|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
04-10-2020, 18:04 | #1 |
Reputacja: 1 | [Pathfinder] Śledczy baronowej Przygoda 1: Witajcie w Belhaim Wprowadzenie: Wyboista Droga Mistrz karawany Silas Gribb obdarował was nisko płatną pracą jako straż konwoju. Dojechaliście do Verduan Forest, kraju druidów z Wildwood, kapryśnych fey i grasujących koboldzkich bandytów. Ścieżka, którą obrała karawana prowadziła was wzdłuż rzeki Verduran Fork do miasteczka Belhaim, założonego na cześć przywódcy najemników Lady Tula Belhaim. Jeden z najemników, który często odwiedzał tą miejscowość opowiedział wam w czasie drogi historię Lady Tuli. Jej rodzice zostali zabici przez okrutnego czarnego smoka Aeteperaxa, kobieta rozgoryczona śmiercią rodziców utworzyła oddział pogromców smoków i po wielu trudnościach zdołała pokonać smoka na mokradłach Dragonfren, które tak się złożyło, że leżały po waszej prawej stronie w czasie trwania historii. Opowieść starego wygi poruszyła waszą wyobraźnię, bo co pewien czas, któreś z was nie mogło się powstrzymać od spojrzenia w stronę wielkich mokradeł osnutych lasami i mgłą. Z jednej strony wielka rwąca rzeka, z drugiej tajemnicze bagna. Było to złe miejsce do bycia wciągniętym w zasadzkę. Jednak aktualne prawdopodobieństwo stoczenia walki z czymś równie potężnym jak smok było praktycznie niemożliwe za waszego życia. Czujni podążyliście dalej traktem ku miasteczku. Silas dał się poznać przez ostatnie dni jako nie najlepszy szef. Był on typem człowieka, który często powtarzał "Nie martwcie się, otrzymacie swoje pieniądze" zanim moglibyście się zastanowić nad tym czemu mielibyście ich nie dostać. Nie wierzył też w przerwy dla koni i pracowników, a koncept "przeładowania" umykał skutecznie jego myślą. - Wracajcie do roboty wy goblińskie psy! - Silas przerwał waszą wymianę zdań ze starszym najemnikiem. Jego krzyk był donośny, na tyle by pokazać reszcie najemników kto tu rządzi. Czujnym wzrokiem obserwowaliście pilnowaną przez was karawanę, wymęczone konie ciągneły pięć wozów z zielonymi plandekami. Z wozów wystawały widły, motyki, dywany i rulony ozdobnych materiałów, większe i mniejsze pakunki, torby i skrzynki. Na kilku wozach leżały jeszcze pakunki na plandekach przywiązane mocno sznurami. - Belhaim przed nami - zakrzyknęła czujka na przedzie. Jednak wciąż nie potrafiliście dostrzec nic na horyzoncie, co by mówiło o obecności miasta. -Spójrzcie tam - wskazała palcem. -Widać już słaby zarys wielkiej Wieży Czarownic! - łatwo jej było mówić z lunetą w ręce. -Dlaczego jest nazwana Wieżą Czaro... - próbował zapytać jeden z najemników, gdy w pobliskich krzakach coś pękło, a kilka dalszych krzewów zaszeleściło. Nagle konie zarżały i zaczęły wierzgać, trzy wozy zaczęły się cofać, a następnie wykrzywiać się i przewracać, w tym te na których trzymaliście warte. Gdy koziołkowaliście po trawie ktoś krzyknął - Wściekłe wilki!. - Oj, oj, oj! - zawołał Gribb z wozu na przodzie w waszym kierunku. -Tak nie może być!