Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-10-2008, 18:11   #1
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Viva Allracja!

1 Mondeus Crudusa 5466 CK, Allracja


Na targowisku życie wrzało. Kupcy zachwalali swe towary, kupujący narzekali na ceny. Obie strony obrzucały się wyzwiskami, które w innych miejscach oznaczałyby rozlew krwi. Ale biznes rządzi się swoimi prawami. Targ był pełen żywych, a także nieumarłych. Istoty wypełniające je pochodziły ze wszystkich ras rozumnych i nie tylko. Było tu także pełno nieumarłych sług, bezmyślnych i absolutnie posłusznych swym panom. Wznoszące się nad miastem śnieżnobiałe iglice Domu Kości przypominały zgromadzonym, kto miał największe wpływy w mieście. Targ wypełniały zapachy przypraw i kwiatów zmieszany z zapachem gnijącego mięsa nieumarłych.

Jak zwykle na Targu, nie tylko towary wymieniano. Lecz także i plotki...A najgorętszą teraz plotką była ta o powolnej agonii obecnego władcy miasta i okolic. Co prawda, Dom Kości starał się zdementować tą pogłoskę...Niemniej Histamius nie pokazywał się już od dłuższego czasu publicznie. O jego powolną „śmierć” obwiniano wiele organizacji, choć większość uważała że stoją za nią albo Białoogniści, albo kult Drwiącego. Inną „tajemnicą ulicy”, miał być podobno przyszły przyjazd jednej z czarodziejek z rodu Praxis do miasta. W jakiej sprawie? Tu domysły były zbyt różnorodne by określić najbardziej popularny powód przybycia.
Na środku targowiska stał słup, a nim wywieszone setki ogłoszeń. Te ogłoszenia zawsze przyciągały uwagę osób, które pieniądze na życie najchętniej zdobywały mieczem i magią niż mozolną pracą.

Cytat:
Łowcy goblinów być potrzebni, płacić 3 sztuki złota od głowy goblina. Szykować się wyprawa. Chętni zgłaszać się do Port, rozmawiać z radą plemienną.

Iluzjonista, iluzjonistka lub pomysłowy mag lub czarodziejka niech się zgłosi do „Gwiazdy Wieczoru” w Świetlistej Dzielnicy. Preferowana, młoda ładna kobieta. O szczegóły pytać kierownika.


Za głowę Durgana Krwawego wyznaczono 1000 sztuk złota. Za członków jego druidycznego kręgu : Malrakira zwanego Furiatem, T’skrega Smoczypyska, Kalhuuna po 400 sztuk złota.
Dowodu uśmiercenia przynieść do baraków straży w Dzielnicy Reprezentacyjnej.


Poszukiwany żywy lub martwy (Preferowany żywy) Alcrist Złotosłów Gnackel, podejrzany o członkowstwo w kulcie Drwiącego. Nagroda 800 sztuk złota.
Osobnika lub dowód uśmiercenia przynieść do baraków straży w Dzielnicy Reprezentacyjnej.

Dobrze wychowani, kulturalni i dyskretni poszukiwacze przygód są proszeni o kontakt w delikatnej sprawie. O szczegóły pytać w restauracji „Pod Złotym Lotosem”.

Marzysz o karierze wojskowej? Wstąp do straży miejskiej, zdobądź doświadczenie i prestiż. Kontakt w sklepie „Kuźnia Grimmira”, Dzielnica Alchemików.

Jesteś mocarnej budowy? Umiesz walczyć mieczem? A może twoją domeną jest łuk ? Albo magia? Szukasz łatwej i dobrze płatnej pracy? Zostań ochroniarzem! Agencja ochroniarska „Mocarny Hełm”, przyjmie 5 najlepszych kandydatów. Spiesz się, aby zdążyć przed innymi.

Dom Kości poszukuje kilka sprawnych w boju wojowników i czarodziei do wykonania delikatnej misji. O szczegóły pytać kapłana Maksiusa.

Haerticus a’el Yaelon przyjmie do terminu snycerskiego dwóch chętnych i utalentowanych osobników. Najlepiej elfów lub półelfów, chcących poznać to stare i szlachetne rzemiosło.
Dla utalentowanych, możliwość przystąpienia do gildii.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-10-2008 o 18:40.
abishai jest offline  
Stary 17-10-2008, 20:26   #2
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Przepychając się przez tłum, jaki zapewne wypełnia to miejsce, Somek przemierza powoli targowisko, rozglądając się, jakby nie chcąc opuścić ani jednego szczegółu, choć z drugiej strony cień odrazy raz po raz przemyka przez jego twarz. Szczególnie wtedy, gdy natrafia na kolejną kupę nadgniłego mięsa, choć zdarza mu się to także w takich momentach, gdy jest szturchany i popychany. Tak, słyszał, rozpytywał, wiedział co zastanie w Allracji... Nic go chyba jednak nie mogło w pełni przygotować na podobne "doświadczenia"...

