Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-05-2020, 21:33   #31
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Ash, Gugliermo


Dwaj przedstawiciele krasnoludzkiej rasy dostrzegając, że mikstury lecznicze faktycznie przynosiły efekt, odetchnęli z ulgą nad losem nieznanego im bliżej człowieka. Ich współczucie było jednak prawdziwe. Tomen swoją obecnością i posturą sprawiał, że te ruiny nie wydawały się aż tak straszne.

Poszukiwacze ostrożnie przekroczyli drzwi do miejsca, z którego wylazły te przedziwne istoty. Przed nimi rozpościerała się sala wysoka na dziesięć stóp. Kiedy Tomen, który jako jedyny nie widział w ciemności podszedł do reszty z pochodnią, dostrzegli, że kamienny blok pod ścianą komnaty, który przypominał ołtarz był pokryty dawno zaschniętą krwią.


- Zdecydowanie świątynia Norbus... tak jak myśleliśmy, tylko jakaś... dziwna. - krasnolud podrapał się po głowie. - Myślę, że to jeden z odrzuconych bogów.

- Abbathor. Porzucony w Roku Dzikiej Magii. Podejrzewałem to już wcześniej. - przyznał Norbus.

- Być może, zdobienia na drzwiach mogą to sugerować. Czemu nic nie mówiłeś?

W odpowiedzi Norbus wzruszył tylko ramionami. Ustawił na ołtarzu lampę oliwną i odpalił ją z pomocą pochodni Tomena. Komnata składała się z jednego tylko pomieszczenia. Nie wyglądało, by zanosiło się na długą wyprawę.
Ash - percepcja - krytycznie zdany!
Tomen: percepcja - oblany!
Gugliermo: percepcja - zdany!
Dazlyn: percepcja - oblany!
Norbus: percepcja - oblany!

Półelf swoją uwagę skupił przede wszystkim na ołtarzu. Od góry wkute kajdany, a po bokach strugi zaschniętej krwi jasno wskazywały, że był to ołtarz ofiarny. Prócz dodatkowych kilku zadrapań i wyszczerbień nie dostrzegł jednak tam niczego więcej. Przesunął palcem po krawędzi czerwonego marmuru, ścierając wieloletni kurz i jakby od niechcenia spojrzał na to co zebrał. Gdy uniósł wzrok, coś na jednym z filarów zwróciło jego uwagę, jakby przetarcia, urywające się nagle równo na jednym poziomie. Co więcej, filar ów jako jedyny posiadał dwa żelazne uchwyty, których przeznaczenie było co najmniej zastanawiające. Uchwyty znajdowały się na wysokości ramion w odległości półkola od siebie. Kiedy podszedł do nich usłyszał zdziwione zawołanie Jedynki.

- Ślad kończy się w tej szczelinie. - Krasnolud dokładnie zlustrował otoczenie w poszukiwaniu tropu być może kolejnych istot. Stał teraz na południe od ołtarza i próbował coś dojrzeć w czarnym jak noc spękaniu .- Jakby wsiąknął do środka...

- Kolejne tajemne przejście? - zainteresował się Dazlyn, napierając na Jedynkę, by samemu móc zobaczyć znalezisko. - Ciekawe...
Jedynka - inteligencja - oblany!
Ash - inteligencja - oblany!

- Tu też coś jest. - Ash póki co nie zdążył rozgryźć do czego mogły niegdyś służyć owe uchwyty w filarze, więc rozejrzał się ponownie po pomieszczeniu. Na skutek tego, w ścianie naprzeciw dostrzegł otwór. Pod nim, podobnie jak na ołtarzu "spływały" zaschnięte strugi krwi.


Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Agnis An'nar



Wszystko pogrążał gorąc. Gorąc bezwzględny i ciężki. Leżał na wypalonej ziemi nieruchomo, szybko wdychając suche, parzące i gryzące nielitościwie powietrze. Początkowo nie widział nic, jakby jego oczy okrył całun. Nie wiedział gdzie się znajduje, ani jak się tu znalazł. Nie pamiętał nic. Później, zaczął dostrzegać ruchome kontury świata.

Stopniowo umysł odzyskiwał władanie nad mięśniami. Poczuł wzmożony ból każdej cząstki siebie. Zbity do nieprzytomności, ale żywy.

Gdzieś na skraju, usłyszał nerwowe prychanie konia. Usłyszał trzask ognia, któremu wtórował kolejny i kolejny... Wkrótce dotarła do niego istna kakofonia i szum gorejącego powietrza. Wreszcie zmusił się, by unieść głowę.


Piekło gorzało wokół. Ogień trawił las ze wszech stron. Owiana burym dymem samotna, ciemno gniada klacz, uparcie próbowała wyswobodzić się z pętających ją do drzewa węzłów, by uciec przed pożarem. Była objuczona.

Kilkadziesiąt metrów dalej od konia, lecz kilka zaledwie metrów od Agnisa leżał nieruchomo spopielały młody chłopak. Jego zwłoki wciąż dymiły. Agnis z niemałym zainteresowaniem stwierdził, że wokół nich dwoje ktoś ułożył kamienie z wyrysowanymi runami.
Agnis: wiedza tajemna - zdany!

Były to runy ułożone w okręg teleportacyjny. Prawdopodobnie droga, jaką tu przybył.

Był tam ktoś jeszcze. Czuł jej obecność. Ogień buchnął wysokim słupem, wydłużając cienie drzew. Ognie rozstąpiły się, by zrobić miejsce istocie, która rozpoznawał.


- Śpiesz się mój miły. - kobieta zwróciwszy się do Agnisa wskazała kierunek, który prowadził korytarzem o ścianach z żywego ognia. - Dotrzymaj obietnicy, jesteś mi to winien. Gdzieś w tych krainach znajduje się potężna dusza. Chcę ją na własność. Śpiesz się, nim ogień cię pochłonie.

Ogniste widmo rozwiało się na dwie strony. Niedaleko przed nim padł trawiony ogniem pień. Koń rżał z przerażenia, zaś pożar z każdą chwilą obejmował nowe połacie lasu.

 
Rewik jest offline  
Stary 29-05-2020, 23:44   #32
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Cool Post napisany po odegraniu scenki z MG na discordzie

- Tak, Mistrzyni - Mimo bólu w całym ciele i szalejącego wokół pożaru przyklęknął na jedno kolano przed kobietą, która była mu przyjaciółką, matką oraz nauczycielką poczuł płynącą przez łączącą ich więź mentalną sympatie oraz rozbawienie po chwili, jego ciało zaczęło pod wpływem jej magii leczyć rany od bicza otrzymane poprzedniego wieczoru.

Pierwszą rzeczą, jaką spróbował zrobić było uspokojenie rozszalałego zwierzęcia, na czym zupełnie się nie znał gdyż był to jego pierwszy w życiu bliższy kontakt z podobnym stworzeniem nic dziwnego, że mu się nie udało.
- Zdychaj, więc głupie bydle! Nie będę na ciebie tracił więcej czasu! - Warknął w złości i ściągnął z siodła juki następnie ruszył przez gorejące drzewa starając się omijać płomienie.

Przywołał mistyczną moc ofiarowaną mu przez Mistrzynie, aby rozgrzać własne mięśnie i dodać im nadnaturalnej szybkości. Zaczął biec kilkakrotnie omijał kuszące przejścia jednak obawiał się, że krzaki lub gałęzie mogą mu pociąć nogi.

Stanął przed ścianą ognia po krótkim namyślę zdecydował się ją przeskoczyć gdyż tuż za płomieniami widział koniec terenu ogarniętego pożarem.

Otrzymał powierzchowne poparzenia, choć czuł, że mógłby biec dalej nie było takiej potrzeby odwrócił się i popatrzył na płomienie, które jeszcze niedawno zagrażały jego życiu.

Ścigało go rżenie konia, pełne wyrzutu, bólu i niewyobrażalnego cierpienia, ponieważ nawet nie odwiązał zwierzaka, który powoli ugotował się żywcem. Nie zrobiło to na nim wrażenia gdyż przez wiele lat codziennie musiał słuchać okrzyków cierpienia jedynej istoty, która okazała mu na tym świecie odrobinę ciepła i czułości w porównaniu z tym ból zwierzaka za głupiego, aby współpracować z nim ku własnemu ocaleniu nie był godzien miejsca w jego licznych koszmarach.

