Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-01-2024, 21:57   #1
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany
DnD - Vecna Reborn


Wrota Baldura, najwspanialsza metropolia Wybrzeża Mieczy. Złoto, blichtr, jedwabie, pawie pióra i ą, ę na każdym rogu. Cudowne miasto pełne wesołego śpiewu, trajkotania przekupek i szeptów tajnych wysłanników i szpiegów. To tutaj za każdym rogiem możesz spotkać słynnego Harfiarza, czy innego Czerwonego Czarodzieja. Codziennie ktoś tutaj zyskuje sławę i bogactwo, a kto inny traci wszystko i popada w hańbę i zapomnienie.

Wszystkie te zbytki i oszałamiające cudowności, tracą swój blask w obliczu najwspanialszego skarbu, jaki posiada to miasto. “Leech & Witch” jest wszak najcenniejszym klejnotem w koronie tego miasta. A kto twierdzi inaczej ten kiep i paciulok. Któż bowiem może się równać z najfantastyczniejszą oberżą i zamtuzem w jednym. Kogóż więc obchodzi mogą wszystkie bajeczne cuda wypełniające ulica Wrót Baldura, gdy w “Leech & Witch” masz wszystko to, czego potrzebujesz i to na wyciągnięcie ręki. Garniec miodu, tłusty udziec wieprzowy i jędrną pierś córki oberżysty.

Rudy krasnolud wytoczył się z ciemnej wnęki, obleganej przez największych pijaniców Wybrzeża Mieczy. Błędny wzrok, ciężkie powieki i chwiejny krok, nie pozostawiały wątpliwości, że ów jegomość ma za sobą już co najmniej kilkudniowy alkoholowy bój. Kręp typ, który jeno o pół głowy przerastał karczemny zydel, stanął na środku sali i chwyciwszy się za kołnierz płóciennej koszuli, rozdarł ją na dwoje. Wrzasnął przytem, jakby to nie on swą płócienną rubaszkę, ale to jego tuzin koni na pół rozdzierał.
- Do stu tysięcy biesów rogatych! Ki chuj?- zaklął czarodziej Flavoniush, którem przy kufelku wybornego ale, studiował jakiś ciężki, oprawiony w bawolą skórę wolumin.
- Wina! Wina dajcie! - darł się rudy krasnolud z obnażonym, włochatym torsem.
- Niech panienka Emeralda, lepiej zasłoni oczy. Takie rzeczy w miejscu publiczny. Toż to zgroza! - poleciła pulchna elfia dyskretka do swej podopiecznej, która z niezdrowymi wypiekami na twarzy, obserwowała popisy brodatego pijaczyny.
- Wina! Wina powiadam! - nie ustępował krasnolud.
- A czyja? - ośmielił się z lekka zadrwić, zażywny niziołek, który w oberży pełnił rolę trefnisia i grajka do wynajęcia.
- A w ryj chcesz? - warknął krasnolud, posyłając mu śmiercionośne spojrzenie, zaciskając jednocześnie wielgachne pięści - Wina trzeba mi!
- A to nie lepiej miodu? - spytał niziołek, łagodniejszym tonem, uderzając przytem w struny swej wysłużonej lutni. W mig za pierwszym akordem, pomknęły następne. Słowa znanej pieśni, wyśpiewane i wykrzyczanej przepalonymi od mocnego alkoholu gardłami, przez niemalże wszystkich bywalców obreży “Leech & Witch”, zadudniły pod powałą.

I rose up in the morning and I felt a dire need,
To dream away the dreary day and down a cup of mead.






Gdy w jednym zakątku Wieloświata wybrzmiewał gromki, radosny śpiew, gdzieś hen, hen daleko w zapomnianym przez wszystkich bogów i ludzi zakątku Domen Grozy, wył wściekłe, mroźny wicher pośród szpiczastych szczytów górskiego pasma Burning Peaks W chwili gdy bywalcy oberży “Leech & Witch wznosili kielichy do kolejnego toastu, na pustkowiach Tovag, dzielni mieszkańcy Tor Gorak, toczyli zażarty bój z napierającymi na nich hordami nieumarłych.

