Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-10-2020, 16:31   #11
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
Karawana Silasa Gribb ponwonie ruszyła w drogę, tocząc się udeptanym traktem do miasteczka. Po prawej stronie biegła rzeka, a zaraz za nią na wzniesieniu ukazał się duży bogaty dwór. Kilometr za dworem zza lasu wyrosła wielka wieża pnąca się śmiało ku chmurom. Po kilku minutach jazdy po lewej stronie ukazała się farma z bydłem krążącym przy ogrodzeniu. Jadąc dalej drogą ukazała się następna farma otoczona rosnącymi licznie zbożami. Parę metrów później ukazał się w końcu kamienny most, a wraz z nim za drzew wyrosło miasteczko Belhaim. Rzeka Verduran Fork rozdzielała się przy mieście na kształt krzywego widelca z dwoma ząbkami otaczając miasto z trzech stron, które sprawiało wrażenie osadzonego na wyspie. Pierwszym zabudowaniem po drugiej stronie mostu okazał się wielki zajazd o nazwie Wise Piper. Naprzeciwko niego stał podstarzały garnizon ze strażnikami czujnie przyglądającymi się wjeżdżającej karawanie.

Grupka strażników ruszyła spod garnizonu na środek placu wymuszając zatrzymanie się pierwszego wozu. Starszy strażnik z siwiejącym długim wąsem podszedł do wozu
- Cel podróży i zawartość wozów?
– Wiozę towary na handel do Cassomir, w przerwie na odpoczynek w Belhaim pragnę również zaoferować moje dobra dobrym mieszkańcom tego miasta. Najlepsze narzędzia, tkaniny oraz barwniki jakie może zaoferować Taldor. – Silas skłonił się lekko, prezentując się jako skromny i grzeczny handlarz.
Strażnik wzruszył ramionami – Jeśli chcecie zostać w Belhaim to musicie wpierw uzyskać zgodę szeryfa. – Wskazał włócznią na Silasa, a następnie na pobliski budynek garnizonu.
- Oczywiście, już idę wszystko załatwić. – Silas pośpieszył do budynku wydając po drodze kilka rozkazów do zatrzymania powozów przy sobie. Sześciu strażników powoli okrążyło wozy przyglądając się wystającym towarom i strażnikom karawany. Mijały minuty w bezruchu, znudzone spojrzenia kilku strażników wirowały coraz jawniej i częściej od Kary, do czujki w pierwszym wozie i z powrotem na paladynkę. W końcu trzasnęły drzwi od strażnicy, z których wyszedł krzepki, mocno siwiejący mężczyzna w asyście czterech strażników z kuszami. W cieniu mężczyzny szedł szczerzący się chytrze Sillas.




- Jestem szeryfem Belhaim, nazywam się Hodd, a wasza czwórka zostaje aresztowana. Jeśli ktoś się sprzeciwi aresztowaniu zostaje winnym bez potrzeby przesłuchania. – Mężczyzna wyjął miecz wskazując na Kairosa, Darvana, Karę i Zotara. Czterech strażników wzięło was na cel kuszami, pozostali okrążyli wozy na których jechaliście podsuwając pod wasze gardła włócznie. Potężnie zbudowany szeryf obrał Zotara na cel swojego ostrza widząc w nim największe zagrożenie, miecz zawisł tuż pod podbródkiem półorka.
-Dziękuję szeryfie, ci ludzie naprawdę narazili mnie na wielkie szkody i straty, uważajcie na tego elfa, ten elf wyczarował stado wilków i chcieli wyłudzić ode mnie dodatkowe pieniądze za ochronę. – Silas łgał wciąż ukryty za plecami szeryfa, gdy grupka strażników poprowadziła was do wnętrza garnizonu mistrz karawany kontynuował litanię jadu.

Rozbrojono waszą czwórkę z broni i pancerzy, a po chwili wrzucono do dwóch cel przy sobie. Kairosa z Karą do jednej, Darvana z Zotarem do drugiej. Jeden ze strażników stanął u wyjścia na straży. Dobrze zapowiadające się wczesne południe, zakończyło się pomówieniem i aresztowaniem oraz długim oczekiwaniem na przesłuchanie.
 

