Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2019, 10:31   #131
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Widząc padającą na ziemię Anabell, Jamash wrzasnął wściekle, po czym rzucił się w jej stronę, wzywając moc Besmary. Niestety, magia lecznicza nie podziałała - bardka była już martwa, zanim uderzyła o posadzkę. Kapłan zaklął i zamknął jej wciąż otwarte oczy, polecając ją zarówno swojej patronce, jak i Caydenowi. Trwało to zaledwie kilka sekund, po czym wstał i ruszył z pozostałymi dalej.

***

Wnętrze sarkofagu było co najmniej rozczarowujące, a przy okazji zastanawiające - złoto, kompas, i wskazówki? Jamash przyjrzał się mapie, a następnie porównał wskazania kompasu ze swoim. Wniosek był jasny, zabawka wskazywała tą wyspę, Brightglass, a może i nawet dokładną lokalizację skarbu Jemmy Redclaw. Tylko czemu ktoś to tutaj zostawił?
- Czyżby jednak klucz składał się z trzech części, a nie czterech? - rzucił pytanie w przestrzeń, jakby trochę nieobecny - Co o tym wszystkim myślicie? - zadał kolejne pytanie, zwijając ciasno mapę i wsuwając ją w bandolier. Ruszył z powrotem na górę, wciskając kompas w dłoń Manei i ignorując sakiewki. Półelfka zdołała spojrzeć na jego twarz - była kompletnie obojętna, ale w oczach szalał sztorm.

Undine wrócił do Anabell, delikatnie odsunął skomlącego nad nim Fitzgeralda i ostrożnie spróbował “doprowadzić ją do porządku” - otarł krew z twarzy, wyciągnął broń z zaciśniętej dłoni oraz wcisnął jej wnętrzności na ich miejsce. Następnie, nie kłopocząc się wycieraniem kompletnie pokrytych krwią rąk, szczelnie owinął zwłoki w wyciągnięty z plecaka bardki koc i wyniósł je na zewnątrz. Może i Anabell nie zginęła na morzu, ale jego zdaniem zasługiwała na marynarski pochówek - miał zamiar odprawić pełną ceremonię, a potem oddać jej ciało falom.
 
Sindarin jest offline  
Stary 20-09-2019, 14:37   #132
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Szkielety okazały się niespodziewanie groźnym przeciwnikiem, czego skutkiem była śmierć Anabell. A to, że jej zabójca wnet zakończył swój fałszywy żywot nie stanowiło żadnego pocieszenia.
Ponieśli wielką stratę, ale rozpatrywanie jej, podobnie jak i żal czy pochówek, należało zostawić na później.

Następny "przeciwnik", ciężkie wieko sarkofagu, stawił całkiem niezły opór, ale w końcu musiał ustąpić przed zmasowanym atakiem członków drużyny.
A kamienna skrzynia nie zawierała ani kolejnego truposza, ani też rogu. Zawierała za to mniejszą wersję skarbu, w postaci trzech sporych rozmiarów sakiewek pełnych złota, kompas (magiczny albo zepsuty), oraz mapę, która - jak można było sądzić - wskazywała miejsce, gdzie znajdował się skarb osławionej kapitan Redclaw.
Skąd świętej pamięci ex-mąż kaptan Varossy wiedział, gdzie znajduje się ów skarb - trudno było w tym momencie stwierdzić. Można było tylko liczyć na to, że Warvil nie miał zamiaru wpuścić w maliny kolejnych poszukiwaczy skarbów i nie chciał wyprowadzić ich na manowce czy wpakować w jakieś poważne tarapaty.
Zemsta zza grobu - to też przecież było możliwe, prawda?

Ale na razie trzeba się było zaopiekować znaleziskami, a potem zająć się pogrzebem Anabell.
No i wrócić na "Kruka".
 
