Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 19-03-2022, 02:35   #101
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik nie miał pojęcia o czym mówi gnom, ale zawiła mowa była zdaje się skierowana do krasnoluda, a tropicielowi oberwało się tylko przypadkiem. Już miał zamiar powiedzieć coś w tym temacie, ale ugryzł się w język. Dla odmiany stwierdził, że nie ma się co wychylać ze swoją ignorancją.
-Tak, tak, szukamy kapłanki Lathandera, która ponoć wybiera się do Targos. Chodzi o pomoc niedoszłej rytualnej ofierze... potrzebuje chyba przewodnika na drugą stronę. Czy dobrze trafiliśmy? – Zapytał Oberik. Wstrzymał się z wieściami o pożarze, chociaż te zapewne już dotarly i tutaj. –Nie wykluczam, jeśli tylko będziemy w stanie, ostatnio dużo się dzieje w Dziesięciu Miastach. – Młodzieniec zwrócił się do gnoma.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 20-03-2022, 17:52   #102
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Przybity Ol'Bitey wyglądał na całkiem przyjemne miejsce. Sorcane zamówił do picia dla siebie i obu kobiet miodu oraz coś do przekąszenia.

- Mroźni druidzi... To możliwe, że odprawiają jakieś rytuały, jednak ofiary wtedy byłby pewnie bardziej zmasakrowane... mord bardziej rytualny. Krwawi druidzi są jak kultyści mrocznych bóstw.

- Czerwony Mag... Podróżowaliśmy z Targos do Bryn Shander z czarodziejem zwącym się Dzaan, ale on wygląda na stereotypowego czarodzieja... stary, spiczasty kapelusz, długa biała broda. Przybył razem z nami dzisiaj.


Mówił spokojnie i cicho.

- Natomiast ten dziwny osobnik... Mogę powiedzieć że zwykle jeżeli wokół jakiejś istoty rozpościera się przerażająca aura którą wszyscy czują... pewne zło jest nie do ukrycia.

Zamilkł na moment jakby odpływając ku własnym wspomnieniom. Dopiero ocknął się kiedy dziewczynka przyniosła wiadomość dla Topaz. Kiwnął głową.

- Myślę że powinniśmy się tym zająć. - rzekł spokojnie - Zaczęlibyśmy od przepytania mrocznego elfa i świadków z Northlook.
 
Stalowy jest offline  
Stary 22-03-2022, 21:14   #103
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Bran, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, trzynaste dzwony, świątynia;
-49 °F, wiatr, bez opadów, pochmurnie;
To co zadziało się w świątyni po słowach Oberika "szukamy kapłanki Lathandera" było szaleńczym teatrem niepowstrzymanego śmiechu magistra Turena oraz niepohamowanej wściekłości kapłanki Mishann. Wymagało też nie lada zręczności i szybkości od całej trójki - Brana, profesora oraz uroczo nieświadomego winowajcy wywinięcie się boskiemu gniewu, którego uosobieniem była ta niewielka kobieta oraz jej sprawiedliwi posłańcy w postaci lecących w ich stronę przedmiotów.

Drzwi świątyni zatrzasnęły się, a magister właśnie uspokajał się, by ponownie wybuchnąć śmiechem i ponownie się uspokoić.
- Wyborne, mości Oberiku! Nie martwcie się, przejdzie jej, a ja dopilnuję by zajęła się waszą sprawą. Jak będzie trzeba zapłacę, ile trzeba. W zamian obiecajcie mi tylko, że zajrzycie do Macreadusa, jak będziecie ponownie wybierać się do Termalaine, albo nawet do Samotnej Kniei. - profesor złapał za krzaczasty wąs koloru białego i poprawił jego ułożenie - Przyznam wam, że pokłóciliśmy się. Macreadus twierdził, że należy użyć dwa pierścienie, a ja upierałem się i wciąż tak twierdzę, że trzy zawsze jest lepsze od dwóch... - gnom odpłynął w zawiłe dywagacje oraz wytłumaczenia teoretycznych rozwiązań dla równowagi pól.

Wreszcie udało się zmienić temat na problem związany z duchem. Człowiek i krasnolud objaśnili gnomowi o co i dla kogo dokładnie proszą. Profesor, co ciekawe nawet tego wysłuchał.
- Nie musicie już sobie zaprzątać tym głowy. Mishann jest porywcza w sprawach wiary, ale ma piękną duszę. Z radością wam pomoże. Poinformujcie proszę tylko ową Topaz, co by zjawiła się w świątyni przed podróżą.

