Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-11-2020, 23:39   #21
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Lavena nie zamierzała odpowiadać na ostatnią uwagę Bahadura, poniekąd nawet spodobał się jej rozejm wymuszony przez krasnoluda. Nie musiała dzięki niemu znosić impertynencji irytującego ifryta i mogła zająć się o wiele bardziej rozwijającym zajęciem, niż słuchanie jego blazgonienia, a mianowicie podziwianiem własnych wypielęgnowanych paznokci.

Admirowaniu własnych atrybutów ciała mogłaby poświęcić wieczność, ale w końcu nadszedł moment, by ruszyć w stronę Wielkiego Mauzoleum i poznać wyniki durnego losowania wymyślonego przez kopniętych kapłanów. Zebrała się więc z resztą hałastry i upuściła „Ząb i Sziszę”.


Półelfka zauważyła, że ulice Wati o tej porze nie dość, że cuchnęły tłoczącym się pospólstwem, to do tego dokuczały nieznośną temperaturą, z którą to kiepsko radził sobie jej wachlarzyk. Z jakiegoś powodu lud zmierzał dokładnie w to samo miejsce co ona i jej kompanioni. Wiśniowołosa uznała, że losowanie musiało być dla nich namiastką rozrywki, której ewidentnie im brakło w ich pustych i pozbawionych sensu żywotach. Irytowało ją również, że nieumyta tłuszcza przeciska się w jej pobliżu, jakby była równa jej stanowi.
— Musicie się tak tłoczyć? Nie dość wam, że pokazuję się w tak nędznym, jak wasze, towarzystwie? — rzuciła w pewnym momencie, gdy tłum zaczął zbyt mocno na nią napierać.

W końcu jednak dotarła na rynek usadowiony przed gmachem Wielkiego Mauzoleum. Tam, pomiędzy ozdobnymi filarami, wzniesiona ustawiona spora markiza, mająca zapewnić cień kapłanom Pharasmy nadzorującym loterię. „A więc to tak?! Cwane klechy stoją sobie w chłodzie, pod markizą, a my mamy jak ten motłoch topić się w palącym słońcu niczym omasta na patelni? Ten kraj zasiedlają bezrozumni barbarzyńcy!” zazgrzytała zębami w myślach.

Jak zwykle w jej „doskonały” humor utrafił tropiciel, uderzając ku jej szpiczastemu uchu z kolejną kąśliwą uwagą.
— No co ty nie rzekniesz? — odparła mu z równym jadem, następnie wskazała jedno z naczyń leżących na pobliskim straganie — Ty zaś mógłbyś przestać przypominać ten gliniany dzban? Wiesz dlaczego? Nie? Filozofię zostawiam tobie.
Następnie postanowiła skupić się na tym co mówiła doceniona przez łowcę nieumarłych najwyższa kapłanka. Ale przychodziło jej to z trudem, więc szybko zrezygnowała. Nie miała głowy do słuchania głupot.

