Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-03-2019, 12:27   #261
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Imra przytaknęła słowom zaklinacza, on i Kennick mieli rację. Wojowniczka przez pewien czas nawet się udzielała w przenoszeniu barykad, ale czując pierwsze zapachy od strony kotła porzuciła to i zwyczajnie dołączyła do tieflinga w jego kulinarnych zapędach. Przystanęła obok garnca nachylając się lekko nad nim aby dojrzeć co w zasadzie Kennick pichci.
- Czy postarasz się aby to chociaż było zjadliwe?
Śledczy odwrócił się na chwilę do swojego plecaka, i wygrzebawszy z niego dwie fiolki, dodał odrobinę ich zawartości do gotującego się gulaszu. Zawartość garnka na moment wzburzyła się i zasyczała.
- Ma być przede wszystkim sycący, smak jest tutaj celem drugorzędnym, ale wciąż ważnym dla morale. Ale nie wiem, czy trafię w wyrafinowane gusta - dodał sardonicznie.
- Śmiało, spróbuj. Kto wie może poprawisz mi humor? - Tym razem Imra zdawała się być bardziej przygotowana na słowną potyczkę. Przynajmniej mentalnie. Plus miała jeszcze swoje racje żywnościowe, więc jak rogacz coś spieprzy przynajmniej tego dnia się nie pochoruje.
- Czy to oznacza, że przestaniesz wtedy oburzać się i patrzeć na innych z pogardą? -
Imra zrobiła minę jakby się zastanawiając.
- Jak nie spróbujesz to się nie dowiesz - odparła ze złośliwym uśmiechem.
- Wyzwanie, milady? - rzucił z rozbawieniem - Warunki są dla mnie raczej niesprzyjające, ale mogę się podjąć -
Półelfka zmrużyła oczy niezadowolona. Jakby to, że podjął wyzwanie wcale jej nie odpowiadało.
- Masz fory. Widziałam jak pijesz swoje własne mikstury. Przynajmniej wiem, że nas nie otrujesz.
- Skąd wiesz, które piję sam, a które wam podam? - połowę jego twarzy wciąż skrywała chusta, ale w oczach tieflinga Imra zobaczyła rozbawienie - Skąd ta nieufność, milady? -
Szlachcianka zacisnęła usta w kreskę czując nawrót irytacji.
- Nie mam zielonego pojęcia skąd mam to przeczucie, że was znam. Ani skąd ta pięcioletnia wyrwa w mojej pamięci. A jednak jakimś cudem ktoś ze m… khm jakimś cudem miałam z tobą wytrzymać? To jest tak grubymi nićmi szyte, że nawet w najdziwniejszych wymysłach pisarzy by się to nie pojawiło!
- Myślę, że współpracowaliśmy ze sobą w jakimś celu, który doprowadził nas właśnie tutaj. Kiedy tylko się wyrwiemy, mam zamiar dowiedzieć się, co to było za zlecenie, i od kogo. A co do wytrzymywania, to zapewniam Cię, milady, że w księgach można znaleźć znacznie dziwniejsze sojusze, a ja do narzekających nie należę. - Kennick puścił oko do kobiety. Domyślił się, co prawie powiedziała, ale nie miał zamiaru jej tego wypominać. Za bardzo.
Twarz Imry nabrała kolor czerwony. Z głośnym sapnięciem odwróciła się od garnca aby odejść po czym jeszcze raz zwróciła się do tieflinga.
- Ma. Być. Zjadliwe. - powiedziała zbyt szybko wskazując palcem na kocioł.
 