Po jeszcze krótkiej rozmowie zapytał ich o dalsze plany. Być może chcąc oszacować kiedy zjawią się w pobliżu Samotnej Kniei, a może zwyczajnie dla podtrzymania rozmowy.
 
Rewik jest offline  
Stary 23-03-2022, 20:11   #104
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Jeszcze dobrą chwilę po wejściu do tawerny Lotta nie mogła się uspokoić. Ta przeklęta ryba zaskakiwała ją podczas każdej wizyty w tym przybytku, ale tym razem serce mało nie wyskoczyło kobiecie spomiędzy żeber. Widać te wszystkie rozmowy o morderstwach wpłynęły na nią bardziej niż chciała się przed sobą przyznać. Mimo że współczuła Branowi straty żony, Heliji, sam temat niezbyt ją interesował. Doszła jednak do wniosku, że przy okazji śledztwa może dowiedzieć się czegoś o zabójcy wysłanym przez Bjorhhildę. Zakładając oczywiście, że Ove się nie mylił i atak na Runę był faktycznie zaaranżowany przez królową, a nie kogoś, komu Lotta podpadła. Co prawda nie mogła sobie przypomnieć nikogo takiego, ale białe zimno często odbierało ludziom rozum.

Słuchając relacji Topaz z postępów w śledztwie Lotta nie umiała wyciągnąć z nich nic sensownego. Obawiała się, że skończy się to polowaniem na… no, na każdego, kto podpadnie tutejszym władzom czy mieszkańcom. Drow był rzadkim widokiem w Dekapolis, lecz w górach było zejście do Podmroku. Tak przynajmniej słyszała. Biedak pewnie nie wiedział na co się pisze wychodząc na powierzchnię w samym środku długiej zimy.

Druidzi… Lotta wiedziała, że wśród ludzi krążą opowieści o zaślepionych wiarą w Auril druidach, wrogach cywilizcji, którzy z radością przyjęliby wiadomość o upadku Dziesięciu Miast. Ich moc pochodziła od Auril, może i praktykowali ofiarowanie? Zresztą stawało się ono coraz powszechniejsze i w miastach, co odkryli z Oberikiem choćby na przykładzie nieszczęsnej żony karczmarza. Jednakże wyobrażenie takie przeczyło innym opowieściom o mądrych, neutralnych i żyjących w odosobnieniu druidach, którzy dbali o równowagę w naturze. Czy sprzyjanie kultowi Auril, a więc także wiecznej zimie (jeśli faktycznie była ona jej bogini) było zgodne z głównymi doktrynami druidów? Wątpliwe. Może druidzi byli myleni z fanatykami Auril, a może chodzi o coś jeszcze innego? Zresztą Lotta nie wyobrażała sobie druidów czających się po zaułkach miast by wyłuskać z tłumu losowe ofiary. Zwracaliby uwagę, a przecież o wiele łatwiej przydybać kogoś na szlaku. Mało ludzi poginęło w zamieci, lub zeszło z wydeptanej ścieżki “tylko na moment”? Ciała zamarzłyby przez noc i nikt nie miałby podejrzeń. Do tej wersji pasował tylko trup znaleziony przez Sorcane.

Podzieliła się swoimi wątpliwościami.
- Czy nikomu nie udało się połączyć tych trzech ofiar? Znajomościami, krewnymi, kontaktami handlowymi, czy choćby datą zgonu? Rytuały powinny być chyba o jakichś określonych porach, datach, odstępach czasu?
Szczerze powiedziawszy wersja z rytuałem nie kleiła jej się w ogóle. Może ktoś się mścił? Raczje nie był to to zwykły szaleniec opętany mocą, zabijający za krzywe spojrzenie, bo ofiar byłoby znacznie więcej.

Zgodziła się by pomóc w śledztwie, choć nagroda wydawała jej się równie odległa i ulotna jak ta za złapanie chwinga.
- Myślisz że jest sens pytać ponownie świadków? Przypomną sobie coś wiecej niż to, o co pytała ich Topaz skoro minęło więcej czasu? - zwróciła się do Sorcane’a?
 
