Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2018, 23:47   #101
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wbrew panującym tu i ówdzie opiniom, owady z bagien nie były w stanie zjeść człowieka żywcem. Co bynajmniej nie znaczyło, iż ich sąsiedztwo było dla kogokolwiek przyjemne. Dlatego też Rathan z przyjemnością opuścił bagienne okolice chaty Łowców i wyruszył w stronę kolejnej chaty - pustelnika dla odmiany.
Oficjalnie nazywało to zwiadem. I nawet jeśli było to prawdą, to kryło się tu również drugie, ukryte dno. Szczególnie w przypadku Rathana, który chwilowe oderwanie się od tłumu uchodźców przyjął z niekłamaną, acz starannie ukrywaną ulgą. A że po pierwsze - owo "oderwanie" nie miało trwać długo, po drugie - 'ocaleńcy' pozostawali pod dobrą opieką, po trzecie - cała czwórka nie szła na wycieczkę, tylko by przygotować dla pozostałych miejsce na dłuższy pobyt. Dlatego też łucznik nie miał nawet odrobiny wyrzutów sumienia.

Owiany złą sławą las nie sprawił im żadnych nieprzyjemnych niespodzianek, a że Sulim znał drogę, to bez większych trudności trafili na miejsce.

To, co zastali na miejscu, zdawało się potwierdzać słowa Klary - nie dość, że chata była już od jakiegoś czasu opuszczona, to na dodatek wszystko wskazywało na to, że tutaj własnie urządził swą siedzibę ryś. Na dodatek ryś, który najwyraźniej zapomniał, jak powinno się zachowywać normalne leśne zwierzę.

- Gdyby to był człowiek - stwierdził Rathan - to bym powiedział, że mu bogowie rozum odebrali. Ale nie wiem, czy w stosunku do rysia takie słowa pasują.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-09-2018, 16:40   #102
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Ponownie, tym razem czwórka, wyruszyła w gęstwiny. Las dla Kharrick nie zmienił się z dnia na dzień. Ponownie nieprzyjemne uczucie zawładnęło jego sercem zmuszając go do paranoicznego rozglądania się przy każdym szeleście. Codzienne kilkukilometrowe wędrówki zaczynały być również męczące. Szczególnie, że ich cel był rozmyty. Był podobnego zdania co Jace. Mieć cel, wizję końca wędrówki. Czy się z nim reszta zgadzała, to było mniej istotne. Nie mieć celu, choćby najbardziej prymitywnego, to czekać aż życie samo ciebie pożre. Tego Kharrick nie chciał. Chciał żyć i skoro od tego co będzie z uciekinierami zależało jego własne to zamierzał upewnić się, że będą bezpieczni.

W końcu dotarli do chaty pustelnika. Widywał lepsze pałace, ale przynajmniej wyglądała ciut lepiej od tej na bagnach. Przynajmniej w jego mniemaniu okolica bagien była jednak mniej atrakcyjna.

- Poczekajcie, sprawdzę okolice.

Wyszedł przed resztę ostrożnie stawiając kroki. Wysokie trawy utrudniały spostrzeżenie pułapek, ale potrzaski na niedźwiedzie były aż nadto zauważalne. Były tak duże, że spokojnie wdepnięcie w nie skończyłoby się strzaskanym kolanem i szybkim wykrwawieniem. Dostrzegł dwa taki nim naprzeciw niemu wyszedł wielki ryś. Kharrickowi szczęka opadła w pierwszej chwili. Zwierz był duży i pobliźniony jak opisywała go Klara. Jego oczy lśniły wściekłością i żądzą mordu. Trawa wokół niego zaczęła falować i wić się jakby była żywa. Ryś zasyczał gniewnie rzucając się na złodzieja. Mężczyzna w strachu zaczął się cofać chcąc się uchronić od ostrych pazurów i kłów. Te jednak nie chciały dać się podejść i pochłonąć pobliskiej pułapce. Sięgnęły do szyi mężczyzny tnąc i rwąc skórę jakby była tylko kawałkiem szmacianej lalki. Szkarłat rozlał się fontanną plamiąc groteskowy pysk drapieżnika. Nagła słabość ogarnęła złodzieja zmuszając go do zatopienia się w zieleni wysokich traw. Umierał, nie chciał. Wszystko, byleby nie to! Nie! Nie..! Nie...

Świadomość odpłynęła zgnieciona ciemnością.

