| Bycie w centrum zainteresowania było miłe, jednak psionik czuł dyskomfort zbyt dużego kontaktu z innymi. Uśmiechał się, odpowiadał na pytania, jednak nie potrafił się odnaleźć toteż z radością przyjął pojawienie się Yana i Klary. - I co siostra, kto musiał bronić honoru Belerenów? - spytał z przekąsem.
Kobieta prychnęła - Ty i te twoje czary… - nie była w stanie jednak ukryć, że pokaz zrobił na niej wrażenie.
- W tym roku lepsze niż Ty i te twoje mięśnie - uśmiechnął się szczerze. - Powiedzcie mi jak wyglądają nastroje po naradzie? Mikel wystraszył ludzi? Ilu będzie gotowych skopać tyłki hobgoblinom? - dopytywał. - Uciekanie do Podmroku albo śmierć i gwałty? Ciężko kogoś zmotywować, dając takie możliwości do wyboru - mruknął Yan, ale zanim kontynuował, przerwała mu siostra - Nie jest źle, lepiej zapamiętają mu biesiadę niż naradę - zapewniła.
Jace spojrzał najpierw na Yana szukając reakcji, później na Klarę
- Mówisz o sobie, czy o pozostałych? - nie starał się być kąśliwy, w jego głosie pobrzmiewała troska o młodszą siostrę. - W głowach im nie przeczytam, ale myślę, że jak się weźmiemy do roboty, to nikt nie będzie miał czasu myśleć, co nam grozi - Klara mówiła cicho, a Yan kiwnął głową, potwierdzając, że się z nią zgadza.
Psionik westchnął:
- A na kogo możemy liczyć, jeśli chodzi o atak na ich obozowisko? - - Ci, którzy ruszyli wtedy z nami na tamten patrol - kiedy Yan to mówił, Klara odruchowo sięgnęła do miejsca na piersi, gdzie ugodziła ją hobgoblińska strzała - na pewno będą bardziej niż chętni do ataku. Pozostałych zdolnych do walki zostawiłbym tutaj, na wszelki wypadek -
- Ośmioro licząc Was, plus nasza piątka z Sulimem to czternaścioro. - zastanawiał się ma głos - W walce bezpośredniej nie będziemy mieli szans, ale znamy te lasy, umiemy w nich żyć… mam nadzieję, że Sulim i Kharrick przyniosą dobre wiadomości. - na myśl o samobójczej misji Emi zaschło mu w gardle. Wychylił kubek spoglądając na Klarę:
- Nie martw się siostrzyczko, tym razem dopilnuje osobiście, żeby nic Ci się nie stało i zanim cokolwiek powiesz, w wygranie konkursu siłowania się na rękę też nie wierzyłaś. - pocieszył ją. Wiedział, że jak zwykle będzie próbować być najmądrzejsza, więc od razu poparł swoje zdanie argumentami liczył też, że po otarciu się o śmierć, dziewczyna podejdzie do tematu bardziej poważnie. - Dwa miesiące temu bym Cię za takie zapewnienia wyśmiała - stwierdziła z uśmiechem, po czym krótko przytuliła starszego brata. Nie potrzebował więcej jej słów czy gestów, żeby zrozumieć, co chciała mu przekazać. Czuł, że wierzy mu i ma pewność, że dotrzyma słowa. - No, koniec tych tematów na dzisiaj, jeszcze się o tym nagadamy - wtrącił się Yan, wciskając w dłoń Jace'a kubeczek z miodem pitnym - Spróbowałbyś w końcu. - Próżny wasz trud. W tych swoich ślubach abstynencji jest bardziej uparty niż ślepy i głuchy osioł - rozległ się zza ich pleców głos wiedźmy. Laura za to trzymała w dłoni kubek z trunkiem nie miała problemu z odrobiną rozluźnienienia tego wieczoru. Na jej ramieniu Gackosław pałaszował wielkiego świerszcza.
- Ciebie też miło widzieć. - uśmiechnął się do Laury oddając kubek Klarze.
- Jak mija Pierwsze Warzenie? - spytał. - Na razie ciekawie, nowe miejsce dodaje świętu pewien powiew świeżości. - Laura powiedziała wkraczając już do kręgu rodziny Belerenów. - No i oczywiście przyszłam złożyć gratulacje. W końcu jedna turę z mistrzem wygrałeś.
- Daj spokój - machnął ręką, choć było mu niewątpliwie przyjemnie słysząc uznanie z tylu ust.
- Ale dziękuję. - uśmiechnął się. - To jednak dzień Rufusa, nie chciałbym odbierać mu zasłużonych chwil. - przyglądał się wiedźmie z zainteresowaniem. - Och! Cóż za skromność. - uśmiechnęła się pod nosem dziewczyna, trącając go w bok łokciem. - Cóż jeśli takiś skromny to zapewnie nagrody też nie chcesz. - Laura zaczęła się droczyć jej intencje natomiast chłopak mógł wyczytać w myślach na powierzchni. Bardzo przyjemne myśli.
Bliźniaki spojrzały po sobie porozumiewawczo. - A co to za nagroda? Bo Rufus flaszkę już zwinął - zapytał Yan.
