Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2020, 10:31   #31
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Chowaniec Williego nie odkrył nic podejrzanego, więc mogli schodzić pod ziemię. Tak, jak było mówione, Elora spuściła się zaraz po Amosie i Draugdinie, doświetlając dodatkowo okolicę swoim magicznym światłem. Jednocześnie chwyciła za kuszę i nałożyła bełt. Znaleźli się na niegościnnym terenie, więc należało być przygotowanym na różne sytuacje.

Zeszła wraz z pozostałymi po schodach i po dłuższej wycieczce w dół znaleźli się na czymś, co przypominało zawalony dziedziniec, na którego końcu znajdowały się drzwi. Rozejrzała się; ta twierdza kiedyś musiała być naprawdę piękna, jednak zepchnięcie pod ziemię i czas nie obeszły się z nią litościwie.

- Jestem za tym, żeby drzwi obejrzał Archie, on chyba z nas wszystkich ma największe umiejętności jeśli chodzi o różne pułapki i takie tam - powiedziała do pozostałych. - No chyba, że ktoś inny pisze się na ochotnika, to proszę bardzo.

Z kuszą w gotowości ruszyła w stronę drzwi, patrząc przy okazji co jakiś czas pod nogi, by nie potknąć się o jakieś kawałki gruzu i wybrać możliwie najkrótszą ścieżkę do celu.
 
Umbree jest offline  
Stary 13-04-2020, 11:45   #32
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Archie nawet pośród swoich rówieśników nigdy nie był uważany za kogoś o atletycznej sylwetce. Dlatego też z dużą dozą wątpliwości spoglądał na znikający w ciemnościach koniec liny oraz towarzyszy, którzy bez problemu spuszczali się po niej w dół.

Jakimś cudem i mu jednak udał się ten wyczyn i wraz z wszystkimi bezpiecznie dotarł na skalną półkę i później też na zrujnowany dziedziniec.

- Cóż, w takim razie trzeba zabrać się do pracy - odpowiedział na propozycję Elory, po czym nałożył prosty czar na swój sztylet, który zaczął emanować ciepłym, białym światłem - Zechciej proszę przelać na mnie łaskę Helma, aby żadne czające się między tymi gruzami zagrożenie, nie mogło mnie zaskoczyć.

Niziołek ruszył w stronę drzwi, rozglądając się wokoło i nasłuchując potencjalnego zagrożenia czającego się w mroku.

Poproszę perception check z błogosławieństwem Helma.

+ rzuca light na sztylet



 

Ostatnio edytowane przez Koime : 13-04-2020 o 12:12.
Koime jest offline  
Stary 13-04-2020, 12:37   #33
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zwiad w wykonaniu chowańca nie wykrył żadnych nieprzyjemnych niespodzianek. Nie oznaczało to bynajmniej, iż faktycznie ich nie ma, dlatego też Bran nie miał nic przeciwko temu, by kto inny szedł na czele i robił za zwiad, tudzież ściągał na siebie potencjalne ataki.
Gdy znalazł się na dole, spojrzał jeszcze na linę, po której zeszli na dół. Zastanawiał się, jak by się można stąd wydostać, gdyby jakimś przypadkiem lina zniknęła. No ale to był problem, z jakim na razie nie musieli się mierzyć.

Jak się okazało kilka chwil później, cytadela istniała nie tylko w opowieściach. Cytadela kiedyś sobie stała na powierzchni ziemi, a potem coś ją zepchnęło pod ziemię. Niczym w bajkach.
No ale, jakimś dziwnym trafem, twierdza nie zamieniła się w stos cegieł i kamieni, a stała - może nie niewzruszona i nienaruszona, ale mniej więcej w całości. Raczej nie należało sądzić, iż gdzieś tam piękna księżniczka czekała na uwolnienie. Stosy skarbów... W to też jakoś Bran nie potrafił uwierzyć. Ale z pewnością czekały tam niebezpieczeństwa. No i gdzieś tam byli krewniacy Kerowyn Hurcele.

Na razie jednak między nimi a cytadeli znajdowały się drzwi.
Bran zgadzał się z Elorą - największe szanse na wykrycie ewentualne pułapki miał Archie.
Co prawda zaklinacz nie bardzo wierzył w pułapki - znaczy nie w tej chwili - ale na wszelki wypadek trzymał się od drzwi w miarę z daleka. Równocześnie rozglądał się na wszystkie strony, bowiem ewentualni wrogowie mieli teraz idealną okazję do ataku.
 