Gdy zapadł zmrok i ciemność nocy, otuliła szczelnie ulice Wrót Baldura i nawet najbardziej wytrwali pijanice posnęli się na ławach “Leech & Witch”, z najbardziej mrocznych katów zaczęła wypełzać oślizgła i cuchnącą truchłem mgła. Jej plugawe macki jęły oplatać stoły, ściany, jak i wszystkich tych, którzy bez świadomości tkwili pogrążeni we śnie.

Tak oto dwie rzeczywistości w jedno się złączyły i lodowaty wicher, który pośród skalistych iglic szalał, teraz we wnętrzu oberży się rozpanoszył.
Nim pierwszy kur zapiał, wszyscy, co w głównej sali oberży zalegli, w zupełnie innym miejscu się zbudzili. A miejsce to grozą niewypowiedzianą zionęło i nic z tego, co znali do siebie podobne już nie było. Tak niebo nad głową, jak i ziemia pod nogami. Nawet powietrze obcy zapach miało, który tylko trwogę i lęk budził.

Tak, oto opowieść się zaczyna w której dwaj wybrańcy przez nieznane siły wskazani, zmierzyć się mieli z najohydniejszymi, najokrutniejszym czarodziejem, jaki po ziemiach Oerth stąpał.




Ciemność! Ciemność widzę, chciałoby się rzec, cytując klasyka. Nawet jeśli Alleus tego nie powiedział, to na pewno pomyślał. W końcu niecodziennie człowiek, abo genasi, tudzież inny krasnolud, pośród niemalże absolutnego mroku się budzi.

- Co do wuja! - warknął groźnie Irnus Hardstone - Oślepłem od tej okowity, czy ki diabeł?

Po chwili oczy obu jegomości, zalegających pokotem w strawionej przez ogień, nadgryzionej zębem czasu i zdewastowanej przez wszystkie siły natury gospodzie, przywykły do panującej wszędy ciemnicy.

- Na bogów wszystkich i wszelkich! - rzekł krasnolud, unosząc się ostrożnie na łokciach i rozglądając się z niedowierzaniem wokół - Tośmy nieźle popili… a ja nic nie pamiętam, psia mać!
- Obawiam się przyjacielu, że to nie wina wina, tudzież innego trunku, którym wczoraj żeśmy się obficie raczyli.
- Nie? - spytał z nutą niepokoju, do którego na głos nigdy, by się nie przyznał Irnus.
- Czujesz? - spytał Alleus, wciągając potężny haust powietrza w płuca -Toż to górskie powietrze. Że czyste, to powiedzieć nie mogę, bo siarką i popiłem wonia, ale na wszystkie pasaty, feny, monsuny i mistrale, najcudowniejszej Władczyni Wiatrów - Akadi, przysiąc mogę, żeśmy jakimś cudem na skalistych wysokościach wylądowali.

Krasnolud już sposobił się do odpowiedzi, gdy spostrzegł, że jakiś chochlik, czy też inny tego typu złośliwiec w kieszeni portek mu grzebie. Nim Irnus zdążył pięścią go grzmotnąć, a już konus pokraczny, w te pędy w ciemny kąt, deskami dębowymi zawalony czmychnął. Hardstone zdążył jeszcze zauważyć, że pod pachą karakan, przebrzydły złotą jego monetę taszczy.


- Dawaj, dawaj Irgi! - zapiszczało pół tuzina głosików z ciemnego kąta, gorąco dopingując swego pobratymca.


 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”

Ostatnio edytowane przez Morph : 23-01-2024 o 21:21.
Morph jest offline  
Stary 23-01-2024, 12:03   #2
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Irnus nie wiedział, gdzie jest, jeśli rzeczywiście nie we Wrotach Bardura, ale miał inne problemy na swojej glowie - jakiś potwór mu ukradł pieniądze! I było takich cosiów więcej!

