Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 14-08-2019, 20:03   #31
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Gniew Wiedźmy

O Laurze można było powiedzieć wiele rzeczy. Głównie złych złośliwych i cierpkich. Na przykład że jest złośliwa, porywcza, złośliwa, bezkompromisowa, złośliwa, wywyższająca się, złośliwa, mściwa i złośliwa. Teraz była wściekła i mściwa.
Trzymając swojego chowańca starając się dojść co mogło sprawić, że się pochorował przeprosiny psionika były dla niej jak niespodziewany kubeł zimnej wody. Kogo jak kogo ale jego ostatniego podejrzewałaby o używanie swoich mocy na słabszej istocie. Zwłaszcza przy tym całym mówieniu jak się zatraca jak nie umie przestać jak się będzie pilnował z używaniem jej.
Słowo wściekłość to za mało by opisać co się w jej wnętrzu zagotowało w tej chwili. Wcześniej blada, teraz czerwona ze złości postąpiła trzy kroki w stronę chłopaka. Pewnie gdyby nie trzymała by chowańca zaczeła by go dusić.
- Ty szujo! Jak śmiałeś użyć tego na słabszej istocie! Tyle gadania o nie używaniu swoich mocy, ale widzę że to wszystko hucpa! Dobrze że nie mieliśmy wiader kto wie jakbyś nas wtedy potraktował! -
- Nic mu nie zrobiłem, zajrzał do mojej głowy - powiedział spokojnie
- On tego nie potrafi! - Odkrzyknęła Wiedźma.
Jace nie dał się ponieść emocjom. Jego spokój kontrastował z wybuchowym zachowaniem Laury.
- Chciał wiedzieć co czuje.
- Kłamiesz! On się przechwalał że cię uratował i chciał żebyś mu z wdzięczności nałapał ważek! Myślisz, że nie umiem zrozumieć swojego chowańca?
Jace uniósł brew patrząc z powątpiewaniem na dziewczynę. - Nie podoba mi się ton, ani oskarżenia jakie kierujesz pod moim adresem - odpowiedział chłodno. -
- Nie udawaj niewiniątka takie zachowanie nawet jeśli irytujące nie zasługiwało by mu zaszkodzić! Ale proszę bardzo. Następnym razem sam się ratujesz albo niech twój największy panikarz o twoje zdrowie to robi! - Mówiąc o panikarzu machnęła na złodzieja dłonią. - Powodzenia!
- Jakkolwiek się nie zachował on, czy ja, nikt nie zasługuje na takie zachowanie jakie nam prezentujesz. - odpowiedział ze stoickim spokojem. W przeciwieństwie do Laury mówił cicho, nie chcąc wciągać pozostałych w rodzącą się awanturę. Skupił się na swojej rozmówczyni poświęcając jej całą swoją uwagę. Widać było, że traktował sprawę bardzo poważnie. - Mogłem zrobić coś nie tak, w odruchu, czy z braku cierpliwości do twojego latającego paskudka, ale twoje zachowanie niczego nie naprawi. Chcesz wyjaśnić, przyjdź do mnie i porozmawiaj, jak chcesz robić szczeniackie awantury, znajdź sobie do nich innego partnera.
- Pfff tak jakby ci na tym zależało, jakbyś zrobił to przez przypadek przeprosiłbyś że to zrobiłeś, a nie, że “Zapomniałeś” o naszym empatycznym powiązaniu! Ale jasne lepiej wyżyć się na słabszym a potem rżnąć głupa. Nie spodobały ci się jego słowa trzeba było przyjść do mnie a nie robić samosąd. Nie spodobało ci się wypadek z kubkiem? Wypadek to był, pomagał cię uratować mimo swoich limitacji. I to nie jest ‘mój paskudek’ ale ‘Mój Demon Nocy”. - Wiedźma aż ochrypła mówiąc ostatnie ale w tej chwili stała za swoim chowańcem. Odkąd umiała z nim rozmawiać wiedziała, że Gackosław ma problem z Megalomanią , ale nie był złośliwy wobec osób którym Laura była przychylna. Jace nadal był jej przychylny musieli razem pracować nawet zaiskrzyło między nimi ale towarzysz ...ba przywódca grupy czy nie ona nie zgodzi się na zranienie i nadużywanie jego mocy … jakiejkolwiek mocy by szkodzić innym. Wiedźmia odwróciła się na pięcie i idąc w złości wzdłuż jeziora nawet nie obejrzała się na chłopaka.
- Musisz dać szansę... - Jace mruknął zrezygnowany do pleców wiedźmy nie wiedząc czy usłyszy, czy nie.
- Laura gdzie…- Zaczął Mikel ale ta odcięła mu się szybko.
- Potrzebuje chwili dla siebie w Samotności! Dłuższej chwili! - Była wdzięczna bratu że nie reagował i nie wtrącał się w jej sprawy z Jacem. Przynajmniej ta mała oznaka zaufania z jego strony trochę zmniejszyła gorzki smak sytuacji. Jak tylko się uspokoi podziękuje mu za to.

***

Samotność była dosyć przesadzona z uwagi na ułożenie terenu reszta widziała sylwetkę Laury a ona widziała ich tylko ze jako postacie a nie wyraźne osoby. Toteż nie było dla niej problemem magicznie zniknięcie ubrań i wejście do wody by samej spłukać ze skóry krew bazyliszka.




