Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-05-2018, 21:21   #1
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
[D&D 3,5 możliwe +18] Zaginiona Córka

Ork nie zauważył kryjówki w pniu starego drzewa. Wraz z kilkoma towarzyszącymi mu goblinami odbił z traktu, kierując się na zachód od Szmaragdowego Strumienia miasteczka, które było celem Lagarthy. Jeszcze chwilę siedziała w ukryciu, by nie zwracać na siebie uwagi zielonoskórych. Jednak nie można całego dnia przesiedzieć w spróchniałym pniaku, minuty mijały, a ty musiałaś podjąć jakąś decyzję.
Mimo tego, iż Lagertha była strachliwym krasnoludem to wiedziała, że nie może tego tak zostawić. I tak była pośmiewiskiem całego swojego rodu, a rodzina przez palce patrzyła na jej nie-krasnoludzkie wyskoki. Czując, że będzie tego żałować, starając się być jak najbardziej cicho (pomimo słusznej masy), zaczęła skradać się i iść za ogromnym, przerażającym orkiem.
Ork minął krasnoludzicę słuszny kawał czasu temu. Zważając na jego pośpiech i ostrożność w poruszaniu się Lagerthy, nie można było nazwać jej poczynań pościgiem, a raczej powolnym tropieniem ofiary. Nie trudno było podążać tropem Orka i jego goblińskich towarzyszy. Ciężkie buciory zostawiały wyraźne ślady w leśnym runie, a szlak połamanych gałęzi był jasno zarysowany. Fakt, że było późne popołudnie jedynie ułatwiał podążanie tym szlakiem. Kobieta zeszła ze szlaku, odbijając na zachód od Szmaragdowego Strumienia, wiedziała też że od zielonoskórego dzieli ją spory kawałek. Tym bardziej zaskoczyły ją nagłe dźwięki. Z jej lewej strony dało się wyraźnie usłyszeć trzask łamanych gałęzi i pospieszny tupot, jak gdyby ktoś pędził ile sił przez las.
Lagertha niewiele myśląc rzuciła się w głąb lasu, skąd dobiegał odgłos drugiej istoty, wyjmując zza pasa swój topór.
Krasnoludzica zdążyła dobyć broni i przestąpić kilka kroków, nim krzaki zostały rozrzucone na boki przez krępą sylwetkę. Z głębi puszczy wybiegł bowiem drugi krasnolud!


Jak każdy przedstawiciel gatunku był barczysty i krępy, mierzący na oko metr trzydzieści. Gęsta ruda broda była równo przystrzyżona, a wąsy związane w warkocze opadały mu niemal do piersi, skrytej za lekką skórznią. Boki głowy mężczyzny były zgolone są na łyso, oddzielone postawionymi na sztorc płomiennymi włosami. Lewą część twarzy krasnala pokrywały tatuaże, których znaczenia Lgertha nie była wstanie zrozumieć. Były to przeplatające się ze sobą linie w krwistym kolorze, przypominające jakieś runy. Oko na pokrytej tatuażami stronie twarzy przecinała podłużna blizna, ginąca pod brodą krasnala.
Przybysz dzierżył w dłoniach dwuręczny ociekające krwią topór, a jego usta opuszczał ciężki oddech, jak gdyby dopiero przebiegł maraton. Drobinki krwi widać było na całym jego pancerzu i twarzy, jednak brak widocznych ran sugerował, że była to posoka jego wrogów. Na widok kobiety wydał z siebie ryk, unosząc bojową swój oręż. Dopiero po drugim spojrzeniu dotarło do niego, że stoi na przeciw przedstawicielki swej rasy.
- A co ma górska siostra robi w lasach?! - ryknął zdziwiony. - Nie mów, że ciebie te zielone ścierwa też dopadły?!
Krasnoludka wzdrygnęła się, ale szybko zatrzymała rękę z toporem, która już-już leciała w stronę mężczyzny. Cofnęła się, mierząc przybysza czujnym spojrzeniem.
-Rodzina zleciła mi pewną misję niecierpiącą zwłoki, gdy natknęłam się na te małe, obrzydliwe kreatury. - rzekła.- Po drodze spotkałam również ciało jednego z naszych. Musiały go zamordować zaledwie parę godzin wcześniej. westchnęła, próbując uporządkować myśli. - [i] Udało mi się zabić dwóch z nich. Postanowiłam ich śledzić i wykryć, dlaczego mordują naszych i co ich sprowadza. A ty skąd się tu wziąłeś?
