Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-06-2019, 03:51   #21
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Wóz albo przewóz. Awanturnicze życie rzadko kiedy pozostawiało przywilej moralności czy litości, preferując zimny pragmatyzm. Koboldzia szóstka bardzo prędko przekonała się o tym na własnej skórze, gdy Straton szybkimi sztychami kończył ich gadzie żywoty. Ostał się jeden, zdzielony przez casparową lagę, którego zaraz usadzono na krześle i obwiązano grubą konopną liną zapewnioną przez Lymseię. Czekając aż jaszczurka dojdzie do siebie, najemnicy rozeszli się w poszukiwaniu łupów.

Pomieszczenie okazało się być stołówko-kuchnią, zapełnioną przez długie drewniane stoły i krzesła. Migotanie które widzieli przez drzwi biło od pokaźnego paleniska po prawej, na którym bulgotał jakiś kocioł z zagadkową breją, która była źródłem smrodu. Renrark, starając się nie wdychać za dużo oparów, zamieszał eksperymentalnie chochlą i zaraz tegoż eksperymentu pożałował. Koboldy nie były mistrzami kuchni, to było pewne - “zupa” składała się ze zgniłych warzyw, szczurzych korpusów i trupów. Krasnoludzka łapa, wesoło bulgocząca teraz na wierzchu dzięki renrarkowemu eksperymentowi, zdecydowanie sugerowała jaki los spotkał górników.

Stół przy którym koboldy raczyły się jedzeniem, zawalony był półmiskami i miskami, drewnianymi sztućcami i łyżkami. Oprócz zastawy były też proste włócznie i sztylety, których jaszczurza gromadka nie zdążyła nawet dobyć, oraz kusze - dobrej roboty, ciężkie kusze. Gulbrek obrócił jedną z nich w dłoniach i przyjrzał się uważnie oznaczeniu.

- Alamontyrskie - oznajmił z pewnością. - O, oznakowane przez jedną z tamtych faktorii.

Łupy nie skończyły się jednak na uzbrojeniu. Straton, pół-elf z głową na karku, zajął się szabrowaniem koboldzich trucheł i skrzętnie przetrząsnął sakiewki oraz kieszenie. Nie było co oczekiwać nie wiadomo jakich bogactw, ale lepszy rydz niż nic - parę złociszy, kilka srebrników, miedziany pierścień i wyszlifowany agat.

Caspar z Płomieniem ruszyli ku drzwiom w głębi komnaty, nasłuchując uważnie. Nie słyszeli nic, a nic i po chwili otworzyli ostrożnie drzwi. Składzik. Prosty składzik z drewnianymi regałami, beczkami i workami. Jedynymi lokatorami pomieszczenia były szczury, które zaraz umknęły z piskiem poza obręb światła rzucanego przez pochodnię. Duet dostrzegł dwa worki, zapewne z mąką, podwieszone u powały i przepasane drutem z kawałkami metalu. Pułapka, mająca pewnie na celu oślepienie intruzów białą chmurą. Tyle że nie było komu puścić jej w ruch.


***



Lymseia wycofała się ze stołówki, nie mając ochoty na szaber czy dobijanie koboldów. Pochodnia migotała miarowo w elfiej dłoni, a cienie tańczyły wokół niej. To dziwne uczucie, uczucie znajomości, obecności, jakby ktoś tutaj z nią był i chciał żeby go znalazła. Mrowienie na całym ciele, jakby była obserwowana; miała wrażenie że ktoś, coś sięga ku niej świadomością. Cienie zawirowały i zatańczyły, narzuciły kierunek kroków.

Drzwi skrzypnęły przeciągle. Gabinet. Zarządcy czy innego majstra. Przewalony od góry do dołu, puste regały i papiery na posadzce. Skromny dywanik splamiony krwią i atramentem z inkaustu. Elfka klęknęła, odrzucając pochodnię na bok i biorąc leżący dziennik w dłoń. Koślawe litery przysłonięte były zaschniętą posoką, ale widziała kształty. Cienie tańczyły powoli, leniwie, a ta dziwna sensacja z tyłu głowy tylko się nasilała. Ciemne oczy chowańca błysnęły lekko.