- EJ, Wy tam! - krzyknął za nimi - Oddajcie co skradliście, albo Was magicznym pociskiem przetelepię! - zagroził, przygotowując palec do rzucenia zaklęcia.
 
Kaworu jest offline  
Stary 23-01-2024, 12:55   #3
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
W Karczmie Leech and Witch zeszłego wieczoru pierwsza materialna Toril poziom upojenia nieziemski

Podróż przez pierwszą materialną była zaprawdę ciekawa! Świat, który był domem, jego Ojca był bardzo ładny i fascynujący... Oczywiście nie mógł się równać ze wspaniałością i wolnością Sfery Powietrza czy Miasta Drzwi, ale nie było smutną klatką, mimo że tyle nieszczęsnych istot było przegniatanych do wrogiej ziemi, to dało się tu znaleźć: ładne widoki, dobre trunki i radosne towarzystwo...

- Ładną klatę macie mości krasnoludzie! Jeżeli chcecie, postawię wam szklanice wódy! Trzykrotnie oczyszczonej! Łyk jej prawie tak dobry jak latanie! Nie ma co się cackać z piwem! - Zawołał, puszczając oko do krasnala. Sam upił łyk mocnego trunku, ze rzniętej w piękne kształty kryształowej karafki i za pomocą własnych ust jako kielicha poczęstował ognistą wodą kurtyzany płci obojga rasy elfiej, które opłacił za towarzystwo na noc z burdelu przylegającego do karczmy.

Zarobił sporą sumkę wraz z Irynusem pokonując przebrzydłego żywiołaka powietrza, którego obudzili górnicy z kopalni srebra dzielnie wyrywający bogactwa z łap Grumbara! Alleus praktycznie przepił już swoją część wpłaty, a co nie trafiło do kabzy osoby zarządzającej tymi zacnymi przybytkami, poszło z dymem drogich kadzideł, które spalił na cześć swojej Pani Powietrza, aby podziękować jej za błogosławieństwa, jakimi go obdarzała.

Dołączył do śpiewania piosenki o piwie
- Trefnisiu też macie tematy na pieśni takie przyziemne! Piwo tu nawet macie dobre, ale nawet najlepsze smakuje jak popłuczyny, dopóki nie wypije trzech kufli - Zaśmiał się, Srebrny Wicher jego długie białe włosy zafalowały, niczym wzburzone przez nagły powiew wiatru, choć siedzieli daleko od okien i wejścia. Jego długie pasma loków były jednym z jego powodów do dumy, nigdy ich nie związuje, lecz za sprawą dziedzictwa wiatru fryzura nigdy się nie splątywała ani nie kołtuniła. Jego skóra była bardzo blada, niemal biała. Ma mnóstwo drobnych srebrnych kolczyków uszach. Lubi nosić dużo ozdób takich jak brzęczące zdobione bransolety nie jest, więc dobry w skradaniu, chociaż w tej chwili brzęczał nieco mniej, gdyż sporo żelastwa przegrał w karty.

Jednakże najbardziej charakterystyczną cechą wyglądu zewnętrznego Alleusa jest tatuaż w stylu Kara-Turskim zajmujący niemal całą powierzchnię jego ciała. Przedstawia on żywiołaka powietrza pośród prądów powietrznych i białych obłoków. Całość kompozycji utrzymana jest w ulubionych tonacjach barw bogini a dzięki specjalnej substancji rysunki naniesione na skórę świecą w ciemności ciemnobłękitnym blaskiem. Jako że rozgrzały go trunki i strawa kapłańska opończa wisiała na krześle, prezentując otoczeniu skomplikowane wzory uwiecznione w tatuażach.

Srebrny Wicher preferuję luźne szaty z wytrzymałych materiałów, nigdy nie nosi kolczugi, za to jego buty mają podkute stalą podeszwy, aby wedle zwyczaju stąpając po ziemi walczyć z wrogim żywiołem.

