Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-10-2021, 18:08   #11
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena, Bran, Sorcane
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, dziewiąte - dziesiąte dzwony;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Lavana: perswazja - oblany!
Sorcane: perswazja - krytycznie zdany!
Bran: perswazja - oblany!
Zarządca ze spokojem wysłuchał propozycji podwyższenia wypłaty. Znać było, że Oarus coś kalkuluje w myślach.
- Czterdzieści pięć sztuk złota, to ostateczna oferta. To duża suma, jeśli nie odpowiada rozwiążę problem w inny sposób... Jednakże jeśli faktycznie znajdziecie na miejscu słupki turmalinu, będą wasze. Górnicy opuszczali to miejsce w pośpiechu, więc istnieje szansa, że znajdziecie trochę urobku. Możecie... - tu zwrócił się tylko do Sorcane i Brana - ...nająć się po wszystkim na górników. Wiem, że czterech wyruszyło za pracą do Targos, a jeszcze paru spróbowało połowu pstrągów. Po wszystkim będziemy potrzebowali rąk do pracy, jeśli ci nie zechcą wrócić. Jednakże zasady są takie, że turmalin należy do Termalaine, zaś każdy górnik dostaje stałe wynagrodzenie i to się nie zmieni.
Oberik, Lotta, Bran
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, dziewiąte - dziesiąte dzwony;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Większość górników była zajęta szukaniem nowej pracy, lecz ci co przebywali w Niebieskiej Małży z chęcią dzielili się opowieściami. Zaprosili oni do stołu awanturników, kiedy ci rozmówili się z Oarusem.

- Były nieduże takie, ale zdały się ciężkie, a przy tym szybkie i silne. Pracujemy w różnych korytarzach, najczęściej dwójkami... - zaczął opowieść jeden ze starszych wydobywców turmalinu.

Z rozmów dowiedzieli się, że były to istoty przypominające diabły z gadzimi ślepiami i pyskiem jak u psa lub śnieżnego lisa. Pokryte czerwono-brunatnymi łuskami jak węże z malunków na zabudowach Termalaine. Po dwa rogi sterczały z ich czerepów, chodziły wyprostowane na masywnych nogach i uzbrojone w włócznie i krótkie ostrza. Wzrostem nieduże, nieco większe od niziołków, lecz z pewnością masywniejsze. Sprawiały wrażenie bardzo zwinnych i silnych i niebezpiecznych. Zaś jeden z nich miał skrzydła, jak smok jakiś. Mówił zrozumiale i kazał górnikom uciekać natychmiast, jeśli chcieli zachować życie, co też nienawykli do walki górnicy wykonali.

Lotta: wiedza - krytycznie zdany!
Bran: wiedza - tajny!
Oberik: wiedza - tajny!

Bran, Oberik oraz Lotta dość szybko doszli do wniosku, że chodzi o koboldy. Istoty te pojawiały się czasem w miejscach bogatych w rzadkie minerały. Każdy z nich coś o nich wiedział. Mieli co przedyskutować przed wyruszeniem lub już w drodze do kopalni.
Lavena, Bran, Lotta, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, dziesiąte - jedenaste dzwony;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Jakis czas później, drewniane drzwi zamknęły się za pięciorgiem ludzi i nieludzi, którzy ruszyli przez udeptane ścieżki pomiędzy zabudowaniami Termalaine, a następnie skręcili w kierunku północnego - wschodu w stronę kopalni turmalinu. Wiatr utrudniał im podróż oraz mówienie, powodował, że w uszach słyszeli nieustanny, męczący szum, mogący przyprawić o ból głowy.

Od spotkania w Niebieskiej Małży do wyruszenia mieli jeszcze trochę czasu, by przygotować się do podróży, zabrać niezbędny ekwipunek czy dopytać o drogę. Wyruszyli o dziesiątych dzwonach, kiedy to nieboskłon rozjaśniał nieco od schowanego za górami słońca. Mimo to okolica stale była pogrążona w półmroku, a rzucane przez nich długie cienie ledwie tylko rysowały się na śniegu.

Kierując się wskazówkami zarządcy Termalaine, do wejścia kopalni dotarli jeszcze przed jedenastymi dzwonami. Była to skryta pośród ośnieżonych sosen naturalna, wysoka, acz wąska szczelina powstała oniegdaj wzdłuż lśniących od skrywających je warstw lodu skał. Wejście zlokalizowane było u podnóża, wznoszącego się wyżej wzgórza i wiodło przez długie korytarze w głąb ziemi.

