Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27-04-2020, 18:51   #41
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Iton słuchał Shevy z pewnym zdumieniem. Jej z pozoru luźna gadka nie mogła odnieść sukces, ale potrzebowała pomocy. Zrobił krok do przodu wyciągając ręce do przodu by skupić na sobie uwagę rozmówczyni. Otwarte dłonie podświadomie sugerowały poczucie bezpieczeństwa i szczerość. Nie miał nic do ukrycia, można było mu zaufać.
- Mamy tu jedną sprawę do załatwienia i nie chcemy zwady. Położyliśmy twoje pieski w kilka sekund, mamy broń, możliwości i motywacje by powtórzyć to ponownie jeśli się nie dogadamy. - Spojrzał wilczycy prosto w oczy, tak jak dominuje się psy. Twardo i bez strachu. - Odpowiesz na kilka pytań i rozstaniemy się w spokoju.



Miał nadzieję, że w obliczu przewagi liczebnej wilkołaczyca nie zdecyduje się na atak.

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 27-04-2020 o 18:56.
psionik jest offline  
Stary 28-04-2020, 14:15   #42
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Wilkołaczyca zawarczała groźnie lecz tylko na tym się skończyło. Głośne fuknięcie sprawiło, że wilki wycofały się. Nie zniknęły zupełnie z widoku lecz usiadły wyczekując dalszych rozkazów.
- Grr... nie lubię takich pogrróżek. Ja, Księżna jestem panią tego lasu. Ja! Ja jedyna nimi rządzę... - wymamrotała ale jakoś bez przekonania.

Bestia zgarbiła się zniżając pysk bardziej w stronę swoich rozmówców. Jej oczy nerwowo patrzyły to z jednej osoby na drugą. Zatrzymały się dłużej na drowce i półelfce. Przy drugiej szczególnie spoglądała na ten łańcuch. Wyglądała na mocno podejrzliwą prawdziwości słów. Przychnęła widząc mizerne ciało Itona i mruknęła z zadowoleniem widząc potężną budowę Hassana.

-Grrr... Co za sprawę tu macie? Czego szukacie w tym lesie? Mnie szukacie? Chcielibyście mnie zabić? Biały mag w końcu wysłał kogoś godnego walki? Nie... gdybyście mnie zabić to po co rozmawiać? Hrrr - zaczęła się głośno zastanawiać.
 
Asderuki jest offline  
Stary 02-05-2020, 16:40   #43
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Zabijanie Ciebie i twoich wilków nie leży w naszym interesie. - stwierdziła drowka, zasadniczo nie kłamiąc. - Mnie nawet trochę żal tych, które zabiliśmy, ale samoobrona, rozumiesz… - dodała wskazując na poturbowanych Itlona i Hassana.
- Pffhrrr - Księżna wzruszyła ramionami - To tylko zwierzęta. Będą inne.
- Biały Mag. Wszystko wskazuje, że jego szukamy. I zdaje się, że byłoby ci na rękę, żeby stąd zniknął, co? - powiedziała Sheva powoli zwijając łańcuch. Niby walka była jej życiem. Niby była twardzielką. A jednak trzymetrowa bestia o kłach jak jej palce i szponach niczym noże budziła respekt.
Hassan, wciąż stojący w gotowości z bronią wymierzoną w wilki i wilkołaka miał swój pomysł jak powinna wyglądać ta rozmowa.
- Wpierw się zamień w człowieka, bo przez ten warkot ciężko cię zrozumieć, kobieto. My zaś będziemy mogli opuścić nieco broń. Porozmawiamy jak cywilizowane stworzenia. - rzucił basowym głosem propozycję która mogłaby przełamać ten chwilowy impas.
Księżna zawarczała.
- Nie. A wy chyba głupi jeśli myślicie, że białego maga pokonacie. On tym wszystkim zarządza. To on uwięził tutaj królewicza. Ja chce królewicza dla siebie.
- Czyżbym słyszała skowyt złamanego serca? - powiedziała Sheva, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Wrr? Głupiaś czy nie słuchasz? Uwięził. Go. Biały. Mag. - wilkołaczyca powtórzyła powoli akcentując każde słowo jakby przemawiała do szczenięcia.
- Zabrał i zamknął i nie mam jak się zbliżyć. Królewicz jest zaklęty i śpi. Chce go przebudzić.
Iton podszedł do Shevy kładąc jej dłoń na ramieniu. - Złośliwości i drobne uszczypliwości nie przybliżą nas do rozwiązania. - powiedział zarówno do dziewczyny, jak i wilkołaczycy, następnie skierował słowa do księżniczki
- Choć przyszliśmy tu w poszukiwaniu pewnego przedmiotu, mam wrażenie, że naszym wspólnym celem będzie wybudzenie księcia. Nie trafiliśmy tutaj standardowym transportem nowych podwładnych, więc docenilibyśmy gdybyś objaśniła nam panującą tu sytuację. W szczególności sytuacje białego maga. Najprawdopodobniej jest on w posiadaniu owego przedmiotu, lub wie, gdzie on się znajduje. -
Nie wiedział, czy księżniczka nawet może się zmienić z powrotem, a nawet jeśli, to na pewno czuła się pewniej w tej postaci, a on nie chciał jej dodatkowo dominować. Rozmowa była najefektywniejsza, gdy każdy czuł, że kontroluje sytuację. Tak przynajmniej czuł. Wilczyca cofnęła swoje bestie, Sheva zwinęła łańcuch, czas straszenia piór póki co minął, choć nie miał wątpliwości, że wilki w każdej chwili gotowe są rzucić się im do gardeł.
- Frr. Nic o artefakcie nie wiem. Krrólewicz jest tylko moim celem. Ale strażnicy zamku i ten ich czarodziej mnie przeganiają. Biały mag zaś, się tu pojawia raz na jakiś czas i wszystkim zarządza. Myśli, że nie wiem jak się stąd wydostać, ale ja wiem. Wiem jak opuścić to obrzydliwe miejsce pełne naiwnych… - Księżna urwała strosząc uszy. Drużyna usłyszała gdzieś za nimi piskliwy głosik.
- Bohaterowie! Żywi?!
- Jakoś tak wyszło. - odpowiedziała gryzoniom Shillen zmuszając się na drobny uśmiech. Szybko jednak wróciła do wilczogębej księżniczki. - Mówisz że znasz sposób na wydostanie się stąd?
- Czarodziej i biały mag? - Iton zaakcentował spójnik. - Hmm, jeden z nich jest zapewne tym, którego szukamy, a drugi tym, którego dom sprawdziliśmy. W pracowni znaleźliśmy sporo zapisków dotyczących możliwości wybudzenia księcia. Musimy dowiedzieć się więcej co tu się dzieje.
- Piii! - Tilda zapiszczała z przestrachem kiedy już się zbliżyła. - Co robicie? Toż to przecież Księżna jest!
- He he he, a cóż to za małe smakołyki? - wilkołaczyca wyszczerzyła się w parodii uśmiechu. powoli się wyprostowała, a jej wilki zaczęły się interesować dwójką nowo przybyłych.
- N-n-nie dotykaj m-m-m-ojej żżżony! B-bestio! - Filtch skoczył przed Tildę trzymając oburącz swój malutki nożyk.
- Spokojnie. Nawet nie próbuj- Hassan wysunął ostrze glewi w stronę pyska wilkolaczycy. - Trzeba nam rozmówić się z tymi magami. Zostaw tego w czerwonym kapturze i odejdź. - zaproponował wojownik.
- Może weźmiesz czerwonego kapturka, Flitcha i Tildę, a my dokończymy naszą małą pogawędkę. - odpowiedział Hassanowi Iton. - My tu jeszcze nie skończyliśmy sobie gaworzyć.-
-Zostanę. Streszczaj się Iton- Odparował Hassan i lekko opuścił glewie, czekając aż obie strony dojdą do czegoś konkretnego.
Łotrzyk skomentował wypowiedź machnięciem ręki, jakby odganiał muchę, po czym zwrócił się ponownie do wilkołaczycy unosząc brwi w geście zachęcającym do kontynuacji.
- Przerwaliśmy na czarodzieju, białym magu i opuszczaniu tego miejsca. -
Sheva w skupieniu obserwowała każdego z rozmówców. Reakcje księżnej. Próby załagodzenia sprawy przez Itona. Te drugie zresztą bardzo udane. Jeżeli miała grać realne zagrożenie dla wilkołaka, tudzież wilkołaczki to wypadało siedzieć cicho.
- Itonie, to nie jest dobry moment na kolejne pytania. Nikt nie lubi rozmawiać na głodnego. Mameluku, opuść broń. A najlepiej cofnij się. - Uśmiech na twarzy Shevy miał w sobie coś mrocznego i drapieżnego zarazem.
- Dlaczego? Dopóki ona jest w tej wilczej formie, broń zostanie tam, gdzie jest. Proponowałem wcześniej inną rozmowę, ale jej nie pasowało. Będziemy więc gadać z wyjętą bronią. Mi bez różnicy. - wzruszył ramionami wojownik, najwyraźniej nawykły do takich negocjacji gdzie dwie strony trzymają broń w pogotowiu.
Sheva przełknęła ślinę. Jej zdaniem negocjacje były chwilowo zawieszone. Przynajmniej na czas posiłku.
- Wy… wy chcecie z n-nią rozmawiać? - Filch wytrzeszczył oczka w niedowierzaniu. - Toż to bestia żądna krwi! Prędzej zagryzie wszystkich niż dotrzyma słowa!
- Och co za upierdliwe stworzonka. - Księżna warknęła szczerząc zęby. - Nie mam potrzebni nam świadkowie.
Pojedynczy warkot wystarczył aby parka wilków ruszyła z miejsca rzucając się na parkę mysz.
- Kurwa… - mruknął Iton posyłając mordercze spojrzenie Hassanowi. Jeśli zginie w obronie myszy, ułatwi to znacząco wszystkim dalszą pracę. Iton chwycił za ostrza, ale zbyt wolno by zablokować pędzące wilki. Spojrzał na księżną próbując wyczytać, czy rzuci się do ataku, czy do ucieczki.
Sheva podążała wzrokiem za napastnikami. Zrobiła nawet krok w tył robiąc im miejsce. Gdy jednak zobaczyła Hassana stającego ze swoją glewią to jej oczy rozszerzyły się ze strachu. Jednak nie rzuciła się z pomocą. Obserwowała bieg wydarzeń w ciszy.

 
psionik jest offline  
Stary 05-05-2020, 21:50   #44
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
To co się działo nie mieściło się Shevie w głowie. Mieli okazję skorzystać z pomocy wilkołaka w realizowaniu własnych celów. Ba, może idealne rozegranie tej sytuacji pozwoliłoby na to, żeby „Księżna” odwaliła zamiast nich całą brudną robotę. Wszystko za cenę życia pary nikomu nieznanych szczurów z wymyślonego świata w szklanej kuli. Co takiego mogło pójść nie tak?

