Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 04-10-2020, 18:04   #1
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
[Pathfinder] Śledczy baronowej

Przygoda 1: Witajcie w Belhaim
Wprowadzenie: Wyboista Droga



Mistrz karawany Silas Gribb obdarował was nisko płatną pracą jako straż konwoju. Dojechaliście do Verduan Forest, kraju druidów z Wildwood, kapryśnych fey i grasujących koboldzkich bandytów. Ścieżka, którą obrała karawana prowadziła was wzdłuż rzeki Verduran Fork do miasteczka Belhaim, założonego na cześć przywódcy najemników Lady Tula Belhaim.

Jeden z najemników, który często odwiedzał tą miejscowość opowiedział wam w czasie drogi historię Lady Tuli. Jej rodzice zostali zabici przez okrutnego czarnego smoka Aeteperaxa, kobieta rozgoryczona śmiercią rodziców utworzyła oddział pogromców smoków i po wielu trudnościach zdołała pokonać smoka na mokradłach Dragonfren, które tak się złożyło, że leżały po waszej prawej stronie w czasie trwania historii. Opowieść starego wygi poruszyła waszą wyobraźnię, bo co pewien czas, któreś z was nie mogło się powstrzymać od spojrzenia w stronę wielkich mokradeł osnutych lasami i mgłą. Z jednej strony wielka rwąca rzeka, z drugiej tajemnicze bagna. Było to złe miejsce do bycia wciągniętym w zasadzkę. Jednak aktualne prawdopodobieństwo stoczenia walki z czymś równie potężnym jak smok było praktycznie niemożliwe za waszego życia. Czujni podążyliście dalej traktem ku miasteczku.


Silas dał się poznać przez ostatnie dni jako nie najlepszy szef. Był on typem człowieka, który często powtarzał "Nie martwcie się, otrzymacie swoje pieniądze" zanim moglibyście się zastanowić nad tym czemu mielibyście ich nie dostać. Nie wierzył też w przerwy dla koni i pracowników, a koncept "przeładowania" umykał skutecznie jego myślą.
- Wracajcie do roboty wy goblińskie psy! - Silas przerwał waszą wymianę zdań ze starszym najemnikiem. Jego krzyk był donośny, na tyle by pokazać reszcie najemników kto tu rządzi.

Czujnym wzrokiem obserwowaliście pilnowaną przez was karawanę, wymęczone konie ciągneły pięć wozów z zielonymi plandekami. Z wozów wystawały widły, motyki, dywany i rulony ozdobnych materiałów, większe i mniejsze pakunki, torby i skrzynki. Na kilku wozach leżały jeszcze pakunki na plandekach przywiązane mocno sznurami.

- Belhaim przed nami - zakrzyknęła czujka na przedzie. Jednak wciąż nie potrafiliście dostrzec nic na horyzoncie, co by mówiło o obecności miasta.
-Spójrzcie tam - wskazała palcem. -Widać już słaby zarys wielkiej Wieży Czarownic! - łatwo jej było mówić z lunetą w ręce.
-Dlaczego jest nazwana Wieżą Czaro... - próbował zapytać jeden z najemników, gdy w pobliskich krzakach coś pękło, a kilka dalszych krzewów zaszeleściło.
Nagle konie zarżały i zaczęły wierzgać, trzy wozy zaczęły się cofać, a następnie wykrzywiać się i przewracać, w tym te na których trzymaliście warte. Gdy koziołkowaliście po trawie ktoś krzyknął - Wściekłe wilki!.

- Oj, oj, oj! - zawołał Gribb z wozu na przodzie w waszym kierunku. -Tak nie może być!- Spojrzał na was oskarżycielskim wzrokiem, jakbyście byli w jakiś sposób winni atakowi wilków. - Taka nieostrożność! - Zawołał oskarżycielsko ładując cenniejsze przedmioty przy sobie do swojej kieszeni. -Tak trudno znaleźć dobrą pomoc w dzisiejszych czasach.

Czujka na przednim wozie spojrzała na was wymownie w czasie próby zapanowania nad koniem, abyście nie próbowali odszczekiwać się jedynemu człowiekowi, który może jej zapłacić.
- Wyobrażam sobie, że Rada Miejska Belhaim będzie chciała od was usłyszeć o błędach popełnionych tego dnia! - zakrzyknął Gribb.