Ostatnio edytowane przez Rahaela : 24-10-2020 o 16:43.
Rahaela jest offline  
Stary 24-10-2020, 18:52   #12
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dalsza droga ku Belhaim miała spokojny przebieg - ani napad, ani narzekania Silasa nie przerwały ciszy i spokoju panujących dokoła. Można się więc było rozkoszować widokami - jeśli, oczywiście, ktoś lubił się przyglądać sennym wiejskim krajobrazom.

Samo miasteczko musiało najwyraźniej przeżywać chwile, gdy tego spokoju nie było, bowiem tak liczna gromada strażników 'witających' karawanę była czymś, z czym Darvan nigdy jeszcze się nie spotkał.
Albo z przyjezdnymi bywały tutaj kłopoty, albo też strażnicy mieli zamiar skorzystać na przyjeździe karawany i uszczuplić odrobinę dobytek Gribba. Zazwyczaj strażnicy nie byli najlepiej opłacanymi mieszkańcami miast i wsi i niejeden dorabiał sobie na własną rękę, niekiedy w niezbyt legalny sposób.
Oczywiście mogło się okazać, że niecnemu procederowi pobierania zbyt wielkich opłat przewodził sam szeryf...

Nie sposób było ocenić i docenić uczciwość szeryfa, można było za to po raz kolejny ocenić uczciwość ich szanownego pracodawcy, który zdołał znaleźć sposób by nie tylko pozbawić ich zarobku, ale i wpakować w kłopoty.

Strażników było zbyt wielu, więc Darvan bez słowa sprzeciwu oddał kuszę i sztylety i pozwolił się zaprowadzić do celi.
Nie wierzył, że uda im się łatwo wybrnąć z tych opałów obronną ręką, bowiem jasną rzeczą było, iż pozostali strażnicy i wozacy natychmiast potwierdzą słowa Gribba - bądź ze strachu przed utratą pracy czy zarobku, bądź z obawy przed oskarżeniem o współudział.
Równie dobrze mogło się okazać - i to była ta mroczniejsza wizja - że szeryf wziął łapówkę, przesłuchanie się nie odbędzie, a oni wyjdą z lochu parę miesięcy.
Marzenia o przerobieniu Gribba na skwarki można było schować bardzo, bardzo głęboko, a jedyne, co można było zrobić w tym momencie, to czekać.

Darvan oparł się o ścianę.
- Nieźle nas urządził, suczy syn - mruknął.
 
Kerm jest offline  
Stary 24-10-2020, 19:18   #13
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Gdy mieli ruszać, usadowiła się na jednym z wozów, dając tym samym odpocząć rannej nodze. Po drodze podziwiała krajobraz, mając oko na wszystko, co mogło wydać się podejrzane. Podróż upłynęła jednak spokojnie i do samego miasteczka nikt ich już nie zaatakował. Żeby umilić sobie czas rozmawiała trochę z Darvanem na luźne tematy i jej uwagę zwrócił dopiero strażnik w mieście wypytujący o cel podróży i zawartość wozów. Przyglądała mu się w milczeniu i odprowadziła wzrokiem Silasa, który poszedł rozmówić się z lokalnym szeryfem.

Pewnie patrzyła na każdego strażnika, który posyłał jej lubieżne spojrzenie. Znała mężczyzn i wiedziała, co one oznaczają. Nigdy nie zgadzała się, by nawet bezgłośnie traktowano ją bez odpowiedniego szacunku, dlatego jej ponure spojrzenia jasno dawały im do zrozumienia, by się nie zbliżali. Reprezentowała Shelyn, boginię miłości, a nie seksualnego pożądania i chciała rozwiać wszelkie wątpliwości. Niedługo później Gibb wyszedł wraz z lokalnym dowódcą, a jego parszywy uśmiech nie zwiastował niczego dobrego. Podświadomie Kara pomyślała, że taki uśmiech może nieść ze sobą tylko obietnicę kłopotów.