Sheva obserwowała z uwagą. Ludzie byli kompletnie różni. Zawsze ją to zaskakiwało. Zawsze starała się wczuć w innych i wyobrazić sobie cóż nimi kieruje. Wielkolud zaskakiwał ją już nie pierwszy raz. Zastanawiała się co może kierować człowiekiem, który postanawia bronić myszy przed wilkami? Ryzykować własne życie, czy choćby zdrowie? Poczucie zobowiązania za leczenie? Najwidoczniej. Dla półelfki było to obce uczucie. Nie prosiła o pomoc. Pomoc niesiona bezinteresownie zawsze jest próbą zobowiązania. Sheva odcięła się od tego. Nie miała zamiaru mieć zobowiązań wobec kogokolwiek. Nigdy nie wiadomo do jakiego podłego zagrania posunie się ktoś, wobec kogo się zobowiązywała.

Iton zbliżył się do niej. Zastanawiała się dlaczego? Chciał ją chronić? Uśmiechnęła się do tej myśli. Miała na koncie setki złamanych serc.

Hassan był bardzo dobry w tym co robił. Broń w jego dłoniach była niczym wytrawny instrument w dłoni barda. Zaczął swój taniec. Gladiatorka obserwowała go z uwagą. Praca mięśni napinających się z każdym ruchem. Płynne przenoszenie ciężaru ciała. Atak na jednego przeciwnika przy jednoczesnym kontrolowaniu pozycji drugiego. Mógł dużo zarobić na arenie. Szkoda było go zmarnować w jakimś śnieżnym pustkowiu w obronie myszy.

Ale wilki były szybsze. Wilki są zabójczo szybkie jeśli nikt nie dał im odurzających ziół przed walką na arenie.

Myszy też zaskakiwały. Tilda najwyraźniej była kimś, kto w Mulmaster siedziałby głęboko w lochu. Splatała w dłoniach płomienie, którymi usiłowała spalić wilka. Jednak brakło jej celności. Jej chłopakowi poszło dużo lepiej. Walczył czymś wielkości nożyka do obierania jabłek i trzymał to oburącz. A jednak dziabnął napastnika. Cóż, nie było to trudne. Wilk wszak był skupiony, by nie stracić głowy pod ogromną glewią Mamaluka.

Oczy Shevy rozszerzyły się w strachu, gdy wilk ugryzł wielkoluda w łydkę. Hassan nawet nie jęknął.

- Pffrr… miałam nadzieję, że od razu ich rrrozszarrrpią - Księżna skomentowała zakładając ręce na piersi.

“Ja też” Sheva dodała w myślach. Sprawy komplikowały się z każdą chwilą. Hassan był skuteczny w tym co robił. Był przydatny dla ich sprawy. Tymczasem jakiś podrzędny wilk szarpał jego nogę. Co dalej? Co zrobią z kulawym wojownikiem? Pólelfka czuła, że musi jakoś wpłynąć na Mamaluka, żeby nie stawał w obronie wszystkich nowopoznanych. Kto go wyleczy, skoro plan Shevy zakładał pożarcie leczącej myszy przez wilki?

- Lepiej uciekaj, bo nie będzie teraz rozmów. - Iton dobył ostrza
- SŁUCHAM?!? Ja mam UCIEKAĆ? - wilkołaczyca wyszczerzyła zęby wściekłości obnażając na nowo swoje pazury.

“Eh… on na pewno nie wie jak rozmawiać z kobietami” pomyślała Sheva. Ile mogły mieć te pazury? Przecież Iton nie miał nawet pancerza. Ryzykant.

- Itlon! Hassan! Dość! - zawołała Shillen widząc, że sytuacja wymknęła się spod kontroli.
- Księżno, proszę odwołaj wilki i spróbujmy spokojnie porozmawiać. Rozlew krwi nie przyniesie korzyści żadnemu z nas, a współpraca owszem. - zwróciła się do wilkołaczycy chcąc załagodzić sytuację. Bez względu na przebieg akcji nie miała zamiaru dobywać broni. Widziała tą walkę jako przegraną i nie chciała brać w niej udziału. Jej celem było uratowanie Elendara, a nie da rady tego dokonać, jeśli zginie tutaj.

Shilien. Ona jedna zdawała się mieć tutaj zmysł przetrwania taki sam jak Sheva. A może to męskość blokowała logikę? Z drugiej strony co oni mogli wiedzieć o wilkołakach. Za to ona ustawiła się w pozycji wytrawnego łowcy i zabójcy. Groziła i kłamała. Jednym słowem robiła wszystko, żeby wypełnić zadanie i zapewnić bezpieczeństwo siostrze.

Półelfka oceniała sytuację. Szał wilkołaczki nie pomagał. Analizowała. Czerwony kapturek. On był kluczem. Z jakiegoś powodu go uprowadziła.

Struga krwi przeleciała tuż obok niej.
Księżna rozwścieczona słowami Itona doskoczyła do niego szybciej niż on to przewidział wgryzając mu się boleśnie w jego ramię. Zaraz potem chybiła szponem.

- Kurwa, STOP! - Iton ryknął na wilkołaczycę nie cofając się, choć śmierć zaglądała mu bardzo głęboko w oczy. Nie mógł okazać strachu, choć wiedział, że jeśli zginie to przez niewyparzony język. Wilki to po prostu większe psy i mężczyzna liczył, że taktyka dominacji zadziała również na wilkołaczyce. Inaczej czeka go szybka smierć.

Kłamał i groził w obliczu śmierci. Czyli umiał. A jednak, to śmierć musiała zajrzeć mu w oczy. Sheva robiła to na co dzień.

Tymczasem glewia Wielkoluda trafiła wilka. A drugi z wilków szarpał myszkę. Cóż… jedna mniej. I od tego trzeba było zacząć. Zeżreć najpierw małego z nożem do obierania jabłek, a potem magiczkę z jej płomiennymi pazurkami. A potem wrócić do planu na pochwycenie śpiącego królewicza. Tymczasem zawiązała się walka, w której siły Księżnej atakowały ich facetów. Ba! Sama księżna wgryzła się w Itona. W człowieka stojącego mniej niż pół metra od Shevy. Krew tryskająca z jego ramienia opryskała jej łańcuch.

Gladiatorka zagryzła zęby. Nie mogła stać bezczynnie. Nie mogła pozwolić na zniszczenie wszystkiego. Jeżeli teraz wilkołaczka zamorduje połowę z nich, to jaka będzie ich pozycja w dalszych negocjacjach? Czemu miałaby im pomóc, skoro może ich pożreć? Gdyby przewidziałą taki obrót sprawy, to na samym początku powinna zacząć od porzucenia planu o ratowaniu Czerwonego Zakapiora. Wtedy przerośnięte myszy nie byłyby problemem. Musiała działać.

Rzuciła się biegiem do przodu. Jej myśli i tak wybiegały w przód. Wszak już wiedziała, że z jakiegoś powodu Czerwony Kapturek nie został zabity na miejscu jak jego ojciec. Wilkołaczka go do czegoś potrzebowała. Był więc kartą przetargową. Kartą w zasięgu jej ręki. Dotychczas nie uderzyła Księżnej, więc liczyła, że i ta zostawi ją w spokoju.

Po ledwie czterech krokach pociemniało jej przed oczami z bólu. Przeliczyła się. Cztery szpony przeorały jej naramiennik jakby był z masła i wbiły się głęboko w lewe ramię. Siła uderzenia na moment odwróciła biegnącą dziewczynę.

- Nie dotykaj mnie więcej psie! - krzyknęła zbierająć w dłoni całą moc jaką jej Pani przesłała przez łańcuch do jej ciała. Wraz z ruchem dłoni półelfki futro wilkołaka zapłonęło, a Sheva wróciła do dalszego biegu. Padła w piasek uderzając o ciało nieprzytomnego zakapiora. W swojej dłoni ściskał sztylet połyskujący równie mocno co łańcuch na dłoni gladiatorki. Chwyciła go lewą dłonią, zwracając ostrze do dołu. Nie myślała, żeby naprawdę sparować cios potężnych szponów, ale wyuczone na arenie odruchy były silniejsze. W prawej dłoni nadal czuła mrowienie po płomieniach które przez nią przeszły, a jednak szepcząc kolejne wezwanie swej demonicznej Pani wykonała kolejny atak. Tym razem promień ciemnofioletowej energii trafił Księżną prosto w pysk.

Ciało wilkołaka było wielkie. Na tyle wielkie, że ledwie widziała za nią jak mała Tilda swoją magią leczy swego małżonka. Ten napełniony niby niebiańską mocą znów atakował wilka nie bacząc na różnicę wielkości czy szybkość bestii.

- Pierdolca przy nich dostanę. - westchnęła drowka sięgając do kołczanu po strzałę. Najwyraźniej tej walki nie dało się już przerwać. Napięła cięciwę i posłała strzałę w kierunku jednego z wilków. Zabiła go bez wysiłku. Cóż, o ile Hassan mógłby się sprawdzić na arenie, to ta Drowka zarobiłaby krocie na pokazach łucznictwa.

Tymczasem Księżna wyła z bólu, którego ewidentnie dawno nie czuła. Odwróciła się od Itona skacząc w kierunku Shevy. - Zostaw!, Mój! - wywarczała zamachując się na półelfkę pazurami.