Asderuki jest offline  
Stary 25-03-2019, 12:33   #262
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Tiefling westchnął - wojowniczka była zdecydowanie przewrażliwiona, i to w wielu sprawach. - Czym tym razem Panią obraziłem? -
- Nie obraziłeś! - twarz kobiety spąsowiała jeszcze bardziej. - J-jesteś po prostu zbyt spostrzegawczy..!
- Czy to jakiś problem? -
Imra założyła ręce na piersi i przez moment nie odpowiadała patrząc wszędzie indziej tylko nie na detektywa.
- Za dużo zauważasz. Za dużo rozumiesz. - powiedziała w końcu.
- Uznam to za komplement - właśnie tym zarabiam na życie - ruch chusty zasugerował, że Kennick wyszczerzył wesoło zęby.
- Tylko się nie przyzwyczajaj - Imra wywróciła oczy lekko się uśmiechając -[i] No ale ja nie mam takich zdolności więc muszę włożyć trochę więcej wysiłku. Powiedz mi jeszcze raz, po co nosisz tę chustę skoro i tak używasz tych zębów?
- Oszczędzam postronnym wrażeń - gestem głowy wskazał na pozostałych ocalonych - Rogi są wystarczająco niepokojącym widokiem. W rozmowie da się je jeszcze ignorować, ale usta już trudniej, takie są odruchy -
- No tak, tak. Ewidentnie nie ułatwiam. Ale to tylko dla wrażliwych żołądków okolicznych, czy też tobie one przeszkadzają?
[i]- Urodziłem się z nimi, więc miałem dużo czasu na przyzwyczajenie się. Nie przeszkadzają mi w żadnej czynności poza dworskimi uśmiechami. Nie zrobię też nimi nikomu krzywdy, jeśli nie zechcę.[/ì]
- To… ok. Źle zadałam pytanie. Czy… ty je lubisz? Akceptujesz?
- Nieraz uratowały mi życie, szczególnie w młodości. - śledczy mówił, jednocześnie mieszając w garze - Jak już mówiłem, nie zwykłem narzekać, a korzyści są tu warte swej ceny. Najważniejsze to przekuć w atut to, czym zostajemy “obdarowani”, w naszym przypadku nietypowe pochodzenie i jego efekty.
Imra odruchowo znalazła spojrzeniem Sadima.
- Hmm. Tak, zdecydowanie nietypowe. Nie wydaje mi się abym kiedyś słyszała o tym aby diabelstwo i aasimar byli spokrewnieni. Nie wygląda byście się nie dogadywali. Pozazdroszczenia.*
- Cóż, nasza matka nie miała szczęścia do mężczyzn. A potem mieliśmy tylko siebie, więc inaczej być nie mogło.- Kennick wzruszył ramionami - Skąd to zaciekawienie? - zapytał, ale tym razem zupełnie bez ironii w głosie.
Imra ponownie rozejrzała się dookoła wyszukując tych z którymi się obudziła.
- Skoro mamy lukę w pamięci, to wypada ją jakoś uzupełnić. Poza tym ciekawa jestem co o sobie pamiętacie. Arthyn ewidentnie ma tylko jedną rzecz w pamięci. Ty zdajesz się pamiętać sporo, podejrzewam, że Sadim pewnie też. Umorli… eee… no cóż. Zdaje się być bardziej prostolinijny ode mnie, a to jest sztuką.
Śledczy prychnął.
- Ktokolwiek pozbawił nas pamìęci, musiał też zamienić miejscami umysły Umorliego i jego młotka. Poza ostatnimi latami także jest sporo luk, ale najwyraźniej ciężko zapomnieć własnego brata. Do tego raczej ogólne informacje - nie pamiętam praktycznie żadnej prowadzonej sprawy, ale wiem, że takie były i że ich akta są w biurze.
- Biuro… - Imra westchnęła ciężko. - A więc miałeś jakieś normalne życie, pracę. Myślisz, że dużo masz do przypomnienia sobie? W latach znaczy.
- Nie są to takie ciemne plamy jak ostatnie kilka lat, ale zbierze się około dziesięciu dekad, chociaż na kilku z nich niekoniecznie mi zależy -
- Dziesięć dekad..? - półelfka zrobiła minę jakby ją ktoś w brzuch uderzył. - Acha. Nieźle się trzymasz.
- Mieszana krew ma swoje zalety. Też się o tym przekonasz. -
Imra prychnęła.
- Och to na pewno. - Zmierzyła gniewnym spojrzeniem tieflinga, który uniósł w zdziwieniu brew.
- Coś nie tak? -
- Ach jak zwykle oczywiście. Ale ci tym razem oszczędzę. Mam ochotę zjeść coś ciepłego - podniosła dłoń z manierą sugerującą koniec tematu. Wyprostowana jak struna i z uniesioną głową odmaszerowała od paleniska. Kennick wzruszył ramionami i wrócił do szykowania posiłku, analizując całą rozmowę.
~Kolejny punkt zapalny - pochodzenie? Czyżby była bękartem swego rodu? A może sama nie ma pewności, czym tak naprawdę jest jej krew? Wychowano ją w wyższych sferach, ale nie chciała, lub nie potrafiła się dostosować. Pewnie dlatego wybrano dla niej karierę wojskową. No i ten latentny talent magiczny - do dalszej obserwacji~
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 26-03-2019 o 20:35.
