Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-09-2020, 20:32   #11
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wędrówka w gronie w miarę znanych osób była całkiem przyjemna i Couryn nie zamierzał narzekać (ani na głos, ani w myślach) na towarzystwo, w jakim się znalazł i z jakim podróżuje. Sheera również przyzwyczaiła się do obecności osób wędrujących wraz z jej przyjacielem, chociaż nie da się ukryć, iż to właśnie Elora cieszyła się największą sympatią tygrysicy.


Wędrówka, nawet w najlepszym towarzystwie, musi się kiedyś skończyć. Nie zawsze z powodu dotarcia do celu. Nocne wędrówki nie każdemu odpowiadają, nie mówiąc już o tym, że od czasu do czasu należało odpocząć.
Miejsce, do którego dotarli, wydało się Courynowi całkiem niezłe... i nic nie zapowiadało żadnych nieprzyjemnych zdarzeń.
Zdarzenia jednak to miały do siebie, że często nie zamierzały uprzedzać o swym nadejściu.

Nadciągająca zewsząd mgła sugerowała, iż noc nie będzie należeć do najprzyjmniejszych. Dlatego też Couryn rozstawił swój namiocik, który miał go ochronić przed wybrykami przyrody.

Pierwsza część nocy minęła spokojnie, przynajmniej tak zdawało się Courynowi, któremu sen przerwało dopiero pojawienie się wartownika z informacją, iż pora wstać i przejąć obowiązki, polegające na dokładaniu do ognia i pilnowaniu, by nikt nie zakłócił snu tym, co nie musieli stać na warcie.

Jak się okazało, samo dorzucanie do ognia nie wystarczało, bowiem mgła gęstniała z każdą chwilą i po pewnym czasie najbystrzejszy nawet obserwator nie zdołałby wypatrzyć bandy goblinów czających się w okolicznych zaroślach.
Najwyraźniej jednak takowych nie było, bowiem aż do końca warty Couryna nic nie wyskoczyło z krzaków.
Nie dało się jednak ukryć, że nawet Sheera nie była mgłą zachwycona.

Kolejna część nocy nie była już taka przyjemna, a Couryn nie sądził, by ten brak przyjemności można było zwalić na kłębiącą się za płócinnymi ściankami mgłę. Spał kiepsko, prześladowany scenkami rodzajowymi, których w rzeczywistości nie chciałby przeżywać.

Rankim sny zniknęły, ale nie oznaczało to końca problemów. Wprost przeciwnie...
- Nie mam pojęcia, jak to się stało - powiedział, gdy wraz z Sheerą przespacerował się wokół obozu - ale nie jesteśmy na Drodze Kupieckiej. Prawdę mówiąc nie jesteśmy na żadnej drodze.
- Tam jest mała ścieżka i tyle - dodał.

 
Kerm jest offline  
Stary 28-09-2020, 21:41   #12
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Zasnął bez trudności, lecz był to urywany sen. W ciągu nocy przebudził się kilka razy, a kiedy trwała jego warta widział kilkukrotnie, że i inni drzemią niespokojnie. Wyczekując świtu, Samwise uparcie wpatrywał się we mgłę, jakby faktycznie miał w niej coś dojrzeć.

Czas był już najwyższy, by pierwsze promienie rozproszyły mroki tej złowrogiej nocy, lecz słońce jakby spóźniało się. Już wtedy bard był niespokojny. Odważył się nawet oddalić nieco od ogniska. Mgła stopniowo rzedła, lecz świat jaki im miała zostawić był ponurym odbiciem tego co pamiętali.

Ci, którzy mieli tyle szczęścia by zaznać jeszcze trochę snu, po wybudzeniu ujrzeli go gotowym do podróży, wpatrzonym w opadającą coraz bardziej mgłę. Nieco przejaśniło się już, lecz daleko było temu porankowi do normalności. Samwsie czas jakiś mamrotał ledwie słyszalne i niezrozumiałe słowa, splatając jednocześnie palce i dłonie w wyuczonych gestach.

- Wszystko... wszystko jakby inne. - wyszeptał Samwise, widząc że i Couryn zainteresował się już okolicą. Nie ruszył za nim, lecz dalej wpatrywał się w ograniczony horyzont.

Samwise splata zaklęcie: wykrycie magii
Samwise używa: percepcja

 
Rewik jest offline  
Stary 29-09-2020, 01:19   #13
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Muzyka

Upiorny, nokturnalny krajobraz i grobowa cisza nie sprzyjały głębokiemu snowi. Nawet jeśli chodziło o kogoś tak zahartowanego jak nieustraszona bitewna zakonnica. Zresztą, coś efemerycznego wisiało w powietrzu, coś, co powodowało, że całe ciało kobiety drżało w niemym oczekiwaniu nieznanego. Jej spoczynek był minimalnej długości, trwał wyłącznie tyle, by pozbyła się uczucia znużenia. Ale nawet śpiąc, wojenna kapłanka czuwała. Nie dało się zbyt głęboko opaść w otchłań snu w takiej okolicy.