- Spojrzał na was oskarżycielskim wzrokiem, jakbyście byli w jakiś sposób winni atakowi wilków. - Taka nieostrożność! - Zawołał oskarżycielsko ładując cenniejsze przedmioty przy sobie do swojej kieszeni. -Tak trudno znaleźć dobrą pomoc w dzisiejszych czasach. Czujka na przednim wozie spojrzała na was wymownie w czasie próby zapanowania nad koniem, abyście nie próbowali odszczekiwać się jedynemu człowiekowi, który może jej zapłacić. - Wyobrażam sobie, że Rada Miejska Belhaim będzie chciała od was usłyszeć o błędach popełnionych tego dnia! - zakrzyknął Gribb. Stado liczące pięć wilków wyskoczyło z zarośli rzucając się w kierunku dwóch pierwszych wywróconych wozów. Zotar i Kairos leżeli na trawie przy ostatnim wywróconym wozie najbliżej szarżujących na nich wilków. Trzy metry za nimi leżał wywrócony wóz z leżącymi na trawie Darvanem i Karą. Dwa wilki po szarżowały w ich kierunku. Kilka metrów za nimi leży trzeci wywrócony wóz ze strażnikami rozrzuconymi po trawie. Dwa pozostałe wozy nieznacznie się oddaliły, a ich strażnicy obserwowali sytuację bez wyraźnej chęci pomocy. Ostatnio edytowane przez Rahaela : 04-10-2020 o 18:35. |
04-10-2020, 21:22 | #2 |
Reputacja: 1 | Podróż karawaną miała być nowym rozdziałem, początkiem i powitaniem nowego świata - świata ludzi. Szybko okazało się, że świat ten nie różni się prawie wcale od pozostawionego w zgliszczach świata orczej hordy. Orkowi dbali o swoje zwierzęta, a dowódcy nie byli tak żałośni jak Gribb. Ostatnio edytowane przez psionik : 05-10-2020 o 06:34. |
05-10-2020, 09:38 | #3 |
Administrator Reputacja: 1 | Zatrudnienie się u Gribba, jak się okazało, nie było najlepszym pomysłem. Stary sknera był najgorszym z możliwych szefów, bowiem skąpstwo można było, od biedy, zrozumieć, ale głupoty - nie. A traktowanie najemników niczym niewolników nie było niczym innym, jak głupotą. Nie wspominając o tym, że równie źle traktował zwierzęta pociągowe. Najwyraźniej nie pomyślał o tym, że jeśli jakiś koń padnie, to sam będzie musiał ciągnąć wóz, a jeśli najemnicy go zostawią, to nikt nie obroni ich przed bandytami. Niestety ci ostatni jakoś nie chcieli się pojawić i wlać w twarde serce Gribba nieco rozsądku. - Następnym razem będziemy musieli rozpytać, kim jest nasz przyszły pracodawca - powiedział cicho do siedzącej obok Kary. Nie dało się ukryć, że jej towarzystwo w znacznym stopniu rozjaśniało mroki tej podróży. Fakt - i Zotarowi, i Kairosowi niewiele można było zarzucić, ale jednak z Karą znali się znacznie dłużej. Monotonia podróży została niespodziewanie przerwana w sposób zdecydowanie nieprzyjemny, gdy wóz się nagle wywrócił, a Darvan wylądował w trawie. Nie sam co prawda, ale tarzanie się z ładną dziewczyną nie na tym polega... zazwyczaj. - Na demony... - zaklął, nie zważając na obecność wspomnianej przed chwilą przedstawicielki płci pięknej. Podniósł się najszybciej, jak mógł, po czym - na pozór wbrew rozsądkowi - zamiast uciekać zrobił krok w stronę wilków. A potem potraktował zwierzaki porcją ognia, który palącym stożkiem wystrzelił z jego dłoni. Ostatnio edytowane przez Kerm : 05-10-2020 o 09:41. |
05-10-2020, 10:11 | #4 |
Reputacja: 1 | Paladynce nie podobało się, jak Gribb traktuje swoich ludzi i parę razy zwróciła mu na to uwagę, jednak odpowiedź zawsze była taka sama: nie wtrącaj się! Kara nie cierpiała takich ludzi i miała nadzieję, że szybko dotrą do miasta i nie będą musieli przebywać dłużej w otoczeniu tego człowieka. |
