Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-10-2020, 14:28   #251
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Dzień upływał leniwie. Zamknięci w jaskini mogli przysłuchiwać się dźwiękom szalejącej na zewnątrz burzy, raz na jakiś czas odśnieżając wejście, by nie zostać całkowicie zasypanymi. Droga do Heldren była długa, nawet jak dla kogoś kto doskonale odnajdywał się w zamieci i potrafił latać, toteż mieli nieco więcej czasu dla siebie.
Akial spędził go na medytacji. Zapowiadało się, że najbliższy czas spędzi w dość mroźnym towarzystwie. Usiadł w pozycji padmasana skupiając się na biciu własnego serca. Na miarowym oddechu. Słuchał swojego ciała, a potem kształtował jego energię. Przymknął oczy delektując się wewnętrznym ciepłem. Osiągnął spokój. Zawierucha wokół zdawała nie mieć wstępu do środka, Akial zachowywał się jakby jej w ogóle nie było i wkrótce nie czuł jej zupełnie. Zdjął grube śnieżne rękawice, zakrwawione w walce z przeciwnikami i podziurawione od ostrych pazurów, którymi rozpruwał flaki. Odetchnął głęboko pozbywając się grubej futrzastej kurtki. Będąc w samych spodniach czuł drobinki śniegu wirujące wokół niego. Osiadające na połyskliwej czarnej sierści niczym drobinki kryształów. Wreszcie czuł się wolny, spokojny i pogodzony. Zakończył trwającą ponad godzinę medytację, wstał i bez słowa wyszedł z jaskini. Stanął bosymi stopami na zamarzniętym na kamień śniegu u wyjścia z jaskini. Czuł w palcach delikatny chłód. Wiatr smagał włosy rozwiewając je na różne strony, zawijając się na czarnym ogonie i zdobiąc go cienką warstwą białego puchu.
Tak, zima wcale nie była taka zła. Trzeba było do niej przywyknąć, poznać ją i oswoić. Wtedy wszystko stawało się normalnością, z którą można sobie poradzić. Wziął głębszy wdech i wziął się za odśnieżanie wejścia.

Gdy skończył, otrzepał się z przylegającego do gęstego, czarnego futra śniegu i wszedł do środka. Resztę dnia spędził śpiąc zwinięty w kłębek w swoim śpiworze. Skoro i tak musieli czekać na powrót sowy, równie dobrze mógł odpocząć korzystając z faktu, że inni nie śpią.

Wieczór zapowiadał się ciekawie. Najpierw Mihael wziął go na przepytki odnośnie jakiś tajemnych technik mnichów, o których kotoczłek nie miał pojęcia. Pogadali czysto zawodowo o różnych technikach, o walce, o sposobie kontrolowania swojej energii wewnętrznej, co niechybnie skończyło się kilkoma sparringami. Trzeba było przyznać, że mnich był szybki i zwinny, nawet jak na zdolności kota, który mimo wszystko wycofywał pazury nie chcąc poważnie zranić młokosa. Choć różnili się w podejściu, w filozofii i w sposobie walki Akial musiał przyznać, że jest coś w młodym adepcie z kocich umiejętności i choć nie wrodzone, to dzięki ćwiczeniom i koncentracji był w stanie dojść bardzo daleko. Okazało się też, że jest to całkiem spoko gość, który mimo młodego wieku wykazywał zaskakująco dużo obaw o integralność drużyny. Potwierdziło się to, gdy ludzie rozpalili oddzielne ognisko odgradzając się od nieludzi. Akial był ciekawy czemu, ale Mihael najwyraźniej nabrał wody w usta, bowiem nie chciał pisnąć ani słowem.

Warta, jak i cała noc przebiegła spokojnie. Akial kilka razy wychodził z jaskini na mały rekonesans przyglądając się nocnemu życiu lasu. Prawdopodobnie w ciągu prawdziwej zimy sytuacja wyglądała zgoła inaczej. Teraz liściaste drzewa uginały się pod śnieżnymi czapami, zwierzęta pochowały się lub pozamarzały nieprzygotowane na tak nagłą zmianę pogody. Było mu smutno patrząc na umierającą przyrodę. Czuł się z nią w jakiś sposób związany, choć nie czerpał z jej magii. Był jej dzieckiem, jego dawni przodkowie opiekowali się ziemią.
Wokół nie słychać było żywej duszy. Gdy jego warta dobiegła końca, zbudził kolejną osobę samemu starając się złapać jeszcze nieco snu.

Ranek nie przyniósł większych zmian. Wypoczęta drużyna ruszyła do portalu pchana złożoną obietnicą. Akial również ruszył z nimi, choć z zupełnie innych pobudek. Nie lubił i nie słuchał rozkazów, a oddawanie swojego życia nieznanej mu istocie, o nieznanych motywach i możliwościach nie mieściło się w jego głowie. Póki co jednak zapowiadało się na ciekawą przygodę.

Po drugiej stronie czekało ich zimne powitanie. Pomimo lasu, który zwykle regulował temperaturę, tu było jeszcze zimniej i, choć przygotowany na to kotoczłek nie odczuwał większego dyskomfortu, to nie był tu sam. Szybko wziął się za wyszukanie drogi, którą mogliby dotrzeć w jakieś cieplejsze miejsce. Ponownie musiał czekać aż uzbrojeni w rakiety śnieżne i okutani po same uszy towarzysze nadążą za nim.
- Tam. Tam jest jakaś osada. - wskazał. Gdy dodatkowo Astrid wspomniała, że pogoda się jeszcze pogorszy, Akial narzucił drużynie jeszcze większe tempo. Znaleziona wraz z Mihaelem zasypana ścieżka prowadziła łagodnie w dół opadając obok stromego zbocza zapewniając miejscami schronienie przed wszechobecnym wiatrem, lecz gdy tylko weszli na otwartą przestrzeń, oczom ukazał się niezwykły widok.
- Olbrzymia, zielona modliszka? - rzucił sam do siebie Akial. Takich istot nie powinno być w takim klimacie. Ona również musiała tu przyjść przez portal. A to oznacza, że może da radę dostać się stąd w inne rejony świata? Nie było jednak na to czasu, bowiem modliszka nie zamarzała jak można by się tego spodziewać, lecz walczyła z jakimiś ludźmi.
- Trzeba im pomóc! - krzyknął do reszty, po czym nie czekając na nikogo rzucił się do przodu. Miękko stawiał nogi na śniegu niczym na twardym gruncie ignorując to, że śnieg zapadał się pod innymi prawie po kolana. W kilku susach doskoczył do modliszki atakując z zaskoczenia.


Zużywam 1ki, żeby zwiększyć prędkość do 50ft, dobiegam w akcji ruchu i atakuje w akcji standardowej za 1k4+2k8+3

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 25-10-2020 o 14:44.
psionik jest offline  
Stary 25-10-2020, 17:57   #252
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Odpoczynek po tym dniu i wydarzeniach w jakich uczestniczyli był mu jak najbardziej na rękę. Tym bardziej, że zaszyli się w bezpiecznej i ciepłej jaskini. Ten czas na zebranie myśli i sił potrzebny był całej drużynie, gdyż nie wiadomo było właściwie gdzie znajdą się jutro po przekroczeniu portalu oraz co ich tak naprawdę tam czeka. Niewiadomych było bardzo dużo.
Po tym całym rytuale nie czuł się jakoś inaczej. Nie wiedział czy to jakiś kolejny test, że mieli na wiarę uwierzyć, że zostali obdarzeni jakimiś mocami czy poczują, że czymś jednak dysponują, gdy te moce się im objawią czy uaktywnią. Tak czy inaczej póki co dziwne to wszystko było i póki co nienamacalne. Nierzeczywiste.
Przez chwilę zastanawiał się nawet czy i ewentualnie jakie mogą być konsekwencje i następstwa, że jeden z nich nie przyjął daru mocy, jednak było to na tą chwilę tak samo nierozpatrywalne i nie możliwe do sprawdzenia tak samo jak to czy i jakie moce zostały im przekazane.

Wieczór spędzili przy ognisku grzejąc się, posilając i dzieląc znalezione w jaskini skarby. Po równym rozdzieleniu na każdego członka drużyna wyszła w tego wszystkiego nawet całkiem niezła kwota od głowy. Tak jak towarzysze większość otrzymanej gotówki schował do sakiewki, a resztę umieścili w torbie podróżnej na saniach tak jak reszta drużyny. Łup był całkiem znaczny. Takiej kwoty na raz nie widział przynajmniej przez ostatni rok. Czy czuł się przez to ważniejszy czy bogatszy? Bogactwo nigdy nie było głównym celem jego starań. Dzięki bogactwu nie zdobędzie sławy i szacunku. Tych dwóch rzeczy nie można kupić trzeba je sobie wypracować i wywalczyć. Zdobywane łupy podczas tej niebezpiecznej wyprawy miał zamiar przeznaczać na ulepszanie i uzupełnianie ekwipunku lub nabywanie nowego. Broń i wyposażenie było dla niego narzędziami pomagającymi mu osiągnąć wyznaczone sobie cele dlatego warto korzystać z najlepszych jakościowo narzędzi. Do tego potrzebne jest złoto, a do reszty potrzebne są umiejętności. Nie wiedział nawet czy tam gdzie się jutro znajdą będzie szansa ma zakup nowego czy uzupełnienie czy naprawę starego ekwipunku. W ogóle nie wiedział co ich tam czeka.

Jako, że nikt poza parą gruchających ze sobą szeptem gołąbków z drugiej strony ogniska nikt za bardzo nie wyrywał się do rozmowy Draugdin spędził więc wieczór w milczeniu pogrążony w swoich własnych myślach. Duszą towarzystwa nigdy nie był, jednak nie mógł się nadziwić dlaczego drużyna nie potrafiła się w pełni zintegrować. Rozumiał, że w gruncie rzeczy wciąż są dla siebie obcymi, jednak nie potrafił jakoś zrozumieć tych podziałów miedzy nimi. Jak by byli podzieleni na lepszych i gorszych. Jedni rozmawiali jedynie w własnym wąskim gronie, a inni jakby tego nie zauważali. Może to on był zwyczajnie przewrażliwiony gdyż całe życie jako bękart był poniżany i traktowany gorzej niż pies w swoim rodzinnym plemieniu.
Cóż ważne, że w tych najważniejszych momentach czyli przeważnie w walce nie dość, że się dogadywali to jeszcze działali jak jeden organizm, jak palce jednej dłoni.
Po odsłużeniu swojej warty złapał tyle snu ile mu się udało.

Następnego dnia bez większych ceregieli ruszyli przez tajemniczy magiczny portal. W sumie niczego specjalnego nie poczuł. Jakby przeszedł przez drzwi z jednego pomieszczenia do drugiego. Gdyby nie wiedział, że przeszli do innej krainy to nawet by tego nie zauważył. Tyle, że po tej stronie portalu było wyraźnie znacznie zimniej.
Ruszyli w dalszą drogę w kierunku odległej osady jaką zauważyli na horyzoncie. Była daleko, ale przynajmniej mieli cel i kierunek.
Oczywiście zbyt prosto by było gdyby doszli tam bez przeszkód.

Karawana złożona z pięciu zaprzęgów, ludzi i psy i... Gigantyczna modliszka! Draugdin nie przypuszczał, żeby ten intensywnie zielony stwór był z tego świata. Musiał też przejść przez portal. To jedynie potwierdziło jego przekonanie, że te portale były niebezpieczne i trzeba było zrobić wszystko, żeby je zamknąć lub zniszczyć. Byle przypilnować by ostatni z portali zamknąć samemu będąc po właściwej stronie.
Nie było jednak czasu na przemyślenia gdyż jego towarzysze już pędzili w wynaturzonej modliszki. Ciągle w ruchu pomyślał dobywając miecza i podążając za resztą drużyny. Co mogło pójść źle? W końcu to tylko modliszka tylko trochę większa.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 26-10-2020, 01:49   #253
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Mihael czuł się świetnie. Dziwny rytuał, mimo, że z początku zdawał się nie nie nieść za sobą żadnych efektów, po czasie zdawał się jednak, obudzić w mnichu uśpione pokłady energii. Energia ta, wydawała się czekać na ukształtowanie, a z tym już mnich potrzebował nieco pomocy.

W ciągu ostatnich dni, zaczął zauważać w Akialu coś znajomego. Długo nie był w stanie rozgryźć co to było, ale w końcu przypomniał sobie jeden z wykładów w klasztorze o tajemniczej energii życia, zwanej Ki i o tym, jakie korzyści daje każdemu, kto potrafi nad nią zapanować.
Bardziej doświadczeni mnisi potrafili wzmacniać swoje ataki mocą żywiołów, poruszać się z olbrzymią prędkością czy nawet przenosić się z miejsca na miejsce. Diablę marzyło, że kiedyś osiągnie taki poziom.
Przebywając w pobliżu Kota, mnich czuł od niego coś podobnego, co od swoich mistrzów. Ki skupiała się w nim, a nie po prostu przepływała przez niego, jak przez większość żywych istot. Gdyby ktoś zapytał Mihaela, czym w ogóle jest ta siła, to miałby duży problem z udzieleniem jasnej odpowiedzi. Laik odpowiedziałby, że to taka inna magia. Na pierwszy rzut oka, Ki była trochę podobna do magii, chociażby dlatego, że pozwalała osiągnąć podobne efekty. Różniły się jednak w kilku zasadniczych kwestiach. Ki była częścią życia i istniała we wszystkim dookoła, tak samo obecna w źdźble trawy, jak i w nowo narodzonym dziecku. Była też starsza, pojawiła się wraz z pierwszym żyjącym stworzeniem, a korzystanie z niej polegało na czerpaniu z siebie samego, a nie na kształtowaniu mocy, która gdzieś już tam była. Niestety była też bardziej ograniczona i nie dało się z jej pomocą osiągnąć wszystkiego, na co pozwalała magia. Można jednak było osiągnąć bardzo dużo.

Mihael wiedział o Ki sporo i rzeczą, która dobrze zapamiętał był fakt, że najtrudniejsze jest rozbudzić w sobie tę moc. Mnisi, którzy o tym opowiadali, mówili, że najczęściej nie udaje się to za pierwszym razem, ale na tyle precyzyjnie opisali stan, w którym trzeba się znaleźć, żeby móc podjąć taką próbę, że diablę łatwo go rozpoznało. Ciało przepełniała energia, czubki palców mówiły, a myśli pędziły w różnych kierunkach, starając się zająć czymś mocno pobudzony umysł. Wzrok zdawał się wyostrzyć, a słuch bezbłędnie rejestrował oddech myszy, buszującej w ciemnych zakamarkach jaskini.
Wedlug opowieści, ten stan czasami utrzymywał się godzinami, czasem trwał ledwie kilka minut, ale nie było sposobu, żeby to przewidzieć. Musiał więc działać szybko i zaczepił Akila, licząc na to, że uda mu się wyciągnąć jakieś wskazówki. Mimo, że kotowaty na początku zdawał się nie mieć pojęcia o co chodzi, a manipulowanie Ki było dla niego czymś wrodzonym, to jednak chętnie podzielił się swoim podejściem do tematu, a Mihael wyłuskał z tego wszystko, co wydawało się, że może pomóc i pogrążył się w medytacji, starając się ujarzmić drzemiącą w nim moc.

Po dłuższym czasie, którego nie potrafił oszacować, otworzył oczy, w których widoczny był jakiś nowy błysk. Powoli wstał, rozciągnął się i znowu zwrócił się do Akiala, tym razem z prośbą o sparing. Chciał jak najszybciej nauczyć się panować nad siłą, którą chyba udało mu się w sobie znudzić. Na razie płynęła wąskim strumieniem, ale liczył na to, że z czasem zmieni się w wodospad.

Na początku nie dawał sobie dobrze rady z kontrolą. W ruchach pojawiła się jakaś nowa sprężystość, ale brakowało płynności w korzystaniu z dodatkowych zasobów sił, co potrafiło wybić z rytmu. Akial przez większość czasu nie miał problemu z dużo mniej doświadczonym przeciwnikiem, ale z każdą minutą, mnich coraz lepiej sobie radził. Po kilku pożyczkach, z których udało mu się wygrać ledwie jedną, skłonił się kotowatemu, jeszcze raz dziękując za rady i udzieloną lekcję. Ich filozofie i styl walki bardzo się od siebie różniły, ale Mihael odczuwał swego rodzaju nić porozumienia, jaka może się zrodzić, tylko między dwoma wirtuozami sztuk walki. Mocno zmęczony, ale też i wyjątkowo radosny, w końcu położył się spać.


***

- Z minuty na minutę ta wyprawa robi się coraz dzisiejsza. - powiedział, widząc olbrzymią modliszkę.
Nie zastanawiając się długo, ruszył na pomoc ludziom, atakowanym przez przerośniętego owada.


Tura 1: Ruch do modliszki (base speed 40ft)
Standard: 4 kartki
Move: 4 kratki

Tura 2:
Move: ostatnia kratka / dwie do modliszki
Standard: unarmed +8, d6+6 plus stunning fist (DC 15)




 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 26-10-2020 o 09:42.
shewa92 jest offline  
Stary 27-10-2020, 07:51   #254
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Runda 1:
RK (rudowłosa kobieta) atak toporkiem i czekanem. Trafia za 8 obrażeń.
W1 (woj) atak toporkiem w modliszkę. Nie trafia
W2 atak toporkiem w modliszkę. Nie trafia.
W3 atak toporkiem w modliszkę. Trafia za 2 obrażenia.
Akial dobiega i atakuje modliszkę. Nie trafia.
Modliszka atakuje W3 i trafia za 4 obrażenia.
Traivyr podwójny ruch.
Draugdin podwójny ruch.
Mihael podwójny ruch.
Astrid podwójny ruch.

Runda 2:
RK atak toporkiem i czekanem. Nie trafia.
W1 atak toporkiem w modliszkę. Nie trafia.
W2 atak toporkiem w modliszkę. Trafia za 3 obrażenia.
W3 atak toporkiem w modliszkę. Nie trafia.
Akial ponowny atak w modliszkę. Trafia zadając 14 obrażeń!
Traivyr rzuca magiczne pociski i trafia za 8 obrażeń.
Draugdin ruch i atak. Nie trafia.
Mihael ruch i atak. Trafia za 8 obrażeń
Astrid ruch i atak. Trafia za 3 obrażenia.




Widząc, że nieznajomi niezbyt sobie radzą z przerośniętą modliszką, ruszyliście na pomoc. Nim dotarliście na tyle blisko, by włączyć się do walki, podróżni zdołali zranić nieco insekta, ale ten poranił również kolejnego z mężczyzn. Pierwszy atak Akiala minął się z celem, a drugi wszedł idealnie, poważnie raniąc zdezorientowanego robala. Swoje dołożył też Traivyr, bombardując przeciwnika magicznymi pociskami, które trafiły w łeb i korpus. Draugdin zamachnął się swoim mieczem, próbując odciąć tylne kończyny, jednak modliszka w ostatniej chwili odstawiła je w półobrocie, przez co ostrze przecięło tylko powietrze. Mihael w tym czasie zalał insekta serią ciosów, z czego część była tak mocna, że modliszka zachwiała się, ogłuszona. Jej żywota dokonała Astrid, tnąc sejmitarem w poprzek odwłoka, z którego buchnęła krew. Insekt zakołysał się jeszcze, po czym padł martwy w śnieg.

Po skończonej walce rudowłosa kobieta będąca chyba liderem swojej grupki, podeszła do was z wciąż obnażoną bronią. Była wysoka, smukła, odziana w ciepłe, porządne ciuchy i skórzany pancerz. Mogła dobijać do trzydziestki, ale jej twarz zdradzała trudy życia w ciężkich warunkach.


- Spasiba za pomoshch. Menya zovut Nadya Petskaya. Kto vy i chto vy zdes' delayete, yesli ya mogu znat'? - Popatrzyła po was. Żadne z was nie zrozumiało, co kobieta powiedziała, a ona westchnęła tylko ciężko i przeszła na wspólny. Bardzo dobry wspólny, choć z wyraźnym, ciężkim akcentem. - Nie jesteście stąd, prawda? W sumie głupie pytanie. - rzuciła, gdy spojrzała na Akiala i Mihaela. - Nazywam się Nadya Petska i dziękuję za pomoc z tym robalem. Skąd się tu wzięliście i co tu robicie?

Po chwili do kobiety podszedł jeden z mężczyzn. O surowej, naznaczonej życiem twarzy.
- Nadya, Sergey mertvy, Ivan ranen. Nado dvigat'sya dal'she. - powiedział w swoim języku.
- Ukutayte Sergeya v odeyalo i naden'te na final'nuyu obvyazku. My pozabotimsya ob Ivane, kogda doberemsya do bezopasnogo mesta. - odparła, a tamten skinął głową i ruszył do pozostałych mężczyzn.
- Jeden z moich towarzyszy nie żyje, drugi jest ranny. Nie ma czasu stać i gadać, zbliża się śnieżyca, musimy znaleźć miejsce, żeby ją przeczekać. Jeśli chcecie się z nami zabrać, zapraszam. Tak przynajmniej mogę się wam odwdzięczyć za pomoc - rzuciła, ruszając do zaprzęgów.

 

Ostatnio edytowane przez Ayoze : 27-10-2020 o 08:00.
Ayoze jest offline  
Stary 27-10-2020, 09:50   #255
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Przebiegając delikatnie po śniegu Akial wyskoczył wysuwając pazury. Jego atak minął modliszkę o cale! Wylądował lekko w śniegu odwracając się i tnąc dwa razy pazurami rozdzierając pancerz modliszki, która chwilę później padła pod nawałem ataków.
Walka skończyła się błyskawicznie. Kotoczłek strząchnął gorącą juchę na biały śnieg poprawiając pancerz przyglądając się podróżnym i zmierzającej w ich stronę kobiety.

No tak, można się było spodziewać, że tu mówią w innym języku. Całe szczęście, że kobieta przeszła na wspólny.
- Cała przyjemność po naszej stronie - odpowiedział dziewczynie. - Jestem Akial, a to Astrid, Mihael, Draugdin i Traivyr. - przedstawił po kolei towarzyszy. - Z chęcią odpowiemy na wszelkie pytania, jednakże zbliża się burza, a to miejsce nie jest odpowiednim do dłuższej rozmowy.
Kotoczłek wsłuchał się w ten obcy język wyłapując pewne powtarzające się zwroty gdy kobieta wymieniła kilka zdań z obcym mężczyzną. Czułe ucho kotowatego próbowały wyłapać niuanse fonetyczne, próbując zgadnąć o czym mowa.
- Zgadzam się, z chęcią przyjmiemy pomoc w tym nieznanym dla nas miejscu. - odpowiedział na propozycję kobiety.

Należało się zbierać i to szybko, a to nie sprzyjało długim pogawędkom.
 
psionik jest offline  
Stary 27-10-2020, 11:28   #256
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tak jak się tego Traivyr spodziewał, walka nie trwała długo - stal i odrobina magii wystarczyły. Robal co prawda był wielki, ale widać też było, że niezbyt pewnie czuł się w środku zimy. Zapewne sam by zdechł po jakimś czasie, ale nikt nie miał zamiaru tego sprawdzać, jako że ocalenie ludzkiego życia było ważniejsze.

O tym, że trafili do krainy całkiem się różniącej od Taldoru, świadczył nie tylko klimat, ale przede wszystkim język, jakim mówili 'tubylcy'. I ich imiona, całkowicie dla Traivyra obce. Z tego, co mówiła Nadya rozumiał (albo myślał, że rozumie) co piąte słowo czy sformułowanie. Na przykład "kto wy" było dość zrozumiałe.

Skinął głową, gdy Akial go przedstawił, ale do rozmów z obcymi się nie wyrywał, pozostawiając to z rękach kompana. Nie uzgodnili wcześniej, co można i co warto mówić, więc skoro kotowaty zaczął, to niech brnie w wyjaśnienia do końca.

- Dobrze, że ktoś nam pomoże stawiać pierwsze kroki w obcym kraju - powiedział cicho do Astrid. - Może dzięki nim zdołamy uciec przed burzą.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-10-2020 o 11:30.
Kerm jest offline  
Stary 28-10-2020, 06:47   #257
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
+ Nadya (MG)

Posiadając znaczną przewagę liczebną nad ogromną modliszką, szybko ją stłamsili i zakończyli walkę. Astrid zresztą wiele się w niej nie zdążyła udzielić, ale zadała ostatni z ciosów, po których robal padł w śnieg. I można było skupić się na ważniejszych rzeczach, czyli rozmowie z nieznajomymi.

Rudowłosa, ładna kobieta mówiła do nich w dziwnym, dźwięcznym języku, którego druidka zupełnie nie rozumiała. Na szczęście szybko okazało się, że zna też wspólny i można się było dogadać. Akial przejął rolę tego, który ich przedstawił, a Astrid uśmiechnęła się tylko lekko do Nadyi, gdy wymówił jej imię. I fakt, trzeba było ruszać, nim burza śnieżna dopadnie ich gdzieś na otwartym terenie.

- Dokładnie, lepiej mieć tu kogoś za "przewodnika", niż samemu podróżować po tych obcych ziemiach. Może uda się dowiedzieć czegoś o Bladej Wieży. - odpowiedziała cicho Traivyrowi. - W końcu też trafiliśmy na kogoś, kto nie chce nas zabić i nie pracuje dla Elvanny. Chyba. Ale o tym przekonamy się pewnie niedługo.

Po tych słowach podeszła do Nadyi, rozmawiającej o czymś z jednym ze swoich ludzi w swoim języku. Oczywiście Astrid nic nie rozumiała, na szczęście rudowłosa wysłała mężczyznę do jakichś zajęć i spojrzała na aasimarkę pytająco.
- Jeśli twój ranny towarzysz potrzebuje pomocy, mogę zaoferować magię leczniczą. Ale to już jak znajdziemy schronienie - powiedziała. - Mamy ze sobą sanie z naszym ekwipunkiem, dobrze by było podczepić je pod jeden z zaprzęgów.
- Spasiba. Znaczy: dziękuję - odparła Nadya. - Ivan ma przebitą na wylot rękę, pomoc na pewno się przyda, na razie Fiodor zakłada mu prowizoryczny opatrunek. Waszymi saniami zajmie się zaraz Grigory. Znajdźcie sobie miejsce na naszych i ruszamy. Nie ma czasu do stracenia.

Astrid skinęła jej głową z delikatnym uśmiechem i ruszyła do sań, na których siedział już Traivyr. Zapowiadała się ciekawa przejażdżka a druidka poprosiła w myślach bogów natury, by dane im było znaleźć schronienie, nim śnieżyca rozpęta się na dobre.
 
Umbree jest offline  
Stary 29-10-2020, 21:00   #258
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Gdy ludu kupa to i modliszka gigant dupa. Tak można by określić to co się stało. Pomijając fakt, że cios Draugdina chybił gdyż stwór wykazał się wyjątkowym refleksem, to nawet nie zdążył wyprowadzić kolejnego ciecia. Modliszka padła martwa pod naporem takiej ilości wojowników. W sumie nie było czego żałować, bo to nie było miejsce dla niej. Nie potrzebnie się tu zapuściła. Nie było jednak czego żałować. Niestety tak łatwo nie było jednak. Zanim zdążyli ruszyć z pomocą obcym jeden z ich ludzi już nie żył, drugi był ranny, Kto wie jakby się to skończyło, gdyby w ostatniej chwili się nie pojawili.

Obcy ruszyli z podziękowaniami. To znaczy prawdopodobnie z podziękowani, gdyż mówili oni w jakimś nie znanym im języku. Kapłanowi wydawało się, rozpoznaję znaczenie pojedynczych słów jednak całości nie był w stanie zrozumieć. Dobrze, że przeszli na wspólny.

Byli w całkowicie nieznanej im krainie. Szybko okazało się, że nie tylko nie znają okolicy w jakiej się znaleźli to jeszcze mogą napotkać barierę językową. Z chęcią więc przyjęli ofertę pomocy i w wspólnej podróży do miasteczka. Draugdin powątpiewał jednak i czy psy uciągną zaprzęg i taki ciężar gdy przyjmie zaproszenie do skorzystania z sań. W ostateczności uznał jednak, że właściciele zaprzęgów oraz zwierząt muszą znać ich możliwości. Przepełniony niepewnością usiadł na jednych z sań. Ruszyli w drogę co pies wyskoczy.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.
Draugdin jest offline  
Stary 31-10-2020, 06:59   #259
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Ledwie zdążyli dobiec, to już było po walce. Mnich zadał kilka celnych ciosów, reszta towarzyszy dołożyła coś od siebie i Astrid zakończyła żywot stwora. Mimo, że pomogli to i tak nie wszyscy przeżyli walkę, a jeden z tutejszych ludzi był ranny. Kobieta, wyglądająca na liderkę, mówiła w dziwnym języku, chyba bazującym na Wspólnym, ale Mihael niewiele z niego rozumiał. Na szczęście kobieta szybko dopasowała się do rozmówców i rzeczywiście przeszła na Wspólny.

Mnich naciągnął kaptur mocniej na głowę i starał się nie rzucać w oczy. Ludzie różnie na niego reagowali, a on sam nie miał dużej śmiałości do obcych. Astrid, Traivyr, Akial czy Draugdin nie działali na niego już w ten sposób i czuł się przy nich swobodniej, ale przy obcych wolał na razie zachować milczenie.

Wskoczył na sanie i czekał na rozwój wypadków.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 31-10-2020 o 09:01.
shewa92 jest offline  
Stary 31-10-2020, 08:41   #260
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację

Grigory szybko zajął się waszymi saniami, sprawnie przypinając je do ostatniego z zaprzęgów i sprawdzając, czy są odpowiednio zabezpieczone. Wy zajęliście miejsca na i tak przeładowanych saniach z ładunkiem i po chwili wyruszyliście. Podobne do wilków psy z każdą chwilą zwiększały prędkość, ale patrząc na zbliżające się, ciemne chmury za waszymi plecami, wiedzieliście, że nie zdążycie dotrzeć do wioski na czas. Trzeba będzie przenocować gdzieś w terenie, a póki co na horyzoncie nie widać było żadnego odpowiedniego miejsca na schronienie. Przez kolejne trzy godziny zaprzęgi poruszały się szybko w stronę migoczących w oddali świateł. Zabójcza temperatura i zimny wiatr sprawiły, że siedzieliście na saniach skostniali, ale jak na razie żadne z was nie wykazywało objawów hipotermii.

Pogoda pogarszała się z każdą chwilą, a byliście mniej więcej w połowie drogi do wioski. Zaczął sypać gęsty śnieg, psy narzuciły jeszcze szybsze tempo a prowadzący je maszerzy byli mocno skupieni na tym, by sanie nie wywróciły się gdzieś po drodze. Zresztą, widać było, że nie robili tego pierwszy raz. W końcu, gdy dzień zaczął przechodzić w szarówkę, prowadząca pierwszy zaprzęg Nadya wskazała na ziejący czernią otwór w potężnym masywie skalnym kilkadziesiąt metrów na prawo, który mógł być jaskinią.
- Tam spróbujemy przeczekać śnieżycę! - Krzyknęła do was przez wiatr i po chwili odbiła w tamtą stronę zaprzęgiem, a jej towarzysze zrobili to samo.


Los się do was uśmiechnął, gdyż pomimo wąskiego wejścia, wnętrze jaskini okazało się całkiem obszerne i bez problemu mogło pomieścić waszą dziewiątkę, psy oraz sanie. Najpierw oczywiście Grigory z Fiodorem sprawdzili dokładnie, czy pieczara nie jest zamieszkana przez jakiegoś drapieżnika. Na szczęście nie była. Każde z was pomagało przy rozbijaniu obozu - Akial z Mihaelem wspierali dwóch zdrowych maszerów przy psach, Draugdin z Nadyą rozpalili ogień, Astrid użyła swojej magii leczącej na ręce Ivana i wkrótce po ranie nie było śladu, a Traivyr zajął się rozkładaniem posłań wokół ogniska. Palenisko ulokowane niedaleko wejścia dawało pewność, że żadna dzika zwierzyna nie podejdzie w nocy do jaskini. Biorąc pod uwagę pogarszającą się pogodę i tak były na to niemal zerowe szanse.

Gdy ściemniło się zupełnie, śnieżyca rozszalała się na dobre. Silny, zimny wiatr ciskał ścianą sypiącego śniegu w wejście do jaskini, a opady były tak gęste, że właściwie niczego innego nie można było dostrzec na zewnątrz. Podczas gdy Akial z Grigorym karmili psy, Nadya z Astrid przygotowały kolację, na którą składał się gorący, gęsty gulasz z kawałkami zajęczego mięsa, odpowiednio doprawiony przez rudowłosą. Przy kolacji wszyscy skupiliście się blisko ognia, choć Fiodor, Grigory i Ivan trzymali się w swojej grupie, nieco z dala od was i rozmawiali o czymś cicho w swoim języku. Zajadając się pysznym gulaszem, Nadya spojrzała na was.


- Jutro koło południa powinniśmy dotrzeć do Waldsby. To ta wioska, którą widzieliście w oddali - powiedziała. - I nasz dom. Oczywiście jeśli pogoda nie zepsuje nam tych planów. Wracamy z dostawą żywności z Krainy Mamucich Władców i już mieliśmy kilka takich postojów. Tutaj to dość normalne. A wy? Jak to się stało, że znaleźliście się w Irrisen? I co was sprowadza na te surowe ziemie? Powiem szczerze, że byłam zaskoczona pojawieniem się tego przerośniętego robala na naszej drodze, ale wasz widok zaskoczył mnie jeszcze bardziej. Nieczęsto te ziemie goszczą takich, jak wy... - Przeskoczyła spojrzeniem po Akialu i Mihaelu.

 
Ayoze jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172