Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 30-03-2020, 15:44   #1
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
[D&D 5E / Forgotten Realms] "Serce Smoka"

Gdzieś mniej więcej pośrodku szlaku pomiędzy Cormyrem, a Wybrzeżem Mieczy stała karczma o jakże wdzięcznej, a jednocześnie jakże dwuznacznej nazwie “Ostatni Przyjazny Dom”. Co prawda był to głównie chwyt reklamowy gdyż w każdą stronę szlaku od tego miejsca można było znaleźć kolejne karczmy w odległości dwóch, góra trzech dni drogi. Jednak ten chwyt reklamowy był dokładnie przemyślany i perfekcyjnie wprowadzony w czyn.
Karczma była sucha i ciepła. Pokoje były przytulne, a materace wygodne i co ważniejsze pozbawione życia wewnętrznego. Jadło serwowane przez kucharza Ulfa było smaczne i pożywne, a zapachy gotowanych potraw potrafiły ściągnąć wędrowców ze szlaku nie pozwalając im się oprzeć pokusie wstąpienia na posiłek nawet gdy nie zamierzali tu nocować. Dwie kelnerki były ładne, pracowite i miłe choć łapy trzeba było trzymać z daleka od ich jędrnych pośladków.
W kominku zawsze palił się ogień a jego ciepło rozchodziło się po każdym zakamarku głównej izby gdzie stały stoliki dla gości i gdzie swoje królestwo za wielkim wypolerowanym blatem miał karczmarz i właściciel tego całego przybytku. Karczmarz nazywał się Bjorngson i był z niego kawał chłopa także rzadko tu dochodziło do burd gdyż łatwo można było skończyć z obitą mordą wyleciawszy przez otwarte drzwi lotem parabolicznym. Natomiast trunki serwowane tutaj były najwyższej jakości. Wszelkiego rodzaje wina i mocniejsze bimbry przedniej jakości. Zdarzały się nawet wyśmienite miody pitne dla najbardziej wyrafinowanego podniebienia. No i cały zakres różnych gatunków piw łącznie z tymi najprzedniejszymi warzonymi przez krasnoludy. Natomiast ceny za usługi na tak wysokim poziomie były tak skalkulowane, że nikt się nie skarżył, a interes kwitł i nie narzekała na martwe okresy.
Wszystko to sprawiało, że każdy bez wyjątku prędzej czy później czuł się tu jak w domu. Stąd też “Ostatni Przyjazny Dom” w pełni zasługiwał na tą nazwę i sława karczmy była znana daleko, daleko poza granicami tej prowincjonalnej okolicy, w której się znajdowała. Kto raz tu zagościł, będąc kolejny raz w tych stronach potrafił nadrobić wiele dni drogi żeby zatrzymać się tu ponownie. Szczególnie teraz w środku zimy gdy dookoła wszechobecny był śnieg i trzaskający mróz, a i lodowate wichry czasem odwiedzały okolicę.



Tego wieczoru karczma była niemal że pełna, ale co się dziwić w taką pogodę. Płomienie trzaskały wesoło w kominku, kelnerki dwoiły się i troiły przemykając między stolikami jak leśne wróżki. Było ciepło, a gwar rozmów zarówno tych głośniejszych jak i tych wypowiadanych półgłosem unosił się pomiędzy zapachami serwowanych dań. Większość gości wyglądała na kupców w drodze z jednego targu na drugi. Zima nie zima, ale utrzymywać zlecenia trzeba, tak jak i podpisywać nowe kontrakty. Był nawet trzyosobowy oddział uzbrojonych strażników z jakąś pilną misją do Waterdeep. Typowych poszukiwaczy przygód było dziś mało, może dlatego że w środku zimy w tej okolicy nie było za bardzo nic do roboty. Ci zaś którzy się tu znaleźli byli zazwyczaj w drodze skądś dokądś.