U samego wejścia ktoś ułożył na krzyż dwie drewniane bele, zagradzając wejście, zaś na jednej z nich napisał: "LEŻE SMOKOWCÓW - NIE WCHODZIĆ".

Ktoś z całej piątki podszedł ostrożnie bliżej. Czuć było tu nieco cieplejsze i wilgotniejsze powietrze wydobywające się z podziemi. Byli też odsłonięci od wiatru, co dało im chwile wytchnienia od wyjącego mroźnego powietrza, jakie towarzyszyło im przez całą podróż. Mieli czas by przedyskutować ewentualny plan działania oraz odpocząć chwile przed atakiem. Zauważyli też tutaj ślady ze zdarzenia, o którym opowiadali górnicy.

Lotta: sztuka przetrwania - oblany!
Oberik: sztuka przetrwania - oblany!
Sorcane: sztuka przetrwania - oblany!

Oględziny tropów potwierdziły jedynie, że mają do czynienia z koboldami. Jednakże były zbyt stare i zbyt zdeptane przez ślady ludzkich butów, uciekających w popłochu górników by określić liczebność intruzów.
 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 15-10-2021 o 21:08.
Rewik jest offline  
Stary 15-10-2021, 23:53   #12
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Zwiadowca wsłuchiwał się w opowieści górników, mimo że nie było tego wiele. Każdy strzęp informacji mógł się przydać później. Koboldy go aż tak nie zdziwiły, ale ich przywódca, musiał mieć coś więcej wspólnego ze smokami. Ciężko mu było powiedzieć, czego tak naprawdę mógł chcieć, ale zdawał się być ich przywódcą, więc jego przede wszystkim należałoby się pozbyć, ale jednocześnie był zapewne najbardziej niebezpieczny z całego stada.


Po zebraniu informacji, stwierdził, że będzie trzeba nieco uzupełnić zapasy. Przede wszystkim strzał. Nie miał zamiaru znaleźć się na tyle blisko stworów, by nie móc używać łuku, chociaż wewnątrz kopalni mogły być z tym problemy, to przezorny zawsze zabezpieczony. Dodatkowy bukłak też mógł się przydać. Chociaż na zewnątrz nie było szans na to, że nie zamarznie, to dodatkowa woda w tunelach mogła się przydać.


Droga do kopalni nie była zbyt uciążliwa, mimo smagającego mrozu i przenikliwego wiatru. Po drodze starał się rozglądać, czy żadne drapieżniki nie zaczęły się zbierać w większe stada, dla których byliby dobrym kąskiem, ale najwyraźniej nie było jeszcze aż tak źle, żeby kręciły się tak blisko ludzkiej osady.


Ślady były zbyt zadeptane, ale parę rzeczy mu się nie zgadzało z tym, co wiedział o tych małych, psopodobnych pokurczach. - Zwykle nie piszą znaków ostrzegawczych. Natomiast dobrze widzą w ciemnościach i są sprytne, uważajcie na potykacze i linki, które mogą być porozwieszane w tunelach. Niektóre znają się na magii i są inteligentniejsze niż co poniektóry południowiec. - Zwiadowca splunął przez ramię. Ciężko było powiedzieć czy z pogardą, czy by uchronić się od złego uroku.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 18-10-2021, 14:39   #13
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Cytat:
Turmalin - pozyskanie.

Dotarłem do osady Turmaline. Mieszkańcy osady są ludźmi bardzo ubogimi w wierze. Miast sięgać po siłę z ciepłej kuźni Moradina walczą o zimnem oddając hołd bogini zimy Auril. Pewnie mój ojciec pragnąłby, żeby nawrócić ich na właściwą wiarę. Jednak czy to ich wina, że żyjąc w ciągłym strachu zaczęli oddawać cześć źródłu swojego strachu? Nie można ich za to winić.

W samym mieście pojawił się kolejny problem. Kopalnie będące jedynym źródłem dobrobytu zostały zaatakowane. Ponieważ przysięgałem pomagać zwykłym ludziom, to czuję moralny obowiązek pomóc w przywróceniu kopalni do użytkowania.

