Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-05-2020, 13:20   #191
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Ostatnie dni Jace spędził na porządkowaniu notatek jakie sporządzili z Emi. Nie potrafił się odnaleźć w sytuacji w jakiej się znaleźli. Myślał, że ucieczka w notatki, w historię pozwoli mu uniknąć rzeczywistości - zadawania śmierci, tańcowania ze śmiercią. Nie mógł patrzeć jak ryzykują, jak ryzykuje Emi. Zauważył, że jej destrukcyjne tendencje źle wpływało na jego własne samopoczucie.

Chciał też porozmawiać z nią co dalej w kontekście historii. Czy dalej utrzymują w dokumentach Kharricka? Niestety nie miał czasu tego podnieść, ponieważ szli na kolejny fort, a wokół tyle się działo.
Spróbował więc uciec w magię. Coraz sprawniej operował różnymi jej wariantami odchodząc od kontroli umysłów na rzecz telekinezy i iluzji. Czuł jednak, że można więcej, musiał otworzyć się w którymś momencie na moc, bowiem zaczął postrzegać magię nieco inaczej. Diametralnie inaczej niż w Phaendar. W istocie, jak cofnął się pamięcią do czasów sprzed inwazji uśmiechnął się mimowolnie na swoją głupotę i przesadną ostrożność. Cieszył się natomiast, że wraz z mocą nie zanikła jego empatia i kodeks jakim się kierował.



Pomysł Hannskjalda przywrócenia do życia łowców Jace przyjął z pewną obawą. Czy mógł to zrobić ze zmarłymi mieszkańcami Phaendar? Czy była szansa na odratowanie zmarłych, choćby pod inną postacią?
Przyglądał się więc z ciekawością jak działa inny rodzaj magii, bardziej pierwotny, starszy niż ludzkość. Patrzył niemal zauroczony jak druid kierowany przez przyrodę wyciąga magię z pierścienia. On sam wcześniej zrobił to samo, ale wyglądało to zupełnie inaczej i to fascynowało go coraz bardziej.


Z jeszcze większą i nieskrywaną fascynacją przyglądał się jak życie powraca do świata. Szturchnięty przez Emi, chłopak wyciągnął z plecaka zapasowe ubrania, zbroje i bronie - do koloru, do wyboru.


- To niesamowite. - powiedział do druida gdy usiedli przy ognisku. - Twoja magia jest... niesamowita... potężna... - mówił z prawdziwym zachwytem i być może nutką zazdrości. Ciekawe, czy gdyby zmarł, krasnolud byłby w stanie przywrócić go do życia w jakimś innym ciele? Wzdrygnął się na samą myśl, choć poczuł również pewną ekscytację na magię, jaka płynęła. Co prawda sam był w stanie zmienić kształt, ale przyjąć nowe ciało do końca życia?

- Jestem Jace - przywitał się z nowymi opowiadając im co się mniej więcej wydarzyło w fortach i co się stało gdy się spotkali. Myśl o odbiciu Nunder powinna być dla nich krzepiąca. - Opowiedzcie, co się działo z łowcami ostatnio? Jak to się stało, że wszystkie forty upadły? - zakończył ciekaw jak naprawdę wyglądała inwazja. Czuł, że wiedział za mało, że znał tylko jeden mały wycinek, a żywi łowcy mogli dołożyć swoją opowieść do uzupełnienia histerii.
 
