Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-05-2020, 21:30   #71
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Na środku pomieszczenia, do którego wejście stanęło przed poszukiwaczami otworem, tkwiła szeroka na siedem i pół metra i wysoka na około metr studnia. Czarna, spokojna tafla wody dla widzącego w ciemnościach maga w pierwszej chwili wydawała się być zwierciadłem. Po lewej stronie od wejścia Orryn dostrzegł również kolejne wrota, lecz bez źródła światła nie mógł dostrzec ich szczegółów.

-Interesujące, ciekawe czemu ta studnia służy. Mistrzu Orrynie, czy wyczuwasz od niej magię? - Rashad spojrzał w stronę tafli wody z mieszanką niepokoju i ciekawosći.
Orryn posłał przodem swoje kule światła, aby zawisły nad sadzawką i wszedł do pomieszczenia, zbliżając się do sadzawki na taką odległość, aby móc spokojnie wybadać, czy emanuje ona jakąś magią.
Światła bijące od unoszących się sfer sprawiły, że tafla wody zaczęła się delikatnie skrzyć. Część wnętrza studni zaczęła się robić widoczna, lecz była ona na tyle głęboka, że nie dało się dojrzeć jej dna. Gnom nie wyczuwał też żadnej magii, bijącej z jej wnętrza.
-Andraste, potrzebuję twoich oczu. Na niewielką chwilkę. Powiedz mi, co widzisz… - Orryn wyciągnął z sakwy na komponenty niewielki kawałek owczego runa, światła, które wciąż wisiały nad lustrem przemieściły się, nieco wyżej, by nie odbijać się zbytnio w tafli, następnie wykonał skomplikowany gest swoją różdżką - Deceptio...speculum… - wyszeptał cicho gnom dotykając czubkiem różdżki kłębka runa owczego, które zaczęło się tlić, potem rozciągać do całkiem dużych, bo prawie pięcio stopowych rozmiarów. Po chwili nad taflą wody, oświetlaną czarodziejskimi lampami wisiało sporych rozmiarów lustro - Zerkniesz co jest w środku? Woda powinna być krystalicznie czysta, o ile jej nie zmącimy… - poprosił czarodziej eladrinkę.
Bardka skinęła głową i zgodnie z prośbą czarodzieja zajrzała w lustro. Odbicie w iluzorycznym zwierciadle pozwalało dojrzeć niewiele. Lewitujące światła oświetlały jedynie około trzydzieści stóp wodnej głębi. Dalej, potrafiące przebić ciemność, oczy Andraste widziały już tylko nieco zamazany obraz wody, oraz ledwo widoczny zarys dna.
- Eeeee… Szczerze mówiąc to nie wiele tam widzę. - stwierdziła po chwili eladrinka.
-Czyli chyba bezpiecznie. Poszukajmy innych wyjść, dobrze? - zaproponował oglądając inne ściany.
Podchodząc do drzwi mag zauważył, że różnią się od poprzednich, Nic nie wskazywało na to by te konkretne otwierane były poprzez ułożenie jakichś puzzli. Tym co rzucało się w oczy było wgłębienie w kształcie krzyża ankh na środku wrót.


[media]https://previews.123rf.com/images/igorbondarenko/igorbondarenko1907/igorbondarenko190700478/127610496-egyptian-ancient-hieroglyphs-on-a-stone-wall-closeup-of-symbol-of-eternal-life-ankh.jpg[/media]

Gdy podszedł nieco bliżej, by lepiej się przyjrzeć, kamienne wrota przejścia którym weszli podniosły się, blokując drogę powrotną. Za nimi usłyszeli też chwilę później kolejny głuchy huk, świadczący o tym, że drugie drzwi również się podniosły, zamykając przejście. Nie był to jednak koniec złych wiadomości. Poziom wody w studni zaczął się bowiem szybko podnosić i wylewać poza jej krawędź.

Amira zaczęła się gwałtownie rozglądać po sali, szukając jakiejkolwiek drogi ucieczki. Zastanawiała się jak wysoko sięgnie woda.
Bardka również zaczęła rozglądać się po komnacie, jej ścianach, suficie i podłodze z nadzieją znalezienia jakiegoś mechanizmu czy wskazówki mogących zatrzymać wylewającą się wodę czy otworzyć wrota. Podeszła bliżej wrót i przyjrzała im się dokładnie, na dłuższą chwilę skupiając wzrok na wgłębieniu w kształcie krzyża.
- Hej coś mi przyszło do głowy! - krzyknęła nagle do towarzyszy. - To wyżłobienie wygląda tak jakby można było w nim umieścić przedmiot o takim samym kształcie. Może to zamek, który otwiera te wrota? - podzieliła się swoim podejrzeniem, jednocześnie rozglądając się po pomieszczeniu, w nadziei, że znajdzie przedmiot pasujący do otworu w drzwiach. Niestety nie udało jej się dostrzec w komnacie niczego podobnego.
- Też odnosicie wrażenie, że ten “klucz” może być w studni? - zapytał Akram, robiąc parę kroków w tył od zbliżającego się w jego kierunku strumyka wody.
- Niestety tak. - odpowiedziała eladrinka.
- Ktoś chętny na kąpiel?
- Może to nie jest najlepszy moment by o tym mówić, ale nie potrafię pływać - przyznał się lekko zażenowany mężczyzna.

