Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-10-2019, 16:51   #31
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Decyzja o jak najszybszym wyruszeniu w drogę spotkała się z powszechną aprobatą, a decyzja druida, że wyruszy z nimi, spotkała się z nieukrywaną aprobatą Ivora, który uważał, że bez pomocy ich uczynnego (chociaż tajemniczego) gospodarza nie zdołaliby dotrzeć tak szybko i tak daleko, jak by chcieli.
O ile rzeczywiście gdzieś by dotarli, zamiast gdzieś po drodze zamarznąć na śmierć.

* * *

Ivor, jak się wnet okazało, nie był człowiekiem zimy. Nawet podarowany mu przez druida kij niewiele pomagał w przedzieraniu się przez śniegi, dość sporą warstwą zaścielające leśne ścieżki.
Ale i tak szło się całkiem nieźle, dopóki nie dotarli do rzeki.
Zdaniem Ivora mróz był tak silny, że rzeka powinna być solidnie skuta lodem, ale druid miał inne zdanie.
No i okazało się, że miał rację, a podarowany wcześniej kij zdecydowanie przyczynił się do wypadku.

Ivorowi niemal się udało uniknąć skąpania się w lodowatej wodzie, ale w tym wypadku owo "niemal" stanowiło ogromną różnicę, bowiem płynące od przemoczonych nóg zimno błyskawicznie rozprzestrzeniało się po całym ciele i jedyną rzeczą, o jakiej myślał zaklinacz było jak najszybsze odczołganie się od dziury w lodzie.
O Xapionie nie pomyślał, ale nawet gdyby pamiętał o kompanie, to i tak by nie był w stanie nic zrobić. I nawet nie widział, jak znalazł się na brzegu...

Pierwsze, co on sam by zrobił, to by było rozpalenie ogniska, ale druid miał całkiem inne plany... i zamienił się w ogromnego orła.
Lot byłby z pewnością niezapomnianym przeżyciem, gdyby Ivor nie stracił przytomności. Aż dziw, że nie spadł.

Ale dziwił się dopiero wtedy, gdy otworzył oczy.
Nie znajdował się na grzbiecie orła. Nad sobą miał kamienny strop jaskini, niedaleko płonęło ognisko.
I był też Xhapion - może nie do końca cały i zdrowy, ale - co najważniejsze - żywy.

* * *

Z przemowy druida Ivor zrozumiał może połowę - co spowodowane było zarówno tematyką, jak i sposobem mówienia. Ale - ogólnie biorąc - nie wyglądało to zbyt dobrze.

- Zostańmy lepiej dłużej w tym miejscu - powiedział. - Gdy będziemy mieć więcej sił, to będziemy mogli lepiej stawić czoła wszystkim przeciwnościom, ma jakie natrafimy.

- Czy gdy spotkamy tego Siggarda, to czy mamy się przyznać do tego, że cię znamy?
- zwrócił się do druida.
 
Kerm jest offline  
Stary 29-10-2019, 19:49   #32
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ruid poparzył na Xhapiona.
A iść dasz RADĘ? Na moje LEDWO na nogi staniesz! Ot co. Co do tamtych… ŁOWCĘ wysłałem przeszkadzać ma im… może da DZIEŃ lub ze DWA. – Starzec rozmasował palcami czoło. Im dłużej mu się przyglądali tym więcej oznak długiej bezsenności dostrzegali. Na pytanie o Siggarda zamarł, na dłuższą chwilę wbił wzrok w oczy maga, lecz ostatecznie opuścił swoje. Wahał się przed odpowiedzią, niemniej ostatecznie przemówił.
To… JA mam do NIEGO – Zaraz po tych słowach druid zmemłał pod nosem kilka przekleństw. – Wam nic nie zrobi, mnie może i też ni. Kto GO wie.
Na kwestię uwzględnienia jego samego w przywitaniu z Siggardem wzruszył jedynie ramionami.
I nie LATAM więcej! Szczęście mieliśmy, że nas PIORUN nie trafił. Moja *tfu* ucennica i jej BOŻEK mnie nie lubią. – Złość delikatnie go ożywiła, lecz nie na długo. Westchnął chrapliwie i ciężej oparł się na skręcającym się drewnie kostura.