- Czyli to byłaś ty! - krasnal zarechotał rubasznie, opuszczając topór, którego trzon wzbił trochę listowia w górę przy zderzeniu z ziemią. - Te zwłoki należały do mojego kompana Korna, gobliny opadły nas z zaskoczenia. Mnie złapały, on niestety postradał żywot w czasie obławy. - rudobrody spuścił wzrok, jak gdyby chciał uczcić pamięć poległego. - Trzymały mnie na polanie, myślałem że już po mnie, jednak coś odciągnęło kilku z nich. Udało mi się uwolnić i powalić pozostałych, a teraz spotykam swego bohatera z przypadku. - zarechotał znowu. - Też jesteś na łowach? Czy ten wielkolud nie ma związku z twoją misją? -zapytał, dość niezrozumiale.
-[i] Tak, to byłam ja. I również ja odciągnęłam te paskudy od ciebie - nie wiedziałam, że to tobą są tak zajęte[/] - odparła z dumą w głosie -[i] - Nie mam pojęcia, dlaczego one się tam zapuściły i czego szukają, ale pewna jestem tego, że muszę się tego dowiedzieć. Jak chcesz to możesz mi towarzyszyć - co dwie głowy to nie jedna [/] - zaproponowała Lagertha. W tym samym czasie zastanawiała się nad swoją misją, która miała ogromny wpływ na kontakty handlowe jej rodziny z miastem. -- Ale o jakiej misji ty mówisz?
- To grotołaz taki jak ty nic nie wie? - mówiąc to krasnal poprawił warkocz swej brody, po czym zza pazuchy wyciągnął zmięty pergamin. - To przez to ścierwo, pełno tu tych zielonych. - skomentował rozwijając wydobyty dokument.
Na pergaminie znajdowała się rycina przedstawiająca zakazaną mordę orka. Czarne grube warkocze opadały na jego pierś, a jedno spiczaste ucho było niemal w całości oderwane. Jak każdy zielonoskóry olbrzym miał wystające długie kły, oraz małe oczka głęboko osadzone w czaszce. Lagrtha szybko poznała w nim wizerunek stwora, którego właśnie śledziła.

Pod ryciną znajdował się krótki tekst, opisujący zadanie, którego podjął się krasnal.

Za głowę Turgota Czaszko Miazga, oraz jego dobytek, Gildia wojowników wyznacza nagrodę w wysokości 200 sztuk złota. Ork ten oskarżony jest o liczne rozboje i morderstwa, za co w mocy prawa skazuje się go na śmierć. Każdy kto spotka go na swej drodze ma pełne prawo odebrać mu jego plugawy żywot.

Pod tekstem znajdowała się oficjalna pieczęć gildii, oraz kilka inny urzędowych notatek.
- Te pustogłowe gównojady z gildii nie umieją same dać sobie z nim rady, więc potrzebni im tacy jak my, by dorwać tego zaszczanego sukinkota. - do kobiety szybko dochodziło, że pobratymiec nie lubił szczędzić słów.
Krasnoludka szybko przeanalizowała za i przeciw. Krasnolud, mimo ostrego i dosadnego języka, zdawał się szczerą personą - i najwyraźniej potrafił władać orężem. A parę sztuk złota na pewno się przyda.
- Cóż… myślę, że warto byłoby współpracować. Jak widać to po twoim druhu (niech spoczywa w spokoju), ryzykownym byłoby porywanie się na tego potwora samemu… A złotem podzielimy się po połowie. Co ty na to?
Krasnal uśmiechnął się okazując brak jednego zęba, po czym splunął gęstą śliną w dłoń. Nim Lagertha zdążyła zareagować ośliniona dłoń z plaskiem zderzyła się z jej ręką. - Stoi! - skwitował krótko, przerzucając topór przez ramię. - Tylko teraz trzeba tego bydlaka znaleźć. Trop urwał mi się jakiś kawałek temu. - mruknął. - Mów mi Thrag. - dodał jak gdyby od niechcenia.
Lagertha siłą woli powstrzymała się od wytarcia wierzchu dłoni o spodnie, nie chcąc obrazić Thraga. Również się uśmiechnęła. Zdaje się, że stwór wraz z goblinami szedł na zachód od głównego traktu. Jeżeli przyspieszymy, spokojnie ich dogonimy. Mam jeszcze zapas jedzenia i wodę w bukłaku, starczy na parę dni. - powiedziała zachęcająco. Nowa przygoda i nieznane potwory ożywiły w niej krasnoludzką naturę.
