Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-09-2018, 19:09   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Drowka rozejrzała się po pokoju.
- Przytulnie tu - stwierdziła i zaczęła zdejmować swoją zbroję, po chwili zostając w zwykłych ubraniach. Odłożyła swój sprzęt na jedną z szafek i usiadła na brzegu łóżka.
- To co? Idziemy spać? - uśmiechnęła się do zaklinacza.
- Przed kolacją i bez kąpieli? - zażartował Bran, który w międzyczasie zdążył powiesić swój płaszcz i zasłonić zasłony. Sprawdził jakość łóżka. - Dbają tu o gości - przyznał.
- Ano… - Arletta przytaknęła przyciskając materac łóżka ręką. - Dosyć miękko. A co do kolacji, to najwyraźniej nie byliśmy tak mądrzy jak nasz młodszy kolega. - Zaśmiała się.
- Nie samym jedzeniem się żyje. - Bran się uśmiechnął. - A jak przypadkiem zgłodniejemy, to odwiedzę kuchnię. Trochę odpoczynku nam się przyda.
Zaczął się rozbierać.
Elfka przez chwilę przyglądała się chłopakowi po czym uśmiechnęła się zadziornie.
- Rozumiem, że jeśli chodzi o tą kolację, to w tej chwili bardziej głodny jesteś wrażeń? - spytała ściągając swoją koszulę.
- Mądrość nakazuje przyziemne rzeczy odłożyć na później. - Bran zatrzymał wzrok na widoku, jaki się przed nim odsłonił. A było na co popatrzeć, bo chociaż Arletta była szczupła, to niektórym jej walorom nie można było nic zarzucić.
Dziewczyna wstała z łóżka i podeszła do chłopaka. Przywarła nagą piersią do jego torsu i ujęła jego twarz w dłonie.
- Jesteś tego w stu procentach pewien? - spytała z tym samym uśmiechem, którym obdarzyła go przed chwilą.
- To chyba powinno być moje pytanie - odparł półżartem, spoglądając jej w oczy.
- Tak? - spytała. - No to zobacz, wyręczyłam cię. - Zaśmiała się. - Poza tym… To nie była odpowiedź na moje pytanie - dodała, przejeżdżając opuszkami palców po jego wargach.
- Jak widać nie uciekłem najbliższym oknem - odparł, po czym ujął jej dłoń, by ucałować jej palce.
- Rozumiem, że brak zaprzeczenia jest cichym zezwoleniem? - spytała, po czym odsunęła i usiadła na łóżku. - Bo jeśli tak, to aż żal nie skorzystać. - Zaśmiała się i wykonała ręką gest którym zapraszała chłopaka by do niej przyszedł.
- Pomóc ci w pozbyciu się reszty...? - Zawiesił głos. Równocześnie skorzystał z zaproszenia, siadając obok niej.
- Jeśli masz na to ochotę, to chętnie skorzystam z twej pomocy - odpowiedziała obejmując go.
Odpowiedział uściskiem, po czym spojrzał na dziewczynę, jakby oceniał skalę problemu, z jakim przyjdzie mu się zmierzyć.
- Zawsze chętnie ci pomogę - zapewnił, po czym spytał spytał: - Zechcesz na moment wstać?
Dziewczyna wstała bez słowa uśmiechając się do Brana.
A ten przyklęknął i zaczął rozpinać pas i rozwiązywać troszkę spodni.
Kiedy zaklinacz uporał się z jej spodniami, Arletta szarpnęła chłopaka przewracając się z nim na łóżko. Kiedy znalazł się nad nią powiedziała niewinnym głosem.
- Ups… niezdara ze mnie.
- Nigdy bym nie przypuszczał...
- odpowiedział. W jego głosie nie było jednak nawet śladu niezadowolenia. - Ale nie narzekam - dodał, po czym musnął wargami płatek jej ucha.
Drowka zadrżała czując dotyk ust zaklinacza. Sama zaczęła pieścić dłońmi jego plecy i muskać delikatnie ustami jego szyję.
Bran, znajdujący się na pozór w korzystniejszej pozycji, miał jednak nieco mniejsze pole do popisu, ale starał się jak mógł. Oparł się na łokciu, by nie przygniatać zbytnio dziewczyny. Raz jeszcze skubnął jej ucho, a dłonią zajął się jedną z jej piersi.
Elfka odchyliła głowę i przygryzła swoją dolną wargę oddając się pieszczotom Brana, jednocześnie odbywając wędrówki swymi dłońmi po jego ciele.
Zaklinacz, z nieznanych dziewczynie powodów, zmienił obszar działania. Przesunął się nieco, po czym leciutko polizał szczyt kształtnej piersi drowki.
Łotrzyca stęknęła cicho, przyciskając chłopaka mocniej do swych piersi.
- Ty łobuzie… - wyszeptała zatapiając palce w jego włosach.
Brzmiało to raczej jak komplement, a nie krytyka, więc Bran bez wyrzutów sumienia kontynuował zajmowanie się biustem dziewczyny, a jego dłoń przesunęła się wzdłuż boku Arletty, wędrując w stronę jej zgrabnego tyłeczka.
Ta odciągnęła dłońmi jego twarz od swych piersi i wpiła swoje wargi w jego wpychając mu język do ust. Po dłuższej chwili oderwała swą twarz od jego. Spojrzała na niego, a jej oczy dosłownie płonęły. Przysunęła usta do jego ucha i szepnęła.
- No dalej, nie krępuj się.
Nie zamierzał. Nie oznaczało to jednak natychmiastowego przejścia do finału. Dłoń zaklinacza zmieniła nieco kierunek wędrówki, a palce, miast badać krzywizny pośladka, zawędrowały na przeciwną stronę, by zająć się wnętrzem ud.
Elfka wbiła paznokcie w materac zaciskając kurczowo dłonie, a jej ciało wyprężyło się w łuk pod wpływem poczynań pół-elfa.
- Nie... do końca o to… mi chodziło - wydyszała. - Ale nie narzekam. - Sięgnęła jedną ręką do jego twarzy i pogłaskała jego policzek zewnętrzną stroną dłoni.
Bran również nie narzekał, ale wiedział, że co za dużo. Gdyby sprawił dziewczynie za dużo przyjemności, mogłoby się okazać, że sam zostanie, można by rzec, na lodzie. Skorzystał więc z zaproszenia i wsunął się oczekujące na niego wnętrze.
Arletta westchnęła głośno z rozkoszy i wpiła się palcami w plecy chłopaka. Po chwili jej dłonie powędrowały w kierunku jego pośladków.
Przyjemność Brana była co najmniej tak samo duża, lecz on nie okazywał jej tak głośno. Przytulił się mocniej do dziewczyny, równocześnie kontynuując działanie, które miało doprowadzić oboje do zadowalającego obie strony finału.
Elfka, która powoli przestawała panować nad swymi emocjami, mocno wtuliła głowę w Brana, by zdusić wydawane przez siebie dźwięki. Jej dłonie wróciły z powrotem na ramiona pół-elfa wbijając się w nie dość mocno, a jej nogi oplotły jego biodra.
Bran nie ukrywał przed samym sobą, że jest blisko finału. Zagryzł więc wargi, usiłując zmniejszyć pożądanie i opóźnić chwilę, gdy przekroczy granicę, zza której nie można było już wrócić. Zwolnił nieco tempo, nie chcąc wyprzedzić dziewczyny i, chrońcie bogowie, pozostawić jej niezaspokojonej.
Drowka coraz bardziej poddawała się opanowujących ją rozkoszy i podnieceniu. Coraz trudniej było jej się opanować, a jej paznokcie coraz mocniej zaciskały się na barkach zaklinacza, być może powodując nawet jakiś ból, jednak w tej chwili jakaś egoistyczna część elfki kazała jej skupić się w pierwszej kolejności na zaspokojeniu swojego pragnienia. Jej ciało wyginało się niczym wąż, a jej westchnienia stawały się coraz głośniejsze, być może zbyt głośne, jednak ona nie potrafiła już tego kontrolować. Po chwili jej wygięte w łuk ciało opadło pod zaklinaczem, a jej pierś unosiła się od jej ciężkiego oddechu. Nogi, którymi przed chwilą go oplatała opadły bezwładnie na łóżko, a jej ręce zsunęły się z jego barku na jej pierś jak gdyby chciała w ten sposób uspokoić swój oddech.
Skupiony na całkiem innej części swego ciała Bran niemal nie czuł wbijających się w jego plecy paznokci. W końcu jednak resztki opanowania zniknęły. Zaklinacz pchnął po raz ostatni, a potem poczuł, jak ogarnia go obezwładniając rozkosz.
- Arlette... - wyszeptał jej do ucha, opadając bez sił na jej ciało.
Elfka obdarzyła zaklinacza zmęczonym uśmiechem i wtuliła się w niego.
- Dziękuję… - odszepnęła.
- To chyba ja... bardziej... - odparł równie cicho. - Jesteś cudowna... - dodał.
Nie wypuszczając dziewczyny z objęć przesunął się nieco, by jej zbytnio nie przygniatać.
- Cieszę się, że ci się podobało - odpowiedziała z uśmiechem. - Mam tylko nadzieję, że w pokoju obok nas nie słyszeli…
- Jak w raju...
- zapewnił ją Bran. - A sąsiedzi... Najwyżej niech zazdroszczą.
Ucałował dziewczynę.
Elfka zaśmiała się lekko słysząc odpowiedź Brana.
- Może powinieneś się trochę przespać? - zasugerowała. - Jutro czeka nas robota, a ty jeszcze się teraz ze mną tak wymęczyłeś - zażartowała.
- Raczej dodałaś mi energii - stwierdził. - Mógłbym góry przenosić - odpowiedział żartem. - Ale zamiast gór przydałoby mi się teraz jeziorko. Rusałkę już mam...
Dziewczyna przyłożyła mu dłoń do czoła.
- Bran? Ty na pewno dobrze się czujesz, bo chyba zaczynasz majaczyć - zażartowała i pocałowała go.
- Nie pamiętam, kiedy czułem się tak dobrze. - Odwzajemnił pocałunek, a po chwili jego dłonie spoczęły na biuście dziewczyny.
- Słodkie krągłości - powiedział.
Arletta uśmiechnęła się, po czym zdała sobie sprawę, że jest cała spocona.
- Chyba powinnam się wykąpać - stwierdziła. - Chyba się ubiorę i pójdę sprawdzić czy łaźnia jest wolna.
- Sama? Nie chcesz, by ci umyć plecy?
- spytał Bran, któremu ten pomysł najwyraźniej przypadł do gustu.
- Wiesz… to nie byłby głupi pomysł, ale obawiam się, że utknęlibyśmy w tej łaźni na trochę dłużej, a inni klienci, którzy wynajmują tu pokoje, też mają do niej prawo. - Zaśmiała się. - Zresztą jestem duża, trafię tam i wrócę bezpiecznie za parę minut. - Puściła oczko do chłopaka i wyślizgnęła się z jego objęć. Wrzuciła na siebie szybko swoją koszulę, nie dbając nawet o to by porządnie ją dowiązać, po czym wciągnęła spodnie i skierowała się w stronę drzwi.
- Wrócę zanim zdążysz policzyć do dziesięciu. - Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju, kierując swe kroki w stronę łaźni.
- Jeden, dwa... - usłyszała, zanim drzwi się do końca zamknęły.
 
