lastinn

lastinn (http://lastinn.info/)
-   Sesje RPG - DnD (http://lastinn.info/sesje-rpg-dnd/)
-   -   Jadeitowy Regent II - Noc Zamarzniętych Cieni (http://lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18567-jadeitowy-regent-ii-noc-zamarznietych-cieni.html)

Rodryg 06-10-2019 11:23

Jadeitowy Regent II - Noc Zamarzniętych Cieni
 
Noc Zamarzniętych Cieni

Zmierzając do Kalsgardu część z podróżników mogła się zastanawiać na jak długo opuszczają te strony i kiedy przyjdzie im oglądać znajomy krajobraz. Podróż do Ziemi Królów Linnorm przebiegała zaskakująco spokojnie czasem śladem karawany podążały w oddali drapieżne zwierzęta które w końcu zrezygnowały szukając łatwiejszych zdobyczy. Im dalej na północ tym chłodniejsze stawały się dni, Sandru zdawał się tym nie przejmować choć mogli zastanawiać się czy wie gdzie prowadzi karawanę przez te niegościnne i opuszczone pustkowia ziemi niczyich. Pewnego dnia właściciel karawany stwierdził że zbliżają się do cywilizacji a na potwierdzenie swoich słów wskazał im w oddali majaczącą drogę w znacznie lepszym stanie niż te którymi podróżowali. Z tego co wyjaśnił łączyła ona pobliskie miasto Jol z krasnoludzką kopalnią Kopparberget, zgodnie z jego planem podróży mieli udać się północną odnogą szlaku prowadzącą do lasu Grungir. Sandru nie przesadzał z opowieściami co do rozmiaru, drzewa ciągnęły się wzdłuż horyzontu i z oddali przypominały bardziej jakąś mityczną twierdzę należącą do fey.
Mogli jeszcze podziwiać ten widok w czasie obozowania tego wieczoru w czasie gdy inni dzielili się opowieściami ze szlaku oraz o tutejszych okolicach. Kenji, Arabel oraz Hotarubi obserwowali “gości” podążających za karawaną od jakiegoś czasu. Chmara kruków chętnie posilała się resztkami pozostawionymi przez wędrowców od chwili gdy tylko opuścili ziemie niczyje. Jednak tym co zwróciło ich uwagę był fakt że jeden z kruków był wielkości małego psa. Hotarubi dostrzegła że to ptaszysko posiadało też pojedyncze szkarłatne pióro, wspominając o tym innym spotkała się z gestami mającymi chronić przed złymi siłami. Zaniepokojona Kelda wyjaśniła że w jej stronach “krwawo-pióre kruki” uważa się za zły omen bądź wysłanników mrocznych sił.
Gdyby było to jednorazowe zdarzenie mogliby się tym nie przejmować, ale po paru dniach ponownie zauważyli to samo ptaszysko. Z niepokojącą regularnością kruk pojawiał się w pobliżu karawany. Nawet podczas przeprawy bezpiecznym szlakiem przez wiekową puszczę, gdzie wciąż towarzyszyło im uczucie bycia obserwowanym udało im się dostrzec ptaszysko przyczajone na jednych z gałęzi. Choć gdy dotarli w okolice Losthome kruk przestał się pokazywać tak jakby nagle stracił zainteresowanie wędrowcami.
Odtąd podróżowali wzdłuż zachodniego wybrzeża Grzmiącej rzeki która ciągnęła się przez całe Ziemie Królów Linnorm, wystarczyło że będą wędrować szlakiem wzdłuż rzeki a bezpiecznie dotrą do Kalsgardu.

Tej nocy obozowali przy wiekowym moście Skalsbridge łączącym dwa wybrzeża w pobliżu dopływu łączącego Grzmiącą Rzekę ze Szroniastą, kamienna konstrukcja pomimo swych lat wciąż służyła a miejsce w którym obozowali musiało być popularne wśród innych karawan i wędrowców zważając że znajdowała się tu spora połać gołej ziemi idealnie dostosowana do rozbicia obozowiska. Noc była mroźna a w całej okolicy rozpościerała się nisko wisząca mgła, tak więc wędrowcy rozpalili kilka ognisk i niewielkich grupach próbowali dodać sobie otuchy lub zapewnić rozrywkę przed udaniem się na spoczynek.
Siedząca tak z towarzyszami Hotarubi wysłuchiwała ich opowieści wpatrując się w otaczające obozowisko mgłę i mrok, dostrzeżenie czegokolwiek w tych warunkach było trudne a jednak patrząc w stronę mostu coś dostrzegła. Na jednym z elementów wiekowego mostu dostrzegła znajomą sylwetkę kruka z krwawym piórem, wyglądało na to że ptaszysko także zdało sobie sprawę że jest obserwowane bo chwilę po tym poderwało się do lotu. Zaalarmowana kunoichi usłyszała coś niepokojącego, przytłumione regularne uderzenia wioseł o taflę wody choć wyglądało na to że ktokolwiek kierował łodzią próbował jak najciszej zbliżyć się do mostu i obozującej w jego pobliżu karawany...

Guren 10-10-2019 23:00

Hotarubi przyszło pożegnać kolejno Ariję i Lajosa. Z pożegnania z Lajosem zapamiętała chyba nawet mniej po za litrami alkoholu. Choć Arija mówiła coś o tańcu na beczce w podkasanym kimonie w wykonaniu kunoichi.
Uznała, że tym bardzie należy zapomnieć o sprawie... I skupić się na przygotowaniach do nowej podróży. Naprawa sprzętu lub wymiana. Podtrzymywanie na duchu Arabeli.

Sama podróż robiła się coraz dziwniejsza. Za pierwszym razem można było zwalić na przywidzenia zmęczonego umysłu. Zwłaszcza jeśli widzisz kruka jako jedyna. Ale jeśli widzi go więcej osób. I to po raz kolejny.

Wiosła bijąca o wodę było czymś nowym. I bardziej namacalnym jako zagrożenie.Potrząsnęła paladynką:
- Bello, tylko spokojnie. Słyszę że ktoś tutaj podpływa. Łodzią. I to po cichu.

Slan 13-10-2019 19:44

Arabel od początku nie ufała krukowi. Po ostatnich przeżyciach miała pełne i racjonalne powody, aby widzieć za każdym dziobem demoniczny.
- Pewnie szpieg wrogów Jej majestatu. Jak wróci to go ukatrupimy i zwłoki spalimy. Komuś rzepy? - rzekła pytając resztę. Całą podróż spędziła zamknięta w sobie, sztywna i formalna. Jej życie zmieniło się diametralnie. Jej relacje z Rubi i Cesarzową zmieniły się, i nie wiedziała jak sobie z tym poradzić.

- Kto?! Jak? - dobyła miecz.

Kaworu 21-10-2019 20:49

- Mnie także to interesuje - wtrącił zaklinacz. Wstał, w jego prawej ręce nieodłączny magiczny wachlarz. Zamknął oczy, próbując usłyszeć owe wiosła.

- Powinniśmy założyć, że to wrogowie i że wiedzą o naszej obecności? - spytał bardziej siebie niż innych.

Guren 24-10-2019 20:37

- Możecie mieć rację, Arabello, że to szpiedzy.- Hotarubi pomogła wstać paladynce.
Prostując się powiedziała do zaklinaczaL
- Wrogowie. Na pewno. Czy o nas wiedzą? Trudno powiedzieć. Ani ilu ich jest. Nie mam czasu na zwiad, by cokolwiek potwierdzić, panie Kenji.
Kunoichi starała się przyoblec w cień, by choć minimalnie skryć się przed nadchodzącym napastnikiem (lub nadchodzącymi napastnikami).

