Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-05-2018, 21:29   #11
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Kharrick w końcu wpadł na coś co go zainteresowało. Krasnolud ubrany jak… w zasadzie nawet gorzej niż on sam przechodził się po targu. Wewnętrzny głos złodzieja nakazał mu iść za tak interesująca personą. Po drodze jednak zerknął na tego człowieka co go druid potrącił. Zaskoczyły go oczy młodzieńca.
- Hej, w porządku? Ten krasnolud cię nie poturbował?
- Wszystko w porządku
- Jace spojrzał kolejnego tego dnia trepa. Zamiejscowy, skoro odezwał się pierwszy. Błękitne oczy mężczyzny świdrowały przez chwilę rozmówcę
- Dziękuję, nic się nie stało. W czym mogę Ci pomóc? - spytał.
- Hej, Jace. Patrz! Nasz targ zmienia się powoli w zjazd dziwnych person! - powiedziała Yastra, odrywając wzrok wręcz przyklejony do wilczych skór będących na małym wózku półorczycy oraz kroczącego tam łachmaniarza. Zainteresował ją natomiast Kharrick. Skrzyżowała ręce na piersi i taksującym spojrzeniem bardzo dokładnie go obejrzała od stóp do głów. Na koniec tylko nieco przekrzywiła głowę, uśmiechając się lekko kącikiem ust. Co jej po głowie mogło chodzić?
Kharrick ściągnął brwi słysząc, że został nazwany dziwną personą. Wciąż się jednak uśmiechał.
- Cóż, wasze miasteczko zdaje się być przeludnione. Gdzie taka zagubiona dusza jak ja mogłaby znaleźć miejsce na nocleg? Zauważyłem, że stoicie tutaj od dłuższego czasu, więc pewnie jesteście stąd. Nie mylę się?
- Nie jestem jedyny
- odpowiedział elfce Jace. - O tej porze nawet siano jest już zajęte, więc o ile nie przygarnie cię jakaś niewiasta, pozostaje koc i chmurka - tym razem mężczyzna w niebiesko-turkusowym stroju odezwał się do Kharricka.
Kharrick żywo otworzył oczy.
- A to jakąś konkretną niewiastę macie na myśli? Bo póki co zauważyłem tylko jedną osobę godną takiego miana - mężczyzna spojrzał na wymownie w stronę elfki. Wziął jej dłoń w swoją i przesadnym gestem cmoknął ją niczym szlachciance.
Ona przyglądała się z zaciekawieniem nieznajomemu, nie oponując, gdy ujął jej dłoń i pocałował. Odnotowała nowy zwyczaj, jaki został jej właśnie zaprezentowany, ale go nie skomentowała. Tak samo jak niewypowiedzianego wprost niechlubnego określenia, jakie jej zostało przyklejone przez osobę z zewnątrz.
W końcu takie osoby robią to za pieniądze, a ona tylko dla siebie!
Jace zaśmiał się patrząc na elfkę.
- Widzisz Yastra, mówiłem Ci, że przez ten strój, ktoś pomyli Twoją profesję.
A na słowa Jace'a również się zaśmiała, wzruszając bezradnie ramionami.
- Lubię swoje ciało pokazywać, nic nie poradzę! A taki ubiór ułatwia ścinanie głów. Wiesz, że byłabym świetnym znachorem? Doraźne ścięcie głowy i od razu wszystkie problemy zdrowotne znikają! Chcecie spróbować? Tylko sztuka złota od głowy!
Kharrick parsknął na słowa elfki. Miał nawet problem aby przestać. Rechotał jakby usłyszał najlepszy żart na świecie.
- He, he, he… ooo piękne. Patrzcie! Tutaj nawet niedźwiedzie witają się z przechodniami.
Jace skomentował błaznowanie Kharricka wymownym przewróceniem oczu.