Stado liczące pięć wilków wyskoczyło z zarośli rzucając się w kierunku dwóch pierwszych wywróconych wozów. Zotar i Kairos leżeli na trawie przy ostatnim wywróconym wozie najbliżej szarżujących na nich wilków. Trzy metry za nimi leżał wywrócony wóz z leżącymi na trawie Darvanem i Karą. Dwa wilki po szarżowały w ich kierunku. Kilka metrów za nimi leży trzeci wywrócony wóz ze strażnikami rozrzuconymi po trawie. Dwa pozostałe wozy nieznacznie się oddaliły, a ich strażnicy obserwowali sytuację bez wyraźnej chęci pomocy.
 

Ostatnio edytowane przez Rahaela : 04-10-2020 o 18:35.
Rahaela jest offline  
Stary 04-10-2020, 21:22   #2
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Podróż karawaną miała być nowym rozdziałem, początkiem i powitaniem nowego świata - świata ludzi. Szybko okazało się, że świat ten nie różni się prawie wcale od pozostawionego w zgliszczach świata orczej hordy. Orkowi dbali o swoje zwierzęta, a dowódcy nie byli tak żałośni jak Gribb.
- Przypomnij mi, dlaczego nie mogę go zabić? - pytał cicho siedzącą mu na ramieniu rudą wiewiórkę za każdym razem jak przywódca karawany robił coś, co go irytowało. Ta nie odpowiedziała. Nie mogła, wszak była wiewiórką. Poczuł jednak jej złość. Nie lubiła takich pytań. Nie lubiła wielu jego przywar, wielu cech nabytych z ponurego dzieciństwa. Czasem zastanawiał się dlaczego w ogóle do niego tak przylgnęła?
Lubiła za to współzawodnictwo, wyzwania. Lubiła jak chronił innych, a on czuł się dobrze jak ona czuła się dobrze.
- Dobrze, dobrze, wiem. Jest naszym chlebodawcą i mamy go chronić. Daliśmy słowo. - mruknął pod nosem uspokajając wiewiórkę.

Zotar był wysokim, potężnie zbudowanym półorkiem. Mierzył dobre metr dziewięćdziesiąt i ważył pewnie ze sto kilo, z czego próżno szukać u niego sadła. Czarne włosy zaczesywał do tyłu pozostawiając boki wygolone na łyso. Miał ciemne, brązowe, duże oczy, całkiem kształtny nos i pełne usta, które z pewnością odziedziczył po ludzkiej matce. Małe kły, kwadratowa szczęka, lekko szpiczaste uszy i zielonkawo-żółtawa cera to cechy po orczym ojcu.

Ubrany był w nieco przymałą zbroję łuskową, przy pasie miał kilka różnych rodzajów toporów - pamiątka po swojej przeszłości. Podróż przebiegała spokojnie, do czasu. Zotar nie był odpowiedzialny za wypatrywanie drogi, za szukanie bezpiecznej drogi. Płacili mu za ochronę, gdy przepatrywacze się nie sprawdzą. Mimo to zagotował się na słowa tego palanta. Nie powstrzymało go spojrzenie czujki, ale jasny mentalny sygnał wiewiórki. Chwilę później świat zawirował gdy wóz zakołysał, a później przewrócił się posyłając go na ziemię wraz towarzyszącym mu czarodziejem. Półork przeturlał się podnosząc się natychmiast. W ręku momentalnie pojawił się potężny, dwuręczny topór.
- Cofnij się za mnie - rzucił do czarodzieja. Wywrócił młynka potężnym orężem nacierając na najbliższego wilka. Poczuł aprobatę rudej, co tylko dodało mu sił. Z przyzwyczajenia obrał pozycję pozwalającą mu uniknąć ulubionej taktyki wilków - okrążenia i ataków z flanki.