Rodryg 25-01-2020 18:34

Wkrótce Hotarubi usłyszała charakterystyczny dźwięk łodzi dobijającej do brzegu oraz ludzi brodzących w płytkiej wodzie, na szczęście reszta karawany dostrzegła to że dobyli broni i sami zaczęli czynić przygotowania na atak.
Napastnicy nadeszli od nabrzeża w sile czterdziestu wojów dzierżących topory i tarcze i z okrzykiem bojowym na ustach ruszyli z napaścią. Grabieżczy rozdzielili się w mniejsze grupy które skierowały się w różne strony obozowiska, choć niektórzy byli zaskoczeni tym że podróżni już przygotowali się do obrony. Najliczniejsza dwunastoosobowa grupa ruszyła w stronę paladyn, na jej szczęście nie mieli trzynastego wojownika…
Strzała posłana przez Hotarubi trafiła jednego z wojów, który pomimo ataku z zasadzki ustał na nogach i nawet zakrzyknął triumfalnie póki nie uciszył go kolejny pocisk. Inny rębacz porażony zaklęciem Kenjigo wyglądał na trochę zdezorientowanego i jakby stracił część zapału do rozlewu krwi…
- Co się dzieje ? Kto nas atakuje ? - usłyszeli głos Amayi dochodzący z tyłu, kobieta z bronią w rękach zmierzała im z pomocą.
- Wracaj o nosicielko boskiej krwi Ameiko! Śmiertelnicy będą walczyć w obronie ciebie i Cesarzowej! - rzekła Arabel i rzuciła się do walki.
- Bello, czekaj! - krzyknął Kenji, rzucając się za kobietą. Szybko wymówił parę słów w smoczym i machnął swoim wachlarzem, rzucając na paladynkę Rozmazanie - To pomoże Ci wytrzymać ataki. - wyjaśnił pospiesznie.
- To miłe ale sama mam parę sztuczek w zanadrzu. Odparła Amaya ruszyła wypowiadając inkantację po chwili w tym samym miejscu stało już sześć identycznych sióstr Ameiko.
Cios Arabel był potężny i szybko powalił dwóch napastników. Choć to nie złamało morali napastników którzy rzucili się do ataku. Pojedynczy wojownicy ruszyli kolejno kierunku Hotarubi, Kenjiego oraz Amayi. Kunoichi jednak szybko uskoczyła przed ciosem topora, wiecej szczęścia miał rębacz który zaatakował czarownika jego topór posmakował krwi z ramienia czaromiota. Wojownik który rzucił się na siostrę Ameiko wyprowadził zamach, który zapewne rozpłatał by jej czoło jednak w chwili uderzenia jedna z sylwetek kobiety rozpłynęła się w powietrzu.
- Wyglądasz na rozczarowanego. - zakpiła z niego gdy ten zaczął przeklinać podstępną magię.
Główna siła napastników skupiła się jednak na największym zagrożeniu w postaci paladyn, wojownicy otoczyli ją okładając gradem ciosów ze wszystkich stron. Jednak pancerz płytowy spełniał swe zadanie tylko jeden zdołał ją zranić a i tak nie wyglądało by cios wywarł na niej wrażenie, drugi prawię ją sięgnął jednak złudzenie optyczne wywołane przez Kenjiego sprawiło że cios minął ją o włos. Oczarowany rębacz także uczestniczył w natarciu w końcu tylko jeden z podróżnych wydawał mu się godny oszczędzenia…
- Kenji, powiedz im, że jak się poddadzą, to ich oszczędzimy. - i ponowiła atak.
Hotarubi uznając, że jej osłona zaczęła działać wyciągnęła swoje sztylety. Starała się oddychać jak najciszej i zapanować nad biciem swojego, by nie okazywać strachu. Niech wróg nie myśli, że ma nad nią przewagę! Ruszyła z flanki na atakującego ją przeciwnika.
Kenji przeklął pod nosem, gdy ból z ramienia zaczął mu promieniować. Wycofał się powoli, rzucając magiczny pocisk na tego z przeciwników, który go dosięgnął.
Topornik atakujący Hotarubi szybko pożałował swej arogancji gdy precyzyjne pchnięcie wakizashi ominęło jego tarczę. a ostrze zagłębiło się w jego trzewiach. Po chwili leżał już na ziemi obficie krwawiąc.
Czarownikowi udało się cofnąć poza zasięg topora i odpłacić napastnikowi parą pocisków choć nie wystarczało to by go powalić, ten ruszając na niego nie zauważył że Amaya też wykonała podobny manewr i posłała w jego stronę bełt przed którym nie zdążył się zasłonić. Pomimo tego z wystającym pociskiem kontynuował natarcie lecz na tyle niezdarnie że toporek daleko minął się z celem. Jego kompan przeklinając magiczne oszustwa rzucił się w stronę kobiety lecz i tym razem trafił tylko iluzję.
W tym samym czasie Arabel musiała radzić sobie z nawałnicą ciosów kolejne cięcie powaliło jednego z rębaczy lecz niestety nie sięgnęło drugiego który odpłacił się celnym ciosem topora, mimo przewagi pięciu na jedną jeszcze tylko jednemu z nich udało się zadać jej rany.
W tym samym czasie walki toczyły się też w innych częściach obozowiska choć nie wyglądało by napaść szła po myśli wojów…
Zaklinacz, widząc, iż jego przeciwnik jest już na wykończeniu, rzucił w niego szybko kwasowym pociskiem. Miał nadzieję, że trafi, a potem będzie mógł - razem z Amayą - dołączyć do swym kompanów.
Hotarubi strzepnęła krew ze swoich ostrzy. Ruszyła ku największemu skupiskowi wrogów. Nie tylko dlatego, że otaczały Arabelę. Za cel obrała sobie najbliższego od lewej.
Nagle Kenji’emu wpadł do głowy pomysł - Przyjacielu! - krzyknął do przeciwnika, którego wcześniej zauroczył - Odłóż broń, a krzywda Ci się nie stanie!
Atak na plecy rębacza niestety nie powiódł się, wojownik uniknął ciosu lecz sam za szybko obracając się w stronę kunoichi chybił celu. W tym samym czasie kwasowy pocisk Kenjiego powalił na ziemię napastnika a Amaya załadowała kolejny bełt lecz tym razem strzał był niecelny. Wój pod wpływem słów i zaklęcia odrzucił swą broń ku zdumieniu swych towarzyszy.
- Skorwiem zaczarował Olafa ! Ulf zabij czaromiota ! - wrzasnął jeden z wojów lecz chwilę potem stracił głowę pod mocarnym cięciem miecza Arabel. Reszta rębaczy wydawała się tracić zapał do walki lecz ponownie natarli bezskutecznie na paladyn. Wojak który doskoczył do Kenjiego również wyprowadził niezgrabny cios.
Hotarubi dobiegła do grupy otaczającej Arabelle. Nie było czasu na zaskoczenie z użyciem łuku. Shurikeny to za mało.Pozostało tylko stanąć z flanki i boku paladynki. I ciąć mieczami dopóki nie padnie ostatni wróg.
Kenji ponownie zaczął się wycofywać, rzucając kolejny magiczny pocisk na swego adwersarza - A masz! - krzyknął, gdy jego zaklęcie zostało utkane.
Wój uwięziony między śmiercionośnymi ostrzami Hotarubi i Arabel wkrótce legł na ziemi pod szybkim ciosem zadanym wakizashi. Trochę więcej szczęścia miał jego kompan nacierający na Kenjiego. Poważnie raniony magicznymi pociskami zdołał zablokować tarczą bełt wystrzelony przez Amayę. Pomimo mocarnego zamaachu ostrze paladyn nie zakosztowało tym razem krwi lecz wyglądało na to że ulfeńscy woje w końcu pojęli swoją porażkę i rzucili się do ucieczki, tak samo jak ich kompani walczący w innych częściach obozowiska. Większość tych, którzy przetrwali nieudaną napaść próbowała ratować się powrotem na okręt inni próbował szczęścia kierując się w dzicz. Wkrótce na pobojowisku jedynymi ulfeńczykami byli ci martwi i konający na ziemi, Kelda czyszcząca swe ostrze i bacznie obserwująca pokonanych i pojedynczy wój zwany Olafem wciąż oczarowany przez Kenjiego i czekający na to co zwycięzcy z nim zrobią…
- Tchórze! wrzasnęła Hotarubi wystrzeliwując strzałę w stronę zbiegów. - Bello, zranili cię?
- Przyjacielu! - Kenji postanowił nie marnować czasu, ciężko określić ile jeszcze Olaf pozostałby pod wpływem jego zaklęcia, a i ciekawość go zżerała - Czemu nas zaatakowaliście? Kim w ogóle jesteście? Co tu właśnie zaszło? Wyjaśnij mi to wszystko, proszę.
- E tam tchórze, nieprzyjaciele żywej córy niebios, co swym istnieniem błogosławi ten marny świat. Olafie, nasz Kenji kocha zabawę w związanego, na pewno zechcesz się z nim pobawić? - rzekła paladyni.
Amaya spojrzała się wpierw na paladyn potem na czarownika w końcu na oczarowanego ulfeńczyka i zakasłała niezręcznie.
- Niestety tego ci przyjacielu zdradzić nie mogę! Ja i moi bracia tarczowi poprzysięgliśmy zachować milczenie. Choćby nas śmierć miała uciszyć! i Olaf odparł dumnie po czym zaniósł się kaszlem który jednak nie ustępował. Zgiął się wpół łapiąc powietrze, lecz bez szans. Jako że z jego gardła zaczęła wydobywać się krew. W końcu legł na ziemi martwy.
- Że co? Grypa? Cholera, takie klątwy powinny być - przerwała, bo wiedziała, że wielu by dziękowało za taki koniec.
- Słyszałam że Ulfeńczycy traktują śmiertelnie poważnie sprawę przysięg i honoru ale to raczej już sprawka magi… - skomentowała Amaya zbliżając się do ciala, wyraźnie zwróciła na coś uwagę usiosła ramię nieboszczyka wskazująć na złotą obręcz nałożona za łokciem.
- Zauważyliście że wszyscy mają podobne błyskotki ? Chyba należałoby się zapytać Keldy czy to ma głębsze znaczenie.
- W normalniejszych przypadkach odgryzają sobie języki i połykają… -skomentowała Hotarubi. sięgnęła w stronę wspomnianej “błyskotki”- Jeśli to nie przez jakąś zarazę, to bezpieczne będzie go dotknąć? - spojrzała po towarzyszach.
- E języki? Ale to nie zaraza tylko pewnie czar. I tak pewnie służyli wrogom Ameiko
- Cóż, niewiele się dowiedzieliśmy. - podsumował Kenji, rzucając Arabell mordercze spojrzenie - Lepiej sprawdźmy, jak mają się nasi kompani, w ogniu walki nie mieliśmy czasu, by się nimi zaopiekować.
- O co chodzi Kenji? Czy powiedziałam coś nie tak? A mówią, że to my jesteśmy humorzaste.
Zaklinacz tylko pokręcił głową. Nie miał najmniejszego zamiaru wdawać się z kobietą w jakąkolwiek dyskusję, i tak najpierw sprowadziłaby go do swojego poziomu, a potem pokonała doświadczeniem.


Runda przygotowań:
Kenji: Przygotowanie Zauroczenia osoby
Hotarubi Ruch + Ukrycie 5+11=16
Arabel: Dobycie Broni i przygotowanie się na atak
Inicjatywa:
Kenji: 16+7=23
Arabel: 4
Hotarubi: 20+6=26
Amaya: 6+6=12
Ulfeńscy woje: 4

Runda 1
Przygotowane Akcje:
Hotarubi Strzał w Rębacz 1: 12+8=20 Obrażenia: 5+5+5+1=16 [2/18 HP]
Kenji Zauroczenie: 7-1+4 za walkę=10 Rębacz zauroczony
Hotarubi: Strzał 16+8=24 3+6+2+1=12 [-10/18]
Kenji: Blurr na Arabel
Amaya: Lustrzane Odbicia [5 sztuk] + Ruch
Arabel:Kostnica 13+7 z Power Atakiem = 20 Obrażenia 4+2+13=19 [-1/18] Cleave: 15+7=22 Obrażenia 2+4+13=19 [-1/18] Rębacz 5 i 6 leży
Rębacz 2 Ruch i Atakuje Hotarubi: 6+5=11
Rębacz 3 Ruch Atak Arabel: 9+5=14
Rębacz 4 Atakuje Arabel: 17+5=22 Rozmycie: 87 Trafienie 3+2=5 [37/42 HP]
Rębacz 7 Atakuje Arabel: 5+5=10
Rębacz 8 [Zauroczony] Atak Arabel: 4+5=9
Rębacz 9 Atakuje Arabel: 15+7=22 Rozmycie 12 Pudło
Rębacz 10 Atakuje Arabel: 4+5=9
Rębacz 11 Rucha Atakuje Kenjiego: 13+5=18 Obrażenia:6+2=8 [18/26 HP]
Rębacz 12 Ruch Atakuje Amaye 16+5=21 Odbicie zniszczone [4 Odbicia]

Runda 2
Hotarubi: Dobycie wakizashi Atak:18+8=26 Krytyk? 11+8=19 Obrażenia 6+3+10=19 [-1/18] Rębacz 2 Pokonany
Kenji: 5 feet step + Magic Missile: 3+1+4+1=9 Rębacz 11 [9/18]
Amaya: 5 feet steep Strzał w Rębacz 11: 20+5=25 Krytyk? 15+5=20 Obrażenia: 2+5=7 [2/18 HP]
Arabel: Rozpłatanie: 15+7=22 Obrażenia: 2+4+13=19 Rębacz 3 pokonany Rozplatanie: 6+7=13 Pudło
Rębacz 4 Atakuje Arabel: 15+7=22 Rozmycie? 42 Trafia: 4+2=6 [31/42 HP]
Rębacz 7 Atakuje Arabel: 16+5=21 Rozmycie? 56 Trafia: 4+2=6 [25/42 HP]
Rębacz 8 [Zauroczony] Atakuje Arabel: 11+5=16 Pudło
Rębacz 9 Atakuje Arabel: 6+5=11
Rębacz 10 Atakuje Arabel: 11+7=18 Pudło
Rębacz 11 [2/18] Atakuje Kenjiego: 1+5=7 Pudło
Rębacz 12 Atakuje Amaye: 12+5=17 Pudło Odbicie zniszczone [3 Odbicia]