Mam też drugi cel. Chcę przebadać turmalin. Dotychczas czytałem jedynie o tym materiale. Tajemnicza ruda występująca w wielu różnych kolorach. Wspólną cechą dla wszystkich kolorów jest to, że ogrzane przyciągają metal. Bardzo istotne z punktu widzenia dalszych badań. Magnetyty, które wykazują taką zdolność, i które miałem okazję badać nie mają żadnego sposobu na kontrolę zdolności przyciągania. Tutaj zmieniając temperaturę układu możemy przyciąganie zwiększać lub zmniejszać. Niestety kopalnia została zajęta przez jakąś formę jaszczuroludzi. Czas się nimi zająć.
Krasnolud z pewnym namaszczeniem złożył zwój, który bardzo oszczędnie zapisywał. Całość upchał do tuby, która nadal pachniała świeżością. Potrzebował jeszcze węgiel. Zdecydowanie będzie on lepszy do rysowania schematów. Przez moment zastanawiał się co w zasadzie tutaj robi. Nie był przecież najemnikiem, ani poszukiwaczem przygód. Kapłanem? No też nie bardzo. W końcu nie został wyświęcony.

- Tak głębokie kopalnie mogą sięgać do podmroku. Może stamtąd coś wylazło - wykonał ochronny łuk prawą dłonią nad sercem. - Ale miejmy nadzieje, że nie.

Krasnolud zszedł z kamienia na którym siedział pisząc swoją notatkę. Sięgnął po coś do plecaka. Wyglądało to na podłużny kawałek metalu albo innego materiału. Gdy nim potrząsnął to zaklekotał, a potem wykonał gest podobny do łamania. W powietrzu nawet było słychać brzdęk. Wokół Brana rozlało się delikatne zielonkawe światło. Bez ciepła. Bez szelestu ognia trawiącego cokolwiek. Zatknął dziwny świecący przedmiot za rękawicę, tak, że teraz w ślad za ruchem jego dłoni podążał słup światła. Poprawił tarczę, która była w stanie zasłonić niemal większą część jego ciała. W prawej dłoni trzymał coś…. W zasadzie ciężko było określić cóż to. Przedmiot wielkości kurzego jaja dotąd znajdował się zawinięty szczelnie między narzędziami krasnoluda. Teraz postukał nim o tarczę.

- Potykacze mówisz. Pójdę przodem. Trzymajcie się blisko, tam może nie być miejsca na strzelanie z łuku. A nie chcę wyciągać strzał z mojego zadu.
Po tych słowach mechanizm na rękawicy rozpoczął rytmiczne tykanie.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 21-10-2021, 10:34   #14
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Oferta zarządcy była uczciwa dla Sorcane'a. Co znajdą to ich, choć milczenie pozostałych w tej sprawie pozostawiało sprawę "niedomówioną". Dlatego zwrócił się do pozostałych jeszcze w karczmie.

- Byśmy nie pozostawili tego niedogadanego. - rzekł - Ja i Frostbeard rezygnujemy ze swojej części złota, ale turmalin jaki zostanie zdobędziemy dzielimy tylko między nas dwóch. Jakiś sprzeciw?

Nikt chyba w tej sprawie nie miał zamiaru protestować. Było to ryzyko, a gdyby nic nie znaleźli to co najwyżej będą mogli w kopalni zasuwać z innymi górnikami po jej ponownym otwarciu.
Dlatego Sorcane spokojnie dokończył posiłek i zaczekał na pozostałych. Wszystko co potrzebował miał przy sobie, tylko sprawdził czy wszystko jest spakowane do plecaka jak należy i nie brzdęka wydając niepotrzebny hałas.

W końcu gdy wyruszyli, przywdział narty i odpychając się kijkami ruszył przed grupą sunąc po śnieżnych zaspach bez większego trudu. Co jakiś czas przystawał i rozglądał się, ale w pobliżu miasta ciężko było o jakieś zagrożenie.

U wejścia nie było wartowników, więc spokojnie zaczekał na resztę, zdjął narty i kijki, owinął je w płótno i zakopał w śniegu. Wewnątrz kopalni by tylko przeszkadzały.

- Zastanowiłbym się nad zachowaniem tych koboldów. - rzekł gdy pozostali dotarli - Dolina Lodowego Wichru to miejsce gdzie jest mało pożywienia, a to że tego typu stwory nie postanowiły zrobić sobie zapasów z kilku górników jest co najmniej... zastanawiające. - powiedział naciągając na łuk cięciwę.

Długą białą pelerynę którą na sobie nosił, odwrócił na lewą stronę gdzie kolor miała szarobury, dużo mniej odznaczający się w podziemiu.

-Zobaczymy. - wzruszył ramionami na uwagę krasnoluda.

Na wszelki wypadek sprawdził czy krótki miecz o zmatowiałym ostrzu gładko się wysuwa.
 