Elfka Milena Talavir przybyła tu ledwie wczoraj. Była w drodze do Baldur’s Gate jednak zatrzymała ją śnieżyca. Póki co burza śnieżna nie zamierzała tak szybko odpuścić także chcąc nie chcąc chwilowo tu utknęła. Jednak na warunki pobytu się nie skarżyła, szybko odkrywszy jakość oferowanych tu usług. Zaczęła więc szukać pozytywnych stron sytuacji w jakiej się znalazła oraz w co wielce nie wierzyła chciała spróbować wykorzystać ten czas na być może znalezienie jakiegoś zlecenia. Mocno w to wątpiła w tej okolicy Zapomnianych Krain. Jednak nic nie szkodziło popytać. Zanim zajęła miejsce przy stoliku zamówiła sobie półsłodkie czerwone wino u karczmarza, a nie od dziś wiadomo przecież, że najlepszymi źródłami informacji są właśnie właściciele karczm i gospód. Zagadnięty Bjorngson nalewając Milenie wina kiwnął tylko ledwo zauważalnie głową w kierunku stolika, umiejscowionego w najdalszym kącie sali i niemalże całkowicie skrytego w cieniu.
Elka udała się do swojego stolika i dopiero moment spożywania posiłku wykorzystała na bezwiedną obserwację sali z pozostałymi gośćmi. Kilka przelotnych spojrzeń rzuconych w kierunku wskazanym przez karczmarza niewiele dało poza tym, że stojący tam stolik był ustawiony prawdopodobnie specjalnie tak, żeby siedzące w tym miejscu osoby miały pełny i nieograniczony wgląd na całą salę, jednocześnie sami pozostając niemalże całkowicie skryci w cieniu.

Jedyne co udało się elfce zaobserwować to fakt, że siedząca tam postać była dobrze zbudowana, choć trudno to było do końca określić gdyż obcy był opatulony w płaszcz z głębokim kapturem. Obok krzesła stał oparty miecz także Milena wywnioskowała, że musiał to być zbrojny jednak możliwości przecież było wiele. Zresztą czasem trudno po samym ekwipunku stwierdzić czy to paladyn, kapłan czy może wojownik. Kaptur był na tyle obszerny i głęboki, że widać czasem jedynie bardzo niewyraźny zarys twarzy bez żadnych szczegółów. Karczmarz wskazał tego człowieka jako potencjalne źródło zlecenia i tego Milena postanowiłą się trzymać.



Delamros Chorster koczował w tej karczmie już od ładnych paru dni. W sumie nigdzie mu się nie spieszyło. Zima jest to musi być zimno, ale przecież niekoniecznie trzeba ten czas spędzać odmrażając sobie dupę na szlaku bez ważnej przyczyny. Stwierdził więc dlaczego by nie spędzać tego nieprzyjaznego czasu w cieple przy kominku. Jednak przecież nie można tak w nieskończoność. Nie tyle za przyczyną jego niespokojnego ducha, który rzadko pozwalał mu na siedzenie w jednym miejscu zbyt długo, ale bardziej za sprawą faktu, że monety w jego sakiewce zaczynały się powoli aczkolwiek nieubłaganie kończyć. Szukał więc w trybie pilnym jakiegoś nowego zlecenia. Zew przygody, ale też i sprawy materialne wzywały go ponownie na szlak.

Dzięki informacjom uzyskanym po kilku kuflach krasnoludzkiego piwa wypitego razem z karczmarzem Bjorngsonem wiedział już od trzech dni kogo ma wypatrywać. Jednakże ten nieznajomy przybył do “Ostatniego Przyjaznego Domu” dopiero dziś przed południem. Z czego samego momentu przybycia Delamros nie zarejestrował. Jako, że nie wypadało tak lecieć do gościa bezpośrednio i grubej rury bez ogródek pytać czy ma jakieś zlecenie i czy przypadkiem nie potrzebuje kogoś do pomocy, zajął z góry upatrzoną strategiczna pozycję i czekał na odpowiedni moment. Siedząc niedaleko kominka sączył piwo i obserwował całą salę. Dzień jak codzień w karczmie. Niczego ani specjalnie ciekawego ani specjalnie podejrzanego nie zauważył.

Czas płynął spokojnie, żeby nawet nie powiedzieć leniwie. Cóż się jednak dziwić gdy za oknem szalała burza śnieżna, a w karczmie ciepło, sucho i przyjemnie. Nawet jakiś wędrowny bard się przyplątał i brzdąkając na swojej lutni czarował melodią i swoim głosem piękne kelnerki. Repertuar zaś miał zacny: od przaśnych przyśpiewek ludowych, przez poezję śpiewaną po epickie ballady opowiadające o przygodach odważnych śmiałków, o mitycznych stworach czy o smokach i lochach.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 01-04-2020, 10:55   #2
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Wszędzie unosił się zapach pieczonego mięsiwa, piwa i fajkowego ziela. Chłonął te wszystkie zapachy, najmocniej, jak tylko potrafił. Uwielbiał takie miejsca, czuł się w nich doskonale. Wystarczyło jeszcze tylko kilka kobiet do towarzystwa i czułby się jak w niebie.