Po dłuższej chwili milczenia, kiedy zdawało im się, że ten mógł czasem przysnąć wypalił ni z tego ni z owego z pytaniem:
Powiecie mi co to to za PANNICA was goni? Ta z OGNIEM na głowie? MAJAKI to majaki, głupstwa pleść mogą. WY mnie pytacie, to teraz ja was! DRUGI raz was od losu nawozu dla grzybów ratuję to pytać MOGĘ! Hę?


 
Zormar jest offline  
Stary 10-11-2019, 04:25   #33
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację

hcąc nie chcąc musiał przyznać starcowi rację. Ledwo mógł się ruszyć i to irytowała go chyba najbardziej. Bezsilność. Ponownie.
Nie dziwiło go też, że druid był ciekawy ich przeszłości. Widmo tajemnicy krążyło nad nimi i z pewnością drażniło. Zwłaszcza po pojawieniu się gnomki. Nie mogli sobie jednak pozwolić na zdradzenie za wiele. Chociaż z jednej strony mężczyzna zasługiwał na szczerą odpowiedź, w końcu już dwa razy uratował im życie, to dla dobra wszystkich byłoby gdyby nie wiedział za wiele.
- Jest przedstawicielką pewnej... grupy, która chciała nas zwerbować w swoje szeregi - zaczął niepewnie czarodziej, zerkając na towarzysza czy aby nie mówi za wiele. - Postawili przed nami ciekawy wybór. Dołączyć do nich albo poddać się wątpliwej radości czyszczenia umysłu. Jako, że źle reagujemy na takie ultimatum, zmuszeni byliśmy odmówić. Cud tylko sprawił, że udało nam się uciec. Najwyraźniej ci ludzie należą do osób pamiętliwych i nawet setki mil dalej nie są w stanie odpuścić ścigania nas. Lepiej więc, żebyś nie wiedział za wiele, przyjacielu. Nie chcemy sprowadzać na ciebie więcej kłopotów niż już to uczyniliśmy.
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 10-11-2019, 10:38   #34
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ivor przez moment zastanawiał się, co można dodać do tego, co powiedział Xapion. Na tyle, by nie zdradzić zbyt wielu szczegółów.

- Wspomniana organizacja miała paskudne plany - powiedział - które mogły spowodować śmierć wielu istot. - Spojrzał na Xapiona. - Ma stale te plany - poprawił się. - Jeśli chcemy ją powstrzymać - mówił dalej - to chyba powinniśmy się podzielić wiedzą o planach tamtych z osobami, które mogłyby ich powstrzymać. Z drugiej strony... - Przeniósł wzrok na druida. - Narażanie kogoś na śmierć to raczej nie jest sposób na wyrażenie wdzięczności za ocalenie życia.
 
Kerm jest offline  
Stary 20-11-2019, 10:41   #35
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ruid przysłuchiwał się ich słowom, chociaż nie czynił tego z wielkim zainteresowaniem, ot niekiedy można by rzec, że nawet przysypiał, aczkolwiek mógł sprawiać tylko takie wrażenie. Podrapał się po brodzie i przemówił.
W sumie… ja o NIEKTÓRYCH rzeczach chciałbym zapomnieć, jak sytuacja z jedną łanią… – Starzec najwyraźniej w porę zorientował się, że jego opowiastka nie znajdzie tutaj posłuchu, to też nad wyraz asertywnie oszczędził jej im. Zwrócił się do Ivora. – Mówisz, że PASKUDNE rzeczy robić chcą? Każdy z NAS takie robi raz na czas jakiś. Kogoś zabije, wsadzi rękę gdzie nie trza mu było, NATURY rzeczy bieg. – Zamyślił się na chwilę. – Stara matka chyba nawet nie widzi różnic, OŚLEPŁO jej się. Ale nie czas na to, czas na serce i kąski. Powiadacie, że gonią was, że NIE zapomną. MUSIELIŚCIE im kłopotów sporo narobić, hę? HA! Mnie też się za młodu zdarzało! HE! He… – Mina starca na chwilę rozpogodziła się, by zaraz ponownie zostać przygniecioną przez zmęczenie i gorszy nastrój. – Może Siggard wam pomoże. Albo YLFY, ale one to leniwe są, jakby senne całe dnie chodziły.
 