Był jednak wściekły! Konia można było sprzedać albo zjeść. Słyszał kiedyś, że konina ma słodki smak... Po chwili, zaczął padać deszcz Agnis postanowił, że po prostu postoi i popatrzy się na tłumione płomienie a potem spróbuje końskiego mięsa.

Po raz pierwszy w życiu był panem własnego czasu rozkoszował się, więc bezczynnością. Przejrzał juki było tam sporo ciekawych rzeczy, założył broń i skórzana zbroja.

Deszcz były nowym doświadczeniem odmiennym od klimatu, do którego przywykł szybko mu się jednak znudził zaczął rzucać na zbroje kuglarstwo, aby rozgrzać jej skórzany materiał oraz ubranie, które miał na sobie i nie nabawić się zapalenia płuc.

Gaśnięcie lasu trwał kilka godzin śniady młodzieniec po prostu stał rozkoszując się tym, że żyje. Teraz nikt go już nie będzie gonić go do pracy!

Gdy ogień został stłumiony Agnis wrócił się do truchła konia wbił sztylet w przekrwione oskarżycielskie oko - Sama sobie jesteś winna - Szepnął i zaczął odkrajać porcje mięsa sztyletem.

W większości nie było smaczne zbyt spalone, ale głębsze partie, wnętrzności oraz język ugotowały się i były dość dobre. Wreszcie mógł zjeść spokojnie, do syta oraz przyprawić mięso magią bez obaw o wykrycie jadł w swoim życiu dużo gorsze rzeczy w mniejszych ilościach.

Wielu uznałoby takie zachowanie za barbarzyństwo dla niego była to królewski bankiet będąca uczczeniem pierwszego dnia niezależności.

Oderwał od popękanych kopyt zaczerniałe podkowy(metal to metal na coś się przyda) odkroił jeszcze kilka porcji na drogę, bo w jukach znalazł jedynie porcje racji podróżnych na jeden dzień, po czym, wyczyścił magicznie dłonie, ubranie i broń następnie odwrócił się zostawiając truchło z rozpłatanym brzuchem, aby inni padlinożercy też mogli się posilić.

Podczas odpoczynku regularnie zamrażał poparzone miejsca kuglarstwem ciało zahartowane ciężkim życiem szybko wchłonęło opuchliznę skóra była lekko zaczerwieniona i będzie zapewne bardziej wrażliwa przez następnych kilka dni, ale i tak czuł się jak nowo narodzony.

Trochę poszukał i udało mu się znaleźć zestaw kamieni, który posłużył do otwarcia portalu. Niektóre z nich musiał oczyścić z sadzy za pomocą kuglarstwa, ale żaden z nich nie pękł pod wpływem temperatury.

Nie miał dość wiedzy czy mocy, aby otwierać portale, ale nigdy nie wiadomo czy nie trafi w swoich podróżach na krąg teleportacyjny, który będzie chciał przestawić.
Znalazł również trzy kawałki węgla drzewnego, które także zabrał pamiętał jak kiedyś uczył się pisać czymś podobnym, choć przez większość czasu musiał mazać palcem po kurzu, który sam ukrył z wcześniejszego sprzątania tracąc cenne godziny wypoczynku na naukę czytania i pisania, lecz teraz musiał przyznać, że Mistrzyni miała racje! Nie był analfabetom dzięki jej cierpliwości znał nawet więcej niż jeden język!

Zadowolony z zyskanych łupów oraz wypoczynku ruszył przed siebie w poszukiwaniu potężnej duszy dla Mistrzyni.


Rzucony czar pierwszego poziomu Expeditious Retreat
Odniesione obrażenia za skok przez ogień 5 fire dmg
Short Rest, odzyskano czar leczenie pod koniec odpoczynku 1d8+2 wynik 9 Kostnica powrót do pełnego HP.

Znalaziono 3 kawałki węgla drzewnego (dla ułatwienia to samo co chalk)
Zestaw kamieni z runami teleportacyjnymi na tą chwilę bezużyteczny.
5 porcji kiepskiej jakości koniny uwędzonej dymem / ugotowanej pożarem



 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 31-05-2020 o 11:01. Powód: uzgodnienie z MG co do short rest i znalezienia przedmiotów
Brilchan jest offline  
Stary 01-06-2020, 19:13   #33
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Krasnolud przechadzał się po sali oglądając filary i ściany, ołtarz zostawił znawcom.
- Te tutaj uchwyty wyglądają jakby ktoś był nimi przykuty do filara. Ktoś wysokości krasnoluda - poinformował towarzyszy Jedynka.
Gdy wszyscy tłoczyli się przy szczelinie oddalił się do rogu, w którym dostrzegł ruch. Szczurek. Krasnolud od razu rzucił mu kilka okruszków i wyjął kawałek zasuszonego mięsa. Gdy zwierzak zabrał się za pałaszowanie krasnolud odprawiał rytuał.
- Pip? - zagadał szczurka.
- Pip, pi pi iii o.
- Oio pi.


[...]

Gugliermo rzucił szczurkowi drugi kawałek suszonego mięsa i odwrócił się w kierunku towarzyszy.
- Ehhem, no to tak to będzie. Tutaj - wskazał na otwór
- jest jakiś tunel odpływowy, na krew jak się domyślam. Tam - wskazał na szczelinę
- jest kolejne pomieszczenie. Jak się tam dostać nie moja w tym głowa. Jedyne co dobre, to to że nie ma tu niczego żywego prócz nas - zawiesił wymownie głos
- o trupy nie pytałem.

Wyglosiwszy swą mowę krasnolud usiadł pod ołtarzem i zaczął przygotowywać sobie posiłek. Obecne przeżycia wzmogły jego apetyt.
 
Graygoo jest teraz online  
Stary 02-06-2020, 10:01   #34
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
- Rozmawiasz ze... szczurami? - Brwi albinosa powędrowały w górę - czarownik był pod dużym wrażeniem umiejętności, które posiadał jego towarzysz. Chłopak podszedł do ołtarza i przyjrzał mu się.

- Bogowie są tak głodni naszej czci... ofiar. Z krwi. Zastanawiam się, czy... - Ash dobył sztyletu i wyciągnął dłoń nad ołtarz. Przejechał ostrą jak brzytwa krawędzią broni po wewnętrznej stronie ręki i pozwolił, by kilka jasnoczerwonych kropel upadło na zimny kamień, tam gdzie znajdowały się rowki odpływowe.

- Ołtarz jest przystosowany do krasnoludów, może ich krew zadziałałaby inaczej? - Czarownik zacisnął wiotką pięść na wyciągniętej z połów szaty chusteczce, zezując w stronę niższych kompanów.
 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 02-06-2020 o 17:32.
Krieger jest offline  
Stary 02-06-2020, 19:32   #35
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Agnis


Został posłany w obce krainy. Bez wiedzy dokąd i tak naprawdę bez wiedzy dlaczego akurat tutaj. Deszcz opłukiwał jego pełne bólu i zmęczenia wspomnienia. Mimo iż był tu całkiem sam, przeczuwał, że teraz jego życie będzie inne. Lepsze...

Szedł w deszczu, zupełnie obojętny na spadające krople, mimo że nie był to dla niego wcześniej częsty pejzaż. Widok gasnącego z pożaru lasu i zapach wilgoci, która przezwyciężała zapach spalenizny koił wspomnienia. Szedł w jednym kierunku. Bez określonego celu.

Las rzedł z każdą przebytą milą i stawał się nieco podmokły. Uparcie kroczył w tym samym kierunku. Wreszcie wraz z przecierającym się dniem dostrzegł przejaśnienie między drzewami, który zwiastował początek polany.


Kiedy wyszedł za linię drzew, dostrzegł na horyzoncie niewielkie miasteczko. Wedle tego co dowiedział się potem, był to Leilon. Miasteczko u Wybrzeży Mieczy.