Kerm jest offline  
Stary 14-04-2020, 09:30   #34
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Amos zszedł pierwszy dość zwinie spuszczając się po linie. W swoich rodzinnych stronach robił to niemal codziennie. Odbijał się lekko nogami od krawędzi pozwalając by lina swobodnie prześlizgiwała się po rękawicach, by stopniowo zwiększyć nacisk i zatrzymać delikatnie spadek wczepiając się nogami w skałę, rękami mocniej chwytając za linę. Dosłownie po kilku chwilach był na dole dając znać kolejnej osobie, by zeszła. W tym czasie rozpalił pochodnię i rozejrzał się po okolicy. Nie usłyszał, ani nie zobaczył nic co mogłoby stanowić zagrożenie, toteż przyglądał się jak z zejściem poradzą sobie inni. W szczególności ciekawiło go jak zejdzie niespełna półtora metrowy skacowany gnom trzymający 3 metrową tyczkę.

Gdy wszystkim udało się zejść na dół (z asekuracją, czy bez) Amos ruszył dalej w jednej ręce trzymając naładowaną kuszę, w drugiej przyświecając sobie pochodnią. Kolejne kładki na dół przeszli dość łatwo z każdą nabierając więcej wprawy. Powietrze z każdą półką miało inny zapach, bardziej ziemisty, mniej leśny. Brakowało co prawda wilgotności towarzyszącej powietrzu spotykanym w jaskiniach, nie było też zatęchłe, dało się oddychać całkiem normalnie. Nie czuł też zapachu śmierci, ani rozkładu, pomimo kilku kości i czaszek jakie napotkali po drodze.

Sama cytadela, gdy już do niej doszli nie zrobiła na Amosie większego wrażenia. Co prawda była duża i o dziwo we względnej całości, jednak tego typu budowle nigdy nie wzbudzały jego zainteresowania - były po prostu mało praktyczne.

Zatrzymali się przed drzwiami. Można je było spróbować rozwalić, ale mając przy sobie włamywaczy lepiej było spróbować wejść bezinwazyjnie. Amos nie znał się na tym, więc nie zajmował stanowiska gdy inni chcieli działać.
- Sprawdź przy okazji, czy drzwi są regularnie używane np. przez te gobliny, o których nam opowiadano, lub przez te istoty, które zostawiły ślady na zewnątrz. - powiedział do Archiego.

Samo otwarcie drzwi nie zajęło zbyt długo, ale skacowany gnomi czarodziej zarządził postój na rzucanie czarów. To zaskoczyło Amosa. Spiął mimowolnie mięśnie szczęki zaciskają mocniej dłoń na pochodni.
- Mogłeś zacząć rzucać zaklęcia na górze, gdzie było znacznie bezpieczniej niż tu w kompletnie nieznanym i niesprawdzonym miejscu. - wyraził swoją opinię. Nie lubił takiego rozprężenia. Wszyscy byli skupieni, zdeterminowani, czujni. Rozprężanie atmosfery na prawie pół godziny to proszenie się o kłopoty!
Tym niemniej jakoś ten czas należało spędzić. Amos wpierw upewnił się, że okolica jest bezpieczna (na tyle, na ile mógł), następnie odłożył źródło światła samemu chowając się poza zasięgiem światła. Przyglądał się pracy gnoma i stopniowemu rozprężaniu i rozluźnianiu reszty, ze szczególnym uwzględnieniem kapłanki.

Co jakiś czas nasłuchiwał niebezpieczeństw starając się polegać na słuchu niż na wzroku. Miecze i kusza były w pogotowiu.

Test percepcji - nasłuchiwanie, czy ktoś się do nas nie skrada.


 
psionik jest offline  
Stary 14-04-2020, 13:31   #35
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Willie starannie wykorzystał czas aby przygotować się do swojego zejścia. Wpierw starannie umocował muła do solidnie wyglądającego konaru drzewa i wypakował cały swój ekwipunek do plecaka. Z juków wydobył zwój liny, wielokrążek i odwiązał długą, dziesięciostopową tyczkę. Wydobytą linę przywiązał do tyczki, w taki sposób, aby stworzyła coś w rodzaju drewnianej ławeczki, od której odchodził skomplikowany na pierwszy rzut oka system pętli i szelek, tworzonych przez zawoje długiej liny.Plecak z gratami przytwierdził do ławeczki, tworząc całkiem dobry balans, przenoszący ciężar nieco poniżej ławeczki. Przez wielokrążek zaś gnom przeplótł linę pozostawioną przez poprzednią ekipę poszukiwaczy przygód, całość zaś połączył metalowymi zatrzaskami wielokrążka. Szarpnął kilka razy całością, wypróbował, czy wielokrążek jest należycie naoliwiony i z cichutkim skrzypieniem liny, przeciąganej przez zmajstrowane urządzenie, siedząc pośladkami na drewnianej tyczce, i zabezpieczony prowizorycznymi szelkami z liny, zaczął spokojnie opuszczać się na dół.
- Ach, Archimondesie...co ja bym bez ciebie zrobił, mordo ty moja – mruczał do siebie zadowolony z urządzenia gnom, który pomimo kaca pamiętał o wykorzystaniu podstawowej dla każdego gnoma wiedzy z dziedziny prostych maszyn. Dla niedouczonych mieszkańców Faerunu mogło to wyglądać jak magia, kiedy gnom, nie będąc wcale okazem siły dotknął stopami podłoża wąwozu, następnie kilkoma ruchami rozwiązując linę i uwalniając swój ekwipunek. Pozostało jedynie zejść na dół, po zygzakowatych schodach.