Zormar jest offline  
Stary 21-11-2019, 16:06   #36
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wspomnienia druida z lat młodzieńczych z pewnością byłyby ciekawe, ale w innym miejscu i innym czasie, a nie teraz, gdy na głowie mieli mnóstwo problemów, z groźbą śmierci na czele.

- Każdy miał w swym życiu różne... przypadki - stwierdził Ivor. - Mniej czy bardziej nadające się do opowiadania w obecności kobiet i dzieci. Ci, którzy nas ścigają, planują masowe zabijanie, więc raczej powinniśmy ich powstrzymać.

- A skoro mamy niewiele czasu, to najpierw odwiedźmy Siggarda
- zaproponował - a jak on odmówi nam pomocy, to pozostaną elfy. Nawet jeśli są leniwe, to, podobno, są mądre i zrozumieją, w czym leży problem.
 
Kerm jest offline  
Stary 01-12-2019, 20:40   #37
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
tarszy mężczyzna uśmiechnął się na słowa Ivora, lecz na krótko. Najwyraźniej widmo spotkania z owym Siggardem nie cieszyło go, aczkolwiek nie komentował już więcej, jedynie skinął głową i opierając się o ścianę jaskini wlepił wzrok w krajobraz na zewnątrz. Tymczasem obaj czaromioci spojrzeli na siebie, by następnie lec na posłaniach i skórach, które przyjemnie grzały ich ciała oraz wyciągały zagnieżdżony w nich chłód. Spędzone na rozmyślaniach, krótkich rozmowach i ewentualnych posiłkach minuty zmieniały się w godziny, a te rozciągnęły się w dwa kolejne dni. Trzymająca ich w swym uścisku niemoc ustępowała pod wpływem odpoczynku oraz okazjonalnego dotknięcia druidzkiej magii.



zas mijał im mozolnie, plecy odczuwały zgubny wpływ niewygody kamiennego podłoża, im samym zaś zaczynała doskwierać nuda, niewątpliwe świadectwo tego, że ich stan poprawiał się, a przytłaczające zmęczenie poczęło odchodzić w zapomnienie. Po krótkich oględzinach oraz wypytywaniu druida Ivor ustalił, że rzeczywiście spadł podczas lotu. Ześlizgnął się z grzbietu ptaka i runął w dół obijając się o gałęzie drzew, które jednocześnie we współpracy z wielką zaspą zaasekurowały upadek. Jak to podsumował starzec: “jedna z zalet śniegu!” chociaż samemu zainteresowanemu nie do końca musiało być równie “wesoło”. Niemniej udało mu się przeżyć. Xhapionowi z kolei – dzięki współpracy ze swym chowańcem, a także rozmowom z druidem – udało się ustalić, że do najbliższej osady, najpewniej rzeczonego Skraja mieli na oko dwa dni drogi, zaś kierunek, w którym chcieli się udać kierował ich bezpośrednio na północ. Wprawdzie góra, na której się znajdowali nie należała do szczególnie wysokich ani stromych, lecz kolejne wzgórza oraz szczyty nie wyglądały, aż tak bezpiecznie. Niemniej starzec potwierdził, że zna okolicę bardzo dobrze i z pomocą latającego pomocnika byłby w stanie raczej sprawnie i bezpiecznie przeprowadzić ich przez góry oraz doprowadzić do celu, którym była siedziba niejakiego Siggarda. Istniała wprawdzie potencjalnie szybsza droga przez osadę, jednakże ich pojawienie się tam przyciągnęłoby uwagę, a gdyby znajdowali się tam ci, przed którymi umykali, wyprawa skomplikowałaby się jeszcze bardziej. Tego zaś woleli uniknąć.