Runda 3
Hotarubi: Ruch i Atak: 2+8=10 Pudło
Kenji: Kwasowy Pocisk w Rębacza 11: 6+5=11 Obrażenia: 3 [-1/18 HP] Dyplomacja: 11+13=24 Przekonano Zauroczonego
Amaya: Przeładowanie i Strzał w Rębacz 12: 4+5=9
Arabel: Rozpłatanie Rębacz 10: 19+7=26 Krytyk? 13+7=20 Obrażenia: 1+4+3+3+26=37 [-18/18] Rozpłatanie 3+7=10 Pudło
Rębacz 4 Atakuje Hotarubi: 10+5=15 Pudło
Rębacz 7 Atakuje Arabel: 1+5=6 Pudło
Rębacz 8 [Zauroczony] - Kapituluje
Rębacz 9 Atakuje Arabel: 10+5=15 Pudło
Rębacz 12 Ruch i Atakuje Kenjiego: 5+5=10 Pudło

Runda 4
Hotarubi: Zajęcie pozycji do flanki Atak 1 10+6=16 Obrażenia: 5+6+4+5=20 [-2/18 HP] Rębacz 4
Kenji: 5 feet steep + Magiczny pocisk: 4+4+2=10 [8/18 HP] Rębacz 12
Amaya: Przeładowanie i Strzał w Rębacz 12: 4+5=9
Arabel: Atak z rozpłataniem: 2+7=9 Pudło
Rębacz 7 - Ucieczka
Rębacz 8 [Zauroczony] - Kapituluje
Rębacz 9 - Ucieczka
Rębacz 12 - Ucieczka
+800 PD


Guren 12-04-2020 21:10

Obrady po napadzie
Reszta karawany również odparła najazd bez poniesienia strat. Kilka osób było rannych, ale nie poważnie. Kilku z obrońców odgrażało się uciekającym łodziom wojownikom. Inni zajmowali się pokonanymi.
Wkrótce odnaleźli Ameiko rozmawiającą z Sandru, Shalelu i wyraźnie rozjuszoną Keldą.
- Nigdy nie zdarzyło mi się nic takiego w pobliżu Kalsgardu. - powiedział Sandru zmartwiony tym co zaszło.
- Czyli można wykluczyć przypadkową napaść i chęć rabunku… - odparła Ameiko lecz szybko przerwała jej wściekłe Kelda.
- Nie wiem kim jest ten głupiec, ale szanujący się Ulfenczyk nie śmiał by znieważyć Króla Sveinna napaścią na szlak, który jest pod jego ochroną. To, że to zrobił może świadczyć ,że jest głupcem szukającym śmierci lub szaleńcem!
- Wiesz, imperatorycza Abrogail jest straszniejsza od jakiegokolwiek Ulfena, a ludzie się w Cheliax buntują.
Stojąca na uboczu Shalelu nie odzywała się za to skinęła w ich stronę na powitanie, gdy tylko się zbliżyli.
- Moi drodzy - Kenji pozwolił sobie na wtrącenie się do dyskusji - udało mi się zauroczyć jednego z napastników. Stwierdził, że nie może nic powiedzieć. Potem umarł. Ktokolwiek za tym stoi musiał rzucić na atakujących klątwę, by pod groźbą śmierci milczeli. Wygląda mi to na jakąś grubszą sprawę i zorganizowany napad.
- To dosyć przerażające.
- Widocznie to nie byli ludzie honoru. Sprzedawczycy, ale chyba raczej najemnicy niż walczący dla swojego pana skoro tak szybko uciekli. - skwitowała kunoichi. - Komuś zależało by nas skrzywdzić, a przynajmniej zastraszyć. Jakieś pomysły kto?
- Wrogom Ameiko, tym gromom? -zasugerowała Bella.
- Chyba sztormom jak dobrze pamiętam. - odparła Amaya na słowa paladyn.
- To nie wykluczone, choć nie wyjaśnia jak znaleźli nas tutaj. - odparła jej siostra po czym kontynuowała - Pieczęć wciąż była w ukryciu. Kruk o którym wspominaliście zapewne jest też z tym związany. Tylko to by znaczyło, że nasz nieprzyjaciel może być bliżej niż nam się wydaje. Oczywiście, zakładając, że ta napaść to ich dzieło. Będziemy musieli zachować ostrożność w Kalsgardzie, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. - tutaj rzuciła wymowne spojrzenie w stronę paladyn - A już zaczynałam liczyć, że nasze poszukiwania rodowego ostrza i przewodnika będą względnie spokojne. Nie spodziewałam się że tak szybko zadziałają, choć te wszystkie lata temu nie zawahali się zniszczyć Brinewall na drugim kontynencie tylko dlatego, że mój ojciec nieostrożne otworzył pudełko z pieczęcią...
-Czyli kontynuujemy naszą wyprawę, tylko bardziej… dyskretni - zaklinacz podkreślił ostatnie słowo i również spojrzał znacząco na Arabellę - Jeśli to jakiekolwiek pocieszenie, to muszę zaznaczyć, że choć wrogów było dużo, nie poczynili większych strat. Wydają się być względnie słabi. Czy ten fakt poprawia komukolwiek nastrój?
- Oczywiście, że ten kruk był z tym powiązany. Tylko jak zawsze wszyscy tylko kręcą głowami i wzdychają “Arabel , Arabel”. - dąsała się paladyni - Tak Rubi, na razie są słabi, ale w końcu wynajmą osiem ogrów albo co - była zaniepokojona i to okazywała.
- Czyli to było tylko ostrzeżenie… -skwitowała Hotarubi.

~~***~~
Zanim mogli kontynuować wypoczynek i opatrzyć rany należało uporządkować obozowisko i zająć się ciałami pokonanych wojowników. Przy okazji “wzbogacili” się o kilkanaście kolejnych złotych obręczy z wizerunkiem lwa.
Następnego ranka wrócili na szlak i szybko zaczęli napotykać inne karawany i wędrowców zmierzających do miast. Jak Sandru skomentował to że nie był to środek sezonu nie znaczyło że Kalsgard zamierał. W końcu miasto było znane z handlu oraz całkiem otwartego podejścia do przybyszów zwłaszcza w porównaniu z “gościnnością” oferowaną im w innych rejonach kraju.
Arabel machała do każdej karawany, i w końcu zapytała Sandru i resztę:
- Może wyślemy kogoś, aby z nimi napił, zjadł i dowiedział się co słychać, czy nic się nie wydarzyło i takie tam?

Kalsgard, Dzielnica Kości
Wkrótce znaleźli się w Dzielnicy Kości jak wytłumaczył im ich przewodnik, to tutaj domyślnie kierowano przybyszów z Varisi głównie na skutek Szczarni i złej reputacji tego kręgu przestępczego tutejsi mieszkańcy podchodzili ostrożnie do przybyszów z tamtych stron. Dzielnica wyglądała na dość biedną choć była też nowszą i wciąż dało się dostrzec wolne połacie terenu tu i tam nie zajęte przez zabudowę bądź obozowiska.
- Karawana zostanie tutaj łatwiej będzie się nam wmieszać w tłum przy tych wszystkich przybyszach. Jjeśli ktoś nas oczekuje to nie będzie pewien czy już tu jesteśmy. Przynajmniej przez jakiś czas. W między czasie będziemy szykować się do dalszej drog. Przeprawa nie będzie łatwa. Jeśli chcecie wynająć kwatery w tej bądź innej dzielnicy, to mogę wam polecić kilka przybytków. - Zaproponował Sandru.
- Uważam, że powinniśmy odszukać Fynna Snaevalda i rodowe ostrze, mam nadzieję że nie odsprzedał go przez te lata. - wtrąciła się Ameiko.
- Ja bym sugerowała popytać się czy ktoś nie kojarzy obręczy z wizerunkiem lwa. Może ktoś będzie wiedział czyje to insygnia i dojdziemy do tego kto odpowiada za napaść? - dodała jej siostra.
- Pozostaje kwestia przewodnika, szlak przez Koronę Świata nie jest łatwą przeprawą. Mogę zasięgnąć języka, ale byłoby dobrze gdybyście sami też o tym pamiętali może nadarzy się jakaś okazja. - wspomniał Sandru, spoglądając się na coś za nimi.
- To rasizm, nie uważacie? Traktują Varisian jakby byli jakimiś złodziejami, a ja nigdy nie spotkałam nikogo, kto by do tej Szczarni należał. Może w ogóle ktoś ją sobie uroił?! - oburzyła się paladyn - Może zorganizujemy konkur pijacki? Nie łatwo ze mną wygrać, a tłum będzie można przepytać.
- Nie Sczarni tak działają, łatwiej jest im znaleźć nowych rekrutów jeśli ci są przekonani, że nikt nie da im uczciwej pracy i nie zaufa... - Sandru splunął z pogardą po czym dodał: - No i nie żebym podważał twój talent do picia ale ci tutaj też nie wylewają trunków za kołnierz. No i chyba trzeźwa bardziej się przydasz.

Gdy się odwrócili dostrzegli Keldę zbierając swoje rzeczy jak gdyby szykowała się do dalszej drogi w końcu stanęła przed nimi w swoim rynsztunku.
- Wrócę do swojego klanu. Ale tak jak obiecałam otrzymacie należytą nagrodę za moje ocalenie, może nie dziś ale powinniście mnie znaleźć tutaj wtedy się rozliczymy. Moja rodzina zapewne będzie zaskoczona nagłym powrotem... - to mówiąc wręczyła im mapę miasta oraz notatkę z adresem siedziby jej rodu.
- Idziemy od razu do rodziny Keldy, czy szukamy przewodnika? Osobiście wolałabym najpierw dostać zastrzyk gotówki… - zasugerowała Hotarubi sprawdzając mapę.
- Do rodziny Keldy? A po co mielibyśmy iść do Keldy. Znaczy się, możemy iść do rodziny Keldy, rycerski razem, ja to rozumiem bo to uratowana niewiasta i wielu to no wiadomo ale uważam, że mamy inne cele…
- Nie mam preferencji odnośnie tego, gdzie powinniśmy teraz pójść. - przyznał Kenji - Co zaś do Keldy, to moglibyśmy ją odwiedzić na herbatkę, ale nie wiem czy chcę nagrodę pieniężną za jej ocalenie. Zrobiłem to, bo to była słuszna rzecz, nie dlatego, że chciałem uzyskać gratyfikację.
- No cóż… Kelda wygląda na zajętą rodziną, więc może pójdziemy popytać o ten miecz, który sprzedał dziadek Ameiko? O ile poprzedni nabywca jeszcze żyje… Dostojna Ameiko, czy zechcecie nam towarzyszyć? - kunoichi po zastanowieniu i widząc niezdecydowanie towarzyszy zmieniła zdanie.
-Oczywiście w końcu to sprawa rodzinna więc nie wypada was zostawiać z tym samych. - tutaj spojrzała się w kierunku Amayi, po krótkiej rozmowie obydwie siostry Kaijitsu udały się z nimi na poszukiwania rodowego ostrza i jego nabywcy.

