Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-08-2021, 14:41   #21
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Spacer okazał się stratą czasu, tak jak Kallel przypuszczał. W mieścinie nie działo się kompletnie nic i wyglądało na to, że jedynymi atrakcjami były kamień i "Cichy Kot", toteż wrótce udali się z powrotem do zajazdu. Barbarzyńca już z dala wyczuwał gotowane mięsiwo od którego zaburczało mu w brzuchu. Zawsze to lepszy zapach niż ocet z kamienia na rynku, który mocno wgryzł się w nozdrza.
Wchodząc odruchowo schylił głowę. Wnętrze choć schludne nosiło zapach ludzkiego potu, niedomytej szmaty i sfermentowanych alkoholi. Był przykryty świeżym zapachem gotowanego jadła i na tym Kallel wolał się skupić. Usiadł tak, by mieć możliwie najwięcej sali "na oku". Zamówił drobną przekąskę czekając na ucztę, którą obiecał Bort i co tam było mocnego z szynkwasu.
Rozsiadł się wygodnie przysłuchując towarzyszom. Chyba w poprzednim życiu nie przepadał za cywilizacją, bowiem nie mógł znaleźć niczego ciekawego na czym mógłby zawiesić wzrok.
Podziękował Delmie za propozycję pokoju - mieli już wynajęte i włączył się w rozmów. Bliźniacy Ulf i Olf byli niemal identyczni, ale Kallel rozpoznawał ich po zapachu - ten był unikalny dla każdego, nawet dla bliźniaków. Nie mylenie imion było podstawą jeśli chciało się być z kimś w dobrej komitywie, toteż do powrotu Borta barbarzyńca spędził dzień na piciu, siłowaniu się na ręce z braćmi.

Do kolacji przystąpili już nieco podpici i z dobrą, tłustą zaprawą w postaci pajd chleba ze smalcem i rosołu na kościach, toteż Kallel nie napychał się zbytnio, choć nadal przy swojej posturze pochłaniał sporo wszystkiego co mięsne. Rozmowy toczyły się w najlepsze, jednak alkohol połączony z narastającym hałasem wypełniającą się ludźmi izbą zaczynał go irytować. Do tego czuł, że coś się święci. Coś wisiało w powietrzu, toteż od początku obiadu nie tknął alkoholu starając się zachować w miarę trzeźwy ogląd na sytuację.
Gdy wybuchła awantura razem z bliźniakami był już na nogach. Olf z Ulfem rzucili się do przodu, Kallel zaś ze stoickim spokojem ruszył do przodu oszczędnym ruchem ręki łapiąc lecące w jego kierunku krzesło i odpychając je na bok.
Wziął głębszy oddech i... ryk jaki rozległ się w zamkniętych ścianach "Cichego Kota" porównywalny był do tego jakim lwy oznajmiają zwycięstwo na sawannie gdyby ten mógł się odbijać od ścian potęgując efekt. Wątpił jednak by ktokolwiek z farmerów spotkał kiedykolwiek lwa. Przez chwilę zapanowała całkowita cisza, tak duża, że w drażniła bębenki. "Cichy Kot" zaryczał, a później faktycznie stał się cichy. Walczący farmerzy zamarli niczym zamrożeni w ruchu z pięściami wciąż w powietrzu. Kallel wyczuł, że nie wszyscy potrafili panować nad swoimi zwieraczami, ale zachował spokojny, niemal beznamiętny wyraz twarzy. Pochylił się nieco do przodu stając szeroko na nogach. Rozłożył lekko ręce optycznie zwiększając swój imponujący wzrost tak, że przysłaniał stół za którym do niedawna siedział, po czym wykorzystując chwilową ciszę odezwał się.

- Spierdalać. - Jedno słowo wypowiedziane śmiertelnie poważnym tonem, przez ponad dwumetrową kupę mięśni wystarczyło, by zapał bitewny opadł. - Już!
Na potwierdzenie swych słów, nie czekając na to by ktokolwiek zakwestionował jego słowa, barbarzyńca chwycił najbliższego z awanturujących się farmerów i rzucił go pod drzwi wejściowe.

Jeśli ktokolwiek zamierzał protestować, był gotów wyrzucić go osobiście. Nawet w kilku częściach.
 
psionik jest offline  
Stary 16-08-2021, 15:27   #22
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację

Gnom, tak jak padło wcześniej wpadł do karczmy tylko aby się odświeżyć przed zapoznaniem się z mieszkańcami. Co mu szkodziło zacząć od szefowej lokalnego wywiadu w osobie Delmy? Został więc przy ladzie nieco dłużej niż było trzeba, z ciekawością wypytując o pozostałych bywalców baru - obecnych i nieobecnych. - Snikit mówi w Taldane, prawda? - zapytał - Wygląda że z tych dwóch to on wybiera kiedy będzie się działo -

Pasegame, nawet wobec pozornie nudnego otoczenia, z pasją zbierał ciekawostki uprzejmie witając zauważonych mieszkańców i rozpytując ich o osadę.


Podczas spaceru, bard wypytuje mieszkańców Plaguestone o czasy Plagi - osoby, które będą mu w stanie opowiedzieć najwięcej, jak została pokonana, kogo podejrzewano kiedy się pojawiła.
Rzut: 20



Miał także do przekazania szeryfowi wieść o nietypowym ataku pod miastem; wszak mógł chcieć przedsięwziąć jakieś kroki ochronne. A i skoro zaczepki ze strony Marduka i Snikita były do przewidzenia, to i poznanie się na neutralnej stopie mogło się później przydać.