-Jak chcecie ja mogę sprawdzić - powiedziała Amira wysuwając się do przodu. I od razu zaczęla się rozbierać. Kiedy była młodsza nie raz zdarzało się jej pływać w ubraniu i bogatsza o to doświadczenie nie chciała już popełniać tego błędu. Po pierwsze pływanie w ciuchach jest niewygodne a po drugie nawet jej smocza krew nie sprawiała że chodzenie w mokrych ubraniach stawało się przyjemniejsze.
- Jeśli mogę mój Sułtanie - wtrącił się Nadal - Nie wiem czy to dobry pomysł, by twa kuzynka narażała życie. Pozwól że ja zanurkuję. Przewiążcie mnie jedynie liną, by w razie czego móc mnie wyciągnąć.
Głośny plusk wody odbił się echem od ścian komnaty, gdy jeden z zombie Teta wskoczył do studni, związany liną w pasie, trzymaną na drugim końcu przez pozostałych trzech nieumarłych.
- Jeśli okaże się za głęboko, trzeba będzie związać końce z drugą liną! - krzyknął nekromanta - Każę mu pozbierać cokolwiek jest na dnie, a nie jest naturalnym kamieniem!
Gdy nieumarły opadł kilka metrów w głąb studni, tafla wody nagle wzburzyła się a wewnątrz coś zakotłowało i mocno szarpnęło kilkukrotnie za linę.
- Czy właśnie czegoś nie nakarmiłeś? - zapytał gnom zdziwiony patrząc na linkę
- Na bogów. Dzięki ci mistrzu Tet’cie. Chyba zawdzięczam ci życie - powiedział Nadal, wpatrując się zaskoczony w to co się przed chwilą stało.
- Na to wygląda… - odparł Tet chwytając mocniej za kostur i wydając rozkaz nieumarłym, by wyciągnęli linę i przygotowali się do walki - ...a nasza sytuacja się właśnie, o dziwo, jeszcze bardziej skomplikowała.
- Podejrzewam, że bardziej niż nam się wydaje. - rzuciła Andraste spoglądając na studnię. - Woda w pomieszczeniu ciągle się podnosi, więc jest możliwe, że cokolwiek pożarło twoje zombie da radę niedługo tu wypłynąć… - mówiąc przeniosła wzrok z powrotem na drzwi. - Nie jesteśmy w stanie stworzyć czegoś co będzie imitowało kształt klucza?
Amira w międczyszasie spakowała swoje wierzchnie ubrania do sakwy, mając nadzieję że nie przemokną. Następnie zwróciła się w kierunku gnoma:
-Mistrzu Orrynie, jak myślicie, woda wszak przewodzi siłę pioruna, myślicie że gdybym uderzyła wodę błyskawicą przepływ energii zabił by ukryte tam stworzenia?
Magik potwierdził skinieniem głowy. Patrzył na ściany, próbując tam znaleźć jakiekolwiek wskazówki na ponowne otwarcie drzwi.
-Tak, trzeba zabić to stworzenie, kto nie ma pomysłu jak otworzyć drzwi niech szykuje się do walki! - Rashad próbował dojrzeć co kryje się w studni.
- Wiem, że pytanie nie było do mnie… - eladrinka zwróciła się do Amiry. - ...ale biorąc pod uwagę, że woda zaczyna nam już pieścić podeszwy butów, użycie czegokolwiek związanego z błyskawicą może nie być najlepszym pomysłem.
- To tego potwora bardziej porazi - zauważył Rashad.
- Być może, ale jeżeli energia błyskawicy zrani bądź co gorsza zabije kogoś z nas, pamiętaj, że to była twoja decyzja. Przypominam ci też, że kapłanka która mogła leczyć nasze rany jest martwa. A co jeśli sam przez to zginiesz? Wtedy to całe pieprzenie się z tą wyprawą, żeby posadzić cię na sułtańskim tronie pójdzie na marne. - ostrzegła go bardka. Cały czas odnosiła wrażenie, że wojownik w dążeniu do swojego celu działa zbyt impulsywnie, co może być dla nich przyczyną kłopotów.
-W takich sytuacjach trzeba działać szybko, na pisanie pieśni czas przyjdzie później….ktoś ma jakiś inny pomysł?-Zirytowany Rashad rozejrzał się dookoła.
- Szybko, nie znaczy bezmyślnie Rashadzie. Powinieneś to wiedzieć jeśli chcesz władać państwem. - rzuciła, powstrzymując się od uderzenia go w twarz za bezczelne słowa. Zamiast tego bacznie taksowała wzrokiem pomieszczenie z nadzieją, że być może klucz nie znajduje się w studni tylko gdzieś w tym pomieszczeniu.
Orryn potrząsnął swoją torbą, w której przewalały się butelki z alchemicznym ogniem i podszedł do drzwi, szacując, czy ewentualna eksplozja całej torby miałaby szansę uszkodzić konstrukcję drzwi na tyle, aby dało radę się choćby przecisnąć.
Po chwili stwierdził, że ilość materiału jest wystarczająca, więc umocował wszystkie butelki obok kamiennych drzwi i wyciągnął różdżkę
- Odsunąć się! Za cembrowinę! Wysadzę drzwi! - rzucił szybko i sam również pobiegł we wskazane miejsce. I kiedy wszyscy schowali się już cembrowiną, gnom rzucił magicznym ogniem prosto w zgromadzony pod drzwiami materiał. Huknęło, niemal wysadzając w uszach bębenki. Ogień wyrzucił w powietrze chmurę dymu, która momentalnie ogarnęła obszar pod drzwiami, jednak gnom widział lekkie zawirowanie powietrza, świadczące o tym, że eksplozja zrobiła w drzwiach odpowiednio duży wyłom
- Tęęędyyy! - zawył wręcz podniecony, i pobiegł w kierunku kurzawicy, trzymając się za nakrycie głowy i klekocząc swoim ekwipunkiem.
-Wspaniale, na Orrryna zawsze można liczyć! Ruszajmy tym przejściem, zombie przodem jak zawsze!- Rashad zdjął dłonie z bolących uszy, wpatrując się w przejście.
Gdy nieumarli ruszyli przez utworzony wyłom, woda w studni eksplodowała wystrzeliwując w powietrze fontannę. Z wnętrza wyłoniła się potężna sylwetka, której ciało wydawało się składać wyłącznie z wody. Kolos bez ostrzeżenia rzucił się na Andraste, uderzając swymi płynnymi łapami.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 04-05-2020, 12:31   #72
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Część drużyny będąca najbliżej wyłomu, nie dostrzegła wyłaniającego się ze studni płynnego behemota, gdyż pole ich widzenia wciąż blokowała chmura pyłu powstała na wskutek eksplozji alchemicznej substancji. Andraste w porę jednak dostrzegła zagrożenie i szybciej niż żywiołak zdążył do niej podejść, dźwięk złowrogiego zaklęcia opuścił jej usta. Potwór nie był w stanie oprzeć się mocy czaru i wycofał się w głębinę wody niemal tak szybko jak się pojawił. Moc magnetyzującego głosu eladrinki pozostawił też po sobie inny ślad, gdyż zarówno ona jak i część jej towarzyszy poczuli nagły przypływ witalności.

Rashad ze zdziwieniem spojrzał na wycofującego się żywiołaka, a następnie z szacunkiem na Andraste.
- Może jak się wycofał to my też stąd znikajmy - powiedział po czym oboje ostrożnie wraz z bardką wycofali się w stronę przejścia, zastanawiając się czy tego rodzaju stworzenie będzie ich ścigać.

Otoczeni duszącym pyłem, wszyscy w napięciu oczekiwali aż zombie Teta przecisną się przez utworzoną wyrwę, by móc wydostać się z komnaty, nim żywiołak ponownie się wyłoni by zaatakować. Orryn dzięki swym niewielkim rozmiarom, dał radę przecisnąć się szybciej od innych pod nogami umarlaków. Po drugiej stronie dostrzegł krótki korytarz, który rozgałęział się na wschód i zachód. Nie tracąc czasu, gnomi mag ruszył ostrożnie do przodu by sprawdzić teren. Udało mu się jeszcze usłyszeć głośne ostrzeżenie Akrama do reszty towarzyszy w komnacie, zanim odgłos fontanny wody zapowiedział powrót płynnego potwora.

