Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Sesje RPG - DnD Wybierz się w podróż poprzez Multiwersum, gdzie krzyżują się różne światy i plany istnienia. Stań się jednym z podróżników przemierzającym ścieżki magii, lochów i smoków. Wejdź w bogaty świat D&D i zapomnij o rzeczywistości...


Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 20-09-2022, 10:56   #171
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Lotta czatowała przy drzwiach, nasłuchując intensywnie, coraz bardziej zaniepokojona. Oberik nie wychodził z więziennej piwnicy; zabawka Brana robiła sporo hałasu i - sądząc po odgłosach rozmowy - nie spełniła swojego zadania. Co gorsza, przenikliwy dźwięk niosący się w zimową noc miał sporą szansę obudzić śpiącego na górze więziennego strażnika, zwłaszcza że godzina była dość wczesna.

Barbarzynka miała jedynie moment na podjęcie decyzji czy wesprzeć Brana, czy też pilnować bezpieczeństwa Oberika. Uznała jednak, że jej nagłe wyjście z wieży mogłoby sprawić, że "strażnik Brana" narobi rabanu i zostaną wzięci w dwa ognie. Zaklęła w myślach, że nie ustalili z Oberikiem jakiejś formy komunikacji na wypadek gdyby coś poszło nie tak. Przemieściła się w stronę schodów, po drodze zgarniając z ławy drewnianą łyżkę i wrzucając ją do otworu prowadzącego do piwnicy. Miała nadzieję, że nieoczekiwany ruch zwiększy czujność łowcy odnośnie wydarzeń na górze i nakłoni do pośpiechu. Pobożne życzenia, ale nie miała czasu na więcej. Przylgnęła plecami do ściany przy schodach, mając zamiar dać w łeb każdemu kto zejdzie z góry, jednak wciąż uważna na to czy ktoś nie wchodzi do wieży.
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 21-09-2022, 20:48   #172
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację

Anathem podświadomie spodziewał się takiego obrotu spraw. Niestety nie miał innego wyboru. Musiał podążać za nieumarłym. Zobowiązał się mieć go na oku. W zasadzie jego wychowanie i świat, z którego jasno określały, jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Powinien był pomyśleć o sobie. Nie zrobił tego o teraz musiał stawić czoła konsekwencjom swoich działań.

- Owszem. Obserwuję Cię i poszedłem za Tobą. - liczył na to, że bezpośrednie podejście pozwoli mu zbić Sepheka na chwilę z tropu i zatrzymać potencjalne agresywne działania mężczyzny - W zasadzie chętnie wyjaśnię Ci powody mojego zainteresowania. Nie planowałem tego, przynajmniej jeszcze nie teraz, ale... Niczego to nie zmieni. - wzruszył ramionami - Co powiesz na to, żeby rozwiązć sprawę przy kuflu piwa, zamiast z użyciem mieczy i noży?
 
__________________
Potrzebujesz pomocy z kartą do Pathfindera lub DnD?
Zajrzyj do nas!

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 21-09-2022 o 22:15.
shewa92 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-09-2022, 09:37   #173
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Krasnolud opuścił tarczę. Zsunął z twarzy szal odsłaniając swoją brodę.

Wszystko poszło nie tak. Wziął głęboki oddech.

- Jesteście strażnikiem, pomórzcie. Tam pobiegli.

Bran zrobił krok w bok i ręką na której miał tarczę pokazał ciemną uliczkę. W tym czasie delikatnie odchylił płaszcz sięgając powoli po swoją nietypową różdżkę.

"Proszę idź tam. Proszę nie zatrzymuj się tu"

Powtarzał w myślach krasnolud.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22-09-2022, 19:40   #174
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lotta, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, po dziewiętnastych dzwonach;
-48 °F, średni wiatr;


Szansa na przebudzenie strażnika: 30% (3 źródła hałasu) - tajny!
Lotta: nasłuchiwanie - tajny!