Dyplomacja - Zbieranie informacji
Ameiko: 14+12=26
Amaya: 8+11=19



***
Wykorzystując swoją biegłość w zbieraniu plotek w zajazdach Ameiko szybko dowiedziała się że Flynn Snaevald wciąż żyje i ma się całkiem dobrze i pomimo swego podeszłego wieku wciąż pracuje jako niezależny handlarz bursztynem i wielorybim olejem. Jego rezydencja znajdowała się w Bursztynowej Dzielnicy i był znany w okolicy ze swego zamiłowania do kolekcjonowania różnych antyków z Tian.
W tym samy czasie jej siostra dowiedziała się czegoś na temat ich napastników i charakterystycznych obręczy znalezionych przy ciałach poległych czym podzieliła się z nimi w drodze na miejsce:
- Miejscowi nie byli zbyt chętni do rozmowy na początku ale z tego co się dowiedziałam się takie obręcze otrzymują zaprzysiężeni wojownicy. Jako znak rozpoznawczy od swego pierścienio-dawcy czyli pomniejszego watażki lub lokalnego właściciela ziemskiego. Niestety nie zdobyłam żadnego imienia, Zadawanie zbyt wielu pytań na raz mogło by zwrócić czyjąś uwagę. Choć znalezienie właściciela nie powinno być trudne, bo z tego co mówili lwy nie są popularnym motywem w tych stronach. Zazwyczaj preferują węże, smoki, tutejsze zwierzęta lub rośliny, więc prędzej czy później dotrzemy do właściwej osoby. Chyba jesteśmy na miejscu ?

Kaworu 06-06-2020 18:58

Bursztynowa Dzielnica różniła się znacznie od Dzielnicy Kości po zabudowaniach i licznych kramach mogli stwierdzić, że była centrum wyrobnictwa w mieście. Ulice były zatłoczone i pełne ludzi targujących się lub porównujących dobra. Posiadłość Flynna znajdowała się w bocznej uliczce oddalona od zgiełku głównej ulicy. Patrząc na nią mogli stwierdzić, że handel bursztynem i olejem musiał być dochodowym zajęciem, ale z drugiej strony kolekcjonowanie antyków nie było tanim hobby.

- Powinniśmy chyba wejść, nie sądzicie? - zapytał Kenji. Podszedł do drzwi wejściowych i w nie zapukał.

- Kogo przyniosła droga na mój próg i w jakiej sprawie ? - usłyszeli po chwili z wnętrza domu głos starca.

- Dzień dobry Panu. - powiedział grzecznie zaklinacz - Lata temu kupił Pan pewne ostrze, jesteśmy ciekawi, czy dalej znajduje się ono w Pana posiadaniu. Czy możemy wejść i porozmawiać? - spytał.

Dyplomacja 11+13=24

Przez chwilę panowała cisza po czym usłyszeli, jak ktoś otwiera zamki w drzwiach wkrótce ujrzeli mężczyznę w średni wieku zapewne sługę za którym stał starzec.

- Skoro o tym nieszczęsnym mieczu mowa to zapraszam. Choć wypadało byście się chociaż przedstawili. - odparł.

Hotarubi lekko się skłoniła przed gospodarzem. Przy okazji próbując wypatrzeć cokolwiek w jego zachowaniu co mogło zaniepokoić. A przynajmniej bardziej niż jego wiek- oby nie umarł na miejscu przy wypytywaniu, ani nie cierpiał na starczą demencję.


Starzec był całkiem wysoki o smukłej sylwetce, zmarszczki widoczne żyły na ramionach i szyi mogły sugerować, że dawno już nie był w sile wieku, ale mimo to całkiem żwawym krokiem zaprowadził ich do jednego z pokoi. Tam ugoszczono ich podając chleb i trunki oraz inny poczęstunek.

- Więc czemu akurat sprawa mojego dawnego zakupu sprowadza was tutaj. Bo skoro tu jesteście to wiecie kim jestem ale ja nie wiem nic o was.

Hotarubi uznała, że starzec nie jest groźny. Skłoniła się uprzejmie przed nim:
- Witam mistrza. Nazywam się Hotarubi Seiren. To Arabella i Kenji. A oto dostojna Ameiko. Oraz jej siostra Amaya. Podobno ich dziadek sprzedał mistrzowi miecz.

- Cześć, właśnie tak, Arabel a ten w szatach to Kenji i w ogóle to ten miecz jest taką pamiątką i wspaniała Ameiko byłaby zaiste radosna mogąc go odzyskać. - paladynka musiała przyznać, że kupiec wyglądał, jakby miał rozewrzeć szczęki i pochłonąć ich dusze.

Kenji przywitał się z Fynnem skinieniem głowy, ale słysząc co znowu plotła Arabel znów odkrył, że brak mu słów.

Ameiko westchnęła ciężko gdy gdy Arabel i Hotarubi zaczęły ją tytułować.

- A ja nie jestem dostojna ? - dodała Amaya, jej siostra chciała coś odpowiedzieć z cieniem obawy na twarzy że poczuła się urażona przez jej przyjaciół ale szybko sobie uświadomiła teatralny ton jej pytania.

- Ahem, tak jak nasi przyjaciele wyjaśnili nasz dziadek Rokuro Kaijitsu sprzedał panu lata temu miecz rodowy. Chciałabym wiedzieć czy jest nadal w pańskim posiadaniu i czy byłaby możliwość jego odkupienia. - zaczęła tłumaczyć Ameiko.

- I dlaczego nieszczęsny? - dodała pod nosem Amaya.

Starzec na wspomnienie o ostrzu znacznie się ożywił i zaczął opowiadać o tym jak je zakupił i w swoich młodszych latach próbował dzierżyć broń. Choć jak sam określił zawsze, gdy brał je do ręki miał nieprzyjemne uczucie, które nie pozwalało mu się skupić. Tak więc postanowił umieścić ostrze na honorowym miejscu nad kominkiem, gdzie mogło się godnie prezentować, tutaj wskazał na pustą ścianę…

- Widzicie parę tygodni temu ktoś włamał się do mego domu, gdy byłem poza miastem zabijając moich służących. I z całej mojej kolekcji został skradziony tylko ten miecz choć wszystko inne też ma niemałą wartość. Tak więc rozumiecie moje zaskoczenie gdy pojawiliście się dziś pytając właśnie o ten miecz… Ciekawy “zbieg okoliczności” nieprawdaż?

- Tak, bardzo ciekawy… - przyznał Kenji. Poszperał przez chwilkę w swoich rzeczach i wyjął lwią obręcz, jedną z tych, które odzyskali od swoich tajemniczych napastników - Proszę się przyjrzeć. To jedyny ślad, który mamy po tym, jak zostaliśmy zaatakowani przez nieznanych sprawców. Czy spotkał się pan już z tym kiedykolwiek?

- Ty też jesteś dostojna Amayo, oczywiście, nikt nie powinien zaprzeczać tylko w mniej olśniewający sposób. Proszę pana, czy są jacyś świadkowie tej napaści? Którzy przeżyli?

- Czy pokój z którego wykradziono miecz pozostał w stanie nienaruszonym po kradzieży? -spytała Hotarub rozglądając się za drzwiami. - I jak dawno temu wróciliście do miasta?

Starzec całkiem zwinnie zerwał się na równe nogi i prawie wyrwał obręcz z dłoni Kenjiego przyglądając się jej przez chwilę i mamrocząc coś pod nosem.

- Stary, a głupi ! Czemu żem o tym wcześniej nie pomyślał. Nie wiem skąd to macie, ale wiem czyj to pierścień. Asvig Longthews - ma w swych runach rodowych lwa to jeden z jego pierścieni. Myślałem, że to było majaczenie konającego, ale jeden ze służących dychał jeszcze, gdy wróciłem do domu. Nim wyzionął ducha powiedział tylko że przywódca rabusiów był bardzo wysoki oraz że “powinienem odpłacić się lwu”. A wiecie jaki przydomek ma Asvig ? Zwą go “Długim” ze względu na wzrost. Nie wiem czym się kierował, ale zgaduję, że jego napaść może być związana z waszą wizytą. Widzicie w naszym prawie i tradycjach pokrzywdzony ma prawo do rekompensaty ze strony winowajcy. Teraz wiem kto zawinił, ale zapłaty nie zaoferowano przez ostatnie tygodnie. Tak więc mam teraz prawo do ogłoszenia krwawej zemsty. Tyle że za stary na to jestem, ale zgaduję, że może to być w waszym interesie. Zgaduję, że zależy wam na tym ostrzu a i sami zapewne będziecie chcieli poznać powody tej kradzieży. Staniecie w obronie honoru tego tutaj starca i ukażecie winowajców a ostrze będzie wasze, co wy na to ?

- Myślę, że to uczciwy układ - stwierdził Kenji - Chyba żadne z nas nie będzie oponować, czyż nie? - spytał dla formalności swoich przyjaciół.

- Czyli nie możemy zajrzeć do miejsca napaści? - spytała Rubi. Czyżby starzec coś kręcił. Za bardzo się jak dla niej nakręcał do zemsty. Jakby wyczekiwał na dobry moment.

- Postaramy, aby sprawiedliwości stało się zadość. - rzekła paladyn ostrożnie. Coś tu brzydko pachniało.

- Miejsce napaści ? Przecież jesteśmy na miejscu, miecz wisiał nad tamtym kominkiem by ładnie się prezentować. Napastnicy dostali się przez boczne wejście do domu. Jak mówiłem wiedzieli czego szukali. Ale w końcu nie ukrywałem broni, więc kilkoro z moich gości mogło o niej wiedzieć. Możesz się rozejrzeć, choć to było już kilka tygodni temu, więc nie jestem pewien co panienka chce znaleźć. Zgłosiłem straży, ale nic z tego nie wynikło. Rozejrzeli się zadawali pytania czy kogoś podejrzewam lub czy mam wrogów. Przygotuję niezbędne dokumenty byście nie mieli problemów że obcy są wykonawcami mojej woli. - to mówiąc starzec udał się do pobliskiego pomieszczenia, zapewne swego biura skąd doszło do ich uszu charakterystyczne skrobanie pióra.