Jedna, dwie, trzy. Lymseia wpatrywała się w krople krwi, spadające ze szramy na dłoni pozostawionej przez kompsognata. Papier na nowo zakwitł czerwienią, a światło pochodni pulsowało miarowo. Cienie zatańczyły, splotły się w dziwne wzory, a elfka poczuła jak jej świadomość odpływa gdzieś, mimo że skupiała się na papierze przed oczami. Wiadomość? Wizja?

Wieża. Twierdza. Piorun w oddali. Cień, wiele cieni. Czarna maska. Ciemne, błyszczące ostrze. Obsydian ozdobiony szkarłatem. Cień, piorun, wieża, twierdza. Maska. Ostrze. Szkarłat. Melodia, ale w nieznanym języku. Zaśpiew niczym ku bogom. Purpura, szkarłat, cień. Maskamaskamaska.

- Lyn! - znajomy głos wyrwał ją z transu.

Elfka zamrugała, dochodząc do siebie i obróciła się w kierunku głosu. Straton okazał się stać o wiele bliżej, niż sądziła. Był tuż nad nią i wyglądał, jakby szykował się do fizycznych sposobów ocucenia towarzyszki, ale szczęśliwie obyło się bez takich.

- Co to?

Lymseia podążyła za półelfim spojrzeniem. Dziennik leżał przed nią, otwarty na nowej stronie. Papier, do niedawna jeszcze czysty, zapełniony był teraz dziwnymi symbolami i runami, wyrysowanymi krwią i atramentem. Wiedźma spojrzała się na swoje dłonie. Nie pamiętała, nie wiedziała dlaczego zapełniła nimi papierowe stronice. Coś musiały znaczyć, ale co?

- Nie wiem - odpowiedziała drżącym głosem. - Nie mam zielonego pojęcia.


***



- Nie wiem! - kobold-jeniec wydzierał się wniebogłosy. - Ja nie wiedzieć! Oni martwi jak my przyszli, puścić nas, puścić!

Gulbrek nie certolił się i łupnął gada w pysk, prosząc o ciszę i spokój w dosyć prosty sposób. Renrark podstawił za to topór pod nos, coby zmotywować przesłuchiwanego do szczerości.

- Więc mówisz, że górnicy nie żyli gdy wyście się tutaj wprowadzili? - Casparowi nie chciało się wierzyć w słowa kobolda. - Co, sami z siebie wymarli?

- Tak! Mówić prawda - jaszczurowaty chciał pokiwać głową, ale przeszkadzał mu w tym renrarkowy topór. Aktor był jednak z niego marny, a kłamać nie umiał nic a nic. - Upiór! Zło! On zabił, taktaktak, upiór zabił górników.

- Gówno prawda - skwitował Gulbrek. - A zbrojni, hę?

- Upiór! Też upiór. Poszli głęboko, ooo tam zło, duże zło. Szaman-wódz mówić “zło”, złe czary, stare czary. Ooo, górniki wykopali zło.

- Jakie, kurwa, zło? - warknął Renrark. - Gadajże z sensem.

- Złeee - zakwilił kobold. - Złe zło, stare, upiór. Tam żyje upiór, czarne ściany, stare ściany, złooo.

Gulbrek ponownie rąbnął przez pysk, wyrywając z gada żałosne piski i skamlanie. O ile kobold kłamał o niewinności plemienia w rzezi górników, o tyle gadka o upiorze musiała być prawdą. Widać było strach w gadzich oczach, a i trząsł się co niemiara na samo wspomnienie. “Czarne, stare ściany” w połączeniu z upiorem brzmiało, lekko mówiąc, nieciekawie.