Oberik długo się nie zjawiał, zaś sytuacja na zewnątrz robiła się niepokojąca. Lotta owiodła pomieszczenie wzrokiem, znajdując przedmiot jej zdaniem dobrze nadający się do ewentualnego użycia na głowie rozbudzonego strażnika. Nasłuchiwała przy tym cały czas. Zdawało się, że słyszała urywane chrapanie, co ją nieco uspokoiło, słyszała też, że Oberik wchodzi po drabinie.

Lotta: inteligencja - oblany!
Jej wzrok zaś niespodziewanie spoczął na księdze, która leżała na prostym drewnianym stole. Wyglądała znajomo, lecz Lotta nie mogła sobie przypomnieć, gdzie i czy na pewno już ją widziała, zresztą nie to było teraz ważne...

Zdawało się, że sytuacja na zewnątrz się nieco uspokoiła. Mogło to oznaczać że Branowi się powiodło zmylić strażnika, lub... trudno orzec...

Chwile po tych myślach z podziemi wyłonił się Oberik, niestety bez Oarusa. Chłopak poinformował Lottę, że musi znaleźć klucze, a więc i zająć się strażnikiem na górze.
 
Rewik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23-09-2022, 20:49   #175
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Bran
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, po dziewiętnastych dzwonach;
-48 °F, średni wiatr;


Strażnik: szansa na rozpoznanie Brana - ledwie oblany!
Bran: przekonywanie - zdany!
Strażnik czas jakiś przyglądał się Branowi, jego wzrok spoczął na krwi, rozmazanej po tarczy, aż wreszcie kiwnął głową.
- Idźcie do naszego budynku, dacie rade sami? - wskazał budowlę, z której wyszedł - Tam was opatrzą. Opowiecie jak wyglądali oprawcy, co zabrali.

Widząc potwierdzające przytakiwania krasnoluda, strażnik upewnił się, że ma miecz zaraz pod ręką i ruszył ostrożnym pół-truchtem w kierunku wskazanym przez Brana. Krasnolud miał szczęście, że trafił najpewniej na młodzika, który jeszcze wierzył, że jest w stanie zmienić świat na lepsze. Gdyby był to ktoś starszy, najpewniej przyjąłby zgłoszenie, dokładnie wysłuchał kto, co, jak wyglądał i co zabrał, a następnie rozpocząłby długie dochodzenie zza biurka, miast ryzykować własnym zdrowiem, a może i życiem pościg za niewiadomym rzezimieszkiem.

Choć to jedno się udało. Bran mógł odetchnąć. Lecz próba ratunku wciąż trwała i choć takie czekanie zawsze było za długie, można było mieć wrażenie, że wszystko się jakoś przedłużyło. Wtedy dostrzegł, że znów ktoś idzie. Tym razem od strony zajazdu Eastside.

Anathem
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, po dziewiętnastych dzwonach;
-48 °F, średni wiatr;


Anathem: przekonywanie - zdany!

Po wprost rzuconej propozycji cywilizowanej rozmowy, grymas na twarzy Sepheka Kaltro, wcześniej ledwie udający uśmiech przerodził się w coś bardziej ludzkiego, zwieńczonego kompromisowym, nieznacznym rozłożeniem rąk i dłoni na boki. Wciąż jednak jego postawa nie pozostawiała złudzeń, że jest gotów także na inne rozwiązanie. Ponownie spojrzał za plecy Anathema i uniósł koniuszki lewej dłoni, powstrzymując swego pomocnika.
- Niech tak będzie. Zawsze możemy tu wrócić, czyż nie? - głos miał szorstki, lecz pozbawiony wrogości, czy próby podkreślenia ukrytej w słowach groźby.

Prawa dłoń nieumarłego z powrotem powędrowała do pasa i oparła się na rękojeści broni i odczekał aż łypiący na pół-drowa osiłek z karawany Torg’s i sam Anathem ruszą z powrotem do zajazdu Eastside.