Sindarin jest offline  
Stary 26-03-2019, 20:24   #263
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Półelfka odmaszerowała od tieflinga z niezadowoloną miną. Pokręciłą sie chwilę aż przystanęła obok krasnoluda i spojrzała na niego z góry.
- Czemu ci tak śpieszno do bitki?
- Hm? - krasnolud wydawał się zbity z tropu - Cóż… różni ludzie mają różne dary, my, krasnoludy, jesteśmy silne i wytrzymałe, służymy więc swoim bogom przy pomocy naszych mięśni. Mógłbym próbować zostać czarodziejem albo kapłanem, ale byłoby to dla mnie niezwykle trudne. Zamiast tego służę mojej boskiej patronce bijąc się z tymi, którzy obrażają ją samym swoim istnieniem. To dosyć rozsądne, musisz przyznać? Zresztą, sama jesteś silna, pewnie też poświęcasz swoje bitwy bogom, czyż nie?
- Nie. Walczę dla swojego rodu. To że ten sobie wybrał sobie za patronkę Pharasmę nie robi ze mnie świętego wojownika. - Odpowiedź półelfki jak często była ostra.
- A przynajmniej tyle pamiętam. To, że mnie wysłali do wojska. - dodała już mniej pewnie.
- Nie walczysz dla swojego boga? - Umorli był wyraźnie zdziwiony - Jak więc możesz czerpać przyjemność z bitki, skoro nie jest modlitwą, ofiarą i rytuałem? Co z radością w sercu, gdy wiesz, że nie tylko szykuje się niezła rozpierducha, ale także że uczestniczysz w niej dla wyższych celów?
Wojowniczka przez dłuższy moment patrzyłą na krasnoluda jakby ten był w istocie szaleńcem.
- Widać nie czerpię przyjemności. Kim jest twoja patronka ?
- Iomedae! - odparł krasnolud z wyraźną dumą w głosie - Jak więc rozumiesz mogę walczyć ku jej czci z prawdziwą radością. Jaka walka w jej imieniu miałaby przynieść mi wstyd? - spytał retorycznie.
- Cóż, przynajmniej tyle pamiętasz… coś jeszcze wiesz o swojej przeszłości?
Umorli milczał przez chwilę - Abolethy - odparł zranionym głosem -Zniszczyły moją rodzinną wieś. Wszystkich wybiły. To wtedy zdecydowałem, że chcę zostać paladynem i bronić słabszych. Złożyłem przysięgę, że zniszczę wszystkie abominacje. Dla zemsty. Dla honoru. Dla słabszych i dla mojej boginii. Czy konkretny powód ma znaczenie? Bo zlały mi się w jeden.
- Nie mam zielonego pojęcia czym jest Aboleth, ale moje kondolencje. - Imra wykazała się nietypową dla siebie uprzejmością. Mimo tego wzruszyłą potem ramionami.
- Jest mi wszystko jedno jaki się ma cel, czy też powód do życia. Śmierć to śmierć i przyjdzie w końcu do każdego. Zasłużenie czy nie.
-Tjaaaaa, dobrze powiedziane - Umorli splunął na podłogę z odrazą, zapewne dalej wspominając morderców swojej rodziny - To chyba dobry cel w życiu, upewnienie się, że wszyscy których zatłuczesz na to zasłużyli, nie sądzisz? Tak jak ta chora doktor, co chciała z nami paktować - powiedział.
- No… powiedzmy, że się co do niej zgodzę. Nie wiem czemu ale jak myślę o tym, że mnie te poczwary śmiały tknąć i namieszać mi w głowie to krew mi się gotuje. Nic tylko zaszlachtować te abominacje - spojrzenie kobiety na moment zaiskrzyło. - Ale nie, tak ogólnie to nigdy nie zastanawiałam się czy ten kogo zabijam zasłużył na śmierć czy nie.
-Spokojna Twoja rozczochrana, większość ludzi o tym nie myśli. Ja jestem paladynem, więc to co innego, ale inni ludzie wojny myślą najczęściej tylko o tym, by przetrwać bitwę. Jesteś taka sama jak reszta świata, zupełnie normalna - Umorli pocieszył Imrę.
Ta jednak nie wyglądała na pocieszoną, ani na taką, która potrzebowała pocieszenia.
- Masz bardzo… specyficzne podejście do wszystkiego. Nie rozumiem go, ale chyba nie muszę.
- Często to słyszę - krasnolud zdawał się kompletnie niewzruszony.
- To chyba dobrze w takim razie, że ci to nie przeszkadza. Dogadałbyś się z Kennickiem.
- Stara krasnoludzka zasada głosi, że można się dogadać z każdym, wystarczy tylko mieć parę kufli i dobry trunek.
- Nie pogardzę jak już będzie gdzie.
- Ha! Zuch dziewczyna, tak trzymać! - Umorli pochwalił swoją towarzyszkę.
- Dobra, dobra. Nie przesadzajmy. Wciąż należę do szlacheckiego rodu. Trzeba będzie po kryjomu abym wstydu reszcie nie przyniosła. Ale jesteśmy umówieni - wystawiłą do niego otwarą dłoń na znak przypieczętowania umowy. Umorli uścisnął ją, posyłając Imrze zawadiacki uśmiech.
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 26-03-2019 o 20:28.
Kaworu jest offline  