Ruda: guidance
Zotar: szarża z power attack w wilka. Używam guidence

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 05-10-2020 o 06:34.
psionik jest offline  
Stary 05-10-2020, 09:38   #3
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zatrudnienie się u Gribba, jak się okazało, nie było najlepszym pomysłem. Stary sknera był najgorszym z możliwych szefów, bowiem skąpstwo można było, od biedy, zrozumieć, ale głupoty - nie. A traktowanie najemników niczym niewolników nie było niczym innym, jak głupotą. Nie wspominając o tym, że równie źle traktował zwierzęta pociągowe. Najwyraźniej nie pomyślał o tym, że jeśli jakiś koń padnie, to sam będzie musiał ciągnąć wóz, a jeśli najemnicy go zostawią, to nikt nie obroni ich przed bandytami.
Niestety ci ostatni jakoś nie chcieli się pojawić i wlać w twarde serce Gribba nieco rozsądku.

- Następnym razem będziemy musieli rozpytać, kim jest nasz przyszły pracodawca - powiedział cicho do siedzącej obok Kary. Nie dało się ukryć, że jej towarzystwo w znacznym stopniu rozjaśniało mroki tej podróży.
Fakt - i Zotarowi, i Kairosowi niewiele można było zarzucić, ale jednak z Karą znali się znacznie dłużej.


Monotonia podróży została niespodziewanie przerwana w sposób zdecydowanie nieprzyjemny, gdy wóz się nagle wywrócił, a Darvan wylądował w trawie.
Nie sam co prawda, ale tarzanie się z ładną dziewczyną nie na tym polega... zazwyczaj.

- Na demony... - zaklął, nie zważając na obecność wspomnianej przed chwilą przedstawicielki płci pięknej.
Podniósł się najszybciej, jak mógł, po czym - na pozór wbrew rozsądkowi - zamiast uciekać zrobił krok w stronę wilków.
A potem potraktował zwierzaki porcją ognia, który palącym stożkiem wystrzelił z jego dłoni.

Płonące dłonie (burning hands)
1k4+1

 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 05-10-2020 o 09:41.
Kerm jest offline  
Stary 05-10-2020, 10:11   #4
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Paladynce nie podobało się, jak Gribb traktuje swoich ludzi i parę razy zwróciła mu na to uwagę, jednak odpowiedź zawsze była taka sama: nie wtrącaj się! Kara nie cierpiała takich ludzi i miała nadzieję, że szybko dotrą do miasta i nie będą musieli przebywać dłużej w otoczeniu tego człowieka.
- Zdecydowanie warto się będzie wcześniej rozeznać, z kim mamy zamiar współpracować - odparła Kara, popierając pomysł Darvana. - Gdyby nie twoja obecność, już dawno odłączyłabym się od tej karawany.

De Vries była średniego wzrostu, rudowłosą kobietą o ładnej twarzyczce i oczach koloru głębokiego błękitu. Zgrabną figurę ukrywała na co dzień pod pancerzem lamelkowym, a jej uzbrojenie stanowił długi miecz, długi łuk z kołczanem bełtów na plecach oraz sztylet przy pasie. Oprócz tego miała ze sobą plecak i lekką, żelazną tarczą z naniesionym na niej symbolem swojej Bogini - Shelyn.

Podczas tej dość monotonnej podróży dała się poznać Zotarowi i Kairosowi jako uczynna, dość otwarta kobieta o dobrym sercu i nienagannych manierach. Dużo lepiej znał ją Darvan, gdyż to z nim podróżowała najdłużej i w sumie najwięcej czasu spędzała właśnie w otoczeniu zaklinacza. Rozmawiała z nim na jakieś błahe tematy, gdy ich wóz wywrócił się nagle a Kara nieprzyjemnie uderzyła o ziemię. Dopiero po chwili dotarło do niej, że karawana została zaatakowana przez wilki i dwa szarżowały w ich stronę…

Poderwała się szybko, dobywając miecza i tarczy. Trzeba było walczyć o życie swoje i innych, czyli to, co umiała robić najlepiej.
- To wy dzisiaj zginiecie, paskudne bestie! - Warknęła w ich stronę i z okrzykiem bojowym na ustach zaszarżowała na tego wilka, który obrał ją sobie za cel.


szarża oraz Power Attack: - 1 do rzutu na atak, ale +2 do dmg.