10-10-2020, 10:37 | #5 |
Reputacja: 1 |
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est Ostatnio edytowane przez Asmodian : 10-10-2020 o 10:42. |
11-10-2020, 15:03 | #6 |
Reputacja: 1 | Darvan poczuł jak adrenalina uderzyła mu do głowy, a świat zwolnił na tyle, aby zdążyć skierować swoje dłonie w kierunku nadbiegających dwóch wilków. Stożek palącego płomienia wystrzelił z czubków palców. Kłęby płomieni pochłonęły wilki, jednak po sekundzie jeden z nich odbił się mocniej od ziemi i przeleciał rozpędzony przez płomienie wbijając zębiska w łokieć lewej ręki. Ostre jak noże kły zacisnęły się na ręce zaklinacza rozszarpując skórę i mięśnie. Płomienie z zaklęcia zaczęły powoli rozchodzić się po futrze wilka. Drugi wilk również wyskoczył z płomieni, rzucił wyzwanie kobiecie swoimi przenikliwymi żółtymi oczami przesuwając językiem po ostrych, białych zębach, które zacisnęły się na prawym kolanie Kary dotkliwie je raniąc. Dziewczyna zamachnęła się na wilka mieczem, przejechała ostrzem po łapie oraz boku zwierzęcia przecinając mięśnie i skórę. Garść płonącego futra wystrzeliła w powietrze wraz z krwią zwierzęcia, wywołując donośne skomlenie i puszczenie szarpanego kolana. Tymczasem dwa pozostałe wilki rzuciły się w kierunku Zotara. Jeden próbował ugryźć go w prawą nogę, ale paladyn natychmiast cofnął ją pod "namową" wiewiórki unikając zębisk wilka. Drugi wilk rzucił się ku lewej nodze, ale mężczyzna celnym kopniakiem w szyję odepchnął od siebie kolejny pysk. Półork zamachnął się dwuręcznym toporem w pierwszego wilka. Ostrze z mokrym odgłosem wbiło się w lewy bark i złamało żebra, utknęło wewnątrz niemiłosiernie skamlącego z bólu wilka. Kairos wbiegł na pudło przewróconego wozu i wystrzelił z kuszy w kierunku drugiego wilka walczącego z Zotarem. Bełt ranił zwierze wbijając się w prawą łapę wywołując żałosne skomlenie. W dali dwa wozy karawany przystanęły, a strażnicy przy trzecim wywróconym wozie mozolnie stawali z tyłków na nogi. Darvan ponownie wycelował w wilka szarpiącego mu rękę, w obecnym stanie ciągany na boki przez zwierzę nie potrafił wycelować na tyle pewnie by przy okazji pomóc paladynce z jej przeciwnikiem. Płomienie wybuchnęły z czubków palców chłopaka liżąc całe ciało wilka, jego futro stanęło w płomieniach, a wilk pokrył się czarnymi bąblami i padł przed zaklinaczem częściowo wypalony. Wilk podskoczył by ugryźć Karę w rękę trzymającą miecz, ale dziewczyna przyłożyła mu w pysk tarczą zrzucając na ziemię. Zamachnęła się ponownie potężnie mieczem rozcinając bok zwierzęcia od przedniej do tylnej łapy. Część wnętrzności wilka wylała się z jego boku wraz z krwią, a zwierzę zaskomlało i padło martwe. Zotar pchnął mocniej ostrzem topora zaklinowanym w ciele wilka pozbawiając go życia. Natychmiast też podbiegł do drugiego wilka zasłaniając mu widok na Kairosa. Wściekłe zwierzę z bełtem w łapie rzuciło się na tors Zotara. Białe kły skrobały jego zbroję łuskową na brzuchu szukając słabego ciała. Kairos wystrzelił z kuszy w odsłonięty brzuch wilka, bełt rozerwał miękkie podbrzusze bestii posyłając ją z piskiem na ziemię. Dobicie go stało się już czystą formalnością dla potężnego półorka. Małe wygłodniałe stado wilków zwabione