Kerm jest offline  
Stary 20-09-2019, 14:38   #133
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Kolejny raz pokonali przeciwników, lecz tym razem przyszło im zapłacić najwyższą cenę. Jeden z ożywionych szkieletów dopadł Anabell i potwornie ją zranił. Nawet Jamash nie mógł nic na to poradzić swoją magią. Chociaż nie związała się zbytnio z bardką podczas wspólnego rejsu, to i tak poczuła straszne ukłucie w sercu i smutek, widząc jej martwe ciało. Gdy ruszyli dalej, podeszła do Jamasha i położyła mu dłoń na ramieniu.
- Przykro mi, wiem, co teraz czujesz - powiedziała cicho. - Anabell na pewno by chciała, żebyś to ty z nas wszystkich zajął się Fitzgeraldem.

Chwilę później znaleźli się w niewielkiej komnacie z sarkofagiem, w którym nie było śladu przedmiotu, po który tu przyszli. Tylko mapa z zaznaczonym prawdopobnym miejscem ukrycia skarbu i magiczny kompas. No i złoto, dużo złota. A to się zawsze przydawało w życiu, dlatego Manea planowała zabrać jeden z worków, gdyż targanie dwóch byłoby nieporęczne. Ale obok był jeszcze Darvan i Aza.
- Wiem, że to może trochę niezręczne w momencie, gdy Anabell przed chwilą zginęła, ale może weźmiecie pozostałe worki? - Zapytała, zerkając na zaklinacza i niziołkę.

Potem rozejrzała się jeszcze dokładniej za tym rogiem, po który tu przyszli, ale nic takiego nie znalazła. Myśląc o mapie i inicjałach, a także magicznym kompasie i słysząc słowa Jamasha, coś przyszło jej do głowy:
- Też mi się wydaje, że z trzech. Zauważcie, że na początku mówiła o trzech częściach, a gdy wróciła od tego wróżbity, już o czterech. Musiała sobie to wszystko przemyśleć w drodze powrotej z tego miasteczka i zwodziła nas od tamtej pory. Nie mogła jednak wiedzieć o tym, że w sarkofagu znajdziemy mapę dotarcia do skarbu i to podpisaną przez jej zmarłego męża, bo sama by się po nią tutaj wybrała. Zapewne sam Warvil jej nie ufał i przewidział tę sytuację. Mamy mapę, magiczny kompas, ale nie mamy klucza. Klucz ma Lanteri, zatem... - Manea nagle otworzyła szeroko usta i oczy. - Skoro ona ma klucz, to nie jesteśmy jej już potrzebni!

Ta konluzja spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Odnosiła wrażenie, że taka osoba jak Lanteri, nie będzie chciała podzielić się skarbem.
- Szybko, musimy wracać!
Jamash wperw jednak zamierzał odprawić Anabell odpowiedni pogrzeb, czego oczywiście nie można było jej odmówić. Manea liczyła jednak, że kapłan w miarę się pospieszy i będą mogli ruszyć w drogę powrotną na statek. Półelfka miała złe przeczucia, ale wolała póki co nie dzielić się nimi z pozostałymi. Zarzuciła worek ze złotem na plecy i z magicznym kompasem w dłoni, ruszyła za kompanami, gotowa oddać hołd Anabell.
 

Ostatnio edytowane przez Tabasa : 20-09-2019 o 14:44.
Tabasa jest offline  
Stary 22-09-2019, 17:29   #134
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Gdy ostrze dosięgło Anabell świat na chwile zwolnił w oczach niziołki. Dokładnie widziała moment, w którym ostrze wbija się w ponętne ciało towarzyszki i jej zaskoczony grymas twarzy. Jednak przeciwnik nie zaprzestał tylko na pchnięciu, bez żadnych trudności przeciął klatkę jak pergamin. Strugi krwi bryznęły na posadzkę, a w ślad za krwią zaczęły wylewać się wnętrzności przypominające sfermentowane lepkie owoce. Usta dziewczyny wygięły się w trudnym do zrozumienia grymasie twarzy, który zahipnotyzował Azę. Szok, ból, zawód, ekstaza czy rozwolnienie z własnych organów przez wyrwę w ciele, której nigdy dotąd tam nie było.
- Rozwal go! - wrzasnęła na Abyssa, a sama zeskoczyła z jego karku ku bardce.

