Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 06-05-2020, 21:08   #21
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

- Obraziłeś się na nas, Willie? - zapytał zasapany krasnolud w końcu doścignąwszy gnoma.
Pytanie zostało bez odpowiedzi. Zbierał się do zadania kolejnego gdy przerwał mu Tomen odciągając uwagę od niedoszłego towarzysza.
- Szefuu… (...)
Jedynka przyglądał się bestii z rosnącym zainteresowaniem. Gada po naszemu? - zastanowił się w duchu. No to będzie kolejna okazja się wykazać. Miał już kolejny plan.
- Dawaj Tomen za mną, co żywo! - krzyknął i rzucił się pędem w kierunku wzgórza.

[...]

- Nie chcemy kłopotów - rzekł powoli podchodząc do bestii z lekko uniesionymi, pustymi dłońmi.
Gdzieś z tyłu głowy pojawiło się uczucie niepokoju. Być może to co robił było głupie. niestety, za późno na wycofanie się. Wraz z kolejnymi krokami coraz bardziej zaczynały trząść mu się ręce. Na szczycie wieży dostrzegł krasnoludkę, jednak w tej chwili nie ona była najważniejsza.Skupił spojrzenie na mantikorze i przemówił.
- Widzę, żeś ranna, pozwól sobie pomóc. Spróbuję ukoić Twój ból.
 
Graygoo jest offline  
Stary 08-05-2020, 10:23   #22
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Willie pokręcił głową. Nie pogniewał się, ale nie miał ochoty na rozmowę. Wyglądało na to, że jego nowi towarzysze nie mogli mu specjalnie pomóc w tym, co miał do zrobienia, choć wydawali się całkiem w porządku. Gnom, przybity nieco śmiercią kenku musiał brzemię tej misji nieść samotnie, i choćby chciał, nie mógł tak po prostu wmieszać w tą sprawę przygodnie napotkanych na szlaku nieznajomych. Jedyne, w czym obecnie mogli pomóc, to w dotarciu do Phandalinu, jak się wydawało miejsca zbiórki całej załogi Atlasa po jego katastrofie. Willie kochał swój okręt, i niemal płakać mu się chciało, kiedy wyobrażał sobie roztrzaskany wrak jednostki, porzucony na tym barbarzyńskim pustkowiu. Myśli te nieznośnie zaprzątały gnoma niemal przez całą wędrówkę, co powodowało, że prowadził ich głownie Jedynka.

Tymczasem jednak dotarli do wzgórza, na którym kolejny nieszczęśnik, a może raczej nieszczęśniczka potrzebowała pomocy. O ile Jedynka wybrał bezpośrednie podejście do potwora, Willie nie zamierzał pchać się prosto w paszczę potwora.
Z sakiewki przy pasie wyjął kilka strzępków wełny, i po rozgnieceniu ich w dłoni wykonał skomplikowany gest w potwietrzu, wyczarowując całkiem sporej wielkości głaz w odległości trzydziestu stóp od siebie, nieco w bok ale bliżej wiatraka. Kamień, będący iluzją mógłby ogłupić stworzenie przed nimi, lub przynajmniej zapewnić osłonę przed jej wzrokiem. Willie skoczył za kamień, przygotowując kolejną porcję, zamierzając wyczarowywać kamienną zasłonę w taki sposób, by nieco zamaskować swoje podejście do wiatraka. Fakt, że Jedynka od razu rozpoczął konwersację z tą przedziwną istotą był mu o tyle na rękę, że być może potwór nie dostrzeże w tym krajobrazie jednego czy dwóch głazów więcej, a niewielki wzrost gnoma, przekradającego się od osłony do osłony nie zwróci niczyjej uwagi.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 09-05-2020, 14:16   #23
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Na widok bestii Ash odruchowo wykonał ręką gest mający chronić przed złymi siłami.

- Ktoś ma przesrane. - Syknął, sięgając po kuszę. Zrobił to bardziej dla własnej obrony, niż z realnej wiary w to że pomoże ofiarze rozwścieczonego monstrum. Jeśli to był nękający Phandalin "smok", to młodzieniec pomyślał że powinien otworzyć w mieścinie sklep z okularami i zbić na nim fortunę. Ale smok czy nie, chimeryczny stwór był z pewnością śmiertelnie niebezpieczny.

Czarownik poczuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła, gdy usłyszał rozpaczliwe wołanie kobiety. W innym, bardziej sprzyjającym refleksjom momencie zauważyłby, jak bardzo zmienił się przez ostatnie kilka lat, skoro tak bardzo empatyzował z czyjąś udręką. Może nawet byłby z siebie dumny.

Wtedy młodzieniec dostrzegł niską sylwetkę krasnoluda, i własna bezczynność została mu wytknięta w najbardziej dosadny ze sposobów. Nie zastanawiał się więcej - zrzucił z siebie plecak i z kuszą w jednej i swoim czarodziejskim kosturem w drugiej dłoni pobiegł na wzgórze.
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 11-05-2020 o 10:53.
Krieger jest offline  
Stary 09-05-2020, 18:18   #24
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Ash, Gugliermo, Willie

Tomen pognał za Gugliermo i dość szybko zrównał się z nim w biegu. Krasnolud mógł z ulgą stwierdzić, że jego towarzysz dzierżył już oszczep w prawej ręce, a w lewej, niejako w pogotowiu czekał topór, który jeszcze tego samego dnia zdekapitował pół-ogra. Siła tego człowieka była czymś, co można było porównać tylko z legendami i opowieściami o bohaterach z tą różnicą, że była namacalna. Z niemałym zaskoczeniem dostrzegł, że z drugiej strony nadbiega tajemnicza, również uzbrojona postać. Być może nawet mieli jakieś szanse w starciu z tym czymś.

Mantikora odwróciła się od drzwi młynu jednym, szybkim susem. Kiedy Jedynka i Tomen biegli w jej stronę, postąpiła kilka kroków na przód. Może z rozwagi, a może z trwogi bohaterowie zwolnili i zapewnili o swoich dobrych zamiarach. Ash przystanął nieco dalej, na końcu języka miał słowa zaklęcia.

Willie: skradanie się - zdany!
Mantikora: inteligencja - oblany!

Tymczasem nieco dalej, iluzoryczne kamienie, czy zarośla wyrastały znikąd, a czasem przemieszczały. Gnom niezauważony przez nikogo, prócz obserwującej całe zdarzenie z okna młynu krasnoludki przemieszczał się z miejsca na miejsce. Pokazał jej coś na migi. Kobieta zniknęła zza okna, a on przemykał dalej wśród architektonicznych szczątków i żelaznego płotu w jej stronę. Drapieżna istota, powoli, krok za krokiem oddalała się od drzwi zajęta rozmową z powątpiewającym coraz bardziej w swój pomysł krasnoludem.