Trzymająca kuszę w gotowości Andraste posłała bełt w stronę żywiołaka, lecz niestety pył w oczach sprawił, że chybiła celu. Gdy wściekły behemot ruszył w jej stronę, na drodze stanął mu Nadal z gotowym do uderzenia ostrzem, lecz i jemu nie udało się trafić niewyraźnej sylwetki potwora. Żywiołak zaś obrał kompletnie inną strategię ataku. Naparł swym wodnym cielskiem na Nadala i Andraste, starając się uwięzić ich w swoim wnętrzu. Mężczyźnie udało się jakimś cudem przebić na wolność, lecz eladrinka nie miała w sobie aż tyle siły. Poczuła jak płynne cielsko zaczęło ją coraz mocniej miażdżyć, starając się wycisnąć resztki powietrza z płuc.

W chmurze pyłu zajaśniało ogniste ostrze Rashada, które ze świstem przeszyło powietrze zagłębiając się z sykiem i raniąc dotkliwie żywiołaka. Rozkojarzony przeciwnik nie zauważył jak jeden z nieumarłych sług Teta, wiedziony rozkazem swego pana, “zanurkował” do środka i wydostał Andraste na wolność. Yuan ti w tym czasie wypowiedział jedno ze swych mrocznych zaklęć, które wyssało siły życiowe z płynnego potwora. Przez komnatę przeleciała też sfera ognistej energii, rzucona przez Amirę. Niestety i jej przez zasłonę kurzu nie udało się odpowiednio wycelować i magiczny pocisk uderzył w ścianę po drugiej stronie komnaty. Chcąc dodać otuchy koleżance, Andraste rzuciła wzmocnioną magią obelgę w stronę potwora (coś o tym by nie zachowywał się się jak sflaczały…, ale dzielnie “stanął” z nimi do walki).

Nadal, któremu udało się dojść do siebie po wyrwaniu się z cielska stwora, wyprowadził potężny cios, który trafił przeciwnika napełnionym niebiańską energią ostrzem, co objawiło się kolejnym spazmem bólu u przeciwnika. Również miecz Akrama trafił celu, a szala zwycięstwa ewidentnie przechylała się w stronę bohaterów. Otoczony żywiołak raz jeszcze rzucił się na śmiałków, starając się pochłonąć Rashada, Akrama i Nadala. Szlachcicowi i wojownikowi udało się umknąć, lecz kapitanowi tym razem nie udało się wydostać z płynnego wnętrza przeciwnika. Wraz z pochwyconą w swym cielsku ofiarą, wodnisty potwór ruszył z powrotem w stronę studni. W powietrzu ponownie usłyszeć można było donośny syk, gdy ostrze Rashada raz jeszcze wbiło się w żywiołaka. Moc wmocnionego magią uderzenia była na tyle potężna, że ciekłe cielsko martwego już potwora runęło na ziemię, mieszając się z wodą wylewającą się wciąż ze studni.



Orryn który mógł mieć tylko nadzieję, że towarzysze poradzą sami poradzą sobie z przeciwnikiem, właśnie wychylał głowę w stronę zachodniego korytarza. Tunel kończył się po kilkunastu metrach i ponownie skręcał w prawo. Właśnie z tamtego kierunku, do uszu gnoma dobiegł zbliżający się powoli dźwięk, jakby koścista sylwetka powoli kierowała się w jego stronę...


 
Koime jest offline  
Stary 12-06-2020, 11:10   #73
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
- Wszyscy cali? Dobrze, że mieliśmy ogień do dyspozycji - Rashad zgasił ogień swojego rapiera, odrywając spojrzenie od zlewającego się z wodą ciała żywiołaka i rozglądając się po towarzyszach.[/i]
Kompletnie przemoczony Nadal skończył wyksztuszać resztę wody, zalegającą mu w płucach.
- Wybacz panie, że musiałeś ratować swego sługę z tarapatów - powiedział odgarniając do tyłu mokre włosy, które zasłaniały mu twarz - Wszystko w porządku Andraste?
Bardka także ksztusiła się jeszcze wodą. - Poza byciem całkiem przemoczoną i nieco poobijaną, to raczej wszystko dobrze. Dziękuję za troskę i za to, że próbowałeś mnie osłaniać - odparła ze zmęczonym uśmiechem na twarzy.
- Twe podziękowania należą się raczej Mistrzowi Tet’owi. To jego... podwładny wydostał cię z wnętrza tego potwora.
Bardka skinęła kapitanowi głową i zwróciła się do Yuan-Ti.
- Dziękuję Tet. Mam u Ciebie dług wdzięczności, gdyby nie ty i twoi nieumarli słudzy, moja przygoda mogłaby się dzisiaj skończyć. - skłoniła się lekko w ramach podziękowania.
Amira podeszła w stronę Andraste, a następnie rozpaliła obok niej magiczne ognisko.
-Pewnie chcesz się osuszyć zapytała.- Następnie spojrzała na Nadala:
-Kiepski byłby dowódca który nie walczył by w obronie podopiecznych powierzonych jego opiece- powiedziała zaczynając suszyć włosy nad ogniskiem.
- Dzięki ci Pani za słowa pocieszenia - odpowiedział z uśmiechem kapitan, kłaniając się nisko - Nie zmienia to jednak faktu, że to moim zadaniem jest ochrona rodu Sułtana.
- Ale jak to...rozbijamy obóz teraz? Przecież tam znów coś na nas idzie - Orryn wskazał korytarz, z którego dobiegał klekotanie. Pstryknięciem palca wezwał z powrotem swoją sowę a następnie puścił ją za załom korytarza, aby zerknąć przez jej zmysły.

Pierzasty chowaniec zatrzepotał skrzydłami i pognał w kierunku wskazanym przez maga. Gnom patrząc jego oczami, kilkanaście metrów za zakrętem korytarza dojrzał humanoidalny szkielet idący z przeciwnego kierunku. Nieumarły podążał mechanicznie po kamiennej posadzce, w rękach dzierżąc coś w rodzaju kilofu, a na plecach i biodrze nosił dwie wypchane torby, z których wystawały narzędzia takie jak młotek, piła do metalu i różnej wielkości klucze.



[media]https://i.pinimg.com/originals/1c/fb/a5/1cfba55861e848cd3428dcc07fb3ff55.jpg[/media]

Tymczasem reszta po przejściu na drugą stronę wyrwy dostrzegła, że woda ze studni dalej się wylewa i niewielkimi strumykami przelewa się w kierunku korytarzy.
-Niedobrze że ta woda się wciąż wylewa, przyspieszmy[/i[] -skwitował Rashad, zastanawiając się czy woda nie zaleje im jedynej drogi wyjścia.
- A ten szkielet wygląda jakby miał naprawiać szkody a nie nas atakować...spróbujmy może go ominąć i ruszajmy dalej.. - Rashad podrapał się po brodzie w zamyśleniu kiedy Orryn przekazał mu informację.