Świadomi czekającej ich przeprawy następnego dnia, który uznali za ostatni spędzony w zaciszu jaskini, na ile byli w stanie powzięli niezbędne przygotowania. Wysuszyli skóry i koce, sprawdzili część ekwipunku oraz przymocowali wszystko do siebie najsolidniej jak byli w stanie. Obaj czaromioci zostali wówczas sami, bowiem druid w swym zwyczaju gdzieś zniknął, a oni byli już na tyle sprawni by móc o siebie zadbać. W powietrzu zaraz obok woni potu i dymu wyczuwalne było rosnące napięcie. Zawisło nad nimi niejakie przeświadczenie, że już nie mogą dać plamy, że ich zapas ślepego szczęścia mógł się wyczerpać i większość będzie zależała od ich rozsądku i przygotowania. Z jednej strony nadawało to ich pracy nutkę beznadziei i lęku przed porażką, lecz z drugiej jeszcze silniej motywowało do pracy i wykonywania wszystkiego najlepiej jak mogli. Może był to też jeden ze skutków grzybów, które druid podał im w porannym posiłku? Tego nie wiadomo.

Zupełnie jednak jasną i pozbawioną wątpliwości stała się obecność nowego towarzysza podróży, którego przyprowadził ze sobą druid. Może nie tyle towarzysza co towarzyszki w postaci górskiej kozicy, którą starzec sobie tylko znanym sposobem nakłonił do współpracy. Zwierzę co i rusz trącało głową nogę mężczyzny, na co ten reagował zdenerwowaną miną, lecz z zaciśniętymi zębami nie odpychał jej. Kozica miała im posłużyć za pomocnika w transporcie ich ekwipunku, który co by tutaj nie mówić po ostatniej przygodzie z rzeką jeszcze im trochę ciążył.

Dzień mijał, a nerwowa atmosfera zaczęła ukazywać się nawet kozicy, która co jakiś czas pobekiwała niespokojnie. Ivor wyjrzał na zewnątrz jaskini i przez dłuższą chwilę wpatrywał się w pokryty całunem nocy krajobraz. Strzeliste sylwetki drzew odznaczały się na tle falistego, górzystego horyzontu. Przywodziły na myśl groty pik i włóczni wycelowane w rozgwieżdżone niebo, jak gdyby były armią chcącą się z nią zetrzeć. Przez chwilę nawet przemknęło mu przez myśl, że mogliby to być ich oprawcy, że przyszli ich pojmać całą armią, lecz szybko odpędził od siebie tę wizją. Te góry były zbyt niedostępne by coś takiego było możliwe, nawet przy pomocy potężnej magii wydawało się to po prostu nierealne oraz głupie. Niemniej cień lęku nie opuścił go. Noc zaś zapowiadała się na spokojną.



oranek przywitał ich straszliwym ziąbem, najwyraźniej piękno nocnego nieba miało swą ceną, którą przyjdzie im zapłacić w odmrożonych nosach. Tak czy inaczej jeden ciepły posiłek później i dłuższą chwilę spędzoną na pakowaniu byli już gotowi do wyruszenia. Prowadził jak zwykle druid, aczkolwiek inaczej niż poprzednio starali się iść w taki sposób, by w razie czego jeden mógł złapać się drugiego. Kozica tymczasem trzymała się zaraz za nimi. Nie miała na sobie lejców ani nic podobnego, a jednak bez większych problemów ciągnęła za nimi, niewątpliwy znak zdolności druida.

Wędrówka była ciężka i męcząca, lecz czyste, spokojne niebo oraz świadomość, że w razie czego Nevermore powiadomi ich o niebezpieczeństwie uspokajała, pozwalała czuć się zdecydowanie pewniej. Powietrze było wprawdzie lodowate, ale nieobecność smagającego wiatru dodawała otuchy. Pomimo przedzierania się przez góry sprzyjająca pogoda sprawiała, że podróż przebiegała raczej bezpiecznie i bez większych niespodzianek. Raz czy dwa zdarzyło się któremuś z nich upaść w zaspę lub postawić krok tam gdzie nie powinien, lecz koniec końców nie było to nic strasznego ani poważnego. Pięli się coraz wyżej i wyżej by przekroczyć małą górę, a kiedy się wreszcie na nią wdrapali ich oczom ukazał się piękny co by nie mówić górski krajobraz.