Dopiero gdy doszło do samego losowania, prychnęła na głos.
— Nieważne ilu głupców byście wystawili, i tak nie możecie równać się z MOJĄ grupą! Wyniki są do przewidzenia, ale skoro już tak chcecie, to kontynuujcie tę zbędną formalność...
Gdy Septi wyczytała nazwę pierwszej grupy Lavena zdziwiła się, że nie była to jej własna, ale zarazem wiedziała, że jeszcze są trzy do wybrania i z całą pewnością będzie ona pośród nich. Tymczasem pozwoliła sobie niemal docenić przedstawicielkę „Płonącej Dłoni”.
— Ta prawie ma gust, zawsze coś. Przebywanie pośród prostaków jest nie dość, że uwłaczające, to jeszcze niezbyt emocjonujące.
Gdy najwyższa kapłanka Pharasmy wylosowała drugą grupę półelfka poczuła lekkie ukłucie irytacji.
— Cóż to? Banda dzikusek? Dzięki Calistrii, że stoją po zawietrznej, bo niewątpliwie ległabym od ich odoru. Trafiło się ślepej kurze ziarno! I tak pewnie zginą na kilku pierwszych pułapkach, albo banalna zagadka konstruktorów przeciąży im te skołtunione, puste czaszki, po czym wrócą do swojego zaścianka dalej trzeć kamieniem o kamień, a następnie parzyć się ze swoimi mężami-troglodytami w ciemnej jaskini.
Pojawienie się reprezentanta trzeciej grupy na podium niemalże ją rozsierdziło. Zaczęła powoli myśleć, że ktoś zrobił to, co ona sama zawczasu planowała, a mianowicie zmanipulował tokeny. Oczywiście widząc przedstawiciela „Ametystowych Smoków”, nie odmówiła sobie złośliwej uwagi.
— Ciekawe, pokurcz wygląda jak cyrkowiec, a nie wytrawny przeszukiwacz ruin, gdzie mu tam do mnie!
Po wylosowaniu czwartego tokenu jej towarzysze uradowali się i pogratulowali sobie wzajemnie. Lavena, chociaż w środku poczuła pewną ulgę, to na zewnątrz odebrała zwycięstwo jako łatwe, należne i spodziewane. Nie wzięła więc udziału w tym festiwalu radości.
— No, z czego się tak cieszycie? Wiadomo było, że moja obecność zapewni nam łaskę bogów i łatwe zwycięstwo. Nie ma co się okłamywać, sprawa była przesądzona od samego początku!
Wkrótce też okazało się, gdzie przydzielono poszczególne grupy poszukiwaczy przygód. Ona i jej kompani mieli iść do jakiegoś Grobowca Akhentepi. Ale zdaniem szmaragdowookiej łotrzycy równie dobrze mogliby ją wysyłać do zamtuza w Absalomie, czy do Skradziony Ziem. Ważne było dla niej tylko to, by znalazła dużo cennych łupów. Tak samo jak wcześniejsze wypowiedzi Sebti, również ględzenie o „grobowcu ananasa” nie interesowało półelfki. Z pewnością nie zamierzała przestrzegać jej absurdalnych zakazów ani nakazów.
— Bla, bla, bla. Zrób to, nie rób tego. Pocałuj się w rzyć, ustań na głowie, wyrecytuj litanię do Abadara od tyłu... Czy te głupie klechy nie mają lepszych rzeczy do roboty, niż czynienie życia niestrawnym?
Po nudnym wykładzie najwyższej kapłanki z mapą przyszedł Tabat, Lavena tylko zerknęła, gdzie mają iść i straciła zainteresowanie całą sprawą. Kiedy on odpowiadał na pytanie Bahadura rzuciła zaledwie:
— Idę zażyć rozkoszy, zanim będę musiała zanurzyć się w czeluści tej cuchnącej mogiły. Nie, żeby na tym placu pachniało o wiele lepiej. W każdym razie nie marnujcie mojego czasu, dopóki nie będziemy szli plądrować. Profesjonalistka mej miary potrzebuje odpowiedniego stanu umysłu, zresztą nawet najpiękniejsza kobieta potrzebuje niekiedy odpoczynku. Tymczasem bywajcie.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 29-11-2020, 17:19   #22
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Racząc się specjałami oferowanymi w Zębie i Sziszy Grimm oddał się medytacjom nad zaistniałą sytuacją.

Dla niego jakiekolwiek intensywne tarcia w grupie były zapowiedziom rychłej katastrofy. Można by się było nie zgadzać - jednak szarpaniny na dzień dobry sugerowały że jeżeli nie wydarzy się coś przełomowego to kwestią czasu będzie rozpad lub nieporozumienie w którego wyniku ktoś poniesie śmierć.

Na pustkowiu przetrwanie klanu było najważniejsze. Ci którzy wywoływali konflikty byli wypędzani lub pozostawiani sami sobie.
Bez wsparcia grupy umierali bardzo szybko okrutną śmiercią od promieni bezlitosnego słońca.

***

Rozglądając się uważnie w tłumie al-Jabbar przyglądał się ostrożnie innym grupom potencjalnych poszukiwaczy skarbów. Było ich wielu, a i wielką różnorodnością się odznaczali. Co bardzo go dziwiło to to jak wielu było obcych. Czyżby mieszkańcy Osirionu bali się wchodzić od nekropolii? A może miasto było tak przepełnione obcokrajowcami że rdzennych mieszkańców pozostawało już niewielu?

Gdy zaczęło się losowanie z uwagą słuchał co miała do powiedzenia kapłanka Sebti, jako głos Pharasmy której poświęcona była Nekropolia.

Na nieszczęście Jabbara stał akurat koło Laveny gdy odbywało się losowanie i był zmuszony słuchać jej dziecinnej paplaniny. Zapewne jego górscy krewniacy mieliby kilka bardzo wulgarnych określeń, których nie omieszkaliby wygłosić głośno wobec niej. Gdy przyglądał się pozostałym wylosowanym grupom, widział ich przymioty i starał się ocenić kim mogą być. Było dla niego nie do pomyślenia by można było bezcześcić miejsca spoczynku zmarłych i je niszczyć, ale najwyraźniej trafiali się osobnicy którzy to robili. Biorąc pod uwagę komentarze półelfki było takich osób dużo więcej niż przypuszczał - sama chyba była tego najlepszym przykładem.