Tymczasem nieumarły robotnik wyłonił się właśnie zza ciemnego zakrętu i przystanął na chwilę, jakby zdziwiony pojawieniem się obcych w grobowcu. Po chwili jednak ruszył dalej w kierunku bohaterów. Gdy przeszedł niecałe dziesięć metrów zatrzymał się nagle, jakby sobie o czymś przypomniał. Rozejrzał się po podłodze i suficie, po czym zbliżył się do ściany i kolejnych parę kroków przeszedł trzymając się blisko niej. Gdy wreszcie doszedł do drużyny, raz jeszcze spojrzał w ich kierunku bez większego zainteresowania, po czym udał się pod powstałą niedawno dziurę, kręcąc kościaną głową ze zrezygnowaniem.
- Niebywałe! - zachwycił się Tet, obserwując zapracowany szkielet - Podrzędny nieumarły, wykorzystywany do prozaicznych fizycznych robót, a wykazuje zrozumienie i pojmowanie sytuacji nawet z wyrażaniem pozoru osobowości! Magia Atmatepa musi kryć w sobie wiele zaskakujących niespodzianek! - gdy skończył mamrotać pod nosem z zachwytu, podobnie jak Orryn, przywołał swojego chowańca - skrzydlatą jaszczurkę - z wymiaru kieszonkowego i posłał ją na zwiady drugim korytarzem.
- Może i niebywałe, faktycznie zachowuje się inaczej niż te twoje, w każdym bądź razie mnie pasuje, że sobie naprawia zamiast nas atakować. - stwierdziła Andraste wyciskając wodę z wciąż mokrych włosów.
Yuan ti jednak nie słyszał już eladrinki, gdyż pojmował w tym czasie świat poprzez zmysły swojego chowańca. Skrzydlata jaszczurka poleciała w głąb korytarza, który okazał się ciągnąć jeszcze jakieś trzydzieści metrów, po czym zakręcał w lewo i po paru metrach znów w prawo, kończąc się kolejnymi kamiennymi drzwiami.

Po wspólnym podjęciu decyzji by ruszyć w stronę korytarza, z którego właśnie powrócił chowaniec Tet’a drużyna była gotowa, by wyruszyć w dalszą drogę. Gdy już mieli postawić pierwsze kroki w głąb przejścia, Amira oraz Orryn niemal w tym samym czasie zatrzymali resztę, dostrzegając coś niepokojącego. Strumyk wody przelewający się z pomieszczenia ze studni przez stworzony przez gnoma wyłom, zaczął wsiąkać w prawie niewidoczne gołym okiem szczeliny, co świadczyło o znajdującej się dalej pułapce. Po bliższej inspekcji mag zrozumiał, że delikatna płytka zawaliłaby się pod ciężarem nawet tak niewielkim jak jego, posyłając nieszczęśnika w nie wiadomo jak głęboką przepaść.

Poszukiwacze zdecydowali więc ruszyć w przeciwnym kierunku, dopóki nie znajdą sposobu na bezpieczne pokonanie pułapki. Przyglądając się bliżej miejscu, które ominął szkielet Orryn dostrzegł, że w jednej z płytek na podłodze również ukryty był paskudny mechanizm, mający uprzykrzyć życie nieproszonym gościom. Nie było jednak pewne co konkretnie stałoby się po jej wciśnięciu. Zapobiegliwy gnom wyciągnął jeden ze swoich kałamarzy, i delikatnie obramował tuszem sąsiednie płytki, tak na wszelki wypadek. Jak mawiali nauczyciele w starożytnym języku mędrców: “Memoria fragilis est”.

Ominąwszy przeszkodę grupa udała się w stronę sprawdzonego już przez sowę korytarza, na którego końcu znajdowała się kolejna komnata. Szkielet który wyszedł z tego pomieszczenia prawdopodobnie nie fatygował się by zamknąć za sobą przejście, gdyż tu nie było żadnej kamiennej płyty zagradzającej przejście.

- Uhhh… może lepiej na to spójrzcie - powiedział stojący na przodzie Akram.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 27-06-2020, 13:37   #74
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację

Pomieszczenie było niewielkie, lecz po brzegi wypełnione wszelkimi wydawać się mogło narzędziami tortur i urządzeniami do pracy nad zwłokami.

[media]https://i.imgur.com/orsJS1a.jpg[/media]


Antyczny stół z kajdanami cały pokryty był zaschniętymi plamami po litrach krwi, które musiały być na nim przelane, a w rogu sali tortur ponuro zerkała na przybyszy żelazna dziewica. Pod inną ścianą ułożonych było w rzędzie sześć glinianych urn.

Co dziwne jednak pomieszczenie nie było w ogóle zakurzone. Innym niezwykłym widokiem była niewielka mata rozłożona obok krzesła do tortur, na której starannie poskładany leżał stary dziurawy worek, a obok niewielki gliniany wazon wypełniony wodą. Na podłodze i ścianie obok posłania, wyryte było mnóstwo różnych obrazów: gier w kółko i krzyżyk, rysunków słońca, wydm, prostych sylwetek ludzi i zwierząt.
- Wygląda jak pracownia nekromanty - Orryn zerknął na Teta, po czym zaczął oglądać każdy przedmiot w pomieszczeniu bardzo dokładnie. W międzyczasie znów zaczął kreślić w powietrzu swoje mistyczne symbole i figury, najwyraźniej chcąc sprawdzić emanację magiczną w tym pomieszczeniu.
-Paskudne miejsce, ale czego by się spodziewać po grobowcu nekromanty? Ale wygląda jakby było całkiem niedawno używane….- Rashad przyjrzał się śladom krwi, próbując ocenić jak stare były.
[i]- Ale żeby narzędzia tortur w miejscu spoczynku? “Właścicielowi” tego uroczego miejsca raczej nie są potrzebne. A biorąc pod uwagę, że uwagę Rashada, to ktoś niedawno musiał tu być. Ten wazon sam się nie napełnił. A co jeśli ten ktoś, kto był tu przed nami położył łapy na kluczu? - zastanawiała się bardka.
Amira rozejrzała się po sali, zastanawiając się czy znajdzie tutaj narzędzia jej nieznane a użyteczne. Musiała być wszak gotowa na objęcie tronu. Kroniki zaś które czytała do tej pory przekonały ją, że przeciwników politycznych warto pozbywać się szybko i skutecznie, uzyskując przy tym tyle informacji, ile jest tylko możliwe. Następnie zwróciła się w stronę i eladrinki:
- A jakie u was panują zwyczaje w zakresie karania? Macie jakieś ciekawe urządzenia?
- Według naszego kodeksu karnego każdy podejrzany jest sprawiedliwie osądzony i karany. Często niestety pojawiają się łapówki i fałszywi świadkowie, ale to już niestety jest wewnętrzny problem Makarydii. Jeśli zaś chodzi o tortury to sam nigdy nie zastanawiałem, się czy coś takiego stosowane jest w więzieniach. Cel czasem uświęca środki - odpowiedział Nadal kłaniając się zaklinaczce.