Wyczucie Pobudek:
Hotarubi 18+9=27

Hotarubi słuchając starca mogła stwierdzić że nie miał on raczej ukrytych motywów ani nie próbował zataić żadnych informacji o rabunku, bardziej zainteresowany był obroną swego honoru i zemstą za zamordowanych wiernych służących.

Hotarubi westchnęła. Nawet jeśli starzec wydawał się niczego nie ukrywać, teraz i tak będzie musiała rozejrzeć się po pokoju. Dla samej zasady. Nawet jeśli niczego nie znajdzie. Nie ma jak się wycofać po tym jak zrobiła za dużo zamieszania.

Jasne pokój mógł zostać uprzątnięty, ale istniały szanse, że służba coś przeoczyła Wciąż pozostawała szansa na ślady krwi pod meblami. Rysy po przesunięciach mebli. Przegapione kawałki naczyń. Rysy i dziury na meblach po broni. Jeśli zaś pokój pozostawiono nienaruszonym, w stanie jak po walce- to też o czymś świadczyło. O strachu służby, Finna.

Percepcja:
Hotarubi: 13+7=20
Amaya: 8+4=12

Hotarubi przystąpiła do oględzin choć po takim czasie większość śladów została zatarta jedynie co znalazła to parę zaschniętych kropel krwi przeoczonych przez służbę podczas sprzątania oraz niewielkie ślady po napaści choćby bruzdę w framudze drzwi gdzie zapewne jeden z napastników zawadził swą bronią podczas mordowania służby. Zresztą nie tylko ona wykorzystała przyzwolenie gospodarza, Amaya również rozglądała się po pokoju oglądając miejsce nad kominkiem gdzie wisiała broń i … wnętrze kominka ?

Wkrótce Fynn wrócił wręczając im odpowiednie poświadczenie, że są wykonawcami jego woli i kary za krzywdy, pożegnał ich życząc im szczęścia w poszukiwaniach i prosząc o wieści gdy dotrą do sedna sprawy.

- W sumie powinnam się spodziewać, że to nie będzie takie łatwe. Nawet nie pokazałyśmy kopii umowy dziadka którą wygrzebałaś z domowego archiwum… - Ameiko westchnęła gdy udali się w drogę powrotną - Amaya słuchasz mnie ?
Jej siostra od wyjścia wyglądała na zamyśloną postukując palcem w policzek w końcu wyrwana z zamyślenia odparła.

- Hmm ? Ta nie mogło być tak prosto. Po prostu zastanawiałam się nad czymś. Zależało im na mieczu, więc mogli to zrobić w miarę dyskretnie, do tego pokoju można byłoby łatwo wejść przez okno. Raczej nie brakuje w takim mieście ”specjalistów” od takich rzeczy czemu więc zdecydowano się na bezpośredni rabunek ? Ograniczone środki, pośpiech, brak odpowiednich ludzi do takiej roboty ? Czy może umyślne działanie dla zmyłki lub też wiedzieli że mogą sobie na to pozwolić bo nawet tak zuchwałe postępowanie nie spotka się z konsekwencjami ? Co myślicie ?

- Hm… - Kenji również się zamyślił - Coś jest na rzeczy. Znaczy, ci ludzie nie wyglądali mi na zbyt subtelnych, ale nie wiemy przecież kto jest ich zleceniodawcą, czyż nie? Na pewno był jakiś powód, tylko jaki? Z pewnością jeszcze o czymś nie wiemy. Ciężko wyrokować, mamy zbyt mało informacji, ale trzeba będzie Twoje wątpliwości Amayo mieć w pamięci gdy będziemy starali się to wyjaśnić.

- Może to rzeczywiście ściema i chcą nas no… wykorzystać.

Hotarubi zamyśliła się. Po chwili podjęła:

- Raczej nie kłamali co do samej napaści. Widać, że służba wolała się po tym nie zbliżać do miejsca zbrodni. Ani, że pokój nie był po napadzie zbytnio używany. Stąd pozostałości śladów krwi. Z jednej strony napadu mogli dokonać amatorzy, którzy nie wiedzieli jak się do sprawy zabrać. Z drugie zaś strony mogło zginąć coś poza mieczem… Coś mniejszego. A miecz ukradziono dla niepoznaki, by nie zwrócono uwagi na inne braki

- Jesteś prawie jak ten niziołek-detektyw! Artemis Ulm! - rzkła Arabel z podziwem.

- Możliwe że to zbieg okoliczności, ale raczej wątpliwe, że zaginął miecz którego właśnie poszukujemy. No i fakt że tak jak mówił starzec straż miejska raczej niespecjalnie się starała w poszukiwaniach winnych. Tak czy inaczej pasowało by odnaleźć tego Asviga. - Amaya odparła.

- Cóż zawsze możemy się popytać, czy ktoś go zna. A przy okazji zobaczyć co miasto ma do zaoferowania. Sandru zachwalał tutejsze rynki i przybytki. A zapewne przyda nam się trochę rozrywki po długiej podróży.- odparła jej Ameiko.

- Obawiam się, że takie pytania przyciągną niepożądaną uwagę. Wolałabym mieć przewagę na tym polu.

- A niech wiedzą że wcale się nie boimy i jesteśmy na ich tropie! - Ameiko uniosła pięść jakby groziła niewidzialnemu przeciwnikowi na co jej siostra tylko westchnęła ze zrezygnowaniem.

- Straż miejska z reguły słynie z wątpliwej kompetencji. Przyda się uzupełnić sprzęt - powiedziała Hotarubi lustrując swoje paznokcie. Krew Rakashy zapewniała jej mocne paznokcie. Nie szpony, ale wymagały dłuższej pracy, by je spiłować. Może znajdzie na targu jakiś przybytek na poprawienie urody? Mogłaby też sprzedać różne bibeloty, które zebrała jeszcze z Brinnewall. Jak ta maska bojowa. Mogłaby też poszukać lepszej zbroi. Najlepiej w towarzystwie Arabelli.

A i Arrowa przydałoby się wypuścić, by rozprostował skrzydła. Trudno było go wypuścić na dłużej w trakcie podróży.

Ogólnie planowała spędzić popołudnie przyjemniej niż u tego starca Finna. Towarzystwo Amayi też nie było szczególnie zachęcające.

- No przydałoby się coś kupić. Na przykład ja potrzebuję chyba wzmocnić miecz i może jakieś amulety… i dziennik!

- Amulety, to dobra myśl! przyznała kunoichi. W duchu ucieszyła ją myśl, że ma okazję spędzić trochę czasu z paladynką. - Może znajdę też nową zbroję?

- Raczej nie chcę niczego kupić, choć mogę się przejść po targu, może coś mi wpadnie w oczy - stwierdził Kenji - Bardziej jednak od zakupów interesują mnie wydarzenia bieżące. Chcę rozwikłać tę zagadkę.

Pierwszym co Arabel postanowiła kupić był niewielki magiczny flakonik do ogrzewania ogniska oraz płaszcz chroniący przed warunkami pogodowymi i wreszcie pas dający siłę.

Kenji w czasie przechadzki zakupił naszyjnik który miał wzmacniać siłę osobowości noszącego oraz poręczną sakwę mieszczącą w sobie więcej niż powinna na pierwszy rzut oka.

Hotarubi postanowiła uzupełnić swoje wyposażenie o zaklętą koszulkę kolczą którą łatwo dało się ukryć pod ubraniem. Oraz pas który poprawiał i tak już jej niezwykły refleks i zwinność.

Tymczasem Arabel poszła z Hotarubi, bo choć miała nową i cudowną zbroję, ale była ciekawa co teraz można kupić.

Hotarubi bardziej niż zakupy cieszyło towarzystwo paladynki. Nawet potrzymała ją za ramię.

Były kolczugi w stylu molthuńskim, Płytówki Cheliackie i Taldorskie, ładne błękitne brygantyny z andoru (ładnie by wyglądała w błękicie?), ale w końcu trrafiła na coś czego nie ogarniała.
- Rubi, czy to jakaś specjalna zbroja dla mnichów z Tian-xia? - zapytała wskazując na zbroję której ochrona skupiała się głównie na klatce piersiowej. Była to “Absalońska zbroja wybiegowa”.

- Nie jestem pewna co do Tian-xia… Ale na pewno ci w niej do twarzy - powiedziała kunoichi. Liczyła, że nie oblała się przesadnie szkarłatem.

Przy tej okazji Ameiko i Amaya spróbowały zasięgnąć języka poszukując kogoś kto znał Asviga na tyle dobrze by udzielić im konkretnych informacji o potencjalnym adwersarzu. Nieoceniona w tym przedsięwzięciu okazała się pomoc Kenjiego który nie tylko znalazł kupca który robił interesy ze wspomnianym ufeńczykiem, ale wskazał im też wytyczne jak trafić na jego farmę. Z tego co wytłumaczył Asvig mieszkał poza miastem. Tak około dwóch godzin drogi piechotą na południowy wschód od cywilizowanych regionów co zapewniało mu prywatność. A z tego co tłumaczył, to gościnnością on nie grzeszył. No chyba, że ktoś był jednym z jego zaprzysiężonych wojów obdarowanych jednym z jego pierścieni. A z tego co wytłumaczył kupiec miał całkiem liczne grono popleczników około czterdziestki oraz licznych Thrali. Plotki mówiły, że nie traktował on najlepiej swoich zniewolonych sługusów, lecz odległość od miasta utrudniała któremukolwiek złożenie skargi u lokalnych włodarzy. Z tą informacją mieli już jakiś trop i zapewne plany na następny dzień obecnie mogli skorzystać z reszty dnia na odpoczynku po trudnej podróży….

- To tu jest niewolnictwo? A Ulfeni tak chwalą się umiłowaniem wolności. Może... eee przekonamy jakoś któregoś by nas wpuścił? zapytała Bella.

- Cóż widocznie mieli na myśli tylko wolność dla właściwych obywateli. - przez Hotarubi przemówił sarkazm.

- Z tego co słyszałam i co Sandru mówił większość Ulfeńczykow raczej tego tak nie nazywa i może się za to obrazić. Poza tym nie jest to “dożywotnia służba”, a tylko przez określony przez ich prawo okres. Większość to pokonani i pochwyceni w bitwie wojownicy lub częściej kryminaliści ukarani tak za przewinienia odpowiednio do winy kradzież i zniszczenie mienia. Mogłoby oznaczać może rok służby, ale mord lub złamanie przysięgi już kilka… Ulfeńczycy poważnie traktują składane przysięgi choć trochę surowa kara jak dla mnie. - zaczęła tłumaczyć Ameiko.

- W porównaniu z tym co jest w Cheliax tutejsze prawo jest łagodne, choć raczej większość wygląda ładnie gdy w tamtych stronach możesz skończyć jako niewolnik i twoje dzieci też bo nie doczytałeś drobnego druku w umowie… - wtrąciła jej siostra krzywiąc się na wspomnienie swego pobytu w Cheliax.