Pozostała trójka zobaczyła jak w oka mgnieniu ich towarzysz został powalony na ziemię i niechybnie umierał. Spięci byli gotowi do kolejnego ataku, ale zwierzę padło na ziemie. Sulim nawet się nie zastanawiał i podbiegł do krwawiącego odciągając go kawałek od drapieżnika. Pospiesznie zabrał się za tamowanie krwawienia przyzywając do tego wszystkie znane mu umiejętności. Nachylając się nad nieprzytomnym krasnolud miał przedziwne wrażenie jakby coś nie do końca się zgadzało. Przez krótki moment twarz Kharricka zdała się tracić ostrość kształtów. Jego skóra zbladła nienaturalnie, a cienie pod oczami pogłębiły się. To wszystko minęło po uderzeniu serca jakby nigdy się nie stało.

- Jak długo będzie spać to bydlę? - zapytał Rathan, rozglądając się za sznurami i sieciami, dzięki którym można by obezwładnić domniemanego pustelnika.
- Co najmniej parę minut, o ile nikt go nie wybudzi. Może dłużej, jak lubi spać. - odparł Jace.
- Zajmowaliście się kiedyś łowieniem dzikich zwierząt? - Łucznik zadał kolejne pytanie, ale odpowiedziało mu tylko przeczący kiwnięcia głową chłopaka.
- Jace, Kharrick ma chyba w plecaku linę. - Rathan miał chwilowo inne plany. - Weź ją i znajdź jakiś solidny kij. Ja sprawdzę, czy w chacie nie ma jakichś sieci. Byłoby nam łatwiej związać tego zwierzaka. Mam tylko nadzieję, że to faktycznie pustelnik się wcielił w to bydlę.
Łucznik podszedł do chaty i w pośpiechu otworzył drzwi chatki, nie zauważywszy cienkiego rzemyka wciśniętego między ich górną krawędź a framugę. Swój błąd zrozumiał w momencie, gdy usłyszał metaliczne szczęknięcie, a z niewielkiej szczeliny w dachu wystrzeliła w jego stronę strzała. Próbował się uchylić, jednak i tak został draśnięty w bark. Marszcząc tylko brwi i nie przejmując się specjalnie tym co właśnie się stało wszedł do środka. Wnętrze chatki, ledwo oświetlone przez szpary w okiennicach i otwarte drzwi, było kompletnie zdewastowane. Wszystkie meble poza jednym jedynym krzesłem były poprzewracane i uszkodzone - wyglądało to, jakby ktoś kilkukrotnie wpadał tu w szał lub próbował wyszabrować co się da. Dało się tu też wyczuć lekki swąd gnijacego ciała. Rathan nie zdążył przyjrzeć się dokładnie niczemu, gdy nagle z mroku wyskoczyła na niego jakaś postać i zamierzyła się pięścią w głowę. Odruchowo zasłonił się ramieniem z magicznym puklerzem, amortyzując cios, ale i tak poczuł, jak odpływają z niego wszelkie siły życiowe. Broda oraz elfio wydłużone uszy sugerowały, że istota ta była kiedyś półelfem. Teraz jednak uwagę przykuwały jej wychudzone, prawie szkieletowate kończyny ze zwisającymi strzępami skóry oraz połamane, przebijające skórę kości nóg, które o dziwo nie utrudniały nieumarłemu poruszania się. Całość dokańczał paskudny smród zgnilizny i jarzące się na czerwono oczy, pełne rozpaczy i nienawiści do całego świata.