Niczym postronek na szyi krnąbrnego byka, gęstniejąca mleczna okrywa w ciągu nocy coraz mocniej zacieśniała objęcie swych poskręcanych macek wokół obozu Rity i jej towarzyszy. Kobieta podczas swojej warty obserwowała to z nader chłodną determinacją. W kościach czuła, że zbliża się moment przejścia. Kulminacja z jej snu i czas próby. Nie zamierzała zawieść. Gotowiła się na to od opuszczenia Souber.
— Druhu, cokolwiek by się działo w ciągu najbliższych, godzin, dni, tygodni... Wiedz, że masz we wierną przyjaciółkę. Wyjdziemy z tego cało. Przysięgam — powiedziała z oddaniem do znajdującego się w pobliżu blondwłosego galanta i zarazem mężnego rycerza światła, Nicodemusa Mora. Mężczyzna musiał sobie świetnie zdawać sprawę z tego, że tacy jak oni nie rzucają słów na wiatr...


Jakiś czas później świeża konstatacja Couryna "Tam jest mała ścieżka i tyle", wybrzmiała echem w głowie świętej wojowniczki. Zmieniony krajobraz, w który przeistoczył się las nad rankiem, bardziej przypominał senny koszmar aniżeli puszczę Zapomnianych Krain. Wyprostowana Rita czuła co musi uczynić, z zaciętym wyrazem twarzy postąpiła kroku. Przy sercu zaciskała jeden ze świętych symboli swego bóstwa. Kustodium wykonane z ciemnego srebra, inkrustowane umiejscowionym w centrum pozłacanym symbolem oka o źrenicy z ognistego opalu. We wnętrzu sakralnego obiektu spoczywał święty tekst jej religii i spisane własną krwią ślubowanie wierności zasadom Zakonu Płomiennego Serca Stwórcy.
— Stwórco, Najwyższy Sędzio,
Ty obdarzyłeś swe córy szczególną troską o sprawiedliwość,
spraw, abyśmy jej odważnie i z rozwagą służyły.
Niech Twoja miłosierna miłość przezwycięża wszelką nieprawość
i doprowadzi nas do harmonii życia w Twoim królestwie.
Przez Wszechwidzące Oko Pana Naszego.
Amen.

Rita rzuca orację (orison): "Light"



Gorliwa recytacja odniosła skutek. Święte kustodium wznieciło blask intensywny niczym rozpalona żagiew, rzucając otwarte wyzywanie wszechobecnej ciemności i ponuremu krajobrazowi.
— Chociażbym kroczyła ciemną doliną, chaosu się nie ulęknę, bowiem Tyś jest ze mną. Twój miecz i Twoja waga są tym, co mnie pociesza — kontynuowała żarliwie, ruszając w kierunku jedynej widocznej ścieżki — Tak, prawość i łaska pójdą w ślad za mną przez wszystkie dni mego życia i zamieszkam w domu Stwórcy po wsze czasy.

Rita rzuca kapłańskie zaklęcie 1 poziomu: "Detect Evil"



Marvella nie zwalniała, zamierzała służyć jako natchniony przykład i przewodnik dla grupy, badając ewentualne zagrożenia czające się w pobliżu obozu i przy wyjściu ścieżki. Jej wzrok spoczął na dróżce i niezgłębionym mroku okolicznej leśnej głuszy. Wypatrywała jakiegokolwiek zagrożenia. Gotowa była stawić czoła wszystkiemu, co czerwone ślepia z jej snu, planowałyby na nich nasłać.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 29-09-2020 o 08:34.
Alex Tyler jest offline  
Stary 29-09-2020, 07:45   #14
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Nikt nie oponował, więc wzięła pierwszą wartę i popijając gorącą herbatę przyglądała się z zaciekawieniem formującej się wokół obozu mgle. Opar wyglądał zjawiskowo i przez moment Enoli przeszła nawet przez głowę myśl, że zachowuje się niemal jak żywy twór. Półelfka przeszła się od czasu do czasu po obozie, uważając, gdzie stawia stopy, gdyż przez gęstą mgłę praktycznie nic nie widziała - jedynie żywo tańczące płomienie ognia za mleczną zasłoną dawały poczucie, że wciąż jest w obrębie obozu. Nie sądziła, by w takich warunkach ktokolwiek lub cokolwiek próbowało ich zaatakować.

