Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 23-05-2018, 17:31   #41
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Wioska miał też inne problemy poza koboldami. Szwankowały również dosty czego nie omieszkał zauważyć kapłan Moradina
- Słabą tu macie stal a może to wina dostaw. Wiele lepszej podkowy już nie uzyskacie z tego materiału.
– Ano prawda to, *tfu* – niziołek splunął. – Pamos nie ma oka do żelaza, a odkąd chędożone gady się zbiesiły, to tym bardziej robota nie idzie. Zaraza by to.

Na słowa krasnoluda niziołki spojrzały po sobie z zdziwionymi minami, aczkolwiek Torin dostrzegł w ich oczach iskrę najczystszego szacunku.
– To będzie łaska wielka dla nas. Ten jak to się mówi… No tak! Zaszczyt to dla nas będzie! Właśnie! Zaszczyceni jesteśmy – rzekł Amatorn, po czym krzyknął na syna. – Synek! Z samego ranka rozniecić masz porządny płomień w piecu! Porządny mówię, a nie to, co dzisiaj było!
- Bardzo Wam dziękuję. Nie zawiodłem się na solidarności pracujących w metalu. Czujcie się zaproszeni. Wprawdzie to nie będzie żadna msza do Moradina , lecz tylko ma modlitwa do niego. Pracować teraz będę nad ukończeniem naszego krasnoludzkiego topora z symbolami Moradina, lecz ukończenie go potrwa to jeszcze kilka może kilkanaście dni. - Z uśmiechem wyciągnął olbrzymią dłoń ku Amntornowi, zwyczaj podawania rąk przejął Torin od ludzi.
– Pokój dajcie – rzekł na podziękowania krasnoluda, po czym uścinął wyciągniętą prawicę. – ale, jak przeciwko nic nie macie, to z chęcią okiem rzucę na dzieło wasze. Rzadkie to u nas widoki, a i syn być może coś podłapie.
Rzekł i na końcu przyjaźnie puścił do brodacza oko.
-Idę , przyjdę rankiem. - przegnał się zgodnie ze zwyczajem krasnoludów.

***

Świetlica
Kapłan Moradina rozejrzał się po towarzyszach.
- Posłaniec od Moama jeszcze nie przybył?

Jakiś czas później, kiedy zbierali się już do snu, za drzwiami usłyszeli pohukiwanie, by po chwili coś zastukało w nie parokrotnie.
Ivor, rzuciwszy w myślach parę niepochlebnych słów pod adresem intruza, podszedł do drzwi i lekko je uchylił. W utworzonej tym sposobem szparze pojawiła się mała, brązowo upierzona główka o żółtych, błyszczących od światła oczach. W jednej chwili owe oczy zrobiły się jeszcze większe, a sówka dość pokracznie przekroczyła próg świetlicy. Kiedy przechodziła obok mężczyzny spojrzała na niego z rozdziawionym dziobem, co mogło wyglądać dość komicznie. Skokowymi ruchami głowy przyglądała się wszystkim w pomieszczeniu, aż zlokalizowała krasnoluda. Momentalnie zerwała się w powietrze, by równie prędko wylądować na krawędzi stołu i zahukać na brodacza.

***

Jak przywykł już do tego prośba o objawienie niewielkiego strzępka przyszłości niewiele dała. Bogowie niechętnie dzielą się swoja wiedzą a własnych tajemnic strzegą. Pozywanie diablika nie miało mieć żadnych konsekwencji przynajmniej w najbliższym czasie czy nie będzie miało ich na ten przykład jutrzejszego dnia nie sposób był stwierdzić. Zresztą i informacje od Maoma nie miały wielkiej wartości. Potwierdziły tylko, iż przyczyna być może leży po stronie niziołków.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 23-05-2018 o 17:34.
Cedryk jest offline  
Stary 23-05-2018, 23:38   #42
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Przed snem Xhapion kontynuował swoją tradycję wieczornych notatek. Tym razem skrobał piórem po papierze ze szczególną zawziętością. Świece powoli dopalały się, a on zapełniał kolejne karty swojego notatnika. Wiele razy puszczyk w lesie huknął jeszcze jak to miał w zwyczaju zanim czarodziej wreszcie pozwolił zmęczonym oczom na odpoczynek.
Tej nocy nawiedziły go sny przyjemne. Sny o wielkości. Sny prorocze. Widział w nich samego siebie, siedzącego na konklawe dorastających mu intelektem czarodziei. Razem popchnął ludzkość na ścieżkę niepowstrzymanego rozwoju. Po jego prawej ręce siedzi Moam, uśmiechając się posłusznie. To dzięki ich współpracy udało się osiągnąć to wszystko. Razem, jako panowie rozwoju, pociągający za wszystkie sznurki z cienia. Powoli unoszący swoje spojrzenia ku niebiosom. Wszystko to mogłoby się spełnić gdyby nie upór tego cholernego pół-orka!