psionik jest offline  
Stary 19-05-2020, 11:33   #192
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- Inaczej Laura - dopplerka przedstawiła wiedźmę. - A to Rufus, Jace, Mikel, Hannskjald was podniósł z ziemi. Ja jestem Emi. Cicerio i Herge nam towarzyszą.
Przedstawiając wszystkich po kolei podała lusterka z plecaka aby się nowopoznani mogli przejrzeć.
Łowcy nie przejęli się opryskliwą reakcją wiedźmy, z uśmiechem pełnym wdzięczności przyjmując lusterka i słuchając prezentacji.
- Z Kuchc.. z Cirieo znamy się dość dobrze - odparł Kelmar, na co niziołek kiwnął głową - Jak to wszystko się stało? Ktoś nas pochował? Kr… Hannskjald wyciągnął mnie z ziemi przecież. I czemu jestem elfem? Nie, żebym narzekał, ale jeszcze chwilę temu zastanawiałem się, czy walce zabije mnie wrogie ostrze, czy reumatyzm, a teraz... - uśmiechnął się, szczerząc do siebie zęby w lusterku.
- A kim byłeś wcześniej? Byliście. - dopplerka się poprawiła ciekawsko patrząc na obu mężczyzn.
- On był starym prykiem, któremu wciąż chciało się łazić po drzewach - wtrącił Vindo - A ja w sumie wyglądam podobnie, tylko tak delikatniej jakoś. No i blizn szkoda, charakteru dodawały - stwierdził przyglądając się sobie. Kelmar prychnął - Fakt, lada moment szósty krzyżyk by mi strzyknął, ale teraz to chyba jako młodziak się liczę, co? - zapytał, puszczając oko Emi. Na co ta uśmiechnęła się zawadiacko.
- Ano, najpierw was po prostu pochowaliśmy. A, że spod popiołu musi znowu coś wyrosnąć, to odkopywałem sadzonki dookoła tego martwego pnia. I podpowiedziały mi że to wcale nie musi być wymiana drzewo za drzewo. Że, jeżeli sprawa jest tego warta, ziemia pozwala na więcej niż to. - uśmiechnął się - A więc musieliście nie zaleźć naturze za skórę, bo nie skończyliście jako młode gobliniątka
-Ha!- ożywił się Mikel -|To musi być fajna sprawa tak dostać od losu drugie życie. Idziesz spać jako stary brzydal, a budzisz się… no na odwrót. Trzeba uważać, żeby Rufus z taką perspektywą, nie szarżował za bardzo w następnej bitwie. - zażartował.
- Mam nadzieję, że tobie to do głowy nie przyjdzie - mruknęła dopplerka mając w pamięci że dała się namówić na walkę z trolem. Akurat z tej dwójki Rufus wydałał się nieco bardziej rozsądny. Mikel tylko wzruszył ramionami i z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, mruknął coś pod nosem o tym, że nie musi w sobie niczego poprawiać, po czym mrugnął do doplerki.
-A czemu uważasz że chciałbym zmienić moje ciało? Może że jestem brzydszy od ciebie, pięknisiu?-Rufus klepnął przyjaciela w ramię.
-Ależ skąd!- Wojownik zaśmiał się w odpowiedzi.
- Nie mniej co robiliście przed śmiercią? W sensie jaki był układ sił? Wiedzieliście coś o hobgoblinach? - Emi zwróciła się jeszcze do łowców.
- Ta, szkoda tylko, że zamiast pójść spać, spłonąłem żywcem - odparował Vindo, krzywiąc się na nieprzyjemne wspomnienie, ale Kelmar szturchnął go w ramię - Kiedyś o tym zapomnimy… Wracaliśmy z dłuższego wypadu w stronę Pustych Wzgórz, kiedy zobaczyliśmy, że Trevalay zostało jakimś cudem zdobyte. We dwóch nic byśmy nie wskórali, więc zapadliśmy w las. Żelazne Kły może i mają przewagę w walce, ale my znamy Fangwood znacznie lepiej. Przez kilka dni ich obserwowaliśmy, aż w końcu spróbowaliśmy zdjąć jeden patrol -
- Mówiłem, że to głupi pomysł -
wtrącił się półelf, dotąd mruczący coś w stylu "najgorszy patrol w moim życiu". Kelmar kiwnął głową - Wiem wiem, ale grunt, że żyjemy ...znowu. Wiecie, jak dawno zginęliśmy?
- Około tygodnia. Niestety nie niesiemy też zbyt dobrych wieści. Nunder i Ristin też znaleźliśmy podbite. Phaendar zostało zamienione w główną bazę kłów. Z lepszych wieści Nunder odbiliśmy. Z Ristin uratowaliśmy Cirieo, ale sam fort zostawiliśmy w rękach fey. Korredy tam się zadomowiły. Póki co uznaliśmy, że robią za dobrą obronę miejsca. Lepszą niż gdyby fort zostawić pusty. Teraz zamierzamy odbić Travalay. Znacie może jakieś ukryte wejścia do niego? Widzieliśmy mapy i wiemy, że stoi na wyspie, ale może dałoby radę się inaczej zakraść do środka niż przez most…
Łowcy wysłuchali tej relacji z zaciśniętymi z wściekłości szczękami.
- Możecie na nas liczyć, jeśli będzie trzeba, z gołymi rękami na nich pójdę - powiedział cicho Vindo. Kelmar zastanawiał się chwilę nad sugestią Emi o podkradaniu się.
- Na pewno trzeba unikać zachodniego mostu, jest zabezpieczony mechanizmem, który w każdej chwili może go zawalić. A co do innego wejścia, to nie będzie łatwe, fort został tam zbudowany właśnie dlatego, że praktycznie nie ma możliwości dostać się tam w inny sposób niż mostami, chyba że potrafisz wspinać się po pionowym klifie, i to niezauważonym. Hmm… wydaje mi się, że dałoby się przecisnąć szczeliną i podnóża, która prowadzi do szybu studni, ale to dalej wymaga wspinaczki -
Emi rozszerzyła oczy w zdziwieniu.
- Cholera. Ktokolwiek zaatakował Travalay musiał wiedzieć o tym moście. Nawet trole… o ile to one narysowały, zamierzały omijać zachodni most.
-Wspinaczka to nie taki znowu duży problem. Rufus i Laura mogą łatwo wznieść się na górę i zrzucić reszcie linę. Z ukryciem też sobie chyba poradzimy. - optymistycznie zauważył Mikel.
- Mam w razie czego jeszcze jedną miksturę niewidzialności. Martwi mnie tylko skąd Kły wiedziały o moście. - Emi nie mogła o tym przestać myśleć.
- Mogły wyciągnąć to z głów pojmanych łowców. - odpowiedział Jace. Niekoniecznie dzięki magii, choć takie sekrety torturami raczej trudno wydobyć. - A może to były plany odbicia fortu rysowane przez łowców? - spytał zastanawiając się na głos.
- Moglibyśmy wykorzystać most dla naszej przewagi. Możemy ich wywabić za pomocą magii, zaczarować i skłonić do przejścia przez most, tylko zawalenie mostu zaalarmuje pozostałą obsadę garnizonu. Emi, podasz mi te plany?
-... Można by - dopperka powiedziała z ociąganiem. Nie była pewna czy chciała odcinać sobie drogi ucieczki w razie czego. Wygrzebała pomiętą już nieco kartkę ze szkicem.
- Wydaje mi się, że to nie były plany łowców. Brzmiały zbyt… topornie. Mogę się mylić.
Kelmar zerknął na rysunek.
- Toporne, ale na pewno ktokolwiek je narysował, był w Trevalay wcześniej. Jeśli rzeczywiście byli w stanie zdobyć wszystkie trzy twierdze, to musieli zacząć od niego właśnie -
-Jeśli będzie okazja dostać się do środka niepostrzeżenie to od tego chyba powinniśmy zacząć. Póki oni są w środku a my na zewnątrz to mają przewagę. - głośno myślał wojownik - Jeśli bylibyśmy w stanie ukrywać dźwięki walki... - zerknął w stronę magów - To przy nocnym ataku, moglibyśmy eliminować ich grupkami i trochę wyrównać siły. No tylko to takie zgadywanie na razie, bo nie wiemy za wiele o obsadzie, patrolach i tak dalej.
- Cisza jest narzędziem obustronnym, obi nie usłyszą nas, ale my ich również. - odpowiedział Jace. -[i] ale moglibyśmy tym sprytnie zagrać, manipulując odpowiednio obszarem czaru, żeby zminimalizować niekorzystny dla nas efekt.
- Mam różdżkę fałszywego dźwięku. Można tym ich rozpraszać. Do tego te tańczące światełka też mogą zrobić za dobre rozproszenie. Co zaś się tyczy chowania… - Emi spojrzała krytycznie na wiedźmę i Rufusa. - Oni najbardziej odstają. Trzeba dla nich coś przygotować.
-Ale cisza nie zakłóca twojej telepatii nie? - odpowiedział psionikowi Mikel.
- Hej Emi, trochę już razem podróżujemy, masz mnie za głupiego osiłka? Nie zauważyłaś, że umiem się stawać niewidzialny? Co więcej potrafię teraz też latać - Rufus prychnął i skrzyżował ramiona na piersi.
- Twoja zbroja chrzęści, a Laura nie bardzo w ogóle potrafi się ukrywać. - Emi zaplotła ręce za głową. - A tytuł tępego osiłka i tak należy do Mikela. - Dodała pokazując wojownikowi język.
- Cisza działa na dźwięk, a telepatia… cóż, nie potrzebuje dźwięku. - wytłumaczył spokojnie jakby nie zauważając docinki Emi.
- Możecie nam narysować plan fortu? - spytał Jace podając łowcom kartkę i węgiel. - Postaram się wam pomóc - dodał tworząc ponownie iluzję fortu, która zmieniała się pod dyktando łowców. Wkrótce Jace wydzielił piętra, które zawisły obok jakby pokroił tort na warstwy i każdą pokazał oddzielnie.
-Już dawno wyszłaś na prowadzenie. - szepnął Mikel na tyle głośno, żeby Rufus i Emi mogli usłyszeć, ale żeby nie przerywać Jace'owi.
- Wmawiaj to sobie dalej - Emi zawtórowała równie cicho co wojownik ewidentnie bawiąc się tą wymianą uszczypliwości.
Jace mruknął lekko poirytowany.
 