* * *

Ledwie zasiedli do stołu po powrocie ze spaceru, śpiewakowi natrafiła się kolejna gratka: inny bard! Pasegame z ciekawością rozpytywał o jego ostatnie wędrówki i historie nad którymi pracował. Niestety, harmonijka i lutnia niespecjalnie ze sobą współgrały. Gnom potrafił grać też na innych instrumentach, ale o ile mógł to robić przy towarzyszach, tak nijak żaden bard warty tego tytułu nie zagrałby w duecie z innym grajkiem na instrumencie na którym byłby znacznie mniej wprawny. Wszak żyli z reputacji!

* * *

Ledwie zaczęła się bójka, Pasegame błyskawicznie rzucił się pod stół żeby zabrać w bezpieczne miejsce jedzącego tam Niuchacza. Borsuk zawarczał groźnie, choć dzięki empatycznemu połączeniu z swoim panem wiedział że ten nie ma złych intencji.


Gnom wynurzył się z zirytowanym - bo głodnym - borsukiem pod pachą. Ale to trzask bicza w ciszy po ryku Kallela był sygnałem do ucieczki.
Rzut: 23


 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
Stary 16-08-2021, 20:39   #23
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Ostatecznie drużyna postanowiła przed spacerem na chwilę wstąpić do „Cichego Kota”. Po przekroczeniu progu Dae zapoznało się z wnętrzem gospody, lecz nie wyglądało ono inaczej niż inne tego typu przybytki. Przy okazji wyczuło w powietrzu woń jadła i trunków. W środku było tylko kilkoro gości, więc uwadze wodnicza nie umknęła obecność potężnie zbudowanego półorka i siedzącego z nim goblina o piskliwym głosie. Wkrótce potem razem z drużyną zajęło jedno z wolnych miejsc. Wtedy do ich stolika zbliżyła się młoda kobieta, która wcześniej stała za szynkwasem. Ewidentnie opiekunka tego przybytku. Zwróciła się do wszystkich ciepło, witając ich w oberży i pytając czego im potrzeba.
— Dzień dobry pani Delmo! — pozdrowiło ją grzecznie służe Sarenrae. — Owszem, dopiero co przybyliśmy. Ja jestem Dae, a to moi przyjaciele.
Wskazało na towarzyszy wokoło i przedstawiło każdego z osobna.
— Tak, jeśli pani pozwoli, to zabawimy tu do wieczora i odpoczniemy przez noc. Jeśli o mnie chodzi, to wezmę najskromniejszy pokój — odpowiedziało na jedno z pytań Delmy. — Mogłobym nawet zadowolić się snem przy kominku, ale... nie bardzo dogaduję się z tym żywiołem...
Wytłumaczyło nieco niezręcznie, bez wątpienia mając na myśli ogień.
— Bo prawdę mówiąc... — dodało nieśmiało. — To pan Bort zobowiązał się za nas zapłacić. A nie chciałobym go zbytnio obciążać...
Łagodna twarz kapłanka na chwilę przybrała kwaśny wyraz, a chwilę później jego jasnowodniste policzki delikatnie się zaróżowiły, zaś wzrok wbił się w stół.
— Jeśli chodzi o jadło, to nie mam specjalnych wymagań, choć miło byłoby dostać jakieś ryby — podnosząc głowę, uśmiechnęło nieco przepraszająco się do karczmarki. — Z kolei jeśli chodzi o napitek, to w zupełności zadowolę się samą wodą.
Później kompani Dae złożyli swoje zamówienia, po czym Fulst poszła je zrealizować. Kiedy już wróciła, wszyscy zgodnie wzięli się za picie i pałaszowanie. W międzyczasie stolik wodnej istoty i jej przyjaciół minął ork i goblin. Ten pierwszy coś mruknął pod nosem przyglądając się służu Sarenrae. Na co to uśmiechnęło się doń serdecznie i pomachało mu w geście pozdrowienia. Po tym jak oboje zielonoskórzy wyszli Delma pośpieszyła z wyjaśnieniem kim są ci osobnicy.
— I chwała Kwiatowi Jutrzenki! Jeśli uniknęliśmy konfliktu, to moje serce również się raduje — wyjaśniło pogodnie kapłanko w odpowiedzi na jej słowa. — Ciekawe co takiego sprawiło, że ci biedacy bywają tacy niegrzeczni.
Zastanowiło się na głos. Dae w zasadzie chętne byłoby rozmówić się oboma osobnikami. Przypuszczało bowiem, że zwyczajnie mieli oni jakieś poważne problemy, które to powodowały, że zachowywali się w tak niewłaściwy sposób, jak to oświadczyła karczmarka.


Trochę później zimnolazurowookie udało się z towarzyszami na spacer po miasteczku. Podczas zwiedzania rychło okazało się, że okolica nie ma zbyt wiele ciekawego do zaoferowania. Dae zaledwie pooglądało sobie liczne domki wykonane z drewna i cegły. Lecz tak naprawdę nie uważało tego czasu za stracony, cieszyło się bowiem, że mogło spędzić go ze swoimi przyjaciółmi, spacerując wspólnie, rozmawiając i przy okazji pomagając Pasegame w zbieraniu informacji. W trakcie pochodu jego uwagę w sposób szczególny zwróciło pewne wzniesienie na południowo-wschodnich obrzeżach miasteczka, na którym znajdowały się pozostałości po jakiejś starej budowli, najprawdopodobniej jeszcze z czasów zarazy. Stworzenie wody zafrasowało się na ten ponury widok, przypominając sobie od nowa koszmar zarazy, jaka ongiś dotknęła tę osadę. Dlatego czym prędzej poprosiło kompanów o łaskawe zawrócenie z powrotem.