-Nie traćmy zbyt wiele czasu na pogaduszki. Jeśli jak sugeruje Andraste, ktoś tu był przed nami, czas może być na wagę złota.- Rashad rozglądał, szukając jakiegoś tajnego przejścia albo innego wyjścia z komnaty, finalnie jednak niczego nie znajdując.

Pomimo tego, że otoczenie było, delikatnie rzecz ujmując, przyprawiające o gęsią skórkę, drużyna zdecydowała wykorzystać chwilę spokoju na krótki odpoczynek, dokładniejsze przyjrzenie się otrzymanym ranom i regenerację sił. Po około godzinie odzyskując odrobinę energii, byli gotowi by ruszyć dalej.

Rashad, zadowolony że udało im się nieco wypocząć w tym mrocznym miejscu (niezależnie od aktualnej sytuacji która zaistniała pomiędzy nim a Andraste, musiał przyznać że jej pieśń bardzo umiliła krótki wypoczynek) poprowadził swoją drużynę ku dziurze zagradzającej drogę.
-My to bez trudu przeskoczymy, ktoś ma jakiś pomysł jak przeprawić tych nieumarłych Teta, czy ich tu zostawiamy?- spytał się.
Gnom spojrzał na Nadala i uśmiechnął się - nie będzie chyba takiej potrzeby, za to potrzebuję liny, młotka i solidnego kołka - gnom poprawił okulary i poczekał, aż przedmioty zostaną mu dostarczone przez wojownika. Następnie poprawił pas, który spinał jego talię, chwycił końcówkę liny, i po krótkim rozbiegu przeskoczył nad zapadnią.

W momencie gdy czarodziej przeskoczył na drugą stronę, poczuł jak posadzka pod nim lekko ustępuje, co od razu skojarzył z mechanizmem naciskowym. Już chwilę później, sufit nad nim pękł i cienka warstwa skały i kurzu zaczęła opadać na podłogę, a zaraz za nią potężna nabijana kolcami, stalowa kula na wahadle pomknęła w stronę Orryn’a.

[media]https://i.pinimg.com/564x/f5/2e/6e/f52e6e6f9a06966137a95676c3d5fdcc.jpg[/media]
 
BloodyMarry jest offline  
Stary 29-06-2020, 10:15   #75
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Dzięki talentowi maga co do badania tajemnic magii poznań i niespotykanej wiedzy na temat mechanicznych konstrukcji, w ostatniej chwili udało mu się umknąć jak najbliżej ściany. Nie zdołał jednak w pełni umknąć uderzeniu pułapki, której kolce boleśnie rozorały mu bok i plecy.
Wstrząsnął głową, wstał, otrzepując się z podłogi na którą cisnęło go wahadło.

- Brrr...no dobra. Odbezpieczona, choć nieźle mnie przytkało. przechodźcie - zaordynował gnom, patrząc na swoje rozdarte szaty i próbując dostrzec jak rozległe są obrażenia.

- Zdaje się, mylnie założyliśmy, że będzie to dziura, a pułapka uderzyła od góry. Wahadło...kto by pomyślał. Ordynarne, ale skuteczne - pokręcił głową magik, czekając, aż towarzysze przejdą przez pułapkę - Wbiję kołek, przywiążę linę, a wy przywiążcie każdego zombie. Przeciągnę ich pojedynczo. Potem wy - wyjaśnił plan poobijany nieco magik.

Po tym co zobaczyli, wszyscy pozostali zabrali się gorączkowo do pracy, aby jak najszybciej upewnić się, że z magiem wszystko w porządku. Pierwszy przez pułapkę przeskoczył Nadal i prędko przyklęknął przy zranionym mędrcu. Orryn poczuł jak kojąca energia przelewa się przez dłoń, którą kapitan położył mu na ramieniu, a jego rany zaczęły się powoli zasklepiać. Pomysł czarodzieja zadziałał bez zarzutu i kilka minut później wszyscy znaleźli się już po drugiej stronie wilczego dołu.

Drużyna usłyszała też, że od strony komnaty ze studnią nie dobiega już odgłos wylewającej się wody, a zaraz potem zza wyjścia wyłoniła się ociekająca wodą sylwetka ożywionego szkieletu. Ponownie spojrzała to w stronę poszukiwaczy, to na gruz i uruchomioną pułapkę i z czymś co mogło wydawać się zrezygnowaniem, pokręciła kościaną czaszką.

Grupa nie przejmowała się jednak niezadowoleniem nieumarłego i ruszyła w dalszą wędrówkę. Zgodnie z tym co Tet ujrzał zmysłami swego chowańca, korytarz kończył się kolejnymi kamiennymi drzwiami. Szybka inspekcja i manipulacja elementami łamigłówki sprawiła, że wielkie wrota ustąpiły, otwierając się na następną komnatę. Wielkie pomieszczenie ciągnęło się około dwadzieścia pięć metrów do przeciwległej ściany i sześć metrów do ściany po prawej, lecz koniec lewej ściany komnaty niknął w mroku nawet poza zasięg bohaterów widzących w ciemnościach. Nawet rozpalenie przez Nadala kolejnego prętu słońca niewiele pomogło.

Tym co drużyna mogła jednak dojrzeć było troje kolejnych drzwi oraz dwie złowrogo wyglądające konstrukcje wmurowane w przeciwległe ściany, przypominające misy czy może fontanny.


[media]https://i.pinimg.com/originals/2e/ba/73/2eba73f14c9c34180fc38537c2308e68.jpg[/media]

 
Koime jest offline  
Stary 19-08-2020, 10:29   #76
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Rashad podszedł w stronę jednej z mis, przyglądając się jej uważnie.

- Rozpoznajecie tutaj jakąś magię? - zapytał się towarzyszących mu magów.

Gdy szlachcic wraz z niewielką grupą towarzyszy zaczęli podchodzić do wmurowanych w ścianę naczyń, dostrzegli wreszcie przeciwległą ścianę komnaty a przy niej dwie trzy i pół metrowe posągi z czarnego jak noc kamienia, przedstawiające boga Anubisa. W tym samym momencie do mis niewielkim strumieniem prosto ze ścian, zaczęła wlewać się krwistoczerwona ciecz, a kamienne kolosy jak na rozkaz ożyły i zaczęły kierować się w stronę bohaterów.

[media]https://i.pinimg.com/564x/5d/2b/d4/5d2bd422b89e208b8faa56b2f1e0d9c7.jpg[/media]

Na nadciągające zagrożenie pierwszy zareagował wężopodobny czarodziej, krzycząc do swych nieumarłych sług, by ruszyły do walki, sam zaś rzucił na siebie czar, tworzący na wpół prawdziwe kopie swojej sylwetki. Amira również zadziałała błyskawicznie i wykorzystując swe zaklęcia, sprawiła że jej kuzyn zyskał nadludzką szybkość. Następny czar został posłany przez Orryn'a, który tworząc lepką sieć między kolumnami komnaty, skutecznie unieruchomił jednego z wrogów.