Asderuki jest offline  
Stary 21-05-2020, 08:53   #193
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Wskazówki i uwagi Łowców pozwoliły na znaczne poprawienie rysunku, który wcześniej przygotowała Emi.
- Tu jest zbrojownia, kuźnia, tutaj baraki, a tu pomieszczenia dla wilków - Vindo uaktywnił się, pokazując kolejne obszary - Wieża ma trzy dodatkowe kondygnacje -
-Wilków? Hodowaliście tam wilki?- spytał się zaciekawiony Rufus.
- Oczywiście, to świetni tropiciele, a często są bardziej lojalne niż zwykłe burki - Vindo odpowiedział z pewnością - Nie wspominając o bitności.
- Jeśli hobosy nie zrobiły im zbyt dużej krzywdy to może dałoby radę je przeciągnąć na naszą stronę? Zakładając, że ich nie zabiły. - Emi spojrzała pytająco na Hannskjalda.
- Jak rozpoznają Vindo i Kelmara to tak, choć pachną teraz inaczej. - druid zakończyły przywiązywać wieści przygotowane przez Rufusa i Ciriero do ich ziomków do nóg ptaków i głośnym krzykiem posłał ptasich posłańców w drogę. Od paru nocy zastanawiał się nad jeszcze jednym pomysłem - Słyszałem że w okolicy krąży dość złowrogi, bitny niedźwiedź. Herge, pomożesz mi przekonać go żeby nam pomógł?
Gigant pokiwał głową - Sam nigdy bym nie spróbował, ale tobie chętnie pomogę - w jego głosie słychać było podziw, najwyraźniej pokaz druidzkiej mocy zrobił na nim ogromne wrażenie, chociaż nie okazywał tego głośno.
- Orientujecie się, jaka była minimalna obsada fortu? - Mikelowi chyba chodziło coś po głowie.
Kelmar pokręcił lekko głową - Ciężko mówić tu o jakiejś obsadzie, nie jesteśmy wojskowymi. Trevalay broniło się samo swoją pozycją, więc nigdy nie przykładaliśmy wielkiej uwagi do obrony - wystarczał dobry zwiad i podniesienie mostów. Na stałe przebywało tam niecały tuzin Łowców, którzy zajmowali się zapleczem. O tej porze roku mógł tam być jeszcze z tuzin więcej, wracających z misji, szkolących się i tak dalej -
-Ehh… To i tak dalej zgadywanki, ale teoretycznie szturmujących powinno być sporo więcej niż obrońców. Z drugiej strony smok to mogło być to "więcej". Po szturmie mogli też odesłać część sił, jak chociażby trolle, i zostawić minimalną niezbędną obsadę, zwłaszcza jeśli planują szeroko zakrojone działania. Trolle mogły być tam wcześniej, zanim zajęły Nunder. Ich liderka mogła narysować plany. Pytanie tylko ilu zostało w Trevalay? Dwa do czterech tuzinów? Więcej chyba nie ma sensu, chociaż… Nie wiem. Dopóki nie przyjrzymy się co tam się dzieje to możemy tylko zgadywać. - Mikel dzielił się przemyśleniami.
- Trzeba zrobić zwiad nie ma co zgadywać, macie pomysł gdzie mogli schronić się łowcy którzy przeżyli te wszystkie ataki? - Rufus zadał kolejne pytanie wskrzeszeńcom.
- Hannskjald może pod przebraniem ptaka zorbić dość dokładny zwiad bez narażania kogokolwiek. Będziemy wtedy mogli zaplanować atak w najbardziej dogodnym czasie i miejscu. - powiedział Jace cały czas przyglądając się wpółmaterialnej iluzji. - Te odległości są dość spore. Jeśli udałoby się nam zablokować wyjście na dziedziniec i wyciszyć strefę walk, moglibyśmy poradzić sobie nawet ze znacznie przeważającą załogą. Oczywiście zakładając, że nie będziemy mieli do czynienia ze smokiem. - podrapał się po kilkudniowym zaroście, który ewidentnie mu przeszkadzał, westchnął w końcu zrezygnowany i dodał: - Mamy tam jeszcze jakiegoś druida, albo tropiciela od Kłów, więc te wilki może wcale nie będą nam tak przychylne. W sumie to natura też może nie być po naszej stronie. - jak zwykle uwagi Belerena były przeciwwagą dla hurraoptymistycznych planów Mikela i Emi.
- o jakim wyjściu mówisz? - zapytała dopplerka.
- Miałem na myśli wyjścia z budynków. -
- Ten tego...smok jest obecnie w forcie - krasnolud wtrącił swoje trzy grosze, puszczając w powietrze dzięcioła z którym przed chwilą rozmawiał
- Tutejsze ptaki bardzo sobie pilnują żeby to wiedzieć
- Kerm… - zaklął pod nosem Jace. To znacząco komplikuje sprawę.
- Zacznijmy od obserwacji. Tam gdzie nie możemy jeszcze zadziałać siłą, można zadziałać podstępem. Jeśli odkryjemy kiedy chodzą na zwiady i którędy mogłabym podszyć się pod jednego z gobosów. Jakiegoś którego odciągniemy i zabijemy aby nie bruździł. Będąc już w forcie mogłabym nie dość, że zobaczyć jaka tam jest sytuacja to jeszcze dodatkowo zacząć sabotować. Zastanawiam się nawet nad tym czy udałoby się skłócić tego smoka z gobosami. O ile go jakoś magicznie nie wykorzystują. W największym zamieszaniu wpadlibyście siejąc jeszcze większy zamęt. Gobosy nie wiedziały kogo atakować, smoka nie wiedziałby kogo atakować. Tylko my byśmy wiedzieli. Albo nawet lepiej, kiedy oni by się tłukli to wy moglibyście po cichu wybijać kolejne grupki, jeśli by się pochowali po budynkach. Hobosy by nadwątliły smoka, on by nadwątlił ich a my moglibyśmy dokoczyć dzieła. Hannskjald mógłby się ze mną kontaktować pod postacią jakiegoś zwierzątka abym was na bieżąco informowała. Cholera, nawet jak nie dam rady ich skłócić to mogłabym chociaż rozbroić most, lub unieszkodliwić na czas naszego ataku pułapki pod nim.
Ogień wesoło odbijał się w jednolicie białych oczach dopplerki. Ta zaś widziała już ten chaos jaki mógł zapanować i jak można by go cudownie wykorzystać. Ekscytowała ją ta wizja.
- Jak uda nam się zwinąć mu łuskę z leża, to będę w stanie go podglądać i sprawdzić czy go nie zauroczyli. Z leża, albo….Rufus, twój dziadek mówił o wylegiwaniu się nad stawem?
- Nie ma co dzielić skóry na niedźwiedziu. Za mało wiemy, żeby cokolwiek teraz postanowić. - studził zapał wojownik.
 
