|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
08-04-2020, 12:36 | #561 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
08-04-2020, 13:57 | #562 |
Reputacja: 1 | - Po to lina Kennicku. Aby przyciągnąć skrzydlatego do siebie zamiast bać się że nas przypadkowo porwie. Zgłosiłabym się nawet na ochotnika gdyby nie to, że wraz z Umorlim mamy raczej najwięcej krzepy i lepiej abyśmy my trzymali linę. |
08-04-2020, 17:05 | #563 |
Reputacja: 1 | - Niestety, nie mam liny - Umorli chciał przeklnąć pod nosem, ale ostatecznie się powstrzymał - mam jednak sporo racji żywnościowych, może na nie złapiemy potwora? - spytał z nadzieją w głosie - Jak znajdziemy linę i hak, oczywiście... |
11-04-2020, 20:39 | #564 |
Reputacja: 1 | Drużyna z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku udała pomieszczenia gdzie spali pozostali pacjenci oddani Zandalusowi i bez problemu uzyskała swój kącik, a wszyscy patrzyli na nich z mieszanką podziwu i zgrozy. Potem zapadli w sen. Umorli patrzył na ubranych w odświętne szaty kultystów, którzy po cichu skandowali bluźnierczy psalm ku chwale jego pana. Uśmiechnął się i zacisnął dłonie ubrane w rękawce z ludzkiej skóry i odwrócił się by spojrzeć na skazańców, wyznawców słabych i dobrotliwych bóstw jak Asmodeusz czy Lamaszutu. Byli tam też jego dawni towarzysze: Imra, Sadim i reszta. Ruszył dłonią i jego ulubiny sługa, potworny człowiek w łachmanach podpalił stosy. Imra szła przez pole bitwy, a za nią maszerowały hordy sług jej władcy. Wielki sojusz wszystkich krain jaki się zebrał aby powstrzymać armię abominacji nie był w stanie stawić czoła jej groteskowym legionom. Każdy kto stawił jej czoła ginął w kałuży krwi ze straszną świadomością, że jego dusza zostanie pochłonięta przez jej wiecznie głodne ostrze. Taki los spotykał królów i książęta, a nawet jwj dawnych towarzyszy, Umorliego, Arthmyna, Kennicka… Jej przyboczny, Człowiek e łachmanach zdzierał wszystkim twarze na monstrualny płaszcz, jak przywdzieje. Arthmyn dosiadał straszliwie wypaczonego smoka, którego płomienie niemożliwej do określenia barwy pochłaniały mieszkańców i obrońców, nie dając im jednak łaski śmierci, tylko zmieniając ich w monstra godne koszmarów mrożących krew w żyłach piekielnych książąt. Recytował bluźniercze zaklęcia przyzywając nieopisywalne potwory. Dowodził nimi jego sługa, człowiek w łachmanach. W każdej sekundzie słyszał krzyki dusz jego dawnych towarzyszy, który dusze błagały o nicość uwięzione w klejnotach mocy. Kennick metodycznie podpisywał wyroki na niewiernych i heretyków. Była to niezwykle mozolna praca, bowiem lista tego, co trzeba było uczynić każdemu z nich była długa i skomplikowana. Słyszał też piękną muzykę krzyków przesłuchiwanych, którzy mówili wszystko co chciano od nich usłyszeć. Właściwie owe przesłuchania nie były wcale konieczne, ale radowały jego pana. Człowiek w łachmanach, jego ulubiony sługa, człowiek w łachmanach, który nadzorował przesłuchania. Odwrócił się i zobaczył strzępy mięsa, które niegdyś były jego towarzyszami, Umorlim, Imrą czy jego bratem Sadimem. Sadim prowadził ceremonię przywołania, która miała zakończyć obecną erę wszechświata. Gwiazdy były w porządku, a przedwieczni budzili się aby objąć we władanie ten świat. Tysiące, dziesiątki tysięcy wyznawców śpiewało mroczne opętańcze psalmy, a krew setek ofiar spływała po ołtarzu. Rytualny sztylet trzymał w rę człowiek w łachmanach. Tarcza-Kowdło jego pana. Jego dawnym towarzyszom nie dano łaski łatwej śmierci, mieli stać świadkami nadejścia, a ich dusze przez wieczność miały być trawione. Obudzili się pośród dawnej apatii personelu i byłych pracowników, choć słyszeli podniecone szepty o nadchodzącym ataku na heretyków.