I nie pomyliła się, bo potężny, siwowłosy wojownik oznajmił im, że są aresztowani. Wszystko dzięki nieprawdziwym informacjom, które sprzedał mu Gibb.
- Mylisz się, drogi panie - powiedziała ze spokojem w głosie Kara, patrząc na Hodda. - My właśnie ocaliliśmy karawanę tej kanalii przed wilkami. - Wskazała podbródkiem na wciąż uśmiechającego się Gibba. - Nazywam się Kara, jestem paladynką Shelyn, bogini miłości. Kairos, nasz towarzysz, nie jest tym, za kogo podaje go ta łachudra. Czy gdyby sam nasłał wilki na karawanę, a my ponoć jesteśmy z nim w zmowie, ja i mój towarzysz zostalibyśmy ranni od ich zębisk? Nie wydaje mi się.

Tłumaczenie i tak niewiele dało, a Kara nie zamierzała stawać przeciwko uzbrojonym ludziom wprowadzonym w błąd. Trzeba to było odkręcić w inny sposób.
- Jeszcze do ciebie wróci to, co właśnie zrobiłeś, Gibb - rzuciła stoickim tonem w stronę ich "pracodawcy", gdy prowadzono ją w stronę garnizonu.
Na miejscu zabrano jej broń i pancerz, po czym wtrącono do celi razem z białowłosym elfem.
- Trzeba poczekać, aż będą chcieli nas przesłuchać i może wtedy uda nam się przemówić im do rozsądku - powiedziała do niego. - W ogóle dziwię się, że uwierzyli tej kanalii. Słowo przeciwko słowu… no chyba, że przekupił tego całego Hodda.
 
Umbree jest offline  
Stary 24-10-2020, 23:05   #14
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Droga wkrótce wyprowadziła ich na żyzne ziemie, których nie dane było jego plemieniu. Złociste łany jak okiem sięgnąć, tłuste bydło i piękna pogoda. Zotar przyglądał się sielskiej scenerii ciesząc się z podjętej decyzji i szansy na nowe życie.
Kamienny most był solidny, nie czuć było żadnej nierówności gdy karawana pokonywała łuk. Miasteczko nie robiło już takiego wrażenia, natomiast zwiększony posterunek miejskich strażników i owszem. Wyglądało na to, że musieli doświadczyć ataków z zewnątrz. Jak inaczej wyjaśnić tę liczbę?

Czekanie przedłużało się na tyle, że Zotar zdołał dokładnie policzyć każdy element uzbrojenia strażników i ewentualny plan ich eliminacji. Wszystko prysło gdy drzwi się otworzyły. Postura, wiek i spojrzenie mężczyzny, który wyszedł. Wszystko w nim budziło pewien rodzaj autorytetu. Przynajmniej dopóki się nie odezwał.
Zotar aż wytrzeszczył oczy z wrażenia, jednak nie miał więcej do powiedzenia. Uniósł dłonie lekko do góry w między rasowym geście spokoju i bezbronności, jednocześnie wtapiając swoje spojrzenie w stojącego przed nim szeryfa.
- Jak to tak panie szeryfie Hodd, będzie pan aresztować ludzi bez podania powodu? - spytał tracąc momentalnie do człowieka resztki szacunku. Mówił głośno. Na tyle głośno, by nikt z obserwujących całe zdarzenie wyraźnie usłyszał co tak naprawdę zaszło. Usłyszawszy kłamstwa ich chlebodawcy, jedynie prychnął nie spuszczając wzroku z Hodda. - Będziecie aresztować paladyna po zarzutach tego... szczura? Kurgess wymaga, a ja domagam się świętej próby na ubitej ziemi, mającej udowodnić naszą niewinność. - tym razem spojrzał na Silasa - Myślę, że zechcesz powtórzyć swoje oszczerstwa na ubitej ziemi? - Zimne spojrzenie masywnego półorka w połączeniu z jawną groźbą konfrontacji zgodnie ze świętym prawem boskim mogła zadziałać na takiego gnoja jak Silas i Zotar liczył, że kupiec narobi w portki. Chociaż tyle mógł zrobić.
Poczuł jak wiewiórka opuszcza go chowając się pod wozem.
~ Ty też mnie zostawiasz? ~ rzucił do rudej udając obrażonego. Wiedział, że lepiej żeby nie znaleziono jej przy przeszukaniu, bowiem będzie jej łatwiej działać od zewnątrz.
~ Bądź bezpieczna ruda! ~

Nie stawiał oporu. Dał się rozbroić i zaprowadzić do celi.
- Popełniacie błąd i niech bogowie mają dla was litość, że stawiacie słowa kupca powyżej honoru paladyna. - rzucił do odchodzących strażników.