Gdyby nie problemy z pieniędzmi, mógłby w tej karczmie zostać na naprawdę długi czas. Był to jeden z lepszych przybytków, w jakich bywał w życiu, a bywał już w naprawdę różnych miejscach. Karczmy, gdzie bezpieczniej było spać na podłodze, niż na łóżku, bo chyba nikt nie wiedział tak naprawdę, co żyło w materacach, albo jedno takie miejsce, gdzie nawet nie dotarł do łóżka, bo jakiś gruby jegomość będący pod wpływem alkoholu, poślizgnął się i upadł na schody prowadzące do sypialni. Pech chciał, że drewno, z których były wykonane było już bardzo stare i spróchniałe, więc droga na górę przestała istnieć. Tak, karczma „Ostatni Przyjazny Dom” to było idealne miejsce dla niego.

Siedział na miejscu, już dobrych kilka dni. Tak bardzo nienawidził zimy, że naprawdę nie chciało mu się ruszać w dalszą podróż. Wiedział, że i tak to w końcu nastąpi, ale przeciągał wyjazd w czasie tak długo, jak tylko mógł. Sakiewka robiła się coraz bardziej pusta, więc trzeba było w końcu powoli zacząć rozglądać się za jakąś robotą.

Na szczęście miał bardzo dobry kontakt z właścicielem tego przybytku. Można powiedzieć, że połączyło ich wspólne hobby, jakim było spożywanie alkoholu w znacznych ilościach. To właśnie od karczmarza, udało mu się dowiedzieć o pewnym jegomościu, który zawita tutaj już niedługo, a który podobno będzie miał jakąś robotę do wykonania.

Fakt przybycia tajemniczego mężczyzny, ku ogromnego zdziwieniu Delamrosa, umknął mu jakoś. Łotrzyk zawsze wiedział o wszystkim, co się dzieje wokół niego, więc ten fakt lekko go podirytował. Teraz siedział przy kominku, pił piwo i bacznie przyglądał się wszystkim, którzy znajdowali się w karczmie. Starał się za mocno nie przyglądać człowiekowi, którego twarz skryta była pod kapturem. Przez chwilę, wzrok Delamrosa zatrzymał się na elfce, która akurat konsumowała posiłek, rozglądając się po całej sali. Nic nadzwyczajnego jednak, nie działo się w tym momencie.

Łotrzyk podrapał się po zaroście, westchnął głośno i dalej raczył się piwem. Nie ma sensu na razie fatygować potencjalnego zleceniodawcę. Trzeba poczekać, czy ktoś jeszcze dowiedział się o nim, czy Delamros będzie miał jakąś konkurencje. Gdy okaże się, że jednak ktoś jeszcze podejdzie do tajemniczego mężczyzny, wtedy trzeba będzie wkroczyć do akcji. Sakiewka stała się już zbyt lekka, aby zlecenie przeszło mu koło nosa.
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 03-04-2020, 11:26   #3
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Milena Talavir wędrowała już od dłuższego czasu ciągnąc po ziemi tunikę. Nie miała konia, bo nie było na niego wystarczającej ilości monet w sakiewce, a Azuth jeden wiedział czy starczy jej na posiłek. Wędrując przez niezmierzone tereny, elfka nieraz i nie dwa była zaskoczona zjawiskami meteorologicznymi. Padał deszcz, śnieg, a nawet oba naraz. Wędrowała o różnych porach dnia. W słońcu było bardzo ciepło, natomiast noce były w tych okolicach chłodne, co głęboki dekolt w tunice nie ułatwiał zadania. Długie blond włosy na szczęście mogły zakryć jej walory. Dlatego podczas tej długiej podróży wolała jednak chodzić za dnia. Elfy zresztą i tak potrzebują najmniej snu ze wszystkich ras Zapomnianych Krain. Jednak pewnej nocy tyle śniegu nasypało, że odciął Milenie dalsza drogę do Wrót Baldura, bardzo skutecznie. Elfka ciężko westchnęła i musiała nieco wydłużyć drogę. Idąc w zasypanej i ciągnącej po śniegu tunice, dotarła do bardzo dużej karczmy o ledwo widocznej nazwie 'Ostatni Przyjazny Dom'. Weszła po czterech stopniach i otrzepała się niczym weszła do środka. Po czym przekroczyła próg karczmy. Niemal od razu ciepły podmuch wydobywający się z kominka uderzył w nią. Potarła zmarznięte dłonie o siebie i podeszła do karczmarza. Przemiły człowiek, powiedział jej, gdzie może przenocować i w dobrej cenie pokazał jej towary. Elfka podziękowała mu i poszła do jednego z pokoi na piętrze. Wybrała ostatni pokój po prawej stronie. Zeszła na dół by zjeść coś ciepłego i napić się przy okazji. Zabrała cały swój dobytek i usiadła przy jednym z pustych stołów. Dowiedziawszy się od karczmarza o osobie, która da jej zlecenie, tylko spojrzała na zakrytą pod kapturem osobnika z mieczem przy krześle.