shewa92 jest offline  
Stary 23-05-2020, 13:05   #194
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
-Ciekawe macie pomysły, ale im bardziej skomplikowany plan tym więcej może pójść nie tak. Najlepiej było zaatakować fort kiedy smoka akurat nie będzie, albo zaatakować smoka kiedy będzie poza fortem, ptak druida może śledzić smoka… chociaż chętnie bym zobaczył co możesz zrobić..-wtrącił Rufus, z fascynacją wpatrując się w rozjarzone oczy Emi.[/i]
-Zgadzam się z półbrzydalkiem. Jak będzie okazja atakować pod nieobecność smoka to tak powinniśmy zrobić. Resztę ustaleń chyba możemy odłożyć, aż zorientujemy się w sytuacji. - Mikel z uśmiechem skinął głową Rufusowi. Walka w jednym momencie ze smokiem i obrońcami byłaby samobójstwem.
- Musiałaby to być porządna nieobecność. Dość niefortunne było by w trakcie walki albo zaraz po niej gadzina postanowiła wrócić. - Dodała wiedźma popierając wątpliwości Rufusa i Mikela.
- Też jestem za kilkoma dniami cierpliwej obserwacji - druid także zagłosował
- Jedyne co to nie jestem pewien czy nie lepiej najpierw pozbyć się smoka poza fortem, a dopiero potem zająć się Kłami.
- No oczywiście, że najpierw zwiad. Można chyba mieć jakiś pomysł zanim się wszystko ustali? Wiecie, luźny bez konkretów. Tak, żeby mieć chociaż pojęcie czego szukamy podczas tego zwiadu. - Emi była niepocieszona podejściem pozostałych. Najwyżej sama sobie zapewni nieco rozrywki.
-No chyba oczywiste co chcemy ustalić - jaka jest załoga Kłów w forcie i co robi smok. Zwierzęta druida by sobie poradziły...ale ty się chcesz trochę zabawić, co? - Pół-ork wyszczerzył się zawadiacko do zmiennokształtnej, która, odkąd poznał jej prawdziwą naturę, jednocześnie go fascynowała i niepokoiła.
- Chcę, chcę. Ptaki mogą nie zrozumieć tego co widzą, albo zostać zjedzone. Przejść się nie zaszkodzi - Emi odpowiedziała Rufusowi po czym klepnęła dłońmi w uda.
- To nie ma co więcej gadać. Trzeba ten zwiad zrobić.
 
Asderuki jest offline  
Stary 25-05-2020, 14:38   #195
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Poznawszy się lepiej ze wskrzeszonymi Łowcami, bohaterowie dokończyli śniadanie, rzucając mniej lub bardziej ogólne pomysły związane z czekającą ich próbą odbicia fortu Trevalay. Szybko jednak uznali, że mimo posiadania teraz całkiem szczegółowego planu twierdzy, nie zamierzają atakować na żywioł, bez porządnego przygotowania się i zwiadu, szczególnie że według ptasich informatorów Hannskjalda smok przebywał obecnie na miejscu. Dlatego też zaraz po skończonym posiłku zebrali obóz (ponownie objawiła się praktyczność druidzkich kryjówek: zatarcie śladów polegało jedynie na zamknięciu klapy, która sama znikała) i ruszyli, prowadzeni tym razem przez kilku przewodników, którzy gdy tylko upewnili się, że okolica jest bezpieczna, zaczęli regularnie obrzucać się docinkami i inwektywami. Jedynie Herge pozostawał spokojny, w ciszy i pewnym zasępieniu maszerując na przedzie: kilkukrotnie zamieniał kilka słów ze zwierzętami po drodze.

Kelmar i Vindo szybko przyzwyczajali się do nowych ciał, lecz mimo ich wyraźnej radości i entuzjazmu widać było, że proces reinkarnacji pozostawił na nich pewne piętno – ich ruchy nie były tak pewne, momentami wydawali się lekko otępiali i wolniejsi. Znający się na magii bohaterowie wiedzieli, że jedynie znacznie potężniejsze zaklęcia są w stanie przywrócić zmarłemu życie bez wpływu na jego esencję życiową, zaś w przypadku Łowców konieczna będzie pomoc kapłana, i to nie pierwszego lepszego kleryka.


V dzień miesiąca Lamashan (X), Fangwood, 66 dni po ucieczce z Phaendar, 40 dni po dotarciu do jaskiń

Po kilku deszczowych dniach nareszcie trafił się pierwszy, kiedy od rana niebo było jasne, z zaledwie kilkoma chmurami. Teren wyraźnie piął się w górę, a w oddali dało się słyszeć szum rzeki Sześcioszczęki – Trevalay został zbudowany właśnie na niej, więc znalezienie drogi do fortu stanowiło teraz drobnostkę, a licząca sobie już dziesięć osób grupa mogła bardziej skupić się na unikaniu ewentualnych patroli hobgoblinów, które z pewnością kręciły się po okolicy.
Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, Kelmar wskazał bohaterom miejsce, z którego dotarcie do twierdzy miało zająć około trzech godzin marszu, co było też znakiem, że czas znaleźć kryjówkę i przygotować się do kilkudniowej obserwacji i zwiadów.

Emi

Rozglądając się po okolicy w poszukiwaniu dobrych miejsc na ewentualne zasadzki, dopplerka oddaliła się na kilkadziesiąt metrów od reszty drużyny, docierając do niedużego parowu, otoczonego ze wszystkich stron dość gęstą roślinnością. Zanim zdążyła uznać, że miejsce byłoby niezłą kryjówką, dostrzegła, że nie jest puste. Zaledwie kilka metrów od niej, w wysokiej trawie leżał twarzą do ziemi mężczyzna w szarozielonym płaszczu z kapturem. Z jego barku wystawało kilka niewielkich strzał, ale wciąż żył – kołysał się delikatnie i jęczał z bólu, trzymając coś w zaciśniętych kurczowo dłoniach. Musiał usłyszeć Emi, bo poruszył się bardziej, przechylając w jej stronę głowę. Twarz miał zakrwawioną i przeszytą grymasem potwornego cierpienia.
- Proszę… - wychrypiał z trudem - weź to, póki nie jest za późno… –

Hannskjald

Druid skończył właśnie jeden ze swoich codziennych rytuałów, pozwalających mu na poznanie i zrozumienie natury wokół, gdy nagle do jego nosa dobiegł nietypowy zapach. Słodycz, gorycz i kwas w jednym, wciąż zmieniającym się tańcu – ostatni raz czuł coś takiego w forcie Ristin, tyle że tam wymieszany był z wszechobecną wonią alkoholu. Feye! Co prawda ich obecność w Fangwood była rzeczą kompletnie normalną, a i często nie mieli złych intencji, lecz Hannskjald czuł, że lepiej będzie ruszyć za tym zapachem. Po odejściu kawałka od reszty drużyny w stronę gęściejszej części lasu, nagle poczuł ostrzegawcze mrowienie tatuażu, co oznaczało, że gdzieś w okolicy stworzono iluzję! Krasnolud szybko zerknął w stronę Jace’a, który ostatnio doszedł do niezłej wprawy w ich używaniu, ale psionik był znacznie dalej.
 
Sindarin jest offline  
Stary 26-05-2020, 18:15   #196
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Oglądanie na nowo żyjących łowców wprawiło dopplerkę w zadumę. Tyle razy zbierała martwych z ulicy, aby pogrzebać ich w ziemi. Teraz zastanawiała się co by było, gdyby mieli takich druidów pod ręką gotowych dać drugą szansę. Co by było, gdyby te osoby miały swoich bliskich, którzy zrobili by wszystko, aby pomóc im w biedzie? Pewnie Kaer Maga by wyglądało zupełnie inaczej. Pewnie jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Pokręciła głową do swoich myśli. Nie było możliwości zmienić przeszłości. Mogła co najwyżej pomagać tym których teraz spotykała.

Na koniec zatęskniła za Sulimem i Psotnikiem. Miała ochotę się wtulić w niedźwiedzie futro i pogadać z druidem. Jego pogodne nastawienie sprawiało, że chciała przebywać w jego obecności dużo czasu. Tego jednak mieli mało. Może później... jak uda im się odbić fort i pokonać smoka. Tak, zdecydowanie.