W międzyczasie, umilał sobie czas cichym mruczeniem do siebie i notowaniem
- Taak...wydaje się, że cytadela musiała zapaść się pod ziemię w wyniku kataklizmu, być może magicznej natury. Schody na ścianie wąwozu musiały zostać zrobione przez element autochtoniczny, chcący się wydostać, lub też przez allochtonów, chcących wejść – notował z przejęciem gnom gryzdoląc coś w swoim notatniku. Na chwilę przystanął i powiedział do siebie – Kurwa, winda byłaby optymalniejsza niż te schody. A niewątpliwie tańsza i szybsza, co sugeruje, że potencjalni mieszkańcy tej twierdzy to...kre...znaczy prymitywy – skrobnął i ruszył dalej w dół.

Kiedy zobaczył cytadelę, omal nie wypuścił z wrażenia swojego notatnika, w którym od razu zrobił kolejną notkę
- Cała. Być może potwierdza to teorię o magicznej naturze kataklizmu, ale też nie można wykluczyć magicznych zabezpieczeń budowli. Biorąc pod uwagę, że zamieszkana była przez smoczy kult, nasycenie magią byłoby zrozumiałe. Gleba w okolicy wydaje się być dostatecznie miękka, przez co odpowiednio silne zaklęcie zabezpieczające mogłoby umożliwić bezpieczne osadzenie się twierdzy na samym dnie wąwozu. Miękkość gleby stwierdzono pijąc trunek z lokalnego ujęcia, i sprawdzając dogłębnie poziom przefiltrowania wody... - gnom poprawił okulary na nosie, zamknął swój notatnik i wyjął różdżkę, którą zaczął kreślić w powietrzu dziwne kręgi. Bełkotał coś o promieniowaniu, poziomach, kwantach, dodając, dzieląc i odejmując jakieś dziwnie brzmiące zmienne, niewątpliwie rzucając jakieś zaklęcie.

Kiedy skończył, podniósł leżącą na ziemi, długą tyczkę.
- Niech ten, kto idzie pierwszy opukuje tym podłogę i wszystko to, co wydaje mu się podejrzane. Jeśli trafi się jakaś zapadnia, trzymać to w poprzek ciała. Co jak co, ale lepiej nie wrąbać się w jakąś zapadnię, dziurę, czy osuwisko – poradził, oddając tyczkę jednemu z wojowników.
Jednocześnie zaś posłał swoją sowę, która zawisła nad osuwiskiem na wysokości drzwi, gotowa przez nie przelecieć, jak tylko Archi upora się ze sforsowaniem gruzowiska i otwarciem drzwi.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 14-04-2020, 15:57   #36
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Na dół rozpadliny zszedł zaraz po Amosie. Nawet w myślach zażartował sam do siebie, że jak trwoga to do zbrojnego, i jak co do czego to dwóch "największych" na pierwszą linię - zawsze się będzie za czym schować.
Żarty żartami, ale było to jedyne słuszne i logiczne rozwiązanie przynajmniej w tym przypadku. Amos i on w razie potrzeby potrafiliby sobie bodajże dać radę najlepiej i najdłużej w razie nieprzewidzianych problemów.

Na szczęście nic takiego się nie wydarzyło. Na dole panował wręcz nienaturalny spokój. Chociaż z drugiej strony czego by się można spodziewać po ukrytych w ziemi ruinach. Spokój mógłbyś, a raczej nawet musiał być jedynie pozorny bądź chwilowy, gdyż przecież znikali tu bez śladu poszukiwacze przygód, a nawet całe drużyny. Nie można było o tym zapomnieć, ani uśpić nawet na moment czujności zmysłów.
Swoją drogą Draugdin podziwiał i jednocześnie nie mógł się nadziwić jak potężne siły musiały tu działać, żeby tak całą cytadelę przenieść pod ziemię.