Gdy Willie pogrążył się w cieniu kamiennej budowli i okrążył ją, kapłanka Chauntea po cichu wychyliła się z okna z drugiej strony nie bardzo wiedząc co ów zamierza.

Była to krasnoludka o włosach ciemnych, luźno spiętych z tyłu głowy o na co dzień przenikliwym spojrzeniu, w których teraz jednak gościł strach. Ubrana była w charakterystyczne, luźne szaty spięte broszką zdobioną symbolem Bogini Zbóż.


Czas jakiś zajęło Williemu, by przekonać krasnoludkę, by ostrożnie opuściła się z tej strony młynu. Ostatecznie jednak była zbyt przerażona perspektywą spotkania z Mantikorą, by przejmować się kilkoma sążniami dzielącymi ją od porośniętej wrzosami ziemi. Nie mogła tego widzieć, ale Willie miał wszak na takie sytuacje swój sposób.

Ash: pomoc - Gugliermo
Gugliermo: persfazja - zdany!

Mantikora rzeczywiście była istotą w pełni rozumną. W dodatku obdarzoną drapieżną inteligencją. Gugliermo jednak wykazał się niezachwianymi nerwami. Stopniowo oddając pole potworowi, nawet jeśli nieświadomie, zapewnił kapłance i Williemu możliwość ucieczki, jednocześnie dając mantikorze poczucie panowania nad sytuacją. Wkrótce, stwór był przekonany, że to on kazał Jedynce się uzdrowić, zaś krasnolud z satysfakcją zauważył, że gnom zniknął po drugiej stronie budynku. Utrzymujący się w bezpieczniejszej odległości zakapturzony Ash upewnił mantikorę na tyle ile potrafił że to najlepszy układ dla nich wszystkich.

Rana była głęboka i krwawiła obficie. Zgodnie ze słowami mantikory, ta uciekła przed smokiem, lecz smok zdążył rozszarpać jej udo. Utraciła swoje terytorium na rzecz silniejszego, lecz nie jest w stanie uciec dość daleko z brodzącą krwią raną. Nie do końca jasne było skąd mantikora wiedziała o umiejętnościach leczniczych kapłanki. Ta jednak bała się jej pomóc.

Gugliermo musiał dwukrotnie spleść zaklęcie, by uzyskać zadowalający mantikorę efekt. Wreszcie jednak rana się zasklepiła, a potwór nie czekając na nic innego złożył się do lotu...

Tomen obserwował jak chimera odlatuje nie do końca wierząc, że skończyło się bez rozlewu krwi. W większości ich krwi. Odwrócił się mrużąc oczy przed oddalającym się do linii horyzontu słońca.

- Emm... To właściwie nie była ona Jedynka, tylko on... - mężczyzna nawiązał do sposobu w jaki mówił Gugliermo do mantikory i wypuścił powietrze, pozwalając napięciu opuścić jego ciało. Roześmiał się bardziej dając upust nerwom, niźli z jakiegoś żartu.

- Nie wiem jak mam wam dziękować... - słowa te wypowiedziała kobieta, która szła u boku Williego. - Jestem Adabra Gwynn, kapłanka, zielarka - krasnoludka dygnęła lekko unosząc rąbek długiej szaty. - Nie znamy się, acz po tym co zobaczyłam myślę, że praktycznym podarkiem będzie dla was mikstura lecznicza, nawet jesli szanowny Pan... - tu zwróciła się do Gugliermo - ...potrafi uleczyć rany nawet zadane przez smoka. Oby się wam nigdy nie przydała, a jeśli przyda się, niech ocali wasze żywota, tak jak wy ocaliliście mnie. Wiem, że okolica jest niebezpieczna, ale obowiązek wobec przodków nie pozwala mi opuścić tego miejsca. Widzicie te groby, nieco wyżej? O tam! - Adabra wskazała przed siebie - To od nich wzgórze ma swoją nazwę. Wzgórze Waśni. To groby sprzed pięciu stuleci, dwóch braci i podwładnych im krasnoludów. Jeden z tych braci, Dart Rockseeker to mój prapradziad. Mówi się, że pokłócili się o wpływy w legendarnej kopalni Phandalvera i idei samego paktu Phandalvera. Mówi się także, że wzgórze jest nawiedzone i chyba... chyba jest to prawdą. Nie zawsze, lecz słyszę czasem w nocy, jakby szczęk oręża i inne odgłosy walki... Nie mogę tego tak zostawić. Chciałabym by krasnoludy z mojego rodu zaznały należnego im spoczynku. Próbowałam już różnych znanych mi sposobów, ale... być może Chauntea w dzień Obfitych Plonów łaskawiej spojrzy na moje modlitwy... ach... przepraszam za dużo mówię... jeszcze raz wam dziękuję. Pójdę już po mikstury.

Jak się okazało nie było to wcale takie łatwe. Adabra zostawiła drzwi zamknięte od środka na zasuwę. Niemniej napięcie zeszło ze wszystkich i wszyscy poczuli zmęczenie. Wspólny odpoczynek skąpany w późno-letnich promieniach słońca wydawał się kuszący, nawet jeśli krótki, bowiem każdy z nich miał swoje sprawy do załatwienia.

 
Rewik jest offline  
Stary 13-05-2020, 18:29   #25
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Adabra wycofała się z początku tyłem, uśmiechając się do was, by odwrócić się na pięcie i spoglądając w górę, jakby w obawie przed powrotem mantikory ruszyła ku drzwiom, by przekazać swoim bohaterom obiecane mikstury.
- Ojej! - kapłanka mocniej pchnęła drzwi. Przyznać trzeba było, że krasnoludki mają krzepę, której niejeden człowiek by pozazdrościł.
- No co za niefart! - kopnęła w drzwi, aż się zatrzęsły, lecz na niewiele się to zdało, prócz lekko skrywanego bólu nogi.
- zamknięte!

- Panienka oknem zeszła to i oknem wleziemy - rzekł krasnolud rozwiązując linę i mocując na jej końcu hak.
- No to siuuuup! - rzucił zamaszyście celując w okno na pierwszym piętrze.

- Mam po tym wejść?! - żachnęła się krasnoludka, biorąc ręce pod boki.
- Myślałam, że jesteś szarmanckim krasnoludem… Panie…?

-Gugliermo, do usług wielmożnej Panny - skłonił się głęboko ręką robiąc gest ściągania kapelusza z głowy i zamiatania nim ziemi.
- Mówiąc “wleziemy” miałem na myśli mnie i towarzysza - wskazał na Tomena.

- Jak do usług, to już już! Przecież nie będę tam sama wchodzić! Śmiało! Ja popatrzę - Adabra przyozdobiła swoją twarz w teatralnie sztuczny uśmiech.