Choć było to miejsce na długo opuszczone i zapomniane, z daleka widać było kilka unoszących się dymów, świadczących o czyjejś bytności. Leilon niegdyś pełnił funkcję miasteczka górczniczo-portowego. Dostarczało miedź, srebro oraz nikiel do Waterdeep, ale także zarabiało na przeładunku statków na barki, by następnie przebrnąwszy przez płytkie i bagniste nabrzeże wysłać towar do Phandalin, Conyberry, czy Triboar oraz innych miast na Wybrzeżach Mieczy. Straż Leilonu dbała także o bezpieczeństwo na szlaku prowadzącym na południe do Waterdeep w pobliżu słonowodnego Jeziora Martwych Ludzi. Jezioro, a właściwie bagnisko zyskało swą niechlubną nazwę od wydarzeń, które miały miejsce wieki temu, jednak to długa opowieść na inny czas...

Leilon dzisiaj był ledwie cieniem swej niegdysiejszej postaci. Miasto było w opłakanym stanie, lecz znać było, że w miasteczku od niedawna ruszyły prace renowacyjne. Na południu, czyli od strony z której przyszedł rozstawiony był obóz rekonstruktorów. Na dokach przechadzało się kilku rybaków. Były tam też niewielkie stragany, na których oporządzano i sprzedawano ryby oraz można było wypożyczyć łódkę, jeśli ktoś tego zapragnął. W cieniu wieży w centrum miasta znajdował się punkt sprzedaży znalezisk, zaś przy samej wieży przesiadywało kilkoro strażników z pelerynami Straży Neverwinter. Była tam też odnowiona świątynia Lathandera, a także główny plac, na którym kilka podróżnych osób rozbiło swoje prywatne obozowiska, a jeśli mieli coś na sprzedaż, dumnie pokazywali towary każdemu przechodzącemu.

Leilon miał też swoje historie. Na jedną z nich natknął się prędko, bowiem zatroskana starsza kobieta, gdy tylko przekroczył obóz budowniczych obsypała go pytaniami o swojego zaginionego męża-rybaka.

Interesującym miejscem były wyspy, a ściśle jedna z nich z trzema obeliskami pośrodku. Wedle opowieści, którą zasłyszał - w nocy, jeśli ktoś się na nią uda i potrafi słuchać, usłyszy głosy przepowiadające przyszłość.

Kiedy oglądał najwynioślejszą konstrukcję - wieżę, był świadkiem pewnej rozmowy z której za wiele nie zrozumiał, jednak nawet jej skrawki wzbudzały wyobraźnię. Posłyszał wymianę zdań strażników z Neverwinter. Jeden z nich oskarżał resztę, że wiecznie chowają mu najróżniejsze przedmioty. Inny zaś stwierdził, że dopiero co świeża złowiona ryba zepsuła się jednej nocy, a chleb porósł pleśnią. Jeszcze jeden opowiadał, że to pewnie coś z wieżą jest nie tak, bo widział jak pies jednego z podróżnych ujada ilekroć się tu zbliża.


Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Gugliermo, Ash


Z lekkim zaskoczeniem Norbus i Dazlyn spojrzeli po Tomenie, Jedynce i Ashu. Zwłaszcza na Ashu zawiesili wzrok. Kilka kropli krwi uderzyło w ołtarz, a czas jakby zwolnił odliczając sekundy miedzy kolejnymi uderzeniami czerwonych drobinek.

Dazlyn wyglądał jakby bił się z myślami. Jakby przestraszony. Norbus zaś rzekł coś cicho, co brzmiało jak...
- Grådighed er god...

... i sięgnął po nóż. Raniwszy się upuścił krwi. Ta zmieszawszy się z krwią pół-elfa podążyła niewielkimi żłobieniami, które łączyły się w jedno i spływało do miejsca, pod którym leżała gliniana misa zakończona z jednej strony lejkiem.

- Mrocznie się zrobiło, pewnie wystarczyłoby tam wody wlać - Tomen jak zwykle nie do końca poważny wzruszył ramionami i mimo że nie był krasnoludem dodał kilka kropli od siebie. - Mamcia zawsze mówiła, że krew to ja mam chyba krasnoludzką. - Tomen skrzywił się obserwując, jak misa napełnia się. - Ja bym tego nie chciał...

- No dobrze, dobrze... - Gdy Tomen zawinął swoją ranę, Norbus odchrząknął i śpiesznie podniósł misę, jakby chciał mieć to już za sobą i wlał jej zawartość do otworu. W miarę jak nalewał, co bardziej czujny słuch wyłapywał kolejne ciche uderzenia kamienia o kamień. Nagle gruchnęło głośno, gdy kamienny blok opadł gwałtownie pociągając za sobą łoskoczące łańcuchy. Gdy nagromadzony wiekami kurz opadł, ich oczom ukazał się zakręcający w prawo korytarz.

W miarę jak podążali tunelem, do ich oczu zaczęło docierać coraz więcej przedziwnego światła. Korytarz prowadził ich do dwóch pomieszczeń z lewej i prawej strony, kończył się zaś potężnym rumowiskiem, przez które przedzierał się szeroki promień światła.

Norbus powoli podszedł do rumowiska tak, że jego twarz oświetlało owe światło.
- Usunięcie rumowiska zajmie dziesiątki godzin pracy. - w jego głosie słychać było zmartwienie, ale także nieznoszącą sprzeciwu determinację. - Weźmy się do pracy.


Pomieszczenie na lewo wyposażone było w spróchniała szafę, w której ktoś przechowywał niegdyś czerwone skórznie i szaty. Dziś, ze starości były już niezdatne do użytku.

Zaś pomieszczenie na prawo...
- Mamy gościa - Tomen zaglądał własnie do komnaty po jego prawicy. Leżał tam odziany w identyczne szaty szkielet. W zasadzie widzieli tylko tułów, bowiem miednica i nogi pogrążone były pod kolejnym zawaliskiem.

 
Rewik jest offline  
Stary 04-06-2020, 10:46   #36
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Ash kucnął przy trupie.
- Pozwól, niech się jej przyjrzę. Biedny Yoryku! Znałem go, mój Gugliermo. - Zacytował klasyka. Obejrzał uważnie zmumifikowane zwłoki.
- Podejrzewam, że już mu się nie przydadzą - Młodzieniec zręcznie odebrał truchłu jego doczesny dobytek. Palec, na którym znajdował się srebrny sygnet, odłamał się z suchym trzaskiem i obrócił się w pył.
- Czego patronem jest Abbathor? - Spytał głośno, przyglądając się zmurszałej szafie. Miał nadzieję, że nie Dobrze Ukrytych Zapadni, albo Śmiercionośnych Pułapek. Czarownik podrzucił znaleziony amulet w kształcie sztyletu w dłoni i zręcznie obrócił go, łapiąc za “ostrze” i wyciągając rękojeść ku Gugliermo. - Może być coś wart?
Krasnoludowi aż oczy zalśniły na widok klejnotu, ale starał się nie okazać tego po sobie.
- Ekhem - zastanowił się
- jeśli nie jest magiczny to pewnie niewiele. Możesz sprawdzić?
Jakbyś znalazł monety to już lepiej by było. Interesują mnie wszystkie.

Jedynka: wiedza - oblany!

Ash: wiedza - oblany!

Zarówno Ash, Tomen oraz Jedynka nie potrafili ocenić wartości tego przedmiotu. Również Norbus nie był przekonany ile otrzymaliby za to od Halii Thornton w Phandalin, za to Norbus miał drobna propozycję dla drużyny.
- Odkupię go za trzydzieści sztuk złota. Będziecie mieli kłopot z głowy, a ja chociaż w ten sposób odwdzięczę się za Waszą pomoc
- Norbusie! Czy Ty nasz obrażasz?! Pomogliśmy Wam wejść do tej świątyni, walczyliśmy ze stworami i pomagamy w odgruzowywaniu a Ty chcesz go od nas ODKUPIĆ?!
- krasnolud kipiał ze złości.
- Udam, że nie słyszałem tej propozycji, a te 30 złotych monet przyjmiemy w podziękowaniu za pomoc - Gugliermo świdrował wzrokiem adwersarza.
Gugliermo: intuicja - tajny!

