – usłyszał kobiecy głos dobiegający zza pnia. Powoli obszedł drzewo i ujrzał młodą kobietę. Ubrana była jak szlachcianka wybierająca się na konną przejażdżkę: buty o wysokiej cholewce, czarne dopasowane bryczesy oraz białą koszulę i kamizelkę opinającą ją w pasie. To co mogło dziwić to miecz, który niewiasta miała u pasa i nie wyglądał tylko na ozdobę. Na szyi wisiał medalion z symbolem Wiecznie Czujnego Oka. Kobieta miała kruczo czarne włosy sięgające jej do ramion i błękitne oczy o niezwykle przenikliwym i chłodnym spojrzeniu. Mężczyzna pomyślał, że tak wyglądałby anioł w ludzkiej skórze.
Twoja córka umiera. Nie zdążysz wrócić z lekarstwem. Bez niego o poranku dokona żywota – powiedziała strapionym tonem. Słowa zmroziły Edrika tak bardzo, że nie był w stanie wypowiedzieć choćby jednego słowa.

Wypełniły go nieme gniew, sprzeciw i rozpacz. Chwycił się dłońmi za głowę, wbił wzrok ziemię. Zagryzł wargę, niemal począł rwać włosy ze swego czerepu. Pierwsza fala wzburzenia i sprzeciwu minęła pozostawiając jedynie rozpacz, która odebrała resztki sił z ramion i nóg. Rozległ się chrobot i zgrzyt metalu, gdy opancerzone kolana ciężko uderzyły o ziemię. Ramiona zawisły niemrawo wzdłuż ciała.

Zrobiło się cicho, nawet wiatr przestał szumieć w koronie drzewa.

Jest jednak inna możliwość by uratować Joannę – nieznajoma przerwała to nieznośne milczenie, dając zarazem ulgę w postaci nowej nadziei. Odwrócił ku niej głowę. Ręce poczęły mu się trząść. – Helm docenia twoje poświęcenie – uśmiechnęła się ciepło, co zmieniło nawet wyraz jej spojrzenia. – Przyjmij błogosławieństwo Wiecznie Czujnego i oddaj siebie wraz z córką jemu na posługę – wyjaśniła.

Spoglądał na nią wzrokiem, który emanował rozpaczą i rozpaloną na nowo iskierką nadziei. Jego wolny, ciężki oddech zaczął rozchodzić się po okolicy. Spuścił wzrok na swoje trzęsące się dłonie. Wtem począł się lekko trząść. Brodą przywarł do blachy na piersi, a dłonie zacisnął w pięści.
Gdzie był przez ten cały czas kiedy GO potrzebowałem?! Kiedy ONA GO potrzebowała?!
Mężczyzna zerwał się na równe nogi stając przed kobietą. W oczach kotłowała się rozpacz, gniew i żal. Morze żalu.
Dlaczego nie odpowiadał na me błagania? Dlaczego?! Dlaczego dopiero teraz?!

Kobieta była nieco niższa od niego, dlatego musiała unieść głowę by spojrzeć mu prosto w oczy. Pomimo zachowania Edrika, zachowała spokój, a nawet współczucie malowało się na jej twarzy.
Czyż cudem nie było odnalezienie informacji o samym lekarstwie? – zapytała go unosząc prawą rękę. W jej dłoni znikąd pojawiła się tuba, ta w której mężczyzna przechowywał pergamin ze szkicem rośliny.

Zaniemówił. Oczy zmieniły wyraz, płonący w nich gniew przygasł zastąpiony spokojem zrozumienia. Oddech zaczął mu się uspokajać. Postąpił krok w tył. I jeszcze jeden obracając się do niej bokiem. Wbił wzrok z zieleniutką trawę. Zasłonił usta dłonią. Wziął głęboki oddech.
Ja... Ja... – głos mu się łamał. Ponownie przygryzł wargi i odetchnął. Spojrzał jej w oczy. – Czy... czy Joanna wyzdrowieje?

Kobieta skinęła głową i wyciągnęła ku niemu swoją prawą rękę. W dłoni, w której jeszcze chwilę temu trzymała tubę, teraz miała medalion, taki sam jak ten, który uwieszony był na jej szyi. Ten gest dał staremu wojownikowi do zrozumienia, że sięgnięcie po podarek będzie oznaczało przyjęcie błogosławieństwa Helma.