***

Emi zatrzymała się w pół kroku. W pierwszym odruchu chciała podbiec i pomóc rannemu człowiekowi. Jednak to miejsce, te krzaki, to wyglądało zupełnie jak zasadzka na Ruaidhriego. Dziewczyna zaczęła się rozglądać choć jej wnętrze krzyczało, aby pomóc mężczyźnie. Dobrała obu ostrzy i zamiast iść do przodu cofnęła się o krok.
Mężczyzna wyciągnął drżącą rękę, jakby próbował sięgnąć Emi, mimo dzielących ich paru metrów.
- Proszę… pomóż… - wyjęczał, gdy do nozdrzy dopplerki doszedł lekki odór zgnilizny, jak z martwego ciała lub gnijącej rany.
Dopplerka skrzywiła się. A potem przypomniała sobie, że przecież umie czarować. Zmusiła umysłem swoje oczy do postrzegania magii. Zgodnie z przewidywaniami, w pierwszej chwili wyczuła obecność aur magicznych, ale te mogły równie dobrze pochodzić od jej broni i sprzętu. Potrzebowała jeszcze kilku sekund, by poznać więcej szczegółów. Ranny zaś kaszlnął mokro, spluwając na trawę krwią. Dalej trzymał coś kurczowo w jednej dłoni.
- Chociaż… weź to… - wycharczał.
- Cichaj, coś mi tu nie pasuje - syknęła cicho dopplerka chowając jeden ze sztyletów i wyciągając jedną z butelek z miksturą leczącą. Przykucając, podturlała ją do leżącego, sama się nie zbliżając. Ten, wciąż cicho jęcząc, starał się chwycić ją, lecz bez skutku – krew na dłoniach i niezborne ruchy skutecznie to uniemożliwiały. Intuicja Emi (a może dyskretne podszepty Voxa?) nie ostrzegała jej jednak bezpodstawnie – dopplerka zauważyła, że palce mężczyzny przenikają przez rzuconą buteleczkę!
Dopplerka zmarszczyła brwi. W końcu uznała, że tutaj sama więcej nie zrobi, a może jeszcze się wpakuje w kłopoty. Nim się wycofała wyciągnęła bicz i bardzo powoli się zbliżyła do iluzjii, ducha, czy co to było. Kiedy była wystarczająco blisko aby sięgnąć zamaszystym ruchem rozwinęła bicz. Jego końcówka oplotła się wokół szyjki i jednym prostym ruchem dalej znalazła się w dłoni dopplerki. Czas się było stąd wynosić.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 29-05-2020 o 13:13.
Asderuki jest offline  
Stary 28-05-2020, 02:34   #197
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Krasnolud już w marszu ubierał się w swoje podróżne ciuchy. Coby nie marnować czasu, posłał Lawinę żeby sprowadziła pozostałych i sam ruszył tropem fey.

Swoją drogą, trochę martwił się o Lawinę, bo w ostatnich tygodniach zaczęła być już wyższa od niego. O ile dobrze że podróż jej służyła, to czy na pewno miała dość pożywienia żeby tak rosnąć?

Jako że jego nowy, pyszny pancerz ze smoczych łusek leżał daleko w kryjówce - tak samo jak broń - nie miał wielkiego wyboru. Z kilku najbliższych patyków ułożył strzałkę wskazującą kierunek gdzie się udawał, zamienił się w pliszkę i lecąc między gałęziami ruszył w kierunku iluzji, wypatrując i fey, i samego podstępu.

Niestety, magiczny tatuaż nie pozwalał na szybką lokalizację magii, ostrzegał jedynie, że ktoś w pobliżu jej użył. Gdzie magia nie pomogła, tam musiał wystarczyć nos, dlatego już w formie ptaka krasnolud poleciał w kierunku, z którego dotarł go swąd feyów. Ledwie wzbił się nad drzewa, a tuż obok, za gęstwiną dostrzegł Emi. Dopplerka kucała, wpatrując się w leżącego w trawie mężczyznę w szarozielonym płaszczu, który niezgrabnymi ruchami próbował coś podnieść. Z jego pleców wystawało kilka strzał.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 30-05-2020 o 11:03.
TomBurgle jest offline  
Stary 01-06-2020, 15:41   #198
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Emi i Hannskjald

Gdy tylko Emi chwyciła swoją miksturę, usłyszała cichy brzęk zwalnianej cięciwy. Czystym odruchem, bez zastanowienia przesunęła się nieznacznie bok, dzięki czemu jedna strzała minęła ją dosłownie o centymetry. Druga nie była wycelowana w nią, a w pokryte dziwnym grzybem stare zwłoki, które dotychczas skrywała iluzja. Trafienie sprawiło, że przypominająca purchawkę narośl eksplodowała chmurą zarodników prosto w stronę dopplerki - tyle że jej już tam nie było, zdążyła odskoczyć na bezpieczną odległość.

- Hej - gdzieś z góry dobiegł ją piskliwy głosik, ale nie widziała jego źródła - Psujesz zabawę! -
- Właśnie! - zawtórował mu drugi podobny - Nawdychaj się!

Emi nagle, bez powodu, zaczęła kasłać.
- Co do? Khe, Khe! Ooo… - zrobiła minę jakby zaczęła widzieć coś czego nie widziała. Przy okazji ukradkowo się rozglądając za miejscami skąd mogły dobiec strzały.

Druid po raz kolejny zakręcił w powietrzu, szukając strzelców atakujących towarzyszkę. Tyle że nie było ich widać, przynajmniej nie z tego miejsca. Co więcej, w ogóle nie było ich widać, a strzały pojawiały się znikąd. Wysoko nad ziemią. Razem z piskliwymi głosami i iluzją rannego na środku, wszystko krzyczało że to pixie. Wszystko oprócz próby zrobienia krzywdy komuś kto chciał nieść pomoc.

Druid, prowadzony zapachem Pierwszego Świata, zniżył lot próbując określić dokładniej gdzie czają się złośliwe kreatury.

Nikogo.

Ale krasnoludy to z natury wytrwałe istoty, więc Hannskjald przyczaił się, gotów rzucić zaklęcie jak tylko któryś z pixie się ujawni.

Gdy dopplerka zaczęła się dusić, wokół niej rozbrzmiał głośny śmiech, a po sekundzie w ziemię przed i za nią wbiły się strzały, najwyraźniej niewidoczni napastnicy chcieli się pobawić z “ofiarą”. Emi wytężyła wzrok, wypatrując strzelców - co zdałoby się na marne, gdyby nie nagła, bardzo skupiona ulewa, która rozpadała się w promieniu zaledwie kilku metrów, uwidaczniając niewielkie sylwetki, polatujące na wysokości kilkunastu stóp. Śmiechy urwały się, zastąpione przez gniewne prychnięcia i groźby w sylvańskim.

Pozostali


Rufus ścinał właśnie niewielką brzózkę, gdy podbiegła do niego Lawina. Dieta z trolli, hobgoblinów i druidzkich jagódek musiała jej służyć, bo rosła jak na drożdżach - już teraz sięgała mu niemal do torsu, kto wie, ile jeszcze urośnie? Towarzyszka Hannskjalda spojrzała półorkowi prosto w oczy, po czym złapała go zębami za dłoń i pociągnęła w stronę gęstwin. Ściskała go delikatnie, ale miał świadomość, że w razie czego odgryzłaby ją bez wysiłku.