Twarz Norbusa wyrażała coś niepokojącego. Jedynka rozpoznał ten błysk oka oraz drgania mięśni twarzy. Na tyle na ile zdążył poznać chciwość malującą się na obcych twarzach, na tyle właśnie miał ją wymalowaną na licu archeologa. Ale było tam jeszcze coś nieuchwytnego. Coś, co mogło wzbudzić strach w co bardziej bojaźliwych sercach.
- Trzydzieści sztuk złota za wisiorek to uczciwa cena - Powiedział szybko Ash, podnosząc dłonie w pojednawczym geście. Co wstąpiło w tych dwóch? Może to po prostu różnice kulturowe pomiędzy krasnoludami a ludźmi i elfami? Jeśli tak, to ci dwaj dawali popis najgorszym rasistowskim stereotypom o swoim ludzie. Albinos nie zamierzał przelewać krwi za garść monet, był ceniącym się profesjonalistą.
- Nikt nie odpowiedział mi na pytanie o Abbathora. Czego był bogiem? Nie wiem wiele o krasnoludzkim panteonie, ofiary z krwi wydają się trochę do was nie pasować. Wydajecie się na takie rzeczy zbyt… - Czarownik spojrzał na Norbusa.
- ...poważni.
Złość nagromadzona w małomównym krasnoludzie opadła, kiedy Ash zgodził się na wymianę. Dazlyn jawnie odetchnął z ulgą, lecz podejrzliwie lustrował swojego kompana.
- Przybyliśmy tu po wiedzę, nie bogactwa - przerwał niezręczną ciszę starszy z krasnoludów
- Nie wiem ile to może kosztować, ale Norbus zna się na tym lepiej. Jestem pewien, że was nie oszukuje, prawda Norbusie?
Norbus w odpowiedzi tylko skinął głową i odliczył trzydzieści złotych monet.
- Abbathor to bóg, który wciąż należy do braci Morndinsamman. Należy mu się szacunek nie mniej jak innym bogom. To bóg bogactw. Złota, klejnotów, pieniędzy, srebra i innych majątków... - zdawało się wam, że Norbus nie powiedział wszystkiego, bowiem zawahał się na moment i zmienił temat.
- Najpierw amulet - krasnolud wyciągnął pustą dłoń, oczekując że Ash powierzy mu swoje znalezisko, kiedy to uczynił przekazał mu odliczoną wcześniej sumę.

Czarownik skinął głową, chociaż zdawał się zerkać na Norbusa nieco podejrzliwie.
- To ma sens. Krew jest cenna, a jeśli Abbathor jest patronem bogactw… no cóż, z jednej strony nic za nią nie kupisz, z drugiej, czy mamy coś bardziej wartościowego? Może to dlatego nazywamy nasz dorobek krwawicą. Hę? Hę? - Zaklinacz porozumiewawczo szturchnął Norbusa łokciem dla podkreślenia swojego kiepskiego dowcipu. Cieszył się, że napięta atmosfera trochę zelżała.
Wciąż zakłopotany Dazlyn, pragnąc zmienić temat zaproponował wszystkim, by pomogli w odgruzowaniu, to sprawniej pójdzie.
Zaklinacz spojrzał krytycznie na swoje smukłe dłonie i wiotkie ramiona, ale zdjął szatę i zakasał rękawy koszuli. Zaproponował też, żeby jedna osoba czuwała na zewnątrz świątyni, pomny zagrożeń które trapiły okolicę.
Guglielrmo był zły, przez chwilę chęć posiadania sztyletu zaślepiła wszystko inne, oczy zasnuła czerwona mgła. Zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak, odetchnął głęboko i w myślach poprosił bogów o pomoc. Modlitwa go uspokoiła, spojrzał już przyjemniejszym wzrokiem słuchając ostatnich słów zaklinacza.
- Wezmę pierwszą wartę - burknął i ruszył ku wyjściu.

Ruszył spacerem po okolicy, rozmyślając. Kopał napotkane kamyki i cicho pogwizdywał. Świeże powietrze miało zdecydowanie lepszy wpływ na krasnoluda.
 
Graygoo jest teraz online  
Stary 06-06-2020, 16:53   #37
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Agnisa nie bardzo się przejmował losem babiny czy jej męża, ale zagniecie samo w sobie było ciekawe, mogło się okazać, że potwór, który porwał dziada był tą potężną duszą, której pragnęła Mistrzyni? Spytał, więc:

- Co się stało z Pani Mężem ?
- Wypłynął łódką i nie wrócił jakiś czas później łódkę znaleziono niedaleko na bagnach obrócona do góry dnem - Odrzekła.
- Czyli musiałbym wynająć łódź żeby go poszukać a nie mam na to pieniędzy
- Mogę pożyczyć ci łódź męża wystarczy oczyścić ją z błota - Powiedziała wyraźnie zdesperowana Babina.

Logika podpowiadała Agnisowi, że trzeba by było poszukać na bagnach, ale niezbyt uśmiechało mu się wdychanie bagiennych wyziewów na darmo za to darmowa przejażdżka łodzią latem wydawała mu się cudowną rozrywką! Nigdy wcześniej nie był nad wodą lekka bryza niosła orzeźwienie przystał, więc na propozycje kobiety.

W drodze do jej chaty usłyszał kłótnie strażników szybko rozejrzał się za jakąś skrytką gdzie złośliwi koledzy mogliby chować fanty może beczka, przy której jest niespodziewanie dużo śladów żołnierskich butów albo luźna deska na którymś z domostw? Nic takiego nie rzuciło mu się w oczy pewnie i tak nie byłoby to nic cennego jakieś grzebień, medalik z odpustu albo list od ukochanej? Agnis był jednak chciwy na wszelkie drobiazgi gdyż do niedawna nie miał absolutnie niczego.

Po chwili zastanowienia doszedł do wniosku, że nie warto zajmować się kłótniami strażników w najlepszym wypadku zyskałby sobie jednego sojusznika na dwóch niechętnych mu, którym zepsułby dowcip. Porzuciwszy kwestie dowcipnych Strażników zaczął wypytywać kobietę okazało się, że jej mąż nie jest pierwszym, który zaginął, co ucieszyło An'nar gdyż oznaczało to, że ów potwór mógłby być na tyle silny, aby jego dusza stanowiła godny podarek dla jego Mistrzyni, ale wystarczająco słaby, aby paść od jego magii lub ostrzy!

Babina opowiedziała mu o kamiennych idolach, które podobno potrafią przepowiadać przyszłość nocą chłopak pomyślał, że skoro już tu jest to może się tam przespać.

"Może gdyby udało mi się ubić taką bestie i dowieść jej zwłoki na dowód to dostałbym jakąś zapłatę od kogoś, kto tu rządzi?” - Zastanowił się czyszcząc łódkę za pomocą kuglarstwa. Po wyczyszczeniu burt na łódce dostrzegł płytkie zarysowania grupowane po 5 przez chwilę ucieszył się, że to potwierdzenie jego teorii o potworze jednak, gdy dokładniej przyjrzał się im doszedł do wniosku, że to nie pazury żadnego potwora, bo zarysowania byłyby głębsze, pewnie łódka obiła się o jakieś sterczące gwoździe na kładkach czy coś podobnego.

Czas do wieczora spędził wiosłując rozkoszował się przy tym, że obecnie może dla własnej przyjemności podejmować wysiłek fizyczny wolność była upajająca! Nie musiał się już dłużej martwić oszczędzaniem energii aby przetrwać do jutra i wykonać pracę nim otrzyma chłostę czuł się jak jakiś młody panicz na wydaniu!

Gdy poczuł zmęczenie mięśni robił przerwę na jednej z wysepek, aby przebadać je na obecność potworów, gdy nadszedł wieczór popłynął na Wyspę Idoli, aby sprawdzić ile prawdy jest w miejscowych przesądach nie bardzo martwił się własną przyszłością gdyż od zawsze żył dniem teraźniejszym, lecz może wróżby z głazów podpowiedzą mu gdzie szukać potężnej duszy dla Mistrzyni?