Woda była lodowata szybko zmyła z niej nie tylko juhę ale i fale wściekłości. A właściwie szok zimnej wody odwrócił uwagę od wściekłości i zmotywował by szybko zmyła z siebie brud. Zanim wyszła z wody dobrze wypłukała swój bukłak. Nie umiała sobie przypomnieć czy krew bazyliszka jest szkodliwa, ale zdecydowanie nie chciała smakować jej z każdym łykiem wody. Choć i tak pewnie to trochę zrobiła kiedy postanowiła napić się chłodnej wody jeziora. nie myślała wtedy o tym a zimna woda w gardle przyniosła kolejne spokojne myśli.
Zrobiło jej się bardzo zimno, szybko zrobiła w tył zwrot i wyszła naga na brzeg z napełnionym bukłakiem.
Pomyślała chwile a jej bransoleta wielu obrań zmieniła okryła jej ciało, pokryte gęsią skórką, w czarną szatę. Demon Nocy schował się jej w fałdach kaptura marudząc że jest mu nadal niedobrze. Laura pogłaskała jego łepek i powiedziała żeby nie dramatyzował.
 

Ostatnio edytowane przez Obca : 14-08-2019 o 20:13.
Obca jest offline  
Stary 15-08-2019, 07:54   #32
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Pytanie o to czy wszystko co powinno być miękkie było już miękkie lekko zdezorientowało druida. Na chwilę, bo w sumie to jednak nie był pierwszy taki gest, a po prostu do tej pory starał się nie wchodzić w relacje swoich towarzyszy. Ta tutaj była całkiem pozytywna.

- Z łusek na pewno, a co do łba, to byłby dobrą pamiątką, tyle że dźwigalibyśmy go przez kolejne dwa tygodnie. Magicznego nie wiem, ale na pewno ma gdzieś tutaj jamę. W jamie mogą być jego poprzednie ofiary, a zostało nam tu jeszcze tej krwi. - Hannskjald odpowiedział Rufusowi i sam zapalił się do tego pomysłu - Wszyscy są cali? - upewnił się zanim przenikliwym ptasim krzykiem zapytał okoliczne ptactwo czy w ramach wdzięczności za usunięcie bazyliszka nie chciałyby wskazać im gdzie leży jego jama.

Jak to zwykle, zadowolenie ze zwycięstwa nie trwało wiecznie ... czyli aż do momentu kiedy Jace wrócił wykąpany a Laura pobladła. I kilku sekund później, gdzie huśtawka zaczęła spadać w bardzo nieprzyjemnym kierunku. Hannskjald nie miał zamiaru się wtrącać niepytany, a wręcz delikatnie powstrzymał Leszego od zdetonowania jednego z jego wybuchowych żołędzi dla "uspokojenia" sytuacji.
Krasnolud nie wymiotował, ani nie był stroną w tej kłótni, cała sprawa zostawiła nieprzyjemny posmak, ale byłoby jeszcze gorzej gdyby została nieprzekrzyczana.

Na pewno bardziej nieprzyjemna niż drażniący wszędobylski zapach krwi, którą on sam był ubabrany po łokcie już przy zbieraniu medykamentu, a po uspokajaniu swojej kociej towarzyszki już wszędzie poza plecami.

- Tak to się nie da - burknął, przerywając próby domycia kocicy za pomocą darni i innych zielonych utensyliów - My też musimy się doczyścić, jak ptaki nie odpowiedzą to wejdziemy do wody powyżej jeziorka. A, i będę patrzył w górę rzeki, jakby jeszcze ktoś chciał się kąpać to ostrzegam -

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 15-08-2019 o 07:59.
TomBurgle jest offline  
Stary 15-08-2019, 10:07   #33
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Gdy Jace doprowadził się już do porządku, zarówno fizycznie jak i psychicznie, drużyna mogła ruszyć w dalszą drogę. Słońce chyliło się już ku zachodowi, ale nikomu nie uśmiechało się rozbijanie obozu przy wielkim, rozebranym na kawałki, zakrwawionym zewłoku bazyliszka.

Szczęśliwie Hannskjald posłużył się swoją druidzką magią, znajdując podobne zakole całkiem niedaleko stąd, tym razem bez żadnych morderczych niespodzianek. Sam strumień wił się jeszcze przez dobrych kilka mil, a zasięg jego zaklęcia skończył się tuż za tym, jak wpadał do większej rzeki. Wzdłuż brzegów nie widział żadnych istot poza okazyjnymi zwykłymi zwierzętami, ale te nie stanowiły zagrożenia dla drużyny - większość raczej ucieknie na sam ich odgłos ich hałaśliwej grupy.

Chwilę po tym, jak jego umysł wrócił znad przeszukiwania strumienia, nadleciały ptaki, które wcześniej poprosił o pomoc. Znalezienie leża bazyliszka nie było dla nich problemem - jednoznacznie wskazały druidowi drogę do znajdującej się zaledwie trochę ponad sto kroków od strumienia jamy. Cóż, gadowi najwyraźniej nie chciało się daleko chodzić. Ani sprzątać, bo okolice jego leża były wręcz zasłane kamiennymi odłamkami, resztkami jego ofiar i posiłków, oraz mniejszymi "rzeźbami" przedstawiającymi drobne zwierzęta. Kilka masywniejszych i przerażająco dokładnych fragmentów - dłonie rozwarte w obronnym geście, połowa wykrzywionej przerażeniem twarzy - wskazywało też na to, że bazyliszek zdążył już zasmakować w większych i bardziej humanoidalnych ofiarach.
 