Są chwile, gdy ma ochotę trzasnąć najbliższego przechodnia, pójść w cholerę daleko, bo co on tu, u licha, robi!? Zamiast pięści posyła jednak ku nieznajomym szeroki wyszczerz - w mgnieniu oka przypomina sobie, że przylazł tu zarobić i znaleźć kogoś do pomocy. A to miasto wygląda, jakby pomoc zazwyczaj była wymienialna tylko na twardą walutę, więc lepiej uśmiech, uśmiech... Dodawszy do tego powszechną obecność pewnych stworzeń, dochodzi do wniosku, iż najlepiej jest wyglądać na wesołego i wypłacalnego i to nie sprawiając kłopotów.

O ile radosna gęba jest jeszcze stosunkowo łatwa do sprokurowania, mimo surowych rysów twarzy, tak jego wygląd nie przywodzi na myśl modelu nabywcy - mocna budowa ciała wskazuje raczej na kogoś pracującego fizycznie, a więc niezbyt bogatego, zaś ubiór, składający się z sandałów, podwójnej warstwy porwanych lnianych spodni i dużej, luźnej lnianej koszuli (która skutecznie ukrywa piwne sadełko, jakiego zdołał się ostatnio nabawić), z dopełnieniem w postaci słomkowego kapelusza, nadaje mu wygląd włóczęgi.
Skórzana torba przewieszona na pasku przez ramię też nie wyglada na wypchaną, za to łat ma sporo... Jeszcze tylko dorzucić ogorzałą skórę i fakt, iż nie jest specjalnie czysty ani zadbany, co szczególnie tyczy się rozczochranych długich i jakże tłustych, choć w pięknym złocistym kolorze, włosów - cóż, ciut się dziwi, że nie miał dotąd żadnych problemów, choć z drugiej strony koszula stosunkowo niezbyt dokładnie przykrywa jego koszulkę kolczą... Drąg w łapie, choć okazały, nie wygląda przecie zbyt przekonująco. Nóż z kościaną rączką zatknięty za gruby skórzany pas też pewnie nie robi tu na nikim wrażenia.

"A może to dzięki okazywanemu zadowoleniu?"
Ta myśl wywołuje na jego twarzy pierwszy szczery uśmieszek tego dnia i pozwala mu raźniej przebijać się koło innych istot ku centralnemu słupowi. Musi się tu chwilę zahaczyć, rozeznać, więc dobrze będzie złapać jakąś fuchę, w imię boże, oczywista, w charakterze Nowego zajęcia.
"A gdy już zarobię pieniążki, pójdę w zając się czymś, co ma więcej sensu, na przykład wędrówką w dzikie rejony gdzie brak kapliczek, za to wiele przestrzeni i mało ludziów..." Pozwala by usta bezgłośnie powtórzyły te słowa, oczy zaś kierując na swój cel - ogłoszenia. Szybko odrzuca tak straż miejską, jak i ofertę z Domu Kości - obydwie z pobudek ideologicznych, nie czuje się też młodą kobietą, ani przyszłym snycerzem, choć te dwie ostatnie opcje mają swój urok. Parokrotnie, choć bez przekonania, wbija sobie w pamięć imiona postaci z listów gończych, starając się połączyć je w myślach z przedstawionymi obrazami, po czym zwraca się ku najciekawszym, jego zdaniem, ofertom. Zapisuje niedbale na ręce za pomocą pióra i inkaustu nazwę "złotego lotosu", na wszelki wypadek, choć mało prawdopodobne, iż będzie mu się chciało być kulturalnym... Dużo staranniej zajmuje się wyrazami takimi jak "mocarny hełm" i "Port, rada plemienna". W celu ich zapisania wyjmuje nawet z sakw kartę papieru i używa muła od biedy w charakterze podkładki. Tak jedna, jak i druga robota ma swoje zalety i wady. Praca w ochronie miałaby swoje zalety, pozwoliłaby zebrać nieco informacji o mieście jak i otoczeniu, i mógłby może zapolować na "Złotosłowa", w wolnej chwili...
800sz mogłoby stosunkowo szybko zniwelować potrzebę zarobku. Z drugiej strony, wyprawa na bagna też jest mu po myśli, choć odstręcza go myśl o odcinaniu głów czemukolwiek, nawet goblinom.
Wredne pokurcze...- mimo to nie chciałby się zajmować szlachtowaniem za pieniądze. Z drugiej strony uwolniłby się od miasta i zbadał teren...
"Tak czy siak, najpierw dobrze by było znaleźć gospodę"-zaś po tej myśli nadchodzi następna- "ciekawe, czy rada plemienna fatyguje się dla każdego z osobna?" Odpowiedź wydaje się jasna, więc mimo głębokiej potrzeby wchłonięcia czegoś chłodnego, najlepiej o chmielowym posmaku, postanawia zostać jeszcze chwilę w pobliżu słupa. Bada bladoniebieskimi oczyma innych poszukiwaczy pracy, a nuż znajdzie się ktoś, z kim warto by nawiązać bliższą znajomość?
 