To nic nie da, ale intimidate w Silasa

 
psionik jest offline  
Stary 25-10-2020, 09:06   #15
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Kairos chwilę względnego spokoju spędził na kontemplację verduańskiego lasu. Przyroda, niby chaotyczna, a jednak w ten przepiękny sposób harmonijnie uporządkowana mogła urzekać. Bystre oko elfa umiało docenić ten leśny porządek. Tu i ówdzie, czujny wzrok wyłowił drobne zwierzę leśne, rodzaj wiewiórki, o pięknym, rudym umaszczeniu. Gdzieś w oddali, poza zasięgiem wzroku, czuły słuch elfa wyławiał stąpanie czegoś o wiele większego. Stukot kopyt na leśnym mchu świadczył o obecności jelenia, lub większej sarny. Wyczulony na zapachy lasu nos chłonął wilgotny zapach ściółki leśnech, mchów i porostów, które niczym zielony kobierzec pokrywały tę część zagajnika.

Belheim. W końcu dotarli do Belheim. Upragniona wieża wydawała się już tak blisko, a jednocześnie okazała się być tak daleko. Ludzie, niecierpliwi, zmienni niczym górski wiatr, podatni na wpływy, być może nawet skorumpowani. Bo czymże innym można było wytłumaczyć tą zbiorową histerię i szaleństwo, oraz absurdalne wręcz pomówienia?

Elf nie próbował się tłumaczyć. Nie miało to najmniejszego sensu. Kłamliwy, mizerny człeczyna opowiedział drugiemu, słabemu człeczynie bajkę, którą tamten chciał usłyszeć, oraz najpewniej nakarmił jego chciwość jakimś prezentem. Elf, patrząc na twarz szeryfa brał jednak pod uwagę, że Silas najprościej ujmując, wprowadził go w błąd, i szeryf, przekonany o winie Kairosa i pozostałych awanturników po prostu wykonywał swoje obowiązki. Żadnej ewentualności nie można było od razu odrzucać, ale póki co, argumentowanie czegokolwiek obu ludziom było stratą czasu i tylko narażało pozostałych na niepotrzebną agresję ze strony strażników.Opór mógł być rozwiązaniem, ale jeśli strażnicy i szeryf nie działali w złej wierze, przelewanie krwii niewinnych było dużo gorszym przestępstwem niż jakieś pomówienia.

-Kłamca nie będzie słuchał prawdy, bo jej nie zrozumie, zaś ten, któremu zapłacono za słuchanie kłamstw prawdę już zna, ale słuchać jej nie zamierza. Ten zaś, co w błąd kłamstwem jest wprowadzony, wierzy, że słusznie czyni i zmienić jego decyzji nie sposób - Kairos spokojnie zsiadł z kozła, oddając kuszę strażnikom. Spokojnie i bez pośpiechu. Stalowoniebieski wzrok elfa spoczął na Silasie
- Ciesz się swoim kłamstwem, małpo. Wiedz, że czas w którym zbierzesz jego plon zbliża się. Rób co musisz strażniku - rzekł Kairos oddając się w ręce straży.

Magik usiadł na piętach na w miarę czystym kawałku podłogi, poprawił swoją szatę, zamknął oczy i pozwolił umysłowi nieco odpocząć, choć warunki nie były ku temu najlepsze. Cela, jak zwykle śmierdząca zgniłą słomą, moczem i stęchlizną po poprzednich lokatorach była daleko od standardów czarodzieja, oczekującego co najmniej przyzwoitego pokoju w gospodzie, lub chociażby świeżego powietrza leśnego i gwiazd nad głową.
Jednakże, umysł i ciało zmęczone po podróży należało zregenerować. Audiencja przez władcą, sądzącym ich za te pomówienie mogła przesądzić o ich losie. Elf potrzebował więc ostrego, wypoczętego umysłu.