Stary 29-03-2019, 12:11   #264
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Ciężko było powiedzieć czy Imra potrzebowała dręczyć innych czy zwyczajnie miała potrzebę porozmawiać skoro i tak zamierzali czekać na następnego dnia z dalszym wyruszeniem. Kiedy już umówiła się z Umorlim na picie znów zawieruszyła się obok Kennicka i jego zupy. Tylko, że nie był sam, bo Sadim już do niego dołączył. Kiedy się zatrzymała stanęła po drugiej stronie kotła niż oni. Przyglądała się braciom przerzucając spojrzenie z jednego na drugiego w milczeniu.
Sadim próbował właśnie gotującego się gulaszu.
- Ujdzie, ale brakuje trochę soli. Nie pomyliłeś aby przepisu z tym na ogień alchemiczny? – rzucił z uśmiechem, mrugając porozumiewawczo do Imry.
- Narzekaj dalej, a naprawdę „pomylę” - mruknął tiefling, po czym odsunął się od kotła i zaczął grzebać w plecaku, pomagając sobie cienkim, chwytnym ogonem. Chwilę później udało mu się znaleźć odrobinę soli, którą niechętnie dosypał do gulaszu.
Imra aż zamrugała. Na moment otworzyła usta zastanawiając się czy na pewno chce się odzywać skoro zaraz to może doprowadzić do kolejnych przepychanek.
- Czyli nie będziemy zionąć ogniem jak to zjemy? Jesteś pewien?- zapytała Sadima z nieśmiałym uśmiechem.
- Gdyby przyprawił po swojemu, to bym teraz ledwo walczył o oddech - kapłan wyszczerzył się, a jego brat parsknął rozbawiony - Bo mięczak jesteś! Trochę pieprzu i narzekasz. Ale spokojnie, ta berbelucha delikatnego podniebienia nie uszkodzi - odparował Kennick.
- Ha, niektórzy twierdzą, że dobre żarcie piecze dwa razy! - zażartowała półelfka rozluźniając się. Żart ani nie przystoił damie, ani specjalnie do samej wojowniczki która tak się wcześniej na wszystkich boczyła.
- Masochiści - mruknął Sadim, na co Kennick uśmiechnął szeroko. A przynajmniej tego można było się domyślić po ruchu chusty i jego oczach. Poklepał brata po plecach - A widzisz, nie jestem jedyny.
Imra popatrzyła po braciach próbując zrozumieć czemu teraz jakoś tak inaczej wyglądała rozmowa. W końcu jakaś wewnętrzna potrzeba zmusiła ją by spoważnieć i krytyczniej spojrzeć na zupę.
- No dobra, my tu gadu gadu a kiedy to będzie gotowe? Przyznam się że zapachy nie dają mi spokoju.
Kennick uniósł chustę i spróbował wrzącej potrawki. Skrzywił się.
- Ujdzie. Ale nie pytaj, co jest w środku. I daj mu ostygnąć.
- Więc nie podjąłeś się wyzwania? Wyobraź sobie Sadimie, że twój brat uznał, że spróbuje poprawić mi humor jeśli to będzie zjadliwe, a nawet może smaczne. Patrząc po jego minie nie żywię jednak zbyt wielkich nadziei - pomimo swoich słów Imra i tak wyjęła miskę podstawiając ją pod garnek.
Na twarzy Sadim odmalowało się zdziwienie - Naprawdę to zrobił?! Nie sp… - urwał, smagnięty ogonem po ramieniu - Zajmij się czymś pożyteczniejszym niż paplanie - stwierdził tiefling, wciskając kapłanowi dwie miski - Porozdawaj jedzenie, przy twojej buźce będzie lepiej smakowało - po tych słowach przyjął miskę od Imry i napełnił ją gulaszem - Z pewnością nie jest to kuchnia wyższych sfer, ale od żołnierskiego wiktu raczej daleko nie odbiega. Smacznego. -
- Mhm… dzięki. Na twoje szczęście nie pamiętam co mi przyszlo jeść do tej pory. Albo na moje szczęście - spojrzenie kobiety powiodło za odchodzącym kapłanem. Na moment wdarł się do niego smutek i nuta zazdrości.
- A cholera! - zaklęła kiedy się oparzyła oczywiście zapominając o ostrzeżeniu Kennicka.
- Jak mówiłem, mieszana krew ma swoje zalety - rzucił tiefling z uśmiechem, sięgając pod kocioł i gołą dłonią wyciągając rozżarzony węgielek.
Półelfka wachlowała dłonią poparzone usta patrząc na wyczyny diabelstwa.
- Ładnie, ładnie. W sumie może być dobre na niespodziewających się przeciwników. A co Sadim potrafi?
- Wkurwić to na pewno. A z przydatnych rzeczy, to po wypiciu kwasu, który potrafi wypalić ciało do kości, dostaje tylko zgagi. A jako dzieciaki przeżywaliśmy całe zimy na ulicach bez odmrożeń.
- Rozumiem - wojowniczka nie bardzo wiedziała jak zareagować szczególnie, że była przekonana, że sama takich trudności w życiu nie musiała przeżywać. Nie umiała jednak zrozumieć tylko tego ukłucia zazdrości jak myślała o tym, że mimo wszystko bracia wciąż mieli siebie wzajemnie.
- Teraz powinno być już mniej gorące. Przydałoby się więcej naczyń do jedzenia… -