- Ściany? - tym razem odezwał się Caspar. - Górnicy dokopali się do jakiejś starej ruiny?

- Nie wiedzieć - załkał jeniec. - My nie iść, szaman mówić “zło”, nie iść. Wy teraz puścić, PUŚCIĆ!

Gad wydarł się, aż poszło echo i nie miał zamiaru przestać. Wycie i płacze odbijały się od kamiennych ścian, ale nie potrwały zbyt długo. Gulbrek po raz trzeci już rąbnął pięścią, tym razem nokautując kobolda.


***



Była stołówko-kuchnia, był składzik, był gabinet, była i sypialnia. Straton i Lymseia postanowili zajrzeć za trzecie drzwi, zanim dołączą do reszty i momentalnie pożałowali decyzji. Owszem, były piętrowe łóżka, biurka i skrzynie, jak na sypialnię przystało, ale teraz pomieszczenie służyło jako kolejny składzik. Ślady krwi kończyły się tutaj, na stosie ciał. Duet aż podbiło, gdy uderzył w nich odór śmierci i raczej nie mieli ochoty na bliższą inspekcję, ale nawet od progu widzieli, że niektórym trupom brakuje części ciała.

Ot, koboldy. Widać przedsiębiorcze gady zrobiły użytek z martwych górników, napełniając nimi swe żołądki i pichcąc koboldzie przysmaki. Straton postąpił parę kroków do przodu, starając się utrzymać śniadanie w żołądku i przyświecił sobie pochodnią. Trupy zdecydowanie należały do górniczej braci i nie dostrzegł ani jednego, który mógłby uchodzić za członka zbrojnej kompanii pod wodzą Thormira.

Pół-elf zerknął do rozwartej skrzyni nieopodal z czystej ciekawości, ale widać koboldy porządnie przetrzepały pomieszczenie zanim przekształciły je w magazyn truposzy. Były tylko proste ubrania, buty, pasek i jakaś książka, której tytułu nie dowidział.

- ...PUŚCIĆ!

Koboldzi wrzask dobiegł i ich uszu, wraz z piskiem i wyciem. Trwał tak przez chwilę, za długo jak na stratonowy gust, ale widać że ktoś z jego towarzyszy poszedł po rozum do głowy i uciszył gada. Straton zaklął jedynie, wychylając głowę na korytarz i nasłuchując.

Cisza. Ale na jak długo?


 

Ostatnio edytowane przez Aro : 28-06-2019 o 08:06.
Aro jest offline  
Stary 30-06-2019, 11:37   #22
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Łupy były niewielki, zdobyte informacje - niepewne, ale niezbyt optymistyczne.

- Ilu was jest w tej kopalni? - Caspar zadał kolejne pytanie. - Od jak dawna tu jesteście?

W zasadzie można było założyć, że z tym złym duchem, upiorem, to prawda. A to nie najlepiej wróżyło tym, co mieli zrobić w kopalni porządek. Jednak nie mogli spocząć na laurach i zadowoić się niewielkim sukcesem. Trzeba było działać.

- Zabierzemy go do Eleonory, zdamy relację, a potem tu wrócimy, czy zakneblujemy go, weźmiemy na krótki postronek i ruszymy dalej? - zapytał towarzyszy.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-06-2019, 20:37   #23
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Renrark, który nie brał udziału w przesłuchiwaniu miał trochę czasu by rozejrzeć się po komnacie. Jego odkrycie w garnku zniechęciło go do dalszych poszukiwań.
- Fu, nie rozumiemy, jak można jeść rozumne istoty? A zwłaszcza krasnoludy? - oburzył się. Przez resztę czasu błąkał się po pomieszczeniu bez celu.