Hunzrin uśmiechnął się i nie tracąc czasu, ruszył w stronę gospody. Sytuacja nie była komfortowa, ale lepsza niż kilka sekund temu.

Kiedy znaleźli się w środku, Sephek Kaltro odprawił drugiego z mężczyzn i wskazał Anathemowi odległe od drzwi i zbędnych uszu miejsce, a ten bez szemrania skierował się we wskazanym kierunku.

- Sephek Kaltro to moje imię, ale to zapewne wiesz… - rozpoczął podejrzany o morderstwa ochorniarz. Patrzył na swego rozmówcę badawczo - Słucham zatem…

- Anathem Hunzrin z domu Hunzrin, dziesiątego domu w sukcesji do tronu Menzoberranzan. - półdrow zaczął od przedstawienia się - Od niedawna na powierzchni i od pewnego czasu w dekapolis. Interesuje Cię coś więcej, poza powodem, dla którego interesuję się taką… istotą jak Ty? - zapytał, celowo nie używając określenia "osoba", czy "człowiek".

- Zależy… zależy od powodu. - Po chwili przyglądania się ciemnoskóremu elfowi dodał - Widzieliśmy się już. - podobnie jak wcześniej, stwierdził, nie zapytał, po czym odchylił się wygodnie rozsiadając na krześle.

- Owszem… już wtedy wzbudziłeś moje zainteresowanie. Niestety nie znałem wtedy na tyle dobrze zwyczajów powierzchni by właściwie zrozumieć jak unikalny jesteś. - na twarzy pojawił się nieznaczny grymas - W mojej ojczyźnie niewielu trzyma sługi z twego rodzaju, a nawet jeśli to są z reguły bardzo… bezmyślne. Na początku myślałem, że stoi za Tobą jakaś potężna kapłanka. W zasadzie nadal to nie jest wykluczone. Malice Do'Urden otrzymała kiedyś łaskę od Lloth w postaci Zin'carla, którego również nie dało się odróżnić na pierwszy rzut oka od zwykłego drowa. - wzruszył ramionami - Tak czy siak. Planujemy zostać w okolicy na dłużej i tak się nieszczęśliwie składa, że jesteś niebezpiecznym i nieznanym elementem krajobrazu.

Sephek Kaltro parsknął śmiechem.
- Nie jestem tak unikatowy, jak tobie się zdaje, drowie. Jest więcej takich jak ja, choć przyznam niewielu. Urodzeni w dniu Martwej Zimy, zwanym tu także Śródzimiem, a także ci co przeszli próby bogini Auril i uzyskali jej błogosławieństwo. - mężczyzna znów się roześmiał, lecz czuć było w tym jakąś chłodną, sztuczną nutę. Trudno było jednak orzec, czy celowo zignorował sugestię ukrytą w wywodzie drowa, czy rzeczywiście nie rozpoznał o czym mówi - Słuchaj no… - Sephek nachylił się teraz bliżej stołu, a jego twarz zastygła - To tacy jak ty nie są tu mile widziani. Są uważani za niebezpiecznych, choć zwykle kończą nadziewani na miecze i dziurawieni strzałami. Jestem zwykłym najmitą, dbam o interesy Torrgi Icevein i ostrzegam. Jeszcze raz zobaczę, że kręcisz się przy karawanie, znajdą twoje truchło głęboko pod śniegiem. Nie zadzieraj ze mną i nie zadzieraj z Torrgą.

- Dziekuję za przestrogę. Nie zapomnę. - uśmiechnął się - W zasadzie masz rację. Tacy jak ja nie są nigdzie mile widziani, a mimo wszystko czasem stawia się nam pomniki. - wzruszył ramionami - Rozumiem, że czas się rozstać, czyż nie?