Kerm jest offline  
Stary 17-09-2018, 21:39   #12
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Arletta szła w stronę łaźni z nieschodzącym uśmiechem na twarzy i nieobecnym wzrokiem. Rozmyślała o tym, co się przed chwilą wydarzyło. Kiedy dotarła do łaźni i otwarła drzwi, jej oczom ukazała kąpiąca się w jednej z bali Lauga, a dokładniej już wylegującą się i nucącą pod nosem zaspale melodyjki. Co prawda zasłonka skrywała szczegóły, ale takich włosów nie sposób było z czymkolwiek pomylić. “Na bogów, jak dobrze, że Bran został w pokoju” pomyślała.
- Hej. - rzuciła do towarzyszki, podchodząc do kotłów w celu sprawdzenia, czy jest ciepła woda.
- Mhmmm - zanuciła wojowniczka odwracając się do złodziejki twarzą w prawdzie zasłona zasłaniała drzwi, ale ta juka i tak prześwitywała na tyle by dało się nawiązać kontakt może nie bezpośrednio wzrokowy ale wystarczająco wzrokowy - O hej, - odpowiedziała zaspale, w jej mokre włosy wpleciona była ciemna granatowa wstążką która poskramiała grube gęste pukle Laugi w upięciu. - Mają tutaj ‘użytkowe’ mydło, leży koło pieca.
- O… dzięki. - Arletta odpowiedziała wojowniczce i skierowała się po mydło. Położyła je koło wolnej bali i podeszła do kotłów. “Nie jest jakaś bardzo ciepła, ale w sumie chłodna kąpiel na orzeźwienie mi się przyda” pomyślała zdejmując pierwszy z kotłów z ognia i wlewając wodę do balii. To samo uczyniła z drugim kotłem, po czym napełniła je świeżą wodą i podeszła do balii. Ściągnęła swoje ubrania i wpakowała się do wody.
- Tego potrzebowałam po całym dniu… - westchnęła. - Szczerze nie spodziewałabym się takiej łaźni po tego typu karczmie. Zazwyczaj przynoszą balę do pokoju na zamówienie. Przynajmniej w większości karczm w których bywałam - ciągnęła swoją wypowiedź, namydlając się jednocześnie.
- Ten sposób lżejszy dla personelu, nie muszą targać bali i wody - powiedziała wojowniczka, wstając ze swojego ‘jeziorka’ czym towarzyszył plusk i kapanie wody. - Właściwie to zrobili sobie łaźnie samoobsługową. - Lauga wyszła jednym krokiem zgrabnych nóg z bali. Naga schyliła się po swoje brudne ubrania i wrzuciła je do wody, odwrócona bokiem do elfki zaczęła przepierać swoje brudy.
- W sumie o tym nie pomyślałam, ale jak się zastanowić, to faktycznie personel ma lżej - odpowiedziała elfka, spłukując z siebie mydliny. Kąpiel po całym dniu, nawet jeśli woda nie była zbyt ciepła była odprężająca, jednak Arletta chciała umyć się jak najszybciej, pamiętając o tym, że obiecała zaklinaczowi, że szybko wróci.
- Chciałam w sumie dłużej skorzystać z uroków tej łaźni, ale jest coraz później. Postaram się pospieszyć i przyjdę do was dać znać, że już wolne, żeby Kokoro mógł też iść się wykąpać.
- Nie martw się nim, to duży chłopiec poradzi sobie, nawet z trafieniem do łaźni nie zachaczając o spiżarnie - podśmiała się wojowniczka, zdecydowanymi ruchami czyszcząca swoje odzienie, przy okazji wykorzystując ciepło w łaźni jakie zapewniał piec by naturalnie się podsuszyć, zanim włoży świeże ubranie.
- Mnie raczej chodziło o to, żeby jak on tu przyjdzie to mnie tu już nie było - zaśmiała się elfka. - Ta kotara jest trochę zbyt przejrzysta.
- A jasne… - przyznała Lauga przypominała sobie, że elfa była zawsze dosyć wstydliwa, przynajmniej w porównaniu z rudowłosą która przy małym podchmieleniu chętnie pozbywała się odzienia. Wojowniczka wyżęła nadmiar wody z ubrań i sięgnęła do korka by wypuścić wodę z bali do podłużnej wyżłobionej rynny w podłodzę.
Sięgnęła też po kaczuszkę i odłożyła ją na swoje miejsce. Ubrała się starannie zawiązując koszulę, nie wkładała opaski na biust by mógł trochę pooddychać ‘pełną piersią’
- No dobra zostawiam cię - z relaksacyjną ciszą do jutra. - pożegnała się z elfką i ruszyła do pokoju.
- Do jutra. - odpowiedziała jej elfka machając jej ręką zza kotary. Przez kilka minut posiedziała jeszcze w wodzie, po czym wyszła z bali, szybko się osuszyła, ubrała i opuściła łaźnię. Kierując się do pokoju, zatrzymała się przed drzwiami Laugi i Kokoro. Zastukała do drzwi i powiedziała dość głośno przez drzwi.
- Jakby Kokoro chciał, to łaźnia jest już pusta. - po czym skierowała się do pokoju w którym czekał na nią Bran.
 
BloodyMarry jest offline  
Stary 18-09-2018, 10:52   #13
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
Kokoro nie zamierzał zbytnio przejmować rządząca się wojowniczką. To nie był pierwszy raz kiedy ktoś próbował mu mówić co ma robić, żadne jednak z tych prób nie odniosły zbyt wielkiego rezultatu. Na jego głowie nagle pojawił się Chumuske.
- To co jutro zapolujemy, tak jak dawniej na równinach.
Ptak odpowiedział tylko trzepotaniem skrzydeł.
- Tak wiem. Tam polowaliśmy dla jedzenia. ale co zrobisz. To nie są normalne wilki.
Ptak tylko podreptał chwile i dziobnął parę razy w włosy swojego pana.

- A ja wiem. A co miałem tam zostać i siedzieć w górach? Sam? Popatrz ile świata zwiedziliśmy, ilu poznaliś..- Rozmowę przerwało dostarczenie jedzenia. Kokoro odebrał miski i zaczął się dzielić zawartością z Chumuske. Zostawił sobie dzbanek z wsypanymi już do niego ziołami pozwalając naparowi się przygotować. Zdjął większość ubrania, zostając tylko w spodenkach. Rozpuścił wcześniej splecione włosy, teraz sięgające mu do łydek.

Wojowniczka wróciła po jakimś czasie, niosąc mokre naręcze ubrań które na chwile odłożyła na ziemi by otworzyć okno i rozwiesić je na parapecie. Przelotnie zwróciła uwagę na negliż chłopaka, ale nie takie rzeczy już widziała za to zwróciła uwagę na puste miski.
- Wszystko zjadłeś? Nie zostawiłeś sobie nic na nocną przekąskę? - Spytała zdumiona.
- Nie, zjem rano. Na co mam czekać. Będzie zimne. Tylko herbata została. - Wzruszył ramionami. Otoczył go lekki wiatr i mistyk wskoczył delikatnie na łóżko, jakby nic nie ważył.
- Właściwie to nawet jak zgłodniejesz to zawsze możesz sobie “Maagicznie” je przywołać ze spiżarni - odpowiedziała rudowłosa, której mokre pukle nadal były uwiązane wstążką i wskoczyła na łóżko sprawiając że druga jego część też podskoczyła lekko.
Kokoro podrzuciło aż pod sufit. po czym powoli, jak piórko, opadł tam gdzie leżał wcześniej.
- Już wam mówiłem że to nie magia. A ty i tak się chyba nasłuchałaś zbyt wielu bajek. Nawet wśród czarodziejów mało który potrafi takie rzeczy jak przywołanie sobie ze spiżarni miski z jedzeniem.
- Robisz rzeczy niemożliwe dla innych, takich jak ja, tylko czaromioty to potrafią, to że twoja ‘moc’ - Lauga tym razem specjalnie nie użyła słowa magia - nie działa jak ta u Brana nie znaczy że nie jest równie niesamowita - dokończyła i zdjęła spodnie w których przyszła by już w samej koszuli wpełznąć pod kołdrę.
- Moja moc, jest dostępna dla każdego. Tylko niewielu ma w sobie dość samozaparcia i dyscypliny żeby ją ujarzmić. Nie jestem jak Bran który sam z natury jest połączony z zewnetrznym źródłem mocy. Nie, ja to wszystko robię sam, z swojego wnętrza.- Kokoro odwrócił głowę, i spojrzał na twarz wojowniczki która widać dalej nie dokońca pojmowała.
- Niemniej wciąż masz wyobrażenia jak o jakichś czarodziejach z bajek. Otworzyć magiczne wrota żebyśmy weszli do opactwa, co? Może przywołać smoka?
- W bajkach i baśniach są najlepsi czarodzieje- powiedziała z pewnością - ale wojownicy w nich zawsze są lepsi - dodała z przechwałką, po czym wróciła myślą do czegoś co powiedział. - Możesz przywołać smoka?
- [i]Tak? A to niby w czym są lepsi? Nie, nie mogę. Może jak jeszcze nabędę wprawy będę mógł przywołać żywiołaka i tutaj.- Kokoro połączył obie ręce, a między jego palcami zatańczył mały wir powietrza, który miał oczy z iskierek, jednak szybko się rozwiał.- ale nawet to nie teraz.
- Szkoda - stwierdziła rozczarowana - a wojownicy są lepsi … - dziewczyna chwyciła poduszkę i zdzieliła ją mystika po głowie - ...w ataku z zaskoczenia.
Kokoro ponownie opadł na łóżko, tym razem już widocznie cięższy, zapadając się lekko w materac. Chwycił poduszkę, zakręcił nią w powietrzu wzbijając powietrze w ruch a następnie walnął w wojowniczkę.
-[i] I co? Całą jedną sztuczkę znacie?!
- A więc wojna! - zaśmiała się rudowłosa i chwytając drugą poduszkę uklękła w podskoku na materacu i zaczęła wymierzać ciosy. Kokoro jednak uniknął kilka pierwszych, i wtedy szyderczo się uśmiechnął, kiedy wzburzone powietrze uderzyło wojowniczkę jej własną poduszką. Pióra wzniosły się w powietrze tworząc kurtynę kaczego lub kurzego pierza. Lauga szybko wyszła z zaskoczenia i rzuciła się na chłopaka próbowała chwycić go za ramię.
- Zapomnij, ty za bardzo polegasz na swoim pancerzu żeby mieć w walce bez niego ze mną szansę. - Zaśmiał się kiedy poduszka wylądowała na jej twarzy i uporczywie się jej trzymała.
Wojowniczka może i polegała na swoim pancerzu w sprawie obrony ale Kokoro nie doceniał jej uporu i determinacji pokazania młodzikowi kto jest górą, plus dobry wojownik nie potrzebował do końca widzieć swojej zdobyczy na początek wystarczy, że pamięta gdzie była, Dziewczyna kolejny raz sięgnęła przed siebie i zaciskając dłoń na ramieniu tym razem skutecznie pociągnęła go do siebie. I wtedy Kokoro wywinął się i również spróbował ją złapać. Poczuła, że jest dużo silniejszy niż powinien, ale mimo to odtrąciła go niczym słabego szczeniaczka. Po czym Lauga spróbowała go spacyfikować jak robiła to z braćmi w domu, złapać go za szyje jak młodego byczka. To jednak się nie udawało gdy długie włosy kokoro stawały jej na drodze utrudniając znalezienie szyi. Teraz Kokoro zapewne miał ostatnią szansę, bo drugi raz wojowniczka zapewne złapie go porządniej. Spróbował chwycić ją za biodra i popchnąć tak by poleciała w stronę łóżka. To jednak się nie udało, gdyż ta zapala się dużo mocniej, i cały wysiłek zdał się na nic.
Za to Lauga wykorzystała jego nieudaną próbę przewrócenia i kontakt fizyczny by w końcu złapać go tak jak chciała. Głowa Kokoro uwięziona przez trzymaną uściskiem szyje.
- A teraz młody przyznaj że wojownicy są potężniejsi od magów albo spotka cię kara żelaznych paliczków! - Zagroziła mu półżartem półserio przyciskając go mocniej, że jego policzek ocierał się przez koszulę o jedną z jej piersi.
Twarz Kokoro pobladła.
- Blefujesz, nie znasz tej techniki. To tajna technika z moich stron.
- Chcesz ryzykować? - nie dawała za wygraną już szykując drugą pięść do ciosu.
- Ech… No dobrze jesteś silniejsza od magów. - I jego ciało znów zrobiło się lekkie. Rozluźnił się cały. No prawie cały. Lauga bezceremonialnie go wypuściła że ten padł na materac sama wstała w euforii, górując nad nim w zwycięskiej pozie zaczęła głośniej mówić
- I poraz kolejny Lauga z Czerwonej Doliny zostaje niezwyciężonym mistrzem! Yay!
Samozachwyt trwał jeszcze chwilę póki dziewczyna nie usiadła z powrotem na materacu i pogłaskała matczynie mistyka po czuprynie.
- Miemartw się chcesz to cię nauczę jak być silniejszym żeby cię w przyszłości dziewczyna nie pobiła.
- Nie ma nic ujmującego w przegranej, tak jak nie ma nic dodającego w samym zwycięstwie. Nie martwię się więc tym.
- Jest sława i samozadowolenie, Kokoro, zwłaszcza jak pokonasz przeciwnika z którym nie wiesz czy masz szansę - powiedziała wojowniczka z uśmiechem kładąc się do tyłu i zgarniając jako trofeum nie popsutą poduszkę i dokończyła - a jak wiesz że szans nie miałeś to jest już wielki sukces.
- Cóż, w tej walce nie… ale żadne z nas nie chciało zrobić drugiemu krzywdy. - Podniósł się i usiadł. - Inaczej tak karczma już by nie stała. Niemniej muszę poćwiczyć, bo widać nie umiem pokonać przeciwnika bez wyrządzania mu krzywdy. - A potem przyjrzał się swojemu ciału, które w dość widoczny sposób robiło dla niego coś nowego.
- Idź się umyj, zanim ktoś ci ciepłą wodę zużyje - pouczyła go rudowłosa i pchnęła stopą w plecy - jak wrócisz to pewnie ci te twoje ziołka dojdą do stanu spożywalności.
- Idę, idę. - Po czym wstał, a gdy Chumuske wylądował mu na ramieniu wyszedł w kierunku łaźni tak jak stał.
Lauga w tym czasie umościła się w łóżku i zaczęła odpływać do krainy snów.
 
Jendker jest offline  
Stary 18-09-2018, 15:11   #14
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Drowka stanęła przed drzwiami do “swojego” pokoju i uświadomiła sobie nagle, że Bran jako pół-elf potrzebuje normalnego snu tak jak ludzie i równie dobrze, mógł już zasnąć. Dlatego wchodząc do pokoju dziewczyna starała się otworzyć drzwi jak najciszej się da.
Nie na wiele się to zdało, bowiem Bran, chociaż grzecznie leżał w łóżku, raczej nie wyglądał na takiego, który by spał. Nawet zbytnich oznak senności nie okazywał.
- Dołączysz do mnie - poklepał materac - czy wolisz, żebym najpierw się wykąpał?
Elfka uśmiechnęła się i położyła się obok Brana.
- Położyć się mogę, ale wykąpać się powinieneś iść w miarę szybko, póki woda jest w miarę przyjemna jeszcze - odparła.
- No fakt. - Bran wyszedł spod koca i zaczął się ubierać. - Zimna woda jeszcze by ostudziła mój zapał - dodał z uśmiechem.
- Ty się nigdy nie męczysz? - zaśmiała się widząc, że w Branie zapału jeszcze zostało dość dużo.
- Myślę, że każdy prędzej czy później się męczy, nawet na specjalnej diecie, ale, jak już mówiłem, twoja obecność dodaje mi sił - odparł.
- Na bogów, w co ja się wpakowałam - zażartowała słysząc odpowiedź zaklinacza.
- Przyszłość pokaże. - Uśmiechnął się i zniknął za drzwiami.
- Jeden, dwa! - Elfka zaczęła głośno odliczać, tak aby chłopak usłyszał.
Nawet przez zamknięte drzwi usłyszała, jak Bran przyspieszył kroku.