Zanim cała ekipa pofatygowała się na dół trochę czasu upłynęło. Tym bardziej, że niektórym zwykłe zejście po linie nie wystarczało. Nauczył się jednak nie oceniać i nie komentować. Wiedział nie od dziś, że wzajemna tolerancja i akceptacja była podstawą skutecznej i owocnej współpracy.

Podczas gdy czynione były pewne przygotowania, przed ruszeniem dalej zarówno Draugdin jaki i Amos pozostawali czujni wypatrując i nasłuchując ewentualnych zagrożeń. Nic się nie wydarzyło. Mogło to niestety być zarówno dobrym znakiem jak i celowym usypianiem czujności. Czas pokaże. Na pewno nie będzie to wycieczka krajo a raczej lochoznawcza. Gdy wszyscy byli już przygotowani drużyna ruszyła dalej, a raczej w głąb. W głąb zrujnowanej i opuszczonej cytadeli. Czy na pewno opuszczonej? To właśnie mieli sprawdzić. Ruszyli w głąb. W głąb ziemi też.

Jako, że ustali aby poruszać się szykiem, w którym jeden zbrojny miał być na początku a drugi na końcu, Draugdin bez sprzeciwu zgodził się zabezpieczać tyły. Z długim mieczem w dłoni posuwał się powoli za towarzyszami. Póki co dobył jednego z dwóch mieczy, w walce którymi się specjalizował, gdyż wiedział, że sięgnięcie po drugie ostrze w razie potrzeby będzie trwało mniej niż mgnienie smoczej powieki. Co jakiś czas tylko oglądał się za siebie, żeby być pewnym co do bezpieczeństwa pleców swoich jak i całej drużyny.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 14-04-2020, 16:34   #37
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Wykrycie magii w okolicy nie przyniosło żadnych rezultatów, zatem ruszyliście w kierunku drzwi. Na przodzie szedł Amos, dotykając tyczką podaną mu przez Williego gruzowiska przed sobą, za nim trzymał się Archie, Elora, Bran, Willie i zamykający pochód Draug. Pomysł gnoma ze sprawdzaniem podłoża przyniósł pierwsze rezultaty już po kilku krokach, gdyż dotknięta przez Amosa powierzchnia najpierw zadygotała, a potem kawałki gruzu wpadły do czarnej, bezkresnej dziury. Barbarzyńca upewnił się tyczką, że za wyłomem jest bezpiecznie i przeskoczyliście dziurę, przemieszczając się dalej powoli, zygzakiem w stronę drzwi. Podłoga pod klepnięciem tyczką załamała się jeszcze dwa razy i trzeba było przyznać, że Willie miał dobry pomysł z tą prostą, ale jakże skuteczną metodą.

W końcu znaleźliście się przy solidnie wyglądających, drewnianych drzwiach z klamką. Archie najpierw obejrzał je dokładnie ze wszystkich stron, tak samo jak futrynę, popukał też ściany. Gdy upewnił się, że wszystko jest w porządku, nacisnął klamkę i pchnął drzwi do środka. Te zaskrzypiały przeraźliwie, a moment później do środka wpadła sowa Williego, dzięki której czarodziej mógł się rozejrzeć po pomieszczeniu. Gdy dał znać, że jest czysto, wszyscy weszliście do środka.

Znaleźliście się w okrągłej, dość sporej komnacie wybrukowanej strzaskanym granitem, na którym leżały cztery gobliny, wszystkie najwyraźniej zabite w walce. Jeden stał oparty plecami o zachodnią ścianę, zatknięty na włóczni, która utrzymywała go wyprostowanym. Ich ciała wciąż były całkiem nieźle zachowane, co mogło oznaczać, że mogli zginąć co najwyżej kilka tygodni temu. Z pomieszczenia wychodziło dwoje drewnianych drzwi (z czego te po waszej prawej były nieco uchylone), znajdujących się naprzeciw wejścia, którym tu trafiliście, a pusta wieża z wyszczerbionymi murami sięgała piętnaście metrów nad waszymi głowami, lecz zamiast pięter i schodów, ostało się jedynie kilka strzaskanych półek.

Wciąż było nienaturalnie wręcz cicho.
 