- Proszę się nie nerwować, zlość piękności szkodzi. Mało to nerwów Panienka przed chwilą miała? Prosze siadać i odpoczywać, a my już się bierzmy za robotę - krasnolud mrugnął do człowieka porozumiewawczo. Tomen sprawdził linę i stanął pod nią asekurując, a Jedynka zaczął się wspinać. Najpierw podciągnął się na rękach, podkurczył nogi i zaparł po obu stronach liny. Następnie oplatając linę wokół stóp wypchnął ciało do góry. Powtarzał całą procedurę przy kolejnych metrach.

Jedynka: atletyka - zdany!

Wgramoliwszy się przez parapet wybrał połowę liny, obszedł z nią wał główny i zrzucił na dół towarzyszowi. Tomen sprawnie obwiązał jeden koniec wokół pasa i ciągnąć za drugi powoli wwindowywał się na górę. Pomoc krasnoluda ułatwiła bezpieczne wejście.

[...]

Artyści rozejrzeli się po pomieszczeniu w poszukiwaniu wartościowych rzeczy. Były tam przede wszystkim zwykłe przedmioty potrzebne do życia oraz przyrządy i naczynia przeznaczone do ziołolecznictwa. W powietrzu unosił się ciężki zapach suszonych ziół porozwieszanych dosłownie wszędzie. Najcenniejszymi przedmiotami były chyba obiecane im mikstury leczenia. Niezwykły nos do interesów Tomena zdradził również miejsce ukrycia rzadko widywanych, platynowych monet o łącznej wartości stu sztuk złota. Widok twardej waluty uszczęśliwił krasnoluda. Pogwizdując cicho melodię “złoto, złoto, złoto” ukrył zdobycz za pazuchą. Obejrzawszy to wszystko zeszli na dół i przystąpili do metodycznego likwidowania zapory.
 
Graygoo jest offline  
Stary 17-05-2020, 13:42   #26
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
Otworzywszy zablokowane drzwi znaleźli się na podwórzu. Muł stał w oddali spokojnie skubiąc trawę obserwowany przez dziwnego młodziana. Krasnolud zbliżył się i zagaił.
- Guglielrmo jestem. Widziałem jak biegniesz ku nam sam jeden. Mantikory się nie wystraszyłeś?

- Wystraszyłem. - Przyznał czarownik, wzruszając ramionami. - Chyba po prostu zainspirowałeś mnie do działania. A może stwierdziłem, że we dwójkę mamy lepsze szanse niż osobno, jeden po drugim. - Albinos uśmiechnął się półgębkiem. - Nie wiem, czy dwa razy podjąłbym tę samą decyzję, ale wygląda na to, że dzisiaj mi się poszczęściło. Jestem Ash.

- Ash, Ash, nie słyszałem. A wydajesz się dość charakterystyczny. Skąd jesteś i czym się zajmujesz? Po kijku widzę, żeś czarodziejem pewnie jesteś jak i nasz towarzysz gnom - wskazał na Willego. - My, czyli Tomen i ja - wskazał na wielkoluda stojącego obok - jesteśmy artystami. I jak się okazuje dobrymi duszami. - Krasnolud miał bardzo dobry humor.

Tomen obserwujący ślady jakie zostawiła mantikora na drewnianych drzwiach zainteresował się rozmową.
- Dzięki nam wielu ludziom jest lżej. Tacy już jesteśmy...

- Pani zielarce na pewno. Jestem… pomiędzy pracami, można by rzec. Tak jak zauważyłeś, param się Sztuką, chociaż nie roszczę sobie praw do tytułu wtajemniczonego. Przybywam z północy, i jeno wczoraj dotarłem do Phandalin, miasteczka nieopodal. Tam postanowiłem zapuścić na chwilę korzenie, złapać trochę pracy dorywczej. W okolicy podobno pojawił się smok. Szedłem ostrzec przed nim obóz krasnoludów-archeologów, który ma się znajdować gdzieś w okolicy. Tak, wiem co myślicie - Chłopak wydął usta i policzki w lekceważącym geście. - Chyba już wiem, co to był za smok. - Albinos kiwnął kciukiem w stronę drzwi do których wcześniej dobierało się chimeryczne monstrum. - Niemniej, niebezpieczna to bestia. A co sprowadza tutaj dwóch artystów i czarodzieja?

- Czarodzieja sprowadziła grawitacja, huehue - zaśmiał się prezentując złote zęby. - Miał okazję zakosztować przyjemności spotkania ze smokiem, tym prawdziwym. Zdziwiony? Nas też zadziwia nasz mały kompan. Zaś z nami sprawa jest bardziej skomplikowana. Szukamy czarodziejki, Windrin ją nazywają. Powiedzmy, że chcemy z nią ubić interes. Podobno jest gdzieś w okolicach Phandalin. Słyszałeś o niej?

- A więc rzeczywiście mamy tu do czynienia ze smokiem? Prawdziwym smokiem? - Mowa ciała Asha świadczyła raczej o ekscytacji, niż zmartwieniu. Zaczął krążyć po podwórku, mamrocząc na wpół do siebie, na wpół do zebranych. - Zwiększona aktywność orków… bestie atakujące ludzkie siedliska… to powoli zaczyna mieć sens, jak by coś zachwiało równowagą w lokalnym ekosystemie. - Czarownik zatrzymał się nagle. - Przepraszam was, Gugliermo i Tomenie. Nie słyszałem o waszej czarodziejce, ale sam byłem w Phandalin tylko krótką chwilę. Może zechcecie towarzyszyć mi do obozu krasnoludów, i wespół zespół wrócimy do miasta? Wydaje mi się, że tak może być bezpieczniej dla wszystkich.

- Wybacz, nie znam się na smokach. Lepiej opowie o tym nasz towarzysz. - wskazał na gnoma stojącego nieopodal. - On z nas najbardziej “uczony”. A co do towarzystwa to chętnie się z Tobą udamy, jednak pod warunkami dwoma. Raz - wrócimy tu i naszej dobrodziejce pomożemy wyjaśnić sprawę strachów na wzgórzach. A dwa to kwestia kosztów wyprawy. Człek powietrzem nie żyje, a tym bardziej krasnolud. Pewnie kto Cię najął do spaceru, to podziel się zyskiem a zyskasz nasze towarzystwo, huehue. - Krasnolud zaśmiał się ze swego małego żarciku i zaczął nucić pod nosem znaną przyśpiewkę - Złoto, złoto, złoto...

Ash uśmiechnął się trochę zakłopotany otwartością z jaką krasnolud mówił o pieniądzach. Trochę inaczej wyobrażał sobie postawę artysty, którego chwilę temu widział stawiającego czoła rozwścieczonej bestii w czyjejś obronie, ale musiał przyznać mu rację. Powietrzem nikt się nie naje.
- Ogłoszenie wspomniało o zadośćuczynieniu. Oczywiście, nie widzę innego wyjścia, niż podzielić się nim po równo. Przystaję na oba twoje warunki, Gugliermo. Widziałem dziś, że nie brak ci animuszu ani umiejętności. Nasza współpraca na pewno będzie korzystna dla wszystkich zainteresowanych.