Wrócił ładnych parę chwil po tym, jak Arletta skończyła liczyć do dziesięciu - odświeżony, acz nie do końca wysuszony.
- Wspaniała kąpiel - powiedział. - Ale z tobą byłoby przyjemniej. Chociaż z pewnością troszkę dłużej. - Uśmiechnął się.
Arletta która leżała sobie na łóżku, słysząc otwierane drzwi i widząc w nich Brana podniosła i się i wsparła na przedramionach.
- Jak? - spytała zdziwiona. - Ty wylałeś na siebie wodę z tej bali i wróciłeś? - zaśmiała się.
- Nie, nie... Chlup do wody, namydlić się, znowu chlup... I koniec - wyjaśnił ze śmiertelnie poważną miną. - A potem tylko trochę się wytrzeć i gotowe. Możesz sprawdzić, jaki jestem czyściutki...
- Czy ty mnie próbujesz podpuszczać?
- spytała unosząc jedną brew.
- Ja? Ciebie?? Gdzież bym śmiał... - powiedział z miną niewiniątka. - Czuję się dotknięty takimi podejrzeniami...
- Och, nie chyba tego nie przeżyję, a co mogę zrobić żebyś mi wybaczył?
- Elfka próbowała mówić skruszonym głosem, jednak uśmiech który wymykał jej się na twarz, psuł jakąkolwiek autentyczność jej wypowiedzi.
- Z pewnością znajdzie się coś, co mogłabyś dla mnie zrobić - stwierdził. Nawet ktoś bardzo mało spostrzegawczy mógłby bez problemów dostrzec, co mu chodzi po głowie... i nie tylko tam.
- Taaa? - zapytała udając, że nie wie o co mu chodzi.
- Jak by to wytłumaczyć... tak jasno i prosto... - Bran udał, że się zastanawia.
- Nie wiem, to ty mi coś wyjaśniasz - rzekła elfka, przybierając taką minę jakby naprawdę nie przychodziło jej do głowy, co chłopak ma na myśli.
- Czy mówiłem ci już, że podobają mi się twoje oczy? - Zmienił temat i usiadł obok niej, wpatrując się we wspomniane fragmenty jej ciała.
- Yyyyy… - Elfka była zaskoczona nagłą zmianą tematu. - Chyba jeszcze ci się nie zdarzyło, a co?
- Nie tylko zresztą oczy.
- Bezceremonialnie ściągnął z niej kawałek koca. - To też mi się podoba. - Tym razem nie ograniczył się do spojrzeń, całując zwieńczenie jednej z piersi dziewczyny.
Czując usta pół-elfa na swoim ciele Arletta przygryzła dolną wargę.
- Zawsze musisz dopiąć swego? - spytała się z uśmiechem.
- Nie zawsze... ale staram się - odpowiedział, na moment przerywając tę jakże przyjemną czynność. - Oczywiście w takim przypadku tylko za porozumieniem obu stron.
Ponownie ją pocałował, tym razem zajmując się drugą piersią.
Arletta objęła dłońmi twarz Brana i delikatnie odsunęła go od swojej piersi.
- No, dobrze. - Uśmiechnęła się. - Ale potem idziemy spać - dodała i pocałowała go.
- No... potem... - obiecał, oddając pocałunek.

(Jakiś czas później)


- Co powiesz na kolację do łóżka? - spytał cicho Bran, nie wykonując najmniejszego gestu, by wypuścić Arlettę z ramion.
- Jeśli jesteś głodny. - Spojrzała na niego.
- A ty nie? - Ruch dłoni, która przesunęła się po krzywiźnie biodra, z tematem kolacji nic nie miała wspólnego.
- Może trochę, ale wytrzymałabym do rana - odparła. - Nie sądzę, że pójdziemy głodni polować na te wilki. Kokoro nie odpuści śniadania. - Zaśmiała się.
- Kokoro stanowi zagrożenie dla każdej spiżarni - stwierdził Bran. - Spóźnimy się odrobinę i dla nas nic nie zostanie. Pewnie rozsądniejsze będzie zadbanie już teraz o nasze żołądki.
Z wyraźnym brakiem entuzjazmu wypuścił dziewczynę z ramion, a potem wysunął się spod koca.
- Zobaczę, co mi się uda zdobyć, bez wyruszania na polowanie. - Uśmiechnął się i pocałował Arlettę w policzek. - Zaraz wracam - zapewnił.
- Dobrze, będę grzecznie czekać - odpowiedziała, przeciągając się.
- Nie rób tak, bo nigdy stąd nie wyjdę... - Bran zatrzymał się, wpatrując się w pociągające kształty.
Dziewczyna zaśmiała się.
- No idź, idź, już cię nie ma - Machnęła ręką, wprowadzając w ruch bliźniacze krągłości. - Jeszcze się okaże, że Kokoro skończyły się zapasy i robi napad na kuchnię i nie zdążysz nic przynieść.
- Tak jest, wasza wysokość - powiedział Bran, po czym ubrał się i ruszył na poszukiwanie kolacji.
Elfka rozłożyła się wygodnie na łóżku i zaczęła rozmyślać. “Fajny z niego facet, ale przy jego nadmiarze energii to będę musiała chyba napisać do ojca co mi jakieś środki odurzające przyśle, bo mam tu niesfornego pół-elfa.” Zaśmiała się pod nosem, jednak uśmiech szybko znikł z jej twarzy. “Zaraz… pół-elf… ojciec… o na bogów! Przecież oni mnie zabiją jak się dowiedzą, albo gorzej… najpierw jego, a potem mnie.” Uniosła się na przedramionach.
- Hm… Chyba wycieczka do Baraniego Łba w Wrotach Baldura musi zostać odłożona i to tak permanentnie… - powiedziała sama do siebie. Wstała z łóżka, owinęła się kocem i zaczęła krążyć nerwowo po pokoju. - Może powinnam mu o tym powiedzieć… - Zastanawiała się. - No, ale gdzie, głupia! - zganiła sama siebie. - Chłopak na pewno spokojnie zareaguje na “Hej Bran, nie będzie ci to przeszkadzać, że będąc ze mną narażasz się na to, że moi rodzice będą chcieli cię zabić?” Aaach, ty idiotko, coś ty zrobiła?! - Opadła na łóżko i zakryła twarz w dłoniach. - Czemu ja zawsze najpierw robię, a potem myślę? - spytała odsłaniając twarz i wpatrując się w sufit. “Dobra ogarnij się, on zaraz może wrócić”, pomyślała po chwili i położyła się z powrotem tak jak leżała, zanim Bran wyszedł.

Bran wrócił po chwili, niosąc tacę zastawioną różnymi wiktuałami i ozdobioną butelką z winem.
- Najwyraźniej zdążyłem przed nim - oznajmił, stawiając tacę na łóżku - bo nie było zbyt wielkich kłopotów ze zdobyciem tego wszystkiego.
- Dużo musiałeś za to dać tej krasnoludzicy?
- spytała spoglądając na tacę.
- Mniej, niż kosztował obiad, więc się nie przejmuj - powiedział. - Stać mnie jeszcze na to, by postawić ci nie tylko kolację, ale i śniadanie. Częstuj się. Chlebek prosto z pieca, a jaja prosto od kur - zażartował.
- Obiad zasadniczo to ja miałam za darmo. - Zaśmiała się przypominając sobie o sakiewce, którą zwinęła wychodząc z karczmy. - A to z tą kolacją to bardzo miły gest z twojej strony, dziękuję - dodała z uśmiechem i sięgnęła po chleb.
Bran nalał wina do kubków, po czym poszedł w jej ślady. Nie miał co prawda takiego pociągu do jedzenia jak Kokoro, ale obiad był jakiś czas temu, a łóżkowa gimnastyka pozytywnie wpływała na apetyt.
- Twoje zdrowie - powiedział po chwili, podając dziewczynie kubek i unosząc swój w tradycyjnym geście.
Arletta również uniosła swój kubek i zrobiła łyk wina.
- Dobre, ale dzisiaj chyba zostanę przy jednym kubku. - Uśmiechnęła się.
- Żadnych tańców na stole? - odpowiedział uśmiechem. - Z pewnością byłoby to... Wspaniale by to wyglądało - dokończył.
- Tego typu rzeczy jeszcze mi się nie zdarzały - zaśmiała się - ale bardziej mi chodziło o to, że nie chcę przesadzić. W końcu jutro z rana idziemy na polowanie. Wolę mieć trzeźwy umysł.
- Rozsądna z ciebie dziewczyna.
- Bran ponownie się uśmiechnął, po czym ugryzł kolejny kawałek chleba. - Wezmę z ciebie przykład - obiecał, gdy już zdołał przełknąć to, co miał w ustach.
- Tylko jeśli chodzi o potencjalne okazje do zarobienia pieniędzy - zażartowała.
- Niektórzy magowie bawią się, zamieniając wodę w wino - stwierdził Bran. - Ale wino w żołądku maga może mieć opłakane skutki - przyznał. - Chociaż nie tylko... przed czym kiedyś ostrzegał mnie jeden z przyjaciół. - Uśmiechnął się, po czym powiedział:
- Jedz, proszę - podsunął jej ser i kawałek szynki. - Co nie znaczy, że chcę cię utuczyć - dodał, na pozór poważnie.
- Czyżby Kokoro coś ci nagadał? - uśmiechnęła się przyjmując podawane przez chłopaka jedzenie.
- W sprawach kobiet raczej bym nie zasięgał jego rady - odpowiedział Bran, obierając jajko ze skorupki. - On nie wygląda na takiego, co się na nich bardzo dobrze zna...
- Jakbyś pierwszy jak spotkał innego człowieka w wieku szesnastu lat, to w wieku siedemnastu też pewnie byś się na nich nie znał
- odparła. - W sumie trochę mu współczuję, no ale on nie wygląda, aby mu jego nieświadomość przeszkadzała.
- Zapewne na jego miejscu byłbym dużo bardziej... zdziczały
- przyznał zaklinacz. - On sobie zdecydowanie dobrze radzi. I z pewnością nie da sobie zrobić krzywdy... Chyba że z głodu umrze - zażartował.
- To mu akurat na razie nie grozi - zaśmiała się elfka. - Swoją drogą ciekawe jak sobie tam radzą, znając życie i charakter Laugi, to stawia chłopaka po kątach.
- Lauga to przebojowa dziewczyna
- stwierdził Bran. - Nie tylko tańcami się wsławiła.
- Nie jestem pewna, czy chcę wiedzieć w czym
- odparła trochę niepewnie.
- Kiedyś się założyła z jednym wykidajłą, kto wygra w siłowaniu na rękę... Biedak niemal się popłakał, gdy przegrał. No i kosztowało go to sporo... Nie tylko reputacji.
- Będę pamiętać, żeby się z nią nie zakładać - stwierdziła Arletta śmiejąc się.
- Przynajmniej nie w tej dziedzinie - potwierdził Bran. - Tak jak nie warto stawać w szranki z Kokoru, jeśli chodzi o jedzenie... Jeśli Lauga zechce spacyfikować chłopaka, to raczej należałoby postawić na wojowniczkę.
- Taaa… Tu się zgodzę. Akurat jeśli chodzi o zakłady to zazwyczaj wiem którą opcję wybrać, a nawet jak mi się nie udaje to zazwyczaj pula ląduje u mnie, tylko, że wtedy raczej nie wracam już do tych miejsc.
- Zaśmiała się. - Przynajmniej nie prędko. W jednej z karczm w Baldurze jak tylko mnie widzą, to od razu mnie stamtąd gonią.
- Jestem dość liberalny
- odparł Bran. - Przynajmniej jeśli chodzi o moją sakiewkę... - dodał. - Jeśli przypadkiem trafimy do Wrót, to wtedy powiesz, które karczmy omijać.
“Na pewno Barani Łeb, niestety…”
, pomyślała.
- Znaczy omijać w moim towarzystwie, sami zawsze możecie je odwiedzać - odparła.
- Duże miasto, jak już, gospód wiele, może jakaś się znajdzie, gdzie jesteś mniej sławna - zażartował. - W końcu jesteśmy drużyną, powinniśmy się trzymać razem. Razem bawić, razem pakować w kłopoty.
- Oj, a we Wrotach jest pełno okazji do pakowania się w kłopoty
- odpowiedziała ze śmiechem, po czym zabrała się do kończenia swojego posiłku.
Wkrótce talerze były puste.
Bran odstawił tacę, wyrzucił z łóżka zabłąkane okruszki, po czym wsunął się pod koc i przytulił do dziewczyny.
- To tylko na chwilę - obiecał. - Żebyś mi się przyśniła...
- Jak sobie życzysz
- odpowiedziała z uśmiechem i czekała, aż zaklinacz zaśnie. Kiedy to nastąpiło, elfka ostrożnie wyślizgnęła się z jego objęć, usiadła obok niego na łóżku, zamknęła oczy i oddała się swemu elfiemu odpoczynkowi, wpadając w trans. Po jakiś czterech godzinach kiedy czuła się już wypoczęta, zobaczyła, że Bran wciąż śpi. “No tak.” pomyślała i uśmiechnęła się pod nosem. Wsunęła się pod koc i wtuliła się w śpiącego zaklinacza towarzysząc mu podczas snu.
 