Jace obejrzał się na rodzeństwo speszony. Domyślał się, że będą mieli używanie, o ile niewyparzony język wiedźmy ich nie zawstydzi. Biorąc pod uwagę jednak to, że Jace był jej pierwszym partnerem, jej odpowiedź była w zasadzie nieprzewidywalna. - Z uwagi że to niespodzianka nie mogę powiedzieć...chyba że mogłabym potem pozbawić was języķów żebyście nie wygadali. - Laura spojrzała na rodzeństwo Jace'a z tym złowrogim uśmieszkiem jakby już szykowała odpowiednie zaklęcie.
Psionik zastanawiał się czy interweniować, ale ostatecznie postanowił zawierzyć losowi pozostawiając wymianę zdań swojemu rodzeństwu. ~ Cóż to Beleren, kot ukradł ci język? Żadnej riposty? Co ludzie powiedzą. ~ Pomyślała wiedźmia licząc że psionik pozwala sobie na przechwytywanie myśli. ~ Och nie, poznaj moją rodzinę. ~ w myślach chłopaka czuć było zadziorne poczucie humoru. - Uu, to poważna niespodzianka w takim razie - Yan udał przestraszonego, ale ciężko mu było ukryć uśmiech - Może zostawimy was w spokoju? - zapytała Klara, mrugając do Jace'a - Będziecie sobie mogli o tych waszych magikowych sprawach porozmawiać.
- Cóż to, boisz się o swój język? - odgryzł się siostrze. - Z wami to nigdy nie wiadomo, co zrobicie - rzuciła Klara, ukrywając uśmiech za kubkiem wina. - Widzisz jaką masz mądra siostrę? Powinieneś uważać jeszcze cię "mądrala" wysiuda z miana dziedzica. - Słowo mądrala brzmiało jak pochlebstwo.
- Ha, to będzie dzień gdy piekło zamarznie - uśmiechnął się Jace. - Będzie musiała wcześniej wygryźć Karla, a ten się trzyma kurczowo majątku.
- Yan, mogę na chwilkę? Lauro, Klaro, wybaczcie ale muszę załatwić pewną niecierpiącą zwłoki sprawę. - Jace ukłonił się lekko dziewczynom unikając dłuższego kontaktu wzrokowego z żadną z nich. - Dobra - młody Beleren ruszył za starszym bratem - Czego ci trzeba? - zapytał, kiedy odeszli kawałek. ~ Chciałbym, żebyś przypilnował Klarę, żeby nie kręciła się wokół Mikela. ~ by uniknąć ewentualnego podsłuchu, psionik zdecydował się przekazać wiadomość telepatycznie. ~ To awanturnik, który nie zagrzeje tu miejsca. ~ spojrzał poważnie na brata. Liczył, że Yan wpłynie na swoją bliźniaczkę, choć wiedział, że z uczuciem jest trudno walczyć. ~ Eeee ~ Yan potrzebował chwili, żeby przyswoić sobie komunikację telepatyczną ~ Zobaczę, ale wiesz, jaka jest Klara. Zresztą, skąd ta pewność co do Mikela? Przecież są tu jego rodzice. ~ ~ Bo spędziłem z nim trochę czasu. ~ odpowiedział poważnie. ~ Będzie odwiedzać rodziców, ale nie zostanie tu na stałe. Będzie go ciągnąć w świat za Laurą. Nie wróci dopóki nie zostanie w walce pokiereszowany w taki sposób, że nie będzie zdatny do walki. ~ Spojrzał na dziewczyny wzdychając. ~ Wiem jaka jest Klara i uprze się robiąc mi na złość, a nie o to chodzi. Jeśli zdecydujecie się opuścić okolicę, spróbować szczęścia na drodze… Wtedy miałoby to sens. W tej chwili złamie jej serce jeśli myśli o poważnym związku. ~ dodał. ~ Taa… zobaczę, co da się zrobić, a w ostateczności pogadam z Mikelem. Wam to chyba nie wychodzi. Swoją drogą, zaczynasz się robić jak tata ~ w tej myśli Jace wyczuł sympatię, ale nie miał pewności, czy Yanowi chodziło o odpowiedzialność i opiekuńczość Maxa, czy jego pewność, że wie co dla wszystkich najlepsze. ~ Nie, zostaw. ~ Jace rozważał przez chwilę trudny układ w jakim się znalazł. ~ Po prostu nie pozwól jej zrobić głupstwa. ~ położył dłoń na ramieniu młodszego brata. ~ Nie chcę stawać na drodze jej szczęścia. Jeśli wie co robi i zna konsekwencje… ~ psionik przerwał starając się dobrać słowa, choć Yan wyczuł, że jego brat w to nie wierzy ~ … jeśli coś się jej stanie załatwimy to razem. ~ w ostatnim zdaniu pobrzmiewała typowa dla ojca stanowczość nieznosząca sprzeciwu, którą Max zwykł kończyć niedzielne pogadanki.
Yan położył dłoń na ramieniu brata ~ Nie martw się o wszystko na raz. Klara jest dużą dziewczynką, a ja jej pilnuję, jak zawsze. ~ - Zawsze się będę martwił. - odpowiedział na głos psionik. - Jesteśmy rodziną. - Uśmiechnął się szczerze do brata.
Ostatnio edytowane przez psionik : 26-05-2019 o 22:58.
|