Pierwszy rzut na szukanie skrytki strażników z NV wykonał MG

Rzut na spostrzegawczość podczas czyszczenia łodzi wykonałem ja z modyfikatorem -1 udało mi się wyrzucić 15 Kostnica

Niestety oblałem późniejszy test na Investigation bo wyszło jeno 8 stąd te błędne wnioski o gwoździach Kostnica

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 06-06-2020 o 21:16.
Brilchan jest offline  
Stary 08-06-2020, 19:11   #38
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 26 Eleint
Agnis



Wyspa zapraszała go swą tajemnicą. Zapach mdło pachnących kwiatów bujnie porastających trzy kurhany sprawiały, że czuł się śpiący, otumaniony. Słyszał jak wiatr przeobraża się w coraz bardziej regularne i zrozumiałe dźwięki. Nie wiedział już, czy to jawa, czy sen. Teraz, czy potem?

Dźwięki mieszały się z obrazami. Przez chwilę widział samego siebie opuszczającego miasteczko Leilon. Widział kobietę w czerwieni, lecz nie była mu znajoma. Usłyszał jak morze jęczy. Słyszał bulgot wydobywający się spod wody. Nagle smok wzleciał ponad bagna. Widział jak czyjeś ogniste usta poruszają się w niemym szepcie. Kamienne źródło na wschodzie. Mówią. Nagłe szarpnięcie bólu. Nieomal wybudziło ono Agnisa, lecz czyjeś oblicze jawiło się teraz przed jego twarzą. Elfka kroczyła wśród straganów z wyniośle uniesioną głową. Oglądała trzy wisiorki. Na każdym jawił się inny symbol. Lecz nie widział jak wyglądały. Zagłuszyły to kolejne słowa Windrin wie gdzie. Zobaczył smród zgnilizny, poczuł że ktoś się mu przygląda. Lecz nie usłyszał kto.

Widział studnię, spojrzał w jej głębię, lecz nie widział nic prócz zapachu kwiatów i wschodzącego słońca... Zmysły przemieszały się całkowicie.

Agnis: mądrość - zdany!
Agnis otrzymuje kość inspiracji

Poranek przywitał go pocałunkiem pierwszych promieni słońca. Czuł się dobrze, mimo znacznego wyziębienia. Głód jednak dawał o sobie znać.

Łódka pluskała cicho, na wpół wyciągnięta na brzeg. Chwilę mu zajęło nim przypomniał sobie gdzie jest. Był wolny i tylko to się liczyło.

Po drugiej stronie wody, na brzegu, za rybnymi dokami trzech znajomych Agnisowi z widzenia strażników, spoglądało na wieżę i pokazywało coś sobie nawzajem. Byli ubrani jak do podróży, a na plecach spoczywały podróżne sakwy.


Rok 1481 Rachuby Dolin, 26 Eleint
Gugliermo, Ash

Wyjście na zewnątrz przysłużyło się Gugliermo i uspokoiło niespodziewanie rozpalone emocje. Coś było nie w porządku w tej świątyni, albo amulecie, a może w czymś zgoła innym. Nawet później ilekroć spojrzenie Norbusa i Jedynki spotykało się atmosfera jakby gęstniała.

Zmieniali warty dość często, bowiem praca była wyczerpująca. Posiliwszy się zauważyli, że ich zapasy nie wystarczą na kolejny dzień. Już teraz musieliby zadowolić się skromnymi racjami, gdyby nie to, że Dazlyn miał trochę jedzenia w rezerwie. Krasnolud podzielił się, bowiem zależało mu na szybkim odkopaniu korytarza i nie chciał by któryś z awanturników uganiał się za zwierzyną, kiedy mógł pomóc w świątyni.


Z początku, na zewnątrz słońce rozgrzewało obolałe mięśnie i dłonie, jednak promienie szybko schowały się za wysokimi ścianami rozpadliny, pogrążając ją w cieniu. Momentami czas umilał ptasi śpiew. Zmiana następowała po zmianie. Wkrótce jasne było, że nie zdążą przed zmierzchem, a będą musieli dokończyć dnia następnego.

Jedynka: percepcja - oblany!

Noc spędzili w przedsionku świątyni, wciąż wystawiając warty. Zgodnie postanowili, że Tomen tej nocy będzie zwolniony z czuwania zważywszy na jego rany poniesione w minionej walce, ale przede wszystkim z uwagi na gorszy wzrok ludzi, który nie radził sobie w półmroku nocy.

Nic nie zakłóciło ich spoczynku, dzięki czemu wypoczęci ponowili wykopaliska. Wkrótce jasne stało się, że po drugiej stronie jest kolejna komnata.

Kiedy przecisnęli się przez wyłom ich oczom ukazała się przepiękna sala, na środku której stał monument przedstawiający Abbathora z uniesionym wysoko krótkim mieczem. Miecz był wykonany ze szkła i był oświetlony niewielkim świetlikiem w kamiennym suficie. Wpadające do pomieszczenia promienie załamywały się na mieczu w dwie wiązki. Jedna z nich błądziła w miejscu gdzie niegdyś stał posąg, a teraz był tylko skruszony kamień, zaś druga wpadała wprost w dzierżony w dłoniach przez drugi posąg opalizujący błękitem kryształ. Posąg ten przedstawiał klęczącego krasnoluda, który w geście podarku unosił ów niebieskawy klejnot w stronę boskiego wizerunku na środku sali. U podnóżka klęczącego monumentu stała tabliczka, która zawierała staro-krasnoludzkie pismo.

Som en gave til Abbathor til Dart Stensøger
at leve i harmoni med sin bror,
når deres kongefader er væk.

Skruszony posąg zaś... wyglądał jakby był rozerwany od środka potężną siłą. W zasadzie cała komnata nosiła ślady upływu lat, a także, najpewniej, trzęsienia ziemi. Ściany były spękane, podobnie jak sam posąg Abbathora. Odłamki posągu walały się po całej posadzce.

Norbus poczynił kilka kroków w stronę błękitnego klejnotu. Jego światło odbijało się od krasnoludzkich źrennic, które chciwie chłonęły widok pięknego, szlachetnego kamienia...
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 08-06-2020 o 19:45.
Rewik jest offline  
Stary 13-06-2020, 19:35   #39
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Post napisany wspólnie z MG na Gdocku


Agnis zjadł prosty posiłek z nadpalonej koniny, który popił wodą gdyż porządną racje żywnościową znalezioną w jukach, na który składały się suchary kawałeczek sera oraz suszone owoce zjadł wczoraj po całodniowym wiosłowaniu i tak cieszył się, że nie musi przymierać głodem.
Pozbierał nieco kwiatów w nadziei, że w przyszłości będzie mógł zrobić sobie z nich sałatkę. Wprowadził łódkę z powrotem do wody i popłynął w kierunku zbieraniny strażników. Gdy dopłynął poprosił jakiegoś przechodnia żeby przekazał kobiecie, że wyczyszczona łódź na nią czeka a on sprawdził wyspy i nie znalazł żadnego śladu potwora ani jej męża. Doradził też żeby ogłosili nagrodę za szukanie tajemniczej bestii na bagnach, bo on za darmo nie będzie biegał. Nie chciało mu się słuchać jęczenia kobieciny a ludzie wyczuwali w nim ciężkie przejścia i starali się zwykle pomóc. Zaczął się przysłuchiwać rozmowie stróżów:


- Tfu! Postanowione chłopcy. Spadamy stąd. Do Neverwinter nie ma sensu wracać, bo będzie za dużo pytań. Nie czujcie się jednak jak dezerterzy. Nikt nie mówił, że będziemy mieć do czynienia z czymś takim. - Najbardziej charyzmatyczną z postaci był krasnolud odziany w typową dla strażników Neverwinter pelerynę oraz kolczugę z naramiennikami.
-, Co proponujesz, sierżancie? - Młody człowiek spojrzał z zainteresowaniem na swojego przełożonego.
- Powiadają, że niedaleko położone miasteczko nawiedził smok… - zaczął, lecz wybuchem przerwał mu drugi przestraszony krasnolud.
- Smok?! Od du- ducha u-uciekniem i w w ga-gardziel smoka?
- Nikt nie każe nam zaraz na smoka ruszać, Śmiały... - Wtrącił milczący dotąd człowiek -...Wysłuchajmy sierżanta Yorruma do końca.
- Hmm… To dość świeże wieści o tym smoku i pewno wcale nie prawdziwe, ale mają tam problemy również z orkami, zresztą Phandalin niegdyś padło pod ich najazdem. Jakieś czterysta czy dwieście lat temu. Ruszymy tam, jako najemni. Do straży może, jakiej się któryś z was nada, he! He!
Agnisowi podobało się to, co usłyszał orki, smok zacne dary dla jego Pani podszedł do Strażników i odchrząknął:

- Dzień Dobry Panom Strażnikom w sprawie ducha to mógłbym pomóc moja magia raczej działa na niego równie skutecznie, co magiczna broń a wody święconej też trochę mam, ale za darmo nie będę za upiorami biegał zaoferujecie oby, jaką nagrodę albo wskażecie drogę do jakiegoś lokalnego Burmistrza czy kogoś, z którym można by to ustalić? Jeżeli chcecie mogę zaprezentować siłę moich czarów na jakieś mewie - Zaproponował.
Agnis: charyzma - zdany!