Na wojownika to mi nie wygląda - pomyślała dziewczyna marszcząc brwi. Rozejrzała się po karczmie sącząc wino. Mignął jej facet z około miesięcznym zarostem i średniej długości włosami, który pił piwo przy cieple kominka, ale nie była zbyt nachalna wpatrując się w niego dłuższy czas. Zerknęła przez okno jak białe płatki okalają drewniane okna i pomyślała, że dalsza podróż do Wrót Baldura mogła się trochę przeciągnąć. Szła tam dlatego by zacząć uczyć się magii, niekoniecznie ze swojej dziedziny. Położyła łokcie na stole i skończywszy posiłek wolno sączyła napitek rozkoszując się ciepłem tej karczmy.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 06-04-2020, 14:08   #4
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Dzień, a właściwie późne popołudnie mijał jak to zwykle w karczmie, a tym bardziej w środku zimy. Czyli ciepło, sucho i leniwie. Goście najedzeni, ogrzani i uraczeni śpiewem sączyli swoje napoje. Tu i ówdzie słychać było gwar rozmów towarzyskich. Ot kolejny spokojny dzień. Gdyby nie pustki w niektórych sakiewkach można by tak spędzić całą zimę. Jednak tylko nielicznych na to było stać, a ci których było na pewno nie spędzaliby tego czasu gdzieś w osamotnionej karczmie na szlaku tylko prawdopodobnie w którymś z większych miast w swoich posiadłościach. Jednak prostym awanturnikom daleko było do takich marzeń. Większość z nich wiodła proste życie najemnika żyjąc z dnia na dzień, od zlecenia do zlecenia. Część z nich podchodziła do tematu nieco tylko bardziej przyszłościowo odkładając część zarobiony pieniędzy z każdego zlecenia. Natomiast naprawdę tylko nieliczni z awanturników i poszukiwaczy przygód mieli większy cel gdzieś tam na końcu swojej podróży i do niego dążyli. Dla jednego było to bogactwo, a dla innego zdobycie wysokiej pozycji w Gildii czy też zdobycie potężnego artefaktu, który uzupełniłby i wzmocnił umiejętności jego posiadacza. Większość z nich jednak była mniej więcej w tym samym miejscu czyli na początku tej drogi i przygody przez życie.

Karczmarz Bjorngson był fachowcem nie tylko w tym czym się parał na co dzień czyli w prowadzeniu i zarządzaniu karczmą. Był też o czym mało kto wiedział fachowcem w kojarzeniu ze sobą zleceniodawców ze zleceniobiorcami bądź też dobieraniu poszukujących zleceń awanturników w dobrze współgrające ze sobą drużyny. Natomiast sami awanturnicy jak już karczmarz dobrze widział bywali od tych butnych co to “walą prosto z mostu”, przez tych mniej odważnych do tych wręcz nieśmiałych. Do każdego potrzebne było inne podejście. Natomiast było to o tyle ważne co intratne gdyż niepisaną zasadą wśród szanujących się awanturników było po udanej wyprawie z dobrze skojarzoną ekipą podzielić się z wyżej wymienionym karczmarzem częścią nagrody. Proceder kwitł w najlepsze i wszyscy byli zadowoleni.

Takoż widząc nieśmiałe podchody jak pies do jeża Bjorngson postanowił tym razem użyć wymyślonej przez niego i udoskonalonej do perfekcji metody. Polegała ona postawieniu z góry określonego drinka zleceniodawcy, natomiast od tego czy skosztuje on napoju czy nie wynikało czy w ogóle warto zaczynać rozmowę w sprawie zlecenia czy może całkowicie dać sobie spokój. Poinformowawszy o tym w dyskretny sposób Milenę jak i Delamrosa i uzyskawszy ich akceptację karczmarz przeszedł do czynów. Fakt, że nieznajomy akceptował w tym celu krasnoludzkie piwo z Doliny Lodowego Wichru, które było dwa razy droższe od zwykłego aczkolwiek warte było każdej ceny, mogło trochę zaboleć po kieszeni przyszłych poszukiwaczy przygód, jednak należało to potraktować jako wkład w możliwą przyszłą nierzadko bardzo opłacalną inwestycję.