Sephek nie odpowiedział na to pytanie, miast tego machnął niedbale ręką, jakby odganiał uporczywe robactwo i wstając udał się z powrotem, pełnić swoje obowiązki.

Anathem wstał. Rzucił jeszcze okiem na Torrgę, uśmiechnął się i skinął głową w sposób, który w jego mniemaniu miał oznaczać wyraz szacunku i przyjacielskie pozdrowienie. Skrzyżował ramiona na piersi w geście powszechnie uznawanym w Podmroku, jako brak wrogich intencji, po czym udał się do wyjścia z tawerny.

Krasnoludzka kobieta, przez całą ich rozmowę patrzyła uważnie w ich kierunku, widziała gest Anathema, zaś swojego ochroniarza odprowadziła wzrokiem, aż podszedł do niej i wymienili kilka słów.

Anathem: divine sense

Napięcie opadło, kiedy ponownie przekroczył próg zajazdu, lecz oddalając się Anathem stale upewniał się, czy nikt nie idzie jego śladem. Nic na to nie wskazywało, toteż nie chcąc więcej ryzykować, postanowił wrócić do krasnoluda Brana.
Oberik, Lotta
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, po dziewiętnastych dzwonach;
-48 °F, średni wiatr;

Mając Lottę za swoimi plecami, Oberik ruszył schodami na górę. Poruszali się ostrożnie stawiając kroki. Gdy schody kończyły się, mężczyzna polecił, by Lotta pozostała w tyle.

Miał przed sobą niewielki pokoik ze stołem, na którym leżał zestaw kart, oliwna lampa, która pewnie dla odrobiny ciepła, jakie dawała nie została ugaszona. Za stołem, pod stosem wielu skór drzemał strażnik. Oberik owiódł pomieszczenie wzrokiem, szukając kluczy. Były tam, zawieszone nad łóżkiem.

Oberik: zręczne palce (DC 10) - zdany!
skradanie się (DC 15) - zdany!

Młodzieniec, powoli sięgnął po klucze, musząc zbliżyć się do strażnika zdecydowanie za blisko, lecz bez większych problemów ściągnął pęczek nie wydając przy tym żadnego szczęku. Także wracając udało mu się stąpać na tyle ostrożnie, by uniknąć desek, które tylko czekały by zaskrzypieć złośliwie.

[...]

Jakiś czas później, Oberik wraz z uwolnionym Oarusem znaleźli się na parterze, dołączając do barbarzynki. Oarus rozmasował delikatnie nadgarstki, obolałe od ciążących wcześniej na nich kajdanach. Z wdzięcznością spojrzał na Lottę. Nim wyszli, Oarus zgarnął leżącą księgę, która wcześniej zdawała się Lottcie znajoma. Jakiś czas później Bran i Anathem ujrzeli otwierające się drzwi, z których wyszła dwójka włamywaczy oraz pół-ork, którego mieli uwolnić.
 
Rewik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28-09-2022, 14:40   #176
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran odprowadził wzrokiem strażnika, po czym ruszył pod drzwi wieży. Usiadł i zaczął ciężko sapać. Był jeszcze młodym, kilkudziesięcioletnim krasnoludem, ale przy całej tej sytuacji poczul jakby mu przybyło lat.

Gdy po chwili drzwi uchyliły się, a w środku pojawili się jego towarzysze. Nie było na nic czasu. Krasnolud wystrzelił z kuszy bełt, który gdy się wznosił to wokół rozlegał się odgłos wyjącego wilka.

Po chwili Topaz nadjechała saniami.

- Szybko. Nie mamy czasu do stracenia.

***

Sanie bez przeszkód dotarły do kopalni. Kilka razy zatrzymywali się, żeby zatrzeć ślady, na tyle na ile mogli. Teraz ukryli sanie w wejściu do kopalni. Bran dał Oberikowi i Lotcie przygotowane przez siebie niewielkie, chłodne źródła światła. Dawały mniej światła niż pochodnia.