Ich uwagę przyciągnął druid wskazując na dwa szczyty mniej więcej na wschodzie.
TAM przejść nam trza! One NAJGORSZE są ale potem już łatwiej! I bliżej!
Droga prowadząca ku tym górom była raczej pusta nie licząc wystających ze śniegu tam i ówdzie skał, a także postrzępionych brzegów doliny, w których z czasem się znaleźli. Drzewa praktycznie zniknęły, lecz na swe szczęście druid zapakował na swojego zwierzęcego kompana trochę chrustu. Bez zwłoki ruszyli dalej, bowiem sytuacja na niebie zaczęła się szybko zmieniać. Napływające chmury łączyły się w jedną grubą masę, a pomiędzy skałami i występami skalnymi zaczynał znów wiać wiatr. Robiło się ciemniej i zimniej, a w pewnym momencie począł prószyć drobniutki śnieg, który z połączeniu z wiatrem powoli zmieniał się w białą zawieję. Zrozumieli, że muszą znaleźć schronienie albo przynajmniej miejsce do przeczekania. Starali się określić swoje położenie, lecz zamieć, która z wolna obejmowała okolicę utrudniała to coraz bardziej. Nawet wysiłki xhapionowego chowańca stawały się niewystarczające. Wtem Ivor zachwiał się, kiedy jego stopa wpadła w zagłębienie. Złapawszy równowagę zaklinacz rzucił na nie okiem i spostrzegł, że to nie była tylko dziura. To był ślad… czegoś. Druid zbliżył się i również przypatrzył się mamrocząc coś pod nosem.


 
Zormar jest offline  
Stary 01-12-2019, 22:38   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Po raz kolejny okazało się, że ratowanie świata nie było rzeczą łatwą czy przyjemną, to zaś, ze do tej pory nie stracili życia zawdzięczali łasce bogów, tudzież opiece druida.
Ale ile razy można było liczyć na kolejny cud? Niestety Ivor nie był człowiekiem śniegów i obawiał się, że bez cudów że się nie obejść. By jednak ograniczyć ryzyko do minimum po raz kolejny sprawdził wszystkie zapasy i cały ekwipunek.

Droga przez śniegi (mimo pewnej wprawy) wcale nie była łatwiejsza. Ivor nie polubił śnieżnych zasp i był to brak sympatii z wyraźną wzajemnością, bowiem najwyraźniej zaspom się nie podobało, że zaklinacz po nich spaceruje. I nie chciały zrozumieć, że gdyby miał wybór, to poszedłby inną drogą. Czy raczej innym bezdrożem.

Otrzepawszy się (po raz kolejny) ze śniegu Ivor ruszył dalej.

* * *


- Na demony...! - Zaklinacz z niedowierzaniem spoglądał pod nogi, na coś, co przypominało ogromny ślad. - Co za stwór się tu włócz?y

Być może mróz źle wpłynął na jego zdolności rozumowania, ale z niczym nie potrafił sobie tego skojarzyć.
Rozejrzał się dokoła, wypatrując zarówno tego czegoś, co pozostawiło przerażająco wielkie ślady, jak i miejsca, gdzie mogliby przeczekać nadciągającą zamieć.
 
Kerm jest offline  
Stary 03-12-2019, 16:13   #39
 
Noraku's Avatar
 
Reputacja: 1 Noraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputacjęNoraku ma wspaniałą reputację
Górskie powietrze wypełniało jego płuca. Przy tak dobrej pogodzie górski krajobraz tym bardziej oszałamiał. Co prawda nie czuł już własnych policzków, a płaszcz znowu był cały przemoczony po upadku w głęboką zaspę to nie można było odmówić uroku widokowi jaki się przed nimi rozpościerał. Kruk zatoczył kilka kręgów nad ich głowami, głośno kracząc. Wielka biel, poprzetykana szarzyzną wystających skał. Wszystko zdawało się mało istotne, miałkie, w obliczu potęgi gór. Nie było jednak czasu na melancholię. Zbliżało się załamanie pogody, kolejny ze stałych elementów miejscowego klimatu.