Gdy została zmieniona i w końcu położyła się spać, najpierw okazało się, że nie może zasnąć, a gdy już jej się to udało, śniły jej się paskudne rzeczy. Uciekała przez jakiś ciemny las, ścigana przez hordy nieumarłych. I gdy w końcu ujrzałą kres swej drogi, prowadzący do światła, co musiało być naturalnie wyjściem z lasu, spod mokrej ściółki wystrzeliło kilka par wychudzonych rąk, które chwyciły ją za nogi i zaczęły wciągać pod ziemię. Wzbraniała się przed tym jak mogła, próbując uciec, ale nie była na tyle silna, by wydostać się z rąk napastników. W końcu zimna, wilgotna ziemia zamknęła się nad jej głową, a ona obudziła się z ciężkim oddechem, uniesiona do pozycji siedzącej na swym posłaniu.

Przełknęła głośno ślinę, czując, jak serce wali jej młotem i dopiero po chwili umysł uświadomił jej, że jest w swoim namiocie a wokół panuje zupełna cisza. Ocierając pot z czoła położyła się na kocu, ale do samego rana ciężko było jej zasnąć. Gdzieś na granicy świadomości wciąż miała wizje krwiożerczych, pogrzebanych nieumarłych wciągających ją do swojego królestwa.

Rankiem okazało się, że zamiast przyjemnego, jesiennego lasu na drodze ku Waterdeep otacza ich puszcza żywo wyjęta z ponurego koszmaru. Wszędzie zalegała mgła, a całość krajobrazu nie robiła dobrego wrażenia. Enola zerknęła w niebo, ale to, pomimo poranka, zasnute było ciężkimi, napęczniałymi chmurami. Ku jej zaskoczeniu, nigdzie nie dało się odnaleźć drogi, którą tutaj przyszli, a Couryn znalazł jedynie wąską ścieżynę nieopodal. Rita oddała się modlitwie, Samwise powiedział na głos to, co chyba wszyscy obecnie myśleli. Enola rozejrzała się raz jeszcze. Nic nie było takie, jak wczoraj.

- Nie jesteśmy już na Kupieckiej Drodze, to oczywiste - powiedziała do pozostałych. - Ale jak to możliwe, że… - Ucięła, po czym zadała pytanie, choć nie było ono skierowane do nikogo konkretnego. - Czyżby jakaś plugawa magia? Pozostając tutaj na pewno nie znajdziemy odpowiedzi na to, jak się tutaj znaleźliśmy, dlatego uważam, że po śniadaniu powinniśmy ruszyć ścieżką znalezioną przez Couryna. Jak każda ścieżka, ta również gdzieś nas musi zaprowadzić.
Dziwne przeczucie, że jest obserwowana, nie opuszczało jej przez cały czas.
 
Umbree jest offline  
Stary 29-09-2020, 19:03   #15
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
Nicodemus spokojnie udał się na spoczynek. Przyypadła mu jedna ze środkowych wart, więc czekał go przerywany sen. Nie przepadał za tym, ale tak to już bywało w życiu na szlaku. Czasami trzeba było pogodzić się z pewnymi niedogodnościami i młodzieniec, mimo wychowania w wygodzie i dostatku, nie miał z tym problemów. Innym razem pewnie padnie na kogoś innego. Znużony, przyłożył głowę do poduszki i niemal od razu odpłynął.

Stał w sypialni rodziców, w ich rezydencji. Ojciec nie lubił, kiedy tam wchodził i Nicodemus był świadom, jak bardzo byłby niezadowolony, widząc go tutaj.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Wszystko wyglądało w miarę zwyczajnie, poza powiewającą lekko zasłoną. Najwyraźniej okno było otwarte. Młodzieniec pamiętał, że to nigdy nie miało miejsca. Zrobił kilka kroków, zastanawiając się, po co w ogóle tu przyszedł, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Usiadł na krawędzi łoża rodziców, chcąc na spokojnie zastanowić się nad sytuacją. Spojrzał na swoje dłonie i zerwał się na nogi. Były czerwone, jakby całe we krwi. Obrócił się i zobaczył tuż obok miejsca, gdzie siedział, ciało ojca, oddzielone od głowy i przebite jego mieczem. Rzucił się w stronę drzwi ...