Usnął w ciepłym łożu snem pijaka, zaspokojony na wszelki sposoby i ogrzewany ciałami, opłaconych osób do towarzystwa...

Dzień Następny: Miejsce nieznane, kac nieziemski!

Ganesi miał wrażenie, że Lord Żywiołaków Ziemi spuścił mu na łeb górę albo całe ich pasmo, aby pomścić śmierć jednego ze swych podwładnych... Jednak czuły dotyk Akadi szybko przywrócił go do rzeczywistości... Coś tu się nie zgadzało o czym, szybko poinformował swego krasnoludzkiego kompana.

- Czyżbyśmy puścili karczmę z dymem ?- Zastanowił się, próbując pogodzić dziwną sytuację, z resztkami wspomnień wygrzebywanych siłą ze skacowanego łba.

Rozmyślenia przerwał mu jakieś łupieżca!

- Jam jest Książę Żywiołu Powietrza Herbu trzech wiatrów! Nikt nie będzie bezkarnie okradał mych kamratów! Irnus wyczaruj jakieś światło! Szkoda twej magii na takich szubrawców! Rozsmaruje ich moim cepem bojowym jak Akadi mi świadkiem! Muszę mieć tylko pewność, że to nie pułapka!- Ryknął, podnosząc się z pozycji leżącej, jednocześnie zaczął rozkręcać łańcuch, Zamierzał rzucić rozhuśtaną ćwiekową kulę w ślad za uciekającym złodziejem.
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 23-01-2024 o 13:43.
Brilchan jest offline  
Stary 23-01-2024, 20:57   #4
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany



- Blagier! Blagier! - zapiszczał karakany jednym chórem.
Ich pisk niósł się dziwnym echem pośród pogorzeliska, które ongiś funkcję gospody pełniło.
- Nic nie bój Irgi! On blefuje! - argumentował pokrak z haczykowatym nosem i filuternym kapeluszem na głowie, który odważnie wychylił się zza stosu desek.
- Tani łgarz! - dodał inny - Czary są zakazane. Każdy to wie.

W tym momencie blade światło wypełniło ruiny, a stado nietoperzy drzemiące spokojnie, uczepionej ostatniej belki stropowej, wzbiło się z głośnym trzepotem skrzydeł wzbiło się w niebo.

Alleus zdziwił się z lekka, gdy jego korbacz roziskrzyły się bladym blaskiem. Kaprys, a może iście genialna pomysłowość Irnusa sprawiły, że efekt jego prostej sztuczki wywołał iście piorunujące wrażenie.
Świetlisty krąg, wirujący w dłonie genasiego, wyglądał imponująco i hipnotyzująco zarazem. Zbędne okazały się dalsze groźby i krzyki. Małe, złośliwe pokraki, jeden po drugim zaczęły wychodzić ze wszystkich kątów i zakamarków, zrujnowanej gospody.

Przewodził im starzec o mocno przerzedzone siwej czuprynie, podpierający się na sękatym patyczku. W przeciwieństwie do większości swych pobratymców miał iście dobrotliwe oblicze i oczy zdradzającej ponad przeciętną inteligencję.


- O wybaczenie prosimy, zacni panowie - zaczął swą przemowę staruszek, nisko kłaniając się przed Alleusem i jego kompanem.
Za jego plecami trwała zaś burzliwa wymiana zdań.
- Czarodzieje widziałeś. Prawdziwi czarodzieje.
- Eeee tam… sztuczki, tanie sztuczki, nic więcej.
- Światło w mroku zrobili. Czarodzieje prawdziwi, mówię ci.

- Cicho tam! - skarcił swym ziomków staruszek - Wybaczcie panowie. Źle się nasza znajomość zaczęła. Źle, bośmy myśleli, że wy martwi, jako te wszystkie trupy, co po pobojowisku się walają.
- Nie wszystkie, co tam martwe leży, nie żywe jest - skomentował ktoś z tyłu.
- Prawda, prawda. Nie wszystko. Sam żem widział, jak…
- Cicho! - krzyknął staruszek i uderzył swym malutkim kosturem w ziemię - Ja mówię!