Potężny Bjorngson stawiając przed siedzącym w półmroku nieznajomym przez krótką chwilę niemalże całkowicie go zasłonił. Wystarczyło to na tyle by przekazać krótkie informacje od kogo jest ten poczęstunek. Kto nie znał tej metody lub nie wiedział czemu się przyglądać nawet nie zwróciłby na to uwagi ani nie zarejestrował by czegokolwiek innego niż normalnej obsługi klienta. Karczmarz był już z powrotem za szynkwasem, a w atmosferze karczmy nie zmieniło się nic. No może nie zupełnie nic, gdyż dwoje przyszłych poszukiwaczy przygód siedzieli jak na gwoździach starając się nie dać po sobie niczego znać.
Nieznośnie długą chwilę nic się nie działo, a nieznajomy siedział nadal nieporuszony, ukryty w cieniu swojego przepastnego kaptura. Gdy już niemalże nadzieje miały pęknąć jak bańki mydlane nieznajomy opróżnił jeden z kufli duszkiem, a z drugiego pociągnął spory łyk delektując się tym przednim trunkiem.

Oznaczało to akceptacje do rozmowy. Wystarczyło się teraz tylko dobrze zaprezentować.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 07-04-2020, 11:39   #5
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Nie było czasu do stracenia, musiał zdobyć tę robotę, zanim ktoś go uprzedzi. Spojrzał na swój kufel piwa, złocistego trunku zostało na samym dnie tyle, co na jeden łyk. Delamros westchnął głośno i opróżnił kufel do cna.

Jeżeli ma go kiedykolwiek jeszcze stać na takie trunki, to musiał zabrać się do roboty. Nie chciało mu się niesamowicie, mógłby tak siedzieć przy kominku jeszcze długo. Westchnął głośno po raz drugi i powoli wstał z krzesła. Lekko zachwiał się, ale na szczęście nie upadł na podłogę. Ile piw zdążył już wypić? Sam nie pamiętał…

Spróbował poprawić nieco swoje wiecznie rozczochrane włosy, ale dało to dość mizerny efekt. Zawsze miał problem z pierwszym wrażeniem, ale już dawno przestało go to obchodzić.

Delamros podszedł powoli do stolika, przy którym siedział tajemniczy zleceniodawca.
- Mogę się przysiąść? – powiedział najuprzejmiej jak tylko potrafił, po czym nie czekając na odpowiedź, dosiadł się do stolika.
- Widzę, że delektujesz się jakimś wybornym trunkiem? Pozostaje tylko jedno pytanie… – Delamros zrobił dramatyczną pauzę, po czym uśmiechnął się do wędrowca, ukazując swój słynny złoty ząb. – Dlaczego ja jeszcze nie raczę się porządnym piwem? – zawołał szybko kelnerkę i zamówił kufel piwa.

Łotrzyk odchrząknął głośno, rozejrzał się po sali, po czym zwrócił się do tajemniczego przybysza.
- Podobno masz jakąś robotę do wykonania? Prawda to?
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 07-04-2020, 17:25   #6
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Siedziała tam jak mysz pod miotłą i wolno sączyła wino. Nie zauważyła jak trunek już jej się skończył, a wolała jednak zachować czystość umysłu, więc nie prosiła kelnerek o dolewkę. Widziała jak jasnowłosy mężczyzna dwa razy tak ciężko i głośno westchnął, że samej jej się wyrwało. Taki odruch. Jednak, gdy postanowił się ruszyć w kierunku zakapturzonego jegomościa, Milena na razie tylko bacznie obserwowała reakcję faceta. Obserwując jego ruchy odwróciła na chwilę wzrok by nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Pewnie w tych okolicach niełatwo było znaleźć kogoś z jej rasy, a już na pewno kobietę. Wracając wzrokiem do blondyna, to widziała jak sobie układa włosy by jakoś zaimponować nieznajomemu. Postanowiła sama się ruszyć i wtrącić się do rozmowy ze zleceniodawcą. Podchodząc do stolika usłyszała tylko ostatnie zdanie wypowiedziane przez kochasia.

-Może tak zacznij od przedstawienia się - rzuciła na 'powitanie' elfica po czym uśmiechnęła się na pokaz i kontynuowała:
-Milena Talavir… - oparła dłonie na stole zerkając blondyna -...podobno masz coś do zaoferowania - powiedziała już grzeczniej. Rozpuszczone włosy powoli opadały z ramion. Spojrzała na klingę.
-Ładny miecz. Kupił pan go czy dostał? - zaczęła od komplementów.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 10-04-2020, 08:24   #7
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Dwoje zainteresowanych podeszło do stolika nieznajomego niemalże w tej samej chwili. To znaczy Milena podeszła i przedstawiła się tuż potem jak Delamros rozsiadł się wygodnie i nonszalancko jakby był u siebie. Cóż co kraj to obyczaj.
Nieznajomy odstawiwszy kufel z krasnoludzkim piwem pochodzenia z Doliny Lodowego Wichru Odezwał się spokojnym, głębokim głosem.