Poranek brutalnie sprowadził go do szarzyzny świata rzeczywistego. Mimo, że fizycznie czuł się wypoczęty to od samego rana narzekał na wszystko. Często gadał pod nosem miotając piorunami z oczu na lewo i prawo. Nawet jego kruk starał się trzymać z daleka od niego.
Niespodziewana wizyta Moama jedynie potwierdziła ich przypuszczenia. Xhapion z dozą lekkiej satysfakcji zwrócił uwagę na zmęczoną twarz pół-orka. Chociaż jego słowa nie przybliżyły ich do rozwiązania problemu to może wreszcie nakierują ich na ścieżkę czynu. Ciągłe dyskusje już go nużyły. Skoro potrzebowali zasięgnąć języka u gadoidów to niech tak będzie. Miał ochotę przypalić tego dnia odrobinę koboldziego mięsa!
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 24-05-2018, 15:55   #43
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dunin w zamyśleniu złapał się za brodę, zaś Arvan skrzyżował ręce na piersi. Nowiny zdobyte przez półorka były zaprawdę niepokojące, tak jak to miało miejsce w przypadku rozważań snutych przez Ivora.
- Możliwe, iż macie rację... - przytaknął mu Dunin i potarł czoło. - Wybaczcie, umysł mam jeszcze zaćmiony.
Wówczas wtrąciła się Astine.
- Natknęliśmy się na to podczas wczorajszego lasu - wyjaśniła, streszczając resztę informacji, wliczając w to ślady na drzewie. - Była pusta, a Ivor twierdzi, że nie jest też w żaden sposób magiczna. Zastanawiamy się, co mogło w niej być.
Arvan odebrał do kobiety fiolkę i spojrzał na nią krytycznym okiem. Obejrzał ze wszystkich stron i powąchał, lecz nie wydawało się, iż mógł cokolwiek więcej powiedzieć ponad to co sami już odkryli.
- W takich wypadkach trzeba zakładać najgorszy scenariusz, więc zapewne była weń trucizna - rzekł wreszcie kapłan Arvoreena. - Jeżeli to co rzeczecie o gadach… - Moam zabierał już do tego, by go poprawić, iż koboldy nie są gadami, a gadoidami, ale powstrzymał się. Zapewne uznając, iż nie ma to teraz znaczenia, bądź też był na to po prostu zbyt zmęczony. - ...jest prawdą i kieruje nimi żądza zemsty i odwetu, to trucizna jest jak najbardziej na miejscu. Niewiedza co to może być sprawia, iż wasza dzisiejsza wyprawa może być niebezpieczniejsza, aniżeli przypuszczaliśmy. Musicie się strzec - dokończył Arvan patrząc po najemnikach i Elely, która nie była ucieszona tym, czego się dowiedziała.
- Trzeba nam zatem zabrać ze sobą coś, co zdoła ją powstrzymać. Być może Pamos ma coś zachomikowane.
- Nie wiem, czy dzisiejszy dzień jest odpowiednim na tę wyprawę
- rzekł dość niespodziewanie Dunin, a wszyscy spojrzeli na niego. - Znalezione ślady są świeże, czyli do ataku może dojść w każdej chwili…
- Chcesz teraz wszystko odwołać?
- Elely nie kryła zdziwienia.
- Nie tobie jednemu przyszło to na myśl - Arvan pokiwał głową, a niziołka przeniosła swój niedowierzający wzrok na kapłana.
- Ty też?
- Mówię, że to rozważam, nie, że tak mamy zrobić. Nawet jeżeli koboldy szykują się do ataku to istnieje dość spora szansa, że wasza eskapada wywoła wśród nich zamęt. Ba, nie są przecież głupie i nie wlezą pomiędzy Ostoję, a was. Wówczas znalazłyby się praktycznie bez drogi odwrotu. Innymi słowy wyprawa ta zwiastuje większe korzyści, aniżeli czekanie tutaj, kiedy ten, który jest za ten cały bajzel odpowiedzialny będzie planował co zrobić następnego.