Wykonuję Aid by pomóc w zbieraniu informacji Pasegame.
Rzut na Dyplomację: 17



Wracając do gospody, jasnowodnistoskóre pozdrowiło serdecznie mijaną w pewnym oddaleniu Tamli, która to rozmawiała z jakimś mężczyzną. Półorczyca sama z siebie, lub w odpowiedzi pozdrowiła je i jego towarzyszy


Wieczorem w „Cichym Kocie” pojawił się Bort w towarzystwie szczupłego, uśmiechniętego mężczyzny z delikatnie poobijaną lutnią, o urodzie sugerującej domieszkę elfiej krwi. Krasnolud uśmiechnął się do drużyny, na co Dae odpowiedziało jeszcze bardziej przyjaznym uśmiechem. Po rozmowie z Delmą brodacz zawołał wszystkich do znajdującego się w rogu sali stołu, postawionego na podwyższeniu i sugerującego wyglądem oraz umiejscowieniem, że służył tylko do specjalnych okazji.

Młode wodnicze skorzystało z zaproszenia i zjawiło się na miejscu, witając miło Flonka i wyrażając gorącą chęć, by posłuchać jego muzyki. Innego zdania musiały być bliźniaki i Glunda, ale Dae poprosiło ich, by chociaż spróbowali się przekonać. W międzyczasie sala główna gospody powoli wypełniała się mieszkańcami Etran's Folly. Kapłanka martwiło, że nadal nie było widać Tamli, ale pojawienie Milo przyjęło z radością. Zapraszając niziołka do stołu gdy tylko przekroczył próg.

Kiedy pokaźny stół, przy którym siedziało razem z innymi, zapełnił się jadłem i napitkiem wszelakim Bort przemówił do wszystkich, wyjaśniając im powód takiego uroczystego podjęcia bohaterów, elfiokrwistego i współpracowników.
— Gratuluję panu serdecznie sukcesu! — powinszowało mu Dae. — I dziękuję ślicznie za możliwość udziału w tak wspaniałym przyjęciu.
Zaraz potem Flonk rozpoczął grę lutni, nowo nabytym kunsztem zaskakując bliźniaków i druidkę.
— A nie mówiłom! — szepnęła do nich wodna istota, po czym zachichotała.
Potem umilkło, by nie przeszkadzać bardowi. W trakcie odsłuchu kiwało delikatnie głową na boki ujęte pięknem słuchanej muzyki.
Czas mijał, a kolacja powoli zbliżała się ku końcowi. Zgromadzony w karczmie okoliczny lud wraz z rosnącym stężeniem ognistej wody we krwi stawał się coraz głośniejszy i mocniej rozemocjonowany. Co kapłanko odnotowało z pewnym niepokojem.


W pewnym momencie po gorączkowej wymianie zdań para bywalców wywołała awanturę na całą oberżę. Zanim Dae zdążyło się zorientować w sytuacji, tuzin farmerów ruszyło na siebie z pięściami, bądź tym, co akurat wpadło im pod ręce. Rozdawano razy na prawo i lewo, nad głowami klienteli fruwały kubki i butelki. Poruszona Delma pobiegła tylnymi drzwiami po szeryfa, Pasegame zniknął pod stołem, a Kallel i podnieceni bliźniacy rzucili się do walki. Bort z kolei wyraził gotowość, by powstrzymać bójkę, jednak w tym samym momencie dostał w głowę lecącym kuflem i zatoczył się do tyłu. Jednocześnie lazurowookie razem z Varelem uchyliło się przed lecącymi w ich stronę butelkami. Co było dlań nie lada wyczynem, bo drżąc niczym osika i tracąc czucie w ciele, ledwo trzymało się na nogach, oparcia szukając w pobliskim stole.
— Dlaczego? — będąc na granicy płaczu, zapytało słabym głosem, który niknął w gwarze wszechobecnej awantury. — Po co? Po co tyle agresji i przemocy?...
Pewnie by wtedy zemdlało, gdyby nie głośny ryk kotoluda, po którym aż podskoczyło, a serce niemal wyskoczyło mu z piersi. Próbując dojść do siebie bezradne Dae ze potwornym smutkiem obserwowało, jak barbarzyńca rzuca jakimś nieszczęśnikiem w kierunku drzwi, miotając przy okazji groźby w kierunku walczącej klienteli. W końcu jednak służe Wiecznej Światłości zebrało odwagę i wybiegło rozpaczliwie na środek sali, korzystając z chwili ciszy, jaką spowodował pokaz siły i agresji Kallela.
— Na litość Sarenrae! Błagam was, pohamujcie się! — krzyknęło, choć jego delikatnemu i łagodnemu głosowi ewidentnie brakowało mocy. — Ta awantura niczemu nie służy. Jesteście dobrymi ludźmi, tylko trunek uderzył wam do głów. Powstrzymajcie to szaleństwo i rozejdźcie się w pokoju do swoich domostw. Naprawdę błagam, póki nikomu nie stała się poważna krzywda. Jeszcze nie jest za późno. Proszę...
Zakończyło, po czym podeszło do rzuconego przez kotoluda człowieka, aby pomóc mu wstać. Szczerze liczyło, że pijani ludzie nie są tacy źli i się opamiętają.