- W tych stronach dzieci Thralli są wolne no i mają swoje prawa zwłaszcza do składania skargi gdy ich pan jest niesprawiedliwy lub okrutny, zazwyczaj kończy się wtedy odebraniem prawa do Thralli i wielką hanbą dla winowajcy. Choć tacy ludzie potrafią być mściwi… - dodała bardka.

Rodryg 21-07-2020 13:04

Następnego ranka gdy wszyscy zajmowali się swoimi sprawami i snuli plany zostali też powitani przez Sandru który nie miał najlepszych wieści.
- Niestety wszyscy solidni przewodnicy są zaprzysiężeni tej bądź innej lokalnej gildii kupieckiej więc nie odważą się podjąć prywatnego zlecenia. Nie bez zgody swoich przełożonych. A ci nie piszczą żadnego poza sezonem, albo zażądają niebotycznej ceny za swe usługi jako zabezpieczenie przed ryzykiem. Zwłaszcza, że na Koronie Świata zacznie się niedługo sezon burzowy. Tak więc możemy mieć problem z przeprawą. Choć nie wszystko stracone jest jeszcze jeden całkiem dobry doświadczony przewodnik. Ulf Gormundr który przez swój upór i ciągłe odmowy zakontraktowania się na wyłączność popadł w niełaskę u lokalnych gildii. Niestety nie udało mi się go zlokalizować, ale wiem gdzie można znaleźć jego partnerkę w interesach imieniem Uksahkka. Niestety była trochę podpita, więc nie zdołałem z niej wiele wyciągnąć poza tym że Ulf miał jakieś problemy z ostatnim zleceniem. Może wam uda się z niej więcej wyciągnąć ? Przynajmniej zanim zacznie kolejną rundę picia…
- A gdzie znajdziemy tę całą Ukashę? Czy po za miłością do trunków możemy ją po czymś rozpoznać? - spytała Hotarubi.
- Porozmawiać nigdy nie zaszkodzi. - stwierdził Kenji.
- To do Ukaszki?
- Jest taki bar w Dzielnicy Ognia “Pijany Kundel” po nazwie raczej możecie się domyślić co to za przybytek choć i tak mu daleko do najgorszych dziur w tamtej dzielnicy. Tak czy inaczej raczej nie będziecie mieć problemu ze znalezieniem Uksahkki bo większość bywalców to Ulfeńczycy. Więc raczej łatwo znajdziecie samotną Varki gdzieś na uboczu. - zaczął tłumaczyć Sandru po czym wytłumaczył im gdzie znaleźć wspomniany przybytek.
- Lubię takie miejsca, wszyscy są szczerzy i otwarci oraz fizykalnie opowiadają o tym co czują. A po bijatyce dalej pijemy. - rzekła Bella.

Wkrótce trafili na miejsce i mogli stwierdzić, że przybytek wyglądał adekwatnie do nazwy. W jednej z bocznych uliczek był raczej odwiedzany przez lokalnych moczymordów. Obecni wewnątrz przez chwilę przyglądali się przybyszom po czym wrócili do picia swego grogu. Tak jak mówił Sandru znalezienie kobiety nie było trudne. Siedziała w jednej z bocznych naw wyraźnie nie pasując do reszty bywalców. Spokojnie nalewała sobie kolejny kubek masując przy okazji szczękę na której wyraźnie widniał sporych rozmiarów siniec. Przyglądając się mogli stwierdzić, że była ona dość poobijana. Być może wdała się w bójkę z bywalcami. A może kryła się za tym inna historia.


Arabel wyjęła różdżkę. Po raz pierwszy będzie z niej korzystać. Była podekscytowana!.
- Złoty kwiat wyrósł na pustyni, nowe życie pośród śmierci. - rzekła przyciskając z zamkniętymi oczyma różdżkę do piersi, a potem ją wyprostowała i wycelowała w kobietę - Mocy bogini, ulecz ją!
- Pani Uksahkki, jak sądzę? - bardziej stwierdziła niż spytała Hotarubi.
Kobieta początkowo nie przejmowała się obecnością Arabel, jedynie się trochę odsunęła gdy ta zaczęła się głośno modlić. Była już mniej pocieszona gdy ta zaczęła ją nagle szturchać jakimś patykiem:
- Co to ma być ?! Czego chcecie ? Nie zamierzam wam płacić za wasza “boską laskę” ani dołączać do waszego kultu czy też sekty z której jesteście by odpłacić się za waszą dobroć o którą nie prosiłam. Idźcie nawracać w dzielnicy biedoty czy coś bo tutaj to po pysku jeszcze dostaniecie za szturchanie ludzi kijem zwłaszcza w takim miejscu. - osunęła się od kobiet mamrocząc coś o wścibskich wędrownych misjonarzach, zamrugała parę razy i spytała Hotarubi.
- A ty kim jesteś że znasz moje imię? - popatrzyła się na nią podejrzliwie, jedną ręką próbowała szukając czegoś pod stołem…
- Spokojnie, spokojnie. - powiedział Kenji starając się uspokoić kobietę - Nazywam się Kenji, moje towarzyszki to Arabella i Hotarubi. Szukamy pani, gdyż mamy do pani pewną sprawę, a jako, że zauważyliśmy panią w złym stanie zdrowia, to postanowiliśmy rozpocząć znajomość od dobrego uczynku. Proszę się nie denerwować, nie chcieliśmy pani zbić z tropu ani nic. Nie chcemy także, by pani się nawróciła na którąkolwiek z naszych religii. Mamy za to inną sprawę, natury biznesowej. Czy możemy porozmawiać? - spytał.
- No dobra możecie siadać, ale następnym razem nie szturchajcie ludzi jakimś magicznym patykiem bez słowa. Bo Ulfenczycy nie przepadają za magią. -sięgnęła po drugi kubek. Ten był wypełniony czystą wodą. Biorąc kilka porządnych łyków kontynuowała:
- Zgaduję że jak mówicie o “sprawach biznesowych” to tak naprawdę mówicie o Ulfie prawda? Szlag go trafił i zapadł się pod ziemię, po cholerę brał tamtą robotę skoro sam mówił że coś mu nie pasuje w tym całym Asvigu…
- Czyli wie pani gdzie był ostatnio? -spytała kunoichi.
Arabel przyglądała się różdżce, która się chyba popsuła.
- Nie lubią magi? Wszyscy chyba lubią magię…
- No wyobraź sobie że nie każdy lubi być szturchany magicznym kijkiem bez uprzedzenia… - odparła Arabel po czym zwróciła się do reszty.
- Ulf jest uparty nigdy nie zgadzał się na podpisanie umowy na wyłączność z którąkolwiek tutejszą gildią. I to komentując, że jak by chciał zostać czyimś trallem dożywotnio, to już wolałby zdechnąć z głodu. Parę gildii mu się odgrażało, że zadbają by nie znalazł tutaj żadnej roboty. Ale miał na tyle dobrą opinię, że się tym nie przejmował. No, ale po ostatnim chyba się skończyło jego szczęście, bo rzeczywiście poszczególne gildie i rody handlowe postarały się by większość klientów zrezygnowała z jego usług. Tak więc raczej nie zastanawiał się długo, gdy lokalny herszt zaproponował mu robotę. Polegającą na wyznaczeniu szlaku handlowego przebiegającego przez Las Grungir. Nie była jego typowa robota, ale ten cały Asvig dobrze płacił. To Ulf miał się z nim spotkać w jego domu by ustalić szczegóły roboty i otrzymać zaliczkę, a potem wrócić po mnie. Mieliśmy ruszać na robotę. To było ponad tydzień temu, więc myślałam że zabalowali czy coś… Ale tak długo nie wracał, że sama się udałam na tą farmę by sprawdzić co z nim? Tam ten drań stwierdził że Ulf jest niehonorowym psem, bo nigdy się nie stawił po czym kazał swoim rębaczom mnie pogonić. Znam Ulfa i wiem że pracę traktuje poważnie a farma Asviga nie jest w takiej dziczy by w drodze do niej spotkało go nieszczęście, więc jestem pewna że dotarł na miejsce. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby cała ta robota okazała się kłamstwem, a ten skurwysyn nie był w zmowie z którymś kupcem lub gildią. Taką co chciała się na nim zemścić za te wszystkie odmowy i powiązaną z tym “ujmą na honorze”.
- Pewnie go zjedli. - mruknęła do siebie Arabel, a potem zszokowana tym co uczyniła zaczęła kaszleć.
- Czyli nie wiecie gdzie ON się aktualnie znajduje? - tyle Hotarubu zdołała z siebie wykrztusić po takim potoku słów. W po za tym nie była paladynem, że wyrywać się do pomocy ku chwale bóstwu. Trzeba zrobić tak by było jasne, że nie są tani, ani zdesperowani. Rzucić ochłap dobrej woli:- Jego honor nas nie interesuje, ale słyszeliśmy, że jego umiejętności mogłyby być dla nas przydatne.
- Jasne, chętnie was przeprawi przez koronę świata zakładając, że wyciągniecie go z bagna w które się wpakował. Choć wątpię, by ten drań po dobroci przyznał co zrobił z Ulfem i na czyje polecenie. Czuje się pewnie na swoim terenie i mu się nie dziwię. Z tego co widziałam ma całkiem liczną obstawę na tej swojej farmie. A raczej się nigdzie nie wybiera przez najbliższe dni biorąc pod uwagę że organizuje stypę…
- Czyja stypa? - spytała kunoichi.
- Nasze kondolencje, ale nie wiemy o kogo chodzi. - odparł Kenji.
-[i] Niejaki Snorri Kamienne Oko. Z tego co wiem za młodu Asvig służył mu jako jeden z podwładnych dopóki sam nie został jednym z tutejszych watażków. Snorriemu zmarło się niedawno choć z tego co wiem zbierało mu się już dobry kawał czasu, jakaś klątwa lub zaraza ? Musieliście by się spytać tutejszych. Zapewne po postawieniu kilku kolejek opowiedzieli by wam co nieco o wielkim łupieżcy czy jak go tam zwali... Tak czy inaczej Asvig zapewne organizuje popijawę ku chwale swego mentora. Wcale bym się nie zdziwiła gdyby świętował już od jakiegoś czasu. Nie wyglądacie na bezbronnych ale z tego co widziałam i przekonałam się na własnej skórze ma on pod komendą kilka tuzinów wojów, a raczej po dobroci nie powie co zrobił z Ulfem.
Moglibyście zaczekać do wieczora aż sobie trochę wypiją i wtedy gdy on i jego rębacze nie będą w pełni gotowości bojowej złożyć mu “wizytę i po przyjacielsku wyperswadować” by powiedział co tak naprawdę gdzie jest Ulf. Ale to tylko moja sugestia, skoro tak się dopytujecie o Ulfa to zgaduję, że wam bardzo musi zależeć na przeprawie przez Koronę Świata. Czyli wychodzi że mamy wspólny interes, to pozwólcie że wytłumaczę wam jak dotrzeć do tej cholernej farmy. -[i] przewodniczka rozgadała się, a po upiciu solidnego łyku wody zaczęła im opisywać drogę do farmy wspominając, że od pewnego momentu łatwo trafić bo do domu Asviga prowadzi w tym kierunku jedna ścieżka, a sam dom otoczony jest pierścieniem drewnianych pali gdzie para przyozdobiona wizerunkami lwów robi za swoistą bramę.
- Rozumiem, że brak tam magicznych zabezpieczeń? - spytała Hotarubi. W myślach zaś rozmasowywała skroń. Ta baba nadawała jak katarynka. Podobno niektórzy ludzie rozgadują się pod wpływem alkoholu. Widocznie u Uksahi działało odwrotnie.
- Dziękujemy za radę i za informacje. - powiedział grzecznie Kenji - Możliwe, że wizyta po tym, jak sobie odpowiednio popiją rzeczywiście będzie najlepsza?
- Chyba i tak mieliśmy coś do tego Asviga? Wszystkie drogi prowadzą do miecza w brzuchu Asviga…
- Ah… czyli już mieliście nieprzyjemność poznać go osobiście ? W sumie się nie dziwię z jego usposobieniem raczej nie jesteście jedynymi którzy by chcieli go wypatroszyć. Może dlatego ma tylu wojów na swoich usługach... - przewodniczka zaczęła się przez chwile zastanawiać po czym dodała - Będę czekać na wieści od was zgaduje że jeszcze dziś lub jutro się zobaczymy. Powodzenia i jak chcecie to możecie draniowi przekazać pozdrowienia ode mnie.
Pomachała im na odchodne, gdy zmierzali do wyjścia zauważyli, że jeden z gości nagle zawrócił się w progu czyniąc niezgrabnie znaki odganiające zło. Za drzwiami powitało ich chaotyczne krakanie i spore stado kruków siedzące na dachu budynku i pobliskich drzewach. Raczej nie był też to zbieg okoliczności, bo wyglądało na to że ptaszyska podążały za nimi w drodze powrotnej do obozowiska zaś niektórzy ulfeńczycy widząc to omijali ich grupę lub przyglądali się im jak gdyby byli trędowaci.