Dwójka krasnoludów ruszyła tropem orka. Lagertha co jakiś czas musiała przystanąć, by odnaleźć kolejne ślady jednak były one dla niej na tyle wyraźne, że nie mogła się zgubić. Jasnym było jednak, że ork się spieszy. Nie zdawał sobie może sprawy, że jest goniony jednak wiedział, że w lesie czai się co najmniej jeden krasnal, widać chciał oddalić się najdalej jak to tylko możliwe. Niebo zdążyło pociemnieć, a gwiazdy wyłoniły się zza chmur, nim dwójce podróżników udało się dogonić swoją niedoszłą zdobycz. Moradin im sprzyjał, gdyby nie zrównali się z orkiem, trudno byłoby go śledzić przy tak małej ilości światła. Lagerta była pewna, że Czaszko Miazg i co najmniej dwa gobliny, znajdowały się w gęstwinie niedaleko nich, zapewne próbując pod osłoną nocy uciąć sobie krótką drzemkę. Trudno było ocenić czy już spali czy nie, bowiem krasnolud nie były wystarczająco blisko by zobaczyć swą zdobycz. Mogli spróbować się podkraść, lub też wpaść do obozu, licząc że zaskoczeni wystarczy by rozgromić wroga.
Zaczekaj tu na mnie, zakradnę się do tych paskudztw i rozejrzę - mam w końcu większe doświadczenie w skradaniu się niźli ty. - zmierzyła go wzrokiem A strzelać z łuku potrafisz?
Krasnolud wytrzeszczył oczy na swoją towarzyszkę, a na jego czole wykwtiło kilka żył. - Łuk to broń tchórzy, tak samo jak chowanie dupy w zaroślach. -warknął, chwytając pewniej swój dwuręczny topór. - Słyszycie zielone ścierwa!? THRAG się nie czai po krzakach!! - ryknął pędem rzucając się w stronę gdzie zbiry szykowały swój obóz. - Czaszko miazg pokaż no swoją zasraną krzywą mordę!
Lagertha nie miała nawet czasu wyperswadować swawolnemu krasnoludowi swoją rację, pędem ruszyła za nim, wymachując wściekle krasnoludzkim toporem wojennym. Już-już szykowała się do skoku (na miarę swoich krasnoludzkich możliwości) aby rzucić się na pierwszego wroga, jaki pojawi się w zasięgu jej wzroku i toporu.
Thrag był zadziwiająco szybki jak na krasnoluda. Nim kobieta przedarła się przez zarośla, jego topór zdążył już rozłupać na pół czaszkę jednego z dwóch goblinów, obecnych na małej polance pod sporych rozmiarów dębem. Drugi mały potwór ściskał w dłoniach prostej roboty toporek, zasłaniając się nim. Na polanie brakowało jednak ich zwierzyny, wielkiego orka. To jednak szybko się zmieniło, bowiem z głośnym trzaskiem listowia i łamanych gałązek, olbrzym runął z korony drzewa nad walczącymi. Uzbrojony w wielki topór, chciał siłą rozpędu wbić go w głowę Thraga, który jednak odskoczył od spadającego Czaszko Miazga. Ork wylądował mocno na nogach, wyrywając z ziemi ostrze swej broni i z impetem uderzając trzonem topora w brodę kasnoluda, którego aż odrzuciło.
Wtedy też do walki wkroczyła wymachująca toporem Lagertha, silnym zamachem przecinając powietrze obok Turgota, który to sprawnym ruchem uniknął jej ataku. Na jego parszywej gębie pojawił się mały uśmieszek, gdy obserwował dwa kręcące się u jego stóp krasnale.
- Pół ludzie chodzą parami, by liczyć ich razem jako jednego trupa. - zarechotał szorstkim głosem.
Goblin chciał skorzystać z faktu, iż jego herszt strzelił po mordzie jednego z przedstawicieli górskiego klanu. Z dzikim piskiem uniósł swoją prymitywną broń i skoczył na Thraga. Ten jednak wyminął go bez większego trudu, z rykiem który sprawił że drobinki krwi wydobyły się z jego ust. Uderzył toporem od boku, jednak broń orka stanęła mu na drodze. Metal uderzył o metal, z brzdękiem odbijając się od wprawnego bloku Czaszko Miazga.