- Żyjemy w barbarzyńskim świecie i czasach jednak nie znaczy to, że musimy się też zachowywać jak barbarzyńcy. Rzeczywiście uprzejmość i dobre wychowanie nakazuje wpierw się przedstawić. Witam cię Mileno Talavir. Proszę usiądź z nami. Nazywam się Draugdin Drayax i nie żeby się chwalić ale w tym rejonie Zapomnianych Krain i o tej porze roku trudno wam będzie znaleźć lepszego wojownika ode mnie.

To powiedziawszy zsunął kaptur z głowy i pochylił się nad stolikiem wysuwając się z dotychczas skrywającego go cienia. Oczom wszystkich ukazał się mimo wszystko rzadki wciąż widok, gdyż nowo poznany wojownik należał do rasy dragonborn. Jak wieść niosła byli oni znakomitymi zbrojnymi no i każdy z nich posiadał jeszcze wrodzoną umiejętność ziania ogniem, lodem lub też kwasem co stanowiło naturalną broń. Po kolorze skóry Draugdina można było się łatwo domyślić, że jego domeną są płomienie.



Odczekawszy chwilę dla lepszego efektu wojownik kontynuował.
- Praca rzeczywiście jest. Poproszono mnie o pomoc mieszkańcom Złotej Doliny. Mogliście o tym miejscu nie słyszeć gdyż mało kto słyszał. W końcu Zapomniane Krainy są długie i rozległe, a wielu miejsc jeszcze nawet nie nazwano żeby nie mówić nie zbadano. Zlecenie jest choć naszej trójki, jeśli zgodzicie mi się towarzyszyć i tak może być mało, żeby stawić czoło temu co może nas czekać. Jednak w tej okolicy w zimie trudno by szukać najemników. Dolina ta znajduje się o niecały dzień drogi stąd, także jeżeli byśmy wyruszyli jutro po śniadaniu to myślę, że ze spokojem na podwieczorek będziemy na miejscu.

Draugdin zamilkł na chwilę potrzebną żeby pociągnąć długi łyk piwa. Jedynie wytrawny obserwator mógłby zauważyć, że ten na pozór niedbały gest był jedynie przykrywką do przyjrzenia się jeszcze raz bardzo uważnie dwóm nowych potencjalnym towarzyszom. Oczy dragonborna były uważne i skupione. Nigdy nie oceniał zawartości po opakowaniu i wiedział z doświadczenia, że tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono. Sam był ciekaw co wyjdzie w praniu z tej nowej znajomości, z tą czujną jak sarenka elfką i nonszalanckim do bólu człowiekiem. Czas pokaże.

- Miecz Mileno odziedziczyłem odziedziczyłem po ojcu i poczekaj aż zobaczysz go w akcji. Natomiast jeśli rozmawiamy już o ekwipunku, to bez obrazy sugeruję założenie bardziej podróżnego stroju niż ta twoja ciągnąca się po podłodze szata. Nie dość że będzie robiła niepotrzebny hałas to może się jeszcze w najmniej odpowiednim momencie o coś zaczepić. Myślę, że o szczegółach najlepiej nam się porozmawia po drodze i jeśli chcemy rano ruszać to sugerowałbym wcześniejsze udanie się na spoczynek. No i miło by było jeszcze usłyszeć z kim mamy do czynienia. - Dodał Draugdin niedwuznacznie spoglądając na siedzącego przy ich stoliku mężczyznę.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 11-04-2020, 09:16   #8
 
Morfik's Avatar
 
Reputacja: 1 Morfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputacjęMorfik ma wspaniałą reputację
Dopiero po kilku sekundach doszło do Delamrosa, że Draugdin zwracał się do niego. Łotrzyk cały czas wpatrzony był dragonborna i, co najgorsze, miał szeroko otwarte usta i głupi wyraz twarzy. Słyszał o przedstawicielach tej rasy, ale nigdy w życiu ich nie widział. Powoli zamknął usta i szybko popił kilka łyków wybornego piwa.

- Ja… Tego… No… – cały czas dziwnie przyglądał się Draugdinowi, po czym zamrugał szybko oczami, jakby dopiero co odzyskał zmysły. – Nazywam się Delamros Chorster, zapewne wiele o mnie słyszałeś. Z chęcią wyruszę z tobą do tej całej Złotej… Jak to było? Złotej Doliny! Tak! – uśmiechnął się do swoich towarzyszy, a światło świecy stojącej na stole odbiło się od jego złotego zęba.

Zapewne była to sprawka zbyt dużej ilości wypitego alkoholu, jeszcze nigdy tak szybko i z taką ochotą nie zgodził się na robotę. Najpewniej zlecenie nie będzie aż tak ciężkie, jak to przedstawiła ta smocza głowa, przecież nikt nie będzie chciał z nimi zadzierać, jak zobaczą kogoś takiego. Delamros mógł być spokojny o przebieg całej wyprawy. Jak tylko zarobi dużo pieniędzy w tej całej Złotej Dolinie, wróci do tej cudownej karczmy i tu już zostanie na całą zimę.