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 18-10-2008 o 19:10.
Someirhle jest offline  
Stary 19-10-2008, 20:33   #3
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
W tłumie przed bramą miasta pojawił się osobnik w kapturze i długim płaszczu, ale oba te elementy stroju nie wyróżniały go szczególnie - pośród podróżujących z i do miasta wielu miało na sobie podobne ubrania. Również dziwna, szczupła sylwetka zakapturzonego, z dość małym, nieco baryłkowatym korpusem, nie była niczym specjalnie zwracającym uwagę - dookoła było dużo bardziej niecodziennych istot. O zielonej skórze nawet nie ma sensu wspominać - połowa tłumu pstrzyła od różnych kolorów włosów, ubrań i cery. Taki stan rzeczy ucieszył osobnika w kapturze. Nie zależało mu szczególnie na zwracaniu na siebie uwagi, co wcześniej nie do końca mu się udawało. Przeciskając się przez tłum w bramie, myślał:
Tak, to musi być tutaj - powietrze parne i ten las po drodze - musi tu być Wielkie Bagno, czy jak oni na to mówią. I dobrze, że tylu tu przyjezdnych, nie to co wcześniej... - tu powróciły wspomnienia z początków jego podróży, kiedy w pierwszych ludzkich siedzibach, jakie napotkał, witano go szeroko otwartymi oczami, i nikt nie potrafił mu powiedzieć nic konkretnego. Tak tu, gdzie mieszało się tyle kultur, musi być ktoś, kto byłby w stanie udzielić mu wskazówki w poszukiwaniach, a on sam nie będzie objektem miejscowej sensacji.
Po dłuższej chwili rozpychania się w ścisku zielonoskóry znalazł się na głównym placu targowym. Widok tak olbrzymiego zbiorowiska, huczącego od gwaru rozmów i tchnącym mieszanką niezliczonych zapachów, przytłaczał odzianego w prosty strój podróżnego, który bardziej przywykł do samotności pośród dzikich ostępów, ale od dłuższego czasu przygotowywał się na to, więc początkowy szok minął szybko. Dookoła pełno było jadących we wszystkie strony wozów, zwierząt jucznych, kupców, tragarzy, drobnych sprzedawców, wybrednych klientów i rozglądających się ciekawie świeżo przybyłych. Zielonoskóry zauważył, że wielu z nich kieruje się do wielkiego słupa pośrodku placu. Jak się okazało, na słupie pełno było najróżniejszych ogłoszeń, w tym kilka listów gończych i informacji o organizowanych wyprawach. Właściwie żadna z nich nie zainteresowała go, ale pomyślał, że to właśnie na targowisku powinien rozpocząć swoje poszukiwania. Od razu też postanowił zadbać o zakwaterowanie.
Nigdy nie wiadomo, ile czasu przyjdzie mi tu zostać... - pomyślał.
Nie wybrzydzając zbytnio, wszedł do pierwszej z brzegu karczmy, tylko przelotnie spojrzawszy na wiszący nad wejściem szyld. W środku od razu skierował się do karczmarza, nie zwracając uwagi na innych gości. Znalazłszy się już przy gospodarzu, zdjął kaptur, odsłaniając twarz. Twarz ta była zwieńczeniem całej jego, jak na standardy miasta odrobinę zaledwie dziwnej, postaci. Gdy bowiem przyjrzeć się trochę dokładniej, to zielonoskóry był niczym innym jak dwunożną, mocno powiększoną żabą - jego głowa, jak i całe ciało, pokryte było ciemnozieloną, lekko wilgotną skórą z kilkoma ciemniejszymi plamami w paru miejscach, wyłupiaste oczy były szarozielone. Usta jego były zupełnie żabie, podłużne, nad nimi tkwiły wąskie nozdrza. Ktoś uważny mógłby dostrzec między palcami rąk i nóg delikatną błonę. Nie przejmując się jednak swoim wyglądem, nieznajomy zapytał karczmarza:
-Macie tu wolne pokoje? - jego głos był lekko skrzekliwy, ale w pełni zrozumiały.
-Pokoje może i są, ale nie wyglądacie na takiego, co by mógł za długi pobyt zapłacić. - odpowiedział gospodarz, obrzucając podniszczony nieco płaszcz żabogłowego i jego podróżne spodnie.
-O to się nie martwcie, gospodarzu, nie mam wysokich wymagań, mogę wziąć najmniejszą izbę i nie zamierzam zatrzymywać się dłużej jak tydzień - odrzekł zielonoskóry. - Powiedzcie mi tylko jeszcze, gdzie mógłbym znaleźć kogoś, kto wie coś o Bagiennym Lesie
 