Kerm jest offline  
Stary 18-09-2018, 21:53   #15
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Pokój Laugi i Kokoro


Kokoro po powrocie z łaźni zastał już rudowłosą pogrążoną we śnie dziewczyna spała na boku twarzą do środka łóżka i miała pod głową jedyną dobrą poduszkę. W pokoju, panował bałagan po ich walce, rozrzucone było pierze z zepsutej poduszki, dodatkowo jego herbata była w połowie upita.

Mistyk tylko popatrzył na całą tą sytuację. Tylko odesłał Chumuske zanim ten zdołał wytrzepotać jakikolwiek komentarz, którego nie miał ochoty słuchać. Skoczył i wylądował bezszelestnie na łóżku jakby nic nie ważył, nie wzbudzając nawet powiewu. Spojrzał na dzbanek, odsączył fusy i upił trochę, zostawiając sobie resztę na rano. A potem zamknął oczy i opadł na łóżko.


~~Ranek~~

Przez otworzone okno dochodziły odgłosy budzących albo już porządnie obudzonych zwierząt funkcjonujących w dzień. Poranna rześkość wlewała się do pokoju przez otwarte okno rozbudzając wojowniczkę. Chwilowo wiedziała że w jedną stronę ciała jest jej zimniej niż w drugą i że tradycyjnie budzi się leżąc na plecach.
Chciała się przeciągnąć ale czuła że jedna z jej rąk nie ma jak zrobić tego ruchu zamiast tego drugą przetarła oczy i zakryła usta kiedy ziewała.
Rudowłosa rozejrzała się po pokoju oświetlonego różowym światłem wschodzącego słońca. Kołdre oczywiście zrzuciła w nocy, stąd chłód, a dodatkowo miała zarzucone na siebie czarne kudły Kokoro, które walały się w nieładzie po niej, reszcie łóżka i wtulającym się w nią ich właścicielem.
“No teraz to czuje się już jak w domu, jeszcze tylko brakuje ojca żeby wpadł z siekiera przez drzwi by nas budzić” Pomyślała wspominając jak w domu dzieciaki spały w jednym łóżku i tam też Lauga kończyła jako żywa poduszka. I jak ich ojciec wpadał rano ich obudzić sam już ogarnięty z siekierą albo toporem w ręce i zaganiał ich do roboty. Dawne wspaniałe czasy.
Lauga położyła dłoń na głowie mistyka i poczochrała delikatnie jego włosy.
- Ej, młody już rano - powiedziała cicho, ale ten tylko coś wymamrotał i wtulił się mocniej przyciskając twarz do biustu dziewczyny. Lauga przewróciła oczami ale uśmiechnęła się do siebie. Mistyk zachowywał się często jak dziecko.
- Kokoro wstawaj..- powiedziała głośniej.
Dywan z czarnych włosów tylko lekko się poruszył, kiedy Kokoro zawinął drugą ręką obie piersi układając je bardziej pod głową.
- Nyyyymm - odmamrotał tylko.
- Koookoooroooo,... - kontynuowała Lauga coraz bardziej rozbawiona zachowaniem chłopaka - wstaaaajeeeeemyyyy….
Głowa podniosła się jedynie trochę, i popatrzyła zaspanymi oczami które wyglądały jak dwie małe szparki.
- Yyy - A potem znów padł twarzą między piersi wojowniczki. Ta poczuła specyficzny nacisk na nodze.
- Ech...młody - pokręciła z niedowierzaniem głową, czasem nie rozumiała, jak jej towarzysze mogli wylegiwać się do południa zamiast wstawać skoro świt i cieszyć się poranną porą. Pogładziła jeszcze dwa razy chłopaka po głowie, zanim jej ramię nie przeniosło się na jego bark i zacisnęło. Lauga w jednym ruchu, niekoniecznie płynnym, przeturlała ich i bezceremonialnie usiadła w rozkroku na miednicy Kokoro. Przy okazji sprawiając, że jego rozrzucone włosy gdzieniegdzie splątały się i chłopak poczuł uczucie ich ciągnięcia, nie wspominając już o ucisku na krocze, jakie wywołał ciężar siedzącej na nim wojowniczki.
- Jak Dama mówi że wstajemy, to wstajemy… - powiedziała Lauga wplątując się z czarnych kłaków, siedząc i ignorując poranną przypadłość chłopaka
- Co? Co się? Czemu mnie budzisz? Czemu na mnie siedzisz?
- Bo nie mogłam przez ciebie wstać, a teraz się wyplątuje z twoich włosów żeby nie musieć ci ich uciąć by się uwolnić - powiedziała tonem jakby to było coś oczywistego jak to że słońce świeci w dzień a w nocy jest ciemno.
Kokoro podniósł się do pozycji siedzącej na ile tylko mógł. Nabrał powietrza w płuca i dmuchnął wypełniając wiatrem całe pomieszczenie, wzbudzając wszystkie pióra które opadły po wczorajszej walce znów w powietrze, przy okazji układając jego włosy mniej więcej na jego plecach.
- Heh … widzisz budząc cię poradziłeś sobie z tym szybciej niż ja ...- Skomentowała rudowłosa kiedy wyszła z podziwu i nowej burzy piór i użytkowości jego ‘czarów’. Po czym oparła się rękami o materac i zsunęła się z chłopaka.
Kokoro znów zaś przyjrzał się swojemu ciału i dziwnemu uczuciu, które mu teraz towarzyszyło
- Co jest?! - Zapytał to na głos, to trochę sam do siebie, skonfundowany nowym stanem rzeczy.
Lauga w tym czasie zeszła z łóżka i zaczęła się przeciągać jak co każdego ranka. Zdarzyła się przekonać że noszenie zbroi i manatów jest mniej uciążliwe kiedy się rano porządnie rozciągnęła.
- Co jest, co? - Spytała odchylając od tak się w tył.
- No to! - powiedział wskazując na wyraźnie widoczne uniesione spodenki. - Nigdy coś takiego mi się nie przytrafiało. To twoja sprawka? - Zapytał coraz bardziej skonfundowany.
Lauga spojrzała na spodenki potem na twarz chłopaka, jeszcze raz na spodenki i z powrotem na chłopaka.
- Oouu…ty nie wiesz co to wzwód poranny? - Lauga jakby połączyła fakty że chłopak prawie całe życie był sam bez innych ludzi czy elfów, ale jeszcze wolała się upewnić, że chłopak z niej nie żartuje, choć nie miała powodu by tak robić i nie było to zgodne z jego zachowaniem
- Poranny co? Zresztą, wczoraj był wieczór i działo się to samo. To twoja sprawka? Co mi zrobiłaś?


Lauga przestała się rozciągać bo już wiedziała że jedna z tych rozmów dobrze że w jej domu nie był to temat którego się sztucznie unikało. Usiadła na brzegu łóżka i spojrzała na Kokoro przyjaźnie oraz z lekką powagą, mimo głośnego głosu w jej głowie który wrzeszczał by wykorzystała jedną z niewykorzystanych historyjek w które nie zdążyła wkręcić braci.
- Posłuchaj, to - wskazała na namiocik spodenkowy - jest całkowicie normalne, miałam czwórkę braci wszyscy, kiedy zaczęli dorastać, co rano budzili się z stojącą fujarką. - Pominęła informacje, że u jej braci pojawiło się to duuuużooo wcześniej niż w wieku 17 lat.
- To nie ma sensu. W moim ciele nie dzieje się nic czego nie chcę. To dzięki dyscyplinie, dlatego mogę na przykład uleczyć rany. Więc niby skąd się to wzięło? To jakiś paraliż?
- Bo twoje ciało jak każdego chłopaka w .. w twoim wieku zaczęło chcieć … intymnej bliskości z kimś - Lauga starała się nie wybuchnąć śmiechem po słowie ‘paraliż’
- Co? Czego chcieć?
- Intymnej bliskości, seksu, partycypować w stosunku kopulacyjnym, uprawiać miłość, spółkować, współżyć ze sobą… - podała wszystkie znane jej określenia na sposób płodzenia dzieci, licząc że chłopak słyszał przynajmniej jedną.
Jego mina jednak zdradzała że te słowa słyszy albo pierwszy raz, albo absolutnie nie wie co to znaczy. Patrzył się tylko z lekko rozchylonymi ustami, jakby w niewypowiedzianym pytaniu “co?”
- No dobra od początku, wiesz czym się różnią kobiety od mężczyzn? - To będzie długi poranek dla niej.
- No jak zszedłem z gór to zauważyłem że są kobiety i macie no te tutaj.- Wskazał rękami na piersi. Potem przechylił głowę nieco niżej, patrząc na to co koszula wojowniczki absolutnie mu nie zasłaniała.
- No i teraz widzę że tam też jest coś innego. Zawsze to miałaś?
“W sumie to mogę równie dobrze go mogę uświadomić” pomyślała i ściągnęła całkowicie koszulę nie ukrywając przed chłopakiem niczego. - Tak, kobiety mają piersi i zamiast penisów mają cipki, od zawsze je mają tylko jak jesteśmy małe wyglądają inaczej, na przykład, tak jak wy dostajecie porannych wzwodów jako jeden z oznak dorastania, dziewczyną rosną piersi a na łonie pojawiają się włosy... łono to ta część nad cipką. - Wyjaśniała powoli wojowniczka z cierpliwością i bezpruderyjności jaką z spotykałby się chłopak gdyby był w pokoju z kimś innym. - Na Razie wszystko jasne?
- Tak...ale w sumie po co to wszystko? I jak ty sikasz bez no, jak go nazwałaś? Pinisa?
- Penisa, ale można też mówić fiut, fujara, prącie, kutas,.. jest dużo określeń jedne bardziej inne mniej bezpośrednie. Ja sikam kucając. A co do “po co to wszystko” - zrobiła przerwę by się zastanowić na najlepsza odpowiedzią dla kogoś tak mocno nieuświadomionego - żeby ludzie mogli się kochać, dla przyjemności albo żeby spłodzić sobie potomków, choć często te dwa powody idą w parze, ale nie muszą. - zatrzymała się by młody mógł zadać jakieś pytania jeśli takie miał.
Kokoro pokiwał głową i zamyślił się chwilę.
- Czyli ludzie nie rozdzielają się na pół jak żywiołaki, kiedy chcą stworzyć nowego. No to jak to się dzieje? - Zapytał jeszcze nie do końca wszystko pojmując, ale chłonąc całą wiedzę jaką mu dano.- I dlaczego Mój penis jest coraz bardziej sparaliżowany?
Lauga zaciągnęła usta by nie wybuchnąć śmiechem na to pytanie, nie udało jej się.
- Pff... ha... ha - Szybko się jednak opanowała ale uśmiech nie schodził z jej twarzy.
- ...przepraszam nie powinnam się śmiać, nie miał ci kto o tym powiedzieć…- wzięła parę uspokajających oddechów. - No dobra, nie, ludzie, elfy, krasnoludy, orkowie i zapewne większość humanoidalnych istot i zwierząt nie rozmnażają się przez podział. Choć brzmi to pięknie i pewnie w wykonaniu żywiołaka ognia czy wody jest to spektakularne. - Powiedziała miłe słowa o żywiołakach mając nadzieję, że złagodzi ewentualne niesmak jaki spowodował jej wybuch śmiechu.
- Po pierwsze tylko kobiety zachodzą w ciążę i w nich rozwija się dziecko, ale żeby ono, dziecko, w ogóle powstało potrzeba do tego mężczyzny. Opowiem ci na przykładzie. Bran i Alretta spali w jednym pokoju, jeśli oboje mieli na to ochotę mogli się kochać, tak też określa się seks, czyli on wsadził w jej cipkę swojego penisa i musiałby w niej wytrysnąć spermę. - Zanim nastąpiły jakiekolwiek pytania Lauga wyjaśniła - Sperma to taki płyn który wyrzuca twój członek, kiedy osiągniesz podczas seksu szczyt swojej przyjemności. Nie za każdym razem doprowadzi to spłodzenia dziecka, i są sposoby by sprawić by tak się nie stało jak ktoś woli uprawiać miłość dla przyjemności a nie interesuje go posiadanie dzieci.
Spojrzała na Kokoro czy nadąża i nie ma pytań dodatkowych.
- Rozumiem! To dlatego nigdy nie udało mi się podzielić. A ja myślałem że robię coś nie tak. - Kokoro pokiwał głową ucieszony. Potem pomyślał jeszcze chwilę. - A więc jak to się w praktyce robi? I dlaczego mój penis jest nadal sparaliżowany, tak jak wczoraj?
- Bo penis nie robi tego co chce twój umysł mu każe...praktycznie nigdy. - Powtórzyła słowa które jej ojciec zawsze wtrącał na tych rozmowach z jej braćmi kiedy byli u niego sprostować wszystkie głupoty jakie najpierw ona im opowiadała... Z perspektywy czasu musiała przyznać że była trochę wredną siostrą.
- On może tak reagować w różnych sytuacjach, możesz być sam w pokoju a obudzisz się z nim w takim stanie, albo możesz jak dzisiaj spędzać czas w towarzystwie kobiety, to czy ją lubisz i czy się ci ona podoba może nie mieć tutaj znaczenia. Ale nie ma co się denerwować jest to normalne, jak spaliśmy z braćmi w jednym łóżku oni zawsze budzili się z porannym namiotem... to inne określenie twojego stanu. - To było akurat prosta część odpowiedzi, czas na te trudniejsze. - Jeśli chcesz pozbyć się ‘paraliżu’ są na to sposoby. Po pierwsze może ci samo przejść po pewnym czasie, możesz też wziąć zimną kąpiel też pomagało moim braciom, możesz też sam się doprowadzić to stanu przyjemności, z penisa wytryśnie wtedy sperma i sam zwiotczeję. Możesz też znaleźć dziewczynę która będzie chciała się z tobą przespać, albo prostytutkę to kobiety sprzedające swoje ciało, możesz im zapłacić i też się z tobą prześpią.