Kolejne trafienie. Rany szarpane przez lewą pierś aż do pasa. Płytkie, ale rozległe. I do jasnej cholery teraz będzie świecić gołym cyckiem między postrzępionym ubraniem. Bolało. Bolało niemiłosiernie. Ale bardziej bolała Shevę jej duma i ego.

Z dłoni z łańcuchem znów buchneły płomienie, ale Księżna uchyliła się. Na moment zapłonęło futro na jej plecach, ale zbyt delikatnie, żeby zagrozić jej życiu.

- Matka nie uczyli, żeby nie wkładać pazurów w ogień? Przestań teraz, gdy jeszcze możemy to zatrzymać! Nikt nie musi ginąć! Twój Czerwony Kapturek też nie!

Gdzieś tam za Księżną Sheva ledwie widziała we mgle ostrze glewii wirujące między dwoma wilkami. Nie mogła się już skupiać na popisach wojownika. Dojrzała też, że Iton podchodzi do wilkołaczki z flanki. To była jej szansa. Srebrny sztylet rzuciła w stronę włamywacza. Księżna jakkolwiek szybka by nie była, to jednak nie mogła mieć oczu dookoła. Musiała być świadoma zagrożenia. Wiedziała przecież, że Kapturek miał srebro. A to dodawało Shevie wiatru w żagle.

- Przestań! - Sheva powiedziała dzierżąc w lewej dłoni sztylet ostrzem do dołu - Boli, prawda? A może bardziej. Więc przestań. - Dłoń Shevy, ta sama która na przemian rozpalała płomienie na futrze potwora i strzelała mistycznym promieniem, celowała teraz w głowę nieprzytomnego „Czerwonego Kapturka”
- Ja nie chcę niczyjej śmierci, ale jeżeli nie dasz mi wyboru to najpierw rozłupię jego głowę, a potem wyrwę ci serce i zjem je na twoich oczach. Odetchnij, pomyśl i powiedz jak będzie.

Teatr ustawianych walk i setki uczonych na pamięć tekstów teraz były doceniane przez półelkę.

Wilkołaczyca podkuliła ogon rozszerzając w niedowierzaniu ślepia. Powoli podniosła dłonie w obronnym geście.
- No weź, martwy się nie przyda… - wybąkała tylko bez przekonania.

Gdzieś za plecami białej bestii nadal trwała walka. Wojownik i dwie myszy, przeciw wilkowi. Sheva z trudem rozpoznała aurę czaru leczącego rzuconego na Hassana. Najbardziej wojowniczy był ten najmniejszy, który znów ciął swym nożem do jabłek. W końcu wilk również ruszył we mgłę z podkulonym ogonem.

Shillen uniosła łuk chcąc oddać strzał w kierunku uciekającego wilka, jednak chwilę potem opuściła go w dół. Nie widziała sensu w zabijaniu zwierzaka skoro ten postanowił wziąć nogi za pas i uciec. Skierowała się za to w stronę Księżnej. Nie celowała w nią bezpośrednio, ale wolała trzymać broń w pogotowiu, gdyby ta znów zaatakowała.
- I po co to było? Atakowanie kogoś kto próbuje nawiązać z tobą współpracę nie wpływa dobrze na interesy. - zauważyła.

Pólelfka zauważyła, że sytuacja nie do końca tak wyglądała jak przedstawiła to drowka, ale pamiętała też inną znaną od wieków prawdę. Historię piszą zwycięzcy. A oni najwyraźniej zwyciężyli.

Sheva syknęła z bólu poprawiając strój i ściągając go sznurówkami. Naramiennik nadal spełniał swoją rolę, i chronił ramię, choć ślady cięcia zdecydowanie zaniżały jego wartość. O estetyce nie dało się już mówić. Bluza zaś.. Na szczęście udało się ją związać tak, że żaden z atutów Shevy nie rzucał się w oczy. Jedyne co było irytujące, to fakt, że praktycznie cała lewa strona stroju gladiatorki była pokryta jej krwią, a prawy karwasz ze srebrzonego łańcucha pokrywała krew Itona. Przełkneła ślinę na myśl o dalszym ciągu negocjacji. A świadomość, że tuż przed nią jest potwór o pazurach wielkości mizerykordii powodował, że cały czas kierowała dłoń w stronę głowy nieprzytomnego chłopaka w czerwonym kapturze.

“Czy fakt, że stawiam swoje życie nad życie innych czyni mnie złą osobą? Czy raczej zaradną?”

Przebiegło przez jej myśl gdy zerknęła na Itona z wielkim śladem szczęki wilkołaka na ramieniu.

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 17-05-2020, 09:21   #45
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