Nim Aza dobiegła do bardki ta oddała ostatni charkot i zastygła ze spojrzeniem pełnym pretensji.
- Nie, nie, nie! - niziołka sięgnęła w swój płaszcz wyciągając miksturę leczniczą, zębami ugryzła korek i wyciągnęła go szybkim ruchem. Przytknęła butelkę do rozdziawionych ust dziewczyny.
- Pij, pij ty cholerna ladacznico! - mikstura zaczęła się wylewać z jej pełnych ust.
- Nie, nie, nie! - Aza w panice zaczęła polewać rozprutą klatkę piersiową resztką mikstury.
- Jamaaaaaash! Zrób coś! - krzyknęła do nadbiegającego mężczyzny i rzuciła ze złością flaszką w ścianę. Obserwowała jak używa swojego zaklęcia, które również nie przyniosło skutku. W końcu zrezygnowany zamknął jej oczy, i zaczął się modlić. Aza wtuliła się w jego plecy i biła rękoma.
- Przecież to zawsze działa! Dlaczego teraz nie! Dlaczego? - powoli zsunęła się bezsilna z jego pleców na posadzkę.

Następnie, gdy wszyscy ruszyli naprzód ręką pogładziła jej czoło, a następnie włosy. Zacisnęła mocniej rękę na końcówkach włosów i wyciągnęła nóż. Starannie odcięła garść włosów i schowała do kieszonki na składniki.

Pytania Jamasha odnośnie kluczy zwróciły uwagę zamyślonej Azy:
- Może komuś się pomyliły lokacje? Może róg jest w miejscu, w którym miał się znajdować kompas. W końcu piraci to tacy pijacy, że to cud, że cokolwiek pamiętają, a co dopiero co gdzieś ktoś ukrył.

Gdy byli gotowi do wyjścia zabrała jeden z worków, które wspomniała Manea.
- Aha, aha, aha, a ten cały kontrakt to nas nie chroni przed takimi zdradami? Chyba była tam taka wzmianka, co nie? - próbowała pocieszyć Maneę, ale sama nie była pewna co było w treści, bo podpisała przy słowach o darmowym wyżywieniu.
- Zobaczę czy wyczuwam statek w pobliżu - mruknęła niziołka koncentrując się na jednej z jej run ukrytych na pokładzie statku oraz na drugiej na łódce.

 
Ranghar jest offline  
Stary 23-09-2019, 13:23   #135
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Aza skupiła się, jednak nie wyczuwała własnych run, a tym bardziej statku. To, co braliście pod uwagę jako jedną z możliwości, dlaczego zostaliście ściągnięci do świątyni Gozreha, okazywało się być prawdę. "Wodny Kruk" odpłynął bez was, zostawiając was na Przystani Umarlaka, a skoro summonerka nie mogła go wyczuć, oznaczało to, że jest już daleko. To niejako odpowiadało na pytanie o położenie rogu jednorożca. Jego najpewniej w ogóle nie było, ale był dobrym pretekstem, by pozbyć się was z okrętu.

Wściekłość, ból i rozgoryczenie mieszały się ze sobą, gdy Abyssclaw sprowadził was na plażę nieopodal. Wtedy też pozostali na własne oczy przekonali się, że Aza mówiła prawdę - w cieśninie, w której wcześniej kotwiczył "Kruk" teraz hulał ciepły wiatr. Nie musieliście się już nigdzie spieszyć, zatem Jamash odprawił pełną ceremonię pogrzebową nad zawiniętymi w koc zwłokami Anabell. Gdy pożegnaliście się z bardką, undine wziął ją na ręce i wszedł wraz z nią do wody. Odpłynął kawałek od wyspy i oddał kobietę morzu. Poczekał, aż całkowicie zniknie mu z oczu w morskich głębinach i wrócił do pozostałych.