Pobudkę przyjął z ulgą, której się nie spodziewał. Okazywało się, że są sytuacje, kiedy środkowe warty bywają lepsze od tych skrajnych. Zastanwiał się, czy to czasem nie nauczka od Lathandera, za to, że w duchu utyskiwał na niewygodę. Rozejrzał się po obozowisku. Mgła, która zaczynała gęstnieć, kiedy się kładł, zdominowała cały krajobraz. Była gęsta i lepka i zdawała się próbować ich pochłonąć. Nicodemus wiedział, że to raczej niemożliwe, ale nie był w stanie poradzić nic na swoje odczucia. Postanowił, że czuwanie zacznie od modlitwy i od razu zrobiło mu się lżej na duchu. W czasie jego warty nie wydarzyło się nic wartego uwagi, więc po przekazaniu pałeczki, wrócił do namiotu. Tym razem obyło się już bez koszmarów.

***

Poranna, nieplanowana zmiana umiejscowienia obozu była bardzo niepokojąca. Takie rzeczy nie zdarzały się na codzień i przypadkiem. Po twarzach towarzyszy młody Mora wnioskował, że mają podobne odczucia.

-Dziękuję za twe słowa. - Skinął uprzejmie głową Ricie.
-Honorem będzie rozwiązać tę zagadkę u waszego boku. - uśmiechnął się do pozostałych i zaczął zmawiać modlitwę do Lathandera.

Detect Evil, Detect Undead


 
shewa92 jest offline  
Stary 01-10-2020, 10:20   #16
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Drzemka podczas pierwszej warty nie przyniosła ukojenia. Jane nie była nawet pewna czy miała ona miejsce. Zagęszczająca się mgła sprawiła, że nawet ona przysunęła się bliżej ogniska. Leżąc z zamkniętymi oczami nie odzywała się, wiedziała jednak że sen nie przyjdzie. Nie gdy czuła na plecach oddech zbliżającej się warty. Czuła wilgoć osiadającą na ukrytych w kapturze włosach, czuła jak ciężkie się stają, jak zaczynają się kleić do jej bladego oblicza. W końcu nie wytrzymała i podniosła się.
- Moja kolej. - Mruknęła cicho do Enoli siadając przy ognisku i upijając z bukłaka nieco chłodnej wody. Owinęła się szczelnie płaszczem i skupiła wzrok na świetle płomieni tańczącym na mlecznej otulinie, widziała cień jaki rzucała jej własna postać, żałując, że nie może się w nim skryć. Nie chcąc zasnąć sięgnęła po pasek suszonego mięsa i zaczęła go przeżuwać. Cisza stawałą sie coraz bardziej niepokojąca sprawiajac, że po plecach Clapham raz po raz przechodził nieprzyjemny, zimny dreszcz.


Przez mgłę ciężko ocenić było nawet, która jest godzina. Życzliwe gwiazdy i księżyc przesłoniła mleczna pierzyna, w końcu jednak musiała uznać, że czas jej zmiany dobiegł końca. Obudziła kolejnego chętnego czując, że i tak mieć będzie kłopoty z zaśnięciem. Cóż… nie warto było ryzykować, że jednak sen ja dopadnie podczas stróżowanie. Położyła się na swym ekwipunku, owijając się szczelnie kocem. Na szczęście sen jednak przyszedł, Jane nieco żałowała, że się pojawił.

Jak zwykle w swych koszmarach wyrwała się z życzliwego cienia murów Baldurs Gate i ruszyła biegiem w kierunku lasu. Była naga, przerażona, jej skórę cięły ciernie krzewów. Usłyszała znów ten huk, a po nim zatrzęsła się ziemia. Znów obejrzała się, miasto się waliło, a ziemia pod nim pękała. Jane przyspieszyła , czuła jednak jak bose stopy zapadają się w ziemi, a kolejne kroki coraz częściej trafiają na pęknięcia w ziemi. W końcu potknęła się i nagle otoczyła ją ciemność.


Obudziła się gwałtownie siadając na swym posłaniu. Powoli przetarła zmęczona twarz. To nie był dobry sen. Nie była nawet pewna czy nie czułałby się bardziej wypoczęta gdyby w ogóle nie zasnęła. Rozejrzała się po swych towarzyszach i dopiero wtedy dotarła do niej zmiana.
- Co tu się ku.. - Ugryzła się w język skracając przekleństwo. Jakby ta mgła nie była wystarczająco nieprzyjemna to jeszcze to. Czyżby rzeczywiście magia? Podniosła się z posłania i zabrała za zbieranie swoich rzeczy. Wysłuchała swych towarzyszy rozglądając się po tym nowym miejscu. Z jednej strony cieszył ją brak mgły, ale z drugiej… gdzie oni się u licha znaleźli? - Ruszajmy. - Mruknęła cicho zgadzając się z decyzją towarzyszy.
 