Wilkołaczyca spojrzała bez słowa na Shillen. Wciąż trzymała ręce w górze czekając na reakcję pozostałych. Filtch i odwrócił się do niej w podskoku mierzać swoim małym nożykiem w jej kierunku. Nie zaatakował jednak. Tilda trzymała się pleców Hassana również czekając na to co się zdarzy. Obie myszy zdawały się niepewne tego co się dzieje i żadna nie chciała przerywać impasu jaki nastąpił.
- Ja chce królewicza. - Księżna powtórzyła słowa, które mówiła wcześniej. - I to zrobię w ten czy inny sposób.
- A ja chcę, abyś zmieniła się w człowieka, dziewko. Wtedy pogadamy spokojnie - zagrzmiał wojownik kręcąc w rękach glewią jak ramionami wiatraka, aż furczało.
- Nie jestem żadną dziewką samcze - Księżna fuknęła jemu pokazując kły. - I nie wiem o czym mówisz. Jestem dokładnie taka jaka mam być.
- Spokojnie - powiedziała Sheva - Dość już walki. Iton, czy zechcesz pomówić z naszymi małymi towarzyszami o tym co planujemy? - dodała.
Myszy ewidentnie były problemem i choć Tilda umiała czarować, to dwu i półmetrowa białofutra bestia o pazurach wielkości długich noży wydawała się lepszym sojusznikiem. Przynajmniej teraz i przynajmniej krwawiącej półelfce.
- Ty chcesz królewicza, my czarodzieja. Pomyśl jak możemy sobie pomóc.
Iton spojrzał na Sheve z powątpiewaniem.
- Problem w tym Kochanieńka, że chyba sami nie jesteśmy spójni i dopóki nasz wojownik będzie się wtrącał w negocjacje, będziemy mieli problemy. - spojrzał jeszcze raz po pozostałych - Dajcie jej załatwić sprawę tu, a ja pogadam z myszami. - co brzmiało bardziej jak „zamknąć mordy i nie wtrącać się jak nie umiecie”, po czym ruszył w kierunku myszy zgarniając je poza zasięg wzroku. Widać, że nawet w obliczu ciężkich ran i bliskości dzikiego przeciwnika, nie tracił zimnej krwi.
Hassan tylko spojrzał na Itona, i otarł wilczą posokę z ostrza glewi z miną i wzrokiem mówiącym “Chciałbyś”. Widać było, że nie zamierza respektować “polecenia” Itona ani teraz, ani w przyszłości. Czekał cierpliwie, aż wilkołaczyca zmieni się w coś bardziej ludzkiego, lub chociażby wyjaśni dlaczego wciąż stoi z pazurami gotowymi do walki.
Księżna odprowadziła głodnym spojrzeniem Itona. Szybko jednak powróciła do Shevy.
- W zamku jest dużo strażników. Psów. Wywęszą mnie. Nigdy nie umiem się powstrzymać aby jakiegoś nie capnąć. Potem przychodzi ten nadworny mag i rzuca czarami. Wrr. Bolą. Ale ten jest z zamku - wskazała na czerwonego kapturka. - To na zakładnika go chciałam wziąć. Tam nie lubią zabijać, to pomyślałam, że go nie zabiją i dadzą mi przejść. Potem wywęszę królewicza i będzie mój. A wy robicie co chcecie hmm?
- Co byś powiedziała gdybyśmy zabrali go do zamku - gladiatorka zerknęła na Czerwonego Kapturka czy ten przypadkiem nie postanowił się przebudzić.
- Ja i reszta - wskazała dłonią na Shillen, mężczyzn i myszy. - Powiemy że cię zgładziliśmy. Namówimy ich na ucztę na naszą cześć. Uśpimy czujność. - Sheva lewą dłonią dotknęła kilka razy szyi, żeby wilkołaczce nie umknęło, że do uśpienia czujności zamierza użyć alkoholu.
- A w nocy zorganizujemy dla ciebie wejście na zamek. Nie będziesz musiała spodziewać się walki. I dotrzesz do swojego królewicza. Twój plan widzisz mógłby się sypnąć, gdyby okazało się, że życie Kapturka znaczy dla nich mniej niż życie królewicza. A przy naszym rozwiązaniu powiemy, że zginęłaś w lesie.
Sheva strzeliła palcami prawej dłoni. Zaczynały sztywnieć gotowe do złożenia magicznego gestu.
- Ba, powiem, że spopieliłam twoje ciało kulą ognia, więc nie da się go znaleźć, bo nic nie zostało.
Po chwili ściszyła głos.
- Myszom powiem to samo. Widziały ciebie. Widziały walkę. Uwierzą i potwierdzą naszą wersję.
Wilkołaczyca się zamyśliła chwilę. Pokręciła energicznie głową.
- Nie. Nie ufam wam, że mnie nie zostawicie na lodzie. On zostanie ze mną, albo wszyscy zostaniecie ze mną i pójdziemy po nocy. Wyliżecie rany i zaszturmujemy te durne psy. A myszy… A myszon powyrywam serca i zjem na ich oczach - wilkołaczyca uśmiechnęła się niesamowicie zadowolona ze swojego planu.
- A co ci to da? Zabicie ich nie przyniesie ci żadnych korzyści, a Itlon urobi gryzonie na nasz plan i mogą okazać się przydatne. - wtrąciła Shillen.
- Też lubię czasem się pobabrać w cudzej krwi, ale czasem zamiast kogoś mordować bez sensu można wykorzystać go do osiągnięcia celu.
Wilkołączyca spojrzała na Shillen.
- Ich życia nie mają wartości. Niczyje życia tu nie mają wartości tylko królewicz jest coś wart. On jest czymś więcej, on jest wspaniały tylko on się liczy. - mówiąc to bestia wyprostowała się prostując długie ręce do góry. Zrobiła się przez to bardzo wysoka. Nawet z jej zwierzęcej twarzy dało się wyczytać chorą fascynację.
- Chyba do niczego to nie prowadzi - mruknął Hassan do Shillen i Shevy widząc postawę wilkołaczycy.
Sheva spiorunowała wzrokiem wojownika,który wzruszył ramionami i westchnął znacząco, nie zamierzając okraszać dalszych “negocjacji”, których właściwie nie było.
- Kim jest ten królewicz? Kim jest dla Białego Maga? - gladiatorka zrobiła to, co wychodziło jej dość dobrze. Popłynęła z prądem. Negocjacje dalszych planów na razie były zawieszone, więc postanowiła wykorzystać nagłe wynurzenie bestii, żeby zyskać więcej informacji. -I co chcesz z nim w zasadzie zrobić?
Hassan doceniał fakt, że zarówno Sheva, jak i Iton dysponowali pewną charyzmą, ale jak zwykle z kwiecistości ich wypowiedzi nie wynikało nic konkretnego. Dalsze pytania Shevy skwitował jedynie nieznacznym, choć widocznym dla kobiety ironicznym uśmiechem. Podejrzewał, że istota z którą rozmawiali, a która zdolna było posunąć się do podstępu, porwania a nawet mordowania dla samej przyjemności niewątpliwie zdolna była powiedzieć cokolwiek, co umożliwiłoby jej osiągnięcie swoich celów. Hassan, nie mając chwilowo nic lepszego do roboty, bo na walkę, którą oddaliło całe to cukrzenie Shevy i Itona, raczej nie było dalszych widoków. Wojownik postanowił się przez jakiś czas nie odzywać i skupić się na próbie dostrzeżeniu w słowach potwornej, przeklętej kobiety różnych nieścisłości.
- Co ja chce z nim zrobić? Co ja chce z nim zrobić… - zamruczała Księżna - Ważniejsze jest co to co on będzie chciał zrobić. Nawet śpiąc słyszę jego zew. Wezwał mnie tutaj abym go uwolniła z tego zamknięcia. Spod tyranii tego maga. Uwolnić jego potencjał. Ja to wiem. Moja krew krzyczy od tego wezwania, gotuje się z żądzy. Czuję nadchodzącą rzeź i nie mogę się jej doczekać. Tylko te głupie zwierzątka stoją mi na drodze jak jakaś niemożliwa do pokonania przeszkoda!
Spojrzała na swoje pazurzaste dłonie zaciskając je mocno w nagłym przypływie złości. Hassan nie mógł się przeć wrażenieu, że bestia głęboko wierzy w to co mówi. Była całkowicie pochłonięta wizją tego całego królewicza. Nie kłamała również mówiąc o rzezi.
Sheva wyciągnęła dłoń. Wokół nadal była mgła i śnieg. Wizja wszystkiego zalanego czerwienią trafiała do niej.
- I co potem?
Po pytaniu półelfki zapanowała cisza. Pysk Księżnej nabrał zdezorientowanego wyrazu. Spojrzała na Shevę z pogubionym spojrzeniem.
- Nie wiem.
- Skąd się wzięłaś? - gladiatorka dopytywała. Pytanie mające wyjawić naturę wilkołaczki niosło w sobie również ciekawość na temat samego miejsca. Czy kula była tylko sceną na której Biały Mag układał aktorów jak chciał? A może była dla kogoś więzieniem? Czy Księżna była osobą z krwi i kości jak Shillen, Hassan czy ona sama? Czy też została wyczarowana, żeby spełnić swoją rolę drapieżnika w opowieści na której przebieg nie miała mieć wpływu?
Półelfka czuła się jak w bajce. W bajkach też wszystko wydaje się poukładane. Do czasu aż się dorośnie i zacznie zadawać pytania.
- Z zewnątrz tej przeklętej kuli. Zwabił mnie zapach królewicza. Mag myślał, że go tu ukryje, ale nie docenił mnie. - Księżna się uśmiechnęła złowieszczo.
- A wy jak znaleźliście kulę?
- My szukaliśmy maga, czarownika, czy innego czaromiota. Nie było go w domu, ale była kula. Glewia się o nią oparł - Sheva wykonała ruch głową w stronę Hassana, żeby wilkołaczka wiedziała kogo ma na myśli.
- Mamy impas. My musimy się dostać do maga, ty do królewicza. Możemy wejść tam sami po cichu, prosząc o gościnę. Wtedy ty przyjdziesz ze swoim planem i czerwonym kapturkiem. Możemy to też zrobić tak, jak proponowałam wcześniej. Rozumiem twoje wątpliwości. Nie znasz nas. Nie łatwo jest darzyć zaufaniem nieznajomych. Ja bym tobie nie zaufała za grosz.
Półelfka przyklęknęła na moment przy czerwonym kapturku. Wyciągnęła przed siebie dłoń i wykonała nią gest jakby rysowała w powietrzu jakieś znaki. Powiedziała też coś w języku, który z pewnością nie był ludzki.
Księżna zwięzła oczy.
- Magia… - wypluła niemal to słowo. - Hrrr… może coś innego mogę zrobić. Nie lubię tego. Być jak jakieś podrzędne zwierze.
Ciało księżnej trzasnęło z mlaskiem i zdeformowało się. Po krótkiej chwili pełnej obrzydliwych dźwięków pomiędzy bohaterami stał wilk. Z jego oczu wyzierała inteligencja i niezadowolenie. Szczeknął zaczynając krążyć po polance.
- Dzięki. Wiesz, że nie poprawiasz sytuacji? - Wypalił Hassan z wyczuwalnym wyrzutem w stronę Shevy i od razu zajął dogodną pozycję pomiędzy elfką a czarownicą, a Itonem i dwoma myszami. Ostrze glewi zaczęły zataczać delikatne, hipnotyzujące kręgi, ostrzegając wilczycę, by nie zbliżała się za bardzo