Sayane jest offline  
Stary 26-03-2022, 20:35   #105
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem
Rok 1489 Rachuby Dolin, miedzy pierwszym, a trzynastym dniem miesiąca Młot;
Szeryf nie krył delikatnego rozbawienia słowami o nieuczciwości, czy pochopności, lecz zachował powagę i szacunek należny momentowi decyzji Anathema.
- Niech uspokoję twoje obawy Anathemie z domu Hunzrin. Nie wszystko jest takie proste na jakie wygląda. Zakon Rękawicy nie włada Bryn Shander jest jednie jego obrońcą miasta i drogowskazem dla zamieszkującego go ludu. Nie na wszystkie decyzje mamy wpływ, lecz prawo Zakonu, na które się powołuję jest szanowane przez zarządczynię Shane. Choć jest stosowane niezwykle rzadko z racji na to, co z sobą niesie dla przywódcy Zakonu Rękawicy. Nie wiń mnie też o naiwność. Nie zabłądzonemu, głodnemu elfowi z podziemi ufam, lecz osądowi Torma.

Markham Southwell przeszedł się wzdłuż celi.
- Wiesz już czym się zajmujemy i jakie prawdy nam przyświecają. Dla tych wartości właśnie wyznaczę tobie zadanie, które pozwoli zachować wolność twego wyboru.

Dowódca Zakonu Rękawicy zatrzymał się, odwrócił i spojrzał wprost na pół-drowa.
- Dowiedź swojej niewinności i dobroci serca. Możesz uczynić to na wiele sposobów w tym... pojmując prawdziwego mordercę, którym, jak utrzymujesz nie jesteś. Udowadniając swą niewinność zwolnisz się z konsekwencji odrzucenia zaprzysiężenia. Wierzę jednak, że twoja droga prowadzi do dobra. Wystrzegaj się zła. Jest ono cieniem duszy. Cień chowa się w miejscu, którego nie dostrzegasz, a kiedy odwrócisz uwagę skrada się do twego domostwa. Zło kryje się za myślami i emocjami, które bierzesz za swoje. Podszeptuje gniew zazdrość i pychę byś wyniósł się nad innych. Nikt nie rodzi się zły. Nawet drowy. Potrzeba czasu, by zło przekonało cię, że jego głos to twój. Tak stało się z wieloma drowami, lecz Bryn Shander zna opowieści o tych, którym udała się ta walka. Wierzę, że i ty rozpoznasz właściwy głos za którym należy podążyć. Wiedza o tym kim naprawdę jesteś jest wymagana od każdego kto chce do nas dołączyć. Prawdziwą odwagą jest walka ze złem skrytym w nas samych. To właśnie robimy w naszych modlitwach. Gdy pokonasz własnego smoka, przezwyciężysz ciemność czyhającą w tobie, tylko wtedy będziesz zdolny do poznania prawdziwego dobra. Tylko wtedy będziesz gotów przywiązać nasz miecz do pasa, nosić tarczę z insygnią Zakonu Rękawicy. Wtedy będę Cię oczekiwał. Zaś ślubowanie adepta może odbyć się nawet w dniu jutrzejszym, jeśli tylko jesteś gotów. Byłoby to wskazane. Przemyśl słowa, które będziesz chciał wygłosić przed kapitułą.
Bran, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, czternaste dzwony, cmentarz;
-49 °F, wiatr, bez opadów, pochmurnie;
Aby dotrzeć do miejsca, gdzie mieszkańcy Bryn Shander chowali zmarłych należało wyjść poza mury miasta i skierować się w dół zbocza w kierunku północnym. Nawet w czasach, gdy słońce pojawiało się jeszcze na nieboskłonie, grobowe nasypy kamienne tkwiły tu w wiekuistym cieniu.

W czas czternastych dzwonów, wiatr coraz mocniej targał ich ubraniami, a ciemność pochłaniała ich z każdą chwilą coraz bardziej. Krasnolud przeszedł mozolnie poprzez pokryte śniegiem i lodem tereny i przekroczył najpewniej umyślnie pozostawioną otwartą bramę, której przez utworzone nasypy śnieżne, nie sposób było teraz ruszyć.

Za nim w głębokim po łydki śniegu broczył Oberik. Szukali tego właściwego kamiennego nasypiska - tego pod którym leżało ciało zamordowanego człowieka Rolfa Farblade'a. Wreszcie Bran odnalazł interesujące go imię nieszczęśnika.

Bran: rzuca wykrycie magii!