Siedzieliście na rozgrzanym piasku, zastanawiając się, co począć. Varossa oszukała was, zostawiając na tej wyspie z wiadomego powodu - chciała sama położyć dłonie na skarbie Jemmy Redclaw, a skoro nie byliście jej już potrzebni, nie musiała się wami przejmować. Moglibyście spróbować zbudować tratwę, ale na pewno zajęłoby to trochę czasu. Padł też pomysł odnośnie delfinów Azy, jednak niziołka mogła po nie sięgać tylko na określony czas. Gdy tak przerzucaliście się planami, nagle woda nieopodal rozbryzgła się i wychynęła z niej niebieskoskóra, uśmiechnięta kobieta. Zerwaliście się na równe nogi, a Darvan, Manea i Aza spojrzeli po sobie - to była ta sama, którą widzieli w wizjach zaserwowanych im przez dziwną istotę kilka dni temu.


- Nie lękajcie się mnie, przychodzę w pokoju - powiedziała kobieta spokojnym, melodyjnym głosem. Gdy podpłynęła bliżej, Manea i Jamash rozpoznali, iż pochodziła z rasy trytonów. - Widziałam, jak wasi towarzysze odpływają bez was gdy tylko zniknęliście w dżungli na górze. Nieładne zachowanie, muszę przyznać, bo pewnie wcale nie chcieliście tu zostać na stałe. - Spojrzała po waszych twarzach. - Jestem Jenesara i pomogę wam wydostać się z Przystani Umarlaka, jeśli i wy pomożecie mnie. Przysługa za przysługę.

Wiedząc, że nie macie zbytnio wyboru, wysłuchaliście trytonki.
- Od pewnego czasu mnie i hipokampy, które chronię, nęka kapryśna i zła wodna fey - Thelassia. Jest silną czarodziejką i sama sobie z nią nie poradzę, dlatego pomyślałam, że moglibyśmy sobie pomóc nawzajem. Próbowałam ukryć moje hipokampy w lagunie, ale niestety, fey je odkryła i zażądała, bym je wszystkie oddała. To moi przyjaciele, obiecałam, że będę się nimi zajmować i że nie stanie im się żadna krzywda. Dlatego gdy was zauważyłam, doszłam do wniosku, że poproszę was o pomoc w wyeliminowaniu Thalessii. W zamian oferuję wam cztery moje hipokampy, które zabiorą was z tej wyspy, gdziekolwiek sobie zażyczycie. Umowa stoi? - Zapytała, uśmiechając się ciepło.

 
Mroku jest offline  
Stary 23-09-2019, 14:47   #136
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Nigdy na świecie nie wierz kobiecie, mawiało stare (acz nie zawsze zgodne z prawdą) powiedzenie.
No i okazało się, że o ile niektóre kobiety za nic do tego powiedzenia nie pasują, o tyle Lanteri wpasowała się w nie idealnie. Najwyraźniej uznała, że mając klucze poradzi sobie z każdym niebezpieczeństwem, jakie spotka na drodze do skarbu, a ci, których wynajęła do zdobycia kluczy okazali się zbyt dobrzy jak na mięso armatnie. No i, być może, wielce szlachetna pani kapitan obawiała się, że jej bojowa drużyna nie zadowoli się częścią skarbu i spróbuje zagarnąć wszystko, a może i "Kruka" na dodatek.
Najwyraźniej wiara Lanteri w innych nie była zbyt wielka. Albo po prostu była zwykłą suką... chociaż to określenie było zbyt obraźliwe i niesprawiedliwe - dla żeńskich przedstawicieli najwierniejszych przyjaciół człowieka.