- Czekaj - Sheva wstała próbując uspokoić wojownika. - czekaj, czekaj… właśnie się otwierają nowe opcje.
Gladiatorka szerokim łukiem ominęła ostrze broni drzewcowej. Do końca nie była pewna, czy Hassan ze swoją glewią, czy Księżna z kłami i pazurami byłby dla niej groźniejszym przeciwnikiem.
- Czyli możesz iść z nami na zamek. Mogłaś od tego zacząć. Dziękuję.
Sytuacja naprawdę zaskoczyła gladiatorkę. A teraz Księżna sama rozwiązała ich problemy.
- Shillen, ty łowisz ludzi. Zdaje się, że łowczy miewają oswojone wilki. Na zamku powiemy, że to twój. A gdyby ktoś chciał go dotknąć, to myślę, że jeśli obetniesz mu palce i rzucisz Księżnej na zakąskę, to nikt nie będzie mieć o to żalu. Kapturkowi powiemy, że uciekłaś do lasu - przy tym zdaniu odwróciła się do zwierzęcia i przyklęknęła na jedno kolano. Miała jeszcze jeden, ale za to bardzo duży problem. Stał szykując się do walki. Sheva odwróciła się do mężczyzny. Uśmiechnęła smutno.
- Myszom powiemy, że uciekła. Tak? Pamiętaj po co tu jesteśmy. Pamiętaj, że chodzi o nasze rodziny. Czy gdyby bogowie kazali położyć ci na szali życie Tildy i Flincha, a na drugiej twoich bliskich zamkniętych w wieży w Mulmaster, to równie ochoczo rzuciłbyś się do obrony myszy przed wilkami? Wiem, że to co mówię rani twoją moralność. Może twój honor. Ale czyż nie jest honorem ratowanie najbliższych?
Półelfka przełknęła ślinę. Czekała na słowa Hassana niczym na wyrok.
- A podasz mi choć jeden dobry powód dlaczego po prostu jej nie zabijemy i nie zaniesiemy temu królowi jej skóry aby w zamian nas stąd wypuścił? Twoje gierki mogą nas kosztować. Nie ufam tej kudłatej piździe. Myszy walczyły u naszego boku, leczyły nas zaklęciami, i są sługami legalnego władcy tej krainy. - wycedził Hassan - I nie pieprz mi tu o honorze, bo właśnie planujesz zamach z potworem z którym dopiero co walczyłaś. Zamach na kogoś, kogo nawet nie znasz. Jest takie zakharanskie powiedzenie. Nie patrz, jakich robisz sobie przyjaciół tylko uważaj na to, jakich robisz sobie wrogów - ostrzegł wojownik.
Półelfka pokiwała głową.
- Myszy walczyły o życie a my stanęliśmy u ich boku. Wiesz do czego są zdolni ludzie walczący o życie. Leczyła ciebie, bo druga mysz nie dałaby rady zabić wilka. To była zimna kalkulacja. Instynkt. Nie doszukuj się dobroci serca tam, gdzie jej nie ma. Nie wiesz jaki jest legalny władca. Nie znasz go, tak jak i ja go nie znam. Przybywamy po kogoś kto jest tu uwięziony lub się ukrywa.
Oczy Shevy zwęziły się. Nie przywykła do tego, że ktoś, zwłaszcza mężczyzna nie podporządkowywał się.
- Dlaczego sądzisz, że skoro „Legalny Władca” - ów tytuł był wyraźną drwiną w głosie półelfki - zechce oddać nam swojego czarownika w zamian za głowę wilka zatłuczonego w lesie? Dlaczego zakładasz, że ów czarownik pójdzie z nami? Skąd przypuszczenie, że ów Władca nas będzie chcieć wypuścić? Myszy powiedziały, że wszyscy którzy przybywają mu służą. Nikt nie wychodzi z domu. Ludzie przepadają bez wieści. Jak nie przymierzając my. Mój plan znasz. Możesz mi pomóc.
Sheva spojrzała na białą wilczycę i na Shillen
- Możesz nam pomóc. Albo szukać wyjścia na własną rękę.
Drowka spojrzała to na wilczycę, to na towarzyszy.
- I tak planowałam sprawić sobie wilka, póki co może być taki udawany. - skomentowała pół-żartem, wyrażając zgodę na plan pół-elfki.
- Faktycznie, nie mogę tego wiedzieć. Ale może być tak, że to rozsądny władca. Nie wiadomo. Zanim podejmie się decyzje, trzeba wpierw zobaczyć obie wersje wydarzeń. Zanim zaplanuje się zamach, wpierw należałoby obejrzeć zamek aby łatwiej do niego wejść i łatwo z niego wyjść. - powiedział spokojnie Hassan rozluźniając postawę, ale wciąż trzymając glewię, w opuszczonej już jednak ręce
- Sprawdziłbym wpierw też, ile ma zbrojnych, zaufanych sług, gdzie i o jakiej porze najłatwiej go dostać. - poradził z ironią wojownik - nawet, jeśli nie planujesz zamachu, a po prostu dywersję, warto rozpoznać pole. W tej chwili stoimy pośrodku lasu, planując...nie, to złe słowo. Pragnąc śmierci kogoś, o kim wiemy niewiele. Robimy to z marszu, bez przygotowania i rozeznania, mając u boku kogoś, kto przed chwilą chciał rozerwać nas na strzępy. Wybacz, że nie podzielam twojego entuzjazmu, ale dla mnie to po prostu kretyńskie jest. - zmarszczył krzaczaste brwii, mrucząc niezadowolony. - Z takim podejściem straty mogą być, a cenię swoją głowę o wiele wyżej niż wasze, a już w szczególności tego czegoś - wskazał wilczycę - więc raczej sobie podaruję takie akcje. Droga wypada nam wspólna, bo zamierzam odprowadzić te myszy do ich pana i zobaczyć, jaka jest jego oferta na podróż z powrotem. Póki co, nie mieszaj mnie do tego - wzruszył ramionami i odszedł w stronę rozmawiających gdzieś dalej Itona i myszy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 17-05-2020, 12:25   #46
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Filtch i Tilda niepewnie poszli za Itonem spoglądając na Księżną i pozostałych z grupy. Filtch dodatkowo uważnie patrzył na Itona i szedł tak aby odgradzać swoją żonę od mężczyzny.
- Nie jesteście od białego maga prawda? - zapytał z przenikliwym spojrzeniem.
- Niestety nie przyjacielu. - odpowiedział Iton. - A przynajmniej nie do końca. Trafiliśmy tu nieco niespodziewanie, to znaczy nie zdążyliśmy zapoznać się z procedurami, z regułami. Dlatego potrzebujemy się dowiedzieć maksymalnie dużo zanim ruszymy dalej. Nie chcemy dostać się przed oblicze władcy będąc nieprzygotowanymi. - Iton spokojnie zachował minimalnie większy dystans od myszy pozwalając Filtchowi na większe poczucie bezpieczeństwa. Widać było, że nie czuł się pewnie, a łotrzyk nie miał zamiaru go w żaden sposób dodatkowo stresować. Zakasłał i splunął krwią na bok. - Przepraszam. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie dowiedzieć się możliwie dużo o tym miejscu i zwyczajach jakie tu panują. Nie chcemy ani nikogo urazić, ani z racji tego, że nie wiemy co się dzieje, zostać wykorzystani do jakiś wewnętrznych rozgrywek. Moi znajomi stwierdzili zatem, że spróbują dowiedzieć się czegoś od wilkołaczycy. Wielkie nieszczęście, że was wyczuła, a my nie odseparowaliśmy Was od niej w porę. Mam nadzieje, że nie pokiereszowała Was za bardzo? - spytał zatroskany.
- MI nic nie zrobiły, ale przez chwilę myślałam, że mi Filtcha wilki zabiorą. Biedne zwierzęta. Zostały zdominowane przez Księżną…- Tilda pokręciła główką ze smutkiem zaraz jednak podniosła głowę. - Z nią się nie powinno rozmawiać. Ona krzywdzi i niszczy i nigdy nic z tego dobrego nie wychodzi.
- Tildo… ja nie wiem czy oni to rozumieją.
- Jak można tego nie rozumieć? Jest zła! Jest wynaturzeniem natury, a ja obiecałam chronić naturę! - mysz uniosła się. Jej mąż zaś podrapał się po głowie bystrze zerkając na Itona.
- No ale też Król wyznaczył za nią nagrodę. Jestem też pewien, że byłby wdzięczny za przyprowadzenie swojego królewskiego łowcę… znaczy nowego łowcę skoro ojciec nie żyje.
Iton uśmiechnął się zanim odpowiedział. - I to jest właśnie sytuacja, w którą nie chce być wplątany Filtch. - Westchnął. - Nie, dopóki nie będę wiedzieć o co tu chodzi? Przyznasz sam, że wilkołaki rzadko zostają królewnami, a królewny wilkołakami najczęściej w wyniku złej magii. Kto tu mógł takiej użyć? A jeśli uda się ją odczarować? Dlaczego ona jedna może robić co chce? I co się stało z królewiczem? Znaleźliśmy notatki szukające odpowiedzi jak go wybudzić w pracowni białego maga. - dodał klnąc w myślach, że tak łatwo oddał zarówno notatki, jak i znalezione mikstury. Nie powinien był dla świętego spokoju oddawać ich innym. Święty spokój nie był tego wart. Zdecydowanie.
- Tildo, czy może wiesz co to za płaszcz?- zapytał wyjmując z plecaka znaleziony u maga w kufrze płaszcz.
Mysz spojrzała na materiał i wyciągnęła łapki aby go dotknąć.
- Ładny, dobrze zrobiony, ale nie wiem czy robiony przez kogoś z nas. Ja na pewno go nie uszyłam. Lubię zostawiać swój podpis, a nie widzę takiego. Ale nie myśl młodzieńcze, że takimi prostymi pytaniami odwrócisz moją uwagę.
- Nawet by mi to przez myśl nie przeszło. Zastanawiałem się czy nie jest magiczny i czy nie widziałaś czegoś podobnego, szczególnie wzorów u kogoś z tu obecnych. -
- Księżna Bestii, nie księżniczka - Filtch poprawił Itona - Sama siebie tak nazywa. Pojawiła się znikąd, ale nie była w stanie przebić się przez straż. Wielokrotnie próbowała się dostać do środka zamku ale nadworny mag ją przeganiał. Ci co się za nią gonili nigdy nie wrócili.
Choć Iton usilnie próbował dopatrzeć się oznak kłamstwa ani jedna ani druga mysz nie próbowała tego zrobić.
- A robi co chce, bo nie należy do świty królewskiej ani nie mieszka w miasteczku. Nie służy królowi, ani białemu magowi. Nie stanowiła jednak na tyle dużo zagrożenia aby ktoś się nią zajął mimo tego, że prosiłem króla… - Filtch zadrżał i potrząsnął główką - Tu wszystko jest tak jak Biały mag sobie tego życzy.
- A królewicz?
Myszy spojrzały po sobie.
- Jeśli jakiś jest to był na długo przed wszystkimi. - powiedziała Tilda.