Uśmiechnął się pod nosem i szybko opróżnił swój kufel. W całej swej pijackiej głupocie postanowił, że zamówienie jeszcze jednego piwa to bardzo dobry pomysł. Nie czekając dłużej, wykrzyknął na całą karczmę do kelnerki, że potrzebuje jeszcze jednego piwa.

- Nie żebym się wtrącał, ale czy piękna pani elfka na pewno da sobie radę podczas tej niebezpiecznej podróży? Pytam z czystej troski oczywiście… – gdyby był trzeźwy, wiedziałby, żeby zamknąć twarz i w ogóle się nie odzywać, ale niestety…
 
__________________
Tell Me Something, My Friend, Have You Ever Danced With the Devil in the Pale Moonlight?
Morfik jest offline  
Stary 11-04-2020, 13:54   #9
Adi
Keelah Se'lai
 
Adi's Avatar
 
Reputacja: 1 Adi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputacjęAdi ma wspaniałą reputację
Oho czyli jednak. A miałam go za paladyna - pomyślała dziewczyna przyglądając się raz jeszcze klindze.
-Dziękuję postoję - odparła do zakapturzonego mężczyzny. Ten zdjął kaptur i jej oczom ukazał się właśnie dragonborn. To był niespodziewany widok, myślała że ujrzy człowieka niż taką rasę. Nie pasowało to do ścieżki jaką obrał ów Drayax jak się przedstawił. Zapanowała przez chwilę niezręczna cisza jakby smoczy potomek czekał na gromkie brawa, że się ujawnił. Na to niech nie liczy. Milena była ponad taką możliwość. Była niezbyt sławna po tej stronie Zapomnianych Krain. Pochodziła z okolic Thay, a każdy kto tamtędy przechodził wiedział i widział niejedno. Nim jednak pierwszy szok minął, Draugdin się obudził i kontynuował. Nigdy nie słyszała o Złotej Dolinie, a już tym bardziej o jakimś zleceniu w tamtych okolicach. Nad dołączeniem to się jeszcze zastanowi, choć z taką mordą to Draugdin sam by wykonał to zadanie bez problemu załatwiając wszystkich samym wyglądem. Wyprostowała swą postawę i zgarnęła kosmyk włosów za prawe ucho.

Cały dzień w drodze bez koni? Jeśli będzie wynagrodzenie to jestem za - pomyślała dziewczyna i spojrzała na mężczyznę z brodą. Smoczy potomek zrobił pauzę, a Milena miała coś rzec odezwał się blondyn, po czym wyszczerzył usta ukazując z obrzydzeniem złoty ząb. Przynajmniej elfica już dowiedziała się jak mężczyzna się nazywał. Imię jak ze szlachty. Nim Delamros wydarł się na całą karczmę prosząc o kolejne piwo przemówił dragonborn tym razem bezpośrednio do jedynej przedstawicielki płci pięknej.

-To choć w kapturze… - odgryzła się Drayaxowi -...co powiesz na to? - zapytała retorycznie unosząc szatę. Obnażając się pokazała koturny, które robiły dużo więcej hałasu niż sama tunika. Szybko jednak zakryła przed ciekawskim spojrzeniem Delamrosa. Nim jednak weszła na górę karczmy by udać się na spoczynek zaczepił ją blond włosy mężczyzna.

-Oj jak miło, że pytasz. Może idź poszukaj czy cię nie ma na górze - odpowiedziała ze zgrzytem w głosie, po czym uniosła szatę stukając o drewniane schody zniknęła chłopcom z oczu. Udała swe kroki w stronę ostatniego po prawej stronie pokoju w karczmie. Trzeba było się wyspać przed podróżą.
 
__________________
I am a Gamer. Not, because i don't have a life. But because i choose to have Many.
Discord: Adi#1036
Adi jest offline  
Stary 13-04-2020, 07:36   #10
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Lepiej w kapturze niż robić hałas w tych koturnach i ciągnącą się po ziemi szatą, która może się o coś w każdej chwili zahaczyć. Pomyślał Draugdin jednak już nie skomentował. Wierzyć musiał, że trafił na profesjonalnych poszukiwaczy przygód i każde z nich wie jak się zachować i jaki ekwipunek jest najlepszy. Tym bardziej, że niestety posiadane przez niego informacje były bardzo skromne i sam mimo doświadczenia nie wiedział co ich spotka i z czym mogą mieć do czynienia. Jednak to przecież stanowi też jeden z głównych jego zdaniem elementów dlaczego parali się tym, a nie innym zadaniem. Dreszczyk emocji, niebezpieczeństwo, adrenalina i przygoda. No i chęć wzbogacenia się oczywiście. Jednak trzeba też było przeżyć, żeby potem ewentualnie mieć szansę cieszyć się zdobytymi skarbami.