Helenie fiolkowe czarnowidztwo wydawało się mocno przesadzone, ale zrezygnowała z komentowania. I tak nie znała się na truciznach czy innych eliksirach, a gdybanie w niczym by tu nie pomogło.
- Jeśli koboldy są blisko jest realna szansa na schwytanie jeńca i dalsze informacje - zauważyła. - Wy z kolei przepytajcie współmieszkańców. Może ktoś coś widział lub zrobił, lecz boi się przyznać ze względu na reperkusje? W końcu zginęło kilku z was. Z drugiej strony na koboldy napaść mógł nawet ktoś przejezdny, zwykli bandyci żądni skarbów z kopalni, a Ostoja została obarczona odpowiedzialnością przypadkiem.
- Co do przyjezdnych to ściśle pilnowaliśmy tego, by nikt obcy przybywający do Ostoi nie zapuszczał się do lasu. Nie wyklucza to jednak tego, iż ktoś nadszedł z innej części lasu - rzekł już bardziej rozbudzony Dunin. Zakładając taką możliwość trzeba pamiętać nam o tym, iż Kirkrim nie należy do porywczych, ani tych, co wyciągają pochopne wnioski.
- On może i nie być, ale co z jego pobratymcami? Nie wszyscy mają tyle oleju w głowie to i łatwiejszym jest ich oszukanie, a kiedy lud się podburzy to przemówienie mu do rozumu nie jest proste - odpowiedział mu Arvan.
- Nie podoba mi się ta myśl, ale nie czas teraz na nią - Dunin zmienił temat, po czym zwrócił się do Heleny. - Przepytamy raz jeszcze ludzi, być może świadomość waszego zaangażowania skłoni tych, którzy coś ukrywają, by raz jeszcze przemyśleli swoje postępowanie.
- Czy Ostoja ma jakichś wrogów? Konkurentów, kogoś, kto wolałby przejąć handel z koboldami, albo z jakiegoś powodu zaszkodzić osadzie?
- nieoczekiwanie Helena wróciła do wątku podjętego wcześniej przez Ivora.
- Jeżeli o to chodzi, to staraliśmy się nie rozgłaszać naszego paktu. Rozumiecie zapewne, iż na tych krainach tego typu sprawy mogą budzić silne emocje i przysparzać kłopotów. Niemniej nie kojarzę nikogo, kto miałby w naszych kłopotach własny interes - odpowiedział jej Dunin.
- Ty nie zgłaszałeś tego swoim hm… przełożonym, zgromadzeniu? - Helena spojrzała na Arvana.
- Powinienem, ale znalezienie posłańca chcącego się udać do Tethyru graniczy niemal z cudem, a takiego godnego zaufania tym bardziej. Najwłaściwiej byłoby gdybym złożył go osobiście, ale nie zostawię tej osady na pastwę losu, zwłaszcza teraz - Arvan odpowiedział dość niechętnie.
- Bez względu na wszystko nie powinniśmy siedzieć i czekać na ich ruch - powiedział Ivor. - Musimy w miarę szybko wyruszyć. A nuż uda się trafić na jakiegoś kobolda.
- Nie możemy bez końca reagować, prawda? Trzeba przejść do działań. - Astine wzruszyła ramionami. - Też jestem za tym, aby wyruszyć.
Helena również skinęła głową.
Shee’ra również była podobnego zdania, zresztą już wcześniej powiedziała co myśli.
Należało zachować jedynie wzmożoną ostrożność i opracować jakiś plan działań.
-To może jeszcze raz obejrzyjmy mapę okolicy i poszukajmy takiego miejsca, w którym moglibyśmy przygotować jakąś zasadzkę, ewentualnie z którego moglibyśmy uprowadzić np. jednego ze strażników? Potrzebny nam plan, nie zamierzam na łapu capu gonić na wrogi teren. - powiedziała druidka.
- Rozumiem Cię, ale nie sądzę, by zastawienie zasadzki na koboldy było proste, ani efektywne. Las jest ogromny i przewidzenie tego jaką mogą objąć trasę jest trudne… - rzekła Elely jako najlepiej zorientowana w kwestii lasu.
- Tylko, że bez jakiegokolwiek planu też nie możecie iść - Dunin nie krył się z niepokojem.
- Skorzystajmy więc z pomocy natury - wtrącił się Xhapion. - Czy ktoś z mieszkańców albo spośród nas ma jakiś talent, który mógłby się tutaj przydać?
Spojrzał po zebranych w zamyśleniu drapiąc kruka po dziobie.
- Jeżeli nie, to najlepszym sposobem na załapanie za język jest wkroczenie prosto w paszczę niebezpieczeństwu.
Niziołki popatrzyły po sobie pytająco.
- W Ostoi nie ma nikogo, kto obdarzony byłby tego typu darem - odpowiedział Dunin.
-Nie twierdzę, że przygotowanie zasadzki byłoby łatwą sprawą, ale gdyby okazało się, że mają jakieś utarte ścieżki wokół jaskiń, można byłoby pochwycić któregoś z nich na spytki. Zresztą... chętnie wysłucham innych propozycji. Wolałabym tylko nie pchać się w ich łapska bez wcześniejszego rozeznania i konkretnego planu. - odpowiedziała Shee’ra.
Elely prychnęła delikatnie, po czym się wytłumaczyła:
- Źle Cię zrozumiałam. Myślałam, że chcesz się na nich zaczaić gdzieś blisko Ostoi, ale gdzieś bliżej ich siedziby znalezienie utartych szlaków powinno być dość proste. Nikt nie chce się co i rusz przedzierać przez chaszcze, skoro może iść po śladach kogoś innego.
Kapłan Moradina pogładził brodę nim przemówił.
- Złapać kobolda w pułapkę będzie trudno, toż oni sami są niemal mistrzami pułapek. chociaż przewagę może dać to, iż wyspecjalizowały się pułapkach zastawianych pod ziemią. Z lasami niewiele mają wspólnego. Jest to do zrobienia, lecz będzie trudne. Złapanie języka jest w naszym przypadku najbardziej rozsądne.
- Zobaczymy
- rzekła druidka - Ja też mam w zanadrzu kilka niespodzianek, które mogą pomóc.
- Nawet mistrz w swojej dziedzinie może okazać się zbytnią pewnością siebie, doprowadzając do swojej zguby. - Czarodziej spojrzał z góry na krasnoluda. - Próżne są dalsze dyskusje. Nic więcej nie uradzimy. Wyruszajmy czym prędzej.
- Zatem powodzenia, ja muszę odpocząć
- rzekł Moam żegnając się skinieniem głowy, po czym niezbyt żwawym krokiem wyszedł.
- Chodźmy więc. - Ivor dał dobry przykład ruszajac w stronę drzwi.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-05-2018, 20:53   #44
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
arada dobiegła końca i zgromadzeni rozeszli się za przykładem Moama. Wychodząc zobaczyli jeszcze, jak niziołki omawiały coś jeszcze w swym gronie. Tupot wychodzących zagłuszał jednak wszystkie słowa, to też niczego niczego nie dane im było usłyszeć. Stojąc przed domostwem Dunina ujrzeli wchodzącego pomiędzy zabudowania półorka, którego niespodziewana obecność w centrum osady wywołała małe poruszenie wśród niezagonionej jeszcze do roboty dzieciarni. Ten samej, która jeszcze bardziej zainteresowana była wyjściem z chaty Starszego grupki nieznajomych. Przyglądając się im niziołki szeptały coś między sobą i tak to też czyniły przez całą drogę do świetlicy.