__________________ Myśl tysiąckrotna to tysiąckroć powtórzone kłamstwo. Myśl jednokrotna, to niewypowiedziana prawda... Cisza nastanie. Awatar Rilija |
17-04-2020, 16:13 | #565 |
Reputacja: 1 | Ciągłe spojrzenia drażniły Imrę. Choć miała wrażenie, że w wojsku nie miała za wiele prywatności teraz coś w niej się skręcało. W końcu poddała się swojej własnej ciekawości. Rozdziała się ze zbroi i odwróciła się tyłem do pozostałych. - Nie chce mi się czekać aż łuski mnie bardziej porosną. Co to za tatuaż? - mówiąc to podsunęła koszulę na plecach na tyle na ile mogła nie obnażając się. Nie była jednak na tyle rozciągnięta, koszula wciąż zasłaniała część. To co jednak było widać było dość skomplikowanym wzorem. Widać było kawałek wężowych ogonów owijających się wokół jakiegoś patyka. - I co? Co to jest? Kennick podszedł i delikatnie uniósł tył koszuli, by przyjrzeć się dokładnie. Przez moment stał za plecami kobiety, wydając dźwięki, jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał. - Hmm, wygląda to na… nie… chyba kobolda? Zz.. bagietką w łapie? Ujeżdżającego kurczaka? - stwierdził niepewnie. - Co? - Imra zmarszczyła brwi. - Czyżbym przegrała jakiś zakład? Na Pharasmę… w wojsku to możliwe. - Musiałaś mieć kolegów z poczuciem humoru - powiedział zupełnie poważnie Kennick - Jeśli wytrzymasz tak chwilę, zrobię szkic i będziesz mogła zobaczyć, o ile się odważysz. - Aaa… poczekam, ale nie za długo! Nie mam ochoty świecić… łuskami. - Nie masz się czego wstydzić… - mruknął śledczy, sięgając po przybory do pisania. Zajęło to kolejną chwilę, aż w końcu stanął przed Imrą i podał jej złożoną na pół kartkę - Proszę, jeśli jesteś tego pewna. - Dawaj - kobieta zabrała kartkę i w końcu opuściła koszulę czując pewną ulgę. Spojrzała na kartkę widząc coś zupełnie innego niż wcześniej opisał Kennick. [media]https://i.pinimg.com/564x/0b/60/4e/0b604e1be009165f1669acfa8a0ea17f.jpg[/media] - Wrobiłeś mnie! - spojrzała na niego oburzona dając mu kuksańca.- Jaśnie Pani wybaczy, ale ciężko się było powstrzymać - tiefling nie powstrzymywał już rozbawienia - Poznajesz ten symbol? Imra naburmuszyła się jeszcze bardziej wydając z siebie gniewny warkot. - Diabelski pomiot, zachciało mu się żartować - burknęła wracając uwagą do rysunku. - Dwa smoki i róża… hm… to mógł być znak mojego oddziału. Nie wiem, niebieski by mógł się zgadzać ze mną, ale czarny? Do tego ta czarna róża? Ktoś pojechał z fantazją. Nie zdziwiłabym się jakbym to ja była.- ostatnie dodała cicho i z pewnym zażenowaniem. Podobał jej się ten tatuaż. Miał w sobie nutę romantyzmu. Do tego sugerował jakąś jedność i lojalność. Oczywiście to Imra tak interpretowała. Zapatrzyła się na kartkę z rysunkiem a jej mina złagodniała. - Nie umiem powiedzieć czy moje domysły są słuszne, ale czuję się z tym jakoś głębiej związana. - NIc dziwnego, nie wydajesz się osobą, która zrobiłaby sobie tatuaż pod wpływem impulsu. Rzucić się na wrogów z gołymi rękami prędzej, ale permanentnie zdobić ciało już nie tak szybko - stwierdził Kennick lekko nieobecnym głosem - A może to ma związek z twoim rodem? - Nie - Imra odpowiedziała zbyt szybko składając kartkę. - Nawet nie chce o tym myśleć… Raczej nie jest to coś co bym chciała mieć wytatuowane a nie sądzę aby rodzina wymusiła coś takiego. Nie mieliśmy chyba w zwyczaju brukać swojej skóry takimi rysunkami. - Kto powiedział o brukaniu? To wygląda na dzieło artysty. - Ale to tatuaż. Zarezerwowane dla niższych klas lub wręcz przestępców. Nie wiedziałeś? - kobieta spojrzała wymownie. - W tych stronach może tak, ale świat nie ogranicza się do naszego skrawka lądu. W odleglejszych krainach mogą być nie tylko źródłem dumy, ale też symbolem wysokiej pozycji czy talentów. - Tak tłumacząc można by powiedzieć, że to co tutaj się dzieje jest w porządku bo taką