- Może do niego mag zaprowadził tamte panie? - Filtch podrapał się po głowie. - Kiedyś przyprowadził tutaj bardzo ładne panie i nigdy nikt ich więcej nie widział. Jestem pewien, że król będzie mógł powiedzieć coś więcej.
Iton zamyślił się. Myszy zdecydowanie nie wiedziały wystarczająco dużo, żeby zaspokoić ciekawość. Były jak bierne owce na pastwisku nie zadające właściwych pytań. Ale pomogły im i choć mogły być łatwowierne, to lepiej było mieć w nich dłużników. Mężczyzna kucnął ściszając głos:
- Może faktycznie pozbycie się wilczycy pozwoli wam wrócić do normalności… tylko zabójstwo nie jest rozwiązaniem. To istota magiczna i zwykłą bronią się jej nie pokona. To Sheva stara się zrobić, to dowiedzieć jak można nakłonić ją do odejścia. Wiem, wiem, uważacie to za absurdalne, ale tak nie jest. Obawiam się, że nie dysponujemy wystarczającą siłą magiczną, w postaci zaklęć, czy broni, która byłaby w stanie pokonać ją w walce. -
- Ale czemu zabijać? Można ją złapać! Związać i zaciągnąć przed oblicze króla, a on da nagrodę i wyznaczy sprawiedliwość. Może zamknie ją aby przemyślała swoje zachowanie…
- Albo ją straci
- wtrącił się Filtch. - Pozostawienie jej na wolności tylko przyniesie więcej śmierci i bólu. Tak nie można.
- Czy chciałabyś Tildo spędzić resztę życia w klatce jako gadająca mysz? - spytał z powątpiewaniem Iton. - Inteligentniej będzie zniechęcić ją by sama odeszła. Może opuścić to miejsce, wrócić tam, skąd przyszliśmy. To trudne, ale nie niemożliwe.
- Nie można zostawić jej działań bez odzewu. Poczyniła niesprawiedliwość. Należy się za to kara - Tilda szła w zaparte. Filtch jednak patrzył na Itona przenikliwie.
- Co masz na myśli, że może opuścić to miejsce? Tylko biały mag opuszcza nasze królestwo.
- Co nie znaczy, że tylko on może to miejsce opuścić. - odpowiedział Iton. - Zresztą, jeśli jest wspaniałym władcą, który dba o swój lud, to na pewno ochroniłby was przed tym wilkołakiem. - spojrzał na swoich rozmówców krytycznie. - Jak długo w zasadzie ten wilkołak wam dokucza? Mówicie, że kiedyś to wyglądało inaczej - kiedy konkretnie? - spytał.
- Ale to król jest władcą… - zaczęła Tilda, ale Filtch wszedł jej w słowo. - Miesiąc. Buszuje po lesie już od miesiąca. Nie mogła jednak się przebić nigdy wgłąb miasteczka nawet więc król nigdy nie zarządził aby coś z nią zrobić. Nikt z nas nigdy nie opuścił tego miejsca odkąd się tu znaleźliśmy.
- O czym, ty mówisz? Przecież żyjemy tu całe życie - Tilda zdała się zupełnie skołowana.
- Żono moja, z jakimi królestwami sąsiaduje nasze królestwo? Jak się w ogóle ono nazywa?
- … No Królestwo, jak ma się inaczej nazywać?
- Mhm… Tak, królestwo… - Filtch opuścił nosek w rezygnacji.
Iton zamyślił się przez chwilę. Milczał dłuższą chwilę, analizując to co usłyszał.
- Przecież żyjecie tu całe życie. - powtórzył jakby w zamyśleniu, ni to w rezygnacji za Tildą, ale jego wzrok skupiony był na jej mężu. On wiedział więcej. Widział, że ten świat nie jest takim, za jaki jest brany, a co więcej, po raz pierwszy usłyszał jakieś odwołanie do upływającego czasu. Położył mu rękę na ramieniu. Miękko, serdecznie. Uśmiechnął się szczerze. Chciał mu zadać tyle pytań, ale w obecności żony mogłoby się to nie udać. Mógł mu jednak dać nieco otuchy.
- Co dalej? Co z nami? Co powinniśmy teraz zrobić, zakładając, że przyszliśmy tu tak jak pozostali? - spytał.
- No do miasteczka, do zamku, Król przydzieli… przydzieliłby wam zadania w królestwie. Teraz to nie wiem, bo jesteście jak Księżna -Tilda spojrzała nawet nieco złowrogo na Itona.
- Ależ skądże! Jestem pewien, że będziemy się mogli dogadać. Przecież wszystko wciąż może się potoczyć według tego jak zawsze prawda? -Filtch zapytał nieco panicznie.
- Owszem. - przytaknął Iton. - Musimy tylko skończyć pogawędkę z nią - mówiąc to wskazał głową za siebie - Gdzie was znajdziemy?
Filtch drgną.
- Ale… chcecie nas zostawić? Ten wilk tutaj może jeszcze gdzieś biegać. - Skurczył się rozglądając się nerwowo.
- M-może tutaj zostaniemy? Na tyle blisko abyście się nie zgubili i abyśmy się słyszeli? Wiesz gdyby… no gdybyście jednak potrzebowali pomocy.
- W sumie racja. - Iton w mig podłapał temat. - Tylko musicie pozostać z dala od zmysłów wilkołaczycy, patrzcie skąd wieje wiatr. Ja wrócę do moich. Muszę wiedzieć co ustalą. - Spojrzał jeszcze raz na obie myszy zatrzymując się dłużej na Tildzie. - Pilnuj go, żeby nie oberwał tak jak ja. - wskazał na rozerwane fałdy pancerza i otwarte rany po ostrych zębach. Nagle wyprostował się odwracając tyłem do myszy. W dłoni schowanej z tyłu błysnął srebrny sztylet. Iton spiął się gotów do skoku, jednak po chwili odprężył się nieco. Po chwili z mgły wyłonił się Hassan.
- Co tutaj robisz? - spytał cudzoziemca szorstko.
- Znudziły mnie pomysły Shevy. Być może się rozdzielimy. Chwilowo lub na dłużej. Jestem pewien, że te uczynne istoty zaprowadza mnie do tego króla, maga czy co tam rządzi tą krainą - stwierdził wzruszając ramionami i spoglądając pytająco na myszy. - jeśli jesteś zainteresowany wizytą na zamku w ich towarzystwie to się chyba możemy zbierać. Jeśli nie, powinieneś dołączyć do dziewczyn. Powiedzą ci resztę - zmarszczył brew. Z jednej strony nie aprobował pomysłu dziwnej wojowniczki, z drugiej strony nieopatrzne słowo w obecności myszy mogłoby narazić jej plan na porażkę. Wojownik wolał mieć póki co obie drogi otwarte.
- Rozdzielenie się to nie jest dobry pomysł. - łotrzyk schował sztylet. - Tym bardziej, jeśli chcesz się rozdzielić, “bo ci się znudziło” - dodał przyglądając się uważnie mimice rozmówcy, próbował wywnioskować jak mogła przebiec druga rozmowa.
- Nie. Sheva ci wyjaśni. Ja nie mam ani czasu, ani ochoty. Ruszajmy - Hassan skinął głową do myszy.
- Ja pierdolę, czy ty zawsze musisz być tak kurwa uparty? - westchnął wkurzony. Miał ochotę powiedzieć „głupi”, ale nie miał ochoty dodatkowo zaogniać sytuacji. Zostawił to dla siebie.
- Zamierzasz tęsknić? Bo ja raczej nie będę. - wojownik zaśmiał się z ironią w głosie
- Skądże. Szkoda mi tylko mikstury, którą ci dałem. -
- Dobra, starczy tych pierdół. Ruszajmy - ponaglił myszy do marszu.
Iton spojrzał na myszy.
- Pójście z nim to proszenie się o śmierć. - zwrócił się bezpośrednio do Filtcha. W jego głosie słychać było smutek. - Szaleństwo i głupota Filtch. Nie zasługujecie na śmierć, a nic innego nie spotka was z nim.
- Zaprowadzą mnie na zamek, tak jak zamierzały. Nie wylewaj tu swoich kłamstw bo będę musiał mieć w tobie wroga. Nie chcesz być moim wrogiem, prawda? - oczy wojownika zwęziły się w wąskie szparki i tym razem to wojownik spiął się w sobie, gotowy skoczyć w kierunku Itona.
- W dupie mam co ci w głowie siedzi, kogo uznajesz za wroga, kogo za króla, a komu będziesz podcierać tyłek dopóki nie narzucasz tego innym. - odpowiedział spokojnie, choć jego ciało również gotowe było do ataku. Pomimo mizernej postury od łotra biła siła niewyrażone w wielkości mięśni. Nie była to oczywiste, brutalne i widoczne niebezpieczeństwo. W kontraście do wojownika Iton całym sobą wyrażał ukryte niebezpieczeństwo, mogące zaatakować niespodziewanie. - Twoje pochopne, żeby nie użyć mocniejszego słowa, działanie sprawiają, że nie dajesz innym żadnej możliwości. Stawiasz innych przed faktem, podejmujesz decyzje bez głębszego przemyślenia, bez patrzenia na innych. Wybacz, jeśli jesteś głuchy na rozsądek i prawdę bierzesz za kłamstwo, ale nie zamierzam brać udziału w twoim szaleństwie. Mam tylko nadzieję, że nie pociągniesz za sobą niewinne istoty chcące jedynie pomóc.
- Chcą nam pomóc prowadząc nas do zamku i tego właśnie sobie życzę. - zaśmiał się wojownik głośno słysząc słowotok Itona.
Przez całą wymianę zdań Filtch i Tilda przerzucali spojrzenia z Itona na Hassana i z powrotem. W końcu mysica napuszyła się.
- Na wszystko co dobre, o co tutaj chodzi? - pisnęła patrząc. - On nie chce nam zrobić krzywdy, ty nie chcesz nam zrobić krzywdy więc dlaczego się tak kłócicie?
Naburmuszyła się zakładając rączki na swojej malutkiej piersi.
- Ja… to bym wolał jakby Iton też z nami szedł. Wydaje się… miły
- Słyszysz? Wydajesz się miły. Co ci szkodzi - zaśmiał się głośno wojownik nieco rozluźniając się, nie spuszczając jednak wzroku z Itona
- Nie wiem co planuje reszta, a nie zwykłem podejmować decyzji pod wpływem impulsu... lub czyjegoś polecenia. - odpowiedział wojownikowi. Nie mógł jednak zostawić myszy bez odpowiedzi. - Mamy różne podejście do świata. - odpowiedział Tildzie w miarę łagodnie tłumacząc różnicę zdań, której byli świadkami. - Ja uważam, że mamy szanse wspólnie, nie w pojedynkę. Potrzebuję wiedzieć co planuje Hassan i co planuje reszta. On podjął już decyzje i nie ma zamiaru czekać na nikogo, ani słuchać nikogo. Macie go zaprowadzić do zamku i to już, teraz, w tej chwili. - Westchnął. - Dajcie mi chociaż czas, żebym zorientował się co się dzieje. - zwrócił się do myszy.
- Spokojnie, poczekamy. - Filtch szybko powiedział do znikającego w mgle Itona.
Wojownik przysiadł na jakiejś większej zaspie. Właściwie nie robiło mu różnicy, czy podąża razem, czy samotnie, skoro wilczyca najwyraźniej robiła problemy względem myszy,czyniąc wspólną z nią podróż ciężką do zrobienia.
 