Aiko jest offline  
Stary 02-10-2020, 09:53   #17
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację



Samwise rozejrzał się, patrząc przez mgłę najdalej, jak mógł, ale niczego osobliwego nie odkrył. Mleczny opar oplatał pochylone, wykrzywione drzewa, a wokół panowała wgryzająca się w uszy cisza. Spróbował wykryć obecność jakiejś magicznej aury, czegoś, co dałoby jakiś punkt zaczepienia do obecnych wydarzeń i po dłuższej chwili ujrzał zielonkawy opar emanujący z otaczającej ich mgły. I tylko z mgły. Czuł jednocześnie, że ta zielona mgiełka posiadała tak starą i potężną aurę, że mogła pochodzić tylko z jakichś legendarnych źródeł. Źródeł, które wymykały się postrzeganiu śmiertelnika. W tym samym czasie Rita z Nicodemusem próbowali zlokalizować kryjące się być może gdzieś w okolicy Zło lub nieumarłych. Bezskutecznie. Oboje nie wykryli obecności żadnej złej aury. Wyglądało na to, że ponura okolica nie kryła w sobie nic, czego musieliby się w tej chwili obawiać. Wciąż pozostawało jednak pytanie, w jaki sposób znaleźliście się wszyscy w tym dziwnym miejscu, z dala od Kupieckiej Drogi.

Odpowiedzi mogły leżeć na końcu wąskiej, podmokłej ścieżki, którą postanowiliście w końcu wyruszyć, gdy opadło zaskoczenie nową sytuacją. Przez kolejnych kilka godzin wędrówki krajobraz nie zmieniał się - wszędzie widzieliście wyschnięte, pochylone drzewa owinięte całunem mgły. Nie słychać było żadnych zwierząt, jakby las był zupełnie martwy. Pogoda nie poprawiła się - wciąż było pochmurno i mrocznie, a mgła osiadała zimnym oparem na odsłoniętych częściach waszych ciał. W końcu dotarliście do szerszej ścieżki, którą z ledwością mógłby przejechać mały powóz. Czarne kałuże wody odbijały niczym lustra poskręcane gałęzie drzew pochylających się po obu stronach drogi. Chwilę później zaskoczył was dźwięk przebijający się echem przez mgłę. Tętent kopyt, nie dało się tego pomylić z niczym innym. Jeździec, bądź kilku jeźdźców. Być może ktoś, kto w końcu wyjaśni wam, gdzie jesteście i jak dostać się do Waterdeep. Mimo to, broń mieliście w gotowości.

Jednak na to, co zobaczyliście po chwili, nie byliście przygotowani.


Kilkanaście metrów na prawo od was, z mgły wynurzył się nagle koń bojowy z jeźdźcem w siodle. Sheera od razu zaczęła powarkiwać groźnie, wlepiając w nich swe ślepia. Na tyle, na ile pozwalała widoczność, dało się stwierdzić, że zwierzę i nieznajomy byli... szkieletami. Odartymi ze skóry i tkanek szkieletami! Jeździec miał na sobie resztki kolczugi oraz szkarłatną, potarganą tunikę, jego głowę skrywał zaś głęboki kaptur. Dzierżył w dłoni sporą, zardzewiałą, wygaszoną latarnię. Widząc was, zatrzymał się na granicy drzew, po czym wyciągnął z podartej, czerwonej sakwy wiszącej przy siodle niewielki, czarny przedmiot i rzucił go na ziemię. W tym samym momencie jego szkieletowy rumak odwrócił się i rzucił w kierunku, z którego nadjechali. Odgłos kopyt szybko zniknął w oddali i znów zapanowała przejmująca cisza.


 
Ayoze jest offline  
Stary 02-10-2020, 13:29   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rzucenie wykrycia magii nie przyniosło żadnych przydatnych informacji, w tym odpowiedzi na pytania "Jak, na demony, to się stało?" i "Gdzie, na demony, teraz jesteśmy?"
A skoro nie było tej odpowiedzi tutaj, to należało szukać jej gdzie indziej. Innymi słowy - ruszyć się z miejsca, co Couryn uczynił po spakowaniu swoich rzeczy i spożyciu posiłku.

Jakimś dziwnym trafem nikt nie doszedł do wniosku, by zostać i poczekać na kolejny cud, który go przeniesie ponownie na Kupiecką Drogę, nikt też nie wpadł na pomysł, by spróbować przedzierać się przez gęste krzaki. Ruszyli więc wąską ścieżką, pod światłym przewodnictwem Rity.
Czy kapłance zdawało się, że nadaje się nie tylko na przewodnika, ale i przywódcę ich zagubionej grupki i dlatego ruszyła jako pierwsza?
Zdaniem Couryna to, że Rita szła przodem, było średnio rozsądne (ale nie zamierzał się z nią spierać), a o ewentualnym jej przywództwie wolał nawet nie myśleć.