Stalowy jest offline  
Stary 21-10-2021, 20:49   #15
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Rozmowa z górnikami dała Lotcie całkiem niezłe pojęcie z czym mają do czynienia. Koboldy nie były może wielkim przeciwnikiem, ale potrafiły uprzykrzyć życie, zwłaszcza walcząc w grupie. Zarządca dał awanturnikom mapę; na szczęście w kopalni nie było wiele miejsc gdzie gady mogły się rozdzielić i zajść ich od tyłu. Jednak fakt, że te w kopalni posługiwały się włóczniami a nie byle nożykiem mógł stanowić dodatkowy problem w wąskich korytarzach.

Przed wyruszeniem z miasta Lotta zaszła do sklepu, uzupełniwszy ekwipunek o pochodnie i racje na kilka dni. Niby kopalnia niedaleko, ale przezorny zawsze ubezpieczony - w końcu wystarczy porządna śnieżyca by odciąć ich od Termalaine na bogowie wiedzą jak długi czas.

- Skrzydlaty kobold zdarza się raz na tysiąc, albo i rzadziej, to i pewnie łeb między skrzydłami ma lepszy niż reszta - mruknęła widząc napis na drewnie. - Gorzej, że te gadziny nie boją się śmierci bo myślą, że zostaną kiedyś smokami, a że w Dolinie jeden żyje to i motywację mają całkiem namacalną. Żarcie może ze sobą przyniosły. A może chcą się przekopać do swojego leża, to im zapasy niepotrzebne - przyjrzała się niewyraźnym śladom, tłumiąc ziewnięcie. Wolałaby się ogrzać porządnie i przespać przed podjęciem się nowego zadania, ale czas naglił. Sugestia, że kopalnia mogłaby łączyć się z Podmrokiem nie podobała jej się wcale. Ale chyba górnicy nie kopali tak głęboko. Musiałby być to wyjątkowy pech.

Przygotowała oszczepy, które wydały jej się bardziej poręczne niż duży miecz i spojrzała na czarującego krasnoluda.
- Pierwszy poziom kopalni jest największy i najbardziej poplątany, są miejsca gdzie koboldy mogą zajść nas z dwóch stron. Proponuję trzymać się cały czas lewej strony, a przy rozgałęzieniach zadecydujemy w zależności od znalezionych tropów.

 
Sayane jest offline  
Stary 23-10-2021, 13:09   #16
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena, Bran, Lotta, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, jedenaste dzwony;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Bran: rzuca fałszywe życie! (+5HP)
rzuca wskazówki!
używa magiczne majsterkowanie!
Poza kopalnią wiatr dął zawzięcie, lecz wewnątrz słyszeli tylko jego bezradne próby wtargnięcia do trzewii podziemnego kompleksu. Szybko ten szum powietrza zagłuszył szum wody. Wewnątrz kopalni Termalaine przepływała podziemna rzeka. Bohaterowie podążając naturalną jamą coraz dalej, coraz to wyraźniej słyszeli hałas spadającej wody.

W miejscu, gdzie ściany jaskini rozszerzały się, górnicy osadzili w kamieniu haki, na których kiedyś wisiały pojedyncze kilofy oraz młoty, teraz było tu tylko kilka porzuconych w pośpiechu, bezwartościowych przedmiotów osobistych górników. Skalne podłoże kopalni było tu, jak i w pozostałych korytarzach pokryte drobnym pyłem skalnym. Choć w pyle widoczne były ślady bytności koboldów i ludzi, podobnie jak na zewnątrz i tutaj niedane było z nich nic wyczytać. Ślady prowadziły jednakże stąd we wszystkie trzy korytarze, w obu kierunkach. Ruszyli starając się trzymać lewej strony, ale także nie pozostawiając za sobą niesprawdzonych odnóg, by żaden z przyczajonych koboldów nie mógł ich zaskoczyć.

Pierwsze z korytarzy okazał się niewielkim stanowiskiem pracowniczym górników. Tutaj znaleźli porzucony kilof oraz łopatę oraz dużą ilość dość świeżo nadłamanych fragmentów skalnych. Trzeci korytarz rozwidlał się dalej w dwie strony. Nim ruszyli dalej, zbadali jednak trzecią odnogę, która to okazała się być ślepym zaułkiem.