Edrik wpatrywał się w medalion. Wzrok miał spokojny, jednocześnie smutny, jak i z iskierką ulgi. Z nadzieją. Sięgnął ręką za koszulę i ujął w dłoń wisior, otworzył go. Spoglądała z niego Joanna, jej wizerunek utrwalony farbami na drewnie. Wręcz niesłychana rzecz, iż przetrwał ten sztorm. Przeniósł wzrok z powrotem na trzymany przez kobietę amulet, a następnie raz jeszcze na portrecik. Westchnął głęboko. Zamknął go, uniósł do ust i ucałował.

Następnie zbliżył się do kobiety i wyciągnął ku niej dłoń umieszczając ją tuż pod zwisającym symbolem Helma. Na otwartej dłoni spoczywał już wisior z portrecikiem. Spojrzał jej w oczy. Wciągnął powietrze.
Nie zawiodę jej zaufania. To mój obowiązek. Moja.. służba jako ojca – głos miał cichy, ale pewny. Oczy jego emanowały spokojem, nadzieją i... miłością.

Służ przykładnie Helmowi – kobieta położyła medalion na jego dłoni i cofnęła rękę. – I wróć do niej. Joanna wkrótce będzie potrzebować twojego wsparcia bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – dodała i zrobiła krok w tył.


rzebudził się nagle, z ciężkim oddechem. Był znów w pokoju, który użyczył mu mag. Usiadł na łożu i dopiero wówczas wyczuł coś chłodnego w swojej dłoni. Odwrócił wzrok w tamtym kierunku i ujrzał medalion, amulet ze świętym symbolem Helma. Tym samym, który otrzymał w swym śnie… czy może wizji? Zdawał sobie sprawę z tego, że być może przez jego głowę powinna przetaczać się właśnie burza myśli i uczuć, lecz jedyne co w nim było to jakby wilgotnawe uczucie spokoju i ulgi. Zamknął medalion w pięści, przystawił do piersi, a następnie z głębokim oddechem ulgi opadł na poduszkę. Po policzkach zaczęły z wolna płynąć łzy.
 
Zormar jest offline  
Stary 02-01-2019, 20:32   #240
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Im dłużej towarzystwo czekało na powrót ich gospodarza i gadziego przewodnika z prywatnych narad, tym bardziej się wszystko Jasmal nużyło. Jadła więc, i jadła, i jadła, najpierw z głodu, a potem już z nudów. A może i dostała apetytu od spożywanego alkoholu? Kielich wina, po chwili znowu kielich wina, kielich wina...

- Mófię wam... ten... hep... nowy nie? Ten umarlak... To... dziwny typek! - Zaśmiała się perliście. Pozostali jednak nie byli w tak dobrych nastrojach, i nikt się nie roześmiał, może poza sporadycznym uśmieszkiem, co wywołało u Calishytki minimalne przygnębienie. Stuliła więc dziubek, i tak jak pozostali, w milczeniu siedziała, i siedziała, i siedziała... i dalej popijała winko.



~

W końcu zjawił się i Licz i Slaak, a ich narada została zakończona. I się nie pozabijali... no to czas spać, tam gdzieś były jakieś izby dla nich...

Jasmal skinęła wszystkim elegancko lekko główką na zakończenie wieczoru (a w rzeczywistości kiwała nią dziko chyba z pięć razy), po czym ruszyła chwiejnym kroczkiem do owej izby. Zatrzymała się jednak w progu jadalni, oparła o framugę, po czym zalotnie do gospodarza (a zresztą i nie tylko niego) odsłoniła nagie ramionko, mrugając niczym paralityk. A że i przy okazji ramionka, ukazała pół piersi, to tego nie zauważyła...

~

W izbie już, potykała się o meble, zataczała, chichotała, i samą siebie uciszała typowym "ćśśśśśśśś" i przykładaniem palca do ust. W końcu znalazła jakąś balię, zrzuciła z siebie odzienie na podłogę tak jak stała, i bez żadnego wypadku znalazła się w balii, gdzie zaczęła się porządnie szorować, podśpiewując w swym rodzimym języku.

....

W jej izbie (a właściwie to była to izba dla Slaak'Han'a), zjawił się w końcu sam jaszczur, wpatrując się w nią ze sporym zaskoczeniem malującym na jego gadzim pysku.

- Noooo... sooo? - Spytała, gestykulując do niego palcem - Bedzieszrz się taaaak gapił, szy mi... pletski umyjesz so? - Zachichotała, wstając w balii i prezentując się jemu w całej okazałości.
- Choś! - Przywołała go do siebie kilkukrotnym skinięciem paluszka - Znaczy sieeee... confn - Powiedziała w smoczym, ale zamiast wyjść jej to zalotnie i słodko, to się nieco popluła wymawiając te słowo.




.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172