Strażnicy spojrzeli zaskoczeni na człowieka o rzadkiej w tym rejonie urodzie. Strażnik zmrużył oczy, lecz po zastanowieniu rozpogodził się nieco.

- To waćpan musi z Gallio rozmawiać, choć ten nie widzi problemu. My już mamy postanowione i nie nasz to problem. Duchy i stal nie idą w parze, jak słusznie mówisz. Lelion nie ma sołtysa, skoro o to waćpan pyta, ale Gallio jest tu szanowany, a przynajmniej… był. To jeden z Płaszczy Wielu Gwiazd. Jest jeszcze niziołek, Pani Merrygold, kapłanka Lathandera...
Agnis kiwał głową na znak, że słucha przez chwile, zastanawiał się czy nie zaproponować strażnikom, że może ruszyć z nimi w podróż, ale szybko z tej opcji zrezygnował gdyż to, co usłyszał z wypowiedzi krasnoluda i wczorajsze kłótnie nie budziły jego zaufania do straży. Pewnie ukradliby mu mierny dobytek podczas pierwszego postoju! Phandalin i plotki o smoku wydawały się kuszące, ale wpierw potrzebował zdobyć nieco pieniędzy a może nawet list polecający żeby łatwiej znaleźć sojuszników w tym drugim mieście? Choć myśl o współpracy z kapłanami napawała go wstrętem gdzie byli bogowie, gdy on cierpiał?! Nie wierzył w ich rzekomą łaskę! Jego Mistrzyni starczyła mu za wszystkich bogów.
- … jest jeszcze Burczymucha no i Valdi - budowniczy.
- Dziękuje wam za pomoc szczęśliwej podróży życzę - Powiedział i pożegnawszy się ze strażą ruszył na poszukiwanie owego Gallio wciąż czuł się dziwnie z tym, że ktoś mówił do NIEGO per Waćpan.
Skierowano go do wysokiej, zrujnowanej wieży, górującej nad miastem ze skały, na której ją wzniesiono. Najwyższe piętro nosiło liczne, stare ślady sadzy na murach, które wydęły się na samym szczycie jak krater wulkanu. Cała wieża pękała wzdłuż. Przy pęknięciu budowniczy rozstawili rusztowanie.



Gallio Elibro okazał się porywczym mężczyzną, o mocnym temperamencie. Z wyglądu przypominał ludzi z rejonów, z których pochodził także, Agnis. Czarnowłosy, o śniadej skórze, niski, acz jak na profesję, której się parał muskularny. Mag przeklinał strażników, którzy porzucili swój posterunek. Był odziany w poplamioną na rękawach fioletowym atramentem tunikę przyozdobioną licznymi gwiazdami, również dłonie miał zaznaczone śladami pozostałymi po pisaniu piórem.
- Niech ich Kossuth wszystkich pochłonie! Czego się patrzysz? Tobie też naopowiadali jakiś bzdur o duchach? - zwrócił się do Agnisa.
Mimo, że Gallio zdawał się być energicznym człowiekiem, widać było po nim zmęczenie zebrane z wielu dni. Człowiek ów miał worki pod oczami i chyba tylko jego temperament utrzymywał go na nogach.
An'nar cofnął się odruchowo wściekły mag o tej karnacji wyklinający na imię bóstwa płomieni nie był dla niego pozytywnym skojarzeniem gdyby Gallio miał czerwone szaty, wygolony łeb a na nim tatuaże chłopak pewnie wziąłby nogi za pas… Lub zaatakował. Nic jednak nie wskazywało, aby należał do znienawidzonej organizacji Agnis przygryzł wargę wziął głęboki oddech i nakazał sobie spokój nie był nikim znanym, więc raczej nie poszukiwano go tak daleko na północ nie mógł sobie pozwolić na życie w strachu.
- Patrzę się, bo wyglądasz na zmęczonego i chciałem zobaczyć czy mogę w czymś pomóc. Myślałem czy nie pójść z nimi do Phandalin ale, mimo że przynależą do straży wyglądają bardziej na obwiesiów, którzy okradliby mnie z miernego dobytku na pierwszym postoju niż uczciwych strażników. Po okolicy kręci się jakieś monstrum, które porywa ludzi, tamci mówili coś o duchu… Mógłbym spróbować pozbyć się waszego problemu z pomocą mojej magii, jeżeli przyniósłbym dowód sukcesu dalibyście mi prowiantu na drogę i jakieś list polecający do władz tamtego miasta żebym łatwiej mógł znaleźć jakąś grupę, która idzie na smoka, co wy na to? Wiele was to nie kosztuje a do tego te kamienie w nocy mówiły, że mam pomóc, ale dopóki was nie zobaczyłem to nie wiedziałem, komu - Dodał zachęcająco. Specjalnie nie zwrócił się do rozmówcy Per “Panie” czy “Mistrzu, „ aby przyzwyczaić się do nowej sytuacji
Agnis: oszustwo - zdany!


Gallio uniósł brew, kiedy wysłuchiwał chłopaka stojącego przed nim.
- Skoro same Miecze Leilonu przywiodły waszą osobę do mnie, nie sposób mi odmówić. Nie myśl, jednak, że faktycznie mamy tu jakiegoś ducha. Spędziłem w wieży niejedną noc i żadnego nie spotkałem, a sam też nie z jednej magicznej księgi czytałem... Powiedz, dawno temu widziałeś jak sierżant Hazz i jego ludzie opuszczali Leilon? Może uda się ich dogonić? Potrzebuję ich. Nie są tacy źli, tylko ubzdurali sobie, że to nawiedzone miejsce. Władze Neverwinter chcą, by powstał tu garnizon, w celach poprawy bezpieczeństwa na szlaku do Waterdeep. Dam ci ten list polecający, jeśli sprowadzisz ich z powrotem, a jak chcesz to potem poszukasz ducha, może i faktycznie coś mi umyka… Może to ich uspokoi.

- Jak ich spotkałem to dopiero wychodzili z miasta z tego, co usłyszałem chcą się zatrudnić w tym całym Phandalin jak chcecie to spróbuje ich przekonać, że bezpiecznie zostać tutaj i pilnować pijaków czy łapać drobnych złodziejaszków niż ryzykować walkę z orkami czy smokiem zdawali mi się na tyle tchórzliwi, że nie powinno być z tym problemu
- Odpowiedział i zbiegł na dół szukając strażników od siedmiu boleści.

Zbiegł z wieży kuglarstwem robiąc po drodze hałasy spadających naczyń żeby zwrócić uwagę grupki odchodzących strażników.
- Hej Waćpany Strażniki rozmawiałem z Galieo ja zajmę się tym duchem, więc tego nie musicie się obawiać, ale bardzo mu zależy na tym żebyście zostali… Pomyślcie chwilę Moćpany czy opłaca wam się ryzykować wyprawę do tamtego dziwnego miasta? Tu macie wikt i opierunek najgorsze, co może się stać to uspokojenie pijaka czy złapanie jakiegoś pomniejszego złodziejaszka czy warto ryzykować spotkanie ze smokiem lub orkami? Możliwe, że mają już tam komplet strażników a tu macie już pewną pozycję - Starał się ich przekonać.
Agnis: przekonywanie - zdany!