Złodziej ocknął się z przerażeniem w sercu. Ostatnie co pamiętał to był ryś rozszarpujący mu gardło. W pierwszym odruchu złapał się za nie. Zaraz potem spojrzał na swoje ręce i dopiero wtedy zauważył że w chacie coś się dzieje. Rathan walczył z jakąś kreaturą przypominającą... nieumarłego! Także Sulim, będący niedaleko, własnie dobił leżącego na ziemi rysia. To było mniej istotne niż zdechlak. Złodziej nie podnosząc się wyszarpał kuszę i bełt aby strzelić. Trafił.
-Słodka pani szczęścia, Desno, jaskółczy motylu przyświecaj mi dalej! - wyszeptał zabierając się do załadowania kuszy na nowo. Pani losu widać naprawdę musiała mu sprzyjać w tamtym momencie bo kolejny bełt przebił się przez szyje, najprawdopodobniej, Kelocha. Gdyby to miało znaczenie pustelnik w tym własnie momencie miałby poważne problemy. Zamiast tego nieżywa istota dalej walczyła machając rękoma jak obłąkana nie trafiając absolutnie nikogo. Kharrick mógł zobaczyć jak druid i jego zwierz z zaciekłością rzucają się na nieumarłego szarpiąc go i tnąc. Niekoniecznie w tej kolejności.
- Gargh? - Keloch wybełkotał zdziwiony i padł na ziemie. Walczący z nim spojrzeli się na niego nie mniej zdziwieni. Złodziej za to spojrzał na Jace'a stojącego jak zwykle z tyłu z twarzą pełną skupienia. Niedźwiedź pozbawiony był jednak ludzkich odruchów i od razu rzucił się do trupa rozrywając go zupełnie na strzępy. Ugryzieniem wyrwał mu połowę twarzy, jednak to jedynie “obudziło” upiora. Na szczęście dwa kolejne ciosy pazurami unieruchomiły nieumarłego. Złodziej wstał w końcu z ziemi i podszedł zobaczyć co zostało z pustelnika.
- Rozpalę ognisko. - rzucił czując, że oboje z Rathanem mają to samo na myśli.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 13-09-2018 o 21:37.
Asderuki jest offline  
Stary 16-09-2018, 13:41   #103
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kharrick poświęcił więcej czasu na przeszukanie całej okolicy w poszukiwaniu pułapek. Nie znajdując żadnych, skupił swoją uwagę na chatce trapera.
Przemiana Kelocha w chodzącego trupa musiała nastąpić kilka tygodni temu - jego domostwo wyglądało na zdewastowane od dłuższego czasu, a strzechowy dach był lekko zapadnięty. Pajęczyny porastały część przewróconych mebli, podczas gdy pozostałe wyglądały na rozrzucane całkiem niedawno. Było tylko kilka rzeczy, które pozostały nienaruszone: drewniane, mocno wysiedziane krzesło, i kominek, gdzie nad dawno wygaszonym paleniskiem wisiał komplet starych, ale świetnie wykonanych broni: długi miecz i łuk, zapewne ulubione bronie myśliwego za jego życia. Kharrick dokładnie przeszukał całe pomieszczenie, gromadząc sporo drobiazgów, a także małe zamknięte pudełko, schowane w powale. Natrafił też na parę rzeczy, które go zaskoczyły - pojedynczy, dobrej jakości but, którego pary nie mógł znaleźć, a także ślady pazurów na ścianach i większych meblach. Było ich całkiem sporo, część drobnych i bardzo starych, a część większych i nowszych. Widząc je, przypominał sobie tawerniane kocury drapiące po ścianach i szynkwasach.
Złodziej potrząsnął głową. To nie było jego wspomnienie.
- Co do… Hej chodźcie! - zawołał zdenerwowany. Nie lubił ingerencji w własne myśli nawet jeśli… po prostu zbyt często… nie lubił i koniec.
- Zerknijcie na te zadrapania. Przychodzi wam coś do głowy? - zapytał gdy już pojawił się którykolwiek z jego towarzyszy.
- Pewnie Keloch i ten ryś polubili się i pustelnik traktował drapieżnika jak domowe zwierzątko - powiedział Rathan. - Może wychowywał go od małego. I może ryś był w chacie w czasie śmierci czy przemiany Kelocha - dodał. - Mógł wtedy różnie zareagować.
- Sulim też tak sądzi - dodał druid rozżalonym głosem. Na jego twarzy pojawił się grymas smutku. - I Sulim musiał zabić tego biednego zwierzaka. A on był jedynie pupilkiem Kelocha. Gdyby nie zaatakował Kharricka, może Sulim by go uratował… - Krasnolud pustym wzrokiem wpatrywał się w ścianę przed sobą. Wreszcie wstał i wyszedł na zewnątrz. Ruszył do trupa rysia.
- Sprawdzałeś, co jest w tym pudełku? - spytał Rathan, który doszedł do wniosku, że lepiej zmienić temat.
- Ach - złodziej otrząsnął się po słowach Sulima. Obejrzał pudełko z zewnątrz jeszcze raz dla upewnienia się czy ono żadnych niespodzianek nie zawiera i oddał go Rathanowi. Pudełko było zamknięte na małą kłódkę - wśród znalezionych drobiazgów nie było jednak klucza.
- Sprawdź, zaraz przyjdę. - Po kilku chwilach powrócił do środka. - I co to?
- Trzeba mieć klucz lub toporek - powiedział Rathan. - Albo jakiś wytrych. Raczej nie chciałbym rozwalić tego pudełeczka.
- A to chwileczkę - złodziej zaczął przeglądać swój plecak z którego wyciągnął zestaw dziwnie powyginanych pręcików zawieszonych na metalowym kółku. Wytrychy. Złodziej błysnął zębami w uśmiechu i puścił oczko do Rathana. Co ciekawe jego tęczówki były teraz czarne, a nie jasnoszare choć to mogło się wydawać przez pozamykane okiennice.
- Ciemno tu tylko - Kharrick poszedł pootwierać je nim zasiadł na drewnianym krześle jakby było jego i zaczął majstrować przy pudełeczku.
Po niecałej minucie wieko uchyliło się, pokazując sakiewkę pełną brzęczących monet i dwie małe fiolki, bliźniaczo podobne do tych z miksturą leczniczą, które już mieli.
- Ha! Wspaniale- złodziej tym razem bez pytania od razu zabrał sobie jedną butelkę i zabrał się do przeliczania monet. Drugą fiolkę pozostawił dla innego chętnego, którym okazał się Rathan.
 