- Dokładnie taki jest plan. Cierpliwości Karo. Rozsądek i prawda zawsze triumfuje nad kłamstwem. To tylko kwestia czasu - głos czarodzieja był spokojny i niewzruszony.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
Stary 25-10-2020, 14:33   #16
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
Czas powoli mijał będąc zamkniętymi w celi. Z jedynego wąskiego okratowanego okienka dobiegały wąskie pasma promieni słońca, mało miasteczkowy gwar od czasu do czasu przebijał się do celi. Po godzinie czasu coś zaszeleściło pomiędzy kratami okienka. Mała sikoreczka przysiadła i spojrzała ciekawsko do środka, miała jasno niebieską czuprynkę, białe opierzenie wokół dzióbka i jaskrawy żółty brzuszek. Jej skrzydła przechodziły z zieleni do błękitu mieniąc się ślicznie w promieniach słońca. Ptaszyna wydała z siebie ćwierkot, który wypełnił cele przez kilka chwil, po czym zerwała się do lotu. Chwilę później przy kratach stanęła ruda i wpatrywała się z Zortata. Zniecierpliwiona, jakby oczekiwała od półorka rozerwania krat swej celi. Minęła druga godzina, a za nią jeszcze wolniej trzecia.

Nagle zasuwa w drzwiach prowadzących do więzienia zazgrzytała i odsunęła się. Do pomieszczenia wkroczyli strażnicy popychając wiercącego się Silasa oraz resztę strażników karawany. Otworzono celę naprzeciwko i zaczęto wypełniać ją więźniami. Zastępca szeryfa podszedł z kluczami do waszych cel i zaczął je otwierać.
- Lady Origena Devy wstawiła się za wami, jesteście wolni. - drzwi do wolności otworzyły się na powrót.
-Pomyliliście się, to oni podłożyli sfałszowane dokumenty, na pewno mają przy sobie oryginały! Przeszukajcie ich! – wściekły Silas rzucał kolejne oskarżenia.
Gdy Kara wychodziła z celi otarła się ramionami z czujką w zielonym kapturze prowadzoną do jej celi.
- Wstaw się za mną Pani, na miłość Shelyn wstaw się za mną. – szepnęła do paladynki dziewczyna, która była już w grupie ochroniarzy Silasa, gdy Kara dołączyła do nich. Wychodząc z więzienia żegnały was krzyki wściekłości i nowe oszczerstwa od byłego pracodawcy. Trafiliście do izby gdzie wydano wam wasz sprzęt. W trakcie weryfikowania swojego dobytku wszedł do izby szeryf Hodd.
- Muszę przeprosić was za to co spotkało was u progu Bellhaim. Ta gnida, Gribb miał przy sobie list od jednego z baronów z Cassomiru gwarantujący jak to nazywamy „prawdomówność w każdej kwestii”. Wasza postawa w tej sytuacji była godna pochwały, a nasza baronowa orzekła, że list polecający jest sfałszowany, dowodząc waszej niewinności, a pazerności handlarza. Silas Gribb zostanie odeskortowany warz ze swoimi towarami do Cassomiru, pod zarzutami fałszerstwa, sabotażu własnego konwoju i przemytu nielegalnych dóbr. – Krzepki mężczyzna oparł się o framugę drzwi pocierając spocone czoło. - Złą wiadomością jest, że nie otrzymacie żadnej zapłaty za świadczone usługi dopóki sąd w Cassomirze nie wyda wyroku w tej sprawie. Póki co proponuje zadomowić się w zajeździe. Właścicielka Wise Pipera to dobra kobieta, pewnie pójdzie wam na rękę w waszej sytuacji. – Szeryf odprowadził was spojrzeniem do progu drzwi garnizonu, a następnie udał się w kierunku cel.