Krasnolud przygotował się do rzucenia zaklęcia i wypowiedział konieczne słowa. Ich dźwięk umykał w półmroku, by w odpowiedzi przywieść przybijającą ciszę. Jeszcze podczas formowania ze splotu zaklęcia, Bran dostrzegł jakby przebijające się światło pośród smutnego stosu kamieni. Mało kto spodziewałby się czegokolwiek po tej wyprawie, choćby dlatego, że ciążący na ciele mężczyzny kamień nie pozwalałby zaklęciu odgadnąć co znajduje się pod nim. Stanowiłby barierę. Stanowiłby, gdyby nie to, że nagrobek był wykonany niedbale, a pośród stosu wyzierały na świat szczeliny. To nimi, niczym smród, czy jadowite żmije wypełzały smugi bladego światła.

Bran skupił swą uwagę na nim i rozpoznał obecność magii. Plugawej magii nekromancji. Jeden z kamieni stoczył się mimo scalającego grób mrozu. Oberik i Bran mogliby przysiąc, że nikt z nich tego nie wywołał. Bran dostrzegł w oczach kompana poruszenie, jeszcze nim ten zwerbalizował to co widzi. Światło, które biło z grobu było bowiem nie tylko efektem czaru rozpoznawalnym dla krasnoluda. Również Oberik je widział, a to znaczyło...

Bran: akrobatyka - zdany!

Kolejne kamienie potoczyły się, zaś z grobu w kierunku odchylającego się krasnoluda pomknęła... dłoń! Blada, zimna i martwa.
Bran odsunął się ostrzeżony reakcją łucznika. Dłoń zacisnęła się w miejscu, gdzie był przed chwilą. Rozpadający się nagle stos kamieni uwolnił snop oślepiającego światła. Musieli odwrócić wzrok i oddalić się na kilka kroków. Słyszeli tylko niepokojący, przeczący prawom natury rumor rozsypywanego grobu. Skryta w świetle czarna sylwetka zaczęła unosić się, rosnąć, aż przybrała postać dorosłego, ludzkiego mężczyzny. Lecz nie był to człowiek, mimo że w świetle malował się jakby zarys twarzy zdało się iż istota zlepiona została z martwej zmrożonej tkanki przyobleczonej w światło bladego jak sama śmierć księżyca.

Inicjatywa:
Oberik: 20
Bran: 17
Chodzący w Bladym Świetle: 3

Sorcane, Lotta
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, czternaste dzwony, ;
-49 °F, wiatr, bez opadów, pochmurnie;

Topaz przytakiwała zarówno na to co mówił Sorcane, jak i na to co zauważyła Lotta.
- I mnie opowieści o druidach zdały się najpierw... nie wiem... nie pasujące. Zważcie jednak na to jak wygląda świat wokół nas. To już drugi rok, a nie zapowiada się by się poprawiało. - Topaz miała oczywiście na myśli panującą pogodę w Dolinach Wichru. - Kilka ostatnich dni było nieco cieplejszych, to prawda, ale z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Bogowie i druidzi to jedyne siły jakie mogłabym podejrzewać o związek z wieczną zimą. Co więcej miasta zaczęły gnębić monstra. Biała bestia z Samotnej Kniei, Potwór z Maer Dualdon, wilki w rejonach Doughan's Hole. Jakby sama natura uwzięła się na nas. Być może te sprawy są jakoś powiązane? - Topaz furknęła i wzruszyła ramionami - Ale w ten sposób faktycznie nigdzie nie dojdziemy. Podobnie jak oskarżanie maga bez dowodów, sprowadzi na nas tylko kłopoty. Choć można by przyjrzeć się jego poczynaniom nieco bliżej. Jednakże.... to co mówiłaś, Lotta. Wydaje się być to dobrym tropem.

Aasimarka zacżęła porzadkować myśli w głowie, po czym kontynuowała.
- Musimy pomyśleć co wspólnego miały te morderstwa, prócz sposobu w jakie je dokonano. Czas, również może okazać się istotny. Podoba mi się ta myśl. Zwłaszcza w zestawieniu z miejscami, gdzie ich dokonano. - pochwaliła. - Wiemy, że żona Brana została zabita piętnastego Nightal pod Kopcem Kelvina, Rolf Farblade pierwszego dnia Młota tutaj, nie wiemy kiedy dokładnie zginął ten mężczyzna, o którym wspominałeś, Sorcane, ale jeśli dobrze pamiętam, miało to miejsce nieopodal Termalaine?