Nie mniej przy czwartym losowaniu poczuł napięcie, które szybko się ulotniło. Zostali wybrani. Spontaniczny wybuch radości w ich drużynie. Grimm kiwnął głową, przyłożył dłoń do piersi i wypowiedział z namaszczeniem.

- Bi-la Kaifa


Gdy mapa była już w ich rękach każdy rozszedł się do swoich zadań (lub swawoli). Widząc że już trafili się chętni na zebranie szczegółowych informacji o grobowcu Jabbar skłonił tylko głowę.

- Pójdę podziękować Pharasmie za przychylność wobec nas. Wypocznijcie wszyscy.

***

Grimm słyszał że w "cywilizowanym świecie" poszczególne kulty przepychały się między sobą o bogactwa i władzę. Dla nomada z pustyni było to nie do pomyślenia. Bogowie mieli bowiem na świat bardzo namacalny wpływ i nie szanowanie ich jako całego panteonu było po prostu bezmyślne. Słoneczne Topory, jak i wiele innych koczowniczych klanów, oddawało cześć całej rzeszy bóstw, choć każdy wybierał sobie konkretnego patrona. Grimm jako że za młodu był strażnikiem karawany naturalnie wybrał Angradda jako swoje bóstwo opiekuńcze. Nie skupiał się jednak tylko na wojennym aspekcie swojego boga. Korzystając z tego że kapłani byli jedną z najlepiej wykształconych kast w karawanie, pochłaniał wszystkie źródła wiedzy do jakiej uzyskał dostęp. Czytał o przeróżnych bóstwach i istotach z nimi związanych. O konstrukcji rzeczywistości, innych planach i wielkich rodowodach ludów zamieszkujących przeróżne krainy. Zyskał też pewność co do jednego - patron był patronem, ale nie uszanowanie bóstwa szczególnie związanego z krainą do której się zawita było zwykłym prostactwem i chamstwem, dlatego co najmniej bierny stosunek pozostałych członków jego grupy do sług Pharasmy (i zapewne jej samej) był zwykłym chamstwem.

Dlatego postanowił w imieniu ich drużyny odwiedzić świątynię i podziękować boginii. Chodziły słuchy że pośród wyznawców Pharasmy są również Pahmeci. Trochę to go dziwiło, bo za krasnoludzkich zmarłych odpowiadał Magrim, lecz zapewne bliskość między Pahmetami a ludźmi Osirionu robiła swoje i zbliżyła do siebie te dwa ludy. Grimm miał cichą nadzieję, że odwiedzając świątynię natknie się na któregoś z osiriońskich krasnoludów i będzie mógł z nim porozmawiać zarówno o mieście jak i nekropolii. Szczególnie go interesowały tradycje i zasady jakie kult Pharasmy.
W tym wszystkim chciał po prostu wiedzieć wszystko co się tego tyczyło. Bogowie nie uznawali wymówek "nie wiedziałem".

Nie wiedział czy gdzieś w mieście znajduje się natomiast świątynia Angradda... może w krasnoludzkiej dzielnicy albo u któregoś z krasnoludzkich dostojników w mieście? Gdyby nie znalazł jednak kaplicy miał zamiar pomodlić się po powrocie do Zęba i Szishy przed spoczynkiem.
Jutro był wielki dzień. Musiał dać z siebie wszystko jeżeli miał wypełnić zadanie postawione mu przez jego klan.
 
Stalowy jest offline  
Stary 30-11-2020, 09:53   #23
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Po udanym losowaniu udaliście się każdy w swoją stronę. Lavena, Bahadur i Jasar z powrotem do karczmy, Grimm najpierw odwiedził świątynię Pharasmy, gdzie pomodlił się w podzięce za szansę otrzymaną od Pani Grobów a potem próbował odnaleźć świątynię Angradda, jednak takowej nie zlokalizował. Linn z Tabatem udali się do biblioteki, by znaleźć coś na temat Akhentepi i spędzili tam ponad dwie godziny, przeglądając przeróżne tomiszcza, jednak nie znaleźli nic ponad to, co już sami wiedzieli. Wieczór spędziliście spokojnie, wiedząc, że jutro trzeba będzie dać z siebie wszystko w przydzielonym grobowcu.





Miejsce: Wati, Osirion, Wewnętrzne Morze, Golarion
Data: 5 dzień miesiąca Gozran 4714 AR
Godzina: 04:50 lokalnego czasu
Pogoda: wschód słońca, bezchmurnie, ciepło.
Temperatura: 20 stopni.