- My byśmy go odstawili do miasta, niech tam go przesłuchają i wyciągną wszystko. -odpowiedział Casparowi. Oparł się o zimne skały plecami czując jak chłód miło promieniuje na plecy.
- Poczekajmy jeszcze na to co znajdą inni. Może oddamy coś więcej niż jednego marnego kobolda. -
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 01-07-2019 o 12:46.
psionik jest offline  
Stary 01-07-2019, 12:47   #24
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację


-On już chyba powiedział wszystko, co miał do powiedzenia. - Płomień nie wyglądał na entuzjastę szybkiego powrotu do zleceniodawcy - Oczywiście kłamie w kwestii krasnoludów, ale wygląda na to, że one wierzą w tego upiora. Może warto na niego zapolować, póki jeszcze kręci się gdzieś w okolicy? Zwłaszcza, że dostaliśmy konkretne zadanie. - Mnich nie chciał za każdym razem stawać okoniem do tego, co mówią towarzysze, ani w żadnym stopniu nie aspirował do roli lidera grupy, ale nie umiał trzymać języka za zębami, kiedy z czymś się nie zgadzał. Wiedział, że kiedyś napyta sobie przez to biedy, ale co zrobić?
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 03-07-2019 o 11:46.
shewa92 jest offline  
Stary 05-07-2019, 06:42   #25
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Kobold nie miał zamiaru odpowiadać na kolejne pytania. Gdy tylko doszedł do siebie, zaczął na powrót się wydzierać jakby go mordowali i miotać w krześle. Ktoś chwycił za jakąś brudną szmatę, chcąc zakneblować jeńca, ale Lymseia już tam była. Nóż wiedźmy błysnął jedynie, gdy ta przeciągnęła ostrzem po gadzim gardle i krzyki zaraz przeszły w bulgotania. Najemnicy stanęli wryci, wpatrując się w towarzyszkę.

- Musimy iść - oznajmiła stanowczo. - Wgłąb. Ktoś... coś tutaj jest. Musimy to znaleźć i znajdziemy odpowiedzi.

Grupa popatrzyła się jedynie po sobie, skonfundowana. Straton postąpił parę kroków do przodu i wyciągnął zwinięty dziennik, zapisany krwawo-atramentowymi wzorami przez wiedźmę. Położył oprawiony w skórę notatnik na stole i gestem przywołał resztę do siebie.

- Te... znaki - machnął dłonią w stronę papieru. - Czymkolwiek one są, Lymseia zobaczyła je w transie. Cokolwiek się tu zalęgło, musiało je jej zesłać. Musimy iść.

Musieli. Wiedzieli, że musieli, ale chwilowo uwagę pochłonęły strony ozdobione czerwono-czarnymi znakami. Caspar zamrugał i przeciągnął palcami w powietrzu, jakby próbując nakreślić jeden z nich. Wydawało mu się, że przypominają nieco smocze runy - były znajome, ale w ten dziwny sposób którego nie dało się określić. Czy już je kiedyś widział? Wydawało mu się, że tak i za nic nie mógł odgonić od myśli tego odczucia.

Płomień czuł ciepło bijące od paleniska. Tylko że palenisko było nieco za daleko, żeby odczuwał ten żar w zimnych podziemiach. Te dziwne runy i rysunki w dzienniku... Niektóre z nich przypominały mu stare zwoje, jakich naoglądał się w klasztornych murach. Próbował i próbował, ale pamięć zawodziła. A może widział je kiedyś w jonaszowych notatkach? Trzask drewna wyrwał go z zamyślenia i tiefling przysiągłby, że płomienie w palenisku zwinęły się w tak dobrze znany mu symbol jego boga. Aż przetarł oczy.

Zimno bijące od ściany było przyjemne, ale ciekawość zwyciężyła. Renrark wpatrywał się w lymseiowe szlaczki, już mając się odwracać nie widząc w nich nic ciekawego... Zamarł. Atrament wił się po papierze, kreśląc w górnym rogu stronicy symbol jego plemienia. Symbol, który miał na swej skórze od wielu lat. Zamrugał. Nie. Jednak nie. Łudząco podobny, ale nie ten sam. Tu zakręcał w złą stronę, tam linia szła pod złym kątem. Diabeł tkwił w szczegółach, ale mimo wszystko. Renrarka przeszły ciarki.