Wojownicy ruszyli na spotkanie wrogom, ale to obdarzony nadnaturalną prędkością Rashad był pierwszym, który dobiegł do jednej ze statui, wyprowadzając w jej stronę serię pchnięć swym ognistym ostrzem. Odłamane kawałki kamiennego cielska latały na wszystkie strony, lecz było to za mało, by pokonać zwalistą sylwetkę.

Andraste swym melodyjnym głosem wykrzyknęła słowa otuchy w stronę szlachcica, po czym spróbowała zaatakować jednego z potworów swoją magią. Czar wpływający na umysł, nie uczynił żadnej szkody golemowi.

Gdy jeden z wrogów bezsilnie starał się wyrwać z sideł magicznej sieci, drugi odpłacił się szlachcicowi za otrzymane rany, uderzając go boleśnie w bok, swoją kamienną pięścią.

Walka rozpoczęła się na dobre. Powietrze przecinały bełty i magiczna energia, lecące w kamienne stworzenia. Pozostali wojownicy stanęli u boku Rashada w walce, lecz ich ostrza zdawały się częściej odbijać od twardego cielska golema niż trafiać. Na domiar złego dwa kolejne uderzenia kamiennej pięści ponownie trafiły szlachcica, łamiąc mu kości i powalając na ziemię. Drugi z przeciwników wykorzystał drzemiącą w nim magię i pozostali wojownicy poczuli, jak ich ruchy stają się ociężałe i powolne.

Starając się odwrócić uwagę konstruktu od nieprzytomnego towarzysza, gnomi mag posłał ze swej różdżki w stronę potwora kulę ognia, która pomknęła przez komnatę, by wreszcie roztrzaskać się o ścianę w wybuchu oślepiajacego płomienia. Golem zachwiał się, lecz jego kamienne cielsko wytrzymało falę uderzeniową.

Amira widząc swego krewnego, leżącego na ziemi w tragicznym stanie, zrobiła jedyną rzecz, którą mogła aby mu pomóc w tym momencie - zamieniła go w olbrzymią małpę. Włochata sylwetka w którą wstąpiło nowe życie, z rykiem podniosła się z ziemi, okładając przeciwnika swymi mocarnymi łapami.

Andraste przypominając sobie, że potwory zaczęły się poruszać, gdy dziwna ciecz zaczęła wlewać się do mis przy ścianach, w desperacji posłała bełt swej kuszy w stronę konstrukcji. Pocisk wbił się w kamień i czerwona ciecz powoli zaczęła się wylewać. Eladrinkę wsparł Tet, a raczej olbrzymi pyton, w którego zamieniła się magiczna laska maga. Uszkodzona misa rozsypała się pod naporem szczęk wielkiego węża, wylewając swą zawartość i moment później jeden z golemów przestał się poruszać.

Widząc jaki efekt wywarło zniszczenie jednej z mis, Amira i Orryn również spróbowali uszkodzić drugą konstrukcję. Pocisk wystrzelony z kuszy przez szlachciankę, wbił się w skałę podobnie jak wcześnie bełt posłany przez Andraste. Wystrzelony z różdżki maga lodowy promień również sięgnął celu, a uszkodzone wcześniej miejsce pod wpływem mrozu zaczęło pękać, opróżniając zawartość misy. Drugi przeciwnik zatrzymał się pozbawiony mocy, która by nim kierowała.

 
Koime jest offline  
Stary 20-09-2020, 22:07   #77
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rashad czuł się nieco dziwnie pozostając w formie kilkumetrowej małpy, choć świadomość swojej siły w tej formie była całkiem satysfakcjonująca. Znał jednak magię swoje kuzynki, u boku której walczył w przegranej wojnie domowej o władzę nad Varudżystanem. Chociaż miał wrażenie że Amira ostatnio zmieniła się, wydawała się bardziej bezwględna i zimna (zabawne, biorąć pod uwagę jej mistrzostwo w magii ognia) niż kiedyś...no cóż, to co przeżyła musiało się na niej odbić.

W każdym bądź razie wiedział że jego normalna postać jest ciężko rana, a zaklęcie polimorfii mogło utrzymać sie około godziny. Spojrzał na swoich towarzyszy, ale chyba inni uniknęli poważnych ran w walce z posągami. Szkoda tylko że tak późno wpadli na pomysł zniszczenia mis. Nie mogąc mówić, skinął łbem w geście uznania Andraste która dzielnie go wspierała swoją dodającą otuchy mocą i wpadła na pomysł jak pokonać monstrualne statuy. Zaczynał żałować że ją tak lekkomyślnie potraktował gdy zaproponowano mu rękę księżniczki... ale przecież obiecał sobie że skupi się tylko na zadaniu i nie pozwoli rozproszyć się rozterkom.

Potrząsnał głową, po czym skinąl łapą w stronę drzwi i zbliżył się, próbując ocenić czy będzie w stanie przedostać się przez któreś z nich, przeczołgując się albo po prostu wyważając sobie drogę....
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 22-09-2020, 09:42   #78
 
BloodyMarry's Avatar
 
Reputacja: 1 BloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputacjęBloodyMarry ma wspaniałą reputację
Andraste wpatrywała się w gigantyczną małpę bez słowa. W trakcie walki, gdy zobaczyła, że Rashad jest bliski śmierci serce skoczyło jej do gardła. Dlaczego jej tak na nim zależy? Na kimś, kto pewnie gdyby od tego zależał los jego misji pozwoliłby jej umrzeć jak i zresztą wszystkim dookoła. Potrząsnęła głową wyrywając się z rozmyślań. Jeśli przeżyją i tak opuści ten kraj, żeby nie musieć na niego patrzeć i być może poszuka drogi powrotnej do domu.

Widząc, że Rashad-małpa oszacowuje swoje szanse przejścia przez drzwi, bardka podeszła do niego i powiedziała:

-Na moje to się tu nie zmieścisz, wielkoludzie. Może póki zaklęcie jeszcze działa, to rusz tymi wielkimi łapami i zrób sobie przejście? - nie miała zamiaru słodzić mu od sułtanów, Panów i świątobliwych jak robiła to cała reszta ekipy. Przebrzydłe lizusy, dopóki Rashad nie poślubi księżniki, doputy sułtanem nie będzie i do tej pory ona nie będzie się przed nim płaszczyć.
 
BloodyMarry jest offline  
Stary 04-10-2020, 17:56   #79
 
Wisienki's Avatar
 
Reputacja: 1 Wisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputacjęWisienki ma wspaniałą reputację
Amira z ukosa przypatrywała się umizgom bardki. Nie rozumiała dlaczego Andraste właśnie tę chwilę uznała za stosowną by wznowić podchody w kierunku jej kuzyna, przyszłego sułtana Makarydii. To nie był dobry moment na romantyczne rozmowy, a znając swego kuzyna była przekonana że wiedział jak dobrze jego olbrzym mieści się w jej nefrytowej bramie.