Noc minęła szybko i bez żadnych atrakcji. Przed świtem zostaliście obudzeni przez Faarhana, zjedliście lekkie śniadanie i wyruszyliście pod wrota nekropolis, gdzie spotkaliście pozostałe trzy wylosowane drużyny. Dwóch mocno zbudowanych, uzbrojonych mężczyzn z symbolami Pharasmy na tunikach otworzyło jedno ze skrzydeł prowadzących do nekropolis, wpuszczając po kolei wylosowane grupy i raz jeszcze przypominając wszystkim zasady panujące wewnątrz świętego miejsca.

Zostaliście wpuszczeni jako ostatni i zgodnie z posiadaną przez was mapą, ruszyliście do zaznaczonego miejsca. Solidne, kamienne budynki, których niektóre drzwi pozabijane były deskami przypominały te z żywej części miasta i nawet można by było je z nimi pomylić, gdyby nie wyblakła farba i gruba warstwa piasku, która oblepiała każde mijane domostwa. Podczas podróży do grobowca nie napotkaliście żadnych niebezpieczeństw; przez niesamowicie cichą nekropolię wiał tylko lekki wiatr, ciskając w was co jakiś czas lekkie tumany piasku. Żadnej żywej duszy, jedynie miejsce zatrzymane w czasie. Każda wasza rozmowa wydawała się brzmieć tutaj głośniej, niż zwykle, gdy czujnie przemierzaliście ulice zmarłych.

Po pół godzinie szybkiego marszu, dotarliście w końcu w miejsce zaznaczone na mapie. Prostokątne, kamienne mauzoleum stało samotnie w miejscu czegoś, co wydawało się być kiedyś prawdziwym cmentarzem Wati. Pnie kilku martwych drzew wystawały z ziemi dookoła grobowca, a przez wysuszone gałęzie świstał ciepły wiatr. Po północnej stronie konstrukcji, pod fasadą z podobizną człowieka-Ozyryjczyka, umieszczono masywne, dwuskrzydłowe kamienne drzwi. Wokół krypty piętrzy się góra piasku, częściowo zakopując prowadzące do niej drzwi, które wysokie były na jakieś dziesięć stóp i wykonane z litego kamienia. Nigdzie nie było widać uchwytów, klamek, czy zawiasów.

Linnify, Tabat, Grimm i Jasar dostrzegli, że nad wrotami umieszczono w starożytnym osiriańskim imię Akhentepiego, wraz z datami jego narodzin i śmierci, wskazując, że zmarły urodził się w 2416 AR i zmarł w 2488, 11 lat zanim Plaga Szaleństwa zdziesiątkowała większość miasta. Znajdowało się tam również ostrzeżenie w starożytnym języku: "Grobowiec Akhentepi jest dobrze strzeżony a ci, którzy do niego wejdą, sprowadzą na siebie gniew bogów. Zawróćcie, póki możecie"

Przyglądając się bliżej wrotom, Lavena, Bahadur i Tabat odkryli jednak ukryte zawiasy, które wskazywały, że wrota powinny otwierać się na zewnątrz. Istniały również wyraźne ślady zaprawy murarskiej pomiędzy oboma skrzydłami jak i ościeżnicą, co jasno dało wam do zrozumienia, że drzwi miały być trwale uszczelnione i nie miały być ponownie otwierane. Zaprawa jednak przez wszystkie te lata wyschła i popękała, a gdzieniegdzie między drzwiami można było dostrzec ślady łomu, lub innego narzędzia, sugerującego, że ktoś już kiedyś próbował dostać się do środka. Niemniej, nawet jeśli wrota otwierały się na zewnątrz, góra piasku skutecznie je blokowała. Trzeba było najpierw pozbyć się piasku, by spróbować otworzyć drzwi. A to była robota na jakąś godzinę, przy założeniu, że zaangażuje się większość drużyny i że mieliście jakieś narzędzia potrzebne do kopania. Choć rękoma również można było próbować.

 
Umbree jest offline  
Stary 30-11-2020, 11:37   #24
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wieczór w bibliotece okazał się być mało owocny – najwyraźniej Akhentepi nie był wystarczająco interesującą osobistością, by pisać o nim w księgach. Ale też nie powinni się spodziewać nie wiadomo czego po swoim pierwszym zadaniu, prawda?

***

Gdy tylko minęli masywne wrota prowadzące do nekropolis, Tabat rozejrzał się i przeciągnął.
- No nareszcie! Nie było mnie tutaj od… - urwał i speszył się, zerkając na strażników - zawsze! Tak, bo nigdy nie byłem jeszcze w nekropolii – dodał szybko.