Sindarin jest offline  
Stary 15-08-2019, 12:31   #34
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Rufus był szczęśliwy, że w końcu wyruszyli w drogę, kryjąc się w jaskiniach miał wrażenie, jakby się dusił. Odkąd odkrył w sobie moc wynikającą z więzi z duchami przodków, czuł że cały świat stoi dla niego otworem. Oczywiście, najważniejsza była odpłata hobgoblińskim ścierwom za to co zrobili z Pheandar. Ufał też w zdolności swoich towarzyszy, szczególnie Mikela i Jace'a. Pozostałych znał mniej, Kharrick był nieco dziwny a Laura.... miała w sobie wiele uroku, chociaż była też humorzasta. Zresztą coś chyba łączyło ją z psionikiem. Droga była całkiem przyjemna, ze zdolnościami krasnoludzkiego druida (dziwne zresztą połączenie) nie groziły im głód ani zagubienie w dziczy.

Kiedy spotkali bazyliszka, nie zdążył się przestraszyć, władzę przejął nad nim bojowy instynkt. Potwór był śmiertelnie niebezpieczny ze swoją zdolnością przemiany wrogów w kamień, ale nie był w stanie zmienić na raz ich wszystkich i szybko padł pod ciosami, a wypełniony mocą przodków topór Rufusa przelał najwięcej gadziej krwi. Dopiero kiedy dysząc wyciągał broń z martwego truchła i zobaczył, że Jace stał się posągiem, przeszył go lęk że stracił przyjaciela. Na szczęście Laura wiedziała co robić i krew bazyliszka odczyniła urok. Potem siostra Mikela nagle się wściekła na Jace'a, nie zrozumiał w sumie dlaczego, a następnie oddaliła się od grupy. Nawet poszedł parę kroków za nią, ale widząc że wiedźma zaczyna się kapać, szybko się wycofał, choć naturalnie nie byłby to dla niego nieprzyjemny widok....

Nie wieli możliwości wziąć całego truchła bazyliszka, odciął na razie jego łeb i zarzucił sobie na plecy, jeżeli zbyt ciężko by się go niosło, zawsze mógł wyciąć mu oczy (ciekawe czy można by ich do czegoś użyć) i jęzor. Kiedy znaleźli legowisko stwora, rozejrzał się po szczątkach jego ofiar z ponurą fascynacją.

- Chyba nikomu z nich nie możemy już pomóć. Ale może coś po nich pozostało? - stwierdził.
 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 15-08-2019 o 12:58.
Lord Melkor jest offline  
Stary 16-08-2019, 11:51   #35
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Dialog we współpracy z Asderuki

Nie było sensu udawać, że wymiana zdań z Laurą była niezauważona. Jace rozluźnił się patrząc na odchodzącą wiedźmę.
- Jakoś poszło ośle... jakoś poszło... - westchnął do siebie.

Przygotowując się do drogi Jace sprawdził jeszcze truchło bazyliszka i okolicę, ale dość ostrożnie. Co prawda bazyliszki są samotnikami, nie mógł jednak wykluczać pojawienia się kolejnego w okolicy.
Gdy Laura wróciła, wszyscy spakowali się i ruszyli w górę prowadzeni przez druida. Psionik z wiedźmą trzymali się na dystans - widać było, że cokolwiek się stało wymagało chwili do powrotu do normy.
Droga w górę rzeki nie była zbyt wymagająca, toteż po chwili Jace zwrównał się z idącym na przedzie Kharrickiem.
- O co jej chodziło z tym panikarzem? - zagaił od razu przechodząc do sedna.
Złodziej zamknął oczy z bolesnym wyrazem twarzy.
- Możliwe… że trochę mnie poniosło? A wiesz takie tam, nic konkretnego - zełgał złodziej nie bardzo wiedząc czy po to aby oszczędzić Jace’owi spojrzeń, czy aby sobie oszczędzić pytań.
- Nie wiem, musiałem się zapatrzeć i coś mnie ominęło - odpowiedział. - W każdym razie dziękuję za pomoc, to niesamowite uczucie móc znów się ruszyć - uśmiechnął się serdecznie.
- Dziękuj wszystkim. Wspólnymi siłami to ostatecznie zrobiliśmy. Pewnie nawet całkiem sprawnie dzięki Laurze… khm, o co wam znowu poszło?
Jace uniósł na moment prawy kącik ust na moment w grymasie znaczącym “znowu?”.
- Straciłem kontrolę nad sobą. - odpowiedział nieco wymijająco. - Źle potraktowałem jej chowańca. W sumie to chyba “bardzo źle” byłoby właściwszym określeniem.
Dobrze, że wiedzieliście o krwi bazyliszka -
zmienił temat rozluźniając się nieco. - Większość ludzi nie ma o tym pojęcia.
Złodziej się skurczył jakby wcale nie umiał przyjąć komplementu.
- A tak jakoś. Przy Umbrze to w sumie dużo się dowiedziałem. - wybąkał bez przekonania. - Na pewno wszystko ci… działa?
~ A więc ty. ~ pomyślał. Zaskoczyła go, nie spodziewał się tego.
- W takim razie dziękuję twojemu nauczycielowi Umbrze - uśmiechnął się ironicznie.
- Książki mówią, że wszystko powinno działać ale wiesz… potrzeba nieco czasu żeby wszystko sprawdzić. - starał się nie zabrzmieć dwuznacznie, szczególnie w rozmowie z mężczyzną. Na pewno przyszło mu do głowy wspomnieć co mogło pozostać twarde jak kamień, ale byłoby to bardzo niestosowne gdyby ktokolwiek mimowolnie podsłuchał. - Powinno być dobrze. - zakończył neutralnie.
Złodziej tylko prychnął krótkim śmiechem.
~ Nie wstydź się. Faceci gadają o takich sprawach bez żenady. Żebyś wiedział ile się nasłuchałam swego czasu… - pomyślał intensywnie mając nadzieję, że psionik usłyszy.
~ Chyba nie jestem jak inni faceci. ~ przyszła odpowiedź. Kharrick wyczuł skrzętnie ukrytą nutkę wstydu, lub zażenowania. Choć źródła mogły być różne, najprawdopodobniej chodziło o brak doświadczenia, zarówno z płcią przeciwną, jak i w typowych, karczemnych interakcjach.
~ Aj nie gadaj. Trochę czasu i będziesz dokładnie jak pozostali. Jak już się człowiek oswoi to dużo łatwiej to przychodzi. ~ złodziej odruchowo machnął ręką bagatelizując poczucie jakie miał psionik.
Było w tym sporo racji. Jace widział to wiele razy, ale widzieć a robić to dwie różne rzeczy. Choć z drugiej strony, kiedyś trzeba zacząć być bardziej “towarzyskim”, nawet jeśli sam nie uważał tego za zachowanie towarzyszkie
- Sprawdzę, przetestuję i wtedy ci odpowiem. - odpowiedział na głos.
Złodziej spojrzał ukradkiem na Laurę. Nie wyglądało aby psionik miał mieć taką okazję w najbliższym czasie.
- Powodzenia… bo chyba ci się przyda.
Jace prychnął w odpowiedzi dodając po chwili filozoficznie:
- Będzie co ma być.