***



Musieli iść i poszli. Niektórzy poddenerwowani, niektórzy z duszą na ramieniu, a jeszcze inni - w osobie Lymseii - rozdygotani. Elfka była blada jak ściana i trzymała zabandażowaną dłoń blisko ciała, jeżdżąc po materiale palcami drugiej dłoni. Wydawała się przebywać myślami daleko od podziemnej kopalni, ale parła dzielnie przed siebie, trzymając się szeregu. Co i rusz tylko mruczała coś pod nosem.

Z komnaty “wejściowej” ruszyli śladami wyrytych w kamieniu szyn, ze Stratonem na czele. Korytarz szedł w dół, nie różniąc się za bardzo od tych już przebytych - i tutaj zryty kilofami kamień podtrzymywany był przez zakrwawione podpory. Zatrzymali się po parunastu krokach, gdy chodnik odbijał po łuku na lewo i dostrzegli lekkie, błękitne migotanie. Straton gestem dłoni wstrzymał towarzyszy i ostrożnie wychylił się za załom.

Grota. Korytarz przechodził w wielką grotę, uformowaną przez Matkę Naturę i wyrzeźbioną przez ludzko-krasnoludzkie narzędzia. Pół-elf ostrożnie ruszył przed siebie, z gromadką za plecami, ale zaraz ponownie zarządził przystanek. Cienka żyłka, rozciągnięta na wysokości stóp, wspinała się po prawej ścianie i znikała gdzieś za wejściem. Nie chcąc ryzykować, ostrożnie przestąpił nad zastawioną pułapką i ruszył dalej.

Rozpasła kawerna była imponująca. Sklepienie i ściany pokryte były fluorescencyjnymi porostami, będącymi źródłem zagadkowego migotania, podobnie jak sterczące z podłoża stalagmity. Kamienne formacje zdobiły przestrzeń, a na wprost wejścia dostrzec można było skalne podwyższenie, ozdobione naturalną (choć może i nie tak naturalną) balustradą. Ściany połyskiwały srebrzyście w wątłym błękitnym świetle, przyozdobione hakami i grubymi linami niewątpliwie używanymi przez górników. W ścianie naprzeciwko, przechodzącej w skalną półkę, wbite były proste drewniane drabiny, ale co tam się kryło, już nie byli w stanie powiedzieć. Do czasu.

Bełty i pociski świsnęły w powietrzu, przy akompaniamencie koboldzich krzyków. Gady, kryjące się za kamienną zaporą na podwyższeniu, zrobiły użytek z chwili zaskoczenia. Straton umknął za stalagmity, ściskając skrwawione ramię, a Gulbrek wyrwał bełt wbity w bok. Reszta najemników uniknęła uszczerbków na zdrowiu, skacząc ku schronieniu w postaci stalagmitów.

- Rozmawiać! - usłyszeli krzyk z podwyższenia. Kobold-szaman ostrożnie łypał zza kamiennej balustrady. - Negocjować?


 
Aro jest offline  
Stary 05-07-2019, 13:02   #26
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
To, co działo się w kopalni, podobało się Casparowi coraz mniej. Najpier zły duch, teraz trans, rysunki, przypominające smocze runy. No i zachowanie Lymseii, która spieszyła się, jakby ją kto poganiał.
Tak, zdecydowanie mu się to nie podobało. No ale skoro pozostali zdecydowali, by iść dalej, nie można się było wycofać.
No i wnet okazało się, że ta decyzja doprowadziła do nieco zbyt szybkiego spotkania z koboldami - uzbrojonymi i gotowymi do stoczenia walki.