Zdegustowana rozejrzała się wokół, mając nadzieję że tym razem w porę dostrzeże zblliżające się zagrożenie, tym bardziej że zużyła już znaczną cześć swojej mocy.
 
__________________
Wiesz co jest największą tragedią tego świata? (...) Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć. Ruchome obrazki - Terry Pratchett
Wisienki jest offline  
Stary 13-12-2020, 20:46   #80
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację

Wielka małpa podeszła do znajdujących się na dole komnaty wrót i zaczęła walić w nie pięściami. Już po pierwszym uderzeniu na kamiennych drzwiach rozbłysł magiczny symbol, lecz pochłonięty szałem Rashad oparł się nałożonej tam magii i kontynuował dzieło zniszczenia. Kamień ustąpił, zamieniony w leżący na ziemi gruz i przed wami ukazał się kolejny ciemny korytarz.

Rashad wskazał mocarną łapą na zombie Teta, sugerując by jak zwykle ruszyły przodem, co też nieumarłe sługi rychło uczyniły. Ożywiony korpus będący z przodu nie uszedł jednak zbyt daleko, gdyż mniej więcej w środku korytarza powstrzymała go wielka nabijana kolcami kula, podobna do tej na którą wcześniej natknął się boleśnie Orryn. Pułapka zostawiła z nieboszczyka jedynie dwie stojące na ziemi nogi do łydek, reszta ciała zaś zamalowała ściany korytarza na czerwono.
- Hmm...w takim tempie, twoi nieszczęśnicy skończą się nam się szybciej, niż bym tego pragnął. Nie będę pytał, czy dasz radę ich jakoś poskładać… - Orryn patrzył z przerażeniem na krwawą ścianę, masując jednocześnie miejsce, w którym jedna z takich kul uderzyła czarodzieja. Gnom nigdy nie czuł się ułomkiem, i w niewielkim, acz żylastym ciele kryło się jednak wiele siły i energii, i choć nie wyglądał wcale na mocarza, w młodości mógł spokojnie siłować się z rówieśnikami na rękę, czy mocować w zapasach.
Bohaterowie zrozumieli, że Rashad w swojej obecnej formie nie będzie w stanie zmieścić się w prowadzącym dalej korytarzu, w związku z czym Andraste rozproszyła swe zaklęcie, przywracając byłego kochanka do jego oryginalnej postaci. Wraz z ludzką formą powróciły też wszystkie otrzymane w poprzedniej potyczce obrażenia i szlachcic z głuchym jękiem padł na ziemię.
W momencie pojawili się przy nim kapitan wraz z eladrinką, przywracając mu zdrowie przy pomocy leczniczej magii.

Rashad wziął głęboki oddech, próbując maksymalnie się skoncetrować na otoczeniu. Zmiana formy, rany i ich uleczenie sprawiły, że czuł się skołowany.

- Dziękuje Andraste, Nadalu, jesteśmy już blisko celu! Ruszajmy więc po zwycięstwo, uratujemy Varudżystan i przejdziemy do historii. Ale strzeżmy się kolejnych pułapek, Orrynie moze uzyjesz magii by zbadać drogę przed nami?
Andraste stęknęła z grymasem przewracając oczami na słowa o ratowaniu ojczyzny Rashada i przechodzeniu do historii:
- Czy obecnie nie zajmujemy się ratowaniem Makarydii? W końcu jesteś jej sułtanem... - rzuciła oschle i bez reakcji na podziękowania Rashada odsunęła się od niego.
Nim gnomi mag rozpoczął przygotowanie do odprawienia odpowiedniego rytuały, Tet podniósł w górę znalezioną wcześniej różdżkę i aktywował jej magię.
- Reszta korytarza wydaje się być wolna od innych możliwych pułapek - odpowiedział mag.
Po dotarciu do kolejnych kamiennych drzwi i poradzeniu sobie z kolejną łamigłówką zwalniającą mechanizm zamykający, grupie ukazała się komnata tak wielka, że jej drugi koniec niknął w mroku nawet dla oczu przyzwyczajonych do ciemności.
Orryn jak zwykle wysłał swoją sowę tym razem wypuszczając ją wysoko ku sufitowi,aby jej bystry wzrok ogarnął możliwie jak najwięcej pomieszczenia. Po chwili też jego gałki oczne uciekły w głąb czaszki, niechybnie świadcząc o tym, że gnom ponownie wszedł w zmysły swojego chowańca, lustrując otoczenie.
Wyostrzony wzrok drapieżnego ptaka w mig ogarnął resztę pomieszczenia, którego rozmiary zaiste były znaczne, lecz poza wieloma kolumnami i hieroglifami na ścianach niewiele się tam znajdowało. Jedynym co mogło zwrócić uwagę, badającego salę poprzez zmysły chowańca Orryna, była kolejna statua przedstawiająca boga Anubisa. Ta jednak była znacznie większa, niż dwie które spotkali wcześniej. Nie stała na baczność, jak niestrudzony strażnik, lecz leżała leniwie na boku z głową podpartą na dłoni. Gdy tylko dostrzegła latającego pod sufitem ptaka, jej oczy - dwa świecące czerwienią punkciki - zaczęły przypatrywać się z czymś, co mogłoby się wydawać zaciekawieniem.
- Lumine exultant lusibus - wyszeptał Orryn kręcąc w powietrzu swoją różdżką i po chwili cztery bladoniebieskie światełka pojawiły się w ręku magika, który podrzucił je do góry. Przez chwilę zamigotały i zakręciły się w powietrzu, aby unieść się delikatnie nad ziemię, podążając za sową i oświetlając podłogę ciemnej komnaty - Tam coś jest - ostrzegł Orryn swoich towarzyszy - czyżby kolejny, większy golem?
- Jeśli jest to większy golem niż te z którymi walczyliśmy, to nie chcemy z nim się mierzyć, spróbujmy go ominąć - stwierdził Rashad, patrząc w rozpościerającą się przed nimi ciemność, starając się nie okazywać niepokoju.
- W razie potrzeby mam jeszcze na tyle sił by znowu zmienić Cię w małpę. - rzuciła bez emocji bardka. “Choć doskonale sam sobie z tym radzisz” dodała w myślach.