Marsz do grobowca minął im bardzo sprawnie. Żadni umarli nie pokazywali się za dnia, a wskazywanie drogi z pomocą mapy szło tieflingowi z łatwością. Sam grobowiec nie wyglądał na najbogatszy, ale co ważniejsze, nie wydawało się, by był już wcześniej splądrowany – może nie znajdą tu wielkich skarbów, ale cokolwiek powinno się znaleźć. Tabat przyjrzał się napisom nad wrotami, odczytując napis w staroosiriańskim i tłumacząc na wspólny dla tych, którzy nie znali starożytnego języka.
- Cóż, mało oryginalne ostrzeżenie – stwierdził - I chyba niezbyt skuteczne. Widać tutaj ślady wejścia, a przynajmniej prób sforsowania drzwi – wskazał na ślady na masywnych drzwiach.

Pierwszą przeszkodą okazała się być hałda piachu blokująca wejście. Tabat spojrzał na nią, prychnął śmiechem i rozejrzał się za czymś, co będzie mogło robić za prowizoryczną łopatę. W ostateczności użyłby pokrywki od menażki, albo i własnych rąk.
- Wstyd przyznać, ale łopata w centrum miasta wydawała mi się niepotrzebna - rzucił wciąż rozbawiony - To co, kto nie kopie, ten nie dostaje łupów? – rzucił, biorąc się do roboty.
 
Sindarin jest offline  
Stary 30-11-2020, 12:25   #25
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Noc minęła spokojnie - nikt nie dobijał się do drzwi, żaden koszmar nie zakradł się Jasarowi do snu i zaklinacz obudził się wypoczęty i gotowy do wyprawy do metropolii.
A że inni również nie okazali się śpiochami, drużyna w komplecie ruszyła na poszukiwanie skarbów i wiedzy sprzed okresu Plagi Szaleństwa.
Okazało się, że inne grupy również nie zasypiały gruszek w popiele, ale że każdemu wyznaczono inne miejsce, nie było obawy, że jedni drugim zaczną wchodzić w paradę.

Miejsce - jak przystało na nekropolię - wyglądało na wymarłe. Podmuchy wiatru, niczym na pustyni, rzucały w idących garściami piasku, lecz poza tym ani ptak, ani nawet samotny liść, nie unosiły się w powietrzu.
Spokój i cisza.
Grobowa, można by rzec.
Nawet na wspomnianej przed chwilą pustyni było więcej życia.

* * *

Wstepu do grobowca chroniły solidne, kamienne drzwi i napis, ostrzegający przed gniewem bogów.

- Kto wie, może próbował się tu dostać ktoś, komu sztuka czytania jest obca. - Nieco żartobliwym tonem Jasar skomentował słowa Tabata. - Nie wygląda na to, że się dostał do środka, ale chyba trochę ułatwił nam robotę.
- Też nie spodziewałem się, że czekają nas wykopki. - Uśmiechnął się lekko. - Ale ci pomogę w miarę możliwości.

Rozejrzał się w poszukiwaniu jakiejś deski, którą można by odgarnąć nieco zalegający pod drzwiami piach.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-11-2020, 17:29   #26
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Wyglądało na to że w Wati w tej chwili Grimm był jedynym ośrodkiem kultu krasnoludzkiego boga wojny. Trudno. Po powrocie do karczmy przed snem pomodlił się do swojego boga przygotowując najprostsze prośby do Angradda.

***

Na zakończenie śniadania al-Jabbar poprosił o tradycyjną kawę. Napój, czarny i mocny, mile połechtał krasnoludzkie podniebienie przepędzając ostatecznie sen, mobilizując do działania.

Przed bramą nekropolii wysłuchał strażników równie uważnie co wcześniej wysokiej kapłanki.

-Bi-la Kaifa. - odrzekł na ostrzeżenia strażników.

Droga okazała się dość krótka - na szczęście podróż po ulicach nekropolii nie przyniosła żadnych niespodzianek. Lecz oto już sam cel ich podróży postawił na ich drodze pierwszą przeszkodę. Hałda piasku skutecznie przeszkadzała w dostaniu się do środka. Al-Jabbar przyjrzał się jej uważnie.

- Odsuńcie się. - polecił i uniósł dłoń okrytą rękawicą i puklerzem.

Mamrocząc modły do swojego boga Grimm kiwał głową jak w transie.

Po chwili na szczycie hałdy pojawiła się kałuża, którą zaraz wchłonął piasek. Grimm kontynuował swoje modły, a plama mokrego piachu zaczęła się rozszerzać i spływać. Al-Jabbar miał jednak zamiar kontynuować inkantację dopóki cała hałda nie zostanie rozmyta przez cudownie stworzoną wodę. A w razie czego mokry piach choć cięższy łatwiej będzie odgarniać niż uciekający w każdą stronę pył.