Dae próbuje użyć dyplomacji, by uprosić gości, aby się uspokoili: 19

 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 16-08-2021 o 20:55.
Alex Tyler jest offline  
Stary 18-08-2021, 10:40   #24
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Varel skłonił się uprzejmie Delmie, gdy Dae przedstawiło go i pozostałych towarzyszy. Do wieczora mieli jeszcze sporo czasu, a skoro jego kompanom zależało na zwilżeniu gardeł, nie zamierzał oponować. Sam poprosił o rozcieńczone wino, by poczuć smak, ale zachować też trzeźwość przez resztę dnia. Rozglądał się przy tym z zaciekawieniem po przestronnym wnętrzu karczmy, póki nie było jeszcze zapełnione tutejszymi mieszkańcami chcącymi odprężyć się po dniu ciężkiej pracy. O tej porze przebywali tu raczej nietypowi dla takich miasteczek osobnicy – podróżni, przedstawiciele specyficznych zawodów, czy zwykłe mąciwody.
- Postaramy się nie dać tym dwóm pretekstu do zaczepki – uśmiechnął się do karczmarki, gdy ta opowiedziała o półorku i goblinie. Pokiwał głową, gdy Pasegame i Dae wyrazili swoje opinie na ten temat - Racja, widywałem już takie sytuacje. Słaby, ale przebiegły podporządkował sobie „mięśniaka” – zgodził się z gnomem - A dlaczego? Niestety, ale może po prostu to lubić – dodał.

***
Spacer po Etran’s Folly odbył się bez żadnych ekscesów, co w zasadzie trzeba było policzyć za zaletę miasteczka. Wydawało się być spokojne i bezpieczne, co jak na miejsce dotknięte taką tragedią, nawet lata temu, było prawdziwym wyczynem. Alchemik niejednokrotnie czytał o miastach czy osadach, które przetrwały zarazy tylko po to, by albo zostać zupełnie opuszczonymi przez tych, którzy przeżyli, albo powoli zmienić się w gniazda bezprawia, czy nawet centra bluźnierczych kultów. Etran’s Folly zdecydowanie wyszło z tego obronną ręką, dlatego i poza zadbanymi, solidnymi domostwami nie było tu praktycznie nic ciekawego. Z wyjątkiem wzniesienia na obrzeżach. Stojące tam ruiny wzbudziły sporą ciekawość elfa, który całą drogę powrotną do karczmy zastanawiał się, czy mogły być w przeszłości. Umiejscowienie sugerowało posiadłość jakiegoś bogacza lub świątynię, chociaż w drugim wypadku budowla raczej nie zostałaby opuszczona – koniecznie musiał obejrzeć ją z bliska następnego dnia, zanim wyruszą w dalszą drogę…

***
Gdy tylko wrócili do „Cichego Kota”, Varel od razu zapytał właścicielkę, co wie na temat ruin na wzgórzu. Karczmarka z przyjemnością opowiedziała o tym miejscu.
- Dawno temu znajdował się tam dom założyciela miasteczka, Etrana Bolmere'a i jego rodziny. Przenieśli się tutaj z Taldoru, mając nadzieję, że założą małą społeczność jako przystanek w podróży drogą lądową przez nasz region. Plotka głosi, że zbudował go na wzgórzu, aby wszyscy z miasteczka go widzieli, mimo że to miejsce znajdowało się daleko od ujścia świeżej wody. Zaledwie pięć lat po założeniu miasta dom spłonął, zabijając Etrana i jego rodzinę. Ówczesny szeryf stwierdził podczas śledztwa, że jeden z domowników musiał zaprószyć ogień i uznał to za nieszczęśliwy wypadek. Etran nie miał w miasteczku wrogów, więc tak rzeczywiście mogło być, nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. - Wzruszyła ramionami. Elf podziękował jej uprzejmym skinieniem głowy i uśmiechem. Jego podejrzenia nie potwierdziły się, ale to też był powód do zadowolenia, wciąż dawał zaskoczyć się światu.

Gdy Bort zaprosił ich do większego stołu, powód uczty okazał się prozaiczny, ale w pełni właściwy – dla kupca zawarcie intratnej umowy musiało być równie satysfakcjonujące co odkrycie nowego dekoktu dla alchemika. Elf przyjął dzban wina z uśmiechem.
- Gratuluję, Bort! Jeszcze trochę, i będziesz musiał kupować nowe wozy, albo i fundować kolejne karawany – powiedział szczerze, nalewając sobie trunku, tym razem do pełna. W końcu toast to toast.

Podczas kolacji elf nie mówił zbyt wiele, woląc raczej słuchać muzyki i chłonąć przyjazną atmosferę biesiady, coś, czego brakowało mu przez lata spędzone prawie jak pustelnik. Wdał się jedynie w dłuższą dysputę na temat gotowania z Milem. Zadziwiające było, jak sztuka kuchenna podobna była do sztuki alchemii, tu i tu panowały podobne zasady związane z zwiększaniem czy utrzymywaniem temperatur oraz mieszaniem składników. Kilka kielichów wina później obaj stwierdzili, że różnią się praktycznie tylko produktami końcowymi – niziołek zapewnił, że wypróbuje jedną z technik schładzania na owocach, a elf obiecał dodać do następnych dekoktów odrobinę cynamonu do smaku.