pewnej chwili Astine spostrzegła, iż trójka młodzików – nie dane jej było jeszcze rozeznać się w tym, jakiego dokładnie wieku mogli być – żywo jej się przygląda. Niemożliwym było stwierdzić od jak dawna to czynili, lecz najwyraźniej tylko czekali, aż kobieta spojrzy w ich stronę, bowiem najwyższy z niziołków łokciem szturchnął najmniejszego i szepnął mu coś do ucha. Tamten w mgnieniu oka zrobił się cały czerwony i czym prędzej czmychnął za najbliższą szopę, a pozostała dwójka zaniosła się śmiechem. Odruchowo Astine przyjrzała się pozostałym i wyłapała podobną grupkę do tej co przed chwilą, z tą różnicą, iż tamta skupiona była na Helenie.

opiero teraz, zapewne dzięki ożywiającemu wpływowi dyskusji oraz nowin, podczas powrotu do świetlicy ujrzeli na własne oczy, a w stopniu jeszcze większym usłyszeli, dobrobyt inwentarza, którym dysponowała Ostoja. Z każdej strony osady dochodziły wszelkiej maści odgłosy świadczące o obecności kur, kaczek, gęsi, kóz, owiec i Yondalla raczyła wiedzieć czym jeszcze cieszyła się ma niewielka społeczność. Niemniej nie posłyszeli i dostrzegli jedynie zwierząt, gdyż co i rusz natknąć się można było na krzątających się niziołków, młodych i starych. W tym całym zamieszaniu Torin miał wrażenie, iż do jego uszu doleciał nawet besztający syna głos Amatorna. Nie było to w żadnym razie wykluczone, gdyż w kierunku, którym trzeba się było kierować, wznosił się dym.


od ich nieobecność w świetlicy zapanowały małe zmiany, a dokładniej trzy, które stały przed drzwiami. Dwie z nich trzymały w rękach wiklinowe koszyki, a trzecia dzban z piwem, oczywiście obdarzonym ziołową nutą. Widząc powracających poszukiwaczy przygód najstarsza z nich wyszła przed szereg i miłym dla ucha głosikiem powiedziała:
Nasze mamy przysyłają nas ze śniadaniem dla Państwa.
Na prośbę Pani Elely – dodała ta trzymająca dzban, a trzecia z koszykiem spojrzała na nią jakby z wyrzutem.