 
psionik jest offline  
Stary 21-05-2018, 23:44   #12
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Cała czwórka miałą teraz dobry widok na stragan ze skórami, gdzie właśnie niedźwiedź podawał młodej półorczycy łapę. Ci z przechodniów, którzy mieszkali lub bywali w Phaendar, znali Zazę i jej charakter, dlatego na wszelki wypadek odsunęli się na trochę bezpieczniejszą odległość. Odsunęli się jeszcze dalej kiedy zobaczyli że Zaza się uśmiechnęła, widok tak niespotykany, mogący świadczyć tylko o nadchodzącej rozróbie, gdyż dziewczyna uśmiechała się tylko wtedy kiedy ktoś dał jej powód by mogła, tego kogoś, zmasakrować w bójce.
Sulim zauważył, że jest obserwowany przez grupkę, na którą wpadł wcześniej, wobec czego uśmiechął się żałośnie.
A tam nieco dalej Yastra szturchnęła chłopaków łokciami, wskazując kiwnięciem głowy na Zaze.
- Hej! Patrzcie! Zaraz coś się stanie!
Wyglądało na to, że nie miała zamiaru interweniować, traktując nadchodzące wydarzenia jak świetne widowisko, pomimo swojej funkcji porządkowej na targu.
- Tak, wreszcie znalazła adoratora - mruknął Jace.
- Który za chwilę znajdzie się w rzece! Albo się jej odmieni i pójdą razem do jakiejś szopy. Krasnolud-żebrak i narwana półorczyca. Wyobrażasz to sobie? He-he! - elfka zaśmiała się krótko pod nosem.
- Mówiłem o niedźwiedziu...
Wydłużone uszy orczycy drgnęły. Jej głowę zaczęła zalewać wściekłość ~ Lul Gijak-Ishi ~ na twarzy nadal miała uśmiech i z nim przemówiła do niedźwiedzia - Jesteś silny. Lubię cię. - po czym jej głowa odwróciła się w stronę stojącej trójki już bez uśmiechu - Ale Ich już nie - Zaza wstała i zaczęła poruszać się w ich kierunku, z każdym krokiem widać było jak zielona napina mięśnie, wściekłość w oczach dała im do zrozumienia, że ich komentarze zostały usłyszane. ~Mirdautas Vras~
Kharrick gwizdnął i uniósł ręce do góry.
- To nie ja, to oni - pospiesznie umknął w bok z dala od dwójki młodych. To był dobry moment aby zagadnąć krasnoluda. O ile uda mu się uniknąć niechybnej sprzeczki.*
- Zaza, gdzie idziesz? - rzucił szybko Eric, poznając ten charakterystyczny sposób chodu.
-Wrrrgg .. - Zazu tylko od warknęła na tą uwagę coraz szybciej zbliżając się do stojącej dwójki nawiązując kontakt wzrokowy z elfką, której choć z twarzy zniknął uśmiech rozbawienia, tak w oczach wciąż pozostał ten kpiący błysk w oczach. Ustawiła w pozycji bojowej stopy i z wolna pochwyciła rękojeść katany w dłoń, przygotowując ją do wykonania szybkiego iaijutsu. Po jej drugiej ręce zaś przeszedł krótki łuk elektryczny. Znak, że nie żartowała.
Zaza zatrzymała się przed dwójką musząc unieść głowie by nie zerwać kontaktu wzrokowego z elfką. Jej głos był groźny na pograniczu zwierzęcego warkotu.
- PRZEPROŚ!
- Tak jakby twoje pochodzenie miało usprawiedliwiać twoje zachowanie - odpowiedziała lodowato elfka.
- Dziewczyny, spokojnie - Jace stanął pomiędzy Zazą a Yastrą - Wystarczy tego. Yastra, mamy pilnować porządku, a nie wzniecać rozróby.
- Zazo, adorator to nic pejoratywnego. Nie mieliśmy intencji cię urazić.
Zaza odwróciła się z zimnym spojrzeniem na Jace’a.
- Ty też przeproś, albo oboje nauczycie się żyć bez języków!
- Możecie się obie zamknąć i posluchać Jace’a? Jako jedyny wydaje się pamiętać o tym, co mieliście do zrobienia. - do dyskusji dołączył nowy głos, zapewne sprowadzony tu przez poprzednie hałasy. Aubrin Zielona szła w stronę dyskutantów, wyraźnie rozeźlona. Spojrzała na elfkę gotową do zadania ciosu. - Yastra, ręce przy sobie i zgaś to cholerne światełko. Z mieczem na kogoś nieuzbrojonego? Ale mi bohaterstwo! - po czym zwróciła się do półorczycy - A Ty nie lepsza! Języki będzie urywać - czy Ci nie wstyd? W dupie masz to, czego próbuje Cię nauczyć Edric? Poza tym, to nie są zwykłe pijane kmioty, którymi możesz pomiatać.
- ONI ICH OBRAZILI I ONI ICH PRZEPROSZĄ! - Wydarła się na Aubrin Zaza, coraz bliżej punktu bez powrotu, zdołała tylko na słowo ‘ICH’ wskazać na krasnoluda z niedźwiedziem.
- A skąd wiesz, że ich obraziliśmy? Nie każdy podziela Twoją wrażliwość. - Jace zszedł nieco z drogi półorczycy, choć był przygotowany na pacyfikację, gdyby słowa nie dały rady przemówić do rozumu. - Najlepiej będzie omówić to przy kuflu zimnego, mocnego piwa jak już każdy skończy swoją pracę. - Co prawda Jace nie pił alkoholu, więc zamiast rozwiązaywać problem, odsuwał go w czasie tą propozycją, ale będzie się nad tym zastanawiać później. Jeden problem na raz.
- Przestań się chować za spódnicami! - odcięła się do Jace’a, Zaza. - Przeproś Sulima i Psotnego!
Yastra natomiast się rozluźniła, nie wypowiadając ani słowa w przeciwieństwie do całej reszty. Rozproszyła zgromadzoną magię i z trzaskiem umiejscowiła katanę na swoim miejscu przy pasie. Zrobiła krótki krok w tył i odwróciła się, szybkim krokiem opuszczając to zgromadzenie, uprzednio obdarzając półorczycę pogardliwym spojrzeniem.
- Zaza, mowiłam, żebyś się zamknęła! - Aubrin wcięła się - Czemu myślisz, że próbuję ich osłonić przed Tobą, a nie odwrotnie? - słowa kobiety zabrzmiały poważnie. Do grupy dołączył w końcu Edric, purpurowy na twarzy. - Jak co kwartał, będziesz burdy wszczynała?
Wtrącenie się starego wybiło Zazę z nadciągającego szału, nadal była wściekła ale nie mogła skierować swojego gniewu na konkretną osobę. Najchętniej sprała by elfkę i dziwaka i miała to z głowy.
- Tak! Osiem lat każesz mi znosić ich szykany nie pozwalając się bronić jak ta twoja pieprzona ludzkość polega? Na tym że są “lepsze wywłoki” - machnęła na Jace, Aubrin i Yastre - które mogą poniżać resztę to wsadź se w dupe Twoje człowieczeństwo - Wrzasnęła na Starego i ruszyła nie oglądając się na nich, potrzebowała coś rozwalić na drzazgi i pył.
- Zacznij bronić się słowami, a nie pięściami! - krzyknął za nią Edric, po czym zwrócił się do reszty. Wyglądał na zrezygnowanego i postarzałego. - Przepraszam za nią. Dorasta, a z wiekiem jest chyba coraz gorzej.
- Nie, to nasza wina - Jace odprowadził Zazę wzrokiem. - Powinniśmy wziąć pod uwagę jej…. temperament. To dobra dziewczyna, chciała dobrze - młodzieniec próbował pocieszyć Edrica.
- Dz...dziękuje - Edric dopiero teraz zdal sobie sprawę z tego, z kim rozmawia - Boję sìę tylko, że kiedyś jej odbije zupełnie i stanie się taka jak inne orki.
- Podobno na tym polega życie. Na ciągłej walce z własnymi słabościami - odpowiedział filozoficznie. - Dobra, zbierajmy się bo każdy ma co robić - mówiąc to Jace pożegnał się i ruszył na obchód.
 