Ścieżka wiła się między paskudnie wyglądającymi drzewami, tworzącymi martwy na pozór las, a wszechobecna mgła nie poprawiała ponurego nastroju.
- Widzieliśmy już przyjemniejsze miejsca, prawda? - Uśmiechnął się do idącej za nim Enoli.

Szli i szli... i zdawać się mogło, że ta wędrówka nigdy się nie skończy...

To ostatnie wrażenie na szczęście okazało się błędne, jako że ścieżka doprowadziła ich do nieco szerszej dróżki. A to mogło oznaczać, że po kolejnych paru godzinach wędrówki dotrą do jakiejś miejscowości.
Ewentualnie trafią na jakiegoś człowieka, który powie im, gdzie się znajdują.

No i trafili, chociaż nie był to człowiek, na dodatek rozmowny też nie był.
Za to zostawił prezent.
Podarunki od nieznajomych czasami bywały niezbyt przyjemne, dlatego też Couryn rzucił wykrycie magii na pozostawiony przez szkieletowatego jeźdźca przedmiot.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 02-10-2020 o 13:33.
Kerm jest offline  
Stary 02-10-2020, 19:15   #19
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację

Muzyka

Cytat:
„Stwórca Wszystko Widzi, O Wszystkim Wie i Wszystko Osądza”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka
Niczym kaganek, natchnione transcendentną glorią święte kustodium oświetlało ścieżkę justycjariuszki z boskiego namaszczenia. Jednak z łaski Stwórcy jej czujny wzrok, ni duch nie wykryły śladów niegodziwości w zamglonej okolicy, mimo zbadania skraju obozu i kilkudziesięciu stóp terenu wzdłuż wąskiej, leśnej ścieżki. Kobieta skonstatowała, że w takim wypadku musiały stać za tym jakieś plugawe czary... A jeśli jakiś nikczemny czarnoksiężnik ostrzył sobie nań zęby, to gotowa była dać mu zdecydowany odpór siłą wiary i zbrojnego ramienia. Tyle że w okolicy nie było ani żywej duszy. Założyła więc, że jeśli ktoś parający się magią miał co do nich jakieś niecne zamiary, to zapewne czaił się w danym momencie w swojej ciemnej norze, jedynie obserwując, bez wątpienia w nadnaturalny sposób, ich poczynania. Takie tchórzostwo i knowania były wielce niegodne w oczach wojennej kapłanki. Ta nigdy nie unikała konfrontacji, nie uciekała się do podłych machinacji ani nie okazywała strachu. Kimkolwiek był więc ich przeciwnik, zasługiwał swym postępowaniem ze wszech miar na pogardę służki Stwórcy.


Cytat:
„Kto gardzi Prawem, chwali grzech,
kto strzeże Prawa, jemu przeciwny.
Źli ludzie nie rozumieją prawości,
a którzy szukają Stwórcy, pojmą ją całą”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka
Upłynął kawałek czasu w upiornej krainie mgieł, lecz zbadany teren wciąż nie ujawnił śladu niczyjej obecności. Po pewnych przygotowaniach, wstępnej wymianie opinii (która wyjaśniła pewne niejasności) i posileniu się, grupa ruszyła w jedynym sensownym kierunku. Z biegiem wąskiej, błotnistej ścieżki. Rita bez cienia trwogi prowadziła pochód, surowym spojrzeniem sondując ponurą okolicę. W trakcie podróży chłodnawe powietrze otulało jej lica, nadając im różanego kolorytu i powodując przeobrażenie wydychanego przezeń powietrza w niewyraźny, kredowy opar. Podczas marszu ciężkie, stalowe obcasy dziewki grzęzły w podmokłym gruncie i wzburzały spokojne tafle deptanych kałuż. Mimo upływu godzin pogoda w żaden sposób nie zmieniła się, tak jakby inherentnym stanem tych koszmarnych ziem, zawieszonych niejako poza czasem, były wiecznie zalegające mgliste miazmaty, dżdżysty klimat i posępny krajobraz zbudowany z rachitycznych, przygarbionych sylwetek hebanowych drzew. Piasek w klepsydrze bez wątpienia musiał się przesypywać w trakcie wędrówki, a jednak okoliczny pejzaż nie przekształcił się ani o jotę. Ta nieustająca monotonia otaczającej ją scenerii zaczęła budzić pewien niepokój w bitewnej zakonnicy. Utworzenie tak rozległej domeny, w jej mniemaniu, wykraczało poza możliwości nawet niezwykle potężnego czarnoksiężnika, nawet jeśli była ona jeno iluzją. No, chyba że doszło wyłącznie do teleportacji. Ale cóż za obłąkany mag obrałby takie miejsce na swój dom? Lokacja ów tchnęła metafizyczną, acz ciężką do zniesienia aurą beznadziei, marazmu i rozkładu. Długotrwałe przebywanie w takim miejscu nadwątliłoby bez wątpienia zmysły nawet nadzwyczaj rozsądnej osoby.