Kerm jest offline  
Stary 16-09-2018, 18:12   #104
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Druid po opuszczeniu rudery, ruszył w kierunku truchła rysia. A więc to zwierzę było kompanem starego Kelocha. Takim samym jak Psotniczek dla niego... Sulim już miał załkać, gdy za łokieć złapał go Kharrick. Ze szczerym uśmiechem, choć z ciągłym grymasem bólu, rzekł:
- Dziękuję ci, Sulimie, za ratunek. Zrobiłeś to, co musiałeś i uratowałeś mnie.
Druid uśmiechnął się, spuszczając głowę w dół, nie wiedząc co odpowiedzieć. Klępnął Kharricka po ramieniu, dając znać, że to nic takiego, i wrócił do rysia.
Uklęknął przy nim, pogłaskał go po pełnym blizn ciele. Być może to sam Keloch go tak podrapał, kiedy już się przemienił. Zwierzę nie rozumiało co się stało. Dlaczego jego pan tak się zmienił. Mimo to bronił go do samego końca.
Druid zmówił modlitwę nad zabitym rysiem. Potem prosił o wybaczenie.
- Tak być musiało - rzekł ze łzami w oczach. Sam chyba nie wierzył w to, co mówił. - W innych okolicznościach może byśmy uratowali tego rysia, Psotniczku, ale on był zbyt agresywny. Gdyby się wybudził w trakcie walki... Źle by się to skończyło. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone... Chodźmy - rzekł-ponownie do misia. - Pora oddać rysia naturze.
Po czym ruszył zaciągnął truchło na skraj polany, wziął szpadel i zaczął kopać dół. Psotniczek sam z siebie zaczął mu pomagać, choć druid nawet myślał go prosić. Napocił się przy tym okropnie, ale nie przerywał. Dół musiał być głęboki. Nie chciał, by jakiś padlinożerca go odkopał. Po wszystkim będzie pewnie tak zmęczony, że już nie bardzo pomoże drużynie...
 
Jacques69 jest offline  
Stary 17-09-2018, 22:24   #105
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Walka ze strzygą była okropna. Jace widział jak z nienacka potwór atakuje Rathana wysysając z niego życie. Lata spędzone na nauce zrobiły swoje, choć może to bardzo sugestywny rysunek przy opisie strzygi sprawił, że chłopak bezbłędnie rozpoznał przeciwnika. Ponownie skupił się na Drodze, chcąc "wyłączyć" nieumarłego Kelocha dając szansę towarzyszom. Nie jest wiedzą powszechnął, jednak nie jest również tajemną, że nieumarli odporni są na wiele sztuczek i wpływów jakimi magowie potrafią mamić umysły ludzkie. Jace jednak wiedział, że nie operuje tą samą magią. Otworzył swój umysł i zaatakował Kelocha wdzierając się do jego umysłu. Było to dziwne uczucie. Coś zupełnie innego niż przy umysłach ludzi. Nawet ettercap spotkany wcześniej był... no na swój sposób przewidywalny. Umysł strzygi był powykręcany, naznaczony cierpieniem, mrokiem i bólem. Jace skoncentrował Wolę na motoryce istoty odcinając się od od dziwnego miejsca w jakim się znalazł; chwilę potem strzyga padła bezwiednie na ziemię, gdzie dopadli go towarzysze.
Jace odetchnął głęboko próbując wyrzucić z własnej głowy to czego doświadczył wchodząc w głowę nieumarłego. Zauważył jednak, że nie było w nim wspomnień Kelocha, zupełnie... Żadnych wspomnień... nic.

Gdy kurz bitewny opadł, Jace zdecydował się podejść do ciała i przyjrzeć się dokładniej. Wyglądało na to, że faktycznie strzyga nie zachowywała pamięci swojego poprzedniego życia, choć ciekawiło go w jaki sposób znalazła się właśnie tu. Została tu zabita? Przyszła, bo kręciła się w okolicy?