Na zewnątrz strażnicy miejscy kończyli parkować wozy z konwoju za ogrodzeniem garnizonu. Wasza czwórka została bez pieniędzy, w obcym miasteczku. Za propozycją szeryfa udaliście się do zajazdu. Szyld Wise Pipera zaskrzypiał przy podmuchu wiatru, obok napisu z nazwą zajazdu widniało na nim kilka namalowany piórek pawia, każde z nich w innym kolorze.
Wnętrze zajazdu było duże i przestronne, mogło zapewne pomieścić większość mieszkańców miasteczka, ale obecnie znajdowała się w nim szóstka ludzi. Goście lokalu mogli zajmować miejsca przy długich ławach i stołach, dla mniejszej ilości gości były dostępne mniejsze stoliki z krzesłami, a dla samotników pojedyncze miejsca przy barze.
- Witajcie strudzeni wędrowcy, wyglądacie jakbyście zeszli dopiero co z wyboistej drogi. Siadajcie proszę. Jestem Talia Orem, a to mój zajazd Wise Piper. Co was sprowadza do Belhaim? – Młoda dziewczyna z długimi czarnymi włosami zaczęła się przechadzać z koszem pełnym jabłek na głowie podając po jabłku każdemu z gości. Z uśmiechem wręczyła i wam po ładnym dojrzałym jabłku.

 

Ostatnio edytowane przez Rahaela : 25-10-2020 o 15:02.
Rahaela jest offline  
Stary 25-10-2020, 17:28   #17
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Dosięgnie go sprawiedliwość. - Zotar odpowiedział swojemu współwięźniowi. - Jak Kurgess da, to z mojej ręki. - dodał nieco ciszej spokojnie siadając przy ścianie. Starał się skoncentrować na rudej, zastanawiając się, gdzie się podziewa wiewiórka i dlaczego jeszcze jej nie ma z kluczami? Przez jakiś czas nic się nie działo. Jedynym co przerywało monotonnie był nagły ptasi zaśpiew. Półork spojrzał na wąskie okienko delektując się nie tylko pięknym śpiewem, ale również wyglądem małego ptaszka. Sam był zaskoczony tym, że zwrócił uwagę na coś tak kruchego, a jednocześnie tak pięknego.
Później pojawiła się ruda, ale bez kluczy. Wydawało się, że spodziewała się, że to półork wykaraska się sam!
Zotar podszedł do okna wyciągając rękę. Wiewiórka szybko przeskoczyła po dłoni wtulając się w kołnierz. W łapkach miała orzecha, ale nie chciała się podzielić.
- Idź rozejrzyj się po mieście, podsłuchaj jak tu wygląda lokalne prawo i co mówią o szeryfie. - polecił jej i wypuścił. Uśmiechnął się do Darvana.
- Zobaczymy jak wygląda sprawiedliwość w tej mieścinie.

Minęło znów sporo czasu nim ponownie w lochach coś się zadziało. Tym razem jednak role się odwróciły i to Silas prowadzony był skuty.
Zotar spojrzał mu w oczy z satysfakcją, po czym odwrócił do Darvana. - Mówiłem, że sprawiedliwość zatriumfuje. - uśmiechnął się serdecznie.

W pokoju szeryfa czekała miła niespodzianka.
- Nic się nie stało szeryfie Hodd. Koniec końców sprawiedliwość zatriumfowała. - odpowiedział wyciągając dłoń pokazując, że nie żywi urazy.
Odebrawszy broń i zbroje opuścili budynek i wyszli na podwórze, gdzie przywitały ich ciepłe promienie słoneczne i ruda. Wiewiórka wskoczyła na ramię masywnego półorka okazując radość i pewien rodzaj spokoju. Zotar za to poczęstował ją orzechem, który miał schowany na takie okazje.

Ruszyli w kierunku wskazanym przez władze przechodząc przez spokojne uliczki, aż stanęli pod drzwiami gospody. Środek wyglądał zachęcająco, jednak bez grosza przy duszy nie było łatwo. Półork przyjął jabłko, jednak musiał rozczarować właścicielkę.
- Dziękujemy za niesamowitą gościnę, niestety zostaliśmy oszukani przez naszego pracodawcę i nie będę w stanie zapłacić za gościnę. Mogę jednak odpracować wszelką dobroć jaką zaszczepia twój uśmiech. - skłonił się dziewczynie. Wolał wyłożyć sprawę z góry, by uniknąć żadnych niespodzianek później.