Po czym jeszcze raz w przepraszającym geście ukłonił się przed awanturnikami.
- Jeszcze raz o wybaczenie proszę panowie. Moi kompani, niezbyt dobrze wychowani są, a i niezwykle rzadko, takie wielkie osobistości widują. Stąd też to nadmierne podniecenie u nich. Do rzeczy jednak, bo już prawie zapomniałem, co chciałem powiedzieć. Źle się nasza znajomość zaczęła panowie. Przekonanym był, że wyście martwi. Stąd też mego pomocnika na zwiad wysłałem. Wiadomym wszak, wszem i wobec jest, że truposzom na nic wszelkie rzeczy materialne i majętności. A my biedni i gło…

Starzec uciął w pół słowa i wzniósł swą siwą głowę w górę i chwilę nasłuchiwał.
- Choda! - krzyknął - Chować się! Jamach'i! Jamach'i lecą! Chować się!
Po tych słowach zaczął szybko kuśtykać w stronę najbliższej sterty desek.
W połowie drogi odwrócił się i dodał:
- Wam też to radzę, zacni panowie.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”

Ostatnio edytowane przez Morph : 24-01-2024 o 18:35.
Morph jest offline  
Stary 24-01-2024, 06:22   #5
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Thumbs up

- Wybaczone! Nie byłbym godny swego szlacheckiego tytułu gdybym wyżywał się na maluczkich i kulturalnych starcach, którzy znają swoje miejsce- Rzekł mocnym głosem. O co chodziło z tym zakazem magii? Czyżby wylądowali w Amn ? Nie sądził, żeby we wczorajszym stanie upojenia, był w stanie wyjść z karczmy, o własnych nogach nie mówiąc o wynajmowaniu przejazdu na statku czy wozie!

Przestał obracać kulę na łańcuchu, zdjął jedną z cynowych bransolet, które mu zostały po popijawie i rzucił ją starcowi - Nagroda za to, że znasz, swoje miejsce w wielkim Łańcuchu Stworzenia a teraz powiedz mi...- Zanim jednak zdążył zadać swe pytania, przerwał mu alarm.

- Irnusie możesz się skryć jeżeli chcesz ja jestem Wielkim Rykiem królowej Akadi nie będę, krył się po ciemnych! Kątach odwrócę od was uwagę- Oznajmił krasnoludzkiemu kompanowi.

Wyszedł nieco, poza ruiny karczmy rozkręcając ponownie kule na łańcuchu nad głową, zmawiając przy tym modlitwę o proste błogosławieństwo wzmocnienia głosu - Akadi moja Królowo i miłości moja nadaj memu głosowi mocy, abym mógł ryknąć na dziwne stwory na chwałę twej łaski

- Jamach'i kimkolwiek jesteś?! Podejdź no tu i przedstaw się przed szlachetnie urodzonym dziedzicem powietrza! Żądam, abyś stawił się przede mną z szacunkiem godnym osobie błękitnej krwi i powiedział, gdzie jestem?!

Krzyknąłem magicznie wzmocnionym głosem nawykłym do wydawania rozkazów. Skoro zwykłe sztuczki ze światłem tak przeraziły te stworki, to magicznie wzmocniony głos powinien załatwić tu sprawę.

Skoro mamy poziom 4 i udało się mu wyczarować, światło to zakładam, że kuglarstwo/cantrip w stylu taumaturgii powinno się udać skoro są to sztuczki, które uczy się akolitów, żeby przywykli do manipulacji błogosławieństwami bogów

 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 24-01-2024 o 06:29.
Brilchan jest offline  
Stary 24-01-2024, 12:11   #6
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Irnusowi przeszła wściekłość na potworki. Skoro myślały, że jest martwy, to rzeczywiście ,miały prawo obrabować jego zwłoki. Zresztą, starzec wydawał się być bardzo miły i mądry i nie w sposób było się na niego gniewać.