Krasnoludka ponowiła atak, celując w ścięgno orka i mając nadzieję, że precyzyjne cięcie spowoduje, że ork runie na ziemię.
Krasnoludy zaatakowały z dwóch stron potężnego orka. Broń Langrethy była mniejsz ai szybsza, a miejsce w które wycelowany był atak, zmusiło przeciwnika do bloku. Trzon jego topora zasłonił jego nogę, a silny ruch odepchnął kobietę parę kroków w tył. Otworzyła ona jednak drogę Thragowi, który z dzikim rykiem wziął szeroki zamach swoim toporem, na którym magicznym blaskiem zapłonęły runy. Ork widząc atak wiedział, że nie zdoła go już zablokować, dlatego zdecydował się na wymianę ciosów. Ostrza dwóch toporów przecięły powietrze, uderzając w ciała posiadaczy w tym samym momencie. Broń Czaszko Gniota, rozerwała skórznie i wgryzła się głęboko w ciało krasnoluda, zapewne uszkadzając sporo organów wewnętrznych. Thrag jednak nie puścił swej broni i z przekrwionymi od gniewu oczyma dodał jeszcze więcej siły do swego ciosu. Napierśnik orka pękł niczym szkło, a topór wgryzł się w zielone cielsko z głośnym mlaskiem, zatrzymując się dopiero w okolicach pępka. Wróg krasnoludów padł na plecy niczym ścięta kłoda, a Thrag zataczając się i klnąc pod nosem, po chwili też osunął się na ziemię. Mały goblin widząc to wszystko, pisnął głośno i rzucił się do panicznej ucieczki.
Krasnoludka widząc głęboką ranę towarzysza zaczęła rozglądać się wokół siebie przeszukując teren w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby zatamować ranę i uratować krasnoluda.
Krasnolud mocno krwawił, lecz oddychał. Widać jego gniew i adrenalina, w jakiś sposób trzymały dusze w ciele. Małe obozowiska orka nie kryło w sobie wielu skarbów. Kilka rozrzuconych sztuk mięsa, kupę liście które zapewne stanowiły leże goblina, oraz wciśnięty w pień drzewa spory worek, zapewne dobytek orkowego wojownika.
Z tlącą się ostatnią iskierką nadziei, Lagertha podbiegła do śmierdzącego worka wiedząc, że łupy orka mogą stanowić niesamowite skarby. Zaczęła grzebać w wielkim worku niemal jej wielkości.
Worek krył w sobie więcej szmat niż skarbów. Brudne posłanie, oraz szmaty które musiały być innymi ubraniami martwego orka. Kobieta przekopując się przez śmieci, wyrzucała je na leśną ściółkę, szybko opróżniając worek. Na jego dnie dostrzegła skórzany mieszek wypchanym złotymi monetami, zdobny dzwonek zupełnie nie pasujący do postaci orka zabójcy, oraz flakonik z błękitnym szklącym się płynem. Kobieta poznała w nim dość popularną miksturę uzdrawiającą słabej mocy, jednak na tyle potężną, by na pewno zatamować krwawienie. Chwyciła ją pospiesznie, dłonią uderzając o dzwonek który wydał delikatny dźwięk. Lagertha zdąrzyła się wyprostować i przestąpić krok w stronę rannego towarzysza, gdy z dna worka ponownie dobiegł ją dźwięk dzwonka.
Z dzwonka zaczęły wydobywać się tumany dymu. Rozlał się on na skrawek polany, po czym zaczął kręcić się i unosić wysoko w górę. Z biegiem czasu zaczął przypominać humanoidalny kształt, którego coraz to kolejne detale stawały się wyraźne. W końcu dym rozwiał się, rozchodząc się w każdą stronę, znikając i odkrywając...pół-elfkę.

Wzrostem przypominała ona przeciętnego człowieka, choć ponadprzeciętnej urody cera oraz nieco krótsze od elfickich spiczaste uszy natychmiast rzucały się w oczy. Była ubrana w byle jakie łachy, głównie płaty skóry przerzucone przez ramię czy związane u pasa. Nawet jej obuwie było dziełem jakiejś prostej improwizacji. Jedynie napierśnik kobiety wyglądał na wartościowy. Była to skóra zdarta z łuskowatego gada, zszyta wraz z kośćmi klatki piersiowej jakiejś bestii.