Miejsce znalezione przez druida było zaiste nieciekawe. Psionik dostrzegł walające się resztki kamieni zbyt dobrze wyszlifowanych by być zwykłymi głazami. Fragmenty przedramion, butów, portek, włosów i innych części ciała. Zmroziło go ponownie. Poczuł jak drętwieje ponownie. To mógł być on! Pomyślał o innych i nie wystarczyło mu pieniędzy na zadbanie o siebie. Do tej pory wydawało mu się, że będzie w stanie poradzić sobie z każdym zagrożeniem, że codzienna praca włożona w ćwiczenia i utrzymanie balansu między głową a ciałem pozwoli mu oprzeć się każdemu niebezpieczeństwu... teraz, patrząc na rozrzucone kawałki kamienia nie był taki pewien.

 
psionik jest offline  
Stary 21-08-2019, 17:47   #36
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
- Chyba nikomu z nich nie możemy już pomóc. Ale może coś po nich pozostało? - stwierdził Rufus

- Nikomu z ludzi. Ale tak, tutaj coś jest - druid, schylając się po kilka skamieniałych polnych myszy wskazał czyjś palec z pierścieniem leżący między nimi - Widziałem też sakiewkę, najwyraźniej tego bazyliszek nie jada - krasnolud podniósł się, trzymając naręcze kamiennych figurek drobnych zwierząt - Rufus, rozpoznajesz może czyj mógł być ten pierścień? -

- A skąd niby mam wiedzieć, czy wyglądam na znawcę pierścieni? - zdziwił się pół-ork.
- Ale może sprawdzimy czy jest w nim magia...potrafię teraz takie rzeczy.. - Z dumą w głosie wziął pierścień w dłoń i skupił na nim swoją wolę.
Rozglądający się po okolicy Kharrick odruchowo złapał się za medalion ukradkowo zerkając czy faktycznie uda mu się ukryć jego aurę.

- To wygląda jak zwykła błyskotka ot świadomość że zginął tu ktoś kto miał do kogo wracać. - Powiedziała w zabarwieniu poezji Laura.

Jace obserwował reakcję Rufusa na wykrycie magii zadowolony z działania amuletu. Porvyn spisał się doskonale.
- Uratujmy te zwierzęta i chodźmy z tego przygnębiającego miejsca. Nadal musimy rozbić obozowisko. - przypomniał. Nie czuł się tutaj swobodnie i chciał jak najszybciej znaleźć się możliwie daleko od tego miejsca.

- Ratujemy zwierzęta? Chcecie te myszy odkamieniać?- Rufus podrapał się po zaroście, czuł się też nieco rozczarowany że badany przez niego pierścień nie okazał się magiczny.

~ Mamy ze sobą druida, pomóżmy mu, nic nas to nie kosztuje. ~ Jace odpowiedział półorkowi telepatycznie.

- Przykro mi ale nie da się ich już odmienić. - Powiedziała Laura. - Na ciebie i Lawinę to zadziałało bo mieliśmy świeżą krew. Inną metodą byłaby magia. Nikt z nas nie zna takiego które odwracały ten proces.

- A ile czasu minęło? Powinniśmy mieć co najmniej tyle czasu ile Noelanowi zajmowały poranne modlitwy. - dopytał chłopak nieświadomy tego ile czasu spędził jako posąg i co działo się w czasie jego „nieobecności”.

- Spróbujmy! - zachęcił resztę do działania. Wziął od druida jedno zwierzątko i skorzystał z przemoczonego krwią worka z głową bazyliszka, obtaczając zwierzątko krwią. Gdy zadziałało zawołał do reszty:
- Hannskjaldzie, weź wszystkie zwierzątka na jedną kupkę, Rufusie, weź łeb stwora nad zwierzęta, Mikel - pomóż Rufusowi wycisnąć tyle krwi ile się da. Kharricku, Lauro, pomóżcie mi pozbierać te zwierzęta, które da się uratować. - rozdzielił pracę samemu ruszając wzdłuż krawędzi jamy w poszukiwaniu drobnych istot, które nieostrożnie zapuściły się zbyt blisko siedliska bazyliszka.

Złodziej zaskoczony nagłą potrzebą ratowania zwierząt u Jacea po prostu wzruszył ramionami i zaczął zbierać te, które wyglądały na nieuszkodzone. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że gdyby był tu Sulim to pewnie on sam też by rzucił się na ratunek bez nawet chwili wahania.