- Na raty zjedzą. Najpierw jedni potem drudzy. Jak starczy dla wszystkich będzie dobrze…- Imra zaczęła próbować gulaszu i wykrzywiła się. Raczej jadła lepsze posiłki w swoim życiu.
- Moja… mieszana krew jest jeszcze dodatkowo splamiona - wojowniczka wyraźnie niechętnie o tym mówiła. - Przez smoczą.
- A jednak - Kennick wydawał się być pod wrażeniem tej nowiny, ale bynajmniej nie wyglądał na zaskoczonego - Podejrzewałem, że dysponujesz jakimiś wrodzonymi mocami, ale nie miałem jeszcze teorii co do ich pochodzenia. A więc smocza krew… Hmm, smoki są raczej uważane za potężne i mądre istoty, więc czemu uważasz, że jesteś nią splamiona?
Imra zacisnęła usta. Wyraźnie się borykała z odpowiedzią. Gulasz zdawał się znacznie mniej przerażający niż podniesienie wzroku na tieflinga i pozwolenie sobie na szczerość.
- Ja… khm. Cóż, bo jest związana z moim ojcem. Widać niektóre matki po prostu mają pecha do mężczyzn. - nawiązała do wcześniejszych słów Kennicka. Może lepiej by było gdyby się uśmiechnęła aby obrócić to w żart. Nie potrafiła. - No i może dlatego, że mój ród o ile się nie mylę jest w pełni… elfi.
Kennick uśmiechnął się, słysząc porównanie, zaś słowa o w pełni elfim rodzie sprawiły, że prychnął rozdrażniony. “Czystość rasowa” była dla niego wyjątkowo irytującą ideologią. Nie pamiętał dokładnie, czemu, ale nietrudno było się domyślić.
- To ich problem, nie Twój. Pamiętasz, czy znałaś ojca? -
- Nie. Znaczy, nie znałam. Nie wydaje mi się aby kiedykolwiek się pojawił ponownie w życiu mojej matki. Tylko, że jej nigdy nie przeszło.
- Nie przeszło? -
Imra skrzywiła się.
- Pamiętam tylko jeden moment ze swojego życia z nią w roli głównej, a mimo to wiem, że po dwudziestu pięciu latach mojego życia ona nie zapomniała o nim i chyba ciągle za nim tęskni.
- To z pewnością nie daje powodu, by wstydzić się swego pochodzenia. No, chyba że był gorzej urodzony - tiefling nie mógł odmówić sobie drobnej złośliwości - Zgaduję, że “towarzystwo” lubiło to wypominać? -
- Nie zdziwiłabym się, ale nie pamiętam. Zrobili ze mnie członka straży rodowej więc pewnie nie wiedzieli co ze mna począć… W zasadzie powinnam się chyba dowiedzieć co się stało z moim kuzynem do którego mnie przydzielili - twarz Imry nie sugerowała aby była bardzo przejęta tym faktem. Po krótkim namyśle wzruszyła ramionami.
- Pewnie się dowiem jak cała reszta wspomnień wróci.
- Zapewne. Jeśli do wywołania amnezji nie została użyta jakaś potężna magia, powinny wystarczyć nam odpowiednie bodźce, by pobudzić nasze umysły i przywrócić wspomnienia, choć może to być stopniowe. -
Półelka nadęła policzki wypuszczając powoli powietrze.
- Nie wiem czy mi potrzebna ta pamięć. Aż tak mnie nie korci.*
- Znam to uczucie. Ale przynajmniej będziesz wiedziała, skąd wziął się ten wstyd z pochodzenia -
Imra spojrzała na tieflinga z ukosa, ale nie odpowiedziała od razu.
- Nie mówmy już o tym. Wystarczy mi świadomośc, że moja własna matka nie potrafi zdzierżyć tego, że umrę przed nią.
Kennick zamilkł na chwilę, myśląc nad odpowiedzią i odgrywając w głowie kolejne scenariusze. Mógł wyrzucić Imrze, że jest idiotką, żałować krótkiego życia, zamiast je przeżywać. Mógł próbować jej uświadomić, że ta frustracja jest efektem miłości matki do córki. Mógł złośliwie zasugerować, że da się zaaranżować inne rozwiązanie. Mógł jej wyrzucić, że tylko szuka powodów, by być obrażoną na cały świat, podczas gdy inni mają znacznie poważniejsze problemy.
- Wspominałaś, że w Twoich żyłach płonie smocza krew, tak? Istnieje duża szansa, że jej efektem będzie odziedziczenie po nich długowieczności. - powiedział w końcu. To pytanie jego zdaniem dawało najmniejszą szansę na zmarnowanie reszty gulaszu z kotła.
- Nie wiem, może. - kobieta wzruszyła ramionami. - Póki co tylko się burzy i gotuje, a ja razem z nią. Dziękuję nie mniej.
- Nie musisz dziękować. Wiem, czym jest brzemię krwi i nikomu tego nie życzę - powiedział Kennick, kiedy już otrząsnął się z zaskoczenia podziękowaniem.
Półelfka tylko uśmiechnęła się słabo i ze skinięciem głowy oddaliła. Była wdzięczna diabelstwu za słowa pocieszenia. Może nie zaczęli zbyt dobrze ponownej znajomości, ale wyglądało na to że może uda się coś jeszcze z tego ułożyć.
 