- Piękna okolica - powiedział Darvan. - No ale chyba nikt z nas nie marzy już o osiedleniu się na stałe. Zbudujemy tratwę, czy macie inne pomysły?


Zanim jednak Aza przywołała stadko bobrów, które pomogłyby w ścięciu parunastu bambusów, pojawiła się inna szansa na opuszczenie wyspy.
Czy jednak Jenesarze można było wierzyć, czy też - niczym Lanteri - trytonka miała zamiar ich wykorzystać, a potem oszukać?
Jednak spróbować było warto. Zaoszczędziliby mnóstwo czasu.

- Darvan - przedstawił się zaklinacz. - Możemy zawrzeć umowę - powiedział. - Gdzie znajdziemy tę Thelassię? Albo raczej... jak ją skłonić, by do nas przyszła? Skoro ma ochotę zabrać te hipokampy, to może jakoś to wykorzystać, by zastawić na nią pułapkę?
 
Kerm jest offline  
Stary 23-09-2019, 19:47   #137
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
A więc jednak potwierdziły się obawy Manei, o których nie chciała wcześniej mówić. Czuła wzbierającą złość, gdy ujrzała pustą zatoczkę. Lanteri najwyraźniej miała swoje własne standardy, jeśli chodziło o wywiązywanie się z zawieranych umów. Półelfka wyrzucała sobie, że była tak naiwna, że dała się nabrać na to wszystko. Biorąc pod uwagę, jak piratka się wobec nich zachowywała, można było nabrać pewnych podejrzeń. Niestety, teraz było już na to za późno a i ostatnimi czasu Lanteri trochę uśpiła jej czujność. Dostała nauczkę, żeby absolutnie każdemu patrzeć zawsze na ręce, a już zwłaszcza swojemu pracodawcy.

Nie było jednak sensu narzekać, tylko trzeba było wymyślić sposób, jak się z tej wyspy wydostać. Pomysł Manei z delfinami może był i niezły, ale na krótką metę, bo niedobrze by się stało, gdyby skończyli na pełnym morzu bez jakiegokolwiek transportu. Jeszcze Jamashowi to pewnie było wszystko jedno, ale reszta nie miała takich zdolności jak on. Tratwa z tych wszystkich pomysłów zdawała się najrozsądniejszym rozwiązaniem. No i mieli magiczny kompas, więc przynajmniej byli w stanie płynąć tam, gdzie z pewnością Lanteri się skierowała. Manea miała ochotę na odwet i gdy tylko pomyślała o szczerzącej się pani kapitan, od razu dłonie zaciskały jej się w pięści.
- Zawsze chciałam żyć na bezludnej wyspie, ale teraz jakoś te plany mogą poczekać, a poza tym, ta wyspa bezludna nie jest - powiedziała do Darvana, uśmiechając się lekko. Sytuację mieli paskudną, ale nie można było tracić pogody ducha. - Tratwa to chyba jedyne wyjście, pomogę, na ile będę mogła i umiała.

A potem się okazało, że jednak nie jedyne, bo pojawiła się niebieskoskóra trytonka, którą Manea kojarzyła z tych dziwnych przebłysków, gdy elektryczny stwór postanowił zabrać ich w jakąś odrealnioną, ponadczasową "wycieczkę" wyrywającą się wszelkim schematom. Szturchnęła tylko Darvana, wskazując na nią głową, a on zrobił to samo, co oznaczało, że też ją skojarzył. Okazało się, że Jenesara potrzebowała ich pomocy z jakąś czarodziejką i o ile w innych okolicznościach półelfka jej słowa o pomocy przesiałaby przez grube sito, to teraz musieli robić to, co musieli, żeby się wyrwać z tej wyspy.
- Manea. - Przedstawiła się. - Darvan ma rację, pułapka może być dobrym wyjściem, w końcu ta cała Thalessia nie spodziewa się, że ktoś będzie ci pomagać, Jenesaro. Tylko mamy nadzieję, że wywiążesz się ze swojej części umowy, gdy już będzie po wszystkim.
Nie chciała dodawać, że jeśli nie, to sami ją wyegzekwują, bo grożenie tej kobiecie nie miało teraz większego sensu.
 