Święta wojowniczka poczęła z wolna rozważać, czy aby nie trafiła z kompanionami ante mortem do jakiegoś boskiego czyśćca, a może nawet na same Szare Pustkowia Hadesu? Czyżby jej zadaniem było wyprowadzić z tego ponurego piekła potępione dusze towarzyszy? Marvella nie wątpiła, że żadne z nich nie było bez grzechu. Jane jak dotąd trzymała się na uboczu, nie czyniąc niczego podejrzanego, aczkolwiek jej dusza w sądnych oczach wojennej kapłanki wręcz promieniowała bezprawiem. Samwise należał do profesji, której członkowie słynęli z lekkoduszności i nader swobodnej interpretacji prawa, do tego jego zdolności wydawały się wkraczać poza prozaiczne muzyczne talenta, zawieszając granicę między tym co naturalne a nadnaturalne. Couryn i Enola miejscami sprawiali wrażenie, jakby unikali jej wyzywającego spojrzenia. Nawet paladyn Nicodemus zdawał się mieć pewne problemy z próżnością, a nie znała go dość długo by mieć pewność, czy aby jest zupełnie czysty... A co jeśli ich uczynki wzbudziły w jakiś sposób gniew bogów i spowodowały ów zesłanie? „Twa sprawiedliwość to wieczna sprawiedliwość, a Prawo Twoje jest prawdą ostateczną” wymamrotała pod nosem, akceptując swój los. „Skoro zaś sądzisz Prawo, jesteś nie wykonawcą Prawa, lecz sędzią. Jeden jest Prawodawca i Sędzia” dodała w myślach, z uległością akcentując swą decyzję. Jeśli to miał być jakiś test, to kobieta gotowa była dowieść, że jest w stanie go przejść. Tak jak wszystkie inne dotychczas. Nie złamały ją katorgi i trening w Zakonie Płomiennego Serca Stwórcy, nie zhańbiła się też drzewiej nieprawością. Jej serce, dusza i ciało były gotowe.

Cytat:
„Gdy ty wejdziesz do kraju obcego, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte ludy. Bacz, by nie znalazł się przy boku twym nikt, kto by przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, uprawiał lekkomyślnie wróżby i przepowiednie, czynił gusła i czary. Nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał demony, chaotyczne duchy i złe widma, zwracał do życia umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Stwórcy każdy, kto to czyni. Z powodu tych obrzydliwości, urągającym jego naturalnemu porządkowi, Wszechwidzący swym nakazem usuwa ich sprzed twego oblicza. Ty całkowicie pozostaniesz przy panu swoim. Te ludy bowiem, które ty odwiedzisz, nieraz słuchają wszetecznych wróżbitów, szalbierskich czarodziejów i wywołujących umarłych, dając nasienie występkowi i bezprawiu. Lecz tobie nie pozwala na to Stwórca, bóg twój”
- ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka
Śmiertelną ciszę, a później również jednostajność krajobrazu, zaburzyły dudniące odgłosy podkutego wierzchowca i wynurzająca się spośród linii drzew sylwetka tajemniczego jeźdźca. Rita na moment zamarła, przyglądając się uważnie nieznajomemu w oddali. Zakapturzona postać gościa nie wyszła im naprzeciw, ani nie zabawiła długo, lecz zanim zawróciła, pozostawiła coś ciemnego na drodze. Coś, co z pewnością było jakimś znakiem, przestrogą, bądź wiadomością. Kobieta nie miała wątpliwości, że skierowaną do wszystkich zgromadzonych. Pupil Couryna zareagował na obcego agresywnie, ale nie bardziej niż sama Marvella, gdy już odkryła prawdziwą naturę tej istoty i dosiadanego przezeń zwierzęcia. Okutane w rozkładające się odzienie, pozbawione życia animowane truchła rozjuszyły ją samym faktem swego nieczystego istnienia.
— Nigromantyczne plugastwa, bluźnierstwa wobec świętego prawa natury i porządku rzeczy! — wyrwało się siarczyście z ust białowłosej.
Niestety istota umknęła, nim kobieta zdążyła dobyć łuku i ugodzić ją strzałą. Nie biadała jednak. Wszystko dopiero zaczynało się klarować. Jeszcze miała przyjść pora, by złożyć do grobu nieumarłe stworzenia, oraz wydusić życie z tego, który musiał nimi kierować. „Stwórca nierychliwy, ale sprawiedliwy” stwierdziła w myślach, kierując wzrok na pozostawiony przez posłańca, ciemny przedmiot.