Ciężki tupot osoby schodzącej ze schodów zapowiedział przybycie kapłanki. Podeszła do każdego z was i wręczyła po buteleczce z czerwonym płynem. Poruszona ciecz w środku połyskiwała nienaturalnie tak długo, aż zawirowania wewnątrz szkiełka się nie wytłumiły i znów zaczynała lekko migotać, gdy Tomen na próbę zatoczył koła, trzymając za szyjkę.
- Korzystajcie z nich oszczędnie. Nie tak łatwo je przygotować.

- Dziękujemy. Wypijemy je za Pani zdrowie. A pro po picia, zaschło mi w gardle, może nas poczęstujesz i dokończysz historię o zwaśnionych rodach i strachach. Lubię krasnoludzkie opowieści.

- Oj! Czemu by nie? A może który z was biegły w sprawach duchów, to coś doradzi. Zważcie jednak, że to co wam powiem może odbiegać od prawdy. Dawno temu to miało miejsce i opowiem o miejscach, których już nikt nieomal nie pamięta. Mój praojciec Lostrog Gwynn pojął za wybrankę Huzitrude Rockseeker, która to była córką Darta Rockseekera, syna króla Kozuda Rockseekera, który miał jeszcze jednego syna Palina Rockseekera. Palin oraz Dart według opowieści, jakie znam od najmłodszych lat rywalizowali ze sobą i miast bratniej miłości dzielili się nawzajem raczej zazdrością i niechęcią. Nie podobało się to królowi Kozudowi Rockseekerowi, który próbował na różne sposoby pogodzić swych synów. Ci jednak spierali się o wszystko. Zwłaszcza gdy król zginął podczas wyprawy wojennej i zgodnie z jego wolą Palinowi przypadło rządzenie nad Axeholm, Dartowi zaś dbanie o kompleks kopalń, później na mocy paktu Phandalvera zwanych Kopalniami Phandalvera. Dart uważał, że najbardziej intratny interes Rockseekerowie zrobią dzieląc się kopalnią z gnomami, którzy mieli w zamian wzbogacić kopalnie w nowoczesne narzędzia wydobywcze oraz wysokotemperaturowe piece, przeobrażając cały przybytek w kompleks wydobywczo-rzemieślniczy. Palin uważał to za wyprzedawanie majątku królestwa. Później okazało się, że kopalnia ta to coś więcej. Były tam złoża amulitu, Dart poszerzył porozumienie, włączając do niego ludzkich czarodziejów, by stworzyć sławną na całe Wybrzeże Mieczy Kuźnię Czarów. Palin Rockseeker coraz częściej atakował mojego prapraojca, nazywał go kłamcą, czego żaden krasnolud nie mógł zdzierżyć. To Wzgórze było ich ostatnim wspólnym spotkaniem i miejscem spoczynku na wieki… a przynajmniej tak wszyscy myśleli, aż okolice Phandalin ponownie zaczęły być zamieszkane. Nie upłynęło bowiem wiele czasu, aż na tę krainę napadli orkowie, pogrążając we krwi i ruinie zarówno Axeholm, kopalnie, czy same Phandalin. Wszystko co tu widzicie - wskazała na stare mury - pamięta czasy sprzed wielu stuleci i dziś jest odkrywane na nowo. Dziś nikt nie wie, gdzie skrywa się kopalnia Phandalvera, ani dawne krasnoludzkie świątynie. Axeholm zaś świeci pustkami. Płakać mi się chciało, gdy widziałam co zostało ze wspaniałej fortecy z opowieści mojego praojca i nie daje mi spokoju myśl, że dusze moich przodków wciąż nie zaznały spokoju tkwiąc wbrew woli ich ojca w wiecznej pomście… o ile oczywiście z tymi duchami to prawda.

- Fascynująca opowieść. - Zadumał się się czarownik, zezując na Gugliermo gdy krasnoludka wspominała o zaginionych kopalniach i zapomnianych świątyniach i zastanawiając się, czy bard myśli o tym samym co on. W okolicy musiały zalec nieprzebrane bogactwa, tylko czekające na kogoś, kto je odkryje i się nimi zaopiekuje.

Dla krasnoluda opowieść była przy nudnawa, ale nie miał ochoty na połajankę więc tylko przytaknął głową. Krótki spacer na wzgórze pokazał, że nie ma tam za wiele, ot kilka grobów, wszystko zarośnięte od dawien dawna. Jeśli coś tam straszyło to w pewnie w podziemiach, do których najpierw trzeba by się dostać. Ale jak tego nie wiedział. Za to świeże powietrze dobrze wpływa na apetyt.
- Ma Panienka coś do jedzenia? Od biegania, wspinania i ratowania pięknych dam zmęczyłem się nieco i w brzuchu burczy - krasnolud uśmiechnął się szczerząc wszystkie zęby.

Krasnoludka zachichotała nie dała jednak się aż tak omamić błyszczącemu uśmiechowi Jedynki.
- Dość już wam nicponie dałam! Zaraz przyjdzie mi zemrzeć nie od tej bestyi, a z głodu! Sprzedać wam mogę. Co nieco, by i dla mnie starczyło.

- Tomen, ile tam masz zaskórników? U mnie niestety puste kieszenie, dziurami straszą. - Westchnął ciężko Gugliliermo i smutno spuścił głowę. Smutek był równie wyćwiczony jak uśmiech. Aktorskie zdolności okazywały się przydatne co i rusz.

Dość szybko doszli do porozumienia i po posileniu się i zaopatrzeniu w zapasy na kolejny dzień byli gotowi, by wyruszyć w dalszą drogę. Ash i jego dwaj nowi towarzysze - Gugliermo oraz Tomen na wschód, do miejsca gdzie rzekomo pracowali dwaj krasnoludzcy poszukiwacze skarbów. Po drodze Jedynka dowiedział się od Asha, że ponoć odnaleźli jedną z zapomnianych ruin, a ich zadanie jest banalnie proste. Ostrzec ich przed smokiem. Szlak Willie’go zaś wił się w przeciwną stronę - do Phandalin, gdzie miał umówione spotkanie z głównym mechanikiem Atlasu.
 
Krieger jest offline  
Stary 17-05-2020, 20:46   #27
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Ash, Gugliermo


Skalne ściany wznosiły się ponad ich głowami. Po lewej i prawej stronie widzieli tylko skruszałe, ostre zbocza, które stopniowo rosły na wysokość aż piętnaście razy większą niż wzrost samego Tomena.

Wędrowali tym skalistym wąwozem w pełnym skupieniu i ciszy...

Było coś takiego w tym miejscu, że aż włos jeżył się na każdy drobny kamień, który potoczył się ze skarpy, na każdy drobny chrzęstnął pod podeszwą. Trakt był pokryty licznymi skalnymi odłamkami. Musieli iść ostrożnie, bacznie obserwując gdzie stawiają stopy...