Makuleke jest offline  
Stary 20-10-2008, 04:06   #4
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Przez tłum obecny na Targowisku przedzierał się z niemałym trudem wóz, do którego zaprzęgnięty był koń z pewnością nie nadający się do wyścigów. Mozolne ciągnięcie drewnianego pojazdu i siedzących na nim dwóch pasażerów wraz ze skromnym ładunkiem z pewnością było dla niego zadaniem łatwiejszym do wykonania. W przeciwieństwie do trzymającego lejce wysokiego człowieka i sporo niższego, zakapturzonego osobnika zwierzę nie rozglądało się na boki. Koń robił to, co do niego należało, a nie miał obowiązku martwienia się o zakwaterowanie.
- Najpierw poszukamy odpowiedniej karczmy... Mam nadzieję, że się ze mną zgodzisz Grok. - mężczyzna wyszczerzył zęby w stronę zakapturzonej postaci siedzącej obok. Otrzymał odpowiedź w nieznanym dla siebie języku, w dodatku bardzo krótką i, jak się domyślał, niezbyt uprzejmą. Nie było po nim widać jednak najmniejszych oznak niezadowolenia z tego powodu, przeciwnie, uśmiech nie opuszczał jego twarzy jeszcze przez długi czas. Wyglądał na młodego i pełnego energii człowieka, góra dwadzieścia parę lat. Jego szczupłą sylwetkę powiększała luźna, biała koszula z podwiniętymi z powodu wysokiej temperatury rękawami, wraz z ciemnymi, skórzanymi spodniami i butami sięgającymi kolan. Na czole miał zawiązaną pomarańczową chustę, co powodowało, że czarne włosy sięgające niemal ramion opadały do tyłu, odsłaniając złote kolczyki w uszach i niewielki tatuaż na szyi z prawej strony. Tylko kilka warkoczyków, ozdobionych koralikami w jaskrawych barwach, zwisało swobodnie z przodu. Na lewym przedramieniu widać było kolejny tatuaż, w przeciwieństwie do tego na szyi całkiem wyraźny i możliwy do zidentyfikowania z dalszej odległości. Była to kostka do gry przebita sztyletem, ze sporą ilością szczegółów z resztą.
- No nie dąsaj się tak! Raz dwa i będziemy mogli ruszać, przecież to mi nie zajmie całego dnia. A poza tym możliwe, że trzeba będzie zostać tu parę dni zanim pojedziemy do Portu. - osobnik w kapturze ponownie mruknął coś niezrozumiałego dla swojego towarzysza. Najwidoczniej nie był w nastroju do rozmów. Typowy mieszkaniec Allracji był w stanie bez problemu stwierdzić, iż jest on goblinem. Zielona skóra, charakterystyczne elementy zdobienia w postaci bransoletki z malutkich kości i kolorowych koralików oraz twardy język, którym się posługiwal. Goblin trzymał w dłoniach przystrojony piórami sękaty kostur, poza tym spod płaszcza nie było nic widać.
- Musimy znaleźć miejsce, gdzie będziemy mogli zostawić konia i wóz. - czarnowłosy mężczyzna mówił w zasadzie do siebie. Po kilku minutach jazdy krętą uliczką wraz z zielonoskórym zsiedli z wozu i weszli do karczmy raczej nie wyglądającej na drogą. W zasadzie karczma ta wyglądała na bardzo tanią, szyld był kiepskiej jakości, drzwi skrzypiały przeraźliwie, no i goście raczej nie grzeszyli wypchaną sakiewką. Wysoki mężczyzna skierował swe kroki ku krzątającemu się za szynkwasem karczmarzowi, a goblin poczłapał za nim stukając swoim kosturem o brudną podłogę. Załatwiając możliwie najtańsze zakwaterowanie na stojąco wydawał się jeszcze wyższy i chudszy niż siedząc na wozie. Żywo gestykulował machając nieustannie rękami i kręcąc głową.
- Hmm... Szukam kogoś, kto lubi gorące bułeczki. - nachylił się lekko i ściszył głos - Gorące i kosztowne, jeżeli wiesz co mam na myśli. Tak się składa, że mam jedną do sprzedania. Jesteś w stanie mi... pomóc? Doradzić? Wiem, wiem co będziesz chciał zaraz powiedzieć... Oczywiście płacę za informacje. O rany! Nie przedstawiłem się jeszcze... Mów mi Kris.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"

Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 26-10-2008 o 18:11.
TwoHandedSword jest offline  
Stary 20-10-2008, 18:13   #5
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
1 Mondeus Crudusa 5466 CK, Allracja


Targowisko, okolice słupa ogłoszeniowego

Zwierzak imć Somka, widać przywykły do takiego traktowania, z stoickim spokojem znosił pisarskie zapędy właściciela, do traktowania go jako stół. Zapisawszy sobie co ciekawsze oferty Somek rozejrzał się po zgromadzonym koło słupie, niewielkim tłumie...Wybór tu był ludu wszelakiego. Od twarzyczek elfek, co niejednego mogły pokuszenie zwieźć, do zakazanych mord stworów, których pochodzenia można było się doszukiwać w gdzieś w Planach Dolnego Kręgu. Ale wszystkich łączyły dwa szczegóły: zużyty ubiór podróżnika i chuda kiesa. Na największym targu w dzielnicy nietrudno było wypatrzeć handlarki piwem. Jak każdy kupiec, wie...Gdzie jest potrzeba, tam zawsze znajdzie się obrotna osóbka, która tą potrzebę zaspokoi (za odpowiednią cenę, oczywiście).
Wkrótce Somek wypatrzył niewielki straganik, na którym sprzedawano (A dokładnie sprzedawała ładniutka i hoża dziewoja) słynny Powalacz, najmocniejsze piwo krasnoludzkie, warzone jedynie w królestwach krasnoludów północnych.
Receptura strzeżona od pokoleń. Znawca Powalacza, potrafił rozpoznać, nie tylko w którym królestwie było warzone, ale nawet w którym browarze tego królestwa. Krasnoludy dbały o jakość tego napitku. I bezlitośnie tępiły wszystkich, którzy je podrabiali.
- A więc bohaterze, jaki chcesz kufelek ? Niziołczy za sztukę srebra, gnomi z półtora sztuki, babski za 2 sztuki srebra, krasnoludzki za 4 sztuki czy może...- tu nalała piwa do olbrzymiego kufla i rzekła śmiejąc się.- ...giganci za sztukę złota, kufel dla prrrrawdziwych mężczyzn, takich jak ty, misiaczku ?