Uszli zaledwie kilka kroków, gdy Rufus, a wraz z nim i pozostali, usłyszeli głośny śmiech, a następnie chlust wody, parędziesiąt metrów od nich.

Mikel obejrzał się i widząc lawinę, ciągnącą Rufusa w stronę źródła dźwięku, ruszył sprintem w tamtym kierunku. Zaraz za nim ruszył Jace notując w pamięci, żeby w razie konieczności Lawina komunikowała się z nim telepatycznie.

-No urosłaś kotku, ale mi sie lepiej nie stawiaj, czego chcesz, coś się dzieje z twoim Panem? - Rufus poklepał lwicę po głowie, po czym zmrużył oczy, patrząc w kierunku w którym go ciągnęła. Widząc, że Mikel biegnie w tą stronę, on również przyspieszył.

- Ech, nie mamy lepszych rzeczy do roboty? - Zapytała Wiedźma i wzniosła się do koron drzew i poleciała w tamtą stronę kryjąc się w liściach.

Szamotanina

Ku wielkiemu zaskoczeniu dzopplerki wraz z deszczem przybył niewielki ptaszek, który niczym zawodowy zapaśnik wbił się w jedną z wróżek i powalił ją na ziemię w akompaniamencie przekleństw. Oczy Emi zrobiły się wielkie, kiedy zobaczyła, że przeciwnikami są małe istotki. Niczym kot podskoczyła próbując złapać drugą wróżkę. Nie mogąc jednak jej dosięgnąć użyła bicza, aby strącić ją z powietrza. Mając już swoją ofiarę na ziemi rzuciła się na nią przygniatając swoim ciałem. Jak na złość wobie wróżki postanowiły na nowo zniknąć. Na ten widok dobiegła reszta drużyny. Emi i niewielki ptaszek tarzający się na ziemi. Ptaszyna jednak nagle zamieniła się w krasnoluda w rozchełstanym odzieniu, w dodatku nieprzerywającego tarzania się po ziemi z niewidzialnym przeciwnikiem. Hannskjald odwzajemnił wiązankę przekleństw, po czym ryknął w języku pixie

- Co to ma być? Co to za napad? -

- Morderczy i zaskakujący - wróżka wrzasnęła piskliwie, a krasnolud poczuł bijący od niej odór gnijących roślin, niezwykły u fey. Zaraz potem zobaczył, że na ziemi obok niego ląduje nieduży łuk, a sam poczuł bolesne ukłucie gdzieś pod żebrem. Druga wróżka wrzasnęła kolejne kilka przekleństw, domagając się wypuszczenia. Chwilę potem Emi poczuła jak coś ostrego drasnęło ją niegroźnie w szyję.

- A co stało się z niegroźnymi żartami? - burknał głośno krasnolud, zabierając się do zwijania latającej wróżki w precel kończyn i skrzydeł, skutecznie przyszpilając ją do ziemi.
- Kharr..Emi, wszystko w porządku? - zawołał, tym razem, już we wspólnym.

- Auć! Co za rozkoszne istoty! - Emi odpowiedziała w języku sylvan. Totalnie była zafascynowana tymi istotami i widać to było po jej twarzy. Kopiując zachowanie druida również docisnęłą wróżkę do ziemi.

- Oj nie bądź taki złośliwy, masz tu całusa i już nie krzycz - mruknęła chcąc zasadzić całusa w mają główkę. Szybko tego pożałowała. Przypominało to bardziej wsadzenie twarzy w gorący kompostownik. Coś dostało się do jej ust i smakowało absolutnie obrzydliwie, wywołując mdłości.

- Blh...

Na ratunek przybiegli Mikel z Rufusem niosąc liny, którymi udało się związać maleństwa w bardzo małe serdelki. Ku niewiedzy wszystkich Jace również przyczynił się do tego zwycięstwa, lecz jak zwykle jego czary były niewykrywalne. Po tym Emi musiała na moment się odsunąć od źródła niemiłych zapachów, aby złapać oddech i przepłukać usta wodą.

To wszystko obserwowała Laura z bezpiecznej odległości siedząc na jednej z gałęzi wraz ze swoim wiernym gackiem, który zawisł do góry nogami obok niej.
[media]https://c4.wallpaperflare.com/wallpaper/491/203/666/animals-bat-wallpaper-preview.jpg[/media]
 