- Poszukuję pracy, która pozwoli odkuć straty z ostatniej roboty. Czy w mieście jest jakaś tablica ogłoszeń? - spytał wgryzając się w jabłko.
 
psionik jest offline  
Stary 26-10-2020, 13:01   #18
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Darvan do tej pory nie miał wątpliwej przyjemności oglądania więzienia od środka, z niewłaściwej strony krat.
Nie ukrywał przed samym sobą, iż ten pierwszy raz wcale go nie cieszy, a jedynym pozytywnym akcentem było to, iż sąsiadami z celi nie były jakieś opryszki, rabusie czy pijacy.

Zamienił parę luźnych uwag ze wszystkimi współwięźniami, starannie omijając temat Gribba, bowiem głośne wyrażanie opinii na jego temat mogło zostać źle przyjęte przez strażników, lub uznane za uzgadnianie wspólnych zeznań.

Czas płynął i Darvan już się zaczął zastanawiać, czy jakaś dobra dusza przyniesie im coś do jedzenia, czy też może Hodd miał zamiar zagłodzić więźniów na śmierć, co z pewnością rozwiązałoby kwestię odłożenia przesłuchania na święty nigdy.
Drzwi prowadzące na wolność otworzyły się nagle, lecz nie kroczył przez nie strażnik z paroma miskami więziennego żarcia.

- Ale niespodzianka... miła dla odmiany - powiedział z uśmiechem zaklinacz, gdy Gribb trafił za kraty, a oni wyszli z celi. - Nieoczekiwana zmiana miejsc - dodał z uśmiechem.

Wnet się okazało, że Hodd nie był przekupny, a oni mieli szczęście, iż ktoś dysponował dobrym wzrokiem.

- Proszę podziękować pani baronowej w naszym imieniu - powiedział do szeryfa, odbierając swoją broń. - A jeśli w Wise Pipera dobrze gotują, to z przyjemnością się tam zatrzymamy - dodał.
Miał jeszcze parę groszy w kieszeni, więc brak zapłaty jakoś mógł przeżyć. Podobnie jak i to, że za strawę i dach nad głową trzeba będzie zapłacić.
- Gdyby, zanim ruszymy dalej, znalazło się jakieś ciekawe zajęcie w okolicy, to proszę o nas pamiętać - dodał.

- W gruncie rzeczy mieliśmy szczęście - powiedział do towarzyszy, gdy już znaleźli się na ulicy - że Gribb nas wsadził do celi. Gdyby nie to, to trafilibyśmy do lochu wraz z nim.

* * *

Zajazd, sądząc po szyldzie, zwać się powinien "Pawie pióra", ale niezgodność nazwy z rysunkami nie Darvanowi przeszkadzało.
W środku panował ład i porządek, a na dodatek miejsca było więcej, niż potrzeba było dla czwórki wędrowców.

- Przejazdem jesteśmy, a raczej byliśmy - wyjaśnił zaklinacz, uśmiechem dziękując za jabłko. - Nasz szanowny pracodawca okazał się mniej szanowny, niż byśmy chcieli. On trafił do lochu, a my dalej ruszymy pieszo.
- Ale jeszcze nie w tej chwili
- dodał. - Najpierw chętnie coś zjemy. Szeryf Hodd polecił nam pani zajazd - dodał, ponownie się uśmiechając. - Odrobinę srebra jeszcze mi się poniewiera na dnie sakiewki, więc na kawałek chleba powinno starczyć.
 
Kerm jest offline  
Stary 27-10-2020, 11:17   #19
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Pomimo nie najlepszego położenia, Kara uśmiechnęła się, widząc w oknie sikoreczkę i od razu w myślach powiedziała kilka słów do Shelyn. Piękny ptaszek przykuł jej uwagę, aż oderwała się na chwilę od rzeczywistości. Wierzyła, że nie zabawi tutaj długo a wszystko wyjaśni się, gdy tylko będzie dane im rozmówić się z szeryfem. Jak się wkrótce okazało, nie było to nawet potrzebne, gdyż wstawiła się za nimi jakaś szlachcianka i to Gribb trafił za kratki.
- Jak widać nie opłaca się kłamać i oszukiwać - powiedziała z delikatnym uśmiechem do mężczyzny.
Słysząc słowa dziewczyny, którą kojarzyła z karawany, od razu wstawiła się za nią u szeryfa.
- Ta dziewczyna również nic nie wiedziała na temat tego, co robi Gribb. Ręczę za nią swoim słowem. Proszę ją wypuścić - powiedziała pewnym tonem.
Zastępca Hodda spojrzał to na nią, to na zaniepokojoną młodą kobietę i skinął tylko głową.
- Dobra, jest wolna. Tylko bez żadnych sztuczek, bo znowu tu trafisz - spojrzał na nią a ona tylko pokiwała energicznie głową.