Nevermore nie mógł już swobodnie latać. Wczepił się szponami w ramię czarodzieja i stulił dziób pod skrzydła. Jego pan nie wyglądał dużo lepiej. Białe płaty mokrego śniegu przywarły do jego ubrania, brody i włosów. Zamieć robiła się coraz większa. A wyglądało na to, że nie byli w okolicy sami.
- Wygląda na ślady trolla – powiedział, próbując przebić się przez wzmagający się wiatr. – Chyba górskiego albo innego gatunku dostosowanego do tego miejsca. Jest ich więcej.
Wskazał rękę w stronę ledwo widocznych wgłębień. Śnieg nie zdążył ich jeszcze zasypać więc stworzenie znajdowało się bliżej. Poprawił poły płaszcza.
- Lepiej znajdźmy szybko miejsce aby przeczekać tę burzę i módlmy się do bogów, aby ta bestia nie wpadła na ten sam pomysł. Kluczy, więc pewnie nie ma w okolicy swojego leża
 
__________________
you will never walk alone
Noraku jest offline  
Stary 10-12-2019, 19:09   #40
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
ina jaką druid obdarzył Xhapiona zdradzała zdziwienie ale i podziw.
Troll? Ścierwo TO? – starzec natychmiast rozejrzał się wokoło. Znów coś niezrozumiale mamrotał przez moment. – Od lat nie było tu ich… SZYBKO! IŚĆ nam trza!
Posłuchawszy rady Xhapiona ruszyli czym prędzej wypatrując tak ewentualnych oznak bytności trolli, jak i potencjalnej kryjówki. Jedno i drugie utrudniała zawieja, która z każdą chwilę jedynie przybierała na sile. Parli jednak do przodu, brnąc przez śnieg pokonywali kolejne metry, aż wreszcie przystanęli w cieniu większej zaspy, bowiem śnieg niemiłosiernie wpadał do oczu i przysłaniał jakikolwiek widok. Ledwie mogli dostrzec siebie nawzajem, a co dopiero cokolwiek co miałoby znajdować się więcej niż kilka metrów dalej. Popatrzyli na siebie rozmyślając co tutaj zrobić, kiedy Xhapiona coś tknęło. Przyjrzał się kupie śniegu, u podnóża której stali i dostrzegł, że jej brzegi były nieregularne i naruszone. W jednej chwili przez umysł przeskoczyły mu wszystkie informacje na temat trolli jakie kiedykolwiek wyczytał i zrozumiał, że jeden z nich czyhał zakopany w tej zaspie. Natychmiast trącił pozostałych i nakazał im ruszyć się z miejsca. W ostatniej chwili zdołali odsunąć się, kiedy pazurzasta, pokryta białymi włosami łapa wystrzeliła spod śniegu. Cofając się musieli desperacko szukać oparcia pod nogami. Xhapion zapadł się odrobinę, lecz nie było to coś z czym miałby trudność sobie poradzić. Sytuacja Ivora była tymczasem o wiele gorsza, bowiem zapadł się on po pierś w śnieg, trafiając najwyraźniej na jakąś rozpadlinę czy coś podobnego.

Tymczasem sytuacja przed nimi nie rysowała się najlepiej. Z zaspy wygrzebała się wielka, człekokształtna postać pokryta białym włosiem. Z cielska opadały zwały śniegu i kawałki lodu, niektóre z ruchów trolla były dziwnie sztywne, a pomiędzy świstami wichru dało się usłyszeć towarzyszące im trzaski i zgrzyty, jakby potwór rozmarzał na ich oczach. Dwa żółte ślepia wbiły się natychmiast w Ivora, a pełna spiczastych zębów paszcza rozwarła się w wygłodniałym uśmiechu. Stwór wyglądał po części na mizernego, szczególnie kiedy spoglądało się na rysujące się na skórze żebra, co ostatecznie nie musiało zwiastować niczego dobrego. Jeżeli był głodny mogło oznaczać to, że nie odpuści tak łatwo.

Obok nich rozległ się ryk i pomiędzy nich, a trolla wpadł wielki szary wilk szczerzący kły i warczący na monstrum. Kiedy czaromioci spojrzeli w jego oczy dostrzegli w nich znajomą szarość tęczówek druida. Wielki drapieżnik przyjął na siebie pierwsze ciosy potwora. Ciepła krew zabarwiła śnieg karmazynową barwą.

 
Zormar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:24.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172