- Chwileczkę wtrącił się Jace, którego z zamyślenia wyrwało frywolne przywłaszczanie magicznych znalezisk. - Wygląda podobnie, ale może zerknę na te fiołki, zanim je wymieszanie z tymi, które już mamy? Są podobne, ale to niewiele znaczy - Chłopak skupił się na otoczeniu przymykając na chwile powieki. Czuł w jak ciepło idzie od koniuszkiem jego palców w górę do oczu niczym delikatny prąd leniwej rzeki. Trwało to dosłownie chwile, jednak za każdym razem Jace czerpał przyjemność z możliwości wykrycia magii samą tylko myślą. Jego oczy rozjarzyły się na błękitno na moment i zgasły, jednak wszelkie magiczne aury zaczynały dopiero wychodzić z ukrycia, niczym półprzezroczysta tiulowa tkanina napompowana powietrzem. Mikstury okazały się być faktycznie uzdrawiające, jednak oprócz tego magicznie rozjarzył się znaleziony but i… Kharrick. Mężczyzna przyjrzał się złodziejowi dokładniej, ale nienachalnie. Ciekawe. Będzie musiał przyjrzeć się łotrzykowi nieco uważniej, ale innym razem.
Oddał mikstury potwierdzając ich naturę.
- Zastanawia mnie, co spowodowało przemianę Kelocha w strzygę? Z tego co kojarzę, to bardzo rzadko powstają naturalnie. Zmienił temat. Spojrzał na towarzyszy i podjął temat widząc wyrazy na ich twarzach.
- Strzygi powstają na cztery sposoby: w wyniku potężnej magii nekromantycznej, ktoś zostaje zabity przez strzygę lub w inny równie brutalny sposób, martwe ciało zostanie opanowane przez ducha, lub w przypadku wyjątkowo nikczemnych osobników samoistnie. Te ostatnie jest najrzadsze - dodał chcąc uwypuklić pozostałe niewesołe sposoby przedłużenia sobie życia.

Ciało nieboszczyka było przeraźliwie chude, nawet jak na nieumarłego zombie, a dodatkowo nogi i kończyny były dziwnie powykręcane. Jace westchnął żałując, że nie ma z nimi Tezzereta. On lubował się we wszelkich zabawach w detektywów i miał ku temu naturalny talent. Jace spojrzał na belki stropowe, ale upadek z takiej wysokości nie mógł spowodować takich ran. Nawet jeśli upadek byłby niefortunny.
- Spójrzcie na jego kończyny - dodał - musiał spaść ze sporej wysokości żeby się tak uszkodzić. Zapewne przeżył upadek, lecz nie potrafił się wydostać. Jest wychudzony, mógł próbować jeść korzonki, ale umarł z głodu. Musiał mieć dostęp do wody, inaczej nie schudł by aż tak. Nie ma też na sobie śladów zwierząt z tego co widzę, więc nie został zjedzony, ani zabity przez zwierzę. - kontynuował analizę. Będą musieli spalić zwłoki, zanim Tez przyjdzie, ale Jace czuł, że ich wspólne zabawy z lat beztroskiego dzieciństwa wcale nie były tak głupie jak się ich mamie wydawało. Kharrick z zafascynowaniem patrzył na to co zrobił Jace. Niby czarodziej, a wcale nie prawda. Na jego pytania zabębnił palcami o kolano wyraźnie się zastanawiając.
- Może to samo wydarzenie zmieniło go w strzygę co wykurzyło łowców z domku? Czas może się zgadzać. Kilka tygodni przed atakiem na Phaendar… może doszukuje się, ale wydaje
mi się, że coś jest na rzeczy
- złodziej wstał z krzesła i podszedł do ciała. Westchnął bo nie lubił tego robić, ale wyjął sztylet z cholewy i zaczął rozcinać elementy ubrania aby przyjrzeć się dokładniej ciału zmarłego. Ekspertyza Jace’a była bardzo trafna - ciało nie miało żadnych uszkodzeń poza takimi związanymi z upadkiem ze znacznej wysokości na twarde podłoże.
- Może to jednak sprawka jakiegoś ducha? - zasugerował Rathan, który jakoś nie mógł sobie wyobrazić, jakież to niby wydarzenie mogło tak przekształcić Kelocha.
- Może. Dach jest zapadnięty. Mógł próbować go naprawić i spaść i przy okazji jakiś całkiem przypadkowy duch pojawił się w okolicy. Sami twierdzicie, że Fangwood jest… niebezpieczne - Kharrick powiedział z ironią w głosie, bo według jego niezbyt obszernej wiedzy, duchy same się nie pojawiają. - Ale mogę się mylić. Nie lubię za bardzo wszystkiego co martwe. Wolę unikać tematu.
- Keloch był dupkiem, ale to trochę za mało na taką przemianę. Musimy pozbyć się ciała i nie wspominać pozostałym o tym co tu się stało - powiedział Jace oglądając znaleziony but. Był magiczny, niewątpliwie, ale gdzie jest drugi? Może Keloch go zgubił? Albo ryś zjadł?
- Ognisko, potem dół… powiedzcie mi tylko, że chociaż on ma szpadel bo rękoma kopać nie będę. - zaznaczył Kharrick.
- Na takim zadupiu musiał mieć wszystko - stwierdził Rathan. - Może ma w szopie - dodał, po czym wyszedł na zewnątrz.
Jace został sam w chacie. Przez chwilę patrzył w but zastanawiając się co dalej? Złodziej dość dobrze przetrząsnął chatę... Chłopak usiadł w fotelu próbując zbadać but jednak bezskutecznie. Jego myśli były nadal rozkojarzone wizytą w umyśle strzygi...