Obca jest offline  
Stary 22-05-2018, 01:23   #13
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Sulim podczas całego zajścia stał z tyłu, nie wiedząc, co robić. Miał ochotę po prostu uciec przed walką, ale nie miał zamiaru zostawiać Zazy. Nie rozumiał też do końca dlaczego tak zależało jej, żeby go przepraszano. Był przyzwyczajony do obelg i wyzwisk. Bacznie obserwował całe zajście aż do momentu gdy podszedł do niego pewien mężczyzna wcześniej przebywający w pobliżu tamtej grupki.
- Hm.. zdaje się, że mogłem nie wspominać o twoim niedźwiedziu. Niezła wytresowany - Kharrick zagadnął druida ewidentnie zadziwiony powstałą awanturą.
Sulim spojrzał podejrzliwie na przybysza.
- Wychowany, a nie wytresowany. Psotniczek to przyjaciel Sulima.
- A to przepraszam, witam szanownego Psotniczka. Nie spodziewałem się osoby lasu w takim zajzajerze
- człowiek ukłonił się do niedźwiedzia nieco teatralnie. - Powiedzcie, zostajecie w okolicy na noc, czy wracacie pomiędzy drzewa?
- Nie szkodzi, Psotniczek nie obraża się tak łatwo. - misiu sam z siebie podał łapę mężczyźnie. - Sulim chciałby pierw sprawdzić czy z odważną łowczynią wszystko w porządku. Sulim nigdy nie chciał doprowadzić do awantury. Dlatego Sulim mieszka w lesie. Nikt się z nim nie kłóci.
Kharrick z mieszanką uczuć odwzajemnił “podanie łapy” niedźwiedziowi. Mimo wszystko bał się nieco obcować z tak dużym zwierzęciem.
- Sulim, jak rozumiem, mogę pójść z tobą. Czasami zapominam, że w takich małych miasteczkach jest więcej zadr niż w dużych miastach.
- Sulim nie odmówi dziś towarzystwa. Sulim zdecydował, że nie może dłużej sam siedzieć w lesie i uciekać przed przyszłością. Chciałby zostać odważny, jak Zaza. Ale tutaj za dużo ludzi, Sulim nie lubi tłumów. Im więcej ludzi, tym więcej kłótni.
- Ano… to co, idziemy?
- Kharrick zaczął kręcić się zaraz po okolicy pytając co niektórych gdzie mógłby znaleźć tęże półorczycę. Potem zaprowadził krasnoluda. Wciąż się zastanawiał, czemu jego wewnętrzny głos zaprowadził akurat do druida.
Psotniczek sam zaczął szukać tropu, choć przy takiej ilości zapachów nie szło mu najlepiej. Sulim co prawda nie miał odwagi pytać obcych ludzi o pomoc, ale wspólnie z Kharrickiem zdołali odnaleźć orczycę, która rąbała drzewo gdzieś tuż poza miastem. Sulim miał na tyle rozumu, by jej nie przeszkadzać. W pobliżu przynajmniej zrobiło się pusto, gdyż nikt również nie chciał jej przeszkadzać. Druid rozłożył więc swój koc za zagraconą szopą i zdecydował się odpocząć, próbując pierw pomajstrować coś przy swoim odzieniu ze świeżo zakupionymi kawałkami skóry. Z oczekiwaniem patrzył na Kharricka, który mu towarzyszył.
Człowiek z początku nie bardzo wiedział o co chodzi Sulimowi.
- Jak skończy może rąbać, co? Nie chcę aby ta siekiera znalazła się w mojej głowie… - tak na oko Kharrick uważał, że umiał ocenić sprawność innej osoby. A Zaza, jeśli dobrze pamiętał imię, wyglądała na taką co by w dłoniach głowę mogła rozpęknąć. Taka myśl studziła chęci to rozmowy. Czekając, aż “łowczyni” skończy wciągnął krasnoluda w rozmowę. Trochę pytał, trochę sam opowiadał, że długo jest w drodze, że nawet tęskni za dziczą swojego miasta. Zachęcał Sulima do opowieści z lasu. Ciekawił go Psotniczek i sąd w ogóle było takie imie. Tak się wciągnęli w rozmowę, że dopiero po pewnym czasie usłyszeli brak dźwięków rąbania.
- Rano? Pójdę rano, jak wyjdą. Tak do domu nie wypada...Poza tym spać mi się chce, a to źle wpływa na mielenie ozorem.
Pojawiło się jeszcze kilka dodatkowych wymówek. Potem Kharrick naprawdę rozłożył swój śpiwór i zawinął się w kłębek koło Psotniczka.
 