ajwyraźniej z samego ranka Elely zadbała nie tylko o stawienie się wszystkich na zebraniu, ale i o posiłek dla gości. Wpuszczone do środka dziewczynki zwinnie doskoczyły do stołu i wyłożyły nań wszystko co miały, po czym równie zgrabnie zniknęły w świetle ranka. Przyniosły świeżo wypieczone podpłomyki, kaszę, zawiniętą w materiał kawałek koziego sera, masło oraz rzeczony dzban z piwem. Już na pierwszy rzut oka jadło prezentowało się skromniej, lecz w żadnym razie nie można się temu było dziwić, wszak nie byli u szlachcica na dworze, a bądź co bądź jednak na wsi. Niemniej posiłek był smaczny, a ci posiadający co większe rozeznanie w kuchni i przyprawach wyczuwali, iż podpłomyki oraz kaszę doprawiono jakimiś przyprawami, lecz nie sposób było dociec cóż to mogło być. Tak, czy inaczej głód został zaspokojony, a perspektywa kilkudniowego żywienia się sucharami i tego typu jedzeniem sprawiała, iż nie pozwolono, by coś się zmarnowało.


biórka nastąpiła jakiś czas później. Słońce zdążyło wznieść się na wyższe partie nieba, to też nie raziło tak intensywnie, a parująca rosa sprawiała, iż momentami bywało nawet odrobinę parno. Spotkali się przed domostwem Dunina, który ich oczekiwał. W rękach trzymał mały tom oprawiony w ciemną skórę i opatrzony tłoczonym wzorem w postaci obrysu psiej głowy. Wraz z chwilą swego przybycia awanturnicy dostrzegli wychodzącego zza zabudowań Arvana.
Elely zaraz…

unin nie miał okazji dokończyć, gdyż jego małżonka wyszła właśnie zza domu prowadząc u swego boku rosłego mastifa o ciemnym, pręgowanym umaszczeniu z założonym siodłem. Niziołka ubrana była podobnie jak w czasie pierwszego spotkania, lecz teraz skórznia wyposażona była w żelazne ćwieki, przedramiona opinały mocne karwasze, a pierś przecinał pas od kołczana, który spoczywał obok plecaka. W pasie mocno trzymał się przytroczony nóż o zakrzywionym ostrzu oraz niewielka buteleczka. W prawej dłoni spoczywał krótki refleksyjny łuk, a przy siodle wisiał krótki miecz.


lely spojrzała po wszystkich upewniając się, iż są gotowi do drogi, by na koniec wymienić spojrzenia z Duninem. W oczach niziołka dostrzegalna była zarówno zgoda, jak i niepewność oraz malutka iskierka, która to pojawiła się również u kobiety. Ich znaczenie oraz pochodzenie pozostawało dla postronnych tajemnicą. Wreszcie przemówiła:
Ruszamy?

 

Ostatnio edytowane przez Zormar : 01-07-2018 o 17:13.
Zormar jest offline  
Stary 27-05-2018, 15:12   #45
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rzomowy, rozmowy, rozmowy. Przelewanie z pustego w próżne, która to wymiana słów i poglądów nie wniosła - praktycznie biorąc - nic do wiedzy o koboldach i przyczynie konfliktu, który pojawił się znikąd.
Równie dobrze można było sobie to wszystko darować. Prawie. Bo, być może, coś z tego mogło się przydać w razie gdyby jakiś kobold wpadł w ich ręce. Byłaby jakaś zahaczka do rozmów...

Na szczęście 'tubylcy' wiedzieli, że poszukiwacze przygód, a zarazem ich aktualni obrońcy, nie tylko złotem i przygodami żyją.
Śniadanie, o kilka klas lepsze od racji podróżnych, było nie tylko smaczne, ale i sycące... a Ivor dodatkowo zabrał parę podpłomyków, jako że nie sądził, by zdążyli wrócić na obiad.

* * *


Ruszamy?
Na takie pytanie można było udzielić paru odpowiedzi. Tak, nie, za chwilę... a może i kilka innych dałoby się wymyślić na poczekaniu. Ale, prawdę, mówiąc, Ivor był spakowany, po śniadaniu, a że nie uważał, iż po śniadaniu należy się położyć i odpoczywać, mógł udzielić tylko jednej odpowiedzi.

- Tak, możemy iść - powiedział, podnosząc swój plecak.