Na zewnątrz okazało się, że Sulim kopał już jeden dół na skraju lasu, a obok leżało zataszczone tam ciało rysia. Psotniczek pomagał mu swoimi szerokimi łapami.
- Dobrze, że masz łopatę - powiedział łucznik. - Idę zebrać nieco drewna na porządny stos - mówił dalej - a potem spalimy to, co zostało z Kelocha. Wtedy się przyda kolejny dół.
- Chcecie pochować prochy? - krzywo spojrzał Sulim, wycierając pot z czoła.
- Kości się nie spalą w zwykłym ognisku. - Złodziej podszedł do druida chcąc go jeszcze o coś poprosić, ale widząc jego minę rozmyślił się. - A… może zanim pochowamy rysia… hmm… nieważne. Pójdę się rozejrzeć jeszcze. - Odsunął się i ponownie zaczął rozglądać się po okolicy. Nie znalazł już więcej pułapek, ale za to dostrzegł masę niewielkich śladów. Nie umiał na razie określić do czego lub kogo mogłyby należeć. Na koniec zajrzał do stojącej obok budki. Była zamknięta na ciężki skobel, a drzwi podrapane przez pazury. Przykładając ucho do drzwi nie usłyszał jednak nic niepokojącego to i otworzył. Uśmiechnął się szeroko widząc co jest w środku.
- Mamy tutaj zapasy! - krzyknął do reszty. Wnętrze było wypełnione spora ilością uwędzonego i zasuszonego mięsa oraz ryb. Tym dało się nawet wykarmić część uciekinierów. Po tak wspaniałym znalezisku można by pomyśleć, że można by osiąść na laurach, ale wciąż było mało. Przynajmniej drugie tyle było potrzebne. Dlatego złodziej zabrał się do dalszej roboty.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 20-09-2018 o 10:41.
psionik jest offline  
Stary 20-09-2018, 09:37   #106
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Rathan, nie zważając na zbliżający się zachód słońca, zniknął w lesie, by zapolować. W tym czasie pozostali uwijali się, by jak najsprawniej zamaskować ślady po dzisiejszym starciu. Korzystając z zebranych gałęzi i szykowanego na zimę drewna z domku Kelocha, rozpalili spore ognisko na polanie, w które następnie wrzucili pozostałości nieumarłego. Stare i wyschnięte truchło zajęło się bardzo szybko, a już po kilkunastu minutach płomienie pochłonęły je całkowicie, pozostawiając tylko proch i kawałki kości. Te zostały zakopane wraz z ciałem rysia - zwierzęcego towarzysza Kelocha. Wszelkie ślady zostały zatarte tuż przed zmierzchem, wtedy też wrócił Rathan, niestety z mało imponującą zdobyczą - stary zając, którego ustrzelił, ledwie starczyłby dla jednej osoby, ale polując po zmroku, mógłby co najwyżej sam stać się zdobyczą.

Słońce zdążyło schować się za drzewami, gdy ze ścieżki dały się słyszeć głosy, jeszcze nierozpoznawalne, ale z pewnością należące do phaendarczyków. Zniecierpliwienie i zmęczenie brały górę nad rozsądkiem, sprawiając, że grupie ciężko było zachować ciszę. Pierwsza z lasu wyłoniła się Klara, na początku ostrożnie, ale gdy tylko rozejrzała się i zobaczyła krzątających się mężczyzn, pomachała im radośnie i biegiem zawróciła między drzewa. Po kilku chwilach wróciła z całym podekscytowanym tłumem. Uciekinierzy, zawiedzeni poprzednim miejscem, tym razem nie mieli powodów do narzekań. Polana była dobrze położona, wystarczająco duża dla wszystkich, a do tego miała już jakieś zabudowania, i to w niezłym stanie. Utyskiwania szybko ustąpiły miejsca wyrazom ulgi, a nawet radości - nareszcie można było trochę odpocząć, zamiast maszerować całe dnie!

Witając się z uciekinierami, nie sposób było nie zobaczyć, że kilku mężczyzn wyglądało jak po solidnej bójce: tu podbite oko, tam rozkwaszony nos, gdzie indziej opuchnięta szczęka. Prowadzący Aubrin drwal Torve miał za to porządnie pozdzieraną skórę na kłykciach.
- Już myślałam, że będziemy się wiecznie kręcić po lesie! - powiedziała zadowolona kobieta - Naprawdę mamy szczęście, że tu trafiliśmy, i że najwyraźniej pozbyliście się zagrożeń. Co to w końcu było? I co z Kelochem? Nie ma go tutaj, pewnie nie będzie zadowolony, jak wróci - ale wygonić się nie damy. No, chyba że coś go zeżarło w lesie - dodała z krzywym uśmiechem.