Asderuki jest offline  
Stary 29-03-2019, 13:35   #265
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Sadimowi po namyśle udało się zidentyfikować chorobę, przynajmniej z grubsza, bo nie była dobrze zbadana. Była to choroba wrodzona, potencjalnie śmiertelna, która często objawiała się ataki gorączki. W pewnych, lepszych, warunkach może udałoby się załagodzić objawy, tutaj mogli go tylko wzmacniać go i zapewniać mu dobrą opiekę.
- Ale ja chcę na zewnątrz – dziewczyna zacisnęła pięści, ale pielęgniarz dał jej kartkę papieru i ta zaczęła go układać w ptaszka.
- Trafiła tu bo była nerwowa i agresywna… ale nie wypierała świata na zewnątrz. Chłopak miał podejrzenie epilepsji, ale chciano go odesłać do domu. – tłumaczył pielęgniarz.
Wtedy weszła Mura z troską przyglądając się chłopcu. Potem podała mu kartkę papieru z rysunkiem zrobionym węglem. Ktoś inny uznał by go za wspaniały pokaz nieskrępowanej choć mrocznej wyobraźni. . Jednak Sadim zbyt dobrze znał styl kogoś, kto z absolutną dokładnością odrysowywał to co widział. I za dobrze wiedział, co one przedstawiają. Znał swe sny.