Wąwóz kończył się przy wysokiej drewnianej bramie osadzonej w misternie rzeźbionych kamieniach. Brama była lekko rozwarta, a właściwie strzaskana. Coś lub ktoś wyłamał ciężkie skrzydła do środka, a zawiasy bramy powyginały się agonalnie.

Tomen za namową Gugliermo podszedł ostrożnie balansując na rumowisku i zajrzał do środka.
- Nikogo - ni to szepnął ni powiedział i przeszedł na drugą stronę. Gdy znikał za wrotami, jego palce nerwowo tańczyły wokół styliska topora.


Za kamienną ścianą i okutymi drzwiami, w cieniu olbrzymiej góry musiała być niegdyś położona niewielka osada. Za nią zaś stał kamienny portal zdobiony krasnoludzkimi płaskorzeźbami. Powoli i w milczeniu przeszli przez marne, ledwie wystające ponad teren szczątki pięciu budowli. Widać było, że ktoś starannie oczyścił je i odgruzował. Kamienne kopce leżały pomiędzy ruinami, zaś niegdysiejsza studnia była po brzegi wypełniona skalnym odłamkiem.

percepcja: Ash - oblany!
percepcja: Gugliermo - oblany!
percepcja: Tomen - oblany!

Dotarłszy do drugiego portalu zatrzymali się na chwilę, by bliżej przyjrzeć się jego zdobieniom. Płaskorzeźba z lewej strony przedstawiała sędziwego krasnoluda o bujnej brodzie i długich włosach oraz krzaczastych brwiach dzierżącego krótki miecz oraz coś co wyglądało jak naszyjnik. Z drugiej strony ktoś wyrzeźbił krótki miecz z bogato zdobiona rękojeścią.

wiedza: Gugliermo - oblany!

Krasnolud był przekonany, że kiedyś widział już ten symbol, teraz jednak nie mógł sobie przypomnieć co oznaczał. Zresztą czasu do namysły nie miał wiele, bowiem Ash zwrócił uwagę, że coś usłyszał.

Faktycznie, słychać było trzask ogniska, a w powietrzu wyczuwało się zapach dymu.

- Jest tam kto?! - zawołał przez nikogo nieproszony Tomen. Odpowiedziało mu krótkie milczenie, lecz w końcu doczekał się odpowiedzi.

- Pokazać się, ale już!

W środku było dwóch krasnoludów, którzy z początku przywitali was z kilofami w rękach, by po pewnym czasie je odłożyć i zamienić na fajkowe ziele. Siedzieliście razem pośrodku trzech stosów kamieni, które wzniosła ta dwójka podczas swojej pracy. Przed nimi, na wzniesieniu na które prowadziły trzy stopnie w otoczeniu dwóch posągów stały kolejne drzwi. Zamknięte i zabarykadowane.

Dazlyn Greyshard był starszym krasnoludem, który okazał się być bardzo otwarty i bezpośredni, zaś Norbus Ironrune był jego całkowitym przeciwieństwem. Nie pytany nigdy się nie odzywał, chyba żeby upomnieć Dazlyna, by na próżno nie nadwyrężał jadaczki. Norbus jednak nie zniechęcony opowiedział przybyszom jak się sprawy mają...

... a miały się nieciekawie. Otóż Norbus i Dazlyn bardzo chcieliby podążyć dalej i zbadać ruiny. Przeczuwali, że mogą kryć ważne dla nich i ich pracodawcy informacje, jednak coś było za drzwiami. Coś przerażającego w swej nienaturalności i jednoczesnym zachowaniu sugestii dawnej rozumnej postaci. Dazlyn i Norbus nie byli w stanie powiedzieć co to było.

- Norbus rąbnął to nawet kilofem, jak żeśmy uciekali... - tłumaczył Dazlyn - ...ale miast paść, to podzieliło się na dwoje i nie jeden, a dwa zaczęły pełznąc w naszą stronę. Ha! Tośmy uciekli tu i drzwi zabarykadowali! Na zmianę warty trzymamy. Może sczeźnie jak poczekamy wystarczająco długo. Mówię wam, aż skóra gęstnieje, jak się na to coś patrzy... jak pełźnie w waszą stronę... odkształca się w sposób, jakby sięgało do was i znów zapada się w siebie... - krasnolud wstrząsnął się, jakby przebiegł go dreszcz po plecach - Brrrr!!! Paskudztwo, mówię wam.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 23-05-2020 o 20:06.
Rewik jest offline  
Stary 24-05-2020, 11:39   #28
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Ash cierpliwie wysłuchał krasnoluda.
- Czego konkretnie szukacie w tych ruinach i kto zlecił wam to zadanie? - Spytał.
- Teraz to ino sposobu coby tę poczwarę wykurzyć. - Dazlyn pyknął w fajkę i spojrzał na dwa posągi krasnoludów, które spoglądały na nich groźnie w okolicach zabarykadowanych drzwi.
- W zasadzie szukali żeśmy czego innego, ale to miejsce może zawierać cenne wskazówki o… innym miejscu, które Gundren Ro…
- Cicho! Na mą brodę, Dazlyn!
- zganił go drugi z krasnoludów
- Szef zakazał rozpowiadać, więc rozpowiadać nie będziemy. Jeszcze jaki szubrawiec się zainteresuje i kłopoty gotowe. Widzisz, że to mieszaniec. - Norbus Ironrune uśmiechnął się przepraszająco.
- Dość wam, drodzy goście wiedzieć, że interesuje nas głównie słowo pisane. Podejrzewamy, że to mogła kiedyś być świątynia, a w takich zwykle było na czym oko zawiesić… a was co sprowadza? - łypnął podejrzliwie.

- Zostaliśmy tutaj przysłani z Phandalin, żeby ostrzec was przed grasującym w okolicy smokiem. Sugerowałbym przerwanie wykopalisk i powrót do miasta. Są naoczni świadkowie ataków bestii, a jej pojawienie się w górach wprowadziło chaos wśród innych mieszkańców okolic. Jeśli nie dorwie was smok, równie dobrze może was dopaść oddział orków albo coś jeszcze przyjemniejszego. - Czarownik nie owijał w bawełnę, ale kątem oka rozejrzał się po ruinach.
- Z drugiej strony… Proszę mi wybaczyć na moment. - Albinos wziął Tomena i Gugliermo na stronę.
- Panowie, co myślicie o tym żeby pomóc tym dwóm brodaczom? Kilka godzin w tę czy drugą stronę nas nie zbawi. Załatwimy cokolwiek kryje się za tymi drzwiami, i splądrujemy… w sensie, wynegocjujemy procent z udziałów. Mówią, że tego paskudztwa nie imają się kilofy? - Młodzieniec podniósł do góry palec, na koniuszku którego zatańczył intensywnie gorący, pomarańczowy płomień.
- Mam tu dla nich coś lepszego. Co wy na to?