Sorcane: śledztwo - tajny!
Lotta: śledztwo - tajny!

- Cykl księżyca - powiedzieli jednocześnie Lotta i Sorcane.

- Piętnaście dni. To czas miedzy pełnia, a nowiem. - Topaz badawczo patrzyła na twarze swoich rozmówców, oczekując czy mają coś jeszcze do dodania. - To nie koniecznie coś znaczy, ale to dobry początek.

Topaz chciała cos jeszcze dodać, lecz jakieś poruszenie nastało w Przybitym Ol'Bitey'u. Tłuszcza zgromadziła się przy jednym z okien, część osób wyszła przed budynek. Wszyscy oni wpatrywali się w smugę przedziwnego bladego światła, które jarzyło się niedaleko od miasta, na cmentarzu. Plątaninę pytań i domysłów przebił szept Topaz, skierowany tylko do Lotty i Sorcane.
- Bran, chłopcy mogą tam teraz być. - Kobieta chwyciła swoje futro, narzucając je na swe drobne, acz umięśnione ramiona.
- Drow będzie musiał zaczekać. Cokolwiek to jest, nie zostawię ich z tym samych.
 
Rewik jest offline  
Stary 28-03-2022, 19:34   #106
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Bez słowa Sorcane wstał i zabrał swoje rzeczy. Kwestia cyklu księżyca wskazywała albo na rytualność zabójstw albo na jakiś magiczny fenomen powiązany z krainą i czasem.

Tak czy inaczej ich towarzysze mogli mieć kłopoty - trzeba było działać.

Ruszył prędko ku cmentarzowi.
 
Stalowy jest offline  
Stary 31-03-2022, 10:18   #107
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Lotta ruszyła biegiem za Topaz; ich nowa znajoma nad wyraz szybko podejmowała decyzje. Co dla Brana i Oberika było zapewne dobrą wróżbą.


Minęli bramę miejską; w miarę jak zbliżali się do cmentarza blady błysków było coraz więcej. W końcu, pomiędzy nagrobkami, ujrzeli krasnoluda i łowcę; drogę do cmentarnej bramy odcinała im odziana w łachmany istota; spomiędzy materiału wydobywał się nienaturalny blask. Musiał on być w jakiś sposób szkodliwy, gdyż mężczyźni wyraźnie starali się go unikać. Nagle promień dosięgnął krasnoluda, który runął jak długi na śnieg.


Podczas gdy Sorcane wycelował w potwora z łuku Lotta ruszyła wzdłuż murka, by skrócić dystans do rzutu włócznią. Nie dawał on wiele osłony przed blaskiem, ale lepsze tyle niż nic.

 
Sayane jest offline  
Stary 01-04-2022, 13:03   #108
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Bran, Oberik, Lotta, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, czternaste dzwony, cmentarz;
-49 °F, wiatr, bez opadów, pochmurnie;


Runda 1
Oberik: ruch + atak! (strzelec wyborowy) - pudło!
Bran: atak! - pudło!
Chodzący w Bladym Świetle: atak wielokrotny (Bran!) - pudło x2!
Oślepiające światło (Bran)!
Bran: rzut obronny - zdany!

Runda 2:
Oberik: atak (strzelec wyborowy + atak ukradkowy+ A) - pudło!
Bran: uniki!
Chodzący w Bladym Świetle: atak (D) - pudło! x2
Oślepiające światło (Bran)!
Bran: rzut obronny - oblany! (oślepiony!)

Makabryczny nieumarły całkowicie wygrzebał się z kamiennego grobu, nim mężczyźni zdołali sięgnąć po broń i oddalić się na bezpieczną odległość. Splugawione ciało ruszyło zaskakująco szybko za wolniejszym od swojego ludzkiego towarzysza kransnoludem. Bran w biegu ładował bełty i na chwile tylko przystawał, by oddać strzał. Za każdym razem bezwolne ciało Rolfa Farblade'a było bliżej i bliżej swojej przyszłej ofiary. Kilka razy próbowało pochwycić Brana, lecz ten wytrącił kuszą sięgające doń członki martwiaka. Okazało się, że mimo niezwykle jasnego światła, które zdawało się być główną składową nieumarłego, był on całkowicie materialny.