 
Umbree jest offline  
Stary 10-10-2020, 10:37   #5
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Krainy ludzi zaskakiwały. Jak zwykle niezwykle, zarówno w pozytywnym sensie, jak i negatywnym bo wszystko, nawet najmniejsze procesy, zdarzenia i rzeczy na tym świecie musiały tkwić w równowadze. Tak przynajmniej twierdzili mistrzowie Kairosa. Czy podróżowali jednak dalej niż poza obręb swojego lasu? Konfrontacja starych porzekadeł i mądrości brutalnie zderzała się z rzeczywistością.

Elf nie odzywał się zbyt wiele, zatrudniając się u nieokrzesanego barbarzyńcy Silasa Gribba. Prymitywne, nic nie mówiące miano, taka sama postura, i wieśniackie, pospolite rysy twarzy. Obecność tak odrażającego osobnika dla dumnego, wychowanego w kulturze starszej niż cała ludzka cywilizacja elfa mogła być zaskakująca, a jednak powodowana była prostą logiką, o ile znało się wszystkie motywy. Elf, o ile nie musiał dopłacać do towarzystwa Silasa, mógł je spokojnie znieść. Szczęśliwie nauki magiczne i badania naukowe wymagały o wiele większej dawki stoicyzmu i cierpliwości, i byle prymitywny karawaniarz nie mógł tak po prostu zaburzyć spokoju elfa. Kairos miał czas. Miał mnóstwo czasu. Mając mnóstwo czasu, wykształca się pewną perspektywę postrzegania danego indywiduum. Samego Silasa elf zaczął traktować jak średnio rozgarnięte szczenię gnolla, które zachowywało się podobnie, pachniało podobnie jedynie lżyło mniej, przez braki językowe, choć i tu badacz znalazłby podobieństwa. Odpowiadał więc Silasowi w podobny sposób, burkliwie, krótko, aby ograniczony intelekt człowieka mógł zrozmumieć jasny przekaz.

- Dobrze, ćwierćwałku. Idealnie półgłówku. Widzę w tym błysk głupoty kretynie! - odpowiadał zazwyczaj i czasem nawet robił rzeczywiście to, co zakładał karawaniarz, o ile oczywiście polecenie było sensowne, lub dotyczyło jego osobiście, a i w takich sytuacjach po prostu robił całą zleconą czynność po swojemu, najczęściej fundując sobie sowitą okrasę kolejnych przekleństw i inwektyw.

Elf był jednak bardzo cierpliwy, i wiedział, że człowiekowi po prostu nie wystarczy całego życia, by odpowiednio obrazić Kairosa.
Równowaga została tego dnia, jak i również w poprzednie dni zakłócona i elf doskonale wiedział, jakie powinny być tego konsekwencje. Po pierwsze, bite zwierzęta krwawią i głośno protestują, bo nie rozumiejąc swojego właściciela i nie umiejąc się z nim dogadać, normalnie dawały znać o nie wygodach wędrówki, a raczej harówki. Po drugie, jak wiadomo było elfowi, okoliczne lasy były dosyć głębokie. Obecność bagna powodowała zaś nie tylko okazję do zasadzki, ale również stanowiła dodatkowy czynnik ograniczający kolonizację inteligentnych ras. Jednocześnie zaś liczba drapieżników w tak urokliwym terenie powinna być całkiem spora. Elf obstawiałby w pierwszej kolejności coś lądowo wodnego, jak jakiś rodzaj gada lub wielkiego plaza. Wilki zaś, które naturalnie musiały usłyszeć hałas i wyczuć zapach bitych zwierząt wydawały się wręcz zbyt pospolite.

Walka nie rozpoczęła się fortunnie, ale Kairos wiedział, że prędzej czy później zwierzęta ulegną. Jako czarodziej, większość czasu w podróży spędzał nad swoją księgą, najczęściej rozparty na siodle obok woźnicy. Na nieszczęście dla niego, ten wóz, który wybrał akurat dzisiaj na swoje stanowisko przewrócił się na bok, wyrzucając elfa niczym skrzydlaty pocisk. Szaty czarodzieja, długie i powłóczyste, z rękawami obszernymi, i mankietami tak szerokimi, że przypominały skrzydła jakiegoś ptaka bardziej zafurkotały, kiedy koziołkując, leciał przez trawę. Sapanie orkowego wojownika było jednak aż nadto słyszalne i elf wiedział, że jego tarapaty zaraz się skończą. Tym bardziej, że nie zamierzał wcale ignorować przezornej, choć nieco niepotrzebnej rady wojownika. Nie zamierzał chować się za wojownikiem, kiedy obok stał o wiele większy, solidniejszy kufer przewróconego wozu. I pomimo faktu, iż oszalałe, krwawiące od razów i nieumyte zwierzaki stanowiły zapachowe zaproszenie dla atakujących wilków, czarodziej zamierzał wejść na pudło wozu, i tam podjąć decyzję jak zapobiec tej bezsensownej masakrze zwierząt.
Wejście na pudło przewróconego wozu i jeśli starczy czasu strzał z kuszy w najbliższego, widocznego wilka