- No proszę, działa - druid, który już wcześniej, bez wdawania się w dyskusje ruszył z uzbieranymi w połę koszuli zwierzętami już dawno poczłapał do ciała bazyliszka, doszedł do tego samego wniosku co Jace. W głosie druida było słychać zaskoczenie, bo wcale nie był pewny że to coś pomoże, ale ucieszył się tym bardziej - Mała rzecz, a cieszy -

--No, jak się upierasz… Czujesz się dobrze po tej całej przemianie w posąg? Ta krew chyba jest cenna?- - Rufus z irytacją w głosie wyciągnął łeb potwora.

- Tylko przez pierwszą godzinę. - odpowiedział od niechcenia psionik podnosząc delikatnie figurkę wiewiórki.

- Tym razem my pomożemy im, innym razem one pomogą nam. To jak nie pożałować kufla piwa komuś przy wspólnym ognisku. Czasem wezmą cię za jelenia, ale częściej odwdzięczą się czymś przy kolejnej okazji - druid wrócił po kolejne zwierzęta, ale ku jego miłemu zaskoczeniu sprawa została już rozwiązana - Obozowisko, mówiłeś? - zwrócił się do Jace’a

- Zaraz nam słońce zajdzie, trzeba znaleźć dobre miejsce na nocleg. - odpowiedział psionik.

- Myszy, myszy nam mogą pomóc? Czy sugerujesz że świat zwierząt jako taki wyrazi swoją wdzięczność? - Pół-ork kontynuował temat, próbując zrozumieć dziwny tok rozumowania krasnoluda-druida.

- Sulim wielokrotnie korzystał z ich pomocy. Może częściej z pomocy jakiś małych ptaków, ale przecież wszystkie wiadomości jakie dostawaliście były właśnie dzięki takim małym zwierzątkom… - złodziej uśmiechnął się przypominając sobie jak po raz pierwszy spotkali wielkiego zwierza chowając się przed deszczem w niewielkiej jaskini.

- Po myszach bym się wiele nie spodziewał, to zawsze były szelmy na cztery łapy kute i to bardziej targi niż pomoc. Ale przecież o tej jamie powiedziała nam właśnie para kawek z tamtego drzewa, prawda? -

- Czyżby ratowanie mniejszych istot było poniżej godności takiego wielkiego wojownika Rufusie? - Dodała swoje trzy grosze Laura przynosząc kolejne paręnaście uzbieranych żyjątek.

Rufus skrzywił się, spoglądając na Laurę ni to zawstydzony, ni to zagniewany.- Nie pouczaj mnie, na pewno uważam że mamy lepsze rzeczy do roboty, ale jak naszemu druidowi na tym zależy to się nie sprzeciwiam. A u ciebie wszystko w porządku, po walce byłaś bardzo zdenerwowana? -

- Już ochłonęłam. Dziękuję za zainteresowanie. - Laura odpowiedzi zostawiając zwierzątka i idąc rozejrzeć się za kolejnymi.

- A co lepszego mamy do roboty? Dalej iść, odpocząć? Te kilka chwil nic nie zmieni - Zauważył złodziej odkładając ostatni skamieliny. Z niezadowoleniem spostrzegł, że jedna z nich nie ma nóżki. Zagapił się na nią zastanawiając się czy zwierze sobie bez niej poradzi. Ostatecznie nie dołożył do pozostałych.

-A ta jaskinia nie będzie dobrym schronieniem na noc? Po ubiciu bazyliszka raczej nic nas tu nie będzie niepokoić. - zauważył Rufus.

- Ciasno tu trochę… może jednak znajdźmy coś aby dać tamtym dwoje trochę przestrzeni między sobą? - dodał dużo ciszej znacząco patrząc na półorka.

Bohaterowie delikatnie zebrali około tuzina skamieniałych zwierząt, które wciąż były w jednym kawałku. Gdy Rufus oblał je resztą krwi bazyliszka, minęło zaledwie parę sekund, gdy stosik figurek zmienił się w kłąb futra, piór, pisków i krzyków. Mieszkańcy lasu po chwili rozpierzchli się w panice, zostawiając po sobie jedynie trochę sierści i kilka piórek. Oraz bohaterów z poczuciem, że zrobili coś dobrego i bezinteresownego. Niby drobnostka, ale zdecydowania poprawiała nastrój.
 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!