Kenji zmarszczył brwi, widząc kruczyska. Wątpił, by były naturalne. Co jednak ich obecność oznaczała? Przeszukał w pamięci jakiś wzmianek o podobnych zjawiskach, które mogły zostać opisane w tomach magii, które czytał. Jednocześnie rozejrzał się, szukając kogoś, kto mógłby obserwować ptaki od dłuższej chwili i podzielić się z nim informacjami o nich.
- Znowu te kruki, przed zasadzką strasznie szpiegowały?! Kenji, umiesz już kulę ognia? - rzekła
- Jeszcze nie. - przyznał Kenji - Ale nawet gdybym umiał, to zostawiłbym je w spokoju. Takie wydarzenia są znakami, które należy zinterpretować, a nie wrogami… per se, przynajmniej.

Czarownikowi udało się dowiedzieć, że kruki ze szkarłatnymi piórami to rzadkie zjawisko rzadko spotykane i wiązane z ciemnymi siłami i złą magią. Czasem widuje się je w towarzystwie niegodziwych czarowników jako chowańce lub też przyciągnięte przez złe zamiary czy magię. Jeden z rozmówców wspomniał, że słyszał plotki o podejrzanym czarowniku który miał parać się plugawą magią. Rzekomo widywano go w towarzystwie kruka ze szkarłatnym piórem. Niestety nie dowiedział się więcej ponieważ jego rozmówca stwierdził, że nie zadaje się z typami spod ciemnej gwiazdy i wyglądał na urażonego insynuacją jako by mógł znać imię kogoś o tak podłej reputacji.

Guren 04-10-2020 20:57

Po krótkich przygotowaniach ruszyli na spotkanie z Asvigiem w towarzystwie sióstr Kaijitsu. Podróż zajęła około dwóch godzin i przebiegła bez nieprzyjemności. Okolica zrobiła się dziksza, coraz więcej drzew i podmokłych wzgórz. W końcu na horyzoncie zamajaczył cel podróży- kamienny dom który również robił za pewną fortyfikację. Tu i tam stały inne drewniane budynki, zapewne stajnie i szopy. Całość była otoczona w odstępach co kilka metrów pierścieniem drewnianych pali . Tak jak mówiła Ushanka dwa z nich były przyozdobione wizerunkiem lwów robiły za swoistą bramę.
- To jaki mamy plan ? Czekamy na zmierzch czy próbujemy już teraz się skonfrontować? - zapytała Amaya obserwując zabudowę.
- Chętnie bym się dowiedziała jak najszybciej co kierowało tym całym Asvigiem lub na czyje zlecenie zorganizował taką napaść. Choć jeśli tak jak mówicie ma obstawę to może lepiej poczekać trochę by był mniej pewny siebie jak jego woje nie będą w szczytowej formie. - Ameiko zaczęła rozważać opcje. Do zmierzchu zostało jeszcze kilka godzin a w ich obecnym położeniu mogli spokojnie przeczekać do tego czasu za jednym wzgórz bez rzucania się w oczy domownikom.

- Proponowałbym zaczekać, aż się upiją - powiedział Kenji - To chyba dosyć dobry plan, chyba, że ktoś ma lepszy? - spytał zaklinacz.
- Popieram, by poczekać do zmierzchu. Byłam szkolona w poruszaniu się w nocy. Pójdę na zwiad, by otworzyć co trzeba lub znaleźć bezpieczniejszą trasę. - Hotarubi nie miała chęci przy Amayi przyznawać się do swoich cech rakashy. Jak to, że widzi w ciemności i ma ogon, który zawija wokół pasa i chowa pod szerokimi spodniami.
- To Ulfeni, ponoć potrafią pić od rana do wiosny. Więc poczekamy. - rzekła paladyni.
- Pić sobie mogą ważne by nie trzymali się równo na nogach jak już wpadniemy z wizytą. - odparła Ameiko.

W międzyczasie Hotarubi przeprowadzała rekonesans. Dom wykonany z kamienia w konstrukcji przypominał bardziej twierdzę niż standardową zabudowę, bez zbędnych okien lub wejść, choć zważając na okolicę był to zapewne celowy zabieg. W pewnych odstępach od głównego budynku znajdowały się szopy i inne drewniane zabudowania. Wszystko otaczał pierścień z pali w pewnych odstępach od niebie. Taka konstrukcja zapewniała dość przestrzeni użytkowej oraz pozwalała na obserwowanie okolicy.
Hotarubi nie zauważyła żadnych strażników. Widać wszyscy przygotowywali się do stypy. Zresztą farma otoczona była podmokłymi wzgórzami, teren był zdradliwy poza główną ścieżką. Potencjalni napastnicy mieli by nie tylko problem z podejściem na tym gruncie, a im bliżej pali tym byliby łatwiejsi do wypatrzenia. Na ich szczęście Asvig chyba nie specjalnie spodziewał się nieproszonych gości. Właściwie po zmroku mogli by maszerować “główną bramą” i chyba nikt by ich nie powstrzymywał.

Powoli zapadał zmrok. Dla zabicia czasu siostry Kaijitsu pogrywały cichą melodię na swoich instrumentach., Ameiko powoli grała na swoim shamisenie, a Amaya na flecie. Melodia nawet była ze sobą zgrana choć wszyscy mogli odnieść, że siostry nie mogą do końca znaleźć wspólnego rytmu. W międzyczasie na farmie dało się dostrzec coraz mniej sylwetek stopniowo znikających we wnętrzu głównego domostwa...

- Komu w drogę temu czas… - powiedziała Ameiko zbierając swoje rzeczy.
- Obawiam się że mamy mniej czasu niż zakładaliśmy, wygląda na to że jednak zaprosił gości… - Amaya wskazała na drogę gdzie w oddali dało się dostrzec łunę pochodni i sporą grupę zmierzającą w stronę domostwa. Na ich szczęście nie wyglądało by specjalnie się spieszyli więc mieli prawdopodobnie godzinę nim grupa gości dotrze na stypę.
- Wciąż mi się nie podoba że nikt nie stoi na straży ani nie zostawił żadnego ze swych służących by przywitać gości. Miejcie się na baczności na wypadek gdyby to była jakaś pułapka… - powiedziała Amaya gdy zbliżali się do słupów będących bramą do farmy.

Słupy były przyozdobione wizerunkami lwów choć oczywiste było, że rzeźbiarz nigdy nie widział zwierzęcia na oczy i bazował tylko na ustnym opisie. Nie znaczył to że była to robota partacza. Był to kawał dobrej artystycznej roboty czerwona i złota farba podkreślała walory drewna i rzeźby. Dodatkowo słupy były na całej długości przyozdobione runami, te jednak nie ograniczały się do bycia tylko ozdobą. Kenji szybko zorientował się, że Amaya mogła mieć rację. Runy na słupach miały swojej zastosowanie w magii przywołań, siostry Kaijitsu także zwróciły na to uwagę. Amaya skupiła swoja uwagę na ścieżce między słupami, zainteresowanie w jej oczach zdradzało, że coś dostrzegła.
- Co widzicie, pani Amayo? - spytała Hotarubi z dłonią na broni.
- Hm… - Kenji zastanowił się na chwilę - te runy wykorzystuje się w magicznych przywołaniach, plus nie ma tu żadnych straży… Czyżby jakaś pułapka na nieproszonych gości? - spytał bardziej sam siebie niż swoich towarzyszy.
Badanie aury pozwoliło kitsune potwierdzić przypuszczenia - runy emanowały magią przywołań. Nawet nie musiał się zakładać że mogło mieć to coś wspólnego z doborem ozdób na słupach.
“Na pewno przebluźniczne są” pomyślała paladynka.
- Ziemia jest obruszona, ale nie przez wydeptanie… - Amaya przykucnęła wskazując na ziemię. Faktycznie piach w tym miejscu był obruszony -... wygląda trochę jakby ktoś tutaj regularnie rysował coś w ziemi. Zgaduję, że ma to związek z runami na słupach.