Wsłuchując się we wzajemne przekomarzania nowo poznanych towarzyszy uśmiechnął się pod nosem. Początki są zawsze trudne i nigdy też nie wiadomo, czy przerodzi się to w przyszłości w przyjaźń i owocną współpracę czy w ledwie konieczność działania razem i wzajemną rywalizację. Wojownik wiedział, że tylko czas pokaże jak to się skończy. Nigdy też jeszcze nie był przez dłuższy czas członkiem jednej drużyny i nigdy się nawet nad tym nie zastanawiał jak to może być pracować z grupą sprawdzonych przyjaciół i towarzyszy broni, ale przecież życie potrafi nas najbardziej zaskakiwać. Czas pokaże.

Noc minęła szybko. Gdy elka i człowiek zeszli na śniadanie Draugdin siedział już nad pustym talerzem i dopijał grzane piwo. Milena na pewno zeszła lecz Delamros raczej spełzł ze schodów, a w oczach widać było kowalskie młoty walące gdzieś pod kopułą czaszki. Kac jak nic. Zimowe mroźne powietrze go otrzeźwi. Może nie pomoże na ból głowy, ale na pewno otrzeźwi, a pić to trzeba umieć. Po twarzy, a raczej pysku dragonborna nie dało się nic poznać, w końcu każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. W sumie nie ma to większego znaczenia dopóki nie trzeba na sobie wzajemnie polegać, a w szczególności w walce.

Ruszyli krótko po śniadaniu. Niewiele rozmawiali ze względu na dość niesprzyjające warunki pogodowe. Było zimno i mroźno, na szczęście po ostatniej burzy ustał wiatr i opady śniegu. Niewiele też nowego tak właściwie Draugdin miał do powiedzenia o całym tym zleceniu gdyż sam niewiele więcej wiedział, a i tak jak zazwyczaj sprawę najlepiej zbada się na miejscu.
Po niecałych dwóch godzinach Milena już wiedziała dlaczego nie mogli użyć koni. Droga była zasypana, a przy tym cały czas pięła się w górę do widoczne z oddali przełęczy wiodącej do Złotej Doliny. Według informacji od dragonborna tuż za granią przełęczy było czynne schronisko i to był cel ich dzisiejsze wyprawy. Dotrzeć tam, ogrzać się i posilić i następnego dnia rano już będą schodzić do celu ich podróży, do Złotej Doliny.



Gdy do przełęczy brakowało im około pięciuset metrów na ścieżkę przed nimi wyszły dwa wilki. Co prawda od dłuższego czasu tu i ówdzie, to bliżej, to dalej słychać było ich wycie jednak chyba żadne z nich nie spodziewało się, że zwierzęta będą tak zdeterminowane, żeby zaatakować trójkę podróżników. Widocznie zima była cięższa niż zakładano.
Dwa wilki wyszły każdy ze swojej strony zasypanego szlaku, warcząc i szczerząc zęby krok po kroku zbliżały się w stronę drużyny.
Na czele szedł Draugdin który zdążył już sięgnąć po broń. Za nim w oddaleniu kilku kroków szła Milena, a pochód zamykał Delamros. Niestety nie byli na tyle blisko od schroniska aby liczyć na ewentualną pomoc. Nadszedł czas próby.


Wilki wyszły na ścieżkę tak nagle, że zmęczeni już wędrowcy niemalże zostali zaskoczeni. Jedne z wilków, ten z lewej strony wyglądał na odważniejszego i bardziej zdeterminowanego, gdyż pomimo, że trzymał się blisko swojego towarzysza to wyraźnie był bliżej i nieustannie czujnym krokiem przybliżał się to idącego na czele Draugdina warcząc i obnażając zęby.
Dragonborn na szczęście był czujny. Nim ktokolwiek zareagował dobył miecza i zaatakował gdy tylko wilk znalazł się w zasięgu.
Niestety zmęczenie i panujące zimno, w którym przecież przebywali od wczesnych godzin rannych spowodowało, że prawdopodobnie niewystarczająco określił odległość od celu gdyż ostrze miecza jedynie świsnęło w odległości kilku centymetrów przed pyskiem wilka.
Zasłoniwszy się tarczą i z mieczem gotowym do ponownego ciosu zdążył tylko uprzedzić pozostałą dwójkę, żeby szykowali się do walki.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 13-04-2020 o 17:02.
Draugdin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:23.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172