 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est

Ostatnio edytowane przez Asmodian : 10-10-2020 o 10:42.
Asmodian jest offline  
Stary 11-10-2020, 15:03   #6
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
Darvan poczuł jak adrenalina uderzyła mu do głowy, a świat zwolnił na tyle, aby zdążyć skierować swoje dłonie w kierunku nadbiegających dwóch wilków. Stożek palącego płomienia wystrzelił z czubków palców. Kłęby płomieni pochłonęły wilki, jednak po sekundzie jeden z nich odbił się mocniej od ziemi i przeleciał rozpędzony przez płomienie wbijając zębiska w łokieć lewej ręki. Ostre jak noże kły zacisnęły się na ręce zaklinacza rozszarpując skórę i mięśnie. Płomienie z zaklęcia zaczęły powoli rozchodzić się po futrze wilka.

Drugi wilk również wyskoczył z płomieni, rzucił wyzwanie kobiecie swoimi przenikliwymi żółtymi oczami przesuwając językiem po ostrych, białych zębach, które zacisnęły się na prawym kolanie Kary dotkliwie je raniąc. Dziewczyna zamachnęła się na wilka mieczem, przejechała ostrzem po łapie oraz boku zwierzęcia przecinając mięśnie i skórę. Garść płonącego futra wystrzeliła w powietrze wraz z krwią zwierzęcia, wywołując donośne skomlenie i puszczenie szarpanego kolana.

Tymczasem dwa pozostałe wilki rzuciły się w kierunku Zotara. Jeden próbował ugryźć go w prawą nogę, ale paladyn natychmiast cofnął ją pod "namową" wiewiórki unikając zębisk wilka. Drugi wilk rzucił się ku lewej nodze, ale mężczyzna celnym kopniakiem w szyję odepchnął od siebie kolejny pysk. Półork zamachnął się dwuręcznym toporem w pierwszego wilka. Ostrze z mokrym odgłosem wbiło się w lewy bark i złamało żebra, utknęło wewnątrz niemiłosiernie skamlącego z bólu wilka.

Kairos wbiegł na pudło przewróconego wozu i wystrzelił z kuszy w kierunku drugiego wilka walczącego z Zotarem. Bełt ranił zwierze wbijając się w prawą łapę wywołując żałosne skomlenie.

W dali dwa wozy karawany przystanęły, a strażnicy przy trzecim wywróconym wozie mozolnie stawali z tyłków na nogi.

Darvan ponownie wycelował w wilka szarpiącego mu rękę, w obecnym stanie ciągany na boki przez zwierzę nie potrafił wycelować na tyle pewnie by przy okazji pomóc paladynce z jej przeciwnikiem. Płomienie wybuchnęły z czubków palców chłopaka liżąc całe ciało wilka, jego futro stanęło w płomieniach, a wilk pokrył się czarnymi bąblami i padł przed zaklinaczem częściowo wypalony.

Wilk podskoczył by ugryźć Karę w rękę trzymającą miecz, ale dziewczyna przyłożyła mu w pysk tarczą zrzucając na ziemię. Zamachnęła się ponownie potężnie mieczem rozcinając bok zwierzęcia od przedniej do tylnej łapy. Część wnętrzności wilka wylała się z jego boku wraz z krwią, a zwierzę zaskomlało i padło martwe.

Zotar pchnął mocniej ostrzem topora zaklinowanym w ciele wilka pozbawiając go życia. Natychmiast też podbiegł do drugiego wilka zasłaniając mu widok na Kairosa. Wściekłe zwierzę z bełtem w łapie rzuciło się na tors Zotara. Białe kły skrobały jego zbroję łuskową na brzuchu szukając słabego ciała.