Asderuki jest offline  
Stary 22-05-2018, 18:14   #14
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Kilka godzin później, kiedy mięśnie Zazy zaczynały dawać o sobie znać, a wściekłość zaczęła ulatywać, pomiędzy jednym a drugim uderzeniem toporka usłyszała głos Erica.
- Tu jesteś, zaczynałem się martwić.
*Trach* wydał z siebie przepołowiony właśnie pieniek, Zaza zatrzymała się w tym co robiła, ale nie odwróciła w stronę łowcy, trudno było powiedzieć czy ze złości czy ze wstydu, a może z mieszaniny tych uczuć. - Nie chciałeś żebym opuszczała miasto .
- Nie chciałem też, żebyś wdawała się w burdy - głos Erica wydawał się zrezygnowany. Podszedł do Zazy, żeby mogła spojrzeć mu w twarz. W ręku trzymał jej sporych rozmiarów toporzysko. - Jeśli masz zamiar dalej rąbać to drewno, tym będzie Ci wygodniej.
Popatrzyła na niego, jej twarz miał już znajomy grymas. Wzięła od niego topór.
- Broni nie powinno się tępić na pracach domowy, to przynosi ujmę broni - Tego Eric jej nie uczył,pewne rzeczy jakie mówiła musiały jej zostać po poprzednim życiu, miała osiem lat kiedy znalazł ją w lesie, wystarczająco dużo by pamiętać poprzednie zwyczaje ‘rodzinne’.
Eric wydawał się lekko zdziwiony tą odpowiedzią.
- Mimo to, wolę żebyś stępiła ją na pniaku niż na czaszce jakiegoś żartownisia z Phaendar. Uspokoiłaś się nieco?
- Nieco - powtórzyła Zaza, chociaż miała ochotę mu wygarnąć, że zrobiła to o co prosił, nie podniosła na słabeuszy ręki, użyła słów, ale nadal był niezadowolony. Zaza nie wiedziała już jak się zachowywać.
Mężczyzna kiwnął głową.
- W takim razie możemy iść do Korzenia, tak jak obiecywałem, w końcu sprzedałaś skóry, przynajmniej przed tą awanturą. Mam nadzieję, że tam będziesz zachowywać się spokojniej?
- Usiądę na zewnątrz.
- Wejdziemy do środka, Aubrin zaprasza.
- Zapraszają ciebie nie mnie.
- Nie zaczynaj znowu, Abby ma przyjść osobiście do jaśnie panny?
Mruknęła wzgardliwie, nie cierpiała jak mówił do niej jak do żałosnej elfiej mazepy.
- Dlaczego zawsze stajesz po ich stronie?
Eric pokręcił głową.
- Nie stoję po żadnej stronie. Tu chodzi o rozsądek, a nie wygranie dyskusji. Aubrin kazała uspokoić się i tobie, i Yastrze. Elfka to zrobiła, a Ty dalej byłaś gotowa rzucić się z pięściami na wszystkich.
- Czyli oni mogą mnie obszlamować, a ja mam to znosić jak muł?
- Dopóki nie nauczysz się reagować inaczej niż pięściami i groźbami urwania języka, to tak! Czy kilka słów rzuconych na wiatr warte jest poturbowania kogoś?
- Nie przeprosili, użyłam słów nie pięści - odwróciła się od niego - sam ich poważaj jak chcesz, Ja sama zdecyduje komu i dam mój szacunek.
- Nie każę i nigdy nie będę kazał ci nikogo szanować, ale musisz zrozumieć, że poza wrzaskami i przemocą są inne sposoby rozwiązywania problemów.
- Twoje sposoby są o kant dupy potłuc, jak bym ich stłukła zapamiętali by to na długo, a tak jutro zaczną od nowa.
- I znowu to samo, nie potrafisz reagować inaczej? I czy wydaje Ci się, że to na każdego zadziała? Wiesz, co mówią o tym chłopaku, a Yastra jest wyszkoloną wojowniczką, a nie chłopem od pługa oderwanym.
- Jakby mieli trzeciego to by szanse były wyrównane.
- Jak tak Ci zależy na bitce, to ich wyzwij, a nie rzucaj się na środku targu.
- Chciałeś żebym użyła słów to użyłam, mogli przeprosić Sulima i dźwiedzia to bym odpuściła!
- I Jace mnie przeprosił, kiedy dało się już porozmawiać spokojnie, bez Twoich gróźb.
- Na chuj Tobie przeprosiny Sulima?!
- Gdybyś bez wrzasków i grożenia wyrwaniem języka powiedziała, kogo mają przeprosić, to i jego by przeprosił! - zirytował się Eric
- Gówno wiesz co by zrobili, zrobili by co chcieli a ty byś im przyklasnął nie ważne co bo to twoi! Bo PaNiCz Jace i SzlachEtNa elfka Yastra! Bo jak oni mieszają kogoś w szlamie to najwidoczniej zasłużone! - zaczęła nadal się wykłócać, nie obchodziło już jej piwo chciała sprowokować łowcę, żeby w końcu przyznał że jego ‘swoi’ mają więcej praw - A reszta ma siedzieć cicho i to znosić!
- Jacy znowu swoi? Elfka i ten nawiedzony dziwak - to mają być ‘moi’? - parsknął mężczyzna, po czym sobie o czymś przypomniał - A tak swoją drogą, to czym Cię tak obrazili, że chciałaś im języki powyrywać?
Spojrzała na niego zdziwiona, była pewna, że dobrze słyszał tak jak ona. - Nazwała Sulima żebrakiem i docieła że powinniśmy razem wylądować w stodole, a Jace nic nie zrobił by ją powstrzymać. Jak tak ma wyglądać to wasze Phaendar to już wolę żyć ze zwierzętami w gaju, one przynajmniej nie atakują bez powodu.
Eric parsknął - I to sprawiło, że chciałaś ją pobić? Sam też tak na początku pomyślałem o tym krasnoludzie, mi też należy się łomot? Czy jesteś aż tak wrażliwa, że potraktowałaś głupią szczeniacką zaczepkę jak poważny atak?
- Zapłacił za skóry uczciwie, nie żebrał! Co ma do tego strój czy wygląd? A jeśli pozwolisz elfowi tak do siebie mówić to nie zasłużyłeś by “Mabaj Bot ob armauk”!
- Dobrze, że nie wiem, co to znaczy. Ale pewnie mnie obraziłaś, czy powinienem rzucić się na Ciebie z bronią?
Zaza stanęła pewnie splótłszy ramiona na piersi i patrzyła na Erica z dziecinną zaczepnością, jak ktoś komu własnie zaproponowano uczestniczenie w zabawie.
- Możesz spróbować stary, mogę nawet nie używać rąk byś miał szansę.
- Nie, jeszcze mi życie miłe, a nie wiem, czy byś się opanowała. Nie chcę zginąć z ręki własnego dziecka - powiedział gorzko.
- To jak? - zapytała jakby całą przednie napiecie z rozmowy znikło w niewyjaśnionych okolicznościach - dostanę to piwo?
- A obiecasz, że ewentualne obelgi zignorujesz? Jesteś zbyt silna, żeby dać się tak łatwo ranić słowami.
-Urgggg … - dziewczyna jęknęła zirytowana - Możemy zabrać Ich? - Pokazała palcem na trójkę istot siedzących nieopodal. - Jak będę miała ciekawe towarzystwo to łatwiej zignoruje komentarze głupiej elfki i słabeusza.
Kharrick, Sulin i Psotnik
stali się bardzo świadomi poświęconej im nagle uwagi.
- Oczywiście. Możesz im nawet piwo postawić - Eric wcisnął w dłoń Zazy srebrną monetę - To od Herna. Bał się podejść, kiedy miałaś topór w ręku, ale uznał, że należy Ci się zapłata za pocięcie całego tego drewna.
Zaza spojrzała na monetę potem na drewno na którym się wyżywała, i zwróciła uwagę, że porąbała wszystko łącznie z pieńkiem na którym się rąbało. Podrapała się po głowie lekko zakłopotana.
- To ja po nich pójdę - ruszyła w stronę tamtej trójki zabrać ich do tawerny.
Kiedy dotarła do dwóch mężczyzn i niedźwiedzia stanęła przed nimi i oznajmiła. - Idziemy do tawerny na piwo.
- Do tawerny? - spytał zaskoczony druid. - Sulim nigdy nie był w tawernie.
- To dobre miejsce aby rozmawiać - zapewnił go Kharrick. Przez moment miał obawy jakie intencje ma półorczyca, ale wolał nie okazywać strachu.
- Kharrick Lepperow, do każdej niemal karczmy z chęcią się wybiorę.
- Zatem Sulim pójdzie. Sulimowi spodobało się rozmawiać. A Psotniczka wpuszczą?
Orczyca już była właściwie szła w stronę tawerny, na pytanie o niedźwiedzia odwróciła się i machnęła ręką dając znać żeby szli.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 22-05-2018 o 22:51. Powód: ;iterówka
Obca jest offline  
Stary 23-05-2018, 11:13   #15
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Zbliżał się już wieczór, letnie słońce powoli zbliżało się ku górskim szczytom na zachodzie, zabarwiając się na pomarańczowo. Upał dnia, przedtem znośny tylko dzięki lekkiemu wietrzykowi znad rzeki, w końcu zelżał. Na niebie wciąż nie było nawet jednej chmury, więc zapowiadała się piękna i gwiaździsta noc. W takich chwilach można było uznać Phaendar za całkiem urokliwe miejsce, a nie zapomniane miasteczko pośrodku niczego.