psionik jest offline  
Stary 21-05-2020, 06:49   #47
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Po paru minutach z mgły wyłonił się Iton. Szedł cicho i ostrożnie. Pomimo odniesionych ran, które teraz, gdy napięcie zeszło dopiero zaczynały być widoczne, poruszał się zwinnie i gibko niczym kot. Widząc dziewczyny i wielkiego wilka uniósł lekko brew:
- Co się dzieje? Ustaliliście coś? -
Sheva wzruszyła ramionami.
- Jak widać nic dość dobrego dla obrońcy uciśnionych - odpowiedziała gladiatorka. Jej twarz znów była wysmarowana jakimiś wojennymi barwami, choć tym razem wyglądało to bardziej jak naprędce wcierany w twarz kurz niż profesjonalne farby.
- Chcemy iść z nią - wskazała na wilka.
- Gdzie?-
- Na zamek. Uratowaliśmy tamtego - gladiatorka wskazała na leżące w śniegu ciało.
- Z rąk bestii. I idziemy się zapoznać z lokalnym władcą. A to wilk naszej drowki. Lokalnego władcę zapytamy o maga, a potem pomyślimy nad wyjściem. To tak w skrócie. Gdzieś po drodze poleje się krew i zginą ludzie.
Sheva siedziała na zaspie, obok niej leżał miecz, a ona sama poprawiała łańcuch wokół prawej ręki.
Iton wysłuchał w milczeniu Shevy. Zdecydowanie nie było najlepszym pomysłem pozostawienie kobiet u władzy. - Za mało wiemy. - skwitował pomysł Shevy. - Co jeśli ona się zerwie z łańcucha, jak tylko przekroczymy wrota zamku? Psy mogą ją wyczuć. JA czuję jej zapach. - podkreślił “ja” pokazując dobitnie, że sama zamiana w wilka to może być za mało. Oparł się o drzewo, bowiem rany zaczęły mu doskwierać.
- Naszym celem jest dostać artefakt. Wiemy, że gdzieś tu jest mag, który został wysłany by artefakt odebrać. Czy chcemy szukać w zgliszczach tego miejsca? Czy mamy pewność jak się stąd wydostać? Nikt się nas nie spodziewa, jak zareagują jak się pojawimy znikąd? Myszy mówiły, że zawsze wcześniej przychodziło ostrzeżenie. - Iton zatrzymał się bo podświadomie zastosował taktykę kanapki, by przeforsować swoje zdanie. Tym razem jednak chciał przekonać bez stosowania socjotechniki. - Przepraszam. Nie podoba mi się ten plan. Spróbujmy po kolei, ok? - spytał.
- Co znaczy po kolei? Mam po kolei opowiedzieć ci co zrobimy? Czy co ustaliliśmy? - Sheva lubiła improwizację. Nie lubiła za to tłumaczenia się ze swoich pomysłów.
- Coś na zamku ją ciągnie. Śpiący królewicz. Myślę, że przy nim nie będzie w stanie ani się opanować, ani zachować postaci. I w tej dywersji widzę szansę. - Gladiatorka nie wysilała się na szept. Wilczyca i tak miała lepszy słuch. Zamiast tego sięgnęła do zawiniątka z kawałkiem ciasta. Zgłodniała. Kiedy wgryzła się w kawałek jej kubki smakowe zalał smak jabłek i cynamonu. Coś jednak było nie do końca tak. Kiedy przełknęła momentalnie zrobiło jej się słabo. Na kilka chwil zamroczyło ją jednak nie odpłynęła.
- Nie chciałem cię zasypać pytaniami. - wytłumaczył Iton poprawiając kapelusz. - Możesz mi podać notatki, jakie ci dałem jeszcze przed wejściem do kuli?
Sheva chwilę pomyślała. Podrapała się, po czym sięgnęła po papiery. Były wygniecione i miały na sobie ślady ciasta. Podała je na wyciągniętej ręce Itonowi. Gdy zorientowała się, że nie sięgnie podniosła się i zrobiła dwa kroki w jego stronę. W końcu sama oparła się o drzewo dotykając ramieniem ramienia towarzysza.
Iton spojrzał wojowniczce w oczy. Była zmęczona, ale trzymała się zdecydowanie lepiej od niego. Wojenne barwy dodawały jej tylko determinacji. Determinacji, której lotr nie czuł.
- Nie czuje tego pomysłu. - powiedział cicho. Sam był chaotyczny w swoich „planach” i często polegał na instynkcie, ale teraz wierzył, że wypadało to przegadać. - Naszą największą przewagą jest to, że nikt się nas nie spodziewa i nikt nie wie że istniejemy. To się zmieni jak tylko myszy zaprowadzą Hassana do zamku, a ten w swojej pełnej dyskrecji powie czego tu szuka. - urwał zastanawiając się, który scenariusz byłby lepszy. - Jeśli chcemy to zrobić, to musimy dostać się tam przed nim. Problem w tym, że oberwaliśmy dość mocno. Na pewno ja. - jakby na potwierdzenie słów rozmasował brak, który wciąż bolał po ugryzieniu.
Spojrzał na papiery
- Tu musi być wskazówka dotycząca całego tego zamieszania. Mag szukał sposobu wybudzenia księcia. - nie mieli czasu przyjrzeć się dokumentom, a szkoda. Powinien był to zrobić zanim weszli do kuli.
- Taa… pewnie masz rację. Co możemy zrobić twoim zdaniem? - zapytała gladiatorka przechylając się nieco i odwracając od Itona. Z ciastem coś było nie w porządku. Wsunęła dwa palce do gardła próbując wywołać wymioty.
- Mówiłam żeby tego ciasta nie jeść… - skomentowała drowka spoglądając nieco krzywo na towarzyszkę.
- Wypluwasz? - spytał zaciekawiony Iton. Zaraz jednak spoważniał. - Myszy na to nie pójdą, Hassan też. Ty Sha’ir nie masz jakiś czarów leczących na podorędziu? - spytał Shevy.
Gladiatorka zwymiotowała przeżute ciasto na śnieg. Chwyciła przy tym kurczowo ramienia Itona. W jej oczach pojawiły się łzy.
- Nie w takim sensie, w jakim ty ich potrzebujesz. Zazwyczaj dbam o siebie, nie o innych. Co do planu, wiesz… nie jestem szpiegiem. Nie jestem też wielkim generałem uczonym od dziecka strategii. Choć wiem, że mogłeś zostać zmylony moim wyglądem - otarła resztę wymiocin z ust rękawem.
- Co zatem proponujesz?
- Najgorsze, że nic mądrego. Wolałbym odpocząć i zregenerować się, ale wtedy Hassan zepsuje te całe przedstawienie. - Iton przejrzał dokumenty oddając Shevie część, drugą cześć dając Shillen, trzecią zostawiając sobie. - Sprawdźmy zapiski i przegadamy je w drodze. Przynajmniej zaoszczędzimy czas potrzebny na zapoznanie się z treścią.-
- W takim razie ruszajmy. Zobaczymy co wyjdzie z tej chryi. - Sheva podniosła się. Spojrzała na białego wilka. Przyklękła na jedno kolano.
- To co? Prowadzisz do tego nieszczęsnego zamku?
- Chrr… - zawarczała wskazując nosem na nieprzytomnego chłopaka. Po czym pokiwała głową.
- No tak, nasz bilet wejścia na wieczorną imprezę. - Gladiatorka podeszła do leżącego ciała. Rzuciła okiem na rannego Itona. Westchnęła ciężko i sięgnęła po Czerwonego Kapturka.
- Shillen, pomożesz mi? - nie czekając na odpowiedź drowki spróbowała go podnieść. Gdyby wzięły go we dwie pod pachy to powinny dać radę. Nie było natomiast szans, żeby dotarły na miejsce przed Hassanem i myszami. Średnio też pójdzie im czytanie.
Drowka skinęła głową i pomogła pół-elfce podnieść chłopaka.
- Dobra, zbierajmy się zanim myszy i nasz rosły towarzysz powiedzą przy tym całym królu o jedno słowo za dużo.
- Hmm, to może ja poczytam w drodze. - rzucił Iton idąc za dziewczynami.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 24-05-2020, 08:55   #48
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Hassan zaczekał, aż skrzypienie kroków Itona przestanie być słyszalne po czym wstał, i zebrał swój ekwipunek
- Musimy się zbierać. Moi towarzysze najpewniej dołączą do nas niebawem. Możecie prowadzić do swojego władcy - powiedział wojownik, patrząc na myszy.
- Ale… mieliśmy poczekać na Itona? - Filtch spojrzał zaskoczony na wojownika.
- Wątpię, by dołączył od razu. Może po prostu idźmy w stronę zamku? Jeśli będzie chciał, z łatwością nas doścignie - zapewnił wojownik przypuszczając, że Iton posiada zdolności magiczne, dające mu znacznie lepszą prędkość niż komukolwiek. Widział jego szybki manewr w czasie walki z wilkami i mogły to być zaklęcia. Co prawda nie wiedział, czy Iton zdoła utrzymać tempo przez dłuższy czas.
- N-no dobrze. Zostawimy za sobą znaki, aby się nie zgubił! - Filtch spojrzał na Tildę. Ta była osowiała, ale wyjęła z kieszonki fartucha jakieś bardzo czerwone owoce. Nie było ich dużo. Kiedy ruszyli Filtch z pieczołowitością przystawał co jakiś czas aby rozsmarować na drzewie owoc zostawiając zaskakująco widoczną strzałkę. Przynajmniej z jego perspektywy. Jak można było się spodziewać marsz z myszami na czele nie był zbyt szybki. Miały krótkie nóżki i jak dotarli do miejsca gdzie puch nie był udeptany musiały go sobie torować.
- A tak w ogóle, jaki jest ten wasz król? - zapytał Hassan Tildę, która wyglądała mu na bardziej inteligentną. - Dużo ma poddanych? Wojowników?
- Hmm? Ach, król. Trochę nas jest, ale w samym zamku mało. Głównie tacy jak my. W miasteczku, więcej. Straż pilnuje porządku, póki nie pojawiła się Księżna, to za wiele nie musieli robić. Ale to dobre osoby. Lojalne i bardzo entuzjastyczne. Można ich nazwać wojownikami jeśli tak potrzebujesz. Sam król mocno nami rządzi, ale sprawiedliwie. Biały mag mu doradza i wskazuje dobrą drogę.
- Król jest straszny.
- Oj przesadzasz Filtch.
- Tilda zbyła męża machnięciem łapki. - Jest władcą, oczywiście, że musi umieć postawić na swoim. Ty to po prostu najbardziej odczuwasz jako seneszal.
- Jakie tam macie prawo? Za co można pójść do ciemnicy? A za co na przykład stracić głowę? - Hassan zainteresował się panującym w “królestwie” systemem kar. Nagród raczej nie oczekiwało się od rządzących, i z własnego doświadczenia wiedział, że najlepiej jednak im nie podpadać. Z drugiej strony, należało zrobić dobre pierwsze wrażenie, bo nigdy nie miało się na to drugiej okazji.
- Em… - Tilda podrapała się po głowie. - W zasadzie… to, nie wiem. Wystarczy jak dobry będziesz i nikomu nie będziesz chciał krzywdy wyrządzić.
- W zasadzie nikt poza Księżną nawet nie sprawiał tutaj kłopotów. Raz kiedyś było duże zamieszanie, ale nie było mnie w okolicy. Biały mag się wszystkim zajął. Potem pojawił się król. - dodał Filtch.
- Hmm, czyli najpierw rządził tu mag? - pytał dalej Hassan. Miał już kilka ciekawych informacji, ale cała ta kraina wydawała mu się ciekawie skonstruowana. Okazało się, że Filtch, wyglądający niepozornie był seneszalem króla. Cokolwiek to znaczyło, najpewniej zajmował jakieś wpływowe stanowisko, a przynajmniej tak się wydawało. Wojownik zanotował w pamięci, aby wypytać Filtcha na czym polega jego udział we władzy.
- Nie pamiętam. Chyba tak, może sami sobie radziliśmy. Ciężko mi odpowiedzieć. - Mówiąc to Tilda miała wyraźne problemy jakby coś ciążyło na jej umyśle.*
- Coś cię gryzie, Tildo? - zainteresował się wojownik - mamy mnóstwo czasu na opowieść. Powiadają, że jak ktoś podzieli się swoimi wątpliwościami, robi mu się lżej na sercu - podpowiedział.
- Och, nie musisz się mną przejmować. Dziękuję za troskę. Po prostu nie pamiętam i nawet jak próbuję sobie przypomnieć to nie mogę. - mysza uśmiechnęła się do wojownika i jakby zapominając o całej rozmowie kontynuowała.
- No, śpieszmy się. Czas może nie goni, ale jeszcze Księżną spotkamy.
Wojownik kiwnął głową, zarzucił na ramię swoją glewię, wziął na drugie ramię jedną z myszy, aby przyspieszyć ich tempo marszu i ruszyli razem ku siedzibie władcy.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 25-05-2020, 20:18   #49
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Droga przez las