- Na tropieniu i na śladach się nie znam - dodał po chwili - dlatego też uważam, że na czele powinien iść kto inny.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-05-2018, 16:19   #46
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Po śniadaniu Torin, uprzednio zabrawszy swoje narzędzia i wykonywany przedmiot, ruszył do kuźni Amatorna. Przy niej napotkał kowala osady, za miechami zaś uwijał się jego syn.
- Witajcie. Niech Moradin ma Was i Waszą pracę w opiece.
Kapłan postanowił zdobyć nowych wyznawców dla swego boga, a wszak najlepszymi wyznawcami, przynajmniej według Torina byli rzemieślnicy pracujący z materiałami ulubionymi przez Kowala Dusz, czyli metalami i wszelkimi kamieniami.
Rozwinął swoją kaletę z narzędziami. Stalą błysnęły dokładnie wyczyszczone mistrzowskie narzędzia. Z torby wyjął zawiniątko, gdy je rozwinął oczom niziołków ukazała się przepięknie ukształtowana głowica topora krasnoludzkiego, którego obuch ukształtowany był w kolce. W zawiniątku znajdowały się jeszcze sztabki metalu oraz niewielkie sztabeczki złota i srebra, które miały posłużyć do udekorowania topora.
- Moradin wspiera wierzących w niego, lecz wymaga też od nas byśmy wierzyli oraz byśmy swą sztukę rzemiosła wnosili na coraz wyższe szczeble. Trzeba ćwiczyć i doskonalić swoje rzemiosło. Modląc się do Moradina podczas pracy przy kuźni składamy mu hołd, być może wtedy Moradin łaskawym okiem wejrzy na nasze dzieła i poczynania.
Kapłan Moradina nie chciał się wdawać w zbyt długie dywagacje teologiczne, nie wyjaśnił zatem niziołkom, iż również złotnicy, górnicy i kamieniarze, chociaż mniej kojarzący się z Moradinem obserwowani są jego łaskawym okiem.
- Moradinie wspomóż Swoją Łaską wiernego sługę. Weź pod opiekę tę kuźnię i prace jakie na niej wykonywane będą.
Dał znak by miechy podniosły temperaturę. Ujął w olbrzymie dłonie szczypce, uchwycił w nie sztabkę stali. Rozgrzał ją, jednym uderzeniem specjalnego przecinak odciął kęs, po czym zaczął wykluwać z niego jeden z wąsów wzmacniających. W tym czasie koncentrował się na modlitwie, pracy oraz na błogosławieństwach, które chciał tego dnia użyć.

***

Widząc psa większego od jeźdźca Torin uśmiechnął się pod brodą. Ustawił się z przodku przy Shee’ra wiedząc, iż przyjdzie mu powstrzymać nadchodzących wrogów.
- W drogę.
Powiedział poprawiając szelki wypchanego plecaka na którym zbuchtowana była lina jedwabna lina.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 01-06-2018 o 09:06.
Cedryk jest offline  
Stary 29-05-2018, 15:09   #47
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Koniec końców musieli ruszyć w las. Po przejrzeniu mapy Helena uznała, że przydałoby się dokupić zapasów podróżnych, co też uczyniła. Koboldzie jaskinie były dalej niż się tego spodziewała. Dziw, że gady docierały aż do Ostoi.

Spacerując po wiosce zaczepiła też kilku młodych niziołków, którzy wcześniej przypatrywali się jej i Astine. Zawsze wychodziła z założenia, że dzieci często widzą i słyszą więcej niż dorośli mogliby przypuszczać. Niestety tym razem się przeliczyła. Prócz wątpliwej jakości plotce o romansie jednej z niziołczyc z koboldem nie dowiedziała się niczego wartościowego. Cóż, bywa i tak.

Później spakowała dobytek i założyła zbroję. Podobnie uczyniła Elely; kapłanka poczuła uznanie dla niziołczej przezorności, a takim psem sama by nie pogardziła. Oczywiście nie pod wierzch. Uśmiechnęła się do żony Dunina i ustawiła w środku szeregu.


 
Sayane jest offline  
Stary 30-05-2018, 07:41   #48
 
Felidae's Avatar
 
Reputacja: 1 Felidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputacjęFelidae ma wspaniałą reputację
Można się było tego spodziewać, że tylko zmarnuje czas gadając po próżnicy. Ciekawa była co jeszcze wyniknie z faktu, że w ogóle nie działali zorganizowanie. Każdy skrobał swoją rzepkę, a w gruncie rzeczy niewiele więcej wiedzieli niż przed przyjęciem tej roboty.
Gdyby nie to, że naprawdę potrzebowała złota Shee'ra wycofałaby się natychmiast.

Była zła. Trochę na siebie, trochę na towarzyszy, trochę na .... sama nie wiedziała na co.
Dobrze, że wczoraj wieczorem przygotowała zestaw czarów. Na pewno z nich skorzysta prędzej czy później.

Teraz też czuła, że przydałaby się jej chwila medytacji. Dlatego tuż po śniadaniu powiedziała, że idzie się pakować i szybko zniknęła żeby faktycznie pozbierać swoje rzeczy i przez chwilę jeszcze wyciszyć umysł.

To była dobra decyzja. Złość spłynęła z druidki jakby zmyta przez deszcz. Mogła wreszcie spokojnie myśleć i przygotować się do długiej drogi.

-Ruszamy? - spytała Elely

-Jestem gotowa - odpowiedziała - Pójdziemy z Nazirem przodem. Ktoś do nas dołączy? - spytała i z podziwem przyjrzała się mastifowi.
 