Tabasa jest offline  
Stary 25-09-2019, 11:51   #138
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
A jednak Lanteri zdradziła ich i porzuciła na pastwę losu. Kiedy jego podejrzenia się potwierdziły, undine zaklął głośno i wyszedł na skraj klifu.
- Złamała nie jeden, a pięć kontraktów, powinna była zabić nas już po zdobyciu skarbu. Morska Banshee nie zapomina o takich rzeczach – rzucił w powietrze, zaciskając pięści. Wydawał się spokojny, ale było dobrze widać, że jest napięty jak postronek i gotów wybuchnąć w każdej chwili.

Kusiło go, by rzucić się w morze i gonić za statkiem, ale nie miał zbyt wielkich szans na dogonienie go. Przy okazji, pozostawienie reszty drużyny na wyspie byłoby ciosem poniżej pasa – wystarczy, że Anabell zostanie tu na zawsze. Nie śpiesząc się już, Jamash odprawił pełny, choć częściowo improwizowany, rytuał pogrzebowy, żegnając bardkę według rytów Besmary i Caydena. Zmówił odpowiednie modlitwy, kończąc je prostymi słowami
- Pijany Szczęściarzu, przyjmij swą służkę i daj jej wieczność przygód i biesiad. Czarna Pani, daj Anabell miejsce na pokładzie Morskiej Zjawy, gdy zatęskni za żeglugą –
Po tych słowach zawinął jej ciało w koc, uprzednio kładąc na nim rapier bardki i jej butelkę grogu, którą wraz z towarzyszami opróżnili do połowy. Ostatnią rzeczą było oddanie Anabell falom – undine zabrał ją w głębiny i przez jakiś czas szukał odpowiednio malowniczego miejsca w pobliskiej rafie.

Gdy Jamash wrócił na powierzchnię, pomógł w zbieraniu drewna na tratwę. Co prawda sam byłby w stanie wyczarować całkiem niezłą, ale nie nadawałaby się do długiej podróży na pełnym morzu. Tak przynajmniej mieli jakąś pracę, która pozwoliła nie myśleć o ostatnich wydarzeniach. Ewentualnie na zimno przemyśleć sposób na dorwanie i zemstę na Lanteri. Suka pewnie nie miała pojęcia, że ktoś zostawił w sarkofagu kompas i mapę – przecież nie byłaby tak głupia, by dać im szansę na odnalezienie jej.

***

Widząc, że nowoprzybyła ma dobre zamiary, Jamash dyskretnie schował sztylety, które zdążyły już znaleźć się w jego dłoniach.
- Dobry układ. I pomysł z pułapką – rzucił lakonicznie. Hipokampy rzeczywiście były dobrą nagrodą za zlikwidowanie fey. Z wierzchowcami spokojnie opuściliby wyspę, a nawet mieli szansę na dopadnięcia Wodnego Kruka.
 
Sindarin jest offline  
Stary 26-09-2019, 20:33   #139
 
Ranghar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ranghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputacjęRanghar ma wspaniałą reputację
Aza nie wyczuła swoich run na statku, a tym samym obawy Manei stały się nagle bardzo rzeczywiste. Wodny Kruk spierniczył zostawiając ich na pastwę losu. Aza straciła kolejne miejsce, które przez jakiś czas było jej domem. Wyobraziła sobie w umyśle panią kapitan.
- Brawo Lanteri, ładnie nas oszukałaś, aż się wzruszyłam tym występkiem. Z tego całego wzruszenia rozprułam twoją dziwkę Anabell, pamiętasz ciepło jej ciała na swoim i jej czułe pieszczoty? Teraz jej ciało jest oziębłe i pieszczone przez wodorosty i robactwo na dnie oceanu! Rozejrzyj się dobrze po otaczającej cię załodze, swoją zdradą podpisałaś na nich wyrok śmierci, zabije każdego z nich, a mój kraken przemebluje twój statek na Podwodnego Kruka, a na koniec moja słodziutka, moje najbardziej plugawe, zdeformowane i koszmarne demony zaproszą cię na orgię! Ohhh, już nie mogę się doczekać naszego spotkania! Ahahahahaha! -niziołka wysłała magiczną wiadomość do kapitan, źle się czuła ze słowami o Anabell, ale starała się zranić Lanteri jak tylko mogła, może przyprawi ją o paranoje lub koszmary.