mają kulturę. - półelfka prychnęła. - Mając taką obszerną wiedzę łatwo zapomnieć co jest tu i teraz. O tym co ważne. Zostawmy to na teraz. Ani to miejsce ani czas rozważać o takich rzeczach. To mówiąc Imra zaczęła ostentacyjnie szykować swoje posłanie ucinając rozmowę. Na moment znów zadzierała nosa unosząc się swoją niesprecyzowaną dumą. Była jednak skołowana. Nie rozumiała pochodzenia tatuażu. Zrobiła to na złość swojej rodzinie? Z lojalności do swojego oddziału? Miało to jakieś głębsze znaczenie? Pamiętała skrawki ze swojego życia i to co do niej powróciło wciąż nie tłumaczyło jak się znaleźli w tym miejscu, jak się poznali, czy mogą sobie wzajemnie ufać. Kobietę jednak drążyła straszliwa pustka jak i nieodgadniony gniew. Czuła się samotna i chciała zaznać bliskości. Jednocześnie to miejsce wzbudzało w niej ciarki. WIEDZIAŁA, że coś im tu zrobiono, coś JEJ zrobiono. A jak sama powiedziała wcześniej "nikt nie tyka smoka". Na złość sobie i swoim kłócącym się odczuciom przysunęła się najbliżej bliźniaków i pozostałych drużynników. Zarówno dla bezpieczeństwa jak i bliskości. Położyła bułat w zasięgu ręki i w końcu zasnęła. Obudziła się trzymając mocno za swoje ostrze. To był koszmar. Choć czuła siłę i potęgę która współgrała z jej smoczą naturą cała ta scena jej nie pasowała. Po co zabijać swoich towarzyszy? Po co podbijać cały świat? Więzić dusze? Mimowolnie spojrzała na zaciśnięta dłoń. Momentalnie ją puściła widząc, że nie dzierży ostrza, a ogon Kennicka. Ten jednak żył i nie został odarty z twarzy. Niewiele myśląc złapała rogacza mocno go do siebie przytulając. Do dłuższej chwili odpuściła ciągle blada od horrorów jakie widziała w swoim śnie. - P-przepraszam... Miałam koszmar... z-zabiłam cię w nim... was wszystkich... To... Ja... cieszę się, że to jednak był tylko sen. |
17-04-2020, 19:20 | #566 |
Administrator Reputacja: 1 | Kennick dość długo męczył się z rysowaniem, więc Arthmyn miał dosyć czasu, by zapoznać się z tatuażem, znajdującym się na plecach Imry. I nie dało się ukryć - rysunek był wysokiej klasy i w niczym nie przypominał tego, co mówił śledczy. Na szczęście na sam koniec Kennick wyprowadził Imrę z błędu. Dowcip nie był najwyższych lotów i Kennick miał szczęście, że nie dostał po rogatym łbie. * * * Noc jest po to, by odpocząć. Przynajmniej teoretycznie, bowiem sen, jaki nawiedził Arthmyna, był zdecydowanie męczący. I bardzo niepokojący. Na tyle niepokojący, że zaklinacz miał nadzieję, iż sen ten nigdy się nie spełni. - Też śniły mi się jakieś koszmary - przyznał. - A wasz los był gorszy, niż śmierć - dodał. W szczegóły jednak się nie wdawał. |
19-04-2020, 21:12 | #567 |
Reputacja: 1 | Umorli zbudził się gwałtownie. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że to był tylko sen, a nie rzeczywistość. Zamrugał parę razy i przesunął dłonią po swoich włosach, biorąc parę głębszych wdechów. - Stos - powiedział do swych towarzyszy - Spaliłem Was wszystkich. W tym śnie. Bogowie, nienawidzę tego miejsca. Chcę krasnoludzkie piwo. |
19-04-2020, 21:23 | #568 |
Reputacja: 1 | - Jak stąd wyjdziemy to ci nawet jedno postawie. Tylko wyjdźmy stąd... uch, najgorsze było w tym śnie to, że mój wierny pomocnik zbierał te zdarte twarze aby je pozszywać w płaszcz. Co za chora wizja..! - kobieta schowała twarz w dłoniach drżąc na samo wspomnienie. |
19-04-2020, 22:14 | #569 |
DeDeczki i PFy Reputacja: 1 |
|
20-04-2020, 21:37 | #570 |
Reputacja: 1 | - Tak, zapewne masz rację. Co robimy z tym atakiem na drugi obóz? Co robimy z tym duchem? - kobieta spojrzała na pozostałych. - Wypadałoby ostrzec Klaczkę i jeśli trzeba stanąć w ich obronie. Czy Od razu szukamy tego przywódcy żółtych? - Imra zbliżyła się do pozostałych i ściszyła głos. Wolała aby "tutejsi" nie zwęszyli ich szytego grubymi nićmi podstępu. |