Na polanie w tym czasie sporo się działo, mimo zmęczenia drogą phaendarczycy chcieli uwinąć się z najważniejszymi rzeczami. Rozkładano dobytek, szykowano posłania, ktoś rozstawiał jedyny namiot - w chatka może i mogła pomieścić nawet i dwadzieścia osób, a nie aż trzy tuziny, a przynajmniej nie na długo. Widząc ten pozytywny nastrój, Kharrick pogratulował sobie w duchu, a może ktoś mu pogratulował?, zapobiegliwości i uprzątnięcia okolicy - z pewnością kości zwierząt dookoła polany i plama jego własnej krwi koło chatki psułyby atmosferę. Ognisko, w którym spalili zwłoki Kelocha, wciąż płonęło, a kilka osób grzało się przy nim z przyjemnością, nieświadomych jego pierwotnego przeznaczenia.
 
Sindarin jest offline  
Stary 21-09-2018, 18:01   #107
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Pomysłodawca pomysłu z ogniskiem postanowił wymigać się od wszelkiej ciężkiej pracy uciekając do lasu polować. Kharrick powoli zaczynał rozumieć, że Rathan jest ostatnią osobą na jaką można liczyć. Nie mając jednak chęci na dyskutowanie tego złodziej wraz z Jacem i Sulimem zabrali się do porządków. W międzyczasie złodziej zaprowadził druida pokazując mu ślady na ziemi. Godziny mijały im w większości na rozmowie do siebie typu: “zabierz to, ja zajmę się tamtym”, “idę sprawdzić co z ogniem zaraz będę” i “poczekaj pomogę ci”. Wraz z upływem czasu w końcu wyszedł temat, który po części ciążył każdemu. Co powiedzieć reszcie? Kharrick zgłosił się, czy też wręcz nawet nalegał, aby reszta pozwoliła mu to wziąć na siebie. To czego jednak nie powiedział to to, że chciał się sprawdzić w tym jak skutecznie pójdzie mu wciskanie historyjki osobom których nie znał a propos osoby, którą znali. Zabili rysia, bo przegonienie go to za mało i może wprawić w niepokój. Może Kleoch również odszedł? Tak samo jak łowcy. Zostawił rysia? Może dlatego był tak agresywny. Może wolał zwierzę od ludzi?

Plan tego co powiedzieć powoli tworzył się w głowie złodzieja. Oczywiście przysłuchiwał się temu co proponują inni, ale i tak mierzył to ze swoimi pomysłami. W końcu usłyszeli, jak nadchodzą. Gadaninie nie było końca, gdy już wreszcie wyłonili się z lasu. Przywitali ich wraz z Rathanem, który powrócił niedługo wcześniej. Nadszedł czas próby. Komentarze Aubrin nie ułatwiały jej.

- Kto wie! Dobrze was widzieć. Małe sprzeczki były widzę- wskazał na posiniaczonych. Nie raz widział podobne obrażenia. Uśmiechnął się nie czekając na odpowiedź i kontynuował.

- Kleocha nie było jak tutaj przyszliśmy. Klara miała rację to był ryś. Duży i zdziczały. Trochę, khm - przerwał masując gardło - Zrobił nam trochę problemów, ale Sulim i Jace praktycznie poradzili z nim sobie sami. Tak poza tym to straszny bałagan w chacie, jakby go nie było od kilku tygodni i... uwaga, uwaga! Wędzarnia pełna wciąż dobrego żarcia! Dzisiaj będzie można odpocząć. Keloch nie wygląda, aby zamierzał wracać w moim odczuciu!

Kharrick potem zaczął pomagać przy rozlokowywaniu się ludzi. Szczególnie zwracał uwagę na Aubrin i Rhynę. Zażartował tu i pokiwał ze zrozumieniem tam... ale ogólnie prowadził ludzi tak aby jak najdalej rozkładali się od miejsca pochówku rysia i Kelocha. Nie warto było jeszcze ryzykować.
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-09-2018, 13:15   #108
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
W starciu z upiorem (czy kim tam się stał pustelnik) Rathan brał udział w większości bierny, a i tak okazał się najbardziej poszkodowany ze wszystkich. Czuł się tak, jakby upiór wyssał z niego część siły życiowej i nawet parę chwil odpoczynku nie usunęło poczucia zmęczenia.
W zasadzie nawet nie można było nazwać tego zmęczeniem. Osłabienie, otępienie, oszołomienie...

Doszedłszy do wniosku, że do pogrzebania jednego ciała nie trzeba zbyt wielu osób, Rathan wziął łuk i ruszył w głąb lasu w nadziei, że zmiana otoczenia poprawi mu nieco nastrój. No i mogło się okazać, że uda się upolować coś na kolację.

Łup był taki mizernym że aż było wstyd go prezentować. Ale, ostatecznie, można było zająca wrzucić do wspólnego kotła, jako wkładkę do zupy.
A tej by było potrzeba dość dużo, bo gromada uciekinierów zjawiła się nieco wcześniej, niż się tego Rathan spodziewał. Cisza i spokój uciekły z chaty pustelnika i można było się spodziewać, ze nie wrócą przez następnych kilka lub kilkanaście dni.

- Ani słowa nikomu o tym, co się stało z Kelochem - szepnął do ucha Kharrickowi, który palił się do tego, by powitać przybyszów. - Nawet Aubrin.

A potem zabrał się za pomaganie w rozlokowaniu wszystkich. I łagodzenie konfliktów, które co jakiś czas wybuchały wśród ludzi zgromadzonych na niewielkiej przestrzeni i nie mających zajęcia dla rąk. A przecież roboty było co niemiara... Trzeba było zadbać o prowizoryczny dach nad głową, zbudowanie kuchni, postawienie latryn.
Problem na tym polegał, że część przybyszów chciałaby przyjść na gotowe i takie podejście należało wybić z niektórych głów.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-09-2018, 20:19   #109
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
- Dziwne, że zostawił tyle jedzenia… Może wróci za jakiś czas. Ale wtedy będzie musiał się pogodzić z naszą obecnością. A za mięsa jakoś mu się odwdzięczymy - Aubrin była wyraźnie ucieszona słowami Kharricka - A sińcami się nie przejmuj, kilku kretynom puściły nerwy, ale teraz będą spokojni - kobieta ścisnęła mocniej swój kostur, jakby chciała pokazać, że w razie czego sama ich uspokoi.

Pierwsze wrażenie Rathana na temat zachowania uciekinierów okazało się być bardzo nietrafionym - może to osłabienie spowodowane atakiem strzygi zamgliło jego percepcję? Phaendarczycy mimo długiej drogi za sobą pilnie pracowali, by jak najszybciej rozstawić prowizoryczne, na razie, obozowisko. Było już na tyle późno i ciemno, że musiało to ograniczyć się do rozstawienia posłań i rozłożenia przyniesionego dobytku - pozostałe sprawy mogły poczekać do następnego ranka. Łucznik pomógł Candusowi zanieść część mięs do wędzarni - rolnik miał sporą śliwę pod okiem, ale nie wydawał się być w złym nastroju.
Prace zakończyły się szybko i można było przejść do przyjemniejszej części wieczoru - kolacji. Tutaj prym wiodła Jet, która przygotowywała pysznie pachnący gulasz, jednocześnie zabawiając innych swoimi historyjkami, których najwyraźniej miała niewyczerpany zapas. Nie minęła północ, gdy wszyscy dostali już swoje porcję i zabrali się za pałaszowanie - wtedy też okazało się, że pragmatyczni lud Nirmathas nie traci czasu nawet w marszu: większość posiadanych przez nich misek i łyżek została wystrugana po drodze. Może nie były najlepiej wykonane i wymagały jeszcze pracy, ale wciąż było to o wiele lepsze niż jedzenie rękami ze wspólnego naczynia. Sam gulasz nie był bardzo wyszukanym daniem, jednak po kilku dniach wędrówki i żywienia się czym popadnie smakował wręcz niebiańsko.
Noc nad puszczą Fangwood była spokojna, leśną ciszę zakłócał tylko trzask ogniska, pojedyncze przyciszone rozmowy, oraz urywane okrzyki i rzucanie się przez sen tych, którzy wciąż nie mogli zapomnieć o tym, co wydarzyło się zaledwie kilka dni temu.
 
Sindarin jest offline  
Stary 03-10-2018, 09:41   #110
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rathan odetchnął (ze starannie ukrywaną ulgą) gdy okazało się, że nie trzeba będzie się bawić w nianię i zajmować każdym z przybyszów z osobna - własnoręcznie nakarmić, otulić do snu, a może i kołysankę na dobranoc zaśpiewać.
Najwyraźniej wędrówka przez dziki las wydobyła z Phaendarczyków pewne dobre, zapomniane przez osadniczy tryb życia, cechy. A dzięki temu ci bardziej przedsiębiorczy nie zostali przytłoczeni nadmiarem obowiązków.

- Wstanę przed świtem i ruszę na polowanie - powiedział, zanim zabrał się za smakowicie pachnący gulasz. - Może tym razem uda się upolować coś większego. A jest nas tylu - rozejrzał się dokoła - że znajdzie się odpowiednia liczba wartowników.

Poinformowawszy pozostałym o swych planach i przemyśleniach zabrał się za jedzenie. Miał zamiar w miarę szybko iść spać. Miał nieodparte wrażenie, że trochę odpoczynku dobrze mu zrobi.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172