Kenji spróbował odtworzyć ciąg run niezbędny do dezaktywacji magicznej pułapki. Niestety nie zastosował odpowiedniej symboliki i wkrótce runy na słupach zaświeciły się. Usłyszeli ryk lwów. Wkrótce na podobiznę rzeźb przed nimi pojawiła się para… kotów ?
- Cicici - palnęła Arabell.
- Kenji, co to do cholery jest?! -warknęła Hotarubi trzymając swoje miecze.- Spokojnie Bello, ochronię cię
Zwierzęta były zdecydowanie podobne do ozdób z których się wyłoniły. Jednak zbyt małe by być lwami zaś jaskrawe barwy jak gdyby były pomalowane farbą sprawiały, że wydawały się nierzeczywiste…
- Kto farbuje lwy…?
- Jakaś marna imitacja... - mruknęła kunoichi.
Kenji cisnął kwasowym pociskiem w stronę jednego z kotów. Kwas trafił zwierzę w pysk i spłynął po nim jak po kaczce nie czyniąc żadnej szkody. Czarownik nie miał czasu pożałować tego, ponieważ wkrótce zwierzę z rykiem rzuciło sie w jego stronę zatapiając zęby i pazury głęboko w jego ramieniu i boku.
Stojąca obok Amaya zaklęła pod nosem po czym wypowiadając inkantację chwyciła go za ramię, poczuł przez chwilę kojący chłód, a część z jego ran zasklepiła się. W tym samym czasie Ameiko dobyła swojego rapiera i ruszyła na pomoc czarownikowi.
Drugi malowany lew rzucił się w kierunku Arabell udało mu się zatopić zęby w jednej ze szczelin pancerza ale jego pazury bezskutecznie ślizgały się po płytowym pancerzu nie czyniąc żadnej krzywdy...
- Ja lubię koty! Ma ktoś ogórka? - zawołała Arabell.
Kenji zaklął szpetnie. Wycofując się ostrożnie, rzucił magicznym pociskiem w tego przywołańca, który go zaatakował.
- Cho no tu, maszkaro! - poleciła Hotarubi zmieniając swoje miecze na łuk. Wycelowała w stwora znajdującego się najbliżej Kenjiego. Przywołańce słynęły z raczej słabej kondycji. Przy odrobinie szczęścia jedna strzała wystarczy, żeby zniknął.
Salwa magicznych pocisków trafiła w kota czyniąc znaczne szkody a po chwili w jego pysku znalazła się strzała wystrzelona przez kunoichi, przywołaniec tak szybko jak się pojawił tak też rozpłynął się w powietrzu.
Amaya skierowała kuszę w kierunku drugiego “lwa” lecz bełt tylko przeleciał obok celu i utknął w ziemi między nogami Arabel, Ameiko ruszyła na pomoc swej przyjaciółce zachodząc kota z flanki zadała mu głęboką ranę. Ten ponownie ugryzł paladyn po czym próbował odpędzić obie napastniczki desperacko wymachując łapami bez większego sukcesu.
Arabel z bólem serca wzięła zamach i uderzyła lwa, który przeszyty straszliwym ostrzem znikł w bezdennym mroku.
- Czemu koty giną, gdy ptaki skrywają niebo? - rzekłs Blla ze smutkiem.
- W sumie to przywołaniec magia w słupach się odnowi i będą jak nowe. - skomentowała Ameiko próbując ją pocieszyć. Spojrzała w stronę domostwa z którego wciąż dobiegały odgłosy biesiady, wyglądało na to że nikt nie usłyszał tej potyczki.
-Trochę nie poszło po myśli, opatrzymy rany zanim spróbujemy popsuć im przyjęcie.
- Yhym - było wszystkim, co wydał z siebie zaklinacz. Czuł się jak skończony idiota - nie dość, że cała sytuacja miała miejsce z jego winy, to w dodatku był najbardziej ranny.
- Zaraz powinno być ci lepiej Kenji... Mi nic nie jest, ale jak z tobą Bello? - kunoichi ujęła za rękę paladynki.
- Dobrze Rubi, nic mi nie jest, choć tylko trochę lwów szkoda. Lubię koty, miałam kiedyś kota, nazywał się Sir Leon. Miły były, quadirski.

Ostrożnie zbliżyli się do domostwa. Ich ruchy pozostawały maskowane przez odgłosy biesiadowania. Nasłuchując pod drzwiami prowadzącymi do głównej hali mogli stwierdzić, że w środku było kilkanaście osób. Słychać było śmiechy i rozmowy, kilka głosów mniej wyraźnych należących zapewne do zmożonych trunkami wojów, a także charakterystyczne dla snu alkoholowego chrapanie przerywane postękiwaniem. Odgłosy chodzenia w tę i wewtę, a także brzęk talerzy i kuflów sugerował, że poza biesiadnikami w środku mogło być też kilkoro służących.
Hotarubi oraz Amaya zdecydowały się na szybki obchód wokół domostwa, by chociaż trochę zorientować się w układzie pomieszczeń. Przybudówka od frontu nie miała żadnych drzwi więc mogli tylko zgadywać, że była jakimś magazynem lub sypialnią. Na tyłach znajdowała się spora przybudówka, gdzie ujrzały zwały wełny ułożone pod ścianami i narzędzia niezbędne przy strzyżeniu owiec i obróbce wełny. W głębi pomieszczenia znajdowały się drzwi, prawdopodobnie prowadzące do głównej sali. Kolejna odnoga domu miała drzwi, a jej położenie w pobliżu komina sugerowało, że mogła to być przykuchenna spiżarka. Z jej wnętrza dało się słyszeć odgłos szamotaniny i słumiony kobiecy głos.
Hotarubi podeszła do drzwi, aby podsłuchać co się działo za nimi.
Kunoichi nasłuchując mogła stwierdzić że w środku znajdowały się trzy osoby dwa głosy należały do zapitych wojaków zalecających się do jakiejś kobiety, prawdopodobnie jednej ze służących.
Amaya spojrzała się na Hotarubi i szepnęła.
- Mogę spróbować ich uśpić choć nie gwarantuję że podziała na obydwóch.
- Wystarczy, że na jednego, żeby dla dziewczyny nie było za późno. Po prostu zajmę się drugim. I potem dziewczyną, żeby nie narobiła hałasu. - odszepnęła kunoichi.
Przez chwilę przygotowywały się do wejścia gdy otworzyły drzwi Amaya rozpoczęła inkantację w ciemnym wnętrzu była para podpitych wojaków obłapiających jedną ze służek.
- No chodź tutaj. Myślisz że poskarżysz się Asvigowi i se przejmie ? Możemy po dobroci. Hej co too… - przerwał zwracając się w stronę drzwi po czym zaczął się słaniać na nogach.
Wkrótce obaj wojacy zapadli w sen na podłodze lub beczkach zaś zdezorientowana służka w końcu dosięgła tego czego szukała między skrzynkami, trzymając w ręku jeden z haków do mięs spojrzała się na nie niepewnie.

Amaya Uśpienie ST 15
Wojak 1 3-3=0
Wojak 2 9-3=6


Hotarubi Atak bez broni 2+8=10 Stłuczenia: 3+5+3= 11 Służka nieprzytomna
- “Nie mogła i dziewuchy uśpić?” - pmyślała z wyrzutem kunoichi. Hotarubi przywołała swoją cienistą kopię, by zajęła dziewkę, gdy będzie próbowała ogłuszyć służkę. - Jesteśmy po twojej stronie. Nie spodobało nam się zachowanie tych obwiesi. -poleciła powiedzieć swojej kopii
Dziewczyna była jeszcze bardziej zdezorientowana pojawieniem się drugiej Hotarubi na tyle by ta zdołała ją ogłuszyć szybkim ciosem w kark.
- Ja wiem, że w twojej profesji ceni się dyskrecję ale czy to było konieczne ? - spytała szeptem Amaya szukając sznura by zakneblować i związać śpiących wojów. - Mamy kilka minut nim się obudzą lepiej też wrócić do reszty.
- A co chcesz walczyć z wszystkimi z budynku? Ja wolę, żeby nie zaczęli niepotrzebnie hałasować. Dziewczynę lepiej też związać. Na wszelki wypadek.- skwitowała kunoichi. Zabrała się do wiązania i kneblowania służki.
- Najlepiej wynieść na zewnątrz bo jak się obudzą to wciąż mogą zwrócić na siebie uwagę a na zewnątrz ich nikt nie usłyszy. - skomentowała, po czym wzięła się do wiązania i zaciągania nieprzytomnego w stronę drzwi.

- I jak ? - spytała Ameiko.
- Powiedzmy że trochę posprzątaliśmy na tyłach. - odpowiedziała jej Amaya, jej siostra spojrzała się na nią pytającym wzrokiem.
Hotarubi zdała raport polowy.
- Trafiłyśmy na dwóch takich co próbowało zbałamucić jedną służkę. Zostali ogłuszeni i związani. Służka też. Na wszelki wypadek. Z tej strony wejście powinno pójść najspokojniej. Skoro niedoszli gwałciciele uznali, że nikt im nie będzie przeszkadzać.
- Czyli wchodzimy tylnymi drzwiami? - Kenji wolał się upewnić, że wszyscy są zgodni co do planu Hotarubi.
- Myślę, że to byłoby rozsądniejsze wyjście. - przytaknęła.
- Ja sugeruję obstawienie lub zabarykadowanie pozostałych drzwi. Biorąc pod uwagę, że ten cały Asvig nasłał na nas swoich wojaków, ale samemu nie brał w tym udziału to nie wykluczone, że zechce uciec. Zamiast stawić nam czoła i odpowiedzieć na kilka pytań. - Amaya podzieliła się swoim pomysłem na zabezpieczenie dróg ucieczki.
Zastawienie frontowych drzwi nie było trudne zważając, że w pobliżu wejścia było kilka skrzyń i beczek. Każdy kto będzie chciał się tędy wydostać będzie musiał zmarnować cenny czas na udrożnienie tego wyjścia.
Postanowili podzielić się na dwie mniejsze grupy, Arabel i Kenji mieli wejść przez magazyn, a reszta przez spiżarnię. Trójka kobiet wpadła do kuchni. Ku zaskoczeniu znajdujących się tam thalli przygotowujących kolejne potrawy. Jeden z nich złapał za patelnię, ale wyglądało że bardziej chciał się za nią schować niż wykorzystać jako broń.
- No na gości to wy raczej nie wyglądacie. Więc to w końcu ten dzień gdy ten drań się doigrał? Znajdziecie go w sypialni zaraz na prawo za tymi drzwiami. - powiedziała ze stoickim spokojem jedna kucharka wskazując na drzwi prowadzące do głównej sali. Wyglądało na to że Asvig o ile miał wojów gotowych za niego zginąć to nie można było tego samego powiedzieć o jego służących.
- Dziękuję. Postaramy się nie nabałaganić bardziej niż to konieczne, ale lepiej wstrzymajcie się z podaniem kolacji. powiedziała z uprzejmym uśmiechem na twarzy. Przywołała swoje Cieniste Kopie. Skoro mają wejść do sali pełnej ludzi potrzeba będzie zrobić jak najwięcej zamieszania. - Drogie panie, ruszajmy.
- Uważajcie na jego żonę, to parszywa wiedźma ! - usłyszały jeszcze za sobą gdy thrallowie Asviga postanowili opuścić budynek.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:11.

Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172