Kokoro zamyślił się ponownie.
- Ty ze mną spałaś. Czy teraz jesteś w ciąży?
- Dobra, mój błąd. Czasem na seks mówimy ‘spaliśmy ze sobą”, w nocy wypoczywaliśmy, nie spałeś ze mną w ten sposób i na pewno nie jestem w ciąży i wiem jak zadbać, bym nie była, jakbym chciała z kimś spędzić intymnie czas w sypialni.
- No dobrze, no ale jak to się robi? Powiedziałaś mi że muszę tą Spermę, tak? Muszę ją wytrysnąć? - Kokoro poczekał na znak że mówi poprawnie. - Gdzie? Jak?
Cała ta nowa wiedza była dość skomplikowana i choć nie był głupi, wciąż ciężko było to ogarnąć naraz.
- Kiedy robi się to w parze z kimś jest trochę inaczej niż kiedy się to robi samemu a kobiety i mężczyźni też inaczej sprawiają sobie przyjemność kiedy robią to sami. Ale jeśli cię to pocieszy wy macie łatwiej - zaczęła mówić, kupując sobie czas by zdecydować, czy sama mu pomoże, czy to ten moment żeby wysłać go do Brana na lekcję poglądową. - wolisz żebym ci wytłumaczyła jak to zrobić i sam spróbujesz czy ma ci pokazać i zacząć a ty później skończysz?
- Jak pokazesz na pewno będzie prościej, bo na razie tylko dużo wiedzy, a wciąż nie wiem jak to wszystko działa. Poza tym dlaczego powiedziałaś że my mamy łatwiej?
- Znaczy nie wiem czy wszystkie kobiety tak mają ale większość z nas musi się ‘nastroić’ czyli wprowadzić się najpierw w dobry nastrój i przez to zajmuje nam to dłużej jak robimy to same.
 
Obca jest offline  
Stary 18-09-2018, 22:00   #16
 
Jendker's Avatar
 
Reputacja: 1 Jendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputacjęJendker ma wspaniałą reputację
- Oooh. - Kokoro zrobił wielkie oczy. - Znaczy trochę jak trans? Jak to robicie?
- To nie taki trans o jakim ty myślisz i będziesz rozczarowany odpowiedzią jeśli przyrównasz to do swoich treningów w górach. - od razu zbiła porównanie nastrajania się przed doprowadzeniem się do przyjemności do jego mistycznych transów
- Zrobimy tak, ta rozmowa już trochę trwa a ja potrzebuje poćwiczyć jeszcze przed śniadaniem jak mam dzisiaj więc zrobimy tak, pokaże ci teraz co możesz zrobić samemu, spróbujesz sam jak ci się uda to super jak nie postaram ci się pomóc jak i to nie pomoże wrzucimy cię do zimnej wody. bo to zawsze działa, a jak będziesz żądny wiedzy, to możemy o tym porozmawiać dzisiaj wieczorem jak wrócimy z polowania, albo możesz też pójść i zapytać Brana. Bądź co bądź też jest mężczyzną i wie o tym więcej.
- No dobrze, to jak jestem sam. A wieczorem jak to zrobić z kobietą. Do Brana nie idę. Nabija się tylko ze mnie, więc nie będę mu dawał więcej okazji. - Kokoro pokiwał głową.
- A ty już z kimś spałaś czy tylko ja tego nigdy nie robiłem?
- Właściwie to zapomniałam ci powiedzieć o najważniejszym, kiedy chcesz się z kimś kochać to ta druga osoba też musi tego chcieć inaczej robicie sobie krzywdę i na pewno jedno z was będzie zranione przez takie działanie. Dodatkowo jeśli nie czujesz się gotowy by to zrobić z kimś nie zmuszaj się bo to powinno być miłe i przyjemne doświadczenie. Rozumiesz? - Spytała bardzo poważnie patrząc mu głęboko w oczy.
Kokoro pokiwał tylko głową. Zamyślił się przez chwilę na tym co usłyszał i łączył to z wcześniej przekazaną wiedzą.
- Czyli… To nie...hymmmm…. To jak teraz mi pomożesz to jak na to patrzeć?
- Nigdy nie otrzymałam przyjemności i nie dzieliłam intymny chwil z nikim. I to jest w porządku. A jeśli ci teraz pomogę to patrz na tą konkretną sytuację jak przekazanie wiedzy komuś kto jej nie posiadał, więc jeśli nadal chcesz żeby się pozbyć ‘paraliżu’ to zdejmuj spodenki i siadaj na krawędzi łóżka.

Kokoro posłusznie, pchany swoją nieskończoną ciekawością, wykonał polecenie wojowniczki, gotowy do przyjmowania nauki.
Lauga usiadła za nim opierając się biustem o jego plecy. Złapała jego dłoń i poprowadziła do sterczącego przyrodzenia.
- Musisz go wziąć do ręki. Podobno, ile ci to zajmie i jaki impuls pchnie cię na koniec to już kwestia indywidualna. - Powiedziała mu prosto do ucha, kiedy jej dłoń naprowadziła jego do członka i objęły go delikatnie. Co po wczorajszej próbie siły mogło dziwić, że Lauga potrafiła być tak delikatna a nie zmiażdżyć wszystko w żelaznym uścisku.
- Naciskasz tak mocno jak sprawia ci to przyjemność - powiedziała, gdy wolną rękę oparła o jego bark - a potem zaczynasz masować w górę i w dół - mówiła jednocześnie prowadząc jego rękę w swojej chwilowo skutecznie ignorując głosik w głowie że ta sytuacja była dla niej w jakimś stopniu podniecająca.
Kokoro oparł się nieco o nią, przylegając bardziej do jej ciała. Dał się powoli prowadzić, w tym nowym dla niego zdarzeniu. Drugą rękę oparł na jej biodrze i powoli podążał za nową nauczycielką.
- W ten sposób?
- Tak, świetnie - pochwaliła go półelfka - i właścicie to wszystko, to nie dzieje się od razu musisz się tam doprowadzić - jej ręka ścisnęła a potem rozluźniła uścisk by kontynuować ich nadal instruktażowy rytm - robisz to masując go w takim tempie jakie sprawia ci największą przyjemność, zazwyczaj zaczynasz wolno i z czasem przyspieszasz - sama poprowadziła go trochę szybciej żeby mu to zaprezentować - czasem można zamknąć oczy i wyobrazić sobie coś co nas podnieca, na przykład osobę która ci się podoba.
- Chcesz spróbować teraz sam i poeksperymentować? - spytała się cicho a jej ciepły oddech zatańczył na płatku jego ucha.

Chłopak odchylił głowę tak że był teraz nią zrównany z wojowniczką.
- Nie, zostań. Pokazuj mi dalej. - Jego dłoń przesunęła się nieco wyżej na jej biodrze, nieco mocniej złapał, przyciskając ją do siebie.
- Ha -zaśmiała się na to - No dobrze, nigdzie nie pójdę…- i znowu nadała ich dłoniom tempo, jakie wydawała jej się odpowiednie na początek. Góra. Dół. Góra. Dół i tak dalej.
Powietrze w pomieszczeniu powoli zaczynało się poruszać mimo że z okien nie dochodził żaden wiatr. Powoli wirowało, raz mocniej, raz wolniej z każdym wdechem i wydechem który mistyk zrównywał z wojowniczką. Herbata w dzbanku zaczynała wirować, a ostatnie niedopalone świece rozpalały się to gasły. Kokoro odwrócił nieco głowę i wyszeptał Laudze do ucha.
- Co jeszcze?.
- Przyspieszamy - odpowiedziała równie cicho, a jej ręka przyspieszyła i lekko ścisnęła jego dłoń w uścisku. Druga przesunęła się po plecach na tors i po niw w góre na łopatke by złapać się chłopaka w ten sposób. Przytuliła się w ten sposób mocniej do jego pleców, a swoją głowę oparła o jego trącając jego ucho czubkiem swojego nosa. Mistyk czuł ciepły oddech na tej stronie swojej szyi.*
Poczuła znajome uczucie w swoim umyśle. Jednak tym razem nie było słów. Nie słyszała nic. Tylko czuła to co on. Jak fala podniecenia powoli wzbiera z każdym oddechem.
Najpierw się speszyła falą uczucia, wciągnęła mocno powietrze kiedy ogarnęło ją uczucie z organu którego nie posiadała. Parę oddechów tyle potrzebowała żeby się w tym odnaleźć, po czym wznowiła to co co robiła. Teraz mogła nawet więcej, czując to co Kokoro, wiedziała co zrobić by pchnąć chłopaka na jego szczyt, tempo zostawiła ale dochodząc do nasady i czubka zawsze zaczęła naciskać mocniej dłonie.
- Czuje cię - wyszeptała, jej głos odwzorowywał to co on czuł, po czym przygryzła mu lekko ucho.
W jej głowie pojawiło się bez słów, razem z strumieniem uczuć i odczuć świadomość że on wie. Ręka która wcześniej znajdował się na jej biodrze, teraz wylądowała delikatnie i ciepło na jej szyi, przeczesując palcami rude włosy, powoli rozpuszczając je ponownie z ledwo trzymającego się upięcia. To znów ręka wędrował na szyję i delikatnie ja gładziła. Wokół nich wirowało teraz ciepłe powietrze, muskając oboje dziwnym uczuciem. Powoli w umyśle Laugi rzeka odczuć wdzierająca się od Kokoro rosła, kiedy uczucie przyjemności wzbierało coraz bardziej.
- Aaach .. - wyrwało się połelfce, kiedy nie mogła już trzymać w ryzach tego co dawał jej odczuć mistyk, przywarła ustami do jego szyi, czując, że chłopak...i biorac pod uwage jego zalewający ją przekaz też, zmusiła ich dłonie do przyspieszenia już nie idąc tylko gnając oboje do tego miejsca gdzie była już tylko czysta przyjemność.
Powietrze wirowało coraz mocniej ale tego już nie zauważali. Fala odczucia wzbierała się coraz mocniej, z uczuciem jakie można było tylko przyrównać do tamy która zaraz miała pęknąć. Energia wypełniła ciało chłopaka i wojowniczka czuła to przez skórę przytulona do niego. A potem światło gdy wreszcie uczucie wypełniło najpierw mistyka a potem wojowniczkę. Czuła jak wypełnia ją energia, pełna życia, przebiegajaca przez każdy miesień jej ciała. Jak przez skórę wibruje między nią a nim. Wiatr w pokoju wystrzelił, spychając większość rzeczy w kąty pokojów, otworzył drugie okno na oścież. Wypchnął suszące się pranie Laugi na zewnątrz. A potem się uspokoiło. Energia już wolniej choć mocniej falowała, wypełnaijac oboje ciepłem. Oddychali mocno i powoli. Głęboko.

Przywarci do siebie, nadal w tej pozycji jakiej zaczynali, pólelfka trochę oszołomiona tym że sama też osiągnęła fale szczytu. Na coś takiego ją matka nie przygotowała. Resztki białej cieszy wypływały z przyrodzenia chłopaka na ich dłonie. Doświadczenie tak nowe że rudowłosa nie wiedziała co powiedzieć. W końcu zamiast mówić poruszyła się, sięgnęła głową i pocałowała mistyka w policzek. Odsunęła się w głąb łóżka robiąc mu miejsce, ostatnie piórka opadały z pod sufitu na podłogę.
Kokoro nie bardzo wiedział co oznaczało to co przed chwilą zrobiła półelfka, ale również położył się na łóżku i odwzajemnił pocałunek w policzek, trochę niezdarnie. Objął ją ramionami i przytulił się.
“I tyle z porannych ćwiczeń” pomyślała wojowniczka, głaszczac jedna wolną dłonią ramię mistyka.
- Jak się z kimś lubisz i chcesz mu podziękować to dajesz mu całusa w policzek…- zaczęła mówić widząc jeszcze układające się w mistyku myśli i odczucia - Jak zwykli ludzie się kochają nie czują tego co druga osoba, przynajmniej tak to zrozumiałam zawsze, dziękuję że zabrałeś mnie do swojej rozkoszy, było fantastycznie.
Nic nie powiedział, tylko pocałował ją raz jeszcze w policzek, tym razem nieco lepiej. Jej głowę zalało ciepłe uczucie które ciężko było przetłumaczyć. Trochę podziękowanie, trochę bliskości, trochę pozostałości po niedawnym szczycie jaki razem dzielili. Przytulił ją mocniej.
Dziewczyna zaczynała czuć speszenie a na jej policzki wdzierać się rumieniec prawie dorównujący kolorowi jej włosów, które już całkowicie uwolniły się z uwiązania wstążką i rozlały się dookoła okrywając jej plecy. Wyjrzała za okno oceniając porę.
“No dzisiaj już mogę sobie darować gimnastykę.” pomyślała i wtedy to zauważyła “Moje rzeczy!” - O nie! - wojowniczka zerwała się z łóżka jak błyskawica i podbiegła do okna, wychyliła się i spojrzała na trawę podwórka gdzie leżało jej wczorajsze pranie.
- Co się stało?- Podniósł się powoli kokoro zaskoczony nagłym zerwaniem.
- Moje rzeczy wydmuchnąłeś je na zewnątrz. - Powiedziała Lauga z niedowierzaniem nadal nagaopierając się o parapet.
Mistyk podszedł do okna. Machnął ręką zataczając parę kręgów. Mały wir powietrza wzbił ubranie w powietrze. Wtedy znikąd pojawiła się w nim sowa, łapiąc szponami ubrania i poleciała w kierunku okna. Zrzuciła ubrania na łóżko i poleciała do rzeczy mistyka. Chwyciła jego naszyjnik z kryształem i podała mu do ręki. On wykonał parę gestów i nowe zabrudzenia od trawy i błota zniknęły z ubrań a te były perfekcyjnie suche. Podał je wojowniczce mówiąc.
- Prosze, są jak nowe.