Ruch na targu powoli już zamierał, klientów ubywało, handlarze przestawali się przekrzykiwać i głośno targować. Był to jednak tylko pozorny zastój - zaraz jak tylko sprzedawcy spakowali swoje towary i pozamykali wozy, zaczęły się przygotowania do drugiej części Święta Targu, tej ściśle związanej ze świętowaniem. Przyjezdni wtaczali już na teren placu targowego kilkanaście wielkich beczek z piwem, przywiezionych przez browarników kupujących w Phaendar jęczmień, a miejscowi rozstawiali stoły zbierane ze wszystkich phaendarskich domostw. Lada moment miały zapełnić się jadłem i trunkami, zarówno lokalnymi wyrobami, jak i specjałami z dalekich miejsc. Zaś na scenie gorączkowo szykowali się wszelkiego gatunku sztukmistrze – trubadurzy, akrobaci, połykacze ognia i iluzjoniści. Krzątanina była równie duża, co rano, ale na niewielu twarzach dało się dostrzec oznaki zdenerwowania czy zmęczenia. Widać było, że wszyscy są podekscytowani zbliżającą się biesiadą - w końcu był środek lata, a do tego piękna pogoda. Z pewnością śpiewy i toasty, a także tańce i inne zabawy będą trwały do samego ranka.

W tym samym czasie, do Tawerny Korzennej schodziło się bardziej kameralne grono gości zainteresowanych posłuchaniem dzisiejszych opowieści Aubrin. Towarzystwo składało się głównie z przyjezdnych - z phaendarczyków było tylko kilka osób zaproszonych przez byłą tropicielkę lub Jet. Wśród nich znaleźli się też Eric z Zazą, którzy przyprowadzili ze sobą, nie dając im zbyt wielkiego wyboru, Kharricka i Sulima. Niedźwiedź towarzyszący krasnoludowi wywołał kilka okrzyków oburzenia, ale Jet zbyła to śmiechem i zniknęła na zapleczu. Lekko już podchmielona Aubrin w tym czasie przywitała podróżnych, czochrając Psotniczka po głowie - zwierz wydawał się tym bardzo zadowolony. Kobieta spojrzała prosto w oczy półorczycy.
- Niech ten wieczór będzie bez żadnych ekscesów, dobrze? - po czym wróciła do swojego miejsca przy szynkwasie. Minęła się z wracającą właśnie z kuchni Jet, niosącą spory kawał surowego mięsa na drewnianej misie. Postawiła je przed niedźwiedziem, który spojrzał na Sulima, przekręcając głowę w niemym pytaniu. Zamówione przez Zazę piwo pojawiło się na ich stoliku chwilę później.


Jace, Rathan i Yastra skończyli swój ostatni obchód tuż przed wieczorem, kiedy wszystko było już przygotowane do nocnej biesiady. Przyjezdni i mieszkańcy schodzili się grupami, niosąc całe naręcza jadła, naczyń i domowych napitków, jakby ta ogromna ilość piwa miałaby sama nie wystarczyć. Cóż, prawdą jest, że rzeczywiście nie wystarczała za każdym razem. Następnym przystankiem strażników miał być Korzeń, w którym Aubrin Zielona obiecała im kolejkę za pomoc przy utrzymywaniu porządku na Targu – poza sytuacją z Zazą nie wydarzyło się nic poważnego, więc zasłużyli sobie. W środku było już sporo osób, ale wciąż dało się znaleźć kilka wolnych miejsc. Sporym zaskoczeniem był widok siedzących przy jednym stoliku Erica z „córką” i dwóch przyjezdnych - mężczyzny, z którym Jace rozmawiał tuż przed awanturą z półorczycą, oraz tego obdartego krasnoluda z towarzyszącym mu niedźwiedziem. Zwierz siedział sobie grzecznie na podłodze obok ich stolika, z miską pełną surowego mięsa. Aubrin siedziała niedaleko nich przy szynkwasie, puste kufle obok świadczyły o tym, że właśnie oddaje cześć swojemu bogu w najmilszy mu sposób. Kiedy tylko zauważyła, że spojrzenie Yastry spoczęło na Zazie, posłała elfce ostrzegawcze spojrzenie i pogroziła jej palcem. Następnie z uśmiechem wróciła do kolejnego kufla – sądząc po jej chwiejnych ruchach, niedługo zacznie snuć swoje opowieści.

Odgłosy z zewnątrz i coraz głośniejszy gwar w tawernie wskazywały na to, że biesiada właśnie się zaczyna - czas odłożyć na bok interesy, targi i zatargi, a skupić się na dobrej zabawie!
 
Sindarin jest offline  
Stary 23-05-2018, 14:23   #16
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Zaza kroczyła pewnie, wprawdzie zadowoliłaby się piwem kupionym na straganie ale ‘stary’ się uparł żeby iść do Korzenia. Nie wiedziała czy widząc na nowo Jace i Yastre będzie mogła ich ignorować. Zwłaszcza że kiedy zobaczyła Aubrin to przypomniała sobie jej komentarz o byciu słabą i niemożności poradzenia sobie z tamtą dwójką. W Zazu zagotowało się na to ale poza wrogim spojrzeniem kiedy ta zaczęła ją pouczać jak stary ‘zielonoskóra’ nie zrobiła nic. Oddaliłą się do wolnego stolika z zamiarem spedzenia wieczoru nie zaczepiana.

Widok przybyłych ‘strażników’ z wcześniej spowodował że złość znowu zebrała w niej ale postanowiła to zignorować ściskając dłoń na kuflu i nie patrząc w ich stronę.
 