Tymczasem muł zaczął dopominać się o strawę dla siebie, trącając pyskiem plecy właściciela.

Targowisko, Karczma „Pod Pijanym Kozłem”


Maahr szybko znikł z oczu tłumu, kryjąc się w najbliższej karczmie....
Zobaczywszy kręcącą się przy barze sylwetkę karczmarza, odwróconego do wejścia tyłem, ubranego w kożuch (co akurat było dziwne ). Był pochylony, zapewne sprawdzając podręczne zapasy alkoholu.
-Macie tu wolne pokoje? – spytał młody siv.
-Pokoje może i są, ale nie wyglądacie na takiego, co by mógł za długi pobyt zapłacić. - odpowiedział gospodarz odwracając się do potencjalnego klienta i taksując go wzrokiem

Nie nosił kożucha, futerko na jego grzbiecie...rosło. Rogaty karczmarz czekał, przez chwilę, aż Maahr odpowie na pytanie.
- O to się nie martwcie, gospodarzu, nie mam wysokich wymagań, mogę wziąć najmniejszą izbę i nie zamierzam zatrzymywać się dłużej jak tydzień – odrzekł w końcu zielonoskóry. - Powiedzcie mi tylko jeszcze, gdzie mógłbym znaleźć kogoś, kto wie coś o Bagiennym Lesie.-
- Od groma, a w Porcie każdy coś wie o Bagiennym Lesie.- rzekł gospodarz, wyciągając kieliszek i nalewając do niego jakiegoś płynu.- Sztuka złota...za napitek i informacje.-
Chcąc nie chcąc, siv musiał zapłacić, za wylewność karczmarza i za palący gardło napitek.- Każdy jaszczuroludź może coś rzec o Lesie, ale słono za to sobie policzy...Jeśli chcesz taniej i dużo więcej się dowiedzieć...Poszukaj Szajbusa Morgana. Zaszedł głębiej w Las niż ktokolwiek przed nim, zna go lepiej niż łuskoskórcy...Ale jest trzepnięty i uzależniony od opium. W Świetlistej Dzielnicy trza go szukać.

Targowisko, Karczma Szczurza Nora


Goblin trzymał się cały czas blisko swego „ochroniarza”, łypiąc dookoła i kuląc się za każdym razem widząc pokryte łuską stworzenie. Wkrótce Kris i Grok dotarli do karczmy nie rzucającej się w oczy i raczej na uboczu...Szczurza Nora, karczma wyglądała tak, jak się nazywała. Zresztą, jej lokatorami były chyba tylko szczury. Bo, oprócz przebiegającego gryzonia nie było innej klienteli. Przy szynkwasie stał pół-elf o wschodnich rysach, o oku zakrytym przepaską, i podpierający się laską. Obok niego stała butelka napoczętego wina i kilka pergaminów, zapewne zapisanych. Obok bowiem leżało kilka rysików.

Na widok wchodzących postaci... karczmarz zdziwił się. Szybko schował papiery pod ladę.
- Ile za pokój dla dwóch, miejsce dla wozu i konia?- spytał.
- 8 sztuk złota dziennie, co daje...hmm...72 sztuki na tydzień.- odparł karczmarz.
- Co?!- Krisa aż zatkało z oburzenia.
- Tak to już bywa w Allracji.- odparł karczmarz, nalewając sobie trunku i nie przejmując się klientami. Wydawało mu się, że mu nie zależy na tym by się u niego zatrzymali.
- Ale to zdzierstwo!- krzyknął Kris.
- Nie, to Allracja.- odparł spokojnym tonem karczmarz.
- Może jednak da się spuścić z ceny, na początek przynajmniej.- zaproponował Kris.
- No...cóż...mogę przyciąć koszt wynajmu. Ale nie oczekujcie luksusów, sami oporządzacie konia, sami sprzątacie po nim i po sobie, sami sprzątacie kwaterę, pierzecie pościel. Sami wnosicie swoje graty do pokojów. Wtedy mogę spuścić.- przez chwilę milcząc zamyślony. Zapewne liczył coś w głowie.- Może nawet...a co mi tam...wyglądacie na uczciwe mordy.- rzekł półelf spoglądając się paskudną gębę goblina.- do sztuki srebra...dziennie, od łebka. To będzie szesnaście na tydzień. I dwadzieścia cztery, jak będziecie zapominać dbać o tego zwierzaka przy powozie.
Załatwiwszy sprawę kwaterunku, Kris postanowił przejść do załatwienia drugiego problemu.
- Hmm... Szukam kogoś, kto lubi gorące bułeczki. - nachylił się lekko i ściszył głos - Gorące i kosztowne, jeżeli wiesz co mam na myśli. Tak się składa, że mam jedną do sprzedania. Jesteś w stanie mi... pomóc? Doradzić? Wiem, wiem co będziesz chciał zaraz powiedzieć... Oczywiście płacę za informacje. O rany! Nie przedstawiłem się jeszcze... Mów mi Kris.
- Ratkin jestem... Jakiego rodzaju wypieki?-
w głosie karczmarza nie było słychać żadnego zainteresowania. Młodzieniec i goblin mogli dojść tylko do jednego wniosku. „Szczura Nora” to dziwna karczma.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 25-10-2008 o 18:10.
abishai jest offline  
Stary 21-10-2008, 13:16   #6
 