Rudowłosa nawet na nie nie patrzyła, tylko uśmiechnęła się promiennie i pocałowała Kokoro w policzek - Dziękuje.
“Najlepsza roszada nocowania w życiu!” Wrzasnęła w myślach zaczynając się ubierać po założeniu spodni wzięła do ręki opaskę oplatającą biust i stwierdziła że właściwie po co samej się męczyć.
- Kokoro chcesz mi jeszcze w czymś pomóc? - spytała się uśmiechając się do mistyka.
- Jasne, co mam zrobić? - Kokoro ro uśmiechnął się i pokiwał głowa.
- Trzymaj - rzuciła mu opaskę - potrzebuję żebyś mi oplótł biust, opaska zawsze lepiej trzyma jak ktoś mi to robi.
- Dobrze, ale przy tym też musisz mnie poinstruować. - Rozwinął bandaż chwycony w obie ręce i podszedł do wojowniczki, gotowy na polecenia.
Lauga uniosła ręce w górę by podnieść piersi, które w tej pozycji prezentowały się jeszcze lepiej niż normalnie. - To jak zwykła zakładanie bandaża zaczynać tak by najpierw poszło przez środek podem dół i powrót na górę gdzie kończysz.
Paraliż rozpoczął się ponownie. Kokoro jednak nie zwrócił na to narazie uwagi, podszedł i przyłożył bandaż by zacząć oplatać piersi wojowniczki.
 
Jendker jest offline  
Stary 19-09-2018, 12:11   #17
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację

Bran obudził się, czując przy sobie miękką i cieplutką obecność Arletty.
- Dzień dobry. - drowka szepnęła mu do ucha.
- Bardzo dobry - odpowiedział, całując ją na dzień dobry w szyję i przytulając się do niej. - Bardzo miłe przebudzenie - dodał, wygodniej się układając.
- Cieszę się, bo za chwilę musimy wstawać i iść na śniadanie - odpowiedziała. - Czeka nas dziś robota.
- Za chwilę? - Dłoń Brana, jakby nieświadomie, powędrowała w stronę biustu Arletty. - Jesteś pewna, że za chwilę? - spytał z cieniem nadziei w głosie.
- Za chwilę, bo najpierw musimy się poubierać - odpowiedziała, czochrając jego włosy dłonią.
- Tyle czasu zajmie ci ubieranie się? - spojrzał z niedowierzaniem na dziewczynę, a potem za okno. - Wcześnie jeszcze...
- Bran… - elfka wywróciła oczami. - Czy ty kiedykolwiek masz dość? - spytała półżartem.
- Ciebie? Mam nadzieję, że nigdy - odparł. - Ale dobra, dobra... Rozumiem. Już wstaję... - powiedział, powoli i z wyraźną niechęcią odsuwając się od dziewczyny.
- Nie, stój… - rzuciła szybko w stronę pół-elfa.
Zgodnie z poleceniem Bran zatrzymał się w połowie gestu i spojrzał na Arlettę.
- W sumie… w sumie kilka minut nie zrobi nam różnicy. - Odparła cicho, spoglądając na niego z uśmiechem.
Tego nie trzeba było Branowi dwa razy powtarzać. A że nie zdążył się zbyt daleko odsunąć, natychmiast znalazł się przy dziewczynie. Ucałował najpierw piersi dziewczyny, a potem przeniósł się z pocałunkami nieco niżej.
Dziewczyna odchyliła głowę w tył oddając się pocałunkom pół-elfa, jednocześnie gładząc jego głowę dłonią.
A ten wędrował ustami coraz niżej i niżej, czekając na chwilę, gdy Arletta powie "STOP!". Każdy pocałunek który Brań składał na ciele drowka, wywoływał u niej dreszcze. Jęknęła cicho czując, że chłopak schodzi coraz niżej.
Wszystko co dobre, musiało się kiedyś skończyć. Wnet usta Brana dotarły do miejsca, gdzie łączyły się uda dziewczyny, gdzie (jak słusznie powiadano) znajdowało się najwrażliwsze miejsce każdej kobiety.
Arletta podniosła się na przedramiona i westchnęła głośno łapiąc go dłońmi za głowę.
Bran rozsunął odrobinę nogi dziewczyny, a jego język wślizgnął się na moment do wilgotnego wnętrza, jakby stworzonego do tego rodzaju pieszczot.
- Bran… - wypowiedziała jego imię. Jej jedna ręka dalej położona była na jego głowie, a drugą kurczowo złapała się koca.
Brzmiało to raczej jak zachęta do dalszych poczynań, niż jako prośba o przerwanie pieszczot, więc Bran ponownie zagłębił się zapraszająco otwartym wnętrzu, delektując się smakiem dziewczyny. I poszukując miejsc, których pieszczota sprawiłaby jego partnerce jak najwięcej przyjemności.
- O tak… tak, cudownie… - wydusiła, całkowicie zatracając się w pieszczotach chłopaka. Dłoń która głaskała jego głowę pod wpływem emocji zacisnęła się na jego włosach. - Jesteś… jesteś cudowny.
Przez parę uderzeń serca Bran zastanawiał się, czy kontynuować pieszczotę, czy też zmienić rodzaj działań i zadbać równocześnie o swoje potrzeby. Jednak reakcja dziewczyny na pieszczotę skłoniła go do odłożenia na plan dalszy własnego zadowolenia. Kontynuował pieszczoty, mające doprowadzić Arlettę do szczytu.
Drowka, opadła z powrotem na łóżko puszczając włosy chłopaka. Kurczowo łapała dłońmi znajdujący się pod nią koc, a jej ciało prężyło się pod wpływem opanowującego ją podniecenia. Jej oddech był głośny i chrapliwy.
- Tak… nie przestawaj… - wyjąkała.
Może był głupcem, ale wyżej stawiał zadowolenie dziewczyny, niż swoje. Dlatego też pieścił językiem wnętrze jej ciała, starając się doprowadzić ją do wrzenia. Do ostatecznej eksplozji.
Elfka wydała z siebie przeciągły jęk i złapała się za piersi. Wiła się dziko pod wpływem poczynań pół-elfa, powtarzając kilka razy jego imię.
Jęk dziewczyny zabrzmiał w uszach Brana jak najcudowniejsza muzyka. Trzymał dziewczynę za biodra, a jego język penetrował wnętrze, by po chwili skupić się, na kilka uderzeń serca, na najczulszym, najbardziej wrażliwym punkcie.
- Bran… ja… ja… - dziewczyna poczuła jak ogarniają emocje, których nie potrafi już utrzymać na wodzy, niczym woda gotująca się w garnku, która ma za chwilę wykipieć. Jej jęki stawały się coraz głośniejsze, a oddech coraz szybszy. Po kilku chwilach całe jej podniecenie dosłownie w niej eksplodowało, a ona sama wyrwała się z objęć chłopaka ciężko dysząc.
Bran przez moment pozostawał w bezruchu, po czym przesunął się wyżej i przytulił do dziewczyny, w milczeniu dając jej czas na ochłonięcie.
- To… to było cudowne. - wyszeptała. - To co, to teraz idziemy po tamtych i na śniadanie? - uśmiechnęła się z chochlikami w oczach, chcąc sprawdzić reakcję chłopaka.
- Ja dopiero za chwilkę, skarbie - powiedział Bran, który w tym momencie raczej nie nadawał się do publicznych występów. - Gdy... zejdzie ze mnie trochę napięcie - dodał, równocześnie całując dziewczynę w szyję. - Ale ciebie już nie będę zatrzymywać - zapewnił, raczej nie do końca szczerze.
Drowka spojrzała na Brana ze zdziwieniem, nie do końca wierząc w to co słyszy.
“Żeby po takim 'występie’ sam nie chciał się zaspokoić, nie wierzę.” Pomyślała.
- No, dobrze. - uśmiechnęła się i powoli próbowała wstać.
Bran raz jeszcze ją pocałował, po czym - z wyczuwalną niechęcią - wypuścił ją z ramion i usiadł, nie zwracając uwagi na to, że koc znalazł się na podłodze, a oznaki jego podniecenia bynajmniej nie zniknęły.
“Nie no, no ty se jaja robisz” pomyślała. Usiadła na brzegu łóżka i przeciągnęła się prężąc się jak struna.
- Czy to sugestia, że mamy jeszcze trochę czasu? - spytał Bran, przesuwając się w stronę dziewczyny.
- A jak sądzisz? - spytała drocząc się z nim jeszcze trochę.
- Że nie mamy - odparł, równocześnie wyciągając rękę w kierunku jej biustu.
- Ech… - Arletta wywróciła oczami, po czym złapała go za ramiona i przewróciła go do pozycji leżącej wraz z sobą. - Ty tylko udajesz, że nie wiesz o co mi chodzi, czy naprawdę tak mało domyślny jesteś? - uśmiechnęła się i pocałowała go.
- Myślę, że gdybyś się mną zajęła, to by było to bardzo miłe... - odpowiedział. - Ale gdyby to ode mnie zależało, to byśmy stąd nieprędko wyszli. I tylko to mnie powstrzymuje przed dobraniem się do ciebie.
- Yhym… - odpowiedziała z zamyśloną miną, po chwili na jej twarzy pojawił się dziki uśmiech.
- No dobra. - Powiedziała przeturlając się na niego. Chwyciła go za nadgarstki i przycisnęła je do koca, jednocześnie go całując.
Odpowiedział pocałunkiem.
- Wspaniały... widok... - powiedział powoli, przenosząc wzrok z twarzy dziewczyny na jej kołyszący się biust.
- Nawet nie wiesz, jak cieszą mnie twoje słowa. - szepnęła mu do ucha i zaczęła całować go po szyi. Po chwili odsunęła swoje wargi od jego szyi i znów zaczęła szeptać mu do ucha.
- Co ja to miałam? A no tak… - kończąc zdanie nadziała się na spragnionego doznań chłopaka i zaczęła wykonywać energiczne ruchy. Przód, tył, przód, tył.
Bran na moment wstrzymał oddech, a potem wciągnął głęboko powietrze. Przymknął oczy, rozkoszując się doznaniami. Po chwili jednak je otworzył. Uniósł odrobinę głowę, by móc na zmianę przyglądać się twarzy dziewczyny, jej biustowi, tudzież miejscu, gdzie ich ciała najściślej się łączyły.
Arletta przywarła mocniej do ciała pół-elfa i zaczęła poruszać się coraz szybciej. Wpiła swoje usta w jego, a jej dłonie jakby odruchowo zacisnęły się jeszcze mocniej wokół jego nadgarstków, jak gdyby pilnowała, by ten jej nie uciekł.
Bran uciekać nie zamierzał. Czuł coraz większą przyjemność, kumulującą się w jednym, konkretnym miejscu. I przyjemne dreszcze, zbiegajace się z całego ciała i dążące do tej części ciała, która była głęboko zatopiona we wnętrzu dziewczyny. I którą każdy ruch Arletty coraz bardziej pobudzał.
Usta dziewczyny przeniosły się w okolice ucha chłopaka. Pocałowała go za nim, po czym przygryzła lekko płatek jego ucha i zaczęła schodzić ze swymi pocałunkami po przez szyję Brana do jego obojczyków.
Brana przeszły dreszcze. Bardzo przyjemne... Chociaż miał mniejsze pole manewru to spróbował oddać pocałunek.
- Jesteś.. wspaniała... - powiedział przerywanym głosem.
- Ty też… - odparła kontynuując swoje rytmiczne ruchy.
- Zaraz... eksploduję... - przyznał się chwilę później Bran, znajdujący się blisko granicy spełnienia.
- Nie krępuj się. - uśmiechnęła się do niego i puszczając jeden z jego nadgarsków, pogłaskała go w policzek.
Bran zdążył jeszcze ująć w dłoń pierś Arletty... i na tym jego udział w tej części porannych przyjemności się skończył. Zacisnął mocniej palce na piersi dziewczyny, która poczuła, jak chłopak wbija się w nią głębiej, a potem wypełnia jej wnętrze nasieniem.
Dziewczyna opadła na Brana wtulając się w niego.
- No… - powiedziała zdyszana. - To teraz chyba można iść na śniadanie.
- Jak tylko serce mi się uspokoi i oddech wróci po tych rozkoszach - odpowiedział cicho, ,kreśląc palcami esy-floresy na plecach. - Chyba że jeszcze tobie trzeba czegoś do pełni szczęścia - dodał. Nie był pewien, czy Arletta również osiągnęła zaspokojenie.
- Nie, ja dostałam od ciebie wszystko co sobie mogłam wymarzyć. Pocałowała go i sturlała się z niego, po czym wstała. Zaczęła wciągać na siebie ubrania. Bran przyglądał się jej w tym czasie, bowiem dziewczyna zdecydowanie warta była tego, by się jej przyglądać.
- To ty sobie w spokoju ochłoń, a ja zobaczę czy tamci już są pozbierani i zaraz po ciebie wrócę. - powiedziała.
- Będę gotowy - zapewnił. Co, jak sobie za moment uświadomił, zabrzmiało odrobinę dwuznacznie.
- Wierzę - zaśmiała się kierując swe kroki w stronę drzwi, gdy skończyła się ubierać. - Dobra, idę postawić ich na nogi. - rzuciła wychodząc za drzwi.
Bran poleżał jeszcze przez moment, po czym również zaczął się ubierać. Jednak myślami był nie przy śniadaniu czy wilkach, a przy dziewczynie, która przed chwilą wyszła z jego łóżka.