Pomimo ubioru godnego członków gildii żebrackiej, pół-elfka wydawała się dość groźna. W dłoni dzierżyła halabardę, zaś dzięki tatuażom na twarzy łatwo było wywnioskować, że wywodzi się z jakiś barbarzyńskich klanów.
Nie ruszając się z miejsca, kobieta rozejrzała się po pomieszczeniu. Zauważyła martwego orka i parę krasnoludów. Nie przejęła się umierającym przykurczem. Zamiast tego zawiesiła wzrok na kobiecie z miksturą. Wyraz twarzy barbarzyńskiej kobiety był mieszaniną zdziwienia, zmieszania, i bardzo wyraźnego zawodu.
,,Jeszcze mi tutaj jakiegoś berbecia brakuje’’ - pomyślała krasnoludka. Jednakże stwierdziła, że w tym momencie pół-elka jest mniej groźnym przeciwnikiem od głębokiej rany Thraga, rzuciła się do niego z drogocenną miksturą, podając mu ją do picia. Gdy jedną ręką poiła druha, druga sięgnęła za pazuchę po toporek. Kim u licha jesteś - zapytała.
- Kys. - opowiedziała krótko. Półelfka wciąż rozglądała się po okolicy. Widząc zwłoki Turgota splunęła na nie. - Chcesz coś? - spytała krasnoludzką kobietę.
Lagertha również nie była zachwycona spotkaniem - z mlekiem matki wpoiła w sobie niechęć do elfów, pół-elfów, goblinów, orków, ludzi - generalnie do każdej rasy która nie należała do szlachetnej rasy krasnoludów. Mój towarzysz ostro oberwał w bitwie, potrzebuję pomocy. - odparła. Starała się mówić to w miarę uprzejmym tonem. Po chwili dodała Wiem że tacy jak ty znają się na tym
- Nie...Szamani może. Myśmy czekali aż samo przejdzie. - Kys gapiła się w krasnoludkę, po czym ją olśniło. - A, bo pół-elf! Nie dorosłam z swoimi. Nie wiem co oni tam zwykle... - wzruszyła ramionami. - Mam go nieść do najbliższej wiochy? - spytała, pokazując palcem na umierającego krasnala.
Thrag z trudem wypił miksturę, kasłając przy tym kilkukrotnie. Była to niezbyt potężna mieszanka ziół i magii, która nie miała szansy całkowicie zasklepić jego rany. Wystarczyła jednak na tyle, by zatrzymać krwawienie, a magiczna moc odbudowała tkanki w krytycznych punktach.
- Pierdol się.. - jęknął krasnolud w stronę spiczastouchej. - Żaden zafajdany elf...nie będzie...mnie niósł… - dodał, podnosząc się do siadu. Krasnolud dyszał ciężko, jego oczy były lekko podkrążone. Kys znała ten stan. Zmęczenie wynikające z szału barbarzyńców odbiło się na fizycznym zdrowiu wojownika, co w połączeniu z głęboką raną sprawiało, że był ledwo żywy.
- Chyba nie mamy wyjścia, jeżeli ma przeżyć… - powiedziała krasnoludka. - Podejdziesz do nas i nam pomożesz, czy mam ci wysłać specjalne zaproszenie? burknęła w stronę Kys. Krasnolud stracił już wiele krwi i wiedziała, że muszą się spieszyć. - Możemy zbudować z tych szmat prowizoryczne nosze. - dodała.
-I nieść go pod skosem, czy mam iść na kucaka? - zakpiła z propozycji i podeszła do Tharga. Złapała krasnoluda jedną ręką i przerzuciła go przez bark jak beczkę. - To prowadź. Nie znam okolicy. - zażądała od krasnoludki.
Krasnal zabulgotał coś pod nosem, wypluwając sporo krwi z ust, która zbierała się tam przez wybity ząb. Gdy odchrząknął zachrypiał jeszcze.
- Łeb i worek tego skurwiela… za to płacą. - widać mimo ran, nie miał zamiaru zrezygnować z nagrody.
Lagertha nie spodziewała się, że ten mały konus ma tak wielką siłę. Postanowiła w czasie drogi do miasta przyjrzeć się tamtej bliżej. Jednak przed wyruszeniem w drogę odcięła łeb wielkoluda, który pokiereszował drugiego krasnoluda, schowała go do worka i zarzuciła na ramię. Jednak złoto to złoto, ważniejsze niż wszystko inne. No to w drogę, miasto jest niedaleko. Musimy się kierować ciągle na północ. zawyrokowała swoim głębokim altem.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 20:35.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172