Barbarzynka ruszyła w głąb.

Krasnolud zaś przygotował pułapkę. Trwało to długo. Wykorzytał urobek rudy, który umieścił pod powałą. Wszystko miało się zawalić na wchodzącego, narobić hałasu i dać im czas na reakcję. Miał nadzieję, że ta część pójdzie tak jak założył.

Po dwakroć sprawdził swoją różdżkę.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29-09-2022, 14:46   #177
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Gdy sanie opuściły miasto Lotta poczuła, jak częściowo opuszcza ją napięcie. Jacyś bogowie im sprzyjali, gdyż mimo przeciwności udało im się uwolnić Oarusa. Czy dalsza część planu się powiedzie i nieumarły morderca - wiedziony swoim nadnaturalnym instynktem - podąży za nimi? Miała nadzieję, ze ich podejrzenia co do motywacji Sepheka były słuszne, a rytualność mordu sprawi, że nie ściągnie im na głowy straży miejskiej.

Gdy dojechali do kopalni krasnolud zaczął przygotowywać pułapkę, a Lotta pomogła Topaz przeciągnąć sanie i umieścić psy głębiej w korytarzu. Nie wiązała ich; gdyby drużyna nie przeżyła starcia to przynajmniej będą mogły same wrócić do miasta.
- Psy też podniosą raban gdy ktoś się zbliży - zwróciła się do Brana.
- Kto pójdzie ze mną na zwiad? Uważam, że powinniśmy sprawdzić kopalnię nim udamy się na spoczynek, żeby żadne monstrum nie zaszło nas od tyłu. Zwłaszcza później, w czasie walki. Ustalić warty i znaleźć dogodne miejsce do starcia, gdzie wszyscy będziemy mieć swobodę ruchów.
 
Sayane jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03-10-2022, 22:33   #178
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Anathem, Bran, Lotta, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 16, po dwudziestych dzwonach;
-52 °F, słaby wiatr, lekkie opady śniegu;

Wraz z oddalaniem się od jeziora, wiatr lekko słabł, a powietrze wypełniało się drobnym opadem śniegu. Oberik popędził zaprzęg i bez problemowo dotarli do opuszczonej kopalni. Na zewnątrz jaskini zastali kilka zmarzniętych, nabitych na włócznie koboldzich ciał, których wysłannikom Fritjofa nie chciało się ciągnąc do miasta na pokazowy sąd nad Oarusem. Było to piętno, które przypominało o niedawnych wydarzeniach.

Bran, rozpoczął prace nad swoją pułapką, pomagał mu Oberik, Lotta zaś wraz z Anathemem, którego drowi wzrok był tu niebywałym atutem, podobnie jak i znajomość Podmroków udała się by sprawdzić tyły.

Oberik: pomoc dla Brana!
Bran: tworzenie pułapki (int, złodziejskie narżędzia) - DC 15!
Szansa na zdarzenie losowe w kopalni: 20% - cisza i spokój?

Miejsca takie, jak to nigdy nie pozostawało opuszczone na długo, lecz minęło bardzo niewiele czasu od wytrzebienia smokowców, toteż Lotta i Anathem ostrożnie przepatrując kolejne odnogi, nie natknęli się na żadnych padlinożerców, czy hibernującego sowoniedźwiedzia.

Kiedy wrócili ze zwiadu, Branowa pułapka była już prawie gotowa. Pozostawało zająć pozycję i oczekiwać...


 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 05-10-2022 o 21:56.
Rewik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-10-2022, 08:31   #179
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Bran po skończonej pułapce wszedł głębiej do jaskini. Miejsce wydawało mu się dość dobre, na zasadzkę. Musiało być dość dobre. Innego nie mieli.

Krasnolud rzucił podłużny świecący obiekt pomiędzy nich. Świecił na pomarańczowo, kojarząc się z ogniskiem, choć nie dawał ani tyle światła, ani ciepła.