Kilka strzał pofrunęło z łuku Oberika, lecz niefortunnie wzmagający się wiatr strącił je z odpowiedniej trajektorii. Oberik szukał bardziej dogodnego miejsca i strzelał, lecz nieumarły był zaskakująco szybki. Również zmuszony do ciągłej ucieczki Bran pudłował.



Jasny słup światła wylewający się spod zakapturzonej, trupiej twarzy rozjarzył się w nagłej eksplozji jasności. Nawet stojący dalej Oberik musiał odwrócić wzrok, nim ten przyzwyczaił się do tak nagłej zmiany, a co dopiero Bran, który pozostał tam sam na sam z ucieleśnieniem śmierci.

Runda 3:
Oberik: atak (strzelec wyborowy + atak ukradkowy+ A) - krytyczne trafienie! (29 obrażeń!)
Bran: odstąpienie + ruch
Chodzący w Bladym Świetle: Cold Ray x2 - trafieniex1! (28 obrażeń od zimna!)
Bran: Nieprzytomny! Rana!
Chodzący w Bladym Świetle: ruch w stronę Oberika!
Sorcane: ruch (cover 3/4) + atak -trafienie! 10 obrażeń!

Bran uciekał nieomal na oślep, prawie zderzył się z obeliskiem, który nagle stanął na jego drodze. Lecz wtedy poczuł przerażający strumień zimna, który ugodził go w plecy, wysysając całą energię życiową. Telepiący się z zimna Bran leżał na śniegu walcząc o życie. Tymczasem martwy posłaniec obrócił się i podążył szukać swej drugiej ofiary.

Oberik był nieco wstrząśnięty widokiem tego dziwnego stworzenia, może dlatego jego strzały mijały tak doskonale oświetlony cel. Na szczęście udało mu się opanować drżenie palców. Trzecia strzała poleciała w kark stwora, przebijając jego szyję praktycznie na wylot. Mężczyzna schował się od razu między nagrobkami i szczęka prawie mu opadła. To coś było zdecydowanie nienaturalne. Normalny człowiek powinien po czymś takim paść bez życia. Fakt, że ten stwór był bez życia już kiedy wygrzebywał się z grobu, mógł mieć tu coś na rzeczy. Gdy świetliste oblicze odwróciło się w stronę młodzieńca z Good Mead, ten tylko przełknął i postanowił zmienić pozycję, z której strzelał.

Runda 4
Oberik: ruch x2 + ukrywanie się - 14! (cover 3/4)
Bran: stabilizacja - tajny!
Chodzący w Bladym Świetle: percepcja - krytycznie zdany!
ruch x2 (losowy kierunek - Sorcane!)
Sorcane: atak - pudło!
Lotta: rzut oszczepem - trafienie! 9 obrażeń!
Topaz: ruch x2!

Oberik dostrzegł, że od strony miasta nadbiegało kilka znanych mu sylwetek.
Topaz i Lotta wysforowały się do pierwszej linii. Nad ich głowami przeleciała strzała elfa i ugodziła potwora w korpus. Zaś Lotta wzięła zamach, by następnie trafić we wroga.

Wróg jednakże z pozoru nic sobie nie robił z dziurawiących go grotów i ostrzy. Zmierzał na spotkanie, wybiegających w jego kierunku wojowniczek.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 01-04-2022 o 13:07.
Rewik jest offline  
Stary 02-04-2022, 01:46   #109
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Anathem z uwagą wysłuchał szeryfa. Podjął już decyzję, ale docenił furtkę, którą zostawił mu mężczyzna. Wyglądało na to, że opuści więzienie, ale będzie musiał odnaleźć mordercę, którym zapewne był nieumarły spotkany w karczmie. Z uśmiechem odpowiedział Southwellowi.
-Niech więc tak będzie. W dniu jutrzejszym wyprę się Lloth i złożę przysięgę przed kapitułą.
Dowódca Zakonu rękawicy, wyraźnie zadowolony, pokiwał głową i bez słowa opuścił celę.

Niedługo po tym, do celi wniesiono posiłek, wyraźnie lepszy niż dotychczasowe, a zaraz po nim wiadro z wodą, pozwalające nadrobić pewne braki w higienie, a nawet mocno wysłużoną szczotkę, dzięki której półdrow mógł doprowadzić swoje śnieżnobiałe włosy do porządku. Teraz pozostało tylko czekać.