Ostatnio edytowane przez TomBurgle : 21-08-2019 o 21:57.
TomBurgle jest offline  
Stary 21-08-2019, 21:06   #37
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Złodziej miał o czym myśleć. Między Laurą, a Jacem coś się ewidentnie podziało i nie był pewien czy powinien się cieszyć czy martwić. Idąc do następnego zakola rzeki zagadnął wojownika.
- Ek, Mikiel, ty wiesz co się tutaj dzieje? - wskazał ukradkiem na drużynowych magów.
- Jak to co? Jace jest niestabilny emocjonalnie i znowu odstawia swoją szopkę… - wojownik wyglądał na wzburzonego, ale wyraźnie nie zamierzał się mieszać w sprawy siostry.
- Jak rozumiem to czy ona jest z nim zawsze w porządku nie ma znaczenia..? - zapytał choć wcale nie chciał usłyszeć odpowiedzi. Miał w pamięci wybuch wiedźmy na nich oboje po tym jak byli w namiocie. Machnął ręką, bo czuł że jeśli pozwoli chłopakowi odpowiedzieć to jeszcze oni się pokłócą.
- Mniejsza, to ich sprawa ewidentnie. Ty mi powiedz co z tobą?
- Nie przypominam sobie, żeby moja siostra używała swoich mocy wobec kogoś z Was. To nie z nią jest problem. - Mikelowi nie pozostawił poprzedniej uwagi bez odpowiedzi - A co do mnie, to nie bardzo rozumiem pytanie.
- Siedzisz cicho jak mysz pod miotłą. Normalnie byś stanął w jej obronie, albo chociaż chciał przywalić Jace’owi lub po złorzeczył na niego… A stoisz z boku i tylko pozwalasz aby się działo. Temu pytam co z tobą.
- Laura nie chce, żebym mieszał się w jej sprawy. - padła lakoniczna odpowiedź. Mikel wydawał się być przygnębiony, może zrezygnowany.
- A tak poza tym? Bo mógłbym się zgodzić gdybyś tylko dzisiaj taki był, ale ogólnie ostatnio markotny jesteś. Hej, mnie możesz chyba powiedzieć co? - złodziej szturchnął chłopaka łokciem aby na niego spojrzał.
- Nie ma o czym mówić. Ostatnio po prostu więcej myślę. Jace powinien być ze mnie dumny. - nie była to może najbardziej dowcipna uwaga, ale pierwsza tego typu od dłuższego czasu.
Złodziej popatrzył na Mikela przez dłuższy moment. Przetarł w końcu twarz spoglądając zmęczonym spojrzeniem gdzieś w dal.
- Wiem, że byłem na ciebie zły, a potem niekoniecznie słusznie zakosiłem butelkę z puli nagród, ale… zupełnie zamierzasz mi niczego nie mówić?
- Nie wiem co chcesz usłyszeć. Staram się po prostu bardziej nad sobą panować . - widać było, że mówi szczerze.
- No dobrze, dobrze… po prostu wydajesz się przy okazji smutny.
-Prawie zabiłem jednego z naszych…
Kharrick ściągnął brwi.
- Co? Kiedy?
- No w obozie kłów… - wojownik wyraźnie nie chciał do tego wracać.
Złodziej milczał czekając na dalsza opowieść. Ewidentnie nie wiedział o co wojownikowi chodzi.
- Nie wiesz? Przegrałem z jakimś zaklęciem i niemal przeciąłem na pół Vitalego... - wyjaśnił ściszonym głosem - Stąd ta fikuśna peleryna… - w kącikach ust pojawił się cień uśmiechu.
- Do twarzy ci, wyglądasz w niej jak bohater z opowieści - złodziej spróbował podtrzymać żart. - Tylko jak przegrałeś z czarem to w czym problem?
- A co to zmienia? A jakby to była Laura i jakbym faktycznie ją zabił? Jaka różnica, że pod wpływem magii? - Mikel zdawał się denerwować, ale szybko ochłonął. - Nie ważne. Poradzę sobie jakoś.
- Wiesz co… no ja zamiast na siebie byłbym wściekły na tego co mnie do tego zmusił. Skoro nie zrobiłem czegoś świadomie, to nie moja wina - powiedział to tak pewnie jakby wiedział o czym mówi.
- Dajmy już temu spokój… Powinniśmy odpocząć. - wyraźnie nie chciał już rozmawiać.

Złodziej tylko kiwnął głową. Skoro to było aż tak poważne to nie będzie w stanie nic z tym zrobić. Zostawił Mikela w spokoju.
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 21-08-2019 o 21:34.
Asderuki jest offline  
Stary 21-08-2019, 21:45   #38
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Gdy rozbili już obóz i wszystko zmierzało swoim naturalnym rytmem Jace czekał na odpowiedni moment ukradkiem obserwując Laurę. Wreszcie udało mu się zastać ją w sytuacji sam na sam gdy szła po chrust.
- Lauro, znajdziecie dla mnie chwilkę? Przyniosłem prezent na przeprosiny. - uśmiechnął się nieśmiale.
- Naprawdę uważasz mnie za tak pustą co za błyskotkę sprzeda lojalność wobec swojego dożywotniego towarzysza? - Zadając to pytanie Laura uniosła jedną brew. Nie krzyczała i nie zdradzała oznak żeby jego prośba czy w ogóle kontakt z nią na nowo ją zburzył. Raczej wydawałą się znurzona tym kontaktem.
- Nie mam prezentu dla ciebie. - odpowiedział chłopak nie mogąc powstrzymać lekkiego uśmiechu. Wyciągnął zwinięty dość spory, szeroki liść języczka pomarańczowego, w środku którego kryło się całkiem sporo wszelkiego rodzaju nietoperzych przysmaków jakie udało mu się złapać po drodze. - To prezent dla twojego chowańca. -
Laura popatrzyła najpierw na robaki potem na Jace. Była szczerze zdziwiona takim gestem. - To przekupstwo ...które całkowicie się uda. - Przyznała. - Później mu dam, teraz śpi i nie chce by jego przemowa znowu cię zdenerwowała...Choć można pewnie wykorzystać tą chwilę. Bo też coś chodziło mi ostatnio po głowie.- Wzięła oddech by poukładać myśli.- Na czym my właściwie stoimy Jace?
- To się nie uda jeśli ty mu to dasz. - powiedział po chwili milczenia, ale oddał liść dziewczynie. - Ja… nie wiem, chciałbym powiedzieć, że nie zdążyłem postawić barier ale szczerze nie wiem co się stało. Chyba przez… nastawienie twojego chowańca założyłem złe intencje. Zaskoczył mnie, ale to się już więcej nie powtórzy, nie dam mu się tak łatwo sprowokować. - odpowiedział na pierwszą, łatwiejszą część. Ten gest kupił mu trochę czasu na próbę znalezienia odpowiedzi na pytanie, które sam sobie zadawał. Westchnął. Ubiegła go.
- Nie wiem czy to dobry moment, ale sam chciałem zapytać o to samo. Czuję się dość zagubiony w tym wszystkim. - odpowiedział szczerze. Ukrył zakłopotanie spuszczając wzrok i drapiąc się po szyi.
- Starałam się parę razy być ci podporą ...niestety zawsze kończyło się to kłótnią czy jasnym pokazaniem mi że mam się trzymać z dala od twoich spraw. Widzę to trochę jaką moją porażkę, ale nie będę … jakby to ująć... - Zastanowiła się chwile szukając neutralnych niezłośliwych słów. - Bycie twoją jednorazową przygodą nie jest aż tak drażniące bym robiła ci problemy … przynajmniej specjalnie.
- Tego się nie spodziewałem - Jace nawet nie starał się ukryć zaskoczenia. Jego umysł pracował na maksymalnych obrotach szukając najlepszego scenariusza do tej rozmowy. Czuł się rozbity takim stwierdzeniem, brakiem… uczucia, którego szukał w wypowiedzianym zdaniu. Walki o uczucie.
- Nigdy nie byłaś dla mnie jednorazową przygodą. - odpowiedział. - Może nie jestem typem, który umie dzielić się swoimi problemami? Nauczyłem się radzić samemu i trudno… wierz mi trudno przychodzi poprosić kogoś o pomoc. Szczególnie z własnymi problemami.