Someirhle's Avatar
 
Reputacja: 1 Someirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputacjęSomeirhle ma wspaniałą reputację
Na sam widok straganu Somkowi twarz poczyna jaśnieć, a i w głowie coś mu zaczyna świtać. Napatrzył się już na tych smętów tutaj, obiboków, teraz pora coś zrobić. A on już chyba nawet wie, co.
Tak więc podchodzi, klatę wypiąwszy, dumnym krokiem ku straganiarce, usta rozlewają mu się w szerokim uśmiechu, unosząc rękę wnętrzem ku niej w geście powitania.
Skwitowawszy ofertę gromkim śmiechem, mówi ciut podwyższonym głosem, aby być dobrze zrozumianym... Oczywiście nie tylko przez swoją rozmówczynię.

- Aniele, z nieba mi spadłaś!-w międzyczasie wydobywa 3 monety z pasa na pieniądze i kładzie je na ladzie, kontynuując:
Masz tu trzy złocisze, za dwa gigancie, uśmiech, i drobną pomoc.-tu opiera się ciężko o stragan.
Rozumiesz, samemu nie lza mi pić, potrzebny mi kompan do wypitki, aby mocny musi mieć tak głowę, jak i ręce sprawne, do bitki sposobne, gdyż z byle kim pić nie zwykłem. -kiwa głową ku tłumowi, sam też szukając w nim kogoś o podobnych cechach, wcale pasowałby mu człowiek czy krasnolud, byle nie ktoś dużo większy od niego - nie ta liga przecie... I dobrze by było, uzbrojony i bezrobotny. - Popatrz no, jest tu kto taki?

A myśli sobie tak - nic tak ludzi nie łączy jak napitek, a już ponad zwykły trunek wyrasta w tej materii piwo. Czuje, że dość ma miasta na tę chwilę, trza mu będzie znaleźć paru walecznych kompanów i na bagna wyruszyć, tłuc goblińskich śmierdzieli aż życie z nich ujdzie. Znając życie, gobliny dadzą mu jaki powód by im w łeb przywalić, skoro na bagnach taką są plagą, że wyprawy się na nie organizuje... A jaszczurki niech płacą. I bagna dla wędrowców bezpieczniejsze, i zarobek w kieszeni, i z dala od śmierdzących truposzy. Alleluja. Trza mu tylko pierwszego towarzysza, a dalej to już sobie razem znajdą resztę kompanii.
 

Ostatnio edytowane przez Someirhle : 22-10-2008 o 16:16.
Someirhle jest offline  
Stary 25-10-2008, 18:11   #7
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
1 Mondeus Crudusa 5466 CK, Allracja