***

Następnego ranka, niedługo po wschodzie słońca, w celi pojawiła się grupa gwardzistów, którzy mieli doprowadzić więźnia przed kapitułę. Skrępowano mu dłonie zarzucono ciepły płaszcz na plecy i wyprowadzono z budynku. Następnie poprowadzono go ulicami do wschodniej części miasta, do dużego kamiennego budynku. Anathem domyślił się, że jest to świątynia. Podobnie na powierzchni, jak i w Podmroku, obiekty kultu należały do najbardziej okazałych miejskich budowli. Ten nijak się miał do przepychu, jaki cechował architekturę Menzoberranzan, ale zdecydowanie wybijał się ponad resztę zabudowań. W zasadzie, ze swoimi grubymi ścianami, mógł równie dobrze służyć jako forteca. W środku bez trudu potwierdził swoje przypuszczenia, na temat przeznaczenia miejsca, do którego go przyprowadzono. Wśród obecnych symboli, bez trudu rozpoznał te należące do Torma, bo podpatrzył je u szeryfa, ale pozostałe dwa stanowiły dla niego zagadkę. W mieście, z którego pochodził uznawano tylko jedną boginię, a jeśli wspominano jakiekolwiek bóstwa powierzchni to głównie te znienawidzone przez Lloth, należące do elfiego panteonu.

Markham Southwell czekał już na niego w towarzystwie członków kapituły. Podobnie, jak ludzie, których mijał w czasie marszu przez miasto, ci również spoglądali na niego z niechęcią i podejrzliwością. Półdrow niczego innego się nie spodziewał. Pewnie nigdy nie pozbędzie się piętna swojego pochodzenia. Musiał dostosować się do warunków na powierzchni, jeśli chciał przetrwać. Póki co, postanowił milczeć.

Szeryf, jako ten, który wstawił się za nim krótko przedstawił sprawę Anathema przed zebranymi, najwyraźniej po to, żeby dopełnić formalności. Więzień nie wątpił, że wszyscy doskonale wiedzieli kim jest i co tutaj robi. Członkowie Kapituły zadawali Markhamowi pytania, a jeden z nich zwrócił się nawet bezpośrednio do pół-drowa.

-Czy jesteś wyznawcą Lloth? - Zapytał mężczyzna w średnim wieku, lekko już siwiejący. - Pamiętaj, żeś w świątyni Ilmatera, Tyra i Torma, więc nie waż się kłamać.

-Nie, nie jestem. Odkąd porzuciłem podmrok i swój dom, porzuciłem też bóstwo, które skaziło ten dom swoją obecnością. - Anathem spodziewał się podobnego pytania. Myślał, że w ślad za nim pójdą kolejne, ale pomylił się. Kapituła kontynuowała dyskusję, kierując swe słowa raczej do Southwella, niż do niego. Nie wszyscy chcieli wyrazić zgodę na “zaprzysiężenie”, ale najwyraźniej nie byli w stanie się temu sprzeciwić i szeryf dopiął swego. Oporni członkowie po kolei poddawali się, aż przewodniczący zakończył dyskusję i zwrócił się do więźnia.

- Mimo, iż nie jesteśmy w pełni przekonani, co do Twoich intencji, stanie się zadość życzeniu Markhama Southwella. Anathemie z domu Hunzrin… Przyjmiemy Twą przysięgę i wyrzeczenie pajęczej bogini. Bacz jednak na to, co przysięgasz bo Triada z łatwością przejrzy Twoje słowa i czyś szczery, czy tylko nas zwodzisz.

Półdrow skinął głową w podziękowaniu i wymienił jeszcze jedno spojrzenie z szeryfem, nim otworzył usta. Z jednej strony niesłusznie wtrącił go do celi, ale z drugiej zrobił co w jego mocy, by dać “mrocznemu elfowi” szansę na oczyszczenie się z zarzutów. W menzoberranzan nie mógłby liczyć na coś takiego. Zostałby raczej wrobiony w kilka innych przestępstw, by uzasadnić pojmanie i późniejsze skazanie. Mimo swojego kłopotliwego położenia, nie żałował ucieczki z ojczyzny.