- No, no… udało ci się przekonać tego cudaka, że jednak duchem trzeba się zająć? Jeśli tak, to i nas przekonałeś. Do wieży nie wrócim na razie, nie wiem czy słyszałeś historię tego miejsca…

- Nie słyszałem, z chęcią bym to zmienił, bo pomoże mi to pozbyć się kłopotu a duch to doskonała okazja na przetestowanie mojej magii.

- Erlumie opowiesz waćpanowi?
- Sierżant wykonał zapraszający gest.

- Może i faktycznie to jakoś pomoże - Erlum wzruszył ramionami - To już z dwieście lat będzie, od kiedy Leilon tkwi w stanie, w jakim tkwi - ruiny. Podobno wszystko przez czarodzieja imieniem Thalivar. Mieszkał tutaj… znaczy się w tej wieży za nami. Skurwiel gmerał w jakiś planach, czy osnowie... Gallio nazywał to planami egzystencji. Ponoć skonstruował magiczne ustrojstwo, międzywymiarową latarnię. Byty nie z tego świata lepiły się do tego jak ćmy do światła i były tam podchwycane jak muchy w pajęczą sieć. Jebaniutki dla swojej chorej fantazji badał te stworzenia. No i stało się jednego dnia, że przesadził. Jeb! Rozsadziło całą wieżę, a istoty, które badał rozlazły się po całym miasteczku na swoje własne, krwawe dożynki. Widzisz tą wyspę? - Wskazał na jedną z czterech wysepek, dokładnie tą, na której spędził ostatnia noc.

Agnis słuchał opowieści rozmówcy z wielką uwagą, gdy usłyszał o latarni aż się rozpromienił “Mistrzyni byłaby z pewnością zachwycona takim darem! Nie jest to potężna dusza, której sobie życzy, ale magiczne artefakty też by się jej spodobał i pomógł w odbudowie dawnej potęgi!” - Przemknęło mu przez myśli.

Słysząc pytanie pokiwał głową - Tak przespałem się tam wczoraj myślałem, że to tylko lokalne legendy, którymi dzieciaki straszą się nawzajem i rzucają sobie wyzwania, ale sny były hmm kolorowe. Czy sądzicie, że to te stwory z Planów? A może dawni więźniowie w zemście za niewolę spętali dusze swego dawnego ciemiężyciela? - Ten ostatni pomysł był mu wyjątkowo bliski.

Erlum uśmiechnął się ponuro.
- Nikt tak naprawdę nie rozumie, co tam się dzieje. Czasem mam wrażenie, że to miasto jest jakimś jednym wielkim żartem. Ale nie… leżą tam ci, którzy ocalili niedobitki mieszkańców. Zwiemy ich Mieczami Leilonu. To miejscowi bohaterowie, z pewnością jeszcze o nich usłyszysz nie raz, pozostając w mieścinie. Gdyby nie oni, owe istoty z planów egzystencji wyrżnęłyby całe miasto. Rozumiesz chyba teraz, że obecność ducha w tej wieży może niepokoić… - człowiek ponowił swój ciężki grymas.

Agnis pokiwał głową nie dziwił się Mieczom, że woleli zostać na wysepce obserwować swoje ukochane miasto i bawić się w wyrocznie niż iść w zaświaty służyć jakimś jełopowatym bogom, którzy sądzą, że są lepsi od wszystkich jego relacja z Mistrzynią była oczywiście czymś zupełnie innym, bardziej osobistym, bo nie była jakąś durną istotą, która ma miliony wyznawców może kiedyś po śmierci, przemieni go w istotę z płomienia i nie będzie musiał pamiętać tych wszystkich złych chwil?

-, W jakich okolicznościach zobaczyliście ducha? - Spytał.

- Mnie akurat tam nie było -
Erlum spojrzał na Koza i Gori. - Ale oni widzieli...

- Pra-pracowali-liśmy. Na ru-rusztowaniach. Trze-trze-trz…- zaczął Gori

- Na trzecim piętrze.
- Zlitował się Koz - był późny wieczór. Duch… wciąż mam go przed oczyma. Wyglądał jak starszy człowiek o rozwianych włosach i żarzących się jak ogniki oczach. Wzięliśmy nogi za pas, skrzyknąłem chłopaków wzięli my rano, co było naszego pod ręką i resztę w zasadzie znasz…

-, O jakiej to było porze? Próbowaliście Panie może śpiewać? Kiedyś słyszałem, że rytmicznie mówienie pomaga na tego typu problemy - Podpowiedział jąkale.

- N…, Nn-nie, a alem sły-słyszał o dwójce bra-braci bli-bliźniaków bardów. Mi n… nn pomaga.

-, Jak Koz, mówił w nocy już właściwie. Rano wróciliśmy, zabraliśmy, co nasze. - Sierżant zmierzył wzrokiem, Agnisa od stóp do głowy.
- Twierdzisz, że zaradzisz? Oby, nie chciałbym skończyć jak Leilończycy sprzed dwustu lat.

Agnis uśmiechnął się
- Czyli starczy, że przenocuje w wieży i pewnie się pojawi. Nic się nie martwcie, nawet, jeżeli to ten cały Thalivar to raczej nie ma dawnej mocy a co do tego czy coś zaradzę… - Rozejrzał się po okolicy znalazł spróchniały pieniek, do którego kiedyś zawiązywano łódki, ale teraz do niczego się nie nadawał. Zebrał rudawobrązowy promień mocy i skierował go w kawałek drewna rozbijając go w drzazgi
- To najsłabszy z moich czarów dodatkowo mam jeszcze fiolkę wody święconej i magiczne kamienie

Sierżant Hazz wyprostował się lustrując lico Agnisa. Magiczne sztuczki nie robiły na nim wrażenia, być może, dlatego, że pracował pod dyktando jednego z magów Płaszczy Wielu Gwiazd, jakim był Gallio Elibro, sam zresztą miał swoje lata i nie jedno widział, za to reszta wyraźnie się ożywiła.
- Nie rozpowiadaj tak na lewo i prawo o magicznych przedmiotach. Są kosztowne, a my nie chcemy mieć niepotrzebnej, dodatkowej roboty. Powodzenia z duchem.


Agnis pokiwał głową na znak że nie będzie gadać ni ciskać magią żeby nie niepokoić ludzi otrzymał już od nich co potrzebował i nie zamierzał sobie nimi dłużej zawracać głowy. Wbiegł z powrotem na rusztowanie i szeptem poinformował Gallio o sukcesie misji.

- Ja to tak widzę, przyłożę się do wszystkiego zbadam dokładnie całą wieże i okolice że jeżeli się jaki duch pojawi żebym wiedział gdzie go gonić jakby co... Spędze tu noc jeżeli nic się nie zjawi to z rana kuglarstwem narobię hałasu tak żeby robiło wrażenie a nic nie popsuło. Jeżeli macie jakąś starą latarnie na podorędziu to ją zniszcze a potem wy głośno ogłosicie że wyczuwacie od niej magiczną aurę że jest to legendarna latarnia tego Talivara i pokazowo spalicie ją magicznym płomieniem ludzie się uspokoją a ja z waszym listem polecającym w kieszeni ruszę w swoją drogę i wszyscy będą szczęśliwi- Wyjaśnił swój plan wiedząc że rozmówca nie wierzy w teorie o duchu Elibro przystał na ten plan.

Pozostała część dnia


Reszta dnia upłynęła Agnisowi zgodnie z postanowieniem na poznawaniu terenu. Koniec końców usadowił się na trzecim piętrze niedaleko hałdy kamieni znów zjadł spaloną koninę nie wiedział czy za tą akcje dostatnie w końcu te zapasy, ale nie chciał nadużywać cierpliwości tego maga, bo list polecający to i tak więcej niż mógł liczyć, bo praktycznie nic takiego nie robił...

Niezależnie od tego jak ułoży się dzisiejsza noc on wyjdzie na swoje prześpi się w wieży, która jest, co prawda nieco bardziej przewiewna przez dziurę w dachu, ale jak się wciśnie w kąt to będzie mniej wiało niż poprzedniej nocy na wyspie.

Jeżeli zaś duch faktycznie się zjawi wtedy będzie mógł przetestować swoją moc i złożyć duszę potężnego maga w prezencie Mistrzyni! Gdyby tak jeszcze znalazł tą legendarną latarnie i wysłał ją do jej siedziby to na pewno byłaby z niego zadowolona.
Dzięki tej przykrywce z kłamstwem nie musiałby tłumaczyć się ze zniknięcia artefaktu temu niewyspanemu gościowi w gwiezdne wzorki.