Mniej więcej wtedy krzyki okolicznych farmerów zmieniły się z wesołych przyśpiewek w agresywne obelgi. Nie minęło kilka sekund, a argumenty werbalne zmieniły się w argumenty fizyczne. Varel nie widział podobnej burdy od dekad, ale po dzisiejszej potyczce z wilkami takie coś nie mogło zrobić na nim wrażenia. A może to szumiący w głowie alkohol? W pierwszym odruchu pchnął podpitego Mila pod stół, po czym zerwał się na równe, chociaż nieco chwiejne nogi. Następnie doskoczył do wyraźnie przerażonego Dae, a przynajmniej próbował, bo potknął się o leżące krzesło i wpadł na undine, unikając tym samym lecącej w stronę jego głowy butelki.
- Nie martw się, skończy się na siniakach i paru wybitych… Bort! – próbował uspokoić kapłanku, ale kufel trafiający krasnoluda w głowę zniweczył tą próbę. Na szczęście kupiec jeszcze stał… Alchemik rozejrzał się szybko, sięgając po zawieszone w bandolierze dymne patyki, po czym cisnął dwa w największą ciżbę – jedyny sposób, by coś zadziałać, nie uszkadzając nikogo ani niczego. Kłąb dymu spowił obijających sobie gęby farmerów, dezorientując ich i zasłaniając im pole widzenia. W tym samym momencie rozległ się ryk Kallela. Jak to nie podziała, to dołączę do tych pod stołem…
 

Ostatnio edytowane przez Sindarin : 18-08-2021 o 19:50.
Sindarin jest offline  
Stary 19-08-2021, 05:11   #25
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Meliel nie zamierzał dołączać do planowanego spaceru po mieście. Nie sądził, że Etran's Folly ma do zaoferowania coś ciekawego. Miasto wydawało się dość ponure i nijakie, a tropiciel i tak przedkładał leśne ostępy nad miejską zabudowę.

- Nie jest groźny. Za to całkiem spory z niego rozrabiaka. Będę go pilnował. - odpowiedział grzecznie Delmie, kiedy po powitaniu, zapytała go o Łobuza.

Szybko znaleźli wolny stolik. Półelf zamówił kufel piwa i sącząc je, obserwował bywalców karczmy. Nie wyróżniali się jakoś szczególnie, poza dwójką, która wyraźnie zwróciła uwagę na Dae, ale nie wydawali się być kimś, kto mógłby sprawić poważne kłopoty. Nie widząc powodów do obaw, Mel skupił się na swoim kocie, który wyraźnie był w nastroju na zabawe.

***

Do powrotu Borta, nie wydarzyło się nic wartego uwagi. Dopiero zjawienie się krasnoluda, zadowolonego z udanej transakcji, ożywiło nieco atmosferę, zwłaszcza, że towarzyszył mu bard, który mimo reakcji bliźniaków, okazał się być całkiem niezłym grajkiem. Fakt, że nocleg i kolacja zostały opłacone, również pozytywnie wpłynął na samopoczucie półelfa. Chętnie dołączył do świętowania i sięgnął po krążące po stole wino.

***

Czas mijał, a w karczmie robiło się coraz głośniej. Na początku wydawało się to być normalne, ale Mel czuł, że coś się szykuje. Nie trzeba było długo czekać, aż żarty i przekrzykiwania przemieniły się w wyzwiska, a później w bójke. Meliel przyglądał się sytuacji, ale nie zamierzał dołączać do burdy, chyba że ktoś z towarzyszy będzie w niebezpieczeństwie. Doskoczył do Borta, który oberwał w głowę, lecącym kuflem, pomagając mu wstać i szybko omiótł wzrokiem najbliższą okolicę. Pokręcił głową, na widok Undine, próbującej uspokoić towarzystwo, wątpiąc w to, że słowa mogą przemówić do walczących. Mimo wsyztsko się spiął się, szykując do ewnetulanej interwencji, gdyby kapłanka znalazła się w niebezpieczeństwie przez swoje dobre intencje.
 
shewa92 jest offline  
Stary 20-08-2021, 09:01   #26
 
Mroku's Avatar
 
Reputacja: 1 Mroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputacjęMroku ma wspaniałą reputację
Przed kolacją - zwiedzanie miasteczka.

Pasegame wraz z Dae pytali przechodniów o miasteczko a ludzie całkiem chętnie opowiadali. Etran's Folly założone przez szlachcica Etrana Bolmere'a nigdy nie miało łatwo. Położone z dala od popularnych szlaków handlowych, nigdy nie było niczym więcej, niż przystankiem dla kupców zmierzających z Elidir do Almas. Co gorsza, po Goblinich Wojnach miasto strasznie ucierpiało z powodu zarazy, która je dosięgnęła. Pomóc próbowała elfia alchemiczka i medyczka Silwyth Eldara, ale pomimo czasu, jaki poświęciła na badania chorych, nie udało jej się wynaleźć leku. Co gorsza, sama w końcu zachorowała i wkrótce później zmarła. Ostatecznie miasteczko podniosło się po zarazie, ale straciło połowę swoich rodowitych mieszkańców, zostawiając niezamieszkane i zrujnowane domostwa jako pamięć po tych, którzy odeszli. Miało im to również przypominać, że nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej.

Kolacja - "Cichy Kot".

Postura i krzyk Kallela zrobiły wrażenie na najbliżej walczących farmerach, którzy zatrzymali się w pół ciosu i szybko przeszła im ochota do dalszej bitki. Dae miało mniej szczęścia, gdyż żaden z rolników nic nie robił sobie z jej prób uspokojenia sytuacji, za to Niuchacz swoim warknięciem sprawił, że kolejnych dwóch rolników stwierdziło, że lepiej będzie się uspokoić. W głębi sali walka trwała jednak w najlepsze i nim Varel cisnął tam dymne patyki, zauważyliście, jak goblin Snikit ucieka na zaplecze, zapewne by nie zostać jedną z ofiar bijatyki. Moment później w pomieszczeniu zrobiło się siwo od dymu, farmerzy zaczęli kaszleć i wykrzykiwać obelgi. Najważniejsze jednak, że zaprzestali dalszej bijatyki.
- Otworzyć okna! Tutaj nie da się oddychać! - Usłyszeliście jednego.
- Dokładnie, co to za paskudztwo! - Kaszlał drugi.
Ktoś otworzył okna po przeciwnej stronie sali, wpuszczając rześkie powietrze.