-Ja, Anathem z domu Hunzrin, całą swoją duszą wyrzekam się Lloth i jej praktyk. Wyrzekam się zła, podłości i zdrady, które zaszczepiła w sercach moich pobratymców. Przyrzekam przed Ilmaterem, Tyrem i Tormem, że nieodwołalnie odwróciłem się od praktyk elfów z Menzoberranzan. W tej świątyni bogów powierzchni pragnę ofiarować swoją dusze i sercę Elistraee, Mrocznej Dziewicy i ślubuję przestrzegać jej ideałów, czyniąc dobro i szerząc życzliwość by dać dowód temu, że elfy o ciemnej skórze mogą żyć w zgodzie i pokoju z mieszkańcami powierzchni. Na dowód tych słów zobowiązuję się odnaleźć mordercę człowieka, zabitego pierwszego dnia Młota w Northlook. - Półdrow liczył na to, że przemowa, chociaż krótka, spełni oczekiwania zebranych w świątyni.
 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 02-04-2022 o 01:49.
shewa92 jest offline  
Stary 02-04-2022, 09:25   #110
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Oberik, Lotta, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 13, czternaste dzwony, cmentarz;
-49 °F, wiatr, bez opadów, pochmurnie;

Runda 5
Oberik: atak (strzelec wyborowy + atak ukradkowy) - trafienie! 16 obrażeń!
Bran: stabilizacja - tajny!
Chodzący w Bladym Świetle: atak (Topaz) - trafienie! (24 obrażeń!)
Topaz nieprzytomna!
Chodzący w Bladym Świetle: ruch + atak (Lotta) - trafienie! (16 obrażeń!)
akcja bonusowa - oślepiające światło! (Sorcane)
Sorcane: rzut obronny - oblany! (oślepienie!)
Sorcane: ruch + atak!(D) - trafienie! (5 obrażeń!)
Lotta: atak (A) - oblany!
Topaz: stabilizacja - tajny!

Runda 6:
Oberik: atak (strzelec wyborowy + atak ukradkowy) - trafienie! (21 obrażeń!)
Bran: stabilizacja - tajny!
Chodzący w Bladym Świetle...

Makabryczna postać martwego człowieka, naszpikowana kolejnymi strzałami przez Oberika, ruszyła z niemym wrzaskiem wpierw na Topaz, którą odtrąciła z niewyobrażalną siłą jak jakąś szmacianą laleczkę. Kobieta upadła kilka metrów dalej, niedaleko elfa, który przez skierowany w jego stronę blady blask ledwie widział co dzieje się kilka metrów przed nim. Zmienił broń. Martwiak był tuż obok. Usłyszał nie tylko przepełniony bólem jęk Aasimarki, lecz także pełen furii i zaskoczenia atak Lotty.

Kobieta barbarzyńca chybiła swój cios, zaś nieumarły rzucił się na nią tłukąc, gryząc i dusząc. Elfie ostrze rozcięło plecy umarłego. Ten odrzucił Lottę, która ustała jednak na nogach i z wściekłością ruszyła biegiem, by dołączyć do desperacko walczącego Sorcane. Widziała już jednak, że nie zdąży. Toporek, który nie wiadomo kiedy znalazł się w rękach złaknionego śmierci ciała zmierzał na spotkanie z głową Błysku Czerni.


...Crag Cat - obalenie - zdany!
atak (pazury) - zdany! (4 obrażenia!)
ugryzienie - krytycznie zdany! (5 obrażeń!)
Chodzący w Bladym Świetle: unicestwiony!
Topaz - stabilizacja - tajny!

Lotta i Oberik kątem oka dostrzegli ruch. Od południa coś biegło w ich stronę z niezwykłą prędkością. Przez śnieg przemknęła kocia sylwetka i pomknęła w pełnej prędkości w stronę walczącego elfa i umarłego. Śnieżny lew wyskoczył, lądując na martwej aberracji, powalając i wciskając w śnieg. Ostre kły zaczęły szukać swej drogi do szyi wroga. Kłębowisko futra i martwego mięsa rozdzieliło się wreszcie. Lecz nim Sorcane, czy Lotta zdołali zareagować, znikąd pojawił się Oberik. Z odległości jednego kroku posłał strzałę prosto w oczodół nieumarłego, który znieruchomiał. Blade światło jarzące się spod jego łachmanów zgasło, ujawniając im całkowicie zamrożone i zmasakrowane ciało
Rolfa Farblade'a.

Wciąż narastający wiatr smagał ich twarze. Bran i Topaz leżeli bez ruchu na śniegu. Zaś śnieżny lew odbiegł w sobie znanym kierunku. Sorcane rozpoznał go, lecz nie to teraz było istotne.
 
Rewik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:32.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172