Spojrzał na wiedźmę. - Widzę, że coś jest nie tak, mamy inne oczekiwania, inną naturę… Nie wiem co jest, czy było między nami, ale nigdy nie myślałem w kategoriach jednorazowej przygody. -
- Ja się wtedy nie zastanawiałam nad tym. Było cudownie i to się liczyło. - Laura lekko uśmiechnęła się na wspomnienie ich przygody na wzgórzu. - Niemniej masz rację jesteśmy zbyt różni by oczekiwać od siebie wielkiego romantyzmu. Zwłaszcza teraz ze wszystkim co się dzieje. - Uśmiechnęła się i stanęła na palcach by pocałować go w policzek, przyjacielsko. - Nie wiem czy już się zorientowałeś ale napewno masz jeszcze kogoś komu na tobie bardzo zależy...a przynajmniej traci głowę jak jesteś w niebezpieczeństwie. - Powiedziała już w drwiącym uśmiechem. Jej maską małej paskudy która woli mieszać.
Jace wtulił się w dziewczynę ukrywając przed nią łzy, które zamgliły wzrok i pociekły po policzkach. Wciągnął głośno powietrze uspokajając się.
- Jasne. - wyszeptał przez ściśnięte gardło i odszedł w kierunku drzew szczelnie okrywając się płaszczem.
Laurę zaskoczyła ta reakcja. Sama była beznadziejna w kontaktach natury 'romantycznej' czy 'przyjaznej'. Nie wiedziała co ma zrobić. W pierwszej chwili chciała go zatrzymać, ale szybko zrezygnowała z tego. W końcu nie chciała go zadusić jej troską czy matkowaniem. I wydawało jej się że cokolwiek zrobi nie pomoże a pogorszy sprawę. Odeszła w stronę reszty dając psionkowi chwile by odetchnąć. Gdy wrócił, większość już była w śpiworach. Przemknął się do swojego nie chcąc rozmawiać z kimkolwiek kto przygotowywał się do pierwszej warty.

 
psionik jest offline  
Stary 23-08-2019, 12:17   #39
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
XXIV dzień miesiąca Rova (IX), Fangwood, 55 dni po ucieczce z Phaendar, 29 dni po dotarciu do jaskiń

Kolejna noc nad strumieniem minęła spokojnie - aż dziwne, że żadne nocne bestie nie próbowały zakłócić odpoczynku bohaterów. Może rzeczywiście natura, albo sama puszcza, w ten sposób odwdzięczała się za życzliwy gest w stronę jej najmniejszych dzieci?
Następnego dnia, zaledwie parę godzin po ruszeniu w dalszą drogę bohaterowie dotarli na brzeg rzeki Gilrain. Rozlewała się dość szeroko, a jej nurt był w tym miejscu bardzo spokojny, a jej brzegi porastała gęsta roślinność. Szum czystej wody oraz liści, wszechobecne odgłosy zwierząt oraz gromady ptaków szykujące się do odlotu na południe sprawiały, że w marsz wkradała się odrobina przyjemności.


Co niepokojące, nikomu nie udało się odnaleźć żadnych śladów humanoidów, co oznaczało, że Łowcy nie chodzili po tej okolicy, mimo że ich twierdza była zaledwie półtora dnia drogi stąd. Hannskjald, wznosząc się w powietrze podczas zwiadu, dostrzegał już fragmenty jej murów wystający ponad drzewami w oddali. Jeśli w tak bliskiej odległości , do tego na głównej ścieżce z Phaendar brakowało śladów, znaczyło to, że albo nie prowadzono tu patroli, albo Łowcy potrafili perfekcyjnie maskować swoją obecność - co akurat nie było niczym zaskakującym.