Targowisko, okolice słupa ogłoszeniowego


- Rozumiesz, samemu nie lza mi pić, potrzebny mi kompan do wypitki, aby mocny musi mieć tak głowę, jak i ręce sprawne, do bitki sposobne, gdyż z byle kim pić nie zwykłem. –
Niczym iskra prochu te słowa rozpaliły tłum...Amatorów darmowego napitku wszak łatwo znaleźć w tak dużym tłumie, zaczęli więc się ku kapłanowi przepychać, i co chwila krzyczeć na konkurencję. Paru z nich wręcz brało się do rękoczynów. Widział tedy kapłan, iż za chwilę mogą tu się rozpętać zamieszki...O które on obwinion będzie. A Allracja słynęła z surowego i szybko działającego prawa, nie ze sprawiedliwego prawa.
Tymczasem pod słup przybyła nowa grupa przybyszy, którzy dopiero mieli okazję przyjrzeć się ogłoszeniom. Ale i oni usłyszeli głos Somka i jego hojną ofertę...z której i oni mogli ewentualnie skorzystać.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 26-10-2008, 01:44   #8
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
-Szajbus Morgan - powtórzył pod nosem Maahr. To nazwisko było pierwszym tropem, jaki mógł zaprowadzić go do celu. Nie zabawił zbyt długo i dopiwszy to, co nalał mu do kieliszka karczmarz, skierował swoje kroki do Świetlistej Dzielnicy. W przekonaniu, że przybycie do Allracji było jak najwłaściwszą decyzją, utwierdził go także sam gospodarz "Pijanego Kozła". Taka mieszanka, jaką stanowili mieszkańcy miasta, dowodziła, że miejsce to tętniło kiedyś życiem, zanim jeszcze powstały pierwsze osady, a co za tym idzie, mogła się znajdować w tej krainie kolebka jego własnej rasy.
"Szajbus... w dodatku uzależniony od opium - oby nie okazał się jakimś pokręconym łachmaniarzem. To musi być gdzieś tu, a nie mam zamiaru płacić góry złota jakimś jaszczurkom... - tylko to jedno budziło niepokój siva - czy polecony przez karczmarza przewodnik będzie rzeczywiście mógł mu pomóc. Mimo jednak tych wątpliwości postanowił chwytać się każdego śladu.
Widok Świetlistej Dzielnicy rozwiał jego przypuszczenia co do wskazanego człowieka. W miejscu takim jak to nie było zapewne zbyt wielu ludzi, których można by określić mianem "łachmaniarzy". Maahr uspokoił się trochę, ale dalej czuł się nieco przytłoczony gwarem najbogatszej części miasta. Kasyna, domy publiczne, kamienice, gospody, wszystko przesuwało mu się przed oczami barwnym korowodem kiedy szedł ulicami w poszukiwaniu miejsca, w którym mógłby zdobyć informacje. Wiedział, że do co lepszych lokali nie wpuszczono by go ze względu na znoszony strój, a do niektórych sam wolał nie zaglądać, bo nie chciał stracić od razu wszystkich pieniędzy. Stwierdził, że nie będzie jednak wstępował nigdzie i na razie postara się znaleźć informacje u przechodniów - jeżeli wizyta w jakiejś podrzędniejszej karczmie kosztowała go sztukę złota, to nie wiedział, ile może sobie policzyć ktoś z dużo droższej. Przystanął na chwilę i rozejrzał się za kimś, kto nie rozglądałby się tak jak on i wyglądałby na miejscowego. Spośród tłumu wybrał kilku stojących na uboczu mężczyzn. Podszedł do nich i nieco niepewnie zagadnął:
-Przepraszam, szukam jednego człowieka, nazywają go Szajbus Morgan, podobno wie wszystko o Bagiennym Lesie. Nie wiecie, gdzie mogę go znaleźć?
 
Makuleke jest offline  
Stary 26-10-2008, 01:48   #9
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
- Ratkin jestem... Jakiego rodzaju wypieki?
- Eee... W każdym razie... no nieważne, zapomnij.

"No dobra, nie wyraziłem się dość jasno, mogłem wymyślić coś lepszego... No ale, koniec końców, nie powiem mu przecież tego wprost! "Hej, szefie! Mam na zbyciu pieprzonego małego zabójcę, skusisz się? Gadzina jest magiczna, więc trzymam ją w takiej specjalnej klatce, żeby nie wylazła jakimś swoim czarodziejskim sposobem. Sęk w tym, że nie mam pojęcia, czy to jest legalne. Nie wiem nawet, czy da się to tutaj sprzedać za rozsądną cenę. Pomożesz mi? A może polecisz jakiegoś frajera?" Raczej odpada. A właśnie! Trzeba tego całego węża nakarmić..."
- Teraz z trochę innej beczki. Tylko się za bardzo nie zdziw, bo takie pytania chyba nie należą do najczęściej zadawanych... Nie wiesz może, czy mógłbym gdzieś tu dostać jakieś małe zwierzątka? Myszy, wiewiórki... Ktoś to sprzedaje? Ktoś kupuje? Bo widzisz... - Kris zrobił pauzę, otworzył szerzej oczy i podniósł brwi. Przeniósł wzrok z Ratkina na podłogę i roześmiał się do siebie, tak jakby nie był do końca świadomy, że z kimś rozmawia. Spojrzał z powrotem na karczmarza i uśmiechnął się szeroko. - Ee... wybacz. Nie chciałbym urazić cię jako właściciela tego lokalu, nie chciałbym też niczego oceniać, ani komentować, ale... kiedy tu wszedłem, zobaczyłem szczura przebiegającego przez salę. Podejrzewam, że może być ich więcej... Oczywiście ja tylko stwierdzam fakty... Nie masz z nimi problemów? - Kris swoimi słowami chciał zwrócić uwagę półelfa na gryzonia psującego wizerunek karczmy. Ratkin bowiem nie zdradzał najmniejszych oznak zainteresowania ani Szczurzą Norą, ani jej klientami. Oczywiście jeśli poza Krisem i Grokiem bywał tu ktoś jeszcze. "No pewnie, że ma z nimi problem. Tylko jeszcze o tym nie wie. Ale jak już się dowie, to będzie potrzebował kogoś, kto się tego problemu pozbędzie, haha!"- Mógłbym zająć się tą sprawą. Nawet tak się składa, że mam teraz trochę wolnego czasu, a to nie byłby dla mnie żaden problem. Hmm... może wreszcie czas na konkrety... Ja i mój przyjaciel pozbędziemy się szczurów, a w zamian za to nie będziemy musieli płacić za pokój przez tydzień. No i nie będziemy oporządzać konia. To jak, stoi? - Mówiąc, że gryzoniami zajmie się wspólnie z Grokiem, Kris posłał goblinowi krótkie, znaczące spojrzenie. Na wyjaśnienia czas będzie później.
Niezależnie od otrzymanej odpowiedzi chłopak zadał kolejne pytanie.
- Chyba nie masz tutaj zbyt wielu gości, co? No i nie wyglądasz na kogoś, kto by się tym za bardzo przejmował. To trochę dziwne, bo w mieście jest przecież masa ludzi, którzy potrzebują pokoju, tak jak ja... No ale jeśli nie chcesz, to nie mów, twoja rzecz. Hmm... Znasz trochę miasto, prawda? Wiesz może gdzie znajdę alchemika? Najlepiej takiego, który prowadzi sklep. - Kris uśmiechnął sie szeroko - Wolałbym zakup w takim miejscu, niż na targowisku. Tam zawsze mogą wcisnąć jakiś szajs nie koniecznie chcąc wykiwać klienta, ale po prostu nie znając się na rzeczy.
Po uzyskaniu, bądź nie, potrzebnych informacji Kris zapytał Ratkina o coś jeszcze. Jeżeli półelf nie należał do ludzi lubiących rozmawiać z obcymi, to raczej powoli zaczynał mieć dość uśmiechniętej twarzy chłopaka.
- Mógłbyś wskazać mi jakąś karczmę, w której jest naprawdę duży ruch? Chociaż niekoniecznie musi być tam tłoczno. Ważne, żeby klientela była zróżnicowana, bardzo zróżnicowana... No i niekoniecznie najbogatsza. Nie obraź się, ale jak już mówiłem, do ciebie nie zagląda wiele osób.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"