...

Arletta, która przyszła zawołać towarzyszy na śniadanie, dalej jeszcze zamyślona nad swymi nocnymi przygodami zapomniała zapukać do drzwi i bez zawiadomienia weszła do pokoju.
- Hej, przyszłam was zawołać, żebyście zeszli na… - urwała zobaczywszy malujący się przed jej oczami obrazek. - śniadanie… - Stanęła jak wryta i nie mogła się ruszyć jakby ją sparaliżowało.
- Śniadanie? Jasne zaraz zejdziemy - Odezwał się Kokoro absolutnie nie przejmujacy się czymkolwiek, i zbliżył się bardziej do wojowniczki, niemal przytulając by przełożyć bandaż za jej plecami.
- Hej Arli, dobrze spaliście? - Lauga też całkowicie nie wzruszona sytuacją, w końcu drowka też była kobietą i nie miała nic, czego nie miałaby Lauga. Uśmiechnęła się do elfki i pomachała delikatnie jedną z uniesionych wysoko w górze dłonią, cierpliwie czekając w bezruchu aż Kokoro skończy.
- Tak… Widzę, że wy chyba nie gorzej… - odparła odwracając wzrok, żeby nie patrzeć na golusieńkiego jak go bogowie stworzyli mistyka. - To my… to ja może nie przeszkadzam. Spotkamy… spotkamy się na dole. - powiedziała, powoli cofając się.
- Jasne, zaraz będziemy, Kokoro trochę mocniej - Odpowiedziała jej rudowłosa i poprosiła chłopaka o ciaśniejszy nacisk w obszarze który teraz bandażował.
- Jasne,- Pociągnął nieco mocniej. - Tak jak teraz? - Usłyszał w odpowiedzi krótkie ‘Tak’, po czym spojrzał na stojącą ciąglę Arletę. - Ty też potrzebujesz w czymś pomocy?
- Yyyy… Nie, nie. - dziewczyna dopiero spostrzegła walające się po pokoju pierze i poduszki. - U mnie wszystko ok, już… już wam nie przeszkadzam. Już mnie nie ma. - odpowiedziała znikając za drzwiami. “Bandaże jej pomagał wiązać, pomagał jej, cały nagi. To całkiem normalne”. Pomyślała zamykając za sobą drzwi i wróciła do pokoju po Brana z którym udali się na dół na śniadanie
 
BloodyMarry jest offline  
Stary 19-09-2018, 13:17   #18
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację

~~ Śniadanie ~~
Po ubraniu się i ogarnięciu pokoju, Lauga zwróciła uwagę że właścicielka może nie być zbytnio zadowolona z latających wszędzie piór, czym się zajęli, oboje zeszli ze swoimi tobołkami na dół. Wojowniczka ubrana już w swoją zbroje z mieczem u pasa. Najpierw podeszła do szynku gdzie zamówiła sobie śniadanie a potem do drugiej połowy drużyny.
- Dzień dobry, Bran. - przywitała się z magiem i jeszcze raz kiwnęła do elfki głową.
- Dzień dobry - odpowiedział zaklinacz.
Elfka odkiwnęła wojowniczce i nie chcąc wracać do tego, co widziała u nich w pokoju, spytała:
- Głodni?
- Ja zawsze!
- Odpowiedział Kokoro schodząc po schodach. -[i] Ale ja na szczęście mam swoje zamówienie. - Podszedł do lady i wychylił się żeby wywołać karczmarkę z kuchni. Ta tylko burknęła że pamięta. Potem podszedł i rozgościł się na krześle.
- Coś ty zamówił? - Lauga spytała mistyka. - Całe ciele?
- Całego wołu?
- spytał Bran.
- Przy jego apetycie to i słoń by mnie nie zdziwił. - dodała łotrzyca.
- No nie przesadzajcie, z chęcią bym zjadł, ale potem bym się wylegiwał a my mamy zadanie do wykonania - odparł mistyk.
- Tak, nie ma co się rozleniwiać przed polowaniem na te wilki. Musimy mieć wszyscy trzeźwe umysły i sprawne ciała. - uśmiechnęła się. “Nie żeby z tym umysłem było to proste” pomyślała.
- Ale pokrzepienie dla ciała będzie mile widziane - stwierdził Bran, któremu poranna 'gimnastyka' pozytywnie wpłynęła na samopoczucie. I apetyt.
- Tak, racja. - elfka odpowiedziała chłopakowi z uśmiechem.
Z kuchni wymaszerowała krasnoludzica, wspomagana przez mniejszego krasnoluda, zapewne jej syna. Wspólnie nieśli tacę, na której, jakże by inaczej, leżała upieczona cała owca. Położyli ją na środku stołu, jednak Kokoro szybko skorygował ten błąd przysuwając tacę do siebie.
- Czyli żadne z nas nie zgadło. - stwierdziła Arletta widząc posiłek mistyka.
- Przeceniliśmy cię - przyznał Bran. - Ale to z pewnością, jak mówiłeś, wszystko przez tę wyprawę.
- Moment, moment, poczekajmy, czy nie doniosą mu jeszcze dwóch owiec
- powiedziała Lauga, dostając właśnie swoją jajecznicę z grzybami i pajdą chleba i dzbankiem wody, - jeśli tak to ja byłam najbliżej bo to mniej więcej taka sama masa mięsa.
- Tak, bez wątpienia
- przytaknął Bran, podsuwając Arletcie talerz ze śniadaniem, stanowiącym mniej więcej połowę tego, co chciała zjeść Lauga, i nalewając jej wina do kubka. Sam też zabrał się za swoje śniadanie, która nawet w przybliżeniu nie dorównywało porcji mistyka, która przewyższała ilością to, co pozostała trójka zamówiła razem.
- Dzięki. - odpowiedziała elfka i zabrała się do jedzenia. - Ja tam uważam, że do tej owcy doniosą mu jednak jakąś krowę, w końcu z owocami ostatnio mają problem. - uśmiechnęła się i napiła się wina. - Hmm… Te wczorajsze, które przyniosłeś było jakieś inne, nie mieli go już dzisiaj? - spytała zaklinacza.
- Widać uznano, że przed taką wyprawą lepiej wlać w nas coś, co nie zachęci nas do wlania w siebie kilku litrów trunku - odparł żartobliwym tonem.
- No cóż, szkoda. Może wieczorem… - odparła, dalej zajadając się swoim śniadaniem.
- Jeszcze trochę mają - zapewnił ją Bran, sięgając po kolejny kawałek szynki.
- To fajnie, czuję, że po całym dniu biegania za wilkami będzie trzeba się rozluźnić - stwierdziła Arletta, dyskretnie mrugając do chłopaka.
- Kąpiel i odpoczynek... z odrobiną wina w tle... - Bran udał, że się zastanawia. - To brzmi interesująco.
Kokoro pałaszował w ciszy, tylko popatrzył na talerz Arletty, w jego mniemaniu mizerny. Porównał to z swoim, małym co prawda, ale jakimś doświadczeniem i odwrócił się do rudowłosej z pytaniem, wskazując kawałkiem udka na Elfkę i jej talerz.
- A czy ona, jak będzie teraz w ciąży, to nie powinna więcej jeść?
Elfka, która w tej chwili popijała wino, na pytanie mistyka opluła pół stołu. Spojrzała na niego z zaskoczeniem.
- Skąd ci do głowy przyszło, że ja w ciąży jestem?! - spytała, nie kryjąc swojego zdziwienia.
Lauga ze stoickim spokojem przełknęła aktualnie żutą porcje jajecznicy, odwróciła się do mistyka i akcentując pierwsze słowo odpowiedziałam - ‘Jeśli’, kiedyś w nią zajdzie to pewnie tak. - Po czym wróciła do przeżuwania kolejnej porcji jajecznicy.
Bran spojrzał najpierw na Arlettę, potem na Kokoro, potem znów na Arlettę. Cóż... myśl o ewentualnej ciąży jakoś nie przyszła mu do głowy...
- No tak, faktycznie. Mówiłaś że są sposoby żeby do tego nie doszło. - Mistyk popatrzył na Arletę z zaciekawieniem. - Ty pewnie znasz jakieś. Masz te odwary w końcu. No i jak to skąd? - Spojrzał powoli na Brana i Arletę. - Lauga opowiedziała mi jak to wygląda.
- Yyyy… no… ten… - Elfka spojrzała na Laugę z wyrzutem. - No są na przykład różnego rodzaju wywary… - “ale ty idiotko oczywiście musiałaś zabrać te halucynogenne” skarciła sama siebie w myślach.
- Nie z każdej mąki jest chleb - powiedział Bran. - Spędzenie razem nocy nie oznacza od razu ciąży. Wy też spędziliście noc razem. Gdyby za każdym razem kobieta zachodziła w ciążę, to świat stałby się za mały dla tych wszystkich dzieci.
- Ha! Nie dam ci się nabrać i nie będziesz się ze mnie nabijać tym razem. Nie wystarczy spanie w jednym pokoju. Potrzebna jest penetracja!
- Odpowiedział triumfując swoją nową wiedzą, wznosił kolejne udko do góry w geście zwycięstwa.
Lauga dalej stoicko jadła swój posiłek...tylko jej wewnetrzne ‘Ja’ tarzało się ze śmiechu po nieistniejącej trawie.
- Ma rację. - Skomentowała tylko jego ostatnią wypowiedź.
- No i sam sobie odpowiedziałeś na pytanie - odparł Bran, dolewając sobie odrobinę wina. - Cokolwiek zrobisz, bez penetracji nie ma dzieci.
Arletta poczuła lekkie zażenowanie, kiedy zorientowała się, że klienci zajmujący stolik niedaleko nich przysłuchują się tej konwersacji z ciekawością.
Na barku Kokoro pojawił się Chumuske i zatrzepotał skrzydłami. Kokoro oderwał kawałek mięsa i podał do dzioba.
- Widzisz ile musze się jeszcze nauczyć? Dobrze że zszedłem z gór.- A potem spojrzał na resztę towarzyszy, kiedy uderzyło go inne pytanie.
- A czy to że ona ma te no tutaj.- Wskazał na piersi.- Mniejsze od ciebie to dlatego że jest elfem?
Elfka zaskoczona, kolejnym nietypowym pytaniem chłopaka, o mało nie udławiła się przeżuwaną kromką chleba.
- Ekhe.. Nie… To… to po prostu, taka moja uroda… - odpowiedziała spoglądając to raz na biust swój, a raz Laugi.
- Wszystko zależy od budowy, a nie od rasy - dodał Bran, który, z oczywistych powodów, nie przypatrywał się zbytnio biustowi Laugi.
Komentarz o biuście spowodował chwilowe wyrwanie się nito prychniecia nito smiechu, ale wojowniczka szybko wróciła do powagi sprzed komentarza, popijając łyk wody.
- Dziewczyny z mniejszym biustem zawsze mają więcej powodzenia, więc Arletta jest swego rodzaju szczęściarą - dodała swoje spostrzeżenia z czasu dojrzewania.
- To dlatego Bran tak ochoczo poszedł do pokoju z Arletą a nie z tobą. Mhm..- Powiedział mistyk zatapiając się żeberkach. Chumuske tylko zatrzepotał skrzydłami.
- Lauga się myli. - Bran włączył się do dyskusji, patrząc na nią z męskiego punktu widzenia. - Wszystko zależy od indywidualnych zamiłowań. Jedni lubią wysokie kobiety, inni niskie, jedni szczupłe, inni takie przy kości. To samo dotyczy biustu. Spotkałem i takich, co lubili piersi pokaźnych rozmiarów, jak i takich co wolą drobne piersi. A ty sam musisz zdecydować, co tobie bardziej odpowiada.
- Widzisz, teraz wiesz, że Bran nie tylko robi sobie z ciebie żarty i możesz do niego przychodzić z pytaniami - powiedziała Lauga, trochę specjalnie wkopując drugiego półelfa w uświadamianie chłopaka o tych sprawach z bardziej męskiej strony. Zdawałą sobie sprawę że jej wiedza może być jednak niewystarczająca, a Bran miał niezaprzeczalnie więcej praktyki.

- Czyli elfy nie różnią się aż tak bardzo? Ona tam na dole ma wszystko tak samo jak inne kobiety? - Wskazał kością to na Elfkę, to na wspomniane miejsce “tam na dole”.
- Nie, nie różnimy się bardzo od ludzi. A myślisz skąd wzięła się Lauga czy Bran? To pół-elfy, czyli jedno z rodziców musiało być człowiekiem, a drugie elfem. - burknęła już nieco poirytowana tą rozmową Arletta.
- Zapomniała też wspomnieć o półorkach, tylko o pół krasnoludach nigdy nikt nie słyszał - powiedziała robiąc mała dygresję w dyskusji starając się odwrócić uwagę kokoro w innym kierunki niż anatomia drowki. Przynajmniej ze względu na samą złodziejkę.
- A dziwisz się? - spytała drowka cicho, tak by właścicielka nie słyszała. - Kijem bym takiego nie ruszyła.
- Arli..oni wyglądają jak tacy niżsi ludzie jakby nie patrzeć. - sprzeciwiła się wojowniczka nie podzielając jej krytyki urody krasnoludów, uznając ją bardziej za złośliwą niż powinna być.
- Krasnoludy zazwyczaj nie podobają się elfom i na odwrót. - Łotrzyca wzruszyła ramionami. - Poza tym, dla mnie ważny w trakcie jest kontakt wzrokowy, a w takim wypadku mogłoby być ciężko. - Zaśmiała się, trochę rozluźniając się po tym, jak zbiły ją z tropu pytania młodego.
Kiedy dyskusja zeszła z życia intymnego członków drużyny na ciut dalsze tematy, atmosfera rozluźniła się, mimo lekkiego uczucia zażenowania poszczególnych osób.
Zadziwiające było to, iż mimo różnic w porcjach wszyscy skończyli w miarę w tym samym momencie. Zostawiając koło pustych naczyń odpowiednią ilość monet za posiłek i żegnając się z karczmarką, która odburknęła im na do widzenia, ruszyli do leża wilków.
 