Nie minęło wiele czasu, gdy drzwi gospody otworzyły się energicznie i w środku pojawił się wysoki, brodaty mężczyzna w sile wieku. Odziany był w skórznię, szerokie spodnie i buty pod kolano. Przy pasie miał krótki miecz. Towarzyszyła mu zatroskana Delma.
- Wystarczy do cholery! - Warknął przez główną salę tak, że aż uszy bolały.
Wszyscy farmerzy zerknęli w jego stronę.
- Myślicie, że nie mam nic lepszego na głowie, tylko co chwilę przyłazić tutaj, żeby przerywać te wasze durne bójki?! - Krzyknął z nutą gniewu w głosie. - Teraz wszyscy ustawicie się przy tamtym stole. - Wskazał palcem na jedyny, jaki się ostał pod jedną ze ścian. - I rozliczycie się z Delmą ze wszystkich strat. Dopóki jestem tu szeryfem, prędzej pójdziecie z torbami, niż rozniesiecie to miejsce na strzępy. Delmo...

Karczmarka skinęła głową i ruszyła najpierw do kuchni, skąd wyniosła spory gar. Ustawiła go na stole, zapraszając dłonią pierwszych farmerów.
- Wrzucać mi tu pieniądze za uszkodzone meble, potłuczone butelki i kufle. Nie będę płacić za to z własnej kieszeni - mruknęła.
Wszyscy, jak jeden mąż zaczęli podchodzić do kobiety i płacić za szkody. Nie minęło pięć minut, jak gar napełnił się monetami. Rolnicy zabrali się też za sprzątanie głównej sali - postawiono z powrotem przewrócone stoły, ławki i krzesła. Niektórzy zamiatali rozbite szkło z podłogi a wszystkiemu przyglądał się szeryf, oparłszy się uprzednio o drzwi wejściowe. Tak, by nikomu nie zachciało się nagle czmychnąć.

- No i po zabawie - rzucił niepocieszony Ulf.
- Ano, ale fajnie było, nie, Kallelu? - odparł Olf, ustawiając z Kotołakiem stół, przy którym siedzieli.
- Fajnie? - wtrąciła Glunda. - Zobaczcie, jak wygląda główna sala. Jakby przeszedł tędy huragan. No ale czego się spodziewać po bezmózgich samcach. - Prychnęła drwiąco.
- Delma jest przyzwyczajona do takich rzeczy, na pewno szybko wszystko wróci do normy - powiedział Bort, rozmasowując rozcięcie na swoim czole. - A właśnie... - Odwrócił się w stronę karczmarki. - Czy skoro jest już spokój, możemy dostać deser?
- Oczywiście, Raya zaraz przyniesie wszystko - odparła nieco spokojniejsza już gospodyni, niosąc przed sobą gar z pieniędzmi na zaplecze.

Niedługo później, podczas gdy rolnicy wciąż sprzątali główną salę, na waszym stole pojawił się deser. Bort zamówił sobie miskę owsianki z rzepy, która była jego ulubionym przysmakiem, dla was natomiast ciasto jabłkowe. Szybko zajął się pałaszowaniem swojej potrawy, jednak będąc mniej więcej w połowie zaczął przeraźliwie kaszleć.
- Wszystko w porządku, Borcie? - Zapytał Milo.
- Tak, tak, to tylko... kawałek rzepy. Muszę... przełknąć... - Krasnolud wciąż nie przestawał kaszleć.
Chwilę później zrobił się czerwony na twarzy, oczy uciekły mu w głąb czaszki a w kącikach ust pojawiła się piana. Podniósł się jeszcze z krzesła, chwycił za szyję, zrobił dwa kroki w tył i runął na podłogę jak ścięte drzewo. Jego ciałem targały spazmatyczne drgawki.
 
Mroku jest offline  
Stary 22-08-2021, 11:56   #27
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Dae opuściło bezradnie ręce i zaczęło cichutko szlochać, kiedy ludzie zupełnie nie zwrócili uwagi na jego rozpaczliwe słowa. Na szczęście nieco lepiej poszło Kallelowi, którego wspomógł zwierzak Pasegame. Wodnicze jednak nie akceptowało agresywnych metod zażegnywania konfliktów, dlatego nie można było powiedzieć, że poprawiło mu to humor. Na koniec jeszcze doszło do zamieszania z powodu chmury dymu, która podniosła się z podłogi. Kapłanko wycofało się nieco do tyłu, by nie wdychać duszącego gazu.

Niewiele czasu później do izby wparowała Delma z szeryfem. Mężczyzna krzyknął tak głośno, że lazurowookie aż złapało się za uszy. Udało mu się jednak zupełnie powstrzymać agresję na sali. Potem zmusił wszystkich awanturników do zapłacenia za wyrządzone szkody. W międzyczasie oberżystka przyniosła spory garnek, do którego łobuzy musiały wrzucić pieniężną rekompensatę. Dae też podeszło do Delmy, po czym włożyło do naczynia jedną sztukę złota, uśmiechając się łagodnie. Mimo że samo nie brało udziału w bójce, to chciało okazać swoje wsparcie dla poszkodowanej kobiety.