Kairos wystrzelił z kuszy w odsłonięty brzuch wilka, bełt rozerwał miękkie podbrzusze bestii posyłając ją z piskiem na ziemię. Dobicie go stało się już czystą formalnością dla potężnego półorka.

Małe wygłodniałe stado wilków zwabione zapachem spoconych zwierząt zostało wyeliminowane.
-Czego tak stoicie w miejscu jak kołki? Do wozów! Postawić je na koła! - Odezwał się problem, którego nie było można wyeliminować tak łatwo ostrzem broni. Silas wraz z resztą straży dobiegł do wywróconych wozów oceniając straty.
- Chwytać za liny! Weźcie konie z przednich zaprzęgów do pomocy! - Mistrz karawany zaczął wypluwać z siebie rozkazy i przekleństwa. Wszyscy musieli pomóc fizycznie nastawiając karku i mięśni by postawić obładowane wagony z towarami na koła.

Gdy w końcu udało się przywrócić wozy do używalności Silas zaczął rzucać kolejne rozkazy. - Rozejrzycie się! Co za bajzel! Moje towary rozrzucone jak śmieci przed bramami miasta! - Gniewie spojrzał na was, jakby winił was za zaistniałą sytuację. - Pozbierać wszystko i załadować na wozy, niczego nie zostawiać!

Między ładowaniem rozrzuconych skrzynek i towarów na wozy zrodziła się sposobność na przyjrzenie się kilku przedmiotom. Kara spostrzegła otwarte na ziemi zawiniątko z narzędziami złodziejskimi
(+1d8 do otwierania zamków i pułapek)

.
Darvan znalazł małą skrzyneczkę z fiolkami rozbitą o kamienie, różne płyny pociekły i wsiąknęły już w ziemię. Ostała się jedna wzmocniona buteleczka z zielonym płynem w środku. Przyklejona plakietka oznajmiła, że jest to szkodliwa bomba.
(+2d6 obrażeń przy rzucie)


Zotar znalazł przywalony różnymi narzędziami flakonik z podpisem - eliksir odporności na energie
(Po wypiciu zmniejsza obrażenia od kwasu, zimna, elektryczności i ognia. Płynu jest na 3 porcje, wypicie jednej porcji zmniejsza obrażenia o 1, dwóch porcji o 2, trzy porcje negują wszystkie obrażenia na 2 tury)


Kairos znajduje przy drzewie zawiniątko z kolczatkami
(rozsypane na ziemie zadają 1 obrażenie i spowalniają cel o połowę ruchu)




Status drużyny:
Kara: 8/13 hp 200 xp
Darvan: 5/9 hp 200 xp
Zotar: 13/13 hp 200 xp
Kairos: 9/9 hp 200 xp

 

Ostatnio edytowane przez Rahaela : 16-10-2020 o 16:32.
Rahaela jest offline  
Stary 18-10-2020, 09:24   #7
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Warknęła z bólu, gdy wilk ugryzł ją w kolano. Nie sądziła, że pozwoli zranić się tak szybko i łatwo, ale stało się i trzeba było walczyć dalej. Na szczęście zadany przez nią cios sprawił, że zwierzę odskoczyło od niej, a potem była już przygotowana. Najpierw uderzenie tarczą, a na poprawkę zamach mieczem i wnętrzności wilka wypłynęły z jego boku, kończąc przy okazji jego życie.

Jak się okazało wkrótce, pozostali również uporali się ze swoimi przeciwnikami i po ataku wilków został jedynie wielki bałagan, nad którym mocno ubolewał ich zleceniodawca. Kara miała w nosie, co on tam sobie krzyczy. Z rwącym bólem i krwawiącym kolanem nie miała zamiaru biegać od wozu do wozu i pomagać. Niech zajmą się tym ci, którzy nie chcieli pomóc im w walce z wilkami.

Podeszła do przewróconego wozu, znalazła swój plecak i wygrzebała z niego jedną ze swoich koszul podróżnych. Rozerwała ją na kilka kawałków, po czym usiadła pod jednym z drzew i obwiązała sobie szarpią krwawiące kolano. Opatrunek powinien wystarczyć, zanim dotrą do jakiegoś miasta, gdzie będzie mogła rozejrzeć się za jakimś znachorem.