Czas do zapadnięcia zmroku spędził na robótkach ręcznych: Najpierw znalazł stalowe naczynko, w którym robotnicy rozrabiali farbę i wapno wyczyścił je magią włożył tam zerwane rano kwiaty pokroił je w kawałki sztyletem następnie rozgniótł głownią broni żeby puściły soki zalał odrobiną oleju, który miał w jukach z pomocą magicznej sztuczki rozgrzał następnie schłodził miksturę cały czas mieszając końcówką sztyletu.

Uzyskał w ten sposób "domowe perfumy" Mistrzyni opowiedziała mu pewnej nocy jak się je produkuje mógł pachnieć jak chciał przez godzinę dzięki magii, ale perfumy wydawały mu się symbolem zbytku i luksusu, który chciał mieć. Drobną ilością pachnącej oleistej substancji natarł sobie szyje, pachy i za uszami zgodne z dawnymi radami Effreti, z których nie sądził, że kiedykolwiek skorzysta. Resztę zawiesiny przelał do małej buteleczki, którą znalazł w jukach może poprzedni właściciel tego ekwipunku wypił jakąś miksturę leczniczą? Agnis zupełnie nie żałował tajemniczej istoty zwęglonej przez Mistrzynie ani głupiego konia, który teraz służył mu za jedzenie on ma to, czego potrzebuje bez sensu było martwić się o tego typu rzeczy.

Drogą rzeczą, jaką wykonał było spięcie ze sobą czterech podków do góry nogami za pomocą kajdan na łańcuchu, które zamknął na krzyż zyskując w ten sposób kotwiczkę, którą można by uwiązać do liny, aby się wspinać! Gdyby kiedyś potrzebował kajdan zawsze może użyć kluczyka i rozłożyć tą domowej roboty kotwiczkę z powrotem na części pierwsze.

Teraz pozostało mu tylko czekać na ewentualne pojawienie się ducha...

 
Brilchan jest offline  
Stary 14-06-2020, 18:50   #40
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 26/27 Eleint
Agnis



Zgodnie z umową, Gallio Elibro nie ingerował w poczynania młodzika w wieży, przez większość czasu przebywał w swojej pracowni na parterze, obok spiralnych schodów. Prócz pracowni maga, była tam dawna kuchnia oraz sala wspólna, w której odnalazł wcześniejsze ślady bytności strażników.

Agnis: percepcja - oblany!




Agnis pomny na zasłyszane słowa z dnia poprzedniego o "znikających przedmiotach" poświecił chwilę, by zbadać pomieszczenie pod kątem skrytek, które mogłyby wyjaśnić fenomen zagubień jako niewinny strażniczy żart. Kiedy rozmawiali, Gallio podzielił się z nim takim przemyśleniem, że któryś ze strażników mógł znaleźć sobie taki pomysł na rozrywkę. Twierdził, że jeśli kto zapytałby go o zdanie, to wskazałby na człowieka imieniem Koz.

Obejrzawszy dokładnie wspomniane pomieszczenia pierwszej kondygnacji, skierował się do ostatniego już na tym poziomie. Była to ciemnica bez okien. Strop nad pomieszczeniem był w zdecydowanie gorszym stanie niż reszta konstrukcji. Jego znaczna część zawaliła się, przysypując gruzem stare, strzaskane meble...

Agnis: percepcja - zdany!
Agnis: wiedza - tajny!

Dostrzegł wśród kamieni jednak coś jeszcze. Wysuszone, jakby lekko zwęglone ciało na wpół wystawało przygniecione spod rumowiska. Było nieduże i mogło być wzięte za truchło większego gryzonia lub nietoperza. Agnis z zainteresowaniem przyjrzał się stworzeniu. Nie był pewien, ale chyba znał je z opowieści swojej nauczycielki. To nie był nietoperz, a ciało młodego diablika. Niestety martwe i nieme tak samo jak otaczające go kamienie.


Drugie piętro składało się z biblioteki. Niegdyś z całą pewnością były to pomieszczenia wypełnione po brzegi wspaniałymi księgami, lecz przez lata cała ta skarbnica wiedzy została rozkradziona. Pozostały jedynie pojedyncze zwoje, na których ktoś niedbale i nieznanym, ikonograficznym języku zapisał swoje notatki. To tutaj najczęściej zaglądał Gallio, kiedy nie przebywał w swojej pracowni.

- Są to osobiste notatki Thalivara. Spisane szyfrem. Odczytanie ich jest niezwykle pracochłonne i żmudne, ale wierzę, że jestem na dobrej drodze. - wyjaśnił zapytany o nie mag, który akurat wszedł na to samo piętro co Agnis celem zabrania jednego zwoju. - chciałbym żebyś zostawił je na miejscu, nie chcesz mieć mnie przeciw sobie. Dokładnie wiem ile tego się tu znajduje. Najlepsze kąski dawno rozkradziono. Zresztą te, nie rozszyfrowane i tak nie są nic warte, a jeśli ktoś na Wybrzeżu Mieczy jest w stanie je rozszyfrować, to tym kimś jestem właśnie ja.

Gallio powiódł młodzieńca ku posągowi. Jednemu z czterech znajdujących się na tym piętrze. Posąg ten oraz pozostałe przedstawiał skromną dziewczynę. Przystawiała ona wskazujący palec do ust w geście uciszania.
- To może cie zainteresować - Gallio wskazał rozmazany glif na kamieniu podwalinowym. - Glify były zniszczone gdy tu się zjawiłem, to niechybnie szkoła przemiany. - po chwili dodał żartobliwie - Strach tu podnosić głos.

Czarodziej oprowadził Agnisa jeszcze po rusztowaniu, relacjonując postępy w naprawie obiektu i planach na jego aranżacje w strażnicę. Odprawił go, gdy byli przy schodach na trzecie piętro, gdzie ponoć widziano ducha. Gallio wrócił do swojej pracowni, zaś Agnis ruszył na górę.

Nie było tam niczego nadmiernie interesującego. Pozostały tu łopaty, kilofy i inne narzędzia, które najpewniej pozostawili tu uciekający przed duchem strażnicy. Piętro nie było w pełni dostępne. Od części pomieszczeń dzielił wszystkich zasypany po wybuchowymi odłamkami korytarz. Było tu jeszcze wiele dni pracy. To tutaj Agnis sporządził perfumy i kotwiczkę i zamierzał spędzić noc.

Było jednak jeszcze jedno piętro. "Zdobione" w więzienne okowy i łańcuchy. Większość z okow było rozerwanych, jakby coś o niewyobrażalnej sile zerwało się z nich wiele lat temu. Również tutaj było dużo gruzu na podłodze.

Agnis: wiedza - tajny!

Obejrzawszy zawartość tego piętra, Agnis był przekonany, że to tutaj stworzono niegdyś tajemniczą latarnię planarną, lecz ze smutkiem stwierdził, iż najpewniej została zniszczona na tyle, że jej odbudowa wymagałaby właściwie stworzenia jej na nowo, a to wymagałoby magicznych zdolności, których nie posiadał.


Agnis: percepcja - oblany!

Noc nastała na odradzającym się miasteczkiem Leilon szybciej, niż się tego spodziewał. Dni były tu krótsze, niż tam skąd pochodził. Nie mógł mieć pewności czy nie przysnął czasem na chwilę, ale raz z całą pewnością przebudziło go uderzenie metalu o metal. Najpewniej na rusztowaniu jeden z elementów kołowrotka zakołysał się na wietrze.

Agnis: percepcja - oblany!

Minęły długie godziny, kiedy znów usłyszał poruszenie. Dźwięk rozwieranych drzwi na dole, uderzenie na zewnątrz i szuranie, czy może skrobotanie o mur wieży. Agnis nerwowo rozejrzał się na zewnątrz, lecz niczego więcej nie dostrzegł. Pozostało kilka godzin do świtu, a tajemnica domu Thalivara pozostawała nierozwikłana...
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 14-06-2020 o 18:53.
Rewik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:06.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172