Obca jest offline  
Stary 23-05-2018, 14:57   #17
 
Jacques69's Avatar
 
Reputacja: 1 Jacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputacjęJacques69 ma wspaniałą reputację
Sulim grzecznie siedział przy ławie, konsumując podane mu piwo. Z ciekawością przysłuchiwał się, o czym rozmawiano dookoła. Czuł się dziwnie, ale na pewno było mu teraz dobrze. Nikt niespecjalnie się nim przejmował, za to Psotniczek po pierwszym złym wrażeniu stał się centrum atrakcji i każdy pytał, czy może pogłaskać misia. Niestety okazję do tego odważnego czynu skończyły się, gdy Psotniczek otrzymał mięso do zjedzenia. Nawet najlepsza tresura i wychowanie nie mogło zagwarantować, że w zwierzęciu nie obudzi się któryś z podstawowych instynktów przetrwania, gdy zostanie zaczepione podczas jedzenia.
Sulim parę razy przyłapał się na tym, że przyglądał się półorczycy. Za każdym razem, kiedy jednak to zauważała, jedynie pokazywał swoje zżółkłe od podróży zęby w żałosnym uśmiechu, nie wiedząc czy i jak może rozpocząć rozmowę.
Kharrick przydybał w końcu spojrzenia krasnoluda. Zobaczył też te niezręczne uśmiechy. Westchnął.
- Zaza? Zaza, powiedz mi od zawsze mieszkacie w tym miejscu?
Zaza drgnęła na pytanie, myślała że będzie mogła zaszyć się w ich towarzystwie i pomilczeć pijąc jej Piwo, zwróciła się do mężczyzny którego uznała za znajomego krasnoluda.
- Stary tak, ja nie.
- Zaza umie polować? - spytał nieśmiale Sulim. Zielonoskóra nie odpowiedziała, ale pokiwała głową w potwierdzeniu.
- A czy Zaza… Czy Zaza nauczyłaby Sulima polować?
- Jak można żyć w lesie nie wiedząc jak zdobywa jedzenie?
- Sulim wie jak zdobywać jedzenie, Sulim nie wie jak polować. Często dostawał jedzenie od rolników za pomoc i znajdował w lesie dużo owoców, grzybów i ziół.
- Psotny nie umie polować?
- Był za mały, kiedy stracił matkę, żeby się tego nauczyć. Potrafi tylko czasami złowić łososia albo pstrąga.

- To mogę nauczyć psotnego a psotny nauczy ciebie.
- Zaza nauczy Psotniczka strzelać z łuku? - zapytał niewinnie Sulim.
- Polować nie trzeba łukiem.
- Można jeszcze polować włócznią - pochwalił się wiedzą - Sulim nawet ma włócznię, ale jeszcze niczego nią nie upolował. Ciężko trafić w wiewiórkę grotem włóczni. Ucieka jak tylko Sulim zbliży się na dwa metry.
- Wiewiórką się nie najesz, włócznią polujesz na jelenie.

- Aha - westchnął druid. - Sulima nikt tego nie nauczył. Kiedy był mały ojciec szkolił go na kupca, a nie łowczego. A kiedy zginął, Sulim został sam w lesie i przeżył tylko zbierając korzonki i owoce. Ale pora wreszcie się nauczyć.
- Nie ważne co zrobisz by przeżyć ważne że ci się uda - kolejna lekcja zapamiętana z czasów kiedy jej klan istniał chociaż mówiąc to w każdym innym języku niż orczym traciło ona całą brutalność jaką niosła ta lekcja.
- Sulim mógłby tak żyć bez polowania, gdyby zawsze była wiosna albo lato. Ale w zimę Sulim zawsze przymiera głodem. Potrafi wyczarować trochę jagódek, ale to nie starczy i Sulim musi prosić wieśniaków o pożywienie. Zawsze stara się jakoś pomóc.
Zaza potaknęła głową i wypiła łyk piwa zamiast udzielić werbalnej reakcji.
Krasnolud nie wiedział jak zareagować. Bał się spytać, czy można uznać to za odmowę czy zgodę na naukę polowania. Dlatego zamilkł na dłuższą chwilę, również dopijając piwa. Nie miał doświadczenia w relacjach międzyludzkich, nie potrafił dostrzec emocji orczycy. Nie był pewien, czy rozmawiała z nim tylko z grzeczności, czy może jednak się zainteresowała jego prośbą. Dostrzegł jedynie, że zmienił się grymas na jej twarzy jak tylko do karczmy weszła ta dwójka, z którą pokłóciła się na targu. Sulim starał się unikać ich spojrzenia, pogłaskał Psotniczka, który skończył się już pożywiać, by przypomnieć wszystkim, na kogo na pewno może liczyć, jeśli coś się wydarzy.
 

Ostatnio edytowane przez Jacques69 : 23-05-2018 o 14:59.
Jacques69 jest offline  
Stary 23-05-2018, 22:22   #18
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kharrick tylko w połowie słuchał rozmowy druida z półorczycą. Był zadowolony, że wystarczyło jedno pytania aby ich rozmowa potoczyła się dalej. On zaś zainteresował się drugim człowiekiem przy stole. Ojcem Zazy..? Tak to wyglądało z zachowania, ale równie dobrze mógł ją przygarnąć.
- Powiedzcie mi co nieco o tej mieścinie - zagaił ponownie zapominając jak w zasadzie nazywało się to miasto. Jakoś nie chciała mu ta nazwa zostać w głowie.
- O Phaendar? A co tu jest do opowiadania, miasteczko jak miasteczko. Nic ciekawego się tu nie dzieje, no poza Świętem Targu.
- No może… Ale nie w każdej mieścinie widziałem roznegliżowaną elfkę z nietutejszym mieczem. A propos, ten w niebieskim płaszczu, to co on taki wyobcowany? Widziałem jak go ludzie omijają.
- Ano, Jace jakiś dziwny jest, mówią że nawiedzony. Podobno??Już so potrafi namieszać w głowie samym spojrzeniem.
- Nawiedzony? Ale to tak jakby ktoś mu siedział w głowie? Czy, że niby co innego?
- A nie mam pojęcia - Eric wzruszył ramionami - Paręnaście lat temu przeszła nad miastem jakaś dziwna burza, podobno po tym mu się to zrobiło. Pamiętam ją, bo tej nocy Zazę znalazłem. - Ostatnie zdanie powiedział jakby do siebie.
Kharrick uniósł lekko brwi do góry. Zaiste ciekawe, ciekawe. Pokiwał głową i odchylił się na krześle popijając piwo.
- Macie tutaj maga, albo kapłana?
- Nie ty mnie znalazłeś, ale ja ciebie - wtrąciła cicho Zaza
Eric parsknął cichym śmiechem
- Znalazłem Cię samą, przerażoną i zasmarkaną, zabrałem do domu, a ty chciałaś mnie pogryźć. - po czym zwrócił się do Kharricka, kiedy zamiast odpowiedzieć Zaza mruknęła jakiś niezrozumiałe słowo i założyła ręce skrzyżowane na piersi w fochu - Mamy świątynię, Noelan jest stary jak świat, ale chyba na magii się zna.
- Pewnie będzie się kręcił gdzieś tutaj nie? Skoro święto jest i tak dalej - Kharrick umyślił sobie, że mógłby się czegoś dowiedzieć o tej dziwnej burzy. Zainteresowało go to.
- O tej porze stary pryk już pewnie śpi, jak go obudzisz, będzie zrzędził bardziej niż zwykle.
- A no to go jutro popytam. No chyba, że ktoś jeszcze wie co nieco o tej burzy? Nigdy nie słyszałem o czymś takim.
- Możesz samego Jace’a spytać, on podobno sporo w księgach siedział, może też się tym interesował?
- Hmm… no może - pytanie samego “poszkodowanego”... no było dość problematyczne.
- Ale później. Zapowiada się, że zaraz się zacznie - zauważył Kharrick.
- Zacznie się? - zapytał wyrwany z zamyślenia druid. - Ale co?
- Opowieść.
 