Pierwsze tropy zaczęły pojawiać się dopiero po południu, najpierw pojedyncze, potem w większej grupie. Prowadziły wzdłuż rzeki, aż do niewielkiej przecinki, która musiała być miejscem walki, albo wręcz masakry. Ziemia była zabarwiona od krwi, walały się na niej zielono-szare strzępki materiału, kilka mieczy, łuków oraz kołczanów ze strzałami. Cokolwiek się tu wydarzyło, ktoś zadbał o to, by żaden poległy nie pozostał w tym miejscu - wyraźnie widać było ślady ciągnięcia prowadzące na wschód, a największym fragmentem ciała, jaki się tu znajdował, była pojedyncza, zaczynająca już gnić ręka, wciąż kurczowo ściskająca rękojeść miecza. Mimo postępującego zepsucia bohaterowie dostrzegli wyraźnie, że kończyna była brudnoszara, a palce zwieńczyły czarne paznokcie - musiała należeć do hobgoblina!
 
Sindarin jest offline  
Stary 24-08-2019, 10:20   #40
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Kiedy zastał ich poranek złodziej wciąż rozmyślał o kłótni jaką miała Laura z Jacem. Mimo wszystko był zły też na wiedźmę za jej zachowanie przy okazji ratowania skamieniałych. Kiedy powoli się zbierali do marszu zaczepił ją.
- Możesz następnym razem nie rzucać wyzwiskami jak ktoś stara się komuś pomóc? - rzucił niespecjalnie miłym tonem.
- Oczywiście. Jeśli to będzie rzeczywista pomoc, a nie szarpanie się z truchłem bez podania powodu. - zripostowała wiedźmia tonem wywyższającym się.
- Jak jesteś taka mądra to może byś umiała się domyślić po co to robiłem - złodziejowi nie spodobała się odpowiedź Laury.
- Oczywiście że wiem po co próbowałeś przeciągnąć cielsko gada. Tyle że widząc jak ci nie wychodzi pokierowanie resztą i panikowanie jednocześnie postanowiłam odepchnąć cię od wydawania komend. - powiedziała jakby to była oczywista oczywistość.
- Aaa, to jak rozumiem wesprzeć nie mogłaś? Popchnąć reszty aby nie gapiła się, tylko pomogła? Nazwanie kogoś idiotą jak rozumiem w twoim mniemaniu działa najlepiej? - złodziej ewidentnie nie przyjmował rozumowania wiedźmy.
- Chyba dostałeś jakiegoś zaćmienia, a kto niby powiedział im co mają robić? Podczas gdy ty się szarpaleś? - Laura zabrzmiała znowu z pewną wyższością. Potem jej głos zmienił się na pobłażliwy. - Gdyby nie traciłbyś cenne minuty. Niemniej rozumiem strach o człowieka na jakim nam zależy często nas zaślepia.
- Głupia! - warknął złodziej jeszcze bardziej rozeźlony ostatnią uwagą. - Pomogli mi, znaczy wzięli i podciągnęli ze mną cielsko bliżej! To takie trudne do zrozumienia? Tak źle ci było dostać tych kilka słów otuchy jak się bałaś? Nie możesz chociaż spróbować, tylko od razu obrażać i wywyższać się?
- i kto tu teraz kogo obraża tsk tsk... Co cię bardziej denerwuje że moja metoda była skuteczniejsza niż twoje krzyki, czy że ci wyszło szydło z worka ? - laura wróciła do złośliwości.
- Ty… podła kobieto - złodzieja aż zatkało. Po jego minie wyglądało, że wiedźma trafiła w czuły punkt. Nie wiadomo tylko którą częścią wypowiedzi bardziej. Cofnął się kilka kroków kręcąc głową.
- Może gdybym nie widział cię trzęsącej się ze strachu powiedziałbym, że nie masz uczuć. Tylko to nie prawda. Wiesz kurde co to znaczy. Martwisz się o brata, boisz się jak każdy i złościsz o duperele - zaczął mówić cichym głosem - ale obracasz wszystko tylko na swoją korzyść. Jakby to była cholerna rywalizacja… a kurde tu nie o to chodzi czyj sposób był właściwy. Nie chodzi o ty masz rację czy ktoś inny. Chodzi o to abyś spróbowała zrozumieć. Zrozumieć co się z innymi dzieje, co się w nich kłębi. Tyle, czy aż tyle.
Kharrick zamilkł, ale na jego twarzy malowało się jeszcze wiele emocji.
- No i co w tym niewłaściwego, że mi się podoba? - dodał dużo ciszej, na granicy słyszalności.
- Ach więc jednak o to chodzi… - Zadumała wiedźmia jakby coś się jej właśnie potwierdziło. - Wiesz w czym byłeś głupcem? Bo zamiast wydac jasny przekaż do tych co mogli ci pomóc spanikowałeś. A teraz się pieklisz na mnie, bo w porę to zatrzymałam zanim zapanował chaos. Moim podziękowaniem było wymuszone wymioty twoja… - Laura uśmiechnęła się zagadkowo. - ...twoim może być On, jak ci nie zabraknie odwagi.
Złodziej nie zrozumiał z początku znaczenia słów wiedźmy. Kiedy do niego dotarło co chciała mu przekazać ponownie miał problem z wypowiedzeniem czegokolwiek. Skrzywił się w końcu z miną tak pochmurną, że mogła ściągnąć deszcz.
- A idź do diabła - fuknął.

***

Nie można było powiedzieć aby ta rozmowa poprawiła złodziejowi humor. Szedł naburmuszony i póki ktoś go nie zaczepił nie odzywał się specjalnie. Nawet kolejną masakrę przyjął z kwaśną miną, a uciętą rękę podniesieniem brwi do góry. Jedyne co go wybiło na moment z podłego nastroju był latający druid. Niby widział wiedźmę robiącą to samo, ale Sulim nigdy nie robił takich rzeczy. To i było to dość zaskakujące.
 
Asderuki jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:02.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172