Krasnolud spojrzał krytycznie na swoją broń, później na Tomena. Zamyślił się nad liną. Westchnął.
-W gorącej wodzie kompanyś, młodziencze. Magikiem jesteś, ale my nie, jak mielibyśmy pomóc, nie wiem. Linę mamy, ale czy związać to się da nie wiemy. A Ty wiesz co to za brzydactwo może być? I czy tam jeden łazi czy więcej. Trzeba by sprawdzić po cichu, umiałbyś?
Młody dobrze kombinował, ale potencjalne zyski nie przewyższały ryzyka. Przynajmniej na razie. Za mało wiemy - przemknęło mu przez głowę.
- Za dużo pytań na raz, wybacz - krasnolud zdał sobie sprawę, że zbyt wiele pytań nie jest dobrą strategią.
- Mogę spróbować. - Pokiwał głową chłopak na pytanie Gugliermo o cichy zwiad. Prawdę mówiąc był w tym naprawdę niezły, ale wolał nie chwalić się przed krasnoludem i Tomenem żeby nie kusić losu i nie narażać się na ich dociekliwość.
- Szkoda, że wasz towarzysz gnom nie zdecydował się pójść z nami. - Westchnął albinos.
- Nie wiem co to za stworzenie, ale jeśli uciekło przed nimi dwóch starszych krasnoludów, to my też możemy mieć szansę. - Wydawało się, że albinos nie ma zbyt dużego doświadczenia w plądrowaniu starożytnych ruin. Traktował całą sytuację jako swego rodzaju grę.
- Dobrze, spróbuj więc, a ja postaram się dowiedzieć jakich skarbów mości krasnoludy szukają. A co do towarzysza gnoma, niech Ci nie będzie szkoda. Uparciuch z niego i to niesubordynowany. Niby to na okręcie służył ale dogadać się z nim nie szło. Pewnie przez upadek w głowie mu się poprzestawiało - pokiwał smutno głową na myśl o gnomie. Co jeden to lepszy - przypomniał sobie cyrkowego iluzjonistę, który przez przypadek przywołał bestię z innego wymiaru. Stłumił wesołe parsknięcie.
- Dobra, młody, do dzieła. Zobaczmy czy Ci się uda.
Chłopak kiwnął głową, zdjął plecak i nałożył kaptur na białą głowę, gotowy by ruszyć ku drzwiom. Dał znak dwójce krasnoludzkich badaczy, sugerując, że chce by je otworzyli.
- Chcę rozejrzeć się w środku. - Wytłumaczył.
 
Graygoo jest offline  
Stary 24-05-2020, 12:17   #29
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Norbus i Dazlyn wymienili spojrzenia. Młodszy i bardziej burkliwy z krasnoludów wreszcie wzruszył ramionami i z ciężkim westchnieniem sięgnął po nasączoną oliwą pochodnię.
- Uzbrójcie się w co tam macie, tak w razie jakby czaiło się za drzwiami.

Chwilę trwało rozwiązanie lin, którymi zabezpieczyli drzwi przed ich niechcianym otwarciem, zwłaszcza że czynili to możliwie cicho, aby nie kusić losu. Kiedy nadszedł czas, Norbus stanął z pochodnią przy wrotach, zaś Dazlyn pchnął je ostrożnie.

Skrzydła poszorowały kamienną posadzkę nieprzyjemnie głośno, zaś Ash wchodząc do szerokiego na trzy metry korytarza poczuł na swej twarzy chłodny powiew. Chwilę nasłuchiwał, lecz nie zanotował żadnego dźwięku.

Kiedy jego oczy przyzwyczajały się do ciemności panujących w zamkniętej części ruin stopniowo zauważał kolejne elementy. Po lewej stronie, w ścianie był zlokalizowany otwór ścienny. Norbus zauważył, że zarówno Ash, jak i Guglielrmo spojrzeli w tym kierunku.
- Znaleźliśmy na posadzce luźne płyty, pod którymi był wbity palik. - wyjaśnił szepcząc - Jak go wyciągnęliśmy, otworzyły się te drzwi. To coś zaatakowało nas dalej.

Przed sobą Ash miał jeszcze jedne pary drzwi, lecz te były otwarte na oścież. Za nimi była niewielka komnata z czterema filarami, za nimi zaś spoczywał prostopadłościenny blok ciosanego kamienia. Posadzka była pokryta wieloletnim pyłem i kurzem, lecz dało się dostrzec “szlak”, którym uciekali dwaj krasnoludowie oraz ciągnący się za nimi szeroki ślad, który urywał się przy drugich drzwiach.

Ash: skradanie się - zdany!

Ash skręcił w pierwszej kolejności w odkryty przez archeologów ukryty korytarz, okazał się on jednak całkowicie przysypany odłamkami skalnymi, jakby całe sklepienie runęło. Trzeba by wielu godzin pracy, by odgruzować to pomieszczenie. Zachowując najwyższe skupienie i starania, by pozostać niezauważonym, półelf skierował się do głównej komnaty.

Ash: percepcja - zdany!

Przywarłszy do jednego z filarów, Ash wytężył wzrok. Jego uwagę przykuł ów kamienny blok pod przeciwległą ścianą. W ciemnościach nie dostrzegał kolorów, lecz mógłby przysiąc, że był wykonany z czerwonego marmuru. Dostrzegł też, że jest czymś poplamiony. Ash spojrzał wyżej i serce zabiło mu szybciej. Dostrzegł coś na styku ściany i sufitu. Jakby ogromna narośl z bezkształtnej masy nieruchomo tkwiła w tym miejscu.

Ash zamarł, niepewny czy “glut” go “zauważył”. Z opisu przypominał stworzenie które zaatakowała górników. Nie widząc ze strony dziwnego kształtu żadnej reakcji na jego obecność w komnacie, chłopak zaczął się cofać, ale po chwili się zatrzymał. Gugliermo i Tomen mogą nie chcieć ryzykować pomocy krasnoludom, a jego tak niesamowicie ciekawiły starożytne ruiny. Może lepiej będzie… postawić ich przed faktem dokonanym. W najgorszym wypadku, czmychnie za drzwi, tak jak krasnoludy. Co takiego najgorszego mogło się wydarzyć?

Czarownik podniósł dłoń do ust i dmuchnął na nią bezgłośnie, a ta zapłonęła magicznym, zielono-niebieskim ogniem. Albinos wycelował palec w stworzenie i wyszeptał słowa zaklęcia.
- Bum.

Ash: rzuca ognisty pocisk - krytyczny sukces! (15 obrażeń)
Ash: percepcja - zdany!

Eksplozja jaka rozległa się po całej komnacie, wielokrotnie odbijając echem od ścian zaskoczyła samego czarownika. Pocisk ugodził wiszące stworzenie, rozpływając się płomieniem po całym jej ciele i strącając je na kamienną posadzkę z mokrym plaśnięciem. Po chwili usłyszał drugie taki sam odgłos bardziej na swoje prawo za filarem. Najwyraźniej stworzenie zostało rozerwane na kawałki i jeden z nich spadł kilka metrów dalej.