Potrzebował towarzyszy wypoczętych, a nie styranych ciężką pracą w słońcu i upale.

// orisons - 0-level spell. Create water - tworzy 2 gallony (ok. 9 L) czystej wody w pojemniku lub obszarze na bliskim zasięgu.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-11-2020 o 19:05.
Stalowy jest offline  
Stary 30-11-2020, 18:13   #27
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Lavena była ekstrawertyczną i przebojową półelfką. Jej wypoczynek zatem opierał się intensywnym imprezowaniu i obracaniu w gronie towarzyskich istot. W taki też sposób spędziła wieczór i kawałek nocy w „Zębie i Sziszy”.


Wstała najpóźniej ze wszystkich, bowiem Faarhan miał pewien problem z dobudzeniem rozpieszczonej pannicy. Wciąż jednak uczyniła to wystarczająco wcześnie, by móc bez opóźnień zabrać się z grupą. A nastąpiło to po posileniu się, czemu oczywiście towarzyszyła irytująca i krytyczna tyrada na temat jakości jadła oraz napitku w porównaniu, chociażby do przeróżnych absalomskich delicji i likworów, których to miała smakować w największym mieście w Avistanie. Zapewne tylko wrodzona gościnność i usłużność wąsatego gospodarza, sprawiła, że nie skomentował tego w żaden sposób.


W końcu szmaragdowooka łotrzyca dotarła do wrót nekropolii, gdzie spostrzegła pozostałe trzy wylosowane drużyny.
— Połamania nóg! — rzuciła serdecznie w ich kierunku, epatując przy tym się wrodzoną charyzmą. Choć tak naprawdę nie życzyła im tymi słowy powodzenia, a wręcz dosłownie – kalectwa.
Potem dwójka okazałych zbrojnych oznaczonych symbolami bogini opiekunki tutejszego składowiska trupów wpuściła do środka każdą z grup w identycznej kolejności, w jakiej je wczoraj wylosowano. Nie omieszkali oni przy okazji powtórzyć dokładnie tych samych zaleceń, jakimi wczoraj zanudziła wiśniowowłosą Sebti. I tym razem Da'naei słuchała z identycznym zainteresowaniem.
— To oczywiste, że ostatni będą pierwszymi — rzuciła zuchwale, gdy wreszcie pokonała wrota nekropolii.
W końcu ona i jej ekipa znaleźli się w środku. Opierając się na otrzymanej wczoraj mapie, ruszyli w drogę przez opustoszałe miasto umarłych, tchnące niemal nieuchwytnym i dawno zapomnianym odorem śmierci i rozkładu. Dzięki żwawemu marszowi dość szybko znalazła się przy celu podróży. Gdy jej towarzysze czytali napisy w jakimś durnym piśmie obrazkowym ona skupiła się na tym jak dostać się do środka.
— Phi, to zwykłe przesądy. Napisano to, by trzymać prostaczków na odległość — wydrwiła zapis, wytłumaczono jego treść.
Sama zlokalizowała ukryte zawiasy i zwietrzałą zaprawę, która miała utrzymać wejście w stanie wieczystego zapieczętowania. Dostrzegła jednak ślady prób włamania, a także to, że wrota otwierają się na zewnątrz.
— Jak widać, nie wszyscy z nich byli truchlejącymi durniami. Niektórym nie zabrakło odwagi i przedsiębiorczości — skomentowała złośliwie dostrzeżone naruszenia struktury.
Problemem okazało jednak to, że wejście przesłaniała i efektywnie blokowała wielka hałda piachu. Gdy co poniektórzy zaczęli rozważać, a nawet zabierać się do odgarniania piachu, pozwoliła sobie wytłumaczyć swój stosunek do całej sprawy.
— Jeśli mnie chodzi, to nawet o tym nie myślcie! Nie miałam tego w kontrakcie! Ciężka praca jest dla tych, którym brak talentu — prychnęła, splatając ramiona i zadzierając noska.
— Możemy nająć jakichś robotników... albo po prostu ruszcie głową, w zestawie moich sztuczek i zaklęć nie ma niczego, co mogłoby nas w tym wspomóc. Ale z pewnością nie wszystko trzeba robić łopatologicznie — pozwoliła sobie na drobną grę słów na koniec.
Jakby w sukurs jej słowom poszedł Jabbar. Dziewczyna miała już docenić jego rozsądek, jednak zaraz powstrzymała się, czekając na ostateczny rezultat jego starań. Jej zdaniem dolanie wody w takich porcjach do hałdy piachu tylko dołoży ciężaru i utrudni ewentualne odkopanie wrót. Potokowi brakowało masy i energii, by rozsunąć zwał piasku.
 
