|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-08-2018, 22:47 | #41 |
Administrator Reputacja: 1 | Opowieść Camprego nie podziałała zbyt dobrze na nastrój Arthmyna. Ledwo pokonali, z trudem, jednego potwora, to się okazało, że na drodze do wolności czeka jeszcze wiele innych - takich samych lub jeszcze gorszych. - Skoro są potwory, które potrafią przyjmować cudzą postać - powiedział - to nie powinniśmy się rozdzielać. O tym, że w grupie byli znacznie silniejsi, niż każdy z osobna, nie warto było nawet mówić. Wszyscy to wiedzieli. Omal nie zwymiotował, gdy otwarte drzwi pokazały kolejny koszmar. Dopiero po chwili opanował się na tyle, by móc się na spokojnie rozejrzeć. - Chyba będziemy musieli się wydostać tym szybem - stwierdził. |
05-08-2018, 13:14 | #42 |
Reputacja: 1 | Umorli splunął, widząc, co znajdowało się za drzwiami. Wolał nie przechodzić tędy, ale jeśli nie było innego wyjścia, mus to mus. Bardziej martwiły go dusze zmarłych – i to, kto mógł zabić aż tylu ludzi. Uniósł swój święty symbol i zmówił krótką modlitwę za ofiary rzezi, mając nadzieję, że znajdą drogę ku światłu. Co innego mógł zrobić? - Dobra, no to co? - spytał następnie swych towarzyszy – Może ja pierwszy? Nie wiemy co jest na górze, a ja jestem dobrze opancerzony... |
06-08-2018, 21:20 | #43 |
Reputacja: 1 | Imra zamarła z przerażenia kiedy spostrzegła co znajduje się za drzwiami. |
07-08-2018, 16:09 | #44 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
08-08-2018, 20:01 | #45 |
Reputacja: 1 | Mimo obrzydzenia grupa weszła na stos. Ślizgali się po rozkładającej się skórze. Słyszeli chrupot pękających pod ich stopami. Trupi jad wypływał z nabrzmiałych ciał. Przeczołgiwanie się przez szyb także nie było dla nich łatwe, czuli jakby zaraz wąskie kamienne ściany miały się wokół nich zamknąć lud rozgnieść ich aby dołączyli do stosu trupów na dole. Tylko umarli czuł się w tunelu dobrze… wręcz jak w domu, który utracił. Czy szukał go przez ostatnie pięć lat, czy też dał za wygraną i szukał zapomnienia w walce ze złem. Kennick też nieco lepiej znosił ciasnotę i mrok, choć dziwna dziwny zapach jaki czuł gdy zbliżał się do wyjścia coraz bardziej go niepokoił jako chemika. W końcu jednak jedno po drugim wydostali się na zewnątrz. Znaleźli się na przestronnym podwórzu, niewielkim ogrodzie, po którym pacjenci mogli sobie spacerować . Wyglądał na nieco zaniedbany, tu i ówdzie rosły chwasty, jeden krzak był całkiem uschnięty, ale raczej nie był zdewastowany. Wokół podwórza pod murami szpitala biegła ścieżka z luźno osadzonych kamieni. Nawet stąd mogli dostrzec, że z pierwszego piętra zostało niewiele, poza rumowiskiem. Widzieli tylko dwoje drzwi, jedne prowadziły do wnętrza szpitala, a drugie do niewielkiej przybudówki. Kennick zobaczył w błocie ślady jakby po wleczeniu ciał. Z nieba ponad nimi lały się strugi deszczu, ciepłego, a nawet gorącego. Do tego wydawał się on roztaczać dziwny zapach, słony i nieprzyjemny. Kennick mimo swej wiedzy nie potrafił rozpoznać tego odoru, co było bardzo niepokojące… Imra nagle przypomniała sobie scenę jak matka, po wyjściu pewnego gościa, który nie wywarł na nikim dobrego wrażenia, szeptem powiedziała do siebie ”Poznacie ich po zapachu”. Nieboskłon, pokryty ciężką warstwą chmur barwy zgniłożótej, co i rusz przecinały błyskawice. Mimo ulewy wokół unosiły się kłęby żółtej mgły. Nagle zerwał silny wiatr, prawdziwa wichura. - Jesteśmy niedaleko sanktuarium… Kaplicy. O ile jeszcze jest - rzekł Campre Tymczasem Arthmyn usłyszał w zawodzeniu bardzo cichy głos mówiący - Syn... Syn marnotrawny...