Później każdemu wręczył spore kawałki suszonego mięsa. Trudno było o lepsze pożywienie na północy, którego nie trzeba było obrabić nad ogniem. Twarde jak kora drzewa zajmowało czas żuciem i niosło naprawdę sporo energii i nie obciążała brzucha. W razie walki można było upchać kawał mięsa za pasem i dokończyć po walce. Nie to co zupy, czy inne luksusowe potrawy.

- Myślę, że mamy chwilę. Zjedzmy coś. Możemy nie mieć więcej okazji. - Krasnolud pozwolił sobie wyrazić obawy ich wzystkich, po czym dodał:
- Dziękuję wam.

Krasnolud żul pomlaskując nieco. Przed odgryzieniem kolejnego kawałka sięgnął do plecaka po jeszcze jedną rzecz. Wyjął niewielki zlepek części wielkością przypominający puklerz. Gdy go położył na ziemi, to ów puklerz wypuścił cztery podłużne łapy, z których każda miała około łokcia długości.

- To urządzenie emituje pole, które pozwoli redukować część ataków ze strony przeciwnika. Jeśli zacznie się walka, to starajcie trzymać się blisko tego urządzenia. Ja po ulepszeniu zbroi spróbuję stanąć w pierwszym szeregu. Mam nadzieję, że tym razem pójdzie mi lepiej.

Krasnolud poprawił coś przy pasku, a zbroję przebiegły drobne iskry przypominjące wyładowanie elektryczne.

- Ty, przybyszu z innego świata: jeżeli wiesz coś o istocie zamrażającej serca tym, którzy uniknęli śmierci dla Auril, to jest to czas, żebyś się tą wiedzą podzielił.
Oddaję 5 racji żywnościowych (jedna dla Brana, jedna dla kogoś w ciele półorka, reszta dla towarzyszy)

 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 04-10-2022 o 08:51.
Mi Raaz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 04-10-2022, 21:12   #180
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Po zapakowaniu Ozaurusa na sanie, Oberik skierował w jego stronę pytanie. - Trax, co zrobiłeś z Ozaurusem? Nie wiem kogo jeszcze udało ci się oszukać, ale widać, że ty to ty i nie ty. - Zwiadowca prawie się pogubił w toku własnych słów.
Trex, uwięziony w ciele pół-orka usadawiając się za Oberikiem, który szykował się do sterowania psim zaprzęgiem odpowiedział mu na zadane pytanie o prawdziwego Oarusa.
- Oarusowi nic nie będzie, o ile i mi nic się nie stanie. - zapewnił - To długa opowieść, ale można powiedzieć, że to już drugi raz, kiedy oszczędzacie lub ratujecie moje... życie, więc jestem wam coś winien. Nie jestem Oarusem, jak zauważyłeś, ni też Trexem. Me imię to Meltharond. Wasz przyjaciel powróci do ciała, gdy ja je opuszczę, ściśle rzec ujmując, stale tu jest. Resztę dopowiem, gdy będzie ku temu sposobność, ruszajmy!


Mieszkańcowi Dolin nie trzeba było dwa razy powtarzać. Poderwał zaprzęg i ruszyli w stronę kopalni. Zapowiadała się długa noc, szybka przejażdżka i dzika opowieść. Najpierw jednak trzeba było się zająć najważniejszymi rzeczami. Przygotowaniem pułapek, zwiadem, zjedzeniem czegoś, a potem można się było w końcu dopytać, co tu się dzieje kogoś, kto zdawało się, że wie sporo więcej niż ich cała drużyna zebrana razem. Rozejrzał się też za jakimiś źródłami światła, które można by swobodnie rozstawić w miejscu, gdzie wybiorą pole walki. Jego ludzkie oczy nie były raczej przyzwyczajone do jaskiniowych ciemności. Nawet mech z poświatą by się nadał.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 05:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172