Wróciwszy do rozwidlenia, ponownie skierowali się w lewo. Słychać było tu coraz głośniejszy szum wody. Czuć było też wyraźnie cieplejsze powietrze, otulone delikatną mgiełką. Powodem tej zmiany było termalne źródło, które tłoczyło cieplejszą nić otoczenie wodę przez połyskującą wilgocią lodową ścianę wprost do rozpędzonej gardzieli, gdzie najpewniej niebezpiecznie wartka woda spadała wodogrzmotem w podziemne czeluści. To tutaj Lotta uświadomiła sobie, że górnicy wcale nie musieli głęboko kopać, by połączyć się z Podmrokami. Całkiem możliwe, iż woda wydrążyła naturalne tunele, sięgające wiele kilometrów w głąb ziemi.

Prócz rozpędzonej wody, nie znaleźli tam niczego więcej. Wrócili do rozwidlenia i ruszyli w drugą stronę. Trafili na komnatę, w której górnicy rozdrabniali, oczyszczali i sortowali urobek w poszukiwaniu turmalinu. Stłuczone latarnie i wywrócone kosze sugerowały, że i to pomieszczenie opuszczono w pośpiechu.

Sorcane: percepcja - krytycznie oblany!
Bran: percepcja - zdany!
Lavena: percepcja - oblany!
Lotta: percepcja - oblany!
Oberik: percepcja - zdany!

Przystanęli tam na chwilę by obejrzeć pomieszczenie. Rozglądali się, stale bacząc na niebezpieczeństwo. Sorcane, podobnie jak inni zajęty przepatrywaniem pomieszczenia przypadkowo trącił blaszane wiadro stojące na jednym ze stołów, to spadło na ziemię ze straszliwym rumorem. Na szczęście hałas spadającej wody był i tutaj znaczny, była więc niewielka szansa, że ktoś to usłyszał.

W tym samym czasie Oberik oraz Bran odnaleźli pośród nieładu panującego na ziemi niewielką figurkę ciosaną z łatwego w obróbce kamienia. Przedstawiała wilka, lub psa. Ktoś, najpewniej podczas przerw wykonał ją i zmyślnie osadził dwa niewielkie rubelity jako oczy zwierzęcia. Oberik stał bliżej, toteż on ją podniósł. Tylko Bran to spostrzegł, reszta była zbyt przejęta uczynionym przez elfa hałasem.

Oberik: znajduje figurkę wartą 10 gp!

Za sortownią odgłos wodogrzmotów znów nasilał się. Z lewej strony woda wpadała tu wprost do pionowego, owalnego zapadliska, czyniąc rozmowy praktycznie niemożliwymi. Kamienna ścieżka urywała się tu zmuszając górników do zbudowania drewnianego trapu. Był on najpewniej od spodu rozparty zastrzałami o skałę. Trap wiódł dalej do drewnianej konstrukcji, służącej do transportu pionowego. Był tam kosz na tyle duży, by zmieściła się w nim jedna dorosła osoba.

Kiedy spojrzeli tam, gdzie kosz mógł zostać opuszczony, jawiła im się tylko ciemność. Nawet krasnoludzkie, czy elfie oczy nie były w stanie przeniknąć przez mroki panujące w dole. Ustalili, że rozstawią pułapkę tu, u góry, by choć częściowo zabezpieczyć sobie odwrót. Bran upuścił na dół podświetlony przedmiot, którym rozświetlał im dotąd drogę. Kawałek metalu spadł z cichym brzdękiem, ujawniając po przebyciu blisko piętnastu stóp wysokości jamę, z której biegły w dwie przeciwne strony dwa korytarze. Jama zdawała się pusta.

Postanowili, że na dół zejdzie Bran oraz Oberik...

Lotta, Sorcane, Lavena
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

W słabym świetle widzieli, jak Bran i Oberik schodzą coraz niżej. Kiedy lina i łańcuchy rozprężyły się, nadeszła kolej, by kolejne osoby zeszły na dół.

Sorcane: zdany!
Lavena: percepcja - oblany!
Lotta: percepcja - oblany!

Choć niewiele mogli tutaj usłyszeć, Sorcane wyłapał odbijający się od skał przedziwny klekot. Dobiegł z dołu, lecz zaraz po nim usłyszał kolejny! Ten dobiegał z przepaści, w którą spadała woda. Z przepaści pozostawionej za nimi!

Bran, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;

Szczęk łańcuchów i kołowrotów towarzyszył Branowi w podróży na dół, która trwała zdecydowanie zbyt długo. Równolegle z nim na dół schodziła na linie jeszcze jedna osoba - Oberik.

Oberik: atletyka - ledwo zdany!