Ostatnio edytowane przez TwoHandedSword : 02-11-2008 o 16:08.
TwoHandedSword jest offline  
Stary 28-10-2008, 20:58   #10
 
Orionn's Avatar
 
Reputacja: 1 Orionn nie jest za bardzo znany
Szedł spokojnie z kamienna twarzą, która nie dała poznać żadnych uczuć. Wysoki i szeroki półork lekko brudny na swojej łysej głowie i z pięknie wystającymi lekko kłami. Na wierzchu zbroja i przy kołnierzu lekko wystającą koszula. Buty przybłocone i podwójny topór na ramieniu. Na twarzy lekkie zadrapanie jakby niedawno sie o cos otarł.
jak ja nie lubię miast. Jak ja nie lubię tłoków pomyślał i wszedł w tłum przeróżnych istot. Swoim bardzo wysokim wzrostem wystawał trochę ponad głowy niektórych, choć paru było i takich, którzy pochodzili z jego rasy i byli równie wysocy jak on. Byli tez tacy, którzy byli wyżsi od niego. Thokk wcale nie przyszedł tu nic kupować. Wręcz przeciwnie. Zamiast trwonić pieniądze przyszedł je tu zdobyć.
Mimo wszystko popatrzył na stragany w poszukiwaniu pięknej pały, którą mógłby rozkruszyć parę czaszek. Nie chciał używać do tego swojego pięknego topora.
nie, nie przyszedłem tutaj walczyć i robić sobie kłopotów szybko odwrócił wzrok by dalej szukać tablicy lub czegoś podobnego z ogłoszeniami.
Wyszedł na chwile gdzieś w miejsce gdzie nie był ciągle popychany by trochę sie uspokoić, bo jego nerwy juz lekko nie wytrzymywały.
Odetchnął głęboko parę razy. Tym razem wszedł w ten tłok bardziej bokiem aż dojrzał słup z ogłoszeniami. Lekki uśmiech zawitał na jego twarzy. Przedarł się w kierunku ogłoszeń.
I jak leci. Pierwsze ogłoszenie. Spojrzał, lecz nie zdążył przeczytać gdyż jego wzrok mimo woli powędrował w dół do portretów. Pierwszy portret oglądał przez krótki kawałek czasu a potem dopiero spojrzał na przypis. Dotrwał do słów,,jego druidycznego''
I co wy do cholery macie do druidów powiedział z każdym słowem podnosząc głos
Uspokoił sie i nie chciał patrzeć na druga mordę tylko dobrze wbił sobie w pamięć ta z druidem.
Znów spojrzał na początek na pierwsze ogłoszenie z zabijaniem goblinow.
no i to jest robota dla mnie. Przynajmniej trochę sie rozruszam. W takim razie w najbliższym czasie do portu
Chciał przeczytać następne ogłoszenie jednak nagle usłyszał te magiczne słowa zapraszające do popitki. Zaczął się powoli przedzierać w kierunku, z którego usłyszał te słowa zachęty.
Nareszcie ujrzał człowieka, który prosił o kompana do picia nie trudno było go znaleźć w końcu tyle osób go oblegało.
Mówisz i masz. Zobaczymy, kto ma silniejsza głowę wykrzyczałby na pewno został usłyszany i powoli przedzierając sie przez konkurencje do darmowego picia coraz bardziej uśmiechał się. Nawet, jeśli ktoś chciał z nim zacząć bójkę o pierwszeństwo nie zwracał na to uwagi tylko próbował się przebić dalej do człowieka.
 

Ostatnio edytowane przez Orionn : 28-10-2008 o 21:09.
Orionn jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 09:41.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172