Obca jest offline  
Stary 22-09-2018, 19:30   #19
 
Rozyczka's Avatar
 
Reputacja: 1 Rozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputacjęRozyczka ma wspaniałą reputację
Nie było jeszcze południa, gdy kierowani zaznaczonymi na mapie wskazówkami podróżnicy trafili do jaskini wilków. Było tam wiele śladów, które prowadziły i do środka jaskini, i na zewnątrz. Niektóre z nich, co zdołał zauważyć nawet Bran, były głębsze od pozostałych. Całkiem jakby niektóre wilki były cięższe od pozostałych.
Lauga szła na czele uzbrojona w miecz i tarczę gotowa odeprzeć nagłe niebezpieczeństwo, jakby jakieś oczywiście nastało, chwilowo było cicho, za cicho pomyślała już trzeci raz od czasu zbliżenia się do jaskini.
Kokoro przyzwał Chumuske. Sowa poszybowała w górę a potem wleciała do środka jamy.
- “To ja znikam. Potrząśnij mną, gdyby coś się działo” - po czym jego oczy zaszły mgłą, gdy jego umysł znalazł się w ciele ptaka, który szybował teraz bezszelestnie, jak tylko sowy potrafią, do wnętrza
Lauga od razu stanęła w obronnej pozie przy bezbronnym w tej chwili ciele Kokoru i zaczęła wyglądać zagrożenia, częściej spoglądając na wejście do wilczego leża.
Sowa wleciała po cichu do jaskini, a to co Kokoro ujrzał jej oczami było dość… dziwne.
Wilki zdawały się zgromadzić tu nie tylko owce, ale również przeróżne dywany, skrzynie, worki z ziarnem. Było nawet rozpalone w małej odnodze po prawej ognisko.
W jaskini znajdowało się teraz osiem niezwykłych wilków. Odziane były w dziwne, pospiesznie i niezbyt składnie posklecane, skórzane zbroje. Stały napięte w niewidocznych dla siedzących na zewnątrz odnogach, jakby czekając na nadchodzący atak. Dwa z nich były też wyraźnie większe od reszty stada.
To właśnie jeden z tych większych wilków dostrzegł wlatującego do środka ptaka i spojrzał na niego z żądzą mordu w oczach, szykując się do skoku i próby uchwycenia biednego przywołańca.
- Chodź no tu maleńka… - zamruczał groźnie.


Kokoro zawrócił szybko wewnątrz jaskini, i skierował ptaka na zewnątrz po czym wrócił do swojego ciała.
- Eee, albo Arleta dała mi jeden z tych swoich halucynogenów… albo te wilki mają ubrania i naprawdę mówią - wyszeptał do towarzyszy. - Mają na sobie… zbroje… i to przez nie ślady są głębsze. Są tam trzy mniejsze wnęki, a one stoją w ukryte w każdej. Mają tam ognisko, nawet dywan… i zgromadzone owce i ziarno. Widziałem osiem, w tym dwa większe.
- Nie tym razem… - drowka podkręciła przecząco głową.
- Dziwne. Bądźmy ostrożni. - powiedziała Lauga.
- Mogę odciąć odnogę albo dwie, wtedy nie będziemy musieli walczyć z wszystkimi naraz.- odrzekł mistyk
- Czekają sobie na nas - powiedział Bran - całkiem jakby wiedziały, że przyjdziemy. Gdyby można część z nich oddzielić od pozostałych, byłoby nam łatwiej.
- Eee, przed chwilą powiedziałem że mogę.
- Inaczej bym o tym nawet nie wspomniał. - Bran spojrzał na mistyka z całkowitym brakiem zrozumienia. - Po prostu popieram pomysł z całego serca.
- Wszyscy gotowi? Lauga podchodzi blisko, wtedy ja odcinam lewą stronę jaskini.
Mistyka najpierw otoczyła migocząca poświata, odpychająca nawet kurz na kilka centymetrów. Kiwnął głową na znak że jest gotowy. Kiedy wojowniczka była już blisko wziął głęboki oddech i zrobił szerokie koło ramionami, potem szybki obrót, i dotknął palcami ziemi zamiatając jedną dłonią w kierunku jaskini. Z ziemi wystrzeliły pnącza, które zbiły się wielką masę i popędziły w kierunku jaskini ostatecznie zaciskając się bardzo mocno.
- Gotowi. - Arletta skinęła głową twierdząco.
Poruszony wdzierającymi się do jego domu korzeniami, jeden z wilków znajdujących się w odsłoniętej odnodze wyrwał się z grupy i ruszył w stronę Laugi, usiłując pochwycić ją w swe zęby. Jednak pędząc na złamanie karku nie zauważył jednego z korzeni tworzących mur i spektakularnie wywalił się na pysk tuż przed wojowniczką.
Lauga widząc wilka przybrała obroną pozycje z tarczą wysuniętą do przodu gotowa do przyjęcia na nią ataku. “Ojoj, biedaczek...” pomyślała widząc jak puchaty wilk przewraca się przed nią w komiczny sposób, po czym zamachnęła się i jej miecz runął na leżące u jej stóp zwierzę, raniąc je ciężko, ale nie dostatecznie, aby je zabić.
W tym czasie kolejny z wilków wyskoczył z lewej odnogi, przecisnął się między murem z pnączy a leżącym wilkiem i spróbował ugryźć pół-elfkę. Tej jednak udało się uskoczyć w ostatniej chwili. Widząc swoje niepowodzenie, wilk cofnął się o kilka stóp, aby zwolnić przejście.
Rudowłosa zauważyła okazję, by zdzielić jeszcze jednego nowo przybyłego wilka i postanowiła ją wykorzystać - pchnęła mieczem w przód, licząc że zrobi to szybciej niż jej przeciwnik zdąży się odsunąć.
Udało jej się zostawić paskudne draśnięcie na wilczym pysku.
Zza muru w tym czasie dało słyszeć się desperackie szczekanie i skrobanie, na szczęście przeszkoda ciągle stała.
Jeden z większych wilków dostojnie wyłonił się zza odnogi jaskini i stanął dokładnie tam, gdzie jeszcze niedawno było wycofujące się zwierzę. Lauga mimowolnie przygotowała się do obrony, jednak tym razem okazało się to niepotrzebne. Zamiast gryźć półelfkę bowiem, wilczur zdecydował się zaatakować Brana i Kokoro magicznymi, wystrzelonymi z jego pyska piorunami. Dwójce nieszczęśników udało się uskoczyć przed głównym atakiem, jednak kilka z błyskawic zdołało ich trafić.
Pnącza odgradzające drugą połowę stada od walki zatrzęsły się wyraźnie, jednak mistykowi udało się jakoś utrzymać na nich koncentrację.
Magiczny wilk sapał ciężko, wyraźnie zmęczony magicznym popisem.
Kokoro skupił swe myśli i posłał w kierunku umysłu atakującego go wilka obraz bólu. Powoli odnalazł w bitewnym zgiełku granice jego umysłu, otoczył mur jego jaźni a następnie uderzył z całej siły.(mind thrust)
Wilk zaskomlał na początku z bólu, po czym zjeżył włosy na karku, opuścił przednie łapy i zaczął warczeć na mistyka.
Bran postanowił skorzystać z najsilniejszej broni, jaką dysponował i posłał w stronę plującego piorunami wilka palące promienie.
Temu udało się umknąć przed dwoma z nich, jednak ostatni z promieni przeleciał mu po plecach, dotkliwie je parząc.


Ostatni z kryjących się w niezasłoniętej odnodze wilk zaczął szarżować na wojowniczkę. Przeskoczył nad powalonym kompanem i z całym impetem wylądował na Laudze, nie tylko powalając ją na ziemię, ale również dotkliwie raniąc ją kłami. Ostatecznie zszedł z wojowniczki, zbliżając się nieco do reszty,
Zza muru dalej dało się słychać skrobanie, tym razem o wiele słabsze.
Arletta podbiegła do Laugi, żeby jej pomóc, i zaatakowała dwoma sztyletami. Wilk, który jeszcze przed chwilą poważnie ranił pół-elfkę, zauważył zbliżające się do niego ostrza zbyt późno i padł martwy na ziemię, barwiąc swą krwią trawę na czerwono.
Zza muru tym razem nie tylko dało się posłyszeć drapanie pazurami o pnącza, lecz również poczuć zapach palonego drzewa i różne, mało przychylne słowa pod adresem zarówno przeszkody, jak i mistyka, który ją stworzył.
Wcześniej wywrócone zwierzę wstało w końcu, a następnie usiłowało zaatakować odsłoniętą wojowniczkę, jednak bez większych rezultatów. Kły natrafiły tylko na ostrze miecza, nie czyniąc właścicielce żadnej szkody.
 
Rozyczka jest offline  
Stary 22-09-2018, 19:35   #20
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Lauga wstała szybko kiedy elfka zabiła wilka prawdopodobnie ratując jej życie, niestety nie miała czasu by w tej chwili jej za to podziękować. Ignorując wilka którego uznała za zwierzęcą pierdołę postanowiła przenieść się z atakiem na tego który rzeczywiście wydawał się być zagrożeniem. Jednak ciężkie ostrze pół-elfki ześlizgnęło się tylko po skórze wilka.

Wilk, który wcześniej nierozważnie sprowokował atak Laugi, szukał okazji do pogryzienia awanturników. Niestety dla niego, jego pobratymcy odcięli go od walki. Zamiast tego więc zdecydował się próbować uwolnić resztę stada. Zaatakował mur, na którym zaczęły się pojawiać pierwsze wyraźne ślady uszkodzeń.
Dobiegające z drugiej strony dźwięki sugerowały, że nie jest sam w swoich działaniach.
Przywódca stada naprężył mięśnie celem zaatakowania wojowniczek, kiedy jednak te przygotowały się do obrony, w ostatniej chwili wbiegł do środka jaskini, nie dając im najmniejszej chwili na zaatakowanie go.
Kokoro nie zamierzał dawać mu okazji, cokolwiek nie planował. Dobył sztylet, a ten zatańczył i zawirował stojąc na czubku jego palca. Rozświetlił się, zaiskrzył, a potem poleciał w kierunku uciekającego od nich wilka. Sztylet w “ręku” mistyka okazał się już jednak mniej groźnym narzędziem, które ledwie ścięło kilka włosków z głowy wilczura.
Bran nie wahał się ani chwili i posłał w stronę najgroźniejszego wilka garść magicznych pocisków. Te poraniły wilka, po którym było już widać, że jest poważnie ranny. Ciągle jednak stał na czterech łapach.
Dobiegające zza muru skrobanie znowu było słabsze niż zwykle, a mur jak stał, tak stał.
Drowka, widząc że wilk już ledwo stoi na nogach zaatakowała go swymi sztyletami, które bezlitośnie cięły ciało zwierza w ostateczności posyłając go martwego na ziemię.
Zza muru najpierw dało się słyszeć żałosne drapanie, po czym wielką eksplozję, która wstrząsnęła całą konstrukcją.

Lauga z Czerwonej Doliny nie miał w zwyczaju oddawać pola czy padać ranna pod naporem przeciwnika, dziewczyna dała upust gniewowi i zacisnęła zęby, rany jakie odniosła przestały być aż tak odczuwalne, być może pod wpływem euforii jaka ogarnęłą wojowniczkę.
Z nową siłą naparła na przeciwnika chlastając go mieczem, by kolejna rana przyozdobiła wilczy grzbiet, ale uparte zwierzę ciągle nie zamierzało się poddać.
Niedawno zajęte murem zwierzę zauważyło, że Lauga zajęta jest walką z dużym samcem i usiłowało ją zaatakować, na szczęście instynkty pół-elfki pozwoliły jej zejść z drogi i tego ataku.
Kolejne ataki wymierzone w mur osłabiły go jeszcze mocniej, jednak przeszkoda ciągle stała.
Największy z ocalałych wilków wyminął dostojnie Laugę, nie spuszczając jej jednak z oczu, a następnie kolejny raz pluł piorunami. Tym razem był w stanie mierzyć tylko w Kokoro.
Ten odwdzięczył mu się posyłając w jego kierunku uczucie rozdzierania kości rozżarzonym prętem.

Wilk, który padł celem ataku mistyka, ledwo trzymał się już na nogach. Mimo to ciągle zajadle walczył.
Bran mógł zrobić kilka rzeczy, postanowił jednak ponowić atak za pomocą magicznych pocisków, które skierował na 'władcę piorunów'. To już było zbyt wiele dla zwierzęcia, które padło na ziemię nie dając znaku życia.
Skrobanie z drugiej strony, mimo że nieustępliwe, nie zdawało się odnosić efektu.
Arletta postanowiła przeszkodzić wilkowi niszczenie muru i zaatakowała go sztyletami. Zwierzę zdołało umknąć ostrzu znajdującemu się w dominującej ręce drowki, co ocaliło mu życie. Jednak drugi sztylet rozorał mu kark, poważnie je raniąc.
Z muru zaczęły odpadać kolejne pnącza i gałęzie, z ledwością oddzielał teraz od siebie połówki stada.
 
Obca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 06:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172