Służe Sarenrae postanowiło też pomóc rolnikom w sprzątaniu wyrządzonego przez nich bałaganu. Uczyniło tak, sądząc, że mimo nauczki warto było okazać im jakieś wsparcie i przy okazji dać przykład dobrego zachowania. W tym samym czasie inni zajmowali się pałaszowaniem kolejnych zamówionych przez Borta potraw. Co skończyło się dość niefortunnie dla samego krasnoluda... jasnowodnistą istotę przejęła trwoga, gdy posłyszała, że brodacz w połowie posiłku zaczął niepokojąco kasłać.
Cytat:
— Wszystko w porządku, Borcie? — zapytał Milo.
— Tak, tak, to tylko... kawałek rzepy. Muszę... przełknąć... — krasnolud wciąż nie przestawał kaszleć.
Medycze w pośpiechu ruszyło w kierunku stolika kupca. Moment później nieszczęśnik był już czerwony na twarzy, oczy uciekły mu w głąb czaszki, zaś w kącikach ust pojawiły się bąbelki piany. Ku szczeremu przerażeniu Dae ledwo podniósł się krzesła i poczynił dwa kroki, chwytając się szyję, po czym runął na ziemię. Kiedy dopadło jego ciała razem z Kallellem targały nim już spazmatyczne drgawki. Obojgu udało się jeszcze wyczuć tętno i oddech. Jednak oba wkrótce ustały. Sferotknięte z trudem powstrzymując łzy, z determinacją sięgnęło po swój zestaw medyka i spróbowało przywrócić u Borta funkcje życiowe i zwalczyć krążącą w jego żyłach truciznę.

Treat poison: 15
Poza tym Dae zrobi Recall Knowledge [Medicine]: Recall Knowledge about diseases, injuries, poisons, and other ailments. You can use this to perform forensic examinations if you spend 10 minutes (or more, as determined by the GM) checking for evidence such as wound patterns. This is most useful when determining how a body was injured or killed.

 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 22-08-2021 o 11:59.
Alex Tyler jest offline  
Stary 23-08-2021, 13:49   #28
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Ryk zadziałał, choć działanie Dae było bardzo lekkomyślne. Kallel w dwóch krokach znalazł się za nim gdyby komukolwiek przyszło do głowy go zaatakować. Nas szczęście nic takiego nie miało miejsca. Dymne patyki zdławiły chęć do dalszej walki gdy trzeba było łapać oddech. Barbarzyńca wykorzystał zamieszanie i chwycił Dae za ramię, po czym odsunął z centrum zdarzeń. Skończyło się zanim na dobre się zaczęło, o czym świadczyło przybycie szeryfa i posłuch jaki miał wśród mieszkańców. Kallel wrócił do stolika ze smutkiem stwierdzając, że jego porcja wylądowała na podłodze, gdy ktoś wywrócił stół. Westchnął poirytowany, ale sięgnął z Olfem za ranty i postawili go na miejsce.
- No i po zabawie - rzucił niepocieszony Ulf.
- Ano, ale fajnie było, nie, Kallelu? - odparł Olf na co barbarzyńca przytaknął. Nawet się uśmiechnął. Zdecydowanie lepsze to niż siedzenie i pierdzenie w stołek.
- Czuliście jak któryś narobił w gacie? - tak, chyba lubił takie karczemne awantury. - Następnym razem możemy się założyć, kto położy więcej wsioków - uśmiechnął się do bliźniaków.

Tymczasem prace naprawcze trwały i każdy uwijał się szybko. Wnet większość była uprzątnięta i można było wracać do biesiadowania. Kallel nie podzielał fascynacji słodkościami, toteż na deser dostał konkretny udziec indyczy gdy reszta raczyła się ciastem jabłkowym, czy jakąś owsianką. Nota bene, ta ostatnia wyraźnie nie służyła krasnoludowi, bowiem w szybkim czasie stał się centrum zainteresowania wszystkich. Nie codziennie widzi się na własne oczy działanie trucizny. Chwila moment i było po wszystkim. Co prawda Dae i Varel próbowali jeszcze cokolwiek zdziałać, jednak Kallel nie wyczuł oddechu. Krasnolud przestał wydmuchiwać nowe bąble z piany, a klatka pozostawała nieruchoma. Zostawił więc wodniaka i elfa samemu rozglądając się po sali. Ktokolwiek to zrobił, być może zechciał pozostać i obserwować swoje dzieło. Kallel szukał kogoś, kogo zachowanie odbiegałoby od tego, czego spodziewałby się po zaskoczonych lokalsach.
Sięgnął po krasnoludzką owsiankę i obwąchał miskę, i jej zawartość. Ktokolwiek to był musiał zostawić na niej swój ślad. Borta i Delmę wyczuł bez problemu, starał się jednak zapamiętać również pozostałe, obce zapachy, w tym użytą truciznę. Wreszcie odłożył miskę i ruszył w kierunku szynkwasu mijając Delmę. Nastroszone wibrysy, postawione uszy i wysunięty do przodu nos świadczyły, że barbarzyńca szuka tropu. Obszedł ladę i bez zbędnych pytań otworzył drzwi na zaplecze, tam gdzie zniknął Snikit. W głównej izbie trudno było o złapanie zapachu przez nadal obecny dym od Varela, jednak za drzwiami zapachy musiały być wyraźniejsze.