Wkrótce skończono gotowanie. Potrawa Konserwa mit kasza Und słonina” nie była może szczytem wykwintności, lecz przynajmniej była smaczna. Przeniesiono barykadę, choć niektórzy obawiali się, że coś przyjdzie z drugiej strony. Czy mają iść spać…?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
Stary 29-03-2019, 14:39   #266
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Posiłek był zjadliwy i sycący, czyli spełniał wszystkie warunki, jakie powinno spełniać jedzenie. Arthmyn nie zamierzał narzekać i zjadł wszystko, co znalazło się na jego talerzu.

- Gratulacje dla kucharza - powiedział, odkładając pusty talerz.

Co do noclegu miał swoje zdanie, którym podzielił się z innymi.

- Musimy odpocząć - powiedział - a jest nas tylu, że bez problemów możemy trzymać wzmocnione warty. Ktoś z naszej piątki plus ktoś z... tutejszych. Dwie osoby z pewnością odpowiednio wcześnie dostrzegą ewentualne niebezpieczeństwo.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-03-2019, 14:54   #267
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Umorli również zjadł z apetytem, choć rzadko kiedy przychodziło mu marudzić na jedzenie.

- Mogę mieć pierwszą wartę - powiedział na słowa Arthyma - Potem ktoś mnie zmieni, ale teraz nie czuję się jakoś bardzo śpiący.
 
Kaworu jest offline  
Stary 29-03-2019, 18:20   #268
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Imra pokręciła głową niedowierzając nadpobudliwości swojego towarzysza.
- Mogę wziąć jakąś w środku nocy. Sadimie ty jako kapłan masz jakiś konkretny moment dnia kiedy potrzebujesz się pomodlić o łaski?
 
Asderuki jest offline  
Stary 31-03-2019, 16:36   #269
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Śledczy przyjął talerz od Arthmyna, skinieniem dziękując za komplement. Pochwała zdziwiła go, ale czuł, że jest szczera.

- Nethys preferuje, by modlić się do niego wraz z nastaniem świtu - odparł kapłan na pytanie Imry - W tych warunkach dokładne wyliczenie tego raczej jest niemożliwe, ale z pewnością doceni intencje, więc wezmę ostatnią wartę -

- Wezmę psią - mruknął Kennick - Nie odmówię sobie przyjemności obudzenia cię - rzucił do młodszego brata, który nie skomentował zaczepki, wciąż zatopiony w rozmyślaniach na temat chorych dzieciaków.
 
Sindarin jest offline  
Stary 02-04-2019, 17:24   #270
 
Slan's Avatar
 
Reputacja: 1 Slan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputacjęSlan ma wspaniałą reputację
Nie wiadomo było, czy w tej krainie jest dzień lub noc. Towarzysze spali kolejno, między wartami. Wtedy przychodziły do nich SNY.
(bez zachowania kolejności spania)

Umorli siedział w obozie wędrowów, gdy podszedł do niego niski blady człowiek.
- Mój pan. Hrabia Haserton Lowls, zechciałby się z tobą widzieć – rzekł nie spuszczając przebiegłych chytrych Oczków z Umorliego.
- Nie mam czasu dla twojego hrabiego, kimkolwiek by nie był. Jestem świętym mężem oddanym dziedzice i mam misję. Świat musi zostać oczyszczony z plugastwa. – rzekł nawet nie patrząc na rozmówcę. Czy oni muszą zawsze tak komplikować proste sprawy? Ten drugi jednak się uśmiechnął.
- Hrabia to człowiek o bardzo szerokich zainteresowaniach. Wie wiele o tajemnicach, jakie skrywają głębiny ziemi i zimne gwiazdy. Ma… kontakty – mówił przybysz zacierając ręce. Teraz Umorli zainteresował się sprawą, choć niekoniecznie w sposób, w jaki ów hrabia by chciał.
- Mów dalej człowieku, z chęcią cię wysłucham – rzekł krasnolud.
- Wie co spotkało waszą rodzinę… Wiem jednak, że niektórzy z pana klanu ponoć żyją… – mężczyzna nie dokończył….
Umorli się przebudził.