Ayoze jest offline  
Stary 14-04-2020, 21:19   #38
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dojście do drzwi nie było nafaszerowane pułapkami, chyba że za takie uznać należało szwankującą tu i ówdzie posadzkę, na której to wady należało uważać, jeśli się nie chciało znaleźć piętro lub dwa niżej - bez pomocy liny, drabiny czy schodów. Na szczęście ich drużynowy tyczkarz bez pudła wychwycił wszystkie niemiłe niespodzianki - przynajmniej te, które leżały na ich drodze.

Drzwi nie stawiły oporu. Jeśli chodziło o brak pułapek, to było to w zasadzie zrozumiałe - wszak skoro gobliny wychodziły na powierzchnię. Z drugiej... Bran zamykałby za sobą drzwi na klucz lub zasuwę, bowiem jego wiara w brak złodziei była, delikatnie mówiąc, mizerna. No ale może gobliny uznały, że są bezpieczne?

O tym, że taki pogląd był całkowicie błędny, można się było przekonać zaraz po przekroczeniu progu, jako że cztery osobniki z wymienionego wcześniej gatunku były definitywnie martwe, na dodatek od dłuższego już czasu.

- Może to dzieło naszych poprzedników? - zasugerował Bran, podchodząc do goblina przybitego włócznią do ściany. - Talgena i jego towarzyszy - sprecyzował, po czym spróbował wyrwać włócznię.
 
Kerm jest offline  
Stary 15-04-2020, 08:52   #39
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Zawalona resztkami gruzu ziemia kryła dla nich kilka niemiłych niespodzianek, ale Amos oklepujący tyczką kolejne miejsca, które mieli przejść wywiązał się z tego zadania bez zarzutów i w jednym kawałku dotarli pod drzwi.
- To był dobry pomysł z tą tyczką, Willie. Pewnie gdybyśmy spadli w te dziury bez zabezpieczenia, zostałaby z nas tylko mokra plama - powiedziała Elora, uśmiechając się lekko do gnoma.

Przy drzwiach pozwoliła pracować Archiemu, bo sama nie znała się ani na otwieraniu zamków, ani na odnajdywaniu ewentualnych pułapek. Co jakiś czas rozglądała się wokół, czy czasem mrok nie niesie ze sobą jakiegoś zagrożenia, jednak póki co nic złego się nie działo. Ale to był zaledwie początek ich podróży, nawet nie zdążyli na dobre znaleźć się w zapomnianej twierdzy. Helm da, a znajdą zagubione rodzeństwo i wrócą bezpiecznie na górę.

Nie mieli problemu, by dostać się do pomieszczenia za drzwiami, a tam czekały na nich ciała czterech zabitych goblinów. Bran słusznie zasugerował, że być może to ofiary drużyny Talgena.
- Na to wygląda, biorąc pod uwagę, że zwłoki są jeszcze w miarę świeże - powiedział Elora, rozglądając się po okrągłym pokoju.

Mieli do wyboru drzwi z lewej, albo prawej, choć jedne z nich były lekko otwarte.
- Jestem za tym, żeby udać się tym drzwiami - Wskazała palcem na te uchylone. - Amosie, może pchniesz je tyczką i zobaczymy, co się za nimi kryje? - Spojrzała na siwego mężczyznę, wciąż mając kuszę w gotowości.
 
Umbree jest offline  
Stary 15-04-2020, 09:08   #40
 
Koime's Avatar
 
Reputacja: 1 Koime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputacjęKoime ma wspaniałą reputację
Pomieszczenie, w którym się znaleźli, mogłoby nawet sprawiać przyjemne pierwsze wrażenie, gdyby nie fakt leżących dookoła trupów. Archie przez chwilę przyglądał się mocującemu z wbitą w goblina włócznią Branowi.

Uwaga Elory przemknęła niziołkowi koło uszu. Sądząc po smrodzie jaki czuć było ze strony ciał, słowo "świeże" nie przychodziło bardowi jako pierwsze do głowy.

”Tak to już jest, gdy się nie zamyka drzwi na noc. Odrobina nieuwagi i masz nieproszonych gości w domu.”

Zostawił swoich towarzyszy samych w dalszych oględzinach reszty pomieszczenia, sam zaś podszedł do zamkniętych drzwi i zaczął nasłuchiwać. Wpierw wydawało mu się, że wszystko jest w porządku, lecz po chwili jego uszy wychwyciły cichy dźwięk, jakby coś szybko przemieszczało się po kawałkach gruzu po drugiej stronie.

Ostrożnie wycofał się i cicho dał znać drużynie, że coś może znajdować się po drugiej stronie drzwi.

 

Ostatnio edytowane przez Koime : 15-04-2020 o 14:19.
Koime jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172