 

Ostatnio edytowane przez psionik : 23-08-2021 o 13:51.
psionik jest offline  
Stary 24-08-2021, 09:26   #29
DeDeczki i PFy
 
Sindarin's Avatar
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Varel wyszczerzył się, kiedy jego dywersja wywoła oczekiwany efekt. Tak jak podejrzewał, kilka chwil zaskoczenia i utrudniona widoczność skutecznie rozładowały emocje, a gryzący dym sprawił, że uczestnicy bijatyki woleli zająć się wywietrzeniem pomieszczenia niż dalszym okładaniem się po twarzach. Elf podszedł do zrozpaczonego Dae i w pocieszającym geście położył mu dłoń na ramieniu.
- Kiedy głowy są gorące, kubeł zimnej wody zadziała lepiej niż spokojne słowa – powiedział z uśmiechem.

Ledwie chmury dymu zdołały się trochę rozrzedzić, a do karczmy wparował sprawdzony przez Delmę szeryf. Alchemik był pod dużym wrażeniem tego, jak mężczyzna jest w stanie kompletnie zapanować nad tłumem zaledwie paroma okrzykami. Farmerzy momentalnie spokornieli i zaczęli bez szemrania wykonywać polecenia. Varel dołączył do nich – co prawda nie miał nawet ułamka krzepy Kallela, ale mógł przynajmniej pozamiatać stłuczone szkło i naprawić kilka uszkodzonych krzeseł. Praca fizyczna nie była dla niego nowością, zawsze lubił tworzyć czy odtwarzać, nie ograniczało się to jedynie do laboratorium. Przy okazji poszedł za przykładem Dae i dorzucił złotą monetę do garnka Delmy.
- O dym nie musicie się martwić, jutro nie będzie już śladów ani po zapachu, ani jakichkolwiek przebarwieniach – zapewnił karczmarkę.

Nieco dziwnie się czuł, gdy deser podano im zanim jeszcze okoliczni skończyli porządkować pomieszczenie, ale nie zamierzał protestować. W końcu to nie oni zaczęli burdę, a wręcz pomogli ją zakończyć bez większych zniszczeń. Elf sączył powoli rozcieńczone wino i, zainspirowany rozmową z Milo, próbował zidentyfikować przyprawy użyte w szarlotce, gdy Bort nagle zakrztusił się swoją owsianką. Zwykły skutek szybkiego jedzenia przerodził się szybko w jawne oznaki zatrucia, a kupiec runął na ziemię. Varel zerwał się i padł na kolana obok niego zaraz za Dae i Kallelem. Kiedy kapłanko sprawdzało stan krasnoluda, alchemik gorączkowo mieszał odczynniki, szykując lekarstwo i modląc się do Iroriego o dar perfekcji. Kiedy po kilku sekundach ciecz w fiolce zasyczała i zabarwiła się na czerwono, podał ją Dae.
- Podaj mu to, wzmocni organizm – powiedział z nadzieją, chociaż widział, że stan Borta jest już krytyczny, jeśli nie gorzej...
Quick Alchemy, żeby stworzyć Elixir of Life

 
Sindarin jest offline  
Stary 24-08-2021, 20:55   #30
 
TomBurgle's Avatar
 
Reputacja: 1 TomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputacjęTomBurgle ma wspaniałą reputację
Nieokrzesane, dzikie charaktery mieszkańców Isgeri były dobrym materiałem na rzewną balladę o tragicznych losach zwaśnionych rodów. Rzecz jasna, w jego historii bójka wcale nie zakończy się tak szybko. Tak ... racjonalnie. Wręcz nudno.

Korzystając z tego, że - w końcu - znalazł się szeryf miasteczka, gnom zwędrował w kierunku wyjścia z karczmy i skorzystał z okazji żeby przekazać ostrzeżenie o chorych wilkach polujących w okolicy. Poświęcił dobre kilkanaście zdań na opis ich stanu, a zwłaszcza tego, który wyglądał wręcz na wynaturzenie spaczone jakąś złą wolą.

Podrzutek nieufnie wpatrywał się w ciasto jabłkowe. Z jakiegoś powodu słyszał w głowie nieziemską muzykę, z każdym kęsem głośniejszą. Dla upewnienia się, że to wina ciasta, a nie jakiegoś okolicznego iluzjonisty-dowcipnisia oderwał się od łyżki po pretekstem poklepania po plecach krztuszącego się krasnoluda.
Muzyka się urwała, a krasnoludowi oczy uciekły w głąb czaszki i runął na podłogę jakby w plecy klepnął go nie gnom, a olbrzymi gigant.

Trucizna, coś o czym częściej śpiewano, niż faktycznie stosowano. Tyle, że w pieśniach preferowane było by nikt z kochanków nie przeżył. Wobec Barta gnom żywił nieco inne uczucia, więc w pośpiechu zaczął wyrzucać swój niewielki zbiór ziół na krzesło między sobą. Nie wciskał się między Dae a Varela, a jedynie podał kapłance te kilka które

- Truciciele! Szeryfie, ci którzy go otruli nie mogą stąd uciec! - zawołał gnom, zrobiwszy co było w jego skromnych możliwościach. Ostrym krokiem ruszył między ludzi, przywołując z pamięci twarze i próbując identyfikować brakujące. Z całą pewnością brakowało Snikita, ale czy kogoś jeszcze?
- Delmo, kto miał jedzenie Borta w rękach? Kto mógł to zrobić?- zapytał, łagodząc ton.

 
__________________
W styczniu '22 zakończyłem korzystanie z tego forum - dzięki!
TomBurgle jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172