******

Aza chłodno przyglądała się trytonce. Nie miała ochoty na nowe znajomości i raczej sceptycznie podchodziła do zawierania jakiejkolwiek nowej umowy.
Może wizja była ostrzeżeniem przed tą kobietą i należało się jej pozbyć. Powinna być łatwiejszym przeciwnikiem od fey, a po wszystkim można by było zabrać hipokampy.
Niziołka instynktownie schowała rękę w szaty kładąc ją na kuszy.
Rozejrzała się po reszcie drużyny, wyglądało na to, że już jedli jej z ręki.
Aza westchnęła i spojrzała w morze, zaczęła na poważniej rozważać samotny spacer dnem morza do następnej wyspy. Jednym uchem wyłapywała przebieg rozmowy.
 
Ranghar jest offline  
Stary 27-09-2019, 13:53   #140
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
- Tak, podoba mi się pomysł z pułapką - odparła wesoło Jenesara i spojrzała na Maneę. - Nie proponowałabym wam mojej pomocy, gdybym miała was oszukać. Nie jestem taką osobą. Jeśli pomożecie mi pozbyć się fey, ja udostępnię wam moje hipokampy a słowa zawsze dotrzymuję.
Po chwili przeniosła wzrok na Darvana.
- Wiem, gdzie mogę znaleźć Thalessię. Popłynę tam i ściągnę ją tutaj, na płytszą wodę, pod pozorem przekazania jej dobrowolnie moich wodnych wierzchowców. Wy ukryjecie się za tą skałą. - Wskazała na spory skalny stożek nieopodal. - I zaatakujecie, gdy tylko podpłynę z nią w miejsce, gdzie się właśnie znajdujemy. Nie wyczuje podstępu, gdyż ma tak wielkie ego, że nawet przez myśl jej nie przejdzie, że mogłabym próbować ją zaatakować, bądź szukać gdzieś pomocy. Zaufajcie mi, to najlepszy plan na pułapkę. - Uśmiechnęła się.

Skoro Jenesara tak twierdziła, to nie było powodów jej nie wierzyć, choć wciąż pozostawaliście czujni - już raz daliście się oszukać, kolejny raz nie wchodził w grę.
- Wrócę za jakiś czas. - Zapewniła trytonka i chwilę później zniknęła pod wodą.
Wy w tym czasie przygotowaliście się do powitania fey, ukrywając się za sporą skałą, którą wskazała wam Jenesara. Czekanie w gotowości nieco się dłużyło, jednak w końcu, po kilkunastu minutach oczekiwania, woda nieopodal rozbryzgła się i oprócz Jenesary pojawiła się niebieskoskóra, naga kobieta otoczona falami.


- Gdzie moje hipokampy, Jenesaro?! - Usłyszeliście gniewny, podniesiony głos fey.
- Za chwilę tu będą, obiecałam ci przecież, że je przekażę - odparła trytonka.
- Mam nadzieję, bo tym razem przekonasz się o moim gniewie w bardziej dosadny sposób - odparła tamta.
Jenesara przemieściła się tak sprytnie, że Thalassia miała was teraz za swoimi plecami, co mogło wam się bardzo przysłużyć w momencie ataku z zaskoczenia. Mieliście do niej jakieś sześć, może siedem metrów.

 
Mroku jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172