Najpierw dotarł do jego nozdrzy paskudny odór, później zauważył, że stworzenie najwyraźniej żyło jeszcze. Dziwna substancja skręciła się w sobie i ruszyła w stronę gotowego do starcia półelfa.


 
Rewik jest offline  
Stary 27-05-2020, 11:08   #30
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
- Takie gluty jak ty wciągam nosem. - Albinos ponownie wycelował i splótł zaklęcie, posyłając kolejny gorejący pocisk w przeciwnika. To proste zaklęcie zdążyło się stać czymś w rodzaju jego wizytówki, a z celności którą nim osiągnął był niezwykle dumny.


Ash: rzuca ognisty pocisk - sukces! (9 obrażeń)


Kolejne zaklęcie ugodziło bezkształtną masę, sprawiając, że ta na chwile stanęła w płomieniach i agonalnie uniosła się przybierając kształt, który przywodził na myśl krępą, humanoidalna istotę. Ash nie miał jednak czasu nad tym się dłużej zastanawiać, bowiem to co wziął wcześniej za odgłos upadającego na posadzkę fragmentu ciała stwora okazało się kolejnym monstrum, które wyczuwszy zagrożenie zwyczajnie opadło spod sufitu i teraz razem z pierwszym nacierał na samotnego intruza.


Guglielrmo rozglądał się po pomieszczeniu starając się sobie przypomnieć styl w jakim została stworzona. W końcu był kamieniarzem i zdarzało mu się robić podobne rzeczy. Nie tak piękne, ale jednak. Z rozmyślań wyrwały go odgłosy wybuchów i poblask płomieni. Kłopoty.Skoncentrował wzrok na kierunku z którego dochodziły odgłosy, dostrzegł sylwetkę Ash’a i dziwnej postaci.
- Młody, co Ty wyrabiasz?! Rozwal go! Tomen, pałką albo pięścią je bij, nic ostrego! - wykrzyczał krasnolud jednym tchem i rzucił się na pomoc młodzieńcowi.
Zbliżywszy się nieco dostrzegł potwora z którym walczył Ash.
- Zgiń przepadnij maro nieczysta! - krzyknął z nadzieją w głosie.

- Paskudztwo rzuciło się na mnie gdy tylko wlazłem do komnaty! - Krzyknął przez ramię pół-elf. Bulgocząca masa plasnęła o podłogę tuż u jego stóp, obryzgując mu buty. - Uważaj, jest zwinniejszy niż wygląda! Trzymajmy dystans, chodu! - Chłopak odskoczył i pociągnął za sobą krasnoluda. Gdy zrobił kilka długich susów, obrócił się na pięcie i cisnął kolejnym magicznym pociskiem.

Jedynka: inspiracja na Ash
Jedynka: rzuca Vicious Mockery!
Przeciwnik 1: mądrość - oblany! (3 obrażenia + zawada)
Przeciwnik 1: atak okazyjny - oblany!
Ash: rzuca ognisty pocisk - sukces! (8 obrażeń)
Przeciwnik 1: ruch + atak w Guglielrmo - pudło!
Przeciwnik 2: ruch + atak w Guglielrmo - pudło!

Ash odskoczył od zdecydowanie zbyt blisko znajdującego się przeciwnika, od którego kompletnie nie wiedział czego może się spodziewać, kiedy istota znów zmieniła swoją postać, a przez powietrze w miejscu, gdzie stał uprzednio półelf przeleciała… ręka potwora?
Maszkaradne istoty wściekle podążyły za uciekinierem. W ich zasięgu znalazł się krasnolud, który mimo prób odciągnięcia przez pół-elfa pozostał z tyłu. Na szczęście krasnolud miał dość zwinności by uniknąć ataków tych istot.

Wysforowanie do przodu było błędem, który na szczęście nie przerodził się w klęskę. Widząc macki i otwarte paszcze czym prędzej odwrócił się na pięcie i pognał w drugą stronę.
- Tomeeeen, Raaaatuj!

- Za Drzwi! Za drzwi Jedynka! - Tomen przywarł do drzwi z zamiarem ich zamknięcia, gdy tylko zdyszany krasnolud przekroczy ich próg. Kiedy to się stało, szarpnął z siłą dwóch mężczyzn oba skrzydła na raz. Ciężkie dębowe drzwi zamknęły się z trzaskiem, a Tomen zablokował je przy pomocy swojego łoma i uchwytów na drzwiach.

- Nie chciałbym, żeby to coś mnie choćby dotknęło - Dazlyn wyszedł zza sterty kamieni, za którą skrył się dla bezpieczeństwa. - Dobrze ino, że są tu te drzwi.

- Mości krasnoludy, jedno plugastwo prawie żeśmy spalili! Razem możemy je pokonać, choćby i kamieniami trzeba było bić! Teraz najlepsza okazja, pomożecie?! - zakrzyknął krasnolud z pasją. Widać było podekscytowanie i chęć do walki. Niekoniecznie w pierwszym szeregu.

Odpowiedziały mu jednak tylko przerażone miny krasnoludów. Pod dębowymi skrzydłami była szczelina. Coś było z nią nie tak. Bardzo nie tak. Drzwi od spodu sczerniały i dymiły lekko, zaś spod nich zaczęły wylewać się dwie obrzydliwe substancje. Jedna z nich uniosła się za progiem tuż przed Ashem formując na chwilę sylwetkę przypominającą krasnoluda.

Tomen nie namyślając się zbyt długo przyłożył pochodnię do wyłaniającego się z jego strony plugastwa i zabrał z powrotem swój łom. Istota jakby wzdrygnęła się przy kontakcie z ogniem i zabulgotała, ale nie powstrzymało jej to przed napieraniem na Tomena.

Krasnolud myślał gorączkowo, milion myśli i wszystkie koszmarne. Pozostało jedno
rozwiązanie, tak haniebne, że ciężko było mu o nim myśleć. Ucieczka. Nabrzmiała w nim złość na siebie i świat, zaczął inkantację.
- Ghmptfw, wrrrr, grmghtwqfu, arrrr! - od szeptu aż do krzyku pełnego złości.

Jedynka: dissonant Whispers
Przeciwnik 1: mądrość - zdany! (3 obrażenia)

Widząc mizerny efekt swojego ostatniego zaklęcia krasnolud odwrócił się na pięcie i zaczął biec w kierunku wyjścia.
-W noooogi! - darł się niemiłosiernie.

- Do kroćset, niechże was wreszcie Otchłań pochłonie! - Krzyknął czarownik, odskakując od drzwi i po raz kolejny posyłając w stwora ognisty pocisk. Galaretowaty szlam czasami przypominał kształtem krasnoluda - pytanie brzmiało, czemu? Czy potwory powstały wskutek klątwy, a może zostały specjalnie stworzone jako obrońcy krasnoludzkich świątyń na podobieństwo ich budowniczych? Zastanowi się nad tym dokładniej, kiedy kreatury przestaną się ruszać.