Po wyjściu na zewnątrz, dziewczyna niespodziewanie przytuliła Karę. Ta, zaskoczona sytuacją nie wiedziała za bardzo co począć, ale również poklepała ją po plecach.
- Dziękuję, Pani. Cieszę się, że nie będę musiała siedzieć w celi razem z pomagierami tego łajdaka. Naprawdę nie wiedziałam, na co się piszę, a potrzebowałam pieniędzy… - Oderwała się od paladynki. Na twarzy wypisaną miała ulgę.
- Nic się nie stało, nie musisz się przede mną tłumaczyć - odpowiedziała Kara. - Miło mi, że mogłam pomóc. Jak cię zwą?
- Flora, Flora Norven. - Dziewczyna przedstawiła się.
- Kara, paladynka Shelyn, ale to już chyba wiesz - odparła rudowłosa. - Idę z towarzyszami do lokalnej gospody, jeśli nie masz gdzie się zatrzymać, możesz wybrać się z nami. Pewnie pokój jakiś się dla ciebie znajdzie.
- To bardzo miłe. Mam jeszcze trochę monet, na pokój i pożywienie powinno mi wystarczyć - odpowiedziała Flora.
- Zamierzasz zatrzymać się tutaj na dłużej?
- To zależy, czy znajdę pracę. A pani?
- Mów mi po imieniu. Też zależy, czy znajdę tutaj jakieś zajęcie
- odrzekła, odgarniając kosmyk włosów za ucho. - Jakbyś jeszcze kiedyś była w potrzebie, nie wahaj się poprosić o pomoc. A kto wie, może i ja jeszcze kiedyś skorzystam z twojej.
- Będę pamiętać. I możesz mi wierzyć, Karo, że odwdzięczę się za twoje dobre serce.
- Zapewniła Flora.
Paladynka jedynie uśmiechnęła się serdecznie. Nie od dzisiaj wiedziała, że w nowym miejscu lepiej było sobie zjednywać przyjaciół, niż robić wrogów.

Po dotarciu do karczmy pożegnała się z Florą, która poszła od razu do szynku, a sama usiadła z towarzyszami przy jednym ze stolików i nie wtrącała się, gdy rozmawiali z właścicielką przytulnej gospody.
- Mogę wynająć ci pokój, Zotarze, mam jeszcze trochę grosza - powiedziała, gdy półork wspomniał o braku pieniędzy. - A jeśli dla ciebie to kwestia honoru, oddasz mi, jak już dostaniemy jakąś pracę i pierwszą zapłatę.
Poparła też Darvana.
- I tak, zdecydowanie zjemy coś dobrego. A może ty, droga Tulo słyszałaś o jakimś zajęciu dla ludzi o naszych kwalifikacjach? Co w ogóle słychać w Belhaim? - Spojrzała na kobietę, a niedługo później omiotła spojrzeniem całą salę. Ciekawa była lokalnych nowinek i plotek.
 
Umbree jest offline  
Stary 28-10-2020, 10:26   #20
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Zotar przytaknął. - Będę zobowiązany. Niech Kurgess spojrzy na twoje zmagania przychylnie. Zależy ile będą nas kosztować posiłki i nocleg. - odpowiedział paladynce, ostatnie słowa kierując do Talii.

Wiewiórka wychynęła się zza kołnierza głaszcząc potylicę półorka swoim puszystym ogonem. Wyraźnie podobało jej się rozwiązanie sprawy pieniędzy. Zotar jeszcze niedawno wolał załatwić sprawę siłą, ale nauczył się szybko, że podejście Rudej przynosiło zdecydowanie lepsze efekty długofalowo.

 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 10:53.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172