W końcu zebrała się w sobie i pomogła nieco pozostałym, odkrywając przy okazji jakieś narzędzia złodziejskie, które jej samej do niczego nie były potrzebne, dlatego wrzuciła je do wozu i gdy ogarnęła burdel wokół siebie, usiadła na skraju drogi, czekając, aż ruszą w dalszą podróż. Gdy jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem Darvana, uśmiechnęła się, wskazując podbródkiem na poranione kolano.
- Skoro tak się zaczęło, to ciekawe, jak się skończy - rzuciła z pewnym optymizmem w głosie. - Jesteś cały?
 
Umbree jest offline  
Stary 18-10-2020, 10:07   #8
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Wilki nie stanowiły poważnego zagrożenia dla rosłego półorka. Za młodu musiał walczyć z wilkorami o pożywienie, o ciepły kąt... w sumie to o wszystko. Taktyka wilków była zawsze ta sama, osaczenie, flanka, atak na nogi, przewrócenie i zagryzienie. Zotar trzymał więc ciężar na obu nogach, gotowy do odskoczenia, dlatego błyskawicznie zareagował odstawiając nogę przed podstępnym atakiem. Skręcił biodrem dostawiając nogę, dokończył obrót wprawiając swój topór w ruch. Zaskoczony wilk nie miał szans zareagować Ostrze weszło głęboko w bok miażdżąc żebra i wyduszając powietrze z płuc wraz z lekkim skowytem. Krew buchnęła na polanę. Zotar pociągnął toporem dosięgając serca i kończąc skowyt i życie. Drugi z wilków skoczył na półroka, ale wytrącony z równowagi przez strzał Kairosa jedynie zadrapał pancerz. Zotar machnął toporem na odlew kończąc drugie życie.

Rzucił okiem na pozostałe dwa wilki, ale one również zostały pokonane. Poczuł aprobatę rudej, która była w stanie przezwyciężyć nagły atak agresji w kierunku szefa karawany. Już szedł w jego kierunku gotów odrąbać mu łeb gdy kolejna fala emocji idąca od magicznej wiewiórki otuliła jego zmysły.
- No dobra. - mruknął niezadowolony. - Ale jeszcze jeden wyskok. Jeszcze jeden! - syknął do rudej.

- Wszystko w porządku? - zapytał pozostałą dwójkę ochroniarzy, którzy zdali się ucierpieć mocniej. Spojrzał na ociekające krwią ramię zaklinacza. - Nie lepiej trzymać się za jej tarczą? - spytał wskazując na Karę. Wszelkie dalsze dywagacje musiały poczekać gdyż dowódca karawany ponownie zaczął pokrzykiwać. Zotar miał szczerą ochotę wyrwać mu język i wepchnąć do gardła, jednak ruda nie była z tego zadowolona. A on z niezrozumiałego dla siebie powodu nie chciał sprawić jej przykrości. Mruknął pod nosem z dezaprobatą.

Wziął się za ustawianie wozów z powrotem na koła i ładowaniem skrzyń, a ruda zajęła się sprzątaniem rzeczy, które powypadały ze skrzyń. Razem udało się przywrócić wszystko do stanu względnego porządku.
Gdy usiadł z powrotem na wozie ruda przyniosła mu miksturę. Chyba w ramach przeprosin za zakaz zabicia Silasa.
Zotar przyjrzał się dokładniej miksturze zanim schował ją za pazuchę.
- Jedźmy dalej. Niech ta droga skoczy się, zanim zatłukę Silasa gołymi rękoma.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 18-10-2020 o 10:09.
psionik jest offline  
Stary 18-10-2020, 11:46   #9
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Wilki były uparte i nie rozumiały, że są niemile widzianymi gośćmi... i że nieproszony gość może nietylko zostać wyproszony, ale i oberwać od niegościnnego gospodarza.
Jeden z napastników, niezrażony goracym powitaniem, przyczepił się do Darvana... i to dosłownie.
Zaklinacz zaklął pod nosem, a potem ponownie użył płynących w jego krwi mocy. Gorące płomienie ogarnęły ciało wilka, zamieniając agresywnego zwierzaka w przypalone truchło.