Alex Tyler jest offline  
Stary 30-11-2020, 20:35   #28
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Tak, jak postanowił wcześniej, w gospodzie nie szukał wrażeń, skupił się raczej na przygotowaniach do jutrzejszej wyprawy. Po kolacji zaszył się w pokoju i już z niego nie wychodził. Raz jeszcze sprawdził cały ekwipunek, bacząc, czy któreś z narzędzi nie wymaga jakiejś szybkiej naprawy. Na szczęście po ostatniej przygodzie w Eto sprzęt wciąż pozostawał sprawny i gotowy do użycia. Naostrzył swój sejmitar, sprawdził zapasowe cięciwy do łuku, tak samo jak strzały w obu kołczanach i w końcu położył się do łóżka. Nigdy nie miał problemów z zasypianiem, więc i tym razem szybko odpłynął w mocny sen.

* * *

Faarhan obudził go jeszcze przed wschodem słońca, dzięki czemu ifryt mógł się nieco rozruszać przed wyprawą a wczesne, lekkie śniadanie zjadł jako jeden z pierwszych. Do tego doszła filiżanka kawy, którą wypił razem z Grimmem i pełen energii był gotowy do drogi. Na miejscu wysłuchał strażników nekropolii i skinął im głową.
- Będziemy grzeczni, możecie być pewni - powiedział, ruszając za swoją drużyną.

Pogrążone w ciszy i zawieszone gdzieś między życiem a śmiercią święte miejsce nie zrobiło na nim specjalnego wrażenia. Można się było spodziewać, że okolica (przynajmniej na powierzchni) będzie opuszczona, przypominając swoim krajobrazem dzieje sprzed stuleci. Mimo spokoju, Bahadur co chwilę skakał wzrokiem to tu, to tam, zerkając na wąskie alejki, czy przylegające do siebie budynki.

Dotarcie do celu nie zajęło im wiele czasu, a grobowiec tego bohatera wojennego wyglądał tak, jak na żołnierza przystało - prosto, ale solidnie. Tabat przetłumaczył ostrzeżenie wyryte w starożytnym języku nad wejściem a Bahadur przewrócił oczami, słysząc słowa Laveny.
- Żadne przesądy, moja droga - powiedział. - Zwykle takie grobowce są tak projektowane, żeby ten, co tam wejdzie, już został tam na zawsze. Pułapki, różne potwory, które osiedliły się w komnatach i kryptach na przestrzeni lat… Czasami nawet domownicy, którzy od dawna powinni leżeć w swoich sarkofagach czy trumnach witają nieproszonych gości. Trochę takich rzeczy widziałem na swoje oczy, więc wiem, co mówię. - Zakończył. Nie chciał jej niepotrzebnie straszyć, po prostu mówił, jak jest.

— Phi, ty i tutejsi możecie trząść szarawarami z powodu jakichś czczych, starożytnych pogróżek, ale mnie to nie rusza — drgnęła poruszona półelfka — Jakby co, to pułapki się rozbroi, lub ominie. Zaś jeśli zalęgło się w środku jakieś tałatajstwo, albo nieboszczyki pląsają po korytarzach, to ogniem się ich wypali i na mieczach rozniesie. To oczywiste, że durnie zawiodą tam, gdzie bystrzy przeżyją. A chyba, zapomniałeś, że jesteś w towarzystwie najwybitniejszej iluzjonistki, eksploratorki podziemi i specjalistki od zabezpieczeń. Nie wątp we mnie więcej.

Bahadur już otworzył usta, żeby odgryźć się jakąś celną ripostą, ale stwierdził ostatecznie, że pewnie o to Lavenie chodzi - żeby znowu mogła się nakręcać i gadać głównie o sobie. Odpuścił więc, bo to nie był ani czas, ani miejsce na takie rzeczy. Niech sobie żyje w swoim wyimaginowanym świecie niepomierzalnej zajebistości.
- Ach, no tak, droga pani, zapomniałem, żeś ty jest najwspanialszym fachowcem w tych sprawach. To się już nie powtórzy - odparł jej, niespecjalnie siląc się na zamaskowanie ironii w tonie swego głosu.

Przyjrzał się wrotom i udało mu się nawet odnaleźć zawiasy, co oznaczało, że wejście otwiera się w ich stronę, a nie do środka. Całość była zabezpieczona, ale zaprawa nie zdawała już egzaminu i pewnie przy odrobinie szczęścia i siły można by otworzyć jedno ze skrzydeł. Najpierw jednak trzeba je było odkopać spod hałdy piachu. Na słowa Tabata sięgnął do plecaka, skąd wydobył łopatę.
- Jak to mówił mój mentor: “przezorny zawsze ubezpieczony”. Łom też mam, jakby trzeba było użyć na wrotach. Zresztą, ktoś już chyba tutaj łomem majstrował - powiedział z uśmiechem na ustach.