Asderuki jest offline  
Stary 08-06-2020, 19:01   #199
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
- To są jakieś wróżki tak? Wredniaki, tak atakować znienacka….- Rufus przebiegł spojrzeniem pomiędzy dziwnymi związanymi stworzeniami a resztą drużyny.
-Co z nimi zrobimy, przesłuchamy i wypuścimy jak będą współpracować?
- Taak, tak! Wypuśćcie, będziemy współpracować! - spośród zwojów liny dobiegł piskliwy głosik - Bardzo będziemy!
-Ooo… NIE! - Emi klepnęła się po policzkach aby nie ulec pokusie. - Ten trup to wasza robota?
-Ich, ale chyba iluzja. Na szczęście. - druid, który widział że - Dlatego przyleciałem, bo wyczułem że coś tu się knuje.
- Trup jest prawdziwy, iluzją było animowanie na nim umierającego człowieka proszącego o pomoc. - w momencie jak Emi to powiedziała poczuła jak coś ją skręca. Nagle małe wróżki przestały być takie urocze.
- Co tu się w ogóle wyprawia? Kim jesteście i co robicie na terenach zajętych przez Kły? - spytał Jace.
Potwierdzenie słów Emi leżało tuż obok, stanowiąc też odpowiedź na jej pytanie. Pokryte obrzydliwym grzybem zwłoki były naszpikowane niedużymi strzałami, identycznymi jak te, którymi strzelały do niej wróżki. Na słowa Jace’a zaśmiały się skrzekliwie.
- Jesteśmy wróżki, śliczne wróżki! - zaczęły pokrzykiwać jedna przez drugą - Rozsiewamy dobrość i radość naokoło, wypuść nas, to wam pokażemy! -
Emi przekrzywiła głowę.
- A może to ta choroba? Albo coś im myśli pomieszało? - spojrzała na Jace’a z nadzieją. Chłopak przyłożył palce do prawej skroni koncentrując się na związanych istotach próbując sprawdzić co mogło być przyczyną takiego zachowania.
- Śmierdzą tą chorobą - potwierdził krasnolud - Pytanie czy jesteśmy w stanie coś dla nich zrobić tu i teraz.
-Jakaś choroba namieszała im w głowie, myślicie że hobosy albo ten współpracujący z nimi druid za tym stoją?- Rufus pochylił głowę, przyglądając się wnikliwie oszalałym wróżkom[/i].
- Nie, nie słuchałeś co Herge mówił? W środku puszczy panoszy się choroba, która jest tam od pokoleń. Wpływa na fey. - Emi spojrzała na Rufusa z niezadowoleniem.
Jace potrzebował kilkunastu sekund, by dostroić się odpowiednio do wsłuchiwania się z cudze myśli. Najpierw wyczuwał po kolei obecność umysłów i ich potencjał, by w końcu dotarło do niego to, co działo się w głowie schwytanych wróżek.
A zdecydowanie nie było to nic przyjemnego. Ich myśli krążyły niemal jednostajnie wokół śmierci, mordu i rozsiewania “błogosławieństwa Arlantii”. Przypominały bagnisko, pełne grzybów i zgniłego truchła. Obraz był obrzydliwy, jednak Jace przezwyciężył odruch chęci jak najszybszego opuszczenia umysłów i skupił się na innym aspekcie wróżek - marzeniach.
Po kolejnych kilkunastu sekund ujrzał wizję całej ich drużyny martwej, naszpikowanej strzałami i pokrytej jakimiś grzybami czy naroślami. Jego punkt “widzenia” zaczął się oddalać, pokazując, jak ta dziwna choroba czy infekcja przetacza się przez Fangwood, obejmując całość puszczy.
Myśli druida krążyły wokół choroby która drążyła Fangwood. Była już z nimi tak długo, i tak wielu druidów próbowało już ją wyleczyć...i wszyscy twierdzili że to możliwe, tylko że coś im umyka, że od wielu lat drepczą dookoła banalnej zagadki. Znów wyłaziła na wierzch niemała próżność krasnoluda myślącego że może to jemu uda się rozwikłać tą zagadkę.
Ledwo Jace otrząsnął się z tych wizji, dookoła zaczęło dziać się coś dziwnego. Emi poczuła nagły ucisk w żołądku, jakby coś rwało jej trzewia, niczym przy poważnym zatruciu pokarmowym. Pot wystąpił jej na czoło, zgięła się wpół i z trudem opanowała wymioty - pozbierała się jednak szybko, co wywołało jęki zawodu u jeńców. Ledwie kilka sekund później Mikel i Rufus poczuli się jakby wypili przynajmniej kilkanaście kufli piwa za dużo. O ile pierwszy z nich szybko oparł się o Hannskjalda, powstrzymując zawroty głowy, to drugi miał mniej szczęścia. Z impetem uderzył w stojące nieopodal drzewo, robiąc spore wgłębienie w pniu i samemu mocno się obijając. To już wywołało istny wybuch radości u wróżek.
Emi zgrzytnęła zębami. Tego było za wiele. Z impetem wymierzyła jednej z wróżek kopniaka, aż ta jęknęła z bólu.
- Zobaczmy jakie to śmieszne kiedy to was boli - wycedziła przez zęby.
Jace również nie pozostał dłużny posyłając agonalną fale bólu przez układ nerwowy małych wróżek. Tym razem jednak jego czar nie zdołał przebić się przez osłonę feyów.
Druid także nie pozostał dłużny, domyślając się czym potraktowały ich związane wróżki. Jako że podtrzymywał Mikela, to jedynie przydepnął jedną z wróżek, która niespecjalnie się tym przejęła (7nonlethal).
- Mhmm… - zaciekawiła się Laura ze swojej pozycji w drzewie i sfrunęła w dół. Opuszkiem palca dotknęła, miała nadzieje, środka czoła niewidzialnej wróżki która według niej brzmiała na dominującą w tej parze. - Mg ah'legeth uh'eor ymg' lw'nafh.
Wróżka musiała być już lepiej przygotowana na próbę mentalnego sondowania, bo jej umysł momentalnie się zamknął, nie dopuszczając wiedźmy do żadnych myśli.
- Koniec czarowania! - pisnęła gniewnie druga, gdy trawy wokoło zaczęły gwałtownie rosnąć, chwytając bohaterów za ręce, nogi i ubrania. Jace’owi, Emi i Mikelowi udało się ich unikać, lecz pozostali zostali szybko oplątani.
Zanim Rufus na dobre doszedł do siebie po uderzeniu w drzewo, zaczęły go oplątywać jakieś paskudne zielska które wzięły się nie wiadomo stąd. -Trzeba je zabić lub ogłuszyć, są zbyt niebezpieczne!- zawołał próbując się oswobodzić.
~ I chcą naszej śmierci. ~ zawtórował telepatycznie Jace próbują ponownie przedrzeć się przez zapory baśniowych istot. ~ Nie da się z nimi negocjować, ich umysły… one są zatrute! ~
Mikel nie tracąc czasu na ceregiele, sięgnął ręką w stronę bliższej z wróżek, wymacał gardło i zacisnął dłoń, pozbawiając przeciwnika oddechu. Puścił, kiedy Pixie, tracąc przytomność, przestała się szarpać i zrobiła się widoczna dla wszystkich.
Emi ze sztyletami w dłoniach wymierzyła w jedną z wróżek starając się ją zabić na miejscu.
- Nie zabijaj!- Mikel krzyknął do doplerki, lecz było już za późno. Czarne ostrze sztyletu wbiło się prosto pod niewidoczne gardło, uwalniając niewielkę fontannę czarnej krwi. Niewidoczna wróżka zatrzęsła się lekko i zwiotczała zupełnie, a bohaterowie mogli oglądać, jak spod zasłony niewidzialności ukazują im się ciała ich jeńców.
Zdecydowanie nie był to przyjemny widok. Jace i Hannskjald utwierdzili się w przekonaniu, że były to wróżki – przynajmniej kiedyś, bo teraz miały przerażająco wiele wspólnego ze zwłokami leżącymi kilka kroków dalej. Rozłożyste, kolorowe niczym u ważek skrzydła postrzępiły się i wyblakły, zaś drobne, niegdyś smukłe i zwinne ciała pokryte były wielkimi liszajami i całymi plackami grzybni. Ukryte wsród tłustych włosów twarze, choć nieruchome, dalej wykrzywione były w okrutnych grymasach.
 