zapachem spoconych zwierząt zostało wyeliminowane. -Czego tak stoicie w miejscu jak kołki? Do wozów! Postawić je na koła! - Odezwał się problem, którego nie było można wyeliminować tak łatwo ostrzem broni. Silas wraz z resztą straży dobiegł do wywróconych wozów oceniając straty. - Chwytać za liny! Weźcie konie z przednich zaprzęgów do pomocy! - Mistrz karawany zaczął wypluwać z siebie rozkazy i przekleństwa. Wszyscy musieli pomóc fizycznie nastawiając karku i mięśni by postawić obładowane wagony z towarami na koła. Gdy w końcu udało się przywrócić wozy do używalności Silas zaczął rzucać kolejne rozkazy. - Rozejrzycie się! Co za bajzel! Moje towary rozrzucone jak śmieci przed bramami miasta! - Gniewie spojrzał na was, jakby winił was za zaistniałą sytuację. - Pozbierać wszystko i załadować na wozy, niczego nie zostawiać! Między ładowaniem rozrzuconych skrzynek i towarów na wozy zrodziła się sposobność na przyjrzenie się kilku przedmiotom. Kara spostrzegła otwarte na ziemi zawiniątko z narzędziami złodziejskimi . Darvan znalazł małą skrzyneczkę z fiolkami rozbitą o kamienie, różne płyny pociekły i wsiąknęły już w ziemię. Ostała się jedna wzmocniona buteleczka z zielonym płynem w środku. Przyklejona plakietka oznajmiła, że jest to szkodliwa bomba. Zotar znalazł przywalony różnymi narzędziami flakonik z podpisem - eliksir odporności na energie Kairos znajduje przy drzewie zawiniątko z kolczatkami Ostatnio edytowane przez Rahaela : 16-10-2020 o 16:32. |
18-10-2020, 09:24 | #7 |
Reputacja: 1 | Warknęła z bólu, gdy wilk ugryzł ją w kolano. Nie sądziła, że pozwoli zranić się tak szybko i łatwo, ale stało się i trzeba było walczyć dalej. Na szczęście zadany przez nią cios sprawił, że zwierzę odskoczyło od niej, a potem była już przygotowana. Najpierw uderzenie tarczą, a na poprawkę zamach mieczem i wnętrzności wilka wypłynęły z jego boku, kończąc przy okazji jego życie. |
18-10-2020, 10:07 | #8 |
Reputacja: 1 | Wilki nie stanowiły poważnego zagrożenia dla rosłego półorka. Za młodu musiał walczyć z wilkorami o pożywienie, o ciepły kąt... w sumie to o wszystko. Taktyka wilków była zawsze ta sama, osaczenie, flanka, atak na nogi, przewrócenie i zagryzienie. Zotar trzymał więc ciężar na obu nogach, gotowy do odskoczenia, dlatego błyskawicznie zareagował odstawiając nogę przed podstępnym atakiem. Skręcił biodrem dostawiając nogę, dokończył obrót wprawiając swój topór w ruch. Zaskoczony wilk nie miał szans zareagować Ostrze weszło głęboko w bok miażdżąc żebra i wyduszając powietrze z płuc wraz z lekkim skowytem. Krew buchnęła na polanę. Zotar pociągnął toporem dosięgając serca i kończąc skowyt i życie. Drugi z wilków skoczył na półroka, ale wytrącony z równowagi przez strzał Kairosa jedynie zadrapał pancerz. Zotar machnął toporem na odlew kończąc drugie życie. Ostatnio edytowane przez psionik : 18-10-2020 o 10:09. |
18-10-2020, 11:46 | #9 |
Administrator Reputacja: 1 | Wilki były uparte i nie rozumiały, że są niemile widzianymi gośćmi... i że nieproszony gość może nietylko zostać wyproszony, ale i oberwać od niegościnnego gospodarza. |
18-10-2020, 12:49 | #10 |
Reputacja: 1 |
__________________ Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est |