We dwójkę stanęli obok siebie w dolnej pieczarze niemal jednocześnie, mimo że zejście na dół po linie, w ledwie tylko rozświetlonym półmroku, okazało się dla Oberika dużym wyzwaniem. Bran, który lepiej widział w tym świetle był świadkiem, jak młodzieniec utracił równowagę w pewnym momencie swojej wędrówki na dół i tylko z pewną dozą szczęścia utrzymał się w powietrzu.

Na dole było względnie cicho. U ich stóp leżał jarzący się kawałek metalu. Spojrzeli wokół siebie, gotowi na najgorsze, kiedy w głębi jednego z korytarzy ujrzeli dwie pary smoczych ślepi. Najpewniej zwabione tu przez źródło światła.

Uzbrojone w noże gadzie istoty zbliżyły się do nich powoli, badawczo obserwując i kłapiąc lekko długimi szczękami. Nagle jeden z nich spojrzał ponad głowy intruzów i wrzasnął coś w klekoczącym języku. Oba rzuciły się do ucieczki, wrzeszcząc.

Tymczasem za plecami Oberika i Brana, tuż pod sklepieniem przeciwległego korytarza obniżyła się przedziwna kreatura. Liczne, haczykowate ramiona oplotły skały wokół wyjścia z jamy za ich plecami. Sylwetka potwora napięła się przed skokiem.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 23-10-2021 o 17:34.
Rewik jest offline  
Stary 25-10-2021, 19:53   #17
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację

Eksploracja kopalni szła jako tako. Okazało się też że wewnątrz jest znacznie więcej przestrzeni niż można było sądzić i znacznie mniej niż sobie by życzył Sorcane.

Przemierzając tunele nie odzywał się prawie w ogóle nasłuchując i rozglądając się ewentualnie podnosząc rękę na znak by pozostali zamilkli.

Oczywiście nie wszyscy chcieli milczeć. I mądrości wygłaszane przez wytworną pannę zaczęły działać mu na nerwy. Koboldy może i były prymitywami, ale nawet prymitywy znały kilka sztuczek które nieuważnych bez problemu pozwalały zapędzić do grobu.

"Pustogłowy mieszaniec" pomyślał ze złością.

Skarcił się od razu za tą myśl, acz chwila rozproszenia wystarczyła by przez nieuwagę potrącić pozostawione blaszane wiadro.

Nagły huk zaskoczył wszystkich i elf sam z siebie poczuł się zażenowany swoją nieostrożnością, lecz widząc reakcję Laveny zdołał to uczucie przekierować na nią, a do jej uwagi uśmiechnął się złośliwie.

Najciężej było odpowiadać uprzejmością na cudze buractwo. On tej sztuki jeszcze nie opanował.

Lecz zejście Oberika i Brana na dół wymuszało pełne skupienie uwagi. Wypatrywał co tam na dole się dzieje i jak towarzysze sobie radzą.

Gdy usłyszał dziwne klekoty syknął głośno.

- Nie są na dole sami! Tutaj też coś się skrada!


Chwycił linę po której zszedł Oberik i zaczął schodzić w dół. Tu z góry nie było dobrego pola ostrzału, musiał zejść niżej.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=meU2gAU7Xss[/media]

 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-10-2021 o 10:15.
Stalowy jest offline  
Stary 30-10-2021, 16:16   #18
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Oberik potraktował znalezioną figurkę jako dobry omen, chowając ja do sakiewki i tylko chwilę pośiecając na przyjrzenie się jej. Skoro miał przy sobie dobry omen, stwierdził, że zejdzie po linie na niższy poziom, by nie zostawiać korpulentnego kransoluda samemu sobie. Co prawda prawie runął w dół, ale wybronił się w ostatnim momencie. Dopiero kiedy złapał równowagę, zakłał pod nosem.
- Na mroźne cycki Auril. – Tylko tyle wyrwało się z jego ust na widok dziobatego łba latającego pod sklepieniem.

Znalazł się między maszkarą a koboldami. Nie wiedząc z czym tak naprawdę się mierzy, ruszył na z góry upatrzone pozycje by się przegrupować. Koboldy upatrzyły te pozycje za niego. Chyba wiedziały gdzie uciekały. Nad tym dokąd chciały biec się nie zastanawiał. Starczyło mu skrycie się za załomem i wyciągnięcie łuku. Po chwili wyłonił się zza załomu i zaczął szyć z łuku do stwora, który zaczął dobierać się swymi mackami do Brana. Pierwszy pocisk pomknął w ciemność, ale drugi już utkwił mocno w głowie przeciwnika. Nie miał zamiaru przerywać ostrzału, to coś musiało paść, o ile mieli zabezpieczyć kopanie. „Czemu nikt z górników nie wspominał o tym czymś!” – Przebiegło mu przez głowę, gdy mieżył kolejną strzałe z całym kunsztem jaki tylko posiadał, by zasiać jak największe spustoszenie.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline  
Stary 31-10-2021, 09:16   #19
 