Machnął ręką na sztukę złota, którą mu zabrano, i chciał przemówić do staruszka, gdy nagle okazało się, że inne potwory nadciągają.

Irnus westchnął boleśnie i odwrócił się w stronę nadciągających przeciwników, których jednak jeszcze nie widział. Jego palec znowu był przygotowany do rzucenia magicznych pocisków, choć może nie byłoby potrzeby? Czy byliby w stanie pokojowo rozwiązać cały spór?

- Zostanę przy Tobie – rzekł spokojnie do towarzysza – Moja magia może się przydać, a przeciwnika się nie boję. I chcę pomóc tym tutaj – kiwnął głową w stronę potworków, które dosłownie chwilę wcześniej próbowały go obrabować ze złota – W sumie to zapałałem do nich sympatią… - szepnął pod nosem, jakby nieco zawstydzony tym, co właśnie powiedział.
 
Kaworu jest offline  
Stary 24-01-2024, 18:34   #7
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany




Melancholia bezdenna i żal bezgraniczny, serce wypełniły, ledwo ostatnie słowo prostego błogosławieństwa z jego ust uleciało. Łzy mimowolnie po policzkach spływać mu zaczęły, albowiem zdał sobie sprawę genasi, że choć wiatr porywisty wokół świszcze, to nie ma w nim ani krztyny prawdziwego zewu Akadi. Wedle słów prastarej księgi “Wszędobylskiego luftu” - “gdzie tylko zefir najlżejszy listkami powiewa, tam dech najzwiewniejszej spośród wszelkich bogiń, Królowej Powietrza, jest obecny”

A tutaj, w tej ponurej krainie, gęstym mrokiem zasnutej, fen co pośród górskich zboczy hula, martwy i zewu, Pani Wichrów Wszelakich, nie ma.

Irnus, co przy boku białowłosego stanął, ani łzy, ani bezgranicznego smutku na jego twarzy nie spostrzegł. Nie to, żeby nie czułym on na krzywdę innych był, albo los genasiego obojętnym mu był. Inna rzecz po prostu całkowicie jego uwagę pochłonęła. Nic w tym dziwnego, wszak widok który przed jego oczami się ukazał zarówno niecodzienny był, jak i absolutnie przerażający. Miarą jego osobliwości był fakt, że nawet Alleus który w straszliwą melanoclię popadł, także ku niemu wzrok zwrócił i z niedowierzaniem obserwował.

Oto bowiem kilkanaście kroków, od progu zapuszczonej gospody licząc, na zwalistym kamieniu, obficie mchem porosłym, Jamach'i przysiadł. Stwór ten już swoim rozmiarem respekt budził, bowiem wzrostem dorosłego mężczyznę o głowę przewyższał.
Żylaste nogi, szarawym puchem miał porośnięte i olbrzymimi szponami zakończone. Trudno rzec było, czy stwór ów żywy jest czy martwy. Korpus bowiem pobielałe żebra stanowiły, na które gnijącą i poprzecieraną w wielu miejscach, skórę naciągnięto. Skrzydła zaś bardziej przypominały pozlepiane na ślinę i glinę gnaty w które jeno z przypadku pióra powtykano, niźli te prawdziwe ptasie.
Najgorsza z tego wszystkie zaś głowa była. Czaszka całkowicie skóry i mięśni pozbawiona, ni tu ludzka, to sępia była. Dziób niby ptasi, ale żuchwa na taką wyglądała, co od człowieka, co kilka lat w grobie przeleżał, jakby wzięto.