Drużyna zdecydowała się ostatecznie ostrożnie podejść w kierunku następnego przejścia, mając na uwadze możliwe niebezpieczeństwo ze strony posągu. Gdy bohaterowie przeszli parę kroków, kamienny strażnik nagle poruszył się i prędko wstał z pozycji leżącej, starając się przyjąć poważną pozę.
- Stójcie intruzi! Oto stoicie przed wejściem do ostatniego miejsca spoczynku wielkiego maga, władcy życia i śmierci, potężnego Atmatepa. Jakie intencje was tu sprowadzają? - odezwał się kolos, potężnym głosem podobnym do ocierających się o siebie kamiennych płyt.
Rashad westchnął, stwierdzając że jak przywódca powinien przyjąć na siebie odpowiedzialność rozmowy z tym potężnym golemem. Wystąpił nieco do przodu i przemówił z szacunkiem:


-Nie jest naszą intencją zakłócać spoczynek potężnego Atmatepa ani szukać zwady z jego strażnikami. Jestem Rashad Al-Maalthir i wraz z moimi dzielnymi towarzyszymi podążamy szlakiem artefaktu zwanego Sercem Makarydii, który jako jedyny może uratować dziedziczkę tronu i ocalić ten kraj przez straszliwą klątwą. W tym celu musimy dostać się do legowiska smoczycy Selene, a wiemy że portal do niego znajdziemy w tym grobowcu.

- Sprawy żywych nic dla mnie nie znaczą. Moim zadaniem jest strzec tych wrót przed nieproszonymi gośćmi - golem odpowiedział potężnym lecz znudzonym głosem. Chwilę później jednak nagle coś jakby nim drgnęło - Chyba… że okażecie się być godnymi uwagi mego Pana.

"Godnymi… taa… jesteśmy zgubieni" pomyślała Eladrinka, zastanawiając się jak jej były kochanek ma zamiar pokazać, że jest godny uwagi Atmatepa.
- A imię twojego pana to? - zapytał czarodziej, wygładzając podarte i pomięte ostatnimi wydarzeniami szaty. Jednocześnie zaś usilnie próbował przypomnieć sobie jakikolwiek strzęp informacji na temat Atmatepa.
Strażnik przekrzywił na bok kamienny łeb, zaciekawiony pytaniem.
- Imię jego Atmatep, ten “Który Pokonał Śmierć”

- Podczas naszej wyprawy wielokrotnie pokonywaliśmy śmierć. Niestraszne nam były nwet gigantyczne ptatki roki - stwierdził dumnie Rashad.
- Ponadto jest z nami Tet-pthah-af-ankh, poteżny adept sztuki nekromantycznej, myślę więc że jesteśmy godni uwagi “Tego, który pokonał Śmierć” - skinął w stronę Yuan-Ti.
Posąg zastrzygł kamiennymi uszami.
- Dobrze więc. Zadam wam więc zagadkę, abyście mogli mi udowodnić że wasz intelekt godzien jest uwagi mojego Pana. Czy macie coś przeciwko?

Rashad przyjrzał się posągowi z nieufnością, ale po chwili skinął głową. Jeśli to nie jest jakaś podstępna pułapka, ktoś z nich powinien być w stanie zgadnąć.
- Wypowiedz swoją zagadkę, jesteśmy gotowi.

Uszy kolosa zastrzygły na tę odpowiedź, a jego kamienny ogon kilkukrotnie zamerdał w powietrzu.
- Dwudziestu siedmiu ludzi zmarło jednego dnia lecz tylko jeden z nich był sprawiedliwy. Stanęli przed obliczem wiecznego Anubisa, aby ich uczynki zostały osądzone. Tego dnia jednak na obu szalach jego boskiej wagi można było dokonać ważenia zaledwie trzykrotnie. W jaki sposób spośród dwudziestu siedmiu dusz wyłonić więc można jedynego sprawiedliwego?

Andraste myślała chwilę nad tą zagadką spoglądając po swoich towarzyszach. Przymknęła na chwilę oczy, by po chwili dostać olśnienia. Bez czekania na innych, zaczęła recytować posągowi odpowiedź, która przyszła jej do głowy.
- Ja wiem! Dzielimy dwadzieścia siedem osób na trzy grupy po dziewięć osób. Dwie grupy stawiamy na szali. Jeśli jedna będzie wyżej, to znaczy że sprawiedliwy był w tej wyżej. Jeśli są na równi, to sprawiedliwy jest w tej grupie, która nie była na szali. Potem wybieramy grupę w której jest nasz sprawiedliwy i dzielimy ją na kolejne trzy grupy, tym razem po trzech ludzi i powtarzamy ważenie. Ponownie, jeśli jedna szala jest wyżej, to w tej grupie jest sprawiedliwy, a jeśli jest na równi to sprawiedliwy jest w grupie która nie była na szali. Z wyłonionej trójki, stawiamy dwie osoby na szali i znowu, jeśli szala się przechyli to sprawiedliwa jest osoba, która jest wyżej, a jeśli są na równi, to sprawiedliwym jest ten, który nie był na szali. W ten sposób dowiadujemy się kto był tym sprawiedliwym ważąc tych ludzi tylko trzy razy - Eladrinka spojrzała na posąg z widoczną pewnością siebie w oczach.

Strażnik odwrócił kamienny łeb w stronę dziewczyny, a jego ogon ponownie ciężko przeszył powietrze.
- Zgadza się niewiasto. W rzeczy samej to właśnie była poprawna odpowiedź. Oby w waszej dalszej dalszej podróży Twój osąd pozwalał zawsze podejmować właściwe decyzje. Możecie iść dalej. Jako strażnik tego przejścia nie będę was już niepokoił.

Wypowiedziawszy te słowa golem oddalił się w głąb komnaty, spoczął pod ścianą i tam już pozostał. Wraz z jego odejściem, wrota przy których przedtem stał uchyliły się otwierając dalszą drogę przed śmiałkami.

Bardka uśmiechnęła się triumfalnym uśmiechem w którym można było wyczuć widoczną satysfakcję, po czym skinęła ręką w stronę drzwi.
- Chyba możemy iść dalej.

-Wspaniale Andraste, nie wiedziałem że jesteś taka dobra w zagadkach… konfrontacja z tym strażnikiem byłaby dla nas niełatwa..- Rashad posłał bardce uśmiech aprobaty, jaki można posłać zaufanemu współpracownikowi, starał się nie traktować jej jako byłej kochanki, choć przychodziło mu to z wysiłkiem.


-W takim razie ruszajmy dalej, wydaje się że już jestesmy blisko serca grobowca, więc bądźmy czujni na tym ostatnim odcinku..

- Taaa… szkoda by było gdyby księżniczka została wdową jeszcze przed ślubem… - bąknęła eladrinka posyłając wojownikowi wymuszony uśmiech. Nie chciała wracać do relacji jaka łączyła ją z nim wcześniej, po tym jak wyrzekł się jej bez sekundy zastanowienia, jednak to, że została potraktowana tak jak potraktowany by został każdy inny gdzieś w głębi ją ukłuło.

W ciszy poszukiwacze udali się w głąb niewielkiego przejścia, które kończyło się kolejnymi wrotami. Tet zbliżywszy się do nich, zaczął dokładnie przyglądać się inskrypcjom zapisanym na kamiennej płycie.

- To tutaj. To jego grób - powiedział, po czym zaczął ostrożnie układać elementy układanki, służącej za zamek blokujący wejście przybyszom.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 13-12-2020 o 20:51.
Lord Melkor jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172