Nim jednak zdążyli pogadać, jak rozdzielić robotę, Grimm zaczął swoje “czary-mary” z wodą, którą sukcesywnie zalewał piasek pod wrotami.
- Nie wiem, czy to jest najlepszy sposób na pozbycie się tego piachu, ale możemy poczekać i zobaczyć - powiedział, drapiąc się po głowie. - Dzień jeszcze młodziutki. Najwyżej popracujemy przy łopacie, jeśli woda nie zdziała tu cudów...
Bahadur stanął pod jedną ze ścian mauzoleum z łopatą w dłoni i przyglądał się procesowi zalewania hałdy. Co jakiś czas przejechał wzrokiem po najbliższej okolicy, ot tak, żeby upewnić się, że nic ani nikt się do nich nie zakrada.
 
Ayoze jest offline  
Stary 30-11-2020, 21:13   #29
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Widząc jak reszta towarzyszy przystanęła i po prostu patrzą się jak zaczarowani al-Jabbar przerwał inkantację i rzekł ostro.

- Linnify, Lavena - pilnujcie okolicy i wypatrujcie zagrożeń. Reszta, brać deski, łopaty i co tam macie i odgarniajcie to co woda zwiąże a nie poniesie. Nie widzicie? Piach ma formę pustynnego pyłu. Na sucho połowa tego co nabierzecie się rozsypie.

Nie chciał już dodawać że chyba żaden z nich nigdy nie musiał niczego przekopywać, ale jak zwykle wolał zmilczeć niż kogoś obrażać bez potrzeby.
 
Stalowy jest offline  
Stary 01-12-2020, 18:23   #30
 
Rahaela's Avatar
 
Reputacja: 1 Rahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputacjęRahaela ma wspaniałą reputację
Nic szczególnego nie udało się odnaleźć w bibliotece na temat grobowca, ani jego właściciela. Przynajmniej spędziła trochę czasu z Tabatem, zanim wróciła do pałacu radży wypocząć w swojej komnacie.

***

Linn spędziła ranek od porządnej kąpieli nasyconej mocno aromatycznymi olejkami i płatkami kwiatów. Później musiała zamienić jedwabny strój kurtyzany, gorset i szpilki na coś bardziej wytrzymalszego. Na szczęście radża przygotował ją i na taką ewentualność. Dziewczyna w końcu mogła przetestować swoją barwną i imponującą paradną zbroję. Przywdziała szal na twarz chroniący od pyłu i piachu oraz drugi ozdobny. Przygotowała rapier, bat, kuszę i puklerz. Doczepiła do pasa dwie manierki, zestaw narzędzi. Linnify wyglądała teraz przesadnie słodko i groźnie.

Gdy dziewczyna przekroczyła próg nekropoli, wezbrały w niej dawne wspomnienia. Po kilku minutach dotarli do uliczek po których chodziła za młodu. Oczami pełnymi wspomnień widziała przed sobą młodą siebie, wraz Tabatem sięgającym jej do ramienia i grupką pozostałych przyjaciół. Wyszczerzyła się do Tabata, który też musiał odczuwać podobną w tym momencie melancholię.

Po ostrzeżeniu było można wywnioskować, że dotarli we właściwe miejsce. Teraz wystarczyło zmierzyć się z pierwszym ich przeciwnikiem, groźną hałdą piachu. krasnolud przejął inicjatywę, chcąc rozmyć ją cudownie stworzoną wodą.
- Grimmie, imponujesz mi swymi talentami. Coś czuje, że zostaniemy dobrymi przyjaciółmi. - Linn uśmiechnęła się do krasnoluda pogrążonego w transie modlitewnym. Po chwili usiadła obok niego i zaczęła nucić pieśń na wzór kołysanki.
- Nee bee wah bow. En die en. Aah key mis kquee. Nee bee wah bow. Hey ya hey ya hey ya hey. Hey ya hey ya hey ya ho. - Z wysuniętych dłoni undine wytrysnęła woda dołączając do tej tworzonej przez modlitwy towarzysza. Razem nie powinni mieć większych problemów ze spłukaniem piachu.
- Woda jest krwią życia naszej matki ziemi. Woda jest krwią życia naszych ciał. - Zanuciła wyjaśniając pradawną pieśń.

// cantrips- 0-level spell. Create water - tworzy 2 gallony czystej wody
 

Ostatnio edytowane przez Rahaela : 01-12-2020 o 18:36.
Rahaela jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:10.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172