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija Ostatnio edytowane przez Slan : 09-08-2018 o 20:12. |
12-08-2018, 15:35 | #46 |
Administrator Reputacja: 1 | Arthmyn szedł, szedł, szedł... Godzinami, jak mu się zdawało, przedzierał się przez zasłany truposzami szyb. Miejscami nawet zastanawiał się, czy nie lepiej byłoby zawrócić. I może by to i zrobił, gdyby nie fakt, iż nie szedł jako ostatni. Gdy wreszcie wydostał sie na powierzchnię, to w pierwszym momencie nie mógł uwierzyć własnym oczom. I nie przeszkadzało mu ani dziwne niebo, ani też lejąca się z tego nieba woda o paskudnym zapachu. Dopiero po chwili doszedł do wniosku, że jednak lepiej by było znaleźć się pod jakimś dachem. - Chodźmy do tej kaplicy - zaproponował. A potem rozejrzał się dokoła, usiłując dostrzec osobę, która zarzucała mu bycie synem marnotrawnym. "W tyłek się pocałuj", pomyślał pod adresem tamtego kłamcy. |
13-08-2018, 11:00 | #47 |
Reputacja: 1 | Imra przechodząc przez szyb mamrotała na okrągło pod nosem. |
13-08-2018, 13:39 | #48 |
Reputacja: 1 | Umorli wspinał się powolutku. W przeciwieństwie do towarzyszy wąski szyb nie przeszkadzał mu – był wszak krasnoludem i nie przez takie ciasnoty przyszło mu się przeciskać w podziemiach. Po prawdzie, tunel przypominał mu o rodzinnych stronach, co sprawiało, że stał się nostalgiczny i melancholijny. Czy kiedykolwiek znów będzie miał prawdziwy dom, rodzinę i przyjaciół, czy będzie się błąkał po świecie walcząc z okropnościami, które mu ów dom odebrały? Był wśród przyjaciół. Tu i teraz. Miał przy sobie ludzi, których znał (chyba?) i którym na nim zależało. Czy to się w ogóle nie liczyło? Na jego ustach zagościł leciutki uśmieszek, gdy kontynuował wspinaczkę. Wyjście na powierzchnię z pewnością nie było tym, czego się spodziewał. Ciepły deszcz? Żółte chmuro-mgły? I jeszcze ten dziwny zapach… oj, Umorliemu się tu nie podobało. - Kaplica? - spytał, rozglądając się po przyjaciołach – Możemy tam pójść. Nawet doppelgangery nie odważyłyby się sprofanować takiego świętego miejsca… prawda? |
14-08-2018, 20:28 | #49 |
Reputacja: 1 | Kennick ruszył ku drzwiom prowadzącym do szpitala W środku panowała ciemność. Znalazł się w poprzek długiego korytarza szerokiego na trzy metry, który na prawo od niego biegł e mr9k. Naprzeciw Kennicka znajdowały dwie pary drzwi, teraz zamkniętych. Najciekawsze jednak znajdowało się na lewo. By to zagradzająca cały korytarz barykada z porąbanych mebli, z pomiędzy których dochodziło przytłumione światło. Zobaczył cienie jakiś postaci, i usłyszał ciche nucenie jakiejś ludowej piosenki. Gdy niezaważony wrócił do towarzyszy i powiedział co widział. Campre skinął głową i rzekł uradowany. - Tak, to moi i za barykadą znajduje się kaplica, biblioteka i takie tam. Na pewno będą szczęśliwi, gdy mnie zobaczą! – ruszył ku drzwiom.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
15-08-2018, 18:04 | #50 |
Reputacja: 1 | Umorli ruszył za Camprem, w ręce trzymając swój młot bojowy. Miał nadzieję, że w kaplicy znajdzie ukojenie i innych ocalałych, ale gdyby tak nie było (a jakiś wredny głosik z tyłu głowy podpowiadał mu, że może tak nie być) był gotów do bitki. |