Asderuki jest offline  
Stary 11-06-2020, 13:55   #200
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Fuj. I ty to całowałaś - mruknął z obrzydzeniem Jace. Nie odrywał jednak wzroku od martwych ciał. Ich choroba, która mieszała im w głowie trawiła w równym stopniu ciało. Był prawie że pewien, że tylko bezpośrednia boska interwencja lub podobna siła byłaby wstanie je uleczyć. Wyciągnął rękę rozkładając szeroko smukłe palce i zamknął oczy skupiając się na aurach gasnących ciał. Czuł jak szczegóły umykają przed jego myślami bawiąc się w chowanego. Miał większość poszlak na wyciągnięcie ręki, na końcu języka, ale gdy próbował je wymówić znikały pozostawiając jedynie niesmak. Skupił się mocniej. Pot wystąpił na czołu, a on aż zaniósł się tracąc na moment równowagę. Oparł się odruchowo o stojącego obok Miekla. Wszystko składało się w całość, ale nadal pozostawiało więcej pytań niż odpowiedzi.
- Arlantia… - stęknął urywając płynącą magię i odzyskując panowanie nad ciałem. - Arlantia - powtórzył, tym razem kierując swoje słowa do druida - Fonetycznie i konstrukcyjnie to bardzo podobne do imion driad. Kojarzysz jakąś driadę o takim imieniu? Albo inną istotę baśniową?
Odsunął się od ciał. - Umyjcie się dokładnie, szczególnie Ty Emi. Ta choroba… ona, jakby to powiedzieć - przerwał zastanawiając się - jest nie z tego świata. Coś obcego... odległego… nie wiem. - zamilkł.
- Pleh, tak, już się czyszczę… i z dala od Herge. Lepiej aby go to nie złapało. - Emi na zmianę rzucała prosty czar i płukała usta wodą.
-Błe, mówicie że to zaraźliwe?- Skonfundowany Rufus odsunął się od martwych, spaczonych wróżek.
- Jak nie wiemy jak im pomóc, a ta zaraza nie ma nic wspólnego z Żelaznymi Kłami, to ja bym nie marnował na tę sprawę zbyt wiele czasu - naszym celem jest smok i fort - jedna rzecz na raz.- Stwierdził.
- Z drugiej strony, mamy przez to kolejnych przeciwników. - Powiedziała Laura ściągając z siebie ostatnie strzępy animowanej trawy.
- Jeśli ta choroba rozprzestrzeni się na całą puszczę będziemy mieli wielki problem. Zagrożeni będą wszyscy mieszkańcy puszczy i okolicznych miast. Musimy mieć na uwadze że może być to poważniejsze zagrożenia niż inwazja Żelaznych Kłów. - Odpowiedział Jace, który musiał aż usiąść i oprzeć się o drzewa czekając aż minie ból głowy towarzyszący tak wielkiemu nadwyrężeniu umysłu za pomocą magii.
- Tak, to niepokojące że zaraza dotarła tak daleko od głębin Fangwood. To się zdarza, ale naprawdę rzadko i druidzi zwykle są w stanie nad tym zapanować. Tyle że tym razem wydaje się że nie będzie nikogo kto mógłby się tym zająć.
- A Arlantia...- zastanowił się chwilę - Brzmi jak driada, ale nie słyszałem o takiej. A tym bardziej w połączeniu z tą zarazą. -
- Jak będziesz mieć chwilkę, to wyślij informacje do druidów. Ich myśli krążyły niemal jednostajnie wokół śmierci, mordu i rozsiewania “błogosławieństwa Arlantii”. Przypominały bagnisko, pełne grzybów i zgniłego truchła. Choć zapewne wiedza druidów może być za mała. - dodał po chwili przestając rozcierać skronie. Przetarł oczy dłońmi i podniósł się z sapnięciem. - Taką wiedzę najpewniej mieć będą uczeni badający sfery. Słyszałem o takich, jednak w naszych podróżach z ojcem nigdy nie mieliśmy do nich dostępu.

- Co robimy z nią? -
wskazał na nieprzytomną wróżkę. - Nie da się jej odratować. Moglibyśmy co najwyżej podrzucić ją do fortu, żeby tam zrobiła zamieszanie. - Jace naprawdę nie chciał jej zabijać, choć wiedział, że to jedyne słuszne rozwiązanie. Mimo to zastanawiał się, czy da się ją jakoś wykorzystać? Podrzucenie tak morderczej istoty do fortu mogło okazać się przydatne. Żądne mordu nie powstrzymałoby się, a oprócz smoka raczej nie będzie tam nikogo, kto poradzi sobie z jej niewidzialnością. Oznaczać to jednak będzie, że oni sami będą musieli się z nią zmierzyć jeszcze raz w przyszłości… o ile smok jej nie zabije oczywiście.
Mikel od dłuższej chwili milczał, wpatrując się we wróżkę, którą zabiła doplerka. Zagryzał nerwowo wargi, jakby dusząc coś w sobie. Wziął głęboki oddech i cicho, pozornie spokojnej zapytał, ignorując słowa Jace'a.
-Dlaczego ją zabiłaś Emi? - nadal spoglądał na ciało.
Zapytana ściągnęła brwi wyrwana zupełnie z tematu jaki był poruszany. Powiodła spojrzeniem tam gdzie patrzył MIkel. Westchnęła głęboko.
- A co ty chcesz abym ci powiedziała? Trzeba było ją zabić i najchętniej zabiłabym też tę drugą. Skrzywdziły was i się jeszcze z tego śmiały.
Chłopak spojrzał krzywo na doplerkę. Sięgnął do pasa i wyciągnął kukri z pochwy, złapał je za ostrze i wyciągnął rękojeść do Emi.
-Też chciałem zabić jednego z nas. Niewiele brakło, a by mi się udało. Możesz zabić też mnie.
Emi zrobiła ponurą minę. Przeniosła spojrzenie z Mikela na ostrze. Wystawiał ją na próbę. Zgrzytnęła zębami czująć jak narasta w niej złość. Była już zmęczona tym, że Laura podważa większość jej decyzji, Vox to robił przy każdej okazji kiedy się odzywał, a teraz jeszcze Mikel miał za złe jej akcje. Zabrała z jego ręki ostrze i jednym płynnym ruchem wbiła je w ziemię obok wróżki. Podnosząc się wbiła spojrzenie wprost w jego dwukolorowe oczy.
- Zostaw swoje wyrzuty sumienia na kogoś innego - warknęła. Miała naprawdę dość.
- Ależ, kurwa, jesteście do siebie podobni - rzuciła do Laury i opuszczając wąwóz.
Mikel dopiero teraz obrócił się do pozostałych.
-Moje zdanie i tak niewiele znaczy, ale z tego co zrozumiałem to one nie są takie z wyboru. - wskazał na wróżki -Skąd pewność, że nie da się im jakoś pomóc? Róbcie jak uważacie. Ja rozejrzę się po okolicy. - odszedł w przeciwnym kierunku niż doplerka, zabierając najpierw swoje ostrze. Jace spojrzał na Mikela jakby pytał, skąd pewność, że wbicie sztychu miecza w brzuch przebije bebechy.
- Dziecinada. - mruknął nie patrząc ani na Miekla, ani na Laurę.
- A jak dla mnie to dobrze że nie wszyscy straciliśmy wrażliwość przez te parę miesięcy - krasnolud przykucnął przy żyjącej wróżce - Myślę czy to nie wielka szansa. Jace, mówisz że nie da się jej odratować, ale jeżeli potrafisz czytać ich myśli, to możemy się o Pladze dowiedzieć rzeczy których druidzi jeszcze nie wiedzą. Ale do tego musi żyć -
- Związane nadal mogą czarować. - Zauważyła Laura. - Trzeba się tym zająć.
- O czym tym mówisz Hannskjaldzie? - spytał Jace. - Jej myśli są zatrute, nic więcej nie uda mi się wywnioskować… chociaż… - przerwał. - mógłbym spróbować coś innego. Chodźmy w jakieś bezpieczniejsze miejsce, potrzebuje około dziesięciu minut na pewien rytuał, który może odkryć kim jest ta Arlantia, o ile ta wróżka w ogóle ją spotkała. I niech ktoś zawoła dzieciarnie, że wracamy. - dodał zaprzątnięty całkowicie myślami, tak, że niemal wpadł na druida.
- Liczyłem na to “chociaż”. Może po prostu lepiej rozumiem potęgę natury niż Twoje talenty, ale zaskakują mnie. - krasnolud uśmiechnął się szeroko - Twoje, Lauro, też, choć rzadziej. Przyniosę jakiś worek na nią, jak się kogoś nie widzi to od razu trudniej czarować.
 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:18.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172