- Wyjdź i porozmawiamy - powiedział Caspar, również trochę wystawiając głowę zza naciekowej kolumny. - Nie będziemy strzelać - zapewnił, po czym powtórzył to samo smoczym.
 
Kerm jest offline  
Stary 10-07-2019, 17:52   #27
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Straton nie czekał na efekty negocjacji. Szybko wykorzystał swoje umiejętności. Ukrył się w cieniu znikając koboldom z oczu. Miał plan przestać się niezanurzonym do szamana i zabić go, jednym ciosem, po czym nów zniknąć, ukryć się w cieniach.
Wiedział, iż wywoła to zamieszanie i panikę koboldów obawiających się upiora.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Cedryk jest offline  
Stary 11-07-2019, 11:15   #28
 
Snigonas's Avatar
 
Reputacja: 1 Snigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputacjęSnigonas ma wspaniałą reputację
Nie mając pomysłu co robić, Gulbrek wyrzucił w widoczne miejsce swój topór i tarczę po czym krzyknął zaraz za Casparem
- Chodźcie rozmawiać, bez broni was nie zaatakujemy. - po chwili już ciszej powiedział do Caspara - Tylko się pospiesz, bo nie mam chęci długo czekać po tym jak te gnojki mnie postrzeliły.
 

Ostatnio edytowane przez Snigonas : 11-07-2019 o 13:38.
Snigonas jest offline  
Stary 12-07-2019, 03:44   #29
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Zderzenia kultur często bywały chaotyczne i nieprzewidywalne, ale najemnicy wykazali się dosyć sporym opanowaniem. Mimo początkowej agresji ze strony koboldów, przeszli zaraz - w osobie Caspara - do próby dyplomacji. Szaman, prowodyr gadziej bandy, wyłonił się powoli zza skalnej balustrady, uważnie obserwując pochowanych za stalagmitami zbrojnymi.

- Tam - łapą wskazał wyrwę na lewo, niknącą w cieniu - jest upiór. Zły upiór, wykopali go górniki. I czarne ściany, stara ruina. Do modlitw, świątynia, taktaktak. Bogactwo też, skarby. Dla was, wszystkie dla was.
- A w zamian? - zapytał się Caspar.
- Puścić wolno. Wy puścić, my iść. Daleko. Tu źle. Nie chcieć.

Wątpliwości i oczywiste powody przeciw umowie nasuwały się same na myśli najemników, ale żadne z nich nie dało tego po sobie poznać. Umowa umową, być może i koboldy miały swój honor, ale to była wielka niewiadoma. Kusze szczęknęły, gdy schowana za balustradą gadzia ferajna wbijała nań nowe bełty, ale zaraz zapadła cisza. Szaman łypał jedynie w dół, w ich stronę, czekając na odpowiedź.
 
Aro jest offline  
Stary 12-07-2019, 10:38   #30
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Walka z koboldami różnie mogła się skonczyć, skoro tamci mieli przewagę pozycji tudzież, sądząc po ilości pocisków, liczebną. Zdecydowanie lepszą opcję było pozwolenie, by gady sobie poszły. W końcu nie płacono im od głowy, tylko za oczyszczenie kopalni, sposób wykonania tego zadania pozostawiając do uznania wykonawcom.
Poza tym... wśród tych, co tu zginęli, nie miał krewnych ni przyjaciół, więc nie miał za co się mścić.

- Zgoda. - Caspar podjął decyzję w imieniu pozostałych. Wyszedł zza stalagmitu i odłożył kuszę. - Schodzicie po czterech - pokazał na palcach - i idziecie do wyjścia. Ty - wskazał na szamana - wychodzisz z ostatnimi. Najpierw opowiesz, co wiesz o upiorze.

Po chwili powtórzył to samo w nie do końca idealnym smoczym. Wolał, by nie było nieporozumień.
 
Kerm jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172