Pozbywszy się najważniejszego problemu Darvan rozejrzał się dokoła, ale okazało się, że już jest po walce. Wtedy, lekceważąc wrzaski i polecenia ich szanownego pracodawcy zajął się swoją ręką, by ją prowizorycznie chociażby opatrzyć.
- Czasem nie można się schować za kimś - odparł na uwagę Zotara. - Mógłbym przypalić nie tylko wilki, ale i Karę.

Dokończył opatrywanie ręki, a potem zabrał się za pomaganie przy porządkowaniu rozsypanego towaru.
Jedna ze skrzyneczek przy upadku wypluła swą zawartość na kamienistą drogę, a ten upadek zdecydowanie nie spodobał się wspomnianej zawartości. Zaklinacz ostrożnie zgarnął do środka resztki fiolek i odłożył skrzynkę na wóz, pozostawiając uchylone wieczko. Jedyną fiolkę, która wytrzymała upadek, schował do kieszeni.
Uznał, że należała mu się rekompensata za straty moralne i na zdrowiu.

Gdy wszystkie towary znalazły się ponownie na wozie, podszedł do Kary.
- Ten suczy syn miał pewnie nadzieję, że wilki nas zeżrą i wtedy nie będzie miał komu płacić - powiedział cicho. - Bywało gorzej... - Uśmiechnął się. - I jestem pewien, że taki początek zwiastuje dużo ciekawych zdarzeń - dodał.
A potem prostymi zaklęciami naprawił rękaw swojej kurtki i rozdarte spodnie przyjaciółki.



Mending

 
Kerm jest offline  
Stary 18-10-2020, 12:49   #10
 
Asmodian's Avatar
 
Reputacja: 1 Asmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputacjęAsmodian ma wspaniałą reputację
Kusza, prowadzona pewną ręką cierpliwego elfa, posyłała co i rusz pociski w kudłate stado wilków. Strzał, ładowanie, strzał. Dobrze naoliwiona, starannie, niemal pedantycznie pielęgnowana lekka kusza była bardzo poręczną bronią.
Czarodziej mógłby oczywiście użyć swoich zaklęć, jednak doświadczenia, zbierane latami mówiły, iż magia jest bronią obosieczną, potężną i nie należy jej nadużywać.

Zakończenie walki z wilkami Kairos przyjął z ulgą. Doceniał wysiłki podróżujących z nim, tak jak on wynajętych do ochrony awanturników, jednak nie podzielał niektórych metod, z jaką pozbawiali życia stworzenia, których jedynym grzechem było podążanie za swoją naturą.
Ogień mógłby je oczywiście odstraszyć i elfi mag mógłby nawet pochwalić młodego zaklinacza, że użył właśnie tej metody, jednakże wilki, najwidoczniej dostatecznie rozjuszone atakowały dalej. Widocznie zapach krwi i bliskość ogromnej ilości jadła stłumiły ich najbardziej pierwotne instynkty.

Winą za całą sytuację Kairos obarczał nie awanturników, którzy dosyć szybko, choć brutalnie rozprawili się ze stadem, a Silasa, którego brak profesjonalizmu znów zaczynał dawać o sobie znać. Kolejna porcja traktowania swoich podwładnych na równi ze zwierzętami. Kairos święcie jednak wierzył, że każdy dostanie to, na co zasłużył i w ogólnym rozrachunku Silas zapłaci bardzo kosztowną cenę za swoje występki. Mag, nie mając siły ani ochoty, ostrożnie przechadzając się pomiędzy padłymi wilkami i rozrzuconymi towarami zobaczył worek z kolczatkami. Elf nie był złodziejem, i chociaż elfia tradycja pozwalająca członkom społeczności dzielić się różnymi towarami z potrzebującymi, kolczatki, będąc narzędziem wojny niespecjalnie interesowały Kairosa. Nie był ani strzelcem, ani żołnierzem aby rozsypywać przed sobą te żelazne, kolczaste drobiazgi. Odłożył więc worek z kolczatkami z powrotem na wóz, z którego niewątpliwie towar ten wypadł i zajął miejsce na koźle innego wozu. Miał przeczucie, że ten nie wywróci się tak szybko jak poprzedni.
 
__________________
Iustum enim est bellum quibus necessarium, et pia arma, ubi nulla nisi in armis spes est
Asmodian jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172