Przeciwnik 1: Atak okazyjny - trafiony!
Ash: rzuca shield - atak okazyjny oblany!
Przeciwnik 2: Atak okazyjny - pudło!
Ash: rzuca ognisty pocisk - trafiony! (9 obrażeń)


Kiedy Ash odskakiwał od tajemniczej kreatury, potknął się na luźnym odłamku skalnym omal nie skręcając kostki. Moment ten wykorzystały obie bezkształtne istoty, próbując pochwycić go swoimi żrącymi od dziwnego kwasu wypustkami. Ash błyskawicznie wypowiedział ochronne zaklęcie i złożył palce skutecznie wyzwalając barierę mocy, która odepchnęła zarówno jego, jak i pędzącą w jego kierunku obślizgłą masę. Szybko wyswobodził się, obracając się przez plecy i oddalił na bezpieczniejszą odległość, gdzie uformował kolejny ognisty pocisk. Trudno było stwierdzić co sprawiło, że stwór ów rozlał się po posadzce przemieniając w kałużę kwasu. Być może wysoka temperatura wpłynęła na kohezję ciała, a może było to coś innego. Najważniejsze, że jedna z dwu istot padła martwa… jeśli kiedykolwiek można było nazwać ją żywą...

Przeciwnik 2: Atak (Tomen) - pudło!
Jedynka: rzuca Vicious Mockery
Przeciwnik 2: mądrość - zdany!
Tomen: szał + atak (łom) - trafiony! (9 obrażeń!)
Ash: ognisty pocisk - trafiony! (1 obrażenie!)
Przeciwnik 2: atak (Tomen) - krytyczna porażka!
Jedynka: rzuca Vicious Mockery
Przeciwnik 2: mądrość - oblany! (1 obrażenie + zawada)
Tomen: atak (łom) - trafiony! (6 obrażenia!)


To co nastąpiło kilka chwil później dalekie było od finezyjnej walki, czy błyskotliwych manewrów. wysoki jak góra mężczyzna uderzał raz po raz łomem, jak młotem nieznany mu z żadnych opowieści twór, zaś ten odpowiadał atakami, które tomen zwinnie unikał. Ash skutecznie przypalał przeciwnika z odległości, zaś Guglielrmo....

...zaczął wracać do towarzyszy wciąż okraszając stwora obelgami. Odwaga wróciła wraz z upadkiem pierwszego stwora.
Widząc to, dwójka przestraszonych krasnoludów, choć nie byli wojownikami postanowili wziąć sprawy w swoje ręce, jak na przedstawicieli tej rasy przystało i dołozyli swoja cegiełkę… albo może kamień do zbliżającego się sukcesu. Kamienie uderzały w stwora raz za razem. Niektóre chybiały, inne wtapiały się w jego ciało sprawiając, że stawał się coraz bardziej ociężały...

Dazlyn: atak (rzut kamieniem) - trafiony! (2 obrażenia)
Norbus: atak (rzut kamieniem) - trafiony! (2 obrażenia)
Ash: rzuca ognisty pocisk - trafienie! (5 obrażeń)
Przeciwnik 2: atak (Tomen) - trafienie! (11 obrażeń!)
Jedynka: rzuca Vicious Mockery
Przeciwnik 2: mądrość - oblany! (2 obrażenia + zawada)
Tomen: atak (łom) - trafiony! (6 obrażeń!)
Dazlyn: atak (rzut kamieniem) - trafiony! (2 obrażenia)
Norbus: atak (rzut kamieniem) - trafiony! (2 obrażenia)
Ash: rzuca ognisty pocisk - trafienie! (4 obrażenia)
Przeciwnik 2: atak (Tomen) - trafienie! (11 obrażeń!)\
Tomen: atak - pudło!


Wtedy nagle przeciwnik wyskoczył dopadając Tomena i niemal w całości go pokrywając i rozlewając się na boki. Wrzask bólu i swąd palonego ciała roztoczył się po tych przeklętych korytarzach. Choć wydawało się, że Tomen nie przeżyje tego starcia, on trzymał się dalej na nogach i strącił istotę z siebie. Nie wytrzymał jednak bólu jaki sprawiał mu pozostały miejscami na skórze kwas. Zataczając się uderzył na oślep chybiając i wycofał się do spieszących z wodą i pomocą dwóch archeologów.


Przeciwnik 2: atak okazyjny (Tomen) - pudło!
Jedynka: rzuca Vicious Mockery
Przeciwnik 2: mądrość - zdany!
Ash: rzuca ognisty pocisk - trafienie! (2 obrażenia)


Wtedy ostatni już pocisk przeleciał przez kamienny korytarz i ugodził potwora kończąc jego egzystencję. Wszyscy nerwowo zebrali się wokół Tomena. Paskudne poparzenia szpeciły jego twarz, miał też wybity bark i mocno zbity i bolesny bok.

Zestresowany krasnolud w porę przypomniał o podarunku kapłanki. Drżącymi rękoma wydobył miksturkę i ostrożnie podał rannemu przyjacielowi.

- Huff. - Ash oparł dłonie o kolana, ciężko dysząc. - Było blisko. - Patrzył kątem oka na Tomena, ukrywając poczucie winy które nim targało. Mężczyzna mógł stracić życie w imię ryzyka podjętego przez albinosa. Czarownik postanowił odepchnąć od siebie te uczucia. - Masz, proszę. - Młodzieniec podał Guglielrmo fiolkę, którą otrzymał w podzięce od krasnoludzkiej zielarki. - Nie znam się na leczeniu, może to postawi go na nogi.
Ash odwrócił się w stronę archeologów i wykonał dłonią zapraszający gest w kierunku wejścia do ruin.
- Droga wolna. - Powiedział. Rękawy szaty miał osmalone własnymi ognistymi pociskami, a buty i płaszcz przebarwione i podżarte kwasem z nibymacek śluzów. - Pozwolicie, że pójdziemy z wami? Kto wie, co jeszcze czyha w ruinach. - Jeśli oprócz troski o bezpieczeństwo krasnoludów Ash chciał zabezpieczyć swoje zyski z inwestycji, nie dał tego po sobie poznać.

Widząc, że magiczny napój działa krasnolud uśmiechnął się do siebie. Znów udało się oszukać los. Ile to już razy? Nie był w stanie zliczyć. Los był dla nich szczęśliwy, choć szramy świadczyły o bolesnej nauce. Także dzisiejszą opresję będzie wspominał patrząc na Tomena.
-No druchu, wstawaj. Zobaczmy o jakie skarby tak dzielnie walczyliśmy! - szturchnął człowieka nogą i pomógł mu się podnieść.
-Idziemy? - zwrócił się w stronę krasnoludów.
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 27-05-2020 o 11:49.
Krieger jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 12:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172