__________________
Podpis zwiał z miejsca zdarzenia - poszukiwania trwają!

Ostatnio edytowane przez Felidae : 30-05-2018 o 07:43.
Felidae jest offline  
Stary 31-05-2018, 03:12   #49
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Ciągle stanowili nie lada sensację w wiosce. Zwłaszcza ich bardziej urodziwe towarzyszki skupiały wzrok. Nie dziwota zresztą bo i on kilka razy zawiesił wzrok na tym i owym kiedy była okazja. Ponownie utwierdził się w przekonaniu, że głęboki kaptur przynosi głównie korzyści. Ciekawe czy to któryś z tych młodziaków zaciągnął wczoraj jakąś niewiastę na siano?

Podane śniadanie spełniło wszelkie oczekiwania jakie narosły pod wpływem opowieści o ich słynnej kuchni. Dania były lekkostrawne, doskonale przyprawione i wprost rozpływały się w ustach. Zjadł tyle ile potrzebował razem z krukiem, a resztę zapakował. Niewiadomo kiedy następnym razem uda im się zjeść coś tak porządnego. Cieszył też oko obecnością młodych kobiet. Koniec końców był wyłącznie mężczyzną.

Po spakowaniu całego potrzebnego ekwipunku oraz przygotowaniu czarów i komponentów oddał się czynności z goła nieodpowiadającej jego pozycji i wiekowi. Położył się na trawie obok świetlicy i rozkoszował się porankiem, przegryzając w ustach trzcinową słomę. Lubił takie proste czynności. Czasami nawet zazdrościł prostym ludziom ich stylu życia. Niewiedza bywała jednak błogosławieństwem. Zastanawiał się co takiego spotka go w lasach otaczających Ostoję. O koboldach nadal nie wiedzieli wiele. Podejrzewali, że coś spowodowało nagłą zmianę nastawienia woda. Powodów mogło być jednak mnóstwo. On osobiście obstawiał, że winnym był Arvan. Nawet niechcący. Może zabił kobolda, który był synem lub następcą tronu? Albo sama jego obecność prowokowała koboldy do ataku? Obie opcje wydawały się prawdopodobne. Liczył jednak na coś odrobinę bardziej ciekawego. W innym razie nie zdobędzie koboldzkiego truchła do swoich badań. Wszystkiego dowie się już wkrótce. Trzeba było tylko zebrać sprzęt, pożegnać się z wygodnym łóżkiem i wyruszyć ku przygodzie. Kruk aż dygotał od możliwości rozprostowania skrzydeł. Warto by mieć bystrookiego obserwatora ponad koronami drzew. Dopóki nie było zagrożenia, oczywiście.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 31-05-2018, 11:27   #50
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
pomocą mieszkańców Ostoi oraz dzięki swoim umiejętnością, łowczyni znalazła swoją zwierzynę. Tym razem nie był to ani dzik, ani jeleń, lecz grupka trzech niziołczych podrostów, której wzrok odprowadził ją do świetlicy. Tym razem to ona była obserwującą, gdyż młodzieńcy byli zbyt zaaferowani i roześmiani na widok parzących się kotów.
Astine uśmiechnęła się nieznacznie z tego, że mimo pośpiechu udało jej się odnaleźć tę grupę. Nie spodziewała się tego, że będą mieli jakieś ważne informacje, ale była zbyt ciekawa tego, co przykuło ich uwagę, aby odpuścić. Podeszła do dzieci, po czym przywitała się z nimi.
Cześć szkraby. Co porabiacie?
e jak rażone piorunem podskoczyły i widząc górującą nad nimi kobietę zmieszali się. Zarówno dlatego, że zostali przyłapani na podglądaniu kopulujących kotów, jak i z tego względu, iż to była właśnie Astine. Ten, który poprzednim razem uciekł spąsowiał znowu i wbił wzrok w ziemię. Jednak największy z nich próbował nieporadnie wyjść z zaistniałej sytuacji obrotną ręką:
To pani! My… Eee… Eee… Ładnie pani wygląda!
A dziękuję, chłopcze. – Kobieta uśmiechnęła się po raz kolejny. – Miło to słyszeć. Mam na imię Astine. – Wyciągnęła do nich dłoń. – Nie wiem czy pamiętacie, ale widzieliśmy się kilka godzin temu. Chociaż wtedy nie udało nam się pogadać.
Eee… Ja jestem Tom, to jest Umi – wskazał na średniego – A ten tutaj to River.
łodzieniec skinął na najmłodszego, który zaczął opanowywać swoje zawstydzenie.
Ee… Więc…
Chce Pani… porozmawiać? Z nami? – dokończył Umi.
Tak. – Skinęła głową. – Chyba się nie wstydzicie? I nie musicie mówić mi pani, nie jestem żadną starą panną ani nic takiego.