[media]http://www.youtube.com/watch?v=QbJ0siXX66M[/media]

Hassan

Prowadzony przez myszy wojownik postawił swoich towarzyszy za plecami. Nie wiedział co tamci ostatecznie ustalili. Wędrował przez las słuchając skrzypienia puchu pod butami i nieprzerwanego szumu spadających płatków. Niesiona przez niego Tilda od czasu do czasu wskazywała mu tylko drogę, a Filtch dreptał za nimi w milczeniu. Ciężko mu było powiedzieć, ile czasu minęło. Mgła skutecznie rozpraszała wszelkie światło. Do tego nie można było być pewnym czy czas spędzony w kuli jest tym samym co na zewnątrz. W końcu ujrzał jak las się przerzedza. Po kolejnych kilkunastu metrach minął ostatnie drzewa i jego oczom ukazało się szerokie, ale smukłe jezioro. Przez jego środek przechodził dość wąski most. Po drugiej stronie widać było domki. Z kominów niektórych unosił się dym. Gdzieś w oddali majaczyła sylwetka jakiejś innej budowli. Zapewne zamku. Mgła wciąż go zasłaniała, lecz nie w takim stopniu jak w lesie. Widoczność była znacznie lepsza.
- No to jesteśmy prawie na miejscu - odezwała się Tilda. - Możesz mnie postawić, dalej pójdę sama.
Postawiona na ziemi podążyła do przodu, a Filtch w ślad za nią. Dopóki nie postawili stopy na pomoście tafla jeziora była niezmącona nawet jedną falą. Woda w nim była krystalicznie czysta i Hassan mógł zobaczyć przepływające ryby, a także coś większego. Coś co miało humanoidalną sylwetkę? Nim zdążył się dobrze przyjrzeć zniknęło pod odbiciem nieba. Tuż przed końcem mostu zostali zatrzymani.
- Stać! Kto idzie? Kto, kto? - strażnik o psim pysku i posturze (stojący jednak na dwóch nogach) skierował pytanie do całej grupy.
- Spokojnie, to tylko my! - pisnęła Tilda. Strażnik jednak przeniósł spojrzenie na Hassana.
- A ty kto?


Sheva, Shillen, Iton

Wilkołaczyca w formie wilka prowadziła trójkę przez las. Kiedy Shillen z Shevą męczyły się z niesieniem nieprzytomnego chłopca Iton przeglądał na nowo notatki maga. Tym razem jednak skoncentrował swoje myśli na aspekcie magii pozwalając, aby jego szkolenie go poprowadziło. Choć terminologia wciąż była dla niego obca podświadomie zaczął rozumieć sens zapisków. Królewicz był czymś więcej niż zwykłym śmiertelnikiem. Był istotą o nieskończonym potencjale. Nie było jednak wytłumaczone o co dokładnie chodzi. Dalej znalazł wspominki o różnych istotach takich jak diabły, czy neiumarli albo i same anioły. Na koniec zaś Iton odkrył, że się mylił co do celów maga. Nie chciał obudzić królewicza, chciał za wszelką cenę do tego nie dopuścić.
Nim jednak mężczyzna miał szansę przekazać swoje odkrycia młodzieniec się przebudził.
- Mmm... co? Co się dzieje? Kim? Kim wy jesteście? - zapytał niemrawo obu kobiet.
Do tego czasu trójka zdążyła już dotrzeć do skraju lasu. Wciąż schowani pomiędzy drzewami mogli dostrzec wielkie jezioro odcinające dalszą drogę. Jego tafla była nienaturalnie gładka. Kiedy chłopiec się budził Księżna trąciła nosem Shillen wskazując na znajdujący się po środku jeziora most. Szedł po nim właśnie Hassan z myszami wzbudzając niewielkie okręgi na wodzie.


[media]https://giffiles.alphacoders.com/100/10010.gif[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Asderuki : 25-05-2020 o 20:21.
Asderuki jest offline  
Stary 04-06-2020, 11:32   #50
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Hassan nie mógł nadziwić się surowości tej dziwnej krainy. Wpierw nie było niestety wiele widać. Mleczna mgła otulała nawet pobliskie drzewa, przez co wszystko wydawało się jakby uformowane z dymu. Wojownik czuł się niczym we śnie, kiedy zdarzyło mu się marzyć o zaświatach.
„Czy to były zaświaty? Czy wszyscy jesteśmy martwi?” zadawał sobie to pytanie, brnąc przez śnieżne zaspy, niosąc na ręku futrzastą istotę. Była ciepła i miała miękkie futerko i zdecydowanie pachniała jak mysz.
„Nie, to nie może być sen. Chyba, że znów przedawkowałem nasiona lotosu” Hassan zadrżał lekko na wspomnienie jednej z nocnych libacji w Mulmaster. Skrzypienie śniegu pod jego stopami, ciężar futrzastej istoty na ramieniu i kąsający przez podartą kłami wilków koszulę były jednak całkiem realnym doświadczeniem, więc wojownik niechętnie musiał odrzucić swoje przypuszczenia.
Cała ta sprawa nieźle śmierdziała, i to oczywiście magią. Normalnie starał się nie mieszać między rozgrywki czarodziejów, dzinnów i innych potężnych magików. Jakby tego było mało, jego towarzysze również parali się tą niechętnie akceptowaną sztuką. Iton był szybki. Za szybki jak na człowieka i jeśli to nie było zaklęcie, być może po prostu sprytnie używał czegoś, co pozwalało mu na tak szybkie przemieszczanie się. Dobrze było wiedzieć o tym atucie, bo być może będzie okazja aby skorzystać z mocy człowieka. Sheva zaś, przy całej swej wojowniczej pozie była czarodziejem. Hassan nie wiedział jeszcze, jakiego rodzaju, ale ciskanie w przeciwników tajemnym ogniem to była niewątpliwie magiczna sztuczka. Dosyć przydatna, według jego oceny z kilku przyczyn. Nie dotarli jeszcze do żadnego miasteczka i jeśli ta kraina była tylko tak mała, jak pokazywał obraz w szklanej kuli, najpewniej był tu tylko zamek. Nie wiadomo więc było, czy dadzą radę zaopatrzyć się w cokolwiek innego niż to, co mają obecnie przy sobie. Obecność wilkołaków i innych stworzeń, których niespecjalnie imała się zwykła broń była kolejnym problemem do rozważenia dla wojownika. Jeśli każdy mieszkaniec tej krainy miał jakieś ukryte zdolności, mogli znajdować się w niezwykle niebezpiecznym miejscu. Wszystko wyglądało oczywiście jak z bajki, jednak najlepsza nawet bajka mogła szybko zamienić się w koszmar.
Tymczasem jednak mgła się podnosiła i wojownik mógł dostrzec więcej szczegółów otoczenia. Pięknego otoczenia, którego widoku nie potrafił odmówić sobie ktoś, przywykły do błękitu nieba i rdzawego morza pustynnego piachu. Most przecinał wąskie jezioro niczym sztylet przebijający serce. Tafla wody, spokojna niczym w stawie pokryła się kręgami, kiedy pierwsze kroki wojownika zadudniły po powierzchni mostu.
- Ryby! - sapnął wojownik, który oczekiwał w zamku czegoś w rodzaju przyjęcia. Liczył na jakąś wieczerzę, lub chociaż posiłek w ramach podziękowania Tildy i Fitcha za wybawienie ich z łap wilków. Hassan nie przepadał jednak za nasionami zbóż i korzonkami, a najpewniej to stanowiło dietę futrzatych stworzeń, które mu towarzyszyły. Nie odmówiłby wcale temu tłustemu sumowi, który bezczelnie wachlując ogonem mknął właśnie pomiędzy doskonale widocznymi kamieniami widocznymi gdzieś w oddali na dnie jeziora. Hassan zdał sobie sprawę, że gdyby mieli nieco więcej czasu, z chęcią wskoczyłby do tej wody i spróbował złapać kilka sztuk.
Potem jednak przemknęło mu przez chwilę coś, co ewidentnie rybą nie było i wojownikowi odeszła ochota na ryby.
Potem doszli już do posterunku przy bramie zamku i Hassan musiał skupić się na witającym ich strażniku. Oczywiście, to nie mógł być człowiek. Okazało się, że jest nim pies, nieco podobny do czegoś w rodzaju psów hodowanych na areny, lub dużego wilczarza. W każdym razie Hassanowi od razu przypomniał się plan Shevy zakładający przemknięcie się z wilkołaczycą przez posterunek w zamku.
„Kurwa...nie widzę tego. To cholerstwo ich wyniucha. A może nie? Może tylko wygląda jak pies, a jest to zaklęty człowiek? - wojownik intensywnie myślał nad możliwościami, ale póki co, nie widział ich.
- Jestem Hassan al Saif. Potrzebuję spotkać się z waszym władcą – wyjaśnił krótko i zwięźle wojownik.
- Nie odmówiłbym też jadła i napitku, bom okrutnie zdrożony podróżą. – dodał już łagodniej. Jak każdy podróżny liczył na święte prawa gościnności, choć równie dobrze mógł właśnie stać przed bramą nowego więzienia. Postanowił jednak zaryzykować.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172