Rewik's Avatar
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Lavena, Bran, Lotta, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Inicjatywa:
Oberik - 19
Sorcane - 19
Lotta - 17
Potwór - 17
Bran - 11
Lavena - 9

Runda 1:
Oberik: wycofanie + atak! - pudło!
Sorcane: schodzi na dół
Lotta: rzut oszczepem! - pudło!
Potwór: atak! (Bran) - trafienie! (11 obrażeń!)
Bran: rzut obronny! - oblany! (sparaliżowany! pochwycony!)
Potwór atak! (Bran) - trafienie! (7 obrażeń! - nieprzytomny!)
Bran: stabilizacja! - krytycznie zdany! (nieprzytomny!)
Bran: rzut obronny! - zdany! (sparaliżowany)
Lavena: rzuca firebolt! - trafienie! (7 obrażeń!)
Ledwie chwilę mieli, by podjąć decyzje o ucieczce. Oberik zdążył się wycofać, lecz Bran pozostał w obrębie światła, licząc na pomoc towarzyszy z góry. Potwór, który nie przypominał niczego co było znane ludziom i nieludziom, obniżył się i skoczył na Brana. Dziesięć haczykowatych odnóży oplotło krasnoluda, znajdując dojście do jego skóry, którą przebiło wiele igieł. Krasnolud w przerażeniu poczuł drętwienie kończyn i twarzy. Siły opadły zeń niezwykle szybko. Na tyle szybko, że nie było mowy o próbie ucieczki. Ze strachem on i Oberik spostrzegli, że wbrew wszelkiej logice istota ta pływała w powietrzu, mimo iż nie posiadała skrzydeł. Przez mdlące połączenia nerwowe przebiegł jeszcze impuls silnego uciskającego w klatce bólu, który na czas jakiś pozbawił go przytomności.



Dziób potwora rozwarł się w obcym, nienazwanym hałasie kiedy magiczny pocisk Laveny rozświetlił jamę. Stwór wciąż oplatając krasnoluda, zaczął wycofywać się w ciemność.

Tymczasem Sorcane zaczął schodzić po linie, a Lotta próbowała znaleźć sposobność do rzutu oszczepem, lecz bestia trzymała się na uboczu. Kobieta pomny na słowa Sorcane, że słyszał także coś z miejsca, z którego przyszli spojrzała za siebie, unosząc wyżej pochodnię. Ostrożnie, ściskając broń skierowała się w tamtą stronę. I wtedy wychwyciła jakiś ruch!

W oddali, w pionowym korytarzu Lotta spostrzegła dwie pary gadzich ślepi. Koboldy, podwieszone na linach, pod drewnianym trapem górników pośpiesznie wycofywali się z tego miejsca.

Runda 2:
Oberik: atak! (strzelec wyborowy, atak ukradkowy) - trafienie! (16 obrażeń!)
Sorcane: akrobatyka - zdany!
atak!- trafienie! (8 obrażeń!)
Lotta: atak! - trafienie! (9 obrażeń!)
Potwór: uwalnia Brana ucieczka!
Bran: rzuca poison spray!
Bran: kondycja - zdany!
Potwór: test obronny - zdany!
Lavena: interakcja z koboldem

Lotta w krótkim rozbiegu rzuciła włócznią w dół, w jednego z koboldów zawieszonych na linie. Oszczep przebił go, a bezwładne koboldzie ciało spadło w czarną otchłań. Drugi kobold zwisł nieruchomo i spojrzawszy na Lottę zaczął coś klekotać w jej stronę. Nie sposób było jednak wyłapać sensu słów przez hałas, jaki tworzyła spadająca woda.

Lotta - traci oszczep!

Tymczasem Sorcane, który zszedł na linie już na wysokość, pozwalającą mu dojrzeć atakującą i zabierającą Brana w ciemności lewitującą maszkarę, owinął wokół nogi linę odgiął się w tył zawisając głową w dół. Sprawnie sięgnął po łuk i naciągnął strzałę.

Elfia strzała ugodziła potwora w lewitujący odwłok, przypominający w strukturze tkankę mózgową niemal w tym samym czasie co idealnie wymierzony pocisk Oberika, który utkwił w jego paszczy. Bran wykorzystał ten moment i wyrwał się z uścisku haczykowatych odnóży i opadł ciężko na ziemię.