łodzi popatrzyli po sobie, po czym odpowiedzieli trochę nieśmiało:
Niee… Tylkooo… rano…
Ach, dzieciaki… – Blondynka zaśmiała się serdecznie. – Następnym razem bądźcie bardziej dyskretni, dobrze?
stine, śmiejąc się, speszyła ich jeszcze bardziej, a na radę dotyczącą subtelności pokiwali szybko głowami.
Będziemy – przyrzekli chórem.
Często tak innych podglądacie? Może zdarzyło wam się dostrzec coś ciekawego?
Eee… czaasami? – zaczął Tom, ale Umi wszedł mu w słowo:
Czemu pytasz?
Z ciekawości. Lubię się dowiadywać różnych rzeczy. Jeśli chcecie, możemy umówić się tak, że jeśli powiecie mi coś ciekawego, to ja w zamian też opowiem wam coś ciekawego. Co wy na to?
opatrzyli jeden na drugiego. River jedynie wzruszył ramionami, to też Tom szukał rady u Umiego. Ten zastanawiał się chwilę, po czym ostatecznie machnął ręką.
Nie brzmi to głupio, więc…
Dobrze, powiemy, ale… coś konkretnie?Tom ostatecznie zgodził się na propozycję Astine. Przy okazji cała trójka najwyraźniej opanowała już zdenerwowanie, bądź lepiej je ukrywała.
Hmm… Może wiecie cośto koboldach? – zasugerowała, modląc się w duchu o tym, żeby te dzieci jakimś sposobem wiedziały coś przydatnego.
iziołki zaczęły opowiadać co wiedzą o koboldach, lecz powtarzały jedynie to co już zdążyła usłyszeć od Dunina i Arvana, a informacje o tym, że ojciec, czy matka uczestniczyła raz w wymianie były praktycznie nic nie warte. Skończyli po kilku dłuższych chwilach i zdawało się, iż będzie to kompletna strata czasu, kiedy Umi coś sobie przypomniał.
Jakiś czas przed tym, kiedy zaczęły się kłopoty, chciałem, by tata zabrał mnie wreszcie na polowanie, ale nie zgodził się. Byłem tak na niego zły, że podebrałem mu stary łuk i sam poszedłem do lasu. Zgubiłem się, ale na całe szczęście mój ojciec znalazł mnie po śladach. Kiedy wracaliśmy zauważyłem kogoś. Mój ojciec go nie zauważył, ale ja tak. Widziałem go ledwie uderzenie serca. Myślałem, że to ktoś z naszej wioski, ale był wyższy od wszystkich z wioski, ale i nie tak wysoki jak ty. Chyba.
Och, to bardzo interesujące. – Spojrzała Umiemu prosto w oczy. – Gdzie dokładnie widziałeś tego… kogoś?
N-nie wiem. Byłem wystraszony… Nie pamiętam.
Rozumiem. – Skinęła głową. – Sama wiem, że las może być przerażający dla dziecka. Sama się w nim kiedyś zgubiłam, kiedy byłam młodsza. Tyle że ja nie byłam na tyle mądra, aby pomyśleć o zabraniu jakiegoś łuku czy innej broni. Musiałam się więc skradać nocą między drzewami, słysząc wilki, niedźwiedzie i całą resztę dzikiej zwierzyny chodzącej po okolicy. Przez chwilę nawet myślałam, że to już mój koniec i skończę jako obiad któregoś z tych zwierząt, ale na szczęście udało mi się jakoś znaleźć drogę powrotną do wioski. No, prawie że samodzielnie… Znalazł mnie myśliwy z wioski. Później nauczył mnie mojego zawodu, więc przynajmniej dobrze na tym wyszłam, chociaż wolałabym tego nie powtarzać.
łode niziołki słuchały z żywym zainteresowaniem, zwłaszcza Umi.
Myślisz, że kiedyś mogę być takim dobrym myśliwym, jak mój ojciec, albo pani Elely?
Z Panią Elely nie będziesz miał szans. Ona ustrzeliła królika spod swojego domu, a ten był pod samym lasem!
Biadolisz. Astine pewnie jej dorównuje, albo i jest lepsza. Prawda?!
wójka starszych chłopców przekomarzała się, a najmłodszy stał z boku i przyglądał się Astine z wyrazem szczerego podziwu, czego skutkiem była jej historia.
Jeśli Elely jest naprawdę aż tak dobra, to szczerze wątpię w to, abym była od niej lepsza. A co do ciebie, Umi, jestem pewna, że z odrobiną samozaparcia będziesz wspaniałym myśliwym, ale z samotnych polowań lepiej na razie zrezygnuj.
Taaak… Ojciec dał mi po powrocie jasno do zrozumienia, żeby nie robić podobnych głupot brrry… – chłopak aż wzdrygnął się na samo wspomnienie.
Too chcesz posłuchać jeszcze o czymś? – zapytał Tom.
Posłuchałabym czegoś z wielką chęcią, ale muszę się już zbierać. Wiecie, ta sytuacja z koboldami sama się nie rozwiąże. Do zobaczenia!
 

Ostatnio edytowane przez Rozyczka : 16-06-2018 o 16:11.
Rozyczka jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172