Arthmyn siedział w karczmie, gdy podeszła doń kobieta o egzotycznej urodzie. Była ładna, o dosyć dziwnej fryzurze i włosach ufarbowanych w różne barwy. Był zmęczony, i nie miał dziś ochoty na towarzystwo. Nie zapytała jednak czy może się przysiąść, tylko usiadła i nieczekający na jego reakcję rzekła.
- Słyszałam, że szukasz pewnej kobiety.
Skrzywił się, pół miasta o tym wiedziało , a drugie pół właśnie się dowiadywało.
- I co w związku z tym? – zapytał opryskliwie. Dziś już swoje przeszedł i nic uzyskał, więc wątpił, czy jakaś przygodna nieznajoma będzie wiedzieć coś więcej. Pewnie zaraz zażąda zapłaty z góry. Może powinien się udać do tych dziwnych braci detektywów? Nie znał ich, ale ponoć byli skuteczni.
- Mój mocodawca, Hrabia Haserton Lowls czwarty tego imienia podziela twoje zainteresowania tą osobą , na dowód prosił, abym przekazała ci to. – postawiła na stole przedmiot, na widok którego stracił dech i się obudził.

Imra czekała w nocy w parku na człowieka, który chciał się z nią spotkać. Miejsce to wyglądało na spokojne i odludne, lecz raczej mogło być to spowodowane, że żadne podejrzane typy nie chciały się zbliżyć do kogoś takiego jak ona… Co nie znaczyło, że nie obawiała się zasadzki lub czegoś podobnego. Człowiek, który przyszedł do niej był starszym mężczyzną, odzianym w szatę z kapturem. Przywodził na pierwszy rzut oka uczonego lub maga… Kim był w istoce?
- Witam panią. Mój mistrz, hrabia Haserton Lowls czwarty noszący to miano, ponoć wasz daleki krewny, polecił mi przekazać, że chciałby się z panią spotkać. W dowód dobrej woli polecił mi spodać pani tą książkę. Są to zebrane dzieje pani rodziny, proszę. – podał jej księgę, ale nie zdążyła nawet przyjżeć się okładce, gdy się przebudziła…


Się powstrzymać. /
Kennick siedział w swym biurze pogrążony w pracy, gdy weszła ona, piękna niebieskooka blondynka o długich włosach, która bardzo kiepsko ukrywała, że jest zamożną szlachcianką. Było to tak oczywisto-stereotypowe, że aż nie mógł się powstrzymać. Uśmiechnął się Ironicznie.
- Czym mogę służyć? – zapytał. Nawet się nie wzdrygnęła, tylko usiadła na krześle i uśmiechnęła się „niewinnie”.
- Przychodzę tu… Bo przysyła mnie mój pan…. Haserton Lowls Czwarty… To ważny człowiek. Chciałby z panem porozmawiać o snach pana brata… i wielu fascynujących sprawach. – tym razem jej uśmiech pozbawiony był wszelakiej niewinności czy radości.

Sadim szedł przez miasto, które zdecydowanie za dobrze znał. Opary mgły były wszędzie. Jednak przedzierał się przez nie niepowstrzymany. O wiele większym wyzwaniem było samo miasto stawało mu naprzeciw. Miał wrażenie, że plącze nie tylko ścieżki, którymi podążał, ale wręcz jego własne myśli. Czasem miał wrażenie, że drogi, po jakich stąpał pokryte są miniaturowymi labiryntami ulic, po których kroczyły istoty niewidoczne gołym okiem. W końcu doszedł do monstrualnej fontanny znajdującej się na placu. Machina drgała niczym organ żywej istoty wypluwając z siebie cuchnącą oleistą substancję barwy niemożliwej do określenia. Pod nią siedział w kucki mężczyzna o śniadej skórze i białych włosach. Był dosyć młody, ale jego twarz i nagie od pasa w górę ciało wskazywało, że się nie oszczędzał. Jego oczy… były niezwykle podobne do tego, co strzegło przejścia.
- Widzę! Patrzę! Chcesz zobaczyć co i ja widziałem – zapytał, ale wtedy Sadim się przebudził.

Poranek był, o ile tu były jakieś poranki, względnie spokojny. Choć stan Camprego nie poprawił się zbytnio, dziecko czuło się lepiej. Cóż uczynią?
 
__________________
Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo.
Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda...
Cisza nastanie.
Awatar Rilija
Slan jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:50.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172