Wynalazca przezwyciężył silne ukłucie bólu gdzieś pod żebrami i zdołał otoczyć uciekającego drapieżnika magiczną chmurą trującego dymu, jednakże na nic się to zdało.
Bran, Sorcane, Oberik
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Oswobodzony krasnolud oparł się o sterczący nieopodal stalagmit. Ból w klatce był nieznośny i wróżył kłopoty. Widział jak sprawca jego problemów oddala się. Bezskutecznie próbował sięgnąć po kusze i załadować ostatni pocisk, lecz wtedy to z pieczary, do której zeszli Bran dostrzegł strumień światła.

Oberik pognał za krasnoludem lub raczej potworem, który go porwał, podnosząc po drodze zaklęte w kawałku metalu źródło "branowego" światła. Kiedy Oberik ujrzał Brana, rzucił mu rozświetlającą sferę światła. Bran z trudem ignorując ból pod żebrami złapał swój majstersztyk i uniósł go wysoko, rozświetlając pomieszczenie.

Oberik dostrzegł wtedy w nikłym świetle zarys obcego bytu, który sunął w powietrzu do podziemnej czeluści, by tam schować się przed niebezpieczeństwem.

Runda 3:
Oberik: atak (strzelec wyborowy) - trafienie! (16 obrażeń!)

W pół-biegu nałożył strzałę i przystanął by naciągnąć cięciwę i wymierzyć. Furkot przecinanego powietrza zamienił się w obrzydliwe plaśnięcie grotu strzały zatapianego w przedziwnym ciele potwora, które jakby przecząc zasadom świata, powoli opadło na kamienną "posadzkę" jaskini, przy spotkaniu której rozpłaszczyło się i skurczyło obleśnie. Potwór pozostał tam czas jakiś nie ruszając się.

Chwilę później dołączył do nich Sorcane. Potwór najwyraźniej był martwy. Bran był ranny, choć łuskowa zbroja ochroniła przed zranieniem ostrym niby-dziobem, nie ocaliła przed jego miażdżącą siłą.

Komnata w której się znaleźli była nieużytkowana od dłuższego czasu. Niegdyś i tutaj było zorganizowane stanowisko górnicze. Szybko zorientowali się, że nie ma wśród nich Lotty i Laveny.
Lavena, Lotta
Rok 1489 Rachuby Dolin, Młot - dzień 11, po jedenastych dzwonach;
-49 °F, wiatr, bez opadów;
Lotta oraz Lavena, która dołączyła do niej przed chwilą, czujnie obserwowały jak smoczy pomiot wyjątkowo sprawnie wspina się po linie w ich kierunku i wchodzi na drewniany trap. Wyraźnie chciał im coś zakomunikować, toteż kobiety nie strąciły go, jak pierwszego, nieszczęsnego kobolda.

Kobold nie był duży. Wysoki jak niziołek, lecz silny i zręczny, bowiem umięśniony w ten niepozorny sposób. Jego długi ogon pomagał mu w balansowaniu na skalnych przewieszeniach.

Stanął przed nimi, patrząc żałośnie.
- Scorp - powiedział w dziwnie brzmiącym tonie, wskazując na siebie. Chwile myślał, jakby przypominając sobie co chce powiedzieć. - Thwip - wskazał czeluść, w która spadł trafiony przez Lottę kobold, po czym znów wskazał siebie i pokręcił przecząco głową. Następnie wskazał Lottę i Lavenę, by potem wskazać transportowy szyb za ich plecami.
- Wy chce kopalnia, Trex chce mówić.

 

Ostatnio edytowane przez Rewik : 31-10-2021 o 09:56.
Rewik jest offline  
Stary 31-10-2021, 17:53   #20
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Czymkolwiek było to coś najpewniej wypełzło z Podmroku.
Ogólnie wszystkie dziwne istoty z powierzchni nie umywały się swoją dziwnością do istot mieszkających głęboko pod ziemią. Oberik doskonale sobie poradził szpikując monstrum ze swojego łuku i pomimo że się ono nie ruszało to Sorcane wpakował w "korpus" potwora jeszcze dwie kontrolne strzały, po czym podszedł by pozbierać wystrzelone weń pociski.

Gdy wrócił do Oberika i Brena odezwał się starając przekrzyczeć wciąż pobrzmiewający w jaskini huk.

- Świetne strzały. - rzekł do człeka po czym zwrócił się do krasnoluda - Trzymasz się? Kości całe?


 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 18:15.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172