Po chwili drugie, takoż samo ptaszysk, po przeciwległej stronie wylądowało. Oba stwory głowami ciekawsko poruszały i z wielki zainteresowaniem, to jednym, to drugim ślepiem, źrenic pozbawionym na dwójkę awanturników łypało.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”
Morph jest offline  
Stary 25-01-2024, 01:51   #8
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
- POTWORY! MONSTRA! JAK ŚMIECIE BLOKOWAĆ MEJ BOGINI KRÓLOWEJ DOSTĘP DO MNIE I DO MEJ DUSZY??! ZAPŁACICIE ZA TĘ ZBRODNIĘ ILUZJĄ SWEJ MARNEJ EGZYSTENCJI - Krzyknął Srebrny Wicher i zrozpaczony ruszył, aby strącić najbliższego stwora za pomocą swej kuli na łańcuchu.

Podczas swego kapłańskiego szkolenia słyszał opowieści o tym, że potężniejsze bóstwa potrafią blokować słabsze Moce... Oczywiście jego wspaniała Królowa była czymś więcej niż bóstwem! Była przedwieczną Mocą natury, której w przeciwieństwie do innych wywyższonych bytów nie można było zabić w boju lub odbierając wyznawców jak to miało miejsce na Torilu.

Niechętnie musiał jednak przyznać, że istniały byty z legionami wyznawców, które nie doceniały piękna i wolności, które oferowała Akadi i dysponowały energią, zdolną zablokować jej miłosne tchnienie wiatrów taka była cena za to, że nigdy nie ujrzy jej ciała w Astralu z bytów pierwotnych żywiołów jeno płomienny Kosuthh lubił bawić się w organizacje kultów.

Teraz musiał pozbyć się tych ptaszysk i wypytać te jak słusznie zauważył Hardstone, dość urocze pokurcze o to gdzie są!

A tak pomiędzy prawdą a bogami chciał przekuć swą rozpacz we wściekłość, ponieważ jeżeli pozwoli smutkowi, który rozdzierał jego serce i dusze przejąć kontrole to położy się tu i umrze z melancholii! Nie mógł sobie pozwolić na taki koniec! A te przebrzydłe pokraki były łatwym celem, aby dać upust agresji, którą próbował przykryć rozpacz!
 

Ostatnio edytowane przez Brilchan : 25-01-2024 o 02:14.
Brilchan jest offline  
Stary 25-01-2024, 12:18   #9
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Irnus nie wiedział, co się dzieje. Czyżby te monstra posiadały jakąś zdolność naginiania/blokowania boskiej magii? Hm? Chciałby je przebadać w wolnej chwili, ale nekromancja nie była jego mocną stroną - po prawdzie, to gardził tę dziedziną wiedzy magicznej. No ale cóż, jak mus to mus, tylko może potem...

Jako, że jego kompan rzucił się na jednego z potworów, Irnus rzucił Lśniący Pył w środku drugiego - najprzydatniejsze zaklęcie 2-go poziomu, jakim dysponował. Powinno spowolnić pokrakę na jakiś czas...
 
Kaworu jest offline  
Stary 25-01-2024, 21:05   #10
 
Morph's Avatar
 
Reputacja: 1 Morph nie jest za bardzo znany



Alleus żal przekuł natychmiast we wściekłość i agresję. Jej celem stały się oczywiście Jamach'i. Nieumarłe, sepopodobne istoty stworzone przez chory umysł przy pomocy plugawej i zakazanej magii. Genasi wzniósł swój korbacz w górę i zakręcił nim kilka efektownych młynków i z bojowym okrzykiem na ustach rzucił się w kierunku stworów.

W tym czasie Irnus sięgnął do jednej z sakiewek zwisających mu przy pasie i wydobył z niego brokatowy pył. Wyrzucił garść lśniącego proszku w górę i wypowiadając magiczną formułę, dmuchnął w kierunku drugiego stwora.

Oba ptaszyska zawyły przeciągle, a ich upiorny ryk odbił się głośnym echem od skalistych zboczy i zadudnił w rozpadlinach i kotlinach. Swory widząc, co się święci natychmiast wzbiły się do lotu, szykując się do natychmiastowej ucieczki.
 
__________________
“Living and dying we feed the fire,”
Morph jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:45.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172