Asderuki jest offline  
Stary 24-05-2018, 13:08   #19
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację

Widok zachodzącego słońca Jace przywitał z ulgą. Dzień strasznie mu się dłużył i zmęczył go konkretnie. Nie chodziło o cacłe chodzenie, które było męczące, ale o cały gwar i zgiełk, który już po paru godzinach robił się nieznośny. Kilku kupców skarżyło się na drobne kradzieże jabłek, czy chleba, ale nic poważnego. Oprócz oczywiście incydentu z Zazą. Jace starał się później znaleźć Yastrę, ale bez skutku. Co i raz gdzie migała mu ognista głowa elfki, ale zanim przepchał się przez tłum, było już za późno.

Gdy wchodził do karczmy, była już wypełniona tak miejscowymi, jak i przyjezdnymi. W progu zamienił jeszcze kilka słów z Tezzeretem - zastępcą szeryfa, a prywatnie młodszym bratem. Bracia zawsze dobrze się dogadywali, łączyło ich zamiłowanie do zagadek i tajemnic; o ile jednak Jace był teoretykiem, to Tezzeret praktykiem. Lubował się w śledztwach, morderstwach i innych niewyjaśnionych zagadkach, których na szczęście dla mieszkańców Phaendar było jak na lekarstwo. Kątem oka zauważył Zazę siedzącą ze swoim przybranym ojcem, a także krasnoludem i jego niedźwiedziem, oraz tym przyjezdnym typem, który zaczepił go wcześniej. Pożegnał się z bratem serdecznie i ruszył do stolika gdzie siedziała Yastra zastanawiając się po drodze, jak taki niedźwiedź zmieścił się w karczmie. W tym roku Święto było wyjątkowo surrealistyczne.

- Hej - odezwał się do Yastry przysiadając się do stolika na chwilę. Była to jedna z niewielu osób, która nie traktowała go jak trędowatego, więc raczej nie będzie miała nic przeciwko temu gdy się przysiądzie.
Wymieniwszy grzecznościowe uszczypliwości, Jace zaproponował postawienie kolejki Zazie i krasnoludowi. Phaendar było małą mieściną i lepiej nie robić sobie wrogów tam, gdzie nie trzeba. A szczególnie w porywczej półorczycy. Poza tym, Jace dostrzegał pewne niebezpieczeństwo w tym, że dwie nieludzkie dziewczyny przygarnięte przez miejscowych skaczą sobie do gardeł. Wyciągnięcie broni przeciwko komukolwiek uważał za karygodne i należało to naprawić jak najszybciej. Taka rana nie będzie się goić sama i albo pozostanie paskudną blizną na tkance lokalnej społeczności, albo wda się zakażenie, które zakończy się katastrofalnie. Lepiej działać prewencyjnie.

Jace podszedł do baru porozmawiać z Jet o umówionej nagrodzie i po chwili ruszył w kierunku stolika Zazy. Wziął głęboki wdech i podszedł z tacą. Zdecydował, że najlepiej będzie zwrócić się wpierw do Erica, by załatwić wszystko jak najlepiej. Kiwnął głową na przywitanie wszystkim.
- Dobry wieczór wszystkim - odezwał się. Czuł jak atmosfera zagęstniała, jednak nie było już odwrotu.
- Nie mieliśmy okazji naprawić dzisiejszej sytuacji na miejscu, więc pozwólcie, że zrobię to teraz - Wyczuł, że póki co idzie dobrze, bo choć okoliczne stoliki starały się być niepodejrzanie cichsze, to powietrze przestało gęstnieć. Jace nie zastanawiał się co powiedzieć, więc teraz był nieco w kropce.
- Przyniosłem piwo i smakołyki na zgodę - powiedział nie mogąc wymyślić nic lepszego. Postawił kufle zimnego korzennego piwa, najmocniejszego i najdroższego w Korzeniu przed Zazą, Sulimem i Erikiem. Po środku postawił na tacy smażone krążki cebuli z sostem czosnkowym - specjał Jet, zaś dla niedźwiedzia miał od właścicielki kawał mięsa. Stał z nim w ręku zastanawiając się w jaki sposób podać go niedźwiedziowi, żeby nie stracić ręki, aż w końcu podał go Sulimowi mówiąc - Może lepiej będzie, jeśli Ty mu podasz - Uśmiech. Lekki, ale sięgający oczu. Kąciki ust rozszerzyły się i uniosły nieco, zaś wokół oczu pojawiły się kurze łapki wskazujące na szczere chęci. Został mu w ręku jeden kufel z zimną wodą, cytryną i kilkoma liśćmi świeżej mięty.

W sumie, to chyba powinien był kupić piwo również ostatniemu siedzącemu przy stoliku mężczyźnie, ale jemu nie był nic winien. Co najwyżej obecną niezręczność, ale z tym uczuciem Jace był zaznajomiony aż za dobrze.