— Uznajmy to za oficjalne przywitanie w tej odstraszającej krainie grozy. Myślę, że warto byłoby sprawdzić, cóż to pozostawiła ta czarnomagiczna imitacja człeka — rzekła, ruszając z miejsca, w celu dokładniejszej inspekcji obiektu.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 23-09-2022 o 18:28.
Alex Tyler jest offline  
Stary 03-10-2020, 09:13   #20
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Patrząc na Samwise’a, Couryna, Ritę i Nicodemusa, rozglądających się w skupieniu po okolicach, podejrzewała, że mogą właśnie używać jakichś swoich zdolności, do których Enola z racji wykonywanego zawodu dostępu nie miała. Gdy w końcu skończyli, wypytała ich o wszystko i jak się okazało, Sam i Couryn odkryli w mgle obecność jakiejś potężnej, magicznej aury.
- To może być odpowiedź na to, jak się tutaj znaleźliśmy - powiedziała. - Mgła w nocy oplotła nas tak mocno, że niczego nie byliśmy w stanie dostrzec, a gdy nieco opadła, obudziliśmy się w nowym miejscu. Czytałam kiedyś o możliwości teleportacji z jednego miejsca w drugie, ale nigdy o tym, że mogłaby to zrobić mgła. Oczywiście, to tylko moja teoria, ale na czymś podeprzeć się póki co musimy.

Przez głowę przebiegały jej przeróżne myśli - a co, jeśli ta mgła przeniosła ich w to miejsce po coś? I skoro ich przeniosła, to czy może zrobić to kolejny raz? Gdzie dokładnie się znajdowali? I wiele, wiele innych. Dlatego nie odzywała się za bardzo, gdy wyruszyli, skupiona na rozmowie z samą sobą w swojej głowie. Oczywiście rozglądała się co jakiś czas po ponurej okolicy, ale mieli w drużynie odpowiednie osoby do takich rzeczy, więc wiedziała, że Couryn, czy Rita z pewnością pierwsi coś wypatrzą, jeśli znajdzie się w pobliżu. Po jakimś czasie z rozmyślań wyrwały ją słowa łowcy.
- I zdecydowanie wolałabym być teraz w tych przyjemniejszym miejscach, niż lesie żywo wyjętym z jakiegoś koszmarnego snu - odpowiedziała mu z nutą optymizmu w głosie i lekkim uśmiechem.

Wędrowali przez leśną głuszę całkiem długo, aż w końcu usłyszeli charakterystyczny odgłos zbliżających się kopyt. Enola odruchowo położyła dłoń na swym rapierze a drugą dłoń zawiesiła na flakonie schowanym w jednej z bandolier. W takim miejscu nie można było być pewnym, czy zbliżający się jeździec - bądź jeźdźcy - będą nastawieni przychylnie. Otoczenie sugerowało wręcz coś zgoła innego. No ale gdy w końcu samotny jeździec pojawił się na horyzoncie, Enola uniosła wysoko obie brwi i przez chwilę zastanawiała się, czy naprawdę widzi to, co widzi.

Na skraju lasu stał szkieletowy jeździec dosiadający szkieletowego konia. Nigdy wcześniej w swoim życiu czegoś (kogoś?) takiego nie widziała a wszystko wydało się jej niemal surrealistyczne. Jakby ten kościsty nieznajomy był dopełnieniem tego, gdzie się znaleźli i co może ich czekać w tym ponurym miejscu. Sheera swym powarkiwaniem dawała znać, że coś się święci, ale nieumarły na koniu nie zaatakował ich. Nawet się nie zbliżył. Wyrzucił jakiś przedmiot i po prostu odjechał. Rita w swoim stylu powiedziała, co sądzi na temat tego plugastwa a Enola również była ciekawa, cóż to za "prezent" zostawił im Szkieletowy.
- Sprawdźmy. - Zgodziła się z kapłanką. - Może to będzie coś, co w jakiś sposób naprowadzi nas, gdzie możemy się obecnie znajdować. Lub zaprowadzi w pułapkę, bo tego też nie możemy wykluczyć, więc bądźcie w gotowości, towarzysze.
Po tych słowach ruszyła za białowłosą i Courynem, rozglądając się czujnie po okolicy, z dłonią na rękojeści rapiera.
 
Umbree jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172