- To jak? - spytał Zazy stojąc przy stoliku - Jest ok? -

 
psionik jest offline  
Stary 24-05-2018, 15:02   #20
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Służba nie drużba...
Zapłata co prawda nie była zbyt wielka, ale w Phaendar przysługi się liczyły, a każdy miał dobrą pamięć, chociaż nieco wybiórczą - większość zwykle lepiej pamiętała to, że na niego krzywo spojrzałeś, niż to, że pomogłeś wtargać do piwnicy wór mąki.

Gdy wreszcie dzień się skończył, Rathan czuł sie już nieco zmęczony. Łążenie po targu i pilnowanie, by nikt nikomu nie rzucił się do gardła było dość nużące, bo okazji do awantur było co niemiara - każde targowanie mogło się przerodzić w kłótnię, a ta w bójkę... co Rathan pamiętał ze Święta Targu, jaki miał miejsce przed dwoma laty. Ale wtedy nie do niego należało pilnowanie porządku. W zeszłym roku Święto go ominęło, czego zresztą wcale nie żałował. Bywał w wielkim świecie i żadne lokalne zabawy nie mogły dać tego, co przeżył i widział gdzie indziej na własne oczy.
No ale dzięki temu trwającemu cały dzień włóczeniu się po targu znalazł się w gronie tych, co wieczór mieli spędzić w Korzeniu.

Piwo (chłodne), po dachem - to było coś miłego.
Na szczęście było jeszcze parę wolnych miejsc, w tym przy stole, przy którym rozsiedli się Yastra i Jace. Jednak nim Rathan, który wpierw zaminił kilka słów z Aubrin, zdążył usiąść, Jace zerwał się, jakby coś go użarło w zadek, i, obładowany kuflami z piwem, pospieszył do stolika zajętego przez najbardziej nietypowych gości gospody.

- I jak tam wrażenia po dniu spędzonym na pilnowaniu porządku? - spytał Rathan, siadając obok elfki i stawiając na stół kufel pełen piwa. Akurat nakrył ją na dziwnym zezowaniu na lekko uniesiony w dłoni kieliszek czerwonego wina. Albo się zamyśliła, albo nie wiedziała co ze sobą zrobić.
- Och! Wspaniale! - w jej przyjemnym dla ucha aksamitnym głosie słychać było użądlenie sarkazmu. - Nuda i spiekota. Paru idiotów robiło zamieszanie jak co roku, a Zaza znowu swoje. Pewnego dnia nie wytrzyma i zacznie wymachiwać na lewo i prawo pięściami lub bronią. A Eric będzie jej pierwszą ofiarą.
- Piękny wieczór i taki pesymizm?
- uśmiechnął się Rathan. - Słyszałem coś o tym zajściu. No, chyba każdy słyszał. O co poszło tym razem, bo tego wieść gminna nie głosi?
- Jak zwykle zdenerwowała się o kilka niewinnych słów.
- Wywróciła oczami. - Zirytowałam się! Nikt nie ma z tym problemu, tylko akurat ona!
Rathan uśmiechnął się w duchu. Yastra znana była i z talentu do dogryzania, i ze skłonności do irytowania się z byle powodu.
- Niewinnych, rozumiem... Biedna dziecko jest po prostu bardziej wrażliwe, niż inni. - Wypił łyk piwa. - Zdołałaś jej wyjaśnić, że jest w błędzie? Że nie miałaś nic złego na myśli?
- A w jakim celu?
- zaśmiała się krótko. - Myślisz, że by w ogóle posłuchała? Jej móżdżek w ogóle nie byłby w stanie tego pojąć. Słyszałam jeszcze, jak Jace coś próbował, a ta wciąż warczała jak rozjuszony pies.
- Swoją drogą... Widziałeś kiedyś zielone piwo? Albo czerwone? Chcesz takie?
- Wpatrzyła się w kufel Rathana z podejrzanym uśmieszkiem. Chyba nie tylko o ewentualną zmianę barwy jej chodziło, czego wcale nie starała się kryć.
- Podobno wielokrotne próby dają efekty - powiedział. - Jak widać, nawet miś potrafi kilka rzeczy pojąć. Zobacz, jak grzecznie siedzi. - Spojrzał w stronę stołu, gdzie siedział teraz Jace. - Zielone ziółka, czerwone wino, to i widziałem, i piłem - przeszedł do kolejnego tematu. - Ale piwo? Kiedyś ktoś wlał jakiś sok do piwa i zrobiło się, no, powiedzmy że czerwone. Ale po co komu takie?
- No jak to po co? Dla zabawy!
- odparła z szerokim uśmiechem, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie - W końcu takie typowe piwo może w końcu się zrobić nudne. Czemu nie dodać nieco urozmaicenia? A niebieskie piwo to już w ogóle niesamowite jest! Przy okazji możesz się pochwalić co to za dziwy w kuflu masz.
- Pić po to, by inni się dziwili?
- Pokręcił głową. - Trzeba pić coś, co jest smaczne, a nie oryginalne. Widziałem kiedyś gąsiorek z gorzałą, w której ktoś utopił parę skorpionów. Ponoć oryginalne w smaku…
- To na pewno przyjemność, którą się pamięta do końca życia!
- zażartowała. - Poza tym nikt nie mówił o zmianie smaku, chociaż i to da się zrobić, wiesz? Pamiętam jak pewien stary handlarz na targu mnie zaczepiał kilka lat temu, to zamieniłam smak jego piwa w wymiociny. Żebyś widział jak daleko rzygał! Ach, wspaniałe wspomnienia! Czuję się tak, jakby to było kilka dni temu.
- Wolę jednak, że tak powiem, rzeczy bardziej naturalne
- odparł Rathan. - Odpowiedni kolor, odpowiednie skojarzenia i odechce się pić. Innymi słowy - zero przyjemności. Dlatego też... lepiej nie.
- Ech, beznadziejny jesteś
- oznajmiła zawiedziona, choć trudno było powiedzieć czy to przez niego, czy przez pusty kieliszek po winie, w który wpatrywała się z ubolewaniem - Idę nieco Jet pozaczepiać.
- Przyjemności wielu
- powiedział Rathan, którego niezbyt obeszło